Widok
Wiem, ze watek jest dosyc stary, ale musze odpisac bo krew mnie zalewa jak czytam takie bzdury! Jakie alimenty? Wedlug prawa matka dziecka jest osoba, ktore je urodzila. Dawstwo jest calkowicie anonimowe, nie jest zwiazane z ryzykiem przedwczesnej menopauzy, ale wlasnie pomaga spelnic marzenia ludz, ktorych ta straszna choroba dotknela. Rzeczywiscie dawczyni musi przyjmowac hormony, ktore powoduja wzrost jajeczek, ale jedyny skutek uboczny jaki u siebie zauwazylam to troche spuchniety brzuch. Potrzebnych jest kilka wizyt w klinice, aby przejsc wszystkie potrzebne badania. Moim zdaniem dawca trzeba chciec zostac z potrzeby serca, checi pomocy parom, ktore marza o dziecku, a same zostaly pozbawione tej mozliwosci czasami w bardzo mlodym wieku, ktore kilka lat bezskutecznie sie lecza i przezywaja koszmar, dla ktorych komorka innej kobiety jest jedyna szansa na ciaze i urodzenie dziecka, ktore mimo ze nie bedzie mialo genow kobiety ktora je urodzi bedzie mialo geny jej meza i bedzie najbardziej wyczekiwanym i kochanym dzieckiem na swiecie. Rekompensata oferowana przez klinike (3tys.) nie powinna byc czynnikiem decydujacym
Wlasciwie jak ktos chce oddac komorki ze wzgledow zarobkowych to jego sprawa. Totak jak z oddaniem szpiku, czy nerki-jeden odda je z potrzeby pomocy drugiemy czlowiekowi, a kto inny sprzeda je i na tym zarobi. W obu przypadkach, niezaleznie od intencji, pomaga sie drugiemu czlowiekowi. Ja mimo wszystko polecam dzielenie sie komorkami bo wiele to nas nie kosztuje a mozna w ten sposob odmienic zycie innych ludzi
z tego co wiem to rekrutacja na dawców i dawczynie jest przeprowadzana cały czas...więc Janeczek możesz się zzgłosić..Najlepiej wejdź od razu na stronę i wypełnij formularz https://www.europejskibanknasienia.pl/zostan-dawca?cid=1
tak jest najszybciej, a dla kobiet tu https://www.euroeggbank.eu/zostan-dawca?cid=1
chyba, że masz pytania to zadzwoń najlepiej do P. Agnieszki
tak jest najszybciej, a dla kobiet tu https://www.euroeggbank.eu/zostan-dawca?cid=1
chyba, że masz pytania to zadzwoń najlepiej do P. Agnieszki
Wszyscy pochodzimy od tych samych przodkow wiec po czesci wszyscy mamy taki sam genotyp (99 procent naszych genow jest i tak takie same ) wiec wszyscy jestesmy w jakis sposob spokrewnieni. A jezeli ktos uwaza ze dawstwo komorej jest obrzydliwe to zapraszam na fora na ktorych udzielaja sie dziewczyny, ktore tych komorek nie maja. Niestety brak komorek nie oznacza tez braku instynktu macierzynskiego. I niech ktos nie pisze, ze zawsze mozna adoptowac. Adoptowane dziecko to cudowna sprawa, ale wiadomo ze przezycie ciazy, noszenie malenstwa przez 9 miesiecy i urodzenie dziecka ktore bedzie mialo przynajmniej czesc genow ukochanego meza wytwarza z tym dzieckiem wiez innego rodzaju. Ja uwazam ze takie dawstwo to wspaniala sprawa i pomoc drugiemu czlowiekowi, ktoremu los odebral szanse na "normalne" macierzynstwo. A to 3tys. To taki dodatkowy bonus. Co do dawstwa nasienia nie orientuje sie do konca ale chyba kliniki placa duzo mniej tzn. Kilkaset zlotych, gdyz takie dawstwo wymaga od mezczyzny tylko 1-2wizyt, dawstwo komorek wymaga 3-4 dlatego i rekompensata za poswiecony czas jest wyzsza
Niby ok, ale dziwię się że tak łatwo wykluczasz przedwczesną menopauzę, to po pierwsze, a po drugie i raczej najważniejsze, to jaką pewność możesz mieć, że Twoje komórki w 100% idą do potrzebujących? Przecież nie wszystkie zapłodnione komórki = poród. Wiele płodów skazywanych jest na śmierć. Zakładając że sporo osób nie traktuje tego jako zabójstwo nienarodzonych dzieci, to nie zastanawiasz się czasem, czy Twoje zapłodnione komórki nie służą do eksperymentów? Choćby wpływu leków itp.? Rozumiem, odrzucenie komórki przed zapłodnieniem, ale po, to już ogromna różnica...
Kazda zdrowa kobieta ma ok 400 tys. Komorek jajowych wiec jak oddasz 5-10 komorek to raczej nie grozi Ci obnizenie rezerwy i przedwczesna menopaza. Osoby z ograniczona iloscia rezerwy komorkowej nie zostana dopuszczone do dawstwa gdyz ich badanie AMH nie bedzie w normie. Co do Twoich dalszych watpliwosci: znam proces biorstwa i dawstwa z obu stron, moja siostra ma przedwczesne wygasanie czynnosci jajnikow (tzw. Przedwczesna menopauza), jej jajeczka wyczerpaly sie w wieku 25 lat i jedyna szansa na urodzenie dziecka byla wlasnie komorka dawczyni. Ja sama bylam anonimowa dawczynia dla innej dziewczyny. Nie moge Ci zagwarantowac co dzieje sie z komorkami od momentu ich bobrania od dawczyni do momentu zaplodnienia, bo teoretycznie klinika moze "skrasc" jakies komorki dla siebie, ale w momencie kiedy sa przekazywane one do dawczyni ta wie ile dokladnie jajeczek otrzymuje, po ich zaplodnieniu ma mozliwosc ciaglej obserwacji rozwijajacych sie komorek. Transfer dzieciaczkow do macicy biorczyni odbywa sie zwykle 5 dnia po zaplodnieniu. Zwykle z powiedzmy 5-6komorek przekazanych biorczyni zapladniaja sie 2-3, transferuje sie jeden- dwa w zaleznosci od decyzji biorczyni, a ewntualne pozstale zarodki zamraza sie. Nikt nie ma prawa do ich wyrzucania,niszczenia czy robienia na nich eksperymentow-to sa dzieci biorczyni, ktora 1. Wraca po nie w momencie kiedy nie dojdzie do ciazy z 1 zarodka (np. Ciaza biochemiczna), 2. Wraca po nie w momencie kiedy pragnie rodzenstwa dla narodzonego juz malenstwa. Teoretycznie zdarza sie tez taka sytuacja, ze para uzyska np. 3-4 zarodki, a nie chce 4 dzieci, wtedy oddaje nadlicznowe zarodki do adopcji. Zapewniam Cie, ze zbyt wiele par czeka na taki zarodek zeby kliniki mogly pozwolic sobie na ich niszczenie. Nikt kto nie zna problemu "od srodka" nie jest w stanie pojac jak bardzo takie jajeczka sa potrzebne innym kobietom. Trauma jaka one przezywaja gdy w wieku 20-30 lat dowiaduja sie ze wlasnie przeszly menopauze jest niewyobrazalna. Nasze komorki brzydko mowiac co miesiac laduja w podpasce, a moglyby odmienic zycie tych kobiet
Gdyby każdy miał się zastanawiać co dzieje się z tymi komórkami, to nikt by nie oddał...a prawda jest taka, że moja przyjaciółka otrzymała taką pomoc w postaci komórek i dzieki temu ma dziś rocznego Kubusia. Uważam, ze jak oddawac to z potrzeby innym a nie ze względu na kasę. Oczywiście wszystko mozna sprzedać, nawet na necie dziewczyny handlują komórkami, ale ja bałabym się takiej transakcji i wolę bezpośrednio od Kliniki.
Dora masz absolutna racje! W Polsce ciagle panuje przekonanie, ze in vitro to zlo, ze zarodki sie wyrzuca, ze pary ktore zglaszaja sie do klinik to 50 letnie kobiety, ktore w mlodosci wolaly kariere, a teraz im sie dziecka zachciewa i ida do kliniki je sobie "kupic". Kazdy kto jest przeciwny in vitro czy oddawaniu komorek powinien zastanowic sie co by bylo gdyby to on nie mogl miec dzieci, gdyby w wieku 20 czy 20 kilku lat okazalo sie, ze jest bezplodny. Decyzja zarowno o przyjeciu jak i oddaniu komorki nie jest latwa, ale moim zdaniem powinno sie o tym mowic szerzej, aby wiecej dawczyn zglaszalo sie do klinik wlasnie z checi pomocy innym a nie dla tych 3 czy 4 tys. rekompensaty. O sprzedazy komorek na necie sie nie wypowiem bo szkoda slow i nerwow
Bezinteresowna pomoc s****a-tata, dar życia s****a-tata. Z tematu aż wylewa się infantylizm. Jedyny powód tego dawstwa to kasa za to. Gdyby nie kasa, to nikt by bezinteresownie nie ciagał się na własne życzenie po klinikach. Temat pewnie założony przez jakąś bezrobotną babę, która skoro nie może/ nie chce pracować, to będzie sprzedawać po kolei części swojego ciała ;) Też sposób.
Z tego co czytałam jest to ok 4 tys. Ale czy rzeczywiście - to nie wiem. Myślę jednak, że kobiety, które decydują zostać się dawczynią kierują się innymi aspektami, i rekompensata pieniężna nie jest tu najistotniejsza. Poza tym poza wynagrodzeniem pieniężnym jest też szereg badań, za które dawczynie nie muszą płacić. A normalnie pewnie musiałyby wydać z kilka tysiączków.
wydaje mi się, że kasa to tylko dodatek do całości. po pierwsze to na pokrycie podstawowych kosztów tj. dojazdy czy nianai dla dziecka, po drugie badania są tak jak mówisz, chyba bardziej wartosciowe w tej sytuacji. mi tez - być może w mej wrodzonej naiwnosci :) - się wydaje, że jeśli ktoś się decyduje na taki ruch, to raczej z dobroci serca :)
Przedwczesna menopauza? Ciąganie po sądach w sprawie alimentów? Momentami nie wierzę w to co czytam. Nie chce się powtarzać, bo "Andzia" już w sumie wszystko wytłumaczyła, ale oprócz zastrzyków, czasu i zaangażowania w procesie dawstwa nic nie tracimy. Żadna pobrana komórka nie jest też zmarnowana, zaprzepaszczona. Jeżeli nie zostanie wykorzystana u jednej z niepłodnych matek, to zostanie wytkorzystana u innej, a takich nie brakuje. Zapewniam. Czarny rynek handlu komórkami jajowymi to odrębny temat. Bezpiecznie i anonimowo proces dawstwa prowadzą tylko profesjonalne kliniki leczenia niepłodności. Wszystko przebiega w spokoju, profesjonalnie i przy ogromnej trosce o dawczynie. Do niczego nie jest zmuszana, ani namawiana. Poza tym dawczyni towarzyszy zespół wykwalifikowanych lekarzy i PSYCHOLOG. To jak dawstwo krwi, czy oddanie szpiku. Po prostu pomagasz stworzyć rodzinę i dajesz tym samym szczęście. Jeśli chodzi o pieniądze. Nie jest tajemnicą, że za takie dawstwo (ze wzgledu na powagę sytuacji i poświecenie) płacą tzw. "zadośćuzynienie". To zwrot kosztów za poświęcony czas, zaangażowanie. Zwracana kwota to w zależności od kliniki ok. 4 000 zł. Dodatkowo, dawczyni ma zrobione badania o wartości też kilku tysięcy. Myślę, że to po prostu godne potraktowanie dawczyni, za to co robi. I tak... mój stosunek emocjonalny do tego tematu wynika stąd, że inaczej nie miałabym mojego Wojtusia.
Najpierw długo myślałam nad tą decyzją. Nie podjęłam jej pochopnie, bo trochę się obawialam. Może nawet nie konsekwencji, a ewentualnego bólu. Na widok krwi mdleje, ale w końcu zdecydowałam się i wypełniłam formularz zgłoszeniowy na stronie kliniki. wypełniłam też dość szczegółowa ankietęm która zawierała głównie pytanie o dolegliwości, hitorię chotób itd. Po mniej więcej 3 dniach odebrałam telefon z zaproszeniem do kliniki na wizytę. Poszłam na wizytę tam bardzo miła pani koordynator przedstawiła mi całą procedurę jak to będzie wyglądało po kolei ile potrwa itd. Od razu została mi też pobrana krew. Skorzystałam też z konsultacji psychologicznej. Psycholog pytała mnie o powód decyzji i czy jestem pewna itd. Fajnie, bo do niczego nikt mnie nie zmuszał. Potem miałam zestaw badań. Z tego co pamiętam robili mi AMH, TSH, badanie krwi, USG, badania infekcyjne, kariotyp. Na wyniki czekałam mniej więcej 2 tygodnie. Potem dostałam leki, które brałam, aby stymulować rozwój komórej jajowych. Odbyłam w tym czasie kilka wizyt w klinice. I potem już był zabieg pobrania jajeczek. Trwał może 20 minut. I po 4 godzinach wyszłam do domu. Lekarz zalecił, abym tego dnia odpoczywała nie przemęczała się. Tak też zrobiłam, chociaż nie czułam się jakoś słabo. Raczej normalnie. Na koniec oczywiście dostałam zwrot kosztów - 4 000 zł. Po 2,5 roku poddalam się zabiego znowu. Już wiedziałam co robić. W tej samej klinice, na tych samych zasadach. I tutaj również nie odczułam większych dolegliwości. Ale muszę też przyznać, że mam silny organizm. Wiem, że kobiety różnie reagują.
Owszem sa kobiety, ktore robia to dla kasy a sa tez takie, ktore chca pomoc. Nie czytasz w cudzych myslach, wiec nie oceniaj. Sama jestem dawczynia, nie dla kasy a dla tego, ze w zeszlym roku uslyszalam, ze przechodze wczesna menopauze. Zdecydowalam sie na dawstwo, bo dzieki temu moglam skorzystac z badan. Dzieki badaniom wiem, ze na sto procent nie mam menopauzy a lekarz stawiajacy taka diagnoze zlapal sie za glowe widzac jak duzy zasob jajeczek mam w jajnikach. A drugi powod to wiem co czuje kobieta kiedy slyszy, ze byc moze nigdy juz nie bedzie mama.
Dawczyni komórek dostaje zwrot kosztów za ewentualne dojazdy do kliniki, zaangażowanie, opcjonalnie urlop w pracy. Kwota jest ryczałtowa, 4 000 zł (trzeba później rozliczyć w PIT). Wszystkie badania, którym poddawana jest dziewczyna zanim zostanie od niej pobrana komórka jajowa są bezpłatne. ale normalnie kosztowałyby chyba ok. ok. 3 500 zł. Czyli też dużo. Ale oczywiście nie o pieniądze tu chodzi.
Widzę, że jest tu więcej dawczyń - ale super! Ja również oddałam komórki jajowe. Na V roku studiów, czyli minął już jakoś rok. Miałam swoje obawy, ale nie odczułam żadnych większych konsekwencji. Zdecydowałam się, bo moja siostra cioteczna korzystała z banku komórek i opowiedziała nam swoją historię, jak długo z mężem walczyli o maluszka i udało się dopiero po skorzystaniu z komórek jajowych innej kobiety. Powiedziała, że kobiet, które decydują się wspomóc bezpłodne pary jest naprawdę mało. Nic mnie to nie kosztowało więc zdecydowałam się pomóc. Jak mam zły dzień to myślę sobie wtedy, że może kogoś w ten sposób uszczęśliwiłam, pomogłam...
pinkydot najpierw wypełniasz formularz na stronie,ankietę,dzwonią do Ciebie i jedziesz na pierwszą rozmowę w klinice. Dalej - mnóstwo specjalistycznych badań, wszystko oczywiście pod opieką lekarza + psychologa,jeśli czujesz taką potrzebę. Doktor przepisuje Ci leki stymulujacę rozwój komórek jajowych,masz jeszcze kilka wizyt w klinice no i finalnie zabieg trwający niecałe pół godzinki. Do domu wracasz tego samego dnia,z tym że nie powinnać się przemęczać,ja nie odczułam żadnych skutków ubocznych ale możesz być osłabiona więc lepiej zrobić sobie dzień na luz:) co do samej kliniki to ja jestem zadowolona,sympatyczny i konkretny personel,opieka lekarza i psychologa też na plus,wszystko przebiega sprawnie i w fajnej atmosferze,gdybym oddawała drugi raz a nad tym myślę to też na pewno znowu tam
pinkydot to nie jest łatwa decyzja ale naprawdę warto:) sam zabieg nie jest bolesny,przynajmniej dla mnie nie był,stres i tak będziesz miała bo chyba nie da się inaczej... ale nie masz się czego obawiać,zapewniam!trzymam kciuki i powodzenia,gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to śmiało,pisz co i jak:)
pinkydot powodzenia kochana,pisz jak tam u Ciebie koniecznie:)! weraaa pierwsze co to wejdź na stronę internetową i wypełnij ankietę,o tutaj: http://bank.invicta.pl/zostan-dawczynia-komorek-jajowych/?gclid=CjwKCAjwq_vWBRACEiwAEReprDuLXRy7A-CcmcoegSBAuU_e9KU9yDhWGjosbJfwI1QBNP9USsyIGxoC2fMQAvD_BwE#podarujzycie