Widok
Nie chce mi sie...
Dziewczyny nie wiem czy Wy tez tak macie ze nie chce wam sie organizowac slubu i wesela? Mi zostały 2 miesiace do slubu a nie mam załatwione duzo rzeczy i nie chce mi sie tego załatwiac. Jakiegos doła mam. Ciesze sie z samego slubu, nie mam zadnych watpliwosci, ale jak pomysle o tych przygotowaniach, o weselu, o tłumie gosci na naszej głowie to mi sie odechciewa wszytskiego. Nie chce mi sie dopasowywac koloru obrusu do kwiatka w moich włosach, nie chce mi sie myslec nad rozsadzeniem gosci. Praktycznie mamy załatwiony tylko kosciol, sale, orkiestre, fotografa i moja suknie. Nic pozatym. Czy wy tez tak macie??
a po co rozsadzac gości - sami sobie usiądą jak im się podoba :-)
mozna sobie darowac prezenciki dla gości, dyplomy dla świadkow, zaproszenia kupic gotowe a nie robic ręcznie samej .......no mamy XXI wiek nie musisz tego wszystkiego robic jak ci sie nie chce - jak ktos chce to droga wolna ale nie sądze aby Twój slub miał byc bez tego gorszy :-)
Życzę powodzenia i umiaru w przygotowaniach :-) Grunt to nie oszaleć od nadmiaru pomysłow z forum Weselnik !
mozna sobie darowac prezenciki dla gości, dyplomy dla świadkow, zaproszenia kupic gotowe a nie robic ręcznie samej .......no mamy XXI wiek nie musisz tego wszystkiego robic jak ci sie nie chce - jak ktos chce to droga wolna ale nie sądze aby Twój slub miał byc bez tego gorszy :-)
Życzę powodzenia i umiaru w przygotowaniach :-) Grunt to nie oszaleć od nadmiaru pomysłow z forum Weselnik !
Ja na początku szalałam ze szczęścia, sama wszystko robiłam, wszystkiego pilnowąłam, wszystko załatwiałam, a teraz się wypaliłam. czasami siadam i chce mi się płakać i wtedy sama siebie się pytam- po co Ci było takie duże wesele??
Też mam doła, nic mnie juz nie cieszy z tych przygotowań :( Wczoraj powiedziałam narzeczonemu że chciałabym zasnąć i obudzić się dopiero w dzień ślubu...
a tu znów przeprawa wojenna z ustalaniem menu, z winietkami- mają być czy nie, dzwonienie po raz czwarty do kwiaciarki po umowę bo wysłać im ciężko... itd :(
Też mam doła, nic mnie juz nie cieszy z tych przygotowań :( Wczoraj powiedziałam narzeczonemu że chciałabym zasnąć i obudzić się dopiero w dzień ślubu...
a tu znów przeprawa wojenna z ustalaniem menu, z winietkami- mają być czy nie, dzwonienie po raz czwarty do kwiaciarki po umowę bo wysłać im ciężko... itd :(
kajagdynia ja też tak miałam na początku- wszystko mnie cieszyło i ekscytowało... mogłam godzinami siedzieć na necie i szukać różnych rzeczy- tablice, kwiatki, poduszeczki, podwiązki, diademy, naszyjniki, pończoszki, bielizna ślubna, butki, szukanie fryzjera i makijażystki :)
Wszytsko mnie cieszyło, a teraz się chyba wypaliłam... jestem już zmęczona bo od roku ciągle trezba o czymś pamiętać, coś załatwiać... a mi się najzwyczajniej w świecie już nic nie chce... może to dlatego że w tym roku nie byłam jeszcze na żadnym urlopie...
Najbardziej wkurzające robią się rodzice i przyszli teściowie bo to przez nich zaczynam mieć tego dość, każdy chce czegoś innego a wiadomo że wszystkim się nie dogodzi...
Wszytsko mnie cieszyło, a teraz się chyba wypaliłam... jestem już zmęczona bo od roku ciągle trezba o czymś pamiętać, coś załatwiać... a mi się najzwyczajniej w świecie już nic nie chce... może to dlatego że w tym roku nie byłam jeszcze na żadnym urlopie...
Najbardziej wkurzające robią się rodzice i przyszli teściowie bo to przez nich zaczynam mieć tego dość, każdy chce czegoś innego a wiadomo że wszystkim się nie dogodzi...
To olej te wszystkie bzdety. Gosciom to itak bedzie wisiec, czy serwetki sa dobrane do twojego bukietu :P Wazne, zeby do kosciola nie zapomniec pojsc, jako tako sie ubrac (jeszcze o garniturze nie zapomnijcie, ale to duzo prostsze niz suknia) i zeby bylo cos dobrego do jedzenia, skoro juz gosci na wesele zaprosilas ;) A reszte tych wszystkich cudow slubno-weselnych to sobie naprawde mozna odpuscic. To forum niestety moze troche nakrecac, ze niby trzeba miec wszystkie mozliwe bajery, bo "przeciez wszyscy tak robia".
Dajcie spokój dziewczyny.Minimalizm kochane,minimalizm:-)po cholerę mi jakieś motywy przewodnie,kolorystyka na tip-top,pudełeczka-sreczka jak i tak jak jedna z Was zauważyła-gościom będzie wisieć czy dostali pudełeczko,czy siedzieli przy dopasowanej kolorystycznie serwetki do kwiatków panny młodej.Gościom tak naprawdę zależy,żeby sobie podjeść,popić za free i może dla bardziej rozrywkowych-potańcować.Taka prawda z nami Polakami:-)Ja sam jak chodzę na wesela to mam na celu przede wszystkim konsumpcję:-)pewnie źle to o mnie świadczy,ale się tego nie wstydzę:-)A kto będzie chciał gobgadać i tak obgada.
Ja ,do tej pory jak przypominam sobie przygotowania do wesela i nerwy to szlak mnie trafia. Teraz z perspektywy roku jak opowiadam Naszym Gościom,co mi się nie podobało to mówią,że chyba tylko ja na to zwracałam uwagę,bo dla Nich to było super wesele i nie zauważyli tego,czym ja się przejmowałam:) Bawili się super.
Najważniejsze jest chyba to, by być szczęśliwą w tym dniu,a nie roztkliwiać się z błahych powodów,typu "coś nie do pasowane do czegoś"
życzę optymizmu :)
Najważniejsze jest chyba to, by być szczęśliwą w tym dniu,a nie roztkliwiać się z błahych powodów,typu "coś nie do pasowane do czegoś"
życzę optymizmu :)
A wracając do wątku;-)
Na początku wielka euforia,zajarka-zaręczyny,wstępna data (6.11.2010) i cisza w eterze.Chciałam już powoli planować,szukać,łazić.Specjalnie zapisałam się na weselnik,żeby zaczerpnąć przydatnych informacji.Mój M od początku mnie studził,że po co tak wcześnie załatwiać,że jest jeszcze duużoo czasu.Nie podobało mi się takie podejście,bo byłam pod wpływem weselnika-jak zaczęłam czytać te wszystkie opinie dziewcząt,które tak gorączkowo,pieczołowicie przygotowują się do ślubu,mają 101 pomysłów na minutę i każdy jeden lepszy od drugiego,a o samym ślubie nie wspominały (rzadko kiedy)powiedziałam sobie-stop.Chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.Owszem,pewne informacje są niezwykle przydatne,ale większość z nich to taka mańka-sztampa.Muszę to z siebie wyrzucić.Nie myślę o nikim źle-każdy robi tak jak lubi,ale szlag mnie trafia gdy czytam niektóre wątki.Jak dziewczyny chcą sprzedać swoje "piękne,śliczne,cudowne" sukienki gdy tymczasem nie wszyscy maja takie samo zdanie.
Mi się też nie chce wtłoczyć w tą machinę weselnika, w ten nurt kombinowania,wymyślania coraz to bardziej dziwacznych-nie powiedzieć grzej-rzeczy.Nie przeczę,że często jestem na weselniku,udzielam się,ale raczej nie ma to związku z moimi przygotowaniami weselnymi.Wybaczcie za tą przydługą wypowiedź,ale już nie mogłam wytrzymać:-)
Na początku wielka euforia,zajarka-zaręczyny,wstępna data (6.11.2010) i cisza w eterze.Chciałam już powoli planować,szukać,łazić.Specjalnie zapisałam się na weselnik,żeby zaczerpnąć przydatnych informacji.Mój M od początku mnie studził,że po co tak wcześnie załatwiać,że jest jeszcze duużoo czasu.Nie podobało mi się takie podejście,bo byłam pod wpływem weselnika-jak zaczęłam czytać te wszystkie opinie dziewcząt,które tak gorączkowo,pieczołowicie przygotowują się do ślubu,mają 101 pomysłów na minutę i każdy jeden lepszy od drugiego,a o samym ślubie nie wspominały (rzadko kiedy)powiedziałam sobie-stop.Chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.Owszem,pewne informacje są niezwykle przydatne,ale większość z nich to taka mańka-sztampa.Muszę to z siebie wyrzucić.Nie myślę o nikim źle-każdy robi tak jak lubi,ale szlag mnie trafia gdy czytam niektóre wątki.Jak dziewczyny chcą sprzedać swoje "piękne,śliczne,cudowne" sukienki gdy tymczasem nie wszyscy maja takie samo zdanie.
Mi się też nie chce wtłoczyć w tą machinę weselnika, w ten nurt kombinowania,wymyślania coraz to bardziej dziwacznych-nie powiedzieć grzej-rzeczy.Nie przeczę,że często jestem na weselniku,udzielam się,ale raczej nie ma to związku z moimi przygotowaniami weselnymi.Wybaczcie za tą przydługą wypowiedź,ale już nie mogłam wytrzymać:-)
Wypowiem się z perspektywy czasu - jestem już prawie rok po ślubie, a zatem od przygotowań jeszcze dłużej. Czerpałam radość z przygotowań, nigdy mnie one nie przytłoczyły, ale może dlatego, że niczego nie robiłam w pośpiechu, wbrew swoim i wówczas narzeczonego oczekiwaniom. Moje oczekiwania się spełniły, nic nie zawiodło i przygotowania oraz ślub i wesele wspominam bardzo dobrze.
Jeśli któraś z Was ma problem, nie potrafi sama zdecydować, potrzebuje porady i pomocy, to chętnie służę - jakby co piszcie na e-mail (misiak67@wp.pl), naprawdę fajnie jest przygotowywać swój ślub ;) Życzę Wam wszystkim powodzenia i abyście czerpały z tego przyjemność! Nie patrzcie na to, co robią inni - ważne, żeby Wam się podobało i żeby Wam odpowiadało to, co robicie!!!! :)
Jeśli któraś z Was ma problem, nie potrafi sama zdecydować, potrzebuje porady i pomocy, to chętnie służę - jakby co piszcie na e-mail (misiak67@wp.pl), naprawdę fajnie jest przygotowywać swój ślub ;) Życzę Wam wszystkim powodzenia i abyście czerpały z tego przyjemność! Nie patrzcie na to, co robią inni - ważne, żeby Wam się podobało i żeby Wam odpowiadało to, co robicie!!!! :)
Ja zanim nie zaczelam czytac weselnika, to nie wiedzialam np. ze robi sie cos takiego jak prezenty dla gosci, dyplomy dla swiadkow/rodzicow, czy tez ksiege gosci. Bylam tez nieswiadoma, jak wazne sa takie elementy jak pokrowce na krzesla i stroj swaidkowej. Aha, no i oczywiscie do tej pory jestem laikiem w kwestii "doboru bukietu, tematu przewodniego czy tez wystroju sali do urody panny mlodej" :P Zignorowalam te jakze wazneinformacje i jakos moj slub sie odbyl. Takze dziewczyny, nie dajcie sie zwariowac ;)
No my też blado w takich tematach wypadliśmy, bo goście słyszeli tylko "Dziękujemy", nie wiedziałam jak świadkowie będą ubrani, a pokrowców na krzesła też nie mieliśmy...
Jestem 2 miesiące po ślubie. Również miałam mnóstwo pomysłów na ślub, wesele, ale im bliżej terminu tym mniej chciało mi się tym zajmowac. Niestety nie te weselne pierdółki przysporzyły mi zmartwien, tylko trudna współpraca z księdzem i niezdecydowanie gości do ostatniego dnia;/
Sam ślub mogłabym przeżywac jeszcze raz. Gdybysmy byli przed, pewnie znowu zdecydowalibysmy się na duże wesele, ale jednak cieszę się że już jest po. Sama nie wiem dlaczego, ponieważ jedzenie było rewelacyjne, zespół dopisał, goście się chyba dobrze bawili. Wolę jednak chodzic na takie imprezy niz organizowac ;)
Sam ślub mogłabym przeżywac jeszcze raz. Gdybysmy byli przed, pewnie znowu zdecydowalibysmy się na duże wesele, ale jednak cieszę się że już jest po. Sama nie wiem dlaczego, ponieważ jedzenie było rewelacyjne, zespół dopisał, goście się chyba dobrze bawili. Wolę jednak chodzic na takie imprezy niz organizowac ;)
Ja nigdy nie byłam dobra w organizacji:-)Na razie bardziej mi zależy niż mojemu narzeczonemu,on najchętniej wziąłby ślub nie będąc na nim w ogóle;-)Ma bardzo praktyczne i racjonalne podejście do organizowania wesela także nie mam nawet szansy (i bardzo dobrze:-)) na wyskoczenie z weselnikowymi pomysłami hihih:-)
U mnie bylo podobnie. jak tylko usatlsmy date slubu, to mialam tyle zapalu jesli chodzi o organizacje, zebym mogla pol dzielnicy obdarowac. A teraz zostaly niecale 2 miesiace, a zapal i entuzjazm zniknal. Oczywiscie bardzo chce wziasc slub, ale jakos nie chce mi sie zalatwiac reszty spraw, choc jeszcze sporo mi zostalo, to codziennie wieczorem sobie mysle, ze do od jutra sie tym zajme. I przychodzi kolejny dzien, i nic, ale jakos jeszcze tym sie nie przejmuje. A nawet mnie to troche bawi, jak przyjaciolki co chwile mi przypoiminaja ile rzeczy zostalo do zalatwienia, i chyba bardziej sie stresuja niz ja :))
Co do weslenika, to rowniez na samym poczatku jak sie zapisalam, to dowiedzialam sie o tym, ze sa dyplomy, podziekowania itp itd, i oczywscie rowniez to wszytsko chcialam miec, jak maszyne do robienia baniek, no ale coz na dzien dzisiejszy te glupoty juz nie zaprzataja mi glowy :))
Co do weslenika, to rowniez na samym poczatku jak sie zapisalam, to dowiedzialam sie o tym, ze sa dyplomy, podziekowania itp itd, i oczywscie rowniez to wszytsko chcialam miec, jak maszyne do robienia baniek, no ale coz na dzien dzisiejszy te glupoty juz nie zaprzataja mi glowy :))
hihihi oooo to widze ze nie jest ze mna tak zle.. zostal mi jeszcze rok do slubu i na dzien dzisiejszy nie mam najmniejszej ochoty na przygotowania weselne, w sumie to szkoda mi czasu na te cale wymyslanie itd. zalatwilismy to co konieczne (czytaj sala, orkiestra, kamerzysta) i to na tyle... moze zima bede miala wiecej czasu, ale tak jak Wy nie widze sensu bawienia sie w wymyslanie motywow przewodnich, dyplonow, prezencikow itd. z tego forum zbieram informacje itd, ale bez przesady :)
Tak wiec pozdrawiam przyszle Panny Mlode, które jeszcze nie dały sie zwariować "weselnikowej gorączce" :))
Tak wiec pozdrawiam przyszle Panny Mlode, które jeszcze nie dały sie zwariować "weselnikowej gorączce" :))
:) Ja na przygotowania do ślubu cywilnego miałam .... UWAGA ... Aż dwa dni :) Tak więc nie zdążyłam się nimi zmęczyc :)
Jakby mi ktoś powiedział , że w moim przypadku coś takiego jest możliwe to bym nigdy nie uwierzyła (do studniówki szykowałam się ponad 3 miesiące heheheh) Oczywiscie ślub koscielny z typowa suknią ślubną itd jeszcze przed nami, ale przez całą tą sytuację nabrałam duuuuuuużo dystansu do wszystkiego co ze ślubem związane :)
Jakby mi ktoś powiedział , że w moim przypadku coś takiego jest możliwe to bym nigdy nie uwierzyła (do studniówki szykowałam się ponad 3 miesiące heheheh) Oczywiscie ślub koscielny z typowa suknią ślubną itd jeszcze przed nami, ale przez całą tą sytuację nabrałam duuuuuuużo dystansu do wszystkiego co ze ślubem związane :)
:-)ja się sama z siebie śmieję,że jeszcze do niedawna gotowa byłam do zorganizowania wszystkich weselnikowych atrakcji proponowanych przez dziewczyny:-)O matulko,gdzie ja wtedy miałam rozum:-)dzięki Bogu już mi przeszło,tylko ciężko jest mi przyjmować te wszystkie nowości bez cienia sarkazmu i krytyki,ale staram się ładnie,żeby nikogo nie urazić:-)
Dziewczyny ale ja nie zamierzam i nigdy nie zamierzałam zajmowac sie takimi, za przeproszeniem "pierdami" jak kolor obrusa pasujacy do koloru majtek. Mi sie nie chce zrobic nawet podstawowej rzeczy np ustalic menu, czy rozwiezc do konca zaproszen... mam jakiegos dola i nie moge sie zmusic do zadnego dzialania:/
Mam podobnie. Staram się cieszyć przygotowaniami, ale jak nam ciągle ktoś coś odwołuje (choć umowy ze wszystkimi podpisaliśmy)to nie jest to łatwe. Chcemy aby nasze wesele było po prostu fajne, nie mam obsesji z powodu "tego dnia". Jeszcze tyle przed nami wyjątkowych i szczęśliwych dni.
Nie mniej niekompetencja osób z jakimi panny młode muszą obcować jest męcząca i to na dłuższą mętę potrafi wyprowadzić z równowagi. Nim trafiłam na odpowiednich ludzi w gąszczu pseudoprofesjonalistów musiałam się sporo natrudzić.
Nie mniej niekompetencja osób z jakimi panny młode muszą obcować jest męcząca i to na dłuższą mętę potrafi wyprowadzić z równowagi. Nim trafiłam na odpowiednich ludzi w gąszczu pseudoprofesjonalistów musiałam się sporo natrudzić.
Mam teraz to samo, slub za niecałe 3 tyg. a ja mam ochotę gdzieś uciec. Zmuszam się do kolejnych telefonów, spotkań... moja recepta żeby jakoś dać radę z tym wszystkim to nie myśleć o tym, działać mechanicznie. Tzn. mówię sobie - dziś idę się umówić do fryzjera i zamówić tort np -- nie myślę o tym, co musze zroibć jutro, albo za tydzień.
Sądzę, że to normalne, iz przychodzi moment zmęczenia przygotowaniami, ale tak naprawdę pomyślcie - jesli ktoś się przygotowuje od roku to co może być nie tak??!! No ewentualnie tuz przy ołtarzu któraś ze stron może stwierdzić, że to jednak nie to i odwołać ślub i wesele - ale to najczarniejsza wersja scenariusza w tym dniu...
Ja też miałam chwilowy wstręt do przygotowań ślubno-weselnych, więc poprostu dałam sobie z nimi spokój na jakieś dwa tygodnie, może 1,5... i energia sama do mnie wróciła :))
Poza tym nie chcę się wtrącać, ale po co spisywać z każdym umowę??!! Wiem, że są nieuczciwi sprzedawcy czy usługodawcy, ale nie oszukujmy są i nieuczciwi kupujący :]
Ja np. specjalnie nie szukałam firmy "z kosmosu" tylko szukałam wśród tych sprawdzonych i tak np. z kwiaciarnią łączyła mnie zapłacona zaliczka i świstek papieru co mam odebrać, w cukierni moje zamówienie zostało spisane na kawałek kartonu i opłacona zaliczka - nawet nie rozmawialiśmy o godzinie dowozu, poprostu jak się pojawiłam na sali ok 14 to ciasta już tam były, z fotografem umówilismy się na godzinę i był punktualnie-umowa ustna, bez zbędnej formalności, jedyne umowy jakie spisałam to z krawcową, z dj'em i miejscem weselnym... i to tyle... Dziewczyny naprawdę nie szukajcie dziury w całym, bo często zbytnia przesada doprowadza to wywołania u siebie wstrętu przed przygotowaniami :)) Acha.. i jeszcze z zespołem muzycznym w ogóle się nie widziałam przed ślubem tylko wszystko uzgodniłam przez n-k ;)
ps. ja również służę radą w chwilach zwątpienia ;)
[/url]
Ja też miałam chwilowy wstręt do przygotowań ślubno-weselnych, więc poprostu dałam sobie z nimi spokój na jakieś dwa tygodnie, może 1,5... i energia sama do mnie wróciła :))
Poza tym nie chcę się wtrącać, ale po co spisywać z każdym umowę??!! Wiem, że są nieuczciwi sprzedawcy czy usługodawcy, ale nie oszukujmy są i nieuczciwi kupujący :]
Ja np. specjalnie nie szukałam firmy "z kosmosu" tylko szukałam wśród tych sprawdzonych i tak np. z kwiaciarnią łączyła mnie zapłacona zaliczka i świstek papieru co mam odebrać, w cukierni moje zamówienie zostało spisane na kawałek kartonu i opłacona zaliczka - nawet nie rozmawialiśmy o godzinie dowozu, poprostu jak się pojawiłam na sali ok 14 to ciasta już tam były, z fotografem umówilismy się na godzinę i był punktualnie-umowa ustna, bez zbędnej formalności, jedyne umowy jakie spisałam to z krawcową, z dj'em i miejscem weselnym... i to tyle... Dziewczyny naprawdę nie szukajcie dziury w całym, bo często zbytnia przesada doprowadza to wywołania u siebie wstrętu przed przygotowaniami :)) Acha.. i jeszcze z zespołem muzycznym w ogóle się nie widziałam przed ślubem tylko wszystko uzgodniłam przez n-k ;)
ps. ja również służę radą w chwilach zwątpienia ;)

