Widok
Rozterki miłosne, dylematy,decyzje..
Mam 30 lat męża i dwoje dzieci,mieszkanie,pozornie szczęśliwą rodzinę.Dzieci planowane, kochane.Mąż dobry człowiek może mało wylewny w uczuciach ale porządny,pracowity, po przejściach ze zdrowiem,przetrwaliśmy wiele trudnych chwil..
I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to,że odnowił sie mój kontakt z moją pierwszą wielką miłością. odżyły te uczucia jakby to było wczoraj,wiem że on też żałuje, że nam sie nie udało byliśmy za młodzi..
jest w nas taki niedosyt że sie nie udało.. co by było gdybyśmy wtedy jednak zawalczyli..
A teraz, przecież jest juz za późno..mamy swoje rodziny,skrzywdzili byśmy tylu ludzi.. ale od miesiąca nie jestem sobą, tak jakbym nie mogła bez niego żyć,wiem,że on czuje to samo.
I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to,że odnowił sie mój kontakt z moją pierwszą wielką miłością. odżyły te uczucia jakby to było wczoraj,wiem że on też żałuje, że nam sie nie udało byliśmy za młodzi..
jest w nas taki niedosyt że sie nie udało.. co by było gdybyśmy wtedy jednak zawalczyli..
A teraz, przecież jest juz za późno..mamy swoje rodziny,skrzywdzili byśmy tylu ludzi.. ale od miesiąca nie jestem sobą, tak jakbym nie mogła bez niego żyć,wiem,że on czuje to samo.
Przejdzie Ci. Bardzo Ci tego życzę. Po latach to juz obcy człowiek, pamięta się tylko te dobre chwile, te motyle w brzuchu. Z jakiegoś powodu wam się wtedy nie udało. Nie rób sobie tego, wiem co czujesz, nuda, rutyna, szara codzienność, proza życia i nagle... tęcza, zaświergolenie.
Rachunek będzie słony.
PS. Znak niechybny - WIOSNA !
Rachunek będzie słony.
PS. Znak niechybny - WIOSNA !
Pierwsza Miłość zazwyczaj jest najefektowniejsza i w późniejszym czasie wzorujemy się na niej.
Byliście razem, kochaliście się, a mimo z jakiegoś powodu oboje odpuściliście. Młody wiek to nie zawsze powód do zakończenia znajomości.
Teraz pozostała pamięć, wspomnienia i możecie oboje tylko gdybać...
Bo czy warto jest wracać do tego co było między wami?
Masz całkiem udaną Rodzinę z tego co piszesz.
Może zamiast marzyć skup się na niej?
Spacer? Śnieg topnieje, korzystajcie. Może tym razem Ty spraw aby na twarzach Twoich dzieciaczków jak i męża zawitał uśmiech?
Byliście razem, kochaliście się, a mimo z jakiegoś powodu oboje odpuściliście. Młody wiek to nie zawsze powód do zakończenia znajomości.
Teraz pozostała pamięć, wspomnienia i możecie oboje tylko gdybać...
Bo czy warto jest wracać do tego co było między wami?
Masz całkiem udaną Rodzinę z tego co piszesz.
Może zamiast marzyć skup się na niej?
Spacer? Śnieg topnieje, korzystajcie. Może tym razem Ty spraw aby na twarzach Twoich dzieciaczków jak i męża zawitał uśmiech?
Dobrze, wszystko pięknie... motyle w brzuchu, dreszczyk emocji.. itp gdy leci muzyczka romantyczna to myśli się o tym jednym z przeszłości. Mnie podobnie spotkało.. ale nie pierwsza milość bo taką jest mój maż a ktoś z byłej pracy... gdzie zawsze sie zarzekalam, że nie mnie toto nigdy nie spodoba sie starszy mocno mężczyzna. Zabiłam to uczcucie..choć i on sie zakochał. Po paru latach nasze drogi znów sie zeszły i było tak jak u Ciebie.. spotkaliśmy sie raz na kawie.. on wydzwaniał a ja czułam się ze unoszę sie nad ziemią. I powiedzialam stop... zbyt mocno męza kocham i on mnie aby pakować się w skoki w bok i romanse. Zwłaszcza że taki odnowiony kontakt byłby świetną okazją aby zrewanżować się meżowi( kiedyś mnie zdradził z panienką:( jeden jedyny raz i wybaczyłam - bo wiem jak mnie kocha a ta zdrada na nowo pozwoliła się nam odrodzić:)
Dobra a co do Ciebie to pomyśl sobie tak z boku, co będzie jak się zaangażujesz? czy będziesz w stanie sobie spojrzeć w twarz? a co jak się mąż dowie o regularnym romansie? to bardziej boli bo wiadomo angażujemy sie calą sobą - zwłaszcza kobiety...
Chyba, że lepiej zgrzeszyć i załować niż....
Decyzja należy do Ciebie.. poza tym nic nie jest już takie pięknie, pierwsze jak z tą milością Waszą to jak odgrzewane kotlety...
Ale może warto się spotkać i pogadać... sama ocenisz i wiem jedno maż zawsze w takim rozrachunku wychodzi na in plus i kocha się bardziej:)
Ps- co to znaczy co piszesz.. pozornie szczęśliwa rodzine? albo się jest szczęśliwym albo nie..:)
Powodzenia
Piszesz, że On żaluje ale czego?? może równie jak i ty jest zmeczony małżeństwem.. mi tu pachnie romansem jak nic a nie wielką miłością sorry ale taka jest prawda.
Dobra a co do Ciebie to pomyśl sobie tak z boku, co będzie jak się zaangażujesz? czy będziesz w stanie sobie spojrzeć w twarz? a co jak się mąż dowie o regularnym romansie? to bardziej boli bo wiadomo angażujemy sie calą sobą - zwłaszcza kobiety...
Chyba, że lepiej zgrzeszyć i załować niż....
Decyzja należy do Ciebie.. poza tym nic nie jest już takie pięknie, pierwsze jak z tą milością Waszą to jak odgrzewane kotlety...
Ale może warto się spotkać i pogadać... sama ocenisz i wiem jedno maż zawsze w takim rozrachunku wychodzi na in plus i kocha się bardziej:)
Ps- co to znaczy co piszesz.. pozornie szczęśliwa rodzine? albo się jest szczęśliwym albo nie..:)
Powodzenia
Piszesz, że On żaluje ale czego?? może równie jak i ty jest zmeczony małżeństwem.. mi tu pachnie romansem jak nic a nie wielką miłością sorry ale taka jest prawda.
Nie zazdroszczę... Ale wiem skad biora sie nie takie "kłopoty". Wcale nie z powodu dawnych uczuć, czy tez nowych (w przypadku nowopoznanych ludzi np. na wyjeździe, w pracy, na imprezie itp)
To się bierze z tego "szczęścia". Mąż, mieszkanie, dzieci... No czego wiecej chcieć?! Po co nam spontan, zabawa, ekscytacja, odrobina luksusu (albo nawet więcej niż odrobina). No po co kobietom, które maja rodzinę to wszystko, po co poczucie że sa piekne?! Po co im to mówić?! Żonami są to niech się cieszą! Mieszkanie mają, czyli co, Pana Boga za nogi złapały?
Ja teraz, broń Boże, nie szydzę. Ale takie jest ogólne przekonanie, że jak sie ma rodzinę i jakiś kąt do mieszkania, to się powinno być najszczęśliwszą na świecie. To właśnie ta stagnacja robi te "kłopoty". Mężczyźni radzą sobie z tym po swojemu, a kobiety nie radzą.
To się bierze z tego "szczęścia". Mąż, mieszkanie, dzieci... No czego wiecej chcieć?! Po co nam spontan, zabawa, ekscytacja, odrobina luksusu (albo nawet więcej niż odrobina). No po co kobietom, które maja rodzinę to wszystko, po co poczucie że sa piekne?! Po co im to mówić?! Żonami są to niech się cieszą! Mieszkanie mają, czyli co, Pana Boga za nogi złapały?
Ja teraz, broń Boże, nie szydzę. Ale takie jest ogólne przekonanie, że jak sie ma rodzinę i jakiś kąt do mieszkania, to się powinno być najszczęśliwszą na świecie. To właśnie ta stagnacja robi te "kłopoty". Mężczyźni radzą sobie z tym po swojemu, a kobiety nie radzą.
dziewczyno weź się w garść. jeżeli jesteś szczęśliwa z mężem to porozmawiaj z nim, powiedz, że brakuje ci czegoś więcej. wybierzcie się razem do kina czy na kolację. a jeżeli ważniejsze jest to co było kiedyś to zostaw męża i dzieci i wróć do pierwszej miłości. życie z myślą co by było gdyby nie ma sensu. kto nie ryzykuje ten szampana nie pije...
masz jeszcze jedno wyjście. powiedz mężowi, że już Ci nie wystarcza i potrzebujesz nowych doznań. zacznij romans z eks a po pewnym czasie wszystko samo się ułoży.
rzeczywiście to są rozterki poważnej kobiety.
aha kocham. enter jeden w wielu pseudo-seriali dla ludzi którym znudziła się codzienność i nie potrafią sobie z tym poradzić
rzeczywiście to są rozterki poważnej kobiety.
aha kocham. enter jeden w wielu pseudo-seriali dla ludzi którym znudziła się codzienność i nie potrafią sobie z tym poradzić
trochę jakbym o sobie czytała, ale w takiej sytuacji trzeba myśleć racjonalnie... łatwo wzbudzić stare uczucia w rutynie dnia codziennego i nawet wyjście z mężem do kina czy na kolacje wcale tego nie zmieni na dłużej, ale pomyśl, że kochasz się nie w tamtym facecie ale jego idealnym obrazie, chętniej żyje się dobrymi wspomnieniami a te gorsze są zacierane w pamięci i tak na prawdę nie wiesz jaki on jest, jak by Ci z nim było, bo go nie znasz z życia codziennego a swojego męża tak, to z nim masz dzieci, to on jest dla Ciebie dobry i tego się trzymaj a od byłego lepiej trzymaj się z daleka nawet ze względu na dzieci
do Lola romans i skok w bok nie wchodzi w grę to wbrew moim przekonaniom, tym bardziej, iż mieliśmy okazję spontanicznie to zrobić, ale na nic takiego sobie nie pozwoliliśmy, chociaż powiedział mi później że jak mnie zobaczył to chciał się na mnie "rzucić"
podwójne życie mnie nie interesuje.
~niezalogowana
nie bede owijac w bawelne i bawic się w wersal, bo moim zdaniem potrzebujesz , zeby ktos tobą potrzasnal
cos chwiejne i wątpliwe te twoje zasady, teoria z praktyką jakoś rozbiega się z lekka
skoro podwojne zycie jest wbrew twoim zasadom to przerwij to jednym krótkim zdecydowanym cięciem, ale nieee ty tego nie robisz,bo schlebia ci jego zainteresowanie i adoracja, to ze tak jak napisalas "chcial rzucic się na ciebie" -sory ale to naprawdę niskie i załosne, na poziomie 15latki a nie dojrzalej kobiety z dziecmi
popracuj nad zwiazkiem z mezem, miedzy wami poszukaj tej iskry, a nie idziesz na skroty i podniecasz się jakimis zalosnymi komplementami kolesia ktory co najwyzej pzrelecialby cie kilka razy, bo tez szuka odskoczni i znalazl chetna na motylki w brzuszku
a jak masz za duzo czasu na myslenie, analizowanie tego, bo chyba z nudow to ci sie wzielo to zajmij sie czyms pozytecznym, moze wolontariat
podwójne życie mnie nie interesuje.
~niezalogowana
nie bede owijac w bawelne i bawic się w wersal, bo moim zdaniem potrzebujesz , zeby ktos tobą potrzasnal
cos chwiejne i wątpliwe te twoje zasady, teoria z praktyką jakoś rozbiega się z lekka
skoro podwojne zycie jest wbrew twoim zasadom to przerwij to jednym krótkim zdecydowanym cięciem, ale nieee ty tego nie robisz,bo schlebia ci jego zainteresowanie i adoracja, to ze tak jak napisalas "chcial rzucic się na ciebie" -sory ale to naprawdę niskie i załosne, na poziomie 15latki a nie dojrzalej kobiety z dziecmi
popracuj nad zwiazkiem z mezem, miedzy wami poszukaj tej iskry, a nie idziesz na skroty i podniecasz się jakimis zalosnymi komplementami kolesia ktory co najwyzej pzrelecialby cie kilka razy, bo tez szuka odskoczni i znalazl chetna na motylki w brzuszku
a jak masz za duzo czasu na myslenie, analizowanie tego, bo chyba z nudow to ci sie wzielo to zajmij sie czyms pozytecznym, moze wolontariat
Nie rozumiem Joanno Twojej agresji skierowanej w moją stronę.
Szkoda,że nie rozumiesz zasad jakimi się w życiu kieruję ja nie zamierzam zdradzać męża,romansować czy prowadzić podwójne życie stoję przed dylematem wyboru,dotychczasowe życie czy rozwód.
Nie wiem co Ci dają takie niekulturalne zwroty,czy bardziej mają mną potrząsnąć czy mnie poniżyć.Obawiam się,po Twojej wypowiedzi ,że mogłaś być kiedyś w takiej sytuacji jako żona mężczyzny który się "zagubił".
Co do "posiadania za dużo czasu na myślenie" właśnie jestem w pracy,dlatego przepraszam za odpowiedzi z opóźnieniem.Ale zapewne Ty musisz mieć go znacznie więcej jeśli sypiesz jak z rękawa tytuły programów typu "kocham.enter" czy" dlaczego ja". nawet jeśli miałabym czas to bym tego nie oglądała- takie programy to nie moja liga.
Szkoda,że nie rozumiesz zasad jakimi się w życiu kieruję ja nie zamierzam zdradzać męża,romansować czy prowadzić podwójne życie stoję przed dylematem wyboru,dotychczasowe życie czy rozwód.
Nie wiem co Ci dają takie niekulturalne zwroty,czy bardziej mają mną potrząsnąć czy mnie poniżyć.Obawiam się,po Twojej wypowiedzi ,że mogłaś być kiedyś w takiej sytuacji jako żona mężczyzny który się "zagubił".
Co do "posiadania za dużo czasu na myślenie" właśnie jestem w pracy,dlatego przepraszam za odpowiedzi z opóźnieniem.Ale zapewne Ty musisz mieć go znacznie więcej jeśli sypiesz jak z rękawa tytuły programów typu "kocham.enter" czy" dlaczego ja". nawet jeśli miałabym czas to bym tego nie oglądała- takie programy to nie moja liga.
takie powroty i romanse sa niebezpieczne, bo macie dużo wspólnego gruntu, przez pare tygodni romansu bedzie się to na tym opierac i albo stwierdzisz ze to nie to już, fajnie fajnie, i zerwiesz kontakt, tylko po drodze może wydarzyc się już coś nie do zmiany, jak rozstanie z męzem....nie polecam, było mineło - wiem łatwo się mówi
Ale jak brakuje tego czegoś w waszym związku bezpieczniej jest poflirtować z obcymi facetami, niz z takim ex...wybacz za szczerość, ale nie ma innej rady - rozwalanie małzenstwa dla bylego jest bez sensu...pomysl, zawsze w kazdym zwiazku predzej czy pozniej nastepuje rutyna i oboje muszą sie starac by to zwalczyc - myslisz ze z ex jak stanie się obecnym bedzie inaczej? po paru latach bedzie tak samo, wielkie emocje miną a ty bedziesz po kryjomy na randki z mezem obecnym chodzic bo tez cos bedzie was laczyło i tak w kółko - nie daj sie zwariowac, powzdychaj do zdjęcia, umów sie z przyjaciółką przy winku powspominajcie, pogadajcie i tyle.
p.s. też mam 30 lat ;)
Ale jak brakuje tego czegoś w waszym związku bezpieczniej jest poflirtować z obcymi facetami, niz z takim ex...wybacz za szczerość, ale nie ma innej rady - rozwalanie małzenstwa dla bylego jest bez sensu...pomysl, zawsze w kazdym zwiazku predzej czy pozniej nastepuje rutyna i oboje muszą sie starac by to zwalczyc - myslisz ze z ex jak stanie się obecnym bedzie inaczej? po paru latach bedzie tak samo, wielkie emocje miną a ty bedziesz po kryjomy na randki z mezem obecnym chodzic bo tez cos bedzie was laczyło i tak w kółko - nie daj sie zwariowac, powzdychaj do zdjęcia, umów sie z przyjaciółką przy winku powspominajcie, pogadajcie i tyle.
p.s. też mam 30 lat ;)
Madness is the gift, that has been given to me!!
jestem ponad 10 lat w związku i wydaje mi się że wiem o co Ci chodzi.
Wiem również to, że jeżeli nie popełnisz tego głupstwa (kiedyś tak to nazwiesz) będziesz miała satysfakcję z tego, że nie dałaś się zbałamucić. Jeśli zrobisz inaczej, nawet jeśli mąż się nie dowie, to stan emocjonalny nie pozwoli Ci spojrzeć bez obrzydzenia w lustro i żyć będzie z tym gorzej Tobie a to się przeloży nieświadomie na domowników. Nie spieprz tego co masz bo na 99% będziesz żałować. Warto ryzykować dla 1% ?
Pożęgnaj się ładnie z tym Panem nawet przez telefon i miej miłe wspomnienia.
Wiem również to, że jeżeli nie popełnisz tego głupstwa (kiedyś tak to nazwiesz) będziesz miała satysfakcję z tego, że nie dałaś się zbałamucić. Jeśli zrobisz inaczej, nawet jeśli mąż się nie dowie, to stan emocjonalny nie pozwoli Ci spojrzeć bez obrzydzenia w lustro i żyć będzie z tym gorzej Tobie a to się przeloży nieświadomie na domowników. Nie spieprz tego co masz bo na 99% będziesz żałować. Warto ryzykować dla 1% ?
Pożęgnaj się ładnie z tym Panem nawet przez telefon i miej miłe wspomnienia.
Małżeństwo to także pokusy, których się powinno być świadomym godząc się na nie.
I chyba nie chodzi tylko o to żeby im nie ulega dla zasady (bo się przyrzekało), ale żeby nie ulegać i nie żałować tego.
Wg mnie takie pozornie szczęśliwe małżeństwo nie jest łatwo stworzyć. I tak wymaga wiele wysiłku i pracy i to się nie zmieni.
Cały czas trzeba nad sobą pracować... jeśli coś w mężu Ci nie odpowiada to mu to powiedz, w końcu jesteś żoną :)
I chyba nie chodzi tylko o to żeby im nie ulega dla zasady (bo się przyrzekało), ale żeby nie ulegać i nie żałować tego.
Wg mnie takie pozornie szczęśliwe małżeństwo nie jest łatwo stworzyć. I tak wymaga wiele wysiłku i pracy i to się nie zmieni.
Cały czas trzeba nad sobą pracować... jeśli coś w mężu Ci nie odpowiada to mu to powiedz, w końcu jesteś żoną :)
Bardzo dobrze Cie rozumiem ...
jeszcze do niedawna myślałam że nic nie zachwieje mojego małżeństwa - kochający mąż, stabilność (tak ważna dla mnie po 5 latach toksycznej miłości), synek ...
No i nagle pojawił się ON - kolega z pracy z którym od razu załapałam świetny kontakt, wspólne wyjazdy słuzbowe, miło spędzony czas ... No ic coś mi się w tym głupim łbie poprzestawiało ......... na szczęście! opanowałam się w porę i do niczego nie doszo (a bardzo chciałam tylko odwagi mi zabrakło - dobrze że On się też opanował bo gdyby zrobił pierwszy krok to nie oponowałabym)...
Pomogła mi bardzo szczera rozmowa z przyjaciółką - z każdym słowem zwierzania się rosło we mnie przekonanie o mojej głupocie i o tym jak bardzo kocham męża.
Jasne nie ma już tych motyli, czasami jest nuda i rutyna ale przecież ciagle go kocham !!!
Za dwa tygodnie jedziemy na romantyczny weekend tylko we dwoje aby podbudować nasze małżeństwo :)
A co do kolego z pracy - od momentu rozmowy z przyjaciółką jakoś mnie wogóle nie fascynuje .....
Pozodzenia !
jeszcze do niedawna myślałam że nic nie zachwieje mojego małżeństwa - kochający mąż, stabilność (tak ważna dla mnie po 5 latach toksycznej miłości), synek ...
No i nagle pojawił się ON - kolega z pracy z którym od razu załapałam świetny kontakt, wspólne wyjazdy słuzbowe, miło spędzony czas ... No ic coś mi się w tym głupim łbie poprzestawiało ......... na szczęście! opanowałam się w porę i do niczego nie doszo (a bardzo chciałam tylko odwagi mi zabrakło - dobrze że On się też opanował bo gdyby zrobił pierwszy krok to nie oponowałabym)...
Pomogła mi bardzo szczera rozmowa z przyjaciółką - z każdym słowem zwierzania się rosło we mnie przekonanie o mojej głupocie i o tym jak bardzo kocham męża.
Jasne nie ma już tych motyli, czasami jest nuda i rutyna ale przecież ciagle go kocham !!!
Za dwa tygodnie jedziemy na romantyczny weekend tylko we dwoje aby podbudować nasze małżeństwo :)
A co do kolego z pracy - od momentu rozmowy z przyjaciółką jakoś mnie wogóle nie fascynuje .....
Pozodzenia !
co z oczu to z serca, jezeli masz problem ze soba bo jednak nie chcesz rozbijac swojej rodziny to daj sobie ochlonac i na trzezwo na to patrzec. masz kilka rozwiazan:
zyc w klamstwie, stresie ale miec obu- jednak jak wyjdzie na swiaytlo dzienne romans wo stracisz meza i rodzine, a i jego mozesz stracic bo postawiony pod sciana wybierze zone i dzieci wiec zostaniesz z wielkim nic.
druga : rzucacie rodziny zyjecie razem - czy na codzien jest tak inny od Twojego meza ze warto krzywdzic wszystkich w kolo? wczesniej czy pozniej znowu dogoni was proza dnia codziennego - moze ty nie odejdziesz juz ale moze kolega?
trzecia: odetnij sie od niego nie slysz jego glosu , niech nie pisze smsow, jak nie zrozumi to nawet nr tel zmien. to dziala
to jest proba charakteru - Twojego charakteru. czy milosc do meza i dzieci i przyzeczenia obietnice szczerosc sa dla ciebie pustymi slowami czy czms wiecej.
wiem co pisze , ja wygralam swoja batalie w glowie o siebie i rodzine. i jestem bardzo szczesliwa i zakochana w moim mezu.
moze brakuje w domu wam czulych slowek na codzien? naprawcie to. mozna sie w jednym facecie zakochiwac kilka razy do roku. przez cale zycie.
zyc w klamstwie, stresie ale miec obu- jednak jak wyjdzie na swiaytlo dzienne romans wo stracisz meza i rodzine, a i jego mozesz stracic bo postawiony pod sciana wybierze zone i dzieci wiec zostaniesz z wielkim nic.
druga : rzucacie rodziny zyjecie razem - czy na codzien jest tak inny od Twojego meza ze warto krzywdzic wszystkich w kolo? wczesniej czy pozniej znowu dogoni was proza dnia codziennego - moze ty nie odejdziesz juz ale moze kolega?
trzecia: odetnij sie od niego nie slysz jego glosu , niech nie pisze smsow, jak nie zrozumi to nawet nr tel zmien. to dziala
to jest proba charakteru - Twojego charakteru. czy milosc do meza i dzieci i przyzeczenia obietnice szczerosc sa dla ciebie pustymi slowami czy czms wiecej.
wiem co pisze , ja wygralam swoja batalie w glowie o siebie i rodzine. i jestem bardzo szczesliwa i zakochana w moim mezu.
moze brakuje w domu wam czulych slowek na codzien? naprawcie to. mozna sie w jednym facecie zakochiwac kilka razy do roku. przez cale zycie.
Jakby facet napisał coś takiego na forum to inni faceci by mu jeszcze powodzenia gratulowali. Ale kobiety... to co innego! Tylko pluć jadem potrafią (z zazdrości chyba albo frustracji) Na całym świecie kobiety cierpia niesprawiedliwość skierowana w ich stronę. Najgorsze jest jednak to, że nie przez męzczyzn ale właśnie przez drugie kobiety. Gdyby kobiety trzymały za sobą to nie musiały by obawiać się niczego. Ale nigdy kobietom nie będzie dobrze póki takie małpy i żmije będą na świecie.
kobieto czy ty dokładnie wiesz co znaczy słowo hipokryzja. moim zdaniem w 100% pasuje do twoich rozterek. może do najbardziej inteligentnych ludzi nie zaliczam się(ale potrafię się do tego przyznać) lecz jestem na tyle rozgarnięta, żeby nie zastanawiać się nad tym czy pójść do łóżka facetem innym niż mąż (jesteśmy 6 lat po ślubie i mamy dziecko) bo powiedział, że ma na mnie ochotę.
p.s to, że wiem , że istnieją głupie programy nie znaczy, że je oglądam.
p.s to, że wiem , że istnieją głupie programy nie znaczy, że je oglądam.
stoję przed dylematem wyboru,dotychczasowe życie czy rozwód.
skoro najpierw piszesz ze masz szczesliwa rodzine i kochajacego meza, a potem rzucasz czyms takim powyzej, tylko dlatgo ze jakis tak naprawde w tym momencie obcy facet "ma ochote sie na ciebie rzucuc", to wiesz co...rozwiedz sie. przynajmniej dzieci i maz nie beda musieli z Toba zyc. bo nie zaslugujesz na szczesliwe zycie. zastanawiasz sie czy rozwalic rodzine, bo jakis koles ma ochote cie przeleciec? moj boze. nie zaslugujesz na ta rodzine. wiec szczerze radze, zostaw ich, niech zyja sobie w spokoju. z tym co soba reprezentujesz i co masz w glowie jako mezatka i matka dwojki dzieci, i tak nigdy mezowi ani tym dzieciom szczescia nie dasz. jestes egoistka. "podwoje zycie to juz nie, ale rozwod i owszem". ciekawe z jakich powodow ten rozwod? bo jakis kolo mial na mnie ochote? mam nadzieje, ze twoj maz szybko sie ocknie i kopnie cie w zad. i ze twoje motylki w brzuchu szybko stana sie gorzka rzeczywistoscia.
skoro najpierw piszesz ze masz szczesliwa rodzine i kochajacego meza, a potem rzucasz czyms takim powyzej, tylko dlatgo ze jakis tak naprawde w tym momencie obcy facet "ma ochote sie na ciebie rzucuc", to wiesz co...rozwiedz sie. przynajmniej dzieci i maz nie beda musieli z Toba zyc. bo nie zaslugujesz na szczesliwe zycie. zastanawiasz sie czy rozwalic rodzine, bo jakis koles ma ochote cie przeleciec? moj boze. nie zaslugujesz na ta rodzine. wiec szczerze radze, zostaw ich, niech zyja sobie w spokoju. z tym co soba reprezentujesz i co masz w glowie jako mezatka i matka dwojki dzieci, i tak nigdy mezowi ani tym dzieciom szczescia nie dasz. jestes egoistka. "podwoje zycie to juz nie, ale rozwod i owszem". ciekawe z jakich powodow ten rozwod? bo jakis kolo mial na mnie ochote? mam nadzieje, ze twoj maz szybko sie ocknie i kopnie cie w zad. i ze twoje motylki w brzuchu szybko stana sie gorzka rzeczywistoscia.
Nie rozumiem Joanno Twojej agresji skierowanej w moją stronę.
Szkoda,że nie rozumiesz zasad jakimi się w życiu kieruję ja nie zamierzam zdradzać męża,romansować czy prowadzić podwójne życie stoję przed dylematem wyboru,dotychczasowe życie czy rozwód. "
wiekszą szkodą jest to ,ze zupelnie nie wychwyciłaś i nie rozumiesz meritum,ale jakoś mnie tym nie zaskoczyłaś, mylisz dosadność z agresją-kompleksy?
taa Twoje zasady....chcesz sie rozwiesc nie mając właściwie nic do zarzucenia mężowi, będąc matką , a powodem jest fakt , ze pojawił się adorator z przeszłości- to naprawdę nie wymaga komentarza dla osób myślących i widzących coś wiecej poza czubkiem własnego nosa
rozwiedz się, daj swojemu męzowi jeszcze szanse na ułozenie sobie zycia z bardziej dojrzałą i stabilną emocjonalnie kobietą
"Obawiam się,po Twojej wypowiedzi ,że mogłaś być kiedyś w takiej sytuacji jako żona mężczyzny który się "zagubił".
wątek nie jest o mnie:) ale uspokoję Cię, zyję na świecie sporo dłuzej niż Ty, także skromnie zakładam,że i moje małżenstwo trwa zdecydowanie dłużej niz Twoje, trafiłaś kulą w płot nic mi nie wiadomo, żeby mój mąż się zagubił i nigdy nie zgłaszał ochoty rozstania ze mną(wprost przeciwnie:)
nie mam powodów,żeby a priori uprzedzać się do innych kobiet, mam po prostu zerową tolerancję dla głupoty, skrajnego egoizmu i infantylności i nie zamierzam tego ukrywać
blagam Cię tylko nie pisz,że Ci zazdroszczę tych komplementów i zainteresowania Twoją osobą, bo mogę niechybnie umrzeć ze śmiechu:)
resztę pominę milczeniem, szkoda palców panno lepsza:P
Szkoda,że nie rozumiesz zasad jakimi się w życiu kieruję ja nie zamierzam zdradzać męża,romansować czy prowadzić podwójne życie stoję przed dylematem wyboru,dotychczasowe życie czy rozwód. "
wiekszą szkodą jest to ,ze zupelnie nie wychwyciłaś i nie rozumiesz meritum,ale jakoś mnie tym nie zaskoczyłaś, mylisz dosadność z agresją-kompleksy?
taa Twoje zasady....chcesz sie rozwiesc nie mając właściwie nic do zarzucenia mężowi, będąc matką , a powodem jest fakt , ze pojawił się adorator z przeszłości- to naprawdę nie wymaga komentarza dla osób myślących i widzących coś wiecej poza czubkiem własnego nosa
rozwiedz się, daj swojemu męzowi jeszcze szanse na ułozenie sobie zycia z bardziej dojrzałą i stabilną emocjonalnie kobietą
"Obawiam się,po Twojej wypowiedzi ,że mogłaś być kiedyś w takiej sytuacji jako żona mężczyzny który się "zagubił".
wątek nie jest o mnie:) ale uspokoję Cię, zyję na świecie sporo dłuzej niż Ty, także skromnie zakładam,że i moje małżenstwo trwa zdecydowanie dłużej niz Twoje, trafiłaś kulą w płot nic mi nie wiadomo, żeby mój mąż się zagubił i nigdy nie zgłaszał ochoty rozstania ze mną(wprost przeciwnie:)
nie mam powodów,żeby a priori uprzedzać się do innych kobiet, mam po prostu zerową tolerancję dla głupoty, skrajnego egoizmu i infantylności i nie zamierzam tego ukrywać
blagam Cię tylko nie pisz,że Ci zazdroszczę tych komplementów i zainteresowania Twoją osobą, bo mogę niechybnie umrzeć ze śmiechu:)
resztę pominę milczeniem, szkoda palców panno lepsza:P
Niezalogowana, trzymam kciuki, byś na spokojnie podjęła decyzję. Nie odpowiadaj na zaczepki. Jak czytam niektóre wpisy to... Wiem, że te kobiety, które tak Ci dogryzają, piszą, że nie zasługujesz na rodzinę, męża, miłość itp. w sytuacji, gdyby to mąż Cię zdradzał napisałyby z pewnością, że nie ma co się dziwić, skoro ma taką żonę jak Ty. Skąd tyle jadu? Faceci potrafią ze sobą trzymać, stać za sobą murem, kobieta drugiej kobiecie potrafi tylko dopierniczyć i zazwyczaj trzymać stronę mężczyzn :(
"....Faceci potrafią ze sobą trzymać, stać za sobą murem, kobieta drugiej kobiecie potrafi tylko dopierniczyć i zazwyczaj trzymać stronę mężczyzn :( ..."
piszę oczywiscie w swoim imieniu , ale jestem pewna ,że wiele innych kobiet ,ktore nie znajdują akceptacji dla rozterek autorki podziela moje zdanie,
tak więc kwestia płci nie ma tu zupełnie żadnego znaczenia, o kazdym mężczyznie w sytuacji analogicznej do autorki miałabym takie samo zdanie, tak samo potępiłabym jego niefrasobliwosc, niedojrzałość kierowanie się jakimiś niskimi instynktami i iluzją wielkiej miłosci z przeszłosci, dla mnie niezaleznie od płci to zwyczajna dziecinada, która w dodatku niesie druzgocące , dlugofalowe skutki dla większej liczby osób(wspolmalzonek, dzieci)
piszę oczywiscie w swoim imieniu , ale jestem pewna ,że wiele innych kobiet ,ktore nie znajdują akceptacji dla rozterek autorki podziela moje zdanie,
tak więc kwestia płci nie ma tu zupełnie żadnego znaczenia, o kazdym mężczyznie w sytuacji analogicznej do autorki miałabym takie samo zdanie, tak samo potępiłabym jego niefrasobliwosc, niedojrzałość kierowanie się jakimiś niskimi instynktami i iluzją wielkiej miłosci z przeszłosci, dla mnie niezaleznie od płci to zwyczajna dziecinada, która w dodatku niesie druzgocące , dlugofalowe skutki dla większej liczby osób(wspolmalzonek, dzieci)
Jak cudownie że są takie idealne panie: matki i żony jak p.Joanna i parę innych ziejących jadem. Tylko pogratulować. Może dajcie autorce wątku jakieś sensowne rady a nie bezsensowne rzucanie błotem i wypisywanie na każdym kroku jakie to jesteście dojrzałe, poważne i w ogóle najwspanialsze i najlepsze- może kompleksy?! Lepiej poleciłybyście swojego cudotwórcę terapeutę,psychatrę lub ewentualnie pigułki, które przyjmujecie i sprawiają, że jesteście takie idealne.
aa i jeszcze nasuwa mi się na myśl pytanie- Nie macie w swoim otoczeniu rozwódek- koleżanek, które rozwiodły się by zawalczyć o siebie, o swoje szczęście? może i są egoistkami, ale czy w życiu nie trzeba być czasem trochę egoistą? W końcu życie ma się jedno i czasem tak jest,że ktoś stwierdza, że to nie to, że to nie ten. I nie trzeba mieć od razu męża bandyty, hazardzisty, pijaka który leje żonę.
Czy lepiej bujać się dzień po dniu i udawać ,że się jest szczęśliwym ? bo przecież mąż porządny to jakaś baba nienormalna bo złapała pana Boga za nogi a jej się z tyłku poprzewracało i najlepiej jeszcze złorzeczyć żeby trafiła na gorszego!?
Ciekawe czy swoje koleżance-rozwódce tak face to face napluły byście jak na autorkę wątku siedząc anonimowo przed monitorem.
Już to widzę.
Czy lepiej bujać się dzień po dniu i udawać ,że się jest szczęśliwym ? bo przecież mąż porządny to jakaś baba nienormalna bo złapała pana Boga za nogi a jej się z tyłku poprzewracało i najlepiej jeszcze złorzeczyć żeby trafiła na gorszego!?
Ciekawe czy swoje koleżance-rozwódce tak face to face napluły byście jak na autorkę wątku siedząc anonimowo przed monitorem.
Już to widzę.
może kompleksy
kompleksy to chyba autorka wątku ma, skoro rozwala udane życie swoje i życie kochającego męża, dwójki dzieci, dla pierwszego lepszego, który na nią leci. trzeba naprawdę być zakompleksionym skoro podnieca się takimi tekstami ("rzuciłbym sie na ciebie") obcego faceta. swoja droga, jak ktos wyzej napisał, wszystko to reprezentuje poziom gimnazjalisty i to takiego z tych niezbyt rozgarnietych, wiec ja na taka zaczepke parsknelabym co najwyzej smiechem, a wlasciwie pewnie zbesztalabym faceta zeby sobie nie pozwalal i znalzal jakas pinde , której bedzie to dopowiadac i smieszyc (mam 29lat, mezatka od 2, z mezem mieszkam od 9). a tutaj, matka, zona, 30 letnia kobieta czuje w takiej sytuacji pelnie uniesienia i motyle w brzuchu. zal. ciekawi mnie jak wyglada jej życie zawodowe i tak naprawde prywatne. jest spełniona zawodowo? czy może facet taki dobry, porządny, zapier** na każdą zachciankę, a jej zwyczajnie z nudów palma odbija?
ideałów nie ma. z definicji. w życiu można tylko do nich dążyć.
kompleksy to chyba autorka wątku ma, skoro rozwala udane życie swoje i życie kochającego męża, dwójki dzieci, dla pierwszego lepszego, który na nią leci. trzeba naprawdę być zakompleksionym skoro podnieca się takimi tekstami ("rzuciłbym sie na ciebie") obcego faceta. swoja droga, jak ktos wyzej napisał, wszystko to reprezentuje poziom gimnazjalisty i to takiego z tych niezbyt rozgarnietych, wiec ja na taka zaczepke parsknelabym co najwyzej smiechem, a wlasciwie pewnie zbesztalabym faceta zeby sobie nie pozwalal i znalzal jakas pinde , której bedzie to dopowiadac i smieszyc (mam 29lat, mezatka od 2, z mezem mieszkam od 9). a tutaj, matka, zona, 30 letnia kobieta czuje w takiej sytuacji pelnie uniesienia i motyle w brzuchu. zal. ciekawi mnie jak wyglada jej życie zawodowe i tak naprawde prywatne. jest spełniona zawodowo? czy może facet taki dobry, porządny, zapier** na każdą zachciankę, a jej zwyczajnie z nudów palma odbija?
ideałów nie ma. z definicji. w życiu można tylko do nich dążyć.
które rozwiodły się by zawalczyć o siebie, o swoje szczęście?
czyż autorka w pierwszym poście nie podkreśla, że ma szczesliwe zycie?.
tak wiec co najwyzej próbuje walczyc o nowe doznania w lózku, bo najprawdopodobniej mąż jej sie przejadł. powtórze sie, niech szybko składa ten rozwód. jej maz i dzieci zasługuja na porządną i normalną babke.
czyż autorka w pierwszym poście nie podkreśla, że ma szczesliwe zycie?.
tak wiec co najwyzej próbuje walczyc o nowe doznania w lózku, bo najprawdopodobniej mąż jej sie przejadł. powtórze sie, niech szybko składa ten rozwód. jej maz i dzieci zasługuja na porządną i normalną babke.
widocznie jednak nie do końca szczęśliwe, a to że dobry, pracowity itp. to chyba żadna łaska tylko norma dlatego ma go po nogach całować ?
dobrze o niej świadczy, że nie złorzeczy na męża pewnie wtedy miałaby tu więcej aprobaty.Ewidentnie musi być z nim coś nie tak.
Poza tym czytając jeszcze raz posty nie napisała nic o tym że jej imponowało to, że były facet powiedział,że chciał się na nią rzucić jak ja zobaczył to już jest nadinterpretacja
dobrze o niej świadczy, że nie złorzeczy na męża pewnie wtedy miałaby tu więcej aprobaty.Ewidentnie musi być z nim coś nie tak.
Poza tym czytając jeszcze raz posty nie napisała nic o tym że jej imponowało to, że były facet powiedział,że chciał się na nią rzucić jak ja zobaczył to już jest nadinterpretacja
ach, i jeszcze jedno. to czy obecne zycie jest dobre, szczesliwe, spelnione, powinno sie odczuwac bez wzgledu na to czy pojawia sie milosc z przeszlosci. rozumiem, ze ktos ma pozornie dobre zycie, ale nie czuje sie spleniony, szczesliwy, czuje ze przestal kochac, ze malzenstwo nie ma senu i czasem dzieje sie tak bez wiekszego powodu...ale autorka ewidentnie "oglupiala" i nabrala "watpliwosci" pod wplywem tanich komplementow kolesia, a gdyby go nie spotkała, lub tez gdyby przeszedl obok niej obojetnie, zadne rozterki itp mysli nie przyszłyby jej do glowy. tak wiec, dziecinada, niedojrzałosc, i głupota do potęgi n-tej.
gdyby miala cos w glowie, przyjela by ta gorzkie slowa, wyciagnela odpowiednie wnioski i jeszcze za nie podziekowala. ale post ewidentnie zalozony po to by jej kibicowac, tak wiec, moich oklaskow nie otrzyma.
gdyby miala cos w glowie, przyjela by ta gorzkie slowa, wyciagnela odpowiednie wnioski i jeszcze za nie podziekowala. ale post ewidentnie zalozony po to by jej kibicowac, tak wiec, moich oklaskow nie otrzyma.
jaga wybacz żeby dziewczyna Tobie dziękowała, ale w wątku kilka razy padły podziękowania dla "merytorycznych wypowiedzi"
nie ma co roztrząsać, każdy musi sam zadecydować " jak sobie pościeli tak się wyśpi"
Ja bym jej na straty nie spisywała i nie wpychała (Lola) na siłę do łózka innemu, gdyby miła to zrobić to już by to zrobiła skoro to trwa od miesiąca.
Trzeba się cieszyć że nie mamy takich "problemów" :)
nie ma co roztrząsać, każdy musi sam zadecydować " jak sobie pościeli tak się wyśpi"
Ja bym jej na straty nie spisywała i nie wpychała (Lola) na siłę do łózka innemu, gdyby miła to zrobić to już by to zrobiła skoro to trwa od miesiąca.
Trzeba się cieszyć że nie mamy takich "problemów" :)
Jak cudownie że są takie idealne panie: matki i żony jak p.Joanna i parę innych ziejących jadem. Tylko pogratulować. Może dajcie autorce wątku jakieś sensowne rady a nie bezsensowne rzucanie błotem ..."
co Ty masz dziewczyno z tym jadem? czego się spodziewałaś ty , a przede wszystkim autorka, poklasku jedynie, towarzystwa wzajemnej adoracji? pisząc na forum, a juz szczególnie w tak kontrowersyjnej sprawie nalezy w koszta wliczyc równiez głosy krytyki
autorka urazoną damę zgrywa, czuję się intensywnie obrazana taką postawą jak moja m.in., a tak naprawdę świadectwo to ona sama sobie wystawia i sama poniza się swoimi dylematami
a rad dostała bardzo dużo, równiez wsrod tych krytycznych(masz problem z czytaniem ze zrozumieniem?)
co Ty masz dziewczyno z tym jadem? czego się spodziewałaś ty , a przede wszystkim autorka, poklasku jedynie, towarzystwa wzajemnej adoracji? pisząc na forum, a juz szczególnie w tak kontrowersyjnej sprawie nalezy w koszta wliczyc równiez głosy krytyki
autorka urazoną damę zgrywa, czuję się intensywnie obrazana taką postawą jak moja m.in., a tak naprawdę świadectwo to ona sama sobie wystawia i sama poniza się swoimi dylematami
a rad dostała bardzo dużo, równiez wsrod tych krytycznych(masz problem z czytaniem ze zrozumieniem?)
Nie macie w swoim otoczeniu rozwódek- koleżanek, które rozwiodły się by zawalczyć o siebie, o swoje szczęście? może i są egoistkami, ale czy w życiu nie trzeba być czasem trochę egoistą? ...Czy lepiej bujać się dzień po dniu i udawać ,że się jest szczęśliwym ?"
ale o czym Ty piszesz? czytałaś wątek ? zrozumialas? ten Twoj post to jedna wielka nadinterpretacja
ja nie odrzucam z załozenia rozwodów, gdy zwiazek jest ewidentnie wypalony, gdy przynajmniej jedna ze stron jest ewidentnie, dlugookresowo nieszcześliwa, oczywiscie gdy dochodzi do przemocy, nalogow etc.,ale autorka ani razu bynajmniej nie zająknęla się na temat, ze jej zwiazkowi cokolwiek "dolegało", wprost przeciwnie twierdzi, ze byli dobrym, udanym malzenstwem do momentu gdy zauroczyla sie exem, z tego powodu rozpatruje rozwod
na jakiej podstawie zakladasz, ze udawala jedynie szczesliwą??
ale o czym Ty piszesz? czytałaś wątek ? zrozumialas? ten Twoj post to jedna wielka nadinterpretacja
ja nie odrzucam z załozenia rozwodów, gdy zwiazek jest ewidentnie wypalony, gdy przynajmniej jedna ze stron jest ewidentnie, dlugookresowo nieszcześliwa, oczywiscie gdy dochodzi do przemocy, nalogow etc.,ale autorka ani razu bynajmniej nie zająknęla się na temat, ze jej zwiazkowi cokolwiek "dolegało", wprost przeciwnie twierdzi, ze byli dobrym, udanym malzenstwem do momentu gdy zauroczyla sie exem, z tego powodu rozpatruje rozwod
na jakiej podstawie zakladasz, ze udawala jedynie szczesliwą??
Chciałbym aby mąż autorki wątku chociażby przypadkiem trafił na ten portal i TEN WĄTEK. Może znajomi mu podsuną przyjacielsko linka?
Niech zobaczy, czym zajmuje się jego żona i jak psychicznie go oszukuje, bo myśli nie o nim a o jakimś pajacu z dzieciństwa.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Niech zobaczy, czym zajmuje się jego żona i jak psychicznie go oszukuje, bo myśli nie o nim a o jakimś pajacu z dzieciństwa.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
no tak, tu masz racje nie zbyt wnikliwie pewnie czytałam wątek, może dlatego że wolę wnikać bardziej w swoje życie niż karmić się czyimś, nawet jeśli ktoś daje na to przyzwolenie opisując swoje życie na forum.
Po prostu takie rzeczy się nie dzieją bez przyczyny, jak ktoś ma taki dylemat to nie mógł być szczęśliwy nawet jeśli tak pisze.Można udawać czasem przed sobą przed innymi bo się bardzo chce a potem jak widać jedno skinienie kogoś obcego i takie wątpliwości
Po prostu takie rzeczy się nie dzieją bez przyczyny, jak ktoś ma taki dylemat to nie mógł być szczęśliwy nawet jeśli tak pisze.Można udawać czasem przed sobą przed innymi bo się bardzo chce a potem jak widać jedno skinienie kogoś obcego i takie wątpliwości
Ponury podejrzewam, że kilka nadgorliwych, nudzących się pań już jest na tropie namierzania personaliów podłej założycielki wątku, która emocjonalnie zdradza męża. W końcu mail podany, to po co zajmować się swoim mężem czy dziećmi jak komuś można dołożyć swojej 10groszy aby dodać pikanterii podupadającemu małżeństwu. Może paradoksalnie za sprawą koleżanek z forum autorka uratuje związek i wtedy do wszystkich pośle podziękowania na które tak czekają
Świętszy od Papieża nie jestem ale mam do autorki wątku zasadnicze pytanie. Dlaczego, do k... nędzy nie porozmawiasz o sprawie ze swoim obecnym mężem?! Czy On zasłużył sobie czymkolwiek, aby z obcymi gadać o waszych prywatnych sprawach, a z nim nic?
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Dlaczego, do k... nędzy nie porozmawiasz o sprawie ze swoim obecnym mężem?! Czy On zasłużył sobie czymkolwiek, aby z obcymi gadać o waszych prywatnych sprawach, a z nim nic?
domyślam się, że odpowiedź jest bardzo prosta..autorka wątku ma głeboko gdzieś swojego męża, jego uczucie i całość życia które z nim współtworzy..emanuje egoizmem i naiwnością, w ani jednym zdaniu nie przejawiła skruchy, wstydu, żalu choćby z tak podstawowego powodu jak uczciwość (a raczej jej brak) wobec swojego własnego męża, który jak wynika raczej krzywdy jej w życiu nie zrobił. zero jakichkolwiek wyrzutów sumienia z tytułu swiadomości że może rozwalić rodzine. w zadnym zdaniu nie przejawia jakichkolwiek rozterek w tym kierunku...ubolewania nad dziecmi...dotychczasowym zyciem ... rozwod jest dla niej tak oczywisty, jak wypicie kawy na sniadanie...dlatego nie ma usprawiedliwienia dla takich bab.
domyślam się, że odpowiedź jest bardzo prosta..autorka wątku ma głeboko gdzieś swojego męża, jego uczucie i całość życia które z nim współtworzy..emanuje egoizmem i naiwnością, w ani jednym zdaniu nie przejawiła skruchy, wstydu, żalu choćby z tak podstawowego powodu jak uczciwość (a raczej jej brak) wobec swojego własnego męża, który jak wynika raczej krzywdy jej w życiu nie zrobił. zero jakichkolwiek wyrzutów sumienia z tytułu swiadomości że może rozwalić rodzine. w zadnym zdaniu nie przejawia jakichkolwiek rozterek w tym kierunku...ubolewania nad dziecmi...dotychczasowym zyciem ... rozwod jest dla niej tak oczywisty, jak wypicie kawy na sniadanie...dlatego nie ma usprawiedliwienia dla takich bab.
Nie szukalam tu oklaskow,chcialam poznac postrzeganietej sprawy przez osoby postronne,jestem wdzieczna za kazda opinie nie mam wplywu na to ze ktos jest chamem i nie umie bez obrazania konstruowac wypowiedzi,no coz.. braki w wychowaniu,nie moja sprawa.Nie mam w zwyczaju obrazania meza,dlatego napisalam lakonicznie-pozornie szczesliwa.jego wady nie maja tu znaczenia i moglyby tylko zafalszowac odpowiedzi a mi chodzilo o rzeczowa ocene. przepraszam za brak polskich znakow,pisze z telefonu bo nie uzywam w domu sprzetow typu komputer czy tv.
No tak, a odpowiedź na pytania?! Nie gadaj nam tu głupot o wszystlkim dookoła, że chamy itd. A co z meżem, dlaczego z nim o rozterkach nie porozmawiasz?
Nie zasługuje na to?
A dzieci?
To wszystko można poświęcić tak łatwo dla uciech z jakimś palantem, który kiedyś był nie wiem kim?! I co z tego. To było dawno temu. Jaki przykład poza tym chcesz dać dzieciom, jak po latach to im wyjaśnisz? Z góry jesteś na przegranej pozycji, a facetowi bez zobowiązań się szybko i tak znudzisz. Sielanka nie trwa wiecznie.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Nie zasługuje na to?
A dzieci?
To wszystko można poświęcić tak łatwo dla uciech z jakimś palantem, który kiedyś był nie wiem kim?! I co z tego. To było dawno temu. Jaki przykład poza tym chcesz dać dzieciom, jak po latach to im wyjaśnisz? Z góry jesteś na przegranej pozycji, a facetowi bez zobowiązań się szybko i tak znudzisz. Sielanka nie trwa wiecznie.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Jaga przestan myslec bo zwyczajnie Ci to nie wychodzi.Twoje domyslanie sie nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.Dobrze,ze nie mam w zwyczaju myslec za innych,bo jakbym miala domyslac sie co u Ciebie to doszlabym pewnie do wniosku, ze Ciebie za to maz kszywdzi notorycznie. Niemam potrzeby emocjonalego uzewnetrzniania pobocznych watkow typu dzieci,po co mam dawac ludziom takim jak Ty porzywke
pozostaje jeszcze jedna kluczowa kwestia czy autorka chce się rozwiezć z wyraznym zamiarem stworzenia ponownego zwiazku z exem i głównie z jego powodu, czy jednak głównym powodem byłoby uwolnienie się od męża
bo jeśli liczy ,że ex równie ochoczo i szybko jak ona zamierza wymiksować się ze swojego obecnego związku to moze się głęboko rozczarować i mocno przeliczyć, statystyki wskazują ,że panowie ociągają się w przeważającej większości z takimi decyzjami i wybierają jeśli już grę na dwa fronty i mamią kochanki latami
powodzenia:)
bo jeśli liczy ,że ex równie ochoczo i szybko jak ona zamierza wymiksować się ze swojego obecnego związku to moze się głęboko rozczarować i mocno przeliczyć, statystyki wskazują ,że panowie ociągają się w przeważającej większości z takimi decyzjami i wybierają jeśli już grę na dwa fronty i mamią kochanki latami
powodzenia:)
aga przestan myslec bo zwyczajnie Ci to nie wychodzi.Twoje domyslanie sie nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia
czyzby? to jaka jest rzezcywistosc? nagle wtracilas ze maz jednak ma wady? coz, ja tez mam, a wiesz ile mój małzonek ich ma? boze...tylko co z tego? nie widzialas tego rok temu?dwa?zanim poczeliscie drugie dziecko? skoro az tak ci pzreszkadzaly i unieszczesliwialy ze odechcialo ci sie znim zyc? czy tez zaczely ci przeszkadzac lub tez dostrzeglas je dopiero jak spotkalas ex? mozna sie bylo domyslec ze wtracisz cos nt ze maz nie jest super...to kolejne swiadectwo twojego egoizmu..zamiast czuc zal, skruche i strach ze zycie tak naprawde ci sie wali...ty szukasz winnych...szukasz usprawiedliwienia zeby pojsc z drugim na lewo.
wiesz, znam kilka par ktore po dlugim czasie rozstawaly sie...raczej zadna ze stron nie zachowyala sie jak Ty...i pierwsze co kazdemu z nich towarzyszylo, to to, zeby z calych sil ratowac zwiazek...
Ty nazywasz sie zona i matka, a bez zajakniecia jestes w stanie zniszczyc zycie swojej rodziny z tak naprawde czysto fizycznych powodek......dlaczego nie zapytalas na forum, jak przezyc druga mlodosc z mezem?jak odswiezyc malzenstwo? jedyne o czym bredzisz to Twoje podniecenie i pozadanie jakims obcym kolesiem z kiepskimi tekstami.
kszywdzi notorycznie - ? !
porzywke
cóż, nie ustosunkuje się, nie wiem co to "kszywdzi" i"porzywka".
a co do mojego pozycia, nie narzekam..od 10 lat kazdego dnia kocham mojego męża coraz bardziej z wzajemnością. czego i Tobie zycze.
czyzby? to jaka jest rzezcywistosc? nagle wtracilas ze maz jednak ma wady? coz, ja tez mam, a wiesz ile mój małzonek ich ma? boze...tylko co z tego? nie widzialas tego rok temu?dwa?zanim poczeliscie drugie dziecko? skoro az tak ci pzreszkadzaly i unieszczesliwialy ze odechcialo ci sie znim zyc? czy tez zaczely ci przeszkadzac lub tez dostrzeglas je dopiero jak spotkalas ex? mozna sie bylo domyslec ze wtracisz cos nt ze maz nie jest super...to kolejne swiadectwo twojego egoizmu..zamiast czuc zal, skruche i strach ze zycie tak naprawde ci sie wali...ty szukasz winnych...szukasz usprawiedliwienia zeby pojsc z drugim na lewo.
wiesz, znam kilka par ktore po dlugim czasie rozstawaly sie...raczej zadna ze stron nie zachowyala sie jak Ty...i pierwsze co kazdemu z nich towarzyszylo, to to, zeby z calych sil ratowac zwiazek...
Ty nazywasz sie zona i matka, a bez zajakniecia jestes w stanie zniszczyc zycie swojej rodziny z tak naprawde czysto fizycznych powodek......dlaczego nie zapytalas na forum, jak przezyc druga mlodosc z mezem?jak odswiezyc malzenstwo? jedyne o czym bredzisz to Twoje podniecenie i pozadanie jakims obcym kolesiem z kiepskimi tekstami.
kszywdzi notorycznie - ? !
porzywke
cóż, nie ustosunkuje się, nie wiem co to "kszywdzi" i"porzywka".
a co do mojego pozycia, nie narzekam..od 10 lat kazdego dnia kocham mojego męża coraz bardziej z wzajemnością. czego i Tobie zycze.
Skoro macie takie udane życie małżeńskie to sioo do męża -sobotni sex wam się przyda bo strasznie niewyżyte jesteście, że podnieca was tak życie innych
dokładnie, moze niech autorka watku zacznie ratowac swoje malzenstwo, a nie udaje ze pisze smsy i z telefonu dyskutuje jak zrobic meza na lewo, ktory to maz siedzi gdzies obok...
dobranoc:)
dokładnie, moze niech autorka watku zacznie ratowac swoje malzenstwo, a nie udaje ze pisze smsy i z telefonu dyskutuje jak zrobic meza na lewo, ktory to maz siedzi gdzies obok...
dobranoc:)
Nikt nie podnieca się ponownym kontaktem z eksem jeśli jest szczęśliwy we własnym związku. Pytanie do nas było ogólne, a autorka nie wchodziła w temat co Jej się nie podoba w swoim mężu, dlatego pewnie nazwała to ogólnie "szczęśliwa". Wyraz ten - tak myślę - użyła "na wyrost". Proszę też pamiętać, że to, że mąż nie zdradza, nie bije, nie pije nie oznacza, że bycie z nim w związku to samo szczęście. Ja nadal trzymam kciuki za podjęciem odpowiedniej decyzji. Dla mnie dobrą wiadomością będzie, że zawalczyła o siebie, że jest szczęśliwa, niezależnie, czy z mężem, z eksem, czy sama z dziećmi:)
Sama z dziećmi? Jaki sąd w razie rozwodu da jej opiekę nad dziećmi, jeżeli powody rozwodu byłyby jak wyżej i mąż by je jej udowodnił przed sądem?
Nawet jako matka w takim przypadku pada i dla sądu staje się niewiarygodna i nieodpowiedzialna.
Facet spokojnie by uzyskał pełnię praw do opieki nad dziećmi. Mamusia conajwyżej widzenia co drugi wikend.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Nawet jako matka w takim przypadku pada i dla sądu staje się niewiarygodna i nieodpowiedzialna.
Facet spokojnie by uzyskał pełnię praw do opieki nad dziećmi. Mamusia conajwyżej widzenia co drugi wikend.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
weszlam w ten watek z czysto zawodowej ciekawosci i tak czytam i czytam i usmiecham sie pod nosem.. wiecie to jest tak uderz w stol a nozyce sie odezwa, tzn to jest tak: denerwuja/oburzaja nas w innych te cechy i zachowania ktore sa w nas samych ale ktore wyparlismy z siebie ale ktore gdzies tam gleboko siedza, i stad ta krytyka ,,dobre rady,, i umoralnianie (to taki jakby monolog do samego siebie tylko nieswiadomy), osoby ktorych nie dotyczy to o czym pisze autorka nie zabiora z reguly glosu bo jest im to po prostu obojetne nie wzbudza zadnych emocji, tak wiec drogie dziewczyny fajnie by bylo jakbyscie pogadaly same ze soba dlaczego wzbudza w was to takie emocje i nie piszcie ze to nieprawda bo przeciez to co wyparte tego nie ma:) aco do Ponurego to juz pojechales grubo (odebranie matce dzieci itp ufff) albo sam zostales kiedys zdradzony albo ktores z Twoich rodzicow zdradzalo drugiego albo w jakikolwiek sposob zdrada mocno Cie dotknela stad Twoje wypowiedzi zupelnie niepotrzebne zwroty np. palant, skad wiesz ze jest palantem? bardzo mocno ,,jedziesz,, swoimi doswiadzczeniami
no wiesz, wypowiadam się i krytykuję wzburzam i irytuję w wielu wypowiedziach na różnych forach, w różnych rozmowach z ludźmi, czy też chocby rozmawiając na różne tematy w gronie rodziny, np. dotyczących polityki, czy też braku wody w afrykańskich wioskach i pomocy dla szpitali w ugandzie... i wyobraź sobie, że biedna nigdy nie byłam, wody mi nigdy nie brakowało, a z polityką niewiele mam wspólnego oprócz interesowania się tym i owym...tak więc stwierdzenie niestety zbyt ogólne, zgeneralizowane i mało trafne...zabawa w psychologa niestety bez sukcesu.
dziwi mnie opinia, że by potępiac puszczalstwo, głupotę, infantylizm, czy tez niedojrzałość życiową trzeba samemu takim być lub tego doświadczyć... to, że potępiam prostytucję, znaczy ze sama byłam prostytuktą, a zlodziejstwo znaczy, że mój mąż był złodziejem?albo cos mi w zyciu ukradziono? nie, wystarczy kierować się pewnymi zasadami, być konsekwentnym. zazwyczaj ludzie tacy nie są. matka wybaczy synusiowi, ze postapial jak dran ze swoja dziewczyna, bo w koncu ukochany synus...ja tak nie uwazam. zasady stosuje wobec wszystkich, lacznie z soba. staram sie byc uczciwa, fair, i tego samego wymagam od innych.. jesli moje dziecko bedzie zlym czlowiekiem, to nie bede go bronic. ba, nawet nie bede miec oporow by doprowadzic do tego by za swoje czyny ponioslo kare czy knsekwencje. wiem, dziwi to wiele osob, w mojej rodzinie takze, np moja mame, bo niby dla rodziny trzeba byc wyrozumialym, stosowac inne zasady itd. dla mnie zasady tycza sie drugiego czlowieka. nie wazne kim jest.
rozumiem co chcialas przekazac, mam skonczona podyplomówke z psychologii (całkiem hobbistycznie), ale niestety, marnie Ci to wyszło.
dziwi mnie opinia, że by potępiac puszczalstwo, głupotę, infantylizm, czy tez niedojrzałość życiową trzeba samemu takim być lub tego doświadczyć... to, że potępiam prostytucję, znaczy ze sama byłam prostytuktą, a zlodziejstwo znaczy, że mój mąż był złodziejem?albo cos mi w zyciu ukradziono? nie, wystarczy kierować się pewnymi zasadami, być konsekwentnym. zazwyczaj ludzie tacy nie są. matka wybaczy synusiowi, ze postapial jak dran ze swoja dziewczyna, bo w koncu ukochany synus...ja tak nie uwazam. zasady stosuje wobec wszystkich, lacznie z soba. staram sie byc uczciwa, fair, i tego samego wymagam od innych.. jesli moje dziecko bedzie zlym czlowiekiem, to nie bede go bronic. ba, nawet nie bede miec oporow by doprowadzic do tego by za swoje czyny ponioslo kare czy knsekwencje. wiem, dziwi to wiele osob, w mojej rodzinie takze, np moja mame, bo niby dla rodziny trzeba byc wyrozumialym, stosowac inne zasady itd. dla mnie zasady tycza sie drugiego czlowieka. nie wazne kim jest.
rozumiem co chcialas przekazac, mam skonczona podyplomówke z psychologii (całkiem hobbistycznie), ale niestety, marnie Ci to wyszło.
@Do Jaga ....myślę, iż Ania ma rację .
Sama czytam cały czas rozwijający się wątek
jednak za bardzo nie mam co napisać autorce
mimo 20 lat małżeństwa.
Myślę iż w każdym związku są momenty
zwątpienia ,lub zdarzają się chwile lepsze czy gorsze .
Również stagnacja .Trzeba tylko mądrze "zagospodarować"
małżeństwo.
Związek jest jak ziemia.Trzeba ją nawozić ,pielić z chwastów ,
sprawdzać czy zasiane rośliny wschodzą. Potem nadchodzi
czas zbiorów.
Ja po tych 20latach małżeństwa ,zbieram spokój i pewność
że zostanę z moim mężem do starości ,wspierając się nawzajem,
ciesząc się swoim wzajemnym towarzystwem.
Sama czytam cały czas rozwijający się wątek
jednak za bardzo nie mam co napisać autorce
mimo 20 lat małżeństwa.
Myślę iż w każdym związku są momenty
zwątpienia ,lub zdarzają się chwile lepsze czy gorsze .
Również stagnacja .Trzeba tylko mądrze "zagospodarować"
małżeństwo.
Związek jest jak ziemia.Trzeba ją nawozić ,pielić z chwastów ,
sprawdzać czy zasiane rośliny wschodzą. Potem nadchodzi
czas zbiorów.
Ja po tych 20latach małżeństwa ,zbieram spokój i pewność
że zostanę z moim mężem do starości ,wspierając się nawzajem,
ciesząc się swoim wzajemnym towarzystwem.
no i mam nadzieje ze zakończysz bycie matką dla swojego syna i się uwolni od takiej tosycznej matki.
ale...o co chodzi? popiłaś, czy jak? czy nie potrafisz prostych zdań czytać ze zrozumieniem?
1.nie mam dzieci.
2.przytoczyłam tylko wszechobecny przykład, równie dobrze mógł on brzmieć " moje dziecko jest idealne, to nauczyciel jest zły i nie potrafi uczyć, skoro moje dziecko ma u niego ledwo tróje"
3.to co przytoczyłam jest własnie toksyczna więzią
ale...o co chodzi? popiłaś, czy jak? czy nie potrafisz prostych zdań czytać ze zrozumieniem?
1.nie mam dzieci.
2.przytoczyłam tylko wszechobecny przykład, równie dobrze mógł on brzmieć " moje dziecko jest idealne, to nauczyciel jest zły i nie potrafi uczyć, skoro moje dziecko ma u niego ledwo tróje"
3.to co przytoczyłam jest własnie toksyczna więzią
@Do Jaga ....myślę, iż Ania ma rację .
Sama czytam cały czas rozwijający się wątek
jednak za bardzo nie mam co napisać autorce
mimo 20 lat małżeństwa.
Myślę iż w każdym związku są momenty
zwątpienia ,lub zdarzają się chwile lepsze czy gorsze .
Również stagnacja .Trzeba tylko mądrze "zagospodarować"
małżeństwo.
Związek jest jak ziemia.Trzeba ją nawozić ,pielić z chwastów ,
sprawdzać czy zasiane rośliny wschodzą. Potem nadchodzi
czas zbiorów.
Ja po tych 20latach małżeństwa ,zbieram spokój i pewność
że zostanę z moim mężem do starości ,wspierając się nawzajem,
ciesząc się swoim wzajemnym towarzystwem.
popieram w całej doskonałości, czuję się dokładnie tak samo w swoim małżeństwie (tylko 2 letnim, ale jesteśmy razem i mieszkamy razem od prawie 10).
tylko problem polega na tym, że niekoniecznie by cos krytykować, oceniać i wypowiadać się nawet z entuzjazmem, trzeba doświadczać bezpośrednio takich sytuacji (w negatywnym tego słowa znaczeniu). oczywiście mam wiele znajomych, w rodzinie także par, którym się wspólne życie nie udało. ale bezposrednio mnie to nie dotyczy. choc irytują ciagłe użalania i narzekania, jak to ich los doświadczył, bo w wiekszości sami sobie na to zapracowali (wlaśnie nie pielegnujac swojego zwiazku/malzenstwa).
to, ze nie masz co napisac (a tak wlasciwie przeciez napisalas), wynika po czesci z charakteru czlowieka. jeden nawet jak mu sie nóz w kieszeni otwiera nie wypowie sie, drugi to zrobi.
a to, ze Ponuy zadal autorce pytania bezposrednio dotyczace jego, jako mężą, moze rownie dobrze wynikac z jego relacji w malzenstwie, tego, ze w takiej sytuacji nie wyobraza sobie by zona z nim nie porozmawiala, by nie chciala ratowac zwiazku... niekoniecznie musial przez to przechodzic. wystarczy miec wyobrazenie na jakis temat, jakies zasady. a chyba zawierajac dojrzaly i swiadomy zwiazek malzenski takie wyobrazenia kazdy ma (m.in. szczerosc i uczciwosc wobec drugiej osoby).
Sama czytam cały czas rozwijający się wątek
jednak za bardzo nie mam co napisać autorce
mimo 20 lat małżeństwa.
Myślę iż w każdym związku są momenty
zwątpienia ,lub zdarzają się chwile lepsze czy gorsze .
Również stagnacja .Trzeba tylko mądrze "zagospodarować"
małżeństwo.
Związek jest jak ziemia.Trzeba ją nawozić ,pielić z chwastów ,
sprawdzać czy zasiane rośliny wschodzą. Potem nadchodzi
czas zbiorów.
Ja po tych 20latach małżeństwa ,zbieram spokój i pewność
że zostanę z moim mężem do starości ,wspierając się nawzajem,
ciesząc się swoim wzajemnym towarzystwem.
popieram w całej doskonałości, czuję się dokładnie tak samo w swoim małżeństwie (tylko 2 letnim, ale jesteśmy razem i mieszkamy razem od prawie 10).
tylko problem polega na tym, że niekoniecznie by cos krytykować, oceniać i wypowiadać się nawet z entuzjazmem, trzeba doświadczać bezpośrednio takich sytuacji (w negatywnym tego słowa znaczeniu). oczywiście mam wiele znajomych, w rodzinie także par, którym się wspólne życie nie udało. ale bezposrednio mnie to nie dotyczy. choc irytują ciagłe użalania i narzekania, jak to ich los doświadczył, bo w wiekszości sami sobie na to zapracowali (wlaśnie nie pielegnujac swojego zwiazku/malzenstwa).
to, ze nie masz co napisac (a tak wlasciwie przeciez napisalas), wynika po czesci z charakteru czlowieka. jeden nawet jak mu sie nóz w kieszeni otwiera nie wypowie sie, drugi to zrobi.
a to, ze Ponuy zadal autorce pytania bezposrednio dotyczace jego, jako mężą, moze rownie dobrze wynikac z jego relacji w malzenstwie, tego, ze w takiej sytuacji nie wyobraza sobie by zona z nim nie porozmawiala, by nie chciala ratowac zwiazku... niekoniecznie musial przez to przechodzic. wystarczy miec wyobrazenie na jakis temat, jakies zasady. a chyba zawierajac dojrzaly i swiadomy zwiazek malzenski takie wyobrazenia kazdy ma (m.in. szczerosc i uczciwosc wobec drugiej osoby).
gratuluje podyplomowki ale blagam nigdy z niej nie korzystaj -dla dobra ludzi albo w koncu skorzystaj sama dla siebie moze staniesz sie troszke bardziej delikatna empatyczna mniej surowa i karząca, tyle w tym temacie, nie napedzajmy jadze wody na mlyn bo az przykro czytac teksty typu ,,popilas czy co,, itp
Jaga skutecznie widzę szukasz wrażeń i na siłę reanimujesz mój wątek, mało pikanterii,nuda we własnym życiu?
Mogłam sie spodziewać,że najgorętsze rady i najostrzejsze komentarze padną od ludzi z dwu letnim stażem małżeńskim,ewentualnie od suchotnic, których mężowie pracują na emigracji na wyspach czy w Skandynawii, gów.o wiedzących o codzienności małżeńskiej i co najwyżej mogą pogadać z mężem na skype co drugi dzień, więc trzeba się odchamić na forum:)
Na miłość boską!! na prawdę uczelnie powinny mieć jakieś rygorystyczne kryteria przyjmując ludzi na kierunki psychologiczne, ale teraz tylko opłata za czesne się liczy a nie predyspozycje. Często i gęsto na psychologię idą ludzie którzy sami mają z sobą problemy i Ty jesteś jaga niezaprzeczalnym dowodem na to.
Nie wysilaj się już naprawdę, bo to nie dotyczy wątku, dałaś wyraz tego co myślisz- ok dzięki za opinię, pominę sposób w jaki to robisz, bo to tylko świadczy o Tobie, prywatne wycieczki zostaw dla siebie i nie zaśmiecaj wątku jeśli nie masz już nic merytorycznego do dodania.
Mogłam sie spodziewać,że najgorętsze rady i najostrzejsze komentarze padną od ludzi z dwu letnim stażem małżeńskim,ewentualnie od suchotnic, których mężowie pracują na emigracji na wyspach czy w Skandynawii, gów.o wiedzących o codzienności małżeńskiej i co najwyżej mogą pogadać z mężem na skype co drugi dzień, więc trzeba się odchamić na forum:)
Na miłość boską!! na prawdę uczelnie powinny mieć jakieś rygorystyczne kryteria przyjmując ludzi na kierunki psychologiczne, ale teraz tylko opłata za czesne się liczy a nie predyspozycje. Często i gęsto na psychologię idą ludzie którzy sami mają z sobą problemy i Ty jesteś jaga niezaprzeczalnym dowodem na to.
Nie wysilaj się już naprawdę, bo to nie dotyczy wątku, dałaś wyraz tego co myślisz- ok dzięki za opinię, pominę sposób w jaki to robisz, bo to tylko świadczy o Tobie, prywatne wycieczki zostaw dla siebie i nie zaśmiecaj wątku jeśli nie masz już nic merytorycznego do dodania.
dwu letnim stażem małżeńskim,ewentualnie od suchotnic, których mężowie pracują na emigracji na wyspach czy w Skandynawii, gów.o wiedzących o codzienności małżeńskiej i co najwyżej mogą pogadać z mężem na skype co drugi dzień, więc trzeba się odchamić na forum:)
to ze po slubie jestem dwa lata, nie znaczy ze nie wiem co znaczy zyc we dwoje i nie znam zycia lub, ze moiej zasady są niekatualne, bo sie jeszcze nie wypalailam i nie znudzilam mezem.
i naprawde nie rozumiem, skad ten zal? bo musisz sie z mezem meczyc od tylu lat pod jednym dachem? taka okropna ta codziennosc? coz, jak to powiedzial moj malzonek, kiedy to poczytal...kiedys, ludzie w razie kryzysu, naprawiali zwiazki, teraz pierwsze co wymieniaja na nowszy model (mniej nudny), takie czasy, ALE jest to kwestia wyboru
moze i masz dluzszy staz malzenski i dwojke dzieci, dla mnie i wielu osob nie jestes ani dojrzala ani swiadoma ani odpowiedzialna. i tyle.
co do podyplomowek (kolejna nie umiejaca czytac ze zrozumieniem?), mam ich 3, jedna z psychologii calkiem hobbistycznie, pozostale, zeby poglebiac swoje kwalifikacje w dziedzinie kompletnie nie związanej z psychologia (nauki ścisłe) ale z moim właściwym wykształceniem. mam tez doktorat i co? zaskoczona? tak już mam, że lubie się rozwijac. polecem i Tobie, może nie zabraknie Ci wrażeń w życiu, skoro nadrabiasz romansami.
a co do przyjęć na studia, w wielu wątkach na ten temat pisałam, powinni tego zabronić, jak w media markcie, 80% osób nie powinno dostawać magistra (i tak łącznie z pedagożkami, psycholozkami socjolożkami i całą resztą zbieraniny pseudomagistrów). i mówię to z perspektywy osoby mającej zajęcia ze studentami.
i proszę, nie ubliżaj moim kwalifikacjom, bo chyba daleko Ci do mnie.
to ze po slubie jestem dwa lata, nie znaczy ze nie wiem co znaczy zyc we dwoje i nie znam zycia lub, ze moiej zasady są niekatualne, bo sie jeszcze nie wypalailam i nie znudzilam mezem.
i naprawde nie rozumiem, skad ten zal? bo musisz sie z mezem meczyc od tylu lat pod jednym dachem? taka okropna ta codziennosc? coz, jak to powiedzial moj malzonek, kiedy to poczytal...kiedys, ludzie w razie kryzysu, naprawiali zwiazki, teraz pierwsze co wymieniaja na nowszy model (mniej nudny), takie czasy, ALE jest to kwestia wyboru
moze i masz dluzszy staz malzenski i dwojke dzieci, dla mnie i wielu osob nie jestes ani dojrzala ani swiadoma ani odpowiedzialna. i tyle.
co do podyplomowek (kolejna nie umiejaca czytac ze zrozumieniem?), mam ich 3, jedna z psychologii calkiem hobbistycznie, pozostale, zeby poglebiac swoje kwalifikacje w dziedzinie kompletnie nie związanej z psychologia (nauki ścisłe) ale z moim właściwym wykształceniem. mam tez doktorat i co? zaskoczona? tak już mam, że lubie się rozwijac. polecem i Tobie, może nie zabraknie Ci wrażeń w życiu, skoro nadrabiasz romansami.
a co do przyjęć na studia, w wielu wątkach na ten temat pisałam, powinni tego zabronić, jak w media markcie, 80% osób nie powinno dostawać magistra (i tak łącznie z pedagożkami, psycholozkami socjolożkami i całą resztą zbieraniny pseudomagistrów). i mówię to z perspektywy osoby mającej zajęcia ze studentami.
i proszę, nie ubliżaj moim kwalifikacjom, bo chyba daleko Ci do mnie.
ale po co tu trolujesz ? :)) co najwyżej, żeby mnie chyba rozbawić bo co ma Twoje wykształcenie do tematyki tego wątku załóż własny i licytuj sie ,kto ma więcej podyplomówek- obiecuję że zajrzę do niego:P
a teraz naprawdę nie pogrążaj się swoją nikłą inteligencją bo jak zauważyłaś pseudomagistrów jak widać również pseudodoktorków :) jest pełno,z jednym właśnie mam wątpliwą przyjemność polemizować na temat nie związany z wątkiem
a teraz naprawdę nie pogrążaj się swoją nikłą inteligencją bo jak zauważyłaś pseudomagistrów jak widać również pseudodoktorków :) jest pełno,z jednym właśnie mam wątpliwą przyjemność polemizować na temat nie związany z wątkiem
pseudomagistrów jak widać również pseudodoktorków
nie twierdze, że nie.
bo co ma Twoje wykształcenie do tematyki tego wątku
nic, odpowiedziałam na wywody psychologiczne jednej z forumek.
następnie Ty rzuciłaś się na "jakość" mojego wykształcenia, czego sobie nie życzę, więc gwoli uzupełnienia wyjaśniłam Ci, byś przestała snuć domysły na jego temat (btw wyżej chyba sama bulwersowałaś się nt snucia domysłów...?)
nie twierdze, że nie.
bo co ma Twoje wykształcenie do tematyki tego wątku
nic, odpowiedziałam na wywody psychologiczne jednej z forumek.
następnie Ty rzuciłaś się na "jakość" mojego wykształcenia, czego sobie nie życzę, więc gwoli uzupełnienia wyjaśniłam Ci, byś przestała snuć domysły na jego temat (btw wyżej chyba sama bulwersowałaś się nt snucia domysłów...?)
przepraszam a gdzie wyczytałaś jakiekolwiek moje ustosunkowanie sie do opinii, że stwierdzasz, iż jestem niereformowalna?
Rozumiem że rozbudziłam Twoje nadzieję,że będziesz mogła wleźć z buciorami do mojego życia, ale niestety nie mam potrzeby uzewnętrzniania na forum każdej mojej myśli i decyzji.
Jeśli miałabyś odrobinę obiektywizmu a nie tylko ślepą zło-wrogość do mnie zauważyłabyś,że bez ostentacji i oburzania dziękuję za opinię osobom, które potrafią wyrazić się w kulturalny sposób.
Rozumiem że rozbudziłam Twoje nadzieję,że będziesz mogła wleźć z buciorami do mojego życia, ale niestety nie mam potrzeby uzewnętrzniania na forum każdej mojej myśli i decyzji.
Jeśli miałabyś odrobinę obiektywizmu a nie tylko ślepą zło-wrogość do mnie zauważyłabyś,że bez ostentacji i oburzania dziękuję za opinię osobom, które potrafią wyrazić się w kulturalny sposób.
"Ty rzuciłaś się na "jakość" mojego wykształcenia, czego sobie nie życzę, więc gwoli uzupełnienia wyjaśniłam Ci, byś przestała snuć domysły na jego temat (btw wyżej chyba sama bulwersowałaś się nt snucia domysłów...?)"
widocznie masz z tym jakiś problem,że musisz na siłę ciągle to udowadniać w tym wątku :)
i nie myl snucia domysłów moich na temat związany z wątkiem z Twoimi o Twoim (wątpliwym?) wykształceniu.
widocznie masz z tym jakiś problem,że musisz na siłę ciągle to udowadniać w tym wątku :)
i nie myl snucia domysłów moich na temat związany z wątkiem z Twoimi o Twoim (wątpliwym?) wykształceniu.
naprawdę o niczym innym nie marze , by wchodzić z buciorami do Twojego zycia... moze zadbaaj o to, by jakis obcy facet do niego nie wszedł, bo jak narazie nie widac Twojego oporu..
nie jestem ani slepa, ani złowroga..potepiam jedynie głupotę co podkreślam w wielu watkach. Twoje wpisy i zdziecinniale podniecenie sytuacja ewidentnie sa przykładem głupoty, tak wiec nie mogłam sie powstrzymac :)
no i kulturalnie pożyczyłam Ci mądrosci wyborów i poczucia szczęścia i spełnienia w małżenstwie.
niczego na siłe nigdy nie udowadniam, w zadnym watku nie afiszuje sie swoim wyksztalceniem, choc moglam wiele razy, tak wiec, nie wiem skad to stwierdzenie...poruszylam je dopiero na sam koniec, tak wiec, domysly bezpodstawne.
nie jestem ani slepa, ani złowroga..potepiam jedynie głupotę co podkreślam w wielu watkach. Twoje wpisy i zdziecinniale podniecenie sytuacja ewidentnie sa przykładem głupoty, tak wiec nie mogłam sie powstrzymac :)
no i kulturalnie pożyczyłam Ci mądrosci wyborów i poczucia szczęścia i spełnienia w małżenstwie.
niczego na siłe nigdy nie udowadniam, w zadnym watku nie afiszuje sie swoim wyksztalceniem, choc moglam wiele razy, tak wiec, nie wiem skad to stwierdzenie...poruszylam je dopiero na sam koniec, tak wiec, domysly bezpodstawne.
widocznie masz z tym jakiś problem,że musisz na siłę ciągle to udowadniać w tym wątku :)
i nie myl snucia domysłów moich na temat związany z wątkiem z Twoimi o Twoim (wątpliwym?) wykształceniu.
zazwyczaj maja problem Ci którzy się o nim dowiadują (czego jestes dowodem) dlatego nigdy nic na ten temat nie wspominałam w zadnym innym wątku. a i w tym wspomniałam na sam koniec, kiedy tak naprawde zaczęłas drążyć temat i posądzać mnie o to co w swoim życiu potępiam (rozdawanie dyplomów lewactwu i cwaniactwu).
teraz dziękuję za dyskusję, ale jak wspomniałaś, nie ma ona związku z tematem.
i nie myl snucia domysłów moich na temat związany z wątkiem z Twoimi o Twoim (wątpliwym?) wykształceniu.
zazwyczaj maja problem Ci którzy się o nim dowiadują (czego jestes dowodem) dlatego nigdy nic na ten temat nie wspominałam w zadnym innym wątku. a i w tym wspomniałam na sam koniec, kiedy tak naprawde zaczęłas drążyć temat i posądzać mnie o to co w swoim życiu potępiam (rozdawanie dyplomów lewactwu i cwaniactwu).
teraz dziękuję za dyskusję, ale jak wspomniałaś, nie ma ona związku z tematem.
doprawdy paradne, widać mocno ubodło Cię ,że trafiłaś jak kulą w płot podejmując próbę zdeprecjonowania wykształcenia jagi i kąsasz ostatkiem sił na oślep, bo nieustannie trzymając się swojej nieuprawnionej wersji co do wątpliwej inteligencji i wykształcenia jagi w zaledwie krótkiej wypowiedzi(vide powyzszy post) robisz rażący błąd ortograficzny i używasz słów których znaczenia ewidentnie nie rozumiesz
faktycznie widać jak na dłoni, kto tu ma braki:P:P
faktycznie widać jak na dłoni, kto tu ma braki:P:P
czytam co tutaj wypisujecie i tak na prawdę większość z was zamiast nie radzi niczego dobrego tylko równa z ziemią.
To ja ci autorko powiem co możesz zrobić. Zrób sobie "urlop" od wszystkich i wszystkiego. Wyjedź sama na kilka dni i zrób sobie rachunek sumienia, pomyśl o swoim małżeństwie. A jeżeli to będzie za mało, wyprowadź się na jakiś czas od męża( ale nie do nowego partnera) i jak będziesz sama to może docenisz to co masz.
W każdym związku przychodzi czas zwątpienia, nudy itp, ale każda ze stron musi się starać żeby miłość nie uschła.
Mogę powiedzieć ci tyle, że czasem potrzeba spaść na ziemię i obić sobie mocno tyłek, żeby popatrzeć trzeźwo na życie i docenić tą drugą osobę.
Wiecie co dziewczyny, można mieć milion tytułów i dyplomów a i tak być głupcem.
To ja ci autorko powiem co możesz zrobić. Zrób sobie "urlop" od wszystkich i wszystkiego. Wyjedź sama na kilka dni i zrób sobie rachunek sumienia, pomyśl o swoim małżeństwie. A jeżeli to będzie za mało, wyprowadź się na jakiś czas od męża( ale nie do nowego partnera) i jak będziesz sama to może docenisz to co masz.
W każdym związku przychodzi czas zwątpienia, nudy itp, ale każda ze stron musi się starać żeby miłość nie uschła.
Mogę powiedzieć ci tyle, że czasem potrzeba spaść na ziemię i obić sobie mocno tyłek, żeby popatrzeć trzeźwo na życie i docenić tą drugą osobę.
Wiecie co dziewczyny, można mieć milion tytułów i dyplomów a i tak być głupcem.
Przyczepiłaś się do tego "rzeczywiście"? Spodziewałam się tego :)może następna niespełniona-zakompleksiona- wykształcona nauczycielka :) do kółeczka wzajemnej adoracji?
macie jeszcze do dodania coś na temat wątku, bo tematy poboczne możecie założyć sobie własne na forum.
Dla Jagi, która tak bardzo troszczy się o moje małżeństwo zrobię wyjątek i napiszę, że w weekend spędziłam cudownie czas z rodziną. Pogoda sprzyjała, bynajmniej nie nudziłam się i nie miałam czasu odpisać "wywołana do tablicy".
Gratuluję, obłudnym, które nie mają odwagi przyznać się, że czasem w związku bywa różnie, są radości ale i kryzysy i wątpliwości.
Pozdrawiam obłudne,zgorzkniałe "szczęściary"
żono która doceniła męża dziękuje :)
macie jeszcze do dodania coś na temat wątku, bo tematy poboczne możecie założyć sobie własne na forum.
Dla Jagi, która tak bardzo troszczy się o moje małżeństwo zrobię wyjątek i napiszę, że w weekend spędziłam cudownie czas z rodziną. Pogoda sprzyjała, bynajmniej nie nudziłam się i nie miałam czasu odpisać "wywołana do tablicy".
Gratuluję, obłudnym, które nie mają odwagi przyznać się, że czasem w związku bywa różnie, są radości ale i kryzysy i wątpliwości.
Pozdrawiam obłudne,zgorzkniałe "szczęściary"
żono która doceniła męża dziękuje :)
Nie chodzi mi oczywiście o Wasze uwikłanie się w dyskusję o wykształceniu i kulturze osobistej, czy o innych niezwiązanych z wątkiem tematach. To mnie nie interesuje. Ale np. komentarz o byciu złą matką i żoną - że dzieci i mąż zasługuja na kogos lepszego... I wcale się przez to nie załamałam, ale chyba ochłonęłam w porę.
Jestem ciekawa jak sytuacja się zakończyła u Autorki wątku? Jak wrażenia, odczucia, doświadczenia w związku z podjętą decyzją? Bardzo proszę o odzew, na pewno mi się to przyda.
Jestem ciekawa jak sytuacja się zakończyła u Autorki wątku? Jak wrażenia, odczucia, doświadczenia w związku z podjętą decyzją? Bardzo proszę o odzew, na pewno mi się to przyda.