Widok
czy lulacie dzieciaczki na rekach do snu?
wiem że każdy poradnik powie że tak się nie powinno, ale co zrobić jeżeli dziecko bez lulania potrafi przez 2 godz nie zasnąć, próbowałam metod Tracy Hogg przez kilka miesięcy i na moje dziecko to naprawdę nie działa, poddałam się i usypiam na rączkach, Synus i tak nie potrafi zasnąć w dzień na dłużej niż pół godziny a jeśli do tego wcześniej ponad godzinę w płaczu jest usypiany to już masakra jest potem? Mam pewne rozterki z tym usypianiem, ale już nie mam siły dłużej siebie i jegi stresować,czy ktoś ma może podobne doświadczenia? Synek ma 7 miesięcy...
no niestety on zawsze był ciężki do usypiania, ale tego w ciągu dnia:( na siłę nie usypiam, tylko gdy widzę oznaki zmęczenia, czyli ziewanie, tarcie oczek i marudzenie, jak już uśnie to pół godz z zegarkiem w ręku i pobudka, jak próbuję dalej go dolulać to awantura, jak już go wezmę to za 15 min znowu ziewa i marudzi i tak cały dzień, masakra:(((
moj maly tak tylko czasami robi ale nie utulam go na rkach do snu bo jest coraz ciezszy i nie dam rady go nosic za jakies 5 msc.Wiki zasypia przy piersi a jak w dzien nie chce spac to klade go na mate lub bawimy sie dopuki sam nie zasnie.zdaza sie iz sam ze zmeczenia zasypia w wozku badz na macie.sprobuj go troszke pomeczyc powinno zadzialac
Z młodszym synem stosowałam się do poradnika o zasypianiu i po tygodniu zadziałało. W sumie polegało to na obserwacji dziecka ile potrzebuje snu w ciągu dnia i ustalałam kiedy ma spać. Potem to już tylko cierpliwość była potrzebna, bo właściwie ta metoda polegała na "wypłakaniu się" dziecka, z tym, że przychodziło się do niego na chwilkę.
Po tygodniu chodził za to jak zegarek i był spokój. Młodszego próbowałam też tak "wyszkolić" ale szybko stwierdziłam, że nie mam serca słuchać tych płaczów. Spał na przy piersi, na spacerach, usypiany na rączkach, z tym, że dla mnie to już nie było az taką udręką (chyba z wiekiem nabrałam cierpliwości i przekonania, że wszystkie tego typu "kłopoty" z dzieckiem są tymczasowe i po prostu je przeczekam. Czasami jednak zostawał sam w łóżeczku kiedy byłam zajęta i płakał. W końcu sam nauczył się zasypiać - teraz ma roczek.
Ja nie widzę nic dziwnego w tym, że malucha się lula. Dzieci są po to, żeby je lulać i tulić. Wolałabym to niż płacz, płacz, płacz a potem tylko pół godziny ciszy. Może dziewczyny poradzą Ci coś bardziej rygorystycznego ale ja przy tym moim drugim maluchu, to zrobiłam się jakaś taka w ogóle luzara ;))) Ja bym lulała ale próbowałabym to robić coraz krócej i kłaść malucha do łóżeczka kiedy jeszcze nie śpi. Za którymś razem pewnie się uda :)
Po tygodniu chodził za to jak zegarek i był spokój. Młodszego próbowałam też tak "wyszkolić" ale szybko stwierdziłam, że nie mam serca słuchać tych płaczów. Spał na przy piersi, na spacerach, usypiany na rączkach, z tym, że dla mnie to już nie było az taką udręką (chyba z wiekiem nabrałam cierpliwości i przekonania, że wszystkie tego typu "kłopoty" z dzieckiem są tymczasowe i po prostu je przeczekam. Czasami jednak zostawał sam w łóżeczku kiedy byłam zajęta i płakał. W końcu sam nauczył się zasypiać - teraz ma roczek.
Ja nie widzę nic dziwnego w tym, że malucha się lula. Dzieci są po to, żeby je lulać i tulić. Wolałabym to niż płacz, płacz, płacz a potem tylko pół godziny ciszy. Może dziewczyny poradzą Ci coś bardziej rygorystycznego ale ja przy tym moim drugim maluchu, to zrobiłam się jakaś taka w ogóle luzara ;))) Ja bym lulała ale próbowałabym to robić coraz krócej i kłaść malucha do łóżeczka kiedy jeszcze nie śpi. Za którymś razem pewnie się uda :)
nie własnie też tak myślę że chyba wolę parę minut polulać niż ponad godzinę płaczu dziecka słuchać, zwłaszcza że czasem synek jest już tak tym płaczem sfrustrowany że nie może wcale zasnąć, nie poddałam się łatwo jeśli chodzi o metodę konsekwentnego odkładania do łóżeczka, naprawdę walczyłam ponad 3 miesiące a efekt żaden więc chyba zostało mi lulanie chociaż pewnie to nie wychowawcze...
a co jest zlego w lulaniu na rekach
Kurcze jak patrze na mojego maluszka ( 9 miesiecy) jak zasypia wtulony we mnie to az mi sie chce gory przenosic ze szczescia.
Pierwszego syna tez lulalam, i spalalismy z nim w jednym lozku do 3 roku zycia, z drugim tez tak planuje.
Ja sie chce nimi NACIESZYC zanim pojda do szkoly i beda mowic - mama nie caluj bo to obciach :)
A plecy - dam rade
a rece - mam piekne miesnie
a nogi - lepsze od aerobiku bo przyjamniejsze :)
jak dla mnie same zalety
koniec pisania- ide lulac :)
Kurcze jak patrze na mojego maluszka ( 9 miesiecy) jak zasypia wtulony we mnie to az mi sie chce gory przenosic ze szczescia.
Pierwszego syna tez lulalam, i spalalismy z nim w jednym lozku do 3 roku zycia, z drugim tez tak planuje.
Ja sie chce nimi NACIESZYC zanim pojda do szkoly i beda mowic - mama nie caluj bo to obciach :)
A plecy - dam rade
a rece - mam piekne miesnie
a nogi - lepsze od aerobiku bo przyjamniejsze :)
jak dla mnie same zalety
koniec pisania- ide lulac :)
Długo lulałam córcię na rękach,przy piersi,zasypiała leżąc ze mną,potem brałam do łóżka po północy i tak spałyśmy do rana....
Próbowałam walczyc i uczyc samodzielnego zasypiania ale się szybko poddałam i nie żałuję bo tych chwil nic nie wróci a uczucie gdy słodko zasypiała we mnie wtulona najpiękniejsze na świecie :)
Dziś ma ponad 2 latka i mowy nie ma aby się przytuliła i zasnęła ze mną:)
Próbowałam walczyc i uczyc samodzielnego zasypiania ale się szybko poddałam i nie żałuję bo tych chwil nic nie wróci a uczucie gdy słodko zasypiała we mnie wtulona najpiękniejsze na świecie :)
Dziś ma ponad 2 latka i mowy nie ma aby się przytuliła i zasnęła ze mną:)
Beti1 trochę zaczynam myśleć o Świętach i przyszło mi na myśl, że jest ładna kolęda "Lulajże Jezuniu" a nie ma kolędy "Wypłacz się Jezuniu" ;))))))
Ja lubiłam patrzeć jak synek "odpada" od piesi z zamkniętymi oczkami jeszcze z mlekiem w buźce, jak oczka mu się kleją przy lulaniu na rękach - wtedy się nie wierci, nie stęka - można sobie poptrzeć i wyobrazić, że jest takim grzecznym aniołkiem ;))) Wszystko wbrew poradnikom ha, ha!!!
Pozdrawiam :)
Ja lubiłam patrzeć jak synek "odpada" od piesi z zamkniętymi oczkami jeszcze z mlekiem w buźce, jak oczka mu się kleją przy lulaniu na rękach - wtedy się nie wierci, nie stęka - można sobie poptrzeć i wyobrazić, że jest takim grzecznym aniołkiem ;))) Wszystko wbrew poradnikom ha, ha!!!
Pozdrawiam :)
mój synuś usypia na rączkach w ciągu kilu minut, także nie jest to dla mnie obciążające fizycznie, na razie waży 7 kg,ale myślę że nawet jak będzie cięższy to parę minut dam radę,bardziej się martwiłam tym że tak jest to napiętnowane przez specjalistów,itp,ale teraz widzę po wypowiedziach innych mam że miałam złe nastawienie i cieszę się że odnalazłam w tym czułość i bliskośc i nie będę się więcej skupiać czy to wychowawcze czy nie. Zostaje mi jednak problem krótkich tych drzemek, z zegarkiem w ręku 30 min i jest tak bez względu na metodę usypiania, niestety synek po tak krótkiej drzemce po niedługim czasie znów marudzi:(
Dziewczyny wiadoma rzecz że takie większe maluchy 6+ to już sobie skracają czas drzemki.Mój ma teraz 8,5 miesiąca a już od jakiś dwóch miesięcy nie śpi tak długo jak kiedyś,wcześniej potrafił zasnąć na 2,5 godziny,teraz też ma drzemki półgodzinne i ja już się do tego przyzwyczaiłam,szkoda tylko że przez ten czas nie moge zrobić nic konkretnego w domu,ogarnę mieszkanie,skorzystam z toalety,umyję zęby itp i mały już ma oczka otwarte,też póżniej marudzi,za to po obiadku pośpi godzinę,to już coś:)
elkro- a czy ja napisalam,ze luluanie daje jakiekolwiek efekty u mojego dziecka?
wlasnie nie daje.jesli wrzeszczy to wrzesczy tez na rekach i teraz to juz ciezko ja utrzymac bo do tego wygina sie na wszystkie strony itd.
Moja corka w dzien praktycznie nie sypia wogole.klade ja tylko raz kolo poludnia na godzine max.czasem probuje ja tez polozyc po poludniu,bo widze,ze jest zmeczona,ale bez efektu.np dzis:wrzeszczala godzine i zasnela na 30 min.na rekach bylo to samo.ona zreszta od urodzenia malo spi,a w nocy budzi sie 6-7razy.takie dziecko i juz.
przyzwyczailam sie,ale nikomu nie zycze:P
wlasnie nie daje.jesli wrzeszczy to wrzesczy tez na rekach i teraz to juz ciezko ja utrzymac bo do tego wygina sie na wszystkie strony itd.
Moja corka w dzien praktycznie nie sypia wogole.klade ja tylko raz kolo poludnia na godzine max.czasem probuje ja tez polozyc po poludniu,bo widze,ze jest zmeczona,ale bez efektu.np dzis:wrzeszczala godzine i zasnela na 30 min.na rekach bylo to samo.ona zreszta od urodzenia malo spi,a w nocy budzi sie 6-7razy.takie dziecko i juz.
przyzwyczailam sie,ale nikomu nie zycze:P
Nigdy nie lulałam, niema takiej potrzeby.
Uważam, że to zupełnie niepotrzebne..po co??
Skoro dziecko jest wystarczająco zmęczone to zaśnie samo, a jeśli chce się poprzytulać z mamą , to się przytula, a nie widzę sensu "trzepania" dzieckiem!
Do jakiego wieku zamierzacie tak "lulać"??Jak będzie miało 3 latka i 20kg??hehe
Uważam, że to zupełnie niepotrzebne..po co??
Skoro dziecko jest wystarczająco zmęczone to zaśnie samo, a jeśli chce się poprzytulać z mamą , to się przytula, a nie widzę sensu "trzepania" dzieckiem!
Do jakiego wieku zamierzacie tak "lulać"??Jak będzie miało 3 latka i 20kg??hehe
To jeszcze zależy co rozumiemy pod pojeciem lulania, bo jeśli noszenie dzidzi na rękach i potrząsanie bądź kołysanie - to dosyć męczące przy pewnych gabarytach. Ja sobie wygodnie siedzę z myszką w ramionach i cyckiem w jej usteczkach i ona czasem tak właśnie zasypia - dla mnie to jest lulanie, ale mało męczące a wręcz przeciwnie bardzo słodkie i czasem to się nawet z mężem kłócimy kto ma małą lulać. Wiem że zasypianie przy cycku jest niepolecane, jak i spanie z dzieckiem w jednym łóżku, ale dołączam do opinii, że to są urocze momenty i wolę się tak poświęcić niż słuchać wrzasków malucha.
Ja jedynie na samym początku usypiałam Maję na rękach. Potem, choć łatwo nie było, przyzwyczailiśmy ją do spania w łóżeczku.
Jak człowiek ma naprawdę pare godzin z całego dnia dla siebie, wręcz pada z nóg, to chciałby te wolne, krótkie chwile, kiedy maluch śpi, poświęcić na odpoczynek, przytulenie się do męża czy nawet dla samej siebie. Dlatego też usypianiu i lulaniu na rękach mówię nie :P
Z tego samego powodu też nie wyobrażam sobie spania z dzieckiem w jednym łóżku, no chyba, że mąż by taką sytuację w pełni akceptował ;)
Jak człowiek ma naprawdę pare godzin z całego dnia dla siebie, wręcz pada z nóg, to chciałby te wolne, krótkie chwile, kiedy maluch śpi, poświęcić na odpoczynek, przytulenie się do męża czy nawet dla samej siebie. Dlatego też usypianiu i lulaniu na rękach mówię nie :P
Z tego samego powodu też nie wyobrażam sobie spania z dzieckiem w jednym łóżku, no chyba, że mąż by taką sytuację w pełni akceptował ;)
Tomek tez zasypia w łózeczku ( ma prawie 6 m-cy) najlepiej działa jak mu przyozymy reke do policzka i go przytulimy - wtedy gdy jest zmeczony zasypia błyskawicznie,
natomiat bujanie na rekach wywołuje u niego odwrotny skutek - od razu zaczyna sie rozgladac dookoła i nici ze spania..
natomiat bujanie na rekach wywołuje u niego odwrotny skutek - od razu zaczyna sie rozgladac dookoła i nici ze spania..
tworzenie i projektowanie stron internetowych - http://www.ascomi.pl
Ja też nigdy nie trzepałam:) dzieckiem,nie było to konieczne i faktycznie gdy będzie starsze takie bujanie byłoby uciążliwe.Poprostu trzymałam w ramionach przy cycusiu.
Łatwo powiedziec tym szczęśliwym mamom,których dzieci same zasypiają ewentualnie chwilę pogaworzą przed.Niestety są i takie,które odłożone zaczynają płakac wręcz wrzeszczec i to nie jest kwestia przyzwyczajenia,że od razu bierze się na ręce.To raczej kwestia charakteru bo moje dziecko już w szpitalu tak dało mi popalic,że prawie nie spałam i tak zostało na długo:)
Niestety chwil dla siebie i dla męża faktycznie było mało ale cóż nikt nie powiedział,że będzie łatwo a wszystko da się przeżyc bo taka sytuacja nie trwa wiecznie.
Wczoraj gdy położyłam się obok córci,która jeszcze pije mleczko z butli i chciałam się przytulic do niej wyjęła butlę z ust i powiedziała - mama odejdź,idź do kuchni:)))
Łatwo powiedziec tym szczęśliwym mamom,których dzieci same zasypiają ewentualnie chwilę pogaworzą przed.Niestety są i takie,które odłożone zaczynają płakac wręcz wrzeszczec i to nie jest kwestia przyzwyczajenia,że od razu bierze się na ręce.To raczej kwestia charakteru bo moje dziecko już w szpitalu tak dało mi popalic,że prawie nie spałam i tak zostało na długo:)
Niestety chwil dla siebie i dla męża faktycznie było mało ale cóż nikt nie powiedział,że będzie łatwo a wszystko da się przeżyc bo taka sytuacja nie trwa wiecznie.
Wczoraj gdy położyłam się obok córci,która jeszcze pije mleczko z butli i chciałam się przytulic do niej wyjęła butlę z ust i powiedziała - mama odejdź,idź do kuchni:)))