Ja ze swoim instruktorem parę razy jeździłęm na jakieś działki na metę, po flaszkę :)
Jak wyczaił, że nie jest mi potrzebny, tylko musimy godzinki wyjeździć, wykorzystywał to do bólu, do...
rozwiń
Ja ze swoim instruktorem parę razy jeździłęm na jakieś działki na metę, po flaszkę :)
Jak wyczaił, że nie jest mi potrzebny, tylko musimy godzinki wyjeździć, wykorzystywał to do bólu, do załatwiania prywaty.
Jedynie je..bał mnie, jak na bezczelniaka przyjeżdżałem swoją syreną na kurs prawa jazdy. Żebym parkował gdzieś nieco bardziej na uboczu :D
zobacz wątek