Widok
zaproś wujka Wieśka!...czyli wątek o awanturze w sprawie kogo zapraszać a kogo nie...
Wiele razy czytając to forum widziałam jakie problemy mają dziewczyny jeśli chodzi o wypisanie zaproszeń. A w zasadzie problemy z rodzicami... głównie dlatego, że w naszym kraju utarło się głupie przekonanie -"zaproś bo wypada".
My z moim lubym wesele finansujemy sobie sami. Poza tym jesteśmy już na "swoim" i nie wypbrażam sobie żeby rodzice mi płacili za ślub wesele itd.
W związku z tym, myślałam że ominą mnie prośby typu - "zaproś wujka wieśka, zaproś ciocię zdzisie! - itp.
Niestety się myliłam.
Ustaliłam z moim narzeczonym listę, wypisaliśmy zaproszenia, a moja mam nagle obudziła się i z wielkim i pretensjami dlaczego nie zapraszam męża jej chrzestnej czyli jej wujka.
Jakby to powiedziała moja koleżanka HELLOŁ!!! Przecież to Twój Wujek!
Rozpętała się afera, że zapraszam swoich znajomych ( dla mamy to OBCY), a przecież rodzina jest najważniejsza.
Ja natomiast nie uważam, że ważniejszy jest wujek, którego widze raz na 3 lata niż para moich znajomych, których widuję przynajmniej raz w tygodniu.
Naprawdę obecnośc wujka nie jest mi do życia potrzebna. Natomiast czułabym brak swoich znajomych na ślubie i weselu.
Jednak pojawia się inna wrażliwa kwestia na zaproszeniu jest napisane , że narzeczeni zapraszają wraz z rodzicami.
Ja rozumiem, że rodzicom może być głupio, ale argument bo powinno się jakos do mnie nie przemawia.
Natomiast moja mam jest oburzona i mówi, że będzie jej wstyd bo moja siostra prosiła na ślub . Tylko, że moja siostra miała nieograniczony pokład finansowy. Ja mam określoną kwotę w której musze się zmieścić.
Dziś u mnie w domu ma być wielka narada co z tym fantem zrobić i boje się, że wypale nie wiem co.:/
Jak Wy radziłyscie sobie z tego typu problemami?
Aaaaa!!! No i jeszcze jedno to w ogóle chore! Tu oburzył się mój tata.
MA PRETENSJE, ŻE WYSĆIE TZN BŁOGOSŁAWIEŃSTWO NIE EBDZIE U NICH W DOMU!
Ja mieszkam gdzie indziej już od dawna!! Z moim lubym.. mało tego w innym miescie i co mam tak jezdzic w ta i we w tą? Bo taka tradycja? Błagam ehhh :/
My z moim lubym wesele finansujemy sobie sami. Poza tym jesteśmy już na "swoim" i nie wypbrażam sobie żeby rodzice mi płacili za ślub wesele itd.
W związku z tym, myślałam że ominą mnie prośby typu - "zaproś wujka wieśka, zaproś ciocię zdzisie! - itp.
Niestety się myliłam.
Ustaliłam z moim narzeczonym listę, wypisaliśmy zaproszenia, a moja mam nagle obudziła się i z wielkim i pretensjami dlaczego nie zapraszam męża jej chrzestnej czyli jej wujka.
Jakby to powiedziała moja koleżanka HELLOŁ!!! Przecież to Twój Wujek!
Rozpętała się afera, że zapraszam swoich znajomych ( dla mamy to OBCY), a przecież rodzina jest najważniejsza.
Ja natomiast nie uważam, że ważniejszy jest wujek, którego widze raz na 3 lata niż para moich znajomych, których widuję przynajmniej raz w tygodniu.
Naprawdę obecnośc wujka nie jest mi do życia potrzebna. Natomiast czułabym brak swoich znajomych na ślubie i weselu.
Jednak pojawia się inna wrażliwa kwestia na zaproszeniu jest napisane , że narzeczeni zapraszają wraz z rodzicami.
Ja rozumiem, że rodzicom może być głupio, ale argument bo powinno się jakos do mnie nie przemawia.
Natomiast moja mam jest oburzona i mówi, że będzie jej wstyd bo moja siostra prosiła na ślub . Tylko, że moja siostra miała nieograniczony pokład finansowy. Ja mam określoną kwotę w której musze się zmieścić.
Dziś u mnie w domu ma być wielka narada co z tym fantem zrobić i boje się, że wypale nie wiem co.:/
Jak Wy radziłyscie sobie z tego typu problemami?
Aaaaa!!! No i jeszcze jedno to w ogóle chore! Tu oburzył się mój tata.
MA PRETENSJE, ŻE WYSĆIE TZN BŁOGOSŁAWIEŃSTWO NIE EBDZIE U NICH W DOMU!
Ja mieszkam gdzie indziej już od dawna!! Z moim lubym.. mało tego w innym miescie i co mam tak jezdzic w ta i we w tą? Bo taka tradycja? Błagam ehhh :/
My akurat też nie wychodzimy z Naszego wspólnego mieszkania, tylko od mojej Mamy domu... Po prostu mamy małe mieszkanko wszyscy byśmy się nie pomieścili, poza tym u Nas będzie spać moja przyszła Szwagierka, a kolejna sprawa, że chciałam Mamie zrobić przyjemność z tym błogosławieństwem u Niej w domu - niech ma chociaż tą jedną rzecz... :)
A co do głównego tematu tego wątku, tu bym była nieugięta!! i już... u mnie też podobna sytuacja zaistniała, ale moja Mama mi tylko powiedziała, że powinnam zaprosić tego Wujka i Ciocię, jednak nic na mnie nie wymusza - mimo, że to Ona płaci za Gości weselnych. Powiedz swojej Mamie, że wolisz ludzi z którymi się spotykasz a nie, kogoś którego widzisz raz na x czasu. I, że nie ma czego się wstydzić!! Powinna być wręcz dumna, że sami sobie opłacacie wesele i dajecie radę... Nie wiem, ja bym po prostu powiedziała, że nie zaproszę i żadna narada tego nie zmieni i już :)
A co do głównego tematu tego wątku, tu bym była nieugięta!! i już... u mnie też podobna sytuacja zaistniała, ale moja Mama mi tylko powiedziała, że powinnam zaprosić tego Wujka i Ciocię, jednak nic na mnie nie wymusza - mimo, że to Ona płaci za Gości weselnych. Powiedz swojej Mamie, że wolisz ludzi z którymi się spotykasz a nie, kogoś którego widzisz raz na x czasu. I, że nie ma czego się wstydzić!! Powinna być wręcz dumna, że sami sobie opłacacie wesele i dajecie radę... Nie wiem, ja bym po prostu powiedziała, że nie zaproszę i żadna narada tego nie zmieni i już :)
boje sie poprostu, że może się zrobić z tego neiżła awantura.
Ja mam niewyparzoną buzie, rodzice potem się obrażą i tyle z teog będzie...
'Jak znam życie jak przejrzą dziś całą liste gości to się zacznie - a tych po co zapraszasz?! To lepiej obcych niz rodzine?
Czasem obcy sa ważniejsi niż rodzina - niestety :/
Ja mam niewyparzoną buzie, rodzice potem się obrażą i tyle z teog będzie...
'Jak znam życie jak przejrzą dziś całą liste gości to się zacznie - a tych po co zapraszasz?! To lepiej obcych niz rodzine?
Czasem obcy sa ważniejsi niż rodzina - niestety :/
U mnie jest tak, że rodzice finansują wesele. Nie było u mnie żadnych afer: tego zaproś, a tego nie. Moi rodzice nie mają pretensji o to, że zapraszam tego znajomego, czy tamtego.. Co do rodziny - też bez żadnych akcji. Co do reszty "rzeczy" - moi rodzice mówią mi co oni by zrobili, a na koniec dodają "ale ostateczna decyzja należy do Was". Ale my też staramy się być fair i skoro dają pieniądze to zabieraliśmy ich np. na oglądanie sali, na rozmowę z zespołem, itp. A tak to nie było u nas żadnych większych kłótni. Ale na Twoim miejscu Olimpia bym nie ustępowała. Jeżeli sami sobie finansujecie, macie prawo zrobić tak jak chcecie. Współczuję Ci, bo to trudna sytuacja.. I trochę Cię rozumiem, bo u nas tak jest z Teściową.. Spróbuj wyjaśnić rodzicom, że Ci "obcy" ludzie są dla Ciebie ważni, utrzymujesz z nimi kontakt, a przecież najbliższą rodzinę też zapraszasz. Ja sobie nie wyobrażam zapraszać jeszcze wujków moich rodziców! Bez przesady. Taka dalsza rodzina to też prawie jak obcy:P Trzymaj się Olimpia i daj znać jak poszło! Powodzenia
Wow, nieźle się porobiło... Jak ja pokazałam mojej mamie wstępną listę gości to powiedziała "a dlaczego zapraszasz tych, może ja wolę tamtych?" (mowa o jej kuzynach), a ja na to że to moje wesele, ona miała swoje i zapraszała kogo chciała :). Miała tez problem z tym że od Pana Młodego jest więcej gość niż ode mnie (bo Mama chce zsfinansować jedzonko na weselu), no a ja jej na to że nic nie poradzę, że jego rodzina jest poprostu większa i 'bardziej się trzymają blisko'. Byłam na weselach mego lubego kuzynów i szczerze powiem, że naprawdę 'nie wypada mi ich nie zaprosić'.
i tak musicie zrobić jak wy chcecie, głównym argumentem jest to że sami za wszystko płacicie i nie zamierzacie szopki z tego wydarzenia robić - bo doskonale Cię/ was rozumiem.
My będziemy mieć raczej tradycyjnie, ale to dlatego że mieszkamy nadal osobno, jesteśmy młodzi ;p i naprawdę
(chyba dlatego że mieszkamy osobno) nie wyobrażamy sobie tego dnia bez błogosławieństwa.
Natomiast każdy przypadek jest inny i naprawdę was rozumiem. Nie dajcie się!
i tak musicie zrobić jak wy chcecie, głównym argumentem jest to że sami za wszystko płacicie i nie zamierzacie szopki z tego wydarzenia robić - bo doskonale Cię/ was rozumiem.
My będziemy mieć raczej tradycyjnie, ale to dlatego że mieszkamy nadal osobno, jesteśmy młodzi ;p i naprawdę
(chyba dlatego że mieszkamy osobno) nie wyobrażamy sobie tego dnia bez błogosławieństwa.
Natomiast każdy przypadek jest inny i naprawdę was rozumiem. Nie dajcie się!
błogosławiństwo ma być! tylko u nas w domu.
Sytuacja jest taka - że blogoslawienstwo mialo byc u nas - potem do kosciola do ktorego jest 3 km i na sale.
Zupełnie nie widze sensu jechać 20 km po to żeby wejsc do domu, żeby rodzice mi postawili krzyżyk na drogę :/
Przeciez to tylko symbol. co za różnica gdzie się go zrobi :/
z domu wyszłam już dawno i nie wiem po co ta cała szopka. :/
Dla mnie to problem - jechać na jedną noc. wziać wszstkei swoje szpergały itd. jeszcze gorzej sie bede denerwować, że zapomniałam różnyxh rzeczy :/
Co do gości u mnie jest tak - ze 70% gości - to moja rodzina ... ze strony narzeczonego jest raptem 10 osób z rodziny :/ i podobierał sobie kilku znajomych - ważnych zarówno dla niego jak i dla mnie.
I co ? mam powiedziec - niech J. ma mniej ludzi i nei zaprasza swojego przyjaciela, bo wujek musi byc?! Paranoja :/
Jak narazie - zaproszenia, to najbardziej stresująca rzecz :/
Sytuacja jest taka - że blogoslawienstwo mialo byc u nas - potem do kosciola do ktorego jest 3 km i na sale.
Zupełnie nie widze sensu jechać 20 km po to żeby wejsc do domu, żeby rodzice mi postawili krzyżyk na drogę :/
Przeciez to tylko symbol. co za różnica gdzie się go zrobi :/
z domu wyszłam już dawno i nie wiem po co ta cała szopka. :/
Dla mnie to problem - jechać na jedną noc. wziać wszstkei swoje szpergały itd. jeszcze gorzej sie bede denerwować, że zapomniałam różnyxh rzeczy :/
Co do gości u mnie jest tak - ze 70% gości - to moja rodzina ... ze strony narzeczonego jest raptem 10 osób z rodziny :/ i podobierał sobie kilku znajomych - ważnych zarówno dla niego jak i dla mnie.
I co ? mam powiedziec - niech J. ma mniej ludzi i nei zaprasza swojego przyjaciela, bo wujek musi byc?! Paranoja :/
Jak narazie - zaproszenia, to najbardziej stresująca rzecz :/
Miałam taki sam problem. Mieszkamy na swoim, wesele sponsoruje sobie sami. Moja mama nie wtraca się. To ja decydowałam kogo zapraszam z naszej rodziny ew. Pytalam od radę. Mieliśmy problem z tesciami bo Ci chcieli zapraszać sasiadow, z którymi ani my ani oni nie utrzymuja. Kontaktu. Mieliśmy ich zaprosic ponieważ oni ich prosili kilkanaście lat wcześniej. :/ Uzbieralo się 5 par. Poszliśmy na ugodę i zapraszamy tylko jednych:) No i po tej aferze mój A. Wytlumaczyl im na spokojnie, że więcej nie maja nam narzucać swoich wizji bo to nasze wesele. Byly też gatki że 1/3 to znajomi. Nie zapraszam krewnych, których widzę raz na ruski rok tylko dlatego, że wypada;)
no u nas to trochę dalej my mieszkamy w weju - rodzice w gdyni :/....ślub i wesele w wejherowie.- po za tym pojawia sie inna kwestia....Mam mojego J. jest dosc powaznie chora i ciezko jej sie poruszac. nie widze tego, że bedzie jechała do gdyni, potem znow do wejherowa itd. Poprostu bedzie jej ciezko.
Poza tym dzien wczensiej bedziemy napewno klatac z owocami, sokami itd na sale... potem bedzie pewnie polter - u mnie w wejherowei.... i jeszcze po imprezie mam jechac do ammym, tylko po to żeby się przespać?! Pakowac, suknie, kosmetyki itd. itd. Na koniec zapomnę, butów, welonu albo czegos.
Po zatym kwestia samochodu.
Nas będzie wiozl znajomy...i co najpierw do weja, potem do gdyni, później znów do weja??
Przypomnę, że to droga na hel, 23 czerwca początek wakacji :/... tzreba bedzie wyjechac ze 2 godziny wczesniej :/
Poza tym dzien wczensiej bedziemy napewno klatac z owocami, sokami itd na sale... potem bedzie pewnie polter - u mnie w wejherowei.... i jeszcze po imprezie mam jechac do ammym, tylko po to żeby się przespać?! Pakowac, suknie, kosmetyki itd. itd. Na koniec zapomnę, butów, welonu albo czegos.
Po zatym kwestia samochodu.
Nas będzie wiozl znajomy...i co najpierw do weja, potem do gdyni, później znów do weja??
Przypomnę, że to droga na hel, 23 czerwca początek wakacji :/... tzreba bedzie wyjechac ze 2 godziny wczesniej :/
Ja mam większy problem, bo Pan Młody Mieszka za Wejem, a ja jestem z Gdańska i niestety będziemy tak kursować. Wolalabym tego oszczędzić, ale jeśli nadal mieszkam z mamusią i on z rodzicami, to nie będę czuła że siebie oszukuje. Natomiast jeśli wy mieszkacie razem to po co robić cos na pokaz? Gratuluję rozsądku, bo mnie osłabia jak ktoś w dniu ślubu RANO! jedzie do domu żeby udawać, że nadal tam mieszka.
Więc gratuluję rozsądku!
Z jednej strony 20 km to nie jest tragedia, ale i tak trzymam waszą stronę. Nie możecie ulegać, jeśli coś wam nie odpowiada, to ma być wasz dzień~!
Więc gratuluję rozsądku!
Z jednej strony 20 km to nie jest tragedia, ale i tak trzymam waszą stronę. Nie możecie ulegać, jeśli coś wam nie odpowiada, to ma być wasz dzień~!
Oj jak czytam ten watek to moi rodzice to skarb ;-) Nam wyszla proporcja: 1/3 znajomych, 1/3 mojej rodziny i 1/3 rodziny lubego i moja mama (mimo ze to rodzice nam glownie finansuja wesele) jest z tego bardzo zadolwolona. bo od poczatku mowila zebysmy sobie zaprosili duzo znajomych zeby na weselu byli mlodzi :) I sugerowali mi tylko kogo wypada a kogo nie zaprosic ale nacisku nie bylo, wiec pare osob ktore wypada zaprosic po prostu nie zostaly zaproszone. W rodzine Pana Mlodego sie nie wcinalam (dla mojego swietego spokoju), chociaz jest tam pare osob "bo wypada" :/
Olimpia jezeli finansujecie sami, to to jest wasza i tylko wasza uroczystosc i nie dajcie sobie wcisnac gosci z ktorymi nie macie kontaktu lub ktorych nie chcecie widziec.
A co do blogoslawienstwa to ja akurat jestem za tradycja ale to tez kazdego indywidualna sprawa (jezeli jest wam takie rozwiazanie nie na reke, to jedziecie od siebie i tyle). Ja bede miala u siebie zgodnie z tradycja i z przyczyn "wizualnych": nasze male mieszkanko versus domek moich rodzicow z ogrodkiem gdzie mozna pare fotek pstryknac ;-)
Olimpia jezeli finansujecie sami, to to jest wasza i tylko wasza uroczystosc i nie dajcie sobie wcisnac gosci z ktorymi nie macie kontaktu lub ktorych nie chcecie widziec.
A co do blogoslawienstwa to ja akurat jestem za tradycja ale to tez kazdego indywidualna sprawa (jezeli jest wam takie rozwiazanie nie na reke, to jedziecie od siebie i tyle). Ja bede miala u siebie zgodnie z tradycja i z przyczyn "wizualnych": nasze male mieszkanko versus domek moich rodzicow z ogrodkiem gdzie mozna pare fotek pstryknac ;-)
Dokładnie, My mamy wesele na 132 osoby (z czego już wiem, że 8 nie będzie), 40 osób z tego to Nasi baaaardzo bliscy znajomi z osobami towarzyszącymi ;) na szczęście mam takich Rodziców, że ciężą się, iż będzie dużo młodych osób, w ogóle Nasze wesele to 70% młodych ludzi ;)
Moja Koleżanka ma wesele 6.06 - co prawda w innym mieście, ale jak usłyszałam co Jej Teściowa wymyśla to uwierzcie mi, Nasze Mamy przy tym są święte :) Nie dość, że ta Jej przyszła Teściowa chcę zaprosić swoje koleżaneczki i to chyba z 5 z Mężami to tej Koleżanki przyszły Mąż ma 5 Braci i wszyscy są pożenieni, chcą dodatkowo tych wszystkich Żon Rodziców zaprosić, gdzie Młodzi w ogóle Ich nie znają i nie mają z nimi kontaktów - i gdzie tu logika? jak to usłyszałam, to mi oczy dosłownie na wierz wychodziły ;)
Moja Koleżanka ma wesele 6.06 - co prawda w innym mieście, ale jak usłyszałam co Jej Teściowa wymyśla to uwierzcie mi, Nasze Mamy przy tym są święte :) Nie dość, że ta Jej przyszła Teściowa chcę zaprosić swoje koleżaneczki i to chyba z 5 z Mężami to tej Koleżanki przyszły Mąż ma 5 Braci i wszyscy są pożenieni, chcą dodatkowo tych wszystkich Żon Rodziców zaprosić, gdzie Młodzi w ogóle Ich nie znają i nie mają z nimi kontaktów - i gdzie tu logika? jak to usłyszałam, to mi oczy dosłownie na wierz wychodziły ;)
tylko Ci goscie - nie chcemówić na bezczela - że my płacimy, to nic Wam do tego - nie chcę żeby rodzice czuli się upokorzeni :/
szczególnie tata.... nie wiem jak ta sprawe załatwić.... już dziś sobie pomyślałam rano - że lepiej byłoby zrobić mały obiad dla mamy, taty i rodzeństwa i po krzyku - a tak same problemy :(
szczególnie tata.... nie wiem jak ta sprawe załatwić.... już dziś sobie pomyślałam rano - że lepiej byłoby zrobić mały obiad dla mamy, taty i rodzeństwa i po krzyku - a tak same problemy :(
Rozumiem... Ale może argument, że to wasz dzień, i że wujka dawno nie widziałaś, że macie ograniczony budżet itd... może to zadziała? nie wiem.
Łatwo mi mówić, ale pewnie też miałabym z tym problem.
Na szczęście teściowa narazie się nie wtrąca, a moja mama, pochwala moje pomysły :).
Daj znać jak to wyszło- będę trzymać kciuki!
Łatwo mi mówić, ale pewnie też miałabym z tym problem.
Na szczęście teściowa narazie się nie wtrąca, a moja mama, pochwala moje pomysły :).
Daj znać jak to wyszło- będę trzymać kciuki!
wiecie - jeden wujem wiosny nie czyni :P
Ale z tego robi sie lawina.... bo juz były gadki - no jak wujek, to i ciocię zosię tez trzeba żeby było sprawiedliwie ..... no i wtedy tez anie z marcinem, bo to taka sama koligacja...
z tego jednego wujka robi się dodatkowych 5 osób.
Poza tym jest jeszcze afera tego typu:
Zapraszam moich kuzynostwo z mężami i żonami.
Nie mam natomiast kontaktu z ich dziećmi. 15-letniego Syna mojego kuzyna widziałam może z 3 razy w życiu.
I nie zapraszam dzieci i już. Rodzice przytaknęli, że jest ok.
Ale z jedną córką mojego kuzyna trzymam sie dość blisko - po za tym jest juz na studiach i dostanie zupelnie osobne zaproszenie - i tu znow problem - bo wtedy inne dzieci kuzynów tez wypada....
Po prostu - to niekończąca się historia!!!
Ale z tego robi sie lawina.... bo juz były gadki - no jak wujek, to i ciocię zosię tez trzeba żeby było sprawiedliwie ..... no i wtedy tez anie z marcinem, bo to taka sama koligacja...
z tego jednego wujka robi się dodatkowych 5 osób.
Poza tym jest jeszcze afera tego typu:
Zapraszam moich kuzynostwo z mężami i żonami.
Nie mam natomiast kontaktu z ich dziećmi. 15-letniego Syna mojego kuzyna widziałam może z 3 razy w życiu.
I nie zapraszam dzieci i już. Rodzice przytaknęli, że jest ok.
Ale z jedną córką mojego kuzyna trzymam sie dość blisko - po za tym jest juz na studiach i dostanie zupelnie osobne zaproszenie - i tu znow problem - bo wtedy inne dzieci kuzynów tez wypada....
Po prostu - to niekończąca się historia!!!
a my mimo że tak jak mówisz - jak i ci to i tych trzeba, to właśnie mamy wg uznania. Zaprosiliśmy kuzynów mego lubego - ale nie wszystkich (bo jest ich za dużo, a ja nawet ich wszystkich nie znam), jedne ciotki/wujków tak (mimo że dalsi), a innych (bliższych nie, bo poprostu z jednymi utrzymujemy kontakt, a z drugimi nie, a dodam, że u mego lubego większość mieszka baaardzo blisko siebie (praktycznie jedna ulica), a i tak niektórzy nie będą zaproszeni.
A ja myślałam, że to tylko u mnie cyrki są ;/.
Ja akurat mam rodzinę, która ma ze sobą kontakt więc jest dużo ludzi z mojej rodziny w porównaniu do narzeczonego. No i zapraszamy wszystkich, z którymi mamy kontakt, logiczne prawda? Ale nie dla wszystkich...moja babcia z dziadkiem stwierdzili, że musimy zaprosić dzieci jej brata których widuje raz na parę lat z racji wesela lub pogrzebu (fakt, że dzieci babci sióstr zapraszamy, ale to dlatego że to dla nas bliska rodzina i się spotykamy). No i nagadali nagadali i stwierdziliśmy, że zaprosimy ale bez osób towarzyszących (nawet nie wiem czy kogoś mają) bo i tak mamy max ilość zaproszoną i nie chcemy żeby był tłok na sali. No i to był nasz największy błąd, że w ogóle ich zaprosiliśmy ;/ teraz afera na całą rodzinę, że jak to inni zaproszeni z osobami towarzyszącymi a oni nie.
Już pomijam, że moja babcia jest osobą, której nic nie pasuje począwszy od ilości zawieszek na wódkę kończąc na dj bo przecież co to za guano ;/. I po ostatnim spotkaniu stwierdziłyśmy z moją mamą, że do wesela ograniczymy spotkania z nią do minimum ;/.
Olimpia musisz na spokojnie porozmawiać wytłumaczyć, możesz użyć argumentu, że to Wy sami płacicie i wybieracie gości ale tak dyplomatycznie ;) w końcu na weselu mają być osoby najbliższe, z którymi masz kontakt i nie rób tego błędu co ja, że robisz coś dla kogoś, to Wasz dzień i myślcie o tym żeby wam pasowało.
I wiesz co ja ostatnio mam ciągle te myśli, że skromny obiad może byłby lepszy a tak się człowiek stara jak może i jeszcze same pretensje i problemy ;/
Ja akurat mam rodzinę, która ma ze sobą kontakt więc jest dużo ludzi z mojej rodziny w porównaniu do narzeczonego. No i zapraszamy wszystkich, z którymi mamy kontakt, logiczne prawda? Ale nie dla wszystkich...moja babcia z dziadkiem stwierdzili, że musimy zaprosić dzieci jej brata których widuje raz na parę lat z racji wesela lub pogrzebu (fakt, że dzieci babci sióstr zapraszamy, ale to dlatego że to dla nas bliska rodzina i się spotykamy). No i nagadali nagadali i stwierdziliśmy, że zaprosimy ale bez osób towarzyszących (nawet nie wiem czy kogoś mają) bo i tak mamy max ilość zaproszoną i nie chcemy żeby był tłok na sali. No i to był nasz największy błąd, że w ogóle ich zaprosiliśmy ;/ teraz afera na całą rodzinę, że jak to inni zaproszeni z osobami towarzyszącymi a oni nie.
Już pomijam, że moja babcia jest osobą, której nic nie pasuje począwszy od ilości zawieszek na wódkę kończąc na dj bo przecież co to za guano ;/. I po ostatnim spotkaniu stwierdziłyśmy z moją mamą, że do wesela ograniczymy spotkania z nią do minimum ;/.
Olimpia musisz na spokojnie porozmawiać wytłumaczyć, możesz użyć argumentu, że to Wy sami płacicie i wybieracie gości ale tak dyplomatycznie ;) w końcu na weselu mają być osoby najbliższe, z którymi masz kontakt i nie rób tego błędu co ja, że robisz coś dla kogoś, to Wasz dzień i myślcie o tym żeby wam pasowało.
I wiesz co ja ostatnio mam ciągle te myśli, że skromny obiad może byłby lepszy a tak się człowiek stara jak może i jeszcze same pretensje i problemy ;/
No i tez uważam, że błogosławieństwo w domu rodziców w przypadku kiedy się z nimi nie mieszka to trochę dziwne ;). Oczywiście jeśli ktoś ma tak, że od domu rodziców ma bliżej do kościoła to ok i nawet dla świętego spokoju zgodzić się na to i zrobić rodzicom przyjemność jeśli im zależy. W końcu taki dzień to i tak zamieszanie i trochę nerwów więc po co serwować sobie jakiś dodatkowy stres, że ktoś bliski się pogniewa albo będzie komuś przykro.
Olimipio, z Twoich dotychczasowych wypowiedzi wnioskuję, iż jesteś bardzo wyważoną osobą, liczącą się z kosztami (tym bardziej, że sami finansujecie swoje wesele), szanującą swoich Rodziców, a teraz masz ogromy dylemat...z jednej strony pieniądze i bezsens stwarzania pozorów, a z drugiej Rodzice, których kochasz - a niekoniecznie podzielasz ich zdanie.
Dziewczyny bardzo mądrze radzą, ale to Ty musisz (razem z Wybrankiem) podjąć decyzję, czy warto się szarpać z Rodzicami? Sama uważam, że warto :) bo teraz to kwestia gości na weselu, potem będzie wtrącanko w dzieci itd. Może zacznij w ten sposób: Mamo i Tato - bardzo Was kocham i szanuję, jednak uważam, że powinniście pozwolić mi podejmować decyzje dotyczącego mojego ślubu i wesela, bez narzucania Waszego zdania. Zawsze chętnie wysłucham Waszych opinii, jednak ostateczną decyzję podejmę sama...
Nie warto toczyć bitwy z Rodzicami o tak nieistotną historię...za kilka miesięcy zapewne wspólnie stwierdzicie, iż nie był sensu o to walczyć. Trzymam za Ciebie kciuki :)
Dziewczyny bardzo mądrze radzą, ale to Ty musisz (razem z Wybrankiem) podjąć decyzję, czy warto się szarpać z Rodzicami? Sama uważam, że warto :) bo teraz to kwestia gości na weselu, potem będzie wtrącanko w dzieci itd. Może zacznij w ten sposób: Mamo i Tato - bardzo Was kocham i szanuję, jednak uważam, że powinniście pozwolić mi podejmować decyzje dotyczącego mojego ślubu i wesela, bez narzucania Waszego zdania. Zawsze chętnie wysłucham Waszych opinii, jednak ostateczną decyzję podejmę sama...
Nie warto toczyć bitwy z Rodzicami o tak nieistotną historię...za kilka miesięcy zapewne wspólnie stwierdzicie, iż nie był sensu o to walczyć. Trzymam za Ciebie kciuki :)
Też się bałam takich akcji( ale ze strony dziadka), całe szczęście o nic nie pytał. Właściwie to nie jego sprawa, bo nie jestem jego córką:) Mógł ingerować w 2 wesela. Płacimy sami i nawet nie pytam nikogo o zdanie co, gdzie, kto :) Przecież to jest nasza"impreza życia".
Jakiś czas temu mum mi gadała, że mam zaprosić jej przyjaciółkę, ale powiedziałam jej, że jak miała swoje wesele to trzeba było ją zapraszać. To jest moje wesele i nie mam ochoty oglądać obcych mi twarzy.Płacimy sami, spoko stać nas żeby zaprosić ciotki klotki i koleżanki rodziców, tylko pytanie: "Po co?!" :) Sami ustalamy każdy szczegół, koniec kropka :) Trzeba postawić na swoim i nie pozwolić, żeby ktoś na głowę wszedł. Jeśli wejdzie raz, w tak poważnej sprawie, będzie wchodzić i później.Także powodzenia w negocjacjach życzę :)
Jakiś czas temu mum mi gadała, że mam zaprosić jej przyjaciółkę, ale powiedziałam jej, że jak miała swoje wesele to trzeba było ją zapraszać. To jest moje wesele i nie mam ochoty oglądać obcych mi twarzy.Płacimy sami, spoko stać nas żeby zaprosić ciotki klotki i koleżanki rodziców, tylko pytanie: "Po co?!" :) Sami ustalamy każdy szczegół, koniec kropka :) Trzeba postawić na swoim i nie pozwolić, żeby ktoś na głowę wszedł. Jeśli wejdzie raz, w tak poważnej sprawie, będzie wchodzić i później.Także powodzenia w negocjacjach życzę :)
skąd ja znam ten problem (nawet na forum coś tam już wspominałam...)
prawda jest taka, że sami płacimy za ślub, moi rodzice łaskawie dali nam złoto po mojej zmarłej babci i dali nam do zrozumienia, że powinniśmy być za to wdzięczni, więc nie liczę, że dadzą nam jakiś grosz.
mama mojego Sławka trochę nam dołożyła, czym nas bardzo zaskoczyła i nie spodziewaliśmy się tego, więc w wyborze gości jednak liczę się ze zdaniem przyszłej teściowej, bo doceniam to że coś nam dała, a przecież nie musiała.
a nawet jak prosiłam rodziców o napisanie kogo chcą widzieć, to moja mama:
wujek wiesiek, wujek wiesiek bo to brat chrzestnej Twojej siostry. a ową chrzestną zapraszam (dlatego, że czuję z nią jakąś więź i również ona zapraszała nas na ślub swojego syna), więc wieśka też muszę (ale nie wiem kto, nie czuję więzi itp)
znajomych żadnych nie zapraszać.
mój tata:
(wyszło w trakcie mojej rozmowy z tatą), fajnie by było, jeśli to nie problem to żebyście zaprosili pana Heńka (jego najlepszy kolega, pomagał nam parokrotnie itp i czuję z nim lepszą więź niż z jakimś wujkiem wieśkiem.
a dodatkowo - czy jakaś kuzynka się nie obrazi, że zaprosiłam tego a nie ją itd....
niby mamy już w większości wypisane zaproszenia, ale ciągle się waham a moich rodziców o radę nie mam co prosić :(
ewentulanie na to czemu nie zaprosiłam tej, czy tego zacytuję słowa mojej babci:
'skromnie ma być na weselu'. a jeśli skromnie, to sorry ktoś się pobawi, a ktoś nie.
prawda jest taka, że sami płacimy za ślub, moi rodzice łaskawie dali nam złoto po mojej zmarłej babci i dali nam do zrozumienia, że powinniśmy być za to wdzięczni, więc nie liczę, że dadzą nam jakiś grosz.
mama mojego Sławka trochę nam dołożyła, czym nas bardzo zaskoczyła i nie spodziewaliśmy się tego, więc w wyborze gości jednak liczę się ze zdaniem przyszłej teściowej, bo doceniam to że coś nam dała, a przecież nie musiała.
a nawet jak prosiłam rodziców o napisanie kogo chcą widzieć, to moja mama:
wujek wiesiek, wujek wiesiek bo to brat chrzestnej Twojej siostry. a ową chrzestną zapraszam (dlatego, że czuję z nią jakąś więź i również ona zapraszała nas na ślub swojego syna), więc wieśka też muszę (ale nie wiem kto, nie czuję więzi itp)
znajomych żadnych nie zapraszać.
mój tata:
(wyszło w trakcie mojej rozmowy z tatą), fajnie by było, jeśli to nie problem to żebyście zaprosili pana Heńka (jego najlepszy kolega, pomagał nam parokrotnie itp i czuję z nim lepszą więź niż z jakimś wujkiem wieśkiem.
a dodatkowo - czy jakaś kuzynka się nie obrazi, że zaprosiłam tego a nie ją itd....
niby mamy już w większości wypisane zaproszenia, ale ciągle się waham a moich rodziców o radę nie mam co prosić :(
ewentulanie na to czemu nie zaprosiłam tej, czy tego zacytuję słowa mojej babci:
'skromnie ma być na weselu'. a jeśli skromnie, to sorry ktoś się pobawi, a ktoś nie.
U mnie jest tak ze za moja czesc placa moi rodzice -tzn za gosci (a mam ich ok 65-70%). Niewielka kwote daje nam tesciowa tak ok 15 % calosci pozostale koszty pokrywamy sami- tzn gosci mojego lubego + wszystkie czesci wspolne typu muzyka, foto, video, ubrania, alkohol itd. - w sumie to prawie polowa wychodzi.
Mimo ze od trzech lat mieszkam poza domem na noc przed slubem jade do rodzicow i tam bede spala, tam bedzie makijaz/fryzjer i potem wiadomo blogoslawienstwo. Po prostu raz ze jestem przesadna i nie chce zeby mnie pan mlody ogladal przed slubem, chce zeby czesc tradycji byla zachowana, trzy nie chce zeby moj przyszly maz mnie ogladal jak sie przygotowuje- wole takie zaskoczenie jak sie pojawi. Poza tym my kobiety (tzn ja, nasze mamy i dziewczyny swiadkow tzn naszych braci) beda sie robic na bostwo a w tym czasie faceci beda sie zajmowac ostatnimi przygotowaniami.
Mimo ze od trzech lat mieszkam poza domem na noc przed slubem jade do rodzicow i tam bede spala, tam bedzie makijaz/fryzjer i potem wiadomo blogoslawienstwo. Po prostu raz ze jestem przesadna i nie chce zeby mnie pan mlody ogladal przed slubem, chce zeby czesc tradycji byla zachowana, trzy nie chce zeby moj przyszly maz mnie ogladal jak sie przygotowuje- wole takie zaskoczenie jak sie pojawi. Poza tym my kobiety (tzn ja, nasze mamy i dziewczyny swiadkow tzn naszych braci) beda sie robic na bostwo a w tym czasie faceci beda sie zajmowac ostatnimi przygotowaniami.
Mnie najbardziej denerwuje taka postawa roszczeniowa gości. To jest nasze wesele i mamy prawo robić wszystko tak jak chcemy i zaprosić kogo chcemy.. A na pewno niejedna osoba powie "tego zaprosił, a tego nie", "tego zaprosili bez osoby towarzyszącej", "mają taką wódkę, a nie taką", "usadzili gości tak, a nie tak" i wiecznie coś się nie podoba... To mnie najbardziej denerwuje, bo to moje wesele i mogę robić i zapraszać kogo chcę.
PS. Zapraszamy znajomych rodziców, ponieważ uważamy, że wesele jest też dla rodziców, aby mogli się pochwalić jak wspaniałe mają dzieci. :)
PS. Zapraszamy znajomych rodziców, ponieważ uważamy, że wesele jest też dla rodziców, aby mogli się pochwalić jak wspaniałe mają dzieci. :)
Tym, to sie az tak bardzo nie przejmuje. zawsze ludzie po weselach gadali i będa gadać.
Co do znajomych rodziców, też zapraszamy - są to przyjaciele domu i to jest ok.
w sumie na zaporszeniu jest napisane , że narzeczeni zapraszają z rodzicami.... ale proszę...
wiadomo, że gdyby moje finanase na to pozwalały, to bym zaprosiła i następną setkę osób.
Poza tym winietek nie robie - jak postawie, bedzie zle ze usadzilam nie tak jak trzeba, nie postawie, bedzie zle, bo nie wszysycy siedzieli tam gdzie powinni.
O wodce nie wspomne - nie chca, niech nie pija.
jedzenia za malo albo nie takie - przyszli jesc czy sie bawic i weselic?
a czemu sprite a nie 7up, wole sok pomaranczony od porzeczkowego i całe litania.... tym się w ogóle nie przejmuje.
Co do znajomych rodziców, też zapraszamy - są to przyjaciele domu i to jest ok.
w sumie na zaporszeniu jest napisane , że narzeczeni zapraszają z rodzicami.... ale proszę...
wiadomo, że gdyby moje finanase na to pozwalały, to bym zaprosiła i następną setkę osób.
Poza tym winietek nie robie - jak postawie, bedzie zle ze usadzilam nie tak jak trzeba, nie postawie, bedzie zle, bo nie wszysycy siedzieli tam gdzie powinni.
O wodce nie wspomne - nie chca, niech nie pija.
jedzenia za malo albo nie takie - przyszli jesc czy sie bawic i weselic?
a czemu sprite a nie 7up, wole sok pomaranczony od porzeczkowego i całe litania.... tym się w ogóle nie przejmuje.
My też wesele finansowaliśmy sami, żadna ze stron się nie dokładała ale też jakoś nie wywierała na nas nacisków w żadnej sprawie. Czasem moze tylko podpowiedzieli komu wypada wysłać zawiadomienie ale nie zaproszenie.
Ogólnie wszystko organizowaliśmy sami i ewentualnie informowaliśmy najbliższych o zamiarach albo konsultowaliśmy jeżeli mieliśmy jakieś wątpliwości. Lista gości była krótka jak na te wesela które teraz się urządza bo 45 osób, ale taki mieliśmy budżet i nie było dyskusji.
A na zaproszeniach mieliśmy napisane że to my zapraszamy a nie rodzice.
Może warto porozmawiać z rodziną i wymienić na spokojnie argumenty, dodać że budżet jest taki a nie inny i nie ma miejsca na wydawanie dodatkowych pieniędzy np. na gości z którymi na co dzien nie utrzymuje się żadnych kontaktów.
Ślub i wesele ma być uroczystością moim zdaniem bogatą w prawdziwe emocje i relacje z gośćmi, a nie takie zapraszanie dla samego zaproszenia.
Ogólnie wszystko organizowaliśmy sami i ewentualnie informowaliśmy najbliższych o zamiarach albo konsultowaliśmy jeżeli mieliśmy jakieś wątpliwości. Lista gości była krótka jak na te wesela które teraz się urządza bo 45 osób, ale taki mieliśmy budżet i nie było dyskusji.
A na zaproszeniach mieliśmy napisane że to my zapraszamy a nie rodzice.
Może warto porozmawiać z rodziną i wymienić na spokojnie argumenty, dodać że budżet jest taki a nie inny i nie ma miejsca na wydawanie dodatkowych pieniędzy np. na gości z którymi na co dzien nie utrzymuje się żadnych kontaktów.
Ślub i wesele ma być uroczystością moim zdaniem bogatą w prawdziwe emocje i relacje z gośćmi, a nie takie zapraszanie dla samego zaproszenia.
My ze wzgledu na ograniczenia sali z osobami towarzyszacymi zapraszalismy tylko tych, którzy wiedzielismy ze kogos maja. O niektóre osoby podpytywalismy gdy np. nie mielismy pewnosci, pytalismy brata kuzynki ( bo z sama kuzynka nie mielismy kontaktu)
No i wlasnie nam napisala maila
"dziekuje za zaproszenie ale z niego nie skorzystam" (dziewczyna lat ok 19-20, do tej pory zawsze sama)
gdy napisalismy do niej dlaczego odpisala "bo chlopak nie pozwala mi jechac w tak daleka podroz sama z obawy o moje bezpieczenstwo (a jezdzi sama do wloch do pracy....)"
i co wiecej cala jej rodzina (tzn rodzice- w tym wujek ktory jest chrzesnym) sie poobrazala i nie przyjedzie o czym zreszta tez nas poinformowala ona przez maila w imieniu rodzicow.....
poczatkowo sie przejmowalam ale teraz mam na to wylane- nie to nie- jesli ludzie nie rozumieja pewnych rzeczy to sorry...
No i wlasnie nam napisala maila
"dziekuje za zaproszenie ale z niego nie skorzystam" (dziewczyna lat ok 19-20, do tej pory zawsze sama)
gdy napisalismy do niej dlaczego odpisala "bo chlopak nie pozwala mi jechac w tak daleka podroz sama z obawy o moje bezpieczenstwo (a jezdzi sama do wloch do pracy....)"
i co wiecej cala jej rodzina (tzn rodzice- w tym wujek ktory jest chrzesnym) sie poobrazala i nie przyjedzie o czym zreszta tez nas poinformowala ona przez maila w imieniu rodzicow.....
poczatkowo sie przejmowalam ale teraz mam na to wylane- nie to nie- jesli ludzie nie rozumieja pewnych rzeczy to sorry...
My też sami płaciliśmy i na zaproszeniach pisało ze my zapraszamy - rodzicom daliśmy zaproszenie, nie mówiliśmy o przygotowaniach. Mają byc gośćmi, honorowymi, ale gośćmi.
Co do listy, to chyba każdy tak ma...myśmy się uprali i zapraszali tą rodzinę którą na prawdę chcemy, często dla mnie są bliższe koleżanki mojej mamy a nie jakieś ciotki-klotki które nawet w urodziny nie zadzwonią a chcą się gościć.
Chodź poszło dużo kasy, cieszę się, że sami płaciliśmy, rodzice nawet nie znają kosztów - dzięki tem wszystko było po naszemu.
Aha, scena byłą z moją mamą jak podsłyszała ze bede miec czarne kwiaty...dzwoniła do stylistki chciała cos za moimi plecami zrobic, a stylistka do mnie zadzowniła, powiedziała ze to ja jej płace i ona musi mi to powiedziec.
Mamie nic nie powiedzialam, kwiatów nie zmieniłam, a mama się po slubie do wszystkiego przyznała i przprosiła, powiedziała ze rzeczywiscie wszystko pasowało.
A stylistce mówiła, "mój mąż wyjdzie jak zobaczy te kwiaty, po prostu wyjdzie" a ten mój biedny ojciec myśle ze do dziś nei zorientował się ze był argumentem :) ani i nie pamięta kompletnie jakie kwiaty mialam :)
warto walczyc o swoje
Co do listy, to chyba każdy tak ma...myśmy się uprali i zapraszali tą rodzinę którą na prawdę chcemy, często dla mnie są bliższe koleżanki mojej mamy a nie jakieś ciotki-klotki które nawet w urodziny nie zadzwonią a chcą się gościć.
Chodź poszło dużo kasy, cieszę się, że sami płaciliśmy, rodzice nawet nie znają kosztów - dzięki tem wszystko było po naszemu.
Aha, scena byłą z moją mamą jak podsłyszała ze bede miec czarne kwiaty...dzwoniła do stylistki chciała cos za moimi plecami zrobic, a stylistka do mnie zadzowniła, powiedziała ze to ja jej płace i ona musi mi to powiedziec.
Mamie nic nie powiedzialam, kwiatów nie zmieniłam, a mama się po slubie do wszystkiego przyznała i przprosiła, powiedziała ze rzeczywiscie wszystko pasowało.
A stylistce mówiła, "mój mąż wyjdzie jak zobaczy te kwiaty, po prostu wyjdzie" a ten mój biedny ojciec myśle ze do dziś nei zorientował się ze był argumentem :) ani i nie pamięta kompletnie jakie kwiaty mialam :)
warto walczyc o swoje
No i po rozmowie.
Nie powiem ciężko było. Ojciec się parę razy honorem uniósł. Już prawie była awantura na sto dwa.
Ale dzięki Bogu przy rozmowie była moja starsza siostra, która niedawno miała ślub i trochę trzymała moją stronę jeśli chodzi o wybór gości.
Generalnie powiedziałam szczerze, że przepraszam, ale TAK! Wole zaprosić znajomego który dla Was jest defacto obcy niż wujka Wieśka.
Ten kolega jest dla mnie bliższy niż wujek którego widzę raz na 5 lat. A wesele jest moje i ja chce je zapamietac do końca zycia.
Powiedzialam, ze rozuemim, ze chcieliby wszystkich zaprosić, ale moje pokłady finansowe na to nie pozwalają.
Moja siostra mnie poparla mowiac ze poza tym wesele trzymają młodzi, więc po co mi stary wujek, który zaraz pojdzie spac.
Ze wlasnie powinnam jeszcze więcej młodych zaprosić.
No i jakos to przełknęli.
Co do błogosławieństwa poszło nieco gorzej:/ Tata uniósł się honorem ze on wtedy nie przyjdzie błogosławić, bo to nie jego dom. A tradycja tego wymaga! Nawet jeśli mieszkamy razem.
Że nie chodzi mu o to, żeby udawać, tylko że tradycja każe wyjść na ślub rodzinnego domu.
Odpuściłam.
Niech chociaż coś mają :P
W końcu jakiś kompromis musi być. Może będzie to trochę dla mnie nie wygodne, ale skoro im tak bardzo na tym zależy. Niech też TEN dzień będzie dla nich fajny i miły
Nie powiem ciężko było. Ojciec się parę razy honorem uniósł. Już prawie była awantura na sto dwa.
Ale dzięki Bogu przy rozmowie była moja starsza siostra, która niedawno miała ślub i trochę trzymała moją stronę jeśli chodzi o wybór gości.
Generalnie powiedziałam szczerze, że przepraszam, ale TAK! Wole zaprosić znajomego który dla Was jest defacto obcy niż wujka Wieśka.
Ten kolega jest dla mnie bliższy niż wujek którego widzę raz na 5 lat. A wesele jest moje i ja chce je zapamietac do końca zycia.
Powiedzialam, ze rozuemim, ze chcieliby wszystkich zaprosić, ale moje pokłady finansowe na to nie pozwalają.
Moja siostra mnie poparla mowiac ze poza tym wesele trzymają młodzi, więc po co mi stary wujek, który zaraz pojdzie spac.
Ze wlasnie powinnam jeszcze więcej młodych zaprosić.
No i jakos to przełknęli.
Co do błogosławieństwa poszło nieco gorzej:/ Tata uniósł się honorem ze on wtedy nie przyjdzie błogosławić, bo to nie jego dom. A tradycja tego wymaga! Nawet jeśli mieszkamy razem.
Że nie chodzi mu o to, żeby udawać, tylko że tradycja każe wyjść na ślub rodzinnego domu.
Odpuściłam.
Niech chociaż coś mają :P
W końcu jakiś kompromis musi być. Może będzie to trochę dla mnie nie wygodne, ale skoro im tak bardzo na tym zależy. Niech też TEN dzień będzie dla nich fajny i miły
Emenems - z ciekawości - masz może fotkę Twojego bukietu?
Olimpia - jak dobrze mieć rodzeństwo. Cieszę się, że wszystko się udało. Czasami trzeba pójść na kompromis, ale nie będzie tak źle:) Może w sumie to i racja, aby wyjść z rodzinnego domu? W sumie Gdynia i Wejherowo to nie aż takie duże odległości :)
Olimpia - jak dobrze mieć rodzeństwo. Cieszę się, że wszystko się udało. Czasami trzeba pójść na kompromis, ale nie będzie tak źle:) Może w sumie to i racja, aby wyjść z rodzinnego domu? W sumie Gdynia i Wejherowo to nie aż takie duże odległości :)