Widok
Kupić skrzynki z uchwytami do zawieszenia na balkonie (chyba że mają stać na podłodze) w sklepie typu Castorama czy Obi , następnie ziemię do kwiatów (nawet w Biedronce), a na końcu kwiatki - w kwiaciarni czy wymienionych wyżej sklepach. Instrukcji wsadzania kwiatów do skrzynek chyba nie potrzeba? ;)
czyli ziemia z importu czyli nawieziona ,czarnoziem
A może wiesz co jest głębiej jaka jest oryginalna gleba?
On ile kwiatkom to nie robi różnicy , to krzewom i drzewom już tak
czy to miejsce gdzie non stop jest słońce czyli teren otwarty i przewiewny?
czy są miejsca całkowicie zacienione przez większą część dnia ?
A może wiesz co jest głębiej jaka jest oryginalna gleba?
On ile kwiatkom to nie robi różnicy , to krzewom i drzewom już tak
czy to miejsce gdzie non stop jest słońce czyli teren otwarty i przewiewny?
czy są miejsca całkowicie zacienione przez większą część dnia ?
no to hulaj dusza, prawie wszystko się nada
A to ma być wersja wypoczynkowa, reprezentacyjna czy użytkowa ?
jaki jest cel tej ziemi i co na niej potrzebujesz zrobić?
czy ma być żywopłot czy raczej nie?
Ile czasu w tygodniu możesz poświęcić na jej pielęgnację? (strzyżenie, podlewanie, inne zabiegi)
Czy będziesz ją używał tylko w sezonie czy zimą też?
A to ma być wersja wypoczynkowa, reprezentacyjna czy użytkowa ?
jaki jest cel tej ziemi i co na niej potrzebujesz zrobić?
czy ma być żywopłot czy raczej nie?
Ile czasu w tygodniu możesz poświęcić na jej pielęgnację? (strzyżenie, podlewanie, inne zabiegi)
Czy będziesz ją używał tylko w sezonie czy zimą też?
No mieszkać tam będę bo dom już postawiłem a muszę jakoś ogarnac w koło:-)w koło granic pisadze choinki bo już do połowy mam:-)no i z przodu teraz posadzę choinki trochę już za późno na to ale na jesien musze:-)już liczyłem i wstępnie 1200sztuk muszę kupic to jest taki mały fragment działki do siedzenia na grilla i wypoczynek czyli 20 na 30 m:-)
oj, oj
choinki są ładne jak są małe
I rosną jak stożki -im większą choinką tym więcej miejsca na obwodzie z działki zabiera
pod drzewem nic nie poradzisz bo nie ma gdzie
A jak już do 10 metrów dorosna to można wyciąć dolne gałęzie ale pod choinką będzie trochę za sucho i mało miejsca bo korzenie
to potrafią być naprawdę ogrome drzewa i dosyć szybko się rozrastaja zabierając miejsce, dużo miejsca
jeśli obok rośnie coś innego, np. druga choinka to dziwnie potem wyglądają lub będą się zagluszać czyli jedno w drugie wrastać
Na wycinkę dużych okazów drzew iglastych rodzimych gatunków trzeba będzie się starać o pozwolenie
na wlasnej dzialce będziesz prosił urząd gminy o pozwolenie na wycinkę własnych drzew
trzy lata temu to przerabiałam
choinki są ładne jak są małe
I rosną jak stożki -im większą choinką tym więcej miejsca na obwodzie z działki zabiera
pod drzewem nic nie poradzisz bo nie ma gdzie
A jak już do 10 metrów dorosna to można wyciąć dolne gałęzie ale pod choinką będzie trochę za sucho i mało miejsca bo korzenie
to potrafią być naprawdę ogrome drzewa i dosyć szybko się rozrastaja zabierając miejsce, dużo miejsca
jeśli obok rośnie coś innego, np. druga choinka to dziwnie potem wyglądają lub będą się zagluszać czyli jedno w drugie wrastać
Na wycinkę dużych okazów drzew iglastych rodzimych gatunków trzeba będzie się starać o pozwolenie
na wlasnej dzialce będziesz prosił urząd gminy o pozwolenie na wycinkę własnych drzew
trzy lata temu to przerabiałam
To choinki nadają się, tylko tak jak mówię obwód zabiera dużo miejsca jeśli to świerk, jeśli sosna to nie ma tak dużego problemu
generalnie drzewa są ok, ładnie wyglądają, nie gubią liści i są zimosielone i nie wymagają nawożenia
Jak odbierasz roślinki to musisz zwrócić uwagę na ph gleby
są roślinki kwasolubne, są wapnolubne, są obojętne oraz niewątpliwe na ph
co mnie zaskoczyło to fakt że ten sam gatunek drzewa czy krzewu potrafi występować w różnych odmianach np. jak jalowce:
są małe, plozace, są średnie krzaczaste, ale sa tez drzewiaste
generalnie drzewa są ok, ładnie wyglądają, nie gubią liści i są zimosielone i nie wymagają nawożenia
Jak odbierasz roślinki to musisz zwrócić uwagę na ph gleby
są roślinki kwasolubne, są wapnolubne, są obojętne oraz niewątpliwe na ph
co mnie zaskoczyło to fakt że ten sam gatunek drzewa czy krzewu potrafi występować w różnych odmianach np. jak jalowce:
są małe, plozace, są średnie krzaczaste, ale sa tez drzewiaste
> Nie jestem ekspertem w hodowli roślin
Dobła... dobła...Sama się chwaliłaś, ze masz ogród w kwiatach :)
Przy okazji tego wątku coś mi przypomniałaś... i może mi pomożesz?
Chcę machnąć jakieś kwiatki na parapetach okien. Od zewnątrz, czyli raczej jednoroczne.
Jest tylko mały szkopuł: wszystkie okna mam centralnie na północ. Latem "łapię" trochę słońca z samego rańca i tuż przed zmierzchem, ale generalnie prawie zawsze jest cień.
Paradoksalnie: najwięcej światła w domu mam śnieżną, słoneczną zimą. Bo latem za oknem mam busz krzaków i drzew i czasami nawet w dzień muszę swiatło palić. ;D
Co byś (a może ktos inny?) mi poleciła?
Fajnie, jakby było coś "zwisającego" ze skrzynek, żeby kwiaty nie zabierały mi dodatkowo światła.
Dobła... dobła...Sama się chwaliłaś, ze masz ogród w kwiatach :)
Przy okazji tego wątku coś mi przypomniałaś... i może mi pomożesz?
Chcę machnąć jakieś kwiatki na parapetach okien. Od zewnątrz, czyli raczej jednoroczne.
Jest tylko mały szkopuł: wszystkie okna mam centralnie na północ. Latem "łapię" trochę słońca z samego rańca i tuż przed zmierzchem, ale generalnie prawie zawsze jest cień.
Paradoksalnie: najwięcej światła w domu mam śnieżną, słoneczną zimą. Bo latem za oknem mam busz krzaków i drzew i czasami nawet w dzień muszę swiatło palić. ;D
Co byś (a może ktos inny?) mi poleciła?
Fajnie, jakby było coś "zwisającego" ze skrzynek, żeby kwiaty nie zabierały mi dodatkowo światła.
hmmm, na północy opowiadasz......
pewnie marzą ci się piękne zwisające surfinie
da radę jeśli wybierzesz surfinie płożącą o białych lub bardzo jasnych np, jasnorozowych kwiatach (najlepiej drobnokwiatową) i ciemnych, jednokolorowych lisciach
W cieniu dadzą radę stokrotki, drobnokwiatowe bratki żółte , prymulki, oraz wszystkie cebulaste ale już na cebulaste trochę za późno chyba że już kwitnące wysadzisz
niecierpki, lobela ale ta ciemnolistna, plozaca,, może być bluszczyk kurdybanek
pewnie marzą ci się piękne zwisające surfinie
da radę jeśli wybierzesz surfinie płożącą o białych lub bardzo jasnych np, jasnorozowych kwiatach (najlepiej drobnokwiatową) i ciemnych, jednokolorowych lisciach
W cieniu dadzą radę stokrotki, drobnokwiatowe bratki żółte , prymulki, oraz wszystkie cebulaste ale już na cebulaste trochę za późno chyba że już kwitnące wysadzisz
niecierpki, lobela ale ta ciemnolistna, plozaca,, może być bluszczyk kurdybanek
najważniejsze by nie kupować roślin w marketach
to są czesto rośliny ze szklarni holandii i tego typu miejsc o łagodnym klimacie więc u nas mogą po prostu nie rosnąć na zewnatrz
wybiera się sadzonki made in Poland od sprawdzonego dostawcy
żeby korzonki były ok, żeby nie miały chorób i żeby były odporne na nasz klimat
to są czesto rośliny ze szklarni holandii i tego typu miejsc o łagodnym klimacie więc u nas mogą po prostu nie rosnąć na zewnatrz
wybiera się sadzonki made in Poland od sprawdzonego dostawcy
żeby korzonki były ok, żeby nie miały chorób i żeby były odporne na nasz klimat
Dzięki, dziewczyny.
Muszę sobie wyguglać gatunki, o których piszecie, bo poza bratkami i stokrotkami nawet nie mam pojęcia, jak wyglądają ;)
I wiem, że jest późno. Myślałem raczej o przyszłym sezonie.
Poza tym - jeszcze nie jestem logistycznie przygotowany. Co prawda kupiłem parę dni temu długie skrzynki, które prawie idealnie mieszczą mi się na szerokość (nawet muszę kilka mm ścinać krawędzie), ale nie mam zamontowanych barierek zabezpieczających (choć zaimpregnowane dechy na nie leżą juz chyba ze 2 lata;) Będzie latem troszku czasu, to się porobi.
Na razie, "na żywioł", czyli zupełnie luzem, postawiłem jedną skrzynkę na parapecie okna kuchennego i wysiałem tam zielsko "podręczne", typu koperek, szczypiorek czy pietruszka naciowa. Zaczyna wschodzić. Jak urosnie, będe zmuszony wziąć się za barierki. Akurat moje okno kuchenne jest centralnie nad drzwiami wejściowymi do budynku, zatem przy większym wietrze może się to dla kogoś źle skończyć :D
Muszę sobie wyguglać gatunki, o których piszecie, bo poza bratkami i stokrotkami nawet nie mam pojęcia, jak wyglądają ;)
I wiem, że jest późno. Myślałem raczej o przyszłym sezonie.
Poza tym - jeszcze nie jestem logistycznie przygotowany. Co prawda kupiłem parę dni temu długie skrzynki, które prawie idealnie mieszczą mi się na szerokość (nawet muszę kilka mm ścinać krawędzie), ale nie mam zamontowanych barierek zabezpieczających (choć zaimpregnowane dechy na nie leżą juz chyba ze 2 lata;) Będzie latem troszku czasu, to się porobi.
Na razie, "na żywioł", czyli zupełnie luzem, postawiłem jedną skrzynkę na parapecie okna kuchennego i wysiałem tam zielsko "podręczne", typu koperek, szczypiorek czy pietruszka naciowa. Zaczyna wschodzić. Jak urosnie, będe zmuszony wziąć się za barierki. Akurat moje okno kuchenne jest centralnie nad drzwiami wejściowymi do budynku, zatem przy większym wietrze może się to dla kogoś źle skończyć :D
jeszcze zdążysz
surfinie kupuję gotowe i wysadzam je właśnie o tej porze żeby nie zmarzly
to już gotowe produkty, więc nie ma problemu bo nie chodujesz od malenkosci
A pelargonie trzymam w garażu na zimę i dopiero teraz zaczynają odbijać
A co dopiero kwitnąć
wiesz że bratki to tak naprawdę fiołki?
A fiołki są ziołami leczniczymi
surfinie kupuję gotowe i wysadzam je właśnie o tej porze żeby nie zmarzly
to już gotowe produkty, więc nie ma problemu bo nie chodujesz od malenkosci
A pelargonie trzymam w garażu na zimę i dopiero teraz zaczynają odbijać
A co dopiero kwitnąć
wiesz że bratki to tak naprawdę fiołki?
A fiołki są ziołami leczniczymi
*kłącze czyli korzeń
babcia mówiła że fiołek to człowiek
jego górna część pomaga na dolegliwości głowy, zatok (kwiat)
środek stosuje się na skórę - okłady zamykają rany
a korzeń działa od środka
no i są trzy gatunki użytkowe, a każdy trochę inaczej wygląda i trochę inaczej się stosuje
i nasze ogrodowe bratki nie bardzo się do tych celów nadają, jedynie małe trójbarwne kwiatki, ale korzenia i liści już nie
generalnie są jadalne, można dodać do sałatek (ale tylko te małe, duże ogrodowe nie mają ani właściwości leczniczych ani nie wiem czy są jadalne :P)
babcia mówiła że fiołek to człowiek
jego górna część pomaga na dolegliwości głowy, zatok (kwiat)
środek stosuje się na skórę - okłady zamykają rany
a korzeń działa od środka
no i są trzy gatunki użytkowe, a każdy trochę inaczej wygląda i trochę inaczej się stosuje
i nasze ogrodowe bratki nie bardzo się do tych celów nadają, jedynie małe trójbarwne kwiatki, ale korzenia i liści już nie
generalnie są jadalne, można dodać do sałatek (ale tylko te małe, duże ogrodowe nie mają ani właściwości leczniczych ani nie wiem czy są jadalne :P)
nawiązując do tematu, to ja jestem na etapie choroby na ogród który będzie ładnie wyglądał nie tylko latem ale i zimą
i tu jest dopiero wyzwanie. Jak zrobić żeby ogród ładnie wyglądał jak już kwiatki przekwitną a liście opadną....?
Mój typ na rośliny zimozielone, mrozoodporne i o ciekawym pokroju:
- zestaw tuj i cyprysów różnego rodzaju , drzewiaste, płożące jest tyle typów że naprawdę jest w czym szaleć
- jałowce (mają świetne jagody, używam do doprawiania pieczeni), trzeba formować w stożki
- bluszcz pospolity - można z niego tworzyć zadaszenia i baldachimy
- bukszpan zielony na niskie płotki, dobrze daje się formować, wolno rośnie
- trzmielina rodzaje , ja mam fajne kulki z odmiany fortune
- brzozy - mają ciekawą korę a liście latem jasno zielone, zimą złoto zółte bradzo , wprawdzie gubią liście ale dodają lekkości krajobrazowi
- wierzby karłowate o takich śmiesznych, kręconych gałązkach - ozdobne właśnie z samych gołych gałęzi
- irga
- berberys purpurowy
- dereń czerwonopędy (gołe pędy wyglądają jak wyrastające z ziemi płomienie na tle śniegu)
- jabłonka "rajskie jabłuszko" i te zasuszone jabłuszka czerwienią się do wczesnej wiosny wabiąc ptaki
- tak jak jarzębina
- cis kolumnowy z jagodami
- ostrokrzew żeński
- sumak octowiec - ciekawy pokrój gałęzi
- trawa pampasowa wysoka - zamiera zimą ale wiechy obcina się dopiero na wiosnę, lekko mogą przymarzać i czasem trzeba je okryć ale mają piękne zimowe pióropusze
- rododendrony ale czasem przemarzają i często chorują
- bergenia sercowata ale część liści zamiera i nie wygląda to ładnie zimą na ziemi leżą zielone kapcie :P
i tu jest dopiero wyzwanie. Jak zrobić żeby ogród ładnie wyglądał jak już kwiatki przekwitną a liście opadną....?
Mój typ na rośliny zimozielone, mrozoodporne i o ciekawym pokroju:
- zestaw tuj i cyprysów różnego rodzaju , drzewiaste, płożące jest tyle typów że naprawdę jest w czym szaleć
- jałowce (mają świetne jagody, używam do doprawiania pieczeni), trzeba formować w stożki
- bluszcz pospolity - można z niego tworzyć zadaszenia i baldachimy
- bukszpan zielony na niskie płotki, dobrze daje się formować, wolno rośnie
- trzmielina rodzaje , ja mam fajne kulki z odmiany fortune
- brzozy - mają ciekawą korę a liście latem jasno zielone, zimą złoto zółte bradzo , wprawdzie gubią liście ale dodają lekkości krajobrazowi
- wierzby karłowate o takich śmiesznych, kręconych gałązkach - ozdobne właśnie z samych gołych gałęzi
- irga
- berberys purpurowy
- dereń czerwonopędy (gołe pędy wyglądają jak wyrastające z ziemi płomienie na tle śniegu)
- jabłonka "rajskie jabłuszko" i te zasuszone jabłuszka czerwienią się do wczesnej wiosny wabiąc ptaki
- tak jak jarzębina
- cis kolumnowy z jagodami
- ostrokrzew żeński
- sumak octowiec - ciekawy pokrój gałęzi
- trawa pampasowa wysoka - zamiera zimą ale wiechy obcina się dopiero na wiosnę, lekko mogą przymarzać i czasem trzeba je okryć ale mają piękne zimowe pióropusze
- rododendrony ale czasem przemarzają i często chorują
- bergenia sercowata ale część liści zamiera i nie wygląda to ładnie zimą na ziemi leżą zielone kapcie :P
Polecam Ci do tego zestawu jeszcze ognika szkarłatnego.
Mnie jego zimowy wygląd wręcz urzekł. Rośnie w okolicy, zatem naciąłem zimą gałązek, przetrzymałem w lodówce i wczesną wiosną wetknałem w ziemię. Już myślałem, że nic z tego nie będzie, ale wczoraj zauważyłem na kilku patykach pierwsze ślady zielonych pączków, zatem jest jeszcze nadzieja na śliczny żywopłot na działce ;)
Mnie jego zimowy wygląd wręcz urzekł. Rośnie w okolicy, zatem naciąłem zimą gałązek, przetrzymałem w lodówce i wczesną wiosną wetknałem w ziemię. Już myślałem, że nic z tego nie będzie, ale wczoraj zauważyłem na kilku patykach pierwsze ślady zielonych pączków, zatem jest jeszcze nadzieja na śliczny żywopłot na działce ;)
@Kocio:
Głogu mam zatrzęsienie w okolicy. Drugi rok mam dżemy z niego i wiaderko 3kg mrożonych owoców, jeszcze nie przerobionych :)
Na działce nie zapuszczę, bo szkoda mi miejsca na coś, co i tak mam pod ręką.
Róży też nie chcę. Jedną z mozołem (i ranami cięto-szarpanymi) zwalczyłem i więcej nie chcę. Też mam w okolicy a ponadto rozrasta się toto jak chwast.
Głogu mam zatrzęsienie w okolicy. Drugi rok mam dżemy z niego i wiaderko 3kg mrożonych owoców, jeszcze nie przerobionych :)
Na działce nie zapuszczę, bo szkoda mi miejsca na coś, co i tak mam pod ręką.
Róży też nie chcę. Jedną z mozołem (i ranami cięto-szarpanymi) zwalczyłem i więcej nie chcę. Też mam w okolicy a ponadto rozrasta się toto jak chwast.
No właśnie z myślą o nalewce jeszcze je trzymam.
Ale wyschło mi źródełko na spiryt a nie skalam się sklepowym ;D
Jednak jest nadzieja. Koleżanka, wywodząca się z terenów wschodnio-przygranicznych, obiecała mi przy najbliższej bytności w rodzinnych stronach.
Miałem przyjemność zamoczyć dzioba w sobotę (więcej nie mogłem, bo za kierowcę robiłem) w cytrynówce opartej na bazie "jej rodzinnego" samogonu, miodu i sycylijskich cytryn. To było wprost genialne. Doskonała harmonia smakow słodyczy, kwasku i goryczy bimbru ;)
Ale wyschło mi źródełko na spiryt a nie skalam się sklepowym ;D
Jednak jest nadzieja. Koleżanka, wywodząca się z terenów wschodnio-przygranicznych, obiecała mi przy najbliższej bytności w rodzinnych stronach.
Miałem przyjemność zamoczyć dzioba w sobotę (więcej nie mogłem, bo za kierowcę robiłem) w cytrynówce opartej na bazie "jej rodzinnego" samogonu, miodu i sycylijskich cytryn. To było wprost genialne. Doskonała harmonia smakow słodyczy, kwasku i goryczy bimbru ;)
bo w zasadzie ja od niedawna jestem hodowcą, do tej pory bardziej zbieraczem ale dzikie zasoby mi się skurczyły
znam się raczej na ziołach i roślinach jadalnych
ale uprawa to coś zupełnie innego
ale uczę się sadzić, odżywiać, kompostować, przycinać
I jest postęp bo wcześniej to mi nawet zwykła trawa nie rosła :)
znam się raczej na ziołach i roślinach jadalnych
ale uprawa to coś zupełnie innego
ale uczę się sadzić, odżywiać, kompostować, przycinać
I jest postęp bo wcześniej to mi nawet zwykła trawa nie rosła :)
> znam się raczej na ziołach i roślinach jadalnych
Się muszę pochwalić, że ostatnimi czasy mocno się doedukowałem.
Rdestowca ostrokończystego, którego w okolicy mam w pip, z całą pewnością na działce sobie nie zafunduję ;]
Ale robię sobie z niego herbatkę. Z liści, bo wiosna wybuchła tak gwałtownie, ze nie zdążyłem nakopać kłączy.
Za to zadomowiłem sobie topinambur. Większość działkowych sąsiadów, pytając się, co tak ładnie mi rośnie, robi wielkie oczy: a co to jest? :D
Się muszę pochwalić, że ostatnimi czasy mocno się doedukowałem.
Rdestowca ostrokończystego, którego w okolicy mam w pip, z całą pewnością na działce sobie nie zafunduję ;]
Ale robię sobie z niego herbatkę. Z liści, bo wiosna wybuchła tak gwałtownie, ze nie zdążyłem nakopać kłączy.
Za to zadomowiłem sobie topinambur. Większość działkowych sąsiadów, pytając się, co tak ładnie mi rośnie, robi wielkie oczy: a co to jest? :D
Myszy i królików w okolicy nie widywałem a ryjówki dostępu nie będą miały.
Znając ekspansywność topinamburu, wysadziłem go na kawałku 2x5m, z dwóch stron już odciętym papą/gumolitem na ok. 60 cm wgłąb. W wolnej chwili odetnę pozostałe dwa boki. Nie chcę, żeby mi się rozlazł po działce.
Maliny i jeżyny też tak odcinam.
Na rdestowca by to nie pomogło, bo potrafi mieć kłącza nawet kilka metrów pod ziemią. Zwalczałem go glifosatem w "moim" przydomowym ogródku piwnym. To w zasadzie jedyna metoda, poza koparką (w niektórych krajach jest wymóg zdejmowania stanowisk rdestowca do 3m wgłąb;). Trwało to 3 lata i w końcu wygrałem :D
Znając ekspansywność topinamburu, wysadziłem go na kawałku 2x5m, z dwóch stron już odciętym papą/gumolitem na ok. 60 cm wgłąb. W wolnej chwili odetnę pozostałe dwa boki. Nie chcę, żeby mi się rozlazł po działce.
Maliny i jeżyny też tak odcinam.
Na rdestowca by to nie pomogło, bo potrafi mieć kłącza nawet kilka metrów pod ziemią. Zwalczałem go glifosatem w "moim" przydomowym ogródku piwnym. To w zasadzie jedyna metoda, poza koparką (w niektórych krajach jest wymóg zdejmowania stanowisk rdestowca do 3m wgłąb;). Trwało to 3 lata i w końcu wygrałem :D
@Kocio:
http://www.gdos.gov.pl/files/artykuly/5050/Wytyczne_dotyczace_zwalczania_rdestowcow_na_terenie_Polski.pdf
@Marek:
Ogródek przy budynku, z wiatą, stołem i ławkami.
Miejsce do sąsiedzko-grillowej integracji.
Teren prywatny, zatem żadna służba nie może się przyczepić o spożycie.
Weszła w życie nowa ustawa, zmieniająca definicje, i nie wolno juz spożywać w miejscach "ogólniedostępnych".
Na szczęście, ogródek jest ogrodzony i ma furtkę, którą zawsze można zamknąć, zatem pod nowelę ustawy nie podpadnie :D
http://www.gdos.gov.pl/files/artykuly/5050/Wytyczne_dotyczace_zwalczania_rdestowcow_na_terenie_Polski.pdf
@Marek:
Ogródek przy budynku, z wiatą, stołem i ławkami.
Miejsce do sąsiedzko-grillowej integracji.
Teren prywatny, zatem żadna służba nie może się przyczepić o spożycie.
Weszła w życie nowa ustawa, zmieniająca definicje, i nie wolno juz spożywać w miejscach "ogólniedostępnych".
Na szczęście, ogródek jest ogrodzony i ma furtkę, którą zawsze można zamknąć, zatem pod nowelę ustawy nie podpadnie :D
W tej kwestii nic się niestety nie zmieniło. Za jazdę rowerem po dwóch piwkach można stracić prawko, nawet jeśli tylko po lesie jedziesz :/
BTW: Słyszałem ostatnio ciekawą historię sprzed lat.
Raczej autentyczną. Nie sądze, aby osoba, która mi to opowiadała, konfabulowała.
Kilku chłopa z impry skoczyło po wódkę autem do nocnika. Kierowca był trzeźwy.
Zostawili w aucie chłopa, który miał deptać letko gaz, bo auto gasło na niskich obrotach i był problem potem je odpalić.
Zbieg dwóch pechów:
- psiarnia się zainteresowała i go zbadała. Miał coś koło 1,5 ‰
- gościu był kierowcą zawodowym. Życie mu się wywaliło do góry nogami
Nie było zmiłuj, że nie jechał, tylko stał. Taki debilizm prawny...
BTW: Słyszałem ostatnio ciekawą historię sprzed lat.
Raczej autentyczną. Nie sądze, aby osoba, która mi to opowiadała, konfabulowała.
Kilku chłopa z impry skoczyło po wódkę autem do nocnika. Kierowca był trzeźwy.
Zostawili w aucie chłopa, który miał deptać letko gaz, bo auto gasło na niskich obrotach i był problem potem je odpalić.
Zbieg dwóch pechów:
- psiarnia się zainteresowała i go zbadała. Miał coś koło 1,5 ‰
- gościu był kierowcą zawodowym. Życie mu się wywaliło do góry nogami
Nie było zmiłuj, że nie jechał, tylko stał. Taki debilizm prawny...
Ja wierzę, bo sam tak kiedyś, w równie idiotyczny sposób, straciłem prawko.
Zdałem egzamin 01/06/90. Pod koniec wakacji dostałem prawko do ręki (inne województwo zameldowanie i papiery musiały się przemielić).
We wrześniu mi zabrali.
Impreza w Oliwie, gdzieś na wysokości AWFiS. Oczywiście alko się skończyło a w tamtych czasach najbliższy nocnik w Sopocie.
Ja nie pojadę. Jestem już po kilku drinkach i mam prawko do stracenia :D
Kumpel się napatoczył. Świeżo przyszedł.. i zanim dostał karniaka, dostał do łapki kluczyki i dowód rejestracyjny. Nie miał co prawda prawka, ale był trzwźwy i nie raz już moim autem, czyli SYRENĄ (!) jeździł :D
Skrzyżowanie Czyżewskiego z Grunwaldzką/Niepodległości. Środek nocy. Nie wiem, po co się zatrzymał. Silnik zdechł. Rozrusznik nie kręci. trza na pych :)
W sumie czterech chłopa, zatem no problem. Ino kumpel za diabła nie umiał odpalić auta na pych.
Się wkurzyłem, wsiadłem za kółko, odpaliłem i przejechałem może z 10m w zatoczkę przy dzisiejszej knajpie ze strzechą, naprzeciw Intermarche.
Otwieram drzwi, żeby kumpel się przesiadł za kółko... a obok mnie zatrzymuje się niebieski Polonez :D
1.08‰, Prawko na rok :/
A najlepsze było w tym wszystkim to, że psy od początku widziały całą sytuację. Jak próbowaliśmy zapchnąć a potem "na chwilę" wsiadłem za kółko. Byli tym nieźle rozbawieni, co nie zmienia faktu, ze podciągnęli sobie statystyki łapania "pijanych kierowców" ;D
Zdałem egzamin 01/06/90. Pod koniec wakacji dostałem prawko do ręki (inne województwo zameldowanie i papiery musiały się przemielić).
We wrześniu mi zabrali.
Impreza w Oliwie, gdzieś na wysokości AWFiS. Oczywiście alko się skończyło a w tamtych czasach najbliższy nocnik w Sopocie.
Ja nie pojadę. Jestem już po kilku drinkach i mam prawko do stracenia :D
Kumpel się napatoczył. Świeżo przyszedł.. i zanim dostał karniaka, dostał do łapki kluczyki i dowód rejestracyjny. Nie miał co prawda prawka, ale był trzwźwy i nie raz już moim autem, czyli SYRENĄ (!) jeździł :D
Skrzyżowanie Czyżewskiego z Grunwaldzką/Niepodległości. Środek nocy. Nie wiem, po co się zatrzymał. Silnik zdechł. Rozrusznik nie kręci. trza na pych :)
W sumie czterech chłopa, zatem no problem. Ino kumpel za diabła nie umiał odpalić auta na pych.
Się wkurzyłem, wsiadłem za kółko, odpaliłem i przejechałem może z 10m w zatoczkę przy dzisiejszej knajpie ze strzechą, naprzeciw Intermarche.
Otwieram drzwi, żeby kumpel się przesiadł za kółko... a obok mnie zatrzymuje się niebieski Polonez :D
1.08‰, Prawko na rok :/
A najlepsze było w tym wszystkim to, że psy od początku widziały całą sytuację. Jak próbowaliśmy zapchnąć a potem "na chwilę" wsiadłem za kółko. Byli tym nieźle rozbawieni, co nie zmienia faktu, ze podciągnęli sobie statystyki łapania "pijanych kierowców" ;D
No to już naprawdę pech...mi się odrazu przypomina mój instruktor od prawka, jak na początku chorował po dwa tygodnie, a pod koniec jazd okazalo się że jest alkoholikiem. I jak zassał to dwa tygodnie urlopu zawsze mial bo niby kręgosłup go bolał...a potem to już lepiej nie opowiadać co działo się...no i do tej pory jest instruktorem
Ja ze swoim instruktorem parę razy jeździłęm na jakieś działki na metę, po flaszkę :)
Jak wyczaił, że nie jest mi potrzebny, tylko musimy godzinki wyjeździć, wykorzystywał to do bólu, do załatwiania prywaty.
Jedynie je..bał mnie, jak na bezczelniaka przyjeżdżałem swoją syreną na kurs prawa jazdy. Żebym parkował gdzieś nieco bardziej na uboczu :D
Jak wyczaił, że nie jest mi potrzebny, tylko musimy godzinki wyjeździć, wykorzystywał to do bólu, do załatwiania prywaty.
Jedynie je..bał mnie, jak na bezczelniaka przyjeżdżałem swoją syreną na kurs prawa jazdy. Żebym parkował gdzieś nieco bardziej na uboczu :D
Ha ha dobry jestes..mi mówił żebym nawyków się odzwyczaił, bo jedna ręka na kierownicy a druga na biegach..a mój ja poczuł że jeżdżę pewnie to małpki walil i ogórki kiszone i zawsze zakupy koło ekonomika na długiej..ja bym w to nie uwierzyl ale przeżyłem to sam i naj lepsze jest to do tej pory go widuje...
Jak już tak całkiiem offtopicznie, to jeszcze mala anegdota:
Jadę ze swoim instruktorem, L-kowym kaszlakiem, z Dolnego Sopotu na Jelitkowo. I gdzieś na wysokości obecnej Hestii instruktor do mnie: nie grzej tak. Cały czas jesteśmy w zabudowanym
Ja patrzę na licznik... ale osssoqwa chodzi? Koło 50-tki
Aaaa...bo zapomniałem ci powiedzieć, ze licznik masz w milach :D
No cóż.. ze zdziwieniem dowiedziałem się, że Bielsko eksportowało kaszlaki do Indii czy innego Bangladeszu. A nawet podobno były wersje z kierownicą z prawej, choć nie dane mi było zobaczyć na oczy.
Jadę ze swoim instruktorem, L-kowym kaszlakiem, z Dolnego Sopotu na Jelitkowo. I gdzieś na wysokości obecnej Hestii instruktor do mnie: nie grzej tak. Cały czas jesteśmy w zabudowanym
Ja patrzę na licznik... ale osssoqwa chodzi? Koło 50-tki
Aaaa...bo zapomniałem ci powiedzieć, ze licznik masz w milach :D
No cóż.. ze zdziwieniem dowiedziałem się, że Bielsko eksportowało kaszlaki do Indii czy innego Bangladeszu. A nawet podobno były wersje z kierownicą z prawej, choć nie dane mi było zobaczyć na oczy.
Niedawno dostałem luksus na trochę otwartej ziemi na moim podwórku. Zawsze chciałem spróbować swoich sił w ogrodnictwie i uprawiać dla siebie świeże warzywa. Czy ktoś ma jakieś sugestie co do sadzenia? Albo jakieś dobre arbitraże cenowe, żebym mógł spróbować drogich warzyw bez płacenia ceny niestety nie możemy uprawiać awokado.