Widok
ja obecnie siedzę w domu na urlopie macierzyńskim z miesięczną córeczką :)
moją 3 latkę posyłam do przedszkola ( niestety prywatnie bo państwowo się nie dostała). chodzi codziennie od 9.30 do 15. ale mogę ją przyprowadzać wcześniej i odbierać później jak muszę np. coś załatwić czy iść z młodszą do lekarza.
Moja 3 latka tak uwielbia przedszkole, że chodziłaby nawet w sobotę i niedzielę ;) zawsze rano w weekend jest dramat bo ona chce do dzieci ;)
nie ukrywam, że jest mi lżej jak córa jest w przedszkolu a ja się zajmuję młodszą. ale wyrzutów sumienia z powodu posyłania jej do przedszkola mimo tego, że siedze w domu nie mam, bo ona kocha dzieci i przedszkole :) wieczorem zawsze się martwi czy rano idzie ;)
moją 3 latkę posyłam do przedszkola ( niestety prywatnie bo państwowo się nie dostała). chodzi codziennie od 9.30 do 15. ale mogę ją przyprowadzać wcześniej i odbierać później jak muszę np. coś załatwić czy iść z młodszą do lekarza.
Moja 3 latka tak uwielbia przedszkole, że chodziłaby nawet w sobotę i niedzielę ;) zawsze rano w weekend jest dramat bo ona chce do dzieci ;)
nie ukrywam, że jest mi lżej jak córa jest w przedszkolu a ja się zajmuję młodszą. ale wyrzutów sumienia z powodu posyłania jej do przedszkola mimo tego, że siedze w domu nie mam, bo ona kocha dzieci i przedszkole :) wieczorem zawsze się martwi czy rano idzie ;)
Pewnie,że tak Coffee ma rację!
Wam matką się w głowach przewraca, dziecko do przedszkola bo ja chce mieć trochę spokoju, wielkie paniusie,które nie potrafią wziąć spraw w swoje ręce i wychowywać dwojga dzieci na raz! Idą na łatwiznę i oddają do żłobków i przedszkoli! Zajmować się dziećmi, spędzać z nimi czas! Będą mieli czas na naukę i poznawanie dzieci jak pójdą do szkoły! Ja osobiście mam dwoje teraz córcia ma 6 a synek 4 i nigdy w życiu ani jedno ani drugi nie było nawet jednego dnia w przedszkolu! Nie pracuje to zajmuję się dziećmi,proste nie?! Wy matki jesteście wygodne i leniwe dlatego posylacie dzieci do przedszkoli a same siedzicie na d*pie w domu!!
Wstyd,przestańcie się uzalac nad sobą i zacznijcie zajmować się dziećmi a nie liczyć,że ktoś odwali robotę za Was!
Lenie!
Wam matką się w głowach przewraca, dziecko do przedszkola bo ja chce mieć trochę spokoju, wielkie paniusie,które nie potrafią wziąć spraw w swoje ręce i wychowywać dwojga dzieci na raz! Idą na łatwiznę i oddają do żłobków i przedszkoli! Zajmować się dziećmi, spędzać z nimi czas! Będą mieli czas na naukę i poznawanie dzieci jak pójdą do szkoły! Ja osobiście mam dwoje teraz córcia ma 6 a synek 4 i nigdy w życiu ani jedno ani drugi nie było nawet jednego dnia w przedszkolu! Nie pracuje to zajmuję się dziećmi,proste nie?! Wy matki jesteście wygodne i leniwe dlatego posylacie dzieci do przedszkoli a same siedzicie na d*pie w domu!!
Wstyd,przestańcie się uzalac nad sobą i zacznijcie zajmować się dziećmi a nie liczyć,że ktoś odwali robotę za Was!
Lenie!
Pytanie czy ten 6 latek rozwija się w domu tak samo dobrze? Bo mając na głowie dom i obowiązki typu (pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy) jesteś w stanie zorganizować dziecku czas przez te 8 godzin typu rytmika, plastyka, nauka o świecie, cwiczenie spostrzegawczości, motoryki, teatrzyk przedstawienia, bale przebierańców, zabawy integracyjne z innymi dziećmi pomagające wykształcić umiejętności społeczne i wiele innych?
Powiem wam jak to u nas wygląda z perspektywy czasu. Mój starszy syn nigdy nie chodził do przedszkola. Nie pracowałam, miałam czas dla niego nawet jak urodził sie drugi. Dopiero poszedł jako 6 latek do zerówki. Na tle grupy był tym dzieckiem zdecydowanie zdolniejszym od reszty. Umiał pisać i liczyć, czytać kiedy inni poznawali literki, wiedział do czego służą nożyczki, farbki czy plastelina. Pod koniec zerówki wychowawczyni spytała czy nie chcielibyśmy syna puścić do klasy 2 pomijając klasę 1, bo z jej punktu widzenia był na to zdecydowanie przygotowany. Jednak my nie chcieliśmy i syn idzie normalnym trybem ze swoim rocznikiem. Cała edukacja wczesnoszkolna przeszła jak burza, zawsze był lubiany i towarzyski. Na koniec 3 klasy mieł w dokumentach w rubryce inne uwagi nauczyciela wpisane ponadprzeciętna inteligencja. Obecnie jest w 4 klasie i oczywiście jest prymusem. Jedyne co mnie czasem martwi to to, że syn sie nie uczy np. do sprawdzianów. On po prostu mówi, że to potrafi, chłonie na lekcjach i to mu wystarcza. Zobaczymy oczywiście jak długo hehe. Młodszy też nigdy nie chodził do przedszkola., też dopiero zerówka była początkiem przygody z pracą w grupie. Od początku nie było problemów. Masa kolegów, spotykanie sie po szkole. Nauka szła dobrze i idzie dobrze póki co /klasa 1 obecnie/.
To, czy dziecko będzie super sie uczyło, czy będzie towarzyskie i lubiane nie zależy od tego, czy jako dzieciak chodził do przedszkola czy nie. Często słyszałam, że ograniczam rozwój dzieci, bo nie chodzą do przedszkola. Serio??? Nikt nie zauważył, żeby były do tyłu względem tych co przedszkole zaliczyli. Ale jakbym posłała dzieci do przedszkola to bym była wyrodną matką, bo nie pracuję, a dzieci wywalam z domu na cały dzień. Tak źle i tak nie dobrze. Oczywiście rodzice bywają rózni. Znam tylko jeden przypadek, gdzie dziecko w kasie mojego starszego syna, w zerówce, siedziało cały dzien w szkole. Codziennie od 7 do 17, zajęcia plus świetlica, a mama zajmowała się młoszym dzieckiem. Starsze miało straszne problemy w szkole, z nauką, nie zostało puszczone do klasy 1, ale mam się tym nie przejęła, jej światem było młodsze dziecko.
To, czy dziecko będzie super sie uczyło, czy będzie towarzyskie i lubiane nie zależy od tego, czy jako dzieciak chodził do przedszkola czy nie. Często słyszałam, że ograniczam rozwój dzieci, bo nie chodzą do przedszkola. Serio??? Nikt nie zauważył, żeby były do tyłu względem tych co przedszkole zaliczyli. Ale jakbym posłała dzieci do przedszkola to bym była wyrodną matką, bo nie pracuję, a dzieci wywalam z domu na cały dzień. Tak źle i tak nie dobrze. Oczywiście rodzice bywają rózni. Znam tylko jeden przypadek, gdzie dziecko w kasie mojego starszego syna, w zerówce, siedziało cały dzien w szkole. Codziennie od 7 do 17, zajęcia plus świetlica, a mama zajmowała się młoszym dzieckiem. Starsze miało straszne problemy w szkole, z nauką, nie zostało puszczone do klasy 1, ale mam się tym nie przejęła, jej światem było młodsze dziecko.
Dodam tylko może jeszcze to, ze dziecko w domu nie potrzebuje nauki z mamą przez te 8 godzin dziennie. Jak syn chodził do zerówki to miał po 3 do 5 godzin lekcyjnych dziennie, czyli nie po 8 jak pełny etat w pracy. Serio da się z dzieckiem popracować ze 3 godziny dziennie, między sprzątaniem, gotowaniem, a praca w ogrodzie. Można kupić odpowiednie książeczki, ćwiczenia, porobić masę rzeczy plastycznych itd. Jest masa możliwości. Trzeba tylko chcieć i znaleźć na to trochę czasu.
A ja w mlodosci chodzilam do przedszkola i to byl standard ze dzieci chodza do przedszkoli. Nie wazne czy rodzic pracowal, czy nie. To jest normalne, bo dziecko ma sie rozwijac imiec kontakt z rowiesnikami jak najwiecej. Naukowo jest potwierdzone ze dzieci ktore ida do przedszkola lepiej sobie radza w szkole.
Ja jestem w ciazy, wiec jestem w domu, a ze musze sie bardziej oszczedzac z zalecenia lekarza to posylam corke na te pare godzin do przedszkola. Idzie na 8 i obieram ja albo o 12 albo po drzemce wiec o 14. Zalezy jak ona chce i jak sie z nia wczesniej umowie. Dzieki temu mam pare godzin dziennie na odpoczynek, spokojne ugotowanie obiadu, zrobienie malych zakupow a ona swietnie sie bawi w przedszkolu. Jak ja odbieram spedzamy juz czas razem.
coffe chyba uwaza ze przedszkole jest dla bogatych i zapracowanych...
Ja dziekuje bogu ze sie przyjął bo inaczej nie wyrobiłabym z tymi tysiącami kartek(chałupnicza robota) i zleceniami graficznymi od czasu do czasu.Mały na tym duzo korzysta bo sie rozwija,uczy sie bycia miedzy dziecmi,nie wszystkiego rodzice sa w stanie nauczyc dziecko.A jesli jeszcze synek bardzo lubi tam chodzic to juz calkiem super.
Ja dziekuje bogu ze sie przyjął bo inaczej nie wyrobiłabym z tymi tysiącami kartek(chałupnicza robota) i zleceniami graficznymi od czasu do czasu.Mały na tym duzo korzysta bo sie rozwija,uczy sie bycia miedzy dziecmi,nie wszystkiego rodzice sa w stanie nauczyc dziecko.A jesli jeszcze synek bardzo lubi tam chodzic to juz calkiem super.
uważam tak przedszkola państwowe powinny być dla pracujących a prywatne dla wszystkich którzy chcą a nie muszą posyłać dziecko do przedszkola ,ostatnio były najazdy na pseudo samotne matki ,nieważne czy pracują czy harują bo samotne są tylko z nazwy i pchają dzieci do państwowego przedszkola wg wielu nie mają prawa tego robić bo oszukują ,a co z tymi co nie pracują wcale nie są na macierzyńskich na zwolnieniach w ciąży czy co tam jeszcze ,co w przypadku gdyby przedszkole chciało zaświadczenie z pracy .Jak dziecko lubi przedszkole to Ok niech chodzi ,jak rodzic chce sie pozbyć jednego bo ma drugie małe w domu i mu lżej z jednym to niech posyła jego sprawa ,ale niech nie zabiera miejsca w tańszej państwowej placówce innemu dziecku którego oboje rodziców pracuje i kombinują jak mogą jak dziecko do przedszkola się nie dostanie .
",jak rodzic chce sie pozbyć jednego bo ma drugie małe w domu i mu lżej z jednym to niech posyła jego sprawa ,ale niech nie zabiera miejsca w tańszej państwowej placówce innemu dziecku którego oboje rodziców pracuje i kombinują jak mogą jak dziecko do przedszkola się nie dostanie"
Pewnie chodzi ci o moj post,nie myslalam ze ktos wezmie to na powaznie;)
Ja nie posłałam dziecka do prz. bo mam drugie mniejsze w domu,to ze jestem bezrobotna to nie znaczy ze siedze w domu i nic nie robie
pracuje,składam kartki jezdze do hurtowni po nastepne kilka tysiecy,oprocz tego czasami sa jeszcze zlecenia graficzne...
Pewnie chodzi ci o moj post,nie myslalam ze ktos wezmie to na powaznie;)
Ja nie posłałam dziecka do prz. bo mam drugie mniejsze w domu,to ze jestem bezrobotna to nie znaczy ze siedze w domu i nic nie robie
pracuje,składam kartki jezdze do hurtowni po nastepne kilka tysiecy,oprocz tego czasami sa jeszcze zlecenia graficzne...
No tak Aniaa ale tu są nawet wytykane te mamy niepracujące,które posłały dzieci do przedszkoli prywatnych tego to już nie rozumiem ,czyli co jak ktoś nie pracuje to dziecko ma siedzieć w domu?No mój 3 latek by na to nie poszedł,chodzi sam z własnej nie przymuszonej woli i nie wyobraża sobie żeby miałoby być inaczej,nawet gdybym nie pracowała nie trzymałabym dzieciaka w domu .
Naprawdę te dzieci chcą być tam od świtu do zamknięcia przedszkola??
jasne, uważam, że to wygodnictwo i tyle. Moje dziecko chodzi do prywatnego, bo takie mu wybrałam. Z wielu względów, a temat nie o tym.
Gdybym pracowała do 17 nie miałabym wyjścia, i ok. No ale posyłanie dziecka na cały dzień a posyłanie po to, żeby się zintegrowała i uspołeczniło na kilka godzin to już chyba inna bajka.
Najpierw Wam dzieci wychowa przedszkole, potem Pani w szkole i jakoś to pójdzie ... ;p
Tak jestem ograniczona bo lubię spędzać czas z dzieckiem, tyle ile mogę
jasne, uważam, że to wygodnictwo i tyle. Moje dziecko chodzi do prywatnego, bo takie mu wybrałam. Z wielu względów, a temat nie o tym.
Gdybym pracowała do 17 nie miałabym wyjścia, i ok. No ale posyłanie dziecka na cały dzień a posyłanie po to, żeby się zintegrowała i uspołeczniło na kilka godzin to już chyba inna bajka.
Najpierw Wam dzieci wychowa przedszkole, potem Pani w szkole i jakoś to pójdzie ... ;p
Tak jestem ograniczona bo lubię spędzać czas z dzieckiem, tyle ile mogę
Coffee Ty jestes taka Dobra i wspaniala a ja jestem wyrodna matka:)
Nie zmienią mi godzin w przedszkolu jak pojde do pracy bo sie pytalam,zapisalam go w takich godzonach z myslą o pracy a i tak wczesniej go odbieram,zmien troche swoje wrogie nastawienie albo uzywaj wyobrazni czasem zamiast sie sadzic ma forum i wytylac innych palcami
Nie zmienią mi godzin w przedszkolu jak pojde do pracy bo sie pytalam,zapisalam go w takich godzonach z myslą o pracy a i tak wczesniej go odbieram,zmien troche swoje wrogie nastawienie albo uzywaj wyobrazni czasem zamiast sie sadzic ma forum i wytylac innych palcami
zadala to pytanie bo sama jestem w takiej sytuacji - siedze w domu a synka posyłam codziennie na 6 godz do przedszkola i np jutro chcialam zrobic mu wolne od przedszkola - i zastanawiam się czy to dobry pomysl.
Mały ciężko sie aklimatyzuje tam i dlatego wymyśliłam ten dzień wolnego.
dzieki Dziewczyny za odpowiedzi.
psl ktoś napisał że panstwowej przedszkola nie powinny byc dla matek co siedzą w domu..
a guzik prawda!
ja w chwili zapisu dziecka do przedszkola pracowałam, teraz straciłam prace - to co ! mam wypisac dziecko z przedszkola i zabrać mu możliwość nauki, kontaktu z innymi dziećmi??
Mały ciężko sie aklimatyzuje tam i dlatego wymyśliłam ten dzień wolnego.
dzieki Dziewczyny za odpowiedzi.
psl ktoś napisał że panstwowej przedszkola nie powinny byc dla matek co siedzą w domu..
a guzik prawda!
ja w chwili zapisu dziecka do przedszkola pracowałam, teraz straciłam prace - to co ! mam wypisac dziecko z przedszkola i zabrać mu możliwość nauki, kontaktu z innymi dziećmi??
tak powinnas zrobić zeby uszczęśliwić niektóre tu forumki:)
"psl ktoś napisał że panstwowe przedszkola nie powinny byc dla matek co siedzą w domu.."
po komunistyczne myslenie.
Żłobki i przedszkola dla rodziców pracujących wziely sie stąd ze w czasach komuny był obowiązek pracy..rodzice musieli pracowac wiec trzeba bylo stworzyc miejsce i dla dzieci(praktycznie bezplatne.)
Nie rozumiem takiego wykłucania sie ze "moje dziecko sie nie dostalo mimo ze pracuje a inne tak(mimo ze jeden z rodziców nie pracuje)
Jakim cudem matka bez pracy ma pojsc do tej pracy jesli jej dzieci/cko nie dostanie sie do przedszkola panstwowego?za prywatne trzeba placic słono(do 1,000zł.), ale najpierw trzeba na to zarobic.
W moim przypadku to jest ogromna pomoc ze przyjeli synka bo te prawie 200zl. jestem w stanie zaplacic i złapac sie wkrótce pracy na etat.
Uwazam ze kazde dziecko zasluguje na takie przedszkole,pracujących rodziców czy nie.
A pretensje ze dziecko sie nie dostalo i ze miejsc brakuje, miejcie do rządu...
"psl ktoś napisał że panstwowe przedszkola nie powinny byc dla matek co siedzą w domu.."
po komunistyczne myslenie.
Żłobki i przedszkola dla rodziców pracujących wziely sie stąd ze w czasach komuny był obowiązek pracy..rodzice musieli pracowac wiec trzeba bylo stworzyc miejsce i dla dzieci(praktycznie bezplatne.)
Nie rozumiem takiego wykłucania sie ze "moje dziecko sie nie dostalo mimo ze pracuje a inne tak(mimo ze jeden z rodziców nie pracuje)
Jakim cudem matka bez pracy ma pojsc do tej pracy jesli jej dzieci/cko nie dostanie sie do przedszkola panstwowego?za prywatne trzeba placic słono(do 1,000zł.), ale najpierw trzeba na to zarobic.
W moim przypadku to jest ogromna pomoc ze przyjeli synka bo te prawie 200zl. jestem w stanie zaplacic i złapac sie wkrótce pracy na etat.
Uwazam ze kazde dziecko zasluguje na takie przedszkole,pracujących rodziców czy nie.
A pretensje ze dziecko sie nie dostalo i ze miejsc brakuje, miejcie do rządu...
Nie zgadzam się z opinią poprzedniczki. System jest jaki jest. W idealnym świecie rzeczywiście powinno być tak, że każde dziecko powinno mieć miejsce w przedszkolu publicznym, jednak u nas idealnie nie jest i jeszcze długo nie będzie. Dlatego powinno być wybierane "mniejsze zło" a to mniejsze zło stanowi pierwszeństwo w przedszkolach dla dzieci rodziców już pracujących.
To zwyczajnie nie fair, że Ty droga poprzedniczko płacisz sobie 200 zł za przedszkole, które w tym przypadku stanowi rozrywkę dla Twojego dziecka, ponieważ Ty siedzisz w domu i możesz się nim zaopiekować. Podczas kiedy ja muszę płacić blisko 800zł za to by zapewnić mu opiekę kiedy ja jestem w pracy. Reasumując ty masz dziecko przy sobie i czas a ja nie mam ani jednego ani drugiego.
Ja i tak jestem w komfortowej sytuacji, ponieważ wysokość czesnego stanowi jakieś 20-30% moich zarobków więc "biznes" i tak mi się opłaca ale bardzo często bywa, że czesne w przedszkolu prywatnym wynosi połowę pensji młodej mamy albo i więcej!
To zwyczajnie nie fair, że Ty droga poprzedniczko płacisz sobie 200 zł za przedszkole, które w tym przypadku stanowi rozrywkę dla Twojego dziecka, ponieważ Ty siedzisz w domu i możesz się nim zaopiekować. Podczas kiedy ja muszę płacić blisko 800zł za to by zapewnić mu opiekę kiedy ja jestem w pracy. Reasumując ty masz dziecko przy sobie i czas a ja nie mam ani jednego ani drugiego.
Ja i tak jestem w komfortowej sytuacji, ponieważ wysokość czesnego stanowi jakieś 20-30% moich zarobków więc "biznes" i tak mi się opłaca ale bardzo często bywa, że czesne w przedszkolu prywatnym wynosi połowę pensji młodej mamy albo i więcej!
Larisa, to ze dziecko poprzedniczki sie dostalo wynika z tego ze nie bylo wiecej chetnych dzieci obojga rodzicow pracujacych do tego przedszkola. Bo przeciez takie dzieci dostaja sie przed tymi gdzie jeden rodzic nie pracuje. Wiec co, wkurzasz sie ze ktos na innym koncu miasta sie dostal? Zastanow sie o co masz pretensje. Wynika z tego ze mama ktora nie pracuje nadal nie znajdzie sobie pracy, bo jej dziecko nie powinno sie dostac do panstwowego przedszkola i kolo sie zamyka.
Ja moją puszczam na razie od 8 do 15 w państwowym, bo po co ma siedzieć dłużej jak jestem w domu cały czas. Przerwę jej zrobiłam kilkudniową jak jechałam w góry, więc ona pojechała do dziadków na kilka dni. Nie idzie też np. w piątek bo jedziemy do mojej koleżanki. No ale cóż sielanka się kończy razem z wrześniem ^^
"To zwyczajnie nie fair, że Ty droga poprzedniczko płacisz sobie 200 zł za przedszkole, które w tym przypadku stanowi rozrywkę dla Twojego dziecka, ponieważ Ty siedzisz w domu i możesz się nim zaopiekować. Podczas kiedy ja muszę płacić blisko 800zł za to by zapewnić mu opiekę kiedy ja jestem w pracy."
A co mnie obchodzą rodzice którzy wolą płacic za prywatne przedszkole!
Moj syn sie nie dostał,zadzwonili do mnie we wrzesniu czy jestem chetna bo są wolne miejsca! to co według ciebie powinnam powiedziec nie! poniewaz chce byc fair wobec innych rodziców(którzy zresztą olali sprawe bo pierszenstwo mają oboje pracujący i odebrac tym samym rozwój dziecku???? czy ty sie dobrze czujesz??? moze idz na urlop alo co...
Z drugiej strony mysląc kogo bardziej stac na przedszkole panstwowe? rodziców pracujących i zarabiających czy rodziców gdzie jedno nie pracuje??
A co mnie obchodzą rodzice którzy wolą płacic za prywatne przedszkole!
Moj syn sie nie dostał,zadzwonili do mnie we wrzesniu czy jestem chetna bo są wolne miejsca! to co według ciebie powinnam powiedziec nie! poniewaz chce byc fair wobec innych rodziców(którzy zresztą olali sprawe bo pierszenstwo mają oboje pracujący i odebrac tym samym rozwój dziecku???? czy ty sie dobrze czujesz??? moze idz na urlop alo co...
Z drugiej strony mysląc kogo bardziej stac na przedszkole panstwowe? rodziców pracujących i zarabiających czy rodziców gdzie jedno nie pracuje??
amama ty chyba nie rozumiesz czegos, czesc osób żali się że sa mamusie ktore zbijaja z własnej woli bąki w domu a ich dzieci sie dostały do przedszkola publicznego i sa mamy które pracują a ich dziecko się nei dostało - stąd ta niesprawiedliwość. I nie każdy kto oddał dziecko do prywatnego przedszkola i buli grubą kasę robi to bo tak mu łatwiej, poprostu nie miał wyjścia bo mu się nie poszczęściło i nie dostał się do państwowego. Po drugie przedszkole państwowe nie rozpatruje kogo na nie stać więc nie wciskaj kitu typu, że jak oboje pracują rodzice to dziecko powinno chodzić do prywatnego bo maja więcej kasy.
ale oczywiscie ze rozumiem ułomna nie jestem:)
"czesc osób żali się że sa mamusie ktore zbijaja z własnej woli bąki w domu "
Może i jest jakis tam procent takich matek,ale takie matki chyba nie pracują bo mają dużo kasy i mogą sobie pozwolic na siedzenie w domu prawda??i tym samym posłac dziecko do prywatnego przedszkola prawda? ja juz dawno poszlabym do tej pracy gdyby nie 8-śmio miesieczne dziecko, a jesli chodzi o to kogo stac a kogo nie... wiesz, ja nawet nie probuje "wciskac kitu" jak to ujełas tylko napisałam swoją opinie na ten temat,chyba moge???;) bo uwazam że rodzice którzy oboje pracują mają kase zeby posłać dziecko do prywatnego przedszkola niz ci na wpół nie pracujący.
"czesc osób żali się że sa mamusie ktore zbijaja z własnej woli bąki w domu "
Może i jest jakis tam procent takich matek,ale takie matki chyba nie pracują bo mają dużo kasy i mogą sobie pozwolic na siedzenie w domu prawda??i tym samym posłac dziecko do prywatnego przedszkola prawda? ja juz dawno poszlabym do tej pracy gdyby nie 8-śmio miesieczne dziecko, a jesli chodzi o to kogo stac a kogo nie... wiesz, ja nawet nie probuje "wciskac kitu" jak to ujełas tylko napisałam swoją opinie na ten temat,chyba moge???;) bo uwazam że rodzice którzy oboje pracują mają kase zeby posłać dziecko do prywatnego przedszkola niz ci na wpół nie pracujący.
Dziewczyny ale jedziecie po niepracujących matkach! chyba trochę przesadzacie.
Nie każda mama która nie pracuje zbija bąki w domu:) nie każda też nie pracuje z własnego wyboru - zdarzają się różne syt. losowe - np. pracowała w ciąży, a potem nie ma do czego wracać. Albo nie mogą znaleźć pracy. Albo nie mogą iść do pracy bo nie ma kto się zająć dzieckiem - nie wszyscy mają babcie pod ręką a opiekunka też mało nie kosztuje.
Idą Waszym tropem nie powinny zajmować miejsca w przedszkolu rodzice, których babcie mogą zająć się wnukami:) no bo po co mają dawać dziecko do przedszkola jak babcia może się zająć?
Wychodzi z waszej dyskusji że przedszkole to przechowalnia dzieci na czas kiedy rodzice są w pracy...ja się z tym nie zgadzam! uważam że przedszkole jest dla dzieci, dla ich rozwoju a dopiero potem dla rodziców żeby mogli iść do pracy!
Poza tym między Bogiem a prawdą - nie znam dziecka które się nie dostało do państwowego przedszkola - a znam wielu rodziców 3 latków. była część dzieci które się nie dostały w czerwcu ale Ci rodzice który nie odpuścili dostali się albo w wakacje:) albo we wrześniu - zawsze jakieś miejsce się zwolni! zawsze można też wychodzić sobie miejsce u dyrektora:) taka prawda!
Nie każda mama która nie pracuje zbija bąki w domu:) nie każda też nie pracuje z własnego wyboru - zdarzają się różne syt. losowe - np. pracowała w ciąży, a potem nie ma do czego wracać. Albo nie mogą znaleźć pracy. Albo nie mogą iść do pracy bo nie ma kto się zająć dzieckiem - nie wszyscy mają babcie pod ręką a opiekunka też mało nie kosztuje.
Idą Waszym tropem nie powinny zajmować miejsca w przedszkolu rodzice, których babcie mogą zająć się wnukami:) no bo po co mają dawać dziecko do przedszkola jak babcia może się zająć?
Wychodzi z waszej dyskusji że przedszkole to przechowalnia dzieci na czas kiedy rodzice są w pracy...ja się z tym nie zgadzam! uważam że przedszkole jest dla dzieci, dla ich rozwoju a dopiero potem dla rodziców żeby mogli iść do pracy!
Poza tym między Bogiem a prawdą - nie znam dziecka które się nie dostało do państwowego przedszkola - a znam wielu rodziców 3 latków. była część dzieci które się nie dostały w czerwcu ale Ci rodzice który nie odpuścili dostali się albo w wakacje:) albo we wrześniu - zawsze jakieś miejsce się zwolni! zawsze można też wychodzić sobie miejsce u dyrektora:) taka prawda!
Amama nie zgodzę się z tym,że jeśli 2 rodziców pracuje to stać ich bardziej na prywatne niż pracujące 1.... bo tych 2 pracujących może zarabiać np. najniższą krajową i dajmy na to około 1800zł ,a tam gdzie pracuje jeden może wyciągnąć powiedzmy 6-7 tys. pracując jako prawnik czy inny taki..nie ma reguły
Nie pracuję od 4,5 roku. Najpierw zwolnienie w zagrożonej ciąży, później macierzyński, urlopy wypoczynkowe i wychowawczy do końca trwania umowy (bo chociaż firma istniała, to zlikwidowano miejsce mojej pracy, a była prowadzona innego rodzaju działalność). Od stycznia 2011 do teraz jestem bezrobotna. Wychowująca dziecko, które rok temu nie dostało się do przedszkola. A na prywatne nie było nas stać. (żeby na dzień dobry zapłacić wpisowe i opłatę miesięczną średnio ok 1000-1200zł)
Teraz Syn dostał się do przedszkola. Do 4-latków(wczoraj skończył 4 lata). Chodzi na bezpłatne 5 godzin. Baliśmy się jak się zaaklimatyzuje.
W ten weekend zaczynam szkołę. Do tego wkrótce rozpocznę staż. Dopiero teraz mając pewność, że Syn ma zapewnioną opiekę (i że mogę zwiększyć ilość godzin w przedszkolu) jestem spokojna i mogę myśleć o sobie, o nauce i pracy :] bo powiem szczerze, że po tak długim czasie w domu - to ja już dostawałam fisia (delikatnie mówiąc) ;) i wcale to nie było takie fajne - przynajmniej dla mnie ;)
_________
Amama napisała: "chodziło mi o to ze jesli dwóch pracuje i zarabia przeciętnie czyli np 2,400 tak?( jesli sie myle to mnie poprawcie)"
chciałabym żeby mój Mąż tyle zarabiał ;) te 2400zł ;) a jest to nasz jedyny dochód... ;P
Teraz Syn dostał się do przedszkola. Do 4-latków(wczoraj skończył 4 lata). Chodzi na bezpłatne 5 godzin. Baliśmy się jak się zaaklimatyzuje.
W ten weekend zaczynam szkołę. Do tego wkrótce rozpocznę staż. Dopiero teraz mając pewność, że Syn ma zapewnioną opiekę (i że mogę zwiększyć ilość godzin w przedszkolu) jestem spokojna i mogę myśleć o sobie, o nauce i pracy :] bo powiem szczerze, że po tak długim czasie w domu - to ja już dostawałam fisia (delikatnie mówiąc) ;) i wcale to nie było takie fajne - przynajmniej dla mnie ;)
_________
Amama napisała: "chodziło mi o to ze jesli dwóch pracuje i zarabia przeciętnie czyli np 2,400 tak?( jesli sie myle to mnie poprawcie)"
chciałabym żeby mój Mąż tyle zarabiał ;) te 2400zł ;) a jest to nasz jedyny dochód... ;P
Amama idac Twoim tropem myslenia, to jesli Twoje dziecko dostalo sie do panstwoego a Ty nie pracujesz, to kiedy juz znajdziesz prace powinnas je przeniesc do prywatnego bo przeciez Cie stac!
Przedszkole powino byc dla wszystkich, ale tak naprawde w roznych dzielnicach sytuacja wyglada inaczej, u mnie dostaly sie dzieci gdzie tylko jedno z rodzicow pracuje, gdzie indziej nie podostawaly sie te gdzie oboje rodzicow pracuje.
Przedszkole powino byc dla wszystkich, ale tak naprawde w roznych dzielnicach sytuacja wyglada inaczej, u mnie dostaly sie dzieci gdzie tylko jedno z rodzicow pracuje, gdzie indziej nie podostawaly sie te gdzie oboje rodzicow pracuje.
ehhhh, tak sobie czytam i przypomina mi sie moja sytuacja gdy córka była mała.
Dostała sie do przedszkola, ale niestety ze względu na ciągłe choroby, szpital itp przypadki musiałam zrezygnować z przedszkola i co...
gdybym wtedy zrezygnowała z pracy, to siedząc w domu bąki bym zbijała? Wtedy nie było prywatnych przedszkoli, no może dwa były, ale i tak nie było nas na nie stać.
Zostałam w pracy, znaleźliśmy nianię, ktora opiekowała sie kilkoma dziećmi i tylko dlatego było nas na nią stać------------była tania.
Gdyby nie niania musiałabym zrezygnować z pracy i tzw. "bąki" zbijać w domu...bo wg niektorych trud wychowania i dbania o dom to nicnierobienie....
-------- nawet teraz nie zarabiam 2400,00 heheh:P
Dostała sie do przedszkola, ale niestety ze względu na ciągłe choroby, szpital itp przypadki musiałam zrezygnować z przedszkola i co...
gdybym wtedy zrezygnowała z pracy, to siedząc w domu bąki bym zbijała? Wtedy nie było prywatnych przedszkoli, no może dwa były, ale i tak nie było nas na nie stać.
Zostałam w pracy, znaleźliśmy nianię, ktora opiekowała sie kilkoma dziećmi i tylko dlatego było nas na nią stać------------była tania.
Gdyby nie niania musiałabym zrezygnować z pracy i tzw. "bąki" zbijać w domu...bo wg niektorych trud wychowania i dbania o dom to nicnierobienie....
-------- nawet teraz nie zarabiam 2400,00 heheh:P
Hej dziewczyny,
Może mój pogląd nie jest zbyt popularny, ale ja traktuje przedszkole prawie tak jak szkołę. Powinno być tam miejsce dla każdego dziecka pow. 3 roku życia. I tylko dlatego że mama/babcia są w domu nie należy zabierać dziecka z niego codziennie inaczej, lub robić mu co chwile wolne od przedszkola. Będzie się to działo z krzywdą dla dziecka, bo ono powinno mieć codzienną rutynę.
Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim w domu (komplikacje pod koniec ciąży) i większość czasu powinnam leżeć (haha akurat przy 3 latce!) w związku z tym mała chodzi od września do przedszkola (bez problemu się dostała do publicznego) i jest tam w godzinach pracy męża.
Przedszkolanka nam doradziła, żeby przyzwyczajać ją już teraz, do tego co będzie po urodzeniu drugiego dziecka, czyli że mój mąż będzie ją zawoził i odbierał z przedszkola przed i po pracy. Ponoć dużo trudniej by jej było gdyby teraz była codziennie odbierana przeze mnie o 15 a potem nagle musiała zostawać do 16.30 bo pojawiło się drugie dziecko.
Dlatego każda sytuacja jest inna, ale chyba najważniejsze w tym wszystkim powinno być dziecko dlatego ja nie widzę nic złego w posyłaniu do przedszkoli dzieci osób niepracujących, ale powinny one też codziennie być w tym przedszkolu w tych samych godzinach.
Może mój pogląd nie jest zbyt popularny, ale ja traktuje przedszkole prawie tak jak szkołę. Powinno być tam miejsce dla każdego dziecka pow. 3 roku życia. I tylko dlatego że mama/babcia są w domu nie należy zabierać dziecka z niego codziennie inaczej, lub robić mu co chwile wolne od przedszkola. Będzie się to działo z krzywdą dla dziecka, bo ono powinno mieć codzienną rutynę.
Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim w domu (komplikacje pod koniec ciąży) i większość czasu powinnam leżeć (haha akurat przy 3 latce!) w związku z tym mała chodzi od września do przedszkola (bez problemu się dostała do publicznego) i jest tam w godzinach pracy męża.
Przedszkolanka nam doradziła, żeby przyzwyczajać ją już teraz, do tego co będzie po urodzeniu drugiego dziecka, czyli że mój mąż będzie ją zawoził i odbierał z przedszkola przed i po pracy. Ponoć dużo trudniej by jej było gdyby teraz była codziennie odbierana przeze mnie o 15 a potem nagle musiała zostawać do 16.30 bo pojawiło się drugie dziecko.
Dlatego każda sytuacja jest inna, ale chyba najważniejsze w tym wszystkim powinno być dziecko dlatego ja nie widzę nic złego w posyłaniu do przedszkoli dzieci osób niepracujących, ale powinny one też codziennie być w tym przedszkolu w tych samych godzinach.
Bambosz jakie emerytury? My ich i tak na oczy nie zobaczymy, albo będą z łaski po 200zł. A samemu na emeryture można odkładać nawet jak się pracy nie ma, zależy ile zarabia mąż i czy kogoś na to stać.
A co do przedszkoli to moim zdaniem nie powinno być żadnych punktów za pracowanie albo bycie samotną matką, albo jeszcze coś, tylko kolejność zgłoszeń i wszyscy mieliby równe szanse.
A co do przedszkoli to moim zdaniem nie powinno być żadnych punktów za pracowanie albo bycie samotną matką, albo jeszcze coś, tylko kolejność zgłoszeń i wszyscy mieliby równe szanse.
jakby byla kolejnosc zgloszen to łapówki były by większe niż teraz :) Równe szanse są wówczas gdy miejsca w przedszkolach jest tyle ile dzieci i każde może się dostać :)
Też nie wierze w emerytury, ale w zasobność portfela męża nawet najlepszego też nie należy wierzyć - można się obudzić z ręką w nocniku w sytuacji gdy mama w domu siedzi a mąz pracuje a potem nagle zostaje sama nie pracująca bo mąz ją zostawił.
Też nie wierze w emerytury, ale w zasobność portfela męża nawet najlepszego też nie należy wierzyć - można się obudzić z ręką w nocniku w sytuacji gdy mama w domu siedzi a mąz pracuje a potem nagle zostaje sama nie pracująca bo mąz ją zostawił.
Kontrowersje wynikają chyba z tego, że przedszkole nie jest obowiązkowe dla dzieci. Tzn jest, ale dopiero od 5 roku życia.
Ja tez uważam, że posłanie dziecka do przedszkola pozytywnie wpływa na jego rozwój, ale myślę też, że nie wszystkie dzieci nadają się do tego, by to przedszkole zacząć w 3 rż. I fajnie, że można miec jakiś wybór. Ustawa ma zagwarantować powszechne przedszkole, co moim zdaniem skończy się tym, że z automatu wszystkie 3 latki urodzone w danym roku zostaną zapisane do przedszkola. No bo jak inaczej obliczyć ilość potrzebnych miejsc, etatów, sal. Obawiam się, że to się skończy obniżeniem obowiązkowego wieku przedszkolnego. Co moim zdaniem jest mocno kontrowersyjne.
Poza tym nie zgodzę się, że wszystkie przedszkola sa takie drogie. Znam niepubliczne przedszkola, gdzie czesne wynosi 400-600 zł. to prawie tyle co w państwowych przed obniżką.
Ja tez uważam, że posłanie dziecka do przedszkola pozytywnie wpływa na jego rozwój, ale myślę też, że nie wszystkie dzieci nadają się do tego, by to przedszkole zacząć w 3 rż. I fajnie, że można miec jakiś wybór. Ustawa ma zagwarantować powszechne przedszkole, co moim zdaniem skończy się tym, że z automatu wszystkie 3 latki urodzone w danym roku zostaną zapisane do przedszkola. No bo jak inaczej obliczyć ilość potrzebnych miejsc, etatów, sal. Obawiam się, że to się skończy obniżeniem obowiązkowego wieku przedszkolnego. Co moim zdaniem jest mocno kontrowersyjne.
Poza tym nie zgodzę się, że wszystkie przedszkola sa takie drogie. Znam niepubliczne przedszkola, gdzie czesne wynosi 400-600 zł. to prawie tyle co w państwowych przed obniżką.
" Uwazam ze kazde dziecko zasluguje na takie przedszkole,pracujących rodziców czy nie."
To jest dopiero komunistyczne myślenie!
Skoro przedszkola są takim komuszym wymysłem to czemu tam dziecko swoje posyłasz?
Tyle gwoli żartu. A na poważnie to uważam, że każda sprawa powinna być traktowana indywidualnie a nie wszystko wrzuca się do jednego wora.
To jest dopiero komunistyczne myślenie!
Skoro przedszkola są takim komuszym wymysłem to czemu tam dziecko swoje posyłasz?
Tyle gwoli żartu. A na poważnie to uważam, że każda sprawa powinna być traktowana indywidualnie a nie wszystko wrzuca się do jednego wora.
"Skoro przedszkola są takim komuszym wymysłem to czemu tam dziecko swoje posyłasz?"
nie przedszkola są komunistycznym wymysłem a założenie że są one zarezerwowane dla obojga rodziców pracujących,przedszkole to fantastyczne miejsce na rozwój dziecka juz w wieku 3 lat(oczywiscie nie wszystkie dzieci sa na to gotowe).
'
"każda sprawa powinna być traktowana indywidualnie a nie wszystko wrzuca się do jednego wora."
no właśnie...ten wątek to najazd na matki nie pracujące a posyłające swoje pociechy do przedszkola,nie wazne z jakiego powodu...pare sfrustrowanych tym faktem mam postanowiło ocenic nie pracujące jako "puszczające bąki po całych dniach".. hehe
nie przedszkola są komunistycznym wymysłem a założenie że są one zarezerwowane dla obojga rodziców pracujących,przedszkole to fantastyczne miejsce na rozwój dziecka juz w wieku 3 lat(oczywiscie nie wszystkie dzieci sa na to gotowe).
'
"każda sprawa powinna być traktowana indywidualnie a nie wszystko wrzuca się do jednego wora."
no właśnie...ten wątek to najazd na matki nie pracujące a posyłające swoje pociechy do przedszkola,nie wazne z jakiego powodu...pare sfrustrowanych tym faktem mam postanowiło ocenic nie pracujące jako "puszczające bąki po całych dniach".. hehe
ja jak siedziałam na macierzyńskim posłałam synka do przedszkola po to żeby miał kontakt z dziećmi, bo fakt to najlepiej rozwija społecznie. Mieszkamy na odludziu i u nas zero kontaktów z rówieśnikami. Musiał tam trochę siedzieć, bo ja bym nie miała jak go odbierać i tu minus, bo max do 15 powinien tam być. Teraz młodsze chodzi i to jest faktycznie taki typ, co przed 17 jak odbieram nie chce iść. Czyli są takie dzieci co mogą i chcą siedzieć ale jeżeli mamy dziecko mniej dojrzałe to niech idzie, bo siedzenie w domu go nie usamodzielni ale tak do 15 jeżeli możemy to je odbierać, wtedy już nie ma zajęć i dzieci się tylko bawią.
@Mamam
Ale chyba powinnyśmy zacząć od tego , jakie mamy uważasz za "niepracujące"?
Ja nie pracuję zawodowo ale sprzątam, więc posyłam dziecko do przedszkola bo muszę. Jeżeli Ty nie masz stałej pracy, ale masz jakieś zlecenia czasem, to również pracujesz przecież. Co innego jeśli kobieta ma np. jedno dziecko, nie wykonuje żadnej pracy zarobkowej i posyła dziecko na 8 godzin do przedszkola żeby potem mieć czas tylko dla siebie (i nie jest w kolejnej zaawansowanej lub zagrożonej ciąży). To mogłabym uznać za wygodnictwo. Ale jeśli wykonujemy w tym czasie jakąkolwiek pracę zarobkową - nie widzę powodów do nagonki na takie mamy :)
Ale chyba powinnyśmy zacząć od tego , jakie mamy uważasz za "niepracujące"?
Ja nie pracuję zawodowo ale sprzątam, więc posyłam dziecko do przedszkola bo muszę. Jeżeli Ty nie masz stałej pracy, ale masz jakieś zlecenia czasem, to również pracujesz przecież. Co innego jeśli kobieta ma np. jedno dziecko, nie wykonuje żadnej pracy zarobkowej i posyła dziecko na 8 godzin do przedszkola żeby potem mieć czas tylko dla siebie (i nie jest w kolejnej zaawansowanej lub zagrożonej ciąży). To mogłabym uznać za wygodnictwo. Ale jeśli wykonujemy w tym czasie jakąkolwiek pracę zarobkową - nie widzę powodów do nagonki na takie mamy :)
A może po prostu jesteście zazdrosne o to, że niepracująca mama może sobie pozwolić na to, aby jej dziecko poszło do przedszkola, nieważne czy to państwowe czy prywatne, za obydwa trzeba płacić a Wy musicie harować od rana do wieczora, w biegu odebrać dziecko i kupić mu zestaw z KFC na obiad? Może najzwyczajniej w świecie stać ją, żeby się nawet opierdzielała i miała kilka godzin dla siebie, na sprzątanie, zakupy, spanie, cokolwiek. Nie wrzucajcie wszystkich do jednego wora. Baby są okropne, zawistne, aż przykro czytać takie komentarze.
Obecnie mam 31 lat, ale świetnie pamiętam czasy mojego przedszkola. Uwielbiałam chodzić do przedszkola, największą karą było dla mnie siedzieć w domu z babcią lub rodzicami. Nienawidziłam, jak rodzice odbierali mnie wcześniej lub gdy opuszczałam z jakiegoś powodu dni - zawsze przecież pod moją nieobecność coś fajnego mogło się wydarzyć. A kiedyś przedszkola nie ma co ukrywać były inne, nie było tyle zabawek, atrakcji i zajęć co teraz. Pamiętam tez dobrze panią Mirkę, która była postrachem przedszkola, straszyła nas, kazała stać za kare z rękoma u góry, lub godzinami się nie odzywać, ale mimo to bardzo dobrze się tam czułam do teraz mam dobre wspomnienia, a przedszkolne obiady były najlepsze na świecie. Teraz jak wchodzę po syna do przedszkola i czuję te zapachy z chęcią poprosiłabym o jedna porcję dla mnie. I żeby nie było, miałam normalny dom, normalnych rodziców, normalne otoczenie. W pewnym wieku dziecko potrzebuje kontaktu z innymi rówieśnikami. Obecnie również siedzę w domu bo mam 3 miesięczną córeczkę, w wakacje syn (3,5 roku) siedział z nami (wcześniej chodził do żłobka) i uważam, że marnował się w domu. Nudził się, wymyślał a ja nie byłam w stanie posięcić mu tyle czasu co bym chciała. Ciągle miałam wyrzuty sumienia, że muszę mu mówić "zaraz", "za chwilę", "zostaw", "nie teraz" ale jednak trzeba zająć się również młodszym dzieckiem oraz domem. Teraz mały chodzi do przedszkola, odbieram go ok 15, razem wracamy długim spacerkiem do domu i już całe popołudnie staram się mu poświęcać, bo wszystko co miałam do zrobienia robię w czasie jak go nie ma.
Nie pracuje i mam dziecko w niepublicznym przedszkolu. Jest tam od 8, zaprowadza mąż, odbieram ok 15. Posłałam do przedszkola bo chce Go zachartować przed szkołą i widzę różnice w Jego zachowaniu i rozwoju. Nie jestem pedagogiem i nie wiem co w jakim etapie, nie dam mu lekcji logopedii, kontaktu z rówieśnikami w pochmurny dzień i nie rozwinę społecznie, będę przyjaciółką ale nie zawsze mam ochotę bawić się w Spidermana, bo jestem dorosła. Nie wyobrażam sobie puścić dziecka trzymanego w domu do zerówki bez żadnego przygotowania. Uważam, że to bardzo hartuje. Po przedszkolu jest masa czasu by spędzić go razem. Weekendy gdy jesteśmy razem w 3 wyczekane bardziej.