Widok
Niezależność finansowa i równość, czy są ze sobą powiązane? Czemu?
Jak mówi tytuł, czy te dwa czynniki są ze sobą powiązane, gdy sprawdzamy je w związku? Czy dwoje małżonków ma mieć równe traktowanie w związku tylko wtedy, gdy oboje są finansowo niezależni? Innymi słowy, czy gospodyni domowa (lub żona, która postanawia nie pracować i zamiast tego siedzi w domu) nie miałaby równej pozycji w związku tylko dlatego, że nie zarabia? Chcę usłyszeć jak najwięcej różnych myśli, bo walczę o stworzenie narracji.
Takie decyzje najczęściej mają wpływ na obie strony związku, więc powinny być podejmowane wspólnie, po przedyskutowaniu wszystkich "za" i "przeciw". Różne są sytuacje i to co będzie dobre dla jednych nie musi być dobre dla innych. Jeżeli potrafimy się dogadać i podejmować ważne decyzje wspólnie, to nie ma konieczności walki o pozycję.
Kiedyś małżeństwa żyły w modelu patriarchalnym i nie było problemu z równością. Wiadomo było, kto jaką rolę spełnia w związku. Teraz coraz bardziej powszechne są modele partnerskie, więc pojawiły się problemy. Dlaczego? Bo mentalność nie podąża za modą w tym samym tempie. Kobieta zazwyczaj domaga się równego traktowania w prawach i obowiązkach domowych, ale w zaspokajaniu potrzeb finansach małżeństwa już niekoniecznie :)
Kobiety zazwyczaj wkładając tyle samo wysiłku w pracę zarabiają dużo mniej. I stąd takie oczekiwania. Myślę, że w wielu przypadkach problemem jest to, że oboje czują się przeciążeni obowiązkami. Świat pędzi, a my razem z nim. Czasem warto się na chwilę zatrzymać i zastanowić, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Można z pewnych rzeczy zrezygnować i trochę się odciążyć. Albo postarać się niektóre obowiązki zamienić we wspólną zabawę.
Miałem początkowo napisać, że problemem są niewystarczające dochody finansowe małżonków, tzn. za niskie w stosunku do potrzeb.
Po chwili zastanowienia dostrzegłem, że spośród moich znajomych niedobrane małżeństwa zdarzały się zarówno wśród bardzo dobrze sytuowanych, jak i tych z problemami finansowymi. Pokusiłbym się tylko na postawienie tezy, że problem nierówności, w tym zależności finansowej jednego małżonka od drugiego, dotyczy stosunkowo młodych, tj. kilkuletnich związków. Z biegiem lat małżeństwa wypracowują swój model i jeżeli przetrwają starcia między sobą, to żadnego z małżonków nie rażą już nierówności w związku.
Po chwili zastanowienia dostrzegłem, że spośród moich znajomych niedobrane małżeństwa zdarzały się zarówno wśród bardzo dobrze sytuowanych, jak i tych z problemami finansowymi. Pokusiłbym się tylko na postawienie tezy, że problem nierówności, w tym zależności finansowej jednego małżonka od drugiego, dotyczy stosunkowo młodych, tj. kilkuletnich związków. Z biegiem lat małżeństwa wypracowują swój model i jeżeli przetrwają starcia między sobą, to żadnego z małżonków nie rażą już nierówności w związku.