Widok
Czasem tak jest, że człowiek sobie "wkręca" wiele rzeczy przez to co czyta, o czym słyszy :(
Ja od początku strasznie bałam się o córeczkę, nie wiem dlaczego, ale jakoś tak dziwnie się czułam, że coś się wydarzyć może.
I w niespełna 2 mies życia mojej córeczki, mała zakrztusiła się śluzem i straciła przytomność.
Całe szczęście udało się powrócić oddech, ale do dziś mam straszną traumę z tego powodu.
Ja od początku strasznie bałam się o córeczkę, nie wiem dlaczego, ale jakoś tak dziwnie się czułam, że coś się wydarzyć może.
I w niespełna 2 mies życia mojej córeczki, mała zakrztusiła się śluzem i straciła przytomność.
Całe szczęście udało się powrócić oddech, ale do dziś mam straszną traumę z tego powodu.
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Wierzę w instynkt macierzyński - mieliśmy umówiony termin na szczepienie, ale cały dzień poprzedzający wizytę w przychodni miałam jakieś złe przeczucie. I nie poszliśmy. Może to sobie wkręciłam, ale gdyby jednak coś by się stało, a ja bym nie zmieniła zdania, co do szczepienia, to bym sobie nigdy nie darowała... W coś trzeba wierzyć - tylko bez przesady.
tutaj podaję link do artykułu o stracie dziecka:
http://wyborcza.pl/1,75480,8596770,Pani_Kasiu__pani_corka_nie_zyje.html
tutaj podaję link do artykułu o stracie dziecka:
http://wyborcza.pl/1,75480,8596770,Pani_Kasiu__pani_corka_nie_zyje.html
a mi sie raz śniło ze stało sie coś z moim synkiem ale nie tylk mi bo i teść i teśćiowa mówiła że mam na niego uważać bo im też śni oczywiście zachowuje sie normalnie ale mam go na oku moze nie powinnam w te sny wierzyc ale jakas kontrolka sie zapala . Niewyobrażam sobie życia bez moim maluchów ...aż ciary przechodzą pozdro
Jezuu dziewczyny co za temat w taką pogode i jeszcze w listopadzie:( Ja staram się nie myśleć w ten sposób, nie mogę, kilka razy mi się zdarzyło i prawie zwymiotowałam z nerwów. nie mogę czytać artykułów o krzywdzie dzieci nie mówiąc już o stracie dziecka. To samo dotyczy filmów- omijam szerokim łukiem, bo później przez kilka dni nie mogę dojść do siebie:/ Nie wiem coś mi się poprzestawiało już po pierwszym porodzie. A co do lęku o bliskich to u mnie chorobliwy niestety:/ Wiem skąd się to wzięło, ale nie potrafię sobie z tym poradzić...
Ja też tak mam.... Strasznie sie boję że stracę małą albo męża. Nie lubie jak mąż jeździ w delegacje, zawsze boję się że będzie miał wypadek. Teraz jak jest młoda to też wkręcam sobie różne rzeczy.
A najgorsze jest to że nie chce mieć takich myśli i się tak bać żeby nie stało się to samospełniającą się przepowiednią:(
A propo strat dziecka to kiedyś koleżanka opowiadała mi że jej znajoma przejechała własne dziecko samochodem....to dopiero jest masakra!!!! Nie wiem czy potrafiłabym sobie z tym poradzić...
A najgorsze jest to że nie chce mieć takich myśli i się tak bać żeby nie stało się to samospełniającą się przepowiednią:(
A propo strat dziecka to kiedyś koleżanka opowiadała mi że jej znajoma przejechała własne dziecko samochodem....to dopiero jest masakra!!!! Nie wiem czy potrafiłabym sobie z tym poradzić...
Ciągły strach i drżenie nad dzieckiem, wyzwala w nim niskia samoocene, strach, to wszystko odczuwa tez maluch.\
\a potem taki 2 latek duka cos podnosem, nie umie bawic sie z rowiesnikami, wali w pampersy, drze sie i robi sceny a matka zdzwionia, czemu to dziecko takie malo przebojowe!!
Jak to dlaczego??- po kims to ma;\0
Co najgorsze, to wasza zasluga drżące jak galareta mamuśki.\\siedzicie na wychowawczych, kupujecie foteliki za 800zl, najlepsze ciuzki a dziecka nie potrafixie nauczyc samodzielnosci i zmagania siez kazdym dnie-zalosne!!!!!
pozniej rosna takie wypłochy, co palec w usta wkladaja i stoj a ipatrza jak rowiesnicy skacza po hustawkach, bawia sie i zaczepiaja inne dzieci, sa odwazne.
\tragedie sie zdarzaja, wtedy sie nie dziwie.
\wezcie sie do pracy, za duzo dobrobytu w tylkach.
\a potem taki 2 latek duka cos podnosem, nie umie bawic sie z rowiesnikami, wali w pampersy, drze sie i robi sceny a matka zdzwionia, czemu to dziecko takie malo przebojowe!!
Jak to dlaczego??- po kims to ma;\0
Co najgorsze, to wasza zasluga drżące jak galareta mamuśki.\\siedzicie na wychowawczych, kupujecie foteliki za 800zl, najlepsze ciuzki a dziecka nie potrafixie nauczyc samodzielnosci i zmagania siez kazdym dnie-zalosne!!!!!
pozniej rosna takie wypłochy, co palec w usta wkladaja i stoj a ipatrza jak rowiesnicy skacza po hustawkach, bawia sie i zaczepiaja inne dzieci, sa odwazne.
\tragedie sie zdarzaja, wtedy sie nie dziwie.
\wezcie sie do pracy, za duzo dobrobytu w tylkach.
córka mojej koleżanki miała 2 latka kiedy zadławiła sie flipsem. Niestety udusiła sie. Koleżanka do tej pory dochodzi do siebie.
Kiedy Michalina straciła przytomnośc i robiłam jej sztuczne oddychanie milion myśli przechodziło mi przez głowe. Od tego czasu niestety ale jestem mega nadopiekuncza i mimo monitora oddechu milion razy w nocy sprawdzam czy oddycha. Jest to silniejsze odemnie.....
Kiedy Michalina straciła przytomnośc i robiłam jej sztuczne oddychanie milion myśli przechodziło mi przez głowe. Od tego czasu niestety ale jestem mega nadopiekuncza i mimo monitora oddechu milion razy w nocy sprawdzam czy oddycha. Jest to silniejsze odemnie.....
Klaudia, chyba nie jesteś matką. Każda matka zawsze będzie się bała o swoje dziecko.
Nadopiekuńczość - nadopiekuńczością oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.
Uważasz, że jak matka nie pracuje, tylko zajmuje się wychowaniem dziecka to jej się w d*** poprzewracało ?
No to mi się poprzewracało. Siedziałam w domu kilka lat, wychowywałam dzieci ( miałam ten luksus, że nie musiałam pracować ) Obecnie moje dzieci mają 11 i 12 lat i są aż nadto samodzielne.
Teraz na razie mam również ten komfort, że mogę spędzać całe dnie z córką, i pomimo tego, że przeszłam jak dla mnie tragedię, mało co nie straciłam dziecka, staram się być normalną matką, pozwalającą swojemu dziecku rozwijać się według wieku, czyli upadki zalicza, a ja nie drżę.
A powracając do Twojej wypowiedzi, płynie w niej wiele zawiści. Może to Ty jestem tą mamą ( jeśli w ogóle nią jesteś ) która nie potrafiła dobrze wychować swojego dziecka, ? a może boli Cię, że Ty musisz pracować, a są matki które mogą być z dzieckiem przez cały dzień ?
Przeczytaj co napisałaś, bo masz problem z samą sobą, wiele goryczy w Tobie, i to współczuć można
Nadopiekuńczość - nadopiekuńczością oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.
Uważasz, że jak matka nie pracuje, tylko zajmuje się wychowaniem dziecka to jej się w d*** poprzewracało ?
No to mi się poprzewracało. Siedziałam w domu kilka lat, wychowywałam dzieci ( miałam ten luksus, że nie musiałam pracować ) Obecnie moje dzieci mają 11 i 12 lat i są aż nadto samodzielne.
Teraz na razie mam również ten komfort, że mogę spędzać całe dnie z córką, i pomimo tego, że przeszłam jak dla mnie tragedię, mało co nie straciłam dziecka, staram się być normalną matką, pozwalającą swojemu dziecku rozwijać się według wieku, czyli upadki zalicza, a ja nie drżę.
A powracając do Twojej wypowiedzi, płynie w niej wiele zawiści. Może to Ty jestem tą mamą ( jeśli w ogóle nią jesteś ) która nie potrafiła dobrze wychować swojego dziecka, ? a może boli Cię, że Ty musisz pracować, a są matki które mogą być z dzieckiem przez cały dzień ?
Przeczytaj co napisałaś, bo masz problem z samą sobą, wiele goryczy w Tobie, i to współczuć można
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Ło matko co za durna wypowiedz!!! Oczywiście pisze o Klaudii. I chyba strasznie się spieszyła albo ma takie grube paluchy bo literek dodała co niemiara:)
Zakrztusiła się flipsem...tego też się boje:(
I podziwiam Was dziewczyny ze robiłyście Waszym dzieciom sztuczne oddychanie. Pewnie gdybym musiała też bym zrobiła ale wolę nie...
Zakrztusiła się flipsem...tego też się boje:(
I podziwiam Was dziewczyny ze robiłyście Waszym dzieciom sztuczne oddychanie. Pewnie gdybym musiała też bym zrobiła ale wolę nie...
Bo w wątku, KLAUDIO, nie chodzi o strach , ze dziecko z huśtawki na łeb zleci czy o to, ze biegamy za dzieckiem z******e, że sie potknie, czy chowamy je pod kloszem, raczej o obawę i taki nieokreślony lęk, który gdzieś głęboko tkwi w każdej matce. Ale nie wydaje mi się, żeby osoba, która wypisuje takie rzeczy zrozumiała istotę problemu...
Mój synek urodził się jako wcześniak ( 2530kg)pewnego późnego wieczoru w szpitalu mały zakrztusił się śliną ,zrobiłam to co powinno się zrobić czyli wzięłam go na rękę głową w dół i oklepywałam po pleckach,w pewnym momencie "odjechał" myślałam ze....... poszłam do pielęgniary ,mały przelewał mi się przez palce jak balon wypełniony wodą,nie mogłam wydusić z siebie słowa stałam i tępo patrzyłam jak go badała,obejrzała małego,osłuchała i powiedziała mi że on.................... poprostu zasnął ;/ że wcześniaki tak mają ,wyobraźcie sobie jak się czułam,całą noc siedziałam i patrzałam na niego czekając aż się obudzi,co chwile sprawdzałam czy oddycha,córka miała zakrztuszenia częściej, w dzień i w nocy (najgorzej)ulewała tak że fontanna z nosa szła (najprawdopodobniej wiotkość krtani) w nocy co chwile pobudka i sprawdzanie,do tej pory sprawdzam co chwilę czy z dziećmi jest Ok jak śpią.Ktoś taki jak Klaudia raczej nie ma bladego pojęcia o tym jak to jest bać się o kogoś,jest tępą dzidą która nie ma nikogo i nie wie jak to jest,może ma psa jakiegoś czy kota ,w co wątpię poprostu nudzi się gówniara w domu ,siedzi przed kompem i szuka zaczepki.
moja ma 4 lata i dotad patrze czy oddycha , to juz mam chyba wpisane w umysl na stale....moje leki sa tak silne ze czasem warjuje, niestety biore tez leki przeciwlekowe i uspokajajace bo bym pewnie oszalala, i tak to juz bywa, tego sie nie ominie, niektore z nas nosza w sobie lęk mniejszy , inne znow bardzo duzy i tego sie nie przeskoczy , trzeba jakos nauczyc sie z tym zyc...
"Ciągły strach i drżenie nad dzieckiem, wyzwala w nim niskia samoocene, strach, to wszystko odczuwa tez maluch.\
\a potem taki 2 latek duka cos podnosem, nie umie bawic sie z rowiesnikami, wali w pampersy, drze sie i robi sceny a matka zdzwionia, czemu to dziecko takie malo przebojowe!!
Jak to dlaczego??- po kims to ma"
to co napisała Klaudia nie jest głupie , ona niestety ma trochę racji i patrząc obiektywnie niektóre lęki dzieci od nas przejmują i potem w zyciu doroslym nie potrafią się od nich uwolnić .
Troskliwa mama i nadopiekuńcza mama to faktycznie dwie rożne postawy.
Też sie boję o syna lubię go miec na oku , nie bardzo lubię jak jedzie samochodem z kimś znajomym i mnie tam nie ma albo autokarem na wycieczkę itp ale ten strach zostanie już chyba we mnie i to chyba jest w miarę normalne.
\a potem taki 2 latek duka cos podnosem, nie umie bawic sie z rowiesnikami, wali w pampersy, drze sie i robi sceny a matka zdzwionia, czemu to dziecko takie malo przebojowe!!
Jak to dlaczego??- po kims to ma"
to co napisała Klaudia nie jest głupie , ona niestety ma trochę racji i patrząc obiektywnie niektóre lęki dzieci od nas przejmują i potem w zyciu doroslym nie potrafią się od nich uwolnić .
Troskliwa mama i nadopiekuńcza mama to faktycznie dwie rożne postawy.
Też sie boję o syna lubię go miec na oku , nie bardzo lubię jak jedzie samochodem z kimś znajomym i mnie tam nie ma albo autokarem na wycieczkę itp ale ten strach zostanie już chyba we mnie i to chyba jest w miarę normalne.
Tak jak rybalon pisze, troskliwość i nadopiekuńczość to dwie rózne sprawy, ale Klaudia trochę przesadziła, trochę ją chyba poniosło.
Wychowawczy i fotelik za 800 zł nie ma nic wspólnego z nadopiekuńczością ani nawet troskliwością. Ale to temat na inny wątek.
Z tymże wyobraźcie sobie matkę, która ma wręcz odwrotnie. Puszcza 3 letnie dziecko samo na dwór, nie interesuje się za bardzo co robi. A dziecko lata nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim z zielonymi zaschniętymi gilami pod nosem, a jedyne i ulubione słowo jakiego używa to "pindolek". Na osiedlu rodziców jest taka rodzinka. Teraz dzieciak ma 16 lat i co dzień wraca nawalony do domu. Gdzie chodzi, co robi? Tego nikt nie wie. To chyba wolę być nadopiekuńcza!
No, ale przechodzimy ze skrajności w skrajność.
Matka powinna bać się o swoje dzieci, w przeciwnym razie wyjdzie tak jak z tymi sąsiadami.
A co do obawy to ja strasznie boję się o męża. Jak gdzieś jest i nie odbiera telefonu, raz, drugi, trzeci to ja mam już najczarniejsze myśli. A nie daj boże jak ma wyłączony telefon! Już widzę oczyma wyobraźni, że leży gdzieś w rowie z roztrzaskaną głową cały we krwi.... i to jest silniejsze ode mnie, próbuję tak nie myśleć, bo jeszcze nigdy nic mu sie nie stało, ale te myśli są takie natrętne! przecież jest tyle racjonalnych wytłumaczeń na nieodebrane połączenia albo wyłączony telefon, ale to do mnie nie dociera. Oczywiście po chwili dzwoni i okazuje się, że wszystko jest OK.
To co ja bede miała z Madzią jak dorośnie! Wolę sobie tego nie wyobrażać! Ona poza domem a ja od okna do telefonu, od telefonu do okna!
Wychowawczy i fotelik za 800 zł nie ma nic wspólnego z nadopiekuńczością ani nawet troskliwością. Ale to temat na inny wątek.
Z tymże wyobraźcie sobie matkę, która ma wręcz odwrotnie. Puszcza 3 letnie dziecko samo na dwór, nie interesuje się za bardzo co robi. A dziecko lata nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim z zielonymi zaschniętymi gilami pod nosem, a jedyne i ulubione słowo jakiego używa to "pindolek". Na osiedlu rodziców jest taka rodzinka. Teraz dzieciak ma 16 lat i co dzień wraca nawalony do domu. Gdzie chodzi, co robi? Tego nikt nie wie. To chyba wolę być nadopiekuńcza!
No, ale przechodzimy ze skrajności w skrajność.
Matka powinna bać się o swoje dzieci, w przeciwnym razie wyjdzie tak jak z tymi sąsiadami.
A co do obawy to ja strasznie boję się o męża. Jak gdzieś jest i nie odbiera telefonu, raz, drugi, trzeci to ja mam już najczarniejsze myśli. A nie daj boże jak ma wyłączony telefon! Już widzę oczyma wyobraźni, że leży gdzieś w rowie z roztrzaskaną głową cały we krwi.... i to jest silniejsze ode mnie, próbuję tak nie myśleć, bo jeszcze nigdy nic mu sie nie stało, ale te myśli są takie natrętne! przecież jest tyle racjonalnych wytłumaczeń na nieodebrane połączenia albo wyłączony telefon, ale to do mnie nie dociera. Oczywiście po chwili dzwoni i okazuje się, że wszystko jest OK.
To co ja bede miała z Madzią jak dorośnie! Wolę sobie tego nie wyobrażać! Ona poza domem a ja od okna do telefonu, od telefonu do okna!
Zgadza się trzeba się martwić o dziecko ale z rozsądkiem,jak słyszę teksty typu nie biegaj bo się wywrócisz,nie wchodź na kanapę bo spadniesz ,bądz jak ktoś podnosi dziecko które się wywróciło na dywanie to mnie trzęsie,a słyszę i widzę to codziennie,niektórzy są na tyle "opiekuńczy" że najlepiej jak by dziecko siedziało na kanapie cały dzień i się nie ruszało jak taki zamulony muminek ( nie obrażając muminków) :) .
Mnie też trzęsie jak widze mamuśki na placu zabaw, które nie pozwalają wejść do pisakownicy, bo "bakterie", na hustawkę, bo zrobisz "bam", albo na zjeżdżalnie, bo spadniesz. masakra. kiedyś śmiać mi się chciało jak matka nie pozwoliła wejść malcowi w kaloszach do malutkiej kałuży. to po co mu te kalosze? dajmy dzieciom poznawać świat
Roznicą jest lęk o dziecko, ktore jest dla nas najwazniejszą badz jedną z najwazniejszych istot w zyciu a nadopiekunczoscią i trzęsiawką o zabawy na placu zabaw....
Ja mam tez takie mysli, od zawsze boje sie obsesyjnie o zakrztuszenie.... Ale mimo to corka potrafi jesc, gryzc, polykac, nie miksuje Jej schabowego :P choc mialabym ochote :) ale martwie sie po prostu, jak Ona je to jestem czujna, nie zostawiam samej z jedzeniem...
Ale ciąglę chodza mi po glowie takie natretne mysli :/ Jak czasami slysze, ze kolezanki daja 2, 2,5 letniemu dziecku landrynki to robi mi sie gorąco autentycznie. Jak ktos Mloda poczęstuje to reke odgryzę :D
Jak minie mi ten lek to przyjdzie pewnie nastepny o zabawe w przedszkolu czy samodzielne wyjscia na podworko... No tak juz bedzie, co nie znaczy, ze zamkne Mloda w domu i nie wypuszcze do przedszkola czy na plac zabaw...
A fotelik za 800 zl owszem kupilam i nie uwazam, ze to nadopiekunczosc tylko odpowiedzialnosc za wlasne dziecko!
Ja mam tez takie mysli, od zawsze boje sie obsesyjnie o zakrztuszenie.... Ale mimo to corka potrafi jesc, gryzc, polykac, nie miksuje Jej schabowego :P choc mialabym ochote :) ale martwie sie po prostu, jak Ona je to jestem czujna, nie zostawiam samej z jedzeniem...
Ale ciąglę chodza mi po glowie takie natretne mysli :/ Jak czasami slysze, ze kolezanki daja 2, 2,5 letniemu dziecku landrynki to robi mi sie gorąco autentycznie. Jak ktos Mloda poczęstuje to reke odgryzę :D
Jak minie mi ten lek to przyjdzie pewnie nastepny o zabawe w przedszkolu czy samodzielne wyjscia na podworko... No tak juz bedzie, co nie znaczy, ze zamkne Mloda w domu i nie wypuszcze do przedszkola czy na plac zabaw...
A fotelik za 800 zl owszem kupilam i nie uwazam, ze to nadopiekunczosc tylko odpowiedzialnosc za wlasne dziecko!
pierwszą ciążę straciłam bardzo wcześnie - zanim potwierdziłam oficjalnie, że była... ale wiedziałam, że jestem w ciąży :P
Babcia Mariusza nic nie wiedziała o ciąży - a jakoś takoś odwiedziła nas ze swoją córką(naszą Ciotką) i mówiła, że śniło jej się dziecko - takie malutkie... i że to podobno nie dobrze jak się śni... ona trzymała je na rękach...
jakieś 2-3 dni później dostałam krwotoku...
organizm sam się oczyścił... nie trzeba było łyżeczkować...
przy drugiej ciąży nie wkręcałam sobie filmów - starałam się nie myśleć, że coś złego może się stać :) chociaż jak zaczęłam plamić to raz dwa dzwoniłam do mojej lekarki i następnego dnia miałam już wizytę ;) no i tabletki do 32tc :)
Dziewczyno - nie "filmuj się", bo oszalejesz... niestety taka jest prawda, że co ma się stać to i tak się stanie... czasem działa prawo naturalnej selekcji - tak właśnie myślę o swojej pierwszej ciąży... (nie myślę o "dziecku" tylko właśnie o ciąży=zarodku - tak jest łatwiej)
Babcia Mariusza nic nie wiedziała o ciąży - a jakoś takoś odwiedziła nas ze swoją córką(naszą Ciotką) i mówiła, że śniło jej się dziecko - takie malutkie... i że to podobno nie dobrze jak się śni... ona trzymała je na rękach...
jakieś 2-3 dni później dostałam krwotoku...
organizm sam się oczyścił... nie trzeba było łyżeczkować...
przy drugiej ciąży nie wkręcałam sobie filmów - starałam się nie myśleć, że coś złego może się stać :) chociaż jak zaczęłam plamić to raz dwa dzwoniłam do mojej lekarki i następnego dnia miałam już wizytę ;) no i tabletki do 32tc :)
Dziewczyno - nie "filmuj się", bo oszalejesz... niestety taka jest prawda, że co ma się stać to i tak się stanie... czasem działa prawo naturalnej selekcji - tak właśnie myślę o swojej pierwszej ciąży... (nie myślę o "dziecku" tylko właśnie o ciąży=zarodku - tak jest łatwiej)
Dziewczyny , moja córka ma 15 lat , i ja nadal trzese sie o nią . Więc to nie przechodzi nigdy. Oczywiscie nie prowadze jej za rękę do szkoły , i nie wychowuje pod parasolem. Ale zawsze jest we mnie lęk o corkę. Kiedy wychodzi gdzieś na dłużej z koleżankami , albo jesteśmy nad jeziorem i idzie się wykąpać ja na brzegu cały czas na nią patrze i nie mam odwagi stracić jej z oka. Oczywiście nie mówię jej co chwilę o tym ,ze tak strasznie sie o nią boję. Poza tym pamiętam jakmoja mama zawsze sie o nas bała. Jak chodzilam na imprezy, jako już pełnoletnia osoba, mama czekała w nocy az wrócilam do domu...
ups - nie doczytałam, że nie chodzi o wczesne poronienia ;)
u nas też było zadławienie (śluzem), brak oddechu, później przytomności... głupia dyspozytorka którą powinnam pozwać do sądu - ale wtedy nie miałam na to sił... oczekiwanie na lekarza wyjazdowego i na pogotowie... pobyt w szpitalu - pierwsza noc spędzona na krześle przy łóżeczku Gabrysia - bałam się położyć na łóżku polowym tuż obok, bo nie widziałam dobrze Młodego i aparatury... więc zrobiłam z ręcznika i paczki wkładów poporodowych "poduszkę" i oparłam się o szybę/ścianę oddzielającą 2 sale... i tak kimnęłam się może na 2 (w sumie) godziny? a później tekst pielęgniarki - a to ten noworodek z bezdechem...
myślałam, że padnę... jakim bezdechem? dlaczego ja nic nie wiem?
w szpitalu Gabryś spał cały czas na macie/monitorze oddechu - spisaliśmy nazwę i znaleźliśmy producenta, zamówiliśmy taki sam monitor do domu... ale i tak nie ufałam mu w 100% i wolałam żeby Gabryś spał z nami - miałam/mam Go na oku...
mimo wszystko nie jestem przewrażliwiona... chce się oparzyć? niech dotknie kubka z ciepłą kawą - 2 razy Babcia dała Mu dotknąć i już wie, że to jest "sii" i że nie wolno dotykać... uczy się chodzić, co chwilę upada, kilka razy mocno uderzył główką o podłogę(całe szczęście jest gruby dywan i wykładziny) - taka kolej rzeczy, wszyscy to przechodziliśmy...
w zeszłym tygodniu bardzo gorączkował - obstawiałam zęby i/lub 3dniówkę :P dopiero jak temperatura doszła do 39,6'C to się wystraszyłam i zadzwoniłam do Pani Dr... poszliśmy na wizytę, stwierdzono zapalenie ucha i ząbkowanie... w nd Gabryś dostał wysypkę - czyli mieliśmy 3w1 ;) ząbkowanie, zapalenie ucha i trzydniówkę ;) a co tam - wszystko hurtem... ;P
u nas też było zadławienie (śluzem), brak oddechu, później przytomności... głupia dyspozytorka którą powinnam pozwać do sądu - ale wtedy nie miałam na to sił... oczekiwanie na lekarza wyjazdowego i na pogotowie... pobyt w szpitalu - pierwsza noc spędzona na krześle przy łóżeczku Gabrysia - bałam się położyć na łóżku polowym tuż obok, bo nie widziałam dobrze Młodego i aparatury... więc zrobiłam z ręcznika i paczki wkładów poporodowych "poduszkę" i oparłam się o szybę/ścianę oddzielającą 2 sale... i tak kimnęłam się może na 2 (w sumie) godziny? a później tekst pielęgniarki - a to ten noworodek z bezdechem...
myślałam, że padnę... jakim bezdechem? dlaczego ja nic nie wiem?
w szpitalu Gabryś spał cały czas na macie/monitorze oddechu - spisaliśmy nazwę i znaleźliśmy producenta, zamówiliśmy taki sam monitor do domu... ale i tak nie ufałam mu w 100% i wolałam żeby Gabryś spał z nami - miałam/mam Go na oku...
mimo wszystko nie jestem przewrażliwiona... chce się oparzyć? niech dotknie kubka z ciepłą kawą - 2 razy Babcia dała Mu dotknąć i już wie, że to jest "sii" i że nie wolno dotykać... uczy się chodzić, co chwilę upada, kilka razy mocno uderzył główką o podłogę(całe szczęście jest gruby dywan i wykładziny) - taka kolej rzeczy, wszyscy to przechodziliśmy...
w zeszłym tygodniu bardzo gorączkował - obstawiałam zęby i/lub 3dniówkę :P dopiero jak temperatura doszła do 39,6'C to się wystraszyłam i zadzwoniłam do Pani Dr... poszliśmy na wizytę, stwierdzono zapalenie ucha i ząbkowanie... w nd Gabryś dostał wysypkę - czyli mieliśmy 3w1 ;) ząbkowanie, zapalenie ucha i trzydniówkę ;) a co tam - wszystko hurtem... ;P
nauka chodzenia to faktycznie straszny etap dla matki. mój młody od początku był niezłym diabełkiem i najróżniejsze sensacje z nim mieliśmy. kombinator niesamowity. ksiażke mogłabym napisać ile to razy mialam stan przedzawałowy ;-)
świadoma jestem, że najciężej będzie właśnie jak dziecko staje się nastolatkiem i zaczyna chodzić na imprezy itp. nie wiem jak to zniosę ;-D
mąż stwierdził ostatnio, że mloda zacznie wychodzić z domu jak skończy 25lat hehe
świadoma jestem, że najciężej będzie właśnie jak dziecko staje się nastolatkiem i zaczyna chodzić na imprezy itp. nie wiem jak to zniosę ;-D
mąż stwierdził ostatnio, że mloda zacznie wychodzić z domu jak skończy 25lat hehe
Jak nasze dzieci dorosną to bedzie można im GPS-a wczepić tak żeby się nie zorientowały, hehe ;) Ale one znając życie bedą już od nas mądrzejsze i bedą miały zagłuszacze impulsów ;))))
O córcie to chyba większy strach niż o syna.... a jakby jej sie coś stało, to bede miała następny problem, bo małż pójdzie sie mścić jak ten z Prawa Ojca.... tego to by chyba rozniosło jakby sie dowiedział, że ktoś Madzi krzywde zrobił.....
O córcie to chyba większy strach niż o syna.... a jakby jej sie coś stało, to bede miała następny problem, bo małż pójdzie sie mścić jak ten z Prawa Ojca.... tego to by chyba rozniosło jakby sie dowiedział, że ktoś Madzi krzywde zrobił.....
oprocz tego ze ciagle boje sie o syna i meza, nawet potrafie sie poplakac jak sobie pomysle i szybko musze wtedy malego przytulic, to mam tez obsesje nad soba, ze na cos zachoruje , ze umre i zostawei mojego syna i on nie bedzie mnie pamietal, cialge sie boje raka i inncy smiertelnych chorob, wypadku, duzo jezdzimy do tesciow 300 km, massakra, moj maz nie moze nie juz sluchac, zaczynam wpadac w jakas depresje,
OSOBISTY TRENER FITNESS, ODCHUDZANIE, kształtowanie i modelowanie sylwetki, zajęcia indywidualne,diety,zapraszam, tel.695519424,fitness-ola@wp.pl www.odchudzanieztrenerem.pl
olka ja mam tak samo, wogole mam lek przed jazda samochodem ale uzasadniony i od tamtej pory ( straszliej tragedii) boje sie wsiadac do samochodu - fakt, nie wyjezdzamy w zasadzie poza trojmiasto ale powiedzialam mezowi ze na dluzsza trase np do mojej rodziny ktora mieszka bardzoo daleko sie nie odwaze , tez mam takie leki o meza i corke i tez czasem sobie powyje jak zaczynam o tym wszystkim myslec i fakt - wpedza to w depreche i nie tylko
niestety ja jestem wlasnie taka, ktos drugi ma silniejsza i inna psychike ale ja na swoja nic nie poradze...
niestety ja jestem wlasnie taka, ktos drugi ma silniejsza i inna psychike ale ja na swoja nic nie poradze...
to sie nazywa wrazliwosc :) ja jestem strasznie, wczoraj poklocilam sie z wlascieilka silowni i cala noc nie spalam, nie lubie sie klocic, najlepiej bym sie czula jakby dziecko wszedzie ze mna bylo, chcoiaz czasami chce odpoczac, wiadomo, po co mi psycholog, po prostu rodzina jest dla mnie najwazniejsza, mimo ze maz czasami wnerwia, :) a dziecko pol dnia marudzi, ale kilka godz na silce i juz lece do niego najszybciej jak sie da
OSOBISTY TRENER FITNESS, ODCHUDZANIE, kształtowanie i modelowanie sylwetki, zajęcia indywidualne,diety,zapraszam, tel.695519424,fitness-ola@wp.pl www.odchudzanieztrenerem.pl
ja też mam takie lęki ale nie powiedziałam nigdy nikomu czy mężowi, uznaję ze to norma. Jak się ma najbliższych to się boi,ze coś się stanie... a tez boję się o męża, dzieci i siebie
Ja najbardziej się bałam, jak w zeszłym roku jechaliśmy do wawy na ślub znajomych i zostawiliśmy naszą Duśkę z moją mamą. dwa dni przed wyjazdem, odbyłam rozmowę z moją siostrą, że jakby coś (tfutfu) to ma się chajtać ze swoim facetem i brać Adę do siebie. normalnie poryczałam się jak z nia rozmawiałam. A drugi raz złapało mnie w szpitalu jak mnie wieźli teraz w styczniu na cesarkę, tak się trzęsłam, że mało z tego ich łóżka nie spadłam;) i tylko ta moja Ada w głowie się przewijała. Wszystko dobrze się skończyło ale każdy przed moja cesarką miał instrukcje rozpisane, co i jak odnośnie Ady:) "testament;))" zostawiłam :P
dzisasssssssss ja nie mogę nawet patrzeć na tytuł tego wątku dziś na forum ... fujjjjj
sama też się boje, martwię, o dziecko o nas ( by miała "starych")
jesu nawet sie martwię o to żeby jej nie było ciężko pracy szukać za te 20 lat ...
zle sny z nią w roli głównej, głupie mysli gdy siedzi i się bawi ...
ale to chyba norma od momentu zostania mamą - pod warunkiem ze sie jest "normalnym", wrażliwym, odpowiedzialnym człowiekiem :)
sama też się boje, martwię, o dziecko o nas ( by miała "starych")
jesu nawet sie martwię o to żeby jej nie było ciężko pracy szukać za te 20 lat ...
zle sny z nią w roli głównej, głupie mysli gdy siedzi i się bawi ...
ale to chyba norma od momentu zostania mamą - pod warunkiem ze sie jest "normalnym", wrażliwym, odpowiedzialnym człowiekiem :)
to chyba ja jestem jakaś nienormalna w tym towarzystwie ;P nie boję się, nie wkręcam sobie itp. :] nie widzę powodów, żeby się nakręcać :)
owszem - czasem mam wrażenie/przeczucie, e coś może się stać - wtedy najzwyczajniej w świecie siedzimy w domu i nie wyjeżdżamy ;) albo czasem mam wrażenie, że mam "oszukać przeznaczenie" ;P - chyba 2 tygodnie temu moje Mama(mająca problemy z sercem) wracała z rehabilitacji jak koło naszego sklepu reanimowali umierającego(na serce) Pana... niestety nie udało się Go uratować...
pół godziny później jechałam na zakupy do Leclerca - wjechałam do garażu podziemnego... poszłam na zakupy - była gigantyczna kolejka do ważenia warzyw i owoców(a ja akurat miałam kupić pyszne pomarańcze - specjalnie po nie jechałam) - i stwierdziłam, że nie upadłam na głowę, żeby tyle stać w kolejce...
ale pomarańcze były takie ładne, do tego postanowiłam wziąć buraczki za zupę dla Gabrysia(lubi buraczki)... kolejka zmalała - ale ogólnie byłam kilka minut dłużej w sklepie niż zakładałam w pierwszej chwili...
i co? schodzę na parking - a tam 2 miejsca ode mnie 2 samochody rozwalone, jedno wbite w słup, w drugim poduszki powietrzne rozwalone...
wróciłam do domu i na wszelki wypadek już nigdzie tego dnia nie wychodziłyśmy ;) i Męża ostrzegłam żeby uważał jak będzie wracał z pracy...
podobną akcję "oszukać przeznaczenie" mieliśmy latem, gdy mieliśmy jechać na pogrzeb mojego stryjka na Mazury... tak się wszystko sprzysięgło, że nie pojechaliśmy - a już byliśmy zapakowani do auta... (akumulator się rozładował, bo całą noc alarm wył a my nie słyszeliśmy - a pozostałe 2 auta nie nadają się w trasę, moja Mama chciała jechać z moim kuzynem - najpierw Jego Mama powiedziała, że jest u fryzjera, jak zadzwoniła po godzinie - On już był w trasie...)
owszem - czasem mam wrażenie/przeczucie, e coś może się stać - wtedy najzwyczajniej w świecie siedzimy w domu i nie wyjeżdżamy ;) albo czasem mam wrażenie, że mam "oszukać przeznaczenie" ;P - chyba 2 tygodnie temu moje Mama(mająca problemy z sercem) wracała z rehabilitacji jak koło naszego sklepu reanimowali umierającego(na serce) Pana... niestety nie udało się Go uratować...
pół godziny później jechałam na zakupy do Leclerca - wjechałam do garażu podziemnego... poszłam na zakupy - była gigantyczna kolejka do ważenia warzyw i owoców(a ja akurat miałam kupić pyszne pomarańcze - specjalnie po nie jechałam) - i stwierdziłam, że nie upadłam na głowę, żeby tyle stać w kolejce...
ale pomarańcze były takie ładne, do tego postanowiłam wziąć buraczki za zupę dla Gabrysia(lubi buraczki)... kolejka zmalała - ale ogólnie byłam kilka minut dłużej w sklepie niż zakładałam w pierwszej chwili...
i co? schodzę na parking - a tam 2 miejsca ode mnie 2 samochody rozwalone, jedno wbite w słup, w drugim poduszki powietrzne rozwalone...
wróciłam do domu i na wszelki wypadek już nigdzie tego dnia nie wychodziłyśmy ;) i Męża ostrzegłam żeby uważał jak będzie wracał z pracy...
podobną akcję "oszukać przeznaczenie" mieliśmy latem, gdy mieliśmy jechać na pogrzeb mojego stryjka na Mazury... tak się wszystko sprzysięgło, że nie pojechaliśmy - a już byliśmy zapakowani do auta... (akumulator się rozładował, bo całą noc alarm wył a my nie słyszeliśmy - a pozostałe 2 auta nie nadają się w trasę, moja Mama chciała jechać z moim kuzynem - najpierw Jego Mama powiedziała, że jest u fryzjera, jak zadzwoniła po godzinie - On już był w trasie...)
Kurcze jak przeczytalam twoj post to az mi sie zal Ciebie zrobilo. Ja tez od czasu porodu sie boje o corke i snia mi sie czasem dziwne rzeczy ze umiera, ale to wczale nie znaczy ze moje dziecko jest tchorzem i bawic sie nie potrafi strach o dziecko a umiejetnosc wychowania to sa dwie rozne zeczy i nie porownuj ich do siebie. Widocznnie zazdroscisz tym kobietom ktore maja mozliwosc siedzenia w domu z dziecmi skoro piszesz takie rzeczy i twierdzisz ze wszystkie sa na wychowawczym.
ja tez tak mam, ale nie możemy przecież robić z dziecka "Kurczaka" schowanego wiecznie "pod skrzydłami Matki Kwoki"....
POLIGRAFIA ŚLUBNA - Zaproszenia Menu Tablice Winietki Zawieszki http://doriart.ucoz.com

Strach o dziecko jest normą, bez tego nasz gatunek by nie przetrwał :)
Już wiele razy pisałąm o tym, jakie miałam jazdy zwłaszcza na początku ciąży i macierzyństwa, ale nie robiłam sobie wyrzutów, tylko czekałam, aż mi przejdzie.
I odrobinę przeszło. Energię z mojego bania się przekładam na realne zapewnianie bezpieczeństwa - np. ostatnio znów przeniosłam lekarstwa wyżej, do pomieszczenia, do którego Stach ma i tak ograniczony dostęp, wywaliłam wszystkie awaryjne zestawy leków z torebek i toreb... Dużo czytałam na temat pierwszej pomocy udzielanej maluszkom, i dwa razy to się przydało...
Bez sensu tylko, gdy rodzice zajmują się eliminowaniem mało prawdopodobnych zagrożeń, np. nie wypuszczają dzieci na dwór ze strachu przed pedofilem, tylko zostawiają je nudzące się w chałupie, z pełnym dostępem do apteczki. Wiecie ile dzieci zatrutych lekami trafia do szpitali?
Już wiele razy pisałąm o tym, jakie miałam jazdy zwłaszcza na początku ciąży i macierzyństwa, ale nie robiłam sobie wyrzutów, tylko czekałam, aż mi przejdzie.
I odrobinę przeszło. Energię z mojego bania się przekładam na realne zapewnianie bezpieczeństwa - np. ostatnio znów przeniosłam lekarstwa wyżej, do pomieszczenia, do którego Stach ma i tak ograniczony dostęp, wywaliłam wszystkie awaryjne zestawy leków z torebek i toreb... Dużo czytałam na temat pierwszej pomocy udzielanej maluszkom, i dwa razy to się przydało...
Bez sensu tylko, gdy rodzice zajmują się eliminowaniem mało prawdopodobnych zagrożeń, np. nie wypuszczają dzieci na dwór ze strachu przed pedofilem, tylko zostawiają je nudzące się w chałupie, z pełnym dostępem do apteczki. Wiecie ile dzieci zatrutych lekami trafia do szpitali?
leki lekami, a inne chemikalia? Oglądaliście jak w Rozmowach w toku występował chłopiec, który połknał kreta do przeczyszczania rur! Cały przełyk spalony! Teraz sie zabliźnia i co chwilę muszą mu go przecinać. Przełyk o średnicy łepka od szpilki.
Zagrożenia czyhają wszędzie i nigdy dziecka nie ustrzeżemy przed wszystkim, nie dajmy się zwariować, ale możemy dużo zrobić zeby dziecko było bezpieczniejsze
Zagrożenia czyhają wszędzie i nigdy dziecka nie ustrzeżemy przed wszystkim, nie dajmy się zwariować, ale możemy dużo zrobić zeby dziecko było bezpieczniejsze
heh temat jest troche inny, ale..czytam i w sumie wychodzi,ze jest o przeczuciach. hm..nie chcialam jechac przez most, ale zle skrecilam i wyszlo,ze jechalam przez most, pozniej znowu chcialam skrecic, ale pomyslalam,ze przesadzam.. pozniej balam sie skrzyzowania.. a za chwile mialam na nim wypadek.wszyscy zyja. ale czasami warto sluchac przeczuc i do cholery po prostu skrecic.
sh tylko ze takie przeczucia moga stac sie juz paranoja , mialam juz tak setki razy i mam nadal, pamietam raz , jak moja kumpela szla rodzic drugie dziecko, miala przeczucie ze juz nie wroci do domu zywa, ze cos sie jej stanie itd. pozegnala sie ze synkiem , poryczala i wiedziala ze cos sie z nia stanie napewno....
obecnie ma jeszcze dodatkowa dwojke - dwie dziewczynki blizniaczki :)
zaznaczam ze jest osoba bardzooo wrazliwa ...tak jak ja :/
obecnie ma jeszcze dodatkowa dwojke - dwie dziewczynki blizniaczki :)
zaznaczam ze jest osoba bardzooo wrazliwa ...tak jak ja :/
ja tez sie bardzo boje, ze malemu cos moze sie stac. po prostu nie wyobrazam sobie zycia bez niego. na sama mysl, ze cos zlego moze mu sie przytafic...eh...wiem, ze moje serce pekloby doslownie w ciagu godziny! ale staram sie te mysli odganiac, bo tak jak napisala jedna z was, nie mozna popasc w paranoje i trzeba walczyc z takimi myslami, a raczej schowac je gleboko i nie pozwolic im za czesto ujawniac sie.



HaniaB z tym pęknięciem serca to niestety nie jest takie łatwe...Mojej kuzynki mąż wraz z ich córcią zginęli w wypadku samochodowym i moja kuzynka strasznie to przeżyła i modliła się o to, żeby ktoś tam u góry zabrał ją do siebie razem z nimi, ale niestety to nie takie łatwe jak nam się wydaje. Ona bardzo chciała umrzeć, chciała również aby serce jej pękło itp., ale wierz mi - ono wcale tak łatwo nie pęka i musi pchnąć to życie sama, pogrążona w smutku i żalu :(
Dziewczyny czy Was nachodzą czasem takie myśli, że byłybyście w stanie nawet zabić w obronie życia swojego dziecka? Ja stwierdzam, że nie miałabym żadnych skrupułów mimo, że do tej pory zawsze uważałam się za osobę wierzącą...Wyznaję zasadę oko za oko, ząb za ząb i czasem zastanawiam się, czy jestem normalna;) Ale pewnie większość matek tak ma..
Kulka - jest artykuł o tym wypadku, ale nie piszą, że dziecko zmarło http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Wjechal-w-przystanek-i-potracil-trzymiesieczne-dziecko-n43286.html
Ale jesteście prędkie w ferowaniu wyroków...
Kiedyś cudem uniknęłam potrącenia kobiety z głębokim wózkiem. Na przejściu dla pieszych. Już widzę, co byście o mnie wypisywały :/
Tylko, że jechałam z przepisową prędkością, trzeźwa (jak zawsze) a durny babol bez zatrzymania, bez spojrzenia w którakolwiek stronę, bez dania mi najmniejszej szansy na zauważenie co zamierza zrobić, wepchnął wózek na przejście. Ledwie wyhamowałam, ale facet, który grzmotnął mnie w kuper już przepchnął mnie za zebrę. Dobrze, że baba leciała naprawdę szybko z tym wózkiem, to nie walnęłam w nią. Nawet się nie zatrzymała...
Na drodze zdarzają się rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom, lepiej dać sobie na wstrzymanie z obwinianiem kogokolwiek.
Ciekawe, co byście powiedziały matce tego dziecka (babol to była babcia albo opiekunka, na matkę za stara), gdyby twierdziła, że należy mnie zabić?
Kiedyś cudem uniknęłam potrącenia kobiety z głębokim wózkiem. Na przejściu dla pieszych. Już widzę, co byście o mnie wypisywały :/
Tylko, że jechałam z przepisową prędkością, trzeźwa (jak zawsze) a durny babol bez zatrzymania, bez spojrzenia w którakolwiek stronę, bez dania mi najmniejszej szansy na zauważenie co zamierza zrobić, wepchnął wózek na przejście. Ledwie wyhamowałam, ale facet, który grzmotnął mnie w kuper już przepchnął mnie za zebrę. Dobrze, że baba leciała naprawdę szybko z tym wózkiem, to nie walnęłam w nią. Nawet się nie zatrzymała...
Na drodze zdarzają się rzeczy, o jakich nie śniło się filozofom, lepiej dać sobie na wstrzymanie z obwinianiem kogokolwiek.
Ciekawe, co byście powiedziały matce tego dziecka (babol to była babcia albo opiekunka, na matkę za stara), gdyby twierdziła, że należy mnie zabić?
Ale w ogole piesi wyskakuja na jezdnie niczym filip z konopii, czasami są w ogóle niewidoczni. Jak jeszcze jest ciemno i pada deszcz to w ogóle ciężko czasami coś dojrzeć, a taki wyskakuje sobie zza drzewa i zadowolony. Piesi w ogóle nie rozumieją, jak ciężko jest czasami zatrzymać samochód, myślą że jak kierowca naciśnie hamulec to stoi, a to tak niestety nie jest.
.....Młody gnojek poczuł się panem drogi....żeby sumienie go zeżarło i dzidzia mu się śniła każdej nocy....
...........................................kulka.......przeraziło mnie to co napisałaś............postanowiłam, ze nie będę nigdzie nic komentować,ale to co napisałaś......jak można komukolwiek tak życzyć...tym bardziej nie znając sytuacji, osób...
tak się składa, że ten gnojek jest moją bardzo bliską osobą...zapewniam Cię, że bez Twoich życzeń sumienie nie od wczoraj nie daje mu żyć. On nie wsiadł po pijaku do samochodu, nie pędził wbrew temu co się powszechnie pisze...to byl WYPADEK!!!! Gdyby na jego miejscu bylby Twoj mąż, brat, syn, ojciec tez bys mu tego życzyla???????
Tobie życzę tego, by Cię nieszczęścia zawsze omijały szerokim łukiem.
...........................................kulka.......przeraziło mnie to co napisałaś............postanowiłam, ze nie będę nigdzie nic komentować,ale to co napisałaś......jak można komukolwiek tak życzyć...tym bardziej nie znając sytuacji, osób...
tak się składa, że ten gnojek jest moją bardzo bliską osobą...zapewniam Cię, że bez Twoich życzeń sumienie nie od wczoraj nie daje mu żyć. On nie wsiadł po pijaku do samochodu, nie pędził wbrew temu co się powszechnie pisze...to byl WYPADEK!!!! Gdyby na jego miejscu bylby Twoj mąż, brat, syn, ojciec tez bys mu tego życzyla???????
Tobie życzę tego, by Cię nieszczęścia zawsze omijały szerokim łukiem.
Witam serdecznie
Mnie spotkało to nieszczęście, że pierwszy synek zmarł 8 godzin po urodzeniu, niestety nie mogłam nic zrobić...miał wadę wrodzoną.
Ja nauczyłam się z tym żyć..
Teraz drugi ma 6 miesięcy jest całkowicie zdrowy, silny i pełen radości, ale nie ma dnia, żebym się o niego nie martwiła, instynkt jak najbardziej mu ufam, ale w moim przypadku chyba zakłócam jego działanie...
Myślę, że to zamartwianie się zostanie mi już do końca życia i nic na to nie poradzę...i to budzenie się w środku nocy, żeby posłuchać jak oddycha.
Doskonale wiem, że czasem przesadzam, ale co zrobić.. tak już jest.
Mnie spotkało to nieszczęście, że pierwszy synek zmarł 8 godzin po urodzeniu, niestety nie mogłam nic zrobić...miał wadę wrodzoną.
Ja nauczyłam się z tym żyć..
Teraz drugi ma 6 miesięcy jest całkowicie zdrowy, silny i pełen radości, ale nie ma dnia, żebym się o niego nie martwiła, instynkt jak najbardziej mu ufam, ale w moim przypadku chyba zakłócam jego działanie...
Myślę, że to zamartwianie się zostanie mi już do końca życia i nic na to nie poradzę...i to budzenie się w środku nocy, żeby posłuchać jak oddycha.
Doskonale wiem, że czasem przesadzam, ale co zrobić.. tak już jest.
takie myśli i obawa zostają zawsze nic na to nie poradzimy ale tez nie można się bronić przed tym......
mi nie umarło dziecko urodzone tylko poroniłam i to nie różni się dla mnie niczym bo dziecka nie ma ........i nigdy nie przestanę myśleć.....a jak się kiedyś drugie pojawi to pewnie będą bardzo przezorna i nadopiekuńcza....
mi nie umarło dziecko urodzone tylko poroniłam i to nie różni się dla mnie niczym bo dziecka nie ma ........i nigdy nie przestanę myśleć.....a jak się kiedyś drugie pojawi to pewnie będą bardzo przezorna i nadopiekuńcza....
Agatha czytaj następnym razem ze zrozumieniem, proszę Cię :) spytałam się w tym wątku, czy zabiłybyście w obronie życia swojego dziecka. A co do tego wypadku w Gdyni, to akurat była wina kierowcy - nie dostosował prędkości do warunków na jezdni. Kobieta niewinna, stała z dzieckiem na przystanku. Dziecko żyje i jego stan jest coraz lepszy, także to cudowna wiadomość :)
Mamo Piotrusia, nie wszyscy w każdym wątku, w którym się udzielasz, odpowiadają wyłącznie na Twoje posty, bierz to pod uwagę, proszę Cię. Proszę o wybaczenie, ale Twojego postu być może nie czytałam z wystarczającą uwagą i szacunkiem i traktowałam go jako jeden z wielu, w podobnym tonie. Jeszcze raz błagam o wybaczenie i bardzo proszę o kolejne napominanie mnie, jeśli jeszcze kiedykolwiek mi się to przydarzy :D
ja też czasami o tym myślę, co by było, gdyby.. sądzę że skończyłabym w psychiatryku.. nie zabiłabym się, bo wiedziałabym, że moja mama będzie czuła to samo co ja, nie zrobiłabym tego mojej rodzinie
zaczęłam o tym myśleć, gdy dowiedziałam się, że córka dziewczyny ze szpitala, z którą leżałam na sali zmarła, mała była w dużo lepszym stanie niż mój synek po porodzie, jak ja wychodziłam ze szpitala to ona też szykowała się do wypisu, miesiąc później dowiedziałam się, że dziewczynka zmarła parę dni później na sepsę...
co do przeczucia, to ja trochę boję się moich, szczególnie snów, śniło mi się ostatnio, że mieliśmy z mężem wypadek samochodowy, zadzwoniłam do niego, żeby na siebie uważał, powiedział, że nie może rozmawiać. 3h później wrócił do domu cały zakrwawiony, wjechał w tramwaj, na szczęście skończyło się na skasowanym aucie i złamanym nosie.
podobnie miałam z ojcem, też mi się śnił wypadek z jego udziałem, tydzień później ledwo uszedł z życie bo zderzył się czołowo z innym samochodem. pół roku dochodził do siebie.
zaczęłam o tym myśleć, gdy dowiedziałam się, że córka dziewczyny ze szpitala, z którą leżałam na sali zmarła, mała była w dużo lepszym stanie niż mój synek po porodzie, jak ja wychodziłam ze szpitala to ona też szykowała się do wypisu, miesiąc później dowiedziałam się, że dziewczynka zmarła parę dni później na sepsę...
co do przeczucia, to ja trochę boję się moich, szczególnie snów, śniło mi się ostatnio, że mieliśmy z mężem wypadek samochodowy, zadzwoniłam do niego, żeby na siebie uważał, powiedział, że nie może rozmawiać. 3h później wrócił do domu cały zakrwawiony, wjechał w tramwaj, na szczęście skończyło się na skasowanym aucie i złamanym nosie.
podobnie miałam z ojcem, też mi się śnił wypadek z jego udziałem, tydzień później ledwo uszedł z życie bo zderzył się czołowo z innym samochodem. pół roku dochodził do siebie.
ja tez mam obsesyjne mysli zwiazane z lękiem o najblizszych, wiem ze tak bedzie zawsze, tez miewalam rozne przeczucia i sny ale z biegiem czasu zaczelam je ignorowac, wypierac z psychiki, znam siebie i wiem tez dlaczego tak jest u mnie a nie inaczej, mialam bardzo rozne bardzo złe sny , straszne wrezcz i takie ktore niby sie zawsze sprawdzaja, nie sprawdzily sie nigdy choc przyznam ze zawsze wtedy budze sie z potwornym lekiem, trzesawka itp. - staram sie o tym nie myslec, a jedynie co , to jestem bardziej uwazna i ostrozna , martwie sie bardzo o meza ktory jest za granica , jak jest w Polsce jestem o wiele spokojniejsza
raz tylko sprawdzil mi sie sen o smierci mojego taty ale mysle ze bylo to zwiazane z tym ze myslalam wtedy o tym i balam sie tego - a bylo to nieuniknione gdyz byl smiertelnie chory
taki lęk zostaja na zawsze, mozemy go oslabic, oddalic ale nie pozbedziemy sie go nigdy, niektorzy maja mocniejsza psychike , moja nalezy do tych slabszych - ja nauczylam sie po czesci nie wglebiac w to, nie myslec, nie czytac zlych rzeczy, nie sluchac wiadomosci ale to jestem ja i moja psyche , pozatym jestem osoba wierzaca mam szczegolne nabozenstwo do Matki Bozej cudownego medalika, nosze go na szyi , nosi go moja corka , moj maz rowniez go ma - powierzam sie jej opiece i ufam i wiecie jstem jakos spokojniejsza - " Ten kto go bedzie nosil z ufnoscia otrzyma wiele łask i szczegolna moja opieke" powiedziala Matka Boza
raz tylko sprawdzil mi sie sen o smierci mojego taty ale mysle ze bylo to zwiazane z tym ze myslalam wtedy o tym i balam sie tego - a bylo to nieuniknione gdyz byl smiertelnie chory
taki lęk zostaja na zawsze, mozemy go oslabic, oddalic ale nie pozbedziemy sie go nigdy, niektorzy maja mocniejsza psychike , moja nalezy do tych slabszych - ja nauczylam sie po czesci nie wglebiac w to, nie myslec, nie czytac zlych rzeczy, nie sluchac wiadomosci ale to jestem ja i moja psyche , pozatym jestem osoba wierzaca mam szczegolne nabozenstwo do Matki Bozej cudownego medalika, nosze go na szyi , nosi go moja corka , moj maz rowniez go ma - powierzam sie jej opiece i ufam i wiecie jstem jakos spokojniejsza - " Ten kto go bedzie nosil z ufnoscia otrzyma wiele łask i szczegolna moja opieke" powiedziala Matka Boza
ja też jestem wierząca, ale powiem szczerze, że jak Kubuś umarł jakoś nie mogłam zrozumieć, czemu Bóg na to pozwala, do tej pory tego nie rozumiem, teraz po prostu nie zadaję już tego pytania.
Nauczyłam się z tym żyć, ale do końca życia będę za nim tęsknic, i może będę przesadzać z opieką nad moim drugim synkiem Oskarkiem, ale nic na to nie poradzę i myślę, że jak podrośnie i wszystko mu opowiem to zrozumie...
Mam tylko nadzieję, że mąż pomoże mi znaleźć jakiś złoty środek, żeby mały miał troszkę swobody...
Ehh i tak będę się martwic i tak, ale taka chyba rola mamy...
Ale mi masło maślane wyszło, ale tyle myśli...
Nauczyłam się z tym żyć, ale do końca życia będę za nim tęsknic, i może będę przesadzać z opieką nad moim drugim synkiem Oskarkiem, ale nic na to nie poradzę i myślę, że jak podrośnie i wszystko mu opowiem to zrozumie...
Mam tylko nadzieję, że mąż pomoże mi znaleźć jakiś złoty środek, żeby mały miał troszkę swobody...
Ehh i tak będę się martwic i tak, ale taka chyba rola mamy...
Ale mi masło maślane wyszło, ale tyle myśli...
ja nie jestem wyjątkiem, bardzo często patrzę na synka z boku, jak się zaśmiewa podczas zabawy z tatą, jak się bawi w kącie, jak mi kładzie głowę na kolanie i przychodzą mi czarne myśli do głowy, że gdyby mu się coś stało, gdybym musiała kiedykolwiek patrzeć jak cierpi, gdyby go zabrakło to serce by mi pękło, rzuciłabym się z mostu bo nie wyobrażam sobie żyć gdyby go nie było...
wciąż oczywiście w czasie snu (w nocy także) budzę się i sprawdzam czy synek oddycha, a ostatnio jak miał ponad 40 stopni gorączki byłam w takich nerwach, że wpadłam do przychodni jak burza, oczywiście bez kolejki i biada temu, kto by się ośmielił zwrócić mi uwagę, że się wpycham ;) niech ta osoba, która była w środku cieszy się, że nie wytargałam jej z na pół gołym dzieckiem na korytarz tylko pozwoliłam dokończyć wizytę ! ;)
jednak to jest mój lęk, moja obsesja (czy też normalna sprawa;) i mój problem, dlatego nie tłamszę synka moją troskliwością i pozwalam na taką swobodę, na jaką oczywiście można pozwolić 1,5 rocznemu dziecku ;)
wciąż oczywiście w czasie snu (w nocy także) budzę się i sprawdzam czy synek oddycha, a ostatnio jak miał ponad 40 stopni gorączki byłam w takich nerwach, że wpadłam do przychodni jak burza, oczywiście bez kolejki i biada temu, kto by się ośmielił zwrócić mi uwagę, że się wpycham ;) niech ta osoba, która była w środku cieszy się, że nie wytargałam jej z na pół gołym dzieckiem na korytarz tylko pozwoliłam dokończyć wizytę ! ;)
jednak to jest mój lęk, moja obsesja (czy też normalna sprawa;) i mój problem, dlatego nie tłamszę synka moją troskliwością i pozwalam na taką swobodę, na jaką oczywiście można pozwolić 1,5 rocznemu dziecku ;)