Widok
Ja tak miałam, tyle że test niczego mi nie pokazał, wyszła mi beta że ciąża, po 8 dniach od terminu miesiączki dostałam krwawienia, dośc bolesna i obfita miesiącza, powtórzyłam bete 3go dnia krwawienia i już ciąży nie było...jak tak masz, to przykro mi bardzo :(
Madness is the gift, that has been given to me!!
Przeżyłam dwa poronienia, widziałam bijące serduszko. Ból był straszny mimo, że widziałam maluszki tylko na ekranie. Rok później spotkała mnie ciąża biochemiczna. Jednak mam poczucie, że jeśli nie widzi się małej kropeczki na ekranie, to jest łatwiej pogodzić się z tym, że dziecka nie będzie. Ale jestem pewna, że strata, gdy rodzi się martwe dziecka, jest nieporównywalnie trudniejsza. Jednak każdy odczuwa po swojemu i nie można umniejszać czyjegoś cierpienia, bo była mała ciąża
ja straciłam ciążę w 5 tygodniu, badania krwi ją potwierdziły, potwierdził lekarz. Niestety nie zdążyłam zobaczyć dzidzi na usg, Jestem pewna, że ból jest nie do porównania, ale i w 1 i 2 przypadku bardzo szybko obniża się poziom hormonów, które normalnie podtrzymują ciążę, stąd bardzo podobnie to przeżywamy,
"to też ciąża i jest to strata jak każda inna "
wybacz , mam diametralnie inne podejście, dla mnie jest kolosalna róznica miedzy poronieniem w 5 tc. a np. 25tc i tym bardziej strata dziecka przed samym porodem czy juz narodzonego
powiem wiecej wkurza mnie stawianie znaku równości pomiędzy tymi DIAMETRALNIE RÓŻNYMI sytuacjami( i zeby nie było, straciłam wielokrotnie taka bardzo wczesna ciążę, dziękowałam opaczności ze nie doświadczyła mnie właśnie stratą bardziej dotkliwą, czyli juz z zaawansowanej ciąży albo malutkiego dziecka)
wybacz , mam diametralnie inne podejście, dla mnie jest kolosalna róznica miedzy poronieniem w 5 tc. a np. 25tc i tym bardziej strata dziecka przed samym porodem czy juz narodzonego
powiem wiecej wkurza mnie stawianie znaku równości pomiędzy tymi DIAMETRALNIE RÓŻNYMI sytuacjami( i zeby nie było, straciłam wielokrotnie taka bardzo wczesna ciążę, dziękowałam opaczności ze nie doświadczyła mnie właśnie stratą bardziej dotkliwą, czyli juz z zaawansowanej ciąży albo malutkiego dziecka)
Ja stracilam dziecko w 24 tygodniu ciąży i zgadzam sie, ze to kolosalna różnica!!!!!!!! Urodziłam martwa dziewczynke. Widziałam moje martwe dziecko co było podobne do mnie i mojego męża. Dziecko było chore. Miało poważny błąd w chromosomie 9 i 16. Normalnie takie poważne błędy organizm sam wydała poronieniem we wczesnym stadium ciąży, około 5,6 tydzień ciazy. Poronienie w tak wczesnym stadium w jest w większości przypadków przyczyna błędów w chromosomach.
Ja poroniłam w 12tc już widziałam bijące serduszko na wczesnym usg, a później wiadomość na następnym, że serduszko przestało bić... i poronienie. Może będę teraz dla niektórych okrutna, ale również dziękuję, że potoczyło się to tak, niż bym miała stracić dziecko w późniejszej ciąży! Nie wyobrażam sobie nawet tego bólu co przeżywają wtedy rodzice. Sama z mężem przeżywałam naszą stratę, ale na pewno nie była ona porównywalna do takiej późniejszej, gdy realnie widzisz/dotykasz swoje martwe dziecko.
Witam.
Wybacz "niezalogowana",ale każda strata jest dla matki stratą,nie ważne w którym tygodniu-szczególnie dla rodziców,którzy bardzo pragną "potomka".Oczywiście poronienie czy poród wywoływany powyżej 20 tyg. jest bardziej traumatyczny,ale potencjalnych rodziców boli w każdym czasie.Naprawdę bardzo Ci współczuję przeżyć z Twojego życia,ale zastanów się,czy czasem Twoje nastawienie nie jest przeszkodą.
Pozdrawiam.
Wybacz "niezalogowana",ale każda strata jest dla matki stratą,nie ważne w którym tygodniu-szczególnie dla rodziców,którzy bardzo pragną "potomka".Oczywiście poronienie czy poród wywoływany powyżej 20 tyg. jest bardziej traumatyczny,ale potencjalnych rodziców boli w każdym czasie.Naprawdę bardzo Ci współczuję przeżyć z Twojego życia,ale zastanów się,czy czasem Twoje nastawienie nie jest przeszkodą.
Pozdrawiam.
ja miałam stwierdzone ciąże po badaniu Beta HCG, nawet nie wiem w którym momencie dokładnie nastąpiło poronienie tzn. miałam najpierw plamienia, a później krwawienia coraz mocniejsze i jakby normalny okres, cały czas byłam pod kontrolą ginekologa i robiłam dwa razy potem jeszcze Beta HCG, wynik malał i jak przyszłam już po tym mocnym krwawieniu na kontrolę to już było po wszystkim; także ja proponuję wizytę u lekarza
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Dziewczyny nie wiem ale według mnie nie poroniłam bo mam normalne krwawienie jak na okres,więc okres mi się spóżnił i tyle,a testy musiały dać fałszywe wyniki bo to takie tanie nie kupione w aptece może dlatego,dziś mam jakiś slabszy niż normalnie ale myślę że od wczorajszych mocnych przeżyć dla mnie,bo naryczałam się jak nie wiem,przez kilka dni myślałam że jestem w ciąży,hmm głupie uczucie jak dziś już nie jestem w niej.
Wątek ciąża a krwawienie,ania.
Wątek ciąża a krwawienie,ania.
nie zgodze sie z tym ze lekarze nic nie zrobia, jak zaszlam w ciaze zrobiłam pierwszy test w 5 tyg i dał wynik pozytywny, nastepnego dnia dostalam krwawienia, w ciagu 30 min wylądowałam u lekarza dał mi d*phaston i udało sie, dziś Laura ma juz 2 miesiące :)
tyle ze czasem organizm usuwa sam genetycznie uszkodzone zarodki, wiec czasem warto dac działać naturze :)
tyle ze czasem organizm usuwa sam genetycznie uszkodzone zarodki, wiec czasem warto dac działać naturze :)
albo nie bylo zadnej ciazy tylko jajeczko sie przytwierdzilo na chwile co dalo podwyzszone hcg.
sama czekam na duzo puzniejsze stwierdzanie ciazy bo tak to mozna w paranoje popasc, niektorzy sa mocni psychicznie ale ile takich strat mozna przezyc, moim zdaniem to jest niszczace dla kazdej kobiety,
pytanie do autorki czy 5 tyg od zaplodnienia czy 5 tyg od ost miesiaczki?
jak od zaplodnienia to polecam lekarza. bo przeciez czasem dziewczyny nie wiedza o ciazy do 2-3 miesiaca bo mialy od zaplodnienia jeszcze np 2 miesiaczki- niby normalne
sama czekam na duzo puzniejsze stwierdzanie ciazy bo tak to mozna w paranoje popasc, niektorzy sa mocni psychicznie ale ile takich strat mozna przezyc, moim zdaniem to jest niszczace dla kazdej kobiety,
pytanie do autorki czy 5 tyg od zaplodnienia czy 5 tyg od ost miesiaczki?
jak od zaplodnienia to polecam lekarza. bo przeciez czasem dziewczyny nie wiedza o ciazy do 2-3 miesiaca bo mialy od zaplodnienia jeszcze np 2 miesiaczki- niby normalne
Jako , że staraliśmy się o dziecko zrobiłam test jakoś dzień przed terminem lub w dniu spodziewanej miesiączki. Wyszedł pozytywnie, niestety za 1-2 dni dostałam okres, U mnie był to ból brzucha i gorączka.
Gdybym niepkanowala ciąży i nie zrobiła testu nawet nie wiedziałabym o ciąży.
Z tego co wyczytałam, mogło to być ze względu na np. Za krótka druga część cyklu i po prosty zapłodnione jajeczko nie zdążyło się zageździć
I nie porównujmy takiej straty ciąży do takiej, gdzie już jest serduszko bijące lub jeszcze późniejszej.
Ja miesiąc byłam już w ciąży i ta była bez problemu
Gdybym niepkanowala ciąży i nie zrobiła testu nawet nie wiedziałabym o ciąży.
Z tego co wyczytałam, mogło to być ze względu na np. Za krótka druga część cyklu i po prosty zapłodnione jajeczko nie zdążyło się zageździć
I nie porównujmy takiej straty ciąży do takiej, gdzie już jest serduszko bijące lub jeszcze późniejszej.
Ja miesiąc byłam już w ciąży i ta była bez problemu
gdyby nie test nawet nie wiedziałabym że byłam w ciązy, test pozytywny miesiączka spóźniona o 5 dni, jak normalna no może bardziej bolesna na usg pusty pęcherzyk, czyli coś było, ale się nie utrzymało tak na marginesie to 50% wczesnej ciąży tj 5-6 tydzien ulega samoistnym poronieniom, kiedys kobiety nawet o tym nie wiedziały teraz są testy ciążowe i z krwi.
Wlasnie udalo sie ? Mieszkam w uk,od 4, dni mocno krwawie. Bylam 5 dni temu na oddziale wczesnej ciazy, umowili mnie na za 10 dni na kolejne usg Nie dajac nic na podtrzymanie. Kazali czekać na ustanie krwawienia bądź poronienie.
Zwijam sie z bólu i wykupilam roczny zapas podpasek czuje ze to koniec... ich opieka jest karygodna.
Zwijam sie z bólu i wykupilam roczny zapas podpasek czuje ze to koniec... ich opieka jest karygodna.
Jestem w podobnej sytuacji, w takiej niepewności.
Mialam plamienia to pojechałam do szpitala na SOR. Po 10 min lekarz mnie zbadał, zrobił usg, wszystko w porządku, ale dał leki na podtrzymanie ciąży. Wykupiłam . Następnego dnia to już nie plamienie tylko masakryczne krwawienie, taki zwykły okres ze skurczami i bolącym brzuchem, a wieczorem wypadlo coś co strach opisać. Krwawię nadal. Myślę, że to już po wszystkim. Zastanawiam się tylko czy pojechać znów na SOR. Jakby zrobili mi usg to bym wiedziała czy płód jeszcze jest czy już faktycznie po wszystkim (8 tc), albo poczekać parę dni do mojej umówionej wizyty i wtedy usg pokaże jak się sprawy mają...
Mialam plamienia to pojechałam do szpitala na SOR. Po 10 min lekarz mnie zbadał, zrobił usg, wszystko w porządku, ale dał leki na podtrzymanie ciąży. Wykupiłam . Następnego dnia to już nie plamienie tylko masakryczne krwawienie, taki zwykły okres ze skurczami i bolącym brzuchem, a wieczorem wypadlo coś co strach opisać. Krwawię nadal. Myślę, że to już po wszystkim. Zastanawiam się tylko czy pojechać znów na SOR. Jakby zrobili mi usg to bym wiedziała czy płód jeszcze jest czy już faktycznie po wszystkim (8 tc), albo poczekać parę dni do mojej umówionej wizyty i wtedy usg pokaże jak się sprawy mają...
Miśka a lekarze mówili coś o krwiaku itp.? Mam nadzieję, że to on krwawi i będzie z ciążą wszystko ok. Ja trzy lata temu poroniłam w 10 tyg. W zaciszu domowym i na szczęście nie musiałam mieć zabiegu. Mam nadzieję, że nie dotknęło Cię to co napisałam wyżej. Bo widzę, że już minusują. Niestety pisałam to z doświadczenia. To jest jeszcze młoda ciąża i poza lekami które już dostałaś nie można nic zrobić. Tylko czekać z ciężkim sercem na wizytę i wiadomości te oby dobre lub oby nie, złe.
Nigdy nie mialam żadnych problemów w tym temacie. Zresztą lekarz w szpitalu na usg obejrzał wszystko czy nawet gdzieś coś poza samą macicą mogło by być podejrzane i mówił, że wszystko na pewno jest ok, więc liczę, że wie co mówi. Tak więc nadal czuję sie jakbym miała okres i tyle. Psychicznie już przez weekend nastawiłam sie na stratę. Widocznie moje chłopaki muszą mi wystarczyć i szansy na córki nie będzie. Ustaliliśmy z mężem, że więcej podejść do trzeciego dziecka nie będzie. Albo to albo wcale.
Może. U mnie też tak było. Plamienie plus potem skrzepy i poszło... Jedź na SOR, może jeszcze zdążą Ci pomóc. Ja jak byłam to zrobili mi badanie i usg. Lekarz powiedział, że na razie wszystko ok, ciąża jest i ma sie dobrze i na wszelki wypadek dał mi leki na podtrzymanie na tydzień (do wizyty u mojej gin prowadzącej ciążę). Niestety następnego dnia wieczorem było już po wszystkim. Jak wypadło mi na podpaskę "to" (jakaś spora część płodu) wiedziałam, że to koniec :( Lekarz na SORze potwierdził, że ciąży już nie widać na usg.
To zastanów sie czy nie warto wybrać sie na SOR i upewnić się co sie dzieje, dostać jakieś zalecenia, leki itd. Potem poronisz (czego oczywiście ci nie życzę) i lekarz zada głupie pytanie w stylu - to pani nie zauważyła żadnych objawów, że coś jest nie tak? Wtedy dopiero to ty głupio sie poczujesz, będziesz miała jeszcze większego doła, że to twoja wina, że mogłaś coś zrobić itd. Bedziesz szukała winy, chyba każda tak miała. Ja też się zastanawiałam już po poronieniu czy gdybym trafiła na SOR pierwszego dnia plamień a nie drugiego to czy ciążę by uratowano... Za każdym razem o tym myślę, to było 8 tygodni.
Miśka masz rację, ja też miałam poczucie winy z tą różnicą że miałam poronienie zatrzymane i nie widziałam żadnej krwi.
Tydzień czasu chodziłam z myślą że noszę w sobie martwe dziecko... Ciągle myślę co mogłam zrobić nie tak, może przeziębienie może co innego. Nie poznam prawdy, ale gdybym widziała że coś się dzieje od razu jechała bym na SOR.
Niestety dużo jest poronień, suche stwierdzenie ale prawdziwe. Tak usłyszałam od lekarza, że jest b. Dużo poronień a o tym po prostu się nie mówi.
Inaczej jest jak nas to dotyka, coś o czym nigdy byśmy nie pomyślały. I wtedy jest najgorsze trzeba się z tym zmierzyć, pokonać i pogodzić... Tylko czy to kiedyś nastąpi? Szczerze nie wiem...
Tydzień czasu chodziłam z myślą że noszę w sobie martwe dziecko... Ciągle myślę co mogłam zrobić nie tak, może przeziębienie może co innego. Nie poznam prawdy, ale gdybym widziała że coś się dzieje od razu jechała bym na SOR.
Niestety dużo jest poronień, suche stwierdzenie ale prawdziwe. Tak usłyszałam od lekarza, że jest b. Dużo poronień a o tym po prostu się nie mówi.
Inaczej jest jak nas to dotyka, coś o czym nigdy byśmy nie pomyślały. I wtedy jest najgorsze trzeba się z tym zmierzyć, pokonać i pogodzić... Tylko czy to kiedyś nastąpi? Szczerze nie wiem...
Większość poronień to wady genetyczne i żadna ilość luteiny w tym przypadku nie pomoże. Zdrowej ciąży przeziębienie ani antybiotyk nie zaszkodzi więc koniec obwiniania się. Ja też jestem po stracie gdzie ciążą od początku źle się rozwijała co tydzień chodziłam na USG brałam luteinę w 10 tygodniu dostałam leciutkie go plamienia, pojechałam na sor serduszko już nie biło. Było ciężko ale przetłumaczyłam sobie że dziecko było chore i lepiej wcześniej niż później. Do autorki jak najszybciej na sor plamień nie wolno lekceważyć. I nie ma sensu siedzieć w domu i rozmyślać szukać objawów USG wszystko wyjaśni.
Dokładnie.
Ja też jeśli można tak powiedzieć cieszę się, że poroniłam po 8 tc niż powiedzmy w 28 tc urodziła martwe dziecko albo z ciężkimi wadami. Widocznie tak miało być, coś było nie tak i organizm sam zareagował za wczasu i tyle.
Ale warto reagować na znaki jakie daje organizm, raczej plamienia mają jakąś przyczynę. Warto sprawdzić niż siedzieć z założonymi rękoma i się denerwować.
Ja też jeśli można tak powiedzieć cieszę się, że poroniłam po 8 tc niż powiedzmy w 28 tc urodziła martwe dziecko albo z ciężkimi wadami. Widocznie tak miało być, coś było nie tak i organizm sam zareagował za wczasu i tyle.
Ale warto reagować na znaki jakie daje organizm, raczej plamienia mają jakąś przyczynę. Warto sprawdzić niż siedzieć z założonymi rękoma i się denerwować.
Ja akurat poroniłam w domu.
Pojechałam na SOR , bo krwawienie wydawało mi się podejrzanie mocne, a to była 3 moja ciążą i wcześniej nie miałam takich problemów. Na SORze zrobili mi usg i po badaniu odesłali do domu twierdząc, że nic mi nie jest. Dostałam receptę na coś na podtrzymanie tak na wszelki wypadek. Kupiłam tego samego dnia, choć to był późny wieczór. Rano krwawienie jeszcze większe. Wieczorem już wiedziała, że jest po wszystkim. Na SORze potrwierdzli, że to wszystko co tak ładnie było widać wcześniej na usg zniknęło... Stwierdzono poronienie samoistne całkowite. Sama się kompletnie wyczyściłam ze wszystkiego, nie miałam żadnego łyżeczkowania itd.
Pojechałam na SOR , bo krwawienie wydawało mi się podejrzanie mocne, a to była 3 moja ciążą i wcześniej nie miałam takich problemów. Na SORze zrobili mi usg i po badaniu odesłali do domu twierdząc, że nic mi nie jest. Dostałam receptę na coś na podtrzymanie tak na wszelki wypadek. Kupiłam tego samego dnia, choć to był późny wieczór. Rano krwawienie jeszcze większe. Wieczorem już wiedziała, że jest po wszystkim. Na SORze potrwierdzli, że to wszystko co tak ładnie było widać wcześniej na usg zniknęło... Stwierdzono poronienie samoistne całkowite. Sama się kompletnie wyczyściłam ze wszystkiego, nie miałam żadnego łyżeczkowania itd.
Ja też mieszkam w UK 2 lutego dowiedziałam się , że jestem w ciazy ( potwierdził lekarz w Polsce ) tydzień później (piatek )zaczęłam plamic na brązowo i od początku czułam ból w podbrzuszu jak na @ . Bardzo się przestaszylam i pojechałam na emergency wysłali mnie na oddzial wczesnej ciąży tam zostałam zbadane wziernikiem i usłyszałam ' to jest stara krew nie masz się czym martwić twoja macica jest zamknięta wszystko wygląda jak najbardziej w porządku " zrobili mi też test z krwi wyszło ponad 2900
Ale w niedzielę zaczęłam krwawi już nie mocno ale zaczęłam widzieć przy podcieraniu żywa krew
Więc wróciłam tam znowu i znowu usłyszałam że wszystko jest w porządku ale dla pewności proszę przyjść na usg w środę (Walentynki ) poszłam i dowiedziałam się że ona tam dziecka nie widzi tylko krew albo jest za wcześnie albo poronilas ... Bardzo się przestaszylam....
Zrobili mi znowu badania z krwi wyszło ponad 5400 więc niby wszystko w porządku.
Zadzwoniłam do lekarza do Polski czy jest możliwe to że przy tak wysokim wyniku nic nie widać na usg usłyszałam " kobieto jedz do szpitala ty możesz być w ciazy pozamacicznej " jak to usłyszałam od razu się przewróciłam .....
Dzień później dostałam mocniejszego bólu w podbrzuszu i trochę bardziej zaczęłam krwawic...
Pojechałam znowu do szpitala na ten sam oddział i znowu badanie wziernikiem i wszystko jest zamknięte tak jak powinno ale krwaeisz dobrze nie widzę skąd ale najprawdopodobniej z macicy.. Nie jestem Ci w stanie powiedzieć czy poronilas czy ciąża jest więc zrobię Ci badanie z krwi..
Ale musisz zostać w szpitalu bo masz bardzo wysokie ciśnienie i puls nie możesz wrócić do domu w takim stanie ..
Więc zostałam w szpitalu zrobili mi badanie z krwi , każdy mocz oddawany jeśli do badania.. na drugi dzień znowu pobrali mi krew i spadło.. ( nie wiem dokładnie o ile bo mi nie powiedzieli tylko powiedzieli że spadło ) więc miałam rozmowę z lekarzem który powiedział mi że poronilam..
Proszę przyjść na usg 28 lutego wtedy zobaczymy czy wszystko się dobrze wyczyscilo jeśli nie to dostaniesz tabletki na oczyszczenie. Zadałem pytanie ; czy jesteś pewien że to nie jest ciąża pozamaciczna , powiedz mi bo bardzo się boję to moja pierwsza ciąża i obawiam się ..
Usłyszałam
" nie daje ci gwarancji na to że to nie jest ciąża pozamaciczna ale miałaś objawy na normalne poronienie proszę przyjść za 2 tygodnie na scan (28luty) wtedy wszystkiego się dowiemy ale jeśli będzie się coś działo to proszę przyjechać wcześniej. "
Tak więc ja w UK nie dowiedziałam się niczego tylko stres i nerwy.. dalej żyje w niepewności cały czas mam w głowie to że to mogłaby być ta ciąża pozamaciczna .. przez pierwsze 5 dni plamilam a potem przez 5 dni ( do przedwczoraj ) strasznie krwawilam. Mialam strzępy ale nie jakieś dużo było ich trochę ale one były małe nie bolał mnie aż tak mocno brzuch.. raz miałam skurcz taki mocny od razu pobiegłem do wc i coś ze mnie wyleciało ale to było bardzo małe może jak paznokieć ból od razu ustąpił później jeszcze 2 dni miałam miesiączka dość obfita kilka skrzepow i od dwóch dni więc mam okresu . Teraz trochę cmi mnie z prawej strony ale ja już nie wiem czy to po prostu panika i obawy czy naprawdę...
Bardzo się boję a tutaj nic nie chcą od razu powiedzieć nawet w takiej sytuacji trzymają człowieka w niepewności..
Nikomu tego nie życze.
Ale w niedzielę zaczęłam krwawi już nie mocno ale zaczęłam widzieć przy podcieraniu żywa krew
Więc wróciłam tam znowu i znowu usłyszałam że wszystko jest w porządku ale dla pewności proszę przyjść na usg w środę (Walentynki ) poszłam i dowiedziałam się że ona tam dziecka nie widzi tylko krew albo jest za wcześnie albo poronilas ... Bardzo się przestaszylam....
Zrobili mi znowu badania z krwi wyszło ponad 5400 więc niby wszystko w porządku.
Zadzwoniłam do lekarza do Polski czy jest możliwe to że przy tak wysokim wyniku nic nie widać na usg usłyszałam " kobieto jedz do szpitala ty możesz być w ciazy pozamacicznej " jak to usłyszałam od razu się przewróciłam .....
Dzień później dostałam mocniejszego bólu w podbrzuszu i trochę bardziej zaczęłam krwawic...
Pojechałam znowu do szpitala na ten sam oddział i znowu badanie wziernikiem i wszystko jest zamknięte tak jak powinno ale krwaeisz dobrze nie widzę skąd ale najprawdopodobniej z macicy.. Nie jestem Ci w stanie powiedzieć czy poronilas czy ciąża jest więc zrobię Ci badanie z krwi..
Ale musisz zostać w szpitalu bo masz bardzo wysokie ciśnienie i puls nie możesz wrócić do domu w takim stanie ..
Więc zostałam w szpitalu zrobili mi badanie z krwi , każdy mocz oddawany jeśli do badania.. na drugi dzień znowu pobrali mi krew i spadło.. ( nie wiem dokładnie o ile bo mi nie powiedzieli tylko powiedzieli że spadło ) więc miałam rozmowę z lekarzem który powiedział mi że poronilam..
Proszę przyjść na usg 28 lutego wtedy zobaczymy czy wszystko się dobrze wyczyscilo jeśli nie to dostaniesz tabletki na oczyszczenie. Zadałem pytanie ; czy jesteś pewien że to nie jest ciąża pozamaciczna , powiedz mi bo bardzo się boję to moja pierwsza ciąża i obawiam się ..
Usłyszałam
" nie daje ci gwarancji na to że to nie jest ciąża pozamaciczna ale miałaś objawy na normalne poronienie proszę przyjść za 2 tygodnie na scan (28luty) wtedy wszystkiego się dowiemy ale jeśli będzie się coś działo to proszę przyjechać wcześniej. "
Tak więc ja w UK nie dowiedziałam się niczego tylko stres i nerwy.. dalej żyje w niepewności cały czas mam w głowie to że to mogłaby być ta ciąża pozamaciczna .. przez pierwsze 5 dni plamilam a potem przez 5 dni ( do przedwczoraj ) strasznie krwawilam. Mialam strzępy ale nie jakieś dużo było ich trochę ale one były małe nie bolał mnie aż tak mocno brzuch.. raz miałam skurcz taki mocny od razu pobiegłem do wc i coś ze mnie wyleciało ale to było bardzo małe może jak paznokieć ból od razu ustąpił później jeszcze 2 dni miałam miesiączka dość obfita kilka skrzepow i od dwóch dni więc mam okresu . Teraz trochę cmi mnie z prawej strony ale ja już nie wiem czy to po prostu panika i obawy czy naprawdę...
Bardzo się boję a tutaj nic nie chcą od razu powiedzieć nawet w takiej sytuacji trzymają człowieka w niepewności..
Nikomu tego nie życze.
Pomóżcie! W 7 dc prawdopodobnie mogło dojść do zapłodnienia. Półtora tygodnia później zaczęły mnie boleć piersi ale znacznie bardziej i zupełnie inaczej niż przed okresem, do tego urosły i mocno nabrzmiały. Okres spóźnił się 3 dni. Pierwszy dzień był bardziej bolesny niż zawsze. Było ok. przez kilka godzin, a potem dostałam nagle silnego skórczu w podbrzuszu z okropnym bólem w krzyżu. Taki ból krzyża nigdy nie towarzyszył mi przy okresie, było jedynie łamanie w całym kręgosłupie, ale znacznie lżejsze. Ból brzucha i w krzyżu promieniował aż do nóg, po chwili łamało mnie już tak jakbym dostała gorączki… Zażyłam ibupromy ale właśnie dziwnie nie chciały pomóc. Musiałam leżeć, nie dałam rady wstać. Ustąpiło po dwóch godzinach. Czy to mogło być poronienie? Test już teraz niczego by nie wykazał… Wizytę u ginekologa mam za kilka dni. Krwawienie było potem do 5tego dnia ale już skąpsze. Piersi nadal mimo kończącej się miesiączki bardzo bolą…
Dodam tylko jako ojciec. No cóż, żona poroniła. Tak się cieszyliśmy. Wszystkim, którzy chcą pochować swojego maluszka - aniołka, trzeba uważać w trakcie załatwiania się w WC żeby nie wydalić zarodka do toalety, lepiej do miski się załatwiać i później przenieść szczątki do kubeczka i zalać solą fizjologiczną i dać do laboratorium płatnie do badania DNA i będzie znana płeć dziecka. Można normalnie takie dziecko pochować.
Trzymajcie się. Nasze dzieci są już w niebie u Pana Jezusa. 7 tygodni życia w brzuszku mamy. Takie krótkie życie.
Trzymajcie się. Nasze dzieci są już w niebie u Pana Jezusa. 7 tygodni życia w brzuszku mamy. Takie krótkie życie.
Dziewczyny taka mała rada.
Jesli zaczynacie plamic nawet zywa krwią i macie mozlwosc zrobcie badanie progesteronu. Jesli robicie tylko bete to.nie ma sensu.
Ja w pierwszej ciazy zaczelam plamic zywa krwia, w 7 tc. Dzien po tym jak sie o niej dowiedzialam. Mialam za niski poziom progesteronu wiec nawet zdrowy zarodek, bez wad genetycznych mglby sie nie utrzymac. Okazalo sie ze odkleja sie kosmowka. Dostalam luteine, ciaza przebiegla bez problemow. Cora ma juz 5 lat i jest zdrowa.
Obecnie w 13 tc, jak tylko sie dowiedzialam o ciazy, w 4 tygodniu (wiem, bardzo wczesnie ale robiona beta) to beta rosla do gory ale juz w 4 tygodniu, rowno 2 tygodnie od owulacji razem z beta zrobilam progesteron, wyszedl 55wiec bardzo wysoki jak na tak wczesna ciaze, w 7 tygodniu dobil do 97. Nawet myslalam ze beda blizniaki ;)
Po doswiadczeniach pierwszej ciazy od razu robilam prpgesteron bo to byl tez od razu znak dla lekarza na czym stoimy
Jesli zaczynacie plamic nawet zywa krwią i macie mozlwosc zrobcie badanie progesteronu. Jesli robicie tylko bete to.nie ma sensu.
Ja w pierwszej ciazy zaczelam plamic zywa krwia, w 7 tc. Dzien po tym jak sie o niej dowiedzialam. Mialam za niski poziom progesteronu wiec nawet zdrowy zarodek, bez wad genetycznych mglby sie nie utrzymac. Okazalo sie ze odkleja sie kosmowka. Dostalam luteine, ciaza przebiegla bez problemow. Cora ma juz 5 lat i jest zdrowa.
Obecnie w 13 tc, jak tylko sie dowiedzialam o ciazy, w 4 tygodniu (wiem, bardzo wczesnie ale robiona beta) to beta rosla do gory ale juz w 4 tygodniu, rowno 2 tygodnie od owulacji razem z beta zrobilam progesteron, wyszedl 55wiec bardzo wysoki jak na tak wczesna ciaze, w 7 tygodniu dobil do 97. Nawet myslalam ze beda blizniaki ;)
Po doswiadczeniach pierwszej ciazy od razu robilam prpgesteron bo to byl tez od razu znak dla lekarza na czym stoimy
Staramy się z mężem o 3 dziecko. Dlatego też zrobiłam kilka testów. Przez 2 dni testy wychodziły pozytywnie, druga kreska była blada, ale była. Mąż też widział, nie wymyśliłam sobie. Potem testy wychodziły już negatywnie. W głowie tysiąc myśli... zrobiłam testy z krwi: bHcg, progesteron, przy okazji TSH, Ft4 (mam niedoczynność), morfologię.
Po powrocie do domu z laboratorium, dostałam okres...
Po kilku godzinach przyszły wyniki: bHcg 2,30, progesteron 1,5, TSH 0, 113...
Po konsultacji z moim ginekologiem: ciąża biochemiczna, za niski poziom progesteronu, w kolejnych staraniach konieczne leki...
Oby się udało. Zaraz kończę 35 lat, mamy dwoje zdrowych dzieci i jedno z wadami, które straciłam w 13 tygodniu. Będziemy próbować przez kilka miesięcy, ale jeśli się nie uda bez problemów, to potraktujemy to jako znak, że tak ma być.
Co do różnicy straty dziecka w 5 tygodniu albo w późniejszej ciąży - dla mnie jest jednak ogromna.
Nie zgadzam się na mówienie, że ciąża biochemiczna to nie ciąża. Ciąża to dla mnie żywe maleństwo, mały cud, który powstał z połączenia mnie i męża, nie ważne czy kilkugodzinny, czy kilkuletni - istniał, choćby przez chwilę.
Ale 5 tygodni ciąży oznacza, że nie zdążyłam jeszcze pochwalić się w przyjaciołom, nikt w pracy nie wiedział, nikt mnie teraz nie pyta "jak brzuszek, na kiedy masz termin?", nie kupiłam ani jednego ciuszka, nie wymyśliłam imienia, nie poczułam mdłości... nie zdążyłam poczuć że jestem w ciąży...
W 13 tygodniu zdążyłam zrobić to wszystko i jeszcze więcej... te spojrzenia ludzi po poronieniu... szpital, łyżeczkowanie... usg, serduszko, wady... te krotkie rączki i nóżki, obrzęk chorego dzieciątka... te chwile kiedy lekarz się wzdrygał na widok naszego dziecka...:( kiedy trzech kolejnych lekarzy doradzało aborcję... to straszne uczucie że albo wykonam ten zabieg, albo przypłacę to poważnie zdrowiem... (miałam poważne problemy z sercem i z oddychaniem) straszne:( na szczęście nie musiałam wykonywać tego zabiegu. Chyba ze stresu, sama poroniłam... kiedy potem pokazywano studentce zdjęcia z usg jako ewenement... dobrze że ktoś mógł się czegoś nauczyć dzięki tym zdjęciom... ale... to było straszne... nie to co strata ciąży biochemicznej prawie w terminie miesiączki.
Po powrocie do domu z laboratorium, dostałam okres...
Po kilku godzinach przyszły wyniki: bHcg 2,30, progesteron 1,5, TSH 0, 113...
Po konsultacji z moim ginekologiem: ciąża biochemiczna, za niski poziom progesteronu, w kolejnych staraniach konieczne leki...
Oby się udało. Zaraz kończę 35 lat, mamy dwoje zdrowych dzieci i jedno z wadami, które straciłam w 13 tygodniu. Będziemy próbować przez kilka miesięcy, ale jeśli się nie uda bez problemów, to potraktujemy to jako znak, że tak ma być.
Co do różnicy straty dziecka w 5 tygodniu albo w późniejszej ciąży - dla mnie jest jednak ogromna.
Nie zgadzam się na mówienie, że ciąża biochemiczna to nie ciąża. Ciąża to dla mnie żywe maleństwo, mały cud, który powstał z połączenia mnie i męża, nie ważne czy kilkugodzinny, czy kilkuletni - istniał, choćby przez chwilę.
Ale 5 tygodni ciąży oznacza, że nie zdążyłam jeszcze pochwalić się w przyjaciołom, nikt w pracy nie wiedział, nikt mnie teraz nie pyta "jak brzuszek, na kiedy masz termin?", nie kupiłam ani jednego ciuszka, nie wymyśliłam imienia, nie poczułam mdłości... nie zdążyłam poczuć że jestem w ciąży...
W 13 tygodniu zdążyłam zrobić to wszystko i jeszcze więcej... te spojrzenia ludzi po poronieniu... szpital, łyżeczkowanie... usg, serduszko, wady... te krotkie rączki i nóżki, obrzęk chorego dzieciątka... te chwile kiedy lekarz się wzdrygał na widok naszego dziecka...:( kiedy trzech kolejnych lekarzy doradzało aborcję... to straszne uczucie że albo wykonam ten zabieg, albo przypłacę to poważnie zdrowiem... (miałam poważne problemy z sercem i z oddychaniem) straszne:( na szczęście nie musiałam wykonywać tego zabiegu. Chyba ze stresu, sama poroniłam... kiedy potem pokazywano studentce zdjęcia z usg jako ewenement... dobrze że ktoś mógł się czegoś nauczyć dzięki tym zdjęciom... ale... to było straszne... nie to co strata ciąży biochemicznej prawie w terminie miesiączki.
Ja nawet nie wiedziałam, że byłam w ciąży, dowiedziałam się dopiero jak poroniłam. A długo się staraliśmy o dziecko. Wykonałam potem różne badania po poronieniu i udało się znaleźć przyczynę straty ciąży. Na https://badaniaprenatalne.pl/poronienie/najwazniejsze-badania-po-poronieniu/ są opisane takie badania, nie zawsze lekarz o wszystkich mówi.
Szukałam aż w końcu znalazłam mnóstwo informacji na temat poronienia https://wolnekobiety.net/ Wolne Kobiety to serwis o tej tematyce, kiedyś musiałam się z nimi umówić bo miałam problem, który rozwiązali.