Widok
Skoro masz takie małe wymagania, to może warto doprecyzować ten wzrost?;)
Swoją drogą to miłe, że ktoś szuka kogoś na dobre i złe a potrzebuje tylko właściwego wzrostu i wieku. A nawet i tego nie uznaje za absolutnej konieczności:)
Ech...szkoda że ja nie mam tak łatwo.
Swoją drogą to miłe, że ktoś szuka kogoś na dobre i złe a potrzebuje tylko właściwego wzrostu i wieku. A nawet i tego nie uznaje za absolutnej konieczności:)
Ech...szkoda że ja nie mam tak łatwo.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Przeciętne wymagania dotyczą bardzo materialnej sfery życia.
Na przeciwnych skrajnych brzegach jest:
1. Osoba z tradycyjnym podejściem do związków
2. Osoba z partnerskim podejściem do związków.
99,99% ludzi to osoby znajdujące się pomiędzy.
Moja teoria miłości zakłada wyższość uczucia nad materią.
Brak oczekiwań i wymagań, oraz akceptację.
Miłość polega na dobrowolnym ofiarowywaniu siebie drugiej osobie.
Napisałem o tym trochę w równoległym wątku:
http://forum.trojmiasto.pl/Na-odsiecz-chromosomom-Y-wspolczesnym-mezczyznom-nie-jest-latwo-t502248,1,2.html
M30+ nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, bo to zależy od kontekstu. Większość osób pod rozmową ma na myśli "słuchanie i zgadzanie się":p
Samo bycie "myślącym facetem" niewiele przecież znaczy, bo istotne jest jak kto myśli. Czy jego droga życiowa którą wybiera w procesie podejmowania decyzji (wynikłych z myślenia) pokrywa się z naszą.
Chociaż znalazłyby się i czysto materialne rzeczy które są dla mnie ważne, np nie lubię palących i wytatuowanych kobiet;) Nie jestem też zainteresowany byciem którymś w kolejce, więc jak kobieta ma męża, faceta, ukochanego psa lub dzieci, to nie jest w stanie ofiarować mi tego, czego sama chciałaby ode mnie;)
Na przeciwnych skrajnych brzegach jest:
1. Osoba z tradycyjnym podejściem do związków
2. Osoba z partnerskim podejściem do związków.
99,99% ludzi to osoby znajdujące się pomiędzy.
Moja teoria miłości zakłada wyższość uczucia nad materią.
Brak oczekiwań i wymagań, oraz akceptację.
Miłość polega na dobrowolnym ofiarowywaniu siebie drugiej osobie.
Napisałem o tym trochę w równoległym wątku:
http://forum.trojmiasto.pl/Na-odsiecz-chromosomom-Y-wspolczesnym-mezczyznom-nie-jest-latwo-t502248,1,2.html
M30+ nie znam odpowiedzi na Twoje pytania, bo to zależy od kontekstu. Większość osób pod rozmową ma na myśli "słuchanie i zgadzanie się":p
Samo bycie "myślącym facetem" niewiele przecież znaczy, bo istotne jest jak kto myśli. Czy jego droga życiowa którą wybiera w procesie podejmowania decyzji (wynikłych z myślenia) pokrywa się z naszą.
Chociaż znalazłyby się i czysto materialne rzeczy które są dla mnie ważne, np nie lubię palących i wytatuowanych kobiet;) Nie jestem też zainteresowany byciem którymś w kolejce, więc jak kobieta ma męża, faceta, ukochanego psa lub dzieci, to nie jest w stanie ofiarować mi tego, czego sama chciałaby ode mnie;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
>Większość osób pod rozmową ma na myśli "słuchanie i zgadzanie się":p
Ja na szczęście należę do mniejszości. Dla mnie rozmowa to dialog a nie monolog :)
>Samo bycie "myślącym facetem" niewiele przecież znaczy, bo istotne jest jak kto myśli. Czy jego droga życiowa którą wybiera w procesie podejmowania decyzji (wynikłych z myślenia) pokrywa się z naszą.
Dla mnie znaczy wiele. Miałam do czynienia z kolesiami myślącymi nie dalej niż czubek własnego nosa i kompletnie bez jaj, ikry, własnego zdania. To chyba nie takie trudne pomyśleć, że kobieta wracająca późno z pracy ucieszyłaby się np. na gotowy obiad :) jednak większość facetów to przerasta.
@TB gdzieś Ty go znalazła???? :D
Ja na szczęście należę do mniejszości. Dla mnie rozmowa to dialog a nie monolog :)
>Samo bycie "myślącym facetem" niewiele przecież znaczy, bo istotne jest jak kto myśli. Czy jego droga życiowa którą wybiera w procesie podejmowania decyzji (wynikłych z myślenia) pokrywa się z naszą.
Dla mnie znaczy wiele. Miałam do czynienia z kolesiami myślącymi nie dalej niż czubek własnego nosa i kompletnie bez jaj, ikry, własnego zdania. To chyba nie takie trudne pomyśleć, że kobieta wracająca późno z pracy ucieszyłaby się np. na gotowy obiad :) jednak większość facetów to przerasta.
@TB gdzieś Ty go znalazła???? :D
Dialog w rozmowie to też pojęcie względne, istotą jest głębia, to na ile ktoś umie i chce się otworzyć.
Często ludzie prowadzą latami rozmowy o niczym i nic o sobie nie wiedzą. Potem wpada taki ktoś do biura z karabinem, albo okazuje się że to pedofil i trzymał dzieci przykute do kaloryfera, a wszyscy wokół mówią "to był taki porządny człowiek":D
Dlatego jakość rozmów jest istotna:)
Coraz częściej słyszę kobiety mówiące o facetach bez jaj i ikry, o waginowatości i o c****ch, ale nie bardzo wiem co to znaczy. Mi kojarzy się ze spokojnym facetem który umie odpuścić, dostosować się, pójść na kompromis. Mam wrażenie że wiele kobiet chciałoby takiego faceta sprzed kilku wieków.
Tylko w praktyce, taki facet by je bił, obrażał i pewnie gwałcił.
Czyli facet bez jaj i ikry myśli, i zrobi żonie obiad, a facet z jajami ma to w głębokim poważaniu, a jeszcze liczy że ja ostro zerżnie przed snem.
Dlatego potem kobiety mają spokojnych mężów i kochanków, którzy traktują je jako szmaty.
To smutne, że sporo kobiet gdzieś tam w środku właśnie tego chce.
Często ludzie prowadzą latami rozmowy o niczym i nic o sobie nie wiedzą. Potem wpada taki ktoś do biura z karabinem, albo okazuje się że to pedofil i trzymał dzieci przykute do kaloryfera, a wszyscy wokół mówią "to był taki porządny człowiek":D
Dlatego jakość rozmów jest istotna:)
Coraz częściej słyszę kobiety mówiące o facetach bez jaj i ikry, o waginowatości i o c****ch, ale nie bardzo wiem co to znaczy. Mi kojarzy się ze spokojnym facetem który umie odpuścić, dostosować się, pójść na kompromis. Mam wrażenie że wiele kobiet chciałoby takiego faceta sprzed kilku wieków.
Tylko w praktyce, taki facet by je bił, obrażał i pewnie gwałcił.
Czyli facet bez jaj i ikry myśli, i zrobi żonie obiad, a facet z jajami ma to w głębokim poważaniu, a jeszcze liczy że ja ostro zerżnie przed snem.
Dlatego potem kobiety mają spokojnych mężów i kochanków, którzy traktują je jako szmaty.
To smutne, że sporo kobiet gdzieś tam w środku właśnie tego chce.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ale pytasz o aktorkę czy bohaterkę?:D
Aktorka trochę za stara jak dla mnie:) W filmie miała 22 lata, i prezentowała się świetnie (mimo że była płaska jak deska:p). Nie chciałbym być z aktorką, one zawodowo udają, nigdy się nie wie kiedy mówią prawdę, jakie są w rzeczywistości.
Bohaterka, która jest avatarem miłości, jest nadzwyczaj agresywna jak na pełnioną funkcję;) Może jestem staroświecki, ale wołałbym bardziej naturalną kobietę (LiLu jest klonem, o ile dobrze kojarzę)
Tak wiem, jestem zbyt wybredny:D
Ale na szczęście nie szukam;)
Aktorka trochę za stara jak dla mnie:) W filmie miała 22 lata, i prezentowała się świetnie (mimo że była płaska jak deska:p). Nie chciałbym być z aktorką, one zawodowo udają, nigdy się nie wie kiedy mówią prawdę, jakie są w rzeczywistości.
Bohaterka, która jest avatarem miłości, jest nadzwyczaj agresywna jak na pełnioną funkcję;) Może jestem staroświecki, ale wołałbym bardziej naturalną kobietę (LiLu jest klonem, o ile dobrze kojarzę)
Tak wiem, jestem zbyt wybredny:D
Ale na szczęście nie szukam;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ktoś o mnie wspominał?;)
Ja bym chciała by ktoś doprecyzował co to jest tradycyjny model rodziny. Bo dla mnie np. (taki wyniesiony z domu), to gdzie dwie osoby dzielą się obowiązkami. Zarówno jak i moja Mama i Tata, pracowali zawodowo gdy byłam dzieckiem. Mama dbała o dom, a Tata robił zakupy i gotował. Mój Tata gotuje najlepiej na świecie:))
(A teraz przeczytałam powyższy akapit i brzmi jak wypracowanie 7 latki:P)
Każde z nich miało swoje pieniądze i te wspólne. Kiedy Tata chciał wychodził, kiedy Mama chciała wychodziła. Oraz mieli wspólnych znajomych.
Tak mi się kojarzy tradycyjny model rodziny właśnie, gdzie każdy jest ważny. Gdzie role w życiu dzielą się naturalnie. Gdzie nie muszę mówić mojemu partnerowi/mężowi o tym, że dziś wracam późno do domu więc to jego kolej na gotowanie obiadu. Dla mnie to oczywiste, i chciałabym by mój mężczyzna był na tyle mądry by dla niego to również oczywiste było.
Co do teorii Antego. Ona jest piękna ale dla mnie mało realna. Zwłaszcza kiedy wspólnie się mieszka, a do życia wkraczają obowiązki i rzeczywistość. Czyli jak wyżej wspomniałam wyżej. Oczekuję czegoś od mojego mężczyzny, że pomyśli, że zachowa się tak a nie inaczej.
Oczywiście nie jest tak, że jeśli tego obiadu nie będzie to spakuję walizki i wrócę do mamy. Ale pewnie wtedy przeprowadziłabym identyczny eksperyment na nim;)
Ja bym chciała by ktoś doprecyzował co to jest tradycyjny model rodziny. Bo dla mnie np. (taki wyniesiony z domu), to gdzie dwie osoby dzielą się obowiązkami. Zarówno jak i moja Mama i Tata, pracowali zawodowo gdy byłam dzieckiem. Mama dbała o dom, a Tata robił zakupy i gotował. Mój Tata gotuje najlepiej na świecie:))
(A teraz przeczytałam powyższy akapit i brzmi jak wypracowanie 7 latki:P)
Każde z nich miało swoje pieniądze i te wspólne. Kiedy Tata chciał wychodził, kiedy Mama chciała wychodziła. Oraz mieli wspólnych znajomych.
Tak mi się kojarzy tradycyjny model rodziny właśnie, gdzie każdy jest ważny. Gdzie role w życiu dzielą się naturalnie. Gdzie nie muszę mówić mojemu partnerowi/mężowi o tym, że dziś wracam późno do domu więc to jego kolej na gotowanie obiadu. Dla mnie to oczywiste, i chciałabym by mój mężczyzna był na tyle mądry by dla niego to również oczywiste było.
Co do teorii Antego. Ona jest piękna ale dla mnie mało realna. Zwłaszcza kiedy wspólnie się mieszka, a do życia wkraczają obowiązki i rzeczywistość. Czyli jak wyżej wspomniałam wyżej. Oczekuję czegoś od mojego mężczyzny, że pomyśli, że zachowa się tak a nie inaczej.
Oczywiście nie jest tak, że jeśli tego obiadu nie będzie to spakuję walizki i wrócę do mamy. Ale pewnie wtedy przeprowadziłabym identyczny eksperyment na nim;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
TB, ja bym to nazwał modelem nowoczesnym;)
Dużo wolności było w związku Twych rodziców. Dwa oddzielne życia, w jakimś miejscu łączące się razem. Przypomina mi to zbiory z podstawówki, że tak się odniosę do wypracowania tej 7 latki:P
Brzmi to dla mnie nierealnie w równym stopniu jak dla Ciebie moje podejście. Wydaje mi się że wraz z latami, te zbiory muszą się coraz bardziej rozchodzić i obszar wspólny będzie zanikać.
>Ale pewnie wtedy przeprowadziłabym identyczny
>eksperyment na nim;)
Tak zazwyczaj się dzieje w związkach. Potem on przeprowadza eksperyment na Tobie, potem znów Ty na nim i nim się obejrzysz już nie ma związku;)
Brzmi to jak pewna zależność, wymiana dóbr - skrajna forma oczekiwań w formie zaawansowanej, bo pozbawiona elementu wyjawienia tych oczekiwań drugiej stronie. To jak gra bez znajomości zasad.
Dużo wolności było w związku Twych rodziców. Dwa oddzielne życia, w jakimś miejscu łączące się razem. Przypomina mi to zbiory z podstawówki, że tak się odniosę do wypracowania tej 7 latki:P
Brzmi to dla mnie nierealnie w równym stopniu jak dla Ciebie moje podejście. Wydaje mi się że wraz z latami, te zbiory muszą się coraz bardziej rozchodzić i obszar wspólny będzie zanikać.
>Ale pewnie wtedy przeprowadziłabym identyczny
>eksperyment na nim;)
Tak zazwyczaj się dzieje w związkach. Potem on przeprowadza eksperyment na Tobie, potem znów Ty na nim i nim się obejrzysz już nie ma związku;)
Brzmi to jak pewna zależność, wymiana dóbr - skrajna forma oczekiwań w formie zaawansowanej, bo pozbawiona elementu wyjawienia tych oczekiwań drugiej stronie. To jak gra bez znajomości zasad.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No właśnie tez mi sie tak wydawało, ze ich drogi zaczną sie rozchodzić a stało sie wręcz przeciwnie.
Ja my sie usanodzielnilismy (ja i mój brat) to mam wrażenie ze oni rozpoczęli drugie życie.
Oczywiście nie są ideałem. Jest wiele błędów których ja bym popełnić nie chciała. Np mieli rożne wizje na wychowywanie nas.
A co do tych eksperymentów to masz racje. Na szczęście nie musze tego stosować i dziś jak wróciłam czekał na mnie pyszny obiad :P
Ale nie znam kobiety która by nie wcieliła w życie drobnych manipulacji ;)))
Ja my sie usanodzielnilismy (ja i mój brat) to mam wrażenie ze oni rozpoczęli drugie życie.
Oczywiście nie są ideałem. Jest wiele błędów których ja bym popełnić nie chciała. Np mieli rożne wizje na wychowywanie nas.
A co do tych eksperymentów to masz racje. Na szczęście nie musze tego stosować i dziś jak wróciłam czekał na mnie pyszny obiad :P
Ale nie znam kobiety która by nie wcieliła w życie drobnych manipulacji ;)))
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Ciekawe czy ich sposób da się skopiować, czy to wersja autorska i niewykonalna dla innych?;)
>Ale nie znam kobiety która by nie wcieliła w życie drobnych manipulacji ;)))
Tak, to smutne:(
Zwłaszcza że mężczyźni zazwyczaj to widzą, a prócz tego że irytuje ich bycie manipulowanymi, to rani ich, że kobiety postrzegają ich jako tak głupich by nie widzieć ich gierek.
>Ale nie znam kobiety która by nie wcieliła w życie drobnych manipulacji ;)))
Tak, to smutne:(
Zwłaszcza że mężczyźni zazwyczaj to widzą, a prócz tego że irytuje ich bycie manipulowanymi, to rani ich, że kobiety postrzegają ich jako tak głupich by nie widzieć ich gierek.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ale mężczyźni też manipulują. W "normalnych" związkach są to drobne manipulacje. Coś na zasadzie jak kiedyś było się milszym dla rodziców by dostać: większe kieszonkowe, by zostać dłużej u znajomych....
Wiadomo, że wszyscy są dla siebie bardzo mili;) Więc obie płcie często wykorzystują sobie znane małe sztuczki:) Np mężczyzna kupuje kwiaty kiedy nabroił. Czy to nie jest manipulacja? Oczywiście, że jest. Kiedy zabiera kobietę na zakupy i nagle okazuje się dziwnie hojny. A później się pyta czy może z kolegami wyjść na "mecz".
Te manipulacje działają w dwie strony. Gorzej jeśli te działania są wykonywane w złej wierze. Wtedy tak. To smutne.
Wiadomo, że wszyscy są dla siebie bardzo mili;) Więc obie płcie często wykorzystują sobie znane małe sztuczki:) Np mężczyzna kupuje kwiaty kiedy nabroił. Czy to nie jest manipulacja? Oczywiście, że jest. Kiedy zabiera kobietę na zakupy i nagle okazuje się dziwnie hojny. A później się pyta czy może z kolegami wyjść na "mecz".
Te manipulacje działają w dwie strony. Gorzej jeśli te działania są wykonywane w złej wierze. Wtedy tak. To smutne.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Nigdy nie robiłem takich rzeczy jakie wymieniłaś i nie tylko dlatego że cięte kwiaty uważam za obrazę miłości, ani że nie oglądam z kumplami meczy. Po prostu uważam że można być szczerym:)
Nie rozumiem proszenia o pozwolenie by gdzieś wyjść, nikt nie jest własnością drugiej osoby. Oczywiście trzeba poinformować że się wychodzi, bo druga strona może się martwić. Warto też się zapytać czy nie rodzi to problemów - bo np ona może akurat przygotowywać jakąś niespodziankę lub mieć coś zaplanowane.
Przepraszanie w postaci łapówki uważam za niestosowne, gdyby mnie kobieta próbowała tak przeprosić to bym się tylko wkurzył:d
W mojej opinii nie na tym powinien polegać związek, by się wzajemnie manipulować. Bo to jak z kłamstwem, gdy robi się to w błahych sprawach, to wchodzi to w krew i potem robi się to w każdym przypadku. Związek staje się grą opartą na zyskach i stratach, gdzie lepszy podstęp wygrywa. Bezsens.
Nie rozumiem proszenia o pozwolenie by gdzieś wyjść, nikt nie jest własnością drugiej osoby. Oczywiście trzeba poinformować że się wychodzi, bo druga strona może się martwić. Warto też się zapytać czy nie rodzi to problemów - bo np ona może akurat przygotowywać jakąś niespodziankę lub mieć coś zaplanowane.
Przepraszanie w postaci łapówki uważam za niestosowne, gdyby mnie kobieta próbowała tak przeprosić to bym się tylko wkurzył:d
W mojej opinii nie na tym powinien polegać związek, by się wzajemnie manipulować. Bo to jak z kłamstwem, gdy robi się to w błahych sprawach, to wchodzi to w krew i potem robi się to w każdym przypadku. Związek staje się grą opartą na zyskach i stratach, gdzie lepszy podstęp wygrywa. Bezsens.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"