Widok
wspolne mieszkanie przed slubem
Dziewczyny jak to jest u was, mieszkacie/mieszkalyscie/ z narzeczonym przed slubem, byl jakis sprzeciw rodzicow. kupilismy z narzeczonym mieszkanie odbieramy je na lato, no i wiadomo zacznie sie jezdzenie po sklepach wykonczenie(bo mieszkanie jest nowe) czyli pewnie jakis miesiac to potrwa.planowalismy slub na wrzesien ale odpada bo narzeczony wyjezdza na 2 tygodnie ale jeszcze nie ma konkretnie ustalonej daty, wiec stwierdzilismy ze na spokojnie wezmiemy slub w kwietniu2009,aby nie zalatwiac za jednym zamachem spraw z mieszkaniem i slubem, az tu nagle moj tata sie obudzil i stiwrdzil ze nie pozwoli nam zamieszkac bez slubu, ze mammy choc cywilny wziasc,ale brac cywilny a po pol roku koscielny to nie bedzie juz tego klimatu,tej radosci bo juz formalnie bylibysmy malzenstwem. czy wspolne mieszkanie przed slubem to naprawde az takie zlo i niebezpieczenstwo ze cos sie popsuje
Ja nie zdecydowałabym sie na ślub bez mieszkania wcześniej z ta osobą.To najlepsza okazja, że by sie poznać tak naprawdę , dowiedzieć o prawdziwych wadach i zaletach tej osoby, jak radzi sobie z codziennymi problemami i czy ci pomaga w różnych sprawach, których przy wspólnym mieszkaniu jest mnóstwo.Ja mieszkam z moim od 2 lat i wiem na co sie decyduje.Rodzice nasi uwarzaja tak samo więc nie ma problemu.To już chyba nie te czasy....Ale to oczywiście moje zdanie.
eee, masz tatę starej daty ... jetseś dorosłą kobietą !! postaw się, to twoje życie, to nie twój tata będzie żył z tym człowiekiem tylko ty i skoro chcesz z nim być całe życie, to data slubu nie ma nic do gadania ....
my mieszkamy razem, gdybyśmy mogli to zamieszkaliśmy ze sobą po 3 miesiącach związku, ale sytuacja nam na to nie pozwoliła wiec mieszkamy razem od lutego tego roku, i nie zamieniłabym tego na żadną inna stuację !!
ile ja się go przez ten czas nauczyłam, poznałam mojego narzeczonego jak nie znałam przed zamieszkaniem razem .... nie mówcie, ze to takie wypróbowyanie sie, docieranie ... to raczej uczy nas akceptować wady i kochać zalety drugiego człowieka ... potem z większa pewnością wstępuje się w związek małżeński ... bo lepiej się znacie
my mieszkamy razem, gdybyśmy mogli to zamieszkaliśmy ze sobą po 3 miesiącach związku, ale sytuacja nam na to nie pozwoliła wiec mieszkamy razem od lutego tego roku, i nie zamieniłabym tego na żadną inna stuację !!
ile ja się go przez ten czas nauczyłam, poznałam mojego narzeczonego jak nie znałam przed zamieszkaniem razem .... nie mówcie, ze to takie wypróbowyanie sie, docieranie ... to raczej uczy nas akceptować wady i kochać zalety drugiego człowieka ... potem z większa pewnością wstępuje się w związek małżeński ... bo lepiej się znacie
papilio1@op.pl
" WIELKIEEEEE ZŁO !!! " taaaaa............ i pójdziesz za to do WIEKIEEEEGO PIEKŁA i tam będzie WIELKIIII DIABEŁ.
A tak na poważnie , ja mieszkałam z moim już teraz mężem, i jak większość uważam, że to bardzo dobre patrząc pod kątem poznania się i pod kilkoma innymi kątami również ;))
Pozdrawiam,
"grubasek napisał(a):
> no jeśli jesteś wierzącą osobą, a skoro chcesz brać ślub
> kościelny to raczej jesteś to powinnaś wiedzieć że to bardzo
> WIELKIEEEEE ZŁO !!! bedziesz żyła w ciężkim grzechu
>
>
A tak na poważnie , ja mieszkałam z moim już teraz mężem, i jak większość uważam, że to bardzo dobre patrząc pod kątem poznania się i pod kilkoma innymi kątami również ;))
Pozdrawiam,
"grubasek napisał(a):
> no jeśli jesteś wierzącą osobą, a skoro chcesz brać ślub
> kościelny to raczej jesteś to powinnaś wiedzieć że to bardzo
> WIELKIEEEEE ZŁO !!! bedziesz żyła w ciężkim grzechu
>
>
ja z moim narzeczonym zamieszkałam juz dawno, półtora roku temu... miałam wtedy 21 lat i tata troche kręcił nosem, ale nie dlatego ze popełniemy grzech, tragedia i skandal, tylko jego córenka mu sie wymknęła;)
ciesze sie ze zamieszkalismy razem... musieliśmy sie dotrzec... mój ukochany jest ode mnie 7 lat starszy, miał pewne wkurzające nawyki i był rozpieszczony przez mame strasznie:/ początki mieliśmy małokolorowe, jakies 3-4 m-ce kłotni, cichych dni lub wręcz głosnych dni;) nagle oboje bez rodziców, duzo zmian, jakby stało by sie to dopiero po slubie doszłaby kolejna zmiana, stanu cywilnego;) wkoncu ja zaczęłam gasic swiatła z pomieszczen, z których wychodziłam, zaczełam domykac lodówke, przestałam obwieszac haczyki w łazience ciuchami;) moje kochanie nie zostawiało skarpetek wszędzie, nie zostawia juz tez pustych naczyn w lodówce lub łyka mleka w kartonie i nawet myje naczynia, co było nie do pomyślenia! wie tez co to odkurzacz;)
nasze problemy były moze i prozaiczne, ale i takie potrafią wywołać dużą afere, właściwie to szczególnie takie, bo sa częste i powtarzające sie;) ciesze sie ze pozbylismy sie ich przed ślubem
ciesze sie ze zamieszkalismy razem... musieliśmy sie dotrzec... mój ukochany jest ode mnie 7 lat starszy, miał pewne wkurzające nawyki i był rozpieszczony przez mame strasznie:/ początki mieliśmy małokolorowe, jakies 3-4 m-ce kłotni, cichych dni lub wręcz głosnych dni;) nagle oboje bez rodziców, duzo zmian, jakby stało by sie to dopiero po slubie doszłaby kolejna zmiana, stanu cywilnego;) wkoncu ja zaczęłam gasic swiatła z pomieszczen, z których wychodziłam, zaczełam domykac lodówke, przestałam obwieszac haczyki w łazience ciuchami;) moje kochanie nie zostawiało skarpetek wszędzie, nie zostawia juz tez pustych naczyn w lodówce lub łyka mleka w kartonie i nawet myje naczynia, co było nie do pomyślenia! wie tez co to odkurzacz;)
nasze problemy były moze i prozaiczne, ale i takie potrafią wywołać dużą afere, właściwie to szczególnie takie, bo sa częste i powtarzające sie;) ciesze sie ze pozbylismy sie ich przed ślubem
moja mama tez nie ma nic przeciwko,dla niej wazne ze juz jestesmy zareczeni i planujemy slub,ale tata boi sie ze jak zamieszkamy razem to okaze sie ze nie pasujemy a mieszkanie trzeba splacac i jest wspolne,chodzi mu o to aby nie bylo tak ze jak sie rozstaniemy to i tak bedziemy mieszkac pod wspolnym dachem bo mamy wspolne mieszkanie,a jakby byl slub to mozna zrobic podzial majatku. planujemy takie oficjalne zareczyny, no ze on przyjdzie do moich rodzicow i poprosi o moja reke a tu nagle tata wyskoczy z tekstem"prosze wziasc slub cywilny aby bylo zabezpieczenie" chyba bym sie spalila ze wstydu a narzeczony juz by nigdy moich rodzicow ze mna nie odwiedzal
powiem tak: miej w du*** co mówi rodzina, bądź trochę egoistką i wybierz to co da Ci szczęście!
Moja rodzina nawet nie odważyła się kręcić nosem na to, że mieszkam z chłopakiem :)
My mieszkamy ze sobą praktycznie od kiedy jesteśmy razem. Wg mnie wspólne mieszkanie jest świetnym wstępem, macie czas na "dotarcie się", poznanie swoich zwyczajów. Nie będzie takiego szoku po ślubie o jakim opowiadało mi wiele koleżanek, że nagle z męża wylazł cham i prostak i kłócicie się non stop, a jako narzeczony był subtelny i szarmancki.
Co do ślubu cywilnego, na pół roku przed kościelnym? Wg mnie jak najbardziej! Przynajmniej zawiążesz rodzinie języki. My wzięliśmy ślub cywilny w Sylwestra. Termin trochę przypadkiem taki wyszedł. Zaraz po zaręczynach stwierdziliśmy, że skoro i tak mamy się pobrać, to prawnie warto to zrobić teraz, będziemy się wspólnie rozliczać z podatków. Powód trochę prozaiczny, ale ślub był bardzo miły. Taki jakby sekretny, bo wiedzieli tylko rodzice, a na samym ślubie byliśmy tylko my i świadkowie. Miało to fajny posmak tajnego ślubu :) Sylwester był jedynym wolnym terminem w 2007 roku, a musieliśmy spełnić warunek, że zgłaszamy się na miesiąc przed terminem. Polecam USC w Gdyni, bardzo miła pani prowadzi śluby do tego jest muzyka na żywo za darmo ;)
W Gdańsku podobno trzeba za wszystko płacić i jest straszna masówka (tak mówiła świadkowa, która ma porównanie)
To, że wzięłam cywilny nie umniejsza mojej radości w przygotowaniach do kościelnego.
Reasumując: bierzcie cywilny i mieszkajcie razem :)
[/url]
[/url]
Moja rodzina nawet nie odważyła się kręcić nosem na to, że mieszkam z chłopakiem :)
My mieszkamy ze sobą praktycznie od kiedy jesteśmy razem. Wg mnie wspólne mieszkanie jest świetnym wstępem, macie czas na "dotarcie się", poznanie swoich zwyczajów. Nie będzie takiego szoku po ślubie o jakim opowiadało mi wiele koleżanek, że nagle z męża wylazł cham i prostak i kłócicie się non stop, a jako narzeczony był subtelny i szarmancki.
Co do ślubu cywilnego, na pół roku przed kościelnym? Wg mnie jak najbardziej! Przynajmniej zawiążesz rodzinie języki. My wzięliśmy ślub cywilny w Sylwestra. Termin trochę przypadkiem taki wyszedł. Zaraz po zaręczynach stwierdziliśmy, że skoro i tak mamy się pobrać, to prawnie warto to zrobić teraz, będziemy się wspólnie rozliczać z podatków. Powód trochę prozaiczny, ale ślub był bardzo miły. Taki jakby sekretny, bo wiedzieli tylko rodzice, a na samym ślubie byliśmy tylko my i świadkowie. Miało to fajny posmak tajnego ślubu :) Sylwester był jedynym wolnym terminem w 2007 roku, a musieliśmy spełnić warunek, że zgłaszamy się na miesiąc przed terminem. Polecam USC w Gdyni, bardzo miła pani prowadzi śluby do tego jest muzyka na żywo za darmo ;)
W Gdańsku podobno trzeba za wszystko płacić i jest straszna masówka (tak mówiła świadkowa, która ma porównanie)
To, że wzięłam cywilny nie umniejsza mojej radości w przygotowaniach do kościelnego.
Reasumując: bierzcie cywilny i mieszkajcie razem :)


Jestem z moim A już 4 rok:) po 3 katach zamieszkaliśmy razem a dokładnie w zesłym roku- odebraliśmy w lato nowiutkie mieszkanko- zupełnie jak Ty teraz:) u nas nie byóło żadnego sprzeciwu rodziców- wręcz odwriotnie z racji tego że oboje kończymy magisterkę w tym roku bardzo nam pomagali finansowo- kupili parę rzeczy do domu:):) też mieliśmy sporo wydatków ale dużo pieniędzy odłożyliśmy przez ten czas wspólnego bycia razem- na ślub oboje zdecydowani byliśmy dopiero po magiosterce- ale konkretnej daty nie było:):) i tak się stało teraz w czerwcu bronimy się a za rok w lipcu bierzemy ślub:) decyzja była spontaniczna:):) ale już nie mogę się doczekać
Aha i jeszcze jedno!! mieszkanie z narzeczonym :"na swoim" jest cudowne.... także nic się nie bój- wtedy na prawdę zaczniesz czuć że jesteście blisko, jak będą problemy to tylko was bardziej scalą a nie rozdzielą!! Nam mieszka się rewelacyjnie- na początku myślałam że będę tęsknić za mamą:):) a teraz jest mi po prostu wstyd że tak żadko ich odwiedzam ( mieszkają ponad 130 km ode mnie)- jest na prawdę fajnie- a wspólne urządzanie jakie przyjemne:):) nic się nie bój. a moim zdaniem brać cywilny tylko poto żeby zamieszkać to głupota! i tak i tak się pobierzecie! my w dniu ślubu będziemy razem mieszkać 2 lata - przyjm,owaliśmy już nawet 1 kolęde i ksiądz nic nie powiedział:):)
my od czerwca mieszkamy razem. Dostałam mieszkanie po pradziadkach i zrobiliśmy mały remoncik pt cekolowanie i malowanie ścian (stara kamienica), i zamieszkaliśmy razem. I wg mnie nic się nie zmieniło na gorsze... jest jak było, przeszło to zupełnie naturalnie, tak jakbyśmy mieszkali razem od zawsze. Nasłuchałam się, że jak się mieszka ze sobą to się dużo rzeczy zmienia, że denerują niektóre nawyki itp... pewnie, ale jakoś nam to nie przeszkadza i nie przeszkadzało. A jak idziemy spać to miło przytulić się i dostać buzi na dobranoc, albo wstać rano np w sb i ktoś przyniesie ci śniadanko do łóżka (albo w nd ja jemu ;)).
Nie wyobrażam sobie już powrotu do domu rodziców. Nieeeee.
No a 21 czerwca ślub ;) i będzie tak samo jak przed ślubem ;).

http://kozlowskagnieszka.wordpress.com/
Nie wyobrażam sobie już powrotu do domu rodziców. Nieeeee.
No a 21 czerwca ślub ;) i będzie tak samo jak przed ślubem ;).

http://kozlowskagnieszka.wordpress.com/
no to jestem wbrew wszystkim powyższym opiniom...
my nie mieszkamy ze sobą i do ślubu nie będziemy mieszkać, ale nie dlatego ze nasi rodzice tak chcą tylko dlatego że my tak chcemy :)
po ślubie mają nastąpić wszystkie te fajne zmiany - jak bycie małżenstwem, wspólne życie itp :) ale to pewnie kwestia zasad :)
oczywiscie musieliśmy to przegadać wspólnie i ustalić, no i tak zdecydowaliśmy :)
i ja sie z tego bardzo ciesze, ze 23 sierpnia razem z mężem zamieszkam :)
my nie mieszkamy ze sobą i do ślubu nie będziemy mieszkać, ale nie dlatego ze nasi rodzice tak chcą tylko dlatego że my tak chcemy :)
po ślubie mają nastąpić wszystkie te fajne zmiany - jak bycie małżenstwem, wspólne życie itp :) ale to pewnie kwestia zasad :)
oczywiscie musieliśmy to przegadać wspólnie i ustalić, no i tak zdecydowaliśmy :)
i ja sie z tego bardzo ciesze, ze 23 sierpnia razem z mężem zamieszkam :)
Witaj,
ja również mieszkam ze swoim narzeczonym od 5 lat. Wyjechaliśmy na studia i rodzice za bardzo nie mieli wpływu na nasze wspólne mieszkanie.
Oczywiście mój ojciec nie był zachwycony, ale sie przyzwyczaił.
Od ponad pół roku mieszkamy na swoim i nie zamieniłabym sie za nic na wspólne mieszkanie dopiero po ślubie.
Skoro wszystko zaplanowane to po urządzeniu mieszkania wprowadzajcie się.
Tato może nie będzie zachwycony, akle na pewno zaakceptuje sytuacje.
W końcu jesteś dorosła.
ja również mieszkam ze swoim narzeczonym od 5 lat. Wyjechaliśmy na studia i rodzice za bardzo nie mieli wpływu na nasze wspólne mieszkanie.
Oczywiście mój ojciec nie był zachwycony, ale sie przyzwyczaił.
Od ponad pół roku mieszkamy na swoim i nie zamieniłabym sie za nic na wspólne mieszkanie dopiero po ślubie.
Skoro wszystko zaplanowane to po urządzeniu mieszkania wprowadzajcie się.
Tato może nie będzie zachwycony, akle na pewno zaakceptuje sytuacje.
W końcu jesteś dorosła.
Nie obawiaj się że coś się popsuje, chociaż muszę przyznać, że i ja miałam podobne obawy zanim zamieszkałam z narzeczonym. U nas wszystko bardzo szybko sie potoczyło, mieszkam z narzeczonym u jego rodziców w domu szeregowym gdzie zajmujemy poddasze i jesteśmy niezależni, jestem z innego dalekiego miasta i nie mam nikogo w 3mieście więc aby zaoszczędzić kasę i nie wynajmować mieszkania postanowiliśmy zamieszkać razem. Moi rodzice z początku nie chcieli słyszeć że zamieszkam z facetem przed ślubem, są bardzo religijni, ale ich przekonałam, że dzięki temu poznamy się lepiej no i oczywiście sporo kasy zaoszczędzę, chcieli nawet sami mi wysyłać kasę na wynajem ale bliżej poznali mojego narzeczonego i teraz go wręcz uwielbiają, odwiedzili nas i zobaczyli jak mieszkamy i zaakceptowali to. Tobie radzę ze swojej strony aby Twój tato bliżej poznał narzeczonego a jeśli już długo jesteście razem i się dobrze znają to powoli im tłumacz korzyści. Przy okazji poznasz też wady codziennego życia Twego partnera oraz poznasz bliżej siebie i Twoje reakcje, czy jesteś cierpliwa na np. porozrzucane skarpetki itp. Jeśli oboje będziecie mieli siłę pokonać różne trudności to na pewno sie uda. Jeśli jednak nic nie przekona Twojego taty i mogłoby to popsuć stosunki z Twoją rodziną to dla świętego spokoju chyba lepiej byłoby poczekać do ślubu, ten czas i tak szybko dla Was zleci.
P.S. My się pobieramy we wrześniu tego roku :-)
Pozdrawiam - Aga
P.S. My się pobieramy we wrześniu tego roku :-)
Pozdrawiam - Aga
u nas było podobnie jak u kredki wspólnie zadecydowalismy o tym ze chcemy zamieszkać po ślubie, juz nie mozemy sie doczekać......
nie chcielismy aby ślub kościelny, który jest sakramentem stał sie tylko formalnosćią dla rodzinki i dla nas.
nie chcielismy aby ślub kościelny, który jest sakramentem stał sie tylko formalnosćią dla rodzinki i dla nas.
[url=http://www.suwaczek.pl/]
sprzedam La sposę Gaula (rozmiar 36/38, wzrost 160 + obcas)

sprzedam La sposę Gaula (rozmiar 36/38, wzrost 160 + obcas)
fajnie :) my też sie nie możemy doczekać, ale jest cos bardzo urokliwego w tym oczekiwaniu :) nie tylko na ślub ale na zmianę życia :)
u nas oczywoscie też wchodzi kwestia Pana Boga :) dla nas ślub to nie tylko papierek
no i nie wyobrażam sobie że moj narzeczony mógłby wcześniej mieszkać z kimś innym... żeby sprawdzic czy mu sie z kimś dobrze mieszka...
u nas oczywoscie też wchodzi kwestia Pana Boga :) dla nas ślub to nie tylko papierek
no i nie wyobrażam sobie że moj narzeczony mógłby wcześniej mieszkać z kimś innym... żeby sprawdzic czy mu sie z kimś dobrze mieszka...
My zamieszkaliśmy razem po 3 miesięcznej znajomości. Ktoś może uznać że byliśmy szaleni tym bardziej, ze ja miałam wtedy 18 lat. Ale mieszkamy już tak razem 4 lata i 8 miesięcy. Rodzice oczywiście burzyli się na początku, bo to była kawalerka no i jedno łóżko ;) ale z czasem uświadomili sobie że lepiej żebym mieszkała z kimś a nie była sama. (w innym mieście mieszkaliśmy). Mój M. zdecydował się na oświadczyny dopiero 3 miesiące temu. nasz ślub będzie w czerwcu w przyszłym roku, a rodzice cieszą się że W KOńCU będzie ślub i nie mają nic przeciwko. A bez mieszkania razem przed ślubem nie zdecydowałabym się nigdy na małżeństwo z tak naprawdę obcą osobą.
[url=http://www.waszslub.pl]

nie odważyłabymsie hajtac z kimsz kim nie mieszkałam wczesniej,
po slubie mogłoby sie okazac ze swiat nie jesttaki rózowy... to jak mojmaz powiedział... to jak miec ...
pojecie o necie siedzac na nim po 1-2 h dziennie w kafejce,
a mieszkanie razemto stałe łacze:)
i nie mam na mysli sexu, po prostu pewne sytuacje zdarzaja sie tylko na wspólnym.... wiec zeby nie było rozczarowan ... ufnosc ufnoscią...ale zdrowy rozsadek tez powinien chyba isc w parze :)
po slubie mogłoby sie okazac ze swiat nie jesttaki rózowy... to jak mojmaz powiedział... to jak miec ...
pojecie o necie siedzac na nim po 1-2 h dziennie w kafejce,
a mieszkanie razemto stałe łacze:)
i nie mam na mysli sexu, po prostu pewne sytuacje zdarzaja sie tylko na wspólnym.... wiec zeby nie było rozczarowan ... ufnosc ufnoscią...ale zdrowy rozsadek tez powinien chyba isc w parze :)
Ja podobnie jak Miia, nie mieszkałam z mężem przed ślubem i bardzo dobrze mi z tym i nie żałuję. Owszem często zostawałam na noc na kilka dni, ale wspólnego zamieszkiwania nie było. Owszem nie ma w tym nic złego i jeśli ludzie chcą się sprawdzać w taki sposób przed ślubem to czemu nie. Ale nie rozumiem tekstów "nie wzięłabym ślubu najpierw nie zamieszkując z kimś", to bez sensu, co ma być to i tak będzie, obojętnie czy się mieszka wcześniej czy nie. Ja mam troszkę inną teorię i uważam, że lepiej jest właśnie nie mieszkać razem przed śluberem. Ja nie narzekam i gdybym miała jeszcze raz wybierać to postąpiłabym tak samo :)
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
dla mnie PRZEDE WSZYSTKIM argumentem jest to, ze
moj Pan Bog i caly Kosciol Katolicki ostrzega przed cudzolozeniem - sex przed slubem, wspolne mieszkanie jak malzonkowie.
poniewaz wiem, ze Bog chce dla mnei jak najlepiej - to wiem, ze taka droga jest najlepsza. i tego bede sie trzymac.
argument ze 'przeciez wsyzscy mieszkaja ze soba przed slubem' do mnei nie przemawia..
'trzeba sie sprawdzic' - wierze ze Sakrament Malzenstwa tak umacnia zwiazek ze jakies sprawy powszednie nie zdolaja zaklocic tej Milosci.
zalezy na czym buduje sie zwiazek.
My budujemy na fundamencie Boga i oddajemy Jemu nasze malzenstwo,
wiec staramy sie zachowywac Jego przykazania.
moj Pan Bog i caly Kosciol Katolicki ostrzega przed cudzolozeniem - sex przed slubem, wspolne mieszkanie jak malzonkowie.
poniewaz wiem, ze Bog chce dla mnei jak najlepiej - to wiem, ze taka droga jest najlepsza. i tego bede sie trzymac.
argument ze 'przeciez wsyzscy mieszkaja ze soba przed slubem' do mnei nie przemawia..
'trzeba sie sprawdzic' - wierze ze Sakrament Malzenstwa tak umacnia zwiazek ze jakies sprawy powszednie nie zdolaja zaklocic tej Milosci.
zalezy na czym buduje sie zwiazek.
My budujemy na fundamencie Boga i oddajemy Jemu nasze malzenstwo,
wiec staramy sie zachowywac Jego przykazania.
Karolinka29 napisała:
> Ja podobnie jak Miia, nie mieszkałam z mężem przed ślubem i
> bardzo dobrze mi z tym i nie żałuję. Owszem często zostawałam
> na noc na kilka dni, ale wspólnego zamieszkiwania nie było.
> Owszem nie ma w tym nic złego i jeśli ludzie chcą się sprawdzać
> w taki sposób przed ślubem to czemu nie. Ale nie rozumiem
> tekstów "nie wzięłabym ślubu najpierw nie zamieszkując z kimś",
> to bez sensu, co ma być to i tak będzie, obojętnie czy się
> mieszka wcześniej czy nie. Ja mam troszkę inną teorię i uważam,
> że lepiej jest właśnie nie mieszkać razem przed ślubem. Ja
> nie narzekam i gdybym miała jeszcze raz wybierać to
> postąpiłabym tak samo :)
Właśnie o ty chodzi. My też od czasu do czasu "pomieszkujemy" u siebie. Misiek zostaje na noc i to dość często. Przez pierwsze 3 lata naszego związku NIE BYŁO ANI JEDNEGO DNIA żebyśmy sie nie widzieli. Były momenty ze mieszkaliśmy ze sobą. Moi rodzice wyjeżdżali czasami na 2 tygodnie i wtedy Misiek wyprowadzał sie do mnie. Potem wracał do siebie.
Myśle ze nie ma sensu dzielić sie w tej chwili na pary które mieszkają bądź nie mieszkają z sobą. Łączy nas dziewczęta jedno - ślub (który sie odbył lub który sie odbędzie), przygotowania (a do tego jest to forum) i miłość do tych naszych kochanych chłopów. Kazdy podjął swoja decyzje z którą mu jest dobrze.
> Ja podobnie jak Miia, nie mieszkałam z mężem przed ślubem i
> bardzo dobrze mi z tym i nie żałuję. Owszem często zostawałam
> na noc na kilka dni, ale wspólnego zamieszkiwania nie było.
> Owszem nie ma w tym nic złego i jeśli ludzie chcą się sprawdzać
> w taki sposób przed ślubem to czemu nie. Ale nie rozumiem
> tekstów "nie wzięłabym ślubu najpierw nie zamieszkując z kimś",
> to bez sensu, co ma być to i tak będzie, obojętnie czy się
> mieszka wcześniej czy nie. Ja mam troszkę inną teorię i uważam,
> że lepiej jest właśnie nie mieszkać razem przed ślubem. Ja
> nie narzekam i gdybym miała jeszcze raz wybierać to
> postąpiłabym tak samo :)
Właśnie o ty chodzi. My też od czasu do czasu "pomieszkujemy" u siebie. Misiek zostaje na noc i to dość często. Przez pierwsze 3 lata naszego związku NIE BYŁO ANI JEDNEGO DNIA żebyśmy sie nie widzieli. Były momenty ze mieszkaliśmy ze sobą. Moi rodzice wyjeżdżali czasami na 2 tygodnie i wtedy Misiek wyprowadzał sie do mnie. Potem wracał do siebie.
Myśle ze nie ma sensu dzielić sie w tej chwili na pary które mieszkają bądź nie mieszkają z sobą. Łączy nas dziewczęta jedno - ślub (który sie odbył lub który sie odbędzie), przygotowania (a do tego jest to forum) i miłość do tych naszych kochanych chłopów. Kazdy podjął swoja decyzje z którą mu jest dobrze.
Ja również popieram mieszkanie razem przed ślubem :) My ślub bierzemy we wrześniu, wspólne mieszkanie odebraliśmy w grudniu, a mieszkamy razem od około miesiąca - wcześniej się urządzaliśmy... Mieszkanie razem przed ślubem to wspaniała rzecz... Miałam podobną sytuację do Ciebie, ale po rozmowie z rodzicami zaufali mi (że mi się nie "odwidzi") i to zaakceptowali... Porozmawiaj z rodzicami i powiedz im jakie to dla Ciebie ważne i co dzięki temu możesz zyskać... Życzę powodzenia ;)
nie mowmy o sredniowieczu. To jest kwestia wiary.
Tylko wytlumaczcie mi jedna rzecz ktoras z was napisala o cudzolozeniu w momencie mieszkania razem bez slubu. A jak ludzie sie spotykaja ze soba i on albo ona zostaje na noc ale nie mieszkaja raezm to jak to sie wtedy nazywa??? ale przeciez mieszkajac razem nie trzeba ze soba wspolzyc spiac nawet w jednym lozku.
Kazdy ma swoje zycie i powinnien je przezyc tak jak chce i wedlug wlasnych zasad.
Tylko wytlumaczcie mi jedna rzecz ktoras z was napisala o cudzolozeniu w momencie mieszkania razem bez slubu. A jak ludzie sie spotykaja ze soba i on albo ona zostaje na noc ale nie mieszkaja raezm to jak to sie wtedy nazywa??? ale przeciez mieszkajac razem nie trzeba ze soba wspolzyc spiac nawet w jednym lozku.
Kazdy ma swoje zycie i powinnien je przezyc tak jak chce i wedlug wlasnych zasad.
ja nie mieszkam ani nie chciałabym mieszkać ze swoim narzeczonym przed slubem:) Uważam ,ze to co najpiękniejsze to właśnie wspólne zamieszkanie i wspólne docieranie a skoro zamieszkałabym przed ślubem to nic fajnego, nic po ślubie by sie nie zmieniło:( nuda! a jeśli jestem na moim narzeczonym ponad 6 lat to znamy sie na tyle dobrze, że wiem jakie ma przyzwyczjenie i nawyki i oczywiście je toleruje bo nikt nie jest ideałem. Pozostaje kwestia wiary i troche tradycji. Ja zamieszkam w dniu ślubu i baaaardzo mi to odpowiada Pozdrawiam
inka.ja my mamy dokladniwe takie samo podejscie, jestesmy ze soba 6,5 roku i tez nie mieszkamy razem i zamieszkamy dzien po slubie, moi rodzice namawiali nas na wspolne zamieszkanie ale my wolelismy wlasnie tak, wiadomo jest troche obaw i wogole,a le wtedy sie poczuje ze faktycznie zaczyna sie nowa, wspolna droge zycie, a tak jak sie mieszka przed to tylko fajne wesele obraczki na palcu i wspolne nazwisko. My sie cieszymy ze podejlsimy taka decyzje
inka.ja i umchi - ja na to tez czekam.. na wspolne docieranie sie po slubie :)
tez jestesmy ze soba prawie 6lat ..i w dzien slubu bedzie nowa jakosc:)
demolka - samo mieszkanie ze soba grzechem nie jest. Grzechem jest wspolzycie. ja wiem, ze byloby nam jeszcze trudniej wytrwac w czystosci gdybysmy ze soba mieszkali.. po prostu wieksza pokusa!
" A jak ludzie sie spotykaja ze soba i on albo ona zostaje na noc ale nie mieszkaja razem to jak to sie wtedy nazywa??? "
a ladna czy brzydka nazwe Ci podac? bo pare rzeczy mi przychodzi na mysl:)
jedno jest pewne - jesli wspolzyja to grzesza. to jest czarnobiale.
"Kazdy ma swoje zycie i powinnien je przezyc tak jak chce i wedlug wlasnych zasad."
zgadzam sie KAZDY MA WOLNA WOLE i niech robi co mu dusza dyktuje!
tez jestesmy ze soba prawie 6lat ..i w dzien slubu bedzie nowa jakosc:)
demolka - samo mieszkanie ze soba grzechem nie jest. Grzechem jest wspolzycie. ja wiem, ze byloby nam jeszcze trudniej wytrwac w czystosci gdybysmy ze soba mieszkali.. po prostu wieksza pokusa!
" A jak ludzie sie spotykaja ze soba i on albo ona zostaje na noc ale nie mieszkaja razem to jak to sie wtedy nazywa??? "
a ladna czy brzydka nazwe Ci podac? bo pare rzeczy mi przychodzi na mysl:)
jedno jest pewne - jesli wspolzyja to grzesza. to jest czarnobiale.
"Kazdy ma swoje zycie i powinnien je przezyc tak jak chce i wedlug wlasnych zasad."
zgadzam sie KAZDY MA WOLNA WOLE i niech robi co mu dusza dyktuje!
Oj nie przesadzaj, że żaden ksiądz Ci rozgrzeszenia nie da... czasy się zmieniły, my na swoim mieszkaniu przyjeliśmy po raz 1 kolendę, ksiądz założył nam kartę, pytał o studia, oto jak nam się mieszka, czy zamierzamy się pobrac itp. bardzo sypomatyczny ksiądz, najwazniejsze że chcieliśmy tą kolendę przyjąc i że mamy juz ustalona datę ślubu. P.S. I nic nam nie mówił o grzechu itp. ksiądz w kancelari tez wie że mieszkamy razem i też nic nie mówił. ( mieszkamy od 8 m-cy razem, jesteśmy razem od 4 lat) ślub w przyszłym roku
Dla mnie po prostu czasy się zmieniły i to bardzo- takie myślenie typu wspólne mieszkanie = smiertelny grzech jest dla mnie nie do pojęcia!! jak można utożsamiać te 2 rzeczy??
To jest sprawa indywidualna- czy ktoś chce czy nie chce mieszkać razem- my mieszkamy bo chcielismy i mieliśmy do tego warunki, i w żadnym wypaku nie czuję się jakąś grzesznicą...
A słowa "trudno" w dniu swojej smierci raczej nie wypowuiedziałabym bo nie miałabym jak:)
To jest sprawa indywidualna- czy ktoś chce czy nie chce mieszkać razem- my mieszkamy bo chcielismy i mieliśmy do tego warunki, i w żadnym wypaku nie czuję się jakąś grzesznicą...
A słowa "trudno" w dniu swojej smierci raczej nie wypowuiedziałabym bo nie miałabym jak:)
dlaczego uważasz "nie-mieszkanie razem" jako średniowiecze??? CZYZBY DLATEGO ZE TO ZACOFANIE???
my jesteśmy ze sobą długo. warunki mieszkaniowe mamy i to do wyboru. żyjemy jak większość par tylko nie mieszkamy razem. Pomieszkujemy ze sobą od czasu do czasu i nie uważam tego za ŚREDNIOWIECZE, nie uważam także ze żyje w śmiertelnym grzechu (w sprawach sypialnianych). Nie mieszkamy ze sobą tylko dlatego ze zabrania tego kościół.
MYŚLĘ ZE NIE MA SIE CO KŁÓCIĆ NAD TYM CZY KTOŚ MIESZKANIA CZY NIE MIESZKA. SADZE ZE POWINNYŚMY SKOŃCZYĆ TEN WATEK BO TA DYSKUSJA DO NICZEGO NIE PROWADZI. TE KTÓRE MIESZKAJĄ Z FACETAMI NIE NAMÓWIĄ TYCH KTÓRE NIE MIESZKAJĄ DO WSPÓLNEGO ZAMIESZKANIA ANI NA ODWRÓT... I NIE MA SIE CO TU OCZERNIAĆ....
MYŚLĘ ZE KAŻDA PODJĘŁA DLA SIEBIE SŁUSZNĄ DECYZJE I NIE MA ZAMIARU JEJ ZMIENIAĆ....
my jesteśmy ze sobą długo. warunki mieszkaniowe mamy i to do wyboru. żyjemy jak większość par tylko nie mieszkamy razem. Pomieszkujemy ze sobą od czasu do czasu i nie uważam tego za ŚREDNIOWIECZE, nie uważam także ze żyje w śmiertelnym grzechu (w sprawach sypialnianych). Nie mieszkamy ze sobą tylko dlatego ze zabrania tego kościół.
MYŚLĘ ZE NIE MA SIE CO KŁÓCIĆ NAD TYM CZY KTOŚ MIESZKANIA CZY NIE MIESZKA. SADZE ZE POWINNYŚMY SKOŃCZYĆ TEN WATEK BO TA DYSKUSJA DO NICZEGO NIE PROWADZI. TE KTÓRE MIESZKAJĄ Z FACETAMI NIE NAMÓWIĄ TYCH KTÓRE NIE MIESZKAJĄ DO WSPÓLNEGO ZAMIESZKANIA ANI NA ODWRÓT... I NIE MA SIE CO TU OCZERNIAĆ....
MYŚLĘ ZE KAŻDA PODJĘŁA DLA SIEBIE SŁUSZNĄ DECYZJE I NIE MA ZAMIARU JEJ ZMIENIAĆ....
jestesmy razem 4 lata za rok i 4 miesiace slub
a zamieszkamy ze soba tuz przed slubem albo po (zobaczymy )- teraz owszem pomieszkujemy tzn jakis weekend jakis wyjazd ale nie na stale po prostu nie chcemy
twierdze ze czlowieka kocha sie takiego jakim on jest a o te skarpetki mozna walczyc po slubie - ludzie mowia trzeba sie dotrzec -po slubie tez mozna
przyklad kuzynka 3 lata mieszkala z mezem dzieckiem u swoich rodzicow teraz wyprowadzili sie na swoje - dopiero teraz poznaja prawdziwe wspole mieszkani i sie docieraja po 4 latach malzenstwa i co nie ma reguly
kazdy robi tak jak chce i jak mu serce i rozum podpowiada
a zamieszkamy ze soba tuz przed slubem albo po (zobaczymy )- teraz owszem pomieszkujemy tzn jakis weekend jakis wyjazd ale nie na stale po prostu nie chcemy
twierdze ze czlowieka kocha sie takiego jakim on jest a o te skarpetki mozna walczyc po slubie - ludzie mowia trzeba sie dotrzec -po slubie tez mozna
przyklad kuzynka 3 lata mieszkala z mezem dzieckiem u swoich rodzicow teraz wyprowadzili sie na swoje - dopiero teraz poznaja prawdziwe wspole mieszkani i sie docieraja po 4 latach malzenstwa i co nie ma reguly
kazdy robi tak jak chce i jak mu serce i rozum podpowiada
a my tez ze sobą nie mieszkamy. Czekam na moment slubu który zmieni całkowicie moje życie. To będzie najważniejsze wydarzenie w zyciu.
Podjęliśmy wspólnie taka decyzję że zamieszkamy ze sobą po slubie i trzymamy się tego a jesteśmy ze sobą 5 lat i da się :)
Myślę że to indywidualna sprawa każdej pary, ich decyzja i ich postanowienie.
A i tak nie uważam że bez mieszkania przed slubem jest większe ryzyko że się nie uda :)
Podjęliśmy wspólnie taka decyzję że zamieszkamy ze sobą po slubie i trzymamy się tego a jesteśmy ze sobą 5 lat i da się :)
Myślę że to indywidualna sprawa każdej pary, ich decyzja i ich postanowienie.
A i tak nie uważam że bez mieszkania przed slubem jest większe ryzyko że się nie uda :)
tokio napisał(a):
> ale może nie mieszajmy w to księży :) tylko nasze sumienie
OK. Dostrzegam pewne wady w koncepcji wspólnego zamieszkiwania przed ślubem. Zakładam, że ma to być jeden ślub aż do śmierci.
Co będzie, jeśli okaże się że macie braki i nie nadajecie się w oczach narzeczonego do małżeństwa? Jaka będzie Wasza reakcja?
Poprzez zakładanie, że w każdej chwili możecie przecież się rozstać/być opuszczone, widzę tu możliwość zranienia.
> ale może nie mieszajmy w to księży :) tylko nasze sumienie
OK. Dostrzegam pewne wady w koncepcji wspólnego zamieszkiwania przed ślubem. Zakładam, że ma to być jeden ślub aż do śmierci.
Co będzie, jeśli okaże się że macie braki i nie nadajecie się w oczach narzeczonego do małżeństwa? Jaka będzie Wasza reakcja?
Poprzez zakładanie, że w każdej chwili możecie przecież się rozstać/być opuszczone, widzę tu możliwość zranienia.
To chyba lepiej rozstać się przed ślubem niż po slubie??? Równie dobrze partner może okazac się zupełnie inną osobą niz znaliśmy ją dotychczas.
A poza tym po co z góry zakładac że będzie zle? To kwestia indywidualna,my zamieszkaliśmy razem i w 100% jeszcze bardziej upewniłam się że to TEN, na całe życie:):) ( np. ujął mnie tym jak opiekował się mną jak byłam chora:):)
A poza tym po co z góry zakładac że będzie zle? To kwestia indywidualna,my zamieszkaliśmy razem i w 100% jeszcze bardziej upewniłam się że to TEN, na całe życie:):) ( np. ujął mnie tym jak opiekował się mną jak byłam chora:):)
madziara84 napisał(a):
> To chyba lepiej rozstać się przed ślubem niż po slubie???
> Równie dobrze partner może okazac się zupełnie inną osobą niz
> znaliśmy ją dotychczas.
Może się tak okazać w każdym momencie, nawet po 20 latach życia pod wspólnym dachem :-/ Może się tak okazać, zwłaszcza gdy współżycie seksualne rozpoczyna się wcześniej niż wykształcił się dialog. Jak ludzie są zakochani to jest duża pokusa, żeby odłożyć dojrzewanie do miłości nad seks. Sprzyja temu intymność w sytuacji wspólnego zamieszkania.
> A poza tym po co z góry zakładac że będzie zle? To kwestia
Właśnie o to mi chodzi. Dlaczego zatem po prostu nie przysiądz sobie tej miłości do końca życia?
> indywidualna,my zamieszkaliśmy razem i w 100% jeszcze bardziej
> upewniłam się że to TEN, na całe życie:):) ( np. ujął mnie tym
> jak opiekował się mną jak byłam chora:):)
Fakt, prawdziwy człowiek daje się poznać po czynach a nie gadaniu... i bardzo dobrze, że Twój narzeczony okazuje dobroć i troskę o Ciebie.
Czy byłoby inaczej gdybyś mieszkała u siebie?
> To chyba lepiej rozstać się przed ślubem niż po slubie???
> Równie dobrze partner może okazac się zupełnie inną osobą niz
> znaliśmy ją dotychczas.
Może się tak okazać w każdym momencie, nawet po 20 latach życia pod wspólnym dachem :-/ Może się tak okazać, zwłaszcza gdy współżycie seksualne rozpoczyna się wcześniej niż wykształcił się dialog. Jak ludzie są zakochani to jest duża pokusa, żeby odłożyć dojrzewanie do miłości nad seks. Sprzyja temu intymność w sytuacji wspólnego zamieszkania.
> A poza tym po co z góry zakładac że będzie zle? To kwestia
Właśnie o to mi chodzi. Dlaczego zatem po prostu nie przysiądz sobie tej miłości do końca życia?
> indywidualna,my zamieszkaliśmy razem i w 100% jeszcze bardziej
> upewniłam się że to TEN, na całe życie:):) ( np. ujął mnie tym
> jak opiekował się mną jak byłam chora:):)
Fakt, prawdziwy człowiek daje się poznać po czynach a nie gadaniu... i bardzo dobrze, że Twój narzeczony okazuje dobroć i troskę o Ciebie.
Czy byłoby inaczej gdybyś mieszkała u siebie?
ja nie patrzę na wspólne mieszkanie jako chęć sprawdzenia czy do siebie pasujemy, ale po to, by nauczyć się kochać wady mojego narzeczonego ....
wiem , ze można sie tego uczyć już po slubie ... ale wolę jednak wiedziec że jesteśmy razem bo się kochamy i chcemy być razem mimo wad, a nie jesteśmy razem, bo teraz już musimy, bo przysięgaliśmy, bo już nie ma odwrotu ... :))
wiem , ze można sie tego uczyć już po slubie ... ale wolę jednak wiedziec że jesteśmy razem bo się kochamy i chcemy być razem mimo wad, a nie jesteśmy razem, bo teraz już musimy, bo przysięgaliśmy, bo już nie ma odwrotu ... :))
papilio1@op.pl
Myślę, że jeśli ktoś chcę zamieszkać, to tylko, żeby być razem...Każdy ma wady...bedziecie się poznawać przez całe życie...Jeśli się go kocha, jesli się kochacie, napewno dojdziecie do ładu z swoimi nawykami. Bycie razem to iśc na kompromis...To moje zdanie..
Moja rodzina (od strony mamy..są bardzo tradycyjni) jest przeciw mieszkaniu razem przed ślubem...ale rodzice przyznali, że jeśli będziemy chcieli to możemy wprowadzić się szybciej...My zdecydowaliśmy, żeby poczekać, jest sporo spraw do załatwienia, zobaczymy jak szybko uda nam się urządzic mieszkanie.
Myslę, że jeśli bardzo ci na tym zależy, powinnaś szczerze porozmawiać z rodzicami.
Pozdr
Moja rodzina (od strony mamy..są bardzo tradycyjni) jest przeciw mieszkaniu razem przed ślubem...ale rodzice przyznali, że jeśli będziemy chcieli to możemy wprowadzić się szybciej...My zdecydowaliśmy, żeby poczekać, jest sporo spraw do załatwienia, zobaczymy jak szybko uda nam się urządzic mieszkanie.
Myslę, że jeśli bardzo ci na tym zależy, powinnaś szczerze porozmawiać z rodzicami.
Pozdr
a my w tygodniue nie mamy szans, żeby sie zobaczyc:( widujemy sie w weekendy i to oczywiscie ZA MAŁO, ale poki co nie da sie nic zrobic - pracujemy w dwoch roznych miejscowościach (oddalonych od siebie o 30 km), ja do popoludnia, R. prawie do nocy, wiec nic z tego, a mieszkac przed slubem wspolnie nie bedziemy, bo te przyjemność zostawilismy sobie na pierwszy dzien po slubie:) mysle, ze jesli chce sie z kims byc i kogos sie kocha, to tzw. docieranie sie po slubie to nie jest zaden problem, bo co - zostawie kogos, kogo kocham, bo on rozrzuca skarpetki, czy robi inne glupstwa? albo nie naucze go czegos takiego nie robic i postanowie sie rozejsc?
Słuchajcie z tym docieraniem sie po slubie to prawda. Ja mieszkam z moim mezem przyszłym juz jakis czas. Na poczatku było sielankowo przez 1 miesiąc a potem niestety, małe nieporozumienia sie zaczeły. Trwało to troche nim ustalilismy wspólnie zasady w naszym domu. Takze ja jestem jak najbardziej ZA zamieszkaniem razem przed slubem!!!!
no to my jestesmy rekordzisci - 6 lat mieszkamy razem. ups, przepraszam, 6 lat grzeszymy razem ;)
przerobilam i niemieszkanie razem, jednak wiem jedno - jak sie ma pewnosc ze to ten jeden jedyny to mieszkanie czy nie mieszkanie razem niczego nie zmieni.
mieszkanie razem pomaga gdy ktos nie jest pewien.
nie wszystkie zyjemy tak do konca wiara, ktora stawia kobiete w sytuacji poddania sie (i oddania) mezczyznie. To trudny temat i kazda z nas ma inne zdanie i kazde zdanie jest wazne.
cale szczescie dzis mamy wybor, i te, ktore chca zyc jak nasze babki robia to bo sa szczesliwe ale to ich wybor - nie przymus, te ktore zas zyja wedlug nowych zasad (albo tez bez zasad) robia to, bo maja WYBOR i tez sa szczesliwe.
osobiscie popieram (oczywiscie) mieszkanie razem. chociaz nie za dlugo, bo pozniej sie ze slubem zebrac nie mozna :)
ale u nas sytuacja jest szczegolna - znalezlismy sie za granicami.
byly studia, byly problemy emigrantow, teraz 30 na karku i czas dzieciaki porobic ;)
przerobilam i niemieszkanie razem, jednak wiem jedno - jak sie ma pewnosc ze to ten jeden jedyny to mieszkanie czy nie mieszkanie razem niczego nie zmieni.
mieszkanie razem pomaga gdy ktos nie jest pewien.
nie wszystkie zyjemy tak do konca wiara, ktora stawia kobiete w sytuacji poddania sie (i oddania) mezczyznie. To trudny temat i kazda z nas ma inne zdanie i kazde zdanie jest wazne.
cale szczescie dzis mamy wybor, i te, ktore chca zyc jak nasze babki robia to bo sa szczesliwe ale to ich wybor - nie przymus, te ktore zas zyja wedlug nowych zasad (albo tez bez zasad) robia to, bo maja WYBOR i tez sa szczesliwe.
osobiscie popieram (oczywiscie) mieszkanie razem. chociaz nie za dlugo, bo pozniej sie ze slubem zebrac nie mozna :)
ale u nas sytuacja jest szczegolna - znalezlismy sie za granicami.
byly studia, byly problemy emigrantow, teraz 30 na karku i czas dzieciaki porobic ;)
w zyciu sa rozne sytuacje. My np zdecydowalismy sie na mieszkanie razem po pierwsze ze wzgledu na odleglosc D. do pracy (stad ma blizej) no i przede wszystkim ja mialam nieciekawa sytuacje i relacje z ojcem wiec to byl glowny powod. Mialam dosc zycia w strachu wiec delikatnie mowiac zwialam z domu a teraz jestem szczesliwa bo nareszcie mam swiety spokoj i nie zastanawiam sie czy jak wroce z pracy czy nikt nie bedzie sie awanturowal itp..
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TM/czystosc_mlz.html
http://www.sciaga.pl/tekst/34405-35-dlaczego_warto_poczeka_sens_i_warto_wstrzemi_liwo_ci_p_ciowej_przed
w ramach dokształcania się :) miłej lektury :)
co do poznawania się bez mieszkania ze sobą to hohoho :) tyle jest sposobów :) przeciez nie spotykamy sie tylko w kawiarniach - to byłoby średniowiecze ;)
pokazałam to forum mojemu narzeczonemu, na hasło poznawania sie przed ślubem przez mieszkanie zareagował: o my nie mieszkamy razem a ja tez sie Toba opiekowalem jak bylas chora
tak mi jeszcze przyszło na myśl a propo tej dyskusji o grzechu ...
dla częsci ludzi nie robi to różnicy czy żyja w grzechu czy nie ('bo takie czasy'),
ja wiem że Pan Bóg dba o nas i chce dla nas jak najlepiej, dlatego ufam że zachowanie czystości przedmałżeńskiej jest dla mnie i mojego narzeczonego wspaniałe! :) i tak się z tym czuje :) :) :)
http://www.sciaga.pl/tekst/34405-35-dlaczego_warto_poczeka_sens_i_warto_wstrzemi_liwo_ci_p_ciowej_przed
w ramach dokształcania się :) miłej lektury :)
co do poznawania się bez mieszkania ze sobą to hohoho :) tyle jest sposobów :) przeciez nie spotykamy sie tylko w kawiarniach - to byłoby średniowiecze ;)
pokazałam to forum mojemu narzeczonemu, na hasło poznawania sie przed ślubem przez mieszkanie zareagował: o my nie mieszkamy razem a ja tez sie Toba opiekowalem jak bylas chora
tak mi jeszcze przyszło na myśl a propo tej dyskusji o grzechu ...
dla częsci ludzi nie robi to różnicy czy żyja w grzechu czy nie ('bo takie czasy'),
ja wiem że Pan Bóg dba o nas i chce dla nas jak najlepiej, dlatego ufam że zachowanie czystości przedmałżeńskiej jest dla mnie i mojego narzeczonego wspaniałe! :) i tak się z tym czuje :) :) :)
wiesia napisał(a):
> kredkaaa napisał(a):
>
> > ja wiem że Pan Bóg dba o nas i chce dla nas jak najlepiej,
> > dlatego ufam że zachowanie czystości przedmałżeńskiej jest
> dla
> > mnie i mojego narzeczonego wspaniałe! :) i tak się z tym
> czuje
> > :) :) :)
> >
>
> :-) Też tak uważamy... trzymamy za Was kciuki.
to ja pod wami sie podpisuje calym sercem :)
> kredkaaa napisał(a):
>
> > ja wiem że Pan Bóg dba o nas i chce dla nas jak najlepiej,
> > dlatego ufam że zachowanie czystości przedmałżeńskiej jest
> dla
> > mnie i mojego narzeczonego wspaniałe! :) i tak się z tym
> czuje
> > :) :) :)
> >
>
> :-) Też tak uważamy... trzymamy za Was kciuki.
to ja pod wami sie podpisuje calym sercem :)
Nie mieszkamy ze sobą dlatego, że nie mamy takiej możliwości. Cieszę się z tego, gdyż uważam, że będzie to wielka zmiana, gdybyśmy ze soba mieszkali przed slubem, nic by się nie zmieniło poza obraczką na palcu. Nie mam jednak absolutnie nic przeciwko mieszkaniu razem i pewnie my też bysmy tak zrobili, gdyby była taka możliwość. Mimo wszystko, nie żałuję :)
Aha....nie zgadzam się też z poglądem, że trzeba się sprawdzić przed ślubem mieszkając razem, znam wiele przykładów na to, iż to nie jest gwarancją szczęśliwego i udanego związku.
Pozdrawiam
Aha....nie zgadzam się też z poglądem, że trzeba się sprawdzić przed ślubem mieszkając razem, znam wiele przykładów na to, iż to nie jest gwarancją szczęśliwego i udanego związku.
Pozdrawiam