Widok
oglądałam tylko 2 odcinki, niektóre rozwiązania się przydają. Co do realności to sądzę, że dziecko się szybko przestawia i jest możliwa taka zmiana, wystarczy wprowadzić trochę zasad i być konsekwentnym. I tu chyba właśnie pojawia się problem bo rodzice często zapominają o konsekwencji wiem to po sobie.
No tak, fajnie, ale co z rodzicami ktorzy maja czas dla dzieci, tylko sami nie wiedza ze psuja dzieciaka? W ostatnim odcinku bylo cos takiego- jak dzieciatko plakalo to mamusia hop na raczki i byl spokoj a jak nie bylo na raczki to w ryk i histeria... I ona sie poplakala ta matka jak jej niania powiedziala ze zle robi bo przyjela to jako zastrzezenie do osoby ze jest zla matką a nie do zachowania ze zle postepuje (typowe).
Dziecko DA sie naprawic. Watpie ze w tak krotkim czasie ale da.
Ja na pewno bede korzystac ze wskazowek tego programu. Jest swietny!
Poki co do slubu ponad 5 miesiecy i o zadnej ciazy mi nie wiadomo; progenitura tez mi po domu nie szaleje, ale "na przyszlosc" ogladam :)
Dziecko DA sie naprawic. Watpie ze w tak krotkim czasie ale da.
Ja na pewno bede korzystac ze wskazowek tego programu. Jest swietny!
Poki co do slubu ponad 5 miesiecy i o zadnej ciazy mi nie wiadomo; progenitura tez mi po domu nie szaleje, ale "na przyszlosc" ogladam :)
A ja mam koleżankę, której dzieciaki naprawdę nadają się do tego programu. Rodzice kochają swoje dzieci, nie popadają w skrajności, ot normalna rodzina... Po dwóch godzinach z nimi odechciewa mi się mieć własnych... Koleżanka mówi, że metody z serialu są jedynymi, jakie skutkują na jej niesforne maluchy...
Oj, są takie dzieci. Ja mam 3 rodzeństwa, wszyscy w miarę grzeczni, ale jak nam się urodziła najmłodszy, to rodzice nawet przez długi czas nie zauważali, jaki to upiór. I jako najmłodszy był automatycznie przez wszystkich rozpieszczany... On mógłby wystąpić w Superniani. Zrobiłby karierę telewizyjną... Na szczęście teraz ma prawie 18 lat i trochę zgrzeczniał (trochę!).
O, to sobie kupię!
Najważniejsza jest KONSEKWENCJA. Moi rodzice rozpuścili Małego, bo wszystkie obiecane kary mu zawsze darowali (bo takie słodziutkie maleństwo, kto by takiego krzywdził).
Kiedyś Mały (miał wtedy może 5 lat) porozwalał swoje płyty z grami w moim pokoju. Kazał mu posprzątać.
On na to: "Sama sobie spsątaj!"
Ja: "Sprzątaj, bo wywalę je za okno."
Mały roześmiał mi się w twarz. Otworzyłam okno i zaczęłam wywalać płyty jedną po drugiej. Pikuś prędziutko pozbierał resztę, a potem poleciał zbierać resztę w ogródku.
Od tej pory nie tylko bardziej się mnie słuchał, ale jeszcze jak nasz drugi brat próbował mi podskakiwać, to mały z przerażeniem w oczach mu radził: "Lepiej się jej słuchaj, ona jest niepsewidywalna!"
Najważniejsza jest KONSEKWENCJA. Moi rodzice rozpuścili Małego, bo wszystkie obiecane kary mu zawsze darowali (bo takie słodziutkie maleństwo, kto by takiego krzywdził).
Kiedyś Mały (miał wtedy może 5 lat) porozwalał swoje płyty z grami w moim pokoju. Kazał mu posprzątać.
On na to: "Sama sobie spsątaj!"
Ja: "Sprzątaj, bo wywalę je za okno."
Mały roześmiał mi się w twarz. Otworzyłam okno i zaczęłam wywalać płyty jedną po drugiej. Pikuś prędziutko pozbierał resztę, a potem poleciał zbierać resztę w ogródku.
Od tej pory nie tylko bardziej się mnie słuchał, ale jeszcze jak nasz drugi brat próbował mi podskakiwać, to mały z przerażeniem w oczach mu radził: "Lepiej się jej słuchaj, ona jest niepsewidywalna!"
Ale czasami nie da się popełnić błędu wychowawczego. Wyobraźcie sobie taki duet: śliczny, czarnooki czterolatek i 8-tygodniowy rudy kocurek...
Mały złapał obiema rączkami kotka "pod pachy" (kocurek w takim uścisku zesztywniał i wyciągnął przed siebie wszystkie cztery łapki z obnażonymi pazurkami) i podszedł do mamy (która właśnie na niego nakrzyczała) mówiąc groźnie: "Podrapać cię kotem?"
Wszyscy się turlali ze śmiechu po podłodze... Nikt nie miał siły zadziałać pedagogicznie...
Mały złapał obiema rączkami kotka "pod pachy" (kocurek w takim uścisku zesztywniał i wyciągnął przed siebie wszystkie cztery łapki z obnażonymi pazurkami) i podszedł do mamy (która właśnie na niego nakrzyczała) mówiąc groźnie: "Podrapać cię kotem?"
Wszyscy się turlali ze śmiechu po podłodze... Nikt nie miał siły zadziałać pedagogicznie...
nie mamy na razie dzieci, ale pracujac na roznych korepetycjach widze, ze takie dzieci sie faktycznie zdarzaja i to w zupelnie "normalnych" rodzinach. Slucham uwaznie, bo juz nie moge sie doczekac, jak bedziemy majstrowac swojego dzidziaka. Swoja droga ta niania to widac, ze ma podejscie. Wczoraj czytalam, ze jest terapeuta rodzinnym, a nie tylko aktorka i wykladowca na dwoch szkolach z psychologii rodzinnej. Dla mnie bomba, bo czasem mozna popelniac typowe bledy z milosci do dziecka! :-)
Nastepny przykład z mojego braciszka: przyszedł z podwórka i chciał zaszokować wszystkich swoim nowym, wulgarnym słownictwem. A że miał kłopoty z mówieniem, to wykrzyknął na forum całej rodzinki: "Kuwa, ja piezdozę!"
Oczywiście też nikt nie stanął na wysokości zadania, bo wszyscy prychnęli śmiechem... W dodatku "ja piezdozę" stało się naszym rodzinnym, ulubionym przekleństwem...
I od tej pory się posypało urocze słownictwo... na szczęście równie szybko mu przeszło.
Oczywiście też nikt nie stanął na wysokości zadania, bo wszyscy prychnęli śmiechem... W dodatku "ja piezdozę" stało się naszym rodzinnym, ulubionym przekleństwem...
I od tej pory się posypało urocze słownictwo... na szczęście równie szybko mu przeszło.
Program super i calkiem realny-wiadomo przeciez,ze to dluzej trwa,a na potrzeby TV odpowiednio to skracaja,a poza tym dzieci sa pojetne.
Niestety coraz wiecej takich dzieci wsrod nas,a to wina tego niby "bezstresowego wychowywania", ktore jest bez sensu.Dzieko musi miec szacunek do rodzicow i znac swoje miejsce,a jak ryczy to bynajmniej nie dlatego,ze dzieje mu sie krzywda,a po prostu chce zmusic rodzica do czegos...to takie male spryciule...
Niestety coraz wiecej takich dzieci wsrod nas,a to wina tego niby "bezstresowego wychowywania", ktore jest bez sensu.Dzieko musi miec szacunek do rodzicow i znac swoje miejsce,a jak ryczy to bynajmniej nie dlatego,ze dzieje mu sie krzywda,a po prostu chce zmusic rodzica do czegos...to takie male spryciule...
super niania to fajny program, ale z jedną rzeczą się nie zgadzam. Niania uważa, że "bicie" to nie sposób na dziecko. Bicie owszem nie, ale czasem klapsa dziecko powinno dostać, jeśli oczywiście konkretnie zasłużyło. Zaraz sie pewnie odezwą zdegustowani, ze niby ja bym dziecko biła - powtarzam - BIĆ NIE, ale klapsa dać TAK!wiem, bo mam chrześniaka, który czasem na prawdę przegina. Ostatnio jak z przedszkola wrócił to się tacie pochwalił, że " w szkole na koledze się tarzał":))JaK raz tłumaczenia nie pomogły to dostał w tyłek i się kończyło. Tłumaczą mu zawsze, ale jak za trzecim razem nie pomaga no to wybaczcie...A potem są takie dzieci jak ten pięciolatek co w przedszkolu nauczycieli prześladuje....tylko wina rodziców, że na to pozwalają
sorry Agatha, wierzę w wychowanie bezstresowe, itd. ale bez przesady, czasem się nie da inaczej. Mój chrześniak czasem nagina ile się da, i tylko patrzy co zrobią rodzice, obserwuje na ile może sobie pozwolić i robi coraz więcej. Tłumaczą mu , kilka razy, ale za 10 razem, kiedy widzą jak robi coś specjalnie dostanie klapsa (zaznaczam klapsa, nie nicie czy uderzanie) i się kończy. Wierze w to, że ty masz grzeczne dzieci, które jak im wytłumaczysz to Cię słuchają do bólu.
Kayla, nie mam siły na kolejną przepychankę, raz już się kłóciłam o te klapsy.
Ja z kolei całkowicie nie wierzę w wychowanie bezstresowe. Wierzę w stanowczość i konsekwencję. Ale uważam też, że wobec dziecka można stosować tylko takie metody, jakie chcielibyśmy, aby dziecko w razie jakiegoś konfliktu zastosowało wobec kolegi albo rodzeństwa.
Ja z kolei całkowicie nie wierzę w wychowanie bezstresowe. Wierzę w stanowczość i konsekwencję. Ale uważam też, że wobec dziecka można stosować tylko takie metody, jakie chcielibyśmy, aby dziecko w razie jakiegoś konfliktu zastosowało wobec kolegi albo rodzeństwa.
Mój wujek jechał kiedyś autobusem, w którym także jechała matka z dzieckiem. Jak twierdził - wychowywanym bezstresowo. Rodzinka siedziała przed nim i mógł obserwować jego poczynania. Chłopiec ok. 5-7 lat żuł gumę i w pewnym momencie wyjął ją z buzi i zaczął przyklejać na siedzenie przed nim i dobierać się do włosów pewnej dziewczyny, aż w końcu delikatnie przykleił tę gumę do jej włosów. Mama synka powiedziała cicho, że tak nie wolno i dalej czytała jakąś gazetę. Wujek się wkurzył, przypadkowo też miał gumę i wkręcił we włosy temu maluchowi :/
Kobieta wpadła w szał. Zaczęła krzyczeć na wujka, co on wyprawia. Ten jej odpowiedział: "Pokazuję Pani, że gdyby moja matka wychowywała mnie bezstresoowo, tak jak pani swoje, to właśnie bym tak zrobił jak on".
Kobieta natychmiast się zamknęła, zczerwieniła się i na następnym przystanku wysiadła. Wujek podszedł do tej dziewczyny z gumą we włosach i powiedział, co zrobił dzieciak.
Kobieta wpadła w szał. Zaczęła krzyczeć na wujka, co on wyprawia. Ten jej odpowiedział: "Pokazuję Pani, że gdyby moja matka wychowywała mnie bezstresoowo, tak jak pani swoje, to właśnie bym tak zrobił jak on".
Kobieta natychmiast się zamknęła, zczerwieniła się i na następnym przystanku wysiadła. Wujek podszedł do tej dziewczyny z gumą we włosach i powiedział, co zrobił dzieciak.
Agatha to nie jest kwestia przepychanki. Mój brat i bratowa są bardzo stanowczy i konsekwentni wobec swojego synka, nie odpuszczą, długo też mają cierpliwość. Tylko on ich czasem wystawia na próbę, jedną ręką broi, a drugą do nich macha i się uśmiecha,albo czegoś nie robi, bo nie - dlatego, że oni mu kazali to zrobić - tak z zasady, żeby sprawdzić czy wyjdzie na jego. To jest kochane dziecko poważnie, nie dostaje klapsa ani raz dziennie, ani raz w tygodniu, czasem nawet nie w miesiącu. Ale kiedy już nic nie pomaga to trudno. Ja też kiedyś jak wiedziałam, że zbroiłam i to konkretnie (bo za głupoty oczywiście nie) to czasem tego klapsa dostałam, i jakoś żyję, jakoś nikogo nie biję i jestem wdzięczna rodzicom, że mi nie pobłażali. Ale w jednym masz rację : każdy wychowuje swoje dziecko wg swoich zasad, a czy dobrze to zobaczymy za kilka lat.
pozdr:)
pozdr:)