Widok

Czy w pracy wypada romansować?

jak wyżej
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja bym chętnie poromansował ale nie mam z kim....
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Lekki flirt zaszkodzić nie powinien, o ile obie strony wiedzą, że to żarty i żadna nie zaczyna świrować.
Romans? Przeważnie kończy się tym, że jedna strona nie wytrzymuje napięcia i rezygnuje z pracy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Wypada"? Jeśli używasz takiego słowa to zdecydowanie "nie".
Gdybyś zapytała "czy można" to odpowiedź byłaby "tak".

Ostatnimi czasy coraz mniej ludzi robi to co wypada, więc to co warto przemyśleć to kwestia zysków i strat. funky_koval napisał ci o konsekwencjach, dodałbym do tego ogólne plotki na wasz temat które będą w otoczeniu, co tak naprawdę może się odbić na całej Twojej karierze (zwłaszcza jeśli jedno z was jest podwładnym drugiego).

Plusy są oczywiste:P Tylko nie opierajcie się o ścianę jeśli po drugiej stronie ktoś pracuje;)

Jeśli jedno z was jest zajęte to bilans zawsze wychodzi ujemnie.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na ściany nie ma co liczyć.. Poza efektami akustycznymi, ściana może nie wytrzymać fizycznie i znajdziecie się w innym pomieszczeniu. Wtedy już nie wytłumaczysz się, że kolega się potknął i padł na Ciebie.. I pod żadnym pozorem nie na kserze! Płyta nie wytrzyma pod naporem...jak szef zobaczy pękniętą szybę od ksera a na niej odciśnięte pośladki to musiałby być głupcem aby nie wyciągnąć odpowiednich wniosków.

Kolejny minus...wolałbym nie myśleć przy biurku cały czas o seksie..kiedyś trzeba wstać za czymś z fotela, a posiadając luźniejsze spodnie - nie chciałbym się w takim stanie prostować ;p
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
funky...hahahaha:)

Jak dobrze w takiej sytuacji być kobietą:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hehe, śmiej się!
A co powiesz o bieliźnie na zmianę dla kobiet? :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiesz...ja tam w pracy skupiam się na pracy;)

No dopsz. Od czasu do czasu wpadam tutaj by poprawić sobie humor do kawy:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak dla mnie praca jest pracą a koledzy z pracy- aseksualni. Nie wyobrażam sobie romansu w pracy. Od romansów jest życie po pracy, gdzie mozna o wiele więcej :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie zapominaj, że koledzy po pracy też mogą się spotkać ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A po pracy to już nie kolega z pracy?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W pracy się pracuje, nie romansuje.

Poza tym, romansowanie w pracy kończy się często bardzo niemiło, gdy romans się kończy, a razem trzeba dalej pracować.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mądre słowa, tylko uczuciami czasami ciężko kierować z rozsądkiem...
Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy!

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jesteśmy dorosłymi i dojrzałymi ludźmi, potrafimy panować nad sobą, odróżniamy dobro od zła, dostrzegamy możliwe konsekwencje naszych czynów.
Nie wierzę, że na przykład trzydziestoletnia kobieta nie zdaje sobie sprawy, że wchodząc w romans z żonatym mężczyzną, i to kolegą z pracy, nie ryzykuje emocjonalnej katastrofy dla siebie, dla niego i jego rodziny.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Skądś biorą się zdrady.
Ja nie wierzę, że osoba dojrzała żyjąca w UDANYM związku mogłaby wpaść na taki pomysł.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uważam jak funky. Jeżeli jesteśmy w udanym związku, to raczej zdradzanie partnera nie zaprząta nam głowy, bo najzwyczajniej w świecie nie ma takiej potrzeby.

Problem zaczyna się kiedy taka potrzeba się pojawia.

Zresztą. Dlaczego zakładamy że romans ma się odbyć między kobietą a zajętym facetem.

Jeżeli są to dwie wolne osoby?
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przyjmuje się, że słowo "romans" odnosi się do związku dwojga ludzi, gdzie co najmniej jedno z nich jest w stałym związku (np. małżeńskim). I oczywiście może być to kobieta lub mężczyzna. Ewentualnie romansują osoby w dojrzałym wieku, bo trudno żeby 50-latek powiedział, że "chodzi" z 50-latką :))))))
W tym miejscu w zasadzie dochodzimy do punktu w którym dyskusja zmierza do odpowiedzenia sobie na pytanie: dlaczego się zdradza partnera?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
w pracy nie, ale po pracy ... :P
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
a róbta co chceta *_*
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Halewicz, gdybyśmy rzeczywiście panowali nad sobą, odróżniali dobro od zła i dostrzegali możliwe konsekwencję naszych czynów wybierając tylko to co dobre i właściwe, byłoby nas o 99% mniej a świat byłby utopią:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Skąd taka teza? Możesz rozwinąć?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Utopia:
Nie byłoby wojen ani przemocy, bo ludzie uznawaliby to za zło i znali konsekwencje tych czynów nim by się ich podjęli (okaleczenia, gwałty, śmierć, głód, zniszczenia). Nie byłoby wszelkich zachowań niosących innym cierpienie - np zdrad o których wspomniałeś. Pewnie nawet nie byłoby rozstań bo ludzie posiadaliby świadomość że miłość jest aktem woli a nie przejawem zakochania.

Byłoby nas o 99% mniej:
Ludzie posiadają dzieci z egoizmu, robią je sobie bo chcą je mieć, posiadać, jak samochody czy telewizory. Większość ludzi nie myśli o konsekwencjach. Nie myślą o dobru tych dzieci, ale wyłącznie o sobie. Jak ci którzy decydują się na zdradę.

Gdyby ludzie myśleli racjonalnie doszliby do wniosku że obecna filozofia posiadania dzieci propagowana przez państwo (czyli stały wzrost demograficzny), jest krzywdząca dla nich, dla ich dzieci i dla tej planety.

Gdyby decydują się na dziecko wzięli pod uwagę swoje geny, sytuację finansową, czas jaki mogą poświęcić temu dziecku i inne cechy pozwalające im na wychowanie go na szczęśliwego zdrowego (zwłaszcza psychicznie) dorosłego człowieka, to 99% przedstawicieli naszego gatunku musiałoby sobie odmówić tego przywileju.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgodzę się z Twoją tezą o zastosowaniu skrajnie postrzeganego dobra i zła - wedle tego co piszesz, to faktycznie byłaby utopia. Ale zawsze powinien być złoty środek, zawsze znajdą się Ci, którzy sieją zło. Niemniej jednak człowiek za natury rzeczy ma w sobie najpierw dobro - a zło go dotyka już później.

W pozostałym zakresie nie zgadzam się z Twoim tokiem rozumowania, a w szczególności, że ludzi posiadają dzieci z egoizmu. To bardzo uproszczone myślenie na poparcie Twojej tezy. Stosujesz absolut, że rodzice nie myślą o dobru dzieci, a wyłącznie o sobie - nie uważasz, że to przesadny ekstremizm w myśleniu?

Gatunek ludzki jest zaprogramowany na przetrwanie - w okresie trudnym występuje więcej poczęć, niż w okresie łatwym. Zwróć proszę uwagę, że bardzo dużo osób urodziło się w Polsce pomiędzy 1939, a 1945; potem wskaźnik narodzin spadł. To samo dotyczy okresu stanu wojennego - słynny wyż demograficzny. Stan wojenny, czołgi na ulicach...a tu ludzie się, excuse moi, poczynają na potęgę. Czy według Ciebie to świadczy o ludzkim egoizmie, czy może to jednak wola przetrwania i zachowania podświadome gatunku?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
halek i społeczniak to chyba braćmi są.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Podobno jeśli się chce aby kaktusy kwitły to trzeba je zawinąć w gazetę i na zimę umieścić w piwnicy. Gdy je się wyjmie na wiosnę, to będą one miały w pamięci że ledwo przeżyły i że następnym razem mogą nie mieć tyle szczęścia, więc zawczasu będą dążyć do rozmnożenia.

Czyli według Twojej teorii nie różnimy się od kaktusów. To instynkt który posiada cała natura, podświadome zachowanie dla ochrony swojej nieśmiertelności i przetrwania gatunku? Hmm...

Idąc twym tokiem myślenia romansowanie w pracy jest dobre. Podobnie jak zdrada. To cały czas ten sam instynkt. Pokłócę się z żoną, mam doła, szef mnie ochrzanił, a w tv cały czas straszą kryzysem - więc bzyknę koleżankę z pracy, bo tak mi mówi instynkt.

Panowanie nad sobą jest wtedy złe, bo jest atakiem na nasz instynkt przetrwania? W czasach zagrożenia, nie zaliczenie każdej kobiety jest wbrew instynktom. Nawet wojenne gwałty są wtedy dobre, bo są odpowiedzią na lęk przed śmiercią?

Czy płodzenie dzieci w niepewnych czy nawet niebezpiecznych czasach, z niepewną nadzieją na przyszłość nie jest powoływaniem dzieci do świata który ogarnięty jest chaosem i może być dla nich piekłem?

Czy poddaństwo wobec tego instynktu nie jest przejawem egoizmu, robimy to dla siebie, z lęku. Nie robimy tego z miłości dla naszych przyszłych dzieci.

Niedawno media podawały informacje, że w Szwecji główną przyczyną śmierci osób do trzydziestki czy nawet czterdziestki jest samobójstwo. Czy nie jest nieodpowiedzialnym powoływać dzieci w takie miejsce?

Może zamiast iść po najmniejszej linii oporu powinniśmy ukierunkować nasz instynkt przetrwania na stworzenie świata który będzie odpowiednim miejscem dla kolejnego pokolenia i dopiero wtedy zabierać się za płodzenie dzieci. W tej kolejności, a nie w odwrotnej, licząc że to te nowe pokolenie uczyni sobie świat lepszym.


Pozdrawiam


PS: Za czasów stanu wojennego czy po IIWŚ ludzie uprawiali seks z nudów - nie było prądu, tv i internetu. Coś trzeba było robić wieczorami:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja koleżanka przeżyła burzliwy romans w pracy....wiadomo jak się skończyło. Sprawa wyszła na jaw, Ona musiała się zwolnić, bo nie mogła znieść całej sytuacji i dziwnych spojrzeń, a gość wyszedł z tego bez szwanku.
Przezorny zawsze ubezpieczony.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A tak zupełnie na marginesie, to Ciebie Antyspołeczny podobno przegonił z tego forum niejaki KtośKassandra, przynajmniej tak się chwalił, próbując mnie przeganiać (mało skutecznie). Coś wiesz na ten temat?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przegoniły mnie z tego forum wątki o poszukiwaniu kochanków, o homikach, wymienia żonami, trójkątach, orgiach etc.

Prawdą jest że poznałem to "coś". Ciężko mi to jakoś inaczej określić, bo nie wiem czy to samiec czy samica i ile ma osobowości. Na początku były to bowiem dwa nicki, "ktoś" a drugi "kasandra". Właściwie był okres że było ich więcej, ale potem ograniczyło się to do dwóch.

Zaczęło się to od dyskusji w jakimś temacie, potem przeszło na kilka. Kilka "osób" próbowało mnie przekonać że nie mam racji i ogólnie jestem "be".

Tylko że coś nie wyszło, bo za którymś razem osóbka ta zapomniała zmienić ip i zauważyłem że pod tymi wszystkimi nickami pisze jedna i ta sama osoba. Jak wytknąłem to jej to się przyznała i zmieniło się to już nie w dyskusje tylko w bełkotliwe ataki nie mające sensu.

Przed tym lub po tym pojawił się jeszcze "c", czy jak on tam ma. Pisał wtedy na hydeparku. Bardzo możliwe że te ktosie, kasandry i inne to były jego kolejne "osobowości", bo styl pisania ten sam (głównie oparty na bełkocie).

Przestałem temu czemuś odpisywać, pogadało jeszcze trochę same ze sobą i z czasem wróciło na hydepark.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie:)

A dużo, dużo później ja przestałem tu pisać...
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To poczekam, co się będzie działo dalej. Mnie również próbowano przegonić ale z Halewiczem to trudna sprawa ^_^
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
antyspołeczny i halewicz są siebie warci ...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
masz właściwy nick:) W Szkocji mówią "arse", znaczenie to samo:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Co za dziura..."hole" po angielsku.
Teraz sobie połączcie ;]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mimo, że nie zawsze się z Anty zgadzałam to lubię czytać. Wiecie, ludzie nie lubią osób mądrzejszych od siebie, osób o odmiennym zdaniu, a już w ogóle nie lubią czytać jeśli treść to więcej niż 3 słowa.

A Halewicz, swoimi tekstami, strasznie mi kogoś przypomina...Mam nadzieję, że nie mieszkach w Krakowie;)?
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dokładnie tak jest. Niektórzy mają problem z postami, w których jest nieco więcej słów niż jest w stanie przeczytać...a nie daj Boże - zawierają one słowa, których nie rozumie ;)
Ale to problem tych osób.
Ja osobiście lubię czytać takie wypowiedzi. Czasami się z nimi zgadzam, czasami nie. Czasami mnie krew zalewa, czasami cieszę się, że ktoś myśli podobnie. I piszę.
Trochę to jak sport - jak nie masz odpowiedniego doświadczenia to inni Cię zjedzą podczas dyskusji ;) Dlatego ćwiczysz, ćwiczysz i ćwiczysz..mój Padawanie :P
Halewicz? Podczas krótkiego pobytu na tym forum uważam, że facet ma co do napisania. Czytam chętnie bo jestem ciekawy. A to czy udziela się gdzieś indziej - co mnie to? :]
PS. Podobieństwo bardzo łatwo znaleźć w każdym poście, który jest napisany bez błędów, zgodnie ze stylistyką, stosując znaki interpunkcyjne i pisząc ciekawie. A wielu ludków na szczęście to potrafi :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Tinker Bell - Halewicz mieszka w Gdyni:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hm.. ciekawe pytanie aczkolwiek jak już Anty wspomniał nie tak sformułowane...
Znam osoby, które tak zaczynały, potem stawały się sobie bliższe...
aż w końcu byli na tyle blisko, że nic z tego dobrego nie wyszło a tym bardziej nic pożytecznego bo spadła wydajność pracy, pracodawca nie był raczej zadowolony no i można się domyślać co było później..
Bo jeśli romans nie przerodzi się w coś więcej to może to być dosyć ciekawe doświadczenie. Pod warunkiem, że nie romansujesz z szefem z myślą o podwyżce czy awansie ...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z życiowego doświadczenia wiem, że bliższe znajomości w pracy zawsze prowadzą do katastrofy - z naciskiem na słowo "zawsze".
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Halewicz, z własnego doświadczenia;> ;);)?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To jest coś co wie średnio inteligentny lemur ;)
Zadam pytanie - słyszałaś kiedyś o "udanym" romansie w pracy? Jeśli tak, to ile ich było w porównaniu z nieudanymi?
Czysta statystyka :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeżeli mówimy o romansie gdzie jedna strona ma już zobowiązania rodzinne, to takich nie widziałam w otoczeniu służbowym.

Natomiast, flirty i tak zwane "spotykanie się" owszem. I nawet jeśli takie związki rozpadały się, nie było szczególnej histerii w miejscu pracy ani zaniedbań, zgrzytów czy co tam było sugerowane jeszcze wyżej.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Myślę inaczej. często jest tak, że osoby zrywające ze sobą z powodu nieudanego związku najzwyczajniej nie chcą mieć już ze sobą nic wspólnego, albo jak najmniej.
No, chyba, że ktoś miał na tyle szczęścia aby traktować się później jak kumple...ale kto w to tak naprawdę wierzy? ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Zostańmy przyjaciółmi? d(o_O)b
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zostańmy przyjaciółmi - Twój kot zdechł, ale możesz go zatrzymać;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
LOL :D
Ale skoro tak piszesz...to gdzie mam złożyć podanie o pracę? :P

żart ofcoz :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Po prostu nie zawsze wszystko jest czarne lub białe:) A często tylko tak się wszystko kwalifikuje. Nie widzę powodów by po rozstaniu nie zostać dobrymi kumplami. Wszystko zależy od tego w jakich okolicznościach to się odbyło i jaki w tym związku był układ. Bo jeżeli chodziło tylko o sex, to faktycznie później nie ma zbyt wielu tematów do rozmów. Ale jeśli łączyły pasje i wspólne zainteresowania i jeżeli rozpad nie był burzliwy, to dlaczego taki kontakt urywać.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Zawsze wszystko jest czarne lub białe, tylko często te kolory są blisko siebie i tym którym nie chce się przyglądać wszystko zlewa się w szare.

Ja ci mogę podać dwa powody - miłość i zazdrość.

Zazwyczaj jest tak że zrywa jedna strona, a druga wcale nie jest z tego zadowolona. Jedna wciąż kocha, a druga ją zostawia.

Zostawiona osoba może chcieć koleżeństwa jako przedłużenia związku i będzie dążyć do powrotu do tego co było, jednocześnie męcząc się z tym co jest. Osoba kończąca związek chce zjeść ciastko i mieć ciasto, chce mieć możliwość bycia z innymi jednocześnie zachowując wszystkie profity ze znajomości z tamtą osobą (spędzanie czasu, rozmowy, pasje).

Z drugiej strony jest też zazdrość i szczerość. Często po związku okazuje się że osoba zrywająca nie mówiła nam o 90% tego co czuje. Teraz zmienia się w przyjaciela i zaczyna nam się zwierzać, jednocześnie zwierzając się ze spraw sercowych - nowych związków czy przelotnych miłostek. Mniej lub bardziej świadomie prowadzi to do bólu i konfliktów.
Często ta strona porzucona aby stłumić ból także zaczyna poszukiwać zapomnienia w innych osobach i nawet ten zerwany zaczyna czuć zazdrość.
Bywa też tak że obie strony próbują siebie pouczać, i nawet jeśli mają dobre chęci, to zawsze kończy się to źle.

Funkcjonujemy w świecie w którym związek jest pewną formą własności (mówi się "ona jest moja", "on jest mój"). To samo prawo własności odnosi się do wielu aspektów związku, słów które sobie wypowiadamy, miejsc w które chodzimy, tego jak spędzamy razem czas. Gdy naraz okazuje się że te nasze rzeczy, ta druga osoba oddaje tak zwyczajnie swojemu nowemu partnerowi, to czujemy się zdradzeni, okradzeni i wykorzystani. Znów ból i złość - w efekcie kłótnie i inne problemy (przygodny seks, alkohol, obżarstwo etc).

Zerwanie kontaktu jest dużo lepszym rozwiązaniem niż męczenie się z tymi wszystkimi uczuciami które później mogą w nas uderzyć. Nie musi to być na zawsze, 5-10 lat powinno wystarczyć;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Anty:)

Nawet moja córka wie, że czarny NIE ISTNIEJE;)

To jest mieszanka kolorów niebieskiego, czerwonego, pomarańczowego, czarnego i innych;)

Może ja jestem inna, ale mi szkoda życia na rozdrabnianie się, rozpamiętywanie....nie lubię żyć przeszłością.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czarny jest połączeniem czarnego i innych kolorów? No nie brzmi to wiarygodnie:P

Twoja córka musi być już dorosła, bo dzieci bardziej wierzą w istnienie czarnego niż białego;)

Czarny nie istnieje? Czarny jest jedynym który istnieje, jedynym prawdziwym. W końcu tylko czarny widzimy naprawdę. Reszta to tylko iluzja światła.

I przypomniał mi się kawał:
- Jak się nazywa człowiek który nie odróżnia kolorów?
- Daltonista.
- A taki który odróżnia?
- Rasista:)


Masz dobrze że żyjesz wyłącznie teraźniejszością i tak od ręki potrafisz odrzucić wszystkie uczucia i emocje nawiązujące do przeszłości. To chyba przejaw przebudzenia, na pewno pomaga to prowadzić szczęśliwe życie.
W wielu kwestiach też tak potrafię, ale w kwestii miłości i związków teoria często mija się z praktyką.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie miałam wpisywać w powyższy spis, koloru czarnego.

Nie, moja córka ma 6 lat i była w parku doświadczalnym, gdzie pokazywali jak powstaje kolor czarny:) I gdy wróciła, akurat jakoś byłam bez humoru - i nagle informuje mnie brzdąc jeden "MAMO! Czy Ty wiesz, że kolor czarny NIE ISTNIEJE?" Poprawiła mi nastrój bardzo. I od tamtego czasu, uświadomiłam sobie, że tylko od nas zależy czy to co widzimy będzie mieszaniną kolorów - czyli tzw czarnym, czy też skupię się na tychże kolorach i będę widzieć piękną czerwień, czy błękit.

Nie lubię, gdy ktoś szufladkuje i zakłada, że wie lepiej ode mnie co akurat czuję w danej sytuacji. Bo przecież statystyki mówią.....

Być może zażywam zbyt dużych dawek endorfin i stąd takie podejście do życia.:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ha!
Rasistka!
http://www.zgapa.pl/zgapedia/Addytywna_metoda_mieszania_barw.html

Wychodzi kolor biały :P

..co innego subtraktywne mieszanie barw..ale co tam Twoja córka może wiedzieć ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Sugerujesz, że ją okłamali? ;>

No to teraz muszę się tam udać i zrobić z tym porządek....;)

Prosz:) Czrny to nie kolor;):

http://www.eioba.pl/a/1roa/czy-bialy-i-czarny-to-kolory
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Czy czarny to kolor?

Nie, czarny nie jest kolorem, ponieważ pochłania wszystkie kolory i nie odbija ich do naszego oka, dlatego nie widzimy tego koloru.

Czy biały to kolor?

Tak, biały jest kolorem. Odbija wszystkie kolory tęczy i przekazuje je do naszego oka, dlatego możemy je zobaczyć.

Kolor to wrażenie psychiczne a ich widzenie to subiektywne wrażenie psychiczne powstające w mózgu człowieka."


Czyli tak jak pisałem, kolory nie istnieją, tylko czerń jest prawdziwa:P

Autor chyba myli światło z kolorem, a czasem nie wiem z czym jeszcze. Czarny pochłania kolory? Czyli kolory istnieją samoistnie a czarny jest dla nich tym czym "czarna dziura" dla światła?:)

Moje "subiektywne wrażenie" podpowiada mi że ja całkiem nieźle widzę czarny - inaczej nie mógłbym tu nic napisać:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Towarzyskie

Szukam ladnej i inteligentnej dziewczyny 17-19lat (10 odpowiedzi)

Jestem chlopakiem ktory jest bardzo otwarty i poszukuje dziewczyny sam mam 18,5lat i jestem z...

Czy lubicie imprezy integracyjne? (28 odpowiedzi)

Czy często są organizowane w Waszych firmach?

Szukam towarzystwa (48 odpowiedzi)

Hej, jestem kobietą po 40, nie mam dzieci. Kilka miesięcy temu rozstałam się z mężem, u związku z...

do góry