Widok
pierwsze Święta bez najbliższych - jak przetrwać?...
w tym roku nasze święta nie będą wesołe, gdyż będą to pierwsze święta bez mojej mamy. odeszła od nas pół roku temu. nie wiem jak dam radę szczególnie w wigilię. chciałabym ze względu na dzieci stworzyć świąteczną atmosferę, ale codziennie wstaję z myślą, żeby już było po świętach.
czy kiedyś będzie łatwiej? bo teraz serce mi pęka...
czy kiedyś będzie łatwiej? bo teraz serce mi pęka...
Alinad - łączę się z Tobą niestety :(
Moja Mama po półtorarocznej walce z chorobą zmarła 3 tygodnie temu. Też nie wiem jak to będzie. Wiem jedno - muszę się zaopiekować Babcią, Tatą i siostrą, bo tylko ja, mój mąż i synek dajemy im jakąkolwiek radość.
Więc robię wszystko, by te święta "jakieś" były. Czyli planuję jedzenie i prezenty i jadę do Nich na tydzień (200km od trójmiasta).
Też nie wiem jak będzie. Bez Mamy świat jest inny, wszystko Ją przypomina, nie wiem jaka będzie Wigilia bez Niej, łzy będą na pewno. Ja staram się być najtwardsza, jakoś daję radę, ale to pozory, bo potem sama ryczę w kącie :/
Ale życzę Tobie i Twoim bliskim, by było lepiej.
Pozdrawiam ciepło.
Moja Mama po półtorarocznej walce z chorobą zmarła 3 tygodnie temu. Też nie wiem jak to będzie. Wiem jedno - muszę się zaopiekować Babcią, Tatą i siostrą, bo tylko ja, mój mąż i synek dajemy im jakąkolwiek radość.
Więc robię wszystko, by te święta "jakieś" były. Czyli planuję jedzenie i prezenty i jadę do Nich na tydzień (200km od trójmiasta).
Też nie wiem jak będzie. Bez Mamy świat jest inny, wszystko Ją przypomina, nie wiem jaka będzie Wigilia bez Niej, łzy będą na pewno. Ja staram się być najtwardsza, jakoś daję radę, ale to pozory, bo potem sama ryczę w kącie :/
Ale życzę Tobie i Twoim bliskim, by było lepiej.
Pozdrawiam ciepło.
mialam 14 lat jak zmarl moj tata , najmlodszy brat 6 kilka lat w naszej rodzinie w zasadzie nie bylo typowej wigilii , nie lamalismy sie oplatkiem , zjadalismy tylko kolacje i tyle , kazdy z nas przezywal odejscie taty i ten dzien byl zawsze najsmutniejszy , i mimo ze z czasem bol stal sie mniejszy i pozniej znowu byla tradycyjna wieczerza wigilijna to zawsze w ten dzien kazdemu z nas bylo smutno bo niemalze z cierniem w sercu odczuwalismy brak ukochanej osoby ...
U nas pierwsze Swieta po smierci Taty - odszedl dwa miesiace temu. Zdecydowalysmy sie z Mama na troche kontrowersyjna opcje, a le dla nas latwiejsza emocjonalnie - ja z rodzina meza, Mama z przyjaciolmi. Wiem ze rodzina powinna byc razem, ale na siedzenie przy stole bez mojego Taty w domu moich Rodzicow zadne z nas nie ma sily.
Widzę że jest nas więcej... :( ja 6 dni temu pochowałam moją kochaną Mamusię ;((( w lutym dowiedziała się że ma raka jelita grubego, niestety już nieoperacyjnego, chemia nie pomogła po 6 mcach zakończyli leczenie, liczne przerzuty... minął dopiero tydzień, nie umiem się pozbierać Mamuś miała tylko 58 lat odeszła w dzień po swoich urodzinach w taty urodziny... tak bardzo mi jej brakuje, pustka i żal serce rozrywają. Nie jestem w stanie podpowiedzieć jak przetrwać bo sama nie wiem jak przez to przejdę...
Bądźcie silne dziewczyny dla swoich najbliższych... ja mam 26 lat i wiem że dla córci, męża, taty i siostry z rodziną muszę być silna...
Spoczywaj w pokoju Mamuś kochana
Bądźcie silne dziewczyny dla swoich najbliższych... ja mam 26 lat i wiem że dla córci, męża, taty i siostry z rodziną muszę być silna...
Spoczywaj w pokoju Mamuś kochana
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
Ja miałam 27 lat jak moja mama odeszła ...... zmarła na miesiąc przed Świętami. Pierwsza Wigilia koszmarna, łzy, łzy i jeszcze raz łzy. Kolejne też strasznie smutne. W tym roku mamy już 9 Wigilię bez mamy, ja mam swoją rodzinę, brat swoją. Moje Święta od 4 lat spędzam z rodziną męża i zawsze gdzieś myślami jestem z moją mamą której mi strasznie brakuje.
W dużym stopniu Was rozumiem.. Kilka lat temu, 3 dni przed Wigilią mama miała wypadek.. Walczyła w szpitalu, przez jakiegoś idiotę, który kochał szybkość, nie zważając na pasy dla pieszych.. :/
Na szczęście mama przeżyła..
Ale nigdy nie zapomnę tego strachu, bólu.. A Wigilia była u babci- nie bylismy z tatą i rodzeństwem w stanie nawet myśleć o Wigilii.. U mamy byliśmy w szpitalu, ale babcia nie odpusciła kolacji.. Która trwała w łzach i w większości, w ciszy..
Wiem, że śmierć a zagrożenie śmiercią, to nie to samo.. ale w "oczekiwaniu" na dobrą wiadomość, ból okropny..
Ale jest jeszcze jedna rzecz, która mnie boli.. Mamy rodzice zmarli jak była mała.. Jej tata jak miała 3 latka- jego tragiczną śmierć pamięta do dzisiaj jak żywy obraz.. :( a mama jak miała 6 lat.. I co roku właśnie w Wigilię o tym myślę...
Na szczęście mama przeżyła..
Ale nigdy nie zapomnę tego strachu, bólu.. A Wigilia była u babci- nie bylismy z tatą i rodzeństwem w stanie nawet myśleć o Wigilii.. U mamy byliśmy w szpitalu, ale babcia nie odpusciła kolacji.. Która trwała w łzach i w większości, w ciszy..
Wiem, że śmierć a zagrożenie śmiercią, to nie to samo.. ale w "oczekiwaniu" na dobrą wiadomość, ból okropny..
Ale jest jeszcze jedna rzecz, która mnie boli.. Mamy rodzice zmarli jak była mała.. Jej tata jak miała 3 latka- jego tragiczną śmierć pamięta do dzisiaj jak żywy obraz.. :( a mama jak miała 6 lat.. I co roku właśnie w Wigilię o tym myślę...
moja Mama odeszła nagle, tak ot... w ciągu dnia biegała po Gdańsku, wieczorem Ją żegnałam...Pierwsze święta były koszmarne, niewiele nawet z nich pamiętam. Drugie - jakoś poszło. Teraz będą trzecie... jest ciężko, ale staram się, aby te święta wyglądały jak święta, ze względu na dzieciaki i męża. Ale we wszystkim widzę Mamę, robię potrawy takie jak Ona robiła, na każdym kroku przypominam sobie jak razem przygotowałyśmy Święta, jak latałyśmy za prezentami, wspólne porządki.
Poradzić mogę Tobie tylko jedną rzecz - spędź Wigilię w miejscu innym niż spędzałaś je z Mamą. Może będzie choć ciut łatwiej.
Życzę Tobie i innym dziewczynom dużo sił.
Poradzić mogę Tobie tylko jedną rzecz - spędź Wigilię w miejscu innym niż spędzałaś je z Mamą. Może będzie choć ciut łatwiej.
Życzę Tobie i innym dziewczynom dużo sił.
Agag ja robiłam wszytko by każdą chwilę spędzić z mamą, dać jej powód do uśmiechu roczek córci był w szpitalu mama, ja, mąż i córcia. Był tort, wybieranie rzeczy (wybrała różaniec ) kawka, i spiewanie sto lat. Czy bylo to dla mnie przykre...? nie bo wiem ze mama byla przeszczesliwa....
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
Dziewczyny widzę, że nie jestem sama. łączę sęi z Wami w bólu. wróciłam właśnie od taty. zawiozłam mu gałęzie świerku, myślałam, że będzie zły, ale powiedział, że jutro sobie ustroi. trochę mnie to podniosło na duchu. bardzo się o niego boję.
wigilię spędzimy u mojej siostry i jej narzeczonego, ale wiem że mimo innego miejsca trudno będzie nam oddać się tym świętom.
jest jedna rzecz, która mnie bardzo cieszy. tydzień po świętach spełni się marzenie mojej mamusi. moja siostra wychodzi za mąż. niestety uroczystości nie przeżyje już moja mama, ale myślę że będzie wtedy przy nas...
wigilię spędzimy u mojej siostry i jej narzeczonego, ale wiem że mimo innego miejsca trudno będzie nam oddać się tym świętom.
jest jedna rzecz, która mnie bardzo cieszy. tydzień po świętach spełni się marzenie mojej mamusi. moja siostra wychodzi za mąż. niestety uroczystości nie przeżyje już moja mama, ale myślę że będzie wtedy przy nas...
Moja tata tez mial raka , mialam 14 lat ale pamietam cala walke z choroba , czlowiek ktorego kochalam najbardzoej na swiecie nagle odszedl po amputacji nogi, pobytach w szpitalach, wielu chemiach i straszliwym cierpieniem ....brakuje mi go bardzo mimo ze minelo juz tyle czasu, ale wiem ze jest ze mna, przy mnie a kiedy staje nad jego grobem nie umiem sie modlic za kogos kto umarl , wiem ze jest w niebie , ale po prostu z nim rozmawiam , sni mi sie rzadko ale jesli juz to zawsze szczesliwy i usmiechniety ....
strasznie wam współczuje!
Ja z kolei boję się, że to będą moje ostatnie świeta... na początku miałam nowotwór, którego operacyjnie pogoniliśmy. niestety dr twierdzi, że odrośnie, jest to tylko kwestia czasu. mam małe dzieci... dlatego też w tym roku zaprosiłam całą rodzinę do nas. staram się nie myśleć o najgorszym i wmawiam sobie, że jeszcze wiele Świąt przede mną ale te złe myśli gdzieś tam się pojawiają....
Trzymajcie się. Tule Was mocno
Ja z kolei boję się, że to będą moje ostatnie świeta... na początku miałam nowotwór, którego operacyjnie pogoniliśmy. niestety dr twierdzi, że odrośnie, jest to tylko kwestia czasu. mam małe dzieci... dlatego też w tym roku zaprosiłam całą rodzinę do nas. staram się nie myśleć o najgorszym i wmawiam sobie, że jeszcze wiele Świąt przede mną ale te złe myśli gdzieś tam się pojawiają....
Trzymajcie się. Tule Was mocno
baska ! jak ktos napisal - nadzieja nie jest matka glupich ale tych ktorzy nie boja sie rzucac mysli w daleka przyszlosc ! nie mysl pesymistycznie , nie wierz tylko jednemu lekarzowi - zaufaj Bogu ale tez szukaj ratunku w medycynie , nie wierz tylko jednemu lekarzowi , a cuda sie zdarzaja i sa na to dowody !!!!! :*
Basiu na jakiej podstawie lekarz odbiera Ci nadzieję? Jakie były wyniki histopatologiczne? czego to był nowotwór? czy dostajesz zapobiegawczo chemię? nie patrz w takich czarnych kolorach, wiedz że masz to szczęście że w tym momencie możesz uznać że raka nie masz, dane Ci jest podjąć walkę z tym dziadem i NIGDY ALE TO NIGDY nie pozwól sobie wmówić że najlepiej to tylko czekać na przerzuty.
Jak mnie coś takiego denerwuje - (zachowanie niektórych lekarzy ) do mojej mamy poszedł po pół godz odkąd się znalazła no pogotowiu i powiedział "sa komórki nowotworowe" i poszedł!! tak jakby mówił że wyniki krwi będą za chwilę.
Jak mnie coś takiego denerwuje - (zachowanie niektórych lekarzy ) do mojej mamy poszedł po pół godz odkąd się znalazła no pogotowiu i powiedział "sa komórki nowotworowe" i poszedł!! tak jakby mówił że wyniki krwi będą za chwilę.
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
Otworzyłam ten wątek, bo spodziewałam się pytań emigrantki, osoby będącej daleko od rodziny itd. A tymczasem przekonałam się, ile z nas na co dzień tęskni za bliskimi, którzy odeszli na zawsze.
Byłam dzieckiem, kiedy mój Tata zginął w wypadku samochodowym, który spowodował pijany kierowca. Mama zawsze starała się żeby było tak "normalnie", Święta miały być wesołe, pełne prezentów, radości... Owszem, były zawsze, ale zawsze brakowało tej jednej osoby. Nie raz miałam ochotę dostawić dwa puste talerze - bo przecież jeden dla jakiegoś zbłąkanego wędrowca, a drugi to talerz Taty. I właściwie każde Święta przeżywam bardzo, ciągle tęsknię, wspominam i bardzo żałuję, że już Go z nami nie ma. I chociaż Święta to szczególny czas pod tym względem, to ja ten brak odczuwam stale, przy różnych sytuacjach i chyba już nie mam nadziei, że to minie, że się z tym pogodzę, a nawet - z każdym rokiem bywa trudniej.
Trzymajcie się Dziewczyny, przytulam Was mocno - na Święta i na każdy trudny dzień! Wierzę, że przynajmniej część z Was wszystko to sobie poukłada, a jeśli nie - nie jesteście w tym same!
Byłam dzieckiem, kiedy mój Tata zginął w wypadku samochodowym, który spowodował pijany kierowca. Mama zawsze starała się żeby było tak "normalnie", Święta miały być wesołe, pełne prezentów, radości... Owszem, były zawsze, ale zawsze brakowało tej jednej osoby. Nie raz miałam ochotę dostawić dwa puste talerze - bo przecież jeden dla jakiegoś zbłąkanego wędrowca, a drugi to talerz Taty. I właściwie każde Święta przeżywam bardzo, ciągle tęsknię, wspominam i bardzo żałuję, że już Go z nami nie ma. I chociaż Święta to szczególny czas pod tym względem, to ja ten brak odczuwam stale, przy różnych sytuacjach i chyba już nie mam nadziei, że to minie, że się z tym pogodzę, a nawet - z każdym rokiem bywa trudniej.
Trzymajcie się Dziewczyny, przytulam Was mocno - na Święta i na każdy trudny dzień! Wierzę, że przynajmniej część z Was wszystko to sobie poukłada, a jeśli nie - nie jesteście w tym same!
miałam guza mózgu. one niestety lubią odrastać. chemi nie miałam, bo był za mało złośliwy ;-) nfz nie dałoby zgody na nią.
póki co zostały mi kontrolne rezonanse co pół roku i wiara w to, że będzie dobrze. Mocno w to wierze i odganiam jak najdalej te złe i głupie myśli. nie ma opcji, że to gó...o wróci! nie dam się chamowi ;-)
dziękuję Wam za miłe i mądre słowa :-)
póki co zostały mi kontrolne rezonanse co pół roku i wiara w to, że będzie dobrze. Mocno w to wierze i odganiam jak najdalej te złe i głupie myśli. nie ma opcji, że to gó...o wróci! nie dam się chamowi ;-)
dziękuję Wam za miłe i mądre słowa :-)
Basiu już samo to co napisałaś powinno dać Tobie wielką wiarę i nadzieję... " Guz był mało złośliwy" rozumiem że do tej pory nie dał przerzutów a co za tym idzie w tej chwili jesteś zdrowa :) jesteś też pod stałą opieką onkologa..? badania kontrolne pozwolą wykryć nawet najmniejsze zmiany bardzo szybko je cofnąć. Moja mama niestety nie miała żadnych szans a Ty...? dostałaś wielki dar-dar życia! Ściskam cię mocno, jakbyś miała ochote popisać pisz na pw....
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
Baśka możesz przeżyć jeszcze nie jedne święta! trzeba w to wierzyc mój mąż w 2009 roku miał chłoniaka mózgu, rokowania były złe nawet na którejś z ostatnich kontroli pani doktor zarzuciła do niego tekstem "pan jeszcze na chodzie?" :)
to juz trzecie święta bożego narodzenia i od tych 3 lat przeżywane bardziej, takie radosne że mozemy sie nimi cieszyć- razem
to juz trzecie święta bożego narodzenia i od tych 3 lat przeżywane bardziej, takie radosne że mozemy sie nimi cieszyć- razem
Moja ciocia odeszła w ostatni dzień 2010 roku ,przed śmiercią powygłupiała się ze swoim 11-letnim synem i położyła się do łóżka zmarła we śnie podobno nie cierpiała miała 45 lat ,kuzyn poszedł powiedzieć jej dobranoc a ona już nie żyła ,wychowywała go sama i jak myślę o tych świętach i tym dzieciaku tak mi go cholernie szkoda ,na szczęście ma rodzeństwo starsze i oni go wychowują ,moja mama ,my również się staramy ale wiem że będzie im a szczególnie jemu bardzo ciężko bez mamy.
Basiu koniecznie zgłoś się sama do poradni onkologicznej! jestem w szoku że pomimo niskiego stopnia zlosliwosci nikt Cie nie skierowal dalej. Nie wierzę w jakim kraju my żyjemy! Czy mialas wykonymany tomograf lub rezonans jamy brzusznej? kontrolują tylko mózg? !?
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
nascimento niestety w takim właśnie kraju żyjemy..
mój mąż miał chłoniaka mózgu nietypowa lokalizacja jak na pierwotnego guza, lekarze nie fatygują sie zbytnio żeby prowadzic kontrole w innych obszarach,chyba że mój mąz wyraźnie poprosi o rezonans nie tylko głowy ale i jamy brzusznej
basia kto operował? kiedy miałas zabieg moj mąż zagląda na neurochirurgię ;]
mój mąż miał chłoniaka mózgu nietypowa lokalizacja jak na pierwotnego guza, lekarze nie fatygują sie zbytnio żeby prowadzic kontrole w innych obszarach,chyba że mój mąz wyraźnie poprosi o rezonans nie tylko głowy ale i jamy brzusznej
basia kto operował? kiedy miałas zabieg moj mąż zagląda na neurochirurgię ;]
powinna być radość z narodzin Pana, radość ze smakowania potraw, uśmiechów z powodu otrzymanych prezentów a tak nie jest..jest w sercu ogromna pustka, smutek i żal, po stracie bliskich, której nie da sie niczym zapełnić..już żadne święta nie będa tak piękne i magiczne jak wtedy kiedy byli z nami nasi bliscy..
Ból to cena, którą płaci się za siłę...
Ból to cena, którą płaci się za siłę...
Alinad, Nasze święta też nie były wesołe w szczególności dla taty (spędził je sam w domu), my z mężem natomiast pojechaliśmy do jego mamy a mojej teściowej.
To też pierwsze święta bez mojej kochanej mamusi :( (dodam, ze miała 67 lat) odeszła od Nas 21maja 2012 roku i niestety nie doczekała się NASZEGO ślubu, który odbył się 23 czerwca 2012roku.
Chorowała 6 lat na raka macicy czy coś takiego. Miała 3 operacje i Chemie (ciągle rosnął brzuch i woda się zbierała). W Styczniu tego roku okazało się, że ma guza mózgu, w lutym miała operację w Akademii Medycznej ( oczywiście najlepszy profesor operował, ale to kosztowało by w całości go wyciął ). Na początku maja mama trafiła do szpitala na Zaspę, w 1-szym tygodniu było wszystko ok i wode jej spuszczali z brzucha i gadała normalnie. w 2-gim tyg juz nie była taka skora do rozmowy, dużo spała, nie miała apetytu i co najgorsze miała żółtaczkę w oczach ( przez te 2 tygodnie w szpitalu już mnie przygotowywała do swojej śmierci ) a powiem, że siedziałam u niej po całe dnie, od rana do wieczora i bardzo jej pomagałam we wszystkim.
Jak sie dowiedziałam 21 maja (poniedziałek) , że już nie mam mamy to aż nie uwierzyłam w to. I wtedy biegiem do szpitala (z jeszcze narzeczonym) i z moją najlepszą przyjaciółka, dostałam kartę zgonu wydawaną przez szpital. Odrazu jechałyśmy załatwić formalności w związku z pogrzebem, tato zaś dzwonił po rodzinie znajomych, by przyjechali na pogrzeb, który był 24 maja ( w urodziny męża ). Po pogrzebie jeszcze tydzień ryczałam bez przerwy ale potem jakoś uświadomiłam sopbie, ze mama jest i patrzy na Nas z góry. Teraz po pół roku jeszcze mi sie zdaza płakać jak sobie przypomnę, popatrzę na zdjęcia lub pójdę na cmentarz.
No cóż, czasu śmerci sie nie wybiera, jakoś trzeba sie z tym pogodzić i żyć dalej !
Poradzimy sobie dziewczyny, mamy teraz swoje rodziny, niektóre z Was i maleńswa.
Żyjmy pełnią Życia !!!!!
To też pierwsze święta bez mojej kochanej mamusi :( (dodam, ze miała 67 lat) odeszła od Nas 21maja 2012 roku i niestety nie doczekała się NASZEGO ślubu, który odbył się 23 czerwca 2012roku.
Chorowała 6 lat na raka macicy czy coś takiego. Miała 3 operacje i Chemie (ciągle rosnął brzuch i woda się zbierała). W Styczniu tego roku okazało się, że ma guza mózgu, w lutym miała operację w Akademii Medycznej ( oczywiście najlepszy profesor operował, ale to kosztowało by w całości go wyciął ). Na początku maja mama trafiła do szpitala na Zaspę, w 1-szym tygodniu było wszystko ok i wode jej spuszczali z brzucha i gadała normalnie. w 2-gim tyg juz nie była taka skora do rozmowy, dużo spała, nie miała apetytu i co najgorsze miała żółtaczkę w oczach ( przez te 2 tygodnie w szpitalu już mnie przygotowywała do swojej śmierci ) a powiem, że siedziałam u niej po całe dnie, od rana do wieczora i bardzo jej pomagałam we wszystkim.
Jak sie dowiedziałam 21 maja (poniedziałek) , że już nie mam mamy to aż nie uwierzyłam w to. I wtedy biegiem do szpitala (z jeszcze narzeczonym) i z moją najlepszą przyjaciółka, dostałam kartę zgonu wydawaną przez szpital. Odrazu jechałyśmy załatwić formalności w związku z pogrzebem, tato zaś dzwonił po rodzinie znajomych, by przyjechali na pogrzeb, który był 24 maja ( w urodziny męża ). Po pogrzebie jeszcze tydzień ryczałam bez przerwy ale potem jakoś uświadomiłam sopbie, ze mama jest i patrzy na Nas z góry. Teraz po pół roku jeszcze mi sie zdaza płakać jak sobie przypomnę, popatrzę na zdjęcia lub pójdę na cmentarz.
No cóż, czasu śmerci sie nie wybiera, jakoś trzeba sie z tym pogodzić i żyć dalej !
Poradzimy sobie dziewczyny, mamy teraz swoje rodziny, niektóre z Was i maleńswa.
Żyjmy pełnią Życia !!!!!
Witam...
rok temu założyłam ten wątek. Niestety pustka nadal jest i wiem, że będzie...
bardzo pomogła mi wypowiedź Pani Anny Dymnej, która po śmierci swojej mamy nie wyobrażała sobie świąt. Potem uzmysłowiła sobie, że to na niej teraz spoczywa obowiązek przekazania tradycji rodzinnych związanych ze świętami. Zrozumiałam, że to jest teraz mój obowiązek, przekazać dalej tą magię świąt, którą tworzyła moja mama.
Tego mnie nauczyła. Tęsknię bardzo, ale życie toczy się dalej, a ukojenia szukam przy grobie mojej mamusi
rok temu założyłam ten wątek. Niestety pustka nadal jest i wiem, że będzie...
bardzo pomogła mi wypowiedź Pani Anny Dymnej, która po śmierci swojej mamy nie wyobrażała sobie świąt. Potem uzmysłowiła sobie, że to na niej teraz spoczywa obowiązek przekazania tradycji rodzinnych związanych ze świętami. Zrozumiałam, że to jest teraz mój obowiązek, przekazać dalej tą magię świąt, którą tworzyła moja mama.
Tego mnie nauczyła. Tęsknię bardzo, ale życie toczy się dalej, a ukojenia szukam przy grobie mojej mamusi