Widok
żłobek Gdańsk z sensowną adaptacją
czy w Gdańsku w okolicach Siedlec, Śródmieścia, Wrzeszcza, Moreny, bądź Suchanina znajdę żłobek, klub dziecięcy, dla ponad 2 letniego dziecka z dobrą opieką ale też z możliwością wspólnej adaptacji z rodzicem przez pierwsze 2-3 tygodnie? Wiem że przedszkola montessori pozwalają na taką adaptację, znam przedszkola państwowe z Wrocławia i Bydgoszczy, które uprzedzają z góry rodziców o takiej formie wspólnej adaptacji, jak jest w Gdańsku?
Nie nazwałabym tego "sensowną adaptacją". Dziecko przez 2-3 tygodnie ma się przyzwyczajać, że rodzic jest z nim, a potem z dnia na dzień go porzuca? Dzień-dwa adaptacji w zupełności wystarcza większości dzieci, są takie zajarane nowym miejscem i nowymi zabawkami, że nie rozpaczają nad nieobecnością rodzica.
Proponuję przeczytać książkę Akcja adaptacja Agnieszki Stein. Za taką adaptacją przemawia troska o dobro dziecka. Rodzic nie.bawi się z dzieckiem, tylko stopniowo wycofuje, czyniąc miejsce opiekunom. Jak przyjmujecie nianie, to schemat jest podobny, nikt nie zostawia z zaskoczenia dziecka z obcą osobą na godzinę czy dwie tylko stop.iowo się z nią zapoznaje w obecności rodzica. Moja siostra tak adaptowala dziecko w przedszkolu i nikt nie był zaskoczony.
Taka adaptacja jest może i dobra w przypadku niani lub w przypadku, gdy JEDNO dziecko wchodzi w grupę. Wtedy dziecko czuje się mniej wyobcowane, gdy ma przy sobie rodzica, jednak nadal uważam, że 2 tygodnie to bardzo długo.. Ale gdy zaczyna się rok szkolny i WSZYSTKIE dzieci są nowe, to uwierz - 20 dzieci i 20 rodziców to niezły chaos, dzieci bywają jeszcze bardziej rozdrażnione samą obecnością tylu nowych osób niż w przypadku, gdyby rodzice je oddawali i uciekali. Pomyśl też o innych dzieciach, nie tylko o sobie i o swoim dziecku. Poza tym wydaje mi się, że skoro masz taki lęk przed adaptacją dziecka w żłobku, to podświadomie przenosisz ten lęk na dziecko i w ten sposób sama ściągasz sobie na głowę problemy.
Ja rozumiem Twoją argumentację, jestem w kontakcie z kilkoma żłobkami i część z nich zaprasza na kilka dni adaptacyjnych przed wrześniem właśnie z rodzicami. Mam jednak złe doświadczenia ze starszym dzieckiem gdzie w żłobku wyrywano nam dziecko z rąk, zatrzaskiwano drzwi przed nosem i nara...na to się nie chcę zgadzać, to nie jest adaptacja. Czy ja wiem czy to lęk? Mam pewne swoje powody aby szukać placówki, która umożliwi nam jakiś rodzaj adaptacji. Starsze dziecko zabrałam po kilku dniach z tamtej opisywanej i więcej do niej nie wróciłam, w ciągu kolejnych kilku lat pojawiło się w sieci sporo negatywnych opinii o tamtym miejscu, więc wydaje się że zrobiliśmy dobrze. Szukam możliwości. Zresztą to młodsze dziecko było wielokrotnie hospitalizowane w niemowlęctwie. Teraz jest już zdrowe, ale chcę iść do pracy ze spokojną głową.