Widok
Danonki nie nadają się dla dzieci nawet starszych niż 3 lata!
mgr Alicja Hojda, dietetyk
Serki homogenizowane uchodzą za idealną i zdrową przekąskę dla dzieci. Niestety na rynku mamy niewiele tego typu produktów, których skład nie jest listą przeróżnych substancji dodatkowych dodawanych do żywności w celu poprawy jej konsystencji, koloru, smaku i zapachu oraz przedłużenia trwałości.
Analizowany twarożek również zawiera wiele zbędnych dodatków, które w diecie małego dziecka powinny występować sporadycznie, a najlepiej w ogóle. W Danonkach są aż cztery różne substancje słodzące (cukry), sztuczne aromaty, czerwony barwnik pozyskiwany z owadów, są sztucznie wzbogacone w wapń i witaminę D.
Produkty mleczne naturalnie są bogate w wapń i wit. D, więc prawidłowo zbilansowana dieta (3-4 porcje mleka i jego przetworów dziennie) w pełni realizuje zapotrzebowanie dziecka na te składniki.
Z uwagi na stosunkowo dużą zawartość cukru Danonki powinny być traktowane jako słodycze. W malutkim kubeczku jest równowartość dwóch łyżeczek cukru. Nie zgadzam się ze stanowiskiem firmy Danone, że codzienne spożywanie słodkiego serka świadczy o prowadzeniu zdrowego trybu życia. Wręcz przeciwnie, uważam, że podawanie dzieciom Danonków i tłumaczenie im, że to dla ich zdrowia jest dużym błędem. Takie postępowanie uczy dziecko, że słodyczami można zastąpić zdrową dietę opartą o naturalne produkty. Słodki serek homogenizowany nie może być podawany zamiast mleka i produktów mlecznych. Jeśli rzeczywiście dieta malca wymaga suplementacji wapniem i witaminą D, to warto poprosić lekarza o przepisanie lub polecenie odpowiedniego preparatu (nie będącego jednak cukierkami).
Jeśli chcemy podać dziecku słodki serek, to warto przyrządzić go samodzielnie z naturalnego serka homogenizowanego (bez dodatków), owoców i kontrolowanej ilości cukru lub miodu.
Danonki mogą się jedynie sporadycznie znaleźć w diecie dziecka od 3. roku życia. Produkt nie nadaje się dla dzieci z alergią na białka mleka krowiego i nietolerancją laktozy. Z uwagi na dodatki lepiej nie podawać go w ogóle dzieciom alergicznym. Opisywany smak dozwolony (ale nie polecany) dla dzieci z celiakią i alergią na gluten.
Generalna ocena w skali 1-5
1+
Zapraszamy wszystkie Mamy do nadsyłania nazw produktów, które warto wziąć pod lupę. Zanalizujemy zarówno te sprawdzone, jak i niesprawdzone w kuchni, przedstawimy ich wartość odżywczą, zastosowanie i rekomendację dietetyczną.
Serki homogenizowane uchodzą za idealną i zdrową przekąskę dla dzieci. Niestety na rynku mamy niewiele tego typu produktów, których skład nie jest listą przeróżnych substancji dodatkowych dodawanych do żywności w celu poprawy jej konsystencji, koloru, smaku i zapachu oraz przedłużenia trwałości.
Analizowany twarożek również zawiera wiele zbędnych dodatków, które w diecie małego dziecka powinny występować sporadycznie, a najlepiej w ogóle. W Danonkach są aż cztery różne substancje słodzące (cukry), sztuczne aromaty, czerwony barwnik pozyskiwany z owadów, są sztucznie wzbogacone w wapń i witaminę D.
Produkty mleczne naturalnie są bogate w wapń i wit. D, więc prawidłowo zbilansowana dieta (3-4 porcje mleka i jego przetworów dziennie) w pełni realizuje zapotrzebowanie dziecka na te składniki.
Z uwagi na stosunkowo dużą zawartość cukru Danonki powinny być traktowane jako słodycze. W malutkim kubeczku jest równowartość dwóch łyżeczek cukru. Nie zgadzam się ze stanowiskiem firmy Danone, że codzienne spożywanie słodkiego serka świadczy o prowadzeniu zdrowego trybu życia. Wręcz przeciwnie, uważam, że podawanie dzieciom Danonków i tłumaczenie im, że to dla ich zdrowia jest dużym błędem. Takie postępowanie uczy dziecko, że słodyczami można zastąpić zdrową dietę opartą o naturalne produkty. Słodki serek homogenizowany nie może być podawany zamiast mleka i produktów mlecznych. Jeśli rzeczywiście dieta malca wymaga suplementacji wapniem i witaminą D, to warto poprosić lekarza o przepisanie lub polecenie odpowiedniego preparatu (nie będącego jednak cukierkami).
Jeśli chcemy podać dziecku słodki serek, to warto przyrządzić go samodzielnie z naturalnego serka homogenizowanego (bez dodatków), owoców i kontrolowanej ilości cukru lub miodu.
Danonki mogą się jedynie sporadycznie znaleźć w diecie dziecka od 3. roku życia. Produkt nie nadaje się dla dzieci z alergią na białka mleka krowiego i nietolerancją laktozy. Z uwagi na dodatki lepiej nie podawać go w ogóle dzieciom alergicznym. Opisywany smak dozwolony (ale nie polecany) dla dzieci z celiakią i alergią na gluten.
Generalna ocena w skali 1-5
1+
Zapraszamy wszystkie Mamy do nadsyłania nazw produktów, które warto wziąć pod lupę. Zanalizujemy zarówno te sprawdzone, jak i niesprawdzone w kuchni, przedstawimy ich wartość odżywczą, zastosowanie i rekomendację dietetyczną.
a czytałaś co jest w maćkowym?
Marka przejęta przez olsztyńską spółdzielnię i teraz ten serek jest paskudny w smaku. Dawniej to byla marka. Teraz zagęszczacze oraz syrop glukozowo-fruktozowy jak w danone który jest przyczyną cukrzycy!
Nie kupujcie dzieciom produktów z syropem glukozowo fruktozowym bo nabawią się cukrzycy typu II. Sami też raczej tego nie spożywajcie.
Na rynku praktycznie nie ma już serków które są z cukrem w małych ilościach.
Trzeba posiłkowac się zakupem sera śmietanki miodu cukru i wsadu oraz mieszać samodzielnie w domu blenderem. Smak niepowtarzalny i samo zdrowie.
Podawanie dziecku tzw danonka czy mackowego z barwnikiem z roztartych robaczków powinno być wrecz karalne.
Marka przejęta przez olsztyńską spółdzielnię i teraz ten serek jest paskudny w smaku. Dawniej to byla marka. Teraz zagęszczacze oraz syrop glukozowo-fruktozowy jak w danone który jest przyczyną cukrzycy!
Nie kupujcie dzieciom produktów z syropem glukozowo fruktozowym bo nabawią się cukrzycy typu II. Sami też raczej tego nie spożywajcie.
Na rynku praktycznie nie ma już serków które są z cukrem w małych ilościach.
Trzeba posiłkowac się zakupem sera śmietanki miodu cukru i wsadu oraz mieszać samodzielnie w domu blenderem. Smak niepowtarzalny i samo zdrowie.
Podawanie dziecku tzw danonka czy mackowego z barwnikiem z roztartych robaczków powinno być wrecz karalne.
A z drugiej strony- pójdzie Twoje wychuchane dziecko do przedszkola/szkoły i myślisz, że tam ktoś miksuje?
Nie daję mojej córze dwuletniej danonków, dostaje jogurt naturalny z owocami.
Mimo wszystko uważam, że PRZESADNE pilnowanie zawartości spożywczej w każdym słoiczku/serku/kaszce to przesada, bo prędzej czy później i tak się z tym zetknie, a przewrażliwiony żołądek będzie robił rewolucje do końca życia.
( i teraz posypią się baty)
Nie daję mojej córze dwuletniej danonków, dostaje jogurt naturalny z owocami.
Mimo wszystko uważam, że PRZESADNE pilnowanie zawartości spożywczej w każdym słoiczku/serku/kaszce to przesada, bo prędzej czy później i tak się z tym zetknie, a przewrażliwiony żołądek będzie robił rewolucje do końca życia.
( i teraz posypią się baty)
Dawno o tym wiem i nie mogę się nadziwić jak widzę matki dające dziecku kilku - kilkunasto -miesięcznmu np. Monte.
A w przedszkolach to już nie wspomnę. Na dzień dobry niespełna 3 letnimi dzieciom serwuje się "dorosłe" jogurty bo danonki są za drogie.
A swoją drogą Danon (której produktów nigdy nie kupuje) to niezłe skurczybyki (delikatnie mówiąc). Do niedawna informacja o tym, że Danonki są od 3 r.ż. była na opkowaniu. Już jej nie ma
A w przedszkolach to już nie wspomnę. Na dzień dobry niespełna 3 letnimi dzieciom serwuje się "dorosłe" jogurty bo danonki są za drogie.
A swoją drogą Danon (której produktów nigdy nie kupuje) to niezłe skurczybyki (delikatnie mówiąc). Do niedawna informacja o tym, że Danonki są od 3 r.ż. była na opkowaniu. Już jej nie ma
ale wy wszystkie jesteście wspaniałe !!! tylko czemu pytam się jak robię zakupy w markecie, to widzę co wkładacie do koszyków ( danonki, monte, bakusie, napoje - nie soki -, kinderki i inne czekoladki, batoniki, a w łapce chipsy lub lizaki, nie mówiąc już o tym, że jak wychodzę z basenu z córą, to wszystkie maluchy stoją pod maszyną ze słodyczami i po kolei wyciągają z szufladki chipsy !!! już co jak co, ale po basenie chyba warto byłoby sobie odpuścić te chipsy, nie mogę się wprost nadziwić, ze rodzice na to pozwalają tym knypom, więc pytam się GDZIE ci cudowni rodzice którzy się tu wypowiadają, bo jakoś na mieście ich raczej nie widać :))) z drugiej jednak strony, co tu się dziwić kobiecie, która siedzi w robocie przez 8, a czasami więcej godzin, wraca utyrana do domu, mąż to samo i kiedy ma znaleść czas na miksowanie, wymyślanie i gotowanie zdrowych potraw dla czasami kilkorga dzieciaków
ale wy wszystkie jesteście wspaniałe !!! tylko czemu pytam się jak robię zakupy w markecie, to widzę co wkładacie do koszyków ( danonki, monte, bakusie, napoje - nie soki -, kinderki i inne czekoladki, batoniki, a w łapce chipsy lub lizaki, nie mówiąc już o tym, że..
bo to taki typ, jak nakupujesz firmowych produktow, to czujesz sie lepiej, zamozniej...czasem smiesza mnie takie paniusie, ktore biora najdrozsza smietane z polki...ja kupuje ta tescowa, dlaczego? ba ma w sobie tylko dwa skladniki: smietana i zywe kultury bakterii (kosztuje 1 zl), ta 3 razy drozsza, ma 5 skladnikow (w tym zageszczacz). wybor pozostawie bez komentarza, choc naprawde jest to glupota do kwadratu.
to samo tyczy sie pieczywa. podchodzi paniusia, wybiera najdrozszy chlebek, z mnostwem ziarenek, napisem "FITNESS", wyklada swojemu chloptasiowi jaki to zdrowy chlebek na kolacje kupi...... ja wybieram 2 razy tanszy, z napisem chleb zytni. moj ma w skladzie 4 skladniki (maka,drozdze, zakwas, sol), jej ma w skladzie...hm...20 skladnikow? w tym polowa, ba 70% zaczyna sie od E... mój kosztuje 3,70/kg, jej kosztuje 8/kg. ludzie tak juz maja, ze to co drozsze i firmowe bedzie sie lepiej kojarzyc. tylko, gdzie tu rozum i logika? placic 3 razy drozej za chemie? przeciez ta cena to glowwnie koszt ddodatku chemii, substancje chemiczne dodawane do tych produktow przeciez kosztuja i to nie mało... dlatego te produkty sa drozsze, od tych naturalnych...bo woda, drozdze,sol, maka, kosztuje mniej niz 15 roznych substancji chemicznych, maka, i garsc ziaren. nie wspomne o koszcie jaki placi nasz organizm...
bo to taki typ, jak nakupujesz firmowych produktow, to czujesz sie lepiej, zamozniej...czasem smiesza mnie takie paniusie, ktore biora najdrozsza smietane z polki...ja kupuje ta tescowa, dlaczego? ba ma w sobie tylko dwa skladniki: smietana i zywe kultury bakterii (kosztuje 1 zl), ta 3 razy drozsza, ma 5 skladnikow (w tym zageszczacz). wybor pozostawie bez komentarza, choc naprawde jest to glupota do kwadratu.
to samo tyczy sie pieczywa. podchodzi paniusia, wybiera najdrozszy chlebek, z mnostwem ziarenek, napisem "FITNESS", wyklada swojemu chloptasiowi jaki to zdrowy chlebek na kolacje kupi...... ja wybieram 2 razy tanszy, z napisem chleb zytni. moj ma w skladzie 4 skladniki (maka,drozdze, zakwas, sol), jej ma w skladzie...hm...20 skladnikow? w tym polowa, ba 70% zaczyna sie od E... mój kosztuje 3,70/kg, jej kosztuje 8/kg. ludzie tak juz maja, ze to co drozsze i firmowe bedzie sie lepiej kojarzyc. tylko, gdzie tu rozum i logika? placic 3 razy drozej za chemie? przeciez ta cena to glowwnie koszt ddodatku chemii, substancje chemiczne dodawane do tych produktow przeciez kosztuja i to nie mało... dlatego te produkty sa drozsze, od tych naturalnych...bo woda, drozdze,sol, maka, kosztuje mniej niz 15 roznych substancji chemicznych, maka, i garsc ziaren. nie wspomne o koszcie jaki placi nasz organizm...
Przesadne pilnowanie :-)
Wiesz każdy działa dla własnego dobra.
Jedzenie obiadów w szkole za stawkę zywieniową w wysokości zapewne 5zł to raczej patologia nie myślisz? Jeśli cały obiad kosztuje tyle co kanapka w barze szybkiej obsługi to wiele mówi o zawartości.
Jogurty naturalne zawierają także zagęszczacze i jest w sumie kilka firm które robią prawdziwe jogurty.
Zwracajcie uwagę na opis produktu.
Przykładowo produkty do smarowania Hochland nie mają napisu serek czy twarożek bo są to miksy oleju palmowego z zagęszczaczami o znikomej zawartości mleka.
Polecam za to serek Piątnica.
Śmietany z piątnicy wybierajcie wg przeznaczenia bo te do zupy zawierają zagęszczacz.
Dobra jest dla starszych dzieci maślanka z Mrągowa naturalna i kefiry z wielu firm.
Oczywiscie trzeba dodać owoce i zmiksować blenderem.
Wiesz każdy działa dla własnego dobra.
Jedzenie obiadów w szkole za stawkę zywieniową w wysokości zapewne 5zł to raczej patologia nie myślisz? Jeśli cały obiad kosztuje tyle co kanapka w barze szybkiej obsługi to wiele mówi o zawartości.
Jogurty naturalne zawierają także zagęszczacze i jest w sumie kilka firm które robią prawdziwe jogurty.
Zwracajcie uwagę na opis produktu.
Przykładowo produkty do smarowania Hochland nie mają napisu serek czy twarożek bo są to miksy oleju palmowego z zagęszczaczami o znikomej zawartości mleka.
Polecam za to serek Piątnica.
Śmietany z piątnicy wybierajcie wg przeznaczenia bo te do zupy zawierają zagęszczacz.
Dobra jest dla starszych dzieci maślanka z Mrągowa naturalna i kefiry z wielu firm.
Oczywiscie trzeba dodać owoce i zmiksować blenderem.
Mimo wszystko uważam, że PRZESADNE pilnowanie zawartości spożywczej w każdym słoiczku/serku/kaszce to przesada, bo prędzej czy później i tak się z tym zetknie, a przewrażliwiony żołądek będzie robił rewolucje do końca życia.
niekonieczie musi się zetknąć, jesli dziecko nie będzie jadło danonków mając 5 lat, to nie musi ich także jesc w wieku 10 czy 15 lat...i tu nie chodzi o słodki smak, cukier itd... chemia jest wszedzie i w wielu produktach nie mozna jej uniiknac, nie mozna czegos zamienic, przygotowac samemu w domu, dlatego jesli w przypadku danonkow itp i napojów jest wybór, uwazam ze nalezy wybrać korzystnie i rozsadnie. lepiej dac dziecku tabliczke czekolady, niz danonka. bo czekolada daje swiadomosc, ze to cukier, tluszcz, ze nie wolno za duzo i codziennie. danonek, jako"zdrowy" takiej swiadomosci nie daje. a potem jest tragedia nadwagi i prochnicy i zdziwnienie rodziców, skad sie to wzielo, przeciez moje dziecko nie je slodyczy, tylko zdrowe przekaski, nabiał- danonki itp.nie pije coli, tylko "zdrowe" kubusie.
oczywiscie, ze nie nalezy popadac w paranoje. ale majac do wyboru cole i wode z cytryna lub herbatke owocowa, mozna wybrac rozsadniej i zdrowiej. i nie znaczy to, ze dziecko za 10 lata bedzie piło colę bez umiaru, bo tak mu zasmakuje, bo wczesniej mu nie pozwolono. znam wiele dzieci znajomych, ktore pija tylko wode niegaz, wcale ich do takich rewelacji nie ciagnie, bo nie lubia, wypluwaja.
tak wiec, lepiej jest nie nauczać słodkiego smaku w pewnych produktach, np nabiale, czy napojach, wtedy w przyszłosci wieksze prawdopodobienstwo, że dziecko samo wybierze te naturalne, niedosładzane...znam taka rodzine włoska, tam dzieci od małego jedza naturalne domowe jogurty, serki, ze swiezymi owocami lub OLIWKAMI! kiedys w pl poczestowano ich kubusiem i jakims slodkim deserkiem do jedzenia... nie byli w stanie ukryc zniesmaczenia, jak monza cos takiego u nas jesc i podawac dzieciom. a w pl dziwili sie jak 3 letnie dziecko moze jesc oliwki z feta na sałacie i nie lubiec kubusia.
niekonieczie musi się zetknąć, jesli dziecko nie będzie jadło danonków mając 5 lat, to nie musi ich także jesc w wieku 10 czy 15 lat...i tu nie chodzi o słodki smak, cukier itd... chemia jest wszedzie i w wielu produktach nie mozna jej uniiknac, nie mozna czegos zamienic, przygotowac samemu w domu, dlatego jesli w przypadku danonkow itp i napojów jest wybór, uwazam ze nalezy wybrać korzystnie i rozsadnie. lepiej dac dziecku tabliczke czekolady, niz danonka. bo czekolada daje swiadomosc, ze to cukier, tluszcz, ze nie wolno za duzo i codziennie. danonek, jako"zdrowy" takiej swiadomosci nie daje. a potem jest tragedia nadwagi i prochnicy i zdziwnienie rodziców, skad sie to wzielo, przeciez moje dziecko nie je slodyczy, tylko zdrowe przekaski, nabiał- danonki itp.nie pije coli, tylko "zdrowe" kubusie.
oczywiscie, ze nie nalezy popadac w paranoje. ale majac do wyboru cole i wode z cytryna lub herbatke owocowa, mozna wybrac rozsadniej i zdrowiej. i nie znaczy to, ze dziecko za 10 lata bedzie piło colę bez umiaru, bo tak mu zasmakuje, bo wczesniej mu nie pozwolono. znam wiele dzieci znajomych, ktore pija tylko wode niegaz, wcale ich do takich rewelacji nie ciagnie, bo nie lubia, wypluwaja.
tak wiec, lepiej jest nie nauczać słodkiego smaku w pewnych produktach, np nabiale, czy napojach, wtedy w przyszłosci wieksze prawdopodobienstwo, że dziecko samo wybierze te naturalne, niedosładzane...znam taka rodzine włoska, tam dzieci od małego jedza naturalne domowe jogurty, serki, ze swiezymi owocami lub OLIWKAMI! kiedys w pl poczestowano ich kubusiem i jakims slodkim deserkiem do jedzenia... nie byli w stanie ukryc zniesmaczenia, jak monza cos takiego u nas jesc i podawac dzieciom. a w pl dziwili sie jak 3 letnie dziecko moze jesc oliwki z feta na sałacie i nie lubiec kubusia.
Znam dzieci, u których sklepowe słodycze mogą leżeć na stole, a one ich nie ruszą, bo po prostu nie lubią. Są przyzwyczajone do warzyw i owoców, ewentualnie domowych, pieczonych z mamą wypieków. Zamiast słodkich soków piją zwykłą wodę. Dzieci są pełne energii!
Z kolei co Danonków i wszelkiego typu produktów "dedykowanych dzieciom"... Sama bym nie tego zjadła, więc mojemu dziecku, które ma się urodzić w maju, nie dam na pewno. Ogarnia mnie smutek na widok kobiet, które w sklepach wciskają dziecku do ręki batona i słodzony sok myśląc, że robią dobrze.
Z kolei co Danonków i wszelkiego typu produktów "dedykowanych dzieciom"... Sama bym nie tego zjadła, więc mojemu dziecku, które ma się urodzić w maju, nie dam na pewno. Ogarnia mnie smutek na widok kobiet, które w sklepach wciskają dziecku do ręki batona i słodzony sok myśląc, że robią dobrze.
ty jakaś odmienna jesteś???
Nie słyszałaś o ludziach którzy nie jedzą śmieci?
Idę o zakład że masz sporą nadwagę po tym śmieciarskim jedzeniu i niezdrową cerę.
Są kraje w których podawanie dzieciom niepełnowartościowej żywnosci jest karalne dość srogo!
Żołądek raz uszkodzony będzie zawsze chory.
Jesteś nieco zbyt płytka aby z tobą dyskutować ale polecam abyś swoje madrości omówiła z pediatrą twego dziecka.
Nie słyszałaś o ludziach którzy nie jedzą śmieci?
Idę o zakład że masz sporą nadwagę po tym śmieciarskim jedzeniu i niezdrową cerę.
Są kraje w których podawanie dzieciom niepełnowartościowej żywnosci jest karalne dość srogo!
Żołądek raz uszkodzony będzie zawsze chory.
Jesteś nieco zbyt płytka aby z tobą dyskutować ale polecam abyś swoje madrości omówiła z pediatrą twego dziecka.
Ja podaję serki firmy "Bieluch". To jest polski producent. Bardzo dobre serki mają, smakuję moim dzieciakom, ale co najważniejsze skład jest CZYSTY! Nie ma nic w nich co może mnie niepokoić. ALe np. moja znajoma mówi, że ich nie bierze, bo mają krótki termin spożycia, ale ten krótki termin właśnie świadczy o tym, że serek jest naturalny, bo wiadomo, ze ser się psuje jak długo stoi. Mnie to przerażają te serki i jogurty, które stoją otwarte miesiąc - dwa i żadnej pleśni brrr
Na szczeście mój syn nie lubi jogurtów. Danonkami i monte pluje na odleglość. Inne rzeczy chętniej.
Nasza niania przywozi nam prawdziwe mleko. Po podgotowaniu wytrąca się twarożek, zostaje serwatka. Smietanę zgarniam z takiego mleka dużą łyżką, bo ma 4 cm grubości. A kwaśne mleko z młodymi ziemniakami jest nie do pobicia. Wystarczy, żeby mleko postało 2 dni i już jest pycha.
Oczywiście jest z tym trochę roboty, ale naprawde smak i jakość nie do pobicia.
Nasza niania przywozi nam prawdziwe mleko. Po podgotowaniu wytrąca się twarożek, zostaje serwatka. Smietanę zgarniam z takiego mleka dużą łyżką, bo ma 4 cm grubości. A kwaśne mleko z młodymi ziemniakami jest nie do pobicia. Wystarczy, żeby mleko postało 2 dni i już jest pycha.
Oczywiście jest z tym trochę roboty, ale naprawde smak i jakość nie do pobicia.
Prawda jest taka ,że wszystkie produkty mleczne produkowane przez koncerny spożywcze mają podobne składy i zawieraja te same konserwanty i barwniki i nie ma tu co psioczyć na danonki .Najlepszym rozwiązaniem tak jak tu juz wspomniano jest jogurt najlepiej własnej produkcji z dodatkiem chociażby owoców mrożonych ale ,że ja perfekcyjną matką ani panią domu nie jestem podaje dziecku monta i danio czekoladowe ,które uwielbia żadnych jogurtów z dodatkiem owoców nie chce ruszyć.Ja z tego powodu wcale nie czuję się gorszą matką ani na siłę zmieniać tego nie zamierzam.
No ale po co ta ironia? To nie ma nic wspólnego z byciem idealnym, ale ze zwykłą świadomością tego, co jest dla nas dobre, w przeciwieństwie do tego co nam wciskają koncerny nastawione wyłącznie na zysk.
Ja chcę mojemu synowi dać to, co sama miałam. Parówki, które smakują jak parówki, mleko, które nie pleśnieje po wyciągnięciu z lodówki, tylko się kwasi, mięso, które zamiast wody ma mięso. No kurczę, czy to źle?
Ja chcę mojemu synowi dać to, co sama miałam. Parówki, które smakują jak parówki, mleko, które nie pleśnieje po wyciągnięciu z lodówki, tylko się kwasi, mięso, które zamiast wody ma mięso. No kurczę, czy to źle?
Nie , akacjo to bardzo dobrze ale ja ze swoją zwykłą świadomością konsumencką świata nie zmienię i nadal będę dawała zarobić koncernom spożywczym bo tylko ich produkty są dostępne jak dotąd w sklepach ,babci na wsi nie mam a za pseudo ekologiczne produkty w tzw.sklepach organicznych przepłacać nie zamierzam.
moje dzieci nie jedzą czesto jogurtów,tych z owocami nie lubia ,inne sporadycznie,natomiast na sniadanie jedzą serki homogenizowane te TUTTI z Biedronki,nie mam w tej chwili zadnego w domu ,i nie mam pojecia co w nich jest.Jedzą to na sniadanie na zmiane z płatkami czekoladowymi z biedronki /muszelki/ z mlekiem
az sie boje zacząc czytac co jedza,tylko ze moje dzieci jedzą tak juz od lat :(
az sie boje zacząc czytac co jedza,tylko ze moje dzieci jedzą tak juz od lat :(
Ja mam alergię na kazeinę - czyli mleko krowie i produkty mleczne. Byłam u Pani doktor, zrobiłam testy. Nie ma co mleka pić i truć się jogurtami - prawie każdy ma nietolerancję mleka, potem wzdęcia, biegunki itd. Przez to wszystko przechodziłam. Polecam iść do Pani doktor Tamary Uryniuk - http://www.remedical.pl - ona zbada, wszystko ładnie wytłumaczy, zrobi testy na alergie i czy nie ma się obciążeń organizmu - grzyby, candida, pasożyty. Fora forami, różnie ludzie radzą ale lekarzowi tylko wierzyć mogę. A, i Pani Tamara to pediatra.
czytalam ciekawy artykiul ze smak slodki wyrabia sie dziecku do 2 roku zycia tzn co dziecko uwaza za slodkie a co nie. Jest wiec wazne zeby nie dawac dziecku za duzo cukru bo potem nie bedzie sie zadowolalo mniej slodkimi rzeczami. moje dziecko nie jadlo wogle slodyczy, naturalne jogurty z owocami i duzo owocow.
Obecnie chodzi do zlobka i odmawia jedzenia deserow, woli owoce. Uwazam ze to ze nie jadla slodyczy mialo na to wplyw
Obecnie chodzi do zlobka i odmawia jedzenia deserow, woli owoce. Uwazam ze to ze nie jadla slodyczy mialo na to wplyw
Walerka - zgadzam się. U mojej córki tak samo. Nie dawałam słodyczy - od czasu do czasu biszkopty. Jogurty tylko naturalne z owocami.
Nie widzę w tym problemu żeby np. widelcem rozetrzeć banana i dodać do jogurtu? To taki wysiłek i tyle czasu zabiera? To do postu wyżej o ogromie obowiązków.
Zawsze po sezonie truskawkowym mam jedną szufladę zamrazalnika pudełeczek np. takich po serkach białych, mascarpone itd. z przykrywką zmiksowanych truskawek. Takie porcje akurat na raz lub dwa razy do jogurtu. Dosładzam taki jogurt poową banana. Czasem w ogóle. Mam też trochę malin i jeżyn zamrożonych. Spokojnie na rok mi to wystarcza.
Teraz Lena ma ponad 2 lata, uwielbia taki jogurt. Słodyczy w ogóle prawie nie je - nie lubi. A nie zabraniam jak coś mamy słodkiego. Jedynie czekoladą nie pogardzi - ale to rzadko je i mało.
I to nie chodzi o to czy idealną matko jestem, bo nie jestem. Ale chodzi o świadomość. Nie jest dla mnie problemem czytanie etykiet i wybór możliwie jak najlepszych produktów ogólnodostępnych w sklepach. Bo do eko sklepów też nie chodzę.
A serek homo z Biedronki akurat jest jednym z lepszych ;-). Porównaj skład z np. Danio.
Nie widzę w tym problemu żeby np. widelcem rozetrzeć banana i dodać do jogurtu? To taki wysiłek i tyle czasu zabiera? To do postu wyżej o ogromie obowiązków.
Zawsze po sezonie truskawkowym mam jedną szufladę zamrazalnika pudełeczek np. takich po serkach białych, mascarpone itd. z przykrywką zmiksowanych truskawek. Takie porcje akurat na raz lub dwa razy do jogurtu. Dosładzam taki jogurt poową banana. Czasem w ogóle. Mam też trochę malin i jeżyn zamrożonych. Spokojnie na rok mi to wystarcza.
Teraz Lena ma ponad 2 lata, uwielbia taki jogurt. Słodyczy w ogóle prawie nie je - nie lubi. A nie zabraniam jak coś mamy słodkiego. Jedynie czekoladą nie pogardzi - ale to rzadko je i mało.
I to nie chodzi o to czy idealną matko jestem, bo nie jestem. Ale chodzi o świadomość. Nie jest dla mnie problemem czytanie etykiet i wybór możliwie jak najlepszych produktów ogólnodostępnych w sklepach. Bo do eko sklepów też nie chodzę.
A serek homo z Biedronki akurat jest jednym z lepszych ;-). Porównaj skład z np. Danio.
jeszcze jedno - nie zgodze sie ze ie ma roznicy miedzy cukrami naturalnymi pochodzacymi z owocow a cukrem przetwozonym. Moze to dotyczy jezeli sie odchudzasz ale nie dla dzieci. Nasze organizmy sa nauczone trawic cukier naturalny i weglowodany sa bardzo potrzebne do zbalansowanej diety. Dzieciaki potrzebuja duzo energii i stad ja czerpia ale slodycze to puste kalorie ktore nic nie daja. No i oczywiscie problem prochnicy, jak widze male dziecko z lizakiem to mnie trzesie. Daj dobra czekolade ale nie lizaka.
Boże co to za pytanie: zobaczymy Ci będzie Ci się chciało miksować itp ???
Jak komuś zależy to mu się chce. Ja mam bzika na punkcie zdrowego żywienia mojego dziecka, pracuję po 8-9 godzin dziennie (mąż tak samo i nie mamy dziadków do pomocy) i jakoś daję radę żeby ugotować, upiec coś zdrowego (i nie oczekuję za to medalu bo wystarczy mi świadomość że staram się tyle ile mogę dla mojego dziecka).
Można znaleść produkty z bardzo dobrym składem w popularnych marketach np.:
-śmietana z biedronki nie ma zagęszczaczy
- jogurt Zott grecki też jest czysty
- jogurt Bio z lidla
- szynki w kawałku z biedronki bez glutaminianu sodu (tylko sól peklująca)
- mrożonki bolero z warzywami eko (cena prawie taka sama jak hortex)
- keczup pudliszki bez konserwantów
- majonez kilecki bez dodatku cukru (cukier jest śladowy w musztardzie którą dodają)
- w kauflandzie można dostać ogórki, kapustę kiszoną w słoikach eko (nie pamiętam nazwy pol... coś tam)
- przyprawy suszone pojedyńcze zamiast mieszanek z dodatkami
- mleko robico lub z mlekomatu
- mleko ryżowe, owsiane w bardzo dobrej cenie jest w rossmanie (bez dodatku cuktu)
- kasze jaglane, gryczane nawet w eko sklepie nie są drogie a za to zdroowe (można też kupić w necie na zapas i wtedy wychodzi jak w markecie)
....
Słodycze: można zastapić własnym wypiekiem gdzie wiemy co sypiemy, cukier biały na trzcinowy lub zdrową melasę, można słodzić marchewką, bananem lub suszonym jabłkiem ...
Naprawdę jest dużo możliwości.
Aaa i moje dziecko chodzi do przedszkola gdzie ustaliłam z opiekunkami że jogury dostaje naturalne, nie jada jasnego pieczywa, na podwieczorek je owoce - nie ma problemu :) A on nawet nie patrzy że inne dzieci mają coś innego.
Jak komuś zależy to mu się chce. Ja mam bzika na punkcie zdrowego żywienia mojego dziecka, pracuję po 8-9 godzin dziennie (mąż tak samo i nie mamy dziadków do pomocy) i jakoś daję radę żeby ugotować, upiec coś zdrowego (i nie oczekuję za to medalu bo wystarczy mi świadomość że staram się tyle ile mogę dla mojego dziecka).
Można znaleść produkty z bardzo dobrym składem w popularnych marketach np.:
-śmietana z biedronki nie ma zagęszczaczy
- jogurt Zott grecki też jest czysty
- jogurt Bio z lidla
- szynki w kawałku z biedronki bez glutaminianu sodu (tylko sól peklująca)
- mrożonki bolero z warzywami eko (cena prawie taka sama jak hortex)
- keczup pudliszki bez konserwantów
- majonez kilecki bez dodatku cukru (cukier jest śladowy w musztardzie którą dodają)
- w kauflandzie można dostać ogórki, kapustę kiszoną w słoikach eko (nie pamiętam nazwy pol... coś tam)
- przyprawy suszone pojedyńcze zamiast mieszanek z dodatkami
- mleko robico lub z mlekomatu
- mleko ryżowe, owsiane w bardzo dobrej cenie jest w rossmanie (bez dodatku cuktu)
- kasze jaglane, gryczane nawet w eko sklepie nie są drogie a za to zdroowe (można też kupić w necie na zapas i wtedy wychodzi jak w markecie)
....
Słodycze: można zastapić własnym wypiekiem gdzie wiemy co sypiemy, cukier biały na trzcinowy lub zdrową melasę, można słodzić marchewką, bananem lub suszonym jabłkiem ...
Naprawdę jest dużo możliwości.
Aaa i moje dziecko chodzi do przedszkola gdzie ustaliłam z opiekunkami że jogury dostaje naturalne, nie jada jasnego pieczywa, na podwieczorek je owoce - nie ma problemu :) A on nawet nie patrzy że inne dzieci mają coś innego.
Tak szczerze to we wszystkim coś się znajdzie, mniej lub więcej, najlepiej samemu kręcić majonez np - oliwa + żółtka i mamy majonez bez cukru bo każdy inny go zawiera. Oczywiście jaka z wychowu eko - tylko szkoda, że są po ok 1 zł za szt w Carrefour.
Niestety żywność ekologiczna (certyfikowana) jest droga, staram się kupować ją dla samej siebie nawet, bo przecież te wszystkie raki żołądka, jelita nie biorą się znikąd.
Poza tym sam smak tamtych produktów jest inny, tu nawet "głupia" herbata owocowa - napis na opakowaniu dumnie głosi: "malinowa" - sprawdzasz skład, a tam owocu maliny jest 0,5% na samym końcu składu....
Moi znajomi to mają dobrze, mieszkają we wsi tuż pod Gd - mają własne jaja, mleko, mięso, owoce i warzywa i do centrum Gd 17 minut autobusem. Jasne trochę pracy z tym inwentarzem jest ale i przyjemność z obcowania ze zwierzętami.
Niestety żywność ekologiczna (certyfikowana) jest droga, staram się kupować ją dla samej siebie nawet, bo przecież te wszystkie raki żołądka, jelita nie biorą się znikąd.
Poza tym sam smak tamtych produktów jest inny, tu nawet "głupia" herbata owocowa - napis na opakowaniu dumnie głosi: "malinowa" - sprawdzasz skład, a tam owocu maliny jest 0,5% na samym końcu składu....
Moi znajomi to mają dobrze, mieszkają we wsi tuż pod Gd - mają własne jaja, mleko, mięso, owoce i warzywa i do centrum Gd 17 minut autobusem. Jasne trochę pracy z tym inwentarzem jest ale i przyjemność z obcowania ze zwierzętami.
A ja żelatynie mówię NIE! Pewnie większość z Was nie pamięta już.afery, która miała miejsce parę lat temu, jak to pewna firma /nazwa pada wyżej/ dodawała do swoich jogurtów i nie tylko żelatynę wołową. Żelatyna wołowa = priony = BSE. Choroba szalonych krów. Po aferze niby zaprzestano produkowania owej żelatyny, ale my jako ostatni odbiorcy produktu w zasadzie wiemy tyle ile zjemy. Czytaj: o faktach dowiadujemy się ostatni. Tak jak ostatnio o tych wedlinach z firmy Viola.