Widok

Bezwarunkowa miłość....

Niestety zlikwidowany został nowy wątek "Trzy wersje miłości"
Ponawiam go bo był to bardzo ciekawy tekst.
Anty czy mógłbyś napisać autora i tytuł?

Po krótce chodziło w tekście o to że autor wyróżnia 3 rodzaje miłości:
A- miłość pod warunkiem (który musi spełniać obiekt)
B- miłość z powodu (np. urody, pozycji itp)
C-miłość bezwarunkowa (która kocha bez względu na wszystko)

Bardzo dobry tekst.
Daje do myślenia.

Myślę że niewiele osób rozumie wersję C, jeszcze mniej ją praktykuje lub stara się praktykować, a najmniej ludzi ją przeżyło lub przeżywa. Mówię tu o miłości bezwarunkowej pomiędzy mężczyzną a kobietą. Nie biorąc w tym momencie pod uwagę miłości macierzyńskiej lub rodzicielskiej, która jest często przykładem takiej bezwarunkowej miłości, gdzie znasz kogoś całkowicie i kochasz bez względu na postępowanie i cechy osobowościowe. Chociaż w dzisiejszym konsumpcyjnym świecie nawet i ta miłość nie zawsze okazuje się bezwarunkowa.

Osobiście zdecydowanie i bezapelacyjnie popieram wersję C, choć mimo starań i pracy nad sobą nie do końca udaje mi się ją zastosować w praktyce.

Myślę, że miłość bezwarunkowa jest najczystszą formą miłości jaka istnieje i może być ideałem do którego dążymy, aby osiągnąć wewnętrzny spokój i tzw. szczęście.

Umiejętność takiego kochania jest moim zdaniem wynikiem wielkiej dojrzałości człowieka i jego pracy nad własnym rozwojem wewnętrznym. Czasami uczymy się tego całe życie.

Niestety miłość bezwarunkowa zanika w ówczesnym świecie

Dlatego dobrze jest na ten temat rozmawiać i myśleć.

Dzięki Anty, że poruszyłeś ten temat.

Chociaż czytając co piszesz na forum.to stawiasz warunki swojej miłości, cytuję:

nie lubię palących i wytatuowanych kobiet;) Nie jestem też zainteresowany byciem którymś w kolejce, więc jak kobieta ma męża, faceta, ukochanego psa lub dzieci, to nie jest w stanie ofiarować mi tego, czego sama chciałaby ode mnie;)

Daleko tu do bezwarunkowej miłości chociaż jako człowiek rozumiem.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
nzts, wątek został tylko przeniesiony:
http://forum.trojmiasto.pl/Trzy-rodzaje-milosci-t502707,1,2.html
Na moją prośbę, bo bardziej pasował do tamtego działu, a ja omyłkowo umieściłem go tutaj.

Dopiero wróciłem z kilkugodzinnego spacerku - jak odsapnę to odniosę się do reszty:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ok. Dzięki :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie znam nikogo kto by w pełni stosował wersję C, właściwie nie sądziłem że prócz mnie ktoś jest nią zainteresowany:p

To nie jest tak że stawiam warunki swojej miłości, po prostu łatwo do niej dopuszczam. Wymienione kwestie też nie są absolutnym wymogiem, bo patrząc na moje relacje z kobietami, to większość z nich paliła, wszystkie miały tatuaże, a jedna dodatkowo miała dzieci. Jedynie zajęte odrzucam bezwarunkowo nie chcąc ich nawet poznać. Do tej grupy dorzuciłbym prostytutki, złodziejki i narkomanki - obawiam się też niewiernych, bo nie można im ufać.

Jest jednak różnica między tym jak się kocha, a kogo jest się w stanie pokochać. Miłość to w dużej mierze akt woli.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślę że jeżeli chcemy stosować wersję C to nie możemy nikogo odrzucać, bo tu liczy się człowiek jaki jest w środku, a nie jaką ma przylepioną etykietkę.
Częściowo tylko zgadzam się z tym, że zakochanie to akt woli.
Jeżeli spotykasz kogoś kto porwie Cię siłą swojego myślenia i poglądów jednoczących się z Twoimi, to czy będzie miało wtedy znaczenie kim ta osoba jest? Na tym polega myślę bezwarunkowa miłość.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nieztegoświata czy nie możemy nikogo odrzucać? ja często nie tyle co odrzucam co nie zauważam wielu osób dla mnie nie interesujących.
Zauważam, że zwracam uwagę na zupełnie inne osoby niż moi znajomi i inaczej ich oceniam.

Dla mnie ważne jest kim ta osoba jest. Nie jaką pozycję ma itp a bardziej co sobą reprezentuje, jakimi wartościami się kieruję. Mogę lubić kogoś, może mi sie wizualnie podobać, ale jeżeli nie będę takiej osoby szanować i nie będzie dla mnie ciekawa to nic z tego.

Anty masz trochę racji w tym, że zakochanie rodzi sie z B przeradza w C, ale jak mówiłam C nie jest dla mnie idealne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Możesz lubić ale nie szanować? To się nie wyklucza?
Dla mnie ktoś kogo nie szanuje i nie lubię raczej nie spodoba mi się wizualnie, na pewno nie na tyle by mogło to coś znaczyć, nie na tyle by na przykład czuć pociąg seksualny. Powierzchowność takiej osoby jest dla mnie co najwyżej obojętna.

Co nieidealnego dostrzegasz w C?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No właśnie sie nie wyklucza :)np. mogę kogoś lubić bo jest dobrym kolegą, traktuje mnie dobrze, ale nie szanuje bo wiem jak traktuje swoją partnerkę, czy inne osoby. Wiem, że z taką osobą nic mnie nigdy nie bedzie łączyć, chociażby mi się podobał wizualnie.
Podobać może mi sie wiele osób ale niejednokrotnie, pociągała mnie osoba nieatrakcyjna wizualnie ale kluczowym magnesem był charakter.

Dostrzegam wyrwanie C od rzeczywistości. Nie ma tak w życiu, że dajemy z siebie wszystko i nie jesteśmy wykorzystywani. Cały czas chciałabym aby istniała miłość C, ale żeby była kontrolowana przez rozum, aby nie zatracić się w tej miłości bezwarunkowej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak nie akceptuje czyjegoś zachowania to po prostu zrywam znajomość:)
Przykładowo, jak dziewczyna źle traktuje swojego faceta, nie okazuje mu szacunku etc to tym bardziej będzie tak robić ze mną - zwykłym kolegą, więc szkoda mojego czasu na nią. Więcej radości da mi obejrzenie anime, niż poświęcenie jej tego czasu.

Jak pociąga mnie czyjeś wnętrze, to od razu zaczynam postrzegać czyjś wygląd jako bardzo atrakcyjny - niezależnie od obiektywnych opinii otoczenia.
Nie masz podobnie?
Nawet ktoś obiektywnie brzydki, gdy ma fajny charakter staje się naraz całkiem seksowny. Potrafimy wtedy oddzielić te brzydkie cechy, od reszty )bo nikt nie jest brzydki w 100%) i dostrzec to co pozytywne. A nawet niektóre negatywne cechy stają się urocze, lub mają w sobie charakter;)

Aby miłość C wykorzystać w związku, trzeba trafić na innego praktykanta miłości C. Z innymi może lepiej nawet się nie wiązać?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mam podobnie. Dla mnie o urodzie człowieka decyduje jego wnętrze. Jeśli wnętrze jest nieciekawe to cała reszta również. I odwrót. Jeśli zaciekawi mnie wnętrze to i cały człowiek mnie fascynuje bez względu na wygląd.
Co do ostatniego zdania. Tak byłoby najlepiej. Z racji małej ilości praktykantów C jest to trudne do realizacji. Ale możliwe :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może trudniej znaleźć kogoś z "C" ale za to późniejsza realizacja tej opcji powinna być łatwiejsza.

Mniejszy wybór kolejnego partnera sprzyja kochaniu tego którego się posiada, bo w naturalny sposób zwiększa akceptację.
Zbyt duży wybór to jeden z powodów traktowania związków lekko, bo "jak nie ten to inny". Sprzyjają temu duże miasta, czy internet.
Sztuczne ograniczenia powinny sprzyjać trwałości?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie odrzucając nikogo i każdego od pierwszej chwili traktując wersją C, człowiek staje się mistykiem, i nie może być w żadnym związku;)

Jeśli ta osoba nie będzie osobą którą chciałbym by była, bo być nią nie może, bo nie zdoła mnie porwać siłą poglądów i myślenia. Ja jestem samotnikiem, nie mam wielu kolegów, nie posiadam bliższych koleżanek - bardziej znajome. Nie mam bo nie chce, nie potrzebuje. Zatem jeśli zaczynam rozmawiać z dziewczyną i dowiaduje się że jest mężatką, to mój entuzjazm znika i dążę do ograniczenia naszych kontaktów. Zazwyczaj z czasem one całkiem znikają. Mogę z nią rozmawiać na forum, albo spotkać się w grupie, ale prywatnie czy 1:1 nie mam potrzeby, nie chcę. A zatem nie mogę jej poznać tak by mnie oczarowała.

To jedna z wielu moich strategii by się nie dawać oczarowywać osobom do których nie chce poczuć nic więcej.
Nie utrzymuje też kontaktów z żadną moją ex i nie wierzę w przyjaźń damsko-męską.
Większość ludzi mnie nie interesuje lub zwyczajnie wkurza:d
Mój nick, mimo wielu moich miłych wypowiedzi na tym forum, nie jest bezzasadny:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeżeli chodzi o zakochanie to nie jest to jeszcze miłość. Ja mówiłam o odrzucaniu w miłości. W zakochaniu myślę że nie każdy nam naturalnie pasuje. Tak jak w przyjaźni lub koleżeństwie. Jedni ludzie nam odpowiadają inni nie.
Masz rację Anty, że można odrzucić osobę już we wstępnej fazie.
Ja nie odrzucam, ponieważ jestem ciekawa ludzi i staram się nie oceniać ich po powierzchowności, jeśli mnie zainteresują. Myślę też że ludzie spotykają się może w jakimś celu. I chcę wiedzieć jaki może być ten cel.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak już się zakochuje, to ktoś mi pasuje, więc miłość rozwija się niezauważenie pod warstwą silnych emocji:) Nie kojarzę abym się zakocham i szybko odkochał.

Też nie odrzucam ludzi po powierzchowności. Wręcz często podoba mi się dziwna powierzchowność kobiet, lubię kobiety o pełnych kształtach, z drugiej strony podobają mi się te o małych piersiach, niskie i wysokie, seksowne są też te z krótkimi włosami:p
Nietypowość i dziwaczność mnie kręci:P
Szybko się zakochuje, ale szybko też zauważam które znajomości nie mają przyszłości.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Powierzchowność to nie tylko wygląd, to też etykietka którą przylepiamy nie patrząc na kogoś po prostu jak na człowieka np. wykształcenie, zawód, stan cywilny, itp.

A przyszłość.kto ją zna lub umie przewidzieć? Skąd możesz wiedzieć jaka będzie przyszłość? Jest niewiadomą i to jest piękne. Mnie przyszłość niejednokrotnie zaskoczyła i zszokowała.

A nietypowość i dziwaczność bardzo mnie przyciąga, bo jest czymś ciekawym tym szarym świecie. Dla mnie nietypowy lub inny oznacza interesujący i intrygujący.
To człowiek który potrafi być sobą mimo presji otoczenia. Godne podziwu. Najwyższa forma odwagi życia codziennego.
Zawsze przyciągali manie tacy ludzie. Może dlatego że patrzę inaczej na życie niż ludzie dookoła mnie. I moja rodzina zawsze była inna.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dla mnie powierzchowność to tylko wygląd;)

W sensie bardziej ogólnym stan cywilny jest istotny w znajomości, reszta którą wymieniłaś nie ma znaczenia.
Studia teraz może zdać każdy idiota który ma trochę wolnego czasu i pieniędzy;) A coraz więcej inteligentnych osób zaczyna budować swoją karierę zawodową od zawodówek i techników, a potem zwyczajnie olewa studia, bo one nic już nie dają.
Coraz więcej osób dostrzega że szkoła ich ogranicza, nie rozwija się w takim szybkim tempie jak świat. Wiele aspektów systemu edukacyjnego pochodzi jeszcze ze starożytności - i nie podlega zmianom dostosowanym do ówczesnych potrzeb.
Podobnie zawód - właściwie już coraz ciężej mówić że ktoś ma jakiś zawód, raczej w chwili obecnej zajmuje jakieś stanowisko i realizuje cele z nim związane.
By się odnaleźć w tym świecie, trzeba podlegać ciągłym zmianom tak jak robi to świat:)

Z ostatnim akapitem zgadzam się w całej rozciągłości;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Skoro powierzchowność to dla Ciebie tylko wygląd to czemu piszesz:
>Jedynie zajęte odrzucam bezwarunkowo nie chcąc ich nawet poznać. Do tej grupy dorzuciłbym prostytutki, złodziejki i narkomanki - obawiam się też niewiernych, bo nie można im ufać. <
Czy to nie jest powierzchowne ocenianie człowieka? Po tzw.etykietkach.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie, bo te trzy wymienione nie są jakimiś oderwanymi cechami nie mówiącymi wiele o człowieku (jak spanie na brzuchu), to zachowania definiujące całą mentalność człowieka, to jaki jest, co czyni i jak myśli.

Możesz to nazwać etykietką, ale jak to jest etykietka, to dla mnie wygląda jak czaszka i dwa skrzyżowane piszczele;) Nie chce próbować co jest w środku, licząc że może akurat etykietka się myli i nie jest to trucizna. Zbyt duże ryzyko, zbyt mała szansa powodzenia.

Wszyscy wokół mówią "nie oceniaj", "bądź tolerancyjny" a ja mówię "pokaż mi swoich znajomych, a ja Ci powiem jaki się staniesz". Ja wiem kim nie chce być, i nie akceptuje pewnych zachowań. To nie jest postrzeganie ludzi powierzchownie, ale głęboko przemyślana strategia, która jest korzystna dla obu stron. Bo ja nie staje się gorszy niż jestem, a oni odczuwają mniejszą akceptację dla swoich czynów, przez co mogą odczuć potrzebę by stać się lepszymi ludźmi.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Powierzchowność człowieka to jego wygląd.
Nie oceniam na podstawie powierzchowności, czyli wyglądu.
Ale oceniam powierzchownie, bo mi to dobrze wychodzi:)
Ogólnie rzadko się mylę w czymkolwiek:p
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jest trochę racji w tym, że osoby te nie odczuwają twojej akceptacji. Ale czy to spowoduję że będą mieli potrzebę bycia lepszymi? Przecież większość społeczeństwa ich nie akceptuje, a przez to nie stają się lepsi. Poza tym nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych. Po prostu kroczymy innymi drogami. Ważne by żyć w zgodzie z sobą.
Jeżeli nie żyją w zgodzie z sobą to pobłądzili z jakiegoś powodu, dlatego ich nie osądzam. Mogą przecież odnaleźć jeszcze swoją drogę. Nie raz w życiu zdarzyło się że z narkomana i prostytutki stał się wartościowy człowiek, który poprzez swoje doświadczenie zrobił potem dużo dobrego. Nie raz wystarczy zobaczyć w takiej etykietce po prostu człowieka. I może to być właśnie bodziec w jego powrocie na swoją właściwą drogę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może nie mylisz się co do swojego życia.
Ale co do innego człowieka to trudno się nie mylić, bo nie jesteś nim.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Poza tym nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych.
>Po prostu kroczymy innymi drogami.
>Ważne by żyć w zgodzie z sobą.

Czyli pedofil to też zwykły człowiek który robi dobrze bo żyje w zgodzie ze sobą?:d

Może mój brak akceptacji nie sprawi że Ci ludzie się zmienią, ale może będzie czynnikiem. Na pewno moja akceptacja sprawi że będzie im łatwiej żyć jak do tej pory, może nawet pójść dalej złą drogą.
Akceptacja jest gorsza niż obojętność.

Trzeba też mieć na uwadze ludzi którzy stoją przed wyborem i społeczny brak akceptacji może być argumentem który uchroni ich od błędnej drogi.

Dla przykładu, nigdy bym się nie umówił z prostytutką. Gardzę nimi za wyrachowane wykorzystywanie swojego ciała do żerowania na męskich słabościach. Zmiana zawodu w tym wypadku to za mało by zmienić swój stosunek do życia. A nawet jakby się zmieniła, nie chciałbym z taką osobą być.

Mam za to świadomość, że gdyby większość ludzi je akceptowała, to pewnie z 50-70% kobiet pałałoby się tym zawodem. Kobieca świadomość że ten wybór może im spaprać całe życie, i że żaden facet już ich nie zechce, jest jednym z kluczowych powodów przez które większość dziewczyn nie wchodzi na tą drogę.

Zatem osoby akceptujące pomagają im podjąć inną decyzję, są pewien sposób współwinne.
Wpływ społeczeństwa jest wielki. Napisałaś że większość społeczeństwa ich nie akceptuje, więc dlaczego Ty akceptujesz?
Czujesz się dzięki temu lepsza?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie czuję się lepsza ani gorsza z żadnego powodu.:)
Nie napisałam że akceptuję. Napisałam żeby zobaczyć w nich też człowieka który pobłądził.
Na pewno nie powiedziałabym takiemu człowiekowi że robi dobrze. Ale to jego(jej) sprawa.
Pedofil moim zdaniem nie żyje w zgodzie z sobą.
Bez względu na to, należy zapobiegać prawem takiemu złu. Co nie znaczy że nie ma tam człowieka. Może chorego człowieka.

Jeżeli chodzi o prostytucję to myślę że nie dlatego co piszesz kobiety nie chcą być prostytutkami, bo w tej chwili jest to nagminne, prawie normalne( tak jak zdrady i ciągła zmiana partnerów).
Nie chcą nimi być dlatego właśnie że nie są w zgodzie z sobą.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pobłądził, ale mu nie powiesz że robi źle, bo to jego sprawa.
Dziwna filozofia. Właściwie już określenie że pobłądził, jest formą nie akceptacji. Ja wolę bardziej bezpośrednie stwierdzenia;)

Jest nagminne bo ludzie to akceptują. Podobnie jak kwestia zdrad. Ale na mnie proszę w tych kwestiach nie liczyć.

Myślę że brak zadowolenia z wybranej drogi to zbyt mało by je powstrzymać, nie w tym komercyjnym świecie. Wiele ludzi robi to co im się nie podoba by zarobić, więc dla przeciętnej kobiety bycie przez kilka lat nie w zgodzie z sobą, by się ustawić nie powinno być problemem. Ale pogarda, i lęk przed zarobieniem śmierdzącego ogona ciągnącego się za człowiekiem przez całe życie - to działa!
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślę że nie ma nic gorszego w codziennym życiu niż bycie nie w zgodzie ze sobą, świadomie lub nie.
Prostytucja często bywa pod przymusem.
Uważam, że ludzie którzy krzywdzą innych nie żyją w zgodzie.
Na szczęście nie należę do żadnej z wymienionych grup i mogę być taka jak chcę. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To gratuluje, bo niewiele osób może tak powiedzieć:)
Jesteś zatem szczęśliwa?

Twój nick coraz bardziej do Ciebie pasuje:p
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czym jest tzw. "szczęście"?
Dla mnie to trochę wyświechtane pojęcie.
Nie zastanawiam się już nad tym. Po prostu smakuje życie. Takie jakie jest. A jest ciekawe, nieodgadnione, niewytłumaczalne, zaskakujące, intrygujące, nieobliczalne, nieprzewidywalne i.....długo by wymieniać.:)
Tak, to prawda, często czuję, jak patrzą na mnie. Jak bym była nie z tego świata, stąd mój nick.
Ale jestem z tego świata. Ze swojego świata :)
Chyba każdy z nas ma swój świat? Prawda? ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ogólnie jest wiele definicji szczęścia, dla mnie to stała obecność pozytywnych odczuć - niezależnie od poziomu przepływu tych odczuć. Osobiście jestem szczęśliwy, przepływ jest na niskim, ale w pełni zadowalającym poziomie:)

>Takie jakie jest. A jest ciekawe, nieodgadnione,
>niewytłumaczalne, zaskakujące, intrygujące, nieobliczalne,
>nieprzewidywalne i.....długo by wymieniać.:)

Popieram:)
Ciekawość dnia jutrzejszego pozwala mi żyć, bo mimo że jestem szczęśliwy, to obiektywnie rzecz biorąc życie nie ma sensu. I gdyby nie to że ciekawi mnie jutro, to pewnie bym sobie palnął w łeb, bo wygodniej było by nie żyć niż żyć:D

>Chyba każdy z nas ma swój świat? Prawda? ;)

Ja i inni, dzielimy się jednym, tym którego inni nie chcieli:D

A jaki jest Twój świat?:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Właśnie taki jak wymieniłam powyżej. Ma te wszystkie cechy a wraz z życiem zyskuje nowe :)
Zycie dla mnie ma sens, głęboki sens, bo każdego dnia uczy czegoś nowego poprzez doświadczenie.
A jak Ty opisałbyś swój świat?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja do tych cech wymienionych przez Ciebie dopisałbym te negatywne, mrok, brutalność, niesprawiedliwość, chaotyczność, cierpienie, głód, choroby, śmierć...

Też każdego dnia uczę się czegoś nowego, ale to za mało by nazwać to sensem życie, bo cóż z tego że się uczę, jak pewnego dnia umrę i to wszystko będzie na marne?

Dla sensu życia, uczenie się jest tak samo mało znaczące jak gromadzenie pieniędzy. Oczywiście można sobie z tego uczynić cel życia, tylko jaki w tym sens?
Chociaż trzeba przyznać że gromadzenie pieniędzy jest korzystniejsze, bo przynajmniej po śmierci zyskają nasi spadkobiercy lub bank:D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>dopisałbym te negatywne, mrok, brutalność, niesprawiedliwość, chaotyczność, cierpienie, głód, choroby, śmierć...<
to wszystko mieści się dla mnie pod pojęciem "nieobliczalne".
A cierpienie.....(pisałam to już w jakimś wątku) to wg mnie największa nauka i wychodzimy z niego mądrzejsi, o ile chcemy z niego wyjść i traktujemy jako naukę.
Tego co jest po śmierci nie wiemy. Dowiemy się dopiero jak umrzemy. Dlatego też nie wiadomo czy to co jest teraz jest na marne.
Zresztą nie myślę o tym co będzie potem. Myślę o tym co jest teraz. A teraz łatwiej mi jest żyć kiedy więcej wiem i rozumiem. Więc uczenie się ma dla mnie bardzo duży sens. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie z każdego cierpienia da się wyjść. Cierpienie które odpowiada naszym możliwościom poradzenia sobie z nim może być dla nas nauką, ale często spotyka nas zbyt często i jest zbyt silne, a wtedy druzgocze duszę, pożera nas powoli i po kawałku.
I nie tylko nie rozwija, ale odbiera nam normalność, nie pozwala istnieć w tym świecie, często powoduje jakiś rodzaj choroby psychicznej lub zwykłe pospolite szaleństwo.
Niektórzy jakoś z tego wychodzą, ale nie są już tacy sami, często są tylko pustymi skorupami - żyją, ale są martwi.
Rozumiesz co mam na myśli?

Uczenie ma dla mnie taki sens jak dla Ciebie, ale nie przekłada się to na sens życia, czyli ogólny powód dla którego istniejemy.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Właśnie dla mnie jest to ogólny powód dla którego istniejemy- nasza "dusza " się uczy.
Rozumiem co masz na myśli. Nie wiem czy z każdego cierpienia da się wyjść. Ale wiem, że wielu wyszło z niewyobrażalnego cierpienia. Kontakt z takim człowiekiem jest bezcenny. Czasami jak spotykam ludzi to czuję, że człowiek musiał "wiele przejść" i że jest mądrzejszy. Mam wrażenie że więcej wie o tym świecie, więcej niż inni ludzie. Po swoich cierpieniach też więcej rozumiem. Dużo więcej. I mam w sobie większy spokój.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
O ile jest jakaś "dusza", to martwi mnie powód dla którego ona ma się uczyć poprzez cierpienie.

90% ludzi których spotykam a których można określić jako tych co przeszli swoje, jest głupich i nic ich to nie nauczyło. Często nawet nie wyciągnęli z tego wniosków i spotka ich to ponownie bo do tego dążą;)
Spora ich część zamiast stać się mądrymi stała się bardziej smutnymi, zmęczonymi, zawziętymi, bezwzględnymi... i w pewnym sensie złymi. W wielu cierpienie zabija dobroć, zmieniając ich w nieczułe maszyny dążące do tego by ich już nic złego w życiu nie spotkało, nie ważne ilu innych przy tym ucierpi.

Mnie cierpienie uczy, ale mnie uczy wszystko, więc cierpienie nie jest mi potrzebne do przekraczania jakichś naturalnych granic.
I jeśli tam po drugiej stronie nic nie ma, to wolałbym zrezygnować z nauki poprzez cierpienie;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak masz rację. Wszystko uczy, nie tylko cierpienie. Ale moim zdaniem cierpienie uczy najbardziej.
Są ludzie których cierpienie nie uczy bo nie chcą tak na to spojrzeć. Traktują to jako "niesprawiedliwość" albo "złośliwość losu" i wtedy czują gniew.
Nikt nie chce cierpienia i chciałby z niego zrezygnować.
Ale świadomie nie mamy na to wpływu.
Jest taka teoria że myśląc o czymś intensywnie nawet podświadomie np. jak się czegoś boimy, to przyciągamy to. Film "Sekret". O tym jak myśli wpływają na nasze życie. Wypowiadają się tam filozofowie, psycholodzy, metafizycy i fizycy. Oglądałeś?
Trudne do praktyki ale ciekawe.:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mnie to spotkało. Zawsze bałam się zdrady. Doświadczyłam, przeżyłam, zrozumiałam i już się tego nie boję. Nie czuję gniewu, bo zrozumiałam że każdy człowiek ma prawo zrobić ze swoim życiem co uważa. A my robimy ze swoim co my uważamy. Pozbyłam się oczekiwań. Cenna nauka, bo teraz czuję się bardziej wolna od wszelkich oczekiwań. Już ich nie mam. Bo wiem, że każdy ma wolny wybór.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oglądałem, ale nie sądzę by to miało aż tak silny wpływ jak to opisano w filmie. Powiedziałbym raczej że sposób myślenia może lekko wpływać na rzeczywistość, ale żadna mantra nie może definiować rzeczywistości.
Film sam w sobie był nędzny, ot taka indoktrynująca propaganda, jak filmiki prezentowane przez sekty, w stylu scjentologów;)
Większe praktyczne znaczenie ma np NLP, tylko to metody manipulacji otoczeniem do wyciągania z niego możliwie największych egoistycznych zysków. Jedna z najgorszych form zła, ukryta, ale porównywalna z czystkami etnicznymi.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ja uważam ze myślenie właśnie ma decydujący wpływ na nasze życie. Tylko panowanie i kontrolowanie myśli jest bardzo trudne. Patrząc na swoje życie to się to sprawdziło. Nieświadomie wtedy. Teraz dopiero to widzę. Nie tylko w negatywny sposób, ale też w pozytywny.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zdrada istotnie jest bolesna, ale też wiele zależy od tego jak wygląda związek, czasem to coś druzgocącego, a innym razem zrozumienie przychodzi całkiem lekko. Wiele też zależy od osobowości jaką się posiada i stosunku do seksu i miłości.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślenie to tylko składowa, wiele zależy od tego na co nie mamy wpływu, także od innych;) I nie ważne jak wiele razy powtórzysz mantrę że jesteś zdrowa, szczęśliwa i ogólnie jest super, jak świat może mieć całkiem inne plany - przecież jest nieobliczalny;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zrozumienie nie przyszło lekko bo zawsze najbardziej ceniłam szczerość i prawdę.
Ale po wszystkim poczułam ulgę bo w końcu się zmierzyłam ze swoim lękiem. I go już nie ma. Tego lęku :)
Pozytywna strona cierpienia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak to prawda bo chyba nikt nie jest w stanie całkowicie panować nad swoim myśleniem i podświadomością.
I tu nie chodzi o mantrę, tylko głębokie przeświadczenie wewnętrzne i szczerą wiarę świadomości i podświadomości w to co nas spotka.
Nie znam nikogo kto to potrafi. Dlatego mówimy że nie mamy wpływu na to co nas spotyka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Skoro nie znasz nikogo kto by to potrafił to skąd wiesz że to istnieje?
Podejrzewam że takie ćwiczenie umysłu pozwala przejść na wyższy poziom świadomości, który to tak jak w przypadku oświeconych/mistyków/świętych sprawia że zwiększa się nasz poziom akceptacji tego co nas spotyka, a zatem nie możemy osiągnąć tej "umiejętności" bo ona polega na wywieraniu presji na rzeczywistości, czyli naginaniu "przeznaczenia" innych osób dla naszego osobistego zysku.

Tam niżej (2013-11-01 23:57) zadałem Ci pytanie, na które interesowałaby mnie Twoja odpowiedź, o ile zechcesz, rzecz jasna;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie nazwałabym tego naginaniem rzeczywistości tylko szczerym prawdziwym pragnieniem i wiarą w to że się to spełni.
Tam też mówią że jest to dużo silniejsze kiedy nie jest tylko egoistyczne tzn. też z myślą o innych.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale by chcieć by to się spełniło musisz chcieć by coś zaistniało, czyli by narodziła się pewna wolna przestrzeń. Te rzeczy nie biorą się z niczego.

Dla przykładu, jeśli chcesz dostać dobrą pracę, to po pierwsze musi powstać wakat (to ma szanse być nieegoistyczne, chociaż niektóre stanowiska zwalniają się jak ktoś umrze lub zostanie zwolniony:p), a po drugie, aby Tobie się udało, innym (konkurencji) musi się nie udać. I zakładając że Twoje myśli wpływają na rzeczywistość i ją zmieniają, to inni w nieuczciwy sposób zostają pokrzywdzeni;)

Wiesz że to o czym mówimy, w dawnych czasach nazywano magią?:p
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak, też wspominają o tym e tym filmie.
Oni nazywają to siłą przyciągania. np. Jeżeli chcesz dobrą pracę to najpierw wyobrażasz sobie co to miałaby być za praca tzn. jaki rodzaj pracy, potem wybierasz firmę, która takie stanowiska pracy posiada, myślisz o tej firmie, dużo dowiadujesz się o niej, poznajesz" od podszewki", nawet tam idziesz żeby się zorientować jak tam jest, może poznajesz ludzi którzy tam pracują, rozmawiasz, poznajesz, dowiadujesz jakich kompetencji tam potrzebują i ewentualnie doszkalasz się,. To długi proces....ale kiełkuje on w myślach i powoli staje się realny....
A potem zwalnia się etat lub powstaje nowy a Ty jesteś całkiem gotowy na podjęcie tej pracy. Kto ma większą siłę przyciągania i realizuje ją ten wygra tą rekrutację. Rekrutujący też to odbierają i wybiorą osobę która jest pewna że to dla niej miejsce. Tak to widzę po krótce w działaniu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Chyba inaczej pamiętam ten film;)

To co opisałaś wydaje mi się niebezpieczne, bo możesz się doprowadzić do obsesji, która po wyborze innej osoby może wywołać chęć jej "usunięcia";)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie jest to odczucie nerwowe tylko wewnętrzny spokój ducha i pewność że prędzej czy później to nastąpi. Także obsesja odpada ;)
Wiem, bo akurat ten przykład "przerobiłam" na własnej osobie :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A co jeśli to jednak nie następuje? Jak długo można czekać nim wewnętrzny spokój zburzy frustracja uciekającego czasu i braku efektów ciężkiej pracy?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To nie jest ciężka praca....to coś takiego jak pasja. Pasja pracą. To nawet przyjemne...z takim dreszczykiem emocji...
Ale jestem przecież z "innego świata" ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Ogólnie rzadko się mylę w czymkolwiek:p

A co sądzisz o dzisiejszym trójmiejskim motto?:

"To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie rozsądni tacy pełni wątpliwości."

Bertrand Russell

Bez urazy ;)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pytam z ciekawości :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem co to trojmiasto motto.

Cytat mnie nie uraża, bo całkowicie nie uwzględnia mojej osoby, czyli osoby pewnej siebie i skromnej, której życie zbudowane jest wyłącznie na wątpliwościach:))
Jak widać, nawet Russell był ograniczony w swoim myśleniu i moja osoba była dla niego tym o czym "nie śniło się nawet filozofom":D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
:)))
Motto jest na stronie głównej trójmiasto.pl.
No to podsumowałeś Russella. Dobrze że tego nie czyta bo podjął by dyskusję. :
Ja akurat się z nim w dużej mierze zgadzam. :)
Bo mądry człowiek zawsze bierze pod uwagę to że wszystkiego nie wie i może się mylić.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hehe, myślałem że chodzi o jakiś dział z artykułami motoryzacyjnymi czy jakieś podforum o tej samej tematyce:D

Wchodzę bezpośrednio na to forum (Towarzyskie/Poznajmy się) i resztę portalu odwiedzam sporadycznie.

Russell w książkach jest jak Karolak w tv - jest wszędzie, aż strach otwierać lodówkę, by nie wyskoczył:D
Nic do niego nie mam, ale też nie jestem jakimś fanem.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie rozumiem teraz, jeżeli Wasza relacja Twoja i jakiejś NN kobiety nie musiałaby być intymna i nikt z Was tego nie oczekuje, a Twój rozmówca jest interesujący... to pozbawiasz się kontaktu z ciekawą osobą bo ma kogoś?

Rozumiem Twoją taktykę aby nie zawracać sobie głowy osobami zajętymi aby nie czuć więcej i żeby nie cierpieć, tym bardziej gdy osoba mająca partnera wydaje sie być zainteresowana. Ja wierzę w przyjaźń damsko-męską, ale pod warunkiem, że poznaje ich kobiety :)

Anty czyżbyś był introwertykiem?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak, jestem introwertykiem, silnym introwertykiem, mimo że niezwykle otwartym i wygadanym:D

Dziecko zainteresowane zabawką próbuje ją zjeść wkładając ją do buzi, wierzący spożywają opłatek wierząc że to ciało boga - chcą je wchłonąć aby się z nim połączyć.
Jeśli jakaś kobieta mnie niesamowicie fascynuje to chcę się z nią zjednoczyć także intymnie:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli jakaś kobieta mnie niesamowicie fascynuje to chcę się z nią zjednoczyć także intymnie:)

Pięknie powiedziane :)

Ale czy introwertyzm to nie zaprzeczenie otwartości?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bycie introwertykiem oznacza że zainteresowanie takiej osoby skierowane jest bardziej do wewnątrz. Jej świat wewnętrzny jest niesamowicie rozbudowany, taka osoba więcej myśli niż działa.
I wszystko to pasuje do mnie:p

Otwartość w żaden sposób temu nie zaprzecza, bo otwartość nie należy ani do introwersji ani ekstrawersji, to raczej kwestia przepustowości łączą pomiędzy światem zewnętrznym i wewnętrznym;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgadzam się z opisem Antyspołecznego
Mam bliską przyjaciółkę, która jest introwertykiem i wiem ile kosztuje ją znajomość ze mną bo ja jestem ekstrawertykiem i wysysam z niej energię. :)

Nie rozumiałam początkowo jej zachowań... oczywiście z mojej niewiedzy :) dopóki nie znalazłam tego ...
http://bebzol.com/pl/Jak-zrozumiec-introwertyka.87384.html
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Obejrzałem i przeczytałem i zgadzam się z tym tylko połowicznie. Mam silne przekonanie że twórcą tej teorii jest ekstrawertyk:D

W moim przypadku jest tak, że lubię gadać, ale mam też potrzebę bycia samemu. I jest to albo, albo. Gdy jestem w towarzystwie to gadam, nie potrafię siedzieć obok i zajmować się czymś innym, np czytaniem książki, czy myśleniem na jakieś swoje tematy. Gdy mam ochotę pobyć sam, to zwyczajnie się nie spotykam z ludźmi, unikam ich lub uciekam (np do lasu).

Gdy jednak jestem z kimś, to istotna jest jakość kontaktu pomiędzy nami. Nie lubię być czyimś towarzystwem jako dodatkiem do działania. Gdy idę gdzieś z kimś, to najważniejsza jest ta osoba a nie co będziemy razem robić - to tło - mogę nic nie robić, po prostu iść na spacer, lub siedzieć na ławce i gadać.
Lubię rozmawiać o rzeczach istotnych, na jakieś tematy, pytać, słuchać, rozważać - rozmawianie o niczym lub milczenie to dla mnie strata czasu. Wolę milczeć w samotności, bo nikt mi wtedy nie przerywa toku myślenia, nie muszę myśleć o kimś obok i mogę się "wyłączyć" nie zważając na upływ czasu.

Żadnej chomikowej kuli nie mam. Dopuszczam do siebie ludzi w zależności od stopnia wzajemnego zainteresowania. Mogę rozmawiać na każdy temat - chociaż nie z każdym:p (bardzo ograniczona ilość ludzi wzbudza moją sympatię).

Po prostu to co się dzieje w świecie zewnętrznym to ułamek tego co jest wewnątrz. Prawdą spod tego linka jest że ładuje baterie w świecie wewnętrznym. Świat zewnętrzny spala moją energię w zależności od działania. Gdy jest to coś subtelnego, jak np rozmowa czy spacer, to baterie się nie zużywają. Mogą się nawet ładować, gdy rozmowa pobudza mnie intelektualnie. Ale jeśli mam iść do klubu potańczyć, to moje baterie zaczynają się zużywać już na samą myśl o tym. Za dużo bodźców, za dużo ludzi, za dużo działania.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Możliwe, że twórcą był ekstrawertyk :)
Nie mówię, że teoria jest idealna, bo nie bierze pod uwage konkretnej jednostki.

Potrzeba bycia samemu jest pewnego rodzaju kulą...Przyznaj się, że masz kulę :) nie wstydź się :P Ja nie twierdzę, że do kuli nikogo nie przygarniasz ;)

Ja mam potrzebę towarzystwa, jak jestem sama mam poczucie pustki, tracę moją energię. Nigdy wczesniej nie miałam styczności z intrawertykami, ale widzę, że 5 letnia znajomość nauczyła mnie innego spojrzenia na świat ... bardziej uduchowionego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie mam kuli:P
Ta teoria zakłada że kula istnieje zawsze, co najwyżej można kogoś do niej wpuścić.
Ja dopuszczam do siebie każdego kto jest w pobliżu - oczywiście to jak bardzo zależy od człowieka, od tego jak się rozumiemy.
A nawet będąc z kimś mam potrzebę samotności - to się zbiera, nagromadza i wtedy muszę się odciąć, odpocząć.

Oglądałaś serial Dexter? W sensie uczuciowym moja potrzeba samotności jest jak "mroczny pasażer" głównego bohatera - tylko moja potrzeba jest bezkrwawa i starcza jej cisza i brak innych wokół.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oglądałam ten serial. U Dextera to trochę kwestia wyboru "dekalogu" czy to była jego potrzeba? potrzeba sprawiedliwości? Miał swój świat, który był tylko jego, i nie chciał nikogo do niego wpuścić.

Zdaję sobie sprawę z tej potrzeby samotności, zawszę się dziwiłam się jak moja przyjaciółka potrafi sobie sama zorganizować czas, spedzać aktywnie czas sama ze sobą. Sporty które uprawia to indywidualne, gdzie ja tylko sporty grupowe.

Niestety postrzegam siebie jako tego ludzika, który siłą chce wejść do środka kuli :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To była jego potrzeba, i to zbierało się wraz z kontaktami z ludźmi. Im bardziej jego świat się komplikował, im więcej spadało mu na głowę, tym silniejszą miał potrzebę by dać upust "frustracji" (chociaż to niewłaściwe słowo).

Nigdy nie lubiłem sportów grupowych, chociaż właściwie powinienem powiedzieć zespołowych, bo bieganie z kimś nie jest takie złe, o ile ma się podobne tempo;)

A jak się objawia to Twoje wchodzenie do kuli?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czasami, zaznaczam czasami, widząc, że przyjaciółka ma problem, że chce się wycofać przemyśleć, schować się do kuli to staram się ją czymś zająć, wyciągnąć z kuli aby nie siedziała w domu i sie zamartwiała.

Widzę, że chce się ukryć, a ja z uporem maniaka nie chce, żeby się zamknęła i została z czymś sama. Przyjeżdza do mnie a jej o nic nie pytam, wiem, że jak będzie chciała to mi powie. Wiem, że potrzebuje oddechu od swoich problemów. Ona śmieje się, że czasem jej nie słucham tylko wiedząc, albo myśląc, że wiem co jest dla niej lepsze, decyduje za nią :) Ona wie, że cokolwiekby zrobiła to ja ją wysłucham, nie potępię, mimo, że wie, że pewnych rzeczy nie akceptuje.
Obie jesteśmy różne i chyba uczymy się wzajemnej tolerancji. Najważniejsze, że obie nie lubimy obłudy i wolimy powiedzieć straszną prawdę o sobie, niż powiedzieć o sobie czegoś co nie jest prawdą. Wiemy, że jesteśmy różne i akceptujemy siebie.

Uwielbiam to bo gdy ja się nakręcam to ona mnie swoją osobowością uspokaja, a gdy ona wpada w nostalgiczny nastrój to ja ją z niego wyciągam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To mam podobnie jak Twoja koleżanka. Jak mnie coś smuci, czy mam jakiś problem, to wolę go rozwiązywać w samotności - poprzez analizę i myślenie.

I ogólnie nie lubię jak ktoś próbuje mnie wyciągać do ludzi, bo ludzi jako gatunku nie lubię, lubię tylko jednostki;)

Jeśli natomiast chodzi o tą końcówkę, to jest to idealny układ w przypadku związków. W ten sposób można zachować równowagę i nie tylko osobistą, ale i związku jako całości.

Tylko rozbieżności nie mogą być za duże, bo wtedy ludzie nie będą umieli się zrozumieć i zaczną się od siebie oddalać.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Introwertyk docenia możliwość spędzenia czasu w towarzystwie własnych myśli i przeżyć, z dala od nadmiaru zewnętrznych bodźców.
A dyskusje na forum i inni ludzie to nie są bodźce zewnętrzne?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Subtelne, dające się kontrolować, dające czas na udanie się do świata wewnętrznego na przemyślenia, pozwalające ich doświadczać w bezpiecznym domowym zaciszu;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Takiej odpowiedzi sie spodziewałam :)

Ja jako ekstrawertyczka, silna ekstrawertyczka mimo wszystko uczuciową i zamkniętą, już wiem z czego wynikały te rozbieżności w naszych dyskusjach :D

"Jeśli jakaś kobieta mnie niesamowicie fascynuje to chcę się z nią zjednoczyć także intymnie:)"
Jestem usatysfakcjonowana odpowiedzią :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To też ciekawe, spotkałem się z tym nie raz - zamknięta w sobie ekstrawertyczka. Potrafi gadać godzinami całkowicie nic o sobie nie mówiąc:p

>Jestem usatysfakcjonowana odpowiedzią :)

nzts nawet uznała ją za piękną;)
A sprowadza się do tego czego kobiety w facetach nie lubią. Czyli to tego by je zaliczyć, gdy nam dobrze w ich towarzystwie. Reszta to tylko dobry dobór słów;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No i całe piękno uleciało :(
Fatalne określenie "zaliczyć" brudzi piękno tego czym jest miłość fizyczna, czyli dopełnieniem miłości psychicznej.
Inaczej nie umiem tego widzieć.:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Masz racje, też nie lubię tego słowa, dlatego go użyłem:p
Trudno jednak mówić o dopełnieniu miłości, gdy nie wiadomo czy to miłość, ani czy to zakochanie, jest po prostu fascynacja wynikła z tego że poznaliśmy kogoś nam tak bliskiego.

U wielu ludzi seks nie jest dopełnieniem miłości, jest tak jak fascynacja, jednym z czynników wywołujących miłość. Pewną składową.

Ale tak jak napisałem tam powyżej, to kwestia nazewnictwa. Ja umiem to ładnie ubrać w słowa, podobnie jak kobiety. Większość facetów nie umie, więc brzmi to ordynarnie i nieatrakcyjnie.
O ile z założenia nie wynika z fascynacji fizycznej i nie ma być jednorazowe, to jest tym samym co ja tak "pięknie" nazwałem;)

A z tym "pięknem" miłości fizycznej bym nie przesadzał, to w końcu najbardziej zwierzęcy aspekt naszego istnienia.
Słowo "brudzi" bardziej do tego pasuje, bo z punktu widzenia naszych czasów, seks w ogóle powinien być zakazany - jest taki niehigieniczny:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Filozofem to Ty jesteś ;) trzeba przyznać :)
A ja tam uważam że nie ma nic piękniejszego niż połączenie miłości psychicznej i fizycznej. Osobno miłości te nie są już takie piękne ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Masz racje, ale to połączenie to raczej coś na co patrzymy z perspektywy czasu, ale jak jest na początku? W którym miejscu pozwalasz sobie na pierwsze przejawy miłości fizycznej?
W ogóle, to jakie to są pierwsze przejawy obu miłości?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hmm...pod tym względem też jestem chyba z innego świata ;)
z dawnego ;)
Po dość długim czasie miłości psychicznej...kiedy będzie to właśnie dopełnieniem. I kiedy jestem tego wewnętrznie pewna, że to ta osoba.
Choć tak jak pisałam życie bywa zaskakujące, więc niczego nie można powiedzieć na 100%. Szczególnie jeżeli chodzi o przyszłość.
I każdy człowiek jest inny, więc i miłości są inne.
To tylko teoria. życie weryfikuje wszystkie nasze teorie w praktyce.
Ale podoba mi się jedna Twoja teoria:
>Obecnie miłość dla mnie to przyjaźń połączona z akceptacją, brakiem oczekiwań, fascynacją intelektualną i silnym pragnieniem by to wszystko wyrazić poprzez zjednoczenie seksualne:)
Popieram całkowicie.
A Ty kiedy pozwalasz sobie na pierwsze przejawy miłości fizycznej?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja nie jestem pewien nawet tego że ten świat istnieje, a ja "jestem". Z miłością (także tą fizyczną) jest jeszcze trudniej, zwłaszcza że dotyczy dwojga.

>A Ty kiedy pozwalasz sobie na pierwsze przejawy
>miłości fizycznej?

We właściwym czasie:p
Szybko, w mojej opinii. Ale to zależy nie od "czasu" w sensie dosłownym, ale od czynników emocjonalnych, jak ta osoba na mnie działa.

I pozostało pytanie, co oznaczasz za pierwsze przejawy miłości fizycznej?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To trudne pytanie...
Myślę że pojęcie miłości fizycznej jako samo nie istnieje bo jest wynikiem i dopełnieniem miłości psychicznej. A samo pożądanie to nie miłość. Zgadzam się z tym co pisałeś w innym wątku a co zacytowałam powyżej o tym, że wszystko co doświadczasz psychicznie z drugą osobą chcesz wyrazić fizycznie.....i to są dla mnie przejawy miłości fizycznej.
A co to znaczy dokładnie>Szybko, w mojej opinii
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To może chociaż możesz określić pierwsze przejawy miłości emocjonalnej, skoro one się łączą?

Dla mnie pierwszymi przejawami miłości fizycznej w sensie emocjonalnym może być pragnienie by dotykać tą osobę, czyli w sensie fizycznym może się to objawiać dotykiem w każdej formie, nawet poprzez trzymanie za ręce czy przytulenie.

"Szybko, w mojej opinii" oznacza że nie muszę być pewnym miłości by chcieć nawiązać z nią "kontakt bezpośredni";) Nie muszę być nawet zakochany. Wystarczy że kobieta mnie fascynuje na tyle, że myślę o tym że mógłbym się w niej zakochać i chcieć się w niej zakochać.

Właściwie z biologicznego punktu widzenia, kontakt z jej zapachem i śliną jest wręcz niezbędny by chcieć czegoś więcej uczuciowo. Może się zdarzyć że podczas pocałunku człowiek będzie miał odczucie jakby całował siostrę i wtedy uczucie się zmieni.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To zależy od drugiej osoby i tego jak jest w stanie wpłynąć na moje emocje. Na pewno najpierw jest pragnienie by dotknąć tą osobę, ale chyba czekam na pierwszy krok z drugiej strony. Właściwie nie wiem dlaczego? Może dlatego że jestem kobietą i lubię być zdobywana....?
Albo jestem jakaś starodawna....? ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czekaj, czekaj, faceci raczej szybko przechodzą do dotykania:p a Ty napisałaś że miłość fizyczna jest następstwem tej uczuciowej, i czekasz z jednym na drugie. To jak szybko rodzi się ta Twoja uczuciowa?
Właściwie o to pytałem, o jej pierwsze objawy:) Jakie są pierwsze objawy miłości uczuciowej?
Jak ktoś wpływa na Twoje uczucia?

Może to jednak trwałe połączenie i wystarczą słabe przejawy pierwszej aby chcieć już czegoś z drugiej?;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiesz, nie zastanawiałam się nigdy nad tym jakie są u mnie pierwsze objawy miłości uczuciowej......
Muszę czuć na pewno fascynację, ciekawość, zainteresowanie kimś jako człowiekiem, ale też muszę poczuć szczerość, prawdę od tej osoby i zaufanie. I czuć ze mamy podobne intencje w stosunku do siebie.
I w momencie dotyku czuć wewnętrzną zgodę i chęć na fizyczność.
A jak jest u Ciebie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
U mnie jest dokładnie tak jak opisałaś, tylko dla mnie oznacza to "szybko";)
A Ty wcześniej napisałaś:
>Po dość długim czasie miłości psychicznej...
>kiedy będzie to właśnie dopełnieniem.
>I kiedy jestem tego wewnętrznie pewna, że to ta osoba.

Więc mimo że myślimy podobnie, to mamy całkiem inną skalę:D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Po jakim czasie zwykle pojawia się w Tobie fascynacja?
W ile czasu ktoś może Cię sobą zafascynować?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Po dość długim czasie miłości psychicznej żeby poczuć i być w miarę pewną tego co napisałam powyżej. O to mniej więcej chodzi :)
Tak, chyba myślimy w tym temacie podobnie. Zauważyłam to już wcześniej po Twoich wpisach :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Początek fascynacji może pojawić się u mnie już po jednej dość długiej rozmowie. Potem jest proces przemyśleń. Czas który zweryfikuje czy nie jest to chwilowe i czy zadziałało w obie strony. Jak widzę odzew to rozmów jest ciąg dalszy i fascynacja albo wzrasta albo maleje.
Jak wzrasta to dzieje się dalej....co ma się dziać ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mam podobnie. Ale to oznacza, że jedna rozmowa to jedno spotkanie, a zatem na drugim może dojść do pocałunku? A może i czegoś więcej?;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
U mnie to mało prawdopodobne przy drugim spotkaniu....;)
Chyba potrzebuję więcej czasu, żeby to wszystko poczuć o czym pisałam.
Ale tak jak wspomniałam...życie czasem zaskakuje.:)
Wygląda na to że u Ciebie dzieje się to jednak szybciej....?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Coś mnie wylogowało. Ta odpowiedź powyżej to moja :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dwa razy zdarzyło się to szybciej, ale wynikło to z inicjatywy drugiej strony;) Ale w obu znaliśmy się dłużej, bo inicjacja znajomości odbyła się w sieci.

Przy znajomościach zawieranych w necie, to mógłby być nawet seks jako zwieńczenie dobrego pierwszego spotkania, bo spotkanie jest tylko potwierdzeniem tego co zostało zasiane już wcześniej:)

O 3 system się restartuje, to standard w necie;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może tak jest. Nie wiem bo nie mam doświadczenia w zawieraniu znajomości w necie.
A tamte znajomości z netu długo przetrwały?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Widzę że lubisz długo posiedzieć....? :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zmieniły się w związki i trwały dłużej niż te ze znajomości rozpoczynanych "na żywo". Były też dużo lepsze jakościowo, bo była większa znajomość siebie nawzajem - w necie ludziom łatwiej przychodzi opowiadanie o sobie i mówienie rzeczy których normalnie by raczej nie powiedzieli. Często w dwa tygodnie intensywnych rozmów można kogoś poznać lepiej niż w ciągu kilku lat związku opartego na przyjaźni, a czasem tak, jak nikt tej osoby nie zna;)

Internet zapewnia też większą różnorodność osób i łatwiejszą możliwość kończenia znajomości.
Jak się dużo strzela, to w końcu trzeba trafić:p
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Coś w tym jest że łatwiej w necie powiedzieć pewne "rzeczy" tak prawie od razu.
Chociaż ja nie mam z tym problemu " na żywo":)
Czemu w takim razie takie dobre relacje się rozpadły...?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z tymi golami to masz rację ;)))
Na pewno w necie łatwiej jest zacząć znajomość.....nawet dużo łatwiej. Właściwie jest to chyba najłatwiejsza forma rozpoczęcia znajomości.
Nie robiłam tego nigdy bo zawsze wydawało mi się że "trzeba spojrzeć człowiekowi w oczy".
A poza tym w necie też łatwiej okłamać.
I nie rozczarowałeś się nigdy przy spotkaniu?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Też nie mam z tym problemu na żywo, ale często ilość bodźców zewnętrznych w pewien sposób ogranicza tematykę.
Nie chodzi zatem o to co można powiedzieć, a nawet o co zapytać (bo to już inna cecha:p), ale o to do czego można dojść w procesie rozwijania się tematu:)

>Czemu w takim razie takie dobre relacje się rozpadły...?

Nie zawsze z dobrych relacji przyjacielskich może powstać związek oparty na tych samych relacjach. Stąd obecnie moje pragnienie akceptacji i wrogość dla oczekiwań i wymagań;)
Istotnym elementem jest też czas i myślenie o związku w kategoriach dziesięcioleci. Jeśli człowiek nie widzi się w tym za 30 lat, to raczej nie ma co tego ciągnąć, bo tylko traci się młodość i zmniejsza się szanse znalezienia kogoś na zawsze.

I nie pisałem że były to dobre relacje:p Ale seks był zawsze dobry, od początku do końca. Więc chyba dobrze że zaczynał się wcześnie:p

***
Lubię posiedzieć, ale dzisiaj pomaga mi też dobry sen z dnia wczorajszego, który trwał niemal 15h:D

***
Przy strzelaniu miałem na myśli inne znaczenie słowa, ale gole są rzeczywiście lepsze:D

Dobre jest to że łatwiej zacząć i łatwiej skończyć. Możesz poświęcić na kogoś kilka minut i uznać że jednak to nie ma sensu. Idąc na randkę już tak szybko nie jest - a czasami też jest i ostro, jak się trafi taka z temperamentem:D

Okłamywanie w necie jest dokładnie takie samo jak na żywo - kłamcy kłamią wszędzie;)

>I nie rozczarowałeś się nigdy przy spotkaniu?

Na każde spotkanie szedłem bez oczekiwań i nigdy się nie rozczarowałem. Ale miałem taki okres że zależało mi na poznawaniu dużej ilości ludzi i chodziłem na spotkania przedwcześnie. Zdarzało mi się spotykać dziewczynę po rozmowie składającej się z podania numeru telefonu;)
Zrobiłem tak kilka razy i słowo "porażka" nie oddaje w pełni tego jak te spotkania wyglądały:D

Teraz spotykam się po dłuższym czasie aktywnej rozmowy - i zawsze jest świetnie:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Muszę przyznać że niezły z Ciebie wyjadacz......takie bogate doświadczenie ;)
Czuje się trochę jak bym była "dziewicą" w tym temacie.
Ale chętnie skorzystam z rad "kolegi po fachu" ;)))
Trochę sobie żartuję....;))
To ile już tak strzelasz....?;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pierwszą osobę z internetu poznałem w grudniu 2002 - poznaliśmy się przez to forum;) (konkretnie przez Towarzyskie, bo tego podforum jeszcze nie było).

Dla równowagi, Ty mi teraz powiedz ile masz lat?;)
Tylko się nie wykręcaj tymi staromodnymi bzdurami, że się nie pyta. Tu w internecie się nie widzi, więc o wszystko trzeba pytać:)

A dla mnie, na ten czas to tyle, idę na spacer na cmentarz a potem spać:) Do później (prawdopodobnie) i spokojnych snów:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>I nie pisałem że były to dobre relacje:p Ale seks był zawsze dobry, od początku do końca. Więc chyba dobrze że zaczynał się wcześnie:p <

Myślałam że chodziło Ci o miłość a nie o seks. Więc nie wiem czy to dobrze....?

A jeżeli chodzi o strzelanie to też miałam na myśli spotkanie kogoś podobnie patrzącego na życie:)

Ale wyszło całkiem wesoło i prawdziwie ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No tak.....lepiej późno niż wcale (na ten cmentarz ;)
Bardzo oryginalne miejsce na nocny spacer.....tak jaki i Ty cały;)
Ale ja też najbardziej lubię cmentarz nocą...szczególnie jak jest tyle świateł jak dziś :)
W ogóle lubię noc, nocne rozmowy i nocne spacery........i inne nocne "rzeczy" ;)))
Chyba już bierze mnie na ostre żarty z tego zmęczenia ;)
Też spokojnych snów :)
A ze swoimi latami nie mam żadnego problemu...mogę się nawet wyspowiadać....;)ale nie na forum tylko na pv
Więc jak chcesz to napisz :)
Pa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Myślałam że chodziło Ci o miłość a nie o seks.
>Więc nie wiem czy to dobrze....?

Seks zalicza się do relacji (i jest częścią miłości). I wiele związków psuje się właśnie z powodu seksu; a to że za mało, a to że za dużo, nie tak jakby się chciało, nie to czego by się chciało... W tej kwestii zawsze trafiałem na kobiety idealne:)

>A jeżeli chodzi o strzelanie to też miałam na myśli spotkanie
> kogoś podobnie patrzącego na życie:)

Wiem, nie o to mi chodziło:d
Chodziło mi o to że Ty myśląc o strzelaniu myślałaś o golach - paradoksalnie to bardzo kobiece, bo jest to też jedno z określeń mówiące o zapładnianiu:d
Mi natomiast chodziło o strzelanie z broni. W internecie strzela się na oślep, bo zagadując do kogoś często nie wie się absolutnie nic. Sporadycznie są to trafienia w tarcze i wtedy można się spotkać.
Jeszcze rzadziej trafia się w dziesiątkę;)

> No tak.....lepiej późno niż wcale (na ten cmentarz ;)

W dzień za dużo ludzi, a ja nie wyznaję kultu śmierci, więc chodzę tam tylko dla światełek;)
Na normalny spacer to dla mnie za blisko:d

>W ogóle lubię noc, nocne rozmowy i nocne spacery........
>i inne nocne "rzeczy" ;)))

Ja też:)
Chociaż co do tej ostatniej kwestii mogę się mylić, ostatnio dziwnie często kobiece dwuznaczności interpretuje w zbyt męski - pozytywny dla siebie - sposób:D

>Chyba już bierze mnie na ostre żarty z tego zmęczenia ;)

Czyli najlepiej zaczynać z Tobą rozmowę jak już jesteś zmęczona?:P
"Ostre żarty" - ech, ja bym musiał się zastanowić czy to podciągnąć pod subtelny flirt;)

>A ze swoimi latami nie mam żadnego problemu...

Chyba jednak masz, skoro mogłaś mówić o miłości, seksie, zdradzie, a nawet "magii" umysłu, a w tej kwestii wolisz PW;)

Pewnie Twój wiek zaciekawiłby nie tylko mnie:) Mógłby też ograniczyć krąg Twoich fanów, którzy pewnie po naszej nocnej rozmowie zaczną masowo do Ciebie pisać;)

>mogę się nawet wyspowiadać....;)

To zabrzmiało ciekawie, tylko czy jest z czego? Są jakieś pikantne szczegóły?:P
Trzeba było zacząć od tego, to już dawno byłbym na priv:d

>ale nie na forum tylko na pv
>Więc jak chcesz to napisz :)

Pomyślę o tym;)
Ale nie wiem czy ciekawość przemoże moją (niedawno nabytą) skłonność do nieinicjowania rozmów na PW.
Chociaż ciekawi mnie, ile jesteś starsza ode mnie:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>A ze swoimi latami nie mam żadnego problemu...
>Chyba jednak masz, skoro mogłaś mówić o miłości, seksie, zdradzie, a nawet "magii" umysłu, a w tej kwestii wolisz PW;)
:)))
Z odpowiedzią Tobie na to pytanie nie mam problemu:)
A wiek to dla mnie już dane osobiste które nie koniecznie chcę podawać do wiadomości publicznej. ;)
Natomiast reszta tematów jest potrzebna do dyskusji, z której inni też może wyniosą coś dla siebie. Zresztą nie mówiłam nic osobistego, stwierdziłam po prostu że przeżyłam. :)

> Ale nie wiem czy ciekawość przemoże moją (niedawno nabytą) skłonność do nieinicjowania rozmów na PW.

Tak, wiem że nie lubisz PW. A co takiego się stało, doświadczony kolego? Nie mam w tym zakresie zbyt dużego doświadczenia, może dlatego tak otwarcie podchodzę :)

Ciekawość, ciekawość.........jest pasjonująca ;)))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiek, imię czy miasto w którym się mieszka, to mało osobiste informacje;) Gdyby czytał to ktoś kto Cię zna, szybciej by się domyślił że to Ty z kontekstu wypowiedzi niż z takich danych.

Co do PW, to po kilku próbach napisania powodów, uznałem że to się nie nadaje do pisania w tym miejscu, więc pozostanie to moją tajemnicą:p

Ciekawość jest pasjonująca, ale może być też zgubna. Trzeba myśleć też o konsekwencjach;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Po prostu nie chcę tego tu pisać, bez względu na to co na ten temat uważasz ;)
Też uważam, że nie wszystko nadaje się do pisania w tym miejscu, tylko każdy ma swoje granice.
Trzeba być w zgodzie sobą bez względu na konsekwencje :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Żadna strategia nie ustrzeże przed miłością...
Również nie wierzę w przyjaźń damsko męską. Może dlatego że nigdy takiej nie przeżyłam. Są ludzie którzy taką przeżyli, podobno.
Zresztą każda prawdziwa miłość opiera się na przyjaźni.

Piszesz że Twój Nick nie jest bezzasadny.
Antyspołeczny, a czy nie jest to przypadkiem forum społecznościowe? ;)
Może nie jesteś jednak aż takim introwertykiem jak myślisz...?
Coś Cię jednak ciągnie do ludzi...? :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
http://www.youtube.com/watch?v=iCejIlnh7fw

nie ma
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zalezy czy da sie dogadac z obiektem milosci...;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
napewno nie da sie z kims kto po 2 dniach pisania wyznaje milosc......
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nzts, do ludzi ciągnie mnie ciekawość tego co mają do powiedzenia, co myślą i co czują. Ale na co dzień, to większość ludzi nie ma nic do powiedzenia i nie myśli - jest nudna, a czasem i głupia:)
Tutaj jest ten plus, że jest tu dużo osób, więc wśród 50 piszących mogę znaleźć z 5 która mnie zaciekawi. A z resztą nie muszę rozmawiać.
Nie wiem co rozumiesz przez "forum społecznościowe", dla mnie to forum dyskusyjne:)
Moje zainteresowanie budzą jednostki, nie społeczeństwo:)

~ja, nie ważne po ilu dniach, istotnym powinien być element kto to wyznaje (jaki ma charakter) i kiedy lub jak często to wyznaje.

Z miłością jest jak z mistycznym przebudzeniem. U jednych rodzi się to z czasem, dla innych jest to coś nagłego, wystarczy sekunda.
Mam większą wątpliwość co do miłości rodzącej się latami, niż co do tej nagłej.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
antyspoleczny - masz zone ? , meza ? jakie doswiadczenia natury seksualnej ? Wyksztalcenie ? Mam nadzieje ze mnie NIE zawiedziesz... ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie, nie, tak, tak.
Nie wiem.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jakie doswiadczenia natury seksualnej ? - tak.

Niepokoi mnie ta odpowiedź ;]

Tak , widziałem w TV ?
Tak , przyglądałem się sobie nago w lustrze ?
Tak , ..... ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Gdyby Cię ciekawiła, to mimo że jesteś facetem mógłbym się przełamać i coś Ci odpowiedzieć, ale jeśli to Cię niepokoi, to mnie niepokoi Twój niepokój:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
czuć że jakaś cząstka ciebie pragnie się utaj obnażyć ;P , niejedna niewiasta z tego forum także z miłą chęcią zaspokoi swoją ciekawość -
więc wal śmiało , przynajmniej coś się będzie działo ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
By pisać na takim forum, lub by z kimś rozmawiać i by rozmowa miała sens, trzeba się w jakimś stopniu obnażyć. Oczywiście można pisać tak jak Ty, ograniczając się do krótkich złośliwych komentarzy, ale gdyby wszyscy tak pisali nie byłoby forum (bo żadna rozmowa nawet by nie zaistniała).
Nie widzę powodu by się nie obnażać, ale musi to wynikać z kontekstu i moje otwarcie się musi coś wnosić do rozmowy.
Istotna jest też osoba która pyta, powody jej pytań.
Twoje pytania nie spełniają żadnych wymogów. Nawet samo odpowiadanie na Twoje posty wynika z mojego poświęcenia i wynikającego ze święta, mniejszej aktywności innych forumowiczów.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
pytanie zadał ~pro więc to nie moje pytanie, ja tylko zwróciłem uwagę że na to pytanie cyt "jakie doswiadczenia natury seksualnej ?" nie da się odpowiedzieć tak/nie , w taki sposób odpowiadał mój synek gdy miał 2 lata i nie rozumiał o co go pytają.
Straciłeś wigor spoko nie odpowiadaj, myślałem że chcesz ciągnąc temat, nie naciskam. ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wdr, nudzisz i to Ty sporo straciłeś, bo admin zrobił w tym wątku porządek i został tylko ten jeden nieszczęsny post osoby tym razem podpisującej się jako ~pro.
Nikt inni by tego nie rozwijał, bo jest dużo więcej ciekawszych tematów do rozmów, a Ty zawsze czepiasz się takich głupot i traktujesz je jako coś istotnego.
Zawsze to samo, mógłbyś czasem nie trollować i napisać jakiegoś normalnego posta;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
normalność jest nudna, to w nie normalności jest to coś
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Panowie, waszą męską przepychanką daliście mi odrobinę radości przed snem ;) Pozdrawiam serdecznie!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czerpiesz radość z niewłaściwych miejsc:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Powiedział Antyspołeczny przerywając zabawę kamykami.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Staram się czerpać radość ze wszystkich możliwych, nawet niepozornych źródeł. I moim zdaniem każdy sposób jest właściwy o ile nie wkracza na obszar wolności i godności drugiego człowieka :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A co z Twoją godnością? Czerpanie radości z tego co negatywne wpływa i zmienia człowieka, czyniąc go zawsze trochę gorszym niż jest.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Chyba nie umiem czerpać radości z tego co negatywne, choć nieobce mi są zachowania autodestrukcyjne, ale ich efektem z pewnością nie jest radość. Nie wiem, czy czynią one człowieka gorszym, ale na pewno czasami bezsilnym i tak, pozbawionym godności i kontroli. Nie wiem, czy o to Ci chodziło? Mógłbyś podać przykład takiej dla Ciebie jednoznacznie negatywnej rzeczy?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jednoznacznie negatywna rzecz, to czerpanie radości z przepychanek:
"Panowie, waszą męską przepychanką daliście mi odrobinę radości przed snem ;)"

Jakie są Twoje autodestrukcyjne zachowania? Zaintrygowało mnie to stwierdzenie;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj tam, po prostu mnie ta rozmowa rozbawiła, co nie znaczy, że trzeba wyciągać daleko idące wnioski, że lubię jak ludzie naprawdę sobie dają po pysku i ranią dosłownie czy nie.
O moich autodestrukcyjnych zachowaniach niekoniecznie opowiem, bo to dość prywatna sprawa, a obawiam się, że nie jestem tu zupełnie anonimowa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dla takich jak wdr Twoje słowa mogłyby być zachętą, tacy lubią zainteresowanie i poklask wynikły z takich zachowań.

Anonimowość w internecie to mit, zwłaszcza gdy przychodzi do pisania na wszelkich forach - im się więcej pisze, tym łatwiej być rozpoznanym przez osoby które się zna.

Istotnie, Twoje autodestrukcyjne zachowania to prywatna rzecz, ale napisałaś "niekoniecznie" więc chyba nie jesteś do tego całkiem przekonana i jakaś część Ciebie chciałaby o tym opowiedzieć?;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No wiesz, ja tu jestem stosunkowo niedługo i nie miałam okazji poczytać zbyt wielu wypowiedzi wdr, więc nie będę się w tej kwestii wypowiadać. Wasza rozmowa wydała mi się dość niewinna, ale może czegoś nie dostrzegłam.
Okoliczności nie są i nie będą sprzyjające, więc nie chcę :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@~taka dziewczyna Staram się czerpać radość ze wszystkich możliwych, nawet niepozornych źródeł

I niech tak pozostanie , i niech żaden zgryźliwy , antyspołeczny, psychoanalityk samouk tobie nie przeszkodzi , a ja będę sie starał by on też był źródłem uciechy wszem i wobec. :)

@Antyspołeczny Dla takich jak wdr Twoje słowa mogłyby być zachętą, tacy lubią zainteresowanie i poklask....

No ba osobiście to nawet nie lubię ,a uwielbiam , do tego jestem tu by inni połaskotali moje ego, w końcu samemu trudno jest się połaskotać ;) i pewnie ku twojemu zaskoczeniu tego się nie wypieram :P , bom z natury jest zły i wyrachowany :), dobrze że chociaż twoje po butki są takie szlachetne, to wszystko się równoważy ;)

@Antyspołeczny Anonimowość w internecie to mit, zwłaszcza gdy przychodzi do pisania na wszelkich forach - im się więcej pisze, tym łatwiej być rozpoznanym przez osoby które się zna.

Dlatego od czasu do czasu, psychoanalityku samouku, podaje się szczegół nie prawdziwy , np:
jestem kibicem piłki nożnej ? , ale czy na pewno piłki ? nożnej ? czy na pewno rajcuje mnie oglądanie drużyn, które są na końcu ligi w kraju który jest w rankingu fifa za Zambią ? :)
mam syna ? a może córkę ? może dwie ? :)
tak naprawdę wiesz tyle ile zostanie podane tobie na tacy, a ponieważ jestem bardziej anonimowy od ciebie mogę być bardziej szczery :P ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
lol pobudki - autokorekta wieczne żywa :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja ostatnio oddałe całe serce bezwarunkowo i powiem Ci.... bardzo tego zaluje, teraz czuje sie okradziony z uczucia którym prawdopodobnie juz nigdy nikogo nie obdaze bo bede sie bał :/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a czy zycie nie na tym polega,żeby się ciagle podnosc i na nowo
do boju!

Wasc otrzepnij się z kurzu,członki wyzbieraj ,rany zliż,,zbroje wyklep i na konia!:)

ile to zaścianków do zdobycia jest..czekaja ino Waści:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@ ~T

Bo kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d*pę ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
z zakochiwaniem się nie wygrasz
żadne przysłowia do tego nie zrażą
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pewnie, że nie, tylko szkoda, że poźniej tak boli.
A i odkochać się można ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
milosc zawsze boli
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
oj tam, oj tam, tylko za pierwszym razem

P.S.
Jak boli zawsze to chyba czas specjalistę odwiedzić !?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Poznajmy się

Poznam geja (37 odpowiedzi)

Wiem, że to brzmi idiotycznie i schematycznie, ale trudno tak wyjaśnić w kilku słowach o co...

Znajomi (11 odpowiedzi)

Cześć, zastanawiam się dlaczego ludzie zamieszczają tutaj ogłoszenia o tym że chcą kogoś poznać....

Czy kobieta (40+),samotna matka może jeszcze znaleźć przyjaciela,partnera? (204 odpowiedzi)

Zastanawaim się czy to jeszcze mozliwe,aby kobieta po czterdziestce,będąca samotną matką mogłaby...

do góry