Widok
To cos w sam raz dla Ciebie bo mi po porodzie dokuczało jedynie obkurczanie macicy. Ja o baloniku dowiedziałam sie ze szkoły rodzenia od położnej i wszystkim polecam. Ze mnie koleżanki sie śmiały wraz z moją siostrą która po porodzie przez dwa tygodnie nie mogła dojść do siebie a teraz jak widziała że tego samego dnia szłam pod prysznic i śmigam jakgdyby nigdy nic to też chce kupić, a rodzi we wrześniu
Miki,to jesteś szczęściarą. Ja po nacięciu długo się goję. Poza tym ostatnio (2014) jak mi lekarz założył szwy to mi poprzecinały skórę i pospadały, i generalnie była tragedia bo dziecko wyło, ja wyłam i nie mogłam chodzić ani nosić... A teraz będę miała już 3 maluchy w domu i wiadomo - mama musi być na chodzie. Niestety nie mam tak "plastycznego dołu" a teraz w gratisie moje ciało zafundowało mi żylaki - nie tylko na nogach :/
A ja na odwrót - zostałam kaleką, bo położna próbowała mnie zmusić do porodu bez nacięcia. Moje dzieci miały bardzo duże główki, a anibal ma tylko obwód 30cm - taką małą główkę bez problemu urodziłabym bez ćwiczeń, nacięcia i pęknięcia (pierwszy poród - nacięcie na 2cm, drugi - pęknięcie na centymetr). Te wynalazki mają dużo dobrych opinii, ale jeśli kobieta rodzi bardzo duże dzieci to mimo wszystko nie nastawiałabym się na cud (chociaż pewnie jest różnica między nacięciem na pół pośladka a na 2cm). "Zwykły" masaż krocza z olejkiem, bez zabawek, też ponoć pomaga.
Balonik sie rozciąga do 42 cm, ale 30 powinno wystarczyć do ćwiczeń bo przy porodzie krocze i tak jest bardziej elastyczne. To ma tylko pomóc tak jak masaż, a wiadomo że 100 procent nie gwarantuje. Na forum lovi dziewczyny opisywały swoje porody i były przypadki gdzie dziecko wychodziło z rączką przy buzi i pomimo ćwiczeń miały cięcie. Moja siostra doszła do 27 i też urodziła bez nacięcia.