Widok
Chciałam dołączyć i ja swoją opinie na temat Róży.
Wesele mieliśmy tam 23 sierpnia. Po takim czasie mogę na trzeźwo ocenić, co było tak a co nie tak, oraz co najważniejsze wiem już od gości jak oni widzieli to wszystko.
Sale wybraliśmy Admiralską, czyli tą największą, mieszczącą się na samej górze. Wygląd jest w niej w miarę stonowany, więc nie potrzeba większych upiększeń, sam widok z okna robi największe wrażenie.
Kierownictwo bardzo miłe i służące radą, szczególnie pani R.( przepraszam, ale nie mam głowy do nazwisk).
Jedzenie smaczne i urozmaicone, każdy powinien znaleźć to, co lubi. Wybraliśmy tańsze menu za 129 zł/os (ja miałam cenę jeszcze z 2007) i na 100 osób dokupiliśmy jeszcze 50 szt. mięsa i spokojnie wystarczyło. Niektórzy goście mówili, że gdy jedna część stołów dostała 2 danie to druga część już kończyła. Jest to możliwe gdyż było dużo gości. Koleżanka, która miała wcześniej tam wesele „niunieczka” robiła na ok. 80 osób i wyglądało to u niej troszkę sprawniej.
Poprawiny robiliśmy z założenia, że niektórzy goście są z daleka i wypadałoby ich na koniec pożegnać obiadem. Za cenę 45 zł dostaliśmy żurek, schabowego średniego i kilka ziemniaczków. Cena duża i nieduża, wiadomo to nie jest sala weselna gdzie od osoby biorą ok. 10 zł.
To wszystko z takich rzeczy, które przychodzą mi do głowy. Na koniec zostawiłam sobie obsługę, bo jest najważniejsza na weselu. Może i nie powinnam tego już pisać gdyż dopiero będę wybierać się do restauracji i wszystko wyjaśniać, ale siedzi to we mnie i wkurza za każdym razem jak o tym pomyślę.
Na wesele zostały przywiezione owoce w piątek. Kupowałam m.in. nektarynki, twarde jak woły by wytrzymały długo. Bardzo się zdziwiłam jak zobaczyłam na paterach zgniłe owoce w sobotę. Teraz pytanie czy dostałam stare owoce od nich, czy po prostu kelnerzy byli na tyle ślepi, że tego nie zauważyli przy układaniu owoców. Tak i tak nie dobrze.
Niestety nie miałam takiej osoby na weselu, która od początku do końca mogłaby wszystko kontrolować, co się dzieje na Sali. Rodzice zajmowali się gośćmi, świadkowie nami, więc kierownik Sali zdawał tylko nam relacje, co się dzieje i z nami się niby konsultował. Ufaliśmy mu we wszystkim, bo przecież bez sensu by było gdybym w kiecce latała po kuchni i wszystko sprawdzała. Zostaliśmy poinformowani w czasie wesela przez kierownika Sali, że jeden z gości zrobił awanturę na kuchni. Teraz już wiem, czemu była ta awantura i zrobił ją ojczym mojego męża. Ponoć nie działała klima. Drzwi przy parkiecie były często otwarte, bo na Sali było bardzo gorąco. Awantura ta była również o to, że niektórzy kelnerzy byli podpici. Nie sama jak to wyglądało u nas, gdyż byliśmy obsługiwani tylko przez kierownika Sali, ale z tego, co pamiętam z wesele koleżanki to od jednego z kelnerów było czuć alkohol. Więc przestrzegam by przy podpisywaniu umowy zawrzeć, że ma być trzeźwa sprawna obsługa.
Gdy wesele było bliżej końca kierownik Sali pytał nas młodych czy może liczyć na wódkę weselną dla kelnerów. Rozmawialiśmy wcześniej z kierowniczką i pytaliśmy się o to, czy możemy dać alkohol. Ona kategorycznie powiedziała nie i kazała dać nam pieniądze ok. 50 zł na kelnera. Taka też była moja odpowiedz do kierownika Sali. On jednak powiedział, że woli wódkę, a my na to przystaliśmy. Jak się dowiedziałam po weselu moja teściowa, która była przy rozmowie z kierowniczką, myśląca, że robi dobrze bez porozumienia się z nami, poszła do kierownika sali na początku wesela i dała dla każdego kelnera po 50 zł. Teraz do głowy przychodzi mi jedynie to, że kierownik Sali po prostu wymusił od nas ten alkohol. Śmieszną rzeczą jest to, że pytał się nas o to na weselu, na poprawinach, a alkohol wziął jak się pakowaliśmy po poprawinach do domu z jedzeniem. (tu już zaczyna mi działać wyobraźnia i podejrzewam inny powód, czemu on się mnie o to tyle razy pytał, ale o tym napisze na koniec)
Wesele weselem gdzie jest zabawa, a poprawiny to już inna rzecz. Chciałam by każdy na spokojnie bez muzyki mógł porozmawiać z rodziną. Zastrzegłam przed kelnerem głównym, że nie ma być podawana wódka do obiadu, dopiero później jak ja wyrażę na to zgodę. W barkach z boku były inne alkohole, a na stole wino, więc jak ktoś miał kaca to mógł go zaleczyć czymś innym. Oczywiście niektórzy goście nękali dalej, pytali gdzie jest wódka, ja nie raz musiałam wyjaśniać mojej rodzince, że będzie, ale później. Kelner chodził kilka razy do mnie i mnie o tym informował. W końcu uległam i powiedziałam, że niech już postawi tą wódkę. Kilka dni temu dowiedziałam się, że ów kelner, kelner główny, który tak świadczył nam cały czas, sprzedał gościom weselnym 3 butelki wódki. Wódka ta była wódką weselną ( z naszymi naklejkami). Sprzedał za 150 zł wódkę, która do niego nie należała, ( bo swoją dostał jak pisałam wcześniej przy pakowaniu). Przyniósł ją gościom po tym jak ja wyraziłam zgodę. Teraz już wiem, czemu mnie tak o tym wszystkim informował.
Jeśli chodzi o obsługę to mogę jeszcze podpowiedzieć, żebyście liczyli dokładnie alkohol, jaki przywozicie, jaki zostaje po weselu i jaki zabieracie do domu, dodatkowo policzcie puste butelki. Ja na 100 osób miałam 110 butelek, gdzie nie dawałam po weselu nikomu na drogę i dużo z tego jakoś się ulotniło.
Jeśli zależy wam na tym by nikt was nie oszukał, nic nie zostało przeoczone zawrzyjcie to w umowie. To nie jest tylko odnośnie Róży Wiatrów, bo jest pełno miejsc gdzie tak może być. Uff ulżyło mi …
Wesele mieliśmy tam 23 sierpnia. Po takim czasie mogę na trzeźwo ocenić, co było tak a co nie tak, oraz co najważniejsze wiem już od gości jak oni widzieli to wszystko.
Sale wybraliśmy Admiralską, czyli tą największą, mieszczącą się na samej górze. Wygląd jest w niej w miarę stonowany, więc nie potrzeba większych upiększeń, sam widok z okna robi największe wrażenie.
Kierownictwo bardzo miłe i służące radą, szczególnie pani R.( przepraszam, ale nie mam głowy do nazwisk).
Jedzenie smaczne i urozmaicone, każdy powinien znaleźć to, co lubi. Wybraliśmy tańsze menu za 129 zł/os (ja miałam cenę jeszcze z 2007) i na 100 osób dokupiliśmy jeszcze 50 szt. mięsa i spokojnie wystarczyło. Niektórzy goście mówili, że gdy jedna część stołów dostała 2 danie to druga część już kończyła. Jest to możliwe gdyż było dużo gości. Koleżanka, która miała wcześniej tam wesele „niunieczka” robiła na ok. 80 osób i wyglądało to u niej troszkę sprawniej.
Poprawiny robiliśmy z założenia, że niektórzy goście są z daleka i wypadałoby ich na koniec pożegnać obiadem. Za cenę 45 zł dostaliśmy żurek, schabowego średniego i kilka ziemniaczków. Cena duża i nieduża, wiadomo to nie jest sala weselna gdzie od osoby biorą ok. 10 zł.
To wszystko z takich rzeczy, które przychodzą mi do głowy. Na koniec zostawiłam sobie obsługę, bo jest najważniejsza na weselu. Może i nie powinnam tego już pisać gdyż dopiero będę wybierać się do restauracji i wszystko wyjaśniać, ale siedzi to we mnie i wkurza za każdym razem jak o tym pomyślę.
Na wesele zostały przywiezione owoce w piątek. Kupowałam m.in. nektarynki, twarde jak woły by wytrzymały długo. Bardzo się zdziwiłam jak zobaczyłam na paterach zgniłe owoce w sobotę. Teraz pytanie czy dostałam stare owoce od nich, czy po prostu kelnerzy byli na tyle ślepi, że tego nie zauważyli przy układaniu owoców. Tak i tak nie dobrze.
Niestety nie miałam takiej osoby na weselu, która od początku do końca mogłaby wszystko kontrolować, co się dzieje na Sali. Rodzice zajmowali się gośćmi, świadkowie nami, więc kierownik Sali zdawał tylko nam relacje, co się dzieje i z nami się niby konsultował. Ufaliśmy mu we wszystkim, bo przecież bez sensu by było gdybym w kiecce latała po kuchni i wszystko sprawdzała. Zostaliśmy poinformowani w czasie wesela przez kierownika Sali, że jeden z gości zrobił awanturę na kuchni. Teraz już wiem, czemu była ta awantura i zrobił ją ojczym mojego męża. Ponoć nie działała klima. Drzwi przy parkiecie były często otwarte, bo na Sali było bardzo gorąco. Awantura ta była również o to, że niektórzy kelnerzy byli podpici. Nie sama jak to wyglądało u nas, gdyż byliśmy obsługiwani tylko przez kierownika Sali, ale z tego, co pamiętam z wesele koleżanki to od jednego z kelnerów było czuć alkohol. Więc przestrzegam by przy podpisywaniu umowy zawrzeć, że ma być trzeźwa sprawna obsługa.
Gdy wesele było bliżej końca kierownik Sali pytał nas młodych czy może liczyć na wódkę weselną dla kelnerów. Rozmawialiśmy wcześniej z kierowniczką i pytaliśmy się o to, czy możemy dać alkohol. Ona kategorycznie powiedziała nie i kazała dać nam pieniądze ok. 50 zł na kelnera. Taka też była moja odpowiedz do kierownika Sali. On jednak powiedział, że woli wódkę, a my na to przystaliśmy. Jak się dowiedziałam po weselu moja teściowa, która była przy rozmowie z kierowniczką, myśląca, że robi dobrze bez porozumienia się z nami, poszła do kierownika sali na początku wesela i dała dla każdego kelnera po 50 zł. Teraz do głowy przychodzi mi jedynie to, że kierownik Sali po prostu wymusił od nas ten alkohol. Śmieszną rzeczą jest to, że pytał się nas o to na weselu, na poprawinach, a alkohol wziął jak się pakowaliśmy po poprawinach do domu z jedzeniem. (tu już zaczyna mi działać wyobraźnia i podejrzewam inny powód, czemu on się mnie o to tyle razy pytał, ale o tym napisze na koniec)
Wesele weselem gdzie jest zabawa, a poprawiny to już inna rzecz. Chciałam by każdy na spokojnie bez muzyki mógł porozmawiać z rodziną. Zastrzegłam przed kelnerem głównym, że nie ma być podawana wódka do obiadu, dopiero później jak ja wyrażę na to zgodę. W barkach z boku były inne alkohole, a na stole wino, więc jak ktoś miał kaca to mógł go zaleczyć czymś innym. Oczywiście niektórzy goście nękali dalej, pytali gdzie jest wódka, ja nie raz musiałam wyjaśniać mojej rodzince, że będzie, ale później. Kelner chodził kilka razy do mnie i mnie o tym informował. W końcu uległam i powiedziałam, że niech już postawi tą wódkę. Kilka dni temu dowiedziałam się, że ów kelner, kelner główny, który tak świadczył nam cały czas, sprzedał gościom weselnym 3 butelki wódki. Wódka ta była wódką weselną ( z naszymi naklejkami). Sprzedał za 150 zł wódkę, która do niego nie należała, ( bo swoją dostał jak pisałam wcześniej przy pakowaniu). Przyniósł ją gościom po tym jak ja wyraziłam zgodę. Teraz już wiem, czemu mnie tak o tym wszystkim informował.
Jeśli chodzi o obsługę to mogę jeszcze podpowiedzieć, żebyście liczyli dokładnie alkohol, jaki przywozicie, jaki zostaje po weselu i jaki zabieracie do domu, dodatkowo policzcie puste butelki. Ja na 100 osób miałam 110 butelek, gdzie nie dawałam po weselu nikomu na drogę i dużo z tego jakoś się ulotniło.
Jeśli zależy wam na tym by nikt was nie oszukał, nic nie zostało przeoczone zawrzyjcie to w umowie. To nie jest tylko odnośnie Róży Wiatrów, bo jest pełno miejsc gdzie tak może być. Uff ulżyło mi …
Przykro mi to czytać no ale tak to już - wszystkim trzeba patrzeć na ręce :(
Ja mam mieć wesele w Róży i już chyba zacznę zapisywać sobie rzeczy na które mam zwrócić uwagę.
A nie wiecie czy jest możliwość w RW żeby to świadek dysponował alkoholem.
Byłam ostatnio w Orchidei i tam jest kontorek to którego klucz ma tylko świadek i to on dokłada wódkę na stoły.
Ja mam mieć wesele w Róży i już chyba zacznę zapisywać sobie rzeczy na które mam zwrócić uwagę.
A nie wiecie czy jest możliwość w RW żeby to świadek dysponował alkoholem.
Byłam ostatnio w Orchidei i tam jest kontorek to którego klucz ma tylko świadek i to on dokłada wódkę na stoły.
Porażka... =/ Teraz już się troszkę przestraszyłam... Od dawna dokładnie sobie zapisuję na co mam zwrócić uwagę na rozmowie przed weselem i choćbym miała czytać z kartki, to wypytam o wszystko i zastrzegę sobie wiele rzeczy, by nie musieć po swoim weselu pisać kolejnej negatywnej opinii...
Nie zazdroszczę, bo to naprawdę niemiła sytuacja, mam nadzieję, ze uda się ją Wam wyjaśnić.
Nie zazdroszczę, bo to naprawdę niemiła sytuacja, mam nadzieję, ze uda się ją Wam wyjaśnić.
Można ustalić, kto będzie dysponował alkoholem, ale tego nie da sie upilnować i tak. Alkohol my zawieźliśmy w piątek i wtedy był policzony. W dzień wesela nikt już nie sprawdzał ilości i tego ile idzie alkoholu.
Kelnerzy rozkładają alkohol w barku, do lodówki wkładają wódkę by była chłodna i resztę wkładają chyba do szafek na sali.
Ogólnie to nie ma sensu by kogoś przydzielać do tego i psuć też mu trochę zabawę w takim dniu. W końcu to tylko kropla w morzu wydatków.
Będę jechała do kierowniczki i powiem jak to wszystko wyglądało.
Wam jedynie dziewczyny pozostaje zawrzeć wasze życzenia, uwagi w umowie i później wyciągać ewentualnie konsekwencje z ich niedotrzymania.
Kelnerzy rozkładają alkohol w barku, do lodówki wkładają wódkę by była chłodna i resztę wkładają chyba do szafek na sali.
Ogólnie to nie ma sensu by kogoś przydzielać do tego i psuć też mu trochę zabawę w takim dniu. W końcu to tylko kropla w morzu wydatków.
Będę jechała do kierowniczki i powiem jak to wszystko wyglądało.
Wam jedynie dziewczyny pozostaje zawrzeć wasze życzenia, uwagi w umowie i później wyciągać ewentualnie konsekwencje z ich niedotrzymania.
Umowa umową, ale przecież nie zstrzegę sobie żeby kelnerzy nie kradli mi wódki bo to oczywiste że nie powinni tego robić.
Ga-eta jak bedziesz romawiała z ta panią z RW to powiedz że opinia o jej lokalu na tym forum jest coraz gorsza. Jeszcze parę takich incydentów i te wszytkie dobre opinie nie będą miały znaczenia.
Ga-eta jak bedziesz romawiała z ta panią z RW to powiedz że opinia o jej lokalu na tym forum jest coraz gorsza. Jeszcze parę takich incydentów i te wszytkie dobre opinie nie będą miały znaczenia.
Nie jest za późno ;), zawsze możesz pójść ze swoimi uwagami i powiedzieć babce, że zależy Ci na tym i na tym. Im też będzie zależało by wszystko dobrze, sprawnie szło i mieli dobrą opinię.
Róża to fajne miejsce, zawsze można wyskoczyć w trakcie wesela na szybcki plener, a na gościach z innych stron Polski widok morza będzie robił dobre wrażenie.
Róża to fajne miejsce, zawsze można wyskoczyć w trakcie wesela na szybcki plener, a na gościach z innych stron Polski widok morza będzie robił dobre wrażenie.
Tak czytam i samo mi się ciśnie na usta....
Jakie umowy, jakie pilnowanie kelnerów, jakie liczenia wódki...
Skandal że takie rzeczy dzieją się w centrum miasta w szanowanym lokalu. Po prostu są już tylko nastawieni na kasę, na nic więcej. Żadnej pomocy, byle jak najmniejszym kosztem i jeszcze okraść.
Może czas zmienić lokal?
My nie mieliśmy takich problemów. Wódkę, owoce itd. napoje zawieźliśmy w piątek. Nic nie liczyliśmy, bo i po co? Zaufanie to podstawa.
Na weselu podano to, co przywieźliśmy. Bez uwag. Dobra obsługa.
Po weselu w magazynku było jeszcze to, co zostało. Ponad 20 butelek wódki, soki, napoje itd.
Nawet napoczęte butelki schowali jak zwijali stoły. Podobnie z jedzeniem i ciastami - wszystko co zostało dostaliśmy do domu.
A lokal poza miastem - "Gosia" w Kielnie.
W Gdyni takie jaja? Skandal abym musiał jakieś zapisy w umowach robić kto pilnuje wódki, żeby obsługa była trzeźwa? Przecież to się rozumie samo z siebie :(
Olejcie ten lokal. Jest masa innych, za podobną cenę.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Jakie umowy, jakie pilnowanie kelnerów, jakie liczenia wódki...
Skandal że takie rzeczy dzieją się w centrum miasta w szanowanym lokalu. Po prostu są już tylko nastawieni na kasę, na nic więcej. Żadnej pomocy, byle jak najmniejszym kosztem i jeszcze okraść.
Może czas zmienić lokal?
My nie mieliśmy takich problemów. Wódkę, owoce itd. napoje zawieźliśmy w piątek. Nic nie liczyliśmy, bo i po co? Zaufanie to podstawa.
Na weselu podano to, co przywieźliśmy. Bez uwag. Dobra obsługa.
Po weselu w magazynku było jeszcze to, co zostało. Ponad 20 butelek wódki, soki, napoje itd.
Nawet napoczęte butelki schowali jak zwijali stoły. Podobnie z jedzeniem i ciastami - wszystko co zostało dostaliśmy do domu.
A lokal poza miastem - "Gosia" w Kielnie.
W Gdyni takie jaja? Skandal abym musiał jakieś zapisy w umowach robić kto pilnuje wódki, żeby obsługa była trzeźwa? Przecież to się rozumie samo z siebie :(
Olejcie ten lokal. Jest masa innych, za podobną cenę.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
ja miałam w Rózy wesle. Alk był w lodówkach i w barku naprzeciw stołów. Wszystko było liczone w dzien wesela jak i tez po bo kolejnego dnia były poprawiny. W dzien poprawin tez było wszystko liczone i było ok. Każdy z kelnerów dostał od nas po butelce. Bie było zadnej sciemy. Przykro ze ciebie to spotkało...........
Ponury - masz rację o skandal żeby takie rzeczy zawierać w umowie ale ja juz wpłaciłam zaliczkę i raczej się nie wycofam.
Chciałabym ufać ludziom no ale niestety na każdym kroku mam przykłady oszustw i krętactwa.
Róża Wiatrów miała zawsze dobrą opinię i chyba nadal ma ale przez jakiegos pieprzonego kelnera może ją stracić.
Trzeba to zgłosić włacicielom i niech obserwują swoich pracowników.
Chciałabym ufać ludziom no ale niestety na każdym kroku mam przykłady oszustw i krętactwa.
Róża Wiatrów miała zawsze dobrą opinię i chyba nadal ma ale przez jakiegos pieprzonego kelnera może ją stracić.
Trzeba to zgłosić włacicielom i niech obserwują swoich pracowników.
Ponury zgadzam się z Tobą. To, co się wydarzyło to naprawdę porażka... Zwłaszcza dla opinii tego lokalu na przyszłość. Tez mam podpisaną umowę, nie wycofam się już, ale jak widać, będę musiała patrzeć im na ręce, przykre.
I też uważam, że opinie, które zostały tutaj wyrażone, powinny dotrzeć do właścicieli lokalu, może gdy się zorientują, ze incydenty nie zostają pomiędzy nimi a klientami wyłącznie, popracuja nad tym, by te opinie znowu poszły w pozytywnym kierunku.
I też uważam, że opinie, które zostały tutaj wyrażone, powinny dotrzeć do właścicieli lokalu, może gdy się zorientują, ze incydenty nie zostają pomiędzy nimi a klientami wyłącznie, popracuja nad tym, by te opinie znowu poszły w pozytywnym kierunku.
Ja miałam wesele w Róży Wiatrów 21 czerwca 2008 w sali Admiralskiej i raczej nic złego nie mogę powiedzieć ani na kelnerów, ani na jedzenie ani na nic.
Kelnerzy skakali wokół nas (Pary młodej) i wokół gości. Jedzenia było bardzo dużo i wyszło smaczne.
Co do alkoholu nikt nam żadnej wódki nie zabrał, wszytko co zostało wróciło do nas - tyczy się to wódki, jedzenia i ciast.
Co do kelnerów i "zapłaty" dla nich. My jako para młoda daliśmy im na koniec wesela po wódce - kelnerów zostało 3, a rodzice dla każdego jeszcze dali po 50zł.
Nie czułam od nikogo alkoholu, nikt nic nie podbierał ani nie ukradł.
Stoły zostały ustawione tak jak sobie zyczyłam, może tylko dekoracja była nieco inna, ale w gruncie rzeczy taka jak chciałam.
Z tego co mi wiadomo goście też byli bardzo zadowoleni co widać jeszcze teraz po opowieściach rodziny, że było to jedno z lepszych wesel na których byli. Byli zadowoleni bo jedzenia było mnóstwo, alkohol był zimny z lodówki, napoje jak tylko się kończyły pojawiały się na stole, kawa i herbata były przynoszone jak tylko ktos o to poprosił.
Ja jestem bardzo zadowolona.
Faktem jest,że przed weslelem pilnowałam żeby wszytko co miało być zostało zapisane, potwierdzone i na 100% wykonane.
Taki ze mnie typ ;)...
Ja polecam z czystym sercem.
Kelnerzy skakali wokół nas (Pary młodej) i wokół gości. Jedzenia było bardzo dużo i wyszło smaczne.
Co do alkoholu nikt nam żadnej wódki nie zabrał, wszytko co zostało wróciło do nas - tyczy się to wódki, jedzenia i ciast.
Co do kelnerów i "zapłaty" dla nich. My jako para młoda daliśmy im na koniec wesela po wódce - kelnerów zostało 3, a rodzice dla każdego jeszcze dali po 50zł.
Nie czułam od nikogo alkoholu, nikt nic nie podbierał ani nie ukradł.
Stoły zostały ustawione tak jak sobie zyczyłam, może tylko dekoracja była nieco inna, ale w gruncie rzeczy taka jak chciałam.
Z tego co mi wiadomo goście też byli bardzo zadowoleni co widać jeszcze teraz po opowieściach rodziny, że było to jedno z lepszych wesel na których byli. Byli zadowoleni bo jedzenia było mnóstwo, alkohol był zimny z lodówki, napoje jak tylko się kończyły pojawiały się na stole, kawa i herbata były przynoszone jak tylko ktos o to poprosił.
Ja jestem bardzo zadowolona.
Faktem jest,że przed weslelem pilnowałam żeby wszytko co miało być zostało zapisane, potwierdzone i na 100% wykonane.
Taki ze mnie typ ;)...
Ja polecam z czystym sercem.
Wiesz co, nie wiem czy jest takie miejsce na prezenty itp bo my wszytko po kościele zawieźliśmy do domu, więc się tym nie interesowałam. Musiałabyś się spytać.
Co do wystroju sali to organizowała to Róża Wiatrów, ja tylko powiedziałam gdzie mają siedzieć goście (winietki były), sami zapropoowali żeby na drzwiach przed salą powiesić kartkę z rozkładem gdzie kto ma siedzieć, co było strzałem w 10-tkę.
tu masz kilka zdjęć. Mało pokazują ;) ale jakieś są :








a tu np szynka:


Co do wystroju sali to organizowała to Róża Wiatrów, ja tylko powiedziałam gdzie mają siedzieć goście (winietki były), sami zapropoowali żeby na drzwiach przed salą powiesić kartkę z rozkładem gdzie kto ma siedzieć, co było strzałem w 10-tkę.
tu masz kilka zdjęć. Mało pokazują ;) ale jakieś są :








a tu np szynka:



