Widok
rozszerzenie wspólnoty małżeńskiej
Jak wyglada rozszerzenie wspólnoty małżeńskiej o mieszkanie.
Gdy jeden z współmałżonków dostał takie w spadku/ darowiznie przed slubem i po ślubie mieszka z małżonkiem.
Teraz chcemy własnie rozszerzyć tą wspolnote małżenską o to mieszkanie u notariusza plus wpis do ksiag wieczystych.
jak wyglada sprawa gdy dojdzie do rozpadu małżeństwa. Czy jedna ze stron bedzie musiala spłacić drugą? Czy tez nie? Czy mieszkanie bedzie do podziału po połowie ... chodzi o to, ze w razie rozpadu czy bedzie można wymeldowac tą osobę dobrowolnie czy tez nie
Gdy jeden z współmałżonków dostał takie w spadku/ darowiznie przed slubem i po ślubie mieszka z małżonkiem.
Teraz chcemy własnie rozszerzyć tą wspolnote małżenską o to mieszkanie u notariusza plus wpis do ksiag wieczystych.
jak wyglada sprawa gdy dojdzie do rozpadu małżeństwa. Czy jedna ze stron bedzie musiala spłacić drugą? Czy tez nie? Czy mieszkanie bedzie do podziału po połowie ... chodzi o to, ze w razie rozpadu czy bedzie można wymeldowac tą osobę dobrowolnie czy tez nie
Rozszerzenie kosztuje u notariusza ok 1300zł .Jeżeli 1 z małżonków rozszerzy majątek ,2 z nich musi zapłacić podatek.
Gdyby 1 z małżonków miał długi ,oboje solidarnie będziecie odpowiadać
majątkiem wspólnym.
W razie śmierci małżonka (bez rozszerzenia) 50 % majątku dziedziczy
współmałżonek i w częściach wspólnych dzieci.
Nie wiem czy masz "pozbyć się" połowy majątku czy nabyć "pół" nieruchomości.
Jednak by się pozbyć czy sprzedać musisz poprosić
o zgodę współmałżonka.
Jest jeszcze jedno "ale" .MOŻESZ ODZIEDZICZYĆ LUB ROZSZERZYĆ
NIERUCHOMOŚĆ Z DŁUGAMI HIPOTECZNYMI LUB CZYNSZOWYMI.
Wtedy solidarnie spłacasz zadłużenie
Gdyby 1 z małżonków miał długi ,oboje solidarnie będziecie odpowiadać
majątkiem wspólnym.
W razie śmierci małżonka (bez rozszerzenia) 50 % majątku dziedziczy
współmałżonek i w częściach wspólnych dzieci.
Nie wiem czy masz "pozbyć się" połowy majątku czy nabyć "pół" nieruchomości.
Jednak by się pozbyć czy sprzedać musisz poprosić
o zgodę współmałżonka.
Jest jeszcze jedno "ale" .MOŻESZ ODZIEDZICZYĆ LUB ROZSZERZYĆ
NIERUCHOMOŚĆ Z DŁUGAMI HIPOTECZNYMI LUB CZYNSZOWYMI.
Wtedy solidarnie spłacasz zadłużenie
BAJKOWO ,przebrania, zabawa i rozrywka dla dzieci i dorosłych.
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
Z doświadczenia bliskiej mi osoby (w zasadzie niejednej) powiem Ci że nie warto tego robić - lepiej zostawić tak jak jest. Co prawda zapis można zmienić - ale do tego trzeba pilnować terminów (o ile się nie mylę jest pół roku od momentu dowiedzenia się o dopuszczeniu się niegodziwości), późniejsze udowadnianie, chodzenie po sądach - i możesz po prostu nie zmieścić się w czasie. A tak jest Twoje, mieszkacie razem, żyjecie razem. I jak Ci mówi że nie czuje sie w nim dobrze bo nie jest Wasze - możecie zawsze zaciągnąć kredyt i kupić inne a to np. wynająć. Pamiętaj o mądrym przysłowiu - kochajmy się jak bracia liczmy jak żydzi. W małżeństwie lubi się sprawdzać.
a czy to nie jest tak, że w razie śmierci (tfu tfu) autorki i braku dzieci małżonek musi się mieszkaniem dzielić z rodzeństwem i rodzicami właścicielki mieszkania? to już kicha??
ja wiem że wszyscy mówią że lepiej nie, ale jak to powiedzieć mężowi? "słuchaj różnie w życiu bywa, a ja ci nie ufam" ...?
ja wiem że wszyscy mówią że lepiej nie, ale jak to powiedzieć mężowi? "słuchaj różnie w życiu bywa, a ja ci nie ufam" ...?
według mnie trudno tu doradzać.
sama wiesz, jakie sa wasze relacje. Z jednej strony, jak z kimś jesteś zakładasz, że zawsze tak będzie. Mężowi może być przykro, że nie chcesz go dopisać, bo "może kiedyś się rozstaniemy". To tak, jak byś nie wierzyła w łączącą Was miłość.
Z drugiej strony, wiem z własnego doświadczenia, że nie zawsze ta miłośc trwa wiecznie. Chociaż się staramy.
sama musisz to sobie rozważyć.
Powodzenia
sama wiesz, jakie sa wasze relacje. Z jednej strony, jak z kimś jesteś zakładasz, że zawsze tak będzie. Mężowi może być przykro, że nie chcesz go dopisać, bo "może kiedyś się rozstaniemy". To tak, jak byś nie wierzyła w łączącą Was miłość.
Z drugiej strony, wiem z własnego doświadczenia, że nie zawsze ta miłośc trwa wiecznie. Chociaż się staramy.
sama musisz to sobie rozważyć.
Powodzenia
kilka lat temu, w czasie małżeńskiej sielanki, też chciałam dopisać męża do swojego panieńskiego mieszkania, ale potem okazało się, że koszty i całe zamieszanie, więc przekonał mnie, żebyśmy z tego zrezygnowali.
po kilku latach odszedł ode mnie i dzięki Bogu mam gdzie mieszkać z dzieckiem. gdybym go wtedy dopisała, musiałabym go teraz spłacać, czyli sprzedać mieszkanie i wylądowałabym z małym dzieckiem na bruku.
po kilku latach odszedł ode mnie i dzięki Bogu mam gdzie mieszkać z dzieckiem. gdybym go wtedy dopisała, musiałabym go teraz spłacać, czyli sprzedać mieszkanie i wylądowałabym z małym dzieckiem na bruku.
kuku ruku - kochać się możecie najmocniej na świecie - ale w każdym małżeństwie są dni gorsze i lepsze i różnie to bywa... a jeśli dla niego najważniejszą sprawą stanie się to czy go dopiszesz czy nie to powinno dać Ci do myślenia. Tak jak wcześniej napisałam - przecież możecie Twoje mieszkanie wynająć, korzystać z tych środków a razem wziąźć kredyt i go spłacać i być na swoim wspólnym. A to kiedyś w przyszłości przepisać np. na dzieci. Pracuję w nieruchomościach, bardzo dużo widziałam różnych sytuacji - i wierzcie mi najczęściej jest tak że rodzice kupują młodej osobie mieszkanie ale na siebie - spisują testament na mocy którego w razie ich śmierci przechodzi na własność syna/córki. I tylko syna lub córki. Tak robią i Ci którzy mają po 10 mieszkań i domów i Ci którzy ciułają całe życie by zapewnić jakiś start dziecku. Zdarza się że młodzi proszą o sprzedaż tego mieszkania bo chcieliby kupić większe - wówczas jest przekazanie darowizny celowej dla dziecka - i np. wkładając 200.000 zł w mieszkanie warte 300.000 w razie konieczności spłaty współmałżonka ma on prawo tylko do połowy z różnicy 100.000 zł czyli de facto dostaje 50 tys. a dana osoba zostaje z tym mieszkaniem. Przy sprawach majątkowych dobrze jest się poradzić prawnika.
Druga sprawa poruszona tutaj to intercyza. Powiem wam że dotychczas myślałam że to jest jakieś rozwiązanie - głównie gdy zakładamy firmy - spółki gdzie nie wszystkie decyzje od nas zależą. Jakiś czas temu prawnik wyprowadził mnie z błędu ponieważ współmałżonek bez intercyzy może obronić większą część majątku wspólnego niż po intercyzie. Są na ten temat szerokie zapisy w ustawach - sami nie damy rady tego przejść ale z prawnikiem jak najbardziej. Tylko że trzeba działać zanim zostanie wydany nakaz zajęcia majątku - najlepiej przed pierwszą rozprawą.
Druga sprawa poruszona tutaj to intercyza. Powiem wam że dotychczas myślałam że to jest jakieś rozwiązanie - głównie gdy zakładamy firmy - spółki gdzie nie wszystkie decyzje od nas zależą. Jakiś czas temu prawnik wyprowadził mnie z błędu ponieważ współmałżonek bez intercyzy może obronić większą część majątku wspólnego niż po intercyzie. Są na ten temat szerokie zapisy w ustawach - sami nie damy rady tego przejść ale z prawnikiem jak najbardziej. Tylko że trzeba działać zanim zostanie wydany nakaz zajęcia majątku - najlepiej przed pierwszą rozprawą.
Wszystkie jesteście mądre jeżeli chodzi o dopisanie męża do majątku, że byście tego nie robiły a co w przypadku gdyby to mąż odziedziczył spadek i zaczął stawiać np. wasz wspólny dom ale w planach byłby ujęty tylko on a kredyt i cała reszta była by robiona wspólnie to co wtedy nie chciały byście aby was dopisał.
przecież można zawrzeć taką umowę za zapisem, że w razie rozwodu nieruchomość będzie stanowiła wyłącznie Twoją własność. takie warunki są dopuszczane przez prawo, ale niewiele osób o tym wie.
Albo przepisać nieruchomosć do majątku wspólnego, a mężowi dać do podpisu weksel z deklaracją wekslową, że w razie rozwodu jest obowiązany oddać równowartość 1/2 części tej nieruchomości. A jak będzie stawiał opór? Kwestia jest prosta - przecież nie będziemy się rozwodzić, więc to tylko formalność, dlaczego nie chcesz podpisać, masz coś do ukrycia?
mój mąż bez problemu podpisał taki dokument, powiedział, że jeśli mnie to uspokoi to może podpisać weksel, bo i tak nie zamierza się ze mną rozwodzić, więc weksel nie ma znaczenia.
Albo przepisać nieruchomosć do majątku wspólnego, a mężowi dać do podpisu weksel z deklaracją wekslową, że w razie rozwodu jest obowiązany oddać równowartość 1/2 części tej nieruchomości. A jak będzie stawiał opór? Kwestia jest prosta - przecież nie będziemy się rozwodzić, więc to tylko formalność, dlaczego nie chcesz podpisać, masz coś do ukrycia?
mój mąż bez problemu podpisał taki dokument, powiedział, że jeśli mnie to uspokoi to może podpisać weksel, bo i tak nie zamierza się ze mną rozwodzić, więc weksel nie ma znaczenia.
Ja szczerze powiem, że trochę nie rozumiem takie podejścia, chyba większość z Was bierze ślub, z góry zakładając, że w razie czego to się rozejdzie... Jak to ma się do przysięgi "i nie opuszczę cię aż do śmierci"?
Ja sama też mam majątek panieński i bardzo chętnie bym go rozszerzyła na męża, ale koszta są powalające, i tylko dlatego tego nie robię.
Ja sama też mam majątek panieński i bardzo chętnie bym go rozszerzyła na męża, ale koszta są powalające, i tylko dlatego tego nie robię.
Ja w piątek jestem umówiony z żoną u notariusza, gdzie ten przedstawi mi trzy warianty umowy. Wykłóciłem się z żoną, aby ta zgodziła się na dopisanie mnie jako właściciela mieszkania i przepisania mi połowy.
Dlaczego to zrobiłem? Ponieważ chcąc, nie chcąc już włożyłem w nasze mieszkanie połowę jego wartości - rachunki, remonty i inne wydatki!
Mimo, że mieszkanie nie było moje, to jednak teraz roszczę sobie do niego prawo. Za dużo pieniędzy w nie władowałem.
A w razie rozwodu, chciałbym odzyskać swoją część i kilka lat pracy.
Koszta tego są duże, bo chyba ponad 2 tys za umowę, ale jest to i tak opłacalne, bo traktuję to jak inwestycję.
Moim zdaniem warto wydać taką kwotę i mieć na papierze, że zostałem właścicielem lub współwłaścicielem nieruchomości.
Dlaczego to zrobiłem? Ponieważ chcąc, nie chcąc już włożyłem w nasze mieszkanie połowę jego wartości - rachunki, remonty i inne wydatki!
Mimo, że mieszkanie nie było moje, to jednak teraz roszczę sobie do niego prawo. Za dużo pieniędzy w nie władowałem.
A w razie rozwodu, chciałbym odzyskać swoją część i kilka lat pracy.
Koszta tego są duże, bo chyba ponad 2 tys za umowę, ale jest to i tak opłacalne, bo traktuję to jak inwestycję.
Moim zdaniem warto wydać taką kwotę i mieć na papierze, że zostałem właścicielem lub współwłaścicielem nieruchomości.
Ale pazerni faceci chodza po Swiecie, zenada normalnie...
Gdy poznalam mojego meza mialam swoje mieszkanie, kupione za gotowke i w pelni wyposazone. Do glowy by mi nie przyszlo (ani mezowi) rozszerzac cokolwiek.
Tak sie zlozylo, ze kilka miesiecy po slubie, znow tylko ja, dostalam kilkadziesiat tysiecy spadku. Sprzedalam stare mieszkanie, dolozylismy gotowke i kupilismy duze mieszkanie. Oczywiscie wspolnie.
Potem zreszta jeszcze pare razy zmienialismy, ostatecznie mamy obecne, w pelni nas zadowalajace.
Nie da sie ukryc, ze moj maz zaplacil za wszystko co sie z tym mieszkaniem laczy. Ale potezny wklad wlasny byl z moich mieszkan, wiec nie mamy z tym problemow, teraz jest rownowaga i mieszkanie faktycznie nalezy do nas. Razem.
Ale jakbysmy w tym pierwszym, to jednak byloby to zdecydowanie moje mieszkania i maz zawsze tak uwazal. I ja tez.
Jak bedziemy synowi kupowac pierwsze mieszkanie, to postaram sie go w 100% zabezpieczyc przed pazernoscia drugiej strony. Bo niestety znam mnostwo przykladow (takze w rodzinie), gdy rodzice wydawali ogromne sumy na mieszkanie dla dziecka, a potem wspolmalzonek zabieral polowe, bo tak... a byly to rozwody kilka lat po slubie.
Gdy poznalam mojego meza mialam swoje mieszkanie, kupione za gotowke i w pelni wyposazone. Do glowy by mi nie przyszlo (ani mezowi) rozszerzac cokolwiek.
Tak sie zlozylo, ze kilka miesiecy po slubie, znow tylko ja, dostalam kilkadziesiat tysiecy spadku. Sprzedalam stare mieszkanie, dolozylismy gotowke i kupilismy duze mieszkanie. Oczywiscie wspolnie.
Potem zreszta jeszcze pare razy zmienialismy, ostatecznie mamy obecne, w pelni nas zadowalajace.
Nie da sie ukryc, ze moj maz zaplacil za wszystko co sie z tym mieszkaniem laczy. Ale potezny wklad wlasny byl z moich mieszkan, wiec nie mamy z tym problemow, teraz jest rownowaga i mieszkanie faktycznie nalezy do nas. Razem.
Ale jakbysmy w tym pierwszym, to jednak byloby to zdecydowanie moje mieszkania i maz zawsze tak uwazal. I ja tez.
Jak bedziemy synowi kupowac pierwsze mieszkanie, to postaram sie go w 100% zabezpieczyc przed pazernoscia drugiej strony. Bo niestety znam mnostwo przykladow (takze w rodzinie), gdy rodzice wydawali ogromne sumy na mieszkanie dla dziecka, a potem wspolmalzonek zabieral polowe, bo tak... a byly to rozwody kilka lat po slubie.
Dowiadywałam się u notariusza, że w razie rozwodu i gdy udowodnię mu zdradę to zgłaszam to do Sądu i nie ma prawa do połowy mieszkania. Sęk w tym czy to się uda.. i czy w razie problemów starczy mi siły. Wszak można jeszcze życie utrudnic własnie mi sie przypomniało że babci sąsiadka miala taka sytucje dopisała meża do mieszkania... a ten odszedł ale wyprowadzic sie nie chce... i juz ponad 20 lat mają przedzielone mieszkanie na przysłowiową połowę a zamki w drzwiach od pokoju..
kuku ruku. Ja bym się bała .jeżeli twój maż nalega na takie rozwiązanie
to już daje trochę do myślenia.
Przeczytaj co napisał cud malina ...
Skoro rości sobie prawa do nieruchomości ,bo w nią inwestował to coś
nie tak. Już pisze o" w razie rozwodu" .
Ja ostatnio zostałam dopisana w rozszerzeniu ,dlatego podałam
kwotę 1300zł (tyle płaciliśmy) ,ale jesteśmy już 20 lat po ślubie
więc chyba już rozwodu nie bedzie.
Mojemu małżonkowi już się nie będzie opłacało "zmieniać na nowszy model"
to już daje trochę do myślenia.
Przeczytaj co napisał cud malina ...
Skoro rości sobie prawa do nieruchomości ,bo w nią inwestował to coś
nie tak. Już pisze o" w razie rozwodu" .
Ja ostatnio zostałam dopisana w rozszerzeniu ,dlatego podałam
kwotę 1300zł (tyle płaciliśmy) ,ale jesteśmy już 20 lat po ślubie
więc chyba już rozwodu nie bedzie.
Mojemu małżonkowi już się nie będzie opłacało "zmieniać na nowszy model"
BAJKOWO ,przebrania, zabawa i rozrywka dla dzieci i dorosłych.
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
Połowa mieszkania mężowi się należy! Powinnaś o tym pomyśleć przed małżeństwem. Teraz pomyśl: nie chcesz mu przepisać połowy mieszkania, w które on wkłada swoje zarobione pieniądze (to tak, jakby je swoją pracą spłacał!), ponieważ boisz się o zdradę lub że odejdzie.
Ale czy TY nie będziesz chciała od niego ALIMENTÓW?
Oczywiście, że tak! Tylko dlaczego? Bo takie jest prawo? Znów powiesz: "Tak, bo takie jest prawo!"
I wice versa... Mąż ma prawo do połowy majątku, więc nie odbieraj mu tego prawa!
Rzeczywistość jest taka, że kobiety chcą i cały majątek i alimenty - jest to niesprawiedliwe.
Z drugiej strony, żona również może opuścić męża. I co wtedy?
On zostaje bez niczego!
Ja powiem tak, jeśli jesteś uczciwa, to traktuj mieszkanie, jako rzecz wspólną - WASZĄ! A nie swoją - MOJĄ!
W małżeństwie nie ma moje, twoje - powinno być wszystko wspólne.
Więc dla mnie jako męża, jest wszystko oczywiste.
Z mojej pensji utrzymuje się rodzina, i żona o tym wie doskonale.
I mówi mi, że to mój obowiązek. A jej mówię, że jeśli moje pieniądze są wspólne, to jej mieszkanie także.
Moim samochodem ona też jeździ, bo jej dałem w prezencie :)
Teraz czas, żeby żona zrobiła prezent i dała połowę swojego mieszkania :)
Ale czy TY nie będziesz chciała od niego ALIMENTÓW?
Oczywiście, że tak! Tylko dlaczego? Bo takie jest prawo? Znów powiesz: "Tak, bo takie jest prawo!"
I wice versa... Mąż ma prawo do połowy majątku, więc nie odbieraj mu tego prawa!
Rzeczywistość jest taka, że kobiety chcą i cały majątek i alimenty - jest to niesprawiedliwe.
Z drugiej strony, żona również może opuścić męża. I co wtedy?
On zostaje bez niczego!
Ja powiem tak, jeśli jesteś uczciwa, to traktuj mieszkanie, jako rzecz wspólną - WASZĄ! A nie swoją - MOJĄ!
W małżeństwie nie ma moje, twoje - powinno być wszystko wspólne.
Więc dla mnie jako męża, jest wszystko oczywiste.
Z mojej pensji utrzymuje się rodzina, i żona o tym wie doskonale.
I mówi mi, że to mój obowiązek. A jej mówię, że jeśli moje pieniądze są wspólne, to jej mieszkanie także.
Moim samochodem ona też jeździ, bo jej dałem w prezencie :)
Teraz czas, żeby żona zrobiła prezent i dała połowę swojego mieszkania :)
wiesz ja nie rozumiem po co to całe zamieszanie i koszty
bo co zmieni fakt wpisu w ksiedze - to tylko formalanosc
czy z wpisem czy bez i tak bedziecie mieszkac w mieszkaniu kupionym za pieniadze kogos z twoich bliskich i nic tego nie zmieni
zmieni sie jedynie sytuacja prawna mieszkania i w sumie podejrzane wydaje mi sie ze twój mąz az tak bardzo na to nastaje
co innego gdybys miała taki rozsadny lub nie gest sama z siebie...
bo co zmieni fakt wpisu w ksiedze - to tylko formalanosc
czy z wpisem czy bez i tak bedziecie mieszkac w mieszkaniu kupionym za pieniadze kogos z twoich bliskich i nic tego nie zmieni
zmieni sie jedynie sytuacja prawna mieszkania i w sumie podejrzane wydaje mi sie ze twój mąz az tak bardzo na to nastaje
co innego gdybys miała taki rozsadny lub nie gest sama z siebie...
Uważam ,że malinka nie ma racji.
Chłopie ty już myślisz o rozwodzie i alimentach ,a rozszerzenie będzie tylko TWOJĄ GWARANCJĄ!!!
Zawsze można "udupić " małżonkę i "wyrwać" połowę majątku.
Mój małżonek odziedziczył domek letniskowy.
Ja się tym nie interesowałam ,bo nie moje.
Nikt z mężem o tym nie rozmawiał,a tu nagle
idziemy do notariusza i rozszerzamy. Taki prezent na rocznicę ślubu.
To co jest mojego męża ,nie jest moje.
Ja nie mam karty ani upoważnienia do korzystania z konta mojego
męża , a on do mojego.
Może jeszcze mam całą wypłatę mu dawać ?
Chłopie ty już myślisz o rozwodzie i alimentach ,a rozszerzenie będzie tylko TWOJĄ GWARANCJĄ!!!
Zawsze można "udupić " małżonkę i "wyrwać" połowę majątku.
Mój małżonek odziedziczył domek letniskowy.
Ja się tym nie interesowałam ,bo nie moje.
Nikt z mężem o tym nie rozmawiał,a tu nagle
idziemy do notariusza i rozszerzamy. Taki prezent na rocznicę ślubu.
To co jest mojego męża ,nie jest moje.
Ja nie mam karty ani upoważnienia do korzystania z konta mojego
męża , a on do mojego.
Może jeszcze mam całą wypłatę mu dawać ?
Z drugiej jeszcze strony, jeśli nie dasz mężowi połowy mieszkania, to ten będzie mógł kiedyś powiedzieć, że przestaje płacić rachunki, bo to w końcu ty jesteś właścicielem - martw się zatem sama i płać.
Jeśli natomiast prawnie stanie się właścicielem, to spadnie na niego odpowiedzialność i będzie musiał się dokładać.
Jeśli natomiast prawnie stanie się właścicielem, to spadnie na niego odpowiedzialność i będzie musiał się dokładać.
Jakafasolka, owszem będzie gwarancją, że nie wyjdzie z niczym, bo i tak już połowę spłacił, więc ma do tej połowy prawo.
Żona natomiast zarząda alimentów, ale z czego je płacić, skoro sama nawet mieszkania mu nie przepisała?
To jest oczywiście przykład skrajny, ale tak jest.
Inną sprawą jest np, szantaż. Mąż może być szantażowany mieszkaniem a po przepisaniu połowy na niego, taki szantaż może już olać, bo nic mu nie grozi.
To, że ty nie chciałaś jego domku letniskowego, to o niczym nie świadczy. Zechciałabyś go, po rozwodzie, aby dostać maksymalnie jak najwięcej od niego - taka jest rzeczywistość i takie są rozprawy w sądzie.
Kryzys w małżeństwie może mieć każdy i wtedy każdy chce mieć swoje gwarancje i prawa, zarówno mąż jak i żona!
Pół na pół jest sprawiedliwe.
Żona natomiast zarząda alimentów, ale z czego je płacić, skoro sama nawet mieszkania mu nie przepisała?
To jest oczywiście przykład skrajny, ale tak jest.
Inną sprawą jest np, szantaż. Mąż może być szantażowany mieszkaniem a po przepisaniu połowy na niego, taki szantaż może już olać, bo nic mu nie grozi.
To, że ty nie chciałaś jego domku letniskowego, to o niczym nie świadczy. Zechciałabyś go, po rozwodzie, aby dostać maksymalnie jak najwięcej od niego - taka jest rzeczywistość i takie są rozprawy w sądzie.
Kryzys w małżeństwie może mieć każdy i wtedy każdy chce mieć swoje gwarancje i prawa, zarówno mąż jak i żona!
Pół na pół jest sprawiedliwe.
Miód malinka to facet pazerny i tyle, i kawał drania, skoro w momencie naciskania żony na ustanowienie współwłasności, już mysli o potencjalnym rozwodzie i alimentach. Ostatnio mamy wysyp rozwodów "celebryckich" - i większość kłóci się o pieniądze, dom. Mlody Nowicki rozwiódł się z Halinką i zostawił jej całe wspólne mieszkanie, bo uważał że tak trzeba. Mógł się domagać swojej połowy ale z niej zrezygnował. Człowiek z klasą. A tu facet, formalnie tej polowy nie ma i robi wszystko, by ja od żony wydębić. Mało tego, twierdzi, że z jego pesji utrzymywana jest rodzina. Wniosek jest taki - że w razie rozwodu on sobie świetnie poradzi, bo ma taką pensję, że i rodzinę utrzyma, i remont zrobi. A żonie zostałby tylko kapitał, który wniosła przed ślubem. Żenada i tyle.
A
Nie oceniaj kogoś po kilku postach, bo nie masz racji!
To co pisałem, to tylko przykładowe scenariusze, w dodatku to nie ja wmieszałem w to rozwód, lecz osoby wypowiadające się wcześniej!
Moja własna sytuacja jest na tyle skomplikowana, że nie chce mi się całości tutaj opisywać.
Ale, nawet gdybym miał sie z żoną rozejść, to chciałbym ze swojej części kupić sobie przynajmniej kawalerkę, aby nie wylądować na ulicy.
Ona moze zrobić to samo! I jeszcze zarządać alimentów, więc imho jest lepiej ustawiona niż ja.
A to czy mam pieniądze, czy nie, nikogo nie powinno interesować.
Bo załóżmy, że ona zwiążę się z innym facetem, który także jej będzie dokładał do rachunków - i co? Nie dość, że będzie miała całe mieszkanie, moje alimenty, swoją pensję, to jeszcze pensję nowego faceta! Weź ty się zastanów, czy sama masz rację.
Podział na pół jest najlepszym rozwiązaniem!
Bo chroni męża przed szantażem i odejściem żony! Oraz,
Chroni żonę, przed odejściem męża i szantażem, że nie będzie dokładał się do rachunków!
Nie oceniaj kogoś po kilku postach, bo nie masz racji!
To co pisałem, to tylko przykładowe scenariusze, w dodatku to nie ja wmieszałem w to rozwód, lecz osoby wypowiadające się wcześniej!
Moja własna sytuacja jest na tyle skomplikowana, że nie chce mi się całości tutaj opisywać.
Ale, nawet gdybym miał sie z żoną rozejść, to chciałbym ze swojej części kupić sobie przynajmniej kawalerkę, aby nie wylądować na ulicy.
Ona moze zrobić to samo! I jeszcze zarządać alimentów, więc imho jest lepiej ustawiona niż ja.
A to czy mam pieniądze, czy nie, nikogo nie powinno interesować.
Bo załóżmy, że ona zwiążę się z innym facetem, który także jej będzie dokładał do rachunków - i co? Nie dość, że będzie miała całe mieszkanie, moje alimenty, swoją pensję, to jeszcze pensję nowego faceta! Weź ty się zastanów, czy sama masz rację.
Podział na pół jest najlepszym rozwiązaniem!
Bo chroni męża przed szantażem i odejściem żony! Oraz,
Chroni żonę, przed odejściem męża i szantażem, że nie będzie dokładał się do rachunków!
Równie dobrze ty możesz zwiazać się z majętną babką. Taki argument jest żadnym argumentem.
O pieniądzach, a konkretnie o twojej pensji, z której żyje cała rodzina sam napisałeś a teraz piszesz, że to nie powinno nikogo interesować.
O alimenty od męża żona może wnieść sprawę do sądu tak samo, jak mąż o alimenty od żony. Płeć tu nie ma znaczenia. Sprawę o alimenty może wnieść (i wygrac) ta strona, która po rozpadzie znajdzie się w dużo gorszej sytuacji materialnej niż dotychczas i w stosunku do współmałżonka.
A argument o ochronie przed odejściem męża/żony jest śmieszny. Super pomyśł, by w ten sposóm przywiązywać do siebie współmałżonka, nawet jak cała reszta jest "skompikowana".
O pieniądzach, a konkretnie o twojej pensji, z której żyje cała rodzina sam napisałeś a teraz piszesz, że to nie powinno nikogo interesować.
O alimenty od męża żona może wnieść sprawę do sądu tak samo, jak mąż o alimenty od żony. Płeć tu nie ma znaczenia. Sprawę o alimenty może wnieść (i wygrac) ta strona, która po rozpadzie znajdzie się w dużo gorszej sytuacji materialnej niż dotychczas i w stosunku do współmałżonka.
A argument o ochronie przed odejściem męża/żony jest śmieszny. Super pomyśł, by w ten sposóm przywiązywać do siebie współmałżonka, nawet jak cała reszta jest "skompikowana".
Tak, oczywiście, tylko gorzej jeśli żona nie ma z czego płacić takich alimentów!
A ja sam po rozwodzie nie będę chciał się bujać po ulicy, tylko kupię coś taniego i małego.
Jak już pisałem wcześniej, połowa mieszkania została już spłacona przeze mnie, więc traktuje to jako moją część i chcę mieć to na piśmie.
Dla niej zostaje druga część, za której także może kupić sobie kawalerkę.
Zatem dach nad głową będzie miała i żona i mąż.
I nie chodzi o przywiązywanie kogoś do siebie taką umową, lecz przerzucenie części odpowiedzialności za mieszkanie na męża.
A ten wiedząc, że jest współwłaścicielem, nie pozwoli na zadłużenie się mieszkania, w przeciwnym razie bedzie mu wszystko jedno i cały ten bajzel pozostawi na głowie żony, tak, że ostatecznie ona jeszcze na tym straci, bo ze sprzedaży mieszkania będzie musiała jeszcze spłacić wspólne długi, a być może i kredyty??? Kótre ten zaciagnął, na mieszkanie?
Jak już mówiłem, scenariusze są różne, więc nie szufladkujcie facetów ani mnie!
A przysłowie mówi: "Głupi zawsze dwa razy traci"
A ja sam po rozwodzie nie będę chciał się bujać po ulicy, tylko kupię coś taniego i małego.
Jak już pisałem wcześniej, połowa mieszkania została już spłacona przeze mnie, więc traktuje to jako moją część i chcę mieć to na piśmie.
Dla niej zostaje druga część, za której także może kupić sobie kawalerkę.
Zatem dach nad głową będzie miała i żona i mąż.
I nie chodzi o przywiązywanie kogoś do siebie taką umową, lecz przerzucenie części odpowiedzialności za mieszkanie na męża.
A ten wiedząc, że jest współwłaścicielem, nie pozwoli na zadłużenie się mieszkania, w przeciwnym razie bedzie mu wszystko jedno i cały ten bajzel pozostawi na głowie żony, tak, że ostatecznie ona jeszcze na tym straci, bo ze sprzedaży mieszkania będzie musiała jeszcze spłacić wspólne długi, a być może i kredyty??? Kótre ten zaciagnął, na mieszkanie?
Jak już mówiłem, scenariusze są różne, więc nie szufladkujcie facetów ani mnie!
A przysłowie mówi: "Głupi zawsze dwa razy traci"
Miód malina pisze, że już spłacil połowę mieszkania, czyli... wniósł do wspólnego gospodarstwa jedynie połowę wartości mieszkania, a żona wniosła w całości mieszkanie (czyli dwa razy tyle co ty), także kolego, oszukujesz żonę takimi kalkulacjami. Poza tym nie dałeś tego "wkładu" żonie do ręki, by rozdysponowała tym, jak chce ale remontowałeś mieszkanie, by także tobie żyło się w nim lepiej, wygodniej. Ale nie, to co włożyłeś to absolutnie wszystko jest na konto żony, dla ciebie z tego nie ma nic. Przecież jakbys mieszkał gdzieś indziej, to nie trzeba by było remontować, płacić rachunków...
Ja nie generalizuję mężczyzn. Mało tego, mam wiele przykładów facetów tak różnych od ciebie, np. mój maż.
A co do alimentów, to jak żona nie miałaby z czego płacić, skoro gdzieś wyżej napisałeś, że po rozwodzie byłaby w lepszej sytuacji materialnej niz ty.
Ja nie generalizuję mężczyzn. Mało tego, mam wiele przykładów facetów tak różnych od ciebie, np. mój maż.
A co do alimentów, to jak żona nie miałaby z czego płacić, skoro gdzieś wyżej napisałeś, że po rozwodzie byłaby w lepszej sytuacji materialnej niz ty.
Ewa, to nie życzę tobie, aby twój mąż kiedyś przestał się dokładać do rachunków. On także tobie to kiedyś wypomni ile włożył w TWÓJ dom!
Albo powie tobie "To są moje pieniądze i tobie na rachunki nie dam!"
Powodzenia z takim myśleniem! Pozostanie tobie sąd, i rozprawy na twój koszt, a on weźmie sobie prawnika.
Nie będziesz miała na rachunki, mieszkanie będzie się zadłużać - i tyle będziesz miała z twojej chciwości!
Piszesz, że łaszę się na nie swój majątek?
Kobieto, ja połowę wartości mieszkania już dawno spłaciłem w rachunkach! Kupiłem samochód, którym jeździ tylko żona, bo sam nie mam prawa jazdy. To co ja chcę, gwarantuje mi już prawo! Ja chcę to jedynie mieć dodatkowo na piśmie.
Kiedyś twój facet powie tobie, co jest moje to moje i koniec, a ty będziesz na ulicy z dziećmi! Pozdrawiam
Albo powie tobie "To są moje pieniądze i tobie na rachunki nie dam!"
Powodzenia z takim myśleniem! Pozostanie tobie sąd, i rozprawy na twój koszt, a on weźmie sobie prawnika.
Nie będziesz miała na rachunki, mieszkanie będzie się zadłużać - i tyle będziesz miała z twojej chciwości!
Piszesz, że łaszę się na nie swój majątek?
Kobieto, ja połowę wartości mieszkania już dawno spłaciłem w rachunkach! Kupiłem samochód, którym jeździ tylko żona, bo sam nie mam prawa jazdy. To co ja chcę, gwarantuje mi już prawo! Ja chcę to jedynie mieć dodatkowo na piśmie.
Kiedyś twój facet powie tobie, co jest moje to moje i koniec, a ty będziesz na ulicy z dziećmi! Pozdrawiam
A
Czytaj ze zrozumieniem, bo wszystko dobrze wytłumaczyłem.
Jeśli żona jest właścicielką mieszkania, to niech sobie sama remontuje i opłaca rachunki, a od pieniędzy męża trzyma się z dala!
Postaw się teraz z drugiej strony.
Jeśli właścicielem mieszkania będzie tylko twój mąż i on zechce się rozwieść, ty bedziesz musiała sie wyprowadzić i sądownie walczyć o majątek. Czy będziesz miała na to pieniądze? Wiesz ile to kosztuje?
Zakładam, że nie, więc... zostajesz sama na ulicy i się bujasz, a on układa sobie nowe życie! I powie " Co jest moje, to jest moje!" - nie kpijcie sobie kobiety.
Jeśli natomiast bedziesz miała z mężem umowę, on będzie zobowiązany tobie połowę spłacić!
Masz zatem dach nad głową!
Mi jedynie chodzi o sprawiedliwy podział i ochronę obojga!
A w gębie można być mocnym tutaj na forum, jednak w sądzie liczyć sie będzie tylko prawo! Do własności! Nie zgodzisz się z wyrokiem, to się odwołuj i za to zapłać z własnej kieszeni.
Czytaj ze zrozumieniem, bo wszystko dobrze wytłumaczyłem.
Jeśli żona jest właścicielką mieszkania, to niech sobie sama remontuje i opłaca rachunki, a od pieniędzy męża trzyma się z dala!
Postaw się teraz z drugiej strony.
Jeśli właścicielem mieszkania będzie tylko twój mąż i on zechce się rozwieść, ty bedziesz musiała sie wyprowadzić i sądownie walczyć o majątek. Czy będziesz miała na to pieniądze? Wiesz ile to kosztuje?
Zakładam, że nie, więc... zostajesz sama na ulicy i się bujasz, a on układa sobie nowe życie! I powie " Co jest moje, to jest moje!" - nie kpijcie sobie kobiety.
Jeśli natomiast bedziesz miała z mężem umowę, on będzie zobowiązany tobie połowę spłacić!
Masz zatem dach nad głową!
Mi jedynie chodzi o sprawiedliwy podział i ochronę obojga!
A w gębie można być mocnym tutaj na forum, jednak w sądzie liczyć sie będzie tylko prawo! Do własności! Nie zgodzisz się z wyrokiem, to się odwołuj i za to zapłać z własnej kieszeni.
Dobre głupoty piszesz. Tylko nie wziełeś jednego pod uwagę.
Niektóre kobiety zarabiają lepsze pieniądze od mężów!!!!
Skoro kupiłeś samochód ,a nie zrobiłeś prawka ,toś d..a i twoja
wina ,że nie korzystasz z zakupu. Jesteś uzależniony od zony
by cię woziła.
Zazwyczaj kobieta kiedy jest zmuszona świetnie sobie daje radę bez faceta.
To ty się boisz
Niektóre kobiety zarabiają lepsze pieniądze od mężów!!!!
Skoro kupiłeś samochód ,a nie zrobiłeś prawka ,toś d..a i twoja
wina ,że nie korzystasz z zakupu. Jesteś uzależniony od zony
by cię woziła.
Zazwyczaj kobieta kiedy jest zmuszona świetnie sobie daje radę bez faceta.
To ty się boisz
Tak, jasna... Zaraz napiszesz, że robisz to z miłości do żony (bo ją niby ochraniasz przed czymś).
Jej mieszkanie, to niech sama opłaca mieszkanie i remontuje, tak? A ty to niby nadal miałbyś tam mieszkać za free, bo nie jesteś właścicielem? Gdzie tak jest, że jak się mieszka nie na swoim, to nie trzeba nic placić? Poza tym tylko ty wnosiłeś pieniądze, własną pracę do mieszkania, nie? Żona tylko żyła na twój koszt. Nic w domu nie zrobiła, ze swojej pensji niczego do domu nie kupiła. Fajnie swój wkład w pieniądzu czy pracy wyliczać ale żony to już nie.
Facet, chcesz żonę okantować i tyle, i zabezpieczyć tylko siebie. W momencie, kiedy ty musisz się z żoną wykłócać o to, że ma cię ustanowić współwłaścicielem a ona tego bardzo nie chce, w małżeństwie jest źle i to bardzo. I w takiej sytuacji zmuszasz żonę, żeby przepisała na ciebie połowię mieszkania? W normalnym, kochającym się małżeństwie w ogóle nie byloby problemu.
Słysząc takie historie, to Bogu dziekuję za mojego męża. Kiedyś w żartach wśród znajomych maż stwierdził, że on ze mną nie może się rozwieźć, bo gdyby tak się stało, to musiałby spłacać nasze mieszkanie (mamy kredyt a ja nie pracuję) i jeszcze wynająć cos obok, żeby mieszkać blisko dzieci, bo nie wyobrażałby sobie widzieć je np. raz w tygodniu. No i mógłby nie podołać finansowo, albo kosztowałoby to go tyle czasu, że juz nie miałby siły spotkać się z dziećmi.
A co do kosztów to wiem, jakie są - pracowałam w kancelarii prawnej. Poza tym jeśli twierdzisz, że chcesz na piśmie tylko to, co ci prawo gwarantuje i tak, to koszty sprawy poniosłaby żona, jako strona przegrana.
Jej mieszkanie, to niech sama opłaca mieszkanie i remontuje, tak? A ty to niby nadal miałbyś tam mieszkać za free, bo nie jesteś właścicielem? Gdzie tak jest, że jak się mieszka nie na swoim, to nie trzeba nic placić? Poza tym tylko ty wnosiłeś pieniądze, własną pracę do mieszkania, nie? Żona tylko żyła na twój koszt. Nic w domu nie zrobiła, ze swojej pensji niczego do domu nie kupiła. Fajnie swój wkład w pieniądzu czy pracy wyliczać ale żony to już nie.
Facet, chcesz żonę okantować i tyle, i zabezpieczyć tylko siebie. W momencie, kiedy ty musisz się z żoną wykłócać o to, że ma cię ustanowić współwłaścicielem a ona tego bardzo nie chce, w małżeństwie jest źle i to bardzo. I w takiej sytuacji zmuszasz żonę, żeby przepisała na ciebie połowię mieszkania? W normalnym, kochającym się małżeństwie w ogóle nie byloby problemu.
Słysząc takie historie, to Bogu dziekuję za mojego męża. Kiedyś w żartach wśród znajomych maż stwierdził, że on ze mną nie może się rozwieźć, bo gdyby tak się stało, to musiałby spłacać nasze mieszkanie (mamy kredyt a ja nie pracuję) i jeszcze wynająć cos obok, żeby mieszkać blisko dzieci, bo nie wyobrażałby sobie widzieć je np. raz w tygodniu. No i mógłby nie podołać finansowo, albo kosztowałoby to go tyle czasu, że juz nie miałby siły spotkać się z dziećmi.
A co do kosztów to wiem, jakie są - pracowałam w kancelarii prawnej. Poza tym jeśli twierdzisz, że chcesz na piśmie tylko to, co ci prawo gwarantuje i tak, to koszty sprawy poniosłaby żona, jako strona przegrana.
Tak uważasz?
Ja tobie niczego nie sugeruje, ani tego czy jesteś d*pa, ani tego czy zarabiasz mniej od męża, bo mnie to nie obchodzi.
Żałosna jest twoja ocena mojej osoby, czytając tylko kilka moich postów.
Świadczy to, albo o twojej wypaczonej dumie, albo niskiego poczucia wartości. A może jedno i drugie?
Ja mam taką pracę, że do dzisiaj nie miałem dostatecznie dużo czasu, aby zająć się prawkiem i właściwie to nie specjalnie mi na nim zależy.
Nie mam kompleksów z tego powodu, jak ludzie, którzy za wszelką cenę chcą je zdobyć i podchodzą do egzaminu po kilkanaście razy - frustraci.
Osobiście również się cieszę, że kobieta daje sobie radę sama, gdy musi. Bo mam kilka takich koleżanek. Ale część z nich myślała tak jak ty i dzisiaj z dziećmi siedzi u rodziców i jest zdana tylko na nich.
A gdy im doradzałem wcześniej, to nie słuchały - ot cała twoja moc w gębie tutaj się kończy, a zaczyna rzeczywistość!
Ja tobie niczego nie sugeruje, ani tego czy jesteś d*pa, ani tego czy zarabiasz mniej od męża, bo mnie to nie obchodzi.
Żałosna jest twoja ocena mojej osoby, czytając tylko kilka moich postów.
Świadczy to, albo o twojej wypaczonej dumie, albo niskiego poczucia wartości. A może jedno i drugie?
Ja mam taką pracę, że do dzisiaj nie miałem dostatecznie dużo czasu, aby zająć się prawkiem i właściwie to nie specjalnie mi na nim zależy.
Nie mam kompleksów z tego powodu, jak ludzie, którzy za wszelką cenę chcą je zdobyć i podchodzą do egzaminu po kilkanaście razy - frustraci.
Osobiście również się cieszę, że kobieta daje sobie radę sama, gdy musi. Bo mam kilka takich koleżanek. Ale część z nich myślała tak jak ty i dzisiaj z dziećmi siedzi u rodziców i jest zdana tylko na nich.
A gdy im doradzałem wcześniej, to nie słuchały - ot cała twoja moc w gębie tutaj się kończy, a zaczyna rzeczywistość!
W każdym bądź razie, ja od jutra będę prawnie posiadał połowę mieszkania i będę miał to na papierze.
A przyda sie mi to, gdyby żona zaczęła mnie na przykład szantażować mieszkaniem lub nakazała opuścić mieszkanie, bo znalazła sobie innego faceta - taki przykład tylko :)
Ja tam od jutra będę szczęśliwszy... a wy się procesujcie o swoje dalej
A przyda sie mi to, gdyby żona zaczęła mnie na przykład szantażować mieszkaniem lub nakazała opuścić mieszkanie, bo znalazła sobie innego faceta - taki przykład tylko :)
Ja tam od jutra będę szczęśliwszy... a wy się procesujcie o swoje dalej
Dobre,psycholog się nam objawił.
Ja jestem dumna i mam niskie poczucie wartości , bo stwierdziłam że
d*pa jestes?
Chyba jednak ty jesteś frustratem.Podpierając się pracą ,obowiązkami i .......blelelelel . Ja na miejscu twojej małżonki ,2razy bym się zastanowiła
nad twoim zachowaniem . Zreszta sam piszesz ,że to ty płacisz za rozszerzenie majątku.
Mi nie zależy na pieniądzach męża , każde z nas ma też swój odrębny
majątek ,który będzie należał do naszych dzieci.
Ty po prostu się boisz o majątek .
Więc nie masz perspektyw na lepszy status ,a i w małżeństwie nie jest dobrze.
Ja jestem dumna i mam niskie poczucie wartości , bo stwierdziłam że
d*pa jestes?
Chyba jednak ty jesteś frustratem.Podpierając się pracą ,obowiązkami i .......blelelelel . Ja na miejscu twojej małżonki ,2razy bym się zastanowiła
nad twoim zachowaniem . Zreszta sam piszesz ,że to ty płacisz za rozszerzenie majątku.
Mi nie zależy na pieniądzach męża , każde z nas ma też swój odrębny
majątek ,który będzie należał do naszych dzieci.
Ty po prostu się boisz o majątek .
Więc nie masz perspektyw na lepszy status ,a i w małżeństwie nie jest dobrze.
jaolkafasolka, o jaki status tobie chodzi? Bo nie rozumiem.
Ja zabezpieczam swoje interesy, tak jak żona swoje - to się nazywa równouprawnienie!
Cieszę się, że prawo jest po środku i daje mi taką możliwość - chętnie z niej skorzystam.
A za dwa może trzy lata jak dobrze pójdzie kupię sobie jeszcze jedno mieszkanie i powiem żonie " Co jest moje, to jest moje!" :)
Ja zabezpieczam swoje interesy, tak jak żona swoje - to się nazywa równouprawnienie!
Cieszę się, że prawo jest po środku i daje mi taką możliwość - chętnie z niej skorzystam.
A za dwa może trzy lata jak dobrze pójdzie kupię sobie jeszcze jedno mieszkanie i powiem żonie " Co jest moje, to jest moje!" :)
To ja tylko nieśmiało zapytam - a co by było gdyby Państwo Malina nie mieli mieszkania, musieli wynajmować - czy środki które by włożyli w te mieszkanie uważaliby jako wkład własny w zakup tego mieszania od właściciela? To tak na marginesie ale oddaje dokładnie sytuację.
Druga sprawa - o wkładzie własnym możemy mówić wówczas gdy pieniądze idą na zakup a nie na utrzymanie mieszkania. Ani też robienia wnętrz przed czym w którymś wcześniej poście przestrzegałam. Pan Malina po prostu wykorzystał sytuację, biedną małżonkę nic nie świadomą która być może niebawem dołączy do naszego grona jako ta porzucona co to mąż nie chce alimentów płacić albo płaci za niskie i jeszcze wredota chce pół mieszkania.
Kuku ruku - jeszcze info do Ciebie - niestety na odwołanie tej jakby nie patrzeć darowizny masz 6 miesięcy - 180 dni - i ani dnia dłużej. Zatem jeśli przez pół roku po np. zdradzie (ale nie tylko) mąż będzie walczył o wasz związek i dasz się przekonać to wiedź ze np. 185 dni później może złożyć pozew o rozwód a Ty pozostaniesz w konieczności spłaty jego części. Niestety sprawy majątkowe są trudne - nikt przecież nie mówi że małżeństwo to igraszka. Najlepiej kiedy oboje nic nie mają albo mają po tyle samo.
Druga sprawa - o wkładzie własnym możemy mówić wówczas gdy pieniądze idą na zakup a nie na utrzymanie mieszkania. Ani też robienia wnętrz przed czym w którymś wcześniej poście przestrzegałam. Pan Malina po prostu wykorzystał sytuację, biedną małżonkę nic nie świadomą która być może niebawem dołączy do naszego grona jako ta porzucona co to mąż nie chce alimentów płacić albo płaci za niskie i jeszcze wredota chce pół mieszkania.
Kuku ruku - jeszcze info do Ciebie - niestety na odwołanie tej jakby nie patrzeć darowizny masz 6 miesięcy - 180 dni - i ani dnia dłużej. Zatem jeśli przez pół roku po np. zdradzie (ale nie tylko) mąż będzie walczył o wasz związek i dasz się przekonać to wiedź ze np. 185 dni później może złożyć pozew o rozwód a Ty pozostaniesz w konieczności spłaty jego części. Niestety sprawy majątkowe są trudne - nikt przecież nie mówi że małżeństwo to igraszka. Najlepiej kiedy oboje nic nie mają albo mają po tyle samo.
Do Ja .........bardzo nieśmiało stwierdzam ,iż masz rację co do pana Malinki.Łożenie na nieruchomość ,nie jest gwarancją nabycia mieszkania.
Po za tym jak stwierdziłaś ,za mieszkanie trzeba płacić.
Co do tych 180dni to ja wiem ,że prawo takie ma zastosowanie od kiedy osoba się dowie o takim fakcie ,a nie od daty rozszerzenia.
Ale może się mylę.Jutro mogę to sprawdzić
Co do pana cud miód malina ,to nie zamierzam pana obrażać ,bo zaraz kończę prackę .
Uważam ,że pan pasożytuje na majątku małżonki.
Życze przyjemnego dzionka jutro.
Po za tym jak stwierdziłaś ,za mieszkanie trzeba płacić.
Co do tych 180dni to ja wiem ,że prawo takie ma zastosowanie od kiedy osoba się dowie o takim fakcie ,a nie od daty rozszerzenia.
Ale może się mylę.Jutro mogę to sprawdzić
Co do pana cud miód malina ,to nie zamierzam pana obrażać ,bo zaraz kończę prackę .
Uważam ,że pan pasożytuje na majątku małżonki.
Życze przyjemnego dzionka jutro.
Chcesz mieć wszystko osobno, to nie wychodź za mąż! tak mądrze napisal pan malina. A gdzie w małżeństwie miejsce na miłość, zaufanie, szacunek, życzliwość względem małżonka? I gdzie wreszcie miejsce na szczęście, bo jak sam malina napisał, po ustanowieniu go współwłaścicielem będzie szczęśliwszy. Dla niego małżeństwo to jedynie jakaś forma kontraktu, umowy, zabezpieczenia własnego tyłka i wyliczanki, ja tyle i tyle włożyłem, poświęciłem to mi się tyle i tyle należy. W małżeństwie kochającym się, szczęśliwym, nawet jak mieszkanie jest jednej osoby, tak naprawdę jest wspólne, bo nikomu nie przyjdzie do głowy oszukiwać, szantażować czy wyrzucać drugiej strony. Maliny małżeństwo jest głównie na papierze a na mój nos może się kiedyś skończyc.
Nie do końca macie rację, bo jeśli mąż udowodni że to z jego pieniędzy utrzymywana była nieruchomość, to może walczyć o zwrot poniesionych kosztów.
jolkafasolka, to nie ja pasożytuje na majątku małżonki, tylko ona na moim, bo bez mojego wsparcie nie miałaby na utrzymanie. Musiałaby sprzedać mieszkania po zaniżonej cenie, kupić inne i jeszcze władować w wyposażenie, czyli ostatecznie miałaby gorzej.
Ale ja się szantażować nie pozwolę i postawiłem jasne warunki, od jutra wszystko będzie jasne jak słońce :) Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie!
jolkafasolka, to nie ja pasożytuje na majątku małżonki, tylko ona na moim, bo bez mojego wsparcie nie miałaby na utrzymanie. Musiałaby sprzedać mieszkania po zaniżonej cenie, kupić inne i jeszcze władować w wyposażenie, czyli ostatecznie miałaby gorzej.
Ale ja się szantażować nie pozwolę i postawiłem jasne warunki, od jutra wszystko będzie jasne jak słońce :) Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie!
" to nie ja pasożytuje na majątku małżonki, tylko ona na moim, bo bez mojego wsparcie nie miałaby na utrzymanie. Musiałaby sprzedać mieszkania po zaniżonej cenie, kupić inne i jeszcze władować w wyposażenie, czyli ostatecznie miałaby gorzej."
miód malinka - nie rozumiem piszesz jakbys nie mieszkał w tym mieszkaniu razem z zona ..
bo zdaje mi sie ze jestescie wspolnota a wiec wszystko robicie wspolnie..
ale to nie musi od razu oznaczac uwspolnotawiania otrzymanego spadku..
z drugiej strony nie wyobrazam sobie sprzedac takiego spadku i wydac kasy bez konsultacji z mężem
małżeństwo to wspólnota oparta na zaufaniu - przynajmniej tak jest u mnie
piszesz tez ze twoja zona pasożytuje..
a pozwól ze zapytam - kto u was sprzata, gotuje, itd?
moze twoja zona powinna zacząc ci wystawiac rachunki za te drobne czynnosci?
miód malinka - nie rozumiem piszesz jakbys nie mieszkał w tym mieszkaniu razem z zona ..
bo zdaje mi sie ze jestescie wspolnota a wiec wszystko robicie wspolnie..
ale to nie musi od razu oznaczac uwspolnotawiania otrzymanego spadku..
z drugiej strony nie wyobrazam sobie sprzedac takiego spadku i wydac kasy bez konsultacji z mężem
małżeństwo to wspólnota oparta na zaufaniu - przynajmniej tak jest u mnie
piszesz tez ze twoja zona pasożytuje..
a pozwól ze zapytam - kto u was sprzata, gotuje, itd?
moze twoja zona powinna zacząc ci wystawiac rachunki za te drobne czynnosci?
danag, a kto naprawi umywalkę, albo piekarnik?
Może to ja jej wystawię rachunki za te drobne czynności?
Czy naprawdę większość widzi tylko swój własny czubek nosa?
Co się dzieje z wami ludzie, dlaczego jesteście tacy chciwi?
A ja tylko wnioskuję o równouprawnienie i sprawiedliwy podział majątku, bo prawo na to zezwala! Kto nie korzysta, ląduje na ulicy. Przezorny zaś jest przygotowany.
Może to ja jej wystawię rachunki za te drobne czynności?
Czy naprawdę większość widzi tylko swój własny czubek nosa?
Co się dzieje z wami ludzie, dlaczego jesteście tacy chciwi?
A ja tylko wnioskuję o równouprawnienie i sprawiedliwy podział majątku, bo prawo na to zezwala! Kto nie korzysta, ląduje na ulicy. Przezorny zaś jest przygotowany.
Ale ja się szantażować nie pozwolę i postawiłem jasne warunki - rany julek jak można chcieć żyć w takim małżeństwie, ba, nawet prawnie zabiegać o to, by było trwałe (z jakichkolwiek powodów). Co to za życie? a skoro żona taka jędza, że boisz się szntażu, to po co z nią jesteś? Poza tym nie żartuj sobie, że martwi cię to, że mogłaby sprzedać mieszkanie poniżej wartości i byłaby stratna.
Malina, ty naprawisz pralkę, piekarnik ale to wliczasz, jako twój wklad w "dobro wspólne" ale jak żona sprząta, gotuje - tego się nie wlicza, bo to jej zakichany obowiązek, skoro mieszka na swoim.
Ja akurat czytam ze zrozumieniem, ty się trochę motasz. Piszesz, że żona po ewentualnym rozwodzie byłaby w lepszej sytuacji finansowej ale zaraz dodajesz, że nie miałaby z czego płacić alimentów; że prawo jest po twojej stronie i tak, ale umowa notarialna musi być zawarta.
Malina, ty naprawisz pralkę, piekarnik ale to wliczasz, jako twój wklad w "dobro wspólne" ale jak żona sprząta, gotuje - tego się nie wlicza, bo to jej zakichany obowiązek, skoro mieszka na swoim.
Ja akurat czytam ze zrozumieniem, ty się trochę motasz. Piszesz, że żona po ewentualnym rozwodzie byłaby w lepszej sytuacji finansowej ale zaraz dodajesz, że nie miałaby z czego płacić alimentów; że prawo jest po twojej stronie i tak, ale umowa notarialna musi być zawarta.
moja przyjaciółka tak dopisała męża do połowy domu jaki dostała. Teraz są 5 lat po rozwodzie, a on wniósł do sądu o podział majątku wspólnego i musi ona mu w zębach oddać połowe wartości czyli 200 tyś. On płaci alimenty tylko 400 zł. na syna w wieku 17 lat - mega porażka, jaki gnój z niego
czasami małzonkowie dopisują drugiego, bo ten drugi nie chce brać udziału w opłatach za mieszkanie albo nie chce remontować, bo mówi, że to nie jego.
nigdy bym nikogo nie dopisała do mojego majątku pomimo wielkiej miłości
czasami małzonkowie dopisują drugiego, bo ten drugi nie chce brać udziału w opłatach za mieszkanie albo nie chce remontować, bo mówi, że to nie jego.
nigdy bym nikogo nie dopisała do mojego majątku pomimo wielkiej miłości
do miód malina- co za absurdy, skoro mieszka to powinien również oacać rachunki za mieszkanie. Dlaczego ma mieszkać za darmo ? a jakby tak żona od niego żądała czynszu za to że mąż mieszka to rozumiem, że tak nie jest fair, ale że nie chce on opłącać rachunków to już jest ok, tak ? bzdet na bzdecie piszesz !
Czesc Kobitki
Ten wątek dał mi dużo do myślenia.
Jestem po rozmowie z mężem. Powiedzialam, ze nie zapiszę go .. bo nie chcę nam życia komplikować w razie ew. rozwodu. Mamy sie rozejsc z klasą a nie drzeć koty. Mąż sie uśmial.. mowiąc ze nie zamierza sie rozchodzić.Ta... a życie rozne scenariusze pisze... cóż... nie naciskał mowi ze to moja decyzja.
I ok.
Do Maliny faceta w tym wątku... moj mąż to by po pysku dostal za takie chamstwo i pazerność. Z miejsca bym zlożyla o rozwód.
Ten wątek dał mi dużo do myślenia.
Jestem po rozmowie z mężem. Powiedzialam, ze nie zapiszę go .. bo nie chcę nam życia komplikować w razie ew. rozwodu. Mamy sie rozejsc z klasą a nie drzeć koty. Mąż sie uśmial.. mowiąc ze nie zamierza sie rozchodzić.Ta... a życie rozne scenariusze pisze... cóż... nie naciskał mowi ze to moja decyzja.
I ok.
Do Maliny faceta w tym wątku... moj mąż to by po pysku dostal za takie chamstwo i pazerność. Z miejsca bym zlożyla o rozwód.
Rozmawiałam z mężem o tym i co by zrobil w takiej sytuacji. Stwierdził, że nie chciałby abym go dopisywała. W razie rozejścia ma zawód, dzięki któremu się utrzyma a ja miałabym zabezpieczenie jakieś w formi mieszkania. No ale rozwodzić się nie mamy zamiaru. Stwierdzil, że te pieniądze na formalności lepiej przeznaczyć na coś innego niż dać zarobić prawnikowi.
A właśnie że nie można, jak dwoje dorosłych ludzi się kocha, szanuje. Małżeństwo to nie przymus, obowiązek to przede wszystkim radosć z bycia razem. Myślę, że mogę takie cos stwierdzić, bo mamy z mężem niezły staż, dorobiliśmy się trójki dzieci więc nie jesteśmy jakimiś dwudziestolatkami wpatrzonymi w siebie.
Co więcej, po tylu latach kocham bardziej niż kiedyś, mimo że na początku to bylo wielkie, szalone uczucie z "motylami w brzuchu". Co więcej, jakbym o mężu mogła pomyśleć, że miałby inne zdanie (tak jak napisał malina) to nie byłby moim mężem. Oczywiście nigdy bym nie posunęła się do szantażowania mieszkaniem, gdybyśmy rzeczywiście mieszkali na "moim". Jak mogłabym czlowiekowi, którego kocham i który jest ojcem moich dzieci powiedzieć, że mieszka nie u siebie. Przecież to niedorzeczność.
Tak sobie myślę, że malina i jego żona to mogą tworzyć nieszczęśliwe małżeństwo.
Co więcej, po tylu latach kocham bardziej niż kiedyś, mimo że na początku to bylo wielkie, szalone uczucie z "motylami w brzuchu". Co więcej, jakbym o mężu mogła pomyśleć, że miałby inne zdanie (tak jak napisał malina) to nie byłby moim mężem. Oczywiście nigdy bym nie posunęła się do szantażowania mieszkaniem, gdybyśmy rzeczywiście mieszkali na "moim". Jak mogłabym czlowiekowi, którego kocham i który jest ojcem moich dzieci powiedzieć, że mieszka nie u siebie. Przecież to niedorzeczność.
Tak sobie myślę, że malina i jego żona to mogą tworzyć nieszczęśliwe małżeństwo.
Tak sobie myslę, że mi szkoda maliny i jego żony też. On napisał, że mój mąż nie był szantażowany mieszkaniem, to dlatego nie chciałby być dopisany do mieszkania jako współwłaściciel. Skoro malina nalegał, postawił taki warunek, to musiał już być szantażowany w ten sposób. I teraz tych dwoje, kochających się trochę albo wcale, szacunki nie mających do siebie nawzajem żadnego, bedą zmuszeni mieszkać razem, żyć ze sobą. A nawet poczynią kroki prawne, by rozstanie było bardzo trudne i skomplikowane. Mimo szczerych chęci, nie umiem wyobraziź sobie takiego życia. Ta sytuacja jest już w tym momencie patologiczna. A co będzie dalej?...
Cytrynko -prawo i administrację skończyłam.
Ale po kilku latach pracy w administracji państwowej stwierdziłam ,że nie na mój charakter taka robota.
Wcześniej miałam skończoną handlówkę i tutaj chyba :się odnalazłam"
A co do ostatniego dopisku o przymusie ,to notariusz jakoś
nie umiał zrozumieć ,że ja o dopisaniu do darowizny mojego męża nic nie wiedziałam ("bo może żona pana namówiła?) Jakoś nie podnieca mnie
jakikolwiek majątek ,wystarczy to co mam.
Ale po kilku latach pracy w administracji państwowej stwierdziłam ,że nie na mój charakter taka robota.
Wcześniej miałam skończoną handlówkę i tutaj chyba :się odnalazłam"
A co do ostatniego dopisku o przymusie ,to notariusz jakoś
nie umiał zrozumieć ,że ja o dopisaniu do darowizny mojego męża nic nie wiedziałam ("bo może żona pana namówiła?) Jakoś nie podnieca mnie
jakikolwiek majątek ,wystarczy to co mam.
jolkafasolka, ale dlaczego ma się okazać, że nie zostanę dopisany?
Skoro umowę podpisujemy wspólnie przy notariuszu?
Jakiekolwiek reklamacje po podpisaniu umowy, także muszą być uzgadniane ze mną. Takie jest prawo.
W umowie jest jasno napisane, że żona jest świadoma i nie była przymuszana do rozszerzania wspólnoty.
Nie pisz już głupot!... proszę
Jesteśmy już po rozmowach z notariuszem, wiemy jak to będzie wyglądało. Jakiekolwiek roszczenia można później dochodzić co najwyżej w sądzie, ale po podpisaniu umowy świadomie, nie ma już praktycznie szans na zmianę.
Skoro umowę podpisujemy wspólnie przy notariuszu?
Jakiekolwiek reklamacje po podpisaniu umowy, także muszą być uzgadniane ze mną. Takie jest prawo.
W umowie jest jasno napisane, że żona jest świadoma i nie była przymuszana do rozszerzania wspólnoty.
Nie pisz już głupot!... proszę
Jesteśmy już po rozmowach z notariuszem, wiemy jak to będzie wyglądało. Jakiekolwiek roszczenia można później dochodzić co najwyżej w sądzie, ale po podpisaniu umowy świadomie, nie ma już praktycznie szans na zmianę.
Myślałam, że w tej historii nic mnie już nie zdziwi... A jednak nie miałam racji. Dwoje ludzi szantażuje się mieszkaniem, seksem, pewnie warczą na siebie lub nie odzywają (tak myślę). Przymusem, szantażem dochodzą do tego, na czym im zależy. Potem idą razem do łóżka i nazywają się małżeństwem, które z założenia powinno być szczęśliwe, oparte na miłości i szacunku. Prędzej czy później oni się znienawidzą.
Aż trudno mi sobie wyobrazić, jak można tak żyć.
Aż trudno mi sobie wyobrazić, jak można tak żyć.
Napisac mozna wszystko, wg mnie chodzi o cos innego, odbierzesz jej dzieci, pozbawisz srodkow do zycia, widac ze naprawde straszny z ciebie maz...
Gdyby chodzilo o cos tak prozaicznego to by sobie kochanka znalazla a mieszkanie zostawila. Musisz ja czyms naprawde waznym zastraszac.
Mi tez nieprzyjemnie sie robi cztajac takie rzeczy... ale w taka byle jaka wymowke nie wierze.
Gdyby chodzilo o cos tak prozaicznego to by sobie kochanka znalazla a mieszkanie zostawila. Musisz ja czyms naprawde waznym zastraszac.
Mi tez nieprzyjemnie sie robi cztajac takie rzeczy... ale w taka byle jaka wymowke nie wierze.
Hehehhe dobre ,z tym sexem malina .
Jednak sobie animuszu chyba chcesz dodać.
Jak mój mąż mnie zaniedbuje pod tym względem
to mu przypominam ,iż lepsze i młodsze modele
chodzą po Ziemi.
Skoro pracujesz ,a żona nie ,to trochę czasu
ma by sobie znaleźć fajniejszego faceta od ciebie.
Tego kwiatu ,to i pół światu
Słuchajcie dziewczyny ,może oni tak lubią?
Może masochizm jest wpisany w ich związek?
Różne dewiacje są lubiane ,przez różnych ludzi.
Ja tego oceniać nie będę.
Ale,ale -malinka ty miałeś być szczęśliwy od wczoraj,a teraz
rozumiem ,że co dopiero u notariusza byliście?
Jednak sobie animuszu chyba chcesz dodać.
Jak mój mąż mnie zaniedbuje pod tym względem
to mu przypominam ,iż lepsze i młodsze modele
chodzą po Ziemi.
Skoro pracujesz ,a żona nie ,to trochę czasu
ma by sobie znaleźć fajniejszego faceta od ciebie.
Tego kwiatu ,to i pół światu
Słuchajcie dziewczyny ,może oni tak lubią?
Może masochizm jest wpisany w ich związek?
Różne dewiacje są lubiane ,przez różnych ludzi.
Ja tego oceniać nie będę.
Ale,ale -malinka ty miałeś być szczęśliwy od wczoraj,a teraz
rozumiem ,że co dopiero u notariusza byliście?
Wczoraj byliśmy u notariusza i ten przedstawił nam różne opcje umów.
W przyszłym tygodniu wraz z dokumentami idziemy podpisać ostateczną umowę. Więc można już mówić, że sprawa załatwiona :)
A chwyt na seks jest bardzo skuteczny, bo ja podobno dobry w te klocki jestem :) I tak się jakoś składa, że 6 razy w tygodniu to jest takie minimum.
I jak powiedziałem, że ze mną na nic więcej już nie możne liczyć, to się zazdrosna zrobiła i mnie z domu nie chce wypuścić nawet na pifko :)
W przyszłym tygodniu wraz z dokumentami idziemy podpisać ostateczną umowę. Więc można już mówić, że sprawa załatwiona :)
A chwyt na seks jest bardzo skuteczny, bo ja podobno dobry w te klocki jestem :) I tak się jakoś składa, że 6 razy w tygodniu to jest takie minimum.
I jak powiedziałem, że ze mną na nic więcej już nie możne liczyć, to się zazdrosna zrobiła i mnie z domu nie chce wypuścić nawet na pifko :)
A ty jolka, tak z kuli dobrze umiesz czytać, że mnie mitomanem nazywasz? Może mojej żony chcesz zapytać?
Coś mi sie wydaje, że u ciebie jest tak krucho, że aż nie możesz uwierzyć. Ale cóż ja na to poradzę :) Moja żona też nie jest do końca zadowolona z takiej ilości, ale jak jej powiedziałem, że nie będzie nic, to się nagle jakaś chętniejsza zrobiła :) I do tego strasznie zazdrosna...
Coś mi sie wydaje, że u ciebie jest tak krucho, że aż nie możesz uwierzyć. Ale cóż ja na to poradzę :) Moja żona też nie jest do końca zadowolona z takiej ilości, ale jak jej powiedziałem, że nie będzie nic, to się nagle jakaś chętniejsza zrobiła :) I do tego strasznie zazdrosna...
http://forum.trojmiasto.pl/Zaprosze-pania-na-spacer-kawe-lub-t412518,1,2.html
Kurcze idę kawkę wypić ,chyba ciśnienie spada
Kurcze idę kawkę wypić ,chyba ciśnienie spada
BAJKOWO ,przebrania, zabawa i rozrywka dla dzieci i dorosłych.
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
Ja jestem właśnie przykładem idioty, który dopisał żonę do mieszkania....Rok później złożyła o rozwód, a obecnie mieszka z kochankiem i naszym Synem i szykuje się do podziału majątku. 100% tupetu!!! Jak takim osobom nie wstyd, nie wiem. Jeżeli ktoś ma uczciwe zamiary to po prostu żyje z daną osobą i nie zaprząta sobie głowy sprawami majątkowymi, bo po śmierci i tak po niej dziedziczy.
Na dopisanie nalegają te osoby co mają kogoś na boku!!! A ja eks tak ufałem...i nawet żadnych sygnałów nie miałem, a tu niespodzianka:)
Na dopisanie nalegają te osoby co mają kogoś na boku!!! A ja eks tak ufałem...i nawet żadnych sygnałów nie miałem, a tu niespodzianka:)
My rozszerzyliśmy wspólność majątkową o nieruchomości nabyte drogą darowizny przed ślubem. Takie rozszerzenie w razie W zawsze można cofnąć, problemy są czasem w sądzie że nie kumają po co takie cuda ludzie robią i mogą odmówić. W naszym przypadku było ok, teraz każde z nas jest "papierkowym" właścicielem zarówno mojej nieruchomości którą dostałam od rodziców i na odwrót.
Niestety gdy rozszerzysz wspólnotę małżeńską o mieszkanie to w przypadku rozpadu małżeństwa będziesz musiał/a spłacić współmałżonka o równowartość 1/2 części mieszkania (jeśli Ty będziesz chciał/a tam mieszkać) lub gdy Ty będziesz chciał/a się wyprowadzić to współmałżonek musi Cię spłacić. Do momentu gdy to się nie stanie to nie ma mowy o wymeldowaniu (chyba, że zapewnisz współmałżonkowi mieszkanie).