Widok
Poród na Klinicznej
Dziewczyny, które tam rodziły! Napiszcie proszę wszystko co dotyczy tego szpitala:
1. Zabiegi przedporodowe - są? obowiązkowo?
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko?
3. W iluosobowych salach się leży PO.
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką?
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK?
6. Co jest na minus co na plus - wg Was?
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu?
8. Aktywny poród czy raczej leżenie?
9. Ile kosztuje poród riodzinny?
Mam za sobą poród w wojewódzkim, Kliniczną biorę pod uwagę.
1. Zabiegi przedporodowe - są? obowiązkowo?
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko?
3. W iluosobowych salach się leży PO.
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką?
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK?
6. Co jest na minus co na plus - wg Was?
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu?
8. Aktywny poród czy raczej leżenie?
9. Ile kosztuje poród riodzinny?
Mam za sobą poród w wojewódzkim, Kliniczną biorę pod uwagę.
Fotografia:
[url]www.justyna-jazgarska.pl[/url]
I cała reszta:
[url]www.justyna-art.pl[/url]
[url]www.justyna-jazgarska.pl[/url]
I cała reszta:
[url]www.justyna-art.pl[/url]
prosze bardzo :
1. Zabiegi przedporodowe -jezeli chodzi ci o golenie i lewatywe to nie jest to obowiązkowe .mnie nie golili ani nie miałam lewatywy
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko-dziecko dostajesz od razu jak zostaniesz zszyta
3. W iluosobowych salach się leży PO-lezałam w 4 osobowej ale sa tez 2 i 3 osobowe i płatne jedynki
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką- jak trzeba dostajesz mleko ze smoczkiem od połoznych zeby dziecko dokarmic
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK- ja sobie chwale , babki były pomocne , same do nas przyszłty a potem były do naszych usług
6. Co jest na minus co na plus - ja w sumie nie mam minusów no może oprócz jedzenia kiepskie jest
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu- nie wiem ja nie kozystałam
8. Aktywny poród czy raczej leżenie- poród masz aktywny . ja skakałam na piłce i miałam gorący prysznic
9. Ile kosztuje poród riodzinny- nie wiem ja płaciłam tylko położnej
Mam za sobą poród w wojewódzkim, Kliniczną biorę pod uwagę.
1. Zabiegi przedporodowe -jezeli chodzi ci o golenie i lewatywe to nie jest to obowiązkowe .mnie nie golili ani nie miałam lewatywy
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko-dziecko dostajesz od razu jak zostaniesz zszyta
3. W iluosobowych salach się leży PO-lezałam w 4 osobowej ale sa tez 2 i 3 osobowe i płatne jedynki
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką- jak trzeba dostajesz mleko ze smoczkiem od połoznych zeby dziecko dokarmic
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK- ja sobie chwale , babki były pomocne , same do nas przyszłty a potem były do naszych usług
6. Co jest na minus co na plus - ja w sumie nie mam minusów no może oprócz jedzenia kiepskie jest
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu- nie wiem ja nie kozystałam
8. Aktywny poród czy raczej leżenie- poród masz aktywny . ja skakałam na piłce i miałam gorący prysznic
9. Ile kosztuje poród riodzinny- nie wiem ja płaciłam tylko położnej
Mam za sobą poród w wojewódzkim, Kliniczną biorę pod uwagę.
RODZIŁAM NA KLINICZNEJ W STYCZNIU TEGO ROKU.PORODÓWKA I PERSONEL REWELACJA!!!!!ZE ZNIECZULENIEM TEŻ NIE BYŁO ŻADNYCH PROBLEMÓW.JAK PRZESTAŁAM AKCEPTOWAĆ BÓL ANESTEZJOLOG POJAWIŁ SIĘ NATYCHMIAST.LEWATYWĘ MIAŁAM NA WŁASNE ŻYCZENIE I NIE ŻAŁUJĘ.SALE DLA POŁOŻNIC NIE SĄ ZBYT ATRAKCYJNE I TO PRAWDA ŻE MOŻE WEJŚĆ KAŻDY KTO CHCE,ALE SPĘDZAMY TAM 3DOBY WIĘC DA SIĘ WYTRZYMAĆ.NAJWAŻNIEJSZE JEST TO ŻE DZIECI MAJĄ BARDZO DOBRĄ I FACHOWĄ OPIEKĘ!!!!TAM PRACUJĄ LEKARZE I POŁOŻNE O WIELKIM SERCU.PAMIĘTAJCIE DROGIE MAMY ŻE JAK COŚ NIEPRZEWIDZIANEGO DZIEJE SIĘ Z WAMI LUB MALEŃSTWEM PODCZAS PORODU TO POMOC JEST NA MIEJSCU.MOJEGO SYNA TEŻ RODZIŁAM NA KLINICZNEJ ALE W 1999ROKU.POLECAM
1. Zabiegi przedporodowe - są? obowiązkowo?
NIE MA
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko?
NATYCHMIAST (w czasie szycia myją i ubierają dzieciaka)
3. W iluosobowych salach się leży PO.
RÓŻNIE - mozna dopłacić za "mniejszą ilośc koleżanek :)", ale nie będzie ci miał kto pomóc, a tak starsze mamy pomagają tym świezutkim (cos podać, przynieśc jedzenie itd.)
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką?
Twój wybór - wszystko jest (mleko, butelki)
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK?
Dla mnie była OK, ale pewnie w zależności na kogo trafisz
6. Co jest na minus co na plus - wg Was?
- Mało jedzenia i ubożuchne, nie dają znieczulenia w trakcie
+ cała reszta
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu?
Poczas porodu nie, ale potem rozdają tableteczki
8. Aktywny poród czy raczej leżenie?
Jak najbardzie aktywny, porodówka super
9. Ile kosztuje poród riodzinny?
Chyba nic, ja nic nie płaciłam, po prostu przyjechałam z mężem i już :)
JAK DLA MNIE BYŁO SUPER, POLECAM
NIE MA
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko?
NATYCHMIAST (w czasie szycia myją i ubierają dzieciaka)
3. W iluosobowych salach się leży PO.
RÓŻNIE - mozna dopłacić za "mniejszą ilośc koleżanek :)", ale nie będzie ci miał kto pomóc, a tak starsze mamy pomagają tym świezutkim (cos podać, przynieśc jedzenie itd.)
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką?
Twój wybór - wszystko jest (mleko, butelki)
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK?
Dla mnie była OK, ale pewnie w zależności na kogo trafisz
6. Co jest na minus co na plus - wg Was?
- Mało jedzenia i ubożuchne, nie dają znieczulenia w trakcie
+ cała reszta
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu?
Poczas porodu nie, ale potem rozdają tableteczki
8. Aktywny poród czy raczej leżenie?
Jak najbardzie aktywny, porodówka super
9. Ile kosztuje poród riodzinny?
Chyba nic, ja nic nie płaciłam, po prostu przyjechałam z mężem i już :)
JAK DLA MNIE BYŁO SUPER, POLECAM
Ja jestem tydzień po cesarce:
- ogolono mnie, ale to wymóg do cięcia, lewatywy nie zrobiono, choć prosiłam,
- dziecko zobaczyłam po wyjęciu z brzucha, a później zdaje się za trzy godziny,
- po cesarce każą wstawać na drugi dzień i zostawiają ci dziecko,
- babki od laktacji bardzo pomocne, cierpliwe i wierzą w to, co robią,
- dzieci dokarmiane są Bebiko 1 gotowa mieszanka w płynie,
- leżałam w sali 2 osobowej.
Moje uwagi:
- rodziłam 10 godzin, niestety nie udało się i miałam cięcie, personel na porodówce i podczas zabiegu wspaniały. Byłam wspierana, motywowana i często uspokajana,
- personel na poporodówce koszmar: nie mogłam doprosić się zmiany kroplówek, nie byłam w stanie zajać się dzieckiem, a mimio chciano zostawić mi je na noc,
- kiedy poprosiłam o przysłanie pani z poradni laktacyjnej, dowiedziałam się, że nie jestem kobietą, bo nie umiem przystawiać dziecka do piersi,
- pani od laktacji bardzo pomocna,
- jedzenie okropne, choć trudno mi było spróbować, gdyż stawiano je na parapecie, a ja nie mogłam sie podnieść,
- wniosek końcowy: JAK NAJSZYBCIEJ DO DOMU!
- ogolono mnie, ale to wymóg do cięcia, lewatywy nie zrobiono, choć prosiłam,
- dziecko zobaczyłam po wyjęciu z brzucha, a później zdaje się za trzy godziny,
- po cesarce każą wstawać na drugi dzień i zostawiają ci dziecko,
- babki od laktacji bardzo pomocne, cierpliwe i wierzą w to, co robią,
- dzieci dokarmiane są Bebiko 1 gotowa mieszanka w płynie,
- leżałam w sali 2 osobowej.
Moje uwagi:
- rodziłam 10 godzin, niestety nie udało się i miałam cięcie, personel na porodówce i podczas zabiegu wspaniały. Byłam wspierana, motywowana i często uspokajana,
- personel na poporodówce koszmar: nie mogłam doprosić się zmiany kroplówek, nie byłam w stanie zajać się dzieckiem, a mimio chciano zostawić mi je na noc,
- kiedy poprosiłam o przysłanie pani z poradni laktacyjnej, dowiedziałam się, że nie jestem kobietą, bo nie umiem przystawiać dziecka do piersi,
- pani od laktacji bardzo pomocna,
- jedzenie okropne, choć trudno mi było spróbować, gdyż stawiano je na parapecie, a ja nie mogłam sie podnieść,
- wniosek końcowy: JAK NAJSZYBCIEJ DO DOMU!
Jak rodziłam w wojewódzkim to była przy porodzie praktykantka - nie wiedziałam że jest praktykantką aż do momentu szycia, kiedy to dużo pytań zadawała lekarzowi :-). Była bardzo sympatyczna i zajmowała mnie rozmową :-). Potwierdzam - podczas porodu wisi rodzącej ile jest osób na sali. Przed porodem było to dla mnie nie do pomyslenia.
Fotografia:
[url]www.justyna-jazgarska.pl[/url]
I cała reszta:
[url]www.justyna-art.pl[/url]
[url]www.justyna-jazgarska.pl[/url]
I cała reszta:
[url]www.justyna-art.pl[/url]
ja rodzilam tam 2 tygodnie temu i ODRADZAM!!!
Sala porodowa faktycznie wyremontowana super. jesli chodzi o opieke to tak naprawde byla tylko jedna babeczka ktora okazala serce i byla bardzo pomocna przez cala zmiane reszta zachowywala sie rutynowo. generalnie dobrze ze maz byl ze mna bo na sale babeczki tylko zagladaly na "pol minuty" sprawdzic moj stan, ewen kroplowke. rodzilam 3 dni wiec bole zabieraly mi sily i ciezko bylo wstac do wc czy pod prysznic gdyby nie maz nie poradzilabym sobie. porod w sumie proponuja aktywnie ale o pilke musialam prosic nikt nie tlumacczyl co robic. gdy sie zaczely parte musiala drzec sie aby ktos laskawie do mnie przyszedl niestey akurat byla zmiana(totalna porazka) po porodzie nie moglam urodzic lozyska okropna polozna co chwila grzebala we mnie i niecierpliwila sie ze nic nie idzie kazala mi przec choc widziala ze mdlalam i nie dam rady w koncu inicjatywe przejął lekarz ktory mnie wylyzeczkowali i pozszywal. jesli chodzi o oplate bezczelnie polozna upomniala sie o 200 zl zaraz po tym jak mnie zszyli i podali dziecko.
pieka poporodowa tragedia. lezalam w zakrwiawionej poscieli 24 h nie moglam sie doprosic o zmiane twierdzili ze jest niedziela a w weekendy jest malo czystej poscieli maz przywiozl mi z domu moja wlasna posciel i mielismy w nia przebrac łózko ale salowe lub polozne wpadly na pomysl ze w tym prudnym łózku przewiaza mnie z sali 2 osobowej do 4osobowej maz nie wytrzylam zrobil dym zazadal platnej 1. oczywiscie padla cena i sugestia czy oby nas stac!!
w platnej 1 co chwilke ktos przychodzil i pytal czy nic nie potrzebuje a w szafie znalazlam zapasowa czysta posciel.
jesli chodzi o pomoc przy dziecku. jak ktos laskawie przyjdzie do pokoju to owszem gdy poprosisz zapytasz pomoze ale wizyty za czesto sie nie zdarzaja,
pomoc laktacyjna wspaniala . przychodzla do mnie pani bogumila aniol nie kobieta- gleboki uklon w jej strone.
lekarze co to inna opinia diagnoza porazka!
oddzial neonatologiczny- dziewczyny opiekuja sie dziecmi na 5 lekarze hmm trafilam na pania kolodziejczyk kobiecie sie nie spieszy nie ceni cudzego czasu nieprzyjemna i lubi na wszelki wypadek faszerowac dzieci atybiotykami - z tego co sie okazalo u innej matki nie zawsze slusznie, wypis dostalam od niej z duza laska miala go zrobic o 13 dostalismy o 15 (o 13 powiedziala mezowi ze nie jadla jeszcze sniadania)dodatkowo usiala na debinki pojechac z dzieckiem zrobic sg u lekarza z ktorym ona nas umowila- kobieta na tyle bezczelna ze zeszla do nas i wyskoczyla z tekstem ze temu kelarzowi trzeba powiedziec "dziekuje"
izolatki dla dzieci- 2 ostatnie doby kacperka przeniesiono do izoltki aby na neonatologi zwolnic miejsce dla innych dzieci i tu opieka okropna do tego stopnia ze gdybysmy nie dostali wypisu w sobote to bylismy gotowi zabrac go na zadanie.
ja natomiast dostalam antybiotyk na penicylinie na ktora jestem uczulona!!
ech to tak w skrocie .moze troche haotycznie ale synek mi poplakuje i zerkam co chwila na niego.
zastanow sie czy chcesz tam rodzic. ja czulam sie jak prosie u rzeźnika!
Sala porodowa faktycznie wyremontowana super. jesli chodzi o opieke to tak naprawde byla tylko jedna babeczka ktora okazala serce i byla bardzo pomocna przez cala zmiane reszta zachowywala sie rutynowo. generalnie dobrze ze maz byl ze mna bo na sale babeczki tylko zagladaly na "pol minuty" sprawdzic moj stan, ewen kroplowke. rodzilam 3 dni wiec bole zabieraly mi sily i ciezko bylo wstac do wc czy pod prysznic gdyby nie maz nie poradzilabym sobie. porod w sumie proponuja aktywnie ale o pilke musialam prosic nikt nie tlumacczyl co robic. gdy sie zaczely parte musiala drzec sie aby ktos laskawie do mnie przyszedl niestey akurat byla zmiana(totalna porazka) po porodzie nie moglam urodzic lozyska okropna polozna co chwila grzebala we mnie i niecierpliwila sie ze nic nie idzie kazala mi przec choc widziala ze mdlalam i nie dam rady w koncu inicjatywe przejął lekarz ktory mnie wylyzeczkowali i pozszywal. jesli chodzi o oplate bezczelnie polozna upomniala sie o 200 zl zaraz po tym jak mnie zszyli i podali dziecko.
pieka poporodowa tragedia. lezalam w zakrwiawionej poscieli 24 h nie moglam sie doprosic o zmiane twierdzili ze jest niedziela a w weekendy jest malo czystej poscieli maz przywiozl mi z domu moja wlasna posciel i mielismy w nia przebrac łózko ale salowe lub polozne wpadly na pomysl ze w tym prudnym łózku przewiaza mnie z sali 2 osobowej do 4osobowej maz nie wytrzylam zrobil dym zazadal platnej 1. oczywiscie padla cena i sugestia czy oby nas stac!!
w platnej 1 co chwilke ktos przychodzil i pytal czy nic nie potrzebuje a w szafie znalazlam zapasowa czysta posciel.
jesli chodzi o pomoc przy dziecku. jak ktos laskawie przyjdzie do pokoju to owszem gdy poprosisz zapytasz pomoze ale wizyty za czesto sie nie zdarzaja,
pomoc laktacyjna wspaniala . przychodzla do mnie pani bogumila aniol nie kobieta- gleboki uklon w jej strone.
lekarze co to inna opinia diagnoza porazka!
oddzial neonatologiczny- dziewczyny opiekuja sie dziecmi na 5 lekarze hmm trafilam na pania kolodziejczyk kobiecie sie nie spieszy nie ceni cudzego czasu nieprzyjemna i lubi na wszelki wypadek faszerowac dzieci atybiotykami - z tego co sie okazalo u innej matki nie zawsze slusznie, wypis dostalam od niej z duza laska miala go zrobic o 13 dostalismy o 15 (o 13 powiedziala mezowi ze nie jadla jeszcze sniadania)dodatkowo usiala na debinki pojechac z dzieckiem zrobic sg u lekarza z ktorym ona nas umowila- kobieta na tyle bezczelna ze zeszla do nas i wyskoczyla z tekstem ze temu kelarzowi trzeba powiedziec "dziekuje"
izolatki dla dzieci- 2 ostatnie doby kacperka przeniesiono do izoltki aby na neonatologi zwolnic miejsce dla innych dzieci i tu opieka okropna do tego stopnia ze gdybysmy nie dostali wypisu w sobote to bylismy gotowi zabrac go na zadanie.
ja natomiast dostalam antybiotyk na penicylinie na ktora jestem uczulona!!
ech to tak w skrocie .moze troche haotycznie ale synek mi poplakuje i zerkam co chwila na niego.
zastanow sie czy chcesz tam rodzic. ja czulam sie jak prosie u rzeźnika!
Faktycznie położniczny jest do bani. Mi wystarczyło 3 dni tam leżenia na obserwacji na patologii by zorientować się co i kiedy. Prawdą jest to że kliniczna ociąga się z decyzjami co do cc. Ale jak już zdecydują to niema chwili wahania. Tyle i jest kobiet rodzących tyle jest i opinii o tych dwóch oddziałach. Ja chciałam rodzić na zaspie ale zmieniłam zdanie. I będę rodzić na klinicznej. Przestałam przejmować się opiniami. Są róźne kobiety i różne porody. Także głowa do góry :).
1. Zabiegi przedporodowe - są? obowiązkowo?---- mnie nie wykonywano zadnych
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko?-odrazu :)jezeli nie ma zadnych przeciw wskazan
3. W iluosobowych salach się leży PO. lezalam w 3 osoby
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką?- bez problemu - moj maly caly dzin i pol nocy wisał na cycu to pielegniarka sama dala butelke i kazala mi sie wyspac:)
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK?- przy 1 porodzie przyszla pani i wszystko wytłumaczyla osobom ktore tego potrzebowały :)jak dla mnie rewelacja
6. Co jest na minus co na plus - wg Was? minus ze nie robia w niedziele usg i wogole zadko kiedy przed samym porodem je robia
plus0 swietna opieka poloznych i lekarzy - przynajmniej jak rodzialm tam 2 razy na taka trafilam :)
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu?- nie twierdza ze nie maja- za to po porodzie daja full paracetamolu heheh hurtowo ile chceszt tyle daja
8. Aktywny poród czy raczej leżenie?- kaza chodzic bujac sie na piłce i wcale nie kaza lezec:)
9. Ile kosztuje poród riodzinny? 200zl tyle kosztował jak rodziłam
2. Po porodzie - kiedy dostaje się dziecko?-odrazu :)jezeli nie ma zadnych przeciw wskazan
3. W iluosobowych salach się leży PO. lezalam w 3 osoby
4. Jak jest z ewentualnym dokarmianiem butelką?- bez problemu - moj maly caly dzin i pol nocy wisał na cycu to pielegniarka sama dala butelke i kazala mi sie wyspac:)
5. Czy pomoc laktacyjna jest OK?- przy 1 porodzie przyszla pani i wszystko wytłumaczyla osobom ktore tego potrzebowały :)jak dla mnie rewelacja
6. Co jest na minus co na plus - wg Was? minus ze nie robia w niedziele usg i wogole zadko kiedy przed samym porodem je robia
plus0 swietna opieka poloznych i lekarzy - przynajmniej jak rodzialm tam 2 razy na taka trafilam :)
7. Środki przeciwbólowe - dają jakieś podczas porodu?- nie twierdza ze nie maja- za to po porodzie daja full paracetamolu heheh hurtowo ile chceszt tyle daja
8. Aktywny poród czy raczej leżenie?- kaza chodzic bujac sie na piłce i wcale nie kaza lezec:)
9. Ile kosztuje poród riodzinny? 200zl tyle kosztował jak rodziłam
iwona burgraff
trym co piszesz to jestem zdziwiona gdyz rodzilam tam 2 razy i takich problemow nie mialam - jak chcialam czysta posaciel to zaraz ktos przyszedl i zmienił - pomalgaly we wszyskim i nie placiłam mnikomu :)
jezeli chodzi o obsluge to przy 1 porodzie fakt przyjely mnie 2 słuzbistki gadajace o Big brotherze ale na szczescie po chwili zmienila sie obsługa:)
i było super
przy 2 porodzie odrazu mialam super opieke mimo iz byla to niedziela:)
Milam bardzo ciezko pierwszy porod.Teraz jestem spanikowana i naprawde jest mi obojetne w jakim szpitalu bede rodzila tylko aby otrztmac te znieczulenie.Dla mnie to juz nie kwestia pieniedzy oddam wszystko aby tylko moj drugi porod nie byl taki jak pierwszy.Prosze Was abyscie mi napisali czy na Klinicznej dostane te znieczulenie czy jest miozliwosc kupienia i czy sa problemy???Z gory dziekuje i pozdrawiam
Milam bardzo ciezko pierwszy porod.Teraz jestem spanikowana i naprawde jest mi obojetne w jakim szpitalu bede rodzila tylko aby otrztmac te znieczulenie.Dla mnie to juz nie kwestia pieniedzy oddam wszystko aby tylko moj drugi porod nie byl taki jak pierwszy.Prosze Was abyscie mi napisali czy na Klinicznej dostane te znieczulenie czy jest miozliwosc kupienia i czy sa problemy???Z gory dziekuje i pozdrawiam
Zdziwiona jestem ,ze kobiety płaca za poród w publicznym szpitalu.Pobieranie opłat za poród rodzinny jest BEZPRAWNE i jesli taka sytuacja ma miejsce, nalezy to zglosic, chociazby do mediów - by sprawę naglośnić. Szpital nie ma prawa pobierac takiej oplaty. A na klinicznej wiem,ze jest to na porządku dziennym, tak jak za sale 2 i 1 - osobowe. Co do sal, to pełna prywata połoznych ,które zalożyly fundację i chcąc mieć salę bardziej kameralna, musisz zapłacić tzw. "cegiełkę" na fundację.Ok. to twój wybór, bo możesz wziąć 4 osobowa salę i nie placisz. jednak ja jestem przeciwna wszelkim opłatom w publicznym szpitalu, tym bardziej ,ze opieka polożnych jest ponizej krytyki. Te panie sa żywcem wyjęte z PRL-u, a do pacjentek odnosza sie jakby robiły wielką łaske - totalna znieczulica i tumiwisizm. Mój lekarz polecał mi Kliniczną, ale teraz żałuję, że tam urodziłam moje drugie dziecko - spędziłam tam na szczęscie tylko dwa dni,o wiele przyjemniej wspominam Zaspę i mój pierwszy poród - a wtedy mój pobyt przedłuzył się do ośmiu dni, więc mogłam poobserwować
Witam.ja zamierzam rodzic tam ,a termin mam na koniec marca, chcialabzm sie odiwedzic jak z odwiedzinami,rodzina moze zobaczc dziecko czy tylko przez szybe .. co porodu rodzinnego kosztuje 200 zl,a z tego co wiem to powinniem byc porod rodzinny bezplatny ... i czy wiecie cos na temat oplacenia poloznej tam __
Ja właśnie w sobotę wyszłam z klinicznej. Odwiedziny są od 8 do 20. Dziecko masz przy sobie chyba, że są jakieś komplikacje z mamą lub dzidzią to wtedy dziecko leży na oddziale Neonatologii. Na odział noworodków może wejść tylko mama lub tatuś w odpowiednim ubranku. Nie każdy szpital ma porody bezpłatne nie ma określonej procedury prawnej co do porodu rodzinnego (sama się dowiadywałam). Położnej nie opłacałam więc na ten temat nie mogę się wypowiedzieć.
A tak na boku mimo super porodówki (trafiłam na świetną położną) to opieka poporodowa wcale nie jest rewelacyjna i pozostawia wiele do życzenia.......
A tak na boku mimo super porodówki (trafiłam na świetną położną) to opieka poporodowa wcale nie jest rewelacyjna i pozostawia wiele do życzenia.......
Dziewczyny,jeden raz rodziłam na Klinicznej i tam liczy się tylko KASA. Panie położne z porodówki i oddziału po porodzie skierowałabym na jakieś kursy pt. KOBIETA TO TEŻ CZŁOWIEK. Następne dziecko wolę rodzić na ulicy bo chyba więcej osób się mną zainteresuje niż w szpitalu na Klinicznej. ODRADZAM i nie mówcie, że nie ostrzegałam.
i podobno po 250 doba :)
podobno, bo rowniez tam jeszcze nie bylam :)
bigbeat, a tak na powaznie - zapisalas sie tam juz do szkoly rodzenia?
bo z tego co zauwazylam wczesniej wybralas kliniczna jako szpital na porod
ja rowniez - wiec pewnie bede ciebie troszke meczyc skoro jestes wczesniej :)
czy tam z buta podejsc i zapytac o szkole?
podobno, bo rowniez tam jeszcze nie bylam :)
bigbeat, a tak na powaznie - zapisalas sie tam juz do szkoly rodzenia?
bo z tego co zauwazylam wczesniej wybralas kliniczna jako szpital na porod
ja rowniez - wiec pewnie bede ciebie troszke meczyc skoro jestes wczesniej :)
czy tam z buta podejsc i zapytac o szkole?
ja sobie tak myślę,że jakbym rodziła na klinicznej, to bym nie brała tego pokoju 1 os. Bo bycie samemu, bez pomocy- bo zaglądają raz na sto lat może być cieżkie, a tak współlokatorki są pomocne. Co innego np. w wejherowie- gdzie w takim pokoju można zamieszkać z mężem to rozumiem.
No tak, ale tam ponoć przychodzą całe tabuny ludzi odwiedzających do kobiet, które urodziły i te osoby siedzą na salach wieloosobowych i trudno jest w ogóle wstać do łazienki bez skrępowania.
Trochę na ten temat poniżej:
http://forum.trojmiasto.pl/ile-kosztuje-pojedyncza-sala-na-KLINICZNEJ-t72372,1,16.html?hl=klinicznej#hl
Trochę na ten temat poniżej:
http://forum.trojmiasto.pl/ile-kosztuje-pojedyncza-sala-na-KLINICZNEJ-t72372,1,16.html?hl=klinicznej#hl
ale z drugiej strony to problem w ogóle z pójściem do łązienki, jak ci nie ma kto dziecka popilnować:(
to prawda mi również "współlokatorki" pilnowały małej. Już pisałam wcześniej że opieka poporodowa pozostawia wiele do życzenia. Pierwszego dnia po porodzie rano gdy chciałam iść się umyć a byłam jeszcze sama na sali położne odmówiły mi pomocy. Zaproponowały mi zostawienie dziecka samego......Urodziłam o 1:05 a poszłam w końcu do łazienki koło 12. Makabra......
a ja polecam:) położne z porodówki fantastyczne, opieka poporodowa ok.pani od laktacji na każde wezwanie.
Leżałam najpierw w sali platnej dwuosobowej, potem w jedynce.łączy je wspólna łazienka. koszt dwójki 150/doba, jedynki 200.
wizyty prawie do upadłego, raz o 22 pielęgniarka poprosiła, żeby mąż już poszedł do domu:).
zdecydowałam się na płatne sale, bo na SR lekarz opowiadał, jak podczas obchodu zastali w jednej sali 14 osób, które przyszły odwiedzić jedną z polożnic.
Leżałam najpierw w sali platnej dwuosobowej, potem w jedynce.łączy je wspólna łazienka. koszt dwójki 150/doba, jedynki 200.
wizyty prawie do upadłego, raz o 22 pielęgniarka poprosiła, żeby mąż już poszedł do domu:).
zdecydowałam się na płatne sale, bo na SR lekarz opowiadał, jak podczas obchodu zastali w jednej sali 14 osób, które przyszły odwiedzić jedną z polożnic.
to jest własnie chore ale to zalezy od poloznic które tam leża! a nie od personelu! odwiedziny powinny dotyczyc tylko ojców dzieci albo (jesli ojca nie ma) to innej bliskiej osoby, bo w przeciwnym razie na sali robi sie tłok i multum zmutowanych bakterii które atakują nie-odporne jeszcze dzieci i ranę poporodową położnicy!!!pamitajcie o tym! oprócz płatnych dwóch sal są również sale dwuosobowe nieodpłatne!!!pamiętajcie o tym!!
a jak oceniacie Klinikę Neonatologii??
a jak oceniacie Klinikę Neonatologii??
dlatego chce sale platna
jesli wszystkie beda zajeta a ja nie daj boze wyladuje na takiej sali gdzie do ktorejs z mamusiek zleci sie cala rodzina to juz ja im okaze jaka niemila potrafie byc
a jak nie poskutkuje slownie to znajde w sobie na tyle sil aby za fraki i wywalic
kurna
to nie jest zoo
tam sie lezy i zdycha (ekhm "odpoczywa") po porodzie
jesli wszystkie beda zajeta a ja nie daj boze wyladuje na takiej sali gdzie do ktorejs z mamusiek zleci sie cala rodzina to juz ja im okaze jaka niemila potrafie byc
a jak nie poskutkuje slownie to znajde w sobie na tyle sil aby za fraki i wywalic
kurna
to nie jest zoo
tam sie lezy i zdycha (ekhm "odpoczywa") po porodzie
słuchajcie, macie prawo wyprosic rodzinkę sąsiadki obok, jesli bedziecie uwazaly ze Wam przeszkadzają. wszystko na spokojnie. druga sprawa taka-moim zdaniem lepiej lezec na sali z KIMS bo zawsze masz ten komfort ze jak wychodzisz z sali (do toalety, na pobranie krwi do zabiegowego, gdziekolwiek) to Twojego dziecka popilnuje sąsiadka i nikt go w tym czasie nie wyniesie ani nic mu sie nie stanie (nie zachłysnie sie itp.). zastanówcie sie nad tym.
co do odwiedzin-juz na wstępie mozecie pogadac z sąsiadkami ze lepiej jak bedzie do nich przyjezdzal tylko mąż(albo ktos inny bliski jak nie mają partnera), wyjasnic swoje obawy, zasugerowac ze mozna zawsze wyjsc na zewnątrz jak ma przyjechac wiecej osób itp. poza tym polozne równiez zwracają delikatnie uwagę jesli na sali jest za duzo osób i pytają sie kazdej poloznicy z osobna czy im ta liczba osób nie przeszkadza.....
co do odwiedzin-juz na wstępie mozecie pogadac z sąsiadkami ze lepiej jak bedzie do nich przyjezdzal tylko mąż(albo ktos inny bliski jak nie mają partnera), wyjasnic swoje obawy, zasugerowac ze mozna zawsze wyjsc na zewnątrz jak ma przyjechac wiecej osób itp. poza tym polozne równiez zwracają delikatnie uwagę jesli na sali jest za duzo osób i pytają sie kazdej poloznicy z osobna czy im ta liczba osób nie przeszkadza.....
tak, tym KIMS u mnie na sali bedzie maz
a dajcie mi warancje ze jak ja bede wychodzila do zabiegowego to taka 'sasiadka' dobrze sie zaopiekuje moim maluchem?!
albo jeszcze lepiej, ze nie zaopiekuje sie moim portfelem?!
rozne osoby trafiaja do szpitala
o czym jak o czym ale o szpitalach to troche wiem - spedzilam tam multum czasu gdy moja mama chorowala
multum, znaczy okolo 4 lat
napatrzylam sie na to i owo
i na klinicznej
i na zaspie
i w swissmedzie
jak tylko bedzie wolne biore jedynke
zreszta jak tylko wpadne na porodowke to bede sie drzec ze jedynka moja :))))
a dajcie mi warancje ze jak ja bede wychodzila do zabiegowego to taka 'sasiadka' dobrze sie zaopiekuje moim maluchem?!
albo jeszcze lepiej, ze nie zaopiekuje sie moim portfelem?!
rozne osoby trafiaja do szpitala
o czym jak o czym ale o szpitalach to troche wiem - spedzilam tam multum czasu gdy moja mama chorowala
multum, znaczy okolo 4 lat
napatrzylam sie na to i owo
i na klinicznej
i na zaspie
i w swissmedzie
jak tylko bedzie wolne biore jedynke
zreszta jak tylko wpadne na porodowke to bede sie drzec ze jedynka moja :))))
popieram. Dodatkowo nie za bardzo wierzę w to, że taka sąsiadka, której się wyprosiło gości chętnie będzie mi pomagała, bo raczej nie będzie zbyt przyjaźnie nastawiona. Natomiast nie wyobrażam sobie wstawania z łózka z jakimiś pieluchami pomiędzy nogami przy tłumach na sali. Tak samo nie wyobrażam sobie jednej łazienki, prysznica na 20 osób!
Po porodzie też nie bardzo będę miała ochotę na organizowanie sobie pożycia z współpołożnicami, bo pewnie będę zajęta innymi rzeczami.
ja też będę się drzeć i jedynkę:-) Ale planuję cesarkę, więc jakoś się dogadamy, Mia.
Po porodzie też nie bardzo będę miała ochotę na organizowanie sobie pożycia z współpołożnicami, bo pewnie będę zajęta innymi rzeczami.
ja też będę się drzeć i jedynkę:-) Ale planuję cesarkę, więc jakoś się dogadamy, Mia.
a teraz z innej beczki. Na stronie Szpitala na Klinicznej jest napisane co zabrać ze sobą, tzn:
* dowód osobisty
* aktualny dokument ubezpieczeniowy informujący o odprowadzeniu składek zdrowotnych
* skierowanie do szpitala (nie wymagane konieczne)
* karta ciąży z wynikami HBS i WR
* pampersy, kosmetyki, ubranka dla dziecka
* bagaż podręczny (bez toreb podróżnych)
To w co się zapakować?? W reklamówki z Tesco?
* dowód osobisty
* aktualny dokument ubezpieczeniowy informujący o odprowadzeniu składek zdrowotnych
* skierowanie do szpitala (nie wymagane konieczne)
* karta ciąży z wynikami HBS i WR
* pampersy, kosmetyki, ubranka dla dziecka
* bagaż podręczny (bez toreb podróżnych)
To w co się zapakować?? W reklamówki z Tesco?
z doswiadczenia powiemn (co wiecej, z oddzialu ginekologicznego)
sa pielegniarki ktore krzywym okiem patrza na torby podrozne (jak moja mama tam szla to zawsze miala torbe podrozna i trzeba bylo przemycac)
a sa takie co spojrza akurat niby przypadkiem widzac jak tarabanisz torbe
wiec zalezy jak sie trafi
jak sie nam trafiala taka co pyska darla to spokojnie odpowiadlaysmy ze jak mam sie rozpakuje to ja ta torbe zabiore
i spokoj
sa pielegniarki ktore krzywym okiem patrza na torby podrozne (jak moja mama tam szla to zawsze miala torbe podrozna i trzeba bylo przemycac)
a sa takie co spojrza akurat niby przypadkiem widzac jak tarabanisz torbe
wiec zalezy jak sie trafi
jak sie nam trafiala taka co pyska darla to spokojnie odpowiadlaysmy ze jak mam sie rozpakuje to ja ta torbe zabiore
i spokoj
"takie wymagania" to znaczy jakie?
Uważam, że prawo do nieskrępowanego wstania po porodzie i przejścia do łazienki nie jest zbyt wielkim wymaganiem. Tak samo jak prawo do skorzystania z toalety czy prysznica bez konieczności rezerwacji kolejki i prawo do spokoju na sali bez konieczności oglądania tłumów zbędnych osób, które nie dość, że przeszkadzają, to jeszcze wnoszą zarazki.
Poza tym mamy prawo martwić się co może nas spotkać w szpitalu panstwowym, tym bardziej, że wiele osób ma podejście, że jeżeli się decyduje na "darmowy" (opłacony ze składek zdrowotnych) poród, to nie można wymagać poszanowania godności, prywatności i cudzego cierpienia.
Pytając w co "się" zapakować, oczywistym jest, że pytałam w co zapakować rzeczy swoje i dziecka, bo przecież po to, by ono przyszło na świat idę do szpitala.
Uważam, że prawo do nieskrępowanego wstania po porodzie i przejścia do łazienki nie jest zbyt wielkim wymaganiem. Tak samo jak prawo do skorzystania z toalety czy prysznica bez konieczności rezerwacji kolejki i prawo do spokoju na sali bez konieczności oglądania tłumów zbędnych osób, które nie dość, że przeszkadzają, to jeszcze wnoszą zarazki.
Poza tym mamy prawo martwić się co może nas spotkać w szpitalu panstwowym, tym bardziej, że wiele osób ma podejście, że jeżeli się decyduje na "darmowy" (opłacony ze składek zdrowotnych) poród, to nie można wymagać poszanowania godności, prywatności i cudzego cierpienia.
Pytając w co "się" zapakować, oczywistym jest, że pytałam w co zapakować rzeczy swoje i dziecka, bo przecież po to, by ono przyszło na świat idę do szpitala.
Ja miałam torbe podróżna, taka nie małą ani nie dużą.Wybaczcie, aby jeszcze któraś położna czy inny babsztyl, mówiły nam w co i co mamy zapakować!Jesli bede uważała, ze potrzebne mi 4 koce, to je zapakuje i tyle!
ja miałam mało rzeczy, ale i tak torba była nie mała..
Na Klinicznej jest ok, jesli chodzi o porod isale porodowe-i tu sie "dobre" kończy-poźniej są wędrówki ludów po salach położnic, drzwi strzelające co minuta, chaos i nic wiecej-masakra!
W pewenym momencie, jak przychodzili studenci, myślała, zeby ich tam przetrzymać ze 2h i przekonaliby się, jak się "funkcjonuje" w warunkach takich jak na Klinicznej
Panowie odiwedzający, przepici tatusiowie jakiś obcych kobiet, koszmar!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja miałam mało rzeczy, ale i tak torba była nie mała..
Na Klinicznej jest ok, jesli chodzi o porod isale porodowe-i tu sie "dobre" kończy-poźniej są wędrówki ludów po salach położnic, drzwi strzelające co minuta, chaos i nic wiecej-masakra!
W pewenym momencie, jak przychodzili studenci, myślała, zeby ich tam przetrzymać ze 2h i przekonaliby się, jak się "funkcjonuje" w warunkach takich jak na Klinicznej
Panowie odiwedzający, przepici tatusiowie jakiś obcych kobiet, koszmar!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
patka to co piszesz dla wielu osób nie jest oczywiste.
wcale tak nie jest ze decydując sie na poród w panstwowym szpitalu nie bedziesz miala zapewnionego tego o czym pisalas, nie o to chodzi, ale po prostu niekiedy nie ma ku temu warunków.
pamietaj ze "jedynka" jest tylko jedna, a pacjentek chetnych tysiące wiec moze Ci sie trafic ale nie musi, poza tym do tej łazienki tez jest kolejka - moze mniejsza, ale jest.
zrozum ze przy takim skupisku ludzi nigdy nie bedzie tak jak tego oczekujesz....choc zycze Ci tego....dlatego zasugerowalam prywatną klinike bo tam czas płynie wolniej....
wcale tak nie jest ze decydując sie na poród w panstwowym szpitalu nie bedziesz miala zapewnionego tego o czym pisalas, nie o to chodzi, ale po prostu niekiedy nie ma ku temu warunków.
pamietaj ze "jedynka" jest tylko jedna, a pacjentek chetnych tysiące wiec moze Ci sie trafic ale nie musi, poza tym do tej łazienki tez jest kolejka - moze mniejsza, ale jest.
zrozum ze przy takim skupisku ludzi nigdy nie bedzie tak jak tego oczekujesz....choc zycze Ci tego....dlatego zasugerowalam prywatną klinike bo tam czas płynie wolniej....
w takim razie pieniazki z zusu czy nfz powinny isc za nami do prywatnej kliniki
w koncu co jak co ale te pieniadze sie nam naleza jako ubezpieczonym - powinnysmy moc decydowac
nawet dolozyc niewiele aby stac bylo na porod prywatny
:)))))
to tak bunczucznie napisane ale wcale nie az tak glupie :)
w koncu co jak co ale te pieniadze sie nam naleza jako ubezpieczonym - powinnysmy moc decydowac
nawet dolozyc niewiele aby stac bylo na porod prywatny
:)))))
to tak bunczucznie napisane ale wcale nie az tak glupie :)
w takim razie pieniazki z zusu czy nfz powinny isc za nami do prywatnej kliniki
w koncu co jak co ale te pieniadze sie nam naleza jako ubezpieczonym - powinnysmy moc decydowac
nawet dolozyc niewiele aby stac bylo na porod prywatny
:)))))
to tak bunczucznie napisane ale wcale nie az tak glupie :)
w koncu co jak co ale te pieniadze sie nam naleza jako ubezpieczonym - powinnysmy moc decydowac
nawet dolozyc niewiele aby stac bylo na porod prywatny
:)))))
to tak bunczucznie napisane ale wcale nie az tak glupie :)
w takim razie pieniazki z zusu czy nfz powinny isc za nami do prywatnej kliniki
w koncu co jak co ale te pieniadze sie nam naleza jako ubezpieczonym - powinnysmy moc decydowac
nawet dolozyc niewiele aby stac bylo na porod prywatny
:)))))
to tak bunczucznie napisane ale wcale nie az tak glupie :)
w koncu co jak co ale te pieniadze sie nam naleza jako ubezpieczonym - powinnysmy moc decydowac
nawet dolozyc niewiele aby stac bylo na porod prywatny
:)))))
to tak bunczucznie napisane ale wcale nie az tak glupie :)
Witam, mam termin na 6 maja (chłopar będzie;-) i też zamierzam rodzić na Klinicznej. Zastanawiam się nad położną i tak na prawdę nie wiem czy powinnam jakąś sobie opłacić czy nie... Co w przypadku gdy wybrana położna będzie akurat tego dnia miała dyżur - czy wtedy też się płaci? I co w przypadku gdy np. będzie rodzić kilka kobiet na raz - przecież wszystkimi trzeba się zająć, nie tylko tymi które zapłaciły... Moja obawa jest tylko taka, że gdy będę tą ktora nie zapłaci to zostanę pozostawiona samej sobie, bo w pierwszej kolejności opiekę zapewni się tym które zapłacą... Nie tyle martwię się tu o samą siebie, bo nie jestem osobą na którą trzeba chuchać, ból też pewnie jakoś zniosę - jedyna obawa to opieka nad moim synkiem - żeby kontrolował ktoś jego tętno i to jak znosi poród, w jakim jest stanie, czy nic mu się złego nie dzieje co wymagałoby ew. szybkiej interwencji czy cesarki... Bo o ile będę wiedziała co się dzieje ze mną, to nie będę potrafiła wyczuć czy z synkiem wszystko w porządku... Trochę to kontrowersyjne, co o tym sądzicie?
ja tam bym na Waszym miejscu nie opłacałą połoznych na Klinicznej. Ja spedziłam tam na sali porodowej naprawde sporo czasu bo 1,5 dnia i całą noc i przez ten czas przeslizgneło sie przez pokój wiele połoznych ilakrzy wierzcie mi ze zadnej nie mam nic do zarzucenia. Ostatecznie poród odbierałą Pani Jadzia - kobieta anioł poprostu - tak wiec tez moge polecic
a ty taka mądra nie bądź!!!w skierowaniu do szpitala mieli od razu wpisane wskazanie do cięcia cesarskiego, bo płód duży ponad 4kg niewspółmierny do miednicy, zagorżenie do uduszenia płodu, główka się nie chciała do kanału ponad 2 h wstawić i cięcie robili na wariata, bo bali sie o dziecko i ze mną juz tez nie było najlepiej
O porodach powinny opowiadać te kobitki co rodziły i wiedzą o czym piszą. Na opinie innych chyba lepiej poczekać ze 2 miesiące..... ;-)
Ja też byłam mądra i podeszłam na luzie ale później inaczej śpiewałam bo było niewesoło. W sumie to szpital polecam a szczególnie dr. Boćkowskiego - lekarz Piewsza Klasa, wie co robi !
Ja też byłam mądra i podeszłam na luzie ale później inaczej śpiewałam bo było niewesoło. W sumie to szpital polecam a szczególnie dr. Boćkowskiego - lekarz Piewsza Klasa, wie co robi !
Ale w tego typu wątkach nie chodzi o strasznie swoją "osobistą historią", tym bardziej taką grubymi nićmi szytą. Nie wierzę, że personel szpitala z obojętnością patrzy na cierpienie pacjenta - jeżeli może pomóc, to pomaga, jeżeli nie może - np. są medyczne przeciwwskazania do znieczulenia - to tego nie robi.
Jeżeli ktoś w szpitalu został pokrzywdzony powinien wnieść sprawę do sądu a nie straszyć jakimiś głodnymi kawałkami przyszłe matki! Większość porodów przebiga bez komplikacji i nie trzeba rodzić, żeby o tym wiedzieć - wystarczy słuchać i czytać, co mądrzy ludzie mają do przekazania...
Jeżeli ktoś w szpitalu został pokrzywdzony powinien wnieść sprawę do sądu a nie straszyć jakimiś głodnymi kawałkami przyszłe matki! Większość porodów przebiga bez komplikacji i nie trzeba rodzić, żeby o tym wiedzieć - wystarczy słuchać i czytać, co mądrzy ludzie mają do przekazania...
czytajac wiekszosc watkow ma sie wrazenie ze w szpitalu pracuja same potwory ktore czekaja na rodzace mamy zeby tylko sie meczyly i zeby mialy jak najtrudniej podczas porodu...paranoja normalnie. jak ktos sie tak boi rodzic w panstwowym szpitalu i jest tak bardzo tragicznie to sa prywatne kliniki gdzie personel czeka caly usmiechniety i z otwartymi ramionami a porod nie boli i trwa 15 minut.troche zdrowego rozsadku co niektorym proponuje...
Ja rodziłam synka na Klinicznej równo rok temu i polecam. Miałam rodzić naturalnie, a skończyło się cesarką. Przez cały czas opieka była dobra, bez fajerwerków ale normalnie i ludzko. Opieka laktacyjna super, ukłon w stronę Pani Bogumiły. Opieka na położnictwie też była dobra. Osobiście uważam, że każdy z nas ma dobre i złe dni, Panie położne też, a my idziemy rodzić do szpitala, a nie do hotelu, więc odrobina współpracy z personelem i dobre słowo z obu stron na pewno sprawią,że atmosfera w tym jednym z najważniejszych dni w życiu będzie miła.
P.S.
Pierwszego synka 4 lata temu rodziłam na Zaspie (naturalnie) i też zastrzeżeń nie miałam.
P.S.
Pierwszego synka 4 lata temu rodziłam na Zaspie (naturalnie) i też zastrzeżeń nie miałam.
podkłady mają dla pacjentek po cięciu cesarskim, więc lepiej mieć swoje. Pieluchy mają, ale bardzo sztywne-twarde,ja nie brałam od nich, miałam swoje pampki. Dla noworodka jest ubranko i ja korzystałam ze szpitalnego, moje się nie wybrudziło :) dla dziecka ręcznik, jakieś chusteczki i kremik do tyłeczka,swoje ubranka też mozesz mieć, najwygodniejszy jest pajac, ze dwie pieluszki tetrowe do wytarcia buźki.
Odwiedziny są bez problemu, wiec maż doniesie jakby coś było potrzebne.
Odwiedziny są bez problemu, wiec maż doniesie jakby coś było potrzebne.
Bigbeat bardzo zaczepna jesteś, a poza tym nie umiesz chyba czytać ze zrozumieniem.
Wiadomo, ze poród jest dla każdej z nas sprawą indywidualną i każdy przezywa go inaczej, jedna rodzi godzine, inna 15 godzin...Ja tu akurat napisałam o swoim przypadku. Rodziłam 10h ze wskazaniem do cięcia, ale lekarze próbowali doprowadzić do porodu naturalnego, nie udało się - było cięcie. Ja też miałam super opieke, tylko napisałam, że ze znieczuleniem to się nie spieszyli. A cierpiałam bardzo, moze ty nie wiesz co to są bóle krzyzowe, ja już wiem i jak od 2 godzin masz bóle parte i zero postępu porodu.
Jeśli chodzi o mnie to ja tez do porodu podchodziłam na luzi i nikt tu nie ma zamiaru straszyć przyszłych mam, bo każda z nas jest inna. Ważne jest pozytywne myślenie. Pomimo moich przeżyć , mogę polecić tam porodowkę. Powodzonka życzę przyszłym mamom;]
Wiadomo, ze poród jest dla każdej z nas sprawą indywidualną i każdy przezywa go inaczej, jedna rodzi godzine, inna 15 godzin...Ja tu akurat napisałam o swoim przypadku. Rodziłam 10h ze wskazaniem do cięcia, ale lekarze próbowali doprowadzić do porodu naturalnego, nie udało się - było cięcie. Ja też miałam super opieke, tylko napisałam, że ze znieczuleniem to się nie spieszyli. A cierpiałam bardzo, moze ty nie wiesz co to są bóle krzyzowe, ja już wiem i jak od 2 godzin masz bóle parte i zero postępu porodu.
Jeśli chodzi o mnie to ja tez do porodu podchodziłam na luzi i nikt tu nie ma zamiaru straszyć przyszłych mam, bo każda z nas jest inna. Ważne jest pozytywne myślenie. Pomimo moich przeżyć , mogę polecić tam porodowkę. Powodzonka życzę przyszłym mamom;]
Mario a moglabys powiedziec czy rzeczywiscie jest tak,ze jak juz podadza znieczulenie, to bol przechodzi? To jest moj drugi porod,moj pierwszy byl tragiczny bole krzyzowe wrecz nie dozniesienia.Strasznie sie boje.Licze na to znieczulenie.Prosze powiedz jaki byl bok kiedy podano Tobie te znieczulenie.Pozdrawiam i dziekuje
bóle pojawiły sie po 3h, byly okropne i sie nasilały, poprosilamo znieczulenie, przyszła jakas pani doktor i powiedziała ze jeszcze za wczesna faza porodu i nie dostanę znieczulenia, myslałam ze ją tam uduszę. Zamknełam sie pod prysznicem - troche bylo lepiej - i zagrozilam, ze jak niedostane znieczulenia to nie wyjde. w koncu zlitowali sie o 18 ,juz sie tak skrecałam z bólu, nie wiedzialam czy mam chodzic lezec, skakac, biegac - przyszedł lekarz i jeszcze kazał czytac jakies bzdurki o znieczuleniu formatu a4,potem kazali podpisac,pogieło ich ze jeszcze bede czytac, mąż czytał ja juz chciałam zeby mi ulzyli. W koncu sie wkłóli - bóle faktycznie sie zmniejszyły, tylko mi jeszcze do tego wszystkiego przy znieczuleniu tak sie wkluli, że prawy posladek mi zdrętwiał, potem po cięciu na sali pooperacyjnej przez 12h nie miałam czucia w prawej nodze - lekki stres przezyłam.
pozdrawiam
pozdrawiam
Rodziłam 3 tyg. temu na Klinicznej. Poniewaz sama szukałam opinii o tym szpitalu i dzięki Wam zadecydowałam, że tam bede rodzić, wbrew niektórym nieprzychylnym. Byc może moja relacja,całkiem swieza pomoze komus w decyzji.
Polecam ten szpital, co do porodowki i znieczulenia - podają i nie miałam tak przykrych doswiadczeń jak Maria ... możliwe, ze dlatego iz miałam "swoją" połozną i uwazam,że taka osoba bardzo pomaga oraz daje poczucie bezpieczeństwa.
Znieczulenie zewnatrzoponowe musi byc podane w odpowiednim czasie ( przy odpowiednim rozwarciu i czasowych skorczach) po to by działało podczas boli partych i łatwiej było urodzić. Wiem od dziewczyn rodzących w tym dniu że : jednej podano, a drugiej nie bo ... było juz za późno.
Poniewaz na w/w poródówce byłam wcześniej :raz miałam test wytrzymałości łozyska, drugim razem wywołanie porodu - bez rezultatu obserwowałam jak rózne położne i lekarze dopilnowują rodzące. I smiało powiem, że nalezycie wykonuja swoją pracę. Są pomocni, wyjaśniają i podtrzymują na duchu,a przede wszystkim mówią co i jak robic i co sie dzieje.
Mnie udało sie urodzić za drugim podejściem i były równiez przy mnie dwie studenki, które bardzo mi pomagały.Dlatego nie bójmy się studentów, choć wcześniej tez byłam ich przeciwnikiem.
Muszę powiedzieć, że na klinicznej "odwiedziłąm" prawie każdy oddział.Patologię ciąży ( pielegniarki , poza 2 małymi wyjatkami bardzo sumienne i sympatyczne, lekarze zadko zagladaja, ale trzeba pilnowac swoich spraw i pytać, monitowac przy obchodzie, mnie nikt nie zbył, a badania miałam robione na bierzaco).Porodówka- bardzo duży plus.
Położniczy- krótko tam byłam, ae jeśli ktoś dysponuje dodatkowymi pieniędzmi to polecam płatne sale. Oddział noworodków- fachowa opieka, jest tam z-ca orydynatora,lekarz z powolania, który wszystko wyjaśni i doglada każdego malucha. Pielegniarki tez maja serce do maluszków.Oddzial połozniczo-inwazyjny( lezałam na sali przedłużonego pobytu) i tu chyba wspominam najmilej. Siostry przesympatyczne, pomocne zarówno z oddziału położniczego co od noworodków. miałam przemiłą i bardzo sumienna Panią Dr Monikę, która opiekowała się moją córcią, przychodziła sama 2 razy dziennie i informowała o wynikach. zagladali również lekarze z oddziału noworodków i z porodówki. Opieka super. Minus tego oddziału jest taki, że w dalszych salach leżą dziewczyny np. z patologicznymi badź obumarłymi ciazami czekając na wywołanie porodu. I to było dla mnie najstraszniejsze, ale wiem, że ich również w przyszłości dosięgnie takie szczeście i będą mamusiami. Bo ja na to patrzę w ten sposób, że to nie był ten czas w którym dane dziecko chciało przyjśc na świat.Ono przyjdzie tylko wybierze inny dzień,miesiąc,rok... wiem, bo sama to przeżyłam.
Pozdrawiam cały zespół lekarzy i pielęgniarek na Klinicznej .
E.K.
Polecam ten szpital, co do porodowki i znieczulenia - podają i nie miałam tak przykrych doswiadczeń jak Maria ... możliwe, ze dlatego iz miałam "swoją" połozną i uwazam,że taka osoba bardzo pomaga oraz daje poczucie bezpieczeństwa.
Znieczulenie zewnatrzoponowe musi byc podane w odpowiednim czasie ( przy odpowiednim rozwarciu i czasowych skorczach) po to by działało podczas boli partych i łatwiej było urodzić. Wiem od dziewczyn rodzących w tym dniu że : jednej podano, a drugiej nie bo ... było juz za późno.
Poniewaz na w/w poródówce byłam wcześniej :raz miałam test wytrzymałości łozyska, drugim razem wywołanie porodu - bez rezultatu obserwowałam jak rózne położne i lekarze dopilnowują rodzące. I smiało powiem, że nalezycie wykonuja swoją pracę. Są pomocni, wyjaśniają i podtrzymują na duchu,a przede wszystkim mówią co i jak robic i co sie dzieje.
Mnie udało sie urodzić za drugim podejściem i były równiez przy mnie dwie studenki, które bardzo mi pomagały.Dlatego nie bójmy się studentów, choć wcześniej tez byłam ich przeciwnikiem.
Muszę powiedzieć, że na klinicznej "odwiedziłąm" prawie każdy oddział.Patologię ciąży ( pielegniarki , poza 2 małymi wyjatkami bardzo sumienne i sympatyczne, lekarze zadko zagladaja, ale trzeba pilnowac swoich spraw i pytać, monitowac przy obchodzie, mnie nikt nie zbył, a badania miałam robione na bierzaco).Porodówka- bardzo duży plus.
Położniczy- krótko tam byłam, ae jeśli ktoś dysponuje dodatkowymi pieniędzmi to polecam płatne sale. Oddział noworodków- fachowa opieka, jest tam z-ca orydynatora,lekarz z powolania, który wszystko wyjaśni i doglada każdego malucha. Pielegniarki tez maja serce do maluszków.Oddzial połozniczo-inwazyjny( lezałam na sali przedłużonego pobytu) i tu chyba wspominam najmilej. Siostry przesympatyczne, pomocne zarówno z oddziału położniczego co od noworodków. miałam przemiłą i bardzo sumienna Panią Dr Monikę, która opiekowała się moją córcią, przychodziła sama 2 razy dziennie i informowała o wynikach. zagladali również lekarze z oddziału noworodków i z porodówki. Opieka super. Minus tego oddziału jest taki, że w dalszych salach leżą dziewczyny np. z patologicznymi badź obumarłymi ciazami czekając na wywołanie porodu. I to było dla mnie najstraszniejsze, ale wiem, że ich również w przyszłości dosięgnie takie szczeście i będą mamusiami. Bo ja na to patrzę w ten sposób, że to nie był ten czas w którym dane dziecko chciało przyjśc na świat.Ono przyjdzie tylko wybierze inny dzień,miesiąc,rok... wiem, bo sama to przeżyłam.
Pozdrawiam cały zespół lekarzy i pielęgniarek na Klinicznej .
E.K.
ulga jest, u mnie akurat bóle były tak jak przy miesiączce juz po znieczuleniu. A wkłucia szczerze mówiąc nie pamiętam, tak szybko to zrobili. Super anestezjolog do mnie przyszedł, więc ja bólu przy wkłuciu w sumie nie czułam. Cos podobnego do wkłucia igły przy pobieraniu krwi. Najwazniejsze żebyś się nie ruszała przy podawaniu znieczulenia.
pozdrawiam i powodzenia
pozdrawiam i powodzenia
nie wiem czy czytałyście co napisał "Przyszły Tata :-)" odnośnie pobierania opłat za porody rodzinne w ACK :) http://forum.trojmiasto.pl/Oplaty-za-porod-rodzinny-oraz-za-znieczulenie-t102499.html?hl=opłaty#hl
"Witam serdecznie,
Przesylam ponizej odpowiec na moj email z ACK Gdansk
W odpowiedzi na Pana pismo dotyczące pobierania opłat za poród rodzinny, pragnę poinformować, iż od 12 maja obowiązuje jednoznaczne zarządzenie Dyrektora Naczelnego Akademickiego Centrum Klinicznego Szpitala AMG w którym zakazuje się pobierania opłat za porody rodzinne.
Z poważaniem Beata Papiernik
Rzecznik Praw Pacjenta"
"Witam serdecznie,
Przesylam ponizej odpowiec na moj email z ACK Gdansk
W odpowiedzi na Pana pismo dotyczące pobierania opłat za poród rodzinny, pragnę poinformować, iż od 12 maja obowiązuje jednoznaczne zarządzenie Dyrektora Naczelnego Akademickiego Centrum Klinicznego Szpitala AMG w którym zakazuje się pobierania opłat za porody rodzinne.
Z poważaniem Beata Papiernik
Rzecznik Praw Pacjenta"
mnie po znieczuleniu głowa nie bolała, potem tylko jak dostałam drugą dawkę, taką która całkowicie znieczulałam mnie od pasa w dół przed cięciem zrobiłam się senna i jak mi synka już wyciągnęli i brali sie do zszywania, to zasnęłam im na stole- ale to moze tez przez zmęczenie długim porodem.
Życzę powodzenia i pozytywnego myślenia
Życzę powodzenia i pozytywnego myślenia
Wracajac do oplat, to jest jakas porazka.Aby nie cierpiec i aby ulzyc sobie w bolu trzeba wynajac polozna, ktorej trzeba zaplacic 400 zl,potem trzeba wplacic 250 zl za porod rodzinny.I jedna doba w sali jednoosobowej 250 zl.Razem daje nam 900 zl.To jakis absurd.Kulam pieniadze przez cala ciaze aby kupic wszystko dla dziecka cala wyprawka jest bardzo droga nie wspomne o wozku a tu okazuje sie,ze jestem daleko w polu, bo na porodowce czekaja niezle koszty.To jest chore,niedopouszczalne i nienormalne
Tych kilka dni można wytrzymać na sali 2-osobowej. Ja najpierw leżałam 2 doby sama, a potem doszła do mnie dziewczyna i powiem, że w nocy było raźniej, zwłaszcza, że ja byłam po cięciu cesarskim i ciężko było mi zajmować się maleństwem. Koleżanka z pokoju (rodziła normalnie) pomagała mi przy przewijaniu i przy wyciąganiu malucha z kojca do karmienia.
Także dziewczyny nie przesadzajcie, tych kilka dni przetrzymacie
powodzenia
Także dziewczyny nie przesadzajcie, tych kilka dni przetrzymacie
powodzenia
MiA_2008 - a czy nie jest tak że jest jakas osobna sala odwiedzin czy coś w tym stylu? Bo chyba odwiedzający ludzie nie wchodzą do tych 4 osobowych sal w których są kobiety po porodzie ??
---
Też jestem ciekawa czy pobierają opłaty za poród rodzinny.
I czy pobierają opłaty od osób nieubezpieczonych, bo niby te koszta pokrywa nfz, jak pisałam do tego szpitala to potwierdzili że nieubezpieczona kobieta nie musi płacić, ale jak to jest w praktyce? Rodziła któraś z was na klinicznej nie będąc ubezpieczona? :D
---
Też jestem ciekawa czy pobierają opłaty za poród rodzinny.
I czy pobierają opłaty od osób nieubezpieczonych, bo niby te koszta pokrywa nfz, jak pisałam do tego szpitala to potwierdzili że nieubezpieczona kobieta nie musi płacić, ale jak to jest w praktyce? Rodziła któraś z was na klinicznej nie będąc ubezpieczona? :D
ja nie rozumiem pytania!Jak osoba nieubezpieczona ma nie placic?Oni wrecz rzadaja ubezpieczenia na moje bez ubezpiezpieczenia, to nawet nie przyjma rodzacej.Dlatgo rzadaja nie tylko ksiazeczko zdrowia ale tez legitymacji ubezpieczeniowej aby potwierdzic czy dana osoba jest ubezpieczona.Dlategu uwazam,jest osoba nieubezpieczona chyba nie moze rodzic na klinicznej
bylam tam ostatnio, co prawda nie rodzic, ale jak pisalam po kraksie samochodowej
nie mialam ze soba kompletnie NIC - nawet dowodu bo zostal w innej torebce
prawo jazdy mam na stare nazwisko
ani ksiazeczki RUM ani ksiazeczki ubezpieczeniowej
NIC
przyjeli
i spedzilam tam 4 godziny na roznych badaniach
nie mialam ze soba kompletnie NIC - nawet dowodu bo zostal w innej torebce
prawo jazdy mam na stare nazwisko
ani ksiazeczki RUM ani ksiazeczki ubezpieczeniowej
NIC
przyjeli
i spedzilam tam 4 godziny na roznych badaniach
echś, dziewczyny przesadzacie z tymi opłatami. W zeszłym roku trzy dni rodziłam na porodówce na Klinicznej, był ze mną mąż. Nie miałam opłaconej żadnej położnej, a wszystkie kobietki były "do rany przyłóż", wspaniałe kobiety. Nikt nie pisnął słowa o jakichkolwiek opłatach za poród rodzinny. Pokój miałam dwuosobowy i leżałam w nim sama, za friko. Grosza w tym szpitalu z własnej kieszeni nie zostawiłam (nie licząc składek ZUS :) Następne dziecko tylko na Klinicznej.
A poza tym - nie ma sal 8-osobowych, max są 4 :)
A dziecku do lat 18 i każdej ciężarnej w tym kraju przysługuje bezpłatna opieka zdrowotna, czy płaci ZUS czy nie. Każdy szpital państwowy ma obowiązek przyjąć ciężarną - art. 13 Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych :))) Jak się spytają o ubezpieczenie - odpowiedz "nie mam", i tak muszą przyjąć - sfinansuje taką delikwentkę budżet państwa.
A poza tym - nie ma sal 8-osobowych, max są 4 :)
A dziecku do lat 18 i każdej ciężarnej w tym kraju przysługuje bezpłatna opieka zdrowotna, czy płaci ZUS czy nie. Każdy szpital państwowy ma obowiązek przyjąć ciężarną - art. 13 Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych :))) Jak się spytają o ubezpieczenie - odpowiedz "nie mam", i tak muszą przyjąć - sfinansuje taką delikwentkę budżet państwa.
wczoraj zajechalam na porodowke, dwa dni temu odszedl mi czop i zaczelam krwawic jednak nie mam zadnych boli.Wczoraj juz mialam pobolewania.Wystraszylam sie i pojechalam aby zobaczyli czy nic mi nie dolega, wiedzac , ze itak mnie wypuszcza.Nie wzielam z soba zadnuch dokumentow tylko pizame i klapki i kazali mi podpisac nastepujace pismo:
JA NIZEJ PODPISANA......... oswiadczam .ze zostalem pinformowana przez personel szputala o obowiazku dostarczenia dokumentu potwierdzajacego moje ubezpieczenie a tym samym prawo do bezplatnych swiadczen medycznych finasowanych przez NFZ najpozniej w ciagu 7 dni liczac od dnia zakonczenia realizacji swiadczenia medycznego.W przypadku braku dokumentow potwierdzajach ubezpieczenie zostane obciazony kosztami leczenia zgodnie z obowiazujacym cennikiem.I co Wy na to?
JA NIZEJ PODPISANA......... oswiadczam .ze zostalem pinformowana przez personel szputala o obowiazku dostarczenia dokumentu potwierdzajacego moje ubezpieczenie a tym samym prawo do bezplatnych swiadczen medycznych finasowanych przez NFZ najpozniej w ciagu 7 dni liczac od dnia zakonczenia realizacji swiadczenia medycznego.W przypadku braku dokumentow potwierdzajach ubezpieczenie zostane obciazony kosztami leczenia zgodnie z obowiazujacym cennikiem.I co Wy na to?
Ja rodziłam na klinicznej 7 maja. Poród miałam rodzinny i ze znieczuleniem. Za nic nie płaciłam i nikt nawet o tym nie wspomniał. Nie miałam też swojej położnej. Leżałam na sali 4 osobowej i to w pełnej obsadzie ;) Podobno dużo wtedy kobitek rodziło i nie było już miejsc, dlatego nas tak poupychali ;) Odwiedziny praktycznie od świtu do nocy ;) Personel miły.
W pełni zgadzxam się z powyższą opinią. Połozne OKROPNE, nie wiem skąd oni te baby biorą, ale od czasu mojego drugiego porody (pierwszy był na Zaspie) na dźwięk słowa połozna - będę krzywić sie do końca życia. I nikt mi juz nie wmówi ,ze to zawód z misją o czym te panie często mówią np. w mediach obchodząc swoje święto.ODRADZAM KLINICZNĄ
Zgadzam się z koleżanką na temat nieludzkich warunków w tym szpitalu. Leżałam 4 dni na patologii, odwiedzając położniczy i koleżanki, które przewieźli z mojego pokoju. KOSZMAR!!!!
Odnośnie patologii: jedzenie przygotowywane z odpadów, kobiety chore na cukrzycę otrzymują wysokowęglowodanowe jedzenie, dobrze, że mąż przywiózł, bo bym z głodu padła. W łazience, jak w boksach dla koni, nawet zasłonek nie ma, ławka stoi bezpośrednio przed drzwiami, wieczorem ja się kąpię, wchodzi inna kobieta, a mąż obcej pani siedzący na ławce patrzy się na mnie - bez żadnego ale. Do tego sufit z pięknymi grzybami, nie wspominając o brodzikach, na pewno można coś złapać. Zacieki od mydła wcale a wcale nie myte, jak i inne rzeczy. Zaczepiłam sprzątaczkę, nie mają płynów, więc ona myje wodą, bez dezynsekcji, bez niczego, do tego smród w ubikacjach. Nie radzę siadać!!! zaschnięty kał i mocz pod deską. Rozumiem, że tam jest mnóstwo kobiet, ale i są sprzątaczki, przecież nam z duużżymi brzuszkami może się wszystko wydażyć, a sikanie na stojąco w tym stanie nie jest komfortowe. Aparatura do KTG - nie wiem z którego jest wieku, ale na pewno nie działa. Moje dziecko miało na jednym arytmię serca, wszyscy w panice, a okazało się na innym, że jest wszystko ok. Kolejna sprawa, badania - są robione do 8:30, potem, nie wiem po co się tam leży, chyba tylko, by zajmować łóżko. Do tego prosiłam o badania na które miałam skierowanie od lekarza, okazało się, że "zapomnieli", to już było dla mnie wystarczające do kielicha goryczy. Studenci - mądralińscy, nie słuchają pacjenta i jego odczuć, tylko cytują mi książkę, typu" boli mnie tu", nie wg. książki takiej a takiej powinno boleć panią tu", no nie!!!! wyniosłość to jedyne, co reprezentują, bo nic innego, do tego stek pomyłek, w 9 miesiącu dowiedziałam się, że mam dziewczynkę a nawet dwie, no cóż, okłamywano mnie, bo mam jednego chłopczyka i wiecie - tak też urodzę. Studentki przyszłe położne - bardzo sympatyczne dziewczyny, naprawdę się starają, pomogą, zrobią wszytsko, by było ci dobrze. To one powinny być lekarzami. Pani położne - różnie, ale rozumiem, że każdy może mieć zły dzień. Na to akurat nie narzekałam, one i tak wszytsko tam robią, lekarze dla mnie to tylko "reprezentacja". Wypis ze szpitala: koszmar, pani w sekretariacie siedzi tam za karę, zniesiono dokumenty o 9:00, wypis otrzymałam o 13:30. Kompletny brak szacunku.
Co do porodu - jeszcze nie rodziałam, mam jeszcze 2 tyg, ale na pewno nie będzie to kliniczna. Rozumiem, chwalą się salą porodową, mozna obejrzeć, niech pokażą salę do cesarek, zgroza!!!! łazienki, prysznice, sale PP. w małym pokoiku leżą 4 kobiety z maleństwami, do tego rodziny, duszno, niekomfortowo.
Teraz o "darmowym znieczuleniu" Koleżanka z łóżka obok zaczęła rodzić, poprosiła o znieczulenie, anestezjolog, że za wcześnie, po 2 H za wcześnie, widziałam, jak się boi, bo pierwszy jej poród był równie koszmarny. Po 3 godzinach oznajmił jej, że za późno. Urodziła, bo innego wyjścia nie miała, widziałam ją na drugi dzień, cały czas płakała. Tak wygląda kobieta z depresją - anigmatycznie trzymająca dziecko. Wyglądało to dla mnie jak rzeź.
Reasumując: Nie polecam, kobiety, które leżały ze mną również nie polecały, ale ankiety wypisywały pozytywnie, bo się bały, że tu trafią. Tak się nie robi moje pani, piszmy co nas boli, nie mówmy tego w ukryciu, to jest dla nas jedyna szansa, że może coś się zmieni. Wcześniej wytykałyśmy brak znieczulenia, teraz je mamy, ale cóż z tego, jak nie umiemy je egzekwować. Narzejkałyśmy na salę porodową - wyremontowali. Nauczmy się czegoś i pomóżmy przyszłym rodzącym, po to są ankiety !!!!!!!!!!!!
W inny sposób podejście przedmiotowe do kobiet się nie zmieni, po porodzie zostajemy same sobie, skoro w Polsce co 4 kobieta ma depresję poporodową, nie związaną z bezsilnością nad dzieckiem, ale traumą w czasie porodu, to jest to problem, jakiego nie można lekceważyć.Jak na razie "rodzić po ludzku" nie dotyczy klinicznej.
Odnośnie patologii: jedzenie przygotowywane z odpadów, kobiety chore na cukrzycę otrzymują wysokowęglowodanowe jedzenie, dobrze, że mąż przywiózł, bo bym z głodu padła. W łazience, jak w boksach dla koni, nawet zasłonek nie ma, ławka stoi bezpośrednio przed drzwiami, wieczorem ja się kąpię, wchodzi inna kobieta, a mąż obcej pani siedzący na ławce patrzy się na mnie - bez żadnego ale. Do tego sufit z pięknymi grzybami, nie wspominając o brodzikach, na pewno można coś złapać. Zacieki od mydła wcale a wcale nie myte, jak i inne rzeczy. Zaczepiłam sprzątaczkę, nie mają płynów, więc ona myje wodą, bez dezynsekcji, bez niczego, do tego smród w ubikacjach. Nie radzę siadać!!! zaschnięty kał i mocz pod deską. Rozumiem, że tam jest mnóstwo kobiet, ale i są sprzątaczki, przecież nam z duużżymi brzuszkami może się wszystko wydażyć, a sikanie na stojąco w tym stanie nie jest komfortowe. Aparatura do KTG - nie wiem z którego jest wieku, ale na pewno nie działa. Moje dziecko miało na jednym arytmię serca, wszyscy w panice, a okazało się na innym, że jest wszystko ok. Kolejna sprawa, badania - są robione do 8:30, potem, nie wiem po co się tam leży, chyba tylko, by zajmować łóżko. Do tego prosiłam o badania na które miałam skierowanie od lekarza, okazało się, że "zapomnieli", to już było dla mnie wystarczające do kielicha goryczy. Studenci - mądralińscy, nie słuchają pacjenta i jego odczuć, tylko cytują mi książkę, typu" boli mnie tu", nie wg. książki takiej a takiej powinno boleć panią tu", no nie!!!! wyniosłość to jedyne, co reprezentują, bo nic innego, do tego stek pomyłek, w 9 miesiącu dowiedziałam się, że mam dziewczynkę a nawet dwie, no cóż, okłamywano mnie, bo mam jednego chłopczyka i wiecie - tak też urodzę. Studentki przyszłe położne - bardzo sympatyczne dziewczyny, naprawdę się starają, pomogą, zrobią wszytsko, by było ci dobrze. To one powinny być lekarzami. Pani położne - różnie, ale rozumiem, że każdy może mieć zły dzień. Na to akurat nie narzekałam, one i tak wszytsko tam robią, lekarze dla mnie to tylko "reprezentacja". Wypis ze szpitala: koszmar, pani w sekretariacie siedzi tam za karę, zniesiono dokumenty o 9:00, wypis otrzymałam o 13:30. Kompletny brak szacunku.
Co do porodu - jeszcze nie rodziałam, mam jeszcze 2 tyg, ale na pewno nie będzie to kliniczna. Rozumiem, chwalą się salą porodową, mozna obejrzeć, niech pokażą salę do cesarek, zgroza!!!! łazienki, prysznice, sale PP. w małym pokoiku leżą 4 kobiety z maleństwami, do tego rodziny, duszno, niekomfortowo.
Teraz o "darmowym znieczuleniu" Koleżanka z łóżka obok zaczęła rodzić, poprosiła o znieczulenie, anestezjolog, że za wcześnie, po 2 H za wcześnie, widziałam, jak się boi, bo pierwszy jej poród był równie koszmarny. Po 3 godzinach oznajmił jej, że za późno. Urodziła, bo innego wyjścia nie miała, widziałam ją na drugi dzień, cały czas płakała. Tak wygląda kobieta z depresją - anigmatycznie trzymająca dziecko. Wyglądało to dla mnie jak rzeź.
Reasumując: Nie polecam, kobiety, które leżały ze mną również nie polecały, ale ankiety wypisywały pozytywnie, bo się bały, że tu trafią. Tak się nie robi moje pani, piszmy co nas boli, nie mówmy tego w ukryciu, to jest dla nas jedyna szansa, że może coś się zmieni. Wcześniej wytykałyśmy brak znieczulenia, teraz je mamy, ale cóż z tego, jak nie umiemy je egzekwować. Narzejkałyśmy na salę porodową - wyremontowali. Nauczmy się czegoś i pomóżmy przyszłym rodzącym, po to są ankiety !!!!!!!!!!!!
W inny sposób podejście przedmiotowe do kobiet się nie zmieni, po porodzie zostajemy same sobie, skoro w Polsce co 4 kobieta ma depresję poporodową, nie związaną z bezsilnością nad dzieckiem, ale traumą w czasie porodu, to jest to problem, jakiego nie można lekceważyć.Jak na razie "rodzić po ludzku" nie dotyczy klinicznej.
ja rodziłam na klinicznej i mam dobre wspomnienia(oprócz wypisu bo czekałam na niego pare godzin)
Na patologii nie leżałam bo miejsc nie było więc jedną noc spędziłąm na porodówce i było miło
po porodzie też miejsc nie było na PP więc z małą jedną noc spędziłam na porodówce(w tej samej sali co noc wcześniej) i nie narzekałam
Na PP trafiłam do pokoju 2 osobowego więc też fajnie
Fakt że łazienki są beznadziejne ale ja ogólnie nie narzekałam i myśle że jeżeli jeszcze raz będę rodziła to też tam
Może kijowo trafiłaś albo ja akurat super trafiłam ale co kobieta to inna opinia(to normalne)
Na patologii nie leżałam bo miejsc nie było więc jedną noc spędziłąm na porodówce i było miło
po porodzie też miejsc nie było na PP więc z małą jedną noc spędziłam na porodówce(w tej samej sali co noc wcześniej) i nie narzekałam
Na PP trafiłam do pokoju 2 osobowego więc też fajnie
Fakt że łazienki są beznadziejne ale ja ogólnie nie narzekałam i myśle że jeżeli jeszcze raz będę rodziła to też tam
Może kijowo trafiłaś albo ja akurat super trafiłam ale co kobieta to inna opinia(to normalne)
Przeczytałam, i muszę napisać odnosnie znieczulenia. To nie prawda, ze znieczulenie dają wszystkim. Prosiłam, a potem błagałam o znieczulenie. Panie powiedziały, ze nie dostanę, mam nie kwękać. Jak urodzę to mi dadzą - tyle, ze wtedy nie było mi ono juz potrzebne. Po porodzie miałam wykonane łyżeczkowanie - bez znieczulenia, krzyczałam, błagałam - ale było to na nic. Pielęgniarka trzymała mnie za nogi, a lekarz robił zabieg. Ból nie do określenia.
Po porodzie leżałam 8 godzin zanim przynieśli mi moje rzeczy z patologii ciąży, dopiero wtedy poszłam pod prysznic. Prysznic znajdował się w jednej z sal porodowych, wiec przechodziłam tam koło rodzącej kobiety.
Niestety mój synek zmarł. Prosiłam o osobny pokój po porodzie, mogłabym im zapłacić ile by chcieli, bo ponad moje siły było leżenie z innymi kobietami przytulającymi swoje dzieci. Sali takiej nie ma. Efekt był taki, że wyszłam w dniu porodu ze szpitala na własne żądanie. Po porodzie nikt mnie nie zbadał, nie otrzymałam żadnych informacji, np co robić jak dostanę mleka? Zero informacji. Nigdy tam nie wrócę. Jedyna rzecz, z której byłam zadowolona to opieka na patologii ciąży. Panie-anioły.
Po porodzie leżałam 8 godzin zanim przynieśli mi moje rzeczy z patologii ciąży, dopiero wtedy poszłam pod prysznic. Prysznic znajdował się w jednej z sal porodowych, wiec przechodziłam tam koło rodzącej kobiety.
Niestety mój synek zmarł. Prosiłam o osobny pokój po porodzie, mogłabym im zapłacić ile by chcieli, bo ponad moje siły było leżenie z innymi kobietami przytulającymi swoje dzieci. Sali takiej nie ma. Efekt był taki, że wyszłam w dniu porodu ze szpitala na własne żądanie. Po porodzie nikt mnie nie zbadał, nie otrzymałam żadnych informacji, np co robić jak dostanę mleka? Zero informacji. Nigdy tam nie wrócę. Jedyna rzecz, z której byłam zadowolona to opieka na patologii ciąży. Panie-anioły.
Rozumiem załamkę rodziców w takich sytuacjach ale coś takiego może stać się w każdym szpitalu. Po drugie jeśli jest pewność, że to wina szpitala to proszę działać, może skończy się jak tutaj
http://www.tvn24.pl/12690,1570386,0,1,dyrektor-szpitala-skazany-za-sepse-u-noworodkow,wiadomosc.html
A nie siać zamętu na forum...
Za chwilę się okaże, że nigdzie rodzić nie można.
http://www.tvn24.pl/12690,1570386,0,1,dyrektor-szpitala-skazany-za-sepse-u-noworodkow,wiadomosc.html
A nie siać zamętu na forum...
Za chwilę się okaże, że nigdzie rodzić nie można.
Jeżeli chodzi o mój post, i informację o śmierci synka. Ja nie oskarżam nikogo, masz rację wszędzie mogło tak się zdarzyć, niestety. Jednak uważam za niedopuszczalny fakt, że po porodzie informują, ze dziecko nie przezyje i przez 8 godzin nikt do Ciebie nie zagląda, że człowiek leży we krwi z gołym tyłkiem bo nikt nie ma zamiaru przynieść choćby majtek, które zostały na innym oddziale. Nie ma opieki psychologa, księdza kogokolwiek. Nie ma znieczulenia przy łyżeczkowaniu. Kobiety, które właśnie straciły dziecko leżą z kobietami, które rodzą i słuchają krzyków rodzących się dzieci i zachwytów ojców. Nie ma osobnej sali dla osób, które nie saą w stanie patrzeć jak inne matki tulą swoje dzieci.
Mogłabym wiele innych rzeczy napisać, ale nie chcę się czepiać. To był mój drugi poród. Pierwszy odbył się w Wojewódzkim i tam leżałam na poporodówce z kobietą, która straciła dziecko. Jednak przyszedł do mnie ordynator, powiedział jaka jest sytuacja i razem zdecydowaliśmy, że dziecko przyniosą mi póżniej, żeby ta kobieta nie musiała bardziej cierpieć.
Wiem, ze w każdym szpitalu są niedociągnięcia. Ale to co spotkamło mnie na Klinicznej to przesada, i pomijam tu śmierć synka, ale piszę o całej reszcie. Jeszcze raz zaznaczam - panie na patologii ciąży to anioły i kobiety z prawdziwym powołaniem.
Mogłabym wiele innych rzeczy napisać, ale nie chcę się czepiać. To był mój drugi poród. Pierwszy odbył się w Wojewódzkim i tam leżałam na poporodówce z kobietą, która straciła dziecko. Jednak przyszedł do mnie ordynator, powiedział jaka jest sytuacja i razem zdecydowaliśmy, że dziecko przyniosą mi póżniej, żeby ta kobieta nie musiała bardziej cierpieć.
Wiem, ze w każdym szpitalu są niedociągnięcia. Ale to co spotkamło mnie na Klinicznej to przesada, i pomijam tu śmierć synka, ale piszę o całej reszcie. Jeszcze raz zaznaczam - panie na patologii ciąży to anioły i kobiety z prawdziwym powołaniem.
Skoro potrafisz spokojnie pisać o tym co się stało na forum, to może idź z tym również GDZIE TRZEBA?
A na Klinicznej jest psycholog i są ludzie mniej lub bardziej współczujący - jak wszędzie. Niezwykłe, że wszyscy traktowali Cię jak powietrze...
No i dziwi mnie, że nie masz żadnych znajomych, rodziny, nikogo, kto by Ci przyniósł te majtki.
Strasznie groteskowy obrazek namalowałaś, aż się wierzyć nie chce.
A na Klinicznej jest psycholog i są ludzie mniej lub bardziej współczujący - jak wszędzie. Niezwykłe, że wszyscy traktowali Cię jak powietrze...
No i dziwi mnie, że nie masz żadnych znajomych, rodziny, nikogo, kto by Ci przyniósł te majtki.
Strasznie groteskowy obrazek namalowałaś, aż się wierzyć nie chce.
Kurcze czytam i oczom nie wierzę!!!
Sama rodziłam na klinicznej, a wcześniej leżałam 2dni na patologii ciąży i nie mam nic do zarzucenia. Opieka super, z moją Niunią było wszystko ok ale leżałam na sali z panią która miała pewne komplikacje i w związku z tym wiele pytań-i na każdym obchodzie lekarze poświęcali jej mnóstwo czasu, uspakajali, wyjaśniali bardzo cierpliwie. Pani od laktacji fajnie wyjaśniała jak przystawiać maleństwo, co pić na wzmożenie laktacji itp.
Co do łazienek na położnictwie to faktycznie brudno, ale chyba każda zabiera klapki...poza tym niestety tak już jest w państwowych szpitalach. W kiblach duże kosze wypełnione podkładami, ale dużo jest winy w samych kobietach...wiele rzuca podkłady gdzie popadnie, poza tym jeśli już zakrwawisz deskę klozetową to ją wytrzyj-ja zawsze miałam przy sobie chusteczki antybakteryjne bo wiecznie wszystko krwią obryzgane-trochę kultury!!!
Nie rozumiem dlaczego jedna z Was nie wyprosiła z łazienki kolesia-no cholera brać prysznic przy obcym facecie!!!
Co do znieczulenia to jest zasada że podają je przy rozwarciu na minimum 2,5 , skorzystałam, nie zdążyło zadziałać bo tuż po podaniu urodziłam, wszystkim rodzącym podali to znieczulenie nikt nie musiał o to błagać.
Poród wywołuje bardzo duży strach- chyba w każdej z nas, bez sensu jeszcze go wzmagać historiami o leniwych położnych i lekarzach sadystach.
Sama rodziłam na klinicznej, a wcześniej leżałam 2dni na patologii ciąży i nie mam nic do zarzucenia. Opieka super, z moją Niunią było wszystko ok ale leżałam na sali z panią która miała pewne komplikacje i w związku z tym wiele pytań-i na każdym obchodzie lekarze poświęcali jej mnóstwo czasu, uspakajali, wyjaśniali bardzo cierpliwie. Pani od laktacji fajnie wyjaśniała jak przystawiać maleństwo, co pić na wzmożenie laktacji itp.
Co do łazienek na położnictwie to faktycznie brudno, ale chyba każda zabiera klapki...poza tym niestety tak już jest w państwowych szpitalach. W kiblach duże kosze wypełnione podkładami, ale dużo jest winy w samych kobietach...wiele rzuca podkłady gdzie popadnie, poza tym jeśli już zakrwawisz deskę klozetową to ją wytrzyj-ja zawsze miałam przy sobie chusteczki antybakteryjne bo wiecznie wszystko krwią obryzgane-trochę kultury!!!
Nie rozumiem dlaczego jedna z Was nie wyprosiła z łazienki kolesia-no cholera brać prysznic przy obcym facecie!!!
Co do znieczulenia to jest zasada że podają je przy rozwarciu na minimum 2,5 , skorzystałam, nie zdążyło zadziałać bo tuż po podaniu urodziłam, wszystkim rodzącym podali to znieczulenie nikt nie musiał o to błagać.
Poród wywołuje bardzo duży strach- chyba w każdej z nas, bez sensu jeszcze go wzmagać historiami o leniwych położnych i lekarzach sadystach.
Skarlet, dzięki za wiarygodną opinię.
Mam wrażenie, że te makabreski albo piszą frustraci, albo osoby z zaburzonym widzeniem rzeczywistości w jakiejś megadepresji poporodowej(?).
Owszem, w każdym szpitalu zdarzają się wpadki, personel i lekarze popełniają błędy... ale bez przesady - ludzie to ludzie, a nie bezduszne potwory. Pracownicy szpitala muszą mieć harde miny i nie mogą się rozczulać za bardzo nad pacjentami, za długo by nie popracowali tacy rozmiękczeni...
Życzę wszystkim rodzącym braku komplikacji i pogody ducha. :-)
Mam wrażenie, że te makabreski albo piszą frustraci, albo osoby z zaburzonym widzeniem rzeczywistości w jakiejś megadepresji poporodowej(?).
Owszem, w każdym szpitalu zdarzają się wpadki, personel i lekarze popełniają błędy... ale bez przesady - ludzie to ludzie, a nie bezduszne potwory. Pracownicy szpitala muszą mieć harde miny i nie mogą się rozczulać za bardzo nad pacjentami, za długo by nie popracowali tacy rozmiękczeni...
Życzę wszystkim rodzącym braku komplikacji i pogody ducha. :-)
Witam wszystkie Mamusie. Bardzo proszę o podpowiedź w kwestii kosztów za położną w szpitalu na Klinicznej.Noszę sie z takim zamiarem, by przy narodzinach synka mieć wynajętą panią, ale niestety nie wiem z jaką kwotą muszę się liczyć. Z internetu mam dość rozbieżne dane od 400 do 800 zł...Z góry dziękuję za pomoc :-)
witam!
Rodzilam 6 czerwca na Klinicznej i jestem bardzo zadowolona.Polozne super lekarz tak samo.Sala gdzie rodzialam piekna,mialam swoj prysznic do dyspozycji.Otrzymalam znieczulenie,po znieczuleniu prawie nic nie czulam.Szok bole wtedy odeszly czulam jedynie delikatnie bole parte.Opieka po porodzie rowniez ok.Pielegniarki coidziennie przynosily tabletki przeciwbolowe codziennie sie pytaly czy czegos nam nie brakuje.lezalam w sali 4 osobowej, dziewczyny, z ktorymi lezalam byly super.Sala moze ie byla ladna ale bylo mi juz wtedy wszystko jedno urodzilam zdrowego syna czulam sie w miare dobrze i nie obchidzilo mnie czy sala, w ktorej spedze dwie doby jest jak z zachodnich szpitali czy jest poprostu zwykla.Mleko dla dziecka roweniez otrzymywalam bez zadnego problemu, poniewaz miala popekane sutki nie moglam karmic.Ogolnie bylam bardzo zadowolona.Polecam wszystkim ten szpital.
Rodzilam 6 czerwca na Klinicznej i jestem bardzo zadowolona.Polozne super lekarz tak samo.Sala gdzie rodzialam piekna,mialam swoj prysznic do dyspozycji.Otrzymalam znieczulenie,po znieczuleniu prawie nic nie czulam.Szok bole wtedy odeszly czulam jedynie delikatnie bole parte.Opieka po porodzie rowniez ok.Pielegniarki coidziennie przynosily tabletki przeciwbolowe codziennie sie pytaly czy czegos nam nie brakuje.lezalam w sali 4 osobowej, dziewczyny, z ktorymi lezalam byly super.Sala moze ie byla ladna ale bylo mi juz wtedy wszystko jedno urodzilam zdrowego syna czulam sie w miare dobrze i nie obchidzilo mnie czy sala, w ktorej spedze dwie doby jest jak z zachodnich szpitali czy jest poprostu zwykla.Mleko dla dziecka roweniez otrzymywalam bez zadnego problemu, poniewaz miala popekane sutki nie moglam karmic.Ogolnie bylam bardzo zadowolona.Polecam wszystkim ten szpital.
Znalazłam na stronie szpitala na Klinicznej w biuletynie dla pracowników, że
"Od dnia 12 maja 2009 roku obowiązuje Zarządzenie nr43/2009 Dyrektora Naczelnego, który wprowadza zakaz pobierania opłat od pacjentek Kliniki Położnictwa ACK za pobyt w salach chorych o podwyższonym standardzie, w salach o ograniczonej ilości miejsc oraz za porody rodzinne".
http://www.uck.gda.pl/files/biuletyn/Biuletyn2009_05.pdf
"Od dnia 12 maja 2009 roku obowiązuje Zarządzenie nr43/2009 Dyrektora Naczelnego, który wprowadza zakaz pobierania opłat od pacjentek Kliniki Położnictwa ACK za pobyt w salach chorych o podwyższonym standardzie, w salach o ograniczonej ilości miejsc oraz za porody rodzinne".
http://www.uck.gda.pl/files/biuletyn/Biuletyn2009_05.pdf
Dziewczyny - rzeczy pakowałyście w 2 osobne torby (na porodówkę i na później)? Czy wszystko do 1 torby?
jutro powinnam znaleźć się na patologii... nie wiem kiedy i jak urodzę - moja Dr uważa, że powinnam jak najszybciej... (ze względu na nadciśnienie)
to mam zabrać ze sobą wszystko? (i na przed porodem? i do porodu, i na po porodzie? )
jutro powinnam znaleźć się na patologii... nie wiem kiedy i jak urodzę - moja Dr uważa, że powinnam jak najszybciej... (ze względu na nadciśnienie)
to mam zabrać ze sobą wszystko? (i na przed porodem? i do porodu, i na po porodzie? )
Rodziłam na Klinicznej , rodziłam wcześniej na Zaspie i mam teraz porównanie nie polecam nigdy więcej nikomu Klinicznej okropnie!!sale 4-osobowe i 2-osobowe ale tylko dla znajomych personelu lub dwie sale płatne,materace na łóżkach okropne boli kręgosłup a pościel porwana i nie można sie doprosic czystej na wymianę, nawet czopki glicerynowe zalecają kupic sobie samemu bo nie ma, leżałam na sali 4-osobowej koszmar sal płatnych nie znam.Na Zaspie nie miałam takich problemów i miałam wrażenie że personel też jest bardziej profesjonalny miałam dziecko przy sobie i położne zawsze miały czas wytłumaczyć mimo że było bardzo dużo pacjentek.Też myslałam że sobie że sobie zmienię szpital po pierwszym porodzie i poszłam na Kliniczną a tu spotkało mnie wielkie rozczarowanie.Pozdrawiam
Aj tam, bzdury - ja leżałam na sali 2-osobowej mimo, że z personelu nie znałam nikogo. Po prostu tam były wolne łóżka (ogólnie było dużo wolnych miejsc jak rodziłam). Bez problemu dostawałam też czystą pościel :) a położne same pytały codziennie, czy nie potrzebuję leków przeciwbólowych (po cesarce). I mimo wcześniejszych obaw, Kliniczną oceniam dobrze i wspominam bardzo miło. A już pani Regina od laktacji to istny anioł :) sama zaglądała na salę 2 razy dziennie i dużo czasu i serca poświęciła mi i mojej córeczce - bezinteresownie.
http://zuzanka-czaruje.blogspot.com
ja tez rodzialm na klinicznej lezalam w sali 2 os - bo akurat zwolnilo sie miejsce
ale:
- 1 kaloryfer nie dzialal i bylo zimno
- szybka byla zbita w oknie i zaklejona gazikami, zeby nei wialo zastawialam sobie jeszcze tymi kartonikami z prezentami
- owszem tabletki przeciwbiolowe dostepne zawsze na wieczor
- czesc poloznych bardzo pomocna, ale za to niektore to normalnie nie powinny tam pracowac!!! jak je o cos poprosilam to albo z laska albo musialam sie 3 razy przypominac!!!
- brak jakichkolwiek lekarstw - poprosilam cos na przeziebienie, a kolezanki maz musial jej dowiezc czopki glicerynowe
- mi natomiast pani Regina nie podpasowala swoim zachowaniem
ale:
- 1 kaloryfer nie dzialal i bylo zimno
- szybka byla zbita w oknie i zaklejona gazikami, zeby nei wialo zastawialam sobie jeszcze tymi kartonikami z prezentami
- owszem tabletki przeciwbiolowe dostepne zawsze na wieczor
- czesc poloznych bardzo pomocna, ale za to niektore to normalnie nie powinny tam pracowac!!! jak je o cos poprosilam to albo z laska albo musialam sie 3 razy przypominac!!!
- brak jakichkolwiek lekarstw - poprosilam cos na przeziebienie, a kolezanki maz musial jej dowiezc czopki glicerynowe
- mi natomiast pani Regina nie podpasowala swoim zachowaniem
Do dziewczyn które miały CC
Jak to jest z męzami ?? Czy po CC wpuszczą męża i będzie przy myciu, ważeniu, mierzeniu ?
Jeśli nie, to kiedy będzie mógł zobaczyć swoje dziecko, pomijając, ze wstrzymane sa odwiedziny.
Ogólnie jak wygląda CC od strony męża, co z nim się dzieje, jak jego żonę ciachają ;) i wyciągają na świat córeczkę :)
Czy czeka gdzieś przed salą operacyjną ??
Będę wdzięczna za informacje, bo mi moja połówka nie daje spokoju i zadręcza pytaniami co będzie z nim?? :) Strasznie to moje kochanie przeżywa i martwi się.
Jak to jest z męzami ?? Czy po CC wpuszczą męża i będzie przy myciu, ważeniu, mierzeniu ?
Jeśli nie, to kiedy będzie mógł zobaczyć swoje dziecko, pomijając, ze wstrzymane sa odwiedziny.
Ogólnie jak wygląda CC od strony męża, co z nim się dzieje, jak jego żonę ciachają ;) i wyciągają na świat córeczkę :)
Czy czeka gdzieś przed salą operacyjną ??
Będę wdzięczna za informacje, bo mi moja połówka nie daje spokoju i zadręcza pytaniami co będzie z nim?? :) Strasznie to moje kochanie przeżywa i martwi się.
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
jak mialam cesarke w sierpniu to mąż czekal przed sala operacyjna, kiedy pojawila sie corcia to pielegniarka zawolala go zeby poszedl z nimi na wazenie, mierzenie itp., pozniej po wszystkim jak juz bylam na pooperacyjnej to polozna zalatwila zeby wszedl na chwilke do mnie i nawet dostalam swoje malenstwo na rece(tzn polozyli ja na mnie bo sama nie bardzo bylam w stanie ja trzymac), no ale ja mialam akurat znajoma polozna wiec to moze przez to bo inne Panie nie widzialy tak szybko swoich dzieci
Z tego co pytałam, to położna powiedziała mi, że będą mi Małą przynosić na karmienie, a po 12h dadzą mi ją "na stałe" chyba, że będę chciała jeszcze na noc ją zostawić na oddziale noworodkowym. Mam nadzieję, ze tak będzie, że Malutka choć na chwilę do cycka będzie przynoszona.
Bardziej się teraz właśnie o męża martwię, bo jak nie ma odwiedzin to jeśli nie zobaczy małej zaraz po CC, to może dopiero ją zobaczyć przy wyjściu i wiem, że strasznie go to gnębi :(
Bardziej się teraz właśnie o męża martwię, bo jak nie ma odwiedzin to jeśli nie zobaczy małej zaraz po CC, to może dopiero ją zobaczyć przy wyjściu i wiem, że strasznie go to gnębi :(
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Kasia - ja rodziłam pod koniec września ;) poród zakończony cc :P
Mąż czekał przed salą operacyjną :) później poszedł z Gabrysiem na mycie, mierzenie, ważenie itp. :)
na chwilkę wszedł na salą pooperacyjną - przyniósł mi rzeczy :) ale do była prawie godzina 23, więc długo nie mógł być :) (do tego byłam ledwie przytomna)
na tej sali spędziłam 24 godziny :)
inni Mężowie spędzali po kilka godzin przy łóżkach żon :) i dzieci też były przy Mamusiach :)
mi Gabrysia przyniesiono po 12 godzinach od operacji :P i był ze mną przez cały dzień :) na noc trafił "na noworodki" :) a ja zostałam przeniesiona w nocy do normalnej sali :) pierwszą noc spędziłam tam w towarzystwie 3 innych Mamuś :) druga noc - byłyśmy tylko dwie :)
też nie jestem zadowolona z pomocy "laktatorki" P.Reginy...
ale może dlatego, że rodziłam w czwartek w nocy, widziałyśmy się tylko 2 razy w piątek, a w sobotę i niedzielę P.Regina nie pracuje :P
w każdym razie piersi mnie bolały po Jej "zabiegach", nawet miałam siniaka przez 1,5 tygodnia... a Mały jak nie umiał, tak nie umiał ssać :/
nauczył się sam - jakieś 2 tygodnie później :)
Mąż czekał przed salą operacyjną :) później poszedł z Gabrysiem na mycie, mierzenie, ważenie itp. :)
na chwilkę wszedł na salą pooperacyjną - przyniósł mi rzeczy :) ale do była prawie godzina 23, więc długo nie mógł być :) (do tego byłam ledwie przytomna)
na tej sali spędziłam 24 godziny :)
inni Mężowie spędzali po kilka godzin przy łóżkach żon :) i dzieci też były przy Mamusiach :)
mi Gabrysia przyniesiono po 12 godzinach od operacji :P i był ze mną przez cały dzień :) na noc trafił "na noworodki" :) a ja zostałam przeniesiona w nocy do normalnej sali :) pierwszą noc spędziłam tam w towarzystwie 3 innych Mamuś :) druga noc - byłyśmy tylko dwie :)
też nie jestem zadowolona z pomocy "laktatorki" P.Reginy...
ale może dlatego, że rodziłam w czwartek w nocy, widziałyśmy się tylko 2 razy w piątek, a w sobotę i niedzielę P.Regina nie pracuje :P
w każdym razie piersi mnie bolały po Jej "zabiegach", nawet miałam siniaka przez 1,5 tygodnia... a Mały jak nie umiał, tak nie umiał ssać :/
nauczył się sam - jakieś 2 tygodnie później :)
dopisze swoje 3 grosze........pani regina faktycznie niemiła troche,jakby sie wysmiewała ze nie umiem przystawic małej to po pierwsze a po drugie ze w pewnym momencie do jednej osoby do naszej sali gdzie lezaly 3 kobiety z dzidziami weszły 4 osoby.tłok sie zrobił ,o intymnosci jakiejkolwiek nie wspomne,zostały wyproszone ale i tak wciaz ktos przychodził,w butach,kurtkach ....boze jak ja chcialam uciec do domu !!a moja polozna srodowiskowa w przychodni-cud kobieta od razu mi powiedziala co i jak i jakies skutki są.
aha no i niewiem jak to jest w innych szpitalach ale mialam problem ze zwyklym pojsciem do lazienki......bo co zrobic z mała jaakak ona wciaz płakała ,przecierz kolezanki dziecka ci dyndac nie bedzie ,wiec ja lecialam do kibla tylko na minute i lecialam z powrotem,ni moglam sie wykapac ,bylam raz tylko na 3 minutowy prysznic.jak wracalam mała ryczała samiutka taka:(:(i jacys obcy ludzie obok niej w kurtkach i wogole...no szlak mnie trafiał
madzialena - ja chcialam zzo ale na poczatku usłyszałam ze było za wczesnie, a potem ze juz za późno, szkoda ze nikt nie dopilnował tego, skoro zgłaszałam taka chęć. a co do porodu to jak poprosiłam worek sako alb piłke to nie dostałam, pani przyniosła mi materacyk abymmogła na podłodze sobie kleknac, a ja byłam w takim amoku ze zamiast zwrócic jej uwage ze prosiłam o worek albo piłke a materacyk mi nic nie da to uklekłam na niego...
mała ciężarówka - z tym jedzeniem to masz racje ze masakra, ja zawsze prosiłam mza zeby mi cos przyniosl tzn pieczywo,maslo,szyneczke bo ja jestem przyzwyczajona do jadania kolacji o 21...
a co do odiwedzin to ja akurat bylam w szpitalu jak byl zakaz i bardzo mi tego brakowało, ale jak widze ze sa i minusy...
ja bym po prostu zwrocila uwage kol z pokoju ze moze w pokoju niech przebywa tylko maz, a jak przyjdzie wiecej gosci to do pkoju odiwedzin, zreszta sama bym sie do tego rowniez stosowała
mała ciężarówka - z tym jedzeniem to masz racje ze masakra, ja zawsze prosiłam mza zeby mi cos przyniosl tzn pieczywo,maslo,szyneczke bo ja jestem przyzwyczajona do jadania kolacji o 21...
a co do odiwedzin to ja akurat bylam w szpitalu jak byl zakaz i bardzo mi tego brakowało, ale jak widze ze sa i minusy...
ja bym po prostu zwrocila uwage kol z pokoju ze moze w pokoju niech przebywa tylko maz, a jak przyjdzie wiecej gosci to do pkoju odiwedzin, zreszta sama bym sie do tego rowniez stosowała
mialam zzo ale cos im tam nie wychodzilo i dopiero na sam koniec partych zadzialałało bo bolu nie było tylko czułam parcie.pilke mi dali,ale tylko sprobowalam raz.ja tez w takim amoku bylam.troche sie na mnie zloscili ze zle pre,ja wiem ze nie umialam ale to z bólu i szoku i wogole,a one sie darły ze nie chce współpracowac.
ciekawe czy któraś z Was trafiła na moją "ulubienicę" na porodówce ;) młoda, krótkie włosy, pasemka jasne i ciemne (z tego co pamiętam) ;P
ja piłkę dostałam bez proszenia :)
a odwiedziny mi nie przeszkadzały :) (ale 1 dzień spędziłam na pooperacyjnej, w 2 dniu 3 dziewczyny z którymi mnie położono wychodziły do domu - a właściwie jedną przenoszono, bo zachorowała - na ostatnią noc zostałam z 1 dziewczyną i następnego dnia wychodziłam :)))
nie było problemu żeby iść do łazienki :) zawsze "ciocia" z sali doglądała :)
a pory posiłków - no to faktycznie było przegięcie :P dlatego trzeba mieć swojego zaopatrzeniowca ;) albo chodzić do baru :) (byłam tam ok 5 dni i ani razu nie odwiedziłam baru)
ja piłkę dostałam bez proszenia :)
a odwiedziny mi nie przeszkadzały :) (ale 1 dzień spędziłam na pooperacyjnej, w 2 dniu 3 dziewczyny z którymi mnie położono wychodziły do domu - a właściwie jedną przenoszono, bo zachorowała - na ostatnią noc zostałam z 1 dziewczyną i następnego dnia wychodziłam :)))
nie było problemu żeby iść do łazienki :) zawsze "ciocia" z sali doglądała :)
a pory posiłków - no to faktycznie było przegięcie :P dlatego trzeba mieć swojego zaopatrzeniowca ;) albo chodzić do baru :) (byłam tam ok 5 dni i ani razu nie odwiedziłam baru)
No to ja też się wypowiem ;)
Porodówka, lekarze, położne jak dla mnie ANIOŁY !!
Szczególnie położna niziutka w czarnych włosach. ANIOŁ
Na sali operacyjnej ( miałam cc ) każdy miły, uśmiechnięty, dzięki nim udało się opanować mój mega strach.
Anestezjolog ( starszy Pan i również młoda Pani anestezjolog ) cudowni, delikatni...
Później trafiłam na salę pooperacyjną. Położne oschłe, ale dbały żebym nie cierpiała a to dla mnie najważniejsze.
Kolejny etap to zwykła sala. Trafiłam na 2 osobową, ale leżałyśmy we 3 tylko jedna dziewczyna bez dziecka.
Nie było źle. Lekarze super, położne różne, ale to już mnie mało interesowało bo najważniejsze, że miałam małą.
Sala ładna, czysta, ale diabelsko ciepło w niej. Mała wyszła z potówkami, pomimo ubierania tylko pajacyka bawełnianego.
Jedzonko, hymmm
My dostawałyśmy o 8 śniadanie o 12 stej obiad i o 17stej chyba kolację więc też jie tragedia, ale swoje jedzonko trzeba i tak mieć...
Ogólnie i krótko pisząc. Jestem zadowolona z opieki, szpitala itd.
aaa i wygnali mnie do domu po cc już po 2 dobie ;)
Porodówka, lekarze, położne jak dla mnie ANIOŁY !!
Szczególnie położna niziutka w czarnych włosach. ANIOŁ
Na sali operacyjnej ( miałam cc ) każdy miły, uśmiechnięty, dzięki nim udało się opanować mój mega strach.
Anestezjolog ( starszy Pan i również młoda Pani anestezjolog ) cudowni, delikatni...
Później trafiłam na salę pooperacyjną. Położne oschłe, ale dbały żebym nie cierpiała a to dla mnie najważniejsze.
Kolejny etap to zwykła sala. Trafiłam na 2 osobową, ale leżałyśmy we 3 tylko jedna dziewczyna bez dziecka.
Nie było źle. Lekarze super, położne różne, ale to już mnie mało interesowało bo najważniejsze, że miałam małą.
Sala ładna, czysta, ale diabelsko ciepło w niej. Mała wyszła z potówkami, pomimo ubierania tylko pajacyka bawełnianego.
Jedzonko, hymmm
My dostawałyśmy o 8 śniadanie o 12 stej obiad i o 17stej chyba kolację więc też jie tragedia, ale swoje jedzonko trzeba i tak mieć...
Ogólnie i krótko pisząc. Jestem zadowolona z opieki, szpitala itd.
aaa i wygnali mnie do domu po cc już po 2 dobie ;)
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
a ja powiem tak - gdyby nie pani Regina to pewnie miałabym nacinaną pierś i wcale nie karmiłabym mojego synka. Nie wiem jak wy ale ja uważam że na szkole rodzenia organizują jakieś durnowate pokazy Aventu a o zapaleniu piersi mówią tyle co nic. No i nabawiłam się przez moją niewiedzę niestety okropnego zapalenia piersi. Przez 4 dni codziennie jeździłam do przychodni osiedlowej a tam położna strasznie nieporadnie próbowała sobie z tym poradzići jeszcze pogarszała mój stan. Na koniec o zgrozo ginekolog powiedziała że to jej wygląda na uczulenie na proszek do prania!!! Więc już wtedy wiedziałam że powinnam z tamtąd uciekać.
Dwa tygodnie po porodzie znowu trafiłam do szpitala na oddział z podejrzeniem ropnia piersi i Pani Regina z klinicznej uratowała moją pierś. Całą noc masowała mi pierś, ściągała mleko, doglądała. Karmię synka już 7,5 m-c i m.in. Jej to zawdzięczam. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna.
Dwa tygodnie po porodzie znowu trafiłam do szpitala na oddział z podejrzeniem ropnia piersi i Pani Regina z klinicznej uratowała moją pierś. Całą noc masowała mi pierś, ściągała mleko, doglądała. Karmię synka już 7,5 m-c i m.in. Jej to zawdzięczam. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna.
Dziewczyny ja wam wysłałam zdjęcia sali Poporodowej na, której leży się przez cały pobyt w szpitalu.Zdjęć sali porodowej nie robiłam bo nie rodziłam z mężem niestety, bo w szpitalu w tym czasie był zakaz.
Marcelinka 28.11.2009, Dominik 20.11.2005
Moje dzieci są dla mnie sensem życia, są całym światem :)
Moje dzieci są dla mnie sensem życia, są całym światem :)
Rodzilam pare dni temu i nikt mnie nie pytal czy naciać czy nie :) ale nasz synek wazyl ponad 4kg, wiec chyba nie bylo wyjscia. a lozko na ktorym sie rodzi jest z regulacja oparcia i mozna sobie ustawić do pozycji siedzacej, jak sie chce.
Ogólnie polecam porodówke na Klinicznej. bardzo mile polożne, fajne sale porodowe (lazienka, wc w niektórych). Mialam znieczulenie zewnatrzoponowe i to bylo wybawienie dla mnie. Bez problemu je dostalam, jak chcialam.
Ogólnie polecam porodówke na Klinicznej. bardzo mile polożne, fajne sale porodowe (lazienka, wc w niektórych). Mialam znieczulenie zewnatrzoponowe i to bylo wybawienie dla mnie. Bez problemu je dostalam, jak chcialam.
Mi salę płatną zafundował mąż :-) chciał ze mną rodzić ale niestety nie mógł bo w tym czasie był zakaz w szpitalu porodów rodzinnych i odwiedzin :-(
Na klinicznej wszystkim rodzącym proponują znieczulenie, nie ma z tym żadnego problemu. Znieczulenie proponują na porodówce. Znieczulenie daje się w drugiej fazie porodu więc jak trafisz za późno, np z bólami partymi to już Ci nie dadzą.
Ja trafiłam po odejściu wód, z bólami nieregularnymi co 6-10 minut, położna zaproponowała mi znieczulenie i dała taki wniosek do przeczytania i podpisania (miałam jeszcze czas żeby się zastanowić i ewentualnie podpisać) jednak ja na znieczulenie się nie zdecydowałam i bardzo się z tego cieszę :-)
Na klinicznej wszystkim rodzącym proponują znieczulenie, nie ma z tym żadnego problemu. Znieczulenie proponują na porodówce. Znieczulenie daje się w drugiej fazie porodu więc jak trafisz za późno, np z bólami partymi to już Ci nie dadzą.
Ja trafiłam po odejściu wód, z bólami nieregularnymi co 6-10 minut, położna zaproponowała mi znieczulenie i dała taki wniosek do przeczytania i podpisania (miałam jeszcze czas żeby się zastanowić i ewentualnie podpisać) jednak ja na znieczulenie się nie zdecydowałam i bardzo się z tego cieszę :-)
Marcelinka 28.11.2009, Dominik 20.11.2005
Moje dzieci są dla mnie sensem życia, są całym światem :)
Moje dzieci są dla mnie sensem życia, są całym światem :)
znieczulenie dostalam, jak mialam rozwarcie na 3 palce. Poprosilam o nie w czasie skurczów. Lekarz ginekolog musi sie na nie zgodzic i musi byc dostepny anestezjolog, bo tylko 1 jest na porodówce. Czyli jak komuś innemu w tym samym czasie podaje znieczulenie, to Ty juz nie dostaniesz.
sale poporodowe sa typowo szpitalne. ja bylam w 4-osobowej i tak srednio jest. Niby mąż moze tylko byc na sali, ale np. w niedziele przewinelo sie dużo wiecej osób. Jest sala odwiedzin, ale byla zatloczona.
sale poporodowe sa typowo szpitalne. ja bylam w 4-osobowej i tak srednio jest. Niby mąż moze tylko byc na sali, ale np. w niedziele przewinelo sie dużo wiecej osób. Jest sala odwiedzin, ale byla zatloczona.
musze przyznac ze obawalam sie wlasnie studentow podczas porodu no i trafily mi sie dwie studentki , przyszle połozne. Młode fajne dziewczyny robiace wszystko z najwieksza starannoscia i biagajace wokol mnie jakbym sie nigdy nie spodziewala. byly niesamowicie mile, pomocne i wiedziały co maja robic. Przyznam ze duzo lepiej wspominam czas z nimi spedzony niz pozniej z połoznymi szpitalnymi, z których niektore zachowuja sie jakby za kare tam pracowaly.
a co do czystosci , typowy szpital. Nie ma zadnego, przepraszam za stwierdzenie, syfu. jedyne co mnie raziło to te posciele, niektóre podarte:/ poplamiana posciel krwia zmienily mi naprawde z wielka łaską i pretensją. poza tym nie mam zastrzezen. Rodziła 20 marca tego roku.
a co do czystosci , typowy szpital. Nie ma zadnego, przepraszam za stwierdzenie, syfu. jedyne co mnie raziło to te posciele, niektóre podarte:/ poplamiana posciel krwia zmienily mi naprawde z wielka łaską i pretensją. poza tym nie mam zastrzezen. Rodziła 20 marca tego roku.
co do czystości to tak jak to w szpitalu. Toalety nic specjalnego choc nie powiem na patologii sa ładne :D
co do studentów to po porodzie na szyciu byly u mnie dwie studenkti przy czym zapytano mnie i meza o zdanie czy sobie zyczymy - zgodziliśmy sie bo mi w sumie i tak bylo wsio ryba a na kims ci ludzie musza sie uczyc.
a na obchodach przychodzilo z lekarzem duzo studentów i nikt nie pytał juz o zdanie. Nie badali poloznic tylko patrzyli jak rana sie goi - no ten lekarz im wszystko opowiadal co i jak :D generalnie mi studenci nie przeszkadzali
co do studentów to po porodzie na szyciu byly u mnie dwie studenkti przy czym zapytano mnie i meza o zdanie czy sobie zyczymy - zgodziliśmy sie bo mi w sumie i tak bylo wsio ryba a na kims ci ludzie musza sie uczyc.
a na obchodach przychodzilo z lekarzem duzo studentów i nikt nie pytał juz o zdanie. Nie badali poloznic tylko patrzyli jak rana sie goi - no ten lekarz im wszystko opowiadal co i jak :D generalnie mi studenci nie przeszkadzali
1 Zabiegów obowiązkowych takich jak lewatywa czy golenie krocza- Nie ma
2 Jeśli wszystko jest w porządku to od razu
3 W 4 osobowych
4 Nie ma problemu z dokarmianiem w razie potrzeby położna przyniesie butelkę
5 Nie wiem mi niebyła potrzebna
6 Dla mnie jedyny minus jest dr.Zielińska traktuje pacjentki jak przedmioty brak współczucia w tych ciężkich chwilach.Inni lekarze w porządku.
Na plus ładne sale porodowe, nowe łóżka na porodówce i co najważniejsze Panie Położne cudowne kobiety traktują człowieka z szacunkiem i z współczuciem są bardzo pomocne wspierają i wszystko tłumaczą.
7 Można poprosić o znieczulenie zewnątrz-oponowe.Tak to tylko miejscowe znieczulenie przy zszywaniu krocza, za to po porodzie dostaje się tabletki przeciwbólowe
8 Położne pytają ale raczej nakłaniają na aktywny
9 Nic się nie płaci
Ja osobiście jestem zadowolona polecam Kliniczną:)
2 Jeśli wszystko jest w porządku to od razu
3 W 4 osobowych
4 Nie ma problemu z dokarmianiem w razie potrzeby położna przyniesie butelkę
5 Nie wiem mi niebyła potrzebna
6 Dla mnie jedyny minus jest dr.Zielińska traktuje pacjentki jak przedmioty brak współczucia w tych ciężkich chwilach.Inni lekarze w porządku.
Na plus ładne sale porodowe, nowe łóżka na porodówce i co najważniejsze Panie Położne cudowne kobiety traktują człowieka z szacunkiem i z współczuciem są bardzo pomocne wspierają i wszystko tłumaczą.
7 Można poprosić o znieczulenie zewnątrz-oponowe.Tak to tylko miejscowe znieczulenie przy zszywaniu krocza, za to po porodzie dostaje się tabletki przeciwbólowe
8 Położne pytają ale raczej nakłaniają na aktywny
9 Nic się nie płaci
Ja osobiście jestem zadowolona polecam Kliniczną:)
Rodziłam miesiąc temu w szpitalu na klinicznej i jestem bardzo zadowolona. Mimo tego że poród zakończył się cesarką ponieważ po 12 h był brak postępu porodu, próbowałam piłki, chodzenia itp ale nic nie pomagało więc raczej poród aktywny ale nie zmuszają tylko pytaja czy przynieść piłkę, podłączyli mnie pod ktg ze wzgledu na komplikacje i tylko dlatego musiałam troszke polezec. Lekarze bardzo mili, położne również, jedyne co mi się nie spodobało to Pani na izbie przyjęć, okropnie niemiła, nie ruszyła tyłka z krzesła tylko tonem wołającym o pomstę do Boga zadawała pytania, oczywiście nie wszystkie takie są ponieważ jest jedna bardzo miła w krótkich włosach a ta niemiła to młoda w dłuższych w kucyku ale na szczęście tam się przebywa krótko. Podczas cesarki lekarze co chwilkę mnie zagadywali, koło mnie siedziała miła Pani anastezjolog-młoda blondynka która również rozmawiała ze mną przez cały czas. Byłam po prostu w szoku że są tam tak miłe osoby. Na sali pooperacyjnej wiadomo jedna miła druga jakby pracowała za karę i to samo na oddziale były pielęgniarki miłe ale też takie które miały gdzieś i robiły tylko to co do nich należy. Poradnia laktacyjna na miejscu i bardzo dobra, laktator można kupić w szpitalu-niedrogo ja zapłaciłam 67 zł, jesli chodzi o dokarmianie to na pierwsza noc zabrali mi małą poniewaz rodziłam o 1.00 na druga rowniez na moja prosbe i jak przywozili to kolo niej lezala buteleczka z mlekiem wiec jesli chodzi o dokarmianie to nie ma problemu. Leżałam na sali 2 osobowej i nie wiem jak jest z innymi, poród rodzinny jest za darmo. Gdy Przyjmowali mnie na porodówke to Pani doktor sama powiedziała "Proszę się nie bać damy znieczulenie i damy radę" więc myślę że jeśli nie ma przeciwskazań to nie ma problemu ze znieczuleniem z tym że musi być rozwarcie min. 3 palce a ja do konca mialam 1,5 ;/ przyznam się że panicznie się bałam sie porodu ale jestem mile zaskoczona obsługą za co z całego serca dziekuje i naprawdę polecam poród w tym szpitalu. A zapomniałam jeśli wszystko ok to po cesarce wypisują po 2 dobach to mnie zdziwilo ale i ucieszylo bo chcialam jak najszybciej do domu ale ze wyniki nie byly najlepsze ,musialam zostac do 4 doby.
Rodziłam 15.12. Bardzo polecam ten szpital, porodówka super. Personel był dla mnie bardzo miły, cierpiałam bardzo i nie do końca udawało mi się słuchać zaleceń położnej a mimo to mieli do mnie wiele cierpliwości. Na koniec dostałam znieczulenie też bezproblemowo, lekarz przyszedł bardzo miły, zagadywał itd. Podczas szycia pani doktor też miło ze mną porozmawiała, miałam łyżeczkowanie też da się przeżyć. No cóż myślałam, że poród to troszkę mniejszy ból ale teraz gdy patrzę na śpiącą córeczkę wszystkie wspomnienia złe tracą na znaczeniu.
Na położnictwie wszyscy są mili i pomocni, jedzenie jest słabe więc warto mieć coś swojego. Ja ratowałam się biszkoptami. No i sztućce trzeba mieć swoje raczej. Hmm co tu jeszcze... Chyba wszystko. Powodzenia!
Na położnictwie wszyscy są mili i pomocni, jedzenie jest słabe więc warto mieć coś swojego. Ja ratowałam się biszkoptami. No i sztućce trzeba mieć swoje raczej. Hmm co tu jeszcze... Chyba wszystko. Powodzenia!
nie jestem z trojmiasta, wiec sorki za glupie pytanie czy piszecie o tym szpitalu?
http://www.uck.gda.pl/
http://www.uck.gda.pl/
Z tego co słyszałam od koleżanki, która rodziła tam parę dni temu, nie ma możliwości posiadania "prywatnej" położnej, chyba, że to będzie Twoja osoba towarzysząca w porodzie rodzinnym. Chyba teraz już w żadnym szpitalu (przynajmniej w Trójmieście) nie ma możliwości umawiania się z własną położną, bo były jakieś afery, że to korupcja itd.
Znieczulenie nadal jest dostępne
Znieczulenie nadal jest dostępne
Jeśli chodzi o prywatną polozną to faktycznie nie ma takiej możliwości a co do męża to ze mną mąż byl przy porodzie aż do samej sali operacyjnej poniewaz zakonczylo sie cesarskim cieciem, chcial wejsc za daleko to lekarz zartownis powiedzial" Niech Pan dalej nie idzie bo Pana wypier... " :)) po cesarce mogl tylko wniesc moje rzeczy na sale pooperacyjna i musial wyjsc ale ze wzgledu na to ze byla noc (1.00) z samego rana przyjechal do mnie i byl ze mna caly dzien. Gdy przewiezli mnie na oddzial poporodowy to mysle ze jesli w ciagu dnia urodzisz ojciec ma prawo byc a w nocy do sali obok przywiezli mame z blizniakami i ojciec chyba tez byl krotko... dziewczyny co moge dorazdic to koniecznie kupcie sobie takie podklady jednorazowe pod pupke na przescieradlo, takie kwadratowe zielone mozna w aptece kupic, mi sie zabrudzilo przescieradlo od krwi a jak zapytalam czy moga mi wymienic to uslyszalam ze czystych nie ma :) ataki podklad mozna wyrzucic jak sie zabrudzi. Jesli macie pytania chetnie odpowiem.
To jeszcze ja dopytam:
czy po porodzie ubierają dziecko w szpitalne ciuszki czy też trzeba/można dać własne?
czy na oddziale są dostępne środki do pielęgnacji pępka (spirytus, gaziki etc)?
jakie kosmetyki dla dziecka zabrać ze sobą koniecznie? generalnie listę znam ale czasem mam wątpliwości czy zabierać z sobą aż tyle (np. oliwka- czy jest przydatna?
z góry dzięki za info:)
czy po porodzie ubierają dziecko w szpitalne ciuszki czy też trzeba/można dać własne?
czy na oddziale są dostępne środki do pielęgnacji pępka (spirytus, gaziki etc)?
jakie kosmetyki dla dziecka zabrać ze sobą koniecznie? generalnie listę znam ale czasem mam wątpliwości czy zabierać z sobą aż tyle (np. oliwka- czy jest przydatna?
z góry dzięki za info:)
Co do szpitalnych ciuszkow to nawet jesli maja to ja i tak mialam swoje, w walizce na wierzchu mialam mala siateczke a w niej: pampersa,czapeczke, niedrapki, body, spioszki i kaftanik mozesz tez wlozyc pajacyk wtedy kaftanik bedzie zbedny. Co do kosmetyków: spirytus byl w szafce na oddziale, sol fizjologiczna i waciki rowniez, przy umywalce w ktorej myja maluszka stal plyndo kapieli niemowlat jonsona, zabralam ze soba pampersy, chustczki krem do pupy ja polecam linomag, sudokrem i bepanthen mi nie przypadly do gustu. Prócz tego również kupilam parafinkę w aptece zamiast oliwki, sa w takich buteleczkach jak woda utleniona dlatego zajmuja malo miejsca i sa poreczne a kosztuja niecale 3 zl. Zabralam tez becik bo od nich byla tylko pieluszka cienka. Oczywiście zabralam tez 4 szt body, 4 pajacyki lub spioszki i 4kaftanki, wkladki laktacyjne, majtki poporodowe osobiscie nie polecam poniewaz sa wysokie a u mnie po cesarce blizna wiec musialam je z gory rozdzierac na pol po naturalnym porodzie chyba rowniez lepiej miec jakies z dobrej bawelny, odzalowac pare groszy. Koszule na zmiane. Powodzenia :) wrazie czego smialo pytaj :)
U mnie bylo tak ze ubrali malego w ciuszki szpitalne,mimo ze dalam swoje,pozniej tez sie dopominalam zeby ubali te nasze ale Oni nadal swoje dopiero na sali jak juz maly byl ze mna 24/24 to mial swoje ciuszki,bo jak go zaieraly to przebieraly w szpitalne a On ze mna nie byl caly czas jak bylam na pooperacyjnej.
Do mycia i pielegnacji wszystko mieli,ale warto wziasc swoje bo roznie bywa.
Do mycia i pielegnacji wszystko mieli,ale warto wziasc swoje bo roznie bywa.
dziewczyny podniosłyście mnie na duchu dla mnie tak ważne jest to by mąż był przy mnie nigdy nie byłam w szpitalu i ogólnie się boję, a czy jest tam miejsce na odwiedziny dla rodziny? jak to wygląda z tego co wiem w woj i na zaspie są do tego celu przeznaczone pomieszczenia aaa i jak z pomocą laktacyjną szczerze powiedziawszy w szkole rodzenia była o tym mowa i "demonstracja" ale w praktyce wiadomo może być trudno, czy polecacie takie nakładki na piersi ja pomyślałam że jak małą nie będzie dobrze ssała to może żeby mnie nie bolały piersi i mi ich nie pogryzła zakupić tą nakładkę
Dla rodziny jest specjalny pokoj odwiedzin ale szczerze mowiac nigdy w nim nie bylam, lezalam akurat na sali poporodowej 2 osobowej wiec i u mnie i u sasiadki maz byl caly czas a rodzina mnie w szpitalu nie atakowala od razu po narodzinach tescowa ze szwagierka wlecialy na chwilke a moja rodz pozniej w domu. Mnie akurat piersi masakrycznie bolaly podczas karmienia, szcerze mowiac nawet bardziej niz blizna po cesarce i nic nie pomagalo, zadne nakladki. Na Twoim miejscu od razu bym ich nie nakladala zeby maluch mial okazje byc blisko z Toba i piersia a nie gumową nakladka :) ale to juz Twoja decyzja ja chcialam poczuć calkowita wiez z mala a potem czulam juz tylo bol... laktacja zatrzymala mi sie nagle w 3 tyg wiec nawet nie zdazyly mi sie piersi zagoic a juz nie moglam karmic ale slyszalam ze jak sie to przetrwa to potem juz nic nie boli. Poradnia laktacyjna jest na miejscu przyjdzie Pani i wszystko Ci pokaże tylko popros meza albo pielegniarke zeby poszli po nia, najlepiej meza :) przystawi dziecko do piersi, pokaza jakie sa sposoby karmienia tzn spod pachy itp...pokaze jak masowac, nawet laktator kupilam tam na miejscu przyniosla mi za 67 zl i bylam zadowolona. :)
Jak ja lezalam to na sali pooperacyjnej byl caly czas maz,albo rodzice.
A jak chcialam sie stamtad wyrwac to wychodzilismy sobie do tego pokoju z maluszkiem.Mozna posiedziec swobodnie itd.
Pozniej jak juz lezalam to bylam na sali dwuosobowej i moj maz i maz kolezanki byli caly czas,a przychodzili tez rodzice ale Nam to nie przeszkadzalo.
Glowa do gory zawsze moze ktos byc;)
A jak chcialam sie stamtad wyrwac to wychodzilismy sobie do tego pokoju z maluszkiem.Mozna posiedziec swobodnie itd.
Pozniej jak juz lezalam to bylam na sali dwuosobowej i moj maz i maz kolezanki byli caly czas,a przychodzili tez rodzice ale Nam to nie przeszkadzalo.
Glowa do gory zawsze moze ktos byc;)
Podczas porodu mąż był cały czas ze mną,natomiast musiał o to chwilkę powalczyć z położną pod drzwiami porodówki-poczekał 30 minut i w tym czasie zdążył nawiązać znajomość z innym czekającym tatusiem.Był ze mną od godziny 2.30 do 11.15 czyli do momentu narodzin naszej córeczki. I szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie,żeby go nie było.Pomagał podnieść się, przekręcić,wstać, podać wodę, itp.Czego mi brakowało na porodówce,a zapomniałam zabrać z domu- pomadki ochronnej do ust- strasznie wysychają usta podczas porodu.
Córeczkę ubrano w szpitalne ubranka,rzeczy do mycia i pielęgnacji pępka są na sali.Po kąpieli niczym nie smarowałam malutkiej oprócz bepanthenu do pupki- u nas sprawdza się rewelacyjnie.Polecam zaopatrzenie się w podkłady do przewijania, np. seni lub bella happy, żeby móc je sobie położyć na prześcieradle- ma się ten komfort,że się go nie pobrudzi.Mi bardzo się przydały majtki jednorazowe z siateczki-wygodne, przewiewne, nie podrażniały naciętego krocza.Jeśli chodzi o ubranka dla maluszka, to na początek polecam albo rozpinany kaftanik albo rozpinane na boku body- nie trzeba bawić się z przekładaniem główki.
Pani od laktacji przyszła i nauczyła wszystkiego- fakt, sutki bolą niemiłosiernie- tutaj też przydał się dzieciaczkowy bepanthen,ale po około tygodniu sytuacja się normuje.Przy nawale pokarmu pomaga wypicie herbatki z szałwii.A do przewijania polecam pieluszki pampers premium care- super wchłaniają pierwsze kupki noworodka
Córeczkę ubrano w szpitalne ubranka,rzeczy do mycia i pielęgnacji pępka są na sali.Po kąpieli niczym nie smarowałam malutkiej oprócz bepanthenu do pupki- u nas sprawdza się rewelacyjnie.Polecam zaopatrzenie się w podkłady do przewijania, np. seni lub bella happy, żeby móc je sobie położyć na prześcieradle- ma się ten komfort,że się go nie pobrudzi.Mi bardzo się przydały majtki jednorazowe z siateczki-wygodne, przewiewne, nie podrażniały naciętego krocza.Jeśli chodzi o ubranka dla maluszka, to na początek polecam albo rozpinany kaftanik albo rozpinane na boku body- nie trzeba bawić się z przekładaniem główki.
Pani od laktacji przyszła i nauczyła wszystkiego- fakt, sutki bolą niemiłosiernie- tutaj też przydał się dzieciaczkowy bepanthen,ale po około tygodniu sytuacja się normuje.Przy nawale pokarmu pomaga wypicie herbatki z szałwii.A do przewijania polecam pieluszki pampers premium care- super wchłaniają pierwsze kupki noworodka
a i nie zapomnijcie dla maluszka ręczniczka po kąpieli zaopatrzcie się w dużą ilość wody ja potrafiłam w nocy wypić z 3 butelki bo w salach jest mega gorąco no i co ja rodziłam rok temu może coś się zmieniło ale miałam swój zestaw naczyń a jeżeli chodzi o kąpanie to raz położna nie miała płynu to normalnie moje dziecko umyła w tym co jest na umywalkami do mycia rąk zatkało mnie i od tej pory stałam przy niej i lałam je na rękę swój a spędziłam tam 7 dni ze względu na żółtaczkę małej a i polecam butelki wody z bidonem bo jak szłam się wysikać to zawsze polewałam sobie szef wodą i zero pieczenia dobry patent tutaj na forum go ktoś polecił a jeszcze jak w środek wrzucałam saszetkę tam tum rossa to po 3 dniach rana była zagojona :-) i kompletnie mnie nie bolało ale też wieczorem jak już światło było zagaszone to rozkładałam podkład i wietrzyłam pamiętajcie to bardzo ważne a jak będziecie miały problemy z ściągnięciem pokarmu to ja zawsze brałam ciepły prysznic i potem lało mi się jak z fontanny. Jeżeli chodzi o pobyt to ze mną był ktoś codziennie od rannego do wieczornego obchodu
Pod koniec 2009 r. rodziłam na Klinicznej i wtedy, myślę że tak jest nadal, standard w sali 2 osobowej jak i w 1 był dość wysoki. Przede wszystkim (co dla mnie było bardzo istotne i pomocne) były łóżka nowe, z automatyczną regulacją oparcia. Bo wiem, że na tych salach "niepłatnych" są zwykłe, stare łóżka z których po porodzie naprawdę ciężko jest się podnieść...
Poza tym w sali jest wygodny fotel w którym można karmić dziecko, przewijak, umywalka no i przede wszystkim dostęp do łazienki z prysznicem. Łazienka jest łączona- sala 1 osobowa razem z 2 osobową.
Powiem Wam szczerze, że przeczytałam post koleżanki która pisze o cenach za sale- mi położna powiedziała, że nie maja określonego cennika bo jest to nielegalne i płaci się przysłowiowe "co łaska" :-) ale nie wiem, może coś się zmieniło od mojego porodu.
Teraz jestem w 9 mc ciąży z drugim dzieckiem i ponownie się tam wybieram...
Jak macie jakieś pytania, piszcie :-)
Trzymajcie się i być może do zobaczenia... :-)
Poza tym w sali jest wygodny fotel w którym można karmić dziecko, przewijak, umywalka no i przede wszystkim dostęp do łazienki z prysznicem. Łazienka jest łączona- sala 1 osobowa razem z 2 osobową.
Powiem Wam szczerze, że przeczytałam post koleżanki która pisze o cenach za sale- mi położna powiedziała, że nie maja określonego cennika bo jest to nielegalne i płaci się przysłowiowe "co łaska" :-) ale nie wiem, może coś się zmieniło od mojego porodu.
Teraz jestem w 9 mc ciąży z drugim dzieckiem i ponownie się tam wybieram...
Jak macie jakieś pytania, piszcie :-)
Trzymajcie się i być może do zobaczenia... :-)
To moze i ja dodam swoja opinie. Rodzilam ponad rok temu.
z moja ciaza bylo troche problemow pod koniec ale urodziłam w 42 tyg na Klinicznej.
Jestem bardzo zadowolona z porodu tam chociaż skończyło sie cesarskim cieciem. Poród był wywoływany ze względu na 42 tydz. i zły stan łożyska.
Niestety mimo usilnych prób porodu naturalnego po 2h regularnych skurczów córka nawet nie zeszła do kanału rodnego.Był to p[oród rodzinny. Ogolnie na sale porodowa zawieziono mnie w środę o kolo 18 gdy zaczęły mi sie sączyć wody. A rozwiązanie całkowite nastało następnego dnia o 10:10. Przez ten cały czas miałam wyśmienita opiekę. Nie wiem czy to z powodu ze lekarz prowadząca moja ciążę miała wtedy dyżur czy jest to po prostu świetny szpital z fachowcami. Dostałam znieczulenie do porodu naturalnego (choc sie nie udało) później do cesarskiego ciecia
Po cesarskim cieciu leżała w sali pooperacyjnej i gdy poprosiłam o przyniesienie dziecka przynieśli i przystawili córeczkę do piersi. pozwolili tylko na kilka godzin bo byłam mocno osłabiona. Lecz następnego dnia przenieśli mnie na sale poporodowa i już miałam dziecko 24h przy sobie. Co do sali leżałam w dwuosobowej za darmo po prostu była wolna i nikt jej nie chciał. Położne sa miłe i rzeczowe. Pomoc laktacyjna bardzo przydatna.
Co do czystości na sali poporodowej jest w porządku
p.s. przed wyjazdem do szpitala radze przedzwonić na Kliniczna czy maja miejsca bo z tego co wiem często odsyłają do innych szpitali.
z moja ciaza bylo troche problemow pod koniec ale urodziłam w 42 tyg na Klinicznej.
Jestem bardzo zadowolona z porodu tam chociaż skończyło sie cesarskim cieciem. Poród był wywoływany ze względu na 42 tydz. i zły stan łożyska.
Niestety mimo usilnych prób porodu naturalnego po 2h regularnych skurczów córka nawet nie zeszła do kanału rodnego.Był to p[oród rodzinny. Ogolnie na sale porodowa zawieziono mnie w środę o kolo 18 gdy zaczęły mi sie sączyć wody. A rozwiązanie całkowite nastało następnego dnia o 10:10. Przez ten cały czas miałam wyśmienita opiekę. Nie wiem czy to z powodu ze lekarz prowadząca moja ciążę miała wtedy dyżur czy jest to po prostu świetny szpital z fachowcami. Dostałam znieczulenie do porodu naturalnego (choc sie nie udało) później do cesarskiego ciecia
Po cesarskim cieciu leżała w sali pooperacyjnej i gdy poprosiłam o przyniesienie dziecka przynieśli i przystawili córeczkę do piersi. pozwolili tylko na kilka godzin bo byłam mocno osłabiona. Lecz następnego dnia przenieśli mnie na sale poporodowa i już miałam dziecko 24h przy sobie. Co do sali leżałam w dwuosobowej za darmo po prostu była wolna i nikt jej nie chciał. Położne sa miłe i rzeczowe. Pomoc laktacyjna bardzo przydatna.
Co do czystości na sali poporodowej jest w porządku
p.s. przed wyjazdem do szpitala radze przedzwonić na Kliniczna czy maja miejsca bo z tego co wiem często odsyłają do innych szpitali.
Ja rodziłam 2 tygodnie temu i mam bardzo podobne doświadczenia. Na porodówkę trafiłam w sobotę i była równocześnie tylko jedna rodząca poza mną więc co kilka chwil miałam wizytację (2 ginekologów, a położnych to nie dałam rady nawet wszystkich zapamiętać). Ogólnie rodziłam 10 h i skończyło się na cc, bo mały nie mógł się wpasować w kanał rodny. Generalnie opieka spoko i wszyscy poza 1 lekarzem bardzo sympatyczni i pomocni.
Po cc zobaczyłam synka następnego dnia, przywieźli mi go na salę pooperacyjną, ale na noc poprosiłam, żeby zabrali go na oddział noworodków, bo nie byłam w stanie jeszcze się nim zająć :/ i nie było z tym problemu na szczęście.
Generalnie zastrzeżenia mam w temacie pomocy laktacyjnej, bo ja takowej nie uzyskałam i mam z tym problem do dzisiaj.
Proponuję zabrać ze sobą coś lekkiego do jedzenia, bo wikt szpitalny nie zawsze jest jadalny ;)
No i jeśli macie kasę na salę 1 czy 2-osobową to myślę, że będzie ona dobrze wydana, choć po prawdzie to moim zdaniem tak powinny wyglądać wszystkie te sale! - ja leżałam na zwykłej (3-osobowa) i łóżka na tych salach są koszmarne, jeszcze bardziej niż rana po cc bolał mnie kręgosłup! No ale ja nie miałam wyboru bo na drugi dzień po moim porodzie Kliniczna była już "zablokowana" i nie przyjmowali rodzących właśnie dlatego, że nie mieli ich gdzie kłaść po porodzie.
Po cc zobaczyłam synka następnego dnia, przywieźli mi go na salę pooperacyjną, ale na noc poprosiłam, żeby zabrali go na oddział noworodków, bo nie byłam w stanie jeszcze się nim zająć :/ i nie było z tym problemu na szczęście.
Generalnie zastrzeżenia mam w temacie pomocy laktacyjnej, bo ja takowej nie uzyskałam i mam z tym problem do dzisiaj.
Proponuję zabrać ze sobą coś lekkiego do jedzenia, bo wikt szpitalny nie zawsze jest jadalny ;)
No i jeśli macie kasę na salę 1 czy 2-osobową to myślę, że będzie ona dobrze wydana, choć po prawdzie to moim zdaniem tak powinny wyglądać wszystkie te sale! - ja leżałam na zwykłej (3-osobowa) i łóżka na tych salach są koszmarne, jeszcze bardziej niż rana po cc bolał mnie kręgosłup! No ale ja nie miałam wyboru bo na drugi dzień po moim porodzie Kliniczna była już "zablokowana" i nie przyjmowali rodzących właśnie dlatego, że nie mieli ich gdzie kłaść po porodzie.
mam nadzieje ze jak na mnie przyjdzie czas to nie bedzie tam takiego tlumu,bo boje sie ze mnie odesla a ja nie chce rodzic nigdzie indziej i juz tak sie nastawilam na klinicza
Moze mamy które tam niedawno rodzily podziela sie z mani oczekujacymi dobrymi radami typu co sie przydaje a co nie, jak sie spakowac kazda rada dobrze widziana.
pozdrawiam i zycze powodzenia z dzieciaczkami
Moze mamy które tam niedawno rodzily podziela sie z mani oczekujacymi dobrymi radami typu co sie przydaje a co nie, jak sie spakowac kazda rada dobrze widziana.
pozdrawiam i zycze powodzenia z dzieciaczkami
Ja rodziłam na Klinicznej 5 msc temu. Generalnie nie polecam ale skoro ktoś jest zdecydowany to z doświadczenia wiem, że nic go od tego nie odwiedzie:/
Radzę zabrać wszystko;)jeśli chodzi o mamę- najbardziej brak podkładów ginekologicznych(takich co się kładzie na łóżko).Trzeba też mieć własne sztućce i naczynia(chociaż jaki Ci czegoś zabraknie to też da radę).Dla dziecka trzeba zabrać artykuły do pielęgnacji- o ile płyn do mycia J&J jest na sali(o ile się właśnie nie skończy) to np. oliwki to już nie mają.
Ale szaleć na wejściu nie trzeba- zawsze może Ci ktoś donieść to co okaże się potrzebne
Radzę zabrać wszystko;)jeśli chodzi o mamę- najbardziej brak podkładów ginekologicznych(takich co się kładzie na łóżko).Trzeba też mieć własne sztućce i naczynia(chociaż jaki Ci czegoś zabraknie to też da radę).Dla dziecka trzeba zabrać artykuły do pielęgnacji- o ile płyn do mycia J&J jest na sali(o ile się właśnie nie skończy) to np. oliwki to już nie mają.
Ale szaleć na wejściu nie trzeba- zawsze może Ci ktoś donieść to co okaże się potrzebne
jak jak bylo pisane zabrac trzeba wszystko oprcz spirytusu i gazikow - tego pod dostatkiem :)
co do kosmetykow dla dziecka to ja wzielam swoje mydelko i dobrze zrobilam bo mala uczuli J&J ale inne dzieci na sali nie mial problemow, poza sztucami wez sobie kubek i szklanke - na sali sa tez herbatki na laktacje, a w porze obiadu daja kompot wiec mniej zawracania glowy z myciem jak masz 2 sztuki :)
ahh i ja osobiscie polecam nakladki na sedes (toly z allegoro) i male chusteczki odkażające (Lidl) - po cesarce nie bylam w stanie sikac "na malysza" ;p
Pozowdzenia!
co do kosmetykow dla dziecka to ja wzielam swoje mydelko i dobrze zrobilam bo mala uczuli J&J ale inne dzieci na sali nie mial problemow, poza sztucami wez sobie kubek i szklanke - na sali sa tez herbatki na laktacje, a w porze obiadu daja kompot wiec mniej zawracania glowy z myciem jak masz 2 sztuki :)
ahh i ja osobiscie polecam nakladki na sedes (toly z allegoro) i male chusteczki odkażające (Lidl) - po cesarce nie bylam w stanie sikac "na malysza" ;p
Pozowdzenia!
Ninuska chcesz kluska?
Hej,
ja rodziłam na Klinicznej 6 tygodni temu i faktycznie wtedy zaczął się remont więc było małe kongo z miejscami, wszyscy stłoczeni, porozrzucani po salach ale dało się przeżyć. To był mój pierwszy pobyt w szpitalu wiec miałam stracha ale jak mówią: strach ma wielkie oczy i naprawdę nie ma co się przejmować pierdołami, jak maluszek leży już obok Was to szczegóły typu brak widelca czy kubka schodzą na drugi plan, zresztą zawsze jak czegoś potrzeba to ktoś Wam doniesie.
Mimo, że miałam długi i ciężki poród zakończony niestety cc, to na opiekę narzekać naprawdę nie mogę, uważam że zarówno na samej porodówce jak i na oddziale personel opiekował się mną i maluszkiem bardzo dobrze.
Zgadzam się co do uwag dot. zabrania swoich sztućców i kosmetyków dla maluszka, faktycznie ich brak. Weźcie też rożek bo w szpitalu owijają w takie niefajne kocyki i sami pytają o rożki i jaśka do spania (zawsze przyjemniej mieć coś swojego pod głowa)
Ja akurat trafiłam na sale 2-os, ale o zwykłym standardzie, więc łózka zwyczajne i tylko umywalka na sali. Mimo że miałam cc to wypisali mnie dokładnie po 48h, bo nie było komplikacji i powiedzieli, że dłużej nie trzymają bo nie mają miejsc. Koleżankę też wypisali, ale jej maluszek został bo miał infekcję, więc ona dojeżdżała do niego przez tydzień, nie było szansy żeby też została z małym.
ja rodziłam na Klinicznej 6 tygodni temu i faktycznie wtedy zaczął się remont więc było małe kongo z miejscami, wszyscy stłoczeni, porozrzucani po salach ale dało się przeżyć. To był mój pierwszy pobyt w szpitalu wiec miałam stracha ale jak mówią: strach ma wielkie oczy i naprawdę nie ma co się przejmować pierdołami, jak maluszek leży już obok Was to szczegóły typu brak widelca czy kubka schodzą na drugi plan, zresztą zawsze jak czegoś potrzeba to ktoś Wam doniesie.
Mimo, że miałam długi i ciężki poród zakończony niestety cc, to na opiekę narzekać naprawdę nie mogę, uważam że zarówno na samej porodówce jak i na oddziale personel opiekował się mną i maluszkiem bardzo dobrze.
Zgadzam się co do uwag dot. zabrania swoich sztućców i kosmetyków dla maluszka, faktycznie ich brak. Weźcie też rożek bo w szpitalu owijają w takie niefajne kocyki i sami pytają o rożki i jaśka do spania (zawsze przyjemniej mieć coś swojego pod głowa)
Ja akurat trafiłam na sale 2-os, ale o zwykłym standardzie, więc łózka zwyczajne i tylko umywalka na sali. Mimo że miałam cc to wypisali mnie dokładnie po 48h, bo nie było komplikacji i powiedzieli, że dłużej nie trzymają bo nie mają miejsc. Koleżankę też wypisali, ale jej maluszek został bo miał infekcję, więc ona dojeżdżała do niego przez tydzień, nie było szansy żeby też została z małym.
Mamo Mikołaja, ja rodziłam 2 razy na Klinicznej poprzez cc. Pierwszy raz w 2008r. i wyszłam dopiero po 8 dniach, ponieważ dostawałam antybiotyk dożylnie (zakażenie rany pooperacyjnej), a drugi raz rodziłam rok temu i wyszłam po 48h tzn. urodziłam w niedzielę po południu, a we wtorek rano dostałam wypis:) Przy pierwszej cesarce, przez pierwsze 2 dni leżałam na sali 5 osobowej, potem zostałam przeniesiona do dwuosobowej sali. A przy drugim cc od razu leżałam na dwójce, ale sama:)
Po pierwszym porodzie czułam się fatalnie, z dnia na dzień zamiast być lepiej, to czułam się gorzej i ledwo chodziłam, a po drugim porodzie śmigałam już po 7 godzinach i w sumie to sama się wypisałam ze szpitala.
Życzę powodzenia:)
Po pierwszym porodzie czułam się fatalnie, z dnia na dzień zamiast być lepiej, to czułam się gorzej i ledwo chodziłam, a po drugim porodzie śmigałam już po 7 godzinach i w sumie to sama się wypisałam ze szpitala.
Życzę powodzenia:)
mamo miłoszka, dzięki za pokrzepiające opowiesci. Zazdroszczę i mam nadzieję, że jeśli będę miała cc , to tak jak Tobie uda mi się z tym bólem.Dzis gadałam z koleżanką i powiedziała mi, że po drugiej cc następnego dnia już paznokcie u stóp obcinała;) W szoku byłam, ale jak widzać wszystko jest możliwe.
A co do remontu, czy to pewna informacja?
A co do remontu, czy to pewna informacja?
Czy ktoś może coś powiedzieć o porodach rodzinnych na klinicznej? Ostatnio usłyszałam od koleżanki, że w pierwszej fazie porodu męża wpuszczają tylko od czasu do czasu i tak naprawdę wołają dopiero na sam koniec, jak już maleństwo wychodzi :) Przyznam, że trochę bezsensowne wydaja mi się takie procedury... Może ktoś wie jak to faktycznie obecnie wygląda?
a jeżeli chodzi o obecność męża- ja miałam poród wywoływany i nie wiadomo było, czy mój organizm ruszy ( to byłło 4 podejście), jak lezałam z kroplówką to wpuścili męża na chwilę, a jak już było wiadomo, że urodzę (przebili pęcherz), mąż był ze mną; mimo że to jeszcze trwało... spacerowaliśmy, pomagał mi pod prysznicem itd
ja byłam na tej płatnej sali w sumie w 2009r ale podobno nic się nie zmieniło. Mąż poszedł zapytać gdzie się płaci i ile to dostał nr konta fundacji której przelewa się dobrowolną opłatę (pani nie chciała podać konkretnej kwoty, powiedziała, że wysokość zależy od nas), przelew zrobiliśmy chyba kilka dni po powrocie do domu.
Obłożenie jest olbrzymie np.razem ze mną wychodziło 18 kobiet,a już kolejne czekały,a miejsc brakowało.
Nam się udało być w jedynce(ale to po znajomości i też fartem) przez czas naszego pobytu dwójka też była zajęta,a chętnych nie brakowało.
Jeżeli przyjmą cię najpierw na patologię to później cię nie odeślą :)
Nam się udało być w jedynce(ale to po znajomości i też fartem) przez czas naszego pobytu dwójka też była zajęta,a chętnych nie brakowało.
Jeżeli przyjmą cię najpierw na patologię to później cię nie odeślą :)
Hej, Rodziłam na Klinicznej na początku maja tego roku. lewatywa i golenie nie jest obowiązkowe - ale napewno jest wtedy bardziej komfortowo. Zawsze te zabiegi mozna wykonac wczesniej w domu. Gaz rozweselający jest i raczej chętnie jest podawany pacjetkom. Ja byłam na sali o podwyzszonym standardzie i za dwuosobową placilam 150 zl za dobe, wiem ze jedynka kosztuje 200 zl za dobe i szczerze - naprawde warto. Masz do dyspozycji lazienke z prysznicem( w sumie korzystaja z niej 3 osoby), wygodne lozka sterowane pilotem, stol, biureczko, fotel z podnozkiem, lodowke, przewijak. ogolenie sale sa naprawde fajne, szkoda tylko ze trzeba za nie doplacac.
ja rodzilam w lutym, byłam na sali dwu osobowej i nic nie płaciłam, po prostu w takiej mnie położyli;)
Ja osobiscie jedynki bym nie chciała, fajnie mieć towarzystwo, no chyba, że ktoś lubi być sam;)
znieczulenia nie dostałam, bo za szybko sie wszstko toczyło, golenie-to moim zdaniem już martwienie rodzącej, chyba każda dbająca o siebie kobieta się goli;) nie wyobrażam sobie, żeby goliła mnie pielęgniarka!;)
Ja osobiscie jedynki bym nie chciała, fajnie mieć towarzystwo, no chyba, że ktoś lubi być sam;)
znieczulenia nie dostałam, bo za szybko sie wszstko toczyło, golenie-to moim zdaniem już martwienie rodzącej, chyba każda dbająca o siebie kobieta się goli;) nie wyobrażam sobie, żeby goliła mnie pielęgniarka!;)
A mnie głównie interesuje czy można rodzić w pozycji zpionizowanej.
Pierwsze dziecko rodziłam w wojewódzkim - oksytocyna, poród na leżąco, cięcie i dużo szycia - 2 miesiące dochodziłam do siebie.
Drugie rodziłam w Warszawie w super szpitalu - bez przyspieszania, naturalnie, na klęczkach, bez nacięcia - po 2h byłam jak nowo narodzona, jak wyszłam ze szpitala po 4 dniach musiałam iść pobiegać by rozładować energię.
Nie chcę powtarzać koszmaru pierwszego porodu.
Pierwsze dziecko rodziłam w wojewódzkim - oksytocyna, poród na leżąco, cięcie i dużo szycia - 2 miesiące dochodziłam do siebie.
Drugie rodziłam w Warszawie w super szpitalu - bez przyspieszania, naturalnie, na klęczkach, bez nacięcia - po 2h byłam jak nowo narodzona, jak wyszłam ze szpitala po 4 dniach musiałam iść pobiegać by rozładować energię.
Nie chcę powtarzać koszmaru pierwszego porodu.
witam ja rodziłam w 2009 i masakra byłam na patologii 2 x w czasie ciaży i tam ok oprócz tych brzydich łazienek,
nadmieniam iz musiałam tam rodzić ze względu na cukrzyce ciazową i tam jest lepsza opieka nad noworodkiem.
po cesarce odrazu mówiłam że coś nie tak ale oni że kazda kobieta inaczej ale mnie napierda........ły nawet włosy i paznokcie w 3dobie wyszłam planowo choć ze łzami z bólu a w 5 dobie o północy wylądowałam u nich z infekcją rany wewnętrznej tydzień leżałam na aseptycznym synek z Tatą w domku masakra rozerwali mi rane oczyścili i tak zostawili bo tak się robi kazali płukać i smarować mascią efekt rok chodziłam z dziurą w brzuchu bo ciagle mi pękała, rana wygląda okropnie i mam okropną fałde w brzuchu jestem gruba bo ćwiczyć 2 lata nie mogłam do pracy też nie bo dzwigać niewolno 3 lata najlepiej jaK PRUBOWAŁAM TRENOWAĆ TO zaczynała pękać , a no i majtki to jest wyzwanie mam całą szafe które sie nie nadają bo wpadają do blizno-rany , muszę kupować specjalny krój i najlepiej bambusowe to działa antybakteryjnie.
acha pokój miałam 2 osobowy od razu bez zamawiania i płacenia
na pocieszenie piszę że w każdym szpitalu sie znajdzie coś nie tak
pozdrawiam
nadmieniam iz musiałam tam rodzić ze względu na cukrzyce ciazową i tam jest lepsza opieka nad noworodkiem.
po cesarce odrazu mówiłam że coś nie tak ale oni że kazda kobieta inaczej ale mnie napierda........ły nawet włosy i paznokcie w 3dobie wyszłam planowo choć ze łzami z bólu a w 5 dobie o północy wylądowałam u nich z infekcją rany wewnętrznej tydzień leżałam na aseptycznym synek z Tatą w domku masakra rozerwali mi rane oczyścili i tak zostawili bo tak się robi kazali płukać i smarować mascią efekt rok chodziłam z dziurą w brzuchu bo ciagle mi pękała, rana wygląda okropnie i mam okropną fałde w brzuchu jestem gruba bo ćwiczyć 2 lata nie mogłam do pracy też nie bo dzwigać niewolno 3 lata najlepiej jaK PRUBOWAŁAM TRENOWAĆ TO zaczynała pękać , a no i majtki to jest wyzwanie mam całą szafe które sie nie nadają bo wpadają do blizno-rany , muszę kupować specjalny krój i najlepiej bambusowe to działa antybakteryjnie.
acha pokój miałam 2 osobowy od razu bez zamawiania i płacenia
na pocieszenie piszę że w każdym szpitalu sie znajdzie coś nie tak
pozdrawiam
Witam
Co tam zastałam to trzeba przeżyć i przetrwać 3 doby, aby to zrozumieć.
Brak słów, żeby to wyrazić - zainteresowanie po porodzie prawie żadne, ciasnota i duchota w salach. Oddziałowa wręcz komando SS, aczkolwiek dałam radę i przetrwałam. Współczuję kolejnym matkom, które także szybko opuszczą z dzieckiem szpital i postarają się o wszystkim zapomnieć. Tam jest strasznie i trudno będzie to zmienić.
Co tam zastałam to trzeba przeżyć i przetrwać 3 doby, aby to zrozumieć.
Brak słów, żeby to wyrazić - zainteresowanie po porodzie prawie żadne, ciasnota i duchota w salach. Oddziałowa wręcz komando SS, aczkolwiek dałam radę i przetrwałam. Współczuję kolejnym matkom, które także szybko opuszczą z dzieckiem szpital i postarają się o wszystkim zapomnieć. Tam jest strasznie i trudno będzie to zmienić.
A czy któraś z Was stosowała w czasie porodu żel położniczy? Czy taki żel jest dostępny na klinicznej czy nie? Jeżeli nie ma to czy można sobie taki zakupić i przynieść na porodówkę? Ponoć bardzo pomaga w szybszym porodzie.
W szkole rodzenia mówili że pokoje o podwyższonym standardzie 1- i 2-osobowe są bezpłatne...
W momencie przyjazdu do szpitala trafia się bezpośrednio na porodówkę czy najpierw przydzielają do sali, żeby zostawić swoje rzeczy?
W szkole rodzenia mówili że pokoje o podwyższonym standardzie 1- i 2-osobowe są bezpłatne...
W momencie przyjazdu do szpitala trafia się bezpośrednio na porodówkę czy najpierw przydzielają do sali, żeby zostawić swoje rzeczy?
rodziłam we wrzesniu 2012 na klinicznej i opiekę w czasie porodu bardzo sobie chwalę. Kupiłam sobie żel ułatwiający poród ale trafiłam na izbę przyjęć juz z pełnym rozwarciem i biegiem na porodówkę także było za późno aby go zastosować. Mogę odsprzedać 30 % taniej niż w aptece. Położna na szkole rodzenie bardzo go polecała twierdząc, ze poród szybciej idzie :). Poprosiłam o salę poporodową o podwyższonym standarcie ( mają 2 os. i 1 os) ale niestety były zajęte. Ale dostałam salę 2 osobową o normalnym standarcie i było ok - ale to zasługa tez osoby z którą leżałam, z którą miałam dobry kontakt. Nietestety ostatniego dnia miałam juz inną współlokatorkę i nie było juz fajnie :( A trafiasz od razu na porodówkę, która jest naprawde fajna, nowoczesna. Polecam poród na klinicznej.
JA rodziłam na Klinicznej w połowie grudnia 2013 roku. Najpierw leżałam 3 dni na patologii ciąży i narzekać nie mogłam - wszyscy mili. Lekarze postanowili indukować mój poród i trafiłam rano na porodówkę. Podłączono mnie pod oksytocynę i czekałam na efekty. Teoretycznie do czasu rozpoczęcia juz tego "prawdziwego" porodu nie może u ciebie przebywać osoba towarzysząca ale praktycznie ja cały czas chodziłam z kroplówką i pielęgniarki pozwoliły wejść mężowi do takiego pokoju z sofą i fotelami. Tam spędziliśmy razem 8 godzin. Po tym czasie w końcu mnie "wzięło" :) Cała oprawa super. Poprosiłam o znieczulenie i bez problemu je dostałam, opieka super,. Sam oddział wyremontowany, sale jednoosobowe. Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia i lekarz dokładnie wytłumaczył i pokazał jak oddychać. Na oddziale położniczym gorsze warunki niż na porodówce ale te kilka dni można wytrzymać. Pielęgniarki z położnictwa to zależy jak trafisz - jedne super inne troszkę mniej ale za to pielęgniarki i lekarze od dzieciaczków boscy. Widać, że mają do nich podejście. My z powodu żółtaczki siedzieliśmy w szpitalu 9 dni i złego słowa na ten szpital nie mogę powiedzieć a byłam w sali 4 osobowej. Do teraz jeździmy na kontrole na Kliniczną do przychodni z małym. Jestem pewna, że jeśli zdecydujemy się na drugie dziecko to tylko w tym szpitalu. A tak poza tematem to podziwiam kobietki, które rodzą bez znieczulenia :P ja bym chyba nie dała rady
Ja rodziłam na Klinicznej we wrześniu 2012, spędziłam tam prawie dwa tygodnie, najpierw na patologii ciąży a potem z Kingusią po porodzie. Zanim urodziłam zrobili mi wszystkie badania, cztery dni byłam pod ciągłą opieką, sam poród zależy na jaką zmianę się trafi, ja rodziłam 8 godzin i pierwsza zmiana chciała mnie odesłać z powrotem na patologię, druga zmiana po 16, dali mi szanse urodzić :) porodówka bardzo komfortowa, nowoczesna, po porodzie oddział położniczy, mniej komfortowy ale dało się wytrzymać, opieka również dobra. Moja córeczka trafiła na oddział noworodkowy, spędziła tam trzy dni, bardzo dobra opieka, miłe panie, dziecko przebadane od "stóp do głów", możliwość wejścia na oddział 24 na dobę tylko dla rodziców. Po trzech dniach zostałyśmy przeniesione do pokoju przedłużonego pobytu dla matek, których dzieci muszą zostać dłużej w szpitalu, warunki super, opieka również. Rodziłam wcześniej w wojewódzkim i porównując zdecydowanie polecam kliniczną.
Do UCK trafiłam ze względu na cukrzycę ciężarnych (lipiec 2011), na 3 dni przed terminem zostałam przyjęta na patologię ciąży, gdzie opieka była ok. Kolejnego dnia rano na obchodzie otrzymałam informację, że mam się przygotować na indukcję. Ok.10 (rozwarcie na 0,5 palca) podano mi pierwszą kroplówkę z oksytocyną(kilka prób wbicia igły, spuchnięta żyła), o 13 przyszedł lekarz, zbadał, podłączono drugą kroplówkę. Oczywiście podczas indukcji było robione ktg. Między 13 a 16 poczułam pierwsze, lekkie skurcze, których ktg "chyba" nie wykazywało. o godzinie 16 kolejna kroplówka, tyle że tym razem bez badania, porodu żadnego nie było w tym czasie - lekarza również. Około godziny 17-18 skurcze były coraz silniejsze, aż w końcu pojawiały się regularnie co kilka minut. Położne (bardzo młode) oczywiście uważały, że to nie te bóle - moja rodzina została poinformowana, że tego dnia nie urodzę - po prostu histeryzuję. Nadeszła godzina 19, zjawił się lekarz, podczas badania usłyszałam "PANI RODZI!" - okazało się, że mam rozwarcie na 3,5 palca. O znieczuleniu nie było mowy, bo za późno. Dostałam kolejną kroplówkę. Lekarka przebiła mi pęcherz płodowy i wyszła na korytarz, a ja zostałam z mężem i moimi bólami. Z korytarza dochodziły tylko głośne śmiechy, kiedy ja zwijałam się z bólu, nie mogłam nawet zrobić kroku pod prysznic, gdyż co chwilę łapał mnie silny skurcz. Doszło już do bóli partych, krzyczałam z bólu. Po czasie zjawiła się lekarka, zabroniła przeć i kazała położyć się na fotel. Po 15 minutach, o 19.45 urodziłam. Z tego co mój mąż zauważył cięcie krocza nie odbyło się przy bólu partym, podobno podczas skurczy wyglądałam jakbym miała zaraz zemdleć. Opieka po porodzie nie zła, młode położne od maluszków bardzo miłe, położne od kobiet nie były złe. Kiedy dostałam wypis ze szpitala dowiedziałam się, że podczas porodu doszło do obustronnego pęknięcia pochwy - co wyjaśnia fakt tego, że zszywano mnie prawie godzinę!!! Jestem bardzo niezadowolona z tego szpitala. Nie wspominam dobrze porodu.
hej:)
zastanawiam się już nad wyborem szpitala w 3mieście i trafiłam przypadkiem na to Forum. bardzo mi zależy na zzo i możliwości porodu w wybranej pozycji. dodam, ze to mój pierwszy poród, nigdy nie byłam w szpitalu i w związku z tym cholernie się cykam :))))
doczytałam tu, że w tej chwili nie ma możliwości oficjalnego opłacenia "swojej" położnej czy zaklepania 2-os. pokoju, lecz czy ktoś wie z doświadczenia, czy jednak coś takiego da się w praktyce załatwić?
myślę, że byłąbym o wiele spokojniejsza, gdybym mogłą wcześniej poznać położną, która będzie ze mną w czasie porodu, która by w moim imieniu monitowała o zzo i lepszą salę, no i która dałaby gwarancję, że mnie nie odeślą z kwitkiem, bo "nie ma miejsc". dodam, ze chodzę do lekarki z tego szpitala, lecz pracuje ona na ginekologii a nie położniectwie, więc nie wiem, czy to coś da ;/
zastanawiam się już nad wyborem szpitala w 3mieście i trafiłam przypadkiem na to Forum. bardzo mi zależy na zzo i możliwości porodu w wybranej pozycji. dodam, ze to mój pierwszy poród, nigdy nie byłam w szpitalu i w związku z tym cholernie się cykam :))))
doczytałam tu, że w tej chwili nie ma możliwości oficjalnego opłacenia "swojej" położnej czy zaklepania 2-os. pokoju, lecz czy ktoś wie z doświadczenia, czy jednak coś takiego da się w praktyce załatwić?
myślę, że byłąbym o wiele spokojniejsza, gdybym mogłą wcześniej poznać położną, która będzie ze mną w czasie porodu, która by w moim imieniu monitowała o zzo i lepszą salę, no i która dałaby gwarancję, że mnie nie odeślą z kwitkiem, bo "nie ma miejsc". dodam, ze chodzę do lekarki z tego szpitala, lecz pracuje ona na ginekologii a nie położniectwie, więc nie wiem, czy to coś da ;/
Rodziłam na Klinicznej w zeszłym roku i nie miałam niczego opłaconego ani załatwionego a czułam się jakbym była w prywatnym szpitalu. Też panikowałam, bo nie byłam nigdy w szpitalu i cenie sobie wygodę itp. ale na prawdę nie masz się o co martwić. Położna dbała o mnie jakbym była co najmniej jej siostrzenicą. Oczywiście nie będzie ona siedzieć przy Tonie cały czas i trzymać za rękę, od tego jest mąż. Ale za to w dzień siedzi cały czas studentka i jak masz jakieś prośby to ona idzie do położnej czy lekarza i mówi. Zzo dostaniesz bez problemu jeśli tylko lekarz będzie wolny i tu żadne znajomości nic nie dadzą. Na dyżurze jest jeden anestezjolog na cały szpital i jak jest operacja to musisz poczekać i tyle. Ja czekałam, ale dostałam. Potem anestezjolog przychodził jeszcze kilka razy i pytał się o samopoczucie, bardzo miły. Jeśli chodzi o sale to też żadne znajomości tu nie pomogą. Jeśli będzie wolna sala to możesz ją wziąć za tą niby dobrowolną opłatą, a jak jest zajęta to nic nie zrobisz, a przecież 'znajoma' położna nie będzie trzymać dla Ciebie wolnej sali od tydzień przed porodem. Ja też chciałam 'kupić' salę, ale akurat były zajęte ale położna zaproponowała mi salę darmową dwuosobową, była trochę mniejsza od tamtych, bardziej kameralna ale też fajna i cicha bo na samym skraju oddziału. Jeśli natomiast chodzi o odesłanie z kwitkiem, to szczerze mówiąc chyba rzadko się to zdarza. Musiałoby nie być miejsc, a na to chyba też znajoma nic nie poradzi, bo przecież nie odbierze porodu na korytarzu, a nie będzie trzymać sali porodowej aż urodzisz. Wiec nic się nie martw, tam jest na prawdę fajnie :)
no właśnie gdzieś wyczytałam, że jeszcze rok temu był jeden anestezjolog tylko na oddział położniczy, lecz z powodu cięcia kosztów teraz jest jeden na cały szpital, w związku z czym szansa, że będzie wolny akurat przy odpowiednim rozwarciu, jest mniejsza....
a czy orientujesz się może, czy podają "gaz rozweselający" i czy on w ogóle coś daje, czy to raczej efekt placebo co najwyżej? albo prądy Tens?
w każdym bądź razie dzięki za odpowiedź...
a czy orientujesz się może, czy podają "gaz rozweselający" i czy on w ogóle coś daje, czy to raczej efekt placebo co najwyżej? albo prądy Tens?
w każdym bądź razie dzięki za odpowiedź...
Ja miałam wrażenie że był jeden na cały szpital. Gazu chyba nie dają, na Zaspie chyba można go sobie zażyczyć, ale szczerze mówiąc nie słyszałam żeby dziewczyny korzystały, moim zdaniem w tym momencie lepiej być zmobilizowanym niż rozluznionym. A tej drugiej metody nie znam, więc chyba jej nie ma w Gdańsku, ale mogę być niedoinformowana. A kiedy rodzisz?
dopiero w październiku:) ale nie mam ziielonego pojęcia, gdzie... coś czuję, że padnie na Kiniczną, bo nadzieja że jednak może dostanę zzo choć nieco mnie uspokoi:) swoją drogą to przykre, że w "Metropolii" nie ma porządnego szpitala, gdzie byoby wszystko: zzo, możliwość porodu w wodzie, możliwość wynajęcia osobnego pokoju, w którym można by przebywać dzień i noc z ojcem dziecka itp. (wiem, wiem, jest Swissmed, ale nie wszystkich stać, poza tym stamtąd w razie czego dziecko i tak przewiozą na Zaspę czy Kliniczną, więc i on ma minus...)
pozdrawiam
pozdrawiam
Ojej, to jeszcze kawał czasu. Do tego czasu zdążę urodzić drugi raz więc będę miała świeże wieści z klinicznej :) Ps. Kilka tygodni przed porodem lezelam na Zaspie na patologii że względu na skurcze, pojechałam tam bo tam pracowal mój lekarz prowadzący i mimo że nie byłam na samej porodowce to dziewczyny opowiadały i ja odnioslam źle wrażenie co do tego szpitala, dlatego wybrałam potem kliniczną. Poza tym bardzo nie podobał mi sie brak możliwości odwiedzin tj. odwiedziny dla wszystkich w osobnej sali. Nie wyobrażam sobie tego bo do mnie codziennie przychodził mąż i zawsze posiedział nawet te pół godziny, a jak lezalam akurat sama to dłużej.
Jeśli chodzi o Gdańsk to niestety nie ma tu jeszcze wielu rzeczy, daleko mu do Warszawy ale też innych polskich miast, niestety.
Jeśli chodzi o Gdańsk to niestety nie ma tu jeszcze wielu rzeczy, daleko mu do Warszawy ale też innych polskich miast, niestety.
Moim prowadzącym był i teraz znów jest dr Matkowski. Ja go polecam, bo zawsze umie pozytywnie nastroic, jest sympatyczny i ma doświadczenie kliniczne, co jest wazne. Ale dla niektórych kobiet wiem że jego styl bycia może być denerwujacy, bo często na pytania odpowiada ironicznie, ciężko to wytłumaczyć, ogólnie on jest w gda od 2 lat, wcześniej pracował w Warszawie i tam miał bardzo dobre opinie.
Lucy, zzo tez jest w wojewódzkim ale trzeba wczesniej przejsc krótkie spotkanie z anestezjologiem z tego szpitala, ktory opowiada o tym znieczuleniu. Ja chce rodzic na Klinicznej (mam juz w 2 częsci czerwca termin i tez sie cykam jak nie wiem) ale poszłam do wojewódzkiego zeby miec plan B jakby nie było miejsc na Klinicznej. O to spotkanie mozesz sie dowiadywac pod numerem 58 764 40 160
zazwyczaj jest w czwartki o 13.00 na Nowych Ogrodach w szpitalu.
Tam jest tez chyba porod w wodzie, ale nie jestem pewna. Chodzilam do szkoly rodzenia pan połoznych z wojewódzkiego i wydaje mi sie to fajny szpital, tez chyba po ludzku podchodzą do rodzących.
zazwyczaj jest w czwartki o 13.00 na Nowych Ogrodach w szpitalu.
Tam jest tez chyba porod w wodzie, ale nie jestem pewna. Chodzilam do szkoly rodzenia pan połoznych z wojewódzkiego i wydaje mi sie to fajny szpital, tez chyba po ludzku podchodzą do rodzących.
oj tak, bardzo będę wdzięczna za świeże informacje aż do października:) póki co to Kliniczna jest opcją nr 1, w razie braku miejsc (odpukać!) wyjściem awaryjnym będzie Redłowo, choć tam i mnie martwi fakt, że przynajmniej ojciec dziecka nie może się z nim przez te kilka dni pobytu w szpitalu widzieć. W końcu dziecko ma dwoje rodziców i ograniczanie mu kontaktu z jednym z nich uważam za pomyłkę. I co, w dniu wypisu nagle bakterie ojca nie będą mu już zagrażać???!!! no i wRedłowie nie ma zzo i gazu, za to mają wyremontowane sale porodowe no i mam tam najbliżej.... Ale liczę na to, że jednak przyjmą mnie na Kliniczną... tzw. mniejsze zło, patrząc na to, co oferuje 3miasto.
Troszkę martwią mnie jedynie opowieści o zakażeniach paciorkowcem czy czymś ;/ ?
Troszkę martwią mnie jedynie opowieści o zakażeniach paciorkowcem czy czymś ;/ ?
Hej Ania83, znamy się z innego wątku :) też myślę o Klinicznej na poród, tylko dla mnie akurat jest minusem że każdy może przyjść w odwiedziny do dziecka PO. Pamiętam jaka byłam wyczerpana po porodzie, przepraszam że to napiszę, ale krew leciała ze mnie jak z ubijanego prosiaka i nie wyobrażam sobie, że do koleżanki/koleżanek z sali by przychodzili w tym czasie tatusiowie/ wujkowie/ dziadkowie czy w ogóle ktokolwiek. Bakterie taty są ok, ale obcych ludzi i to w dużych ilościach to już nie.
Dziewczyny możecie napisać jak wygląda teraz na Klinicznej możliwość otrzymania zzo? I jak wyglądają sale? Tzn. czy są przechodnie, czy oddzielne i iluosobowe?
Dziewczyny możecie napisać jak wygląda teraz na Klinicznej możliwość otrzymania zzo? I jak wyglądają sale? Tzn. czy są przechodnie, czy oddzielne i iluosobowe?
hej Julka:) wiesz co, ja nigdy nie rodziłam, ale z pewnością odwiedzin babć/teściów/przyjaciółek/znajomych/kuzynów/sąsiadów na sali sobie nie wyobrażam, jednakże chciałabym, żeby ojciec dziecka mógł jednak wejść do mnie choćby na pół godziny dziennie, żeby trochę pobyć z maluchem i -co tu dużo nie mówić- przynieść mi domowego jedzenia, popilnować dziecka, gdy pójdę pod prysznic, być moze pomóc przy tym prysznicu jeżeli byłabym osłabiona i bałabym się że zemdleję itp. Nie chciałabym go nie widzieć przez te klika dni, a wyobrażam sobie, że w tym stanie nie jest za bardzo komfortem wychodzenie do ogólnej sali odwiedzin i zostawianie na ten czas dziecka samego. Także sądzę, że wszystko zależy od kultury i empatii kobiet w sali, można się chyba przecież umówić, ze tatusiom mówimy "tak" do godziny dziennie, natomiast z dalszą rodziną czy znajomymi spotykamy się ewentualnie w sali odwiedzin? Takie odgórne zakazywanie przez szpital przebywania ojcom z dziećmi mnie przeraża, przecież to drugi rodzic i też niech się od pierwszych chwil oswaja z opieką nad niemowlęciem, przecież i on może mieć chyba jakieś pytanie do położnych odnośnie np. kąpania noworodka itp?
Opowiem wam moja historie, ku przestrodze!!!!!!!!!!
Są takie momenty w życiu, kiedy widząc ludzką krzywdę, myślimy sobie : dobrze ze takie rzeczy nas nie dotyczą.......
Ciąża przebiegała prawidłowo, dzieciaczek 4kg, mówię nie wiem po kim, pewnie to kurier dhl, porodu sie nie bałam bo przecież tyle kobiet rodzi.....
Na ktg jeździłam do swissmedu bo blisko i nie chciało mi sie prosić nikogo, tam tez po badaniu doktor pokazał nam szpital, No super. Ale 6 tysi to wole wydać na wakacje......głupia byłam......
Po tygodniu o 3 w nocy dostałam skurczy, ale twardo nie pisałam nawet. W domu koczowalam do 7, wtedy w necie przeczytałam ze jak skurcze są co 5 min trzeba jechać. Ja miałam co 2......
Pojechałam, po 2 godzinach na izbie i papierologii, której mąż nie mógł załatwić, wzięli mnie na porodówke, sala super, studentki jak mówiły bez powołania tez super.......
Do 17 było super, ratowali jak mogły a postępu brak, wysłali je do domu a chciały zostać.......
Pózniej nie wiele pamietam, mąż nosił mnie pod prysznic, latał żeby załatwić cesarke, niczym do księdza po kolędzie, ale słyszał ze trzeba było szybciej przyjść......
Pózniej, wymioty, drgawki, skurcze parte..... Nie było nikogo, czasem ktoś wpadał mówił ze ok i rodzic dalej..... Przebicie pęcherza, kroplowka i nic, rodzic dalej, pózniej badanie, skrzep krwi wielkości piersi kurczaka, chciała Bogu ze mąż zobaczył, nie miał być przy porodZie, nie chciałam, i alarm krótko i natychmiast cc, te cześć znam z opowiadań.....
Nie miałam siły zejść na drugie łóżko, usłyszałam "chce pani dziecko zabić" nie wiedziałam wtedy ze to oni przyczynili sie do nieodwracalnych uszkodzeń w mózgu mojego dziecka....
Moj mąż mówił ze jestem wąska w tyłku, wiedziałam ze takiego dziecka nie urodze, nie ma szans, ale nic,
Pózniej cewnik znieczulenie porod, wielki chlust brązowych wód, zawał serca, panika,
Wielki dziecko, zabrali, po 15 min pokazali mi jego nogi, nie płakał, a nogi były sine, pózniej wywieźli go z sali w tym akwarium nakrytego przescieradlem, mąż prawie umarł. Okazało sie ze zdrowy i ze po co ta panika, trauma została,
Pózniej diagnoza ze nie będzie wiecej dzieci,
A pózniej badanie przesiewowe słuchu,
Eeeee to normalne, ucho zatkane, nie ma spiny, No to nie ma
O zasikanym, zakrwawionym i z****nym przez dziecko przescieradle opowiadać nie będę, bo po co zmieniać jak stare jest dobre.....
Po 2 miesiącach kontrola słuchu na akademii, jest niedosłuch lekki, pózniej drugie badanie, niedosłuch ciężki, ale diagnoza???? Obserwować!!!!!!! I po co tracić czas, w miedzy czasie badania w innych ośrodkach,,,, diagnoza; natychmiast aparatować, nie będzie mówiło. Okazało sie ze na akademii zrobili jedno badanie z 3 i na tej podstawie wysnuli wnioski..... Moje dziecko nie słyszy, bo ktos pomimo moich próśb miał mnie za wariatke
Nie ejstem hipohondrykiem, nie jestem nawiedzona baba, jestem bardzo wykształconą w kierunku medycznym osobą, pomimo błędów które pewnie moj iPad popełnił podczas pisania tego posta, wiedziałam jak reagować, reagowałam a każdy miał to gdzieś, a męża prawie wyniosła ochrona..... Wolałal policję
I co???? Teraz żałuje ze ufałam na tyle zby zaoszczędzić 6 tysięcy..... Obiecalam sobie ze zapłacę każdej koleżance, byle miała świadomość ze robi coś dla dziecka dobrego..... Bo przecież takie rzeczy sie ludzia zdarzają ale nie nam...... Spotkaliśmy wiele par w poczekalniach do lekarzy do których tak bardzo nie lubię chodzić..... I co ???? No moja żona 18h na klinicznej a moja 21.... Nasze dziecko i tak ma szczęście ze nie słyszy. Inne mają gorzej.
Poswiecilabym wszystkie wakacje swiata, wszystkie ciuchy, imprezy czy co tam jeszcze luksusowe byle by moje dziecko miało szanse żyć normalnie...... I co ja mu powiem.... Ze nie słyszy bo mamy taka służbę zdrowia? Czy ze zydziłam na cesarke prywatnie.
Wstyd cokolwiek
Nie popełniajcie moich błędów, 2 na 100000moźe dotknąć także was.
Ale dziecko nam najlepsze na świecie, i chwała Bogu ma takich rodziców jak ma.
Chociaż może trzeba było zawołać ta policję a nie straszyć......,
Ból to nic
Bedą, jeszcze przed porodem jak zmazywalam paznokcie a mąż sie pytał po co to mówiłam ze wyraźnie lipy patrzą czy palce nie sinieją,
Mąż powiedział ze tak silnych to nie widział
Schudł 3,5 kg, to sie nazywa święta cud
Pozdrawiam wszystkie mamy ;) powodzenia i pomyślcie,
Nie plucie sobie w brodę jak ja
Przepraszam za błędy, wybaczcie....
Anna
Są takie momenty w życiu, kiedy widząc ludzką krzywdę, myślimy sobie : dobrze ze takie rzeczy nas nie dotyczą.......
Ciąża przebiegała prawidłowo, dzieciaczek 4kg, mówię nie wiem po kim, pewnie to kurier dhl, porodu sie nie bałam bo przecież tyle kobiet rodzi.....
Na ktg jeździłam do swissmedu bo blisko i nie chciało mi sie prosić nikogo, tam tez po badaniu doktor pokazał nam szpital, No super. Ale 6 tysi to wole wydać na wakacje......głupia byłam......
Po tygodniu o 3 w nocy dostałam skurczy, ale twardo nie pisałam nawet. W domu koczowalam do 7, wtedy w necie przeczytałam ze jak skurcze są co 5 min trzeba jechać. Ja miałam co 2......
Pojechałam, po 2 godzinach na izbie i papierologii, której mąż nie mógł załatwić, wzięli mnie na porodówke, sala super, studentki jak mówiły bez powołania tez super.......
Do 17 było super, ratowali jak mogły a postępu brak, wysłali je do domu a chciały zostać.......
Pózniej nie wiele pamietam, mąż nosił mnie pod prysznic, latał żeby załatwić cesarke, niczym do księdza po kolędzie, ale słyszał ze trzeba było szybciej przyjść......
Pózniej, wymioty, drgawki, skurcze parte..... Nie było nikogo, czasem ktoś wpadał mówił ze ok i rodzic dalej..... Przebicie pęcherza, kroplowka i nic, rodzic dalej, pózniej badanie, skrzep krwi wielkości piersi kurczaka, chciała Bogu ze mąż zobaczył, nie miał być przy porodZie, nie chciałam, i alarm krótko i natychmiast cc, te cześć znam z opowiadań.....
Nie miałam siły zejść na drugie łóżko, usłyszałam "chce pani dziecko zabić" nie wiedziałam wtedy ze to oni przyczynili sie do nieodwracalnych uszkodzeń w mózgu mojego dziecka....
Moj mąż mówił ze jestem wąska w tyłku, wiedziałam ze takiego dziecka nie urodze, nie ma szans, ale nic,
Pózniej cewnik znieczulenie porod, wielki chlust brązowych wód, zawał serca, panika,
Wielki dziecko, zabrali, po 15 min pokazali mi jego nogi, nie płakał, a nogi były sine, pózniej wywieźli go z sali w tym akwarium nakrytego przescieradlem, mąż prawie umarł. Okazało sie ze zdrowy i ze po co ta panika, trauma została,
Pózniej diagnoza ze nie będzie wiecej dzieci,
A pózniej badanie przesiewowe słuchu,
Eeeee to normalne, ucho zatkane, nie ma spiny, No to nie ma
O zasikanym, zakrwawionym i z****nym przez dziecko przescieradle opowiadać nie będę, bo po co zmieniać jak stare jest dobre.....
Po 2 miesiącach kontrola słuchu na akademii, jest niedosłuch lekki, pózniej drugie badanie, niedosłuch ciężki, ale diagnoza???? Obserwować!!!!!!! I po co tracić czas, w miedzy czasie badania w innych ośrodkach,,,, diagnoza; natychmiast aparatować, nie będzie mówiło. Okazało sie ze na akademii zrobili jedno badanie z 3 i na tej podstawie wysnuli wnioski..... Moje dziecko nie słyszy, bo ktos pomimo moich próśb miał mnie za wariatke
Nie ejstem hipohondrykiem, nie jestem nawiedzona baba, jestem bardzo wykształconą w kierunku medycznym osobą, pomimo błędów które pewnie moj iPad popełnił podczas pisania tego posta, wiedziałam jak reagować, reagowałam a każdy miał to gdzieś, a męża prawie wyniosła ochrona..... Wolałal policję
I co???? Teraz żałuje ze ufałam na tyle zby zaoszczędzić 6 tysięcy..... Obiecalam sobie ze zapłacę każdej koleżance, byle miała świadomość ze robi coś dla dziecka dobrego..... Bo przecież takie rzeczy sie ludzia zdarzają ale nie nam...... Spotkaliśmy wiele par w poczekalniach do lekarzy do których tak bardzo nie lubię chodzić..... I co ???? No moja żona 18h na klinicznej a moja 21.... Nasze dziecko i tak ma szczęście ze nie słyszy. Inne mają gorzej.
Poswiecilabym wszystkie wakacje swiata, wszystkie ciuchy, imprezy czy co tam jeszcze luksusowe byle by moje dziecko miało szanse żyć normalnie...... I co ja mu powiem.... Ze nie słyszy bo mamy taka służbę zdrowia? Czy ze zydziłam na cesarke prywatnie.
Wstyd cokolwiek
Nie popełniajcie moich błędów, 2 na 100000moźe dotknąć także was.
Ale dziecko nam najlepsze na świecie, i chwała Bogu ma takich rodziców jak ma.
Chociaż może trzeba było zawołać ta policję a nie straszyć......,
Ból to nic
Bedą, jeszcze przed porodem jak zmazywalam paznokcie a mąż sie pytał po co to mówiłam ze wyraźnie lipy patrzą czy palce nie sinieją,
Mąż powiedział ze tak silnych to nie widział
Schudł 3,5 kg, to sie nazywa święta cud
Pozdrawiam wszystkie mamy ;) powodzenia i pomyślcie,
Nie plucie sobie w brodę jak ja
Przepraszam za błędy, wybaczcie....
Anna
Ja na szczęście miałam wszelkie wskazania do cesarki więc na Klinicznej ją wykonali. Ale naczekałam się bardzo długo. Dziecka po cesarce mi nie podali, zobaczyłam ją dopiero na sali poporodowej. Po cesarce bardzo bolał mnie brzuch. Kazali prać pyralginę i mówili, że po cc to normalne. Po 3 dniach wypis do domu. Po 5 nie wytrzymałam i poszłam do gina. Skierowanie do szpitala, antybiotyk, zakażenie. 3 dni w szpitalu, bez dziecka. Trauma okropna. Konowały jak zawsze wiedzą lepiej.
Jedyny plus - za drugim razem trafiłam na inny oddział - patologii ciąży - i tam - 180 stopni różnicy w stosunku do zwykłego porodowego. Także - może to kwestia ordynatora i podejścia na danym oddziale?
Przy drugim dziecku też wybrałabym opiekę prywatną.
Jedyny plus - za drugim razem trafiłam na inny oddział - patologii ciąży - i tam - 180 stopni różnicy w stosunku do zwykłego porodowego. Także - może to kwestia ordynatora i podejścia na danym oddziale?
Przy drugim dziecku też wybrałabym opiekę prywatną.
zuzko to ja mialam jeszcze lepiej cesarka bo nie bylo postepu porodu wczesniej dziecko wyciskali łokciami itp. mala przez to wszystko dostala 1 apgar
w 3 dobie po porodzie dostalam takich boli ze nie moglam sie o 1cm na lozku przesunac. dostalam przeciwbolowy rano badania. miedzy czasie zaczelo mi z rany strumieniem cos sie wylewac okazalo sie ze mam wode w plucach wokol osierdzia i jakies tam zakażenie mala mi zabrali mnie przeniesli do osobnej sali. corke chcieli wypisac mnie zostawic. ale mała zrobiła psikusa i przestala przybierac na wadze więc musieli ją zostawić. po kilku dniach dopiero ja zobaczyłam. ogółem w szpitalu 2 tyg. w sb na rannym obchodzie lekarz mówi że mnie wypisują wiec ja cała szczęśliwa, ale po godzinie przychodzi i pyta mnie czy ostatnio mialam badane crp czy cos tam innego mówie że nie mam pojęcia nich w karcie sprawdzi. okazało się że nie miałam a powiedzial że bez tego mnie nie wypisze więć po jakiś 2h przyszla dopiero pielegniarka pobrać mi krew na to badanie. do wieczora siedziałam jak na szpilkach czekając czy mnie wypiszą czy jednak nie. Okazało się że jest ok i że lekarz zaraz przyniesie wypis. Czekałam godzine w końcu się zjawił ale powiedział że musi mi jeszcze wypisać recepte i zaraz mi ja przyniesie wiec ja wszystko zapakowałam podziekowałam pielegniarkom ubrałam małą czekam czekam i nic. idę do pielegniarki zapytac co z tą receptą a ona nic nie wie przez 15 min wydzwania po szpitalu żeby znaleźć tego lekarza w końcu się udało ale no cóż jest na porodówce i nie może wyjść. mała zgrzana ja już dawno na korytarzu bo sale miałam zwolnic o 17 a jest juz po 20. w końcu lekarz się doczłapał, ale dając recepte powiedział że on nie wie czy dobrze ją wypisał bo teraz są zmiany wiec on nie wie jak ją wypisać. efekt był taki że nastepnego dnia o 8 rano (przypomne ze to mój pierwszy dzien z corka w domu po 2 tyg pobycie w szpitalu) telefon od lekarza ze mam przyjechac do szpitala bo on jednak zle wypelnil recepte
to tak w małym skrócie nie wspomne że albo wypisali mnie ze szpitala z zatorami na zyłach płucnych czyli zagrażające życiu, albo przez opóźnienie z braniem leku (bo nie miałam recepty) i po 3 dniach znow trafiłam do szpitala a moja 2 tygodniowa córka musiała być u dziadkow
w 3 dobie po porodzie dostalam takich boli ze nie moglam sie o 1cm na lozku przesunac. dostalam przeciwbolowy rano badania. miedzy czasie zaczelo mi z rany strumieniem cos sie wylewac okazalo sie ze mam wode w plucach wokol osierdzia i jakies tam zakażenie mala mi zabrali mnie przeniesli do osobnej sali. corke chcieli wypisac mnie zostawic. ale mała zrobiła psikusa i przestala przybierac na wadze więc musieli ją zostawić. po kilku dniach dopiero ja zobaczyłam. ogółem w szpitalu 2 tyg. w sb na rannym obchodzie lekarz mówi że mnie wypisują wiec ja cała szczęśliwa, ale po godzinie przychodzi i pyta mnie czy ostatnio mialam badane crp czy cos tam innego mówie że nie mam pojęcia nich w karcie sprawdzi. okazało się że nie miałam a powiedzial że bez tego mnie nie wypisze więć po jakiś 2h przyszla dopiero pielegniarka pobrać mi krew na to badanie. do wieczora siedziałam jak na szpilkach czekając czy mnie wypiszą czy jednak nie. Okazało się że jest ok i że lekarz zaraz przyniesie wypis. Czekałam godzine w końcu się zjawił ale powiedział że musi mi jeszcze wypisać recepte i zaraz mi ja przyniesie wiec ja wszystko zapakowałam podziekowałam pielegniarkom ubrałam małą czekam czekam i nic. idę do pielegniarki zapytac co z tą receptą a ona nic nie wie przez 15 min wydzwania po szpitalu żeby znaleźć tego lekarza w końcu się udało ale no cóż jest na porodówce i nie może wyjść. mała zgrzana ja już dawno na korytarzu bo sale miałam zwolnic o 17 a jest juz po 20. w końcu lekarz się doczłapał, ale dając recepte powiedział że on nie wie czy dobrze ją wypisał bo teraz są zmiany wiec on nie wie jak ją wypisać. efekt był taki że nastepnego dnia o 8 rano (przypomne ze to mój pierwszy dzien z corka w domu po 2 tyg pobycie w szpitalu) telefon od lekarza ze mam przyjechac do szpitala bo on jednak zle wypelnil recepte
to tak w małym skrócie nie wspomne że albo wypisali mnie ze szpitala z zatorami na zyłach płucnych czyli zagrażające życiu, albo przez opóźnienie z braniem leku (bo nie miałam recepty) i po 3 dniach znow trafiłam do szpitala a moja 2 tygodniowa córka musiała być u dziadkow
To ja, dla równowagi napiszę, że na klinicznej urodziłam mniej więcej w 6 godzin, od początku pytali mnie czy chcę zzo i jak tylko chciałam to je dostałam, urodziłam bezproblemowo, mimo , ze na 3 rodzące była jedna położna. Fakt, ze sale przepełnione, żarcie paskudne, opieki laktacyjnej nie było przez cały pobyt w szpitalu. Syn i ja jestesmy zdrowi, ale w razie komplikacji to nie wiem czy staneliby na wysokości zadania. Ale tego samego nie wiem o swissmedzie.
No i mała uwaga na marginesie - ciążę prowadziałm u prof Preisa - ordynatora na klinicznej, gdyby nie to odesłanoby mnie do innego szpitala a tatak - jakimś cudem miejsce się znalazło...
No i mała uwaga na marginesie - ciążę prowadziałm u prof Preisa - ordynatora na klinicznej, gdyby nie to odesłanoby mnie do innego szpitala a tatak - jakimś cudem miejsce się znalazło...
na pewno jest remont bo dopiero co wyremontowali całą porodówkę i się zastanawiam niby gdzie mógłbyć ten remont.
Ja miałam CC na Klinicznej i gdyby nie doświadczony położnik to bym tego porodu nie przeżyła!! CC z komplikacjami ale się udało z tego wyjść opieka po dla mnie bardzo dobra!!
Dziecko mi położyli na klatce od razu po opatrzeniu małego
Fakt ze Pani od laktacji nie widziałam ale na korytarzu jest informacja jak złapać tą Panią :)
Ja miałam CC na Klinicznej i gdyby nie doświadczony położnik to bym tego porodu nie przeżyła!! CC z komplikacjami ale się udało z tego wyjść opieka po dla mnie bardzo dobra!!
Dziecko mi położyli na klatce od razu po opatrzeniu małego
Fakt ze Pani od laktacji nie widziałam ale na korytarzu jest informacja jak złapać tą Panią :)
Kurcze, czasem jak czytam takie traumatyczne historię to poprostu nie wiem co myśleć, szok. Ja rodzilam na klinicznej, poród 11h, dostałam ZZO, fakt że musiałam poczekać na anestezjologa kilka godzin, polozna super poprowadziła poród, studentki też super, lekarze (anestezjolog i 2 gin.) przychodziło podczas porodu, interesowali sie. Potem opieka też super, pediatrzy bardzo mili, pielęgniarki świetne, gin. codziennie inny więc ciężko coś powiedzieć, lezalam tydzień bo mały miał żółtaczkę, pani od laktacji była u mnie często bo miałam problemy spore z karmieniem, już miałam jej dość, na jedzenie też złego słowa nie powiem. Aha, i też jestem szczupła, a raczej chuda i wąska, dziecko 3.8 kg i też myślałam że nie urodze ale zmierzyli mi na porodowce miednice i było ok, i rzeczywiście było. Nie wiem czy to kwestia tego na jaką zmianę sie trafi, jakiegoś szczęścia?
Sądzę, że to kwestia trafienia na dobrych lekarzy/położne. Tak naprawdę ci ludzie, tak jak my, mogą mieć gorszy dzień. Fakt, że wykonując tego typu zawód nie powinno przelewać się na pacjentów swoich problemów jednak ludzie są różni.
Staram się nie czytać i nie słuchać negatywnych opinii, bo to niczego dobrego nie wnosi. Człowiek tylko bardziej się stresuje i boi, czy i jego to nie spotka. Szczególnie jak jest się przed pierwszym porodem :). Kwestia jest taka, że babki dużo rzadziej dzielą się pozytywnymi opiniami na temat swoich porodów.
Staram się nie czytać i nie słuchać negatywnych opinii, bo to niczego dobrego nie wnosi. Człowiek tylko bardziej się stresuje i boi, czy i jego to nie spotka. Szczególnie jak jest się przed pierwszym porodem :). Kwestia jest taka, że babki dużo rzadziej dzielą się pozytywnymi opiniami na temat swoich porodów.
No tak, zgadzam się, że to kwestia ludzi na których się trafi. Jednak jak się czyta, że przez zwlekanie z cc dziecko jest chore na resztę życia to krew mnie zalewa i chciałoby się zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. A tak w ogóle, to ja byłam zadowolona z klinicznej przy pierwszym porodzie, ale jak sobie teraz przypomnę, to rzadko sprawdzali stan dziecka, raz na kilka h ktoś przyszedł i przyłożył sondę od ktg do brzucha, żeby sprawdzić tętno. Ciekawo czy jakby się coś działo to by to w ogóle wyłapali. Trochę to przerażające.
No tak,mi sprawdzano tętno, ale ktg popsute i ciqgle stało w miejscu, Zzo owszem dostępne, spóźnilo siie 12 h, ale na ratowanie życia anastezjolog znalazł se w sekundę, jak dostałam krwotoku to było nawet pól sali lekarzy i personelu. Do 17 bylo super, położna i studentki, pózniej wywalone na mnie, wpadali co 2h i kazali rodzic, k.....wa 21 wiek!!!!!!!! Gdyby nie maz nikt by nie zauwazyl nawet ze mam krwotok. Błagam wszystkie kobiety, możecie trafić tak samo jak ja, nie popełniajcie tego błędu, tego sie nie cofnie a żal do końca życia. Co ja powiem synowi ?????? Chyba ze żal mi było na cesarke..... Ale dobrze ze żyje, chociaż coś. ;)))))) pozdrawiam, gdybym miała miliony postawiłaby, wszystkim prywatne kliniki!!!!!!!! Ja już ryzykować nie będę, gdzieś musi być ta 1 na 100 co chu...owo trafi, i to byłam ja, a raczej moj synek ;) powodzenia
Do końca życia będę uświadamiać ludzi, bo nigdy sie nie pogodze z tym co nas spotkało !!!!!!!!
Do końca życia będę uświadamiać ludzi, bo nigdy sie nie pogodze z tym co nas spotkało !!!!!!!!
juz rozwijam: jedna toatela dla wszystkich, a że porodowka jest na oddziale na 1 piętrze, to jest to toaleta dla pacjentek oddizału i porodówki. to samo z prysznicem.
i strasznie dużo ludzi się tam przewija. położne i lekarze z porodówki, polozne i lekarze z oddziału. i jeszcze studenci, stażyści. nie zapominajmy o innych pacjentach i ich rodzinach.
remont ma jeszcze potrwać, więc w przyszłym tygodniu się tam lepiej nie wybieraj.
i strasznie dużo ludzi się tam przewija. położne i lekarze z porodówki, polozne i lekarze z oddziału. i jeszcze studenci, stażyści. nie zapominajmy o innych pacjentach i ich rodzinach.
remont ma jeszcze potrwać, więc w przyszłym tygodniu się tam lepiej nie wybieraj.
Rodzilam na koniec kwietnia. Może to kwestia przypadku, ale mam raczej negatywne odczucia. Zdaje się, że rządzą na klinicznej pielęgniarki, a młodzi lek sobie z nimi nie radzą. Na dzień dobry słyszałam jak pielęgniarka strofowala "pani DOKTÓR tak się nie robi". Zwlekali z moją cc, kiedy wymeczona poprosiłam o znieczulenie, usłyszałam, że na to jest za późno a lekarz jest i tak przy innej pacjentce. Wyglądało to jakby był jeden lekarz ( rodzilam w dzień). Papier podpisywalam prawie nieprzytomna. Nie wiem dlaczego znieczulenie miałam ogólne, przez to dziecko zobaczyłam dopiero następnego dnia!!! Wtedy byłam zbyt słaba, żeby zapytać, a po wybudzeniu nikt nie wytłumaczył mi. Na sali pooperacyjnej ok, z wyjątkiem jednej p. która wparowala następnego dnia i kazała nam wstawać (nawet cewnikow nie miałyśmy zajętych) Sala poloznic - porażka! Zero pomocy, tylko niepytane pielęgniarki potrafiły się mądrzyć. Na pomoc laktacyjna nie doczekalysmy się przez 2 doby, chociaż na sali kilka razy o to prosilysmy. Jedna p. zapytała zniecierpliwionym tonem czego to my nie wiemy! Może to kwestia długiego weekendu, że nikogo nie było, ale do cholery w święta też się rodzi. Panie bufetowe raz dobre, potrafiły komentować: to nie hotel, te które mogą niech same podchodzą po jedzenie... Udało mi się wyjść po 2 dobach, trzeciej bym nie zniosła. Na zakończenie, panie dziecku zrobiły wypis, a o mnie zapomniały...
Rodziłam na klinicznej w grudniu, jestem bardzo zadowolona, poszłabym tam drugi raz. Panie na izbie przyjęć przemiłe i pomocne, byłam 2 dni na patologii ciąży i tam lekarze ok. ale pielęgniarki to mieszane towarzystwo, są kobiety do rany przyłóż i są takie, które po prostu są. Na porodówce moja położna najlepsza na świecie Pani Mirella B. nie chodziłam do szkoły rodzenia ale z tą Panią nie jest to potrzebne, daje dużo wiary w swoje możliwości. Przy porodzie były też 2 studentki na które wyraziłam pisemną zgodę na IP. Sale porodowe nowiutkie, poród aktywny można wstawać, kucać, skakać na piłce i brać prysznic. Dzidziuś po porodzie ląduje na brzuszku mamy, tata przecina pępowinę (poród rodzinny bezpłatny). Podczas zszywania dziecko bada pediatra, zaraz po tym na sali obok dostaje się dzidziusia i można po siedzieć z mężem. Na położnictwie nie jest już tak ładnie ( ja trafiłam na weekend) położne nie zbyt zainteresowane, sala 2-4 osobowa i odpłatne 1, niestety osoby towarzyszące nie mogą przebywać już na salach, co bardzo mnie zmartwiło :( Pani Reginka z poradni laktacyjnej tylko w tygodniu, w week nikt nie potrafił mi pomóc oprócz koleżanki z łóżka obok. Jedzenie średnie ale da się przeżyć...a i jeszcze, Pan dr który robił mi usg wyliczył wagę co do grama. Środki przeciwbólowe, mleko modyfikowane w jednorazowych butelkach ze smoczkiem donoszone codziennie. Znieczulenie do porodu dla wszystkich. Polecam wszystkim!
Poród na Klinicznej
Ja rodziłam pod koniec sierpnia 2014r i chętnie podzielę się opinią bo sama przed porodem ich szukałam... A więc - sala porodowa super,klimatyzacja, czyściutko,łazienka nowa...Poród rodzinny bezpłatny. Przez cały poród może być z Tobą osoba towarzysząca,po porodzie na kilka sekund położyli mi dziecko na brzuch, potem szyli(dziewczyny nie bójcie się nacinania krocza - mega ułatwia,nic nie boli) a potem z powrotem dali mi dziecko.A potem przewiezli mnie na oddział gdzie juz przy drzwiach trzeba rozstac się np z mężem. Odwiedziny tylko w pok.odwiedzin,sale średnio ciekawe,jedzenie ok, ja z poradni laktacyjnej nie byłam zadowolona - w weekend nikogo nie było a problem mialam ogromny,pielegniarki różne, ale za to dziecko ma fachową opiekę i w razie konieczności robione są wszystkie badania!Przy porodzie położna p.Mirella - bez niej chyba bym nie urodziła.Kobieta bardzo opanowana i stanowcza. A jeżeli chodzi o znieczulenie to pytają czy chcesz.
Jeżeli chodzi o pród na Klinicznej:
Rodziłam tam 3 tygodnie temu, dokladnie 1 grudnia 2014 r. Jeżeli będzie mi dane mieć następne dziecko to na pewno tam wrócę. :) Otóż, moją ciążę prowadził dr Przemysław Adamski, ginekolog położnik, który jest również położnikiem na Klinicznej (natomiast przyjmuje pacjentki w Polmedzie w Manhattanie). Zawsze bałam się, że przenoszę ciążę i że przez to mogłoby być coś nie tak. Termin wedle ostatniej miesiaczki miałam na 23 listopada, zaś wedle usg na 1 grudnia. Gdy byłam na wizycie u dr Adamskiego 27 listopada, powiedział on mi że jeżeli nie urodzę do 1 grudnia, to tegoż dnia mam przyjść do szpitala. Tak też się stało. Na Kliniczną przyjechaliśmy z mężem po 14:00, przed 16:00 już byliśmy na porodówce (osobna, łądna sala - piłki, osobna łazienka), tam zaczęli od ktg i ogólnej obserwacji. O 16:30 dostałam kroplówkę (oksytocynę), o 18:00 przyszedl dr Adamski (jako że nie miałam jeszcze skurczów) i przebił mi pęcherz płodowy - oeszły mi wody. Wtedy faktycznie zaczął się poród, przyszły bóle, co raz silniejsze, a o 20:40 nasz synek był już na swiecie:) Moj mąż był ciągle przy mnie i wcale nie przeszkadzało mi, że położne nie wiszą ciągle nade mną, jedynie co jakiś czas przychodziły sprawdzać co się dzieje, zresztą one ciągle były w gabinetach/salach obok, więc nawet jakby coś się działo nie było problemu by którąś zawołać. Kiedy zaczęły się parte, cały personel się zebrał (również studenci, wyraziłam zgodę by mogli uczestniczyć - fajne dziewczyny:) ) przyszedł mój lekarz no i w ciągu 15min nasz synek był na świecie:) Szycie w ogóle nie bolało, potem jak znieczulenie minęło również nie odczuwałam za bardzo bólu, jedynie lekki dyskomfort - dr Adamski naprawdę zrobił dobrą robotę. Dzidziusia dostałam dosłownie po szyciu (oczywiście jak się tylko urodził również mi go podano na około 10min). Około 23 zawieziono mnie na oddział poporodowy razem z synkiem. Jeżeli chodzi o opiekę poporodową, nie mogę złego słowa powiedzieć, zarówno jeżeli chodzi o opiekę położniczą jak i noworodkową. Jak się coś z dzieckiem działo to można było przyjść o każdej porze dnia i nocy i nawet jak się obudziło którąś z pań, to nie narzekały tylko z ochotą pomagały. Jeżeli którąś z dziewczyn z sali bolało miejsce szycia to bez problemu dostawały tabletki przeciwbólowe. Oczywiście były też mankamenty : sala 4-osobowa to trochę za dużo; sala odwiedzin zdecydowanie za mała, nie dają sztućców do jedzenia, chyba, że poprosisz, ale jak cię nie ma akurat w pokoju to dostajesz bez sztućców i jeżeli nie masz swoich to jakoś trzeba sobie poradzić;-)
Rodziłam tam 3 tygodnie temu, dokladnie 1 grudnia 2014 r. Jeżeli będzie mi dane mieć następne dziecko to na pewno tam wrócę. :) Otóż, moją ciążę prowadził dr Przemysław Adamski, ginekolog położnik, który jest również położnikiem na Klinicznej (natomiast przyjmuje pacjentki w Polmedzie w Manhattanie). Zawsze bałam się, że przenoszę ciążę i że przez to mogłoby być coś nie tak. Termin wedle ostatniej miesiaczki miałam na 23 listopada, zaś wedle usg na 1 grudnia. Gdy byłam na wizycie u dr Adamskiego 27 listopada, powiedział on mi że jeżeli nie urodzę do 1 grudnia, to tegoż dnia mam przyjść do szpitala. Tak też się stało. Na Kliniczną przyjechaliśmy z mężem po 14:00, przed 16:00 już byliśmy na porodówce (osobna, łądna sala - piłki, osobna łazienka), tam zaczęli od ktg i ogólnej obserwacji. O 16:30 dostałam kroplówkę (oksytocynę), o 18:00 przyszedl dr Adamski (jako że nie miałam jeszcze skurczów) i przebił mi pęcherz płodowy - oeszły mi wody. Wtedy faktycznie zaczął się poród, przyszły bóle, co raz silniejsze, a o 20:40 nasz synek był już na swiecie:) Moj mąż był ciągle przy mnie i wcale nie przeszkadzało mi, że położne nie wiszą ciągle nade mną, jedynie co jakiś czas przychodziły sprawdzać co się dzieje, zresztą one ciągle były w gabinetach/salach obok, więc nawet jakby coś się działo nie było problemu by którąś zawołać. Kiedy zaczęły się parte, cały personel się zebrał (również studenci, wyraziłam zgodę by mogli uczestniczyć - fajne dziewczyny:) ) przyszedł mój lekarz no i w ciągu 15min nasz synek był na świecie:) Szycie w ogóle nie bolało, potem jak znieczulenie minęło również nie odczuwałam za bardzo bólu, jedynie lekki dyskomfort - dr Adamski naprawdę zrobił dobrą robotę. Dzidziusia dostałam dosłownie po szyciu (oczywiście jak się tylko urodził również mi go podano na około 10min). Około 23 zawieziono mnie na oddział poporodowy razem z synkiem. Jeżeli chodzi o opiekę poporodową, nie mogę złego słowa powiedzieć, zarówno jeżeli chodzi o opiekę położniczą jak i noworodkową. Jak się coś z dzieckiem działo to można było przyjść o każdej porze dnia i nocy i nawet jak się obudziło którąś z pań, to nie narzekały tylko z ochotą pomagały. Jeżeli którąś z dziewczyn z sali bolało miejsce szycia to bez problemu dostawały tabletki przeciwbólowe. Oczywiście były też mankamenty : sala 4-osobowa to trochę za dużo; sala odwiedzin zdecydowanie za mała, nie dają sztućców do jedzenia, chyba, że poprosisz, ale jak cię nie ma akurat w pokoju to dostajesz bez sztućców i jeżeli nie masz swoich to jakoś trzeba sobie poradzić;-)
Witam;-) Miałam ogromna przyjemnosc rodzic na klinicznej moja ukochana coreczke Alicje;-) Personel niezwykle zyczliwy,przesympatyczny,pomocny . Dawno nie spotkalam tak wspanialych lekarzy,poloznych z pasja i zaangazowaniem wykonujacych swoj zawod. Po cesarskim cieciu zaopiekowana sie mna ,caly czas przynoszono leki,pytano jak sie czuje,rano rehabilitantka pokazala cwiczenia po ktorych szybko wrocilam do sil. Opieka po porodzie fantastyczna. Pani Regina otoczyla opieka laktacyjna. Pani neonatog caly czas monitorowala parametry malej. Skladam podziekowania anestezjologowi ,ktory w czasie zabiegu wspieral;-) I Cudownym pania poloznym. Calemu personelowi dziekuje!!! Nie rozumiem zupelnie tylu negatywnych komentarzy. Rodzic tylko tam!!!
Widzę, że pozytywne opinie, jak była moja nadal aktualne. Wprawdzie rodziłam tam w lipcu 2012 roku , jechałam specjalnie z Gdyni na Kliniczną, a byłam zachwycona ogółem, poza bólami porodowymi:)Chciałabym mieć drugie dziecko i na pewno bym pojechała na Kliniczną, jednak na myśl o moich bólach porodowych dostaje paraliżu i od razu mi się odechciewa:(
odświeżam temat, jestem w 8 miesiacu i zastanawiam się gdzie rodzić.
Jak to jest ze znieczuleniem? Czy jest duża szansa? Co warto spakować do torby szpitalnej? Czy szpital cokolwiek zapewnia? Jak jest z noszeniem majtek po porodzie? Można? Na zaspie jest to zabronione. No i czy rzeczywiście szpital często jest zapełniony i odsyłają?
Jak to jest ze znieczuleniem? Czy jest duża szansa? Co warto spakować do torby szpitalnej? Czy szpital cokolwiek zapewnia? Jak jest z noszeniem majtek po porodzie? Można? Na zaspie jest to zabronione. No i czy rzeczywiście szpital często jest zapełniony i odsyłają?
Co do zmiany pościeli na Klinicznej - jak poprosiłam zmienili, ale tylko prześcieradło. No i w weekend jest gorsza obsługa, a ja trafiłam na weekend. Warto mieć też własną sól fizjologiczną do zakrapiania noska i przemywania oczu, bo tam w pokojach niby jest ale czasem jak się skończy to nie mają od razu jakiegoś zapasu.
Trzeba mieć też swoje sztućce i kubek.
No i fajnie jak rodzina donosi jedzenie, bo tam jednak skąpo żywią.
Mi się jeszcze przydało kółko do siadania po porodzie. :)
Trzeba mieć też swoje sztućce i kubek.
No i fajnie jak rodzina donosi jedzenie, bo tam jednak skąpo żywią.
Mi się jeszcze przydało kółko do siadania po porodzie. :)
jak poprosisz to dadzą prześcieradło, i to z wielką łaską jeśli akurat trafisz na miłą panią, niestety personel sprzątający tam to nic miłego :) a że po porodziej jak usiądziesz to prawdopodobnie poleje się strumieniem to taki duży podkład jest jak znalazł.
Dodatkowo miej coś do jedzenia bo jeśli urodzisz po 17 to szpitalne dostaniesz dopiero rano. W tygodniu jest czynny bufet w piwnicy ale w weekend nie. No i coś słodkiego, my z koleżanką z sali byłyśmy tak na słodkie po porodzie napalone że całą bombonierkę merci zjadłyśmy w jeden wieczór :P
Dodatkowo miej coś do jedzenia bo jeśli urodzisz po 17 to szpitalne dostaniesz dopiero rano. W tygodniu jest czynny bufet w piwnicy ale w weekend nie. No i coś słodkiego, my z koleżanką z sali byłyśmy tak na słodkie po porodzie napalone że całą bombonierkę merci zjadłyśmy w jeden wieczór :P
odwiedziny na salach sa o okreslonych godzinach ( 3x po 1 godz.), mamo blizniaczkow, pewnie bedziesz miec cc i dzidzie pewnie beda na neoatologii, bardzo super jest tam opieka i bardzo zyczliwy personel, na pewno pomoga z kp, jest pani regina i pani bogusia, mleczko w razie czego tez mozna dostac w buteleczach. a polozniczym sprzatane jest 2 czy 3 razy dziennie (lazienki), poscieli raczej nie wymieniaja, przydadza sie duze podklady na lozko, swoje sztucce, kubek, i papier toal. na salach jest goracao, polecam cienki szlafrok, warto zabrac pojemnik do sterylizacji w mikrofali, np. laktatora, na korytarzu jest mikrofala, przeznaczona do sterylizacji. jedzenie, jak jedzenie, otruc sie nie otrujesz, sniadanie i obiad do przelkniecia, na kolacje warto miec cos swojego, aha, co do wypowiedzi powyżej, mi po porodzie o 20 podali kolację.
2 osobowa z łazienką to tylko na zamówienie i jak akurat będzie wolna, czyli kwestia szczęścia...nie wiem czy to jest standard, ale jak lezałam dwoje par bliźniąt leżało na neonatologii, nawet nie w inkubatorach, po prostu na oberwacji, być może zalezy od stanu dzieci, ale jedna para na pewno była donoszona i bezproblemowa, a kilka dni były na neo. jak dzieci są na enaonatologii, to możesz z nimi być cały czas, mąż tez może wejść, ale tylko pojedyńczo można tam być. w nocy możesz przychodzić na karmienie, możez tez donosić swoje mleko, możez przewijac itd.tylko kąpać Ci nie pozwolą. jak będziesz z dziećmi na sali już na położnictwie, to tylko 3 x po 1 godzinie moze ktoś być. ewentualnie możez wyjść z wózeczkami do pokoju odwiedzin, ale tam jest strasznie ciasno. na położnictwo przychodzą położne z neonatologii wieczorem kąpać dzidzie i lekarze na obchód, wazenie itd. ciesz się, że wróciły jakiekolwiek odzwiedziny na położnictwie, rok temu był calkowity zakaz. p.s. gratulacje podwójnego szczescia:)
Jeżeli bliźnięta są donoszone i nie mają zaburzeń w adaptacji pozostają z mamą. Oczywiście jeżeli mama jest bardzo osłabiona to dzieci pozostają na neonatologii, ale jak wiadomo rozłąka z dziećmi nie służy karmieniu piersią, więc lepiej się spiąć i nie oddawać dzieci. Zawsze można poprosić położne aby pomogły np w przewinięciu.
Ja nie byłam oglądać, info zbierałam z opinii na tym forum, na stronie szpitala masz zdjęcia porodówki, na oddział położniczy chyba i tak nie wpuszczą, żeby zwiedzać. wlaściwie co Ci da oglądanie, rzeczywistości nie zmienisz :) mozez się ew. zapisać do szkoły rodzenia tam, wtedy jest zwiedzanie porodówki no i dowiesz się jakie zwyczaje tam panują z pierwszej ręki:)
Ja słyszałam, że bez problemu można oddział zwiedzić, tak mówiła i zachęcała nawet moja ginekolog prowadząca ciążę, ale kazała dać dzieciom jeszcze podrosnąć :)
to dziwne, moze o oddział porodowy jej chodziło, bo na położniczy nawet tatusiowe jeszcze rok temu wchodzic nie mogli, a co dopiero ktoś z zewnątrz..lezałam tam tydzień i żadnych zwiedzających nie widziałam, poza tym co tam zwiedzac, sale jak ale, łóżko, przewijak, szafka przy łózku i zlew...łazienka obskurna, i korytarz z czajnikiem i mikrofalą...
to dziwne, moze o oddział porodowy jej chodziło, bo na położniczy nawet tatusiowe jeszcze rok temu wchodzic nie mogli, a co dopiero ktoś z zewnątrz..lezałam tam tydzień i żadnych zwiedzających nie widziałam, poza tym co tam zwiedzac, sale jak ale, łóżko, przewijak, szafka przy łózku i zlew...łazienka obskurna, i korytarz z czajnikiem i mikrofalą...
Witam ;) Jestem położną i właścicielką szkoły rodzenia "Zaufaj Położnej" w Gdyni. W ramach kursów zwiedzamy salę porodową na Klinicznej ;) Dodatkowo oczywiście zabieram Panie na oddział położniczy, noworodkowy, pokazuję gdzie jest rejestracja itd itd ;) "Wycieczka" jest już w cenie kursu :) dodatkowo obejrzyjcie zdjęcia ze szkoły ;) Mam noworodki do kąpania (2,5 kg i 56 cm medyczne z certyfikatem), wanienki i przewijaki dla każdej pary ćwiczącej, model dziecka do nauki karmienia piersią, laktatory do nauki obsługi. Opowiadam o cięciu cesarskim, znieczuleniu zewnątrzoponowym, seksie po porodzie -czyli o wszystkim ;) Bez pomijania tego co jest ważne! Nie chce robić złego wrażenia taką formą reklamy, więc w ramach przeprosin na hasło w zgłoszeniu "trójmiasto,pl" cenę kursu obniżam o 50 zł ;)
sala komercyjna o podwyzszonym standardzie 1 i 2 osobowa jest płatna co laska, idziesz rodzić i jak bedzie wolna to zaklepuje mąż czy ktoś kto jest z Toba u polożnej czy w dyżurce, nie ma mozliwosci wczesniejszej rezerwacji, czyli albo akurat trafisz albo nie, no chyba, ze masz ciocie, siostre, mame, sasiadke na oddziale, to pewnie nie ma problemu....ja akurat nie trafilam na wolna, ale na zwyklej tez lezalam 2 osobowej...bylo ok, poszlam tam rodzic, nie pachniec w spa...
Rodziłam w marcu drugie dziecko, było to moje drugie cc.
Zaraz po cesarce mama jedzie na salę pooperacyjną, która jest tuż przy dyżurce położnych, a dzieciątko na neonatologię. Zaraz za dzieckiem idzie tata i jeśli jest wszystko ok, to tata zostaje z maleństwem ok 2 godziny w pokoju pielęgniarek, gdzie są szczepienia i gdzie przywożą maluchy zaraz po porodach. Do mamy na salę pooperacyjną nie może nikt wchodzić.
Po ok 2 h od cc dostałam malutką do nakarmienia (położna neonatologiczna ją przywiozła i pomogła przystawić). Ku mojej ogromnej radości, Corcia została ze mną (skóra do skóry) i była ze mną na sali pooperacyjnej ok 8h, tylko na chwilę zabrana do przewinięcia.
Po 1 w nocy pielęgniarki zabrały ją na noc (jedyny minus - nie dostałam jej na karmienie w nocy - wtedy dostała butlę, mimo, że nie chciałam).
Rano znów pielęgniarka z neonatologii przywiozła mi córcię, i by się nią zająć musiałam zacząć się pionizować. Położne pomagały, gdy mała mi się zsunęła itp., ale mają na tej sali dużo pracy, więc ciężko aby były one na zawołanie. Po ok 24h spionizowałam się, i przeszłam na położniczy. Była wolna sala 2 osobowa komercyjna i to była bardzo dobra decyzja - fotel do karmienia był dla mnie wygodniejszy niż łóżko, a obecność drugiej mamy bardzo pomaga.
Po 2 cc musiałam robić sama wszystko przy dziecku, (wstać, przewinąć, wziąć na ręce, usiąść ), co wyszło mi na dobre - bolało, ale rozchodziłam się i funkcjonowałam w miarę normalnie. Po 5 dobie wyszłyśmy i sama weszłam do wanny w domu! (kto miał cc wie, że podniesienie nogi by wejść do głębokiej wanny nie jest łatwe). Pierwsze cc w Swissmedzie - położne i mąż non stop pomagały, ja prawie cały czas leżałam, i w domu 2 tyg nie mogłam wstać z łóżka ani wejść sama do wanny. Kliniczną polecam jeśli chodzi o opiekę po operacji, a położne i pielęgniarki z neonatologii są bardzo troskliwe i pomocne (może poza 2 wyjątkami).
Zaraz po cesarce mama jedzie na salę pooperacyjną, która jest tuż przy dyżurce położnych, a dzieciątko na neonatologię. Zaraz za dzieckiem idzie tata i jeśli jest wszystko ok, to tata zostaje z maleństwem ok 2 godziny w pokoju pielęgniarek, gdzie są szczepienia i gdzie przywożą maluchy zaraz po porodach. Do mamy na salę pooperacyjną nie może nikt wchodzić.
Po ok 2 h od cc dostałam malutką do nakarmienia (położna neonatologiczna ją przywiozła i pomogła przystawić). Ku mojej ogromnej radości, Corcia została ze mną (skóra do skóry) i była ze mną na sali pooperacyjnej ok 8h, tylko na chwilę zabrana do przewinięcia.
Po 1 w nocy pielęgniarki zabrały ją na noc (jedyny minus - nie dostałam jej na karmienie w nocy - wtedy dostała butlę, mimo, że nie chciałam).
Rano znów pielęgniarka z neonatologii przywiozła mi córcię, i by się nią zająć musiałam zacząć się pionizować. Położne pomagały, gdy mała mi się zsunęła itp., ale mają na tej sali dużo pracy, więc ciężko aby były one na zawołanie. Po ok 24h spionizowałam się, i przeszłam na położniczy. Była wolna sala 2 osobowa komercyjna i to była bardzo dobra decyzja - fotel do karmienia był dla mnie wygodniejszy niż łóżko, a obecność drugiej mamy bardzo pomaga.
Po 2 cc musiałam robić sama wszystko przy dziecku, (wstać, przewinąć, wziąć na ręce, usiąść ), co wyszło mi na dobre - bolało, ale rozchodziłam się i funkcjonowałam w miarę normalnie. Po 5 dobie wyszłyśmy i sama weszłam do wanny w domu! (kto miał cc wie, że podniesienie nogi by wejść do głębokiej wanny nie jest łatwe). Pierwsze cc w Swissmedzie - położne i mąż non stop pomagały, ja prawie cały czas leżałam, i w domu 2 tyg nie mogłam wstać z łóżka ani wejść sama do wanny. Kliniczną polecam jeśli chodzi o opiekę po operacji, a położne i pielęgniarki z neonatologii są bardzo troskliwe i pomocne (może poza 2 wyjątkami).
Bardzo polecam ten szpital. Rodziłam przez CC. Bałam się że nie będę miała kontaktu z córką a tym czasem szpital i cały personel bardzo przyjazny, nastawiony na pomoc i jak najbardziej komfortowe przywitanie na świecie Twojego dziecka. Wspaniały anestezjolog który cały czas opowiadał co się dzieje, przekazał tacie wszystkie informacje, dzięki niemu byłam pewna że jak tylko stracę małą z oczu to przejmie ją tata.
Zapewniony kontakt skóra skóra, zaraz po urodzeniu pokazano mi córeczkę potem mogłam obserwować badanie przez lekarza a po chwili przemiły anestezjolog pomógł mi przytulić małą. To trwa chwilę ale biorąc pod uwagę skomplikowanie operacji i przede wszystkim czas porodu to powiem wam że było to wystarczająco długo bym mogła ją poczuć i przeżyć całą sobą jej narodziny. Już za dzwiami czeka tata który ma potem pełen dostęp do dziecka. Mówcie swoim partnerom żeby podkreślili że chcą przytulać dziecko - nikt nie odmówi ale czasem obsługa ma tyle pracy że może po prostu nie zaproponować. Dziecko jeśli jest OK i ty czujesz się na siłach przywiozą na karmienie, u tych mam które nie są w stanie nakarmić lub dzieci muszą być w inkubatorach proponują laktator i karmią Waszym mleczkiem. Ja dostałam mała po 30 min bo miała silny odruch ssania i szukała juz piersi i malutka została ze mną aż do opuszczenia sali poporodowej. Uważam że infrastruktura, lazienki czy brak prywatnych pokoi na zamówienie to żadne minusy, zobaczycie same, to się potem nie liczy, plus fakt że na sali jest ktoś kto przeżywa to samo co ty jest krzepiący. Najwazniejsze obsługa, lekarze, położne wszyscy są wspaniali, pomocni, uśmiechnięci. Wiadomo każdy może mieć gorszy dzień ale uważam że obsługa na Klinicznej to ludzie z powołaniem i polecam z całego serca. Wszystkim położnym I szczególnie przemiłemu panu anestezjologowi bardzo dziękuje. Poród nawet na sali operacyjnej był wspaniały a wszyscy troskliwi.
Zapewniony kontakt skóra skóra, zaraz po urodzeniu pokazano mi córeczkę potem mogłam obserwować badanie przez lekarza a po chwili przemiły anestezjolog pomógł mi przytulić małą. To trwa chwilę ale biorąc pod uwagę skomplikowanie operacji i przede wszystkim czas porodu to powiem wam że było to wystarczająco długo bym mogła ją poczuć i przeżyć całą sobą jej narodziny. Już za dzwiami czeka tata który ma potem pełen dostęp do dziecka. Mówcie swoim partnerom żeby podkreślili że chcą przytulać dziecko - nikt nie odmówi ale czasem obsługa ma tyle pracy że może po prostu nie zaproponować. Dziecko jeśli jest OK i ty czujesz się na siłach przywiozą na karmienie, u tych mam które nie są w stanie nakarmić lub dzieci muszą być w inkubatorach proponują laktator i karmią Waszym mleczkiem. Ja dostałam mała po 30 min bo miała silny odruch ssania i szukała juz piersi i malutka została ze mną aż do opuszczenia sali poporodowej. Uważam że infrastruktura, lazienki czy brak prywatnych pokoi na zamówienie to żadne minusy, zobaczycie same, to się potem nie liczy, plus fakt że na sali jest ktoś kto przeżywa to samo co ty jest krzepiący. Najwazniejsze obsługa, lekarze, położne wszyscy są wspaniali, pomocni, uśmiechnięci. Wiadomo każdy może mieć gorszy dzień ale uważam że obsługa na Klinicznej to ludzie z powołaniem i polecam z całego serca. Wszystkim położnym I szczególnie przemiłemu panu anestezjologowi bardzo dziękuje. Poród nawet na sali operacyjnej był wspaniały a wszyscy troskliwi.
ja nie mam takich miłych wspomnień z pobytu w tym szpitalu, a już na pewno nie czułam się tam jak w prywatnej klinice.
Było, to moje pierwsze dziecko, pierwszy poród. Na porodówkę trafiłam w nocy. Nikt się mną nie interesował, jedynie praktykantki czy tam studentki, nie wiem kim one tam były, były u mnie 2 razy, zmierzyć miednice, i wziąć zgodę na nacinanie krocza i może coś tam jeszcze było w tych papierach. Na moje pytanie, co dalej, jak to będzie wyglądało, jaki postęp, usłyszałam tylko, że jak przyjdzie poranna zmiana to zadecyduje.....
AHA...
bóle niesamowite, płakałam, z bezsilności z bólu.
Nie było, żadnej pomocy w bólu,typu prysznic, piłka, czy tam inne cuda które są niby dostępne w szpitalu.
Poranna zmiana zadecydowała, że podłączą oxy to pójdzie w 10 min, bo już rozwarcie było bardzo dużo.... no i poszło, a raczej ja poszłam na cc
nikt mnie nie zbadał, nie miałam usg, ani nikt nie sprawdził czy dziecko jest dobrze wstawione w kanał. Dopiero gdy po oxy zaczęło spadać tętno, położna poleciała po lekarza i NAGLE pełna sala!! lekarz zbadał, dziecko źle ułożone i natychmiastowa decyzja o cc. Ja już z wysiłku i bólu nie kontaktowałam.
Teraz czeka mnie 2 poród, na kliniczną już nie pojadę.
Było, to moje pierwsze dziecko, pierwszy poród. Na porodówkę trafiłam w nocy. Nikt się mną nie interesował, jedynie praktykantki czy tam studentki, nie wiem kim one tam były, były u mnie 2 razy, zmierzyć miednice, i wziąć zgodę na nacinanie krocza i może coś tam jeszcze było w tych papierach. Na moje pytanie, co dalej, jak to będzie wyglądało, jaki postęp, usłyszałam tylko, że jak przyjdzie poranna zmiana to zadecyduje.....
AHA...
bóle niesamowite, płakałam, z bezsilności z bólu.
Nie było, żadnej pomocy w bólu,typu prysznic, piłka, czy tam inne cuda które są niby dostępne w szpitalu.
Poranna zmiana zadecydowała, że podłączą oxy to pójdzie w 10 min, bo już rozwarcie było bardzo dużo.... no i poszło, a raczej ja poszłam na cc
nikt mnie nie zbadał, nie miałam usg, ani nikt nie sprawdził czy dziecko jest dobrze wstawione w kanał. Dopiero gdy po oxy zaczęło spadać tętno, położna poleciała po lekarza i NAGLE pełna sala!! lekarz zbadał, dziecko źle ułożone i natychmiastowa decyzja o cc. Ja już z wysiłku i bólu nie kontaktowałam.
Teraz czeka mnie 2 poród, na kliniczną już nie pojadę.
Ciekawa jestem czy fakt, ze szpital kończy swoją żywotność w następnym roku wpłynie na obsługę? Czy pracownikom będzie zależeć? Czy będą się starać? Żadnych większych inwestycji na pewno nie przewidują skoro się zamykają... poważnie zaczynam zastanawiać się nad Zaspą...
druga kwestia to czy ktoś wie, ze na klinicznej nie dają znieczulenia po 14? Czy może ktoś to potwierdzić?
druga kwestia to czy ktoś wie, ze na klinicznej nie dają znieczulenia po 14? Czy może ktoś to potwierdzić?
No jak najbardziej warto wykonać badania prenatalne. Ja już po 10 tygodniu ciąży wykonałam test nifty katowice pro który jest w pełni bezpieczny, nie niesie za sobą ryzyka poronienia. Do jego wykonania wystarczy mała próbka krwi mamy. Ten test to jedyny test nieinwazyjny prenatalny z ubezpieczeniem wyniku.