Widok
dodawanie i odejmowanie do 100 z rozpisaniem na wszelkie sposoby i tabliczka mnozenia do 50,my mamy spore problemy,dziecko skoczylo 7 lat i po prostu nie kuma ,za trudne,czytaja to
http://www.mjakmama24.pl/kalendarz-rozwoju-dziecka/7-letnie-dziecko-rozwoj-i-wychowanie,231_2752.html
sądze ze dzieci sa za male na takie nauczanie ,chodzi mi o te mlodsze.Jednak myslalam ze ten program bedzie dostosowany do mlodszych dzieci a przerabiaja to samo 7 latki i 8 latki
http://www.mjakmama24.pl/kalendarz-rozwoju-dziecka/7-letnie-dziecko-rozwoj-i-wychowanie,231_2752.html
sądze ze dzieci sa za male na takie nauczanie ,chodzi mi o te mlodsze.Jednak myslalam ze ten program bedzie dostosowany do mlodszych dzieci a przerabiaja to samo 7 latki i 8 latki
Fakt, program jest ten sam, po prostu program dla klasy II, bez podziału na siedmio- i ośmiolatki. Wiele zależy od wychowawczyni. "Nasza Pani" ma spokojny, wyważony sposób uczenia, nawet jak czegoś nie łapią, to nie ma tragedii, powtarzają i próbują aż do skutku.
Rzeczywiście pewne treści/zadania wprowadzane są zbyt szybko, a czasem zbyt chaotycznie i dzieci się gubią. Temu starszemu rocznikowi nauka przychodzi łatwiej, nauczycielki same to widzą i mówią o tym.
W tym momencie nie ma jednak za bardzo innego wyjścia, dzieci "muszą" sobie poradzić, czasem lepiej, czasem gorzej, ale muszą.
Ot, eksperyment taki zrobili, a że na dzieciach, to kto by się przejmował. A jeszcze szykuje się kolejna rewolucja. Aż mi skóra cierpnie.
Rzeczywiście pewne treści/zadania wprowadzane są zbyt szybko, a czasem zbyt chaotycznie i dzieci się gubią. Temu starszemu rocznikowi nauka przychodzi łatwiej, nauczycielki same to widzą i mówią o tym.
W tym momencie nie ma jednak za bardzo innego wyjścia, dzieci "muszą" sobie poradzić, czasem lepiej, czasem gorzej, ale muszą.
Ot, eksperyment taki zrobili, a że na dzieciach, to kto by się przejmował. A jeszcze szykuje się kolejna rewolucja. Aż mi skóra cierpnie.
U nas nie ma ocen w skali 1-6, oceny na tym poziomie nauczania mają być opisowe i są. Pomocniczo Pani stosuje na co dzień plusy, minusy i kropki. Na koniec semestru rodzic otrzymuje informację w skali od "wspaniale" do "ma trudności", odpowiada to ocenom cyfrowym, ale dla dziecka brzmi o wiele przyjaźniej.
mała, no niestety program nauczania jest tworzony dla danej klasy bez podziału na wiek. Drugoklasista z rocznika 2008 i 2009 powinien opanować taki sam zakres materiału. Po prostu bedziesz musiala wiecej czasu poswiecić na przyswajanie tematu...
U nas było już dodawanie i odejmowanie w zakresie 100 (na różne sposoby) plus liczby rzymskie I-XII , teraz jest mnożenie do 25 (jeszcze sprawdzania za pomocą dzielenia nie ma) i podstawowe figury geometryczne...Ocen u nas nie ma. Mamy pieczątki z tekstami typu świetnie czy popraw się - taki zamiennik ocen.
U nas było już dodawanie i odejmowanie w zakresie 100 (na różne sposoby) plus liczby rzymskie I-XII , teraz jest mnożenie do 25 (jeszcze sprawdzania za pomocą dzielenia nie ma) i podstawowe figury geometryczne...Ocen u nas nie ma. Mamy pieczątki z tekstami typu świetnie czy popraw się - taki zamiennik ocen.
Moja córka jest z grudnia 2009 i jest w II klasie. Jakoś sobie radzi ale szału nie ma, musimy trochę więcej pracować w domu. Nie wywieram na niej presji bo to bez sensu i szkoda dziecka, i tak prędzej czy później się wszystkiego nauczy. Oceny maja w skali od A do D, jak się zdarzy jakieś D, to przerabiamy materiał w domu jeszcze raz na spokojnie i wtedy poprawia. Z matematyki mają obecnie tabliczkę mnożenia do 30, cyfry rzymskie (zapisywanie dat), zegar, miesiące, dni tygodnia i pory roku, dodawanie i odejmowanie do 100 takie proste na razie, np. 78 - 3. Dużo tego i widzę że jest jej trudno czasem, ale pani twierdzi że jak na swój wiek radzi sobie w miarę dobrze i nie ma potrzeby zostawiać jej w drugiej klasie (bo nawet braliśmy pod uwagę taką ewentualność).
A jak radzą Wasze dzieci z czytaniem lektur i dyktandami? Moje dziecię opracowuje teraz Detektywa Pozytywkę. Wczoraj zapisali na lekcji 4 bite strony A5! Do domu czytanka (dwie strony A4) i rozbudowa zdań (czasownik, przymiotnik, rzeczownik). Sporo...Dyktanda uważam, że są trudne. W zasadzie do opanowania już cała ortografia...
Ciekawa jestem co zmieni sie po reformie? Jak bedzie wyglądał program nauczania od września...?
Ciekawa jestem co zmieni sie po reformie? Jak bedzie wyglądał program nauczania od września...?
Trzeba było szybciej dawać dziecko do szkoły?!
Nie słuchałyście specjalistów, pedagogów i nauczycieli, więc czemu się dziwicie?!
Od początku była mowa o tym, że w kolejnych klasach młodszym dzieciom będą narastać trudności. Macie kłopoty w drugiej klasie?
Poczekajcie do czwartej! Wtedy rozpocznie się prawdziwe show!!
Nie słuchałyście specjalistów, pedagogów i nauczycieli, więc czemu się dziwicie?!
Od początku była mowa o tym, że w kolejnych klasach młodszym dzieciom będą narastać trudności. Macie kłopoty w drugiej klasie?
Poczekajcie do czwartej! Wtedy rozpocznie się prawdziwe show!!
Mój 7 latek w II klasie z matematyki na razie ma dodawanie i odejmowanie w zakresie 100, rozpisywane różnymi sposobami, mnożenie do 30, cyfry rzymskie do 12, zegary, daty pisane różnymi sposobami, podstawowe figury, mierzenie boków figur i odległości, za niedługo ma mieć dzielenie.
Oceny mają normalne od 1-6.
Syn w miare sobie radzi ze wszystkim, czasem ma problemy i trzeba mu wyjaśnić jak coś zrobić, pomóc, ale nie jest źle. Jest takim bardziej czwórkowym uczniem.
Oceny mają normalne od 1-6.
Syn w miare sobie radzi ze wszystkim, czasem ma problemy i trzeba mu wyjaśnić jak coś zrobić, pomóc, ale nie jest źle. Jest takim bardziej czwórkowym uczniem.
Mój syn przed feriami na matematyce przerabiał tabliczkę mnożenia do 50 plus zadania z treścią (aktualnie jego Pani jest chora a wiadomo na zastępstwach jak to jest...) Uważam że syn sobie dobrze radzi jeżeli czegoś nie zrozumie na lekcji tłumaczę mu w domu, wiadomo że uczyć w domu się trzeba chociażby po to żeby utrwalić poznany materiał!
Pani w szkole stawia oceny oprócz jedynek i dwójek (jak synkowi nie poszło dyktando to miał tylko spr. bez oceny)
Ja jestem zadowolona. Nie żałuje, że puściłam syna szybciej do szkoły, ale uważam, że większość sukcesu dzieci zależy od dobrej Pani taka która wkłada w to serce i oczywiście od rodziców, którzy przypilnują w domu dziecka i w razie czego wytłumaczą materiał jeszcze raz!
Pani w szkole stawia oceny oprócz jedynek i dwójek (jak synkowi nie poszło dyktando to miał tylko spr. bez oceny)
Ja jestem zadowolona. Nie żałuje, że puściłam syna szybciej do szkoły, ale uważam, że większość sukcesu dzieci zależy od dobrej Pani taka która wkłada w to serce i oczywiście od rodziców, którzy przypilnują w domu dziecka i w razie czego wytłumaczą materiał jeszcze raz!
Moim zdaniem dużo zależy od dziecka - jego predyspozycji oraz od nauczyciela. Mój syn jest z 2009 i jako jedyny w klasie jest młodszy od reszty. Jednak nie odstaje od innych dzieci a obawiałam się tego, więc często korzystałam z konsultacji, żeby w porę podjąć działania. Synek dobrze sobie radzi z matmą i tu nasze wsparcie w ogóle nie jest potrzebne. Ale nie lubi pisać, z czytaniem może w ostatnich tygodniach jest troszkę lepiej ale od razu widać, że to nie jego świat. Jednak mamy fajną Panią - nawet jak ja się martwiłam gryzmołami syna to nauczycielka sama mnie uspokajała, że jest młodszy od innych i żebym mu dała czas. Oceny ostatnio otrzymałam tylko z religii i z etyki a reszta to oceny opisowe.
Mała skoro piszesz o matematyce to może córka lepiej sobie radzi z pisaniem i czytaniem? Więc może to nie kwestia trudności programu czy wieku córki tylko tak jak pisałam powyżej jej predyspozycji. A co nauczycielka na ten temat uważa?
Mała skoro piszesz o matematyce to może córka lepiej sobie radzi z pisaniem i czytaniem? Więc może to nie kwestia trudności programu czy wieku córki tylko tak jak pisałam powyżej jej predyspozycji. A co nauczycielka na ten temat uważa?
Dokładnie, też tak uważam. Moja jest właśnie z tych wrażliwych i spokojnych, chociaż nie jest nieśmiała i radzi sobie dobrze w kontaktach z rówieśnikami. Wyraźnie jednak widać, że na tle naszej klasy pani woli dzieci odważne i przebojowe. Co do wkuwania na pamięć, to ostatnio dzieci miały sprawdzian z miesięcy i dat i pani kazała im się nauczyć między innymi ile dni ma jaki miesiąc :/ Nie wiem po co, przecież można to sobie sprawdzić w każdej chwili w kalendarzu. Jak zapytałam o to panią, to powiedziała, że tak jest w programie :/
Jeśli chodzi o język polski, to u nas lektury czytamy w domu i opisujemy je w zeszycie lektur. Dyktanda mamy, ale z wyrazów które dzieci przerabiają na lekcji lub mają je w podręcznikach.
Jeśli chodzi o język polski, to u nas lektury czytamy w domu i opisujemy je w zeszycie lektur. Dyktanda mamy, ale z wyrazów które dzieci przerabiają na lekcji lub mają je w podręcznikach.
Mnie nauczono lata temu ilości dni -patrząc na zewnętrzne dłonie zgiete w pięść. Jest akurat na każdej z dłoni 6 gorek i dolinek. Widziałam ostatnio ze mathriders podobną metodę pokazywał na stronie.
Dziwne ze tak nauczycielka nie uczy. To 5 minut na wytłumaczenie i wiesz do końca życia i do kalendarza zaglądać nie musisz :).
Dziwne ze tak nauczycielka nie uczy. To 5 minut na wytłumaczenie i wiesz do końca życia i do kalendarza zaglądać nie musisz :).
Może trochę nie na temat ale nawiązując do wypowiedzi ~m. Właśnie trochę przerażające jest wszechogarniające parcie na przebojowość! Przecież dzieci się rodzą z określonym temperamentem i czy dlatego mają być gorzej traktowane na starcie? Żaden nauczyciel nie powinien faworyzować tych odważniejszych bo te dzieci rosną w siłę a te mniej śmiałe jeszcze bardziej się w sobie zapadają. Nie cierpię takiego podejścia, tym bardziej, że sama obserwuje to w życiu zawodowym i to jest słabe, bo potem mamy samych pajaców podnieconych przy ekranach do prezentacji a całą brudną robotę odwalają specjaliści, którzy zamiast skakać jak koguty po prostu pracują. Oczywiście frontmani są potrzebni ale nie mniej niż Ci, którzy nie muszą być na widoku bo najczęściej za nimi stoi merytoryka. Jeżeli więc widziałabym, że nauczycielka np. do występów wybiera tylko te bardziej przebojowe dzieci a moje stoi z boku to na pewno bym zareagowała. To też dowodzi, że nauczycielka mało ambitna. Najłatwiej wystawić dziecko, które dobrze czuje się np. na scenie. Namówienie do tego dziecka, które jest nieśmiałe i sprawia mu to trudność to już wyzwanie. Widać nie każdemu się chce...
Moja córka też miała. Bez problemu sobie poradziła. Na błędy ortograficzne najlepiej wpłynęło czytanie i opatrzenie się z wyrazami. Matematycznie też ok. Czasem ma wątpliwości, ale jak wszystko co nowe, musi się nauczyć i tyle. Dostaje oceny od 4 do 6 (najczęściej 5). Czasem sama ogarnia bez problemu, czasem trzeba z nią siadać i wytłumaczyć. Nie narzekamy, bo prace domowe odrabia w 15 do 30 minut. Ze szkoły wraca o 14-15 (korzysta ze świetlicy), więc ma czas na lekcje, na zabawę w domu i na podwórku (jak jest ciepło to 2 godziny jeździłyśmy na rowerach lub na rolkach), na poczytanie książki, na obejrzenie bajki i czasem, żeby pograć w grę. Nie chodzi na zajęcia dodatkowe poza szkołą, a w szkole tylko na tańce.
I nie jest jakaś turbo wyjątkowa - cała jej klasa ogarnia materiał bardzo dobrze, wszystkie dzieci z rocznika 2009.
I nie jest jakaś turbo wyjątkowa - cała jej klasa ogarnia materiał bardzo dobrze, wszystkie dzieci z rocznika 2009.