Widok
Z kobiecego punktu widzenia wygląda to: "będzie kochał mnie całym sercem - i jeśli będzie dobrym człowiekiem, to z czasem pokocha i moje dzieci".
Z jego punktu widzenia "będzie kochała całym sercem swoje dzieci, a nadwyżki miłości będą dla mnie".
Nikt nie lubi być tym drugim, a kobieta z dzieckiem zawsze będzie kochać "krew z krwi" bardziej niż kolejnego faceta (który dziś jest, a jutro go może nie być).
Dla kobiety z dzieckiem, kolejny facet to większa korzyść niż ten co spłodził jej dzieci, dla faceta to najgorsza możliwa sytuacja w jaką może trafić.
Wniosek taki, że samotna matka nie jest skazana na samotność (zwłaszcza że nie powinna być samotna mając dzieci), ale jej szansa znalezienie partnera jest mniejsza niż kobiet bez dzieci i bagażu, więc powinna mieć realne (czy jak kto woli, zaniżone) oczekiwania względem przyszłego partnera.
Z jego punktu widzenia "będzie kochała całym sercem swoje dzieci, a nadwyżki miłości będą dla mnie".
Nikt nie lubi być tym drugim, a kobieta z dzieckiem zawsze będzie kochać "krew z krwi" bardziej niż kolejnego faceta (który dziś jest, a jutro go może nie być).
Dla kobiety z dzieckiem, kolejny facet to większa korzyść niż ten co spłodził jej dzieci, dla faceta to najgorsza możliwa sytuacja w jaką może trafić.
Wniosek taki, że samotna matka nie jest skazana na samotność (zwłaszcza że nie powinna być samotna mając dzieci), ale jej szansa znalezienie partnera jest mniejsza niż kobiet bez dzieci i bagażu, więc powinna mieć realne (czy jak kto woli, zaniżone) oczekiwania względem przyszłego partnera.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Osoby używające więcej niż 3 wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. - Terry Pratchett.
Jeśli rzeczywiście chcesz mnie o coś zapytać, to bez przekleństw, bez capsa, bez dużej ilości pytajników i z lepiej dobranym nickiem:)
Jeśli rzeczywiście chcesz mnie o coś zapytać, to bez przekleństw, bez capsa, bez dużej ilości pytajników i z lepiej dobranym nickiem:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
To ja stanę w obronie kobiet Adamie.Może to Wy Panowie myślicie,że jak kobieta ma dzieci,to szuka faceta ,który jest nadziany,żeby dawał kasę na nie swoje dzieci.Bo mi się wydaje,że tak,ale większość kobiet świetnie daje sobie radę sama i nie szuka Pana który jest bogaty,lecz który potrafi mieć podejście do dzieci,lubi je,szanuje i ma wiele cierpliwości :).
Sobą pozostać,sobą być do końca..
A czego oczekują mężczyźni ? Że jego Pani będzie wyglądać jak modelka,podawać mu jedzonko i przynosić piwko,będzie mu prasować koszulę do pracy(bo biedak sam nie potrafi),zbierać po nim skarpetki itp?Dużo można wymieniać. Tak samo my kobiety mamy wymagania,tak jak i Wy panowie.
Sobą pozostać,sobą być do końca..
Malutkie? Malutki?
Bo najwidoczniej Ty cały jesteś taki malutki, aż mdli.
A kobieta potrzebuje mężczyzny, a nie chłopca na posyłki.
Skoro szukałeś, cały czas szukasz i będziesz szukał to może warto zmienić swoje poczynania? Zastanowić się? Przemyśleć? Bo najwidoczniej coś, bądź ktoś tu zawodzi.
Adamie?
Bo najwidoczniej Ty cały jesteś taki malutki, aż mdli.
A kobieta potrzebuje mężczyzny, a nie chłopca na posyłki.
Skoro szukałeś, cały czas szukasz i będziesz szukał to może warto zmienić swoje poczynania? Zastanowić się? Przemyśleć? Bo najwidoczniej coś, bądź ktoś tu zawodzi.
Adamie?
Magdalleno, temu osobnikowi już wiele razy mówiono, że za bardzo użala się nad sobą i to właśnie głównie to chyba stoi na przeszkodzie w zawieraniu nowych znajomości, lub w utrzymaniu ich dłużej niż kilka dni;) Ale Adam nie rozumie, i woli mówić, że TO ZŁA KOBIETA BYŁA;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Toć to oszust;) Już kiedyś o tym pisałem. Nie trzeba nawet specjalnie szukać w necie, by trafić na jedno z jego ogłoszeń w których szuka kochanki, bo jego dziewczyna mu nie wystarcza.
On tak podrywa panienki na seks. Co jakiś czas wrzuca ogłoszenie i pojawia się na forum, użala się nad sobą i podrywa na zbitego pieska. Wmawia wszystkim że to kobiety go ranią, a to on je oszukuje.
On tak podrywa panienki na seks. Co jakiś czas wrzuca ogłoszenie i pojawia się na forum, użala się nad sobą i podrywa na zbitego pieska. Wmawia wszystkim że to kobiety go ranią, a to on je oszukuje.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
To by było rewelacyjne rozwiązanie - dwie pieczenie na jednym ogniu, nawet trzy, bo dzieci zyskiwałyby od razu wzór do naśladowania o odmiennej płci niż rodzic którego mają.
Tyle że, kobiety mające dzieci często nie chcą mieć faceta wychowującego dziecko z tego samego powodu dla którego faceci bez dziecka nie chcą kobiety z dzieckiem;)
Widziałaś kiedyś by jakaś kobieta samotnie wychowująca dziecko szukała mężczyzny z dzieckiem? Zazwyczaj szukają wolnego, bez dzieci, bagażu etc.
Tyle że, kobiety mające dzieci często nie chcą mieć faceta wychowującego dziecko z tego samego powodu dla którego faceci bez dziecka nie chcą kobiety z dzieckiem;)
Widziałaś kiedyś by jakaś kobieta samotnie wychowująca dziecko szukała mężczyzny z dzieckiem? Zazwyczaj szukają wolnego, bez dzieci, bagażu etc.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Niech dobrze zrozumiem, masz faceta który ma z innego związku roczne dziecko, a według Twojej sygnaturki jesteś w siódmym miesiącu ciąży?
Lubisz sporty ekstremalne?:P
Matka tego dziecka zmarła, czy uciekła?
Lubisz sporty ekstremalne?:P
Lubisz sporty ekstremalne?:P
Matka tego dziecka zmarła, czy uciekła?
Lubisz sporty ekstremalne?:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Aż mdli? Widzę tu tym kobiety, która czuje przy sobie prawdziwego mężczyznę jak raz na jakiś czas dostanie wpier.....zeby znała swoje miejsce, albo puści się z jakim prawdziwym mężczyzna który na następny dzień już ma inną a ona biedna z brzuchem będzie płakać jaki to on zły a nie ona głupia i naiwna. Powodzenia
Może ja mam akurat niemiłe doświadczenia, ale raczej nie interesują. Chyba, że wziąć pod uwagę opcję - jak jest sama, to jej chłopa do łóżka potrzeba i nic więcej.
Moją młodzież wychowuję od samego początku sama ( cóż, błąd młodości - małżeństwo z alkoholikiem, na szczęście dla nich i siebie szybko podjęłam odpowiednie kroki) i nie zdarzyło mi się przez te 15 lat spotkać wartościowego mężczyzny. Nie chodzi tu o włączenie się w wychowanie, czy finansowanie, bo w to nie zamierzałam nigdy nikogo pakować, wychodząc z założenia, że jak sama popełniłam błąd, zadając się z nieodpowiednim partnerem, to nikt nie ma dodatkowo ponosić konsekwencji mojej młodzieńczej bezmyślności.
Zwykle faceci oczekiwali, że rzucę wszystko i polecę za nimi, a najlepiej, jak już polecę rozebrana, żeby nie musieli się napracować z zdejmowaniem ubrania. Oczekiwali, że będę koło nich skakać, obsługiwać pana i władcę, bo on ma akurat czas na to i jeszcze będę za to wdzięczna, bo taki ktoś jak on raczył spojrzeć łaskawym okiem na samotną mamę.
Cóż... mam raczej silny charakter i wiadomo, że taki osobnik od razu już nie miał najmniejszych szans.
Przez jakiś czas byłam w związku, jednak mimo, iż pozornie układało się dobrze, to wyszły na jaw jego zdrady. A, że przerabiałam to już w małżeństwie, nie zamierzałam wracać do tego ponownie. Pozostały rozczarowane i rozgoryczone dzieci, bo przez ten czas zabiegał usilnie o ich względy.
Po czasie, który już minął, mogę powiedzieć, że chyba najlepiej jest jednak samemu dzieciaczki wychować, a dopiero potem myśleć o sobie. Ja moje niestety skrzywdziłam, właśnie przez ten związek, kiedy sądziłam, że może będąc samotną mamą, mam szansę na szczęśliwą rodzinę. Pomyliłam się ja, cierpiały one.
Myślę, że niestety, jak zrobiło się w młodości błąd, to płaci się potem za niego całe życie. Samotnością, brakiem partnera, czy przyjaciela. Przyzwyczaiłam się już do myśli, że jestem skazana na bycie samą do końca, jednak gdzieś tam czasem odezwie się jakiś podszept, że może nie. Tyle, że nie czarujmy się, mężczyźni w prawie każdym wieku "lecą" raczej na młodsze :)
Moją młodzież wychowuję od samego początku sama ( cóż, błąd młodości - małżeństwo z alkoholikiem, na szczęście dla nich i siebie szybko podjęłam odpowiednie kroki) i nie zdarzyło mi się przez te 15 lat spotkać wartościowego mężczyzny. Nie chodzi tu o włączenie się w wychowanie, czy finansowanie, bo w to nie zamierzałam nigdy nikogo pakować, wychodząc z założenia, że jak sama popełniłam błąd, zadając się z nieodpowiednim partnerem, to nikt nie ma dodatkowo ponosić konsekwencji mojej młodzieńczej bezmyślności.
Zwykle faceci oczekiwali, że rzucę wszystko i polecę za nimi, a najlepiej, jak już polecę rozebrana, żeby nie musieli się napracować z zdejmowaniem ubrania. Oczekiwali, że będę koło nich skakać, obsługiwać pana i władcę, bo on ma akurat czas na to i jeszcze będę za to wdzięczna, bo taki ktoś jak on raczył spojrzeć łaskawym okiem na samotną mamę.
Cóż... mam raczej silny charakter i wiadomo, że taki osobnik od razu już nie miał najmniejszych szans.
Przez jakiś czas byłam w związku, jednak mimo, iż pozornie układało się dobrze, to wyszły na jaw jego zdrady. A, że przerabiałam to już w małżeństwie, nie zamierzałam wracać do tego ponownie. Pozostały rozczarowane i rozgoryczone dzieci, bo przez ten czas zabiegał usilnie o ich względy.
Po czasie, który już minął, mogę powiedzieć, że chyba najlepiej jest jednak samemu dzieciaczki wychować, a dopiero potem myśleć o sobie. Ja moje niestety skrzywdziłam, właśnie przez ten związek, kiedy sądziłam, że może będąc samotną mamą, mam szansę na szczęśliwą rodzinę. Pomyliłam się ja, cierpiały one.
Myślę, że niestety, jak zrobiło się w młodości błąd, to płaci się potem za niego całe życie. Samotnością, brakiem partnera, czy przyjaciela. Przyzwyczaiłam się już do myśli, że jestem skazana na bycie samą do końca, jednak gdzieś tam czasem odezwie się jakiś podszept, że może nie. Tyle, że nie czarujmy się, mężczyźni w prawie każdym wieku "lecą" raczej na młodsze :)
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Hmm.. Nie zgodzę się, z tym: "Myślę, że niestety, jak zrobiło się w młodości błąd, to płaci się potem za niego całe życie." ..
Chociaż masz dużo racji, ale dziecko błędem nie jest.. TY masz ich, oni Ciebie.. :) a dwa.. chciałaś dobrze dla nich.. :)
Rację przyznam, że niestety dzieci cierpią najbardziej.. I najgorsze jest właśnie to, że z powodu rodzica błędów.. Ale czasami człowiek chce dobrze, a druga osoba perfidnioe to wykorzystuje.. Bo daje nam się poznać jako "idealna" osóbka..
Szlag mnie trafia (wiem, nie moje życie, nie moja sprawa, ale trafia) jak kobieta z dzieckiem szuka związku na siłę, żeby z kimś być i głupio się tłumaczy, że dla dobra dziecka.. A często jest to gów..o prawda..
I taka kobieta ma co chwilę innych partnerów, a dziecko np piątego "tatusia" .. Dziecko na tym do cholery cierpi.. :///
A dobra.. Bo to temat rzeka i za bardzo "wrażliwy", a nie będę na noc się rozpisywać..
Chociaż masz dużo racji, ale dziecko błędem nie jest.. TY masz ich, oni Ciebie.. :) a dwa.. chciałaś dobrze dla nich.. :)
Rację przyznam, że niestety dzieci cierpią najbardziej.. I najgorsze jest właśnie to, że z powodu rodzica błędów.. Ale czasami człowiek chce dobrze, a druga osoba perfidnioe to wykorzystuje.. Bo daje nam się poznać jako "idealna" osóbka..
Szlag mnie trafia (wiem, nie moje życie, nie moja sprawa, ale trafia) jak kobieta z dzieckiem szuka związku na siłę, żeby z kimś być i głupio się tłumaczy, że dla dobra dziecka.. A często jest to gów..o prawda..
I taka kobieta ma co chwilę innych partnerów, a dziecko np piątego "tatusia" .. Dziecko na tym do cholery cierpi.. :///
A dobra.. Bo to temat rzeka i za bardzo "wrażliwy", a nie będę na noc się rozpisywać..
Hmm.. Nie zgodzę się, z tym: "Myślę, że niestety, jak zrobiło się w młodości błąd, to płaci się potem za niego całe życie." .. - źle mnie zrozumiałaś. To nie dzieci są błędem, tylko ja zrobiłam błąd, że uległam naciskom rodziny i wyszłam za mąż za człowieka, o którym wiedziałam już potem, że nie nadaje się na ojca, ani męża. Moim błędem było to, że nie miałam w sobie na tyle odwagi, aby przeciwstawić się rodzinie i jemu. Już wiem za to co czuje mężczyzna, zmuszony do małżeństwa;)
Zapomniałam się zalogować, ale już dokończę - "Szlag mnie trafia (wiem, nie moje życie, nie moja sprawa, ale trafia) jak kobieta z dzieckiem szuka związku na siłę, żeby z kimś być i głupio się tłumaczy, że dla dobra dziecka.. A często jest to gów..o prawda..
I taka kobieta ma co chwilę innych partnerów, a dziecko np piątego "tatusia" .. Dziecko na tym do cholery cierpi.. :///" - znam nawet taką jedną panią, co w poszukiwaniu owego "tatusia" czy diabli wiedzą czego z jednej pociechy ma już sześć. ;/ Oczywiście każde z innym potencjalnym "partnerem"...
Dla dobra dziecka, to trzeba je wychować, zapewniając w miarę zasobów i sił to co najlepsze, dać miłość, zastąpić mamę i tatę, a nie szukać kogoś, kto może nas zawieść i zranić pociechę, jak i nas. My, dorosłe sobie z tym poradzimy, człowiek jest silny i sporo zniesie, ale dla malucha takie doświadczenia to nieciekawy bagaż na całe życie.
I taka kobieta ma co chwilę innych partnerów, a dziecko np piątego "tatusia" .. Dziecko na tym do cholery cierpi.. :///" - znam nawet taką jedną panią, co w poszukiwaniu owego "tatusia" czy diabli wiedzą czego z jednej pociechy ma już sześć. ;/ Oczywiście każde z innym potencjalnym "partnerem"...
Dla dobra dziecka, to trzeba je wychować, zapewniając w miarę zasobów i sił to co najlepsze, dać miłość, zastąpić mamę i tatę, a nie szukać kogoś, kto może nas zawieść i zranić pociechę, jak i nas. My, dorosłe sobie z tym poradzimy, człowiek jest silny i sporo zniesie, ale dla malucha takie doświadczenia to nieciekawy bagaż na całe życie.
W zupełności się zgadzam.. :)
A jeżeli chodzi o ten błąd.. Nie wiedziałaś jakim jest człowiekiem do końca.. Więc nie możesz siebie obwiniać.. :) często na początku jest ok, jak nie ma dziecka.. Jeżeli sie pojawi, wtedy zaczyna być "źle" .. Taki potencjalny mąż, facet, nie daje się na ojca.. A później co za tym idzie często- nie nadaje się na życiowego partnera..
A jeżeli chodzi o ten błąd.. Nie wiedziałaś jakim jest człowiekiem do końca.. Więc nie możesz siebie obwiniać.. :) często na początku jest ok, jak nie ma dziecka.. Jeżeli sie pojawi, wtedy zaczyna być "źle" .. Taki potencjalny mąż, facet, nie daje się na ojca.. A później co za tym idzie często- nie nadaje się na życiowego partnera..
Aaa.. nie doczytałam.. wyszłaś za mąż pod naciskiem.. To już troszkę inny tor sprawy..
Ja zawsze byłam zdania, że nikt nie zmusi mnie do ślubu, tym bardziej ciąża.. Nie rozumiem też tych kobiet, które zachodzą w ciążę (wpadka) i od razu ślub..
Nie obwiniam Cię, wyrażam swoje zdanie.. ;)
Myślę, żę jeżeli ludzie mają być razem, to będą nawet kilka lat po tym jak dziecko się urodzi.. wtedy mogą świadomie wziąć ślub :)
Ja zawsze byłam zdania, że nikt nie zmusi mnie do ślubu, tym bardziej ciąża.. Nie rozumiem też tych kobiet, które zachodzą w ciążę (wpadka) i od razu ślub..
Nie obwiniam Cię, wyrażam swoje zdanie.. ;)
Myślę, żę jeżeli ludzie mają być razem, to będą nawet kilka lat po tym jak dziecko się urodzi.. wtedy mogą świadomie wziąć ślub :)
Na pewno nie jest skazana na samotność i na pewno faceci interesują się samotnymi kobietami z dzieckiem, z dziećmi.
Postawiłbym pytanie inaczej, czy samotna matka z dzieckiem musi pozostać samotna. Odpowiedź jest prosta - nie!
Realizacja tego natomiast nie jest taka łatwa. Przede wszystkim nikt na ulicy nie afiszuje się: jestem samotna - szukam faceta lub jestem facetem - szukam samotnej kobiety z dzieckiem.
W dużej mierze to, czy samotność da się wypełnić nowym parterem u boku zależy od przypadku. Tak bywa najczęściej, że poznajemy kogoś nowego i wtedy coś zaiskrzy, zrodzi się nowa miłość, zapragniemy być z ta osobą.
Jednak ciężar wcześniejszych porażek, tragedii wyrabia w nas taki system obronny, boimy się tej nowej przyszłości, ryzyka.
Zadaj sobie pytanie, po co szukasz faceta, jeżeli go szukasz. Kim ma być ten facet, jak ma wyglądać. Moim zdaniem odpowiedź jest bardzo prosta.
Jeżeli jednak zadasz sobie pytanie w inny sposób, czy ten facet jest tym, który:
- zapewni Ci poczucie bezpieczeństwa
- pokocha Twoje dziecko i będzie je traktował, jak swoje
- poświęci się dla Twojego dziecka i Ciebie
- będzie dzielił z Tobą troski, niepowodzenia, cieszył się razem ze wspólnych osiągnięć
- ........
odpowiedź jest trudna.
Facetów, którzy są w stanie sprostać tym i bardziej życiowym trudnym oczekiwaniom i wyzwaniom na pewno jest dużo. To są mężczyźni, którzy mają poczucie odpowiedzialności, są opiekuńczy, są ustabilizowani w życiu.
Jeżeli jednak priorytetem będzie tylko uroda faceta, to jak się ubiera, tańczy to możesz liczyć tylko na krótkotrwałe zainteresowanie, które minie bardzo szybko.
Postawiłbym pytanie inaczej, czy samotna matka z dzieckiem musi pozostać samotna. Odpowiedź jest prosta - nie!
Realizacja tego natomiast nie jest taka łatwa. Przede wszystkim nikt na ulicy nie afiszuje się: jestem samotna - szukam faceta lub jestem facetem - szukam samotnej kobiety z dzieckiem.
W dużej mierze to, czy samotność da się wypełnić nowym parterem u boku zależy od przypadku. Tak bywa najczęściej, że poznajemy kogoś nowego i wtedy coś zaiskrzy, zrodzi się nowa miłość, zapragniemy być z ta osobą.
Jednak ciężar wcześniejszych porażek, tragedii wyrabia w nas taki system obronny, boimy się tej nowej przyszłości, ryzyka.
Zadaj sobie pytanie, po co szukasz faceta, jeżeli go szukasz. Kim ma być ten facet, jak ma wyglądać. Moim zdaniem odpowiedź jest bardzo prosta.
Jeżeli jednak zadasz sobie pytanie w inny sposób, czy ten facet jest tym, który:
- zapewni Ci poczucie bezpieczeństwa
- pokocha Twoje dziecko i będzie je traktował, jak swoje
- poświęci się dla Twojego dziecka i Ciebie
- będzie dzielił z Tobą troski, niepowodzenia, cieszył się razem ze wspólnych osiągnięć
- ........
odpowiedź jest trudna.
Facetów, którzy są w stanie sprostać tym i bardziej życiowym trudnym oczekiwaniom i wyzwaniom na pewno jest dużo. To są mężczyźni, którzy mają poczucie odpowiedzialności, są opiekuńczy, są ustabilizowani w życiu.
Jeżeli jednak priorytetem będzie tylko uroda faceta, to jak się ubiera, tańczy to możesz liczyć tylko na krótkotrwałe zainteresowanie, które minie bardzo szybko.
Nie będę nikomu mówił jak ma myśleć, ale jeśli nie przestaną myśleć tylko o sobie i dziecku, to wciąż będą samotne;)
Popatrz na ten temat. Cały czas jest tu o tym co chcą kobiety, co faceci mają im dać i jacy mają być.
Kruszynka pochwaliła "faceta" i napisała że wszyscy powinni tak myśleć, czyli powinni być zwolennikami kobiet które myślą:
"Jeżeli jednak zadasz sobie pytanie w inny sposób, czy ten facet jest tym, który:
- zapewni Ci poczucie bezpieczeństwa
- pokocha Twoje dziecko i będzie je traktował, jak swoje
- poświęci się dla Twojego dziecka i Ciebie
- będzie dzielił z Tobą troski, niepowodzenia, cieszył się razem ze wspólnych osiągnięć
- ........"
Dlaczego nie odwrócić tej sytuacji. Co taka kobieta chce ofiarować mężczyźnie w zamian za te rzeczy?
- Poczucie bezpieczeństwa obecnie jest eufemizmem pieniędzy;) Czy ona zatem jest gotowa na to samo i byłaby gotowa do niego dokładać?
- Czy jest gotowa do poświęceń?
- Czy będzie go kochać na równi z dzieckiem, ofiarowywać mu taką samą uwagę, troskę, w ten sam sposób przymykając oczy na jego wady?
- Czy będzie patrzyć na niego jak na kogoś z kim chce spędzić resztę życia, czy kopnie go w tyłek gdy pojawią się pierwsze komplikacje?
...
Dla mnie ten wątek brzmi właśnie tak, jakby ta samotna matka chciała być skazana na samotność. Ona nie reklamuje siebie, ona ukazuje swoje dziecko jak "pół królestwa" z bajki - i teraz szuka rycerza w lśniącej zbroi...
Kobiety bez dziecka i bez skomplikowanej przeszłości mają mniejsze wymagania niż "samotna matka", więc mówię wprost. Co ona daje w zamian?
Popatrz na ten temat. Cały czas jest tu o tym co chcą kobiety, co faceci mają im dać i jacy mają być.
Kruszynka pochwaliła "faceta" i napisała że wszyscy powinni tak myśleć, czyli powinni być zwolennikami kobiet które myślą:
"Jeżeli jednak zadasz sobie pytanie w inny sposób, czy ten facet jest tym, który:
- zapewni Ci poczucie bezpieczeństwa
- pokocha Twoje dziecko i będzie je traktował, jak swoje
- poświęci się dla Twojego dziecka i Ciebie
- będzie dzielił z Tobą troski, niepowodzenia, cieszył się razem ze wspólnych osiągnięć
- ........"
Dlaczego nie odwrócić tej sytuacji. Co taka kobieta chce ofiarować mężczyźnie w zamian za te rzeczy?
- Poczucie bezpieczeństwa obecnie jest eufemizmem pieniędzy;) Czy ona zatem jest gotowa na to samo i byłaby gotowa do niego dokładać?
- Czy jest gotowa do poświęceń?
- Czy będzie go kochać na równi z dzieckiem, ofiarowywać mu taką samą uwagę, troskę, w ten sam sposób przymykając oczy na jego wady?
- Czy będzie patrzyć na niego jak na kogoś z kim chce spędzić resztę życia, czy kopnie go w tyłek gdy pojawią się pierwsze komplikacje?
...
Dla mnie ten wątek brzmi właśnie tak, jakby ta samotna matka chciała być skazana na samotność. Ona nie reklamuje siebie, ona ukazuje swoje dziecko jak "pół królestwa" z bajki - i teraz szuka rycerza w lśniącej zbroi...
Kobiety bez dziecka i bez skomplikowanej przeszłości mają mniejsze wymagania niż "samotna matka", więc mówię wprost. Co ona daje w zamian?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty logiczne jest, że w sytuacji, kiedy dziecko jest małe, to ono stanowi 90%uwagi, którą mu poświęca matka. W rodzinach pełnych też mu tę uwagę poświęca, tyle, że tam wychowanie spoczywa na barkach obojga rodziców. Trudno też, aby wymagała od potencjalnego partnera, aby wziął na siebie obowiązki związane z wychowaniem nieswojego dziecka i aby tego od niego wymagała. Co innego zaakceptowanie faktu, że dziecko jest, a co innego wzięcie na siebie odpowiedzialności za nie. To jest wyłącznie jego dobra wola.
Odwracając sytuację( o czym piszesz) - jeśli dwoje ludzi dorosłych coś buduje, to robią to razem. Przynajmniej tak powinno być. Razem wspiera się w kłopotach, cieszy radościami. Patrzy razem w przyszłość.
Poczucie bezpieczeństwa to nie tylko finanse, ale też wsparcie psychiczne. Świadomość, że obok jest druga osoba, na którą można liczyć i jej ufać. Gdyby miało to oznaczać tylko finanse, to pewnie dalej wiele kobiet siedziałoby z bogatymi, nieczułymi, kłamliwymi palantami. A wydaje mi się, że żadna szanująca się, świadoma siebie i mądra kobieta tak nie postąpi. Bycie z kimś wyłącznie z powodów materialnych to zwykła prostytucja. Czym więc różni się wtedy od ulicznej dziwki?
Odwracając sytuację( o czym piszesz) - jeśli dwoje ludzi dorosłych coś buduje, to robią to razem. Przynajmniej tak powinno być. Razem wspiera się w kłopotach, cieszy radościami. Patrzy razem w przyszłość.
Poczucie bezpieczeństwa to nie tylko finanse, ale też wsparcie psychiczne. Świadomość, że obok jest druga osoba, na którą można liczyć i jej ufać. Gdyby miało to oznaczać tylko finanse, to pewnie dalej wiele kobiet siedziałoby z bogatymi, nieczułymi, kłamliwymi palantami. A wydaje mi się, że żadna szanująca się, świadoma siebie i mądra kobieta tak nie postąpi. Bycie z kimś wyłącznie z powodów materialnych to zwykła prostytucja. Czym więc różni się wtedy od ulicznej dziwki?
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Reasumując, nic z tych rzeczy które wymieniłem, a dodatkowo miłości, uwagi, troski etc, co najwyżej 10%?
Gdzie tam 10%, przecież dziewczyna musi mieć też coś dla siebie;)
Zatem facet ma być na każde skinienie, dobrze jeśli by się sprawdził jako ojciec, może niańka, ale w zamian może liczyć co najwyżej na 1% tego co dostanie od każdej innej?
To tłumaczy, dlaczego brak tu reklamy:D
***
Właśnie przez wzgląd na finanse, wiele kobiet nie siedzi z bogatymi facetami. Takich szukają, takich łapią na dziecko, a potem im dają kopa w tyłek.
Wszystkie samotne matki które znam osobiście, to kobiety które odeszły od swoich facetów, a nie które zostały porzucone.
Ich faceci byli bardzo męscy, tacy zaradni, przedsiębiorczy i ambitni;) Grzecznie pracowali, gdy pojawiało się dziecko to pracowali jeszcze więcej, aby standard rodziny się nie obniżył.
Ich żony odchowały dzieci do wieku pozwalającego na pracę - często do wieku przedszkolnego czy nawet szkolnego, po czym odchodziły od nich. I wtedy facet z "kochanie" i "misiu" zmieniał się w nieczułego kłamliwego palanta;)
To było wygodniejsze dla nich z punktu widzenia finansowego. Po co im facet który dużo pracuje, jak mogą mieć wolną rękę a kasą ściągnąć w postaci alimentów. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ten facet pewnie z roku na rok będzie zarabiał więcej, a jeśli kiedyś zapragnie założyć nową rodzinę będzie musiał zarabiać jeszcze więcej. Zatem co kilka lat będzie można wnieść nowy pozew o zwiększenie alimentów. No ale to przecież na jego dziecko, to tego przecież nie można by porównać do ulicznej prostytucji (że użyje Twojego porównania), prawda?
Tylko nie powinno się mówić o tym społecznym tabu, że w praktyce, to dziecko już nie jest jego, jest jej. On już tylko ma płacić pieniądze, widując je możliwie rzadko by nie wywierał negatywnego wpływu na "jej" procesy wychowawcze. Stworzenie dystansu i zerwanie więzi, też jest częścią tej gry;)
Wolność, dziecko i pieniądze - to dopiero spryciule;)
No do momentu gdy przychodzi samotność a kobieta ma wyrobione bardzo specyficzne "wartości", według których ma dostać wszystko, nic nie dając w zamian. I okazuje się że ciężko teraz o większego frajera niż ten poprzedni;)
Gdzie tam 10%, przecież dziewczyna musi mieć też coś dla siebie;)
Zatem facet ma być na każde skinienie, dobrze jeśli by się sprawdził jako ojciec, może niańka, ale w zamian może liczyć co najwyżej na 1% tego co dostanie od każdej innej?
To tłumaczy, dlaczego brak tu reklamy:D
***
Właśnie przez wzgląd na finanse, wiele kobiet nie siedzi z bogatymi facetami. Takich szukają, takich łapią na dziecko, a potem im dają kopa w tyłek.
Wszystkie samotne matki które znam osobiście, to kobiety które odeszły od swoich facetów, a nie które zostały porzucone.
Ich faceci byli bardzo męscy, tacy zaradni, przedsiębiorczy i ambitni;) Grzecznie pracowali, gdy pojawiało się dziecko to pracowali jeszcze więcej, aby standard rodziny się nie obniżył.
Ich żony odchowały dzieci do wieku pozwalającego na pracę - często do wieku przedszkolnego czy nawet szkolnego, po czym odchodziły od nich. I wtedy facet z "kochanie" i "misiu" zmieniał się w nieczułego kłamliwego palanta;)
To było wygodniejsze dla nich z punktu widzenia finansowego. Po co im facet który dużo pracuje, jak mogą mieć wolną rękę a kasą ściągnąć w postaci alimentów. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ten facet pewnie z roku na rok będzie zarabiał więcej, a jeśli kiedyś zapragnie założyć nową rodzinę będzie musiał zarabiać jeszcze więcej. Zatem co kilka lat będzie można wnieść nowy pozew o zwiększenie alimentów. No ale to przecież na jego dziecko, to tego przecież nie można by porównać do ulicznej prostytucji (że użyje Twojego porównania), prawda?
Tylko nie powinno się mówić o tym społecznym tabu, że w praktyce, to dziecko już nie jest jego, jest jej. On już tylko ma płacić pieniądze, widując je możliwie rzadko by nie wywierał negatywnego wpływu na "jej" procesy wychowawcze. Stworzenie dystansu i zerwanie więzi, też jest częścią tej gry;)
Wolność, dziecko i pieniądze - to dopiero spryciule;)
No do momentu gdy przychodzi samotność a kobieta ma wyrobione bardzo specyficzne "wartości", według których ma dostać wszystko, nic nie dając w zamian. I okazuje się że ciężko teraz o większego frajera niż ten poprzedni;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Już wyjaśniam co autor miał na myśli, coś uczepiłeś się ....
W dużym skrócie, bo to jedna z tych dziedzin życia, że ile istnień- tyle historii.
Owszem zwróciłam uwagę na stanowisko "faceta" , bo ujrzał problem szerzej. Rzekłabym nawet DOJRZALE. I to jest sedno sprawy. Słowo klucz.
Kobieta samotnie wychowująca dziecko ( również mężczyzna - bo tacy istnieją) jeżeli decyduje się na ponowne ułożenie sobie życia u boku drugiej osoby, powinna to robić w sposób przemyślany i dojrzały. Owa dojrzałość przejawia się świadomością własnych potrzeb, uczuć, pragnień, oczekiwań i tego ile z siebie jest gotowa dać. Nie uda się zbudować więzi z innym człowiekiem jeśli nie wystąpi wspólny mianownik. Są nim zazwyczaj podobne priorytety, postrzeganie świata, doświadczenia itp. Kiedy spotykają się takie osoby, może zdarzyć się, że rodzi się uczucie, a wówczas nie ma znaczenia czy którakolwiek ze stron posiada dziecko. W takiej sytuacji dziecko postrzegane jest przez pryzmat uczucia do jego rodzica.
Należy pamiętać, że miłość do dziecka jest bezwarunkowa i bezgraniczna. WIECZNA.
Miłość między kobietą i mężczyzną to inny rodzaj uczucia. Może być ono wielkie, wzniosłe, szczere, może trwać i może przeminąć. Tak jest i nie należy tych dwóch rodzajów miłości porównywać.
Poczucie bezpieczeństwa nie dotyczy jedynie sytuacji materialnej, ale przede wszystkim sfery emocjonalnej. Ale skoro już pytasz, gdy jest się razem nie stanowi problemu która strona więcej/mniej zarabia. Wspólnie przeżywa się radości, a także rozwiązuje problemy.
Sprawa gotowości do poświęceń... hm... w związku polecałabym bardziej pójście na kompromis.
Pytasz " czy będzie go kochać na równi z dzieckiem"- NIE. Te dwa rodzaje miłości są nieporównywalne. Jednak, gdy będzie kochała szczerze i mocno różnicy nie odczujesz ( w porównaniu z miłością kobiety, która dzieci nie ma).
I ostatnie pytanie. Tu mogłabym się rozpisać ,ale krótko. Jeśli miłość jest prawdziwa, to chce się z daną osobą spędzić resztę życia i nie ucieka się, gdy pojawiają się nawet drugie... trzecie ... i kolejne zgrzyty, rysy.
Uważam, że problemem nie są dzieci, ale to że samotne mamy nie trafiają na właściwych facetów.
P.S. nie pochwaliłam, zgodziłam się z jego zdaniem
W dużym skrócie, bo to jedna z tych dziedzin życia, że ile istnień- tyle historii.
Owszem zwróciłam uwagę na stanowisko "faceta" , bo ujrzał problem szerzej. Rzekłabym nawet DOJRZALE. I to jest sedno sprawy. Słowo klucz.
Kobieta samotnie wychowująca dziecko ( również mężczyzna - bo tacy istnieją) jeżeli decyduje się na ponowne ułożenie sobie życia u boku drugiej osoby, powinna to robić w sposób przemyślany i dojrzały. Owa dojrzałość przejawia się świadomością własnych potrzeb, uczuć, pragnień, oczekiwań i tego ile z siebie jest gotowa dać. Nie uda się zbudować więzi z innym człowiekiem jeśli nie wystąpi wspólny mianownik. Są nim zazwyczaj podobne priorytety, postrzeganie świata, doświadczenia itp. Kiedy spotykają się takie osoby, może zdarzyć się, że rodzi się uczucie, a wówczas nie ma znaczenia czy którakolwiek ze stron posiada dziecko. W takiej sytuacji dziecko postrzegane jest przez pryzmat uczucia do jego rodzica.
Należy pamiętać, że miłość do dziecka jest bezwarunkowa i bezgraniczna. WIECZNA.
Miłość między kobietą i mężczyzną to inny rodzaj uczucia. Może być ono wielkie, wzniosłe, szczere, może trwać i może przeminąć. Tak jest i nie należy tych dwóch rodzajów miłości porównywać.
Poczucie bezpieczeństwa nie dotyczy jedynie sytuacji materialnej, ale przede wszystkim sfery emocjonalnej. Ale skoro już pytasz, gdy jest się razem nie stanowi problemu która strona więcej/mniej zarabia. Wspólnie przeżywa się radości, a także rozwiązuje problemy.
Sprawa gotowości do poświęceń... hm... w związku polecałabym bardziej pójście na kompromis.
Pytasz " czy będzie go kochać na równi z dzieckiem"- NIE. Te dwa rodzaje miłości są nieporównywalne. Jednak, gdy będzie kochała szczerze i mocno różnicy nie odczujesz ( w porównaniu z miłością kobiety, która dzieci nie ma).
I ostatnie pytanie. Tu mogłabym się rozpisać ,ale krótko. Jeśli miłość jest prawdziwa, to chce się z daną osobą spędzić resztę życia i nie ucieka się, gdy pojawiają się nawet drugie... trzecie ... i kolejne zgrzyty, rysy.
Uważam, że problemem nie są dzieci, ale to że samotne mamy nie trafiają na właściwych facetów.
P.S. nie pochwaliłam, zgodziłam się z jego zdaniem
Moim zdaniem miłość jest jedna.
Różnica pomiędzy związkiem a dzieckiem jest taka, że jak w związku coś się psuje, to ludzie się rozchodzą, a jak w układzie dziecko-rodzic coś się psuje, to zmusza się dziecko do posłuszeństwa.
Dzieci w naszej kulturze są własnością, traktuje się je miej więcej jak psy. Z tym że jest paragraf na karcenie psów, a dzieci w Polsce chyba jeszcze wolno tak zmuszać do posłuszeństwa.
Znów przełamie pewne społeczne tabu, ale wielu rodziców wcale nie kocha swoich dzieci, powiem więcej, spora część rodziców uważa że dziecko zmarnowało im życie. Nie porzucają go, bo nie ma jeszcze na to takowej mody, tak jak 50 lat temu nie było mody na rozwody i rozstania (wtedy samotnej matki z dzieckiem były taką samą rzadkością jak obecnie porzucanie dzieci).
***
Moim zdaniem problemem nie jest to że samotne matki nie trafiają na właściwych mężczyzn, ale że społeczeństwo promuje taki styl życia. Rozwiązywanie problemów w związku przez jego kończenie.
Gdy kobieta nauczy się że nawet dziecko nie jest powodem by walczyć o związek, a społeczeństwo wspiera samotne matki bardziej niż mężatki, to każde kolejne rozstanie przychodzi łatwiej. Po kilku, wchodzi to tak w krew, że łatwiej jest im być samemu niż z kimś, więc chcą być z kimś pozornie, na krótko, dla motylków. Gdy te znikają, widzą w związku tylko to co miały z mężem. W długotrwałym związku, nic więcej nie dostaną.
Mężczyźni w związku chcą stabilizacji, która następuje wraz z latami. Kobiety chcą być ciągle adorowane, podziwiane, chwalone, zdobywane... Stabilizacja, to dla nich stagnacja, monotonia i nuda.
Najgorsze jest to, że to nie są cechy wrodzone kobiet, ale jest to wynik promocji takiego stylu życia w mediach.
Efekt widać, a będzie jeszcze gorzej;)
Różnica pomiędzy związkiem a dzieckiem jest taka, że jak w związku coś się psuje, to ludzie się rozchodzą, a jak w układzie dziecko-rodzic coś się psuje, to zmusza się dziecko do posłuszeństwa.
Dzieci w naszej kulturze są własnością, traktuje się je miej więcej jak psy. Z tym że jest paragraf na karcenie psów, a dzieci w Polsce chyba jeszcze wolno tak zmuszać do posłuszeństwa.
Znów przełamie pewne społeczne tabu, ale wielu rodziców wcale nie kocha swoich dzieci, powiem więcej, spora część rodziców uważa że dziecko zmarnowało im życie. Nie porzucają go, bo nie ma jeszcze na to takowej mody, tak jak 50 lat temu nie było mody na rozwody i rozstania (wtedy samotnej matki z dzieckiem były taką samą rzadkością jak obecnie porzucanie dzieci).
***
Moim zdaniem problemem nie jest to że samotne matki nie trafiają na właściwych mężczyzn, ale że społeczeństwo promuje taki styl życia. Rozwiązywanie problemów w związku przez jego kończenie.
Gdy kobieta nauczy się że nawet dziecko nie jest powodem by walczyć o związek, a społeczeństwo wspiera samotne matki bardziej niż mężatki, to każde kolejne rozstanie przychodzi łatwiej. Po kilku, wchodzi to tak w krew, że łatwiej jest im być samemu niż z kimś, więc chcą być z kimś pozornie, na krótko, dla motylków. Gdy te znikają, widzą w związku tylko to co miały z mężem. W długotrwałym związku, nic więcej nie dostaną.
Mężczyźni w związku chcą stabilizacji, która następuje wraz z latami. Kobiety chcą być ciągle adorowane, podziwiane, chwalone, zdobywane... Stabilizacja, to dla nich stagnacja, monotonia i nuda.
Najgorsze jest to, że to nie są cechy wrodzone kobiet, ale jest to wynik promocji takiego stylu życia w mediach.
Efekt widać, a będzie jeszcze gorzej;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Nie zgadzam się z Tobą. Nie wypowiadaj się czego chcą kobiety, bo kobietą nie jesteś.
Nie generalizuj. Każdy człowiek jest inny. Ma inne watrości, wychowywał się w określonym środowisku, a w domu rodzinnych wpajano mu pewne zasady. To jacy jesteśmy w dużym stopniu zależy od środowiska w jakim na codzień przebywamy i na ile tym "nasiąknęliśmy".
Uważasz, że istnieją samotne matki, bo społeczeństwo przyzwala na taki styl życia. Rozwiązywanie problemów w związku zdecydowanym cięciem. Niewątpliwie jest to sytuacja bardziej akceptowalna, aniżeli jakieś 30-40 lat temu, ale nie jesteśmy w tym kraju tak znowu do przodu.Nie zawsze kobieta zostaje sama z wyboru. Są sytuacje losowe, tragedie na które nie mamy wpływu. I co? Dla kasy wdową została? Bo tak będzie jej wygodniej? A dzieci szczęśliwsze?
I nie obrażaj kobiet stwierdzeniem, że posiadamy "cechy wrodzone".
A wziąwszy wszystko powyższe pod uwagę, nasuwa się myśl, że znasz chyba niewłaściwe kobiety. W Twojej mentalności istnieje najwyrażniej jedynie wyrachowana, egoistyczna, sflustrowana samotna matka. W dodatku tresująca swoje dzieci.
Miłość ma wiele odcieni.
Nie generalizuj. Każdy człowiek jest inny. Ma inne watrości, wychowywał się w określonym środowisku, a w domu rodzinnych wpajano mu pewne zasady. To jacy jesteśmy w dużym stopniu zależy od środowiska w jakim na codzień przebywamy i na ile tym "nasiąknęliśmy".
Uważasz, że istnieją samotne matki, bo społeczeństwo przyzwala na taki styl życia. Rozwiązywanie problemów w związku zdecydowanym cięciem. Niewątpliwie jest to sytuacja bardziej akceptowalna, aniżeli jakieś 30-40 lat temu, ale nie jesteśmy w tym kraju tak znowu do przodu.Nie zawsze kobieta zostaje sama z wyboru. Są sytuacje losowe, tragedie na które nie mamy wpływu. I co? Dla kasy wdową została? Bo tak będzie jej wygodniej? A dzieci szczęśliwsze?
I nie obrażaj kobiet stwierdzeniem, że posiadamy "cechy wrodzone".
A wziąwszy wszystko powyższe pod uwagę, nasuwa się myśl, że znasz chyba niewłaściwe kobiety. W Twojej mentalności istnieje najwyrażniej jedynie wyrachowana, egoistyczna, sflustrowana samotna matka. W dodatku tresująca swoje dzieci.
Miłość ma wiele odcieni.
Odbijając piłeczkę:)
To że nie jestem kobietą, nie oznacza że nie wiem czego chcą. W końcu same to tutaj mówią:P
Gdyby przyjąć taką zasadę, by mówić że gwałt jest zły, musiałbym się dać zgwałcić?:D
Może zaraz mi powiesz coś w stylu "jak będziesz mieć moje lata, to zrozumiesz" lub "pogadamy jak przeżyjesz to co ja"?
Tak mówią ludzie, którym brak już argumentu;)
Zresztą zauważ, że oba tematy w których się wypowiedziałem zacząłem od słów "moim zdaniem";)
Każdy może mieć własne zdanie, a to że się z nim nie zgadzasz nie powinno być powodem abyś mi zabraniała się wypowiedzieć czy określała mi co mogę powiedzieć;)
Jesteś samotną matką, prawda? Masz w sobie to coś, ten ton, instynkt tresera, który mówi "mi wolno wszystko, ale Tobie tylko to, na co ja pozwolę".
To też cecha która odstrasza facetów od samotnych matek;) Facetów traktują jak dzieci i zawsze chcą ich ustawiać:D
***
Masz racje że wiele zależy od środowiska w którym przebywamy, ale istnieją różne formy tego "środowiska". Środowiskiem są nasi przyjaciele, ale jest też kultura amerykańsko-europejska z którą mamy styczność na co dzień od urodzenia. Nasza narodowa kultura przesiąka tą obcą. Germanizacja czy rusyfikacja nigdy nie zaszły tak daleko jak amerykanizacja;)
Coraz więcej osób postrzega związki przez pryzmat tego co pokazują media. Jest to taka mieszanka feminizmu, artystycznego stylu życia, komedii romantycznych, filmów akcji (uczucia powstałego z silnych emocji, często seksu za ratunek życia), filmów porno i seriali "brazylijskich". Tam istotą jest jakaś akcja, coś się musi dziać, by ktoś to chciał oglądać. Ludzie tym nasiąkają, a przez to mają nierealne oczekiwania względem innych. I nie dają sobie rady z szarą codziennością. Zdaje im się że związek powinien wyglądać inaczej, że życie powinno wyglądać inaczej.... efektem tego są samotne matki;)
***
Dawniej, samotna matka była postrzegana jak puszczalska, była na dole drabiny społecznej. Jak prostytutka. Faceci też nie mięli lepiej, bo widziano w nich tych, którzy porzucili swoje rodziny. Takie osoby miały nikłe szanse na znalezienie nowego partnera. Poza dużymi aglomeracjami samotna matka była traktowana jak obecnie traktuje się pedofila. Normą było to że ktoś ją opluł, że kazał się wynosić, przywalił, że nie chciano jej obsłużyć w sklepie czy nie pozwolono jej wejść do kościoła. Społeczeństwo broniło się przed popularyzacją czegoś takiego. Jednocześnie chroniąc nierozerwalność małżeństwa.
Teraz właściwie się do tego zachęca, podobnie jak do zdrady. Prawo bardziej sprzyja samotnej matce niż mężatce.
Tyle że prędkość obecnych przemian jest zbyt szybka. Już teraz samotna matka (jako idea) działa na szkodę społeczną i przeciwko szczęściu kobiet, a problem wciąż się pogłębia.
***
Wdowy wśród samotnych matek to rzadkość. Wdowy są bardzo specyficzną grupą samotnych matek i przez społeczeństwo postrzegane są całkiem inaczej. Bo nie są współwinne rozpadowi poprzedniego związku, więc postrzega je się jako zdolne do tworzenia stałych związków (czyt: odpowiedzialne, stałe w uczuciach).
Lecz jednocześnie są to często te samotne matki, które wcale nie szukają sobie partnera.
***
"I nie obrażaj kobiet stwierdzeniem, że posiadamy "cechy wrodzone". "
Mimo że kobiety ogólnie posiadają cechy wrodzone, i nie jest to powód do obrażania się, bo tak stworzyła je natura, to przy tych które wymieniłem było "nie" z przodu. Napisałem że te cechy nie są wrodzone;)
***
Nie znam matek nie "tresujących" swoich dzieci - nigdy się z tym nie spotkałem, nawet o tym nie słyszałem. Możliwe że nasz gatunek jest jeszcze zbyt zacofany by wychowywać dzieci bez przemocy (tej fizycznej jak i emocjonalnej).
Popatrz sobie na dowolne metody wychowawcze i pomyśl sobie że stosuje się je nie w stosunku do dziecka, ale do dorosłego. Nie ma szans by którekolwiek zostały dobrowolnie zaakceptowane na przykład w przypadku związku (zwłaszcza że spora ich część to poważne przestępstwa).
Niektóre akceptujemy w stosunkach państwo-obywatel, ale to też dlatego że jesteśmy właściwie wychowanymi niewolnikami. Chociaż często "akceptacja" sprowadza do zwykłego zastraszenia;)
***
Co do tych matek, to istotnie, wyrachowane i egoistyczne - co widać po tym temacie, czy wielu innych. Prosty przykład który stąd się wysuwa, chcą faceta który będzie kochał je całym sercem...no i jeszcze ich dzieci, a same chcą kochać swoje dzieci i ewentualnie rzucić mu jakiś uczuciowy ochłap z pańskiego stołu.
Czy sfrustrowane? Hmm... nie wiem, to chyba zależy od jednostki;)
***
Miłość jest tylko jedna.
Odcienie? Nie, po prostu większość ludzi przez cały życie nie ma okazji doświadczyć miłości, widzą tylko złudzenie, światło księżyca odbite od jeziora.
Egoiści którzy kupczą miłością dla własnych korzyści i wygody. "Kocham, bo mi się to opłaca, bo dobrze się z tobą bawię, lubię jak mi pochlebiasz i robisz to co chce - rzucę cię, gdy przestaniesz, gdy coś się zmieni lub gdy trafi się ktoś ciekawszy". Miłość to nie czarny na przejściu dla pieszych, tu nie ma "pojawiam się i znikam". W niej nie ma miejsca na odcienie, ona jest (i nie może się skończyć) lub jej nie ma - zazwyczaj jej nie ma.
To że nie jestem kobietą, nie oznacza że nie wiem czego chcą. W końcu same to tutaj mówią:P
Gdyby przyjąć taką zasadę, by mówić że gwałt jest zły, musiałbym się dać zgwałcić?:D
Może zaraz mi powiesz coś w stylu "jak będziesz mieć moje lata, to zrozumiesz" lub "pogadamy jak przeżyjesz to co ja"?
Tak mówią ludzie, którym brak już argumentu;)
Zresztą zauważ, że oba tematy w których się wypowiedziałem zacząłem od słów "moim zdaniem";)
Każdy może mieć własne zdanie, a to że się z nim nie zgadzasz nie powinno być powodem abyś mi zabraniała się wypowiedzieć czy określała mi co mogę powiedzieć;)
Jesteś samotną matką, prawda? Masz w sobie to coś, ten ton, instynkt tresera, który mówi "mi wolno wszystko, ale Tobie tylko to, na co ja pozwolę".
To też cecha która odstrasza facetów od samotnych matek;) Facetów traktują jak dzieci i zawsze chcą ich ustawiać:D
***
Masz racje że wiele zależy od środowiska w którym przebywamy, ale istnieją różne formy tego "środowiska". Środowiskiem są nasi przyjaciele, ale jest też kultura amerykańsko-europejska z którą mamy styczność na co dzień od urodzenia. Nasza narodowa kultura przesiąka tą obcą. Germanizacja czy rusyfikacja nigdy nie zaszły tak daleko jak amerykanizacja;)
Coraz więcej osób postrzega związki przez pryzmat tego co pokazują media. Jest to taka mieszanka feminizmu, artystycznego stylu życia, komedii romantycznych, filmów akcji (uczucia powstałego z silnych emocji, często seksu za ratunek życia), filmów porno i seriali "brazylijskich". Tam istotą jest jakaś akcja, coś się musi dziać, by ktoś to chciał oglądać. Ludzie tym nasiąkają, a przez to mają nierealne oczekiwania względem innych. I nie dają sobie rady z szarą codziennością. Zdaje im się że związek powinien wyglądać inaczej, że życie powinno wyglądać inaczej.... efektem tego są samotne matki;)
***
Dawniej, samotna matka była postrzegana jak puszczalska, była na dole drabiny społecznej. Jak prostytutka. Faceci też nie mięli lepiej, bo widziano w nich tych, którzy porzucili swoje rodziny. Takie osoby miały nikłe szanse na znalezienie nowego partnera. Poza dużymi aglomeracjami samotna matka była traktowana jak obecnie traktuje się pedofila. Normą było to że ktoś ją opluł, że kazał się wynosić, przywalił, że nie chciano jej obsłużyć w sklepie czy nie pozwolono jej wejść do kościoła. Społeczeństwo broniło się przed popularyzacją czegoś takiego. Jednocześnie chroniąc nierozerwalność małżeństwa.
Teraz właściwie się do tego zachęca, podobnie jak do zdrady. Prawo bardziej sprzyja samotnej matce niż mężatce.
Tyle że prędkość obecnych przemian jest zbyt szybka. Już teraz samotna matka (jako idea) działa na szkodę społeczną i przeciwko szczęściu kobiet, a problem wciąż się pogłębia.
***
Wdowy wśród samotnych matek to rzadkość. Wdowy są bardzo specyficzną grupą samotnych matek i przez społeczeństwo postrzegane są całkiem inaczej. Bo nie są współwinne rozpadowi poprzedniego związku, więc postrzega je się jako zdolne do tworzenia stałych związków (czyt: odpowiedzialne, stałe w uczuciach).
Lecz jednocześnie są to często te samotne matki, które wcale nie szukają sobie partnera.
***
"I nie obrażaj kobiet stwierdzeniem, że posiadamy "cechy wrodzone". "
Mimo że kobiety ogólnie posiadają cechy wrodzone, i nie jest to powód do obrażania się, bo tak stworzyła je natura, to przy tych które wymieniłem było "nie" z przodu. Napisałem że te cechy nie są wrodzone;)
***
Nie znam matek nie "tresujących" swoich dzieci - nigdy się z tym nie spotkałem, nawet o tym nie słyszałem. Możliwe że nasz gatunek jest jeszcze zbyt zacofany by wychowywać dzieci bez przemocy (tej fizycznej jak i emocjonalnej).
Popatrz sobie na dowolne metody wychowawcze i pomyśl sobie że stosuje się je nie w stosunku do dziecka, ale do dorosłego. Nie ma szans by którekolwiek zostały dobrowolnie zaakceptowane na przykład w przypadku związku (zwłaszcza że spora ich część to poważne przestępstwa).
Niektóre akceptujemy w stosunkach państwo-obywatel, ale to też dlatego że jesteśmy właściwie wychowanymi niewolnikami. Chociaż często "akceptacja" sprowadza do zwykłego zastraszenia;)
***
Co do tych matek, to istotnie, wyrachowane i egoistyczne - co widać po tym temacie, czy wielu innych. Prosty przykład który stąd się wysuwa, chcą faceta który będzie kochał je całym sercem...no i jeszcze ich dzieci, a same chcą kochać swoje dzieci i ewentualnie rzucić mu jakiś uczuciowy ochłap z pańskiego stołu.
Czy sfrustrowane? Hmm... nie wiem, to chyba zależy od jednostki;)
***
Miłość jest tylko jedna.
Odcienie? Nie, po prostu większość ludzi przez cały życie nie ma okazji doświadczyć miłości, widzą tylko złudzenie, światło księżyca odbite od jeziora.
Egoiści którzy kupczą miłością dla własnych korzyści i wygody. "Kocham, bo mi się to opłaca, bo dobrze się z tobą bawię, lubię jak mi pochlebiasz i robisz to co chce - rzucę cię, gdy przestaniesz, gdy coś się zmieni lub gdy trafi się ktoś ciekawszy". Miłość to nie czarny na przejściu dla pieszych, tu nie ma "pojawiam się i znikam". W niej nie ma miejsca na odcienie, ona jest (i nie może się skończyć) lub jej nie ma - zazwyczaj jej nie ma.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Argumentów mi nie brakuje. Cenię sobie rzeczową i konstruktywną rozmowę. I luksus, gdy mogę wybrać sobie takich interlokutorów, którzy nie kończą epitetem. Natomiast zakończenie wymiany zdań stwierdzeniem " jak będziesz w moim wieku" byłoby zapewne zabawne, żeby nie powiedzieć śmieszne :)
Rozwieję Twoje wątpliwości ( bo zapewne nie pewność :))... Niestety pomysł, że jestem samotną matką- pudło. Teoretyzuję. Jesteś potwierdzeniem mojej teorii, że słowo pisane bywa nadinterpretowane. Gdybyśmy rozmawiałi realnie zapewne nie odniósłbyś wrażenia, że moralizuję, mówię "tonem tresera". Nic z tych rzeczy.
Może powinnam zastanowić się nad dodaniem... proszę, w niektórych częściach wypowiedzi. Byłoby to bardziej wymowne, np. nie genaralizuj, proszę.
Zgadzam się z Tobą, że każdy ma prawo mieć własne zdanie, to jak najbardziej właściwe. Nie przypominam sobie, żebym Ci tego zabraniała :)
Rzeczywiście uważam, że nie możesz mieć absolutnej pewności czego chcą kobiety, mimo że pewnie sporo znasz i wyciągasz wnioski z wypowiedzi kobiet zawartych nie tylko w tym temacie. Natomiast jak wcześniej napisałam każdy jest inny i ma prawo mieć swoje oczekiwania i pragnienia. To na czym zależy kobiecie w dużym stopniu uwarunkowane jest jej przeżyciami, wcześniejszymi doświadczeniami życiowymi. Podobnie jak Twoje zdanie o samotnych matkach ma jakieś potwierdzenie w tym , co obserwujesz w swoim otoczeniu.
W kwestii "cech wrodzonych"... Muszę zwrócić Ci honor. Umknęło mi " nie". Mea culpa.
Uznajmy, że to z powodu późnej pory :)
Niepotrzebnie obruszyłam się, ale nie obraziłam. Zazwyczaj cechy wrodzone kobiet działają in plus.
Choć tu akutat należałyby chyba cieszyć się, że to co napisałeś w kontekście stabilizacji w związku... że dla kobiet to nuda, monotonia... że nie jest to regułą. Zauważ, że jest to element życia w związku, który pojawia się z czasem, bo z upływem czasu zmienia się perspektywa. Człowiek oczekuje od drugiej strony już nie tylko motylków i wiecznej euforii, ale właśnie zaufania i poczucia "wspólnoty".
Ech... i cały czas o wyrachowaniu i egoizmie. Moim zdaniem mylisz się. To że kobieta kocha swoje dziecko nie oznacza, że w jej sercu nie ma już miejsca na miłość do mężczyzny. Pisałam, że to zupełnie rożne rodzaje uczucia. Nie wykluczające się. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że gdy występują oba rodzaje miłości jednocześnie wszyskie obdarzane miłością istoty w tym układzie zyskują. Szczęsliwa kobieta jest gotowa więcej z siebie dać mężczyźnie. Robi się bardziej ufna, otwarta, dostaje tzw. skrzydeł.
Kiedyś czytałam taką książeczkę dla dzieci, wyjaśniającą skąd biorą się dzieci. Fajnie wymyślone. Autorka wyjaśniała, że w sercu mamusi i tatusia jest wiele przegródek na uczucia , na miłość i dlatego każde dziecko jest kochane w identyczny sposób. Nie mniej i nie bardziej niż inne. Może są jeszcze przegródki do innych istot.
W miłości można mówić o odcieniach. Inaczej kochamy rodziców, inaczej dziecko, partnera. W przypadku pierwszych dwóch miłości są więzy krwi , więc jesteśmy bardziej wyrozumiali. Kochamy i już, nie dlatego że... ponieważ... pomimo ... z powodu. I miłość do partnera też taka powinna być, tylko każdy ma w sobie pierwiastek egoizmu. Teoretycznie ta druga osoba powinna być dla nas najważniejsza, ponad naszym " wewnętrznym ja". Istnieje jednak obawa ,że poczuje się zagłaskana...
Rozwieję Twoje wątpliwości ( bo zapewne nie pewność :))... Niestety pomysł, że jestem samotną matką- pudło. Teoretyzuję. Jesteś potwierdzeniem mojej teorii, że słowo pisane bywa nadinterpretowane. Gdybyśmy rozmawiałi realnie zapewne nie odniósłbyś wrażenia, że moralizuję, mówię "tonem tresera". Nic z tych rzeczy.
Może powinnam zastanowić się nad dodaniem... proszę, w niektórych częściach wypowiedzi. Byłoby to bardziej wymowne, np. nie genaralizuj, proszę.
Zgadzam się z Tobą, że każdy ma prawo mieć własne zdanie, to jak najbardziej właściwe. Nie przypominam sobie, żebym Ci tego zabraniała :)
Rzeczywiście uważam, że nie możesz mieć absolutnej pewności czego chcą kobiety, mimo że pewnie sporo znasz i wyciągasz wnioski z wypowiedzi kobiet zawartych nie tylko w tym temacie. Natomiast jak wcześniej napisałam każdy jest inny i ma prawo mieć swoje oczekiwania i pragnienia. To na czym zależy kobiecie w dużym stopniu uwarunkowane jest jej przeżyciami, wcześniejszymi doświadczeniami życiowymi. Podobnie jak Twoje zdanie o samotnych matkach ma jakieś potwierdzenie w tym , co obserwujesz w swoim otoczeniu.
W kwestii "cech wrodzonych"... Muszę zwrócić Ci honor. Umknęło mi " nie". Mea culpa.
Uznajmy, że to z powodu późnej pory :)
Niepotrzebnie obruszyłam się, ale nie obraziłam. Zazwyczaj cechy wrodzone kobiet działają in plus.
Choć tu akutat należałyby chyba cieszyć się, że to co napisałeś w kontekście stabilizacji w związku... że dla kobiet to nuda, monotonia... że nie jest to regułą. Zauważ, że jest to element życia w związku, który pojawia się z czasem, bo z upływem czasu zmienia się perspektywa. Człowiek oczekuje od drugiej strony już nie tylko motylków i wiecznej euforii, ale właśnie zaufania i poczucia "wspólnoty".
Ech... i cały czas o wyrachowaniu i egoizmie. Moim zdaniem mylisz się. To że kobieta kocha swoje dziecko nie oznacza, że w jej sercu nie ma już miejsca na miłość do mężczyzny. Pisałam, że to zupełnie rożne rodzaje uczucia. Nie wykluczające się. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że gdy występują oba rodzaje miłości jednocześnie wszyskie obdarzane miłością istoty w tym układzie zyskują. Szczęsliwa kobieta jest gotowa więcej z siebie dać mężczyźnie. Robi się bardziej ufna, otwarta, dostaje tzw. skrzydeł.
Kiedyś czytałam taką książeczkę dla dzieci, wyjaśniającą skąd biorą się dzieci. Fajnie wymyślone. Autorka wyjaśniała, że w sercu mamusi i tatusia jest wiele przegródek na uczucia , na miłość i dlatego każde dziecko jest kochane w identyczny sposób. Nie mniej i nie bardziej niż inne. Może są jeszcze przegródki do innych istot.
W miłości można mówić o odcieniach. Inaczej kochamy rodziców, inaczej dziecko, partnera. W przypadku pierwszych dwóch miłości są więzy krwi , więc jesteśmy bardziej wyrozumiali. Kochamy i już, nie dlatego że... ponieważ... pomimo ... z powodu. I miłość do partnera też taka powinna być, tylko każdy ma w sobie pierwiastek egoizmu. Teoretycznie ta druga osoba powinna być dla nas najważniejsza, ponad naszym " wewnętrznym ja". Istnieje jednak obawa ,że poczuje się zagłaskana...
Nie powiedziałbym że to było moralizowanie, a że ton był właśnie w stylu "mi wolno mówić, co tobie wolno mówić". I "proszę" ma niewiele do tego, gdy mówisz "nie generalizuj", "nie wypowiadaj się". Tak się traktuje dzieci;)
***
Oczywiście kobieta może kochać tak samo swoje dziecko jak i nowego partnera, tyle że zazwyczaj tak nie jest, bo jej przeszłość definiuje jej postrzeganie partnera jako kogoś kogo można łatwo porzucić. A dziecko kocha inaczej, bo uznaje że ta miłość jest wieczna.
To oczywiście wiele zależy od kobiety, ale te będące w pierwszym trwałym długotrwałym związku postrzegają go bardziej jako ten wieczny niż przejściowy.
I nawet mając dobre chęci, samotna matka (nie wdowa), mniej lub bardziej świadomie skupia się bardziej na dziecku, olewając faceta. A jednocześnie oczekując by ten facet miał w sercu tylko ją.
Facet to czuje, a skoro to nie jego dziecko, to nie ma powodu by się pogodzić z tym że jest tym drugim.
***
Nigdy nie jest tak, że każde dziecko kochane jest w identyczny sposób. Dzieci mają różne charaktery, podobnie jak rodzice, Istnieje także kwestia oczekiwań rodziców i to jak dzieci je spełniają (to działa podobnie jak w związku, tylko w jedną stronę).
Dlatego gdy jest dwójka dzieci, lub więcej, łatwo dostrzec które otrzymuje więcej uczucia, zainteresowania, sympatii i miłości, a które jest bo jest.
***
Oczywiście kobieta może kochać tak samo swoje dziecko jak i nowego partnera, tyle że zazwyczaj tak nie jest, bo jej przeszłość definiuje jej postrzeganie partnera jako kogoś kogo można łatwo porzucić. A dziecko kocha inaczej, bo uznaje że ta miłość jest wieczna.
To oczywiście wiele zależy od kobiety, ale te będące w pierwszym trwałym długotrwałym związku postrzegają go bardziej jako ten wieczny niż przejściowy.
I nawet mając dobre chęci, samotna matka (nie wdowa), mniej lub bardziej świadomie skupia się bardziej na dziecku, olewając faceta. A jednocześnie oczekując by ten facet miał w sercu tylko ją.
Facet to czuje, a skoro to nie jego dziecko, to nie ma powodu by się pogodzić z tym że jest tym drugim.
***
Nigdy nie jest tak, że każde dziecko kochane jest w identyczny sposób. Dzieci mają różne charaktery, podobnie jak rodzice, Istnieje także kwestia oczekiwań rodziców i to jak dzieci je spełniają (to działa podobnie jak w związku, tylko w jedną stronę).
Dlatego gdy jest dwójka dzieci, lub więcej, łatwo dostrzec które otrzymuje więcej uczucia, zainteresowania, sympatii i miłości, a które jest bo jest.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
A może zacznie myśleć normalnie
Odpowiem najprościej, jak to możliwe. Pewnie zajmie to więcej niż jedno zdanie, jak większość przeczytanych na tym forum wypowiedzi, ale jednym zdaniem nie da się rozwinąć tego tematu.
Przypadek zrządził, że mnie to zainteresowało, choć w pewnym sensie mnie to dotyczy. Jestem mężczyzną, który wychował córkę, dziecko z pierwszego małżeństwa mojej żony. Piszę byłej, bo to już przeszłość, córka jest samodzielna, skończyła studia w Polsce i poza granicami kraju, biegle włada 3 językami obcymi, ma pracę i własny dom wybudowany w pięknym regionie Polski i 2 samochody, bo jej mąż, a mój zięć dojeżdża do pracy w inne miejsce, niż córka.
Te osiągnięcia na pewno są zasługą mojej córki. Włożyła w to na prawdę wiele pracy, czasu. Uczyła się, kształciła i wałczyła o swoją przyszłość. Jestem z niej dumny.
Teraz nie mam żony, nie mam córki bo już jestem niepotrzebny. Spełniłem swoją rolę.
Nie mam żalu i nie skarżę się, kocham córkę, mam wspaniałego zięcia, byłą żonę szanuję. To ich wybór.
Nie piszę tego, żeby ktokolwiek nade mną się użalał. Nie o to chodzi, nie potrzebuję tego.
Chodzi mi o coś innego. Pytanie zadane na początku tej dyskusji brzmiało "samotna matka skazana jest na samotność?
Czy faceci interesują się kobietami z dzieckiem?"
Tak zainteresują się, ale również oczekują, że po 25 latach małżeństwa, wychowywania, opieki, nieprzespanych nocy, zaangażowania, gotowania, prania, robienia zakupów, sprzątania, prasowania i wielu innych normalnych, prostych, życiowych zachowań będą nadal potrzebni. I nie chodzi o koszty tego wszystkiego, nie chodzi o seks
Przypadek zrządził, że mnie to zainteresowało, choć w pewnym sensie mnie to dotyczy. Jestem mężczyzną, który wychował córkę, dziecko z pierwszego małżeństwa mojej żony. Piszę byłej, bo to już przeszłość, córka jest samodzielna, skończyła studia w Polsce i poza granicami kraju, biegle włada 3 językami obcymi, ma pracę i własny dom wybudowany w pięknym regionie Polski i 2 samochody, bo jej mąż, a mój zięć dojeżdża do pracy w inne miejsce, niż córka.
Te osiągnięcia na pewno są zasługą mojej córki. Włożyła w to na prawdę wiele pracy, czasu. Uczyła się, kształciła i wałczyła o swoją przyszłość. Jestem z niej dumny.
Teraz nie mam żony, nie mam córki bo już jestem niepotrzebny. Spełniłem swoją rolę.
Nie mam żalu i nie skarżę się, kocham córkę, mam wspaniałego zięcia, byłą żonę szanuję. To ich wybór.
Nie piszę tego, żeby ktokolwiek nade mną się użalał. Nie o to chodzi, nie potrzebuję tego.
Chodzi mi o coś innego. Pytanie zadane na początku tej dyskusji brzmiało "samotna matka skazana jest na samotność?
Czy faceci interesują się kobietami z dzieckiem?"
Tak zainteresują się, ale również oczekują, że po 25 latach małżeństwa, wychowywania, opieki, nieprzespanych nocy, zaangażowania, gotowania, prania, robienia zakupów, sprzątania, prasowania i wielu innych normalnych, prostych, życiowych zachowań będą nadal potrzebni. I nie chodzi o koszty tego wszystkiego, nie chodzi o seks
Odpowiadając na pytanie zadane na początku dyskusji - Tak, skazana jest taka mama na samotność. Nie jest interesującą partią dla mężczyzn, którzy w większości wolą kobiety bez bagażu życiowego.
Pechowo trafiłeś, nie osądzając nikogo, wina za rozpad leży z reguły po obu stronach.
Pechowo trafiłeś, nie osądzając nikogo, wina za rozpad leży z reguły po obu stronach.
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Napisałeś prawdę, niestety do której dochodziłam latami,,,my samotne mamusie cóż mamy do zaoferowania facetowi? masę zobowiązań,obowiazków, akceptacji cudzych dzieci itp. który facet w to wejdzie? w tym chorym świecie nastawionym na posiadanie a nie bycie, jest to nierealne...sama szukałam kogoś na siłe, chciałam ukoić smutek, żal, zabić samotniść...i co nie idawało się...otworzyłam oczy...i zyje z dnia na dzień...sama,,internet huczy tylko i wyłóacznie ogłoszeniami czysto erotycznymi, albo pod przykrywką "odpowiedzialnego mężczyzny" a później wychodzi szydło z worka..nie ma sensu szukać na siłę, nikt nikogo nie może pokochać na siłe..poprostu trzeba żyć dalej samemu a kto wie może w najbardziej nieoczekiwanym momencie "strzeli nas Amorek" wierze w to i tym żyję...i Apeluje do Samotnych mamusiek, nie szukajcie na siłę to nie ma sensu...wszystko ma swój czas...
Ponury.. "Wolność, dziecko i pieniądze - to dopiero spryciule;)
No do momentu gdy przychodzi samotność a kobieta ma wyrobione bardzo specyficzne "wartości", według których ma dostać wszystko, nic nie dając w zamian. I okazuje się że ciężko teraz o większego frajera niż ten poprzedni;)" ..
Z tym się nie zgodzę, jak z innymi "rzeczami".. albo i nie.. Zgodzę się w połowie.. ;) ale tylko dlatego, że są takie matki, które myślą w ten sposób.. Nazwijmy rzecz po imieniu.. Materialistki.. Kasę mają- alimenty, nowy facet zarabia.. Znudzi się, znajdzie innego..
Ale są i takie matki, którym zależy na miłości, pielęgnacji związku (dużo by wymieniać) i oddaje nawet dwukrotnie to co ma dane..
Więc każdy ma swoje racje.. I nie można raczej napisać jednostronnie.. Bo są dwa kolory.. Czarny i biały.. ;) także zdania będą podzielone, a niestety człowiek jest taki, że broni przeważnie swoich racji, nie patrząc na drugą str medalu..
No do momentu gdy przychodzi samotność a kobieta ma wyrobione bardzo specyficzne "wartości", według których ma dostać wszystko, nic nie dając w zamian. I okazuje się że ciężko teraz o większego frajera niż ten poprzedni;)" ..
Z tym się nie zgodzę, jak z innymi "rzeczami".. albo i nie.. Zgodzę się w połowie.. ;) ale tylko dlatego, że są takie matki, które myślą w ten sposób.. Nazwijmy rzecz po imieniu.. Materialistki.. Kasę mają- alimenty, nowy facet zarabia.. Znudzi się, znajdzie innego..
Ale są i takie matki, którym zależy na miłości, pielęgnacji związku (dużo by wymieniać) i oddaje nawet dwukrotnie to co ma dane..
Więc każdy ma swoje racje.. I nie można raczej napisać jednostronnie.. Bo są dwa kolory.. Czarny i biały.. ;) także zdania będą podzielone, a niestety człowiek jest taki, że broni przeważnie swoich racji, nie patrząc na drugą str medalu..
To były trzy oddzielne kwestie:
- Wolność - czyli brak faceta o którego trzeba dbać, możliwość robienia co się chce i kiedy się chce... no i z kim się chce;) Nie trzeba się przed nikim tłumaczyć, ani o nikogo się martwić...
- Dziecko, czyli pewien element spełnienia się kobiety jako jednostki społecznej, a jednocześnie coś co tworzy cel istnienia, powód dla którego walczy się ze światem. Także osoba do której można się odezwać, czyli element zwalczający samotność i zabijający czas. Gdyby go nie było, kobieta wracałaby do domu i patrzyła w 4 ściany, nie wiedząc co ze sobą zrobić (jak zazwyczaj robi facet gdy jego kobieta zmienia się w samotną matkę).
- Pieniądze - temat dotyczył kobiet które łapią bogatych facetów na dziecko, a potem ich zostawiają. Alimenty są zatem na tyle duże że one nie mają co narzekać (chociaż i tak narzekają:p). Z tym że to też rosyjska ruletka, bo nigdy nie wiadomo co niesie przyszłość i co zrobi facet. Zazwyczaj im ktoś bogatszy, tym jego czyny mniej cnotliwe (co jest nawet potwierdzone naukowo), więc łatwiej przychodzi mu unikanie płacenia, lub ukrywanie dochodów by płacić niższe alimenty.
- Wolność - czyli brak faceta o którego trzeba dbać, możliwość robienia co się chce i kiedy się chce... no i z kim się chce;) Nie trzeba się przed nikim tłumaczyć, ani o nikogo się martwić...
- Dziecko, czyli pewien element spełnienia się kobiety jako jednostki społecznej, a jednocześnie coś co tworzy cel istnienia, powód dla którego walczy się ze światem. Także osoba do której można się odezwać, czyli element zwalczający samotność i zabijający czas. Gdyby go nie było, kobieta wracałaby do domu i patrzyła w 4 ściany, nie wiedząc co ze sobą zrobić (jak zazwyczaj robi facet gdy jego kobieta zmienia się w samotną matkę).
- Pieniądze - temat dotyczył kobiet które łapią bogatych facetów na dziecko, a potem ich zostawiają. Alimenty są zatem na tyle duże że one nie mają co narzekać (chociaż i tak narzekają:p). Z tym że to też rosyjska ruletka, bo nigdy nie wiadomo co niesie przyszłość i co zrobi facet. Zazwyczaj im ktoś bogatszy, tym jego czyny mniej cnotliwe (co jest nawet potwierdzone naukowo), więc łatwiej przychodzi mu unikanie płacenia, lub ukrywanie dochodów by płacić niższe alimenty.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ta wolność.. Kobieta wolną nigdy nie jest jeżeli ma dziecko.. Chyba, że jest starsze.. Ale i tak matka wolną nie jest..
Wolna od faceta fakt..
Ale wolę dbać o mojego faceta, tłumaczyć się przed nim (chociaż nie mam o co za bardzo) oraz marytwić się o niego.. :) niż być "wolną"..
Dziecko.. Dziecko nie zastępuje faceta.. :) i nie chodzi mi tutaj o seks.. Nie zwalcza do końca samotności.. Kobieta i tak patrzy na 4 ściany, bo dziecko jest często w szkole, u kolegi, śpi..
Pieniądze.. ok.. Jeżeli dotyczy właśnie "tych" kobiet..
Wolna od faceta fakt..
Ale wolę dbać o mojego faceta, tłumaczyć się przed nim (chociaż nie mam o co za bardzo) oraz marytwić się o niego.. :) niż być "wolną"..
Dziecko.. Dziecko nie zastępuje faceta.. :) i nie chodzi mi tutaj o seks.. Nie zwalcza do końca samotności.. Kobieta i tak patrzy na 4 ściany, bo dziecko jest często w szkole, u kolegi, śpi..
Pieniądze.. ok.. Jeżeli dotyczy właśnie "tych" kobiet..
Podpisuję się pod kwestią tego, że posiadanie dziecka w pewnym sensie bardzo zabiera nam wolność.
Właśnie dyskutowałam o tym ostatnio z koleżanką. Mimo, że na brak zainteresowania raczej nie narzekamy, to już nasz ograniczony czas wyjątkowo zniechęca potencjalnych kandydatów na partnerów. W sumie ja im się tam nie dziwię.
Także jak ewentualny kandydat słyszy że wolny czas mam w wyjątkowo dziwnych porach to bada mnie dziwnym wzrokiem;)
No chyba, że chodzi mu tylko o randki w określonym celu - to pora odpowiednia, ale z kolei mija się to z moimi oczekiwaniami.
Natomiast wierzę w to, że mądry mężczyzna jest w stanie pokochać nie swoje dziecko, co więcej mężczyźni są w stanie pomóc w wychowaniu. Zresztą;) Nie było faceta, który w mojej młodej się nie zabujał, ona rozkłada na łopatki przy pierwszym zdaniu;)
Właśnie dyskutowałam o tym ostatnio z koleżanką. Mimo, że na brak zainteresowania raczej nie narzekamy, to już nasz ograniczony czas wyjątkowo zniechęca potencjalnych kandydatów na partnerów. W sumie ja im się tam nie dziwię.
Także jak ewentualny kandydat słyszy że wolny czas mam w wyjątkowo dziwnych porach to bada mnie dziwnym wzrokiem;)
No chyba, że chodzi mu tylko o randki w określonym celu - to pora odpowiednia, ale z kolei mija się to z moimi oczekiwaniami.
Natomiast wierzę w to, że mądry mężczyzna jest w stanie pokochać nie swoje dziecko, co więcej mężczyźni są w stanie pomóc w wychowaniu. Zresztą;) Nie było faceta, który w mojej młodej się nie zabujał, ona rozkłada na łopatki przy pierwszym zdaniu;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Z swojego ograniczonego czasu, kiedy młodzi byli mali jeszcze, nie zapomnę chyba nigdy wieczornego wyprowadzania psa. W spadku po byłym mężu został nam pies, nie chciałam go oddawać nikomu. O ile w dzień dało się to pogodzić z małymi, to wieczorem robiło się ciekawie. Po 22.00 zasuwałam z psem na kwadrans, aby jak tylko się załatwi, biegiem wracać do domu, bo nie daj boże, któreś jednak się przebudzi. I weź tu teraz powiedz potencjalnemu przyjacielowi, że masz czas między 22.00 - 22.15 :) Może podejdzie pod dom, to wybiegając z psem, rzuci mu się w przelocie "cześć" i tyle.
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Antyspołeczny, nie każda samotna mama leci na kasę, robi sobie dzieciaka, aby potem ciągnąć alimenty z jego ojca. Czy mi się tylko wydaje, czy któraś po prostu potraktowała cię jak dojnego łosia, że jesteś tak przewrażliwiony na tym punkcie?
Wolność - wolność i robienie co się chce, w przypadku samotnej matki jest wtedy, kiedy może spuścić z oka swoją pociechę, która np. śpi. I uwierz mi, że kiedyś taką wolnością dla niektórych z nas było zwykłe wyjście do łazienki. Całe kilka minut bez dziecka...
Nie wiem czy to aż taka wolność, ten brak faceta, jako osoby o którą trzeba zadbać, pomartwić się, przytulić czy pogłaskać czasami. Kiedy wychowuje się samemu dziecko, nie ma już opcji robienia czego się chce, z kim się chce i kiedy się chce. Brak jest na to czasu i ochoty. Nie ma się obok siebie tej drugiej osoby, która wesprze, może z dobrej woli przejmie chociaż kilka obowiązków. Jest za to zmęczenie, znużenie, notoryczny brak czasu.
Dziecko nie zwalcza samotności. Poświęca się mu do pewnego wieku. Potem ono jest coraz bardziej samodzielne, a my musimy mu pozwolić na tę samodzielność. Nie wychowuje się dzieci dla siebie, tylko dla świata, jak ktoś kiedyś mądrze powiedział. Dorastające dzieci mają już swoje sprawy, towarzystwo, zajęcia, obecność mamy nie jest już tak potrzebna jak wcześniej. I uwierz mi, kiedy moje zaczęły dorastać, to po raz pierwszy po tych nastu latach, miałam czas, aby wleźć spokojnie z książką do wanny, czy obejrzeć w spokoju cały film. Bez nieustannego - mamo to..., a mamo tamto. Tak, poczułam się na swój sposób wolna, odetchnęłam nieco i wreszcie miałam trochę czasu wyłącznie dla siebie.
Pieniądze - chciałabym mieć na tyle wysokie alimenty oraz, aby ojciec moich dzieci chciał je jeszcze płacić, abym nie musiała tyle pracować i dorabiać po etacie na drugiej zmianie ( bo i tak nieraz trzeba). Nie wszystkie kobiety łapią facetów na dziecko, wyłącznie w celu wyciągnięcia z nich pieniędzy. Niekiedy trzeba zakończyć związek, mimo, że ślubowało się, ponieważ dalsze życie w takim małżeństwie jest niemożliwe. Czasami trzeba uciec z takiego związku, aby nie krzywdzić dzieci.
Wolność - wolność i robienie co się chce, w przypadku samotnej matki jest wtedy, kiedy może spuścić z oka swoją pociechę, która np. śpi. I uwierz mi, że kiedyś taką wolnością dla niektórych z nas było zwykłe wyjście do łazienki. Całe kilka minut bez dziecka...
Nie wiem czy to aż taka wolność, ten brak faceta, jako osoby o którą trzeba zadbać, pomartwić się, przytulić czy pogłaskać czasami. Kiedy wychowuje się samemu dziecko, nie ma już opcji robienia czego się chce, z kim się chce i kiedy się chce. Brak jest na to czasu i ochoty. Nie ma się obok siebie tej drugiej osoby, która wesprze, może z dobrej woli przejmie chociaż kilka obowiązków. Jest za to zmęczenie, znużenie, notoryczny brak czasu.
Dziecko nie zwalcza samotności. Poświęca się mu do pewnego wieku. Potem ono jest coraz bardziej samodzielne, a my musimy mu pozwolić na tę samodzielność. Nie wychowuje się dzieci dla siebie, tylko dla świata, jak ktoś kiedyś mądrze powiedział. Dorastające dzieci mają już swoje sprawy, towarzystwo, zajęcia, obecność mamy nie jest już tak potrzebna jak wcześniej. I uwierz mi, kiedy moje zaczęły dorastać, to po raz pierwszy po tych nastu latach, miałam czas, aby wleźć spokojnie z książką do wanny, czy obejrzeć w spokoju cały film. Bez nieustannego - mamo to..., a mamo tamto. Tak, poczułam się na swój sposób wolna, odetchnęłam nieco i wreszcie miałam trochę czasu wyłącznie dla siebie.
Pieniądze - chciałabym mieć na tyle wysokie alimenty oraz, aby ojciec moich dzieci chciał je jeszcze płacić, abym nie musiała tyle pracować i dorabiać po etacie na drugiej zmianie ( bo i tak nieraz trzeba). Nie wszystkie kobiety łapią facetów na dziecko, wyłącznie w celu wyciągnięcia z nich pieniędzy. Niekiedy trzeba zakończyć związek, mimo, że ślubowało się, ponieważ dalsze życie w takim małżeństwie jest niemożliwe. Czasami trzeba uciec z takiego związku, aby nie krzywdzić dzieci.
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Ja też się z Wami zgadzam mimo iż nie żałuje że mam dzieci i bardzo je kocham to jednak odczuwam pustkę....
Dzieci nie zastąpią faceta i w sercu zawsze jest miejsce dla Niego...
Chciałabym się o Niego troszczyć,martwić,dawać mu szczęście i miłość...
Co z tego że jestem "wolna" ? Nie dlatego że tak chciałam - tak poprostu sie potoczyło moje życie ...Wolałabym być "zajęta", być z kimś kogo mogłabym kochać i kto kochałby mnie....
Dzieci nie zastąpią faceta i w sercu zawsze jest miejsce dla Niego...
Chciałabym się o Niego troszczyć,martwić,dawać mu szczęście i miłość...
Co z tego że jestem "wolna" ? Nie dlatego że tak chciałam - tak poprostu sie potoczyło moje życie ...Wolałabym być "zajęta", być z kimś kogo mogłabym kochać i kto kochałby mnie....
Hehe, jak Ty dobrze dobierasz wiek dziecka, by wszystko pasowało;)
Wolność odpada bo to noworodek, a brak samotności bo to student:D
Tyle że rzadko która kobieta staje się samotną matką nim dziecko nie ma kilku lat;) No a jak ma odpowiedni wiek, to określenie "samotna matka" już do niej nie pasuje;)
Nie wiem też kto się tych pieniędzy bardziej uczepił, ja czy Wy:P
Ciekawi mnie to, że niezależnie od wszystkich czynników, kobiety mówią że to nie chodzi o pieniądze, a jednak zawsze domagają się tych alimentów.
Dla mnie jest w tym coś niesprawiedliwego, że mężczyzna traci dziecko, a do tego musi jeszcze płacić alimenty. To raczej kobieta powinna mu płacić odszkodowanie, że odbiera mu dziecko;)
Pozdrawiam
PS: Drizzitka, nie jestem przewrażliwiony i żadna kobieta krzywdy mi nie uczyniła - idę z prądem tematu;)
Moje relacje z kobietami są bardziej niż pozytywne:)
Odpukać:P
Wolność odpada bo to noworodek, a brak samotności bo to student:D
Tyle że rzadko która kobieta staje się samotną matką nim dziecko nie ma kilku lat;) No a jak ma odpowiedni wiek, to określenie "samotna matka" już do niej nie pasuje;)
Nie wiem też kto się tych pieniędzy bardziej uczepił, ja czy Wy:P
Ciekawi mnie to, że niezależnie od wszystkich czynników, kobiety mówią że to nie chodzi o pieniądze, a jednak zawsze domagają się tych alimentów.
Dla mnie jest w tym coś niesprawiedliwego, że mężczyzna traci dziecko, a do tego musi jeszcze płacić alimenty. To raczej kobieta powinna mu płacić odszkodowanie, że odbiera mu dziecko;)
Pozdrawiam
PS: Drizzitka, nie jestem przewrażliwiony i żadna kobieta krzywdy mi nie uczyniła - idę z prądem tematu;)
Moje relacje z kobietami są bardziej niż pozytywne:)
Odpukać:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
"Dla mnie jest w tym coś niesprawiedliwego, że mężczyzna traci dziecko, a do tego musi jeszcze płacić alimenty. To raczej kobieta powinna mu płacić odszkodowanie, że odbiera mu dziecko;)"
Bez przesady;) Ja bym z przyjemnością przystała na układ, że dziecko jest w połowie czasu u mamy i w połowie u taty:) I wtedy bez alimentów, ale ze wspólnym utrzymaniem dziecka.
Ale cóż;) Wszak, ile razy usłyszałam,że on ma życie prywatne i jak ja mogę wymagać by zabierał dziecko na weekend raz w miesiącu;)
To niech chociaż alimenty mu przypominają, że ma dziecko, skoro sam nie pamięta;)
Bez przesady;) Ja bym z przyjemnością przystała na układ, że dziecko jest w połowie czasu u mamy i w połowie u taty:) I wtedy bez alimentów, ale ze wspólnym utrzymaniem dziecka.
Ale cóż;) Wszak, ile razy usłyszałam,że on ma życie prywatne i jak ja mogę wymagać by zabierał dziecko na weekend raz w miesiącu;)
To niech chociaż alimenty mu przypominają, że ma dziecko, skoro sam nie pamięta;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Też jestem zdania że właściwym rozwiązaniem byłoby by dziecko było połowę czasu u jednego a połowę u drugiego rodzica. Jeszcze lepiej gdyby mieszkali drzwi w drzwi i dziecko samo mogłoby utrzymywać 100% kontakt z obojgiem rodziców według własnych potrzeb.
Jestem jednak przeciwnikiem "jednego weekendu w miesiącu", bo to za mało by utrzymała lub utworzyła się jakaś więź. To tylko takie "mamusi chce od czasu do czasu poszaleć, więc podrzuca komuś dziecko na weekend". Zyskuje na tym tylko ona, bo i dziecko i ojciec tracą.
Te alimenty nie przypominają mu że ma dziecko, tylko że miał dziecko które zostało mu odebrane a on ma płacić za to że związek się rozpada - podwójna kara.
Dlatego przez setki lat panował patriarchat - bo uważano że emocjonalność kobiet sprawia że są zbyt okrutne do sprawowania władzy:P
Jestem jednak przeciwnikiem "jednego weekendu w miesiącu", bo to za mało by utrzymała lub utworzyła się jakaś więź. To tylko takie "mamusi chce od czasu do czasu poszaleć, więc podrzuca komuś dziecko na weekend". Zyskuje na tym tylko ona, bo i dziecko i ojciec tracą.
Te alimenty nie przypominają mu że ma dziecko, tylko że miał dziecko które zostało mu odebrane a on ma płacić za to że związek się rozpada - podwójna kara.
Dlatego przez setki lat panował patriarchat - bo uważano że emocjonalność kobiet sprawia że są zbyt okrutne do sprawowania władzy:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ale nikt mu dziecka nie zabrał. To on sam sobie tak życie ułożył, że nie ma czasu na dziecko. Ja się już przestałam prosić. Szkoda moich nerwów.
Natomiast co do szaleństw....no cóż;) Nawet matce polce się może chcieć pobawić:)
Natomiast co do szaleństw....no cóż;) Nawet matce polce się może chcieć pobawić:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
To Twój punkt widzenia, a jakby mógł wyglądać jego?
Nie znam sytuacji, więc trudno mi się wypowiedzieć.
Gdyby spojrzeć na to jako na przykład ogólny, to mogłoby być tak, że facet nadal coś czuje do kobiety z którą był i kocha dziecko. Spotykanie się z nim tak rzadko, zwiększa jego cierpienie wynikłe z tęsknoty, do tego jest i ona, za którą tęskni lub coś do niej czuje i każde takie spotkanie to często rozdrapywanie ran. W efekcie dla własnego zdrowia psychicznego, by nie oszaleć, trzeba zerwać pewne więzy i iść do przodu z życie.
Spróbuj sobie to wyobrazić, Waszą sytuację, tylko z jego perspektywy i połączony z elementem miłości jaki był między wami gdy byliście razem.
Czasem mi się wydaje że kobiety uważają mężczyzn za roboty bez uczuć. To że ich często nie okazujemy, to nie znaczy że ich nie mamy. Po prostu społeczeństwo oczekuje od nas bycia twardymi, ale przeżywamy wszystko. Często nawet silniej niż Wy, kobiety, bo nie możemy się pozbyć tych uczuć w tak łatwy sposób jak wy - zwyczajnie wyrzucając je na świat.
Nie znam sytuacji, więc trudno mi się wypowiedzieć.
Gdyby spojrzeć na to jako na przykład ogólny, to mogłoby być tak, że facet nadal coś czuje do kobiety z którą był i kocha dziecko. Spotykanie się z nim tak rzadko, zwiększa jego cierpienie wynikłe z tęsknoty, do tego jest i ona, za którą tęskni lub coś do niej czuje i każde takie spotkanie to często rozdrapywanie ran. W efekcie dla własnego zdrowia psychicznego, by nie oszaleć, trzeba zerwać pewne więzy i iść do przodu z życie.
Spróbuj sobie to wyobrazić, Waszą sytuację, tylko z jego perspektywy i połączony z elementem miłości jaki był między wami gdy byliście razem.
Czasem mi się wydaje że kobiety uważają mężczyzn za roboty bez uczuć. To że ich często nie okazujemy, to nie znaczy że ich nie mamy. Po prostu społeczeństwo oczekuje od nas bycia twardymi, ale przeżywamy wszystko. Często nawet silniej niż Wy, kobiety, bo nie możemy się pozbyć tych uczuć w tak łatwy sposób jak wy - zwyczajnie wyrzucając je na świat.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty jest spore grono facetów, którzy sami porzucają żony, dzieci, a potem płaczą, jak się okazuje, że mają płacić alimenty, czy wymaga się od nich zajęcia się potomstwem. I w miarę spokój jest, dopóki była żona, nie znajdzie sobie kogoś. Wtedy nagle rozpoczyna się wielka batalia i szum. Były mąż ma prawo poukładać sobie życie, a ona nie?
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Niedawno mówiła że mnie kocha platonicznie (a wiadomo, że platon w miłości był nieokrzesany:p), a teraz nazywa mnie kimś obcym:((
Tak to jest z tymi kobietami, a przez cały temat próbują mnie przekonać że to wszystko wina mężczyzn i to oni są ci źli.
Tak to jest z tymi kobietami, a przez cały temat próbują mnie przekonać że to wszystko wina mężczyzn i to oni są ci źli.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
A co do praw rodzicielskich.. Jeżeli Sąd ustalił ojcostwo, a w wyroku nie ma nic na temat praw ojca i ten temat nie był poruszany na rozprawie czy ojciec dziecka ma prawa do niego automatycznie..? Wiem, że zdania są podzielone i temu pytam.. :)
Fakt.. Brak praw daje dużo.. Ale jeżeli dziecko będzie chciało w przyszłości "poznać ojca na nowo" to już wtedy prawa nie mają tutaj nic do tego..
Fakt.. Brak praw daje dużo.. Ale jeżeli dziecko będzie chciało w przyszłości "poznać ojca na nowo" to już wtedy prawa nie mają tutaj nic do tego..
Na rozprawie sąd przydziela władzę rodzicielską jednemu z rodziców, temu, pod którego opieką małoletni pozostaje, a drugi rodzic ma wtedy nieco mniejszy wpływ na wychowanie dziecka. Nie jest to jednak pozbawienie praw. Prawa dalej mają oboje.
Jeśli dziecko będzie chciało w przyszłości poznać ojca na nowo - zależy od wieku. Skończy 15-16 lat i niech samo zdecyduje.
Jeśli dziecko będzie chciało w przyszłości poznać ojca na nowo - zależy od wieku. Skończy 15-16 lat i niech samo zdecyduje.
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
Nigdy nie upubliczniam prywatnych rozmów;)
Drizzitka, nie rozumiem.
A co do praw ojca, to w naszym kraju wciąż traktuje się dziecko jako towar należący do motki. Więc o ile ona nie jest narkomanką lub skrajną alkoholiczką, to ojciec po rozstaniu ma służyć tylko do płacenia alimentów i żebrania o możliwość spotkania się z dzieckiem.
Drizzitka, nie rozumiem.
A co do praw ojca, to w naszym kraju wciąż traktuje się dziecko jako towar należący do motki. Więc o ile ona nie jest narkomanką lub skrajną alkoholiczką, to ojciec po rozstaniu ma służyć tylko do płacenia alimentów i żebrania o możliwość spotkania się z dzieckiem.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Lepiej dla ciebie, że nie rozumiesz :D
Zauważ, że nie każdy ojciec chce tego kontaktu z dzieckiem. Niestety wielu z nich zapomina zupełnie o swoim potomstwie, rzucając się z radością w wir życia towarzyskiego.
Zauważ, że nie każdy ojciec chce tego kontaktu z dzieckiem. Niestety wielu z nich zapomina zupełnie o swoim potomstwie, rzucając się z radością w wir życia towarzyskiego.
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
MamaKlaudii, powiedziałbym że to nie możliwe, bo Matka Teresa nie miała dzieci:P
A takiego faceta różnie się nazywa, mężczyźni mówią "pedał", wy macie jakieś anglojęzyczne nazwy nawiązujące do radości i barwności;)
A takiego faceta różnie się nazywa, mężczyźni mówią "pedał", wy macie jakieś anglojęzyczne nazwy nawiązujące do radości i barwności;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Matka Teresa samotną matką?
To dla kościoła świętą by już nie była:P Ale mi by zaimponowała, bo umiałaby wyjść poza własne uprzedzenia... tylko czy umiałaby tak żyć przez dłuższy czas? Czy umiałaby otaczać się tak blisko swoim ex, praktycznie żyć z nim, wcale z nim nie będąc? Jak by to było? Pomyśl, że to ich własne dziecko i on chce z nim spędzać dokładnie tyle czasu co i ona, możliwie najwięcej jak się da. Tak by to dziecko było z nim cały czas, codziennie. Jak to rozwiązać, by oboje mięli je przez 100% czasu, a jednocześnie nie byli ze sobą?
Prawda jest taka, że stan rzeczy w którym to matka opiekuje się dzieckiem, a ojca nie ma w pobliżu jest korzystny z punktu widzenia kobiety;)
To dla kościoła świętą by już nie była:P Ale mi by zaimponowała, bo umiałaby wyjść poza własne uprzedzenia... tylko czy umiałaby tak żyć przez dłuższy czas? Czy umiałaby otaczać się tak blisko swoim ex, praktycznie żyć z nim, wcale z nim nie będąc? Jak by to było? Pomyśl, że to ich własne dziecko i on chce z nim spędzać dokładnie tyle czasu co i ona, możliwie najwięcej jak się da. Tak by to dziecko było z nim cały czas, codziennie. Jak to rozwiązać, by oboje mięli je przez 100% czasu, a jednocześnie nie byli ze sobą?
Prawda jest taka, że stan rzeczy w którym to matka opiekuje się dzieckiem, a ojca nie ma w pobliżu jest korzystny z punktu widzenia kobiety;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Powinno chodzić o dziecko, ono powinno być najważniejsze, ale w praktyce nikt nie dba o dzieci;)
Wiele ludzi dużo mówi, ale w rzeczywistości robią tylko to co w ich interesie, a dziecko ma tylko być posłuszne i spełniać oczekiwania rodziców.
Wiele ludzi dużo mówi, ale w rzeczywistości robią tylko to co w ich interesie, a dziecko ma tylko być posłuszne i spełniać oczekiwania rodziców.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ty bronisz swoich racji, a ja Ci staram się wcisnąć moje.. ;p
Chociaż staram się nie stawać nigdy po żadnej str.. Bo jak pisałam wcześniej.. Jest ojciec pokrzywdzony i ojciec krzywdzący..
Mam nie za dobre zdanie na temat matek, które zabraniają kontaktu ojcom z dziećmi.. Chodzi im o kasę, etc.. A cenię ojców którzy walczą o kontakt z dzieckiem, zależy im na tym..
I odwrotnie..
Dlatego nie staję po żadnej stronie.. Bo są 2 typy ojców/matek (które oczywiście możemy podzielić na podtypy) ..
Ale jeżeli ktoś widzi jeden typ to się właczam w dyskusję.. ;)
Chociaż staram się nie stawać nigdy po żadnej str.. Bo jak pisałam wcześniej.. Jest ojciec pokrzywdzony i ojciec krzywdzący..
Mam nie za dobre zdanie na temat matek, które zabraniają kontaktu ojcom z dziećmi.. Chodzi im o kasę, etc.. A cenię ojców którzy walczą o kontakt z dzieckiem, zależy im na tym..
I odwrotnie..
Dlatego nie staję po żadnej stronie.. Bo są 2 typy ojców/matek (które oczywiście możemy podzielić na podtypy) ..
Ale jeżeli ktoś widzi jeden typ to się właczam w dyskusję.. ;)
Wiesz co Anty;) W sumie to nie ważne...wypominasz mi moją platoniczną miłość, to jeszcze powiesz, że zazdrosna jestem:P
Moje dziecko właśnie karze być mi posłuszną.....stoi nade mną z czerwoną pomadką i każe wydąć usta;) Super! ;)
Moje dziecko właśnie karze być mi posłuszną.....stoi nade mną z czerwoną pomadką i każe wydąć usta;) Super! ;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Czytam tak to sobie wszystko i myślę jedno: jak to łatwo ocenia się wszystkich z boku. Ktoś się z kimś rozszedł bo naoglądał się za dużo seriali..trochę to smutne..i krzywdzące.
Anty spójrz może w ten sposób, że czasami trzeba wybrać (nie tylko za siebie) ale przede wszystkim dla dobrej, zdrowej przyszłości i rozwoju swoich dzieci. Trzeba wybrać mniejsze zło bo teoretycznie-tak z boku zawsze ktoś będzie pokrzywdzony-dzieci, ojciec czy matka.
Anty spójrz może w ten sposób, że czasami trzeba wybrać (nie tylko za siebie) ale przede wszystkim dla dobrej, zdrowej przyszłości i rozwoju swoich dzieci. Trzeba wybrać mniejsze zło bo teoretycznie-tak z boku zawsze ktoś będzie pokrzywdzony-dzieci, ojciec czy matka.
MamaKlaudii "Jest ojciec pokrzywdzony i ojciec krzywdzący.. " a pod tymi kropkami ukrywa się trzeci ojciec, ojciec dyrektor:D
MamaKlaudii, takie pytanie mnie nurtuje od momentu gdy zobaczyłem Twój nick. Czy postrzegasz swoje jestestwo tylko przez pryzmat bycia matką?
TB, no taka była sugestia, ale ja tego głośno nie powiedziałem:P
MamaKlaudii, mówiąc nikt nie dba, miałem na myśli ogól, system, kulturę w której istniejemy. W końcu "dzieci i ryby głosu nie mają" - tak to właśnie traktuje się dzieci. Rodzic każe, dziecko musi.
niewidoczna, rodzice zawsze tłumaczą swoje decyzje dobrem dziecka, ale tak naprawdę robią to dla swojego dobra, z egoistycznych pobudek.
Często jest to działanie mechanizmu obronnego umysłu, bo rodzic chce coś zrobić, wie że dziecko nie ma nic do powiedzenia, ale nie byłoby z tego zadowolone. Tłumaczy to sobie tak jak mu wygodnie, aby nie czuć się złym rodzicem.
MamaKlaudii, takie pytanie mnie nurtuje od momentu gdy zobaczyłem Twój nick. Czy postrzegasz swoje jestestwo tylko przez pryzmat bycia matką?
TB, no taka była sugestia, ale ja tego głośno nie powiedziałem:P
MamaKlaudii, mówiąc nikt nie dba, miałem na myśli ogól, system, kulturę w której istniejemy. W końcu "dzieci i ryby głosu nie mają" - tak to właśnie traktuje się dzieci. Rodzic każe, dziecko musi.
niewidoczna, rodzice zawsze tłumaczą swoje decyzje dobrem dziecka, ale tak naprawdę robią to dla swojego dobra, z egoistycznych pobudek.
Często jest to działanie mechanizmu obronnego umysłu, bo rodzic chce coś zrobić, wie że dziecko nie ma nic do powiedzenia, ale nie byłoby z tego zadowolone. Tłumaczy to sobie tak jak mu wygodnie, aby nie czuć się złym rodzicem.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty: nie będę się powtarzać. Łatwo komuś oceniać coś z boku o czym nie ma pojęcia. Życzę Ci z całego serca, żebyś nigdy nie musiał wybierać..myślę, że nie wiesz ile zdrowia, nerwów i znaków zapytania ma się przy podjęciu tak bardzo ważnej decyzji-tak-za dzieci. Nie za siebie. Człowiek jest w stanie wiele znieść.. a szczególnie matka .Do czasu!
Każdemu kiedyś kończy się cierpliwość i uwierz Anty, matka sporo zniesie, nawet kiedy wali się związek, po to, aby dziecka nie skrzywdzić. Jednak, kiedy jemu ewidentnie zaczyna dziać się źle, nie radzę wtedy stawać jej na drodze.
- Kto ty?
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
- Dobra wróżka
- Ale dlaczego z siekierą?
- Widzisz jak ty mało wiesz o dobrych wróżkach :)
A ja Wam powiem, że G wiecie każdy z Was taki odważny w necie a jak przyjdzie co do czego to Wasze prawdziwe oblicze objawia się i okazuje, że z tej odwagi to nie ma nic.
Prawda jest taka że rzeczywiście kobieta, która ma dziecko z poprzedniego związku to powinna mieć dwa kryteria: 1. nie pijący, 2. nie bijący. Bo na innego według szanownych Panów nie zasługuje.
Ja osobiście jestem samotną mamą i mam większe niż w/w wymagania ale dlatego że uważam że coś sobą reprezentuję i tego samego oczekuje od drugiej strony.
Prawda jest taka że rzeczywiście kobieta, która ma dziecko z poprzedniego związku to powinna mieć dwa kryteria: 1. nie pijący, 2. nie bijący. Bo na innego według szanownych Panów nie zasługuje.
Ja osobiście jestem samotną mamą i mam większe niż w/w wymagania ale dlatego że uważam że coś sobą reprezentuję i tego samego oczekuje od drugiej strony.
Nie czytałam wszystkich wypowiedzi bo troche ich jest, więc odpowiem na pytanie w temacie.
Samotna matka wcale nie jest skazana na samotność, przynajmniej nie wszystkie.
Niektórzy faceci, a raczej powiedziałabym mężczyźni, interesują się kobietami z dziećmi.
Matki z dziećmi mogą mieć większe szanse na znalezienie kogoś niż kobieta bez dzieci.
Weźmy np, atrakcyjną zgrabną kobietę z dziećmi i niezbyt ładną kobietę bez dzieci. Raczej większe zainteresowanie by miała ta pierwsza.
Mam kuzynkę, która mając dwójkę dzieci, rozwiodła się. Przez pare lat była z kimś, później się związek skończył. Później znowu z kimś była, później znowu, teraz znowu z kimś jest i ma z nim dziecko.
Inny przykład: znajoma z dziećmi, jest w związku z kimś innym niż ojciec dzieci.
Znam też kobietę ok 40 lat, która nie ma dzieci, a w dalszym ciągu jest sama.
Tak więc, samotna kobieta z dziećmi wcale nie jest skazana na samotność. Wiele zależy od tego jaka ta kobieta jest.
Jeśli kobieta się podoba mężczyzną to raczej nie będzie jej aż tak trudno znaleźć partnera pomimo tego że ma dzieci.
Ja też jestem samotną matką, ale należę do kobiet mało atrakcyjnych, zdarzy się jakiś jeden na milion który by ze mną chciał być, a mając jeszcze dziecko, to wątpie żeby jakiś mężczyzna się mną zainteresował.
Więc w moim przypadku mogę powiedzieć że jestem "skazana na samotność". Mówi się trudno.
Na świecie jest tak wiele kobiet które mając dzieci, żyją z partnerami którzy nie są ojcami tych dzieci. Są kobiety która mają każde dziecko z innym mężczyzną... więc nie można powiedzieć że mężczyźni nie interesują się kobietami z dziećmi.
Są tacy którym dziecko nie przeszkadza, są tacy którym przeszkadza i tyle.
Samotna matka wcale nie jest skazana na samotność, przynajmniej nie wszystkie.
Niektórzy faceci, a raczej powiedziałabym mężczyźni, interesują się kobietami z dziećmi.
Matki z dziećmi mogą mieć większe szanse na znalezienie kogoś niż kobieta bez dzieci.
Weźmy np, atrakcyjną zgrabną kobietę z dziećmi i niezbyt ładną kobietę bez dzieci. Raczej większe zainteresowanie by miała ta pierwsza.
Mam kuzynkę, która mając dwójkę dzieci, rozwiodła się. Przez pare lat była z kimś, później się związek skończył. Później znowu z kimś była, później znowu, teraz znowu z kimś jest i ma z nim dziecko.
Inny przykład: znajoma z dziećmi, jest w związku z kimś innym niż ojciec dzieci.
Znam też kobietę ok 40 lat, która nie ma dzieci, a w dalszym ciągu jest sama.
Tak więc, samotna kobieta z dziećmi wcale nie jest skazana na samotność. Wiele zależy od tego jaka ta kobieta jest.
Jeśli kobieta się podoba mężczyzną to raczej nie będzie jej aż tak trudno znaleźć partnera pomimo tego że ma dzieci.
Ja też jestem samotną matką, ale należę do kobiet mało atrakcyjnych, zdarzy się jakiś jeden na milion który by ze mną chciał być, a mając jeszcze dziecko, to wątpie żeby jakiś mężczyzna się mną zainteresował.
Więc w moim przypadku mogę powiedzieć że jestem "skazana na samotność". Mówi się trudno.
Na świecie jest tak wiele kobiet które mając dzieci, żyją z partnerami którzy nie są ojcami tych dzieci. Są kobiety która mają każde dziecko z innym mężczyzną... więc nie można powiedzieć że mężczyźni nie interesują się kobietami z dziećmi.
Są tacy którym dziecko nie przeszkadza, są tacy którym przeszkadza i tyle.
Szkoda, że wszystkich nie czytałaś. Jeśli znajdziesz czas... polecam.
Moja odpowiedź w tej sprawie od początku była jedna. Kobieta z dzieckiem nie jest skazana na samotność, a dziecko to żadna przeszkoda. Tylko mężczyzna musi być odpowiedni...
I nie zakładaj, że jest to kwestią atrakcyjności lub jej braku.
Moja odpowiedź w tej sprawie od początku była jedna. Kobieta z dzieckiem nie jest skazana na samotność, a dziecko to żadna przeszkoda. Tylko mężczyzna musi być odpowiedni...
I nie zakładaj, że jest to kwestią atrakcyjności lub jej braku.
Szczerze to dla mnie młode samotne matki są bardzo pociągające.
Przez to,że się przejechały na jednym nieodpowiedzialnym gościu potrafią naprawdę docenić to ,że ktoś się nimi zainteresował mimo obecności dziecka ... I naprawdę nie rozumiem facetów, którzy skreślają kobiety z dzieckiem. Nie wiedzą co tracą tak naprawdę .... Potrzeba ciepła,uczuć i pieszczot aż w nich buzuje tylko trzeba to dojrzeć :) Jestem z Wami dziewczyny
Przez to,że się przejechały na jednym nieodpowiedzialnym gościu potrafią naprawdę docenić to ,że ktoś się nimi zainteresował mimo obecności dziecka ... I naprawdę nie rozumiem facetów, którzy skreślają kobiety z dzieckiem. Nie wiedzą co tracą tak naprawdę .... Potrzeba ciepła,uczuć i pieszczot aż w nich buzuje tylko trzeba to dojrzeć :) Jestem z Wami dziewczyny
A teraz bardziej na temat, zaznaczam że znam oba przypadki bardzo dokładnie/osobiście, w obu faceci "walczyli" o dziecko, wyłącznie po to aby dokuczyć byłej, w obu przypadkach radziłam "zgadzaj się zawsze ile razy będzie chciał dziecko zabrać, przecież to ojciec" wtedy dzieci miały10 a drugie 7lat, wreszcie przemyślały/posłuchały i teraz ... "tatusiowie" nie mają żadnej potrzeby kontaktu z dzieckiem, jeden nie widział się ponad rok a po tel. córki w dzień ojca odpowiedział, że nie może rozmawiać bo jest zajęty (ma jakąś nową babkę) a drugi dzwoni raz na kilka tygodni albo rzadziej do 13letniej córki i pyta czy MUSI przyjechać , bo trochę mu nie pasuje...
Boże jak dobrze, że moje nie były małe, ufff...
Boże jak dobrze, że moje nie były małe, ufff...
Sama wychowuję 2 dzieci, są małe. Na brak zainteresowania mężczyzn nie narzekam, tyle, że sama nie mam ochoty się z nikim wiązać. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni, odchowam moje skarby i otworzę się na miłość. A na tym świecie są wartościowi i fajni mężczyźni, tylko że Oni stają się przeźroczyści na tle łobuzów.
speed - nie bądz taki szybki z tym dzieckiem... bo to sie proste wydaje, a pamiętaj, dla matki zawsze na 1 miesjcu jest dobro dziecka, pozniej facet a dla dziecka ojciec niewazne jaki bedzie będzie zawsze ojcem, a ty pomimo twoich staran zawsze bedziesz tylko facetem jej mamy - to nie latwa rola.
Madness is the gift, that has been given to me!!
Samotna matka nie jest skazana na samotność, wychodzisz czasem sama gdzieś na jakąś imprezę?
Może nie masz okazji poznać faceta?
Może nie masz okazji poznać faceta?
Polecam mój serwis tłumacz niemiecki.
coś w tym jest, że nami samotnymi matkami nikt się nie interesuje
jestem sama 3 lata,
jestem bardzo atrakcyjna , mam super pracę, nie mam problemów materialnych, jestem wysportowana, mam wielu przyjaciół, i co z tego...
jestem sama, żaden facet mnie nie kocha.
często spotykam się z opinią " ty raka laska, jesteś sama, co jest z tobą nie tak?" uroda czasem przeszkadza,
mam powodzenie ale zawsze nie jest to ten, jestem uczuciowa, dlatego romanse mnie nie interesują
mam wszystko oprócz miłości,
jestem sama 3 lata,
jestem bardzo atrakcyjna , mam super pracę, nie mam problemów materialnych, jestem wysportowana, mam wielu przyjaciół, i co z tego...
jestem sama, żaden facet mnie nie kocha.
często spotykam się z opinią " ty raka laska, jesteś sama, co jest z tobą nie tak?" uroda czasem przeszkadza,
mam powodzenie ale zawsze nie jest to ten, jestem uczuciowa, dlatego romanse mnie nie interesują
mam wszystko oprócz miłości,
a moze jest cos w twoim zachowaniu ze "odbijasz" od siebie wzrok milych facetow i tylko lowelasi sie toba interesuja,
bo ci nie szukajacy przygody tylko partnerki poprostu nie maja odwagi startowac do Ciebie.
albo jest ktos w twoim otoczeniu zakochany w tobie i wszyscy o tym wiedza tylko nie Ty a on nie ma odwagi i tak to sie toczy, albo Ty go zrozumialas ze on przelotnie chce z toba poflirtowac a on akurat na Tobie chcialby zakonczyc swoje "poszukiwania" kobiety życia.
bo ci nie szukajacy przygody tylko partnerki poprostu nie maja odwagi startowac do Ciebie.
albo jest ktos w twoim otoczeniu zakochany w tobie i wszyscy o tym wiedza tylko nie Ty a on nie ma odwagi i tak to sie toczy, albo Ty go zrozumialas ze on przelotnie chce z toba poflirtowac a on akurat na Tobie chcialby zakonczyc swoje "poszukiwania" kobiety życia.
W swoim 40 letnim zyciu mialam 3 zwiazki ,1 rozpadl sie od razu jak bylam w ciazy . Nastepny byl po 10 latach prawie bylam juz zona no i skonczylo sie w 1awanturce wywalilam swoja milosc za drzwi do dzis zaluje .Na otarcie lez klinem po miesiacu byl trzeci zwiazek po3 latach i znowu pierscionku podziekowalam Panu .Pleta bedzie stwierdzenie ze moze z nami Paniami cos nie tak -uwazam sie za madra osobe ,w pracy doceniana przez panow kochana :)))
"Kobieta jest to przysmak Bogów, byle go diabeł nie przyprawił."
Nie wiem czy to dobra puenta. Bo może jeszcze ktoś w to uwierzy. Sądzę raczej że mamy tak, jako ludzie, że boimy się bycia zranionymi i dlatego tak trudno nam to wychodzi. Z jednej strony mamy nieludzką potrzebę bycia dla kogoś wszystkim i chcemy dawać siebie, a ta druga strona, bardziej mroczna hamuje nas przed tym, dla zdrowego rozsądku, by nie dać się skrzywdzić kiedy już się otworzysz na drugiego, otworzysz pancerz, pokażesz wnętrze i wtedy boli najbardziej. Najważniejsze jednak w moim przekonaniu to mieć taką nutę naiwności w sobie i otwartości na bycie z kimś. Nie chodzi tu o popełnianie głupstw ale o chęć wyciągnięcia ręki a nie zamykanie się w swoim skrzywdzonym świecie, gdzie słońce dochodzi przez małą szczelinę. Dziewczyny, głowa do góry. Jeśli jest tak że jedni faceci wolą blondynki a inni brunetki, jedni szczupłe inni otyłe, mądre i płytkie, szukające przygody a szukające ciepła domowego ogniska w ramionach faceta, to z czystego rachunku wynika że gdzieś tam jest ten ktoś i proszę Was nie piszcie że teraz nie ma czasu na uczucie bo są dzieci i im należy się oddać to po jakimś czasie może się okazać że wasza otwartość na drugiego człowieka została tak mocno zgaszona że będzie sto razy gorzej. Naprawdę są na świecie faceci którzy doceniają fakt bycia z kobietą i jej dzieckiem i szukają tego. Argumentem z Waszej strony jest to że nie szukacie przygody (mężczyźni tego też z czasem potrzebują aby osiąść i przestać polować), kolejny argument to że nie myślicie jedynie przez pryzmat Ja a bardziej jesteście nastawione na My. A na koniec wydaje mi się że z punktu widzenia mężczyzny naprawdę cudem jest znaleźć miłość razy dwa albo trzy.
A ja odnoszę wrażenie iż panowie widząc kobietę niezależną finansową ,materialnie uważają ją za zbyt dominującą tak się sprawdza w moim przypadku ponieważ mam bdb pracę mam gdzie mieszkać to i tak jestem sama ale cóż jak przedmówca napisał głowa do góry i idę dalej bo życie nie czeka tylko ucieka,Pozdrawiam .
moja teściowa została wdową w wieku 50 lat, z dwomadorosłymi synami aczkolwiek mieszkającymi z nią w wieku 55 poznała świetnego faceta, nie wyobrazala sobie ze kiedykolwiek będzie z kims innym niż jej mąż, i jest bardzo szczęsliwa - nigdy nie jest za pozno ! ale jak psize kolezanka, trzeba wyjsc do ludzi ;)
Madness is the gift, that has been given to me!!
partner rodzica jest partnerem rodzica, nie ma co udawać matki ojca brata siostry ciociu wujka itp. ma rolę, jest partnerem rodzica i tyle, a próbowanie na sile odwrócenia natury do góry nogami nigdy nie kończy się dobrze- lepiej od początku przyjąć założenie, ze rodzice to rodzice, nieważne ze ojciec nie ma kontaktu z dzieckiem, a partner matki jest cały czas,pomaga wychowuje, ojciec to ojciec - koniec i kropka, tego się nie przeskoczy.
Madness is the gift, that has been given to me!!
@emenems:
Bardzo "optymistyczna" wypowiedź dla potencjalnych kandydatów na "jeleni, którzy będą niańczyć cudze bachory"*
De facto - najistotniejszą rolę (poza zaangażowaniem oczywiście) gra tu wiek dzieci. Jeśli są w wieku "kumatym" - to obawiam się, ze masz rację.
Najgorszy tato pozostanie Tatą - a ten drugi to tylko przydupas mamy.
(*) tak skwitował znajomość z moją koleżanką pewien koleś, kiedy dowiedział się, ze ma 2 dzieci.
Bardzo "optymistyczna" wypowiedź dla potencjalnych kandydatów na "jeleni, którzy będą niańczyć cudze bachory"*
De facto - najistotniejszą rolę (poza zaangażowaniem oczywiście) gra tu wiek dzieci. Jeśli są w wieku "kumatym" - to obawiam się, ze masz rację.
Najgorszy tato pozostanie Tatą - a ten drugi to tylko przydupas mamy.
(*) tak skwitował znajomość z moją koleżanką pewien koleś, kiedy dowiedział się, ze ma 2 dzieci.
Nie, nie jest skazana na samotność ale prędzej zwiąże się z kimś kto już ma pewne zobowiązania niż z jakimś młodziakiem bez bagażu. Choć znam różne przypadki i reguły nie ma żadnej.
Choćbym zgłupiał to życia nie zrozumiem, poza tym jestem aktorem i najlepiej wychodzi mi granie skończonych idiotów.
Avatar w pełnej krasie: http://plfoto.com/zdjecie,ludzie,tyle-dobrego-z-tych-mistrzostw,935474.html
Avatar w pełnej krasie: http://plfoto.com/zdjecie,ludzie,tyle-dobrego-z-tych-mistrzostw,935474.html
też tak uważam,bardziej rozumie co to jest wychowanie dziecka i odpowiedzialność za drugiego człowieka, bardziej niż osoby bezdzietne...nawet jak są pedagogami, psychologami itp, nikt, kto nie ma włąsnego dziecka od urodzenia , nie zrozumie tego, oczywiście pisząc to nie mam żadnych złych intencji ani złośliwość na myśli
szczerze ja bym raczej nie chciała być z facetem z dziećmi. Piszę raczej, bo jakbym takiego spotkała a inne czynniki jeszcze by zadziałały to kto wie. Sama dzieci mam żeby nie było,że nie wiem jak to jest z dziećmi, właśnie wiem i tym bardziej za cudze i różne problemy wychowawcze dodatkowo podziękuję:) Tym bardziej,że dzieciaki bywają zaborcze jeżeli chodzi o nowego partnera rodzica.
Obserwując swoje najbliższe otoczenie stwierdzam, że teraz samotne matki "są na czasie" że tak powiem. Kumpel męża związał sie z samotną matką, są po ślubie i mają wspólne dziecko. Drugi aktualnie też spotyka sie z samotną matką i świetnie sie im układa. Moja koleżanka miała dwójke maluchów i wyszła za mąż, mają jeszcze wspólne dziecko teraz. Nawet moja c*otka została wdową z dwójką chłopaków i wyszła za mąż, ma jeszcze trzeciego bobasa ;p Jeden nasz znajomy wziął sobie pannę z dzieckiem, sa po ślubie i teraz wychowują już czwórkę ;p
Tak więc kazdy ma prawo do szczęścia o ile znajdzie je kolejny raz ;)
Tak więc kazdy ma prawo do szczęścia o ile znajdzie je kolejny raz ;)
jak trafi się na wartościową osobę to dziecko nie przeszkadza. Tylko też nie ma chyba co przesadzać i na dzień dobry wypadać z informacją o dziecku. Moim zdaniem najlepiej byłoby poczekać kilka spotkań, bo jak Ci obca osoba mówi o tym, że ma dziecko to oczywistym jest, że łatwiej się wycofać póki jeszcze nic was nie łączy
"Tylko też nie ma chyba co przesadzać i na dzień dobry wypadać z informacją o dziecku"
Moim zdaniem bzdura totalna. Jest to kwestia bardzo istotna. Nie można tego ukrywać, dopiero wystrzelić z informacją, jak już komuś zacznie na nas zależeć. Nie tak to powinno działać. Szczerość w związku jest bardzo ważna. Rozpoczęcie znajomości od zatajenia, tak istotnych kwestii, dla mnie przekreśliłaby drugą osobę. Zupełnie czym innym jest związek z osobą bezdzietną, a posiadającą dzieci. Szczególnie w przypadku rodzica, z którym dziecko (dzieci) mieszka. Dlategi uważam, że trzeba od początku wiedzieć "w co się pchamy"
Moim zdaniem bzdura totalna. Jest to kwestia bardzo istotna. Nie można tego ukrywać, dopiero wystrzelić z informacją, jak już komuś zacznie na nas zależeć. Nie tak to powinno działać. Szczerość w związku jest bardzo ważna. Rozpoczęcie znajomości od zatajenia, tak istotnych kwestii, dla mnie przekreśliłaby drugą osobę. Zupełnie czym innym jest związek z osobą bezdzietną, a posiadającą dzieci. Szczególnie w przypadku rodzica, z którym dziecko (dzieci) mieszka. Dlategi uważam, że trzeba od początku wiedzieć "w co się pchamy"
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
Co wy gadacie oczywiście że się interesują kobieta z dzieckiem. No wiadomo nie tacy pp 20 lat bo im nie w głowie czesto dzieci ale jak ktoś jest ok 30 lat to nie ma problemu ze znalezieniem kogoś. Ja mam dwoje dzieci poznałam z poprzedniego małżeństwa i z obecnym partnerem jestem już 8 lat. Więc jak widać można :)
Tak interesują, jest wielu facetów, którym dziecko u kobiety nie przeszkadza, jeżeli dogadują się z kobietą i i dadzą radę dogadać się z jej dzieckiem. Jednym to nie przeszkadza a drudzy unikają, kwestia gustu jak wiele innych rzeczy