Widok
K.NN.
moze i lepiej ze juz nie bedziemy na ten temat pisac - nie chodzilo o twoja wypowiedz tylko o komentarz J.KNOW, wypowiedzi Nieobecnego i innych postaci - czasami po prostu jest mi smutno gdy niektorzy ludzie (nie bierzcie tego personalnie wy wczesniej wymienieni, prosze was bardzo) wietrza w kazdym wypowiadanym prze innych slowach male kropelki jadu...
Pisalam bez polskich liter (choc jest to truudne dla mnie niezwykle:)) tak by nie bylo iz ide w zaparte :))
w tym miejscu sie usmiecham, lecz tego nie widac :D
Pisalam bez polskich liter (choc jest to truudne dla mnie niezwykle:)) tak by nie bylo iz ide w zaparte :))
w tym miejscu sie usmiecham, lecz tego nie widac :D
Dzis jeszcze jedno :...pare dni temu przeczytalem na naszych lamach o tym,ze jak to mozna uzywac takiego nicka jak
przeciez nie mozna sobie roscic prawa do niego, bo ....jest...nieobecny :)))....i takie tam paranoje.
-ostatnio malo wiekszych bzdur sie naczytalem...i to takich absurdalnych, ktore tak mnie rozbawily i zmartwily...ze mozna byc az takim idiota...
...tym dosc humorystycznym(a moze raczej, zenujacym) kawalkiem sie pozegnam, dodajac na koncu komus tam, kto ostanio podpisal sie jako "ja", ze i taki TU nick funkcjonuje....ale z tego co przeczytalem, na pewno nie jest to ta sama osoba...
Dobranoc Wam :)
-ostatnio malo wiekszych bzdur sie naczytalem...i to takich absurdalnych, ktore tak mnie rozbawily i zmartwily...ze mozna byc az takim idiota...
...tym dosc humorystycznym(a moze raczej, zenujacym) kawalkiem sie pozegnam, dodajac na koncu komus tam, kto ostanio podpisal sie jako "ja", ze i taki TU nick funkcjonuje....ale z tego co przeczytalem, na pewno nie jest to ta sama osoba...
Dobranoc Wam :)
KNN
פרק ג
א עַל־מִשְׁכָּבִי בַּלֵּילוֹת בִּקַּשְׁתִּי אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי בִּקַּשְׁתִּיו וְלֹא מְצָאתִֽיו: ב אָקוּמָה נָּא וַֽאֲסוֹבְבָה בָעִיר בַּשְּׁוָקִים וּבָרְחֹבוֹת אֲבַקְשָׁה אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי בִּקַּשְׁתִּיו וְלֹא מְצָאתִֽיו: ג מְצָאוּנִי הַשֹּׁמְרִים הַסֹּבְבִים בָּעִיר אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי רְאִיתֶֽם: ד כִּמְעַט שֶׁעָבַרְתִּי מֵהֶם עַד שֶֽׁמָּצָאתִי אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי אֲחַזְתִּיו וְלֹא אַרְפֶּנּוּ עַד־שֶֽׁהֲבֵיאתִיו אֶל־בֵּית אִמִּי וְאֶל־חֶדֶר הוֹרָתִֽי: ה הִשְׁבַּעְתִּי אֶתְכֶם בְּנוֹת יְרֽוּשָׁלַם בִּצְבָאוֹת אוֹ בְּאַיְלוֹת הַשָּׂדֶה אִם־תָּעִירוּ | וְֽאִם־תְּעֽוֹרְרוּ אֶת־הָאַֽהֲבָה עַד שֶׁתֶּחְפָּֽץ: ו מִי זֹאת עֹלָה מִן־הַמִּדְבָּר כְּתִֽיֽמֲרוֹת עָשָׁן מְקֻטֶּרֶת מוֹר וּלְבוֹנָה מִכֹּל אַבְקַת רוֹכֵֽל: ז הִנֵּה מִטָּתוֹ שֶׁלִּשְׁלֹמֹה שִׁשִּׁים גִּבֹּרִים סָבִיב לָהּ מִגִּבֹּרֵי יִשְׂרָאֵֽל: ח כֻּלָם אֲחֻזֵי חֶרֶב מְלֻמְּדֵי מִלְחָמָה אִישׁ חַרְבּוֹ עַל־יְרֵכוֹ מִפַּחַד בַּלֵּילֽוֹת: ט אַפִּרְיוֹן עָשָׂה לוֹ הַמֶּלֶךְ שְׁלֹמֹה מֵֽעֲצֵי הַלְּבָנֽוֹן: י עַמּוּדָיו עָשָׂה כֶסֶף רְפִידָתוֹ זָהָב מֶרְכָּבוֹ אַרְגָּמָן תּוֹכוֹ רָצוּף אַֽהֲבָה מִבְּנוֹת יְרֽוּשָׁלָֽם: יא צְאֶינָה | וּֽרְאֶינָה בְּנוֹת צִיּוֹן בַּמֶּלֶךְ שְׁלֹמֹה בָּֽעֲטָרָה שֶׁעִטְּרָה־לּוֹ אִמּוֹ בְּיוֹם חֲתֻנָּתוֹ וּבְיוֹם שִׂמְחַת לִבּֽוֹ:
פרק ד
א עַל־מִשְׁכָּבִי בַּלֵּילוֹת בִּקַּשְׁתִּי אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי בִּקַּשְׁתִּיו וְלֹא מְצָאתִֽיו: ב אָקוּמָה נָּא וַֽאֲסוֹבְבָה בָעִיר בַּשְּׁוָקִים וּבָרְחֹבוֹת אֲבַקְשָׁה אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי בִּקַּשְׁתִּיו וְלֹא מְצָאתִֽיו: ג מְצָאוּנִי הַשֹּׁמְרִים הַסֹּבְבִים בָּעִיר אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי רְאִיתֶֽם: ד כִּמְעַט שֶׁעָבַרְתִּי מֵהֶם עַד שֶֽׁמָּצָאתִי אֵת שֶׁאָֽהֲבָה נַפְשִׁי אֲחַזְתִּיו וְלֹא אַרְפֶּנּוּ עַד־שֶֽׁהֲבֵיאתִיו אֶל־בֵּית אִמִּי וְאֶל־חֶדֶר הוֹרָתִֽי: ה הִשְׁבַּעְתִּי אֶתְכֶם בְּנוֹת יְרֽוּשָׁלַם בִּצְבָאוֹת אוֹ בְּאַיְלוֹת הַשָּׂדֶה אִם־תָּעִירוּ | וְֽאִם־תְּעֽוֹרְרוּ אֶת־הָאַֽהֲבָה עַד שֶׁתֶּחְפָּֽץ: ו מִי זֹאת עֹלָה מִן־הַמִּדְבָּר כְּתִֽיֽמֲרוֹת עָשָׁן מְקֻטֶּרֶת מוֹר וּלְבוֹנָה מִכֹּל אַבְקַת רוֹכֵֽל: ז הִנֵּה מִטָּתוֹ שֶׁלִּשְׁלֹמֹה שִׁשִּׁים גִּבֹּרִים סָבִיב לָהּ מִגִּבֹּרֵי יִשְׂרָאֵֽל: ח כֻּלָם אֲחֻזֵי חֶרֶב מְלֻמְּדֵי מִלְחָמָה אִישׁ חַרְבּוֹ עַל־יְרֵכוֹ מִפַּחַד בַּלֵּילֽוֹת: ט אַפִּרְיוֹן עָשָׂה לוֹ הַמֶּלֶךְ שְׁלֹמֹה מֵֽעֲצֵי הַלְּבָנֽוֹן: י עַמּוּדָיו עָשָׂה כֶסֶף רְפִידָתוֹ זָהָב מֶרְכָּבוֹ אַרְגָּמָן תּוֹכוֹ רָצוּף אַֽהֲבָה מִבְּנוֹת יְרֽוּשָׁלָֽם: יא צְאֶינָה | וּֽרְאֶינָה בְּנוֹת צִיּוֹן בַּמֶּלֶךְ שְׁלֹמֹה בָּֽעֲטָרָה שֶׁעִטְּרָה־לּוֹ אִמּוֹ בְּיוֹם חֲתֻנָּתוֹ וּבְיוֹם שִׂמְחַת לִבּֽוֹ:
פרק ד
To whom it may concern
Czy jest rozsądne rozumowanie kategoriami ataku i obrony? Czy jest to właściwy sposób interpretowania wszelkich sytuacji i zachowań innych? Właściwy, to jest taki, który nie sprowadza naszego wielowymiarowego i barwnego świata do bezkresnej płaszczyzny pomalowanej miejscami czarną kredką . Prosty rachunek prawdopodobieństwa a także doświadczenie zdają się wskazywać, że w całym naszym otoczeniu społecznym przeważają ludzie całkowicie obojętni w stosunku do nas. Gdyby istniał przyrząd do pomiaru uczuć, za którego pomocą możliwe byłoby dokonanie pomiaru stanu napięcia emocjonalnego innych w interakcji z nami, okazałoby się, że w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków wskazówka stoi constans na zerze, tylko niekiedy wychylając się lekko o pół kreski w lewo lub w prawo. Jaki płynie stąd wniosek dla określenia naszej postawy wobec świata? Jaki schemat interpretacyjny cudzych gestów i słów powinniśmy zatem stosować jako „domyślny”? Chyba to jasne, że taki, który zakłada neutralność i brak jakichkolwiek złych intencji. Złą wolę widzieć należy dopiero wówczas, gdy ktoś nie daje nam żadnej szansy uznania tego, co mówi pod naszym adresem za konsekwencję wady wymowy lub innych problemów z właściwym, adekwatnym wysłowieniem treści intelektualnej i emocjonalnej natury.
A co wtedy, gdy już wiemy, gdy już mamy absolutną pewność, że stajemy w obliczu wyjątkowej życiowo sytuacji – gdy stwierdzamy, że oto pojawił się „prześladowca”, „mściciel”, Brudny Harry, zakapturzona postać, która (być może na swoje własne nieszczęście) wylosowała kiedyś czarną kulkę z naszym nazwiskiem? Czy nie lepiej dalej neutralizować, nie widzieć ataku, nie dostrzegać? Przynajmniej tak długo, jak długo nie jest w sposób wyraźny zagrożona nasza egzystencja, w którymkolwiek z jej wymiarów.
A ostatecznie, czy nie jest dobrze, że ktoś nas dostrzega? Że ktoś widzi sens w tym, by otworzyć usta czy poruszyć palcami po klawiaturze w związku z taką czy inną naszą wypowiedzią, z takim czy innym zachowaniem. Mniejsza już o treść komentarza. Czy nie jest to miłe uczucie, gdy wołając słyszy się nie tylko echo, lecz także głos w innej niż własna tonacji? Czy naszego bytu nie określa spostrzeganie nas przez innych? Czy nie istniejemy dzięki temu , że ktoś nas widzi? Czy ten, kogo nikt nie dostrzega istnieje, istnieje naprawdę? Może i w sensie biologicznym tak, ale na pewno nie w sensie społecznym, a więc nie w pełni. Dlatego nie zazdrościłbym temu wczorajszemu „ja”. Choć, jak widzę, ktoś ostatecznie zatroszczył się i o niego.
Niestety ktoś inny nie pomyślał o najmłodszym pokoleniu rozsianych po świecie Polonusów, uczących się (za namową rodziców) języka swych przodków i nie mających pewności czy „milosc” to „miłość”, wciąż szukających odpowiedzi na to pytanie. A pytań takich jest tyle, ile słów z przegłosem. Cholera, wygląda na to, że to większy problem niż odpowiednie skonfigurowanie kompa.
Pozdrowienia dla wszystkich, pozdrowienia dla Awari.
A co wtedy, gdy już wiemy, gdy już mamy absolutną pewność, że stajemy w obliczu wyjątkowej życiowo sytuacji – gdy stwierdzamy, że oto pojawił się „prześladowca”, „mściciel”, Brudny Harry, zakapturzona postać, która (być może na swoje własne nieszczęście) wylosowała kiedyś czarną kulkę z naszym nazwiskiem? Czy nie lepiej dalej neutralizować, nie widzieć ataku, nie dostrzegać? Przynajmniej tak długo, jak długo nie jest w sposób wyraźny zagrożona nasza egzystencja, w którymkolwiek z jej wymiarów.
A ostatecznie, czy nie jest dobrze, że ktoś nas dostrzega? Że ktoś widzi sens w tym, by otworzyć usta czy poruszyć palcami po klawiaturze w związku z taką czy inną naszą wypowiedzią, z takim czy innym zachowaniem. Mniejsza już o treść komentarza. Czy nie jest to miłe uczucie, gdy wołając słyszy się nie tylko echo, lecz także głos w innej niż własna tonacji? Czy naszego bytu nie określa spostrzeganie nas przez innych? Czy nie istniejemy dzięki temu , że ktoś nas widzi? Czy ten, kogo nikt nie dostrzega istnieje, istnieje naprawdę? Może i w sensie biologicznym tak, ale na pewno nie w sensie społecznym, a więc nie w pełni. Dlatego nie zazdrościłbym temu wczorajszemu „ja”. Choć, jak widzę, ktoś ostatecznie zatroszczył się i o niego.
Niestety ktoś inny nie pomyślał o najmłodszym pokoleniu rozsianych po świecie Polonusów, uczących się (za namową rodziców) języka swych przodków i nie mających pewności czy „milosc” to „miłość”, wciąż szukających odpowiedzi na to pytanie. A pytań takich jest tyle, ile słów z przegłosem. Cholera, wygląda na to, że to większy problem niż odpowiednie skonfigurowanie kompa.
Pozdrowienia dla wszystkich, pozdrowienia dla Awari.
canta
canta per me ne addio
quel dolce suono
de' passati giorni
mi sempre rammenta
la vita dell'amore
dilette del cor mio
o felice, tu anima mia
canta addagio...
tempra la cetra e canta
il inno di morte
a noi si schiude il ciel
volano al raggio
la vita dell'amore
dilette del cor mio
o felice, tu anima mia
canta addio...
quel dolce suono
de' passati giorni
mi sempre rammenta
la vita dell'amore
dilette del cor mio
o felice, tu anima mia
canta addagio...
tempra la cetra e canta
il inno di morte
a noi si schiude il ciel
volano al raggio
la vita dell'amore
dilette del cor mio
o felice, tu anima mia
canta addio...