Widok
zdrada w małżeństwie, na jakich warunkach byście wybaczyłyżki ? i czy wogóle?
Potrzebuję zebrać myśli.
Może ktoś był w podobnej sytuacj.
Mąż zdradził, mamy dwoje dzieci.
wyprowadził się z domu.
Romans trwał ok 3 miesiące.
Już nie jest z tą kobietą.
Czy jakbyście chciały go przyjąć do domu to na jakich warunkach.?
Świat nie jest czarno-biały, niestety życie...
Niestety zburzł moje zaufanie do niego.
Sama nie wiem.
Jeszcze go kocham.
On nie chce o tym rozmawiać.
Chce żeby wszystko grubą kreska oddzielić i zapomnieć.
To niestety nie jest takie proste.
A może ja jednak nie patrzę na to racjonalnie?
Może ktoś był w podobnej sytuacj.
Mąż zdradził, mamy dwoje dzieci.
wyprowadził się z domu.
Romans trwał ok 3 miesiące.
Już nie jest z tą kobietą.
Czy jakbyście chciały go przyjąć do domu to na jakich warunkach.?
Świat nie jest czarno-biały, niestety życie...
Niestety zburzł moje zaufanie do niego.
Sama nie wiem.
Jeszcze go kocham.
On nie chce o tym rozmawiać.
Chce żeby wszystko grubą kreska oddzielić i zapomnieć.
To niestety nie jest takie proste.
A może ja jednak nie patrzę na to racjonalnie?
Ja bym nie wybaczyla chodz jestem juz 9 lat po slubie. Autorko wes sie w garsc i zacZnij zyc od nowa. Napewno jestes atrakcyjna kobieta (jak my tu wszystkie) wiec zacznij ukladac sobie nowy rozdzial na nowo. Dzieci wiadomo... Dla nich pewnie bys się pogodzila ale po co? Ile razy będziecie sie klocic pewnie tyle razy wypomnisz mu zdradę i nigdy o niej nie zapomnicie.....
Ja jednak już tak radykalna bym nie była i zgadzam się z Tobą, że życie nie jest czarno-białe. Jeżeli to była jedyna taka akcja i Ty jesteś przekonana, że wcześniej nie zdradzał i nie jest z tych "kochliwych" to możliwe, że się pogubił lub mówiąc bardziej wprost - padło mu na głowę i uległ pokusie a wtedy w mojej ocenie jest szansa na szczęśliwy finał.
Ale tylko pod jednym warunkiem - czy jesteś w stanie wybaczyć/zapomnieć na 100%? Czy jesteś na tyle silna by naprawdę a nie tylko w teorii oddzielić to co było grubą kreską? Mam na myśli to, że nie będziesz mu wypominać przeszłości na każdym kroku, nie będziesz go obsesyjnie kontrolować i siedzieć w strachu za każdym razem gdy pojedzie w delegację lub z kolegami na piwo. Jeśli nie jesteś na to gotowa to lepiej darować sobie jego powrót bo umęczycie się oboje i końiec będzie taki, że po raz kolejny będziesz cierpiała :(
Jeśli jednak jesteś gotowa to też nie zrobiłabym tak, że od jutra wprowadzasz się do domu i żyjemy jak przedtem. Wolałabym przez jakiś czas pospotykać się na neutralnym gruncie, tak jak na początku związku. Na pewno takie randkowanie się przyda bo coś musiało być nie tak skoro doszło do zdrady. Wprowadzałaby go do swojego życia stopniowo.
I jeszcze jedno - chyba najważniejsze. Czy mąż wraca bo zrozumiał co stracił czy może nie spełnił oczekiwań Nowej Pani i ta go odstawiła. A teraz "biedak" został na lodzie i wraca do Ciebie bo "lepszy rydz niż nic". Jeżeli wiedziałabym lub podejrzewała, że tak jest to nie wróciłabym nigdy. To byłoby dla mnie zbyt upokażające i nie dawało gwarancji, czy nie jestem tylko miejscem na przyczajenie, chłopina przy następnej okazji znowu spotka "miłość swojego życia" i ja po raz kolejny zostanę odstawiona (że już nie wspomnę o dzieciach!).
Pozdrawiam i życzę dużo siły bo to bardzo trudna sytuacja.
Ale tylko pod jednym warunkiem - czy jesteś w stanie wybaczyć/zapomnieć na 100%? Czy jesteś na tyle silna by naprawdę a nie tylko w teorii oddzielić to co było grubą kreską? Mam na myśli to, że nie będziesz mu wypominać przeszłości na każdym kroku, nie będziesz go obsesyjnie kontrolować i siedzieć w strachu za każdym razem gdy pojedzie w delegację lub z kolegami na piwo. Jeśli nie jesteś na to gotowa to lepiej darować sobie jego powrót bo umęczycie się oboje i końiec będzie taki, że po raz kolejny będziesz cierpiała :(
Jeśli jednak jesteś gotowa to też nie zrobiłabym tak, że od jutra wprowadzasz się do domu i żyjemy jak przedtem. Wolałabym przez jakiś czas pospotykać się na neutralnym gruncie, tak jak na początku związku. Na pewno takie randkowanie się przyda bo coś musiało być nie tak skoro doszło do zdrady. Wprowadzałaby go do swojego życia stopniowo.
I jeszcze jedno - chyba najważniejsze. Czy mąż wraca bo zrozumiał co stracił czy może nie spełnił oczekiwań Nowej Pani i ta go odstawiła. A teraz "biedak" został na lodzie i wraca do Ciebie bo "lepszy rydz niż nic". Jeżeli wiedziałabym lub podejrzewała, że tak jest to nie wróciłabym nigdy. To byłoby dla mnie zbyt upokażające i nie dawało gwarancji, czy nie jestem tylko miejscem na przyczajenie, chłopina przy następnej okazji znowu spotka "miłość swojego życia" i ja po raz kolejny zostanę odstawiona (że już nie wspomnę o dzieciach!).
Pozdrawiam i życzę dużo siły bo to bardzo trudna sytuacja.
Widzisz, robil to praktycznie na Twoich oczach nie liczac sie z Twoimi uczuciami. Czy to nie jest upokarzajace..? Widze ze maz jest strasznym egoista, skonczyl ten romans i liczy na to ze mu wybaczysz bo pewnie wg niego nic sie nie stalo. Skok w bok, troche odskoczni od codziennej monotonii a jak sie juz znudzi to powrot do wiernej zony ktora pewnie powinna byc wdzieczna za to ze ma takiego meza. Dlaczego my kobiety mamy znosic takie rzeczy? Musisz byc silna i walczyc o siebie. Mysle ze powinnas dac sobie troche czasu i to przemyslec. Rozstac sie z mezem na jakis czas, niech sie wyprowadzi. Nabierzesz dystansu i zobaczysz co jest dla Ciebie dobre i czy jestes w stanie wybaczyc mezowi. Wiem ze masz dzieci ale mysl najpierw o sobie, jesli bdz szczesliwa to one tez. Moze pomoglaby wizyta u psychologa?? Nie daj sobie tylko wmowic ze to Twoja wina.
Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale myślę, że bym nie wybaczyła. MOŻE gdyby to był jednorazowy wybryk jeszcze byłabym w stanie, ale jednak 3-miesięczna relacja wymagała jakiegoś zaangażowania z jego strony. Oddzielić grubą kreską i zapomnieć? Nie wiem czy tak się da bez rozmowy, wyjaśnienia sprawy, poznania przyczyn. Zastanów się czy byłabyś w stanie, tak jak pisze Xyz, zapomnieć zupełnie o sprawie i nie wracać do tego przy każdej kłótni. Na pewno nie wracałabym do męża tylko ze względu na dzieci. Pamiętaj, że one nigdy nie będą szczęśliwe jeśli Ty nie będziesz szczęśliwa. Może teraz wydaje się to nierealne ale życie zawsze można zacząć od nowa.
Pytasz na jakich warunkach przyjąć go do domu? Jeśli już to na pewno nie zrobiłabym tego ot tak, bo on chce. Może niech się postara? Zabiega o Ciebie, pokaże, że faktycznie mu zależy? Niech nie myśli, że może wszystko bo Ty i tak mu wybaczysz.
Pytasz na jakich warunkach przyjąć go do domu? Jeśli już to na pewno nie zrobiłabym tego ot tak, bo on chce. Może niech się postara? Zabiega o Ciebie, pokaże, że faktycznie mu zależy? Niech nie myśli, że może wszystko bo Ty i tak mu wybaczysz.
on się wyprowadził z domu w trakcie trwania romansu (żeby z nią być),czy po tym, jak się przyznał/jak się dowiedziałaś?
bo jeżeli sam się wyprowadził, bo wyrzuty sumienia nie pozwalały mu być z tobą, jeżeli chce zapomnieć, bo czuje się z tym źle, to należy dać mu szanse, albo to przemyśleć;
bo jeśli sam sobie z tym nie radzi, to jest szansa na rozmowę, na zmianę, na pozytywne rozwiązanie;
może zdradzał, bo czuł się niedowartościowany, dwójka dzieci nie wpływa to dobrze na związek, taki czas,
nie stawiałabym tego na ostrzu noża;
tu nie ma jednej odpowiedzi, zastanów się nad sytuacją i przemyśl spokojnie wszystkie opcje...
bo jeżeli sam się wyprowadził, bo wyrzuty sumienia nie pozwalały mu być z tobą, jeżeli chce zapomnieć, bo czuje się z tym źle, to należy dać mu szanse, albo to przemyśleć;
bo jeśli sam sobie z tym nie radzi, to jest szansa na rozmowę, na zmianę, na pozytywne rozwiązanie;
może zdradzał, bo czuł się niedowartościowany, dwójka dzieci nie wpływa to dobrze na związek, taki czas,
nie stawiałabym tego na ostrzu noża;
tu nie ma jednej odpowiedzi, zastanów się nad sytuacją i przemyśl spokojnie wszystkie opcje...
Zgadzam się po części z wszystkimi komentarzami. Ja bym spojrzała na to z jeszcze jednej strony: mówisz że nadal go kochasz. Zrób to co podpowiada Ci serce... Wiem jak boli uniesienie się dumą, a potem lata żalu, że podjęło się najgorszą decyzję w życiu. Po wielu latach to minęło i teraz jestem przeszczęśliwa z kimś zupełnie innym, o tamtym już nie myślę, ale cierpienie było oszałamiające. Nie chciałabym tego drugi raz przeżywać.
Masz rację, życie nie jest czarno-białe. Każdy związek jest inny, a zasady na jakich go budujecie nie są uniwersalne dla wszystkich par na świecie. Sami je określacie, jakiekolwiek dziwne miałyby być. To Wasze zasady, Wasz związek. To nieprawda że po zdradzie nie można już żyć razem szczęśliwie. Nikt nie wie jak potoczy się życie.
Życzę szczęścia.
Masz rację, życie nie jest czarno-białe. Każdy związek jest inny, a zasady na jakich go budujecie nie są uniwersalne dla wszystkich par na świecie. Sami je określacie, jakiekolwiek dziwne miałyby być. To Wasze zasady, Wasz związek. To nieprawda że po zdradzie nie można już żyć razem szczęśliwie. Nikt nie wie jak potoczy się życie.
Życzę szczęścia.
Nie byłam w takiej sytuacji i mam nadzieję że nie będę. Kiedyś byłam pewna że wybaczenia by nie było..teraz po wielu latach razem, gdy mamy dzieci wiem, że podjęła bym walkę. Ale..pierwszy tą walke musiałby podjąć ON. Musiałabym widzieć, że żałuje(i nie mam na myśli upokarzania się, ale faktyczny żal z powodu popełnionego błędu), że chce do nas wrócić bo kocha /tęskni, że zrobi wszystko żeby błąd naprawić. I metodą małych kroczków - nie odgradzamy grubą krechą i wracamy do tego co było ale zaczynamy od nowa - nawet jeśli na początek ma to oznaczać spotykanie się na mieście i rozmawianie. Bałabym się, że gdyby przyszło mu to łatwo (powrót) to a chwilę zrobiłby to raz jeszcze, albo że uznałby to za drobnostkę.
Tak zrobiłabym ja. Ale to twoje życie i sama musisz zrobić jak czujesz.
Tak zrobiłabym ja. Ale to twoje życie i sama musisz zrobić jak czujesz.
Też kiedyś wydawało mi się, że nigdy bym nie wybaczyła, że rozwiedziemy się itp...
Ale jednak, z uwagi na dzieci, wybaczyłam...zdradę i jakies wybryki, internetowe flirty... ale nie zapomniałam...
Nasz związek bardzo przez to ucierpiał, oddaliliśmy się od siebie i co gorsze, to ja się bardziej staram żeby pielęgnować nasze uczucie, a mąż nie bardzo... NIe jest zle, jestesmy normalna rodzina i jako taka, jesteśmy szczęśliwi, wszystko nam się układa, ale uczucie między nami jakby wygasło, teraz widzę nas bardziej jako przyjaciół, czy duet do wychowywania dzieci, dbania o dom itp... Starałam się naprawić relacje z mężem, wzbudzić na nowo żar, czułość... ale obijam się o ścianę.
Przez całą tę sytuację, przestałam wierzyć w miłość na całe życie, przestałam wierzyć w bajkowe historie, wiernośc...
Efekt jest taki, że parę lat po wybryku męża to ja mam romans...
Ale jednak, z uwagi na dzieci, wybaczyłam...zdradę i jakies wybryki, internetowe flirty... ale nie zapomniałam...
Nasz związek bardzo przez to ucierpiał, oddaliliśmy się od siebie i co gorsze, to ja się bardziej staram żeby pielęgnować nasze uczucie, a mąż nie bardzo... NIe jest zle, jestesmy normalna rodzina i jako taka, jesteśmy szczęśliwi, wszystko nam się układa, ale uczucie między nami jakby wygasło, teraz widzę nas bardziej jako przyjaciół, czy duet do wychowywania dzieci, dbania o dom itp... Starałam się naprawić relacje z mężem, wzbudzić na nowo żar, czułość... ale obijam się o ścianę.
Przez całą tę sytuację, przestałam wierzyć w miłość na całe życie, przestałam wierzyć w bajkowe historie, wiernośc...
Efekt jest taki, że parę lat po wybryku męża to ja mam romans...
Wybaczyła bym flirt ale zdradę nie. Bo wiem ze nie dalo by mi to spokju. Kazda kłótnia by sie do tego sprowadzała . A co z zaufaniem ? W kazdej koleżance męża widziala bym potencjalną kochankę. Nie dziękuję- to nie dla mnie. Mimo ze jestem z mężem 18 lat. mamy dwójkę dzieci. Jestem finansowo od niego zależna. Wolala bym isc do drugie pracy np.sprzątać klatki. byle by z nim po zdradzie nie być. Moze z czasem bym wybaczyła ale nie zapomniała. I napewno nie mogla bym z nim żyć pod jednym dachem.
Nie rozumie skoro wolał inną kobietę. Inne ciało. Seks z inną. Wolał ją od Was .wolał spędzać czas z nią zamiast z wlasnymi dziećmi. To jak możecie być nadal z takim czlowiekiem?
Nie rozumie skoro wolał inną kobietę. Inne ciało. Seks z inną. Wolał ją od Was .wolał spędzać czas z nią zamiast z wlasnymi dziećmi. To jak możecie być nadal z takim czlowiekiem?
Do autorki. Powiedz mu ze ok. Niech mieszka z Wami ale śpicie osobno ma zajmować sie dziecmi bo teraz Ty chcesz sie po bzykac z innymi. Powiedz mu ze masz fajnego kolesia na oku i po trzech miesiącach upojnych nocy w hotelu .powiesz mu co dalej czy mu wybaczysz i odcinacie wszystko grubą kreską. Zobacz co on na to. Jesli mu wybaczysz i odrazu przyjmiesz licz sie z tym ze to nie pierwsza i ostatnia jego zdrada. Takie życie- wiem z autopsji. Są też plusy- dzieki zdradą męża poznałam przyzwoitego, wartościowego mężczyznę z którym ukladam sobie życie. I którego uwielbiają moje dzieci: -)
Sytuacja trudna. Mój ojciec zdradził mamę, też związek 2-3 miesiące. Później płacz, że błaga o wybaczenie itp. Miałam wtedy z 10 lat. Może i żyli obok siebie, a ale już nie razem. Nie dla dobra dzieci się nie rozwijała, że a szkoda, że bo wolałabym, żeby każde z nich było szczęśliwe, że a nie tkiwlo w coraz gorszym związku. W ostateczności rozwiedli się 15 lat później. O15 za późno. Jednorazowy przypadkowy wyskok będzie, ale zaangażowania emocjonalnego mogłabym rozważyć, ale nie kilku miesięczny związek. Pogonila go to wraca jak pies z podkulonym ogonem. Wybaczysz raz, że pójdzie znowu. Nie wierzę w zmianę we wzorowego męża, tym bardziej że już próbuje Ci stawiać warunki na jakich macie być razem. litości! Nie daj się dziewczyno, masz dzieci, które które zasługują na szczęśliwa mamę. Teraz jest ciężko, ale za jakiś czas ochloniesz. Ja wolałabym mieć szczęśliwych rodziców osobno niż wyniszczajacych się nawzajem pod jednym dachem. Bo wybaczyć można chcec, ale później każde spóźnienie z pracy będzie w tobie budziło obawy, zaufania raz straconego nie da się odzyskać, nigdy tak samo mu nie zaufasz. Z czasem od środka będzie Cię to zżerac i w końcu powiesz dość. Jak już się wyprowadził to niech nie robi metliku w głowie dzieci i niech mieszka, że gdzie mieszkał w ostatnim czasie.
Kilka lat temu mąż mnie zdradził, szedł w zaparte, że nie bajki pisał, że to tylko wspólne imprezy itp. Ale ja wiem po prostu wiem. Pozwoliłam mu jednak wierzyć, że dałam się oszukać ........... dla dobra dziecka i jesteśmy razem już 7 lat od tamtego zdarzenia, myślę,że on wie, że ja wiem. Nasz związek nie jest już taki sam jesteśmy jak partnerzy w firmie Dom. O takich rzeczach jak szacunek można u nas polemizować. Szanuję go jako ojca dzieci . Mężczyzną życia już dla mnie nie jest. Czasem się zastanawiam co będzie jak nie będzie dzieci i chyba nas już nie będzie
Jakby co to polecam detektywa ze Słupska :) Firma HAWK, czy jakoś tak.
Mnie żona rogi sprezentowała i dzięki Panom miałem idealne dowody zdrady.
A tak w ogóle ludzie... Nigdy nie zrozumiem zdrady... Nie lepiej być szczerym i powiedzieć "nie pociągasz mnie", "źle mi z Tobą" itp.?
Nigdy nie lubiłem ludzi i i nie ufałem. Życie mnie cały czas utwierdza w tym, że lepiej tego podejścia nie zmieniać :)
Mnie żona rogi sprezentowała i dzięki Panom miałem idealne dowody zdrady.
A tak w ogóle ludzie... Nigdy nie zrozumiem zdrady... Nie lepiej być szczerym i powiedzieć "nie pociągasz mnie", "źle mi z Tobą" itp.?
Nigdy nie lubiłem ludzi i i nie ufałem. Życie mnie cały czas utwierdza w tym, że lepiej tego podejścia nie zmieniać :)
Nie wiem czy bym wybaczyła mężowi i wpuscila go do swojego zycia na nowo. Nie umiałabym już kochać się z nim mając z tyłu głowy, że pier.olił się z inną i mnie okłamywał...a jak wiadomo związku bez sexu nie ma. Brzydziłabym się nim i bardziej byłabym wściekła na niego niż smutna i poniżona. Ale różni są ludzie i charaktery, i sytuacje ktore do zdrady doprowadzają. Zdrada też nie bierze się z niczego..na pewno dla dobra dzieci nie byłabym z mężem.
Brawo. Masz racje rozwód i koniec. A takie tłumaczenie ze inni zdradzają to dziecinada. Ile on ma lat ze z takim czymś wyskakuje? Dziewczyno nie daj sie. Niech sobie bzyka inne jak mu z tym dobrze. A Ty pewnie poznasz jeszcze wartosciowego męzczyznę. Szkoda Ciebie i dzieci zeby byc z kims tak nie odpowiedzialnym. Powodzenia na nowej drodze życia.
Czytać się tego WSZYSTKIEGO nie chce. Bzdury i bełkot.
Jak już się jedno z drugim (i dzieci przy okazji) SAMO wyprowadzi w pole sr*ć i jeszcze napcha kabzę obcym gałganom (prawnikom, sądom...) to wtedy siedzi i na stare lata chlipie w kącie.
"Gratulacje marta!"
Ps
Poczytaj co tu nabazgrałaś i weź się w garść. Każdemu czasem odpier...la, zwłaszcza w takich okolicznościach przyrody.
"Jeszcze z tymi je...nymi terapiami"
Jak już się jedno z drugim (i dzieci przy okazji) SAMO wyprowadzi w pole sr*ć i jeszcze napcha kabzę obcym gałganom (prawnikom, sądom...) to wtedy siedzi i na stare lata chlipie w kącie.
"Gratulacje marta!"
Ps
Poczytaj co tu nabazgrałaś i weź się w garść. Każdemu czasem odpier...la, zwłaszcza w takich okolicznościach przyrody.
"Jeszcze z tymi je...nymi terapiami"
Panie które pisały w temacie mają swoje racje, nie wszystkie były jednoznaczne.
Mam pytanie do tychże pań.
Czy godzinne spotkanie z prostytutką w celu rozładowania emocji panujących w życiu również traktujecie jako zdradę?
Idę do klubu, spotykam się z panią, robimy wiadomo co, płacę, wychodzę, zapominam.
Nie wiążę się emocjonalnie.
Wracam do żony i kochając się z nią stwierdzam że jednak nie było warto , bo żona daje mi więcej radości niż ta prostytutka z którą się spotkałem.
Zaznaczam że zdarzenie było jednorazowe.
Czy lepiej powiedzieć o tym żonie i mieć komplikacje w związku?
Czy przemilczeć i zostawić to dla siebie?
Jestem zdania że to była usługa jak każda inna tylko w innym przemyśle.
Spróbowałem, wiem że nie było warto.
Proszę niech panie napiszą co o tym sądzą.
Zapewne będę krytykowany lecz zapewniam że nie jestem wyjątkiem.
Mam pytanie do tychże pań.
Czy godzinne spotkanie z prostytutką w celu rozładowania emocji panujących w życiu również traktujecie jako zdradę?
Idę do klubu, spotykam się z panią, robimy wiadomo co, płacę, wychodzę, zapominam.
Nie wiążę się emocjonalnie.
Wracam do żony i kochając się z nią stwierdzam że jednak nie było warto , bo żona daje mi więcej radości niż ta prostytutka z którą się spotkałem.
Zaznaczam że zdarzenie było jednorazowe.
Czy lepiej powiedzieć o tym żonie i mieć komplikacje w związku?
Czy przemilczeć i zostawić to dla siebie?
Jestem zdania że to była usługa jak każda inna tylko w innym przemyśle.
Spróbowałem, wiem że nie było warto.
Proszę niech panie napiszą co o tym sądzą.
Zapewne będę krytykowany lecz zapewniam że nie jestem wyjątkiem.
Mam pytanie do Ciebie.
Czy godzina wystarcza by rozładować napięcie?
Mężczyźni również świadczą tego typu usługi.
Nie wiem czy godzina rzeczywiście warta jest zachodu.
Ps
Jako Żona, nie chciałabym wiedzieć. Seks to nie to samo co miłość...
Szkoda, że niektórzy ludzie, kobiety i mężczyźni nie rozumieją tego.
Bzyknięcie kogoś nie musi oznaczać końca świata.
Tak, jak napisałeś, często człowiek dowiaduje się, że ma w domu tygrysa a połakomił się na wyleniałego, leniwego kocura.
Czy godzina wystarcza by rozładować napięcie?
Mężczyźni również świadczą tego typu usługi.
Nie wiem czy godzina rzeczywiście warta jest zachodu.
Ps
Jako Żona, nie chciałabym wiedzieć. Seks to nie to samo co miłość...
Szkoda, że niektórzy ludzie, kobiety i mężczyźni nie rozumieją tego.
Bzyknięcie kogoś nie musi oznaczać końca świata.
Tak, jak napisałeś, często człowiek dowiaduje się, że ma w domu tygrysa a połakomił się na wyleniałego, leniwego kocura.
Miszka skoro twierdzisz, że była to usługa jak każda inna, to pewnie Tobie nie zrobiło by różnicy jakby twoja żona sobie Pana przystojnego na godzinę wymajela, aby sprawdzić czy przypadkiem on by jej lepiej od Ciebie nie zrobił.
Zdradziles żonę, a teraz się próbujesz wybielic i szukasz usprawiedliwienia.
Jak sądzisz, że to tylko usługa to pochwal się żonie tym!!!
Zdradziles żonę, a teraz się próbujesz wybielic i szukasz usprawiedliwienia.
Jak sądzisz, że to tylko usługa to pochwal się żonie tym!!!
"Zła"
Nie widział bym w tym nic złego jeśli miałby to być jednorazowy incydent, w końcu kobiety też mają swoje pragnienia.
Jeśli by stwierdziła że nie było warto to super, lecz jeśli by jej się spodobało to czekała by nas długa rozmowa i szukanie wyjścia z sytuacji, o ile w ogóle bym się o tym fakcie dowiedział.
Sex przed ślubem również jest nie moralny, a kto z Was czekał do ślubu aby to zrobić?
Nie widział bym w tym nic złego jeśli miałby to być jednorazowy incydent, w końcu kobiety też mają swoje pragnienia.
Jeśli by stwierdziła że nie było warto to super, lecz jeśli by jej się spodobało to czekała by nas długa rozmowa i szukanie wyjścia z sytuacji, o ile w ogóle bym się o tym fakcie dowiedział.
Sex przed ślubem również jest nie moralny, a kto z Was czekał do ślubu aby to zrobić?
Jednorazowy wyskok i to z pristytutką w zupelnosci rozumiem i byłabym wstanie wybaczyć. Dwa miesiące temu dowiedziałam się że mąż mnie zdradził. Nasze małżeństwo uznawałam za dobre a jednak On uważał zupełnie inaczej. Potrafimy o tym rozmawiać ale dla mnie to już zupełnie inny mężczyzna. Mogłabym powiedzieć nie mój. Tak czuję i jest mi z tym bardzo źle
a) Narzeczony mnie zdradził, jeszcze jak byliśmy chłopakiem i dziewczyną.
Trwało ponad pół roku. Nie potrafił się zdecydować, rano z nią uprawiał seks a wieczorem przychodził do mnie, powoli widziałam, że coś nie tak.
W końcu się przyznał - porozmawialiśmy, pogodziliśmy się..obiecał, że koniec jednak tak nie było.gdy się zorientowałampo prostu już odpuściłam..było bardzo ciężko (ból ogromny zaczęłam się zajmować sobą i swoimi sprawami. Kiedy on zobaczył, że go olałam i zaczęłam żyć to nagle się obudził i stwierdził, że seks z kochanką to nie to samo co spędzanie z kimś czasu. Kochanka była tylko dla niego kiedy nie było jej męża a on chciał kogoś cały czas.
Chciał się do niej wyprowadzać nawet ale poszedł po rozum do głowy.
Jestem z nim, bo widziałam, że się stara.. wybaczyć łatwo nie było -dopiero po roku było mi lepiej (teraz 2,5 roku po tym wydarzeniu już o tym nie myślę i nie powoduje to we mnie żadnych uczuć.
Ogólnie jeśli się wyprowadził i nie chce rozmawiać to bym olała.
Tylko jego skrucha, wyjaśnienie, chęć rozmowy i wyjaśnienie wszyskitego spowoduje, że poczujesz się lepiej a rob co chcesz my go nie widzimy więć ciężko powiedzieć.
Trwało ponad pół roku. Nie potrafił się zdecydować, rano z nią uprawiał seks a wieczorem przychodził do mnie, powoli widziałam, że coś nie tak.
W końcu się przyznał - porozmawialiśmy, pogodziliśmy się..obiecał, że koniec jednak tak nie było.gdy się zorientowałampo prostu już odpuściłam..było bardzo ciężko (ból ogromny zaczęłam się zajmować sobą i swoimi sprawami. Kiedy on zobaczył, że go olałam i zaczęłam żyć to nagle się obudził i stwierdził, że seks z kochanką to nie to samo co spędzanie z kimś czasu. Kochanka była tylko dla niego kiedy nie było jej męża a on chciał kogoś cały czas.
Chciał się do niej wyprowadzać nawet ale poszedł po rozum do głowy.
Jestem z nim, bo widziałam, że się stara.. wybaczyć łatwo nie było -dopiero po roku było mi lepiej (teraz 2,5 roku po tym wydarzeniu już o tym nie myślę i nie powoduje to we mnie żadnych uczuć.
Ogólnie jeśli się wyprowadził i nie chce rozmawiać to bym olała.
Tylko jego skrucha, wyjaśnienie, chęć rozmowy i wyjaśnienie wszyskitego spowoduje, że poczujesz się lepiej a rob co chcesz my go nie widzimy więć ciężko powiedzieć.
Zdadzającego narzeczonego bym pogonila bez zastanowienia się. Skoro przed ślubem zdradza to po ślubie może być tylko gorzej....Kobiety-szanujmy się....Pomyśl jak będziesz się czuła jak się dowiesz ze Twój facet sypia z sąsiadką albo koleżanką z pracy i z którąś może będzie miał dziecko....
Dylematy matek - z dziećmi, kredytami to rozumiem. W takich wypadkach to trudna decyzja i zależy od wielu różnych czynników. W przypadku narzeczonych-tu żadnych wątpliwości bym nie miała.
Dylematy matek - z dziećmi, kredytami to rozumiem. W takich wypadkach to trudna decyzja i zależy od wielu różnych czynników. W przypadku narzeczonych-tu żadnych wątpliwości bym nie miała.
Misza po co z żoną jesteś skoro sam zdadziles i zdrada żony by Ci nie przeszkadzała. Tylko ciekawe czy na pewno. Bo co innego pisać o czymś co się nie wydarzyło, a co innego, po fakcie, myśleć o tym jak facet obcy piescil Ci żonę.
Ty na prawdę sex przed ślubem stawiasz na równi że zdrada??!!! Niezły masz system wartości.
Ty na prawdę sex przed ślubem stawiasz na równi że zdrada??!!! Niezły masz system wartości.
Nawiązałem do tego że czasy się zmieniają jaki i również pewne wartości.
Kiedyś nie do pomyślenia było aby chłopak z dziewczyną zamieszkał przed ślubem, lub aby żyli w konkubinacie.
Teraz coraz więcej takich związków. Dużo jest też związków małżeńskich żyjących bez ślubu kościelnego, tylko cywilny.
Druga sprawa. Jeśli jesteś zamężna to skąd możesz wiedzieć czy mąż Tobie rogów nie doprawia.
Jeśli będzie chciał pójść na bok to zawsze znajdzie się okazja. Chciała byś się o tym dowiedzieć?
Rozbić rodzinę za jeden błąd którego żałuje?
Inaczej jest napisać post na forum, a inaczej znaleźć się w takiej sytuacji.
Dużo ludzi pisze (kopnij go w d*pę, wyrzuć z mieszkania) lecz ja myślę ze najpierw próbował bym ratować związek.
ps. Jestem młodym kawalerem.
Czytając ten wątek postanowiłem napisać posta wsadzając kij w mrowisko.
Chciałem zobaczyć jak się zachowają kobiety. Niektóre były tolerancyjne, inne bezwzględne.
Nie wiem z którą bym chciał założyć rodzinę, ale chyba przewagę miała by ta tolerancyjna.
Ze względu na to że nie próbuje popsuć czegoś co dobrze funkcjonuje, tylko próbuje to naprawiać.
Zawsze może się komuś noga powinąć, takie jest życie.
Kiedyś nie do pomyślenia było aby chłopak z dziewczyną zamieszkał przed ślubem, lub aby żyli w konkubinacie.
Teraz coraz więcej takich związków. Dużo jest też związków małżeńskich żyjących bez ślubu kościelnego, tylko cywilny.
Druga sprawa. Jeśli jesteś zamężna to skąd możesz wiedzieć czy mąż Tobie rogów nie doprawia.
Jeśli będzie chciał pójść na bok to zawsze znajdzie się okazja. Chciała byś się o tym dowiedzieć?
Rozbić rodzinę za jeden błąd którego żałuje?
Inaczej jest napisać post na forum, a inaczej znaleźć się w takiej sytuacji.
Dużo ludzi pisze (kopnij go w d*pę, wyrzuć z mieszkania) lecz ja myślę ze najpierw próbował bym ratować związek.
ps. Jestem młodym kawalerem.
Czytając ten wątek postanowiłem napisać posta wsadzając kij w mrowisko.
Chciałem zobaczyć jak się zachowają kobiety. Niektóre były tolerancyjne, inne bezwzględne.
Nie wiem z którą bym chciał założyć rodzinę, ale chyba przewagę miała by ta tolerancyjna.
Ze względu na to że nie próbuje popsuć czegoś co dobrze funkcjonuje, tylko próbuje to naprawiać.
Zawsze może się komuś noga powinąć, takie jest życie.
Swiat spada na psy. Totalny upadek moralny. Teraz zdrada dla niektorych jest tak zwyczajna jak zakupy w spozywczaku. A ja ppdziwiam te wszystkie malzenstwa ktore sie szanuja i kochaja i zyja ze soba 50 czy wiecej lat. Tez bym tak chciala. Pomyslicie naiwna ale wierze ze sa jeszcze dobrzy ludzie na tym swiecie. :)
Jak facet świadomie zdradza to dla ciebie jest to "podwinięcie nogi"? No to słabo z wartościami w życiu, nic dziwnego, że kawaler z ciebie.
Noga to sie powinie jak człowiekowi coś sie sp***rzy i nie miał na to wpływy, splot niefortunnych zdarzeń itd. A zdrada? Z premedytacją, świadomością? To taki przypadek, że sie zdradza tak? No chyba nie...
I od razu widać, że jak sam piszesz wolisz tolerancyjną. Czyli w razie skoku w bok żeby wybaczyła co? A nie za d**ę i wynocha. Wygodny jesteś, nie ma co.
Noga to sie powinie jak człowiekowi coś sie sp***rzy i nie miał na to wpływy, splot niefortunnych zdarzeń itd. A zdrada? Z premedytacją, świadomością? To taki przypadek, że sie zdradza tak? No chyba nie...
I od razu widać, że jak sam piszesz wolisz tolerancyjną. Czyli w razie skoku w bok żeby wybaczyła co? A nie za d**ę i wynocha. Wygodny jesteś, nie ma co.
Racja zmieniły się wartości... mam wrażenie ze kiedyś ludzie bardziej się szanowali.. dbali o siebie i o swój związek.. nawet jeżeli zdarzyła się zdrada to potrafili sobie wybaczyć...każda sytuacja jest inna, jeżeli już się zdrada zdarzyła to warto się zastanowić dlaczego... wysłuchać szczególnie jeżeli ten ktoś żałuje... mam wrażenie ze teraz to od razu sie przekreśla i nie walczy.. owszem zdrada boli jak diabli ale z drugiej strony jest i miłość która mówi.. wybacz...
Żal :)
a czym się róźni narzeczony od męża? Papierkiem? ;)
Mamy dziecko, kredyty i tak dalej a ślub nie jest dla mnie bardzo ważny :) wolę odkładać na dom niż wykładać kilkanaście tysięcy na ślub.
Najpierw mieszkanie juz jest, spłata samochodu,dom i inne rzeczy a jak się dorobimy tego co chchcemy to ślub na spokojnie za gotówkę ;) a zaręczyny trwają 7 lat- mamy inne piorytety
a czym się róźni narzeczony od męża? Papierkiem? ;)
Mamy dziecko, kredyty i tak dalej a ślub nie jest dla mnie bardzo ważny :) wolę odkładać na dom niż wykładać kilkanaście tysięcy na ślub.
Najpierw mieszkanie juz jest, spłata samochodu,dom i inne rzeczy a jak się dorobimy tego co chchcemy to ślub na spokojnie za gotówkę ;) a zaręczyny trwają 7 lat- mamy inne piorytety
Kawalerem jak na razie jestem z wyboru, mam dopiero 16 lat, a sytuacja którą na początku opisałem wydarzyła się moim rodzicom.
Pięć lat po rozwodzie, po naszej wspaniałej rodzinie nie pozostał nawet cień tego co było.
Po ojca wybryku niestety rodzina się rozpadła.
Wiadomo że ojciec zawinił, ale tak myślałem że gdyby mama nie była taka stanowcza to może dalej byśmy byli rodziną.
Zostałem z mamą ponieważ sąd tak zadecydował, jednak lepszy kontakt mam z ojcem.
Jak na razie żaden z rodziców sobie życia na nowo nie ułożył, choć mama próbowała ale nigdy nic z tego nie wychodziło.
Nie życzę nikomu takiego losu jaki mnie spotkał, odbiło się to również na nauce.
Kiedyś byłem wzorowym uczniem, teraz niestety trójkowym.
Co jakiś czas w myślach wracam do tego wydarzenia i myślę co by było gdyby......
Jednak z tego co piszecie mama miała rację że zostawiła tatę, zawsze miałem do niej żal o to co zrobiła.
Muszę zmienić tok myślenia i żyć z tym dalej.
Znacie już całą prawdę.
Miło było z Wami poklikać.
Pięć lat po rozwodzie, po naszej wspaniałej rodzinie nie pozostał nawet cień tego co było.
Po ojca wybryku niestety rodzina się rozpadła.
Wiadomo że ojciec zawinił, ale tak myślałem że gdyby mama nie była taka stanowcza to może dalej byśmy byli rodziną.
Zostałem z mamą ponieważ sąd tak zadecydował, jednak lepszy kontakt mam z ojcem.
Jak na razie żaden z rodziców sobie życia na nowo nie ułożył, choć mama próbowała ale nigdy nic z tego nie wychodziło.
Nie życzę nikomu takiego losu jaki mnie spotkał, odbiło się to również na nauce.
Kiedyś byłem wzorowym uczniem, teraz niestety trójkowym.
Co jakiś czas w myślach wracam do tego wydarzenia i myślę co by było gdyby......
Jednak z tego co piszecie mama miała rację że zostawiła tatę, zawsze miałem do niej żal o to co zrobiła.
Muszę zmienić tok myślenia i żyć z tym dalej.
Znacie już całą prawdę.
Miło było z Wami poklikać.
Współczuję.
Ale pomyśl jakby sie czuła mama myśląc ciągle o tym, czy jej mąż znów kogoś tam na boku nie ma, czy tylko jeden skok a może dwa...
Życie nie jest czarno-białe, ma wiele odcieni pomiędzy. Każdy niestety musi podjąć ważną decyzję oraz ponieść jej konsekwencje.
Może w przyszłości i Ty wyciągniesz z tego dobre wnioski ;)
Ale pomyśl jakby sie czuła mama myśląc ciągle o tym, czy jej mąż znów kogoś tam na boku nie ma, czy tylko jeden skok a może dwa...
Życie nie jest czarno-białe, ma wiele odcieni pomiędzy. Każdy niestety musi podjąć ważną decyzję oraz ponieść jej konsekwencje.
Może w przyszłości i Ty wyciągniesz z tego dobre wnioski ;)
Aga-Ciebie nie potrafię zrozumieć.
Twój facet wrócił do Ciebie tylko dlatego ze kochanka go nie chciała na stałe ....
Jak na czymś takim można budować związek ? To nie był chwilowy skok w bok ale pół roczny związek, to nie była chwila zapomnienia a świadoma decyzja.
Wg mnie żadne z Was po prostu nie umie radzić sobie samemu. To nie miłość tylko strach przed samotnością.
Twój facet wrócił do Ciebie tylko dlatego ze kochanka go nie chciała na stałe ....
Jak na czymś takim można budować związek ? To nie był chwilowy skok w bok ale pół roczny związek, to nie była chwila zapomnienia a świadoma decyzja.
Wg mnie żadne z Was po prostu nie umie radzić sobie samemu. To nie miłość tylko strach przed samotnością.
Współczuję tej sytuacji, ale sorry, ludzie, którzy kochają się nie zdradzają się. Jeśli jestem z kimś kogo kocham, to zależy mi na jego uczuciach i nie jest ważne, że ja traktuję przygodny seks jak rozładowanie napięcia, ważne jest to, jak traktuje to druga strona i czy czuje się z tym okej. Przyczyny zdrady czy z prostytutką czy z kochanka należy upatrywać w braku miłości i szacunku, a bez miłości i szacunku nie ma związku. Gdyby matka nie była taka stanowcza w 90% miałbyś powtórkę tej sytuacji średnio raz na rok, ponieważ raz panu uszło na sucho to i następny ujdzie i może za którymś razem śpiąc z portową dziwką zaraziłby się jakimś syfem i sprzedał go potem matce przy okazji "godzenia się". To też kijowa wizja.
Kiedyś wydawało mi się, że powinno się wybaczać, teraz uważam, że zdrada jest szczytem egoizmu, a jeśli ktoś jest egoistą, to nie zasługuje na miłość, taki związek trzeba zakończyć szybko i definitywnie. Nie miej żalu do matki, wiedziała co robi i zrobiła to dla twojego dobra.
Kiedyś wydawało mi się, że powinno się wybaczać, teraz uważam, że zdrada jest szczytem egoizmu, a jeśli ktoś jest egoistą, to nie zasługuje na miłość, taki związek trzeba zakończyć szybko i definitywnie. Nie miej żalu do matki, wiedziała co robi i zrobiła to dla twojego dobra.
typowy facet, pobzykal na boku, ale nie gadajmy o tym, oddzielmy to gruba kreska...do nastepnego razu. Z tego co piszesz, on nie ma zadnych wyrzutow sumienia. Zrobil swoje i oczekuje, ze to ty sie sama z tym uporasz. Zostaw leszcza, wez sie w garsc. Dzieciom lepiej bedzie z rodzicami, ktorzy mieszkaja osobno. Gwarantuje ci, ze bedziesz drazyc, skoro teraz tego nie przegadacie. To wroci i bedzie wykanczac ciebie, nie jego. To ty bedziesz sie upokazac probujac o tym porozmawiac, zamknac temat. On bedzie unikal, albo klamal. Bedziesz drazyc, wracac do tematu, twoje samopoczucie i poczucie wlasnej wartosci bedzie spadac. Beda lzy, pretensje, klotnie, a na to wszystko beda patrzec dzieci. To ciebie beda widziec miotajaca sie, wiecznie z pretensjami. Olej faceta. Dzieci ojca juz maja, ale to ty znajdz sobie czlowieka do zycia. Gdyby mu zalezalo, to zabiegalby o ciebie, staral sie. Jak mozna wybaczac zdrade? Bo co? jedna strona sie upila, zapomniala na chwile, chciala odreagowac? Albo jestes z kims, albo sie rozstan i korzystaj z zycia.
Ejj sluchajcie... zycie nie jest czarno-biale jak ktos powiedzial. Z narzeczonym mielismy kryzys, mialam swoje problemy, bylo bardzo zle miedzy nami. Marzylam o zdradzie, o tym by ktos byl dla mnie czuly, okazal zaintetesowanie... szukalam okazji do zdrady... ale zabraklo mi odwagi. I cale szczescie. Moje problemy sie skonczyly, uspokoilam sie, wszystko sie ulozylo z czasem. Teraz jestesmy juz 7 lat po slubie i jest cudownie. Jak pomysle ze to wszystko (nasze malzenstwo, dzieci, wspolny dom, wspolne zycie) moglo by nie istniec przez moja zdrade, do ktorej naszczescie nie doszlo to robi mi sie slabo...
Zastanówcie się jaka mogła być przyczyna zdrady i romansu. Często bowiem jest tak że zdradzamy gdyż nie dostajemy czegoś co przedtem dostawaliśmy. Nie dostajemy uwagi i nie jesteśmy na pierwszym planie, czujemy się sfrustrowani brakiem czułości. I nagle poznajemy kogoś kto się nami interesuje. I idzie z górki. Żona czy mąż we własnym świecie, zajęci dziećmi lub kolejnymi szczeblami kariery spychają nas trochę na bok a my pod pretekstem wyjścia na piwo z kolegami czy na kawę z koleżanką, spędzamy czas z kimś dla kogo w tym danym momencie jesteśmy jedyni, bez błądzenia myślami po kolejnym projekcie w pracy czy tym że dzieciak ma katar i trzeba sprawdzić czy to nie jest coś poważnego. Zdrady i romanse się biorą z samotności w związkach, które nie łączy nic poza wspólnymi rachunkami i dziećmi
"Świat nie jest czarno-biały, niestety życie..."
Świat nie - ale są kwestie, które SĄ czarno-białe.
Np. zdrada ;)
Wybaczanie zdrady to głupota.
Jak Cię zdradził to do sądu o rozwód z orzeczeniem o winie zabierasz mu wszystko co tylko możesz + dzieci.
To samo oczywiście w drugą stronę - jeśli kogoś zdradziła kobieta.
Zrobił raz - zrobi ponownie na 99% - ludzie się nie zmieniają.
A dwójka ludzi jednocześnie na 99.99999% się nie zmieni.
1. On był w stanie Cię zdradzić.
2. Zdradził Cię z jakiegoś konkretnego powodu - nie "bo tak" -czegoś mu brakowało.
Musielibyście się zmienić oboje - a na to nie ma szans - tak więc sytuacja się powtórzy.
Oczywiście...
To, że jemu czegoś u Ciebie brakowało nie znaczy, że to Twoja wina...
Na jego miejscu normalny facet by rozmawiał - a potem ew. wziął rozwód albo jakąś separację - a nie się puszczał.
Przy czym muszę dodać, że nie ma nic złego w "puszczaniu" się o ile nie jest się w związku.
Jako, że wciąż udawał, że jest z Tobą a de facto bzykał kogoś innego - wina jest jednoznaczna ;)
Świat nie - ale są kwestie, które SĄ czarno-białe.
Np. zdrada ;)
Wybaczanie zdrady to głupota.
Jak Cię zdradził to do sądu o rozwód z orzeczeniem o winie zabierasz mu wszystko co tylko możesz + dzieci.
To samo oczywiście w drugą stronę - jeśli kogoś zdradziła kobieta.
Zrobił raz - zrobi ponownie na 99% - ludzie się nie zmieniają.
A dwójka ludzi jednocześnie na 99.99999% się nie zmieni.
1. On był w stanie Cię zdradzić.
2. Zdradził Cię z jakiegoś konkretnego powodu - nie "bo tak" -czegoś mu brakowało.
Musielibyście się zmienić oboje - a na to nie ma szans - tak więc sytuacja się powtórzy.
Oczywiście...
To, że jemu czegoś u Ciebie brakowało nie znaczy, że to Twoja wina...
Na jego miejscu normalny facet by rozmawiał - a potem ew. wziął rozwód albo jakąś separację - a nie się puszczał.
Przy czym muszę dodać, że nie ma nic złego w "puszczaniu" się o ile nie jest się w związku.
Jako, że wciąż udawał, że jest z Tobą a de facto bzykał kogoś innego - wina jest jednoznaczna ;)
Rany lajkuję Ardasha, no ale co, święte słowa, ludzie nie zmieniają się, a skłonność do zdrady, takie umysłowe q..estwo jest zwyczajnie wpisane w styl życia (jakże nowoczesny) niektórych facetów - mają wtedy wobec kumpli +1000 do długości pytonga ;) I nie ma czego ratować, bo wuj wujem pozostanie, a sytuacja jak odgrzewany kotlet powróci w najmniej oczekiwanym momencie, taki lajf... a czy można bez zdrady - można, trzeba się kochać dbać o związek i świata poza sobą nie widzieć!
Ania - nie usprawiedliwiam.
Nic nie wiesz o życiu (w tej kwestii) ani Ty ani ten cały Aradasch. O rzeczywistym życiu, wypowiadacie się w sprawach, z którymi nie mieliście do czynienia, o których nic kompletnie nie wiecie, nie macie zielonego pojęcia. Co innego teoria albo " ja to bym wtedy zrobił/a tak i tak" a co innego fakty doświadczenie i przeżycie, doświadczenie.
Nie pojmuję, jak można się wypowiadać nie mając pojęcia jak to jest naprawdę.
Nic nie wiesz o życiu (w tej kwestii) ani Ty ani ten cały Aradasch. O rzeczywistym życiu, wypowiadacie się w sprawach, z którymi nie mieliście do czynienia, o których nic kompletnie nie wiecie, nie macie zielonego pojęcia. Co innego teoria albo " ja to bym wtedy zrobił/a tak i tak" a co innego fakty doświadczenie i przeżycie, doświadczenie.
Nie pojmuję, jak można się wypowiadać nie mając pojęcia jak to jest naprawdę.
Jeśli się nie szanujesz, nie masz poczucia własnej wartości, lub bardzo niskie... to wracasz do osoby która Cię zdradza bo czujesz, że nikogo lepszego nie znajdziesz :D
Ale to WCALE nie znaczy, że wszyscy są tacy jak Ty.
A już na pewno nie znaczy, że tacy co od zdradliwych ku*ew obojga płci trzymają się z daleka "nie znają życia" ;D
To zwyczajnie znaczy, że trzymam się od ku*w z daleka ;) (nie mylić z kobietami - to nie kobiety)
I nieważne, czy byłem/będę z taką 1-5 czy 50 miesięcy.
A jeśli bardzo kogoś to ciekawi to taka sytuacja zdarzyła mi się raz - i niezależnie od tego ile razy zdarzy się w przyszłości moja odp. będzie taka sama.
@Monika...
"nie wiesz i już" - niepodważalny argument - w piaskownicy :D
Nie ma co podejmować dyskusji z kimś takim :)
Ale to WCALE nie znaczy, że wszyscy są tacy jak Ty.
A już na pewno nie znaczy, że tacy co od zdradliwych ku*ew obojga płci trzymają się z daleka "nie znają życia" ;D
To zwyczajnie znaczy, że trzymam się od ku*w z daleka ;) (nie mylić z kobietami - to nie kobiety)
I nieważne, czy byłem/będę z taką 1-5 czy 50 miesięcy.
A jeśli bardzo kogoś to ciekawi to taka sytuacja zdarzyła mi się raz - i niezależnie od tego ile razy zdarzy się w przyszłości moja odp. będzie taka sama.
@Monika...
"nie wiesz i już" - niepodważalny argument - w piaskownicy :D
Nie ma co podejmować dyskusji z kimś takim :)
A ty Monia co - wiesz, bo z terapeutą przerobiłaś :) Są rzeczy za które nie ma wybaczenia, zdrada jest jedną z nich, jeżeli ktoś tego nie rozumie, widocznie lubi ten żal, emocje, uczucia, które towarzyszą sytuacji gdy partner rypie się z inną :P Bo to lubi wracac jak bumerang gdy się jest na tyle frajerem że nie ma się odwagi powiedzieć WON kiedy nadchodzi ten moment...
Sprobujmy teraz postawic sie w sytuacji ze to nie ta druga strona nas zdradzila, tylko my. Np.:
W chwili obecnej jest nam cudownie, super zwiazek, czulosc zaufanie itd. Ale nigdy nie wiadomo co nas w zyciu spotka (sytuacje losowe, problemy w pracy, w rodzinie, ze zdrowiem, depresja, menopauza, andropauza itp). Nigdy nie wiemy jak sami zareagujemy na tę czy inną sytuacje. Czy nie bedziemy poszukiwali czegos u kogos innego. Czy na spotkaniu sluzbowym nie wypijemy o 1 drinka za duzo. Czy akurat w chwilowym poczuciu desperacji, depresji, czegokolwiek - nie zrobimy czegos czego bedziemy zalowac do konca zycia.
Zdrada jest "niewybaczalna". Straszna. Ale czy nie chcielibyscie dostac jeszcze jednej szansy?
W chwili obecnej jest nam cudownie, super zwiazek, czulosc zaufanie itd. Ale nigdy nie wiadomo co nas w zyciu spotka (sytuacje losowe, problemy w pracy, w rodzinie, ze zdrowiem, depresja, menopauza, andropauza itp). Nigdy nie wiemy jak sami zareagujemy na tę czy inną sytuacje. Czy nie bedziemy poszukiwali czegos u kogos innego. Czy na spotkaniu sluzbowym nie wypijemy o 1 drinka za duzo. Czy akurat w chwilowym poczuciu desperacji, depresji, czegokolwiek - nie zrobimy czegos czego bedziemy zalowac do konca zycia.
Zdrada jest "niewybaczalna". Straszna. Ale czy nie chcielibyscie dostac jeszcze jednej szansy?
Wychodzisz z błędnego założenia, że "to ty" jesteś ku*wą i zdradzasz.
To tak jak bym napisał:
"Załóżmy na chwilę, że Słońce jest zimne..."
Taka sytuacja jest niemożliwa - przynajmniej w moim przypadku - do zaistnienia...
Już wyżej napisałem, co powinna w takim wypadku zrobić zdrowa na umyśle osoba.
To tak jak bym napisał:
"Załóżmy na chwilę, że Słońce jest zimne..."
Taka sytuacja jest niemożliwa - przynajmniej w moim przypadku - do zaistnienia...
Już wyżej napisałem, co powinna w takim wypadku zrobić zdrowa na umyśle osoba.
Nie mowie o zakochaniu tylko o zdradzie.
Ja akurat bylam w takiej sytuacji i o maly wlos nie zdradzilam meza. Nie jestem k**rwa. Nasze problemy trwaly kilka lat. W koncu czlowiek staje w takiej sytuacji gdy wszystkiego ma dosc i sam nie wie jak ma sie odnalezc. Nie bede sie na forum tlumaczyc.
Jedno tylko chcialam powiedziec: nie oceniaj jesli nie znalazles/las sie w takiej sytuacji. Niejedno z Was stanie wobec takich problemow i za 10-20 lat zobaczymy czy nadal wszyscy bedziemy tacy madrzy. Zycze sobie i wszystkim zebysmy wytrwali w pieknych idealach i zeby zycie nie wystawialo nas na probe.
Ja akurat bylam w takiej sytuacji i o maly wlos nie zdradzilam meza. Nie jestem k**rwa. Nasze problemy trwaly kilka lat. W koncu czlowiek staje w takiej sytuacji gdy wszystkiego ma dosc i sam nie wie jak ma sie odnalezc. Nie bede sie na forum tlumaczyc.
Jedno tylko chcialam powiedziec: nie oceniaj jesli nie znalazles/las sie w takiej sytuacji. Niejedno z Was stanie wobec takich problemow i za 10-20 lat zobaczymy czy nadal wszyscy bedziemy tacy madrzy. Zycze sobie i wszystkim zebysmy wytrwali w pieknych idealach i zeby zycie nie wystawialo nas na probe.
Nie rozumiemy się.
Napisałem wyraźnie, że jeśli ja 'stanę w takiej sytuacji' to rozejdę się z taką kobietą.
A Ty napisałaś "Nasze problemy trwaly kilka lat." - lol woot?! Że co?!
Jesteście jakimiś masochistami?!
Napisałem wyraźnie, że jeśli ja 'stanę w takiej sytuacji' to rozejdę się z taką kobietą.
A Ty napisałaś "Nasze problemy trwaly kilka lat." - lol woot?! Że co?!
Jesteście jakimiś masochistami?!
Masochistami? Nie. Po prostu ludzmi ktorzy uwazaja ze jesli cos sie psuje to nie znaczy ze trzeba to od razu wyrzucac, mozna naprawic.
Naprawde zyjesz w zwiazku z kobieta (mam na mysli dlugi zwiazek, powiedzmy 10 lat) i nie mieliscie nigdy kryzysu? Zawsze jest slodko i bez problemow? Ani razu nie pomyslales w zlych chwilach zeby moze sie rozejsc? Nie wierze. Albo oszukujesz siebie albo nigdy w nie byles w dlugim zwiazku.
Naprawde zyjesz w zwiazku z kobieta (mam na mysli dlugi zwiazek, powiedzmy 10 lat) i nie mieliscie nigdy kryzysu? Zawsze jest slodko i bez problemow? Ani razu nie pomyslales w zlych chwilach zeby moze sie rozejsc? Nie wierze. Albo oszukujesz siebie albo nigdy w nie byles w dlugim zwiazku.
Problematyczny możesz mieć dzień, tydzień ale nie kilka lat. To już nie blahostka i decyzję co dalej trzeba było podjąć dużo wcześniej.
Z mojej strony - do dopuścilabym do takiej sytuacji. O związek trzeba dbać na codzień i nie można dopuścić do takiej sytuacji. A jeśli nie ma rozwiązania, druga strona nie współpracuje -trzeba podjąć decyzję o rozstaniu.
Z mojej strony - do dopuścilabym do takiej sytuacji. O związek trzeba dbać na codzień i nie można dopuścić do takiej sytuacji. A jeśli nie ma rozwiązania, druga strona nie współpracuje -trzeba podjąć decyzję o rozstaniu.
Nie ująłbym tego lepiej niż Ania - nie mam nic do dodania, yo.
Nie bede sie rozpisywac jakiego rodzaju byly to problemy ani tlumaczyc sie na forum. Nie da sie opisac sytuacji w kilku slowach.
Dobrze ze nie zrobilam jak mowicie, bo teraz jestesmy najszczesliwszym malzenstwem pod sloncem, a co nas nie zabilo tonnas wzmocnilo.
Mowie z wlasnej perspektywy, ktos moze miec inną.
Ale nie uznaje tekstow ze "zdrada to zdrada i ZAWSZE trzeba sie rozejsc".
Dobrze ze nie zrobilam jak mowicie, bo teraz jestesmy najszczesliwszym malzenstwem pod sloncem, a co nas nie zabilo tonnas wzmocnilo.
Mowie z wlasnej perspektywy, ktos moze miec inną.
Ale nie uznaje tekstow ze "zdrada to zdrada i ZAWSZE trzeba sie rozejsc".
A ja nie uznaje "kilkuletnich problemów w związku" - to znaczy, że wcześniej żadne z Was nie dojrzało do związku, więc mnie to z pewnością nie czeka ;D
Ty go kochasz??!
Przecież to nie ten człowiek, którego znałaś! Kochałaś wyobrażenie a w rzeczywistości te jednostka to jakiś wróg, ktoś kto gotów jest zranić podstępnie i w najgorszy sposób osobę, która mu ufała!
Możesz kochać kogoś kto podkopuje twoją egzystencję, depcze uczucia, gardzi? Na pewno nie.
Zatem co do niego czujesz? To jakieś toksyczne parauczucie, nie wiem co, ale coś do zniszczenia w sobie.
Miałby wrócić? A niech wraca i dziećmi się zajmie. Ty powinnaś się uwolnić. Bo ja wiem... Nowe życie, nowe mieszkanie, inny, interesujący mężczyzna... Nie rób z siebie ofiary, nie podkładaj się.
Mnie by nie było w pięć minut. Zabrałabym tylko kartę do konta i może parę ulubionych rzeczy. Nawet już nigdy nie dowiedziałby się o niczym z mojego nowego życia ani mnie nie interesowałby żaden szczegół jego wegetacji (nie licząc trudów ojcostwa).
Zdrada jest jak śmierć.
A "tego kwiatu pół światu".
Przecież to nie ten człowiek, którego znałaś! Kochałaś wyobrażenie a w rzeczywistości te jednostka to jakiś wróg, ktoś kto gotów jest zranić podstępnie i w najgorszy sposób osobę, która mu ufała!
Możesz kochać kogoś kto podkopuje twoją egzystencję, depcze uczucia, gardzi? Na pewno nie.
Zatem co do niego czujesz? To jakieś toksyczne parauczucie, nie wiem co, ale coś do zniszczenia w sobie.
Miałby wrócić? A niech wraca i dziećmi się zajmie. Ty powinnaś się uwolnić. Bo ja wiem... Nowe życie, nowe mieszkanie, inny, interesujący mężczyzna... Nie rób z siebie ofiary, nie podkładaj się.
Mnie by nie było w pięć minut. Zabrałabym tylko kartę do konta i może parę ulubionych rzeczy. Nawet już nigdy nie dowiedziałby się o niczym z mojego nowego życia ani mnie nie interesowałby żaden szczegół jego wegetacji (nie licząc trudów ojcostwa).
Zdrada jest jak śmierć.
A "tego kwiatu pół światu".
temat walkowany tyle razy, ze ciezko zliczyc
ciagle wzburzone panie, ktore to nigdy, przenigdy by "zdrady" nie wybaczyly
krowa, ktora duzo ryczy, malo mleka daje - jak uczy przyslowie
z moich subiektywnych obserwacji, wynika, ze wlasnie te najbardziej ryczace panie, najczesciej dopuszczaja sle wlasnie "zdrad"
uzywam cudzyslowiu, poniewaz to slowo ma dosc ciezki charakter i powinno odnosic sie do czegos znacznie powazniejszego. np wydania bliskiej osoby oprawcom, etc
ta wasza "zdrada", to jedna z czestszych kwestii jakie maja miejsce w kazdej godzinie, w kazdej spolecznosci, w kazdych okolicznosciach
i uczestniczy w niej wiecej niz polowa spoleczenstwa. nie bede jednak zbytnio wchodzil w statystyki, bo i niczemu to nie sluzy
jako ciekawostke moge tu jedynie dodac, ze im czesciej robi sie dzis badania dna, tym czesciej zlecajacy badanie dowiaduje sie, ze ojcem jest jednak kto inny.
swoja droga, jakie to wielkie nieszczescie dla dziecka, ze ktos (ojciec czy matka wyzej wymienionego) wlozyl swojego penisa do innej pochwy, niz robil to przez ostatni jakis tam okres ?
to pytanie retoryczne
to, ze ktos z kims idzie do lozka, jest tak samo naturalne, jak to, ze idzie sie wysikac
sa osoby, ktore potrafia to (sikac, wyprozniac) robic jedynie we wlasnym mieszkaniu, we wlasnej sterylnej toalecie
ale to z kolei ogranicza ich mozliwosc podrozowania po swiecie...
i kolejna kwestia, najwazniejsza.
jesli te ryczace panie tak kochaja, tkwiac jednoczesnie w wiernosci... to jak moga chciec porzucic partnera ?
milosc drogie panie jest slepa, a jedynym jej prawdziwym celem szczescie umilowanej osoby. niezaleznie od tego, czy to maz, sasiad, aktorka, nauczycielka czy nie zyczac nikomu ksiadz.
do zalozycielki watku
mysle, ze dobrze, ze zadajesz sobie te pytania. odpowiedz jednak mozesz wypracowac jedynie ty sama
w mojej ocenie nie ma znaczenia, czy facet sie wyprowadzil czy nie
czy z kims spal, czy nie
ale to czy chce z toba byc i dlaczego i twoja postawa
jesli tylko dlatego, ze nie ma lepszej alternatywy, to pomysl wydaje mi sie nietrafiony, nawet jesli go kochasz
zgadzajac sie na wspolne znow mieszkanie, dopiero moglibymy zaczac mowic o krzywdzie
twojej, jego i rodziny. kazdy na czyms by tracil
zycie jest rzeczywiscie kolorowe. najgorsza jest szarosc i rutyna.
ciagle wzburzone panie, ktore to nigdy, przenigdy by "zdrady" nie wybaczyly
krowa, ktora duzo ryczy, malo mleka daje - jak uczy przyslowie
z moich subiektywnych obserwacji, wynika, ze wlasnie te najbardziej ryczace panie, najczesciej dopuszczaja sle wlasnie "zdrad"
uzywam cudzyslowiu, poniewaz to slowo ma dosc ciezki charakter i powinno odnosic sie do czegos znacznie powazniejszego. np wydania bliskiej osoby oprawcom, etc
ta wasza "zdrada", to jedna z czestszych kwestii jakie maja miejsce w kazdej godzinie, w kazdej spolecznosci, w kazdych okolicznosciach
i uczestniczy w niej wiecej niz polowa spoleczenstwa. nie bede jednak zbytnio wchodzil w statystyki, bo i niczemu to nie sluzy
jako ciekawostke moge tu jedynie dodac, ze im czesciej robi sie dzis badania dna, tym czesciej zlecajacy badanie dowiaduje sie, ze ojcem jest jednak kto inny.
swoja droga, jakie to wielkie nieszczescie dla dziecka, ze ktos (ojciec czy matka wyzej wymienionego) wlozyl swojego penisa do innej pochwy, niz robil to przez ostatni jakis tam okres ?
to pytanie retoryczne
to, ze ktos z kims idzie do lozka, jest tak samo naturalne, jak to, ze idzie sie wysikac
sa osoby, ktore potrafia to (sikac, wyprozniac) robic jedynie we wlasnym mieszkaniu, we wlasnej sterylnej toalecie
ale to z kolei ogranicza ich mozliwosc podrozowania po swiecie...
i kolejna kwestia, najwazniejsza.
jesli te ryczace panie tak kochaja, tkwiac jednoczesnie w wiernosci... to jak moga chciec porzucic partnera ?
milosc drogie panie jest slepa, a jedynym jej prawdziwym celem szczescie umilowanej osoby. niezaleznie od tego, czy to maz, sasiad, aktorka, nauczycielka czy nie zyczac nikomu ksiadz.
do zalozycielki watku
mysle, ze dobrze, ze zadajesz sobie te pytania. odpowiedz jednak mozesz wypracowac jedynie ty sama
w mojej ocenie nie ma znaczenia, czy facet sie wyprowadzil czy nie
czy z kims spal, czy nie
ale to czy chce z toba byc i dlaczego i twoja postawa
jesli tylko dlatego, ze nie ma lepszej alternatywy, to pomysl wydaje mi sie nietrafiony, nawet jesli go kochasz
zgadzajac sie na wspolne znow mieszkanie, dopiero moglibymy zaczac mowic o krzywdzie
twojej, jego i rodziny. kazdy na czyms by tracil
zycie jest rzeczywiscie kolorowe. najgorsza jest szarosc i rutyna.
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego....
Tak-mozna kochać i być wiernym -i jednocześnie siebie szanować. Nie mam zamiaru być oszukiwana, zdradzana czy żyć w niepewności w którym momencie ta druga czy trzecia okaże się lepsza ode mnie.
Skoro ktoś bliski zdecydowały się stracić moje zaufanie - to ja wykonam drugi krok i definitywnie zakończę związek. Dla swojego własnego dobra.
Tak-mozna kochać i być wiernym -i jednocześnie siebie szanować. Nie mam zamiaru być oszukiwana, zdradzana czy żyć w niepewności w którym momencie ta druga czy trzecia okaże się lepsza ode mnie.
Skoro ktoś bliski zdecydowały się stracić moje zaufanie - to ja wykonam drugi krok i definitywnie zakończę związek. Dla swojego własnego dobra.
Zdrada jest trudna i ciężko jest sobie z tym poradzić. Zwłaszcza, gdy macie dwójkę dzieci. Jednak można wybaczyć, wystarczy tylko poszukać pomocy. Może przyda Ci się ten artykuł https://joemonster.org/art/66760/Czy_maz_mnie_zdradza_zachowanie_meza_po_zdradzie . Szeroko opisano sprawę zdrady. Mężczyźni zdradzą równie często, co kobiety, ale u nich powody są głównie fizyczne. Nie muszą od razu się zakochać w tej drugiej. Dzięki artykułowi poznasz przyczyny takiego zachowania, ale też dostrzeżesz sygnały, na jakie trzeba zwrócić uwagę, gdy coś się dzieje.