Widok
i to nie o kase chodzi, fakt w polsce wszystko drogie. Ale ja mieszkam w angli , i kupuje nowe Timberlandy skorzane zimowe za 150zl, te same ktore w polsce kosztuja 500zl.wiec to nie kwestia kasy a firmy, a uzywane buty firmowe nie robia krzywdy, wiadomo jezeli chodzi o pierwsze buty to nowki, ale pozniej nie ma znaczenia. i dajcie sposob z tymi butamim ortopedycznymi z lat 60 wtedy dawali takie dzieciom bo innych nie bylo
co z tego ze mamusie kupuja nowe buty ,widzialyscie teraz jest moda na takie buty "ortopedyczne".
http://nokautimg2.pl/p/16/11/1611332ac37180d7db27a21aac4a754890x90.jpg
wiazane od poczatku stopy, i z paluchow robia sie falusy... tragedia!!!!!
http://nokautimg2.pl/p/16/11/1611332ac37180d7db27a21aac4a754890x90.jpg
wiazane od poczatku stopy, i z paluchow robia sie falusy... tragedia!!!!!
Justi dkla mnie możesz kupowac plastikowe za 15 zł mi to nie robi-a jeśli skórzane stały się straszne to zapewne nie były skórzane -chyba ze tak Ci w CCC naopowiadali albo masz juz tak zniszczone stopy od nieskórzanych że te skórzane poprostu się dla Ciebie nie nadają -a ja gdybym zarabiała 20000 tyś to buty dziecko by miało za 3000 przynajmniej lubie mieć super ubrane dziecko to po pierwsze a po drugie uwielbiam kiedy ma buty których wszyscy jedne sezon jesteś my zadowoleni -Twoja mała narazie niewiele wie o chodzeniu ale gwarantuję Ci że za rok jak wrócisz ze spaceru i okaże się że mała ma zimne i mokre nóżki szybko pobiegniesz po dobre buty -wiesz mój mały skonczył z wózkiem jak miał 1,5 roku a spacery zimowe to około 4 godzinek dreptania z nim więc zależy mi na czymś porządnym a raczej o butach do 100 zł tego powiedzieć nie można
Spoko.
Nie są może jakieś kosmiczne, ale mają w miarę twardą piętkę, praktyczne rzepy-wiesz,do jakiego momentu możesz "zacisnąć" nóżkę, są leciutkie, wyginają się jak powinny na pierwsze buty-czyli pięte musisz docisnąć do palców.Zgiąć w ten sposób.
Sa też i w fajnych kolorkach, dla dziewczynek z małymi kwiatkami, w kolorze brudny - róż.
Nie są może jakieś kosmiczne, ale mają w miarę twardą piętkę, praktyczne rzepy-wiesz,do jakiego momentu możesz "zacisnąć" nóżkę, są leciutkie, wyginają się jak powinny na pierwsze buty-czyli pięte musisz docisnąć do palców.Zgiąć w ten sposób.
Sa też i w fajnych kolorkach, dla dziewczynek z małymi kwiatkami, w kolorze brudny - róż.
Dwie strony medalu:
1. Nie miałoby 80% ludzi dzieci, bo ich sytuacje są straszne-mają kredyty na domy, nagle tracą pracę, itp, itd- nie byłoby chyba w ogole dzieci:)
2. Jeśli ktoś odpowiedzialnie podchodzi do tematu dziecko, to wie, ile kosztuje- i czy chcemy mu pozniej pomóc, wysłac na studia, pomóc w starcie w życie- czy tylko urodzimy i za dużo od siebie nie damy!Liczy się z tym, że dziecko po prostu toskarbonka, ciągle jest coś.
Buty tutaj są najmniejszym i zresztą błahym problemem- ważne by dziecko miało dwie rączki, chodziło o własnych nogach i było zdrowe.
Jednego stać na to, drugiego na tamto- minieprzeszkadza, że ktoś kupuje dziecku szajsowate buty za 30-40zł, jego biznes- być może takie zwykłe buty nie zaszkodzą dzieciom.To jak z alergiami innymi-matki palą w ciąży jak kominy, dzieci rodzą się zdrowe, bez alergii, zasuwają z gilami pod nosem do szkoły w 4 letnich , za małych trampkach i jest jakoś SI:)
A tu prowadzicie debatę na temat uzywanych butów!Kobiety, nie dajcie się zwariować. Wszystkim powinna kierować nasza intuicja.
To,że chcę komuś oddać uzywane buty, to nic złego-każdy dorosły człowiek, chyba(?) potrafi kalkulować, czy to dobre dla dziecka , czy złe.Nie chce nie kupi.
A być może "te" właśnie buty, to akurat jedyny rarytas dla takiego dziecka, może chodzi na samych podeszwach, a matki nie stać na takie za 300zł.
Nie kasą wychowujemy dzieci, a miłością.W biednej rodzinie, gdzie naprawdę brakuje pieniędzy, dzieci potrafią być szczęśliwe, aniżeli w rodzinie, gdzie matka w Ecco, ojciec w Gino, a dziecko w pantofelkach ze zlota;)
To niepotrzebne nam do szczęścia...
1. Nie miałoby 80% ludzi dzieci, bo ich sytuacje są straszne-mają kredyty na domy, nagle tracą pracę, itp, itd- nie byłoby chyba w ogole dzieci:)
2. Jeśli ktoś odpowiedzialnie podchodzi do tematu dziecko, to wie, ile kosztuje- i czy chcemy mu pozniej pomóc, wysłac na studia, pomóc w starcie w życie- czy tylko urodzimy i za dużo od siebie nie damy!Liczy się z tym, że dziecko po prostu toskarbonka, ciągle jest coś.
Buty tutaj są najmniejszym i zresztą błahym problemem- ważne by dziecko miało dwie rączki, chodziło o własnych nogach i było zdrowe.
Jednego stać na to, drugiego na tamto- minieprzeszkadza, że ktoś kupuje dziecku szajsowate buty za 30-40zł, jego biznes- być może takie zwykłe buty nie zaszkodzą dzieciom.To jak z alergiami innymi-matki palą w ciąży jak kominy, dzieci rodzą się zdrowe, bez alergii, zasuwają z gilami pod nosem do szkoły w 4 letnich , za małych trampkach i jest jakoś SI:)
A tu prowadzicie debatę na temat uzywanych butów!Kobiety, nie dajcie się zwariować. Wszystkim powinna kierować nasza intuicja.
To,że chcę komuś oddać uzywane buty, to nic złego-każdy dorosły człowiek, chyba(?) potrafi kalkulować, czy to dobre dla dziecka , czy złe.Nie chce nie kupi.
A być może "te" właśnie buty, to akurat jedyny rarytas dla takiego dziecka, może chodzi na samych podeszwach, a matki nie stać na takie za 300zł.
Nie kasą wychowujemy dzieci, a miłością.W biednej rodzinie, gdzie naprawdę brakuje pieniędzy, dzieci potrafią być szczęśliwe, aniżeli w rodzinie, gdzie matka w Ecco, ojciec w Gino, a dziecko w pantofelkach ze zlota;)
To niepotrzebne nam do szczęścia...
Gosik, ale wcześniej były głosy, że jak ma się dzieci to trzeba zrobić tak by było stać na nowe. I o to mi chodzi.
Że czasami życie jest takie a nie inne.
Ja się nie kłócę, po prostu staram się zrozumieć, zadając proste pytania;)
Że czasami życie jest takie a nie inne.
Ja się nie kłócę, po prostu staram się zrozumieć, zadając proste pytania;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Nie uważam, żeby oddawanie butów było czymś strasznym. Spotkałam na swojej drodze życiowej niejedną biedną (to mało powiedziane) rodzinę, gdzie z chęcią przyjmowali wszystko dosłownie, ze łzami w oczach i cieszyli się niesłychanie. Oczywiście nie oddałabym nikomu rzeczy w złym stanie, ale są ludzie naprawdę potrzebujący, którzy mają wybór-płaskostopie albo zapalenie płuc (od chodzenia na bosaka), bo nie mają na buty. Przykre to bardzo, ale w wielodzietnych rodzinach, buty nawet używane przechodzą nadal z dziecka na dziecko.


