Widok
on mnie zostawił :(:(:(:(:(
dziewczyny nie wiem co sie stało...on mnie po prostu zostawił :( 5 mies przed ślubem. było dobrze...wybieraliśmy mieszkanie...i co? twierdzi że potrzebuje tygodnia dla siebie bo chce wszystko przemyśleć...a ja już wariuje...jeszcze 4 dni koszmaru. nie odbiera nie chce ze mną rozmawiać. co sie stało? kolega mi powiedział że to normalne u facetów przed ślubem, że on też miał taki kryzys, w sumie wszystkie pary które znam miały jazdy przed ślubem. chyba bardzo chce w to wierzyć ale...brak mi już sił :(:(:(
Nie zazdroszczę sytuacji ale musisz być twarda a najrozsądniej zrobisz jak nie będziesz go naciskać, chciał tygodnia więc mu go daj!!nie dzwoń, nie pisz bo jeszcze możesz pogorszyć sytuację!!!A jeśli stanie się najgorsze to lepiej teraz niż po ślubie.....i widocznie nie byłby Ciebie wart!!!Ale póki co to nie łam się, facetom wiele rzeczy dużo trudniej przychodzi niż nam więc na pewno będzie dobrze!!!Przybiegnie niebawem i będzie przepraszał na kolanach!!powodzenia!!
nie dzieczyny to nie żart.... to stało się w niedziele ale do dzisiaj nie wychodziłam z łóżka i wyłam z rozpaczy jak pies. dziś wzięłam tabletkę na uspokojenie i jakoś sie trzymam dzięlki znajomym w sumie. to koszmar jakiś...po co pozwalał mi mierzyć suknie, obrączki wybieraliśmy...MIESZKANIE!!! jeszce w czwartek było słodko piątek sobota się nie widzieliśmy a w niedzielę :( dlaczego do cholery?
jeżeli rzeczywiście sobie żartów nie robisz to bardzo Ci współczuje :( Twój facet albo od dłuższego czasu chciał odejść a nie miał jaj , żeby Ci o tym powiedzieć dlatego pozwalał Ci wybierać sukienki , obrączki itd. albo najzwyczajniej w świecie do niego dotarło, że bierzecie już nie długo ślub i się wystraszył. Wiem jedno , ja bym do takie facet już nigdy nie wróciła co mi takie numery robi.
jak ostatnim razem usłyszałąm taki tekst, że on musi odpocząc i przemyślec, to zabrałam du... w troki o sama sie pożegnałam. co tu jest do przemyślenia? jak chce to chce, jak nie, to nie. to jest sadyzm, ja bym go rzuciła- wiem, że to bolesne, ale nie można dac sobą pomiatac.
trzymaj sie, przemyśl sobie czy ty go chcesz, jeśli on nie jest pewien i robi Ci takie numery...
trzymaj sie, przemyśl sobie czy ty go chcesz, jeśli on nie jest pewien i robi Ci takie numery...
Współczuję...Ale lepiej że teraz wychodzą takie niepewności niż po ślubie.Choć to trudne,poczekaj na odzew.Porozmawiajcie i okaże się co dalej,jakie ma podejście.Jednak ja po takiej akcji mialabym mieszane uczucia co do jego szczerości uczuć.Powodzenia i nie załamuj się,nie warto!
[url=http://slub-wesele.pl/suwaczki]
zaopiekuję się Twoim pupilem pod Twoja nieobecność....pisz shana22@tlen.pl

zaopiekuję się Twoim pupilem pod Twoja nieobecność....pisz shana22@tlen.pl
a ja biorę ślub z rozsądku, tak najlepiej, znalazłam przyjaciela z którym dobrze mi w łóżku, mamy perspektywy, przyszłość, bezpieczeństwo, na miłości można się przejechać,
kocham go ale to jest bardziej bardzo udane partnerstwo, ze wszystkim nam dobrze 4 lata razem, bez żadnej kłótni, teraz ślub, wiem że on kocha mnie do szaleństwa,
jestem szczęśliwa, czasem mam wątpliwości ale wtedy mam znajomego, który w łóżku poprawi mi nastrój i zawsze powie " dziecinko, męża mniej bogatego, kochanka przystojniaka" i taka właśnie zasadą radze się wam kierować. Nie znam pary, która była by z miłości i nigdy się nie pokłóciła. Ja nie wiem co to kłótnia. Może jestem zimną zarozumiałą suką ale ja wyjdę na tym najlepiej. Chyba że któraś z was ma gościa który potrafi wam zapewnić życie na poziomie bez zmartwień i dodatkowo powalać urokiem, ale wątpię. Pozdrawiam J.
kocham go ale to jest bardziej bardzo udane partnerstwo, ze wszystkim nam dobrze 4 lata razem, bez żadnej kłótni, teraz ślub, wiem że on kocha mnie do szaleństwa,
jestem szczęśliwa, czasem mam wątpliwości ale wtedy mam znajomego, który w łóżku poprawi mi nastrój i zawsze powie " dziecinko, męża mniej bogatego, kochanka przystojniaka" i taka właśnie zasadą radze się wam kierować. Nie znam pary, która była by z miłości i nigdy się nie pokłóciła. Ja nie wiem co to kłótnia. Może jestem zimną zarozumiałą suką ale ja wyjdę na tym najlepiej. Chyba że któraś z was ma gościa który potrafi wam zapewnić życie na poziomie bez zmartwień i dodatkowo powalać urokiem, ale wątpię. Pozdrawiam J.
rozumiem wasze rozgoryczenie dziewczyny, te które myślą podobnie jak jak nie wypowiadają się bo nie chcą się ujawnić. Ja właśnie zaczynam przygotowania, Nie mam jeszcze nic. Dlatego weszłam na forum żeby poszukać waszych opinii na temat sal. Zobaczyłam ten wątek, zainteresował mnie i zastanawiam się czy ten chłopak tej dziewczyny przypadkiem nie jest podobny no nie wiem nie znam go. Wiecie, ja jestem młoda. Teraz mogłabym być sama wyszaleć się i mając np 30 lat znaleźć męża, ale ja już tego swojego "misia" poznałam, wiem czego się po nim spodziewać i wiem że jest idealnym kandydatem, kocham go na swój sposób, bo jestem trochę "złamana", "pęknięta", i taki mam już typ osobowości, że nie jestem typem monogamistki. Pewnie po 30 się uspokoję kiedy przyjdzie czas na dzieci.
Wiesz czasami nie wystarczy sobie poprawić nastroju w łóżku ze znajomym, bo takie zabawy sprawdzają się na krótką metę...
Pomyślałaś, co będzie kiedy przyjaźń już Ci przestanie wystarczać, co kiedy poczujesz, że się nie spełniasz i potrzebujesz osiągnąć w życiu czegoś więcej i że Twoje małżeństwo z rozsądku to po prostu zwykła pomyłka?A co kiedy spotkasz na swojej mężczyznę, w którym naprawdę zakochasz się do szaleństwa i będziesz gotowa rzucić dla niego wszystko, wtedy też będziesz taka rozsądna?Wątpię...
Może i nie wiesz co to kłótnia, bo właśnie tylko ludzie którzy się kochają mogą wypowiedzieć się na ten temat, bo jak to kiedyś powiedział bardzo mądry człowiek: kłótnia to też miara miłości.
Poza tym radziłabym Ci się zastanowić, jak to Kuna trafnie zinterpretowała: po co Ci ślub, i trochę przystopować ze swoją pewnością siebie, że wyjdziesz na tym lepiej, bo tego NIKT nie może powiedzieć, ani stwierdzić...
Pomyślałaś, co będzie kiedy przyjaźń już Ci przestanie wystarczać, co kiedy poczujesz, że się nie spełniasz i potrzebujesz osiągnąć w życiu czegoś więcej i że Twoje małżeństwo z rozsądku to po prostu zwykła pomyłka?A co kiedy spotkasz na swojej mężczyznę, w którym naprawdę zakochasz się do szaleństwa i będziesz gotowa rzucić dla niego wszystko, wtedy też będziesz taka rozsądna?Wątpię...
Może i nie wiesz co to kłótnia, bo właśnie tylko ludzie którzy się kochają mogą wypowiedzieć się na ten temat, bo jak to kiedyś powiedział bardzo mądry człowiek: kłótnia to też miara miłości.
Poza tym radziłabym Ci się zastanowić, jak to Kuna trafnie zinterpretowała: po co Ci ślub, i trochę przystopować ze swoją pewnością siebie, że wyjdziesz na tym lepiej, bo tego NIKT nie może powiedzieć, ani stwierdzić...
wiesz co, tak się składa, że pół roku temu zakochałam się bardzo i okazało się to nie wypałem bo miałam dosyć kłótni z tą osobą wiedząc że w domu czeka na mnie mój kochany spokojny narzeczony. W życiu pewnym można być tylko śmierci. Przyjaciel powiedział mi - J ile wytrzymasz 5 może 10 lat a potem co?
Dokładnie tak jak ty. Nie będę was oszukiwać czasami mam ciężką głowę od myśli pt czy na pewno robie dobrze. Może świadomość że tak na prawdę nie potrafie nikogo pokochać bo zawsze jest jakieś ale sprowadza mnie na ziemię dlatego wybrałam takie życie. Zapewne myślicie że popełniam błąd. Bo go zdradzam i oszukuję, i będę to robić jeszcze przez długi czas. żyję zgodnie z zasada rób tak aby było ci jak najlepiej
Dokładnie tak jak ty. Nie będę was oszukiwać czasami mam ciężką głowę od myśli pt czy na pewno robie dobrze. Może świadomość że tak na prawdę nie potrafie nikogo pokochać bo zawsze jest jakieś ale sprowadza mnie na ziemię dlatego wybrałam takie życie. Zapewne myślicie że popełniam błąd. Bo go zdradzam i oszukuję, i będę to robić jeszcze przez długi czas. żyję zgodnie z zasada rób tak aby było ci jak najlepiej
ciekawa jestem kiedy dopadną Cię wyrzuty sumienia , pewnie jeszcze przed ślubem. Na prawdę nie myślałaś o tym , ze robisz temu kolesiowi wielką krzywdy ?? Masz rację w życiu można być pewnym tylko śmierci , ale ja jestem jeszcze jedno pewna , jaka będziesz dla ludzi tacy oni dla Ciebie, zawsze kiedy zrobisz komuś świadomie krzywdę obróci się przeciwko tobie i wróci 2 razy silniejsze. i pamiętaj nigdy nie zbudujesz szczęście na czyimś nie szczęściu
Nie zakochałaś się, Tobie po prostu wydawało się, że jesteś zakochana w tym chłopaku, bo co to za miłość jak miałaś narzeczonego, i to z nim planowałaś życie, a nie z tym drugim... Mylisz pojęcia pożądania i namiętności z miłością...
Zresztą nie wydaje mi się, aby był tu ktoś, kto jest rozgoryczony Twoja postawą, może bardziej zniesmaczony, ale nie rozgoryczony... Zresztą mnie trochę obrzydza Twoje myślenie na temat brania ślubu ze względu na stabilnosć finansową, bo w dzisiejszych czasach kobiety zyskały trochę więcej wolności i swobody niż 100 lat temu, są lepiej wykształcone, inteligentniejsze i przede wszystkim same sobie mogą takową stabilność zapewnić, nawet bez ślubu :) Poza tym ciekawa jestem, co zrobisz jak Twój narzeczony np, zostanie bez niczego, straci pracę, swoje pieniądze i skończy Ci się twoja wygoda i stabilność?Zostawisz go dla innego Miśka, co weźmie sobie na utrzymanie dziewczynę z odzysku, która leci tylko na jego kasę?? :)
Zresztą nie wydaje mi się, aby był tu ktoś, kto jest rozgoryczony Twoja postawą, może bardziej zniesmaczony, ale nie rozgoryczony... Zresztą mnie trochę obrzydza Twoje myślenie na temat brania ślubu ze względu na stabilnosć finansową, bo w dzisiejszych czasach kobiety zyskały trochę więcej wolności i swobody niż 100 lat temu, są lepiej wykształcone, inteligentniejsze i przede wszystkim same sobie mogą takową stabilność zapewnić, nawet bez ślubu :) Poza tym ciekawa jestem, co zrobisz jak Twój narzeczony np, zostanie bez niczego, straci pracę, swoje pieniądze i skończy Ci się twoja wygoda i stabilność?Zostawisz go dla innego Miśka, co weźmie sobie na utrzymanie dziewczynę z odzysku, która leci tylko na jego kasę?? :)
jjjjj a to sie mylisz ja jestem w zwiazku z milości i moj narzeczony potrafi mi zapewnic zycie na poierzemy z pziomie jak rowniez powala urokiem.Slub bierzemy z miłości a nie z rozsondku tym bardziej ze mamy juz 2 letniego synka(nie z wpatki tylko pragnelismy dziecka).Dlatego nie bardzo cie rozumiem mozna to wszystko niec ale trzeba tego chciec.
No właśnie jest szczęśliwy i cały w skowroneczkach, bo nie iwe że go zdradzasz... jakby sie o tym dowiedział, to pewnie inaczej by śpiewał...
Poinformuj go o tym przed ślubem, no skoro Wasz super, ekstra, cudowny zwiazek opiera się na samej przyjaźni, co prowadzi również do szczerości i wyrozumialości, to chlopak powinien zrozumieć Twoje potrzeby stabilizacji finansowej, skoków na bok i nadal być z Toba mega szczęśliwy :)
Poinformuj go o tym przed ślubem, no skoro Wasz super, ekstra, cudowny zwiazek opiera się na samej przyjaźni, co prowadzi również do szczerości i wyrozumialości, to chlopak powinien zrozumieć Twoje potrzeby stabilizacji finansowej, skoków na bok i nadal być z Toba mega szczęśliwy :)
woli sprostowania - ja też zarabiam nie małe pieniądze, dlatego jestem z osobą która jest na tym samym poziomie finansowym, nie chciałam żeby mój narzeczony zarabiał mniej ode mnie a obecny zarabia jedynie 500 zł więcej Każdy z nas ma swoje pieniądze dla siebie, rachuneczki opłacamy wspólnie, zakupy raz ja raz on, nie rozliczamy się z nich,
byłam z tym drugim 5 miesięcy mieszkałam przez miesiąc (mój był na zagranicznej delegacji wtedy też właśnie postanowiłam spróbować jak to będzie), bardzo cierpiałam ale musiałam go zostawić bo na prawdę nie grało. Nadal za nim tęsknie spotykamy się jako przyjaciele.
Mój narzeczony dowiedział się o zdradzie, sama mu powiedziałam, separacja tydzień ale nie mógł beze mnie żyć i wrócił.
zatem nie jestem z nim dla kasy mam swoją, kochałam bardzo mocno, zawiodłam się, zdradzam nie codziennie, to zależy od chwili, biorę ślub bo tak mi wygodnie, chcę sobie ułożyć życie,
byłam z tym drugim 5 miesięcy mieszkałam przez miesiąc (mój był na zagranicznej delegacji wtedy też właśnie postanowiłam spróbować jak to będzie), bardzo cierpiałam ale musiałam go zostawić bo na prawdę nie grało. Nadal za nim tęsknie spotykamy się jako przyjaciele.
Mój narzeczony dowiedział się o zdradzie, sama mu powiedziałam, separacja tydzień ale nie mógł beze mnie żyć i wrócił.
zatem nie jestem z nim dla kasy mam swoją, kochałam bardzo mocno, zawiodłam się, zdradzam nie codziennie, to zależy od chwili, biorę ślub bo tak mi wygodnie, chcę sobie ułożyć życie,
OK, dowiedzial się o zdradzie, a co by powiedział na wiadomosć, że mieszkałaś z innym facetem miesiąc czasu, i że nie zdradzasz go 7 dni w tygodniu, tylko czasami, bo tak jest fajnie?
poza tym 5 miesięcy spotykania się i w tym miesiąc mieszkania w ukryciu razem to bardzo krotko na dotarcie się z drugim człowiekiem...
poza tym 5 miesięcy spotykania się i w tym miesiąc mieszkania w ukryciu razem to bardzo krotko na dotarcie się z drugim człowiekiem...
tak chcę zabezpieczenia, chodzi mi o to że wybrałam osobe które jest na tym samym poziomie finansowym, nie zarabia mniej, trudno jest znaleźć kogoś z dobrą pensją, nie chciałam się martwić że nagle może on straci prace albo że zarabia za mało, bo największe kłótnie w związkach są o kasę. Chce żeby moje przyszłe dzieci miały o wiele więcej niż ja miałam będąc dzieckiem, a do tego potrzeba nakładów finansowych, nie czułabym się dobrze będąc z kimś kto nie potrafi im tego zapewnić albo patrząc na mnie dziwnie jak kupuję buty za 500 zł i on tego nie rozumie, że można tyle wydać za komfort.
A tak naprawdę to chodzi tu o Załamaną Librę i to jej powinniśmy pomóc a nie umoralniać się nawzajem!!Niech każdy żyje tak, jak mu się podoba, każda z nas wie co by zrobiła w danej sytuacji!!Ktoś może żyć bez miłości ale z kasą a inny sobie tego nie wyobraża, i tak to już jest!!!cieszmy się życiem i każdym następnym dniem!do Libry..nie martw się, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!!!
Jednemu frajerowi jakoś nie trudno było zdobyc Twojego zainteresowania... no ale fakt, ma własną firmę, i jesteś mega pewna, że nigdy nie ogłosi swojej updłości, i juz zawsze będzie super prosperowała, że wasze życie będzie idealne, żadne nie szczęście was nie spotka, Ty też będziesz pracować na swoim stanowisku zarabiający tym samym kupe siana...
Takie rzeczy to tylko w bajkach...
Życie pisze swój własny scenariusz, na który nie zawsze mamy wpływ...
Takie rzeczy to tylko w bajkach...
Życie pisze swój własny scenariusz, na który nie zawsze mamy wpływ...
może nie może, raczej wątpię, widzisz jest już na takim poziomie że siedzi w domu przed laptopem albo wyjeżdża aby ja reprezentować za granicami naszego kraju, raczej musiał by nastąpić na prawdę wielki krach żeby zabrakło mu pieniędzy, wiem że być może nie znasz nikogo kto posiadałby własną firmę w której nie zatrudnia tylko siebie czy tez maksymalnie 5 osób i nie wiesz jak to funkcjonuje, dlatego rozumiem twoje domysły typu co by było gdyby
Dokładnie może splajtować, i codziennie slyszy się o dużych firmach które kończą swój żywot...
Poza tym, wiem na czym polega prowadzenie firmy, i znam ludzi którzy kiedyś mieli wszystko a wciągu jednego dnia zostali bez niczego...
Zresztą Kiki0, ma zupełna rację buty za 500 zł to już nie komfort i luksus...
Poza tym, wiem na czym polega prowadzenie firmy, i znam ludzi którzy kiedyś mieli wszystko a wciągu jednego dnia zostali bez niczego...
Zresztą Kiki0, ma zupełna rację buty za 500 zł to już nie komfort i luksus...
silje, wiem co to bieda jeśli o to ci chodzi, byłam z nim w ciężkich momentach kiedy firma potrzebowała zastrzyku gotówki bo musiała zainwestować w nowe technologie aby stać się bardziej konkurencyjną, żyliśmy wtedy tylko z mojej pensji,
Ten jeden, pewnie myślisz o tym z przed pól roku, nie był frajerem. Finansowo na moim poziomie, pracuje w mediach, bardzo ciekawy mężczyzna. Poznaliśmy się przy okazji produkcji pewnej akcji reklamowej.
Musiałam wiele poświęcić dla tego co mam teraz, pracowałam na to bardzo ciężko, Nie dają dobrze płatnych posad za darmo, musisz się wykazać znajomością rynku, kwalifikacjami, doświadczeniem zawodowym, osiągnięciami.
Wiem, że życie pisze różnie scenariusze dlatego właśnie takie zycie wybrałam. Nie zarabiam milionów. Nie myślcie że jestem nie wiadomo z jak wysokich sfer. Chociaż dla wielu z was moja pensja na pewno jest wysoka. Dla mnie też bardzo szanuję pieniądze , nie rozwalam wszystkiego, oszczędzam, odkładam na "czarna godzine" właśnie w razie gdyby coś sie stało.
Na pewno nie ma 21, jestem bardzo dojrzała, właśnie tak ukształtowało mnie życie.
Ten jeden, pewnie myślisz o tym z przed pól roku, nie był frajerem. Finansowo na moim poziomie, pracuje w mediach, bardzo ciekawy mężczyzna. Poznaliśmy się przy okazji produkcji pewnej akcji reklamowej.
Musiałam wiele poświęcić dla tego co mam teraz, pracowałam na to bardzo ciężko, Nie dają dobrze płatnych posad za darmo, musisz się wykazać znajomością rynku, kwalifikacjami, doświadczeniem zawodowym, osiągnięciami.
Wiem, że życie pisze różnie scenariusze dlatego właśnie takie zycie wybrałam. Nie zarabiam milionów. Nie myślcie że jestem nie wiadomo z jak wysokich sfer. Chociaż dla wielu z was moja pensja na pewno jest wysoka. Dla mnie też bardzo szanuję pieniądze , nie rozwalam wszystkiego, oszczędzam, odkładam na "czarna godzine" właśnie w razie gdyby coś sie stało.
Na pewno nie ma 21, jestem bardzo dojrzała, właśnie tak ukształtowało mnie życie.
500 zł to był przykład, bo nie których ludzi nie stać na to. Nie puszę się, próbowałam wam wytłumaczyć dlaczego podjęłam taką decyzje. Gdybym się puszyła podałabym większa cenę i odpowiednią markę. Nie chciałam tego robić bo nie lubię mówić ile zarabiam a mogło by to zasugerować jakąś kwotę. Moja własna matka nie wie ile mam na koncie, kiedy dostaje ode mnie prezent zawsze pyta czy aby mnie na niego stać. Wiem że wielkie firmy plajtują, kwestia zarządzania.
jakie to ma znaczenie, buty za 50, 500 czy 5000złotych- każdy zyje tak jak chce - jego osobiste prawo i wybór.
Ale akurat przykład Jjjjjj nir jest moim zdaniem godny naśladowania- nie powinnaś tu raczej nikogo namawiać do podobnych motywów zawierania małzeństwa- sama czujesz,ze cos jest nie tak;)
Mimo wszystko zycze Ci,zebys pokochała gorąco swojego mężczyzne:)
Ale akurat przykład Jjjjjj nir jest moim zdaniem godny naśladowania- nie powinnaś tu raczej nikogo namawiać do podobnych motywów zawierania małzeństwa- sama czujesz,ze cos jest nie tak;)
Mimo wszystko zycze Ci,zebys pokochała gorąco swojego mężczyzne:)
podsumowując owocną dyskusję uważam że przydałby sie admin na forum, który w wątku o tym, ze ktoś kogoś zostawił nie pozwoliłby pisać 30tu odpowiedzi na temat kto i z jakiego powodu wychodzi za mąż i w ogóle po co to robi. J jjjjj , wszystko dobrze jeśli jesteś szczera wobec siebie i swojego narzeczonego, na mnie takie teksty nie robią wrażenia jakiegokolwiek.Twoja sprawa, osobista, własna. jednak czemu nie założysz własnego wątku? to forum i tak jest wyjątkowym śmietnikiem, gdzie generalnie mało można znaleźć.
Koleżanko J a jak się okaże, że jesteś bardzo chora i masz np. raka albo Twoj partner ? Poza tym on zarabia 500zł więcej, ciekawe jak ma podobno własną firmę pensja nie jest stała tylko zależy od wielu czynników więc jak można podać konkretne 500zl więcej ? A tak btw. nie znam żadnej poważnej firmy PR dzialajacej na pomorzu.
dziękuję ci panama, obserwowałam kilka wątków i zauważyłam że piszesz na tym forum jedne z najlepszych komentarzy, bardzo mądre i trafne. Nikogo nie namawiam. Sama pisałam ze jestem "pęknięta", "zepsuta". Wierzę że prawdziwa miłość przyjdzie z czasem. Tym bardziej ze ostatnio coraz chętniej zostaję w domu tylko po to żeby zobaczyć jak śpi ;)
wszystko fajnie , ale skoro jak piszesz, obserwowałaś forum to również powinnaś wiedzieć, że "skrajne" opinie wywołują tu sztuczną burzę. Logicznym wiec chyba było, ze przyćmisz główny wątek. tak tworzy się wszechobecny tutaj bajzel, poczynając od tematów nie zrozumiałych - po których nie wyszukasz go za cholerę typu " a może ktoś...." kończąc na takich akcjach. Tak jak napisałam mnie nie interesuje Twój wybór, fajne jest to że dobrze Ci z tym, i Twojemu partnerowi po części pewno też, ale niepotrzebny ferment zrobiłaś w wątku jednak odbiegającym od tematu. tyle z mojej strony.
widzisz tak się składa, że miałam ...ehhh cięzko mi o tym pisac ale co tam.... guza piersi. Na szczęście był bardzo malutki, ponieważ wcześnie wykryty ale bardzo to przeżyłam, bo zaczęłam panikować że może okazać się o wiele bardziej poważny niż był w rzeczywistości. Bardzo mnie wtedy wspierał.
No cóż rynek pomorski to prawda, nie zachwyca agencjami reklamowymi i PR jak Poznań, w którym zaczynałam i Wrocław, w którym skończyłam studia. Ale da się tu żyć za dobre pieniądze pracując jako specjalista ds. PR, będą zatrudnioną w agencji warszawskiej świadczącej usługi dla dużych koncernów pomorskich. Dlatego jako menadżer jednego z działów który opiekuje się naszym klientem na pomorzu mieszkam nad cudownym Bałtykiem
No cóż rynek pomorski to prawda, nie zachwyca agencjami reklamowymi i PR jak Poznań, w którym zaczynałam i Wrocław, w którym skończyłam studia. Ale da się tu żyć za dobre pieniądze pracując jako specjalista ds. PR, będą zatrudnioną w agencji warszawskiej świadczącej usługi dla dużych koncernów pomorskich. Dlatego jako menadżer jednego z działów który opiekuje się naszym klientem na pomorzu mieszkam nad cudownym Bałtykiem
skrajne opinie faktycznie powodują burzę- ale jak dla mnie tylko te, które zdradzają brak szacunku dla Forumek. Przeszkadzają mi też zarozumialce, które przy pomocy forum chcą się dowartościować, przy kazdej mozliwej okazji.
Autorka tej "burzy" chyba nikogo nie uraziła, nie wyzwała od głupków, pustaków i ograniczonych niuniek, wiec nie bardzo kumam oburzenia. Każdy zyje jak chce- nie wiadomo jak sie w przyszlosci potoczy zycie kazdej z nas. pozdrawiam wszystkie Bogate i Zakochane;)
Autorka tej "burzy" chyba nikogo nie uraziła, nie wyzwała od głupków, pustaków i ograniczonych niuniek, wiec nie bardzo kumam oburzenia. Każdy zyje jak chce- nie wiadomo jak sie w przyszlosci potoczy zycie kazdej z nas. pozdrawiam wszystkie Bogate i Zakochane;)
to prawda nikogo nie obraziłam, nie miałam takiego zamiaru dlatego boli mnie jeśli ktoś karze mi iść pracować do agencji jako dziwka. Nikogo nie namawiam na mój styl życia. Nie puszczam się. Nie jestem z nikim dla kasy, bo jestem w stanie utrzymać się samodzielnie. Po wielu życiowych perypetiach dokonałam takiego wyboru. Jestem szczęśliwa wiem że pewnego dnia pokocham. Nie rozumiem dziewczyn które mnie obrażają. Każdy żyje jak chce.
Każdemu życzę bogatych mężów i dużo miłości.
Każdemu życzę bogatych mężów i dużo miłości.
Co za fałsz i zakłamanie,,,,typowe dla osób pracujacych na wysokich stanowiskach w korporacjach...."chyba nie wiesz dziewczyno ile zarabia osoba kierująca działem PR w dużej firmie. Radze spr zarobki potem komentować." Ja wiem J jjjj...i dla osoby z charakterem to jest wciąż za mało by się zeszmacić...Twój poziom finansowy...chce mi sie śmaić jak Cie czytam,gdybyś naprawde reprezentowała sobą JAKIŚ poziom nie tylko finansowy to nie miałabyś problemu ze znalezieniem odpowiedniego faceta a nie kogoś kto,jak twierdzisz "prosi Cię byś go nigdy nie opuszczała"bo to świadczy o naprawde niskiej samoocenie,to samo dotyczy Ciebie,niewiele masz chyba do zaoferowania obok młodego ciała,stanowiska i pieniędzy jakie imponowac mogą Młodym przystojnym kochankom....Kiepskie argumenty...bardzo kiepskie.....
No to zaczyna sie....13.06.2009
pracowałam za darmo robiąc staże i praktyki, ciągnęłam dwa kierunki studiów, pracowałam w sklepie z ciuchami żeby płacić za studia podyplomowe, parzyłąm kawe, robiłam ksera w dużych korporacjach,jeśli MISIA ciebie nie stać na to aby iść na studia bo panny z twoim poziomem kultury jaki tu prezentujesz obrażały by inne osoby z dyplomem to gratuluję i nie obrażaj ludzi którzy wiele poświęcają, pracują i studiują aby potem móc wygodnie żyć. Być może w twojej pracy załatwisz wszystko dupą, ja w mojej mózgiem.
przestraszył sie?? sorry, ale miał wystarczająco czasu zeby sie przestraszyc. teraz nie powinien tak sie zachowywac tylko powinien Cie wspierac. moim zdaniem nie jest Ciebie wart, a co gorsza nie jest wart zadnej babki. niech sie wstydzi ten człowiek. dobrze sie stalo, kopnij go i daj sobie spokój. pomysl co by bylo gdyby... uciekl sprzed ołtarza albo zdradzal Cie po slubie albo zostawil z 3 dzieci??????? pamietaj ze zawsze moglo byc gorzej wiec uszy do góry. popłacz, przecierp to a na pewno niedlugo sie podniesiesz po tym upadku, 3maj sie!
w ogóle mnie nie znasz dziubas30, widzisz nigdy nie napisałam ze mam młodego kochanka, to po pierwsze, po drugie osoba która cie kocha chce być z tobą do końca życia zatem prosi cie abyś przy niej była, nie znasz całej sytuacji w jakiej zabrzmiały te słowa. Nigdy się nie zeszmaciłam. Widzisz - kto to jest odpowiedni facet? Proszę o listę kandydatów wiek do 35 lat z odpowiednim stanowiskiem, z przychodami miesięcznymi nie mniejszymi niż, hmmm powiedzmy 8 tys
Mam dyplom, a jak widać po Tobie sam dyplom o niczym nie świadczy .... Jeśli nazywasz poszukiwanie bogatego pierdoły praca czy studiami to cóż.... Osoba zaradna , pracowita i mądra nie patrzy na cudza kasę tylko liczy wyłącznie na siebie i nie afiszuje się swoja kasa bo jest do niej przyzwyczajona patrzy tez na rzeczy pod katem ich jakości i przydatnosci a nie tego czy kosztują 500 czy 5000....
Generalnie nasuwa mi się takie powiedzenie: "Nie pomogą doktoraty, kiedy człowiek chamowaty".
Pokorę można mieć dla czyichś osiągnięć, a nie dla kasy - rzecz nabyta, dziś masz, jutro możesz stracić wszystko.
Pokorę można mieć dla czyichś osiągnięć, a nie dla kasy - rzecz nabyta, dziś masz, jutro możesz stracić wszystko.
Podobno miałaś już zakończyć dyskusję?
załamana ! Ty się nie martw. Jeśli się skończy teraz to jeszcze nie tak źle. Gorsze są rozwody. Potrzebuje czasu - daj mu. Nie dzwoń, bo poczuje się osaczony. Jeśli Cię KOCHA, to zatęskni i wróci. Faceci czasami potrzebują chwili dla siebie. Boją się uwiązania. Spokojnie, to tylko tydzień, a masz przed sobą całe życie i chyba nie chcesz je spędzić z nieodpowiednim panem. Trzymam kciuki za dobre zakończenie (jakie by ono nie było będzie dobre dla Ciebie i tego się trzymaj)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Jjjjj...wyglądasz mi na kobietę albo zbyt mocno pewną siebie albo taka co wiele przeszła i niekoniecznie były to dobre doświadczenia.Taką trochę samotną i zagubioną w tym świecie,swoim życiu.Ale nie mi to oceniać,nie znam Cię.Aczkolwiek niektóre Twoje słowa są zadziwiające i trudno uwierzyć że z powodu tak przyziemnych spraw chcesz brać ślub.No ale każdy ma swoje priorytety w życiu,smutne tylko to ile osób mozna zranić po drodze by je zdobyć,zrealizować.Zastanawiam się czy kiedykolwiek przyjdą Ci takie mysli do głowy.
[url=http://slub-wesele.pl/suwaczki]
zaopiekuję się Twoim pupilem pod Twoja nieobecność....pisz shana22@tlen.pl

zaopiekuję się Twoim pupilem pod Twoja nieobecność....pisz shana22@tlen.pl
~załamana Libra
Wspolczuje Ci bardzo, ale ja bym chyba nie chciala juz z takim facetem brac slubu :(
~J jjjjjj a ja Cie rozumiem, masz swoje powody dlaczego robisz tak nie inaczej.. i na pewno nie bede Cie za nie potepiac, raczej nikt nie powinien tego robic! Zycze Ci powodzenia w zyciu i duzo duzo szczescia :)
Wspolczuje Ci bardzo, ale ja bym chyba nie chciala juz z takim facetem brac slubu :(
~J jjjjjj a ja Cie rozumiem, masz swoje powody dlaczego robisz tak nie inaczej.. i na pewno nie bede Cie za nie potepiac, raczej nikt nie powinien tego robic! Zycze Ci powodzenia w zyciu i duzo duzo szczescia :)
przeczekaj ten tydzień... myśmy byli razem prawie 9 lat...i co tak z dnia na dzień? przeczekaj? brak mi tych porannych telefonów, rozmów jego ciepła zapachu... w sobote mówi że mnie kocha a w niedzielę zostawia? mogliśmy odłożyć ślub kupić najpierw mieszkanie...ale nie w taki sposób: "daj mi tydzień dla siebie, chce wszystko przemyśleć pobyć troche samemu w ciszy - tydzień na 9 lat to chyba nie jest dużo, nie dzwoń nie pisz" . świat jest popieprzony i nie ma prawdziwej miłości...bynajmniej ja już w nią nie wierzę...
to moze ty sie zastanów czy warto. Jeżeli przy każdej poważnej decyjzji albo problemie będzie taka scena? Będzie sie to powtarzać, a jak będzie dziecko i sprawy go przytłoczą? znów ucieknie? Zresztą jakby kochał cię prawdziwie nie byłoby miejsca na wątpliwości, no ale to tylko moje zdanie.
Sprzedam Farage Lolita :)
[url=http://www.abcslubu.pl]
[url=http://www.abcslubu.pl]

wiele par rozstawało się przed ślubem, a potem układali sobie życie na nowo-ale teraz to Ciebie i tak nie pocieszy.
Sytuacja jest bardzo trudna i rozumiem,ze niczego tak nie chcesz jak tego,żeby się odezwał i było wszystko tak jak kiedyś.
Może jest tak jak piszą Dziewczyny-ze coś go przerosło, potrzebuje czasu, może jest trochę przestraszony rozmiarami Waszych planów.
Z drugiej jednak strony, decyzja o ślubie była zapewne dwustronna, wiec masz prawo liczyć na jego odpowiedzialność.
Jezeli on już podjął decyzje na "nie"- to nie możesz niczego zrobić- telefony, sms-y, prośby, groźby wcale go nie zmiękczą- wręcz przeciwnie- dodatkowo Ty bedziesz się z tym czuła fatalnie.
Jezeli natomiast to faktycznie chwilowe oszołomienie- to musisz dać mu spokój na ten czas. Cholernie to trudne, ale chyba nie ma innego wyjscia. Rozpisałam się. Przytulam Cię ciepło!
Sytuacja jest bardzo trudna i rozumiem,ze niczego tak nie chcesz jak tego,żeby się odezwał i było wszystko tak jak kiedyś.
Może jest tak jak piszą Dziewczyny-ze coś go przerosło, potrzebuje czasu, może jest trochę przestraszony rozmiarami Waszych planów.
Z drugiej jednak strony, decyzja o ślubie była zapewne dwustronna, wiec masz prawo liczyć na jego odpowiedzialność.
Jezeli on już podjął decyzje na "nie"- to nie możesz niczego zrobić- telefony, sms-y, prośby, groźby wcale go nie zmiękczą- wręcz przeciwnie- dodatkowo Ty bedziesz się z tym czuła fatalnie.
Jezeli natomiast to faktycznie chwilowe oszołomienie- to musisz dać mu spokój na ten czas. Cholernie to trudne, ale chyba nie ma innego wyjscia. Rozpisałam się. Przytulam Cię ciepło!
Może postaraj się zająć czymś innym. Brakuje Ci jego, czy całej otoczki z nim związanej? Czasami brakuje rytuałów . Takich codziennych czynności. Telefon, rozmowa, spotkanie... Postaraj się , nawet wbrew sobie, zrobić coś innego. Idź do fryzjera, kosmetyczki, na basen. Ja wiem, że nie masz siły na nic, ale postaraj się.
jeszcze w zeszłym roku byłam w podobnej sytuacji: byliśmy prawie 9 lat, odebraliśmy nasze długo wyczekiwane mieszkanie, mieliśmy praktycznie już zorganizowany ślub - wszystko załatwione - Kościół, nauki zakończone, sala, zespół, kamerzysta, obrączki odebrane, suknia zamówiona, goście telefonicznie już powiadomieni, a zaproszenia własnoręcznie zrobione i przygotowane do wysłania i niespełna trzy miesiące przed ślubem przestał odbierać telefony, odpisywać na smsy i maile i tak przez 3 tygodnie w końcu jak odważył się odezwać stwierdził że potrzebuje czasu żeby wszystko sobie przemyśleć. Do tego wszystkiego wtrącili się jego rodzice - porażka.
Przeżyłam to bardzo, ale według mnie podjęłam wówczas jedyną słuszną decyzję - nie chciałam mieć już do czynienia z takim człowiekiem a tym bardziej żeby taki osobnik był moim mężem. Później przeszłam jeszcze smsy z obelgami, upokarzające spotkania z nim i jego rodzicami aby doprowadzić do rozliczenia mieszkania czego i tak do dnia dzisiejszego nie rozliczyli. Sprawa obecnie jest w sądzie.
Wydawało mi się że świat mi się zwalił, że się z tego nie podniosę i nie ułożę sobie życia, że nie zaufam żadnemu więcej facetowi. Ale jak pokazał czas życie pisze różne scenariusze. Niespełna 4 miesiące później poznałam w Internecie chłopaka, po tygodniu rozmów spotkaliśmy się w realu 2 tygodnie później byliśmy już razem, pokochaliśmy się - dziś organizujemy Nasz Ślub.
Ktoś powie, że szybko gdzie nam się spieszy, a ja powiem miłość nie wybiera - sama ma swój czas, a życie jest zbyt krótkie ...
Przeżyłam to bardzo, ale według mnie podjęłam wówczas jedyną słuszną decyzję - nie chciałam mieć już do czynienia z takim człowiekiem a tym bardziej żeby taki osobnik był moim mężem. Później przeszłam jeszcze smsy z obelgami, upokarzające spotkania z nim i jego rodzicami aby doprowadzić do rozliczenia mieszkania czego i tak do dnia dzisiejszego nie rozliczyli. Sprawa obecnie jest w sądzie.
Wydawało mi się że świat mi się zwalił, że się z tego nie podniosę i nie ułożę sobie życia, że nie zaufam żadnemu więcej facetowi. Ale jak pokazał czas życie pisze różne scenariusze. Niespełna 4 miesiące później poznałam w Internecie chłopaka, po tygodniu rozmów spotkaliśmy się w realu 2 tygodnie później byliśmy już razem, pokochaliśmy się - dziś organizujemy Nasz Ślub.
Ktoś powie, że szybko gdzie nam się spieszy, a ja powiem miłość nie wybiera - sama ma swój czas, a życie jest zbyt krótkie ...
[url=http://slub-wesele.pl/]

Libra,teraz tak myslisz ale zobaczysz ze z czasem pomyslisz inaczej i swiat znowu bedzie kolorowy. Zrobisz jak zechcesz, ale prawda jest taka ze ten facet ma cos z glową skoro tak zrobil. moja kolezanka byla tez z facetem 8lat, planowali dziecko i potem moze slub, a on z dnia na dzien ją zostawil! i ta sama gadka byla "daj mi troszke czasu, moze tydz zebym mogl pomyslec"-niech idzie w cholere.bardzo cierpiala, po dwoch tyg cos mu sie odwidzialo i chcial wrocic a ona oczywiscie ze go przyjela i co??? po tyg zrobil jej to samo!!!!!!!!!!! znowu zostawil a w niej zero uczuc!!!!!!
Teraz ma fajnego faceta z którym planuje ślub.......................
zastanów sie czy warto
Teraz ma fajnego faceta z którym planuje ślub.......................
zastanów sie czy warto
Ciekawa jestem czy mój narzeczony(wtedy jeszcze nie) podobnie się czuł, jak poprosiłam o 2 tygodnie separacji, chciałam sie zastanowić, czy chce z nim być do końca zycia. Do tamtego momentu nic mu nie oiecałam i nie wspominałam o małzeństwie. Po dwóch tygodniach powiedziałam mu: tak i wtedy on już zaczął szukać pierścionka.
Ale teraz, gdy już prawie ślub zorganizowany? to byłoby trochę okrutne, egoistyczne.
Jemu wyjdzie to na dobre, ale nie powinien zostawiać Cię z takim wątpliwościami
Ale teraz, gdy już prawie ślub zorganizowany? to byłoby trochę okrutne, egoistyczne.
Jemu wyjdzie to na dobre, ale nie powinien zostawiać Cię z takim wątpliwościami
nie znam twojej sytuacji ale czasami wszystko idzie automatycznie, iles tam lat chodzenia, potem slub, mieszkanie dziecko bo tak kazdy robi i czasami nie jest to swiadoma decyzja. czy wy jestescie zareczeni? wiem ze to cie nie pocieszy ale czasami lepiej teraz niz 6 miesiecy po slubie. sama tez moze przemysl czy chcesz z nim byc i czy bedzeisz mu w stanie zaufac i zapomniec.
nie wierzę... :(
myślałam że takie rzeczy to tylko w telenowelach albo filmach dla podkręcenia akcji..
libra bardzo współczuję, nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak źle się czujesz. Ale moim zdaniem takie jazdy świadczą tylko o jego niedojrzałości emocjonalnej. Widocznie nie dorósł do małżeństwa.
Trzymaj się
myślałam że takie rzeczy to tylko w telenowelach albo filmach dla podkręcenia akcji..
libra bardzo współczuję, nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak źle się czujesz. Ale moim zdaniem takie jazdy świadczą tylko o jego niedojrzałości emocjonalnej. Widocznie nie dorósł do małżeństwa.
Trzymaj się
zaręczyliśmy się w maju ... ślub miał być we wrześniu... wydawało mi się że jesteśmy nierozłączni że nic nas nie rozdzieli... a ślub to tylko dopełnienie naszego szczęścia. czuje sie okropnie płacze nie jem nie pije płacze nawet przez sen prosząc kogoś na górze żeby zrobił coś dzięki czemu nie będę tak cierpieć...z jedej strony myślę sobie ok to tylko tydzień może faktycznie go potrzebuje a z drugiej że to początek końca...
Kochana, ja myślę że wszystko Ci się ułoży. Niektóre dziewczyny opisują Twojego faceta jak ostatniego drania...nikt tego nie wie czy to prawda. Ale ja przyznam że też niedawno miałam wątpliwości, jakiś taki stres i musiałam się trochę odseparować, złapać dystans, zastanowić się czy jestem gotowa na ślub i na to wszytsko co będzie dalej. Im bliżej to robi się poważniej. Ja też mam ślub we wrześniu. Trzymaj się!!!:))) buziak
Współczuję Ci, i rozumiem jaki koszmar teraz przechodzisz!
Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i że będziesz jeszcze szczęśliwa...
Swoją drogą, korzystając z okazji też powinnaś kilka rzeczy przemyśleć i przede wszystkim zastanowić się, czy po takim numerze ze strony Twojego narzeczonego jesteś jeszcze w stanie mu zaufać i czy w ogóle możesz z nim być...
Pozdrawiam, trzymaj się!
Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i że będziesz jeszcze szczęśliwa...
Swoją drogą, korzystając z okazji też powinnaś kilka rzeczy przemyśleć i przede wszystkim zastanowić się, czy po takim numerze ze strony Twojego narzeczonego jesteś jeszcze w stanie mu zaufać i czy w ogóle możesz z nim być...
Pozdrawiam, trzymaj się!
"....tygodnia dla siebie bo chce wszystko przemyśleć...a ja już wariuje...jeszcze 4 dni koszmaru. nie odbiera nie chce ze mną rozmawiać. co sie stało?"
No i kobieto nie możesz uszanować jego prośby tylko jęczysz i płaczesz i od razu zakładasz że Cię zostawił.
I nie rozumiesz co to znaczy dać komuś TYGODNIA i pewnie przypuszczał że nie jesteś w tego stanie zrobić i bedziesz marudzić przez komórkę, dlatego wyłączył.
Dzizus co za dziwny gatunek te baby :/
No i kobieto nie możesz uszanować jego prośby tylko jęczysz i płaczesz i od razu zakładasz że Cię zostawił.
I nie rozumiesz co to znaczy dać komuś TYGODNIA i pewnie przypuszczał że nie jesteś w tego stanie zrobić i bedziesz marudzić przez komórkę, dlatego wyłączył.
Dzizus co za dziwny gatunek te baby :/
Jiiii, tylko dla tego że zależy jej na pieniądzach uważana jest przez was za niedojrzałą do małżeństwa. Natomiast palant, który zostawia narzeczoną 5 m-cy przed ślubem "bo musi odpocząć" uważany jest za dojrzałego tylko po prostu "musi odpocząć". No cóż, nigdy nie będzie równouprawnienia kobiet, jesli same kobiety będą miały taką mentalność. Małomiasteczkowe jest również wytykanie błędów w pisowni tylko dla tego że nie mozna przyczepić się o na prawde ważki problem. Nie litujcie się tak również nad partnerem Jiii, bo on zdaje się być wszystkiego świadomy. A, i naprawdę zdarza sie tak że nie którym kobietom w małżeństwie wystarcza relaks, jaki przynosi seks, tak samo jak niektóre traktują seks tylko po to aby zajść w ciążę. Życzę więcej pokory i autokrytycyzmu a nie tylko krytykanckiego stosunku do kobiet które myślą trochę inaczej niż niektóre z was.
a kiedy Ci sie konczy ten meczarski tydzien w sumie sie juz niedlugo wyjasni dasz rade a swoja droga warto sie zastanowic bo jak w przyszlosci bedziesz np chciala miec dzieci to on na tydz sie do mamy przeprowadzi by to przemyslec jak jest problem trzeba o nim rozmawiac we dwoje sam sie nie wyjasni on w glowie sobie plany u lozy a gdzie Ty w nim jestes??
wiecie co dawno ,mnie tu nie bylo,ale to co czytam to mnie zatyka.Ktoras z was napisala prawde,kobiecie nic nie wolno,a faceta zawsze mozna wytlumaczyc.Jjjjjjj nie uzyla ani jednnego obrazliwego slowa na was,a wy jej pojechalyscie od najgorszych,jej sprawa jak zyje i w co wierzy,moze taki rodzaj zwiazku tez ma sens i szanse.Ile jest malzenstw z milosci ktore koncza sie rozwodem,bo bylo za duzo milosci za malo rozsadku?A co do "pana myslicielas-Jest albo totalnym tchorzem.Tez przemysl czy chcesz cale swoje zycie byc z facetem,ktoremu oddalas cala csiebie ,a on musial sie zastanowic czy chce z toba byc?Ja bym podziekowala.Wiem ze to ciezkie,ale lepiej to sobie uswiadomic teraz.Powodzonka
skąd ja to znam.. daj mi chwilkę czasu muszę sobie wszystko przemyśleć poukładać... Wiem co czujesz sama to jakiś czas temu przeżywałam ból, takie kłucie w sercu, i niewiadoma , milion myśli ciśnie się do głowy , wspomnienia, wspólna przyszłość. Analiza każdego słowa, ostatnich wspólnych chwil, I tylko jedno pytanie Dlaczego?? a zaraz po nim I co teraz?
Dla mnie to były najgorsze dni, pełne łez.
A potem było spotkanie
A potem było jego przepraszam za wszystko i najpiękniejsze wyznanie miłości jakie słyszałam
A potem była długa rozmowa bardzo długa O nas O wszystkim
A dzisiaj jest cudownie, piękne zaręczyny, I powtarzanie każdego dnia Tak bardzo Cię Kocham.
Tego ci chyba życzę
Dla mnie to były najgorsze dni, pełne łez.
A potem było spotkanie
A potem było jego przepraszam za wszystko i najpiękniejsze wyznanie miłości jakie słyszałam
A potem była długa rozmowa bardzo długa O nas O wszystkim
A dzisiaj jest cudownie, piękne zaręczyny, I powtarzanie każdego dnia Tak bardzo Cię Kocham.
Tego ci chyba życzę
tylko czasami trzeba się zastanowić dlaczego on tego potrzebuje. Nie wszystko jest takie proste. Czasami wydaje nam się że wszystko jest ok ale jest ok tylko dla nas. Ty nigdy nie potrzebowałaś czasu aby coś sobie przemyśleć. Przecież tu nie chodzi zawsze oto że on musi przemyśleć czy Cię kocha.
Mężczyznom jest trudno czasami powiedzieć o tym co ich gryzie oni uczą się przy nas rozmawiania o wszystkim.
Warto czasami zaczekać i porozmawiać
Mężczyznom jest trudno czasami powiedzieć o tym co ich gryzie oni uczą się przy nas rozmawiania o wszystkim.
Warto czasami zaczekać i porozmawiać
tak, tak, mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, facet potrzebuje zamknąć się od czasu do czasu w swojej jaskini, trele fere... jasne...
bo to takie biedne stworzonko ten facet
ja rozumiem że on może mieć wątpliwości, że po 9 latach czuje że się coś w nim wypaliło, bo przecież też tak może byc - ale powinien chociaz o tym powiedziec! albo powiedzieć Librze że dlatego chce wszystko przemyśleć - a nie zostawia dziewczynę bez słowa zwrot o 180 stopni jak zwykły dupek
w koncu przeżyli razem kawał czasu, tak sie nie robi
bo to takie biedne stworzonko ten facet
ja rozumiem że on może mieć wątpliwości, że po 9 latach czuje że się coś w nim wypaliło, bo przecież też tak może byc - ale powinien chociaz o tym powiedziec! albo powiedzieć Librze że dlatego chce wszystko przemyśleć - a nie zostawia dziewczynę bez słowa zwrot o 180 stopni jak zwykły dupek
w koncu przeżyli razem kawał czasu, tak sie nie robi
No dobra, tylko co on sobie "przemyśliwuje"? Że kocha, czy chce przemyśleć decyzje o ślubie.? Jeśli mu tego potrzeba - niech myśli. Prosił o tydzień. Nie odbiera telefonów - może boi się pytań, płaczu...nacisku . On myśli, ale Ty też przemyśl i odpowiedz sobie napytanie, czy ślub jest efektem wielkiej Miłości, czy naturalną koleją rzeczy(jak ktoś tu pisał - bo tyle lat razem, to teraz ślub itd). Pozdrawiam
tak, to jest prawdziwy facet i prawdziwy czlowiek.... ktory odczuwa strach przed podjeciem tak waznej decyzji i wypowiedzeniem tego waznego slowa "TAK", teraz nazywamy go draniem, czlowiekiem z kamienia czy tez oszustem a tak naprawde 90- jak nie 100% meszczyzn jak i kobiet napewno choc raz zada sobie to pytanie, czy to napewno jest wlasnie ta osoba... z tym ze nie kazdy potrafi sobie odpowiedziec z tej jednej chwili i to nie dlatego ze nie jest tego pewien tylko dlatego ze kazdy z nas jest innym czlowiekiem i inaczej radzi se z kazdym problemem, jeden potrzebuje na to czasu i przemyslen, i "zatesknienia" a inny poprostu powie " jak juz zabrnelismy tak daleko to chyba to ta jedyna" inny powie "no przeciez zawsze mozna sie rozwiesc" jeszcze inny, "jest mi wygodnie wiec wezme ten ślub bo czego innego mam szukac..."
wszystkie z was pisza z takim wspolczuciem i ze zostawilyby takiego faceta, ale moze najpierw wypadaloby naprawde szczerze porozmawiac, bo w biegu codziennosci tak naprawde nie mamy czasu na zauwazenie, ze cos faktycznie moze byc nie tak, a ta druga osoba poprostu to w sobie trzyma ale nikt nie jest tak mocny zeby w koncu nie pęknąć - i wlasnie wtedy dzieja sie takie rzeczy... oczywiscie nie jest to nie unikione ale moim zdaniem nie mozna od razu skreslic takiej osoby i powiedziec "a co jesli kiedys mu sie znow odwidzi" oczywiscie sa takie przypadki ale tak samo sa takie w ktorych czlowiek naprawde potrzebuje chwili i potem wraca z pochylona głowa, ale pelnym milosci sercem bo wie ze to wlasnie TA kobieta jest TĄ jedyna...
a skad wiem wziely mi sie w glowie takie mysli?!
z wlasnego zycia, mialam taka sama sytuacje tylko troszeczke odwrotna, i to przed zarecynami...
zostawialam mojego (teraz) narzeczonego z dwa jak nie trzy razy... bo caly czas mowilam sobie a co jesli jestem za mloda, a jesli to nie jest ten, i milion bzdurnych pytan, zazwyczaj byly to krotkie 2-3tyg przerwy ale wiem ze rujnowaly go psychicznie, (teraz jak o tym mysle to az boli mnie serce) jednak w pewnym momencie stwierdzilam ze to napewno nie ten jedyny i ze jeszcze duzo zycia przedemna i przeciez nie moge juz do konca spedzic go z tym samym meszczyzna, zostawilam go po raz kolejny, ale juz wiedzialam ze nie bedzie powrotu... po jakims czasie zaczelam spotykac sie z kims innym (czego pozniej sie dowiedzialam on tez mial kogos innego) i tak dziwnym zbiegiem okolicznosci kiedys spotkalismy sie przypadkiem, zaczelo sie calkiem niewinna rozmowa, a po ok 4 miesiacach stana przedemna i wlozyl mi na palec pierscionek, zadajac pytanie czy zostane jego zona, oczywiscie kochajaca go ponownie na zaboj Ja powiedzialam tak, rok pozniej (pikny rok) zaczelismy planowac ślub, od dnia kiedy wynajelismy sale na wesele, "rozwodzilam" sie z nim codziennie, przy kazdej najmniejszej sprzeczce mowilam ze nie wezme z nim slubu itp (zeby bylo jasne jestem okropnym zlosnikiem i wszyystko zalatwiam krzykiem, nie wiem jak on to znosi bo jest tak spokojnym czlowiekiem ze czesto sama sie zastanawiam nad tym wszystkim) minely moze 3 mies moich krzykow a on caly czas powtarzal " ja wiem kochanie ze ty poptostu boisz sie tej odpowiedzialnosci bycia zona, ja to rozumiem bo to jest normalne i mam nadzieje ze szybko ci przejdzie i zaczniemy cala organizacje wesele pelna para" a mnie wtedy brala jeszcze wieksza nerwica, ale faktycznie przeszlo, teraz jestesmy kilka mies przed slubem, jestem najszczesliwsza kobieta na swiecie i zawsze powtarzam sobie ze zrozumialam wszystko wlasnie dzieki wątpliwosciom!!
wszystkie z was pisza z takim wspolczuciem i ze zostawilyby takiego faceta, ale moze najpierw wypadaloby naprawde szczerze porozmawiac, bo w biegu codziennosci tak naprawde nie mamy czasu na zauwazenie, ze cos faktycznie moze byc nie tak, a ta druga osoba poprostu to w sobie trzyma ale nikt nie jest tak mocny zeby w koncu nie pęknąć - i wlasnie wtedy dzieja sie takie rzeczy... oczywiscie nie jest to nie unikione ale moim zdaniem nie mozna od razu skreslic takiej osoby i powiedziec "a co jesli kiedys mu sie znow odwidzi" oczywiscie sa takie przypadki ale tak samo sa takie w ktorych czlowiek naprawde potrzebuje chwili i potem wraca z pochylona głowa, ale pelnym milosci sercem bo wie ze to wlasnie TA kobieta jest TĄ jedyna...
a skad wiem wziely mi sie w glowie takie mysli?!
z wlasnego zycia, mialam taka sama sytuacje tylko troszeczke odwrotna, i to przed zarecynami...
zostawialam mojego (teraz) narzeczonego z dwa jak nie trzy razy... bo caly czas mowilam sobie a co jesli jestem za mloda, a jesli to nie jest ten, i milion bzdurnych pytan, zazwyczaj byly to krotkie 2-3tyg przerwy ale wiem ze rujnowaly go psychicznie, (teraz jak o tym mysle to az boli mnie serce) jednak w pewnym momencie stwierdzilam ze to napewno nie ten jedyny i ze jeszcze duzo zycia przedemna i przeciez nie moge juz do konca spedzic go z tym samym meszczyzna, zostawilam go po raz kolejny, ale juz wiedzialam ze nie bedzie powrotu... po jakims czasie zaczelam spotykac sie z kims innym (czego pozniej sie dowiedzialam on tez mial kogos innego) i tak dziwnym zbiegiem okolicznosci kiedys spotkalismy sie przypadkiem, zaczelo sie calkiem niewinna rozmowa, a po ok 4 miesiacach stana przedemna i wlozyl mi na palec pierscionek, zadajac pytanie czy zostane jego zona, oczywiscie kochajaca go ponownie na zaboj Ja powiedzialam tak, rok pozniej (pikny rok) zaczelismy planowac ślub, od dnia kiedy wynajelismy sale na wesele, "rozwodzilam" sie z nim codziennie, przy kazdej najmniejszej sprzeczce mowilam ze nie wezme z nim slubu itp (zeby bylo jasne jestem okropnym zlosnikiem i wszyystko zalatwiam krzykiem, nie wiem jak on to znosi bo jest tak spokojnym czlowiekiem ze czesto sama sie zastanawiam nad tym wszystkim) minely moze 3 mies moich krzykow a on caly czas powtarzal " ja wiem kochanie ze ty poptostu boisz sie tej odpowiedzialnosci bycia zona, ja to rozumiem bo to jest normalne i mam nadzieje ze szybko ci przejdzie i zaczniemy cala organizacje wesele pelna para" a mnie wtedy brala jeszcze wieksza nerwica, ale faktycznie przeszlo, teraz jestesmy kilka mies przed slubem, jestem najszczesliwsza kobieta na swiecie i zawsze powtarzam sobie ze zrozumialam wszystko wlasnie dzieki wątpliwosciom!!
nie jest mi glupio, bo mam tak naprawde czyste sumienie, nie spałam z żadnym innym meszczyzna,a skoro wrocil do mnie to obdarowal mnie ogromnym zaufaniem i byla t jego decyzja...
uwazam ze tak poprostu musialo byc...to byl moj sposob na przekonanie sie ze to wlasnie ten, a co do przyszlosci to nigdy nie mowie nigdy...jest nam wspaniale ale nie dalabym se reki obciac ze on nigdy ode mnie nie odejdzie bo nikt tak naprawde tego nie wie...tak jak nikt nie wie czy za rogiem nie wpadnie pod samochod albo czy nie zachoruje na jakas smiertelna chorobe, albo czy za rogiem nie wpadniemy na czlowieka pytajacego o droge, ktory moze okazac sie nasza miloscia zycia... kazdy poprostu podchodzi do tego po swojemu...
uwazam ze tak poprostu musialo byc...to byl moj sposob na przekonanie sie ze to wlasnie ten, a co do przyszlosci to nigdy nie mowie nigdy...jest nam wspaniale ale nie dalabym se reki obciac ze on nigdy ode mnie nie odejdzie bo nikt tak naprawde tego nie wie...tak jak nikt nie wie czy za rogiem nie wpadnie pod samochod albo czy nie zachoruje na jakas smiertelna chorobe, albo czy za rogiem nie wpadniemy na czlowieka pytajacego o droge, ktory moze okazac sie nasza miloscia zycia... kazdy poprostu podchodzi do tego po swojemu...
moze jestem staromodna,ale wydaje mi sie,ze jezeli naprawde sie kogos kocha( na tyle dojrzale,zeby tej osobie slubować) to nie robi sie takich hocków-klocków.
Każdy ma jakies wahania, wątpliwosci, troski, ale jeżeli wie, ze to chwilowe zaburzenia nastrojów, to powinien byc na tyle dorosły,zeby radzić sobie z nimi samemu i nie ranić innych.
A jezeli ma się takie ciagoty do zrywania przez cały związek, to po co się zaręczać? Noszenie pierścionka to nie tylko błyskanie diamentem po oczach kolezanek,ale przede wszystkim obietnica czegos waznego.
Każdy ma jakies wahania, wątpliwosci, troski, ale jeżeli wie, ze to chwilowe zaburzenia nastrojów, to powinien byc na tyle dorosły,zeby radzić sobie z nimi samemu i nie ranić innych.
A jezeli ma się takie ciagoty do zrywania przez cały związek, to po co się zaręczać? Noszenie pierścionka to nie tylko błyskanie diamentem po oczach kolezanek,ale przede wszystkim obietnica czegos waznego.
tak wiec widzisz panama, to jest twoje zdanie i ty postepujesz zapewne tak jak napisalas i jestes szczesliwa a ja postepuje tak jak napisalam ja i rowniez jestem szczesliwa, a do tego moim zdaniem(tak jak napisalam wyzej) "kazdy poprostu podchodzi do tego po swojemu..." ja doszlam do swojej pewnosci moze inaczej niz ty i nie błyskam "diamentem po oczach kolezanek", bo go nie mam (diamentu oczywiscie), a skoro ty masz to moze wlasnie po to, ty sie zareczyłaś...
a tak po za tym nie napisalam mojego postu dlatego aby ktos teraz skupial sie na mojej osobie, napisalam to do Libry, moze czytajac ten post pomysli se ze faktycznie, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo:)
w koncu kiedys musi wyjsc slonce
trzymaj sie kochana:)
a tak po za tym nie napisalam mojego postu dlatego aby ktos teraz skupial sie na mojej osobie, napisalam to do Libry, moze czytajac ten post pomysli se ze faktycznie, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo:)
w koncu kiedys musi wyjsc slonce
trzymaj sie kochana:)
zgadzam się z Panamą.
Ogólnie martwi mnie podejście niektórych ludzi do małżeństwa.
Może się wydawać, że ślubowanie komuś miłości do końca życia na dobrą sprawę nie jest możliwe. Bo za rogiem spotkamy"miłość swojego życia" i wtedy co? Zostawić współmałżonka w imię "miłości"?
Mało kto się zastanawia nad tym, że miłość to nie tylko uczucie, ale też decyzja. Decyzja, że będziemy z daną osobą mimo wszystko.
Warto sobie zdać sprawę z pewnego faktu: może się tak zdarzyć, że po kilku latach małżeństwa spotkamy kogoś, kto nam zawróci w głowie. I tylko od nas zależy, co z tym zrobimy - czy będziemy pielęgnować to uczucie, oddalając się od męża/żony, czy wspominając własną przysięgę uczciwości i wierności, utniemy znajomość i zdusimy w zarodku budzące się, "niewygodne" uczucie. O tym pisała też Panama - by trzymać na wodzy nastroje. Ale do tego trzeba dużej wrażliwości i dojrzałości. Takie mnie przemyślenia naszły po przeczytaniu jednego z postów.
Co do Libry - nikt z nas nie wie, co się między nią a jej narzeczonym wydarzyło. Nikt z nas nie zna tak naprawdę ani jego, ani jej, więc bez sensu jest ocenianie jego lub jej, rady dawane też mogą być nieadekwatne do rzeczywistości.
Pozostaje tylko współczuć Librze, która w tym momencie może tylko czekać, aż jej narzeczony wreszcie się otworzy.
Ogólnie martwi mnie podejście niektórych ludzi do małżeństwa.
Może się wydawać, że ślubowanie komuś miłości do końca życia na dobrą sprawę nie jest możliwe. Bo za rogiem spotkamy"miłość swojego życia" i wtedy co? Zostawić współmałżonka w imię "miłości"?
Mało kto się zastanawia nad tym, że miłość to nie tylko uczucie, ale też decyzja. Decyzja, że będziemy z daną osobą mimo wszystko.
Warto sobie zdać sprawę z pewnego faktu: może się tak zdarzyć, że po kilku latach małżeństwa spotkamy kogoś, kto nam zawróci w głowie. I tylko od nas zależy, co z tym zrobimy - czy będziemy pielęgnować to uczucie, oddalając się od męża/żony, czy wspominając własną przysięgę uczciwości i wierności, utniemy znajomość i zdusimy w zarodku budzące się, "niewygodne" uczucie. O tym pisała też Panama - by trzymać na wodzy nastroje. Ale do tego trzeba dużej wrażliwości i dojrzałości. Takie mnie przemyślenia naszły po przeczytaniu jednego z postów.
Co do Libry - nikt z nas nie wie, co się między nią a jej narzeczonym wydarzyło. Nikt z nas nie zna tak naprawdę ani jego, ani jej, więc bez sensu jest ocenianie jego lub jej, rady dawane też mogą być nieadekwatne do rzeczywistości.
Pozostaje tylko współczuć Librze, która w tym momencie może tylko czekać, aż jej narzeczony wreszcie się otworzy.
w 100% popieram nusie i paname
udane małżeństwo to nieustanna praca nad sobą, a nie foch dziś jestem jutro mnie nie ma, poza tym to niszczy zaufanie i poczucie bezpieczeństwa a bez tego ciężko jest żyć razem
sory dziewczyny, ale wydaje mi się że takie cyrki świadczą o niedojrzałości osoby (przynajmniej o niedojrzałości do decyzji o małżeństwie) albo o tym że taka osoba wcale nie jest pewna że takiego małżeństwa chce
udane małżeństwo to nieustanna praca nad sobą, a nie foch dziś jestem jutro mnie nie ma, poza tym to niszczy zaufanie i poczucie bezpieczeństwa a bez tego ciężko jest żyć razem
sory dziewczyny, ale wydaje mi się że takie cyrki świadczą o niedojrzałości osoby (przynajmniej o niedojrzałości do decyzji o małżeństwie) albo o tym że taka osoba wcale nie jest pewna że takiego małżeństwa chce
Libra- z całym szacunkiem dla Twojej sytuacji- na pewno conajmniej połowa z nas tu na forum, przezyła kiedys cięzkie rozstanie. Ja akurat doskonale wiem co to znaczy płakać przez sen.
Ale skoro uwazasz,ze Ci nie pomozemy, bo sie nie znamy, to musisz poszukać bardziej fachowej pomocy.
wszystkiego dobrego.
Ale skoro uwazasz,ze Ci nie pomozemy, bo sie nie znamy, to musisz poszukać bardziej fachowej pomocy.
wszystkiego dobrego.
panama ja nie to miałam na myśli...
ja po prostu inaczej teraz myślę...jestem jeszcze pełna emocji i żalu..
cały czas wierzę że ten tydzień coś wyjaśni choć dzisiaj po raz kolejny usłyszałam że pracuje i naprawde potzrebuje tego tygodnia dla siebie. a inną bajką jest to, że ja nigdy nie miałam rozstań...byliśmy dla siebie pierwsi i przysięgliśmy sobie że ostatni :(
ja po prostu inaczej teraz myślę...jestem jeszcze pełna emocji i żalu..
cały czas wierzę że ten tydzień coś wyjaśni choć dzisiaj po raz kolejny usłyszałam że pracuje i naprawde potzrebuje tego tygodnia dla siebie. a inną bajką jest to, że ja nigdy nie miałam rozstań...byliśmy dla siebie pierwsi i przysięgliśmy sobie że ostatni :(
panama ja nie to miałam na myśli...
ja po prostu inaczej teraz myślę...jestem jeszcze pełna emocji i żalu..
cały czas wierzę że ten tydzień coś wyjaśni choć dzisiaj po raz kolejny usłyszałam że pracuje i naprawde potzrebuje tego tygodnia dla siebie. a inną bajką jest to, że ja nigdy nie miałam rozstań...byliśmy dla siebie pierwsi i przysięgliśmy sobie że ostatni :(
ja po prostu inaczej teraz myślę...jestem jeszcze pełna emocji i żalu..
cały czas wierzę że ten tydzień coś wyjaśni choć dzisiaj po raz kolejny usłyszałam że pracuje i naprawde potzrebuje tego tygodnia dla siebie. a inną bajką jest to, że ja nigdy nie miałam rozstań...byliśmy dla siebie pierwsi i przysięgliśmy sobie że ostatni :(
Libra, więc musisz mu dać ten tydzień. Ale tak solidnie - nie dzwoń, nie pisz, nie płacz mu do słuchawki. To może dać najlepszy rezultat.
Choć nie powinien moim zdaniem tak robić, to coś mu chyba leży mocno na sercu.Poczekaj, aż minie ten czas. Schowaj łzy na później. Jeszcze żadne ostateczne słowo nie padło.
Choć nie powinien moim zdaniem tak robić, to coś mu chyba leży mocno na sercu.Poczekaj, aż minie ten czas. Schowaj łzy na później. Jeszcze żadne ostateczne słowo nie padło.
libra a miłość to też szacunek- więc uszanuj jego decyzję, bo histerie i tak nic nie dadzą. Więc kobieto opanuj się, przemyśl sobie sama to wszystko, przestań ślepo na to wszystko patrzeć.
Zgadzam sie w pełni o tym co dziewczyny wyżej pisały o dojrzałej miłości i pozwole sobie dodać jeszcze jeden epitet - zdrowej.
wiecie co mi przychodzi na myśl- "jeżeli coś kochasz-puść to wolno, jeżeli wróci jest twoje na zawsze, jeżeli nie wróci-nigdy nie było twoje"
Zgadzam sie w pełni o tym co dziewczyny wyżej pisały o dojrzałej miłości i pozwole sobie dodać jeszcze jeden epitet - zdrowej.
wiecie co mi przychodzi na myśl- "jeżeli coś kochasz-puść to wolno, jeżeli wróci jest twoje na zawsze, jeżeli nie wróci-nigdy nie było twoje"
Sprzedam Farage Lolita :)
[url=http://www.abcslubu.pl]
[url=http://www.abcslubu.pl]

"Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli wróci - jest twoje. Jeśli nie - nigdy twoje nie było"
Libra, weź się w garść i przestań panikować.Teraz to tylko sama siebie nakręcasz. MiaŁam bardzo podobną sytuację...10lat bycia ze sobą, wszystko pięknie aż pewnego dnia 3, misiące przed ślubem mój przyszŁy wpadŁ wieczorem z wiadomością, że nie dorósŁ,że potrzebuje czasu itd. Tak samo jak Ty ryczaŁam, nie jadŁam, wymiotowaŁam, chciaŁam, żeby mnie przytuliŁ itd. W końcu stwierdziŁam, że trzeba się otrząsnąć i postanowiŁam zniknąć.PrzestaŁam dzwonić, unikaŁam miejsc gdzie mogŁabym go spotkać...generalniw szystko żebyśmy się tylko nie spotkali...zaczęŁam chodzić do kina, spotykać się ze starymi znajomymi, jak ktoś pytaŁ co się staŁo i dlaczego to odsyŁaŁam z tym pytaniem do niego.W momencie kiedy już zaczynaŁam wychodzić na prostą i w końcu zaczęŁam spać w nocy:)...pech chciaŁ, że się przez przypadek spotkaliśmy....Od tamtej pory nie dawaŁ mi spokoju, przychodziŁ pod okno, przepraszaŁ,wydzwaniaŁ, wysyŁaŁ kwiaty itd itp. StweirdziŁam, że jeśli nie dam mu szansy to może będę żaŁować tego do końca życia...póŁ roku później wzięliśmy piękny ślub, kupiliśmy mieszkanie niby happy end....rok później wyznaŁ, że wcześniej kŁamaŁ, że tak naprawdę wtedy odwoŁaŁ ślub po poznaŁ inną dziewczynę i że ją nadal bardzo kocha i że spotyka się z nią....nawet u nas w domu kiedy jestem w delegacji....później wszystko potoczyŁo się bardzo szybko....Od tamtego czasu minęŁo już kilka lat...teraz weszŁam tutaj bo jestem fantastycznie zakochanaPoznaŁam faceta, który nie jest dzieciakiem, wie czego chce.Za miesiąc bierzemy ślub...ChciaŁam tylko Ci powiedzieć, że to nie koniec świata.Teraz świat Ci się zawaliŁ i jesteś zrozpaczona ale uwierz mi, że to minie.Mi też wszyscy tak mówili a ja im nie wierzyŁam....Teraz jestem przeszczęśliwa, że tak się staŁo.OdżyŁam, zaczęŁam o siebie dbać, poznaŁam nowych ludzi a poza tym przekonaŁam się jaki extra może być sex.Oczywiście zrobisz jak Ci serce podpowie...Proszę Cię tylko zastanów się 100 RAZY czy warto rozpaczać???!!!!!Trzymaj się
wiecie....wczoraj przyszła do mnie przyjaciółka z dwoma butelkami wina, lodami truskawkowymi i tiramisu....piłam, paliłam , płakałam i wylałąm wszystkie swoje żale. podobno był to 3godzinny monolog z mojej strony. wyrzuciłam z siebie wszystko to co mnie bolało przez tyle lat. dziś rano nagle z takiej załamanej przerodziłam się w inna kobietę...nie jest mnie wart i tyle. pojechałam dziś na dłuuuugi spacer przemyślałam i ....KONIEC! wiem że pewnie jeszcze nie jedna łezka mi spadnie ale niech sie palant w d.. ugryzie. ja zrobiłam krok do przodu...on mi nie dorównał i teraz trzeba zrobić dwa kroki w tył. nie jest mnie wart. ooo! i tyle mam Wam do powiedzenia dziewczyny. no i czas się chyba pożegnać bo forum Weselnik nie jest obecnie adekwatny do mojego stanu. ale Wam mimo wszystko życzę ogromu szczęscia i miłości...tej prawdziwej...
czasami wpadne i opowiem jak mi sie życie układa. POZWODZENIA!
czasami wpadne i opowiem jak mi sie życie układa. POZWODZENIA!
a żyję...i całkiem nieźle. może i dziwne...pewnie że jest żal jakieś ukłucie w sercu...przykro i łezka czasem. ale doznałam czegos na kształt...przebudzenia. powiedziałam na głos wszystkie żale i staiwrdziłam że nie warto tyle płakać bo to i tak nic nie da. początki były straszne...tabletki na uspokojenie brak snu a jak juz usnełam to budziłam sie w strachu że może zadzwonił a ja przespałam ten moment, był płacz przez sen...a teraz wiem że nie jest tego wart. zranił mnie strasznie , upokorzył, zero szacunku dla mnie i mam za kimś takim płakać?ktoś mi powiedział że miłość nie odchodzi - po prostu jej nie było.
mysle ze powinnas z nim pogadac i tak nawet po to zeby to pozadnie zakonczyc i wyjasnic sobie. to jest moj sposob na zalatwianie takich spraw. nie sadze ze cie upkorzyl, raczej zranil a co do szacunku to moze jednak ma bo mogl sie zachowac o wiele gorzej. mam wrazenie ze z jednego stanu wpadlas w drugi. powodzenia w rozmowie