Widok
Cześć Oliwka, no niestety mam to paskudztwo, boję się, ze do porodu nie uda się wyleczyć i czeka mnie cesarka;(
Na razie odbieram jutro globulki z antybiotykiem zobaczymy, czy kuracja pomoże.
A mąż też się przebadał i czekamy na wyniki.
Na razie odbieram jutro globulki z antybiotykiem zobaczymy, czy kuracja pomoże.
A mąż też się przebadał i czekamy na wyniki.
Cokolwiek w życiu robisz, nie ma większego znaczenia. Ale ważne jest, żeby to robić
ja myślę, że nie jest to powód do cesarki, bo gdyby tak było, to badania pod tym kątem musiałyby być obowiązkowe, a nie są. Mój gin nie powiedział mi o możliwości zrobienia badania na paciorkowca i dopiero w wodach płodowych mi go wykryto. Ja i córeczka byłyśmy na kuracji antybiotykowej, przez co przedłużył się nasz pobyt w szpitalu.
Śmiertelny paciorkowiec
Agnieszka Pochrzęst
2007-02-21, ostatnia aktualizacja 2007-02-21 21:47
Pojedyncza sala w szpitalu, indywidualna położna i 3 tys. zł za poród. Noworodek zmarł. Rodzice twierdzą, że z powodu bakterii, którą zlekceważyli lekarze
Śmiertelny paciorkowiec
Pojedyncza sala w szpitalu, indywidualna położna i 3 tys. zł za poród. Noworodek zmarł. Rodzice twierdzą, że z powodu bakterii, którą zlekceważyli lekarze
Izabela i Michał Petryccy bardzo chcieli mieć dziecko. Ona ma 33 lata, on 32. Rodzina uzbierała prawie 3 tys. zł, żeby opłacić pojedynczą salę w szpitalu przy Żelaznej i znieczulenie zewnątrzoponowe. Gdy Iza była w 37. tygodniu ciąży, okazało się, że jest zakażona paciorkowcem grupy B Streptococcus agalactiae (GBS). Ginekolog stwierdził, że trzeba podać antybiotyk w czasie porodu.
Dziecko urodziło się zdrowe. Jednak nie jadło, prężyło się. Po pięciu dniach Iza wróciła z małą Agnieszką do domu. W 14. dobie po porodzie doszło u niej do zatrzymania krążenia. Lekarze z pogotowia stwierdzili "podejrzenie zachłyśnięcia się pokarmem matki". Agnieszka w śpiączce trafiła na oddział intensywnej terapii w Instytucie Matki i Dziecka. Zmarła pięć tygodni później. W posiewie pobranym jej z gardła wykryto bakterię. - Lekarze uśpili naszą czujność - mówi Izabela. - Kiedy wypisywali nas ze szpitala, mówili, że córeczka jest zdrowa. Nikt nas nie ostrzegł, że gdyby wystąpiły zaburzenia oddechu, ospałość, brak apetytu, trzeba zawieźć dziecko do szpitala. Agnieszka miała takie objawy.
Mniej skuteczny antybiotyk?
Petryccy twierdzą, że Izie za późno podano antybiotyk - dwie godziny przez porodem. Im wcześniej się to zrobi, tym lepiej, bo antybiotyk musi zacząć działać. Prof. Jerzy Koterski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, podkreśla, że nie ma zaleceń dotyczących czasu podania antybiotyku. - To indywidualne przypadki - podkreśla. - Decyduje o tym lekarz.
Prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds. neonatologii, twierdzi, że w tym przypadku nie można mówić o błędzie lekarza. - U noworodka nie było niepokojących objawów, które świadczyłyby o zakażeniu bakterią - podkreśla. - To, że później wykryto tę bakterię u dziecka, oznacza, że było jej nosicielem, ale nie był zakażone.
Z kolei Waleria Hryniewicz z Narodowego Instytut Leków ma jedynie wątpliwości, czy podanie Izie erytromycyny, która gorzej sobie radzi w walce z paciorkowcami z grupy B, było dobrym wyborem. - Na erytromycynę jest oporny rosnący procent szczepów paciorkowców. Z badań amerykańskich wynika, że nie działa na 7-25 proc. z nich - twierdzi. - Lepszym wyborem byłaby penicylina lub ampicylina.
Nie zlecają badań
W Polsce kuleje wykrywanie paciorkowców u ciężarnych kobiet. Według zaleceń Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego każdej powinno się pobierać wymazy między 35. a 37. tygodniem ciąży. Jednak to badanie jest zalecane, ale nie jest obowiązkowe - nie refunduje go NFZ, więc lekarze go nie zlecają. Potwierdza to prof. Helwich: - Wszystkie kobiety powinny mieć robiony posiew, ale tylko nieliczne ośrodki go zlecają.
Ile noworodków umiera w Polsce z powodu zakażenia paciorkowcem z grupy B, nie wiadomo. O tym, że lekarze lekceważą tę bakterię, świadczą liczne wpisy na forach internetowych.
Ika223: "Byłam w szpitalu, gdzie nie robi się posiewu przed porodem. Sekcja zwłok dziecka wykazała posocznicę paciorkowcową i zapalenie płuc. Lekarz powiedział: Wyciągnęła pani czarną kartę od losu". Nikita_26: "Moje maleństwo zmarło po 12 godzinach po porodzie. Dopiero wtedy zrobiono u mnie posiew. Okazało się, że miałam paciorkowca. Oczywiście lekarz twierdził, iż ta bakteria nie była przyczyną śmierci maleństwa. Stwierdzi, iż mieliśmy pecha". Aslanis: "Mój synek zmarł. Sekcja wykazała posocznicę wrodzoną. Badania na posiew nigdy nie miałam zleconego. Dlaczego nie korzystamy z wypracowanych na świecie metod? Wystarczą banalne antybiotyki z grupy penicyliny znane od ponad 100 lat!".
Jak poradzili sobie w USA
W latach 70. w Stanach Zjednoczonych paciorkowce z grupy B były główną przyczyną zakażeń i zgonów u noworodków. Śmiertelność wynosiła 50 proc. Dlatego powstał program, dzięki któremu w latach 90. śmiertelność spadła do 4 proc. Najważniejsze jest stwierdzenie zakażenia, więc kobiety między 35. a 37. tygodniem ciąży mają robione badania mikrobiologiczne. Jeśli wynik jest dodatni, kobieta w czasie porodu otrzymuje antybiotyk, najlepiej penicylinę.
Objawy zakażenia noworodka paciorkowcem typu B mogą wystąpić do trzeciego miesiąca życia. Dochodzi do ogólnego zakażenia organizmu zwanego posocznicą, czasem też do zapalenia płuc, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.
Agnieszka Pochrzęst
2007-02-21, ostatnia aktualizacja 2007-02-21 21:47
Pojedyncza sala w szpitalu, indywidualna położna i 3 tys. zł za poród. Noworodek zmarł. Rodzice twierdzą, że z powodu bakterii, którą zlekceważyli lekarze
Śmiertelny paciorkowiec
Pojedyncza sala w szpitalu, indywidualna położna i 3 tys. zł za poród. Noworodek zmarł. Rodzice twierdzą, że z powodu bakterii, którą zlekceważyli lekarze
Izabela i Michał Petryccy bardzo chcieli mieć dziecko. Ona ma 33 lata, on 32. Rodzina uzbierała prawie 3 tys. zł, żeby opłacić pojedynczą salę w szpitalu przy Żelaznej i znieczulenie zewnątrzoponowe. Gdy Iza była w 37. tygodniu ciąży, okazało się, że jest zakażona paciorkowcem grupy B Streptococcus agalactiae (GBS). Ginekolog stwierdził, że trzeba podać antybiotyk w czasie porodu.
Dziecko urodziło się zdrowe. Jednak nie jadło, prężyło się. Po pięciu dniach Iza wróciła z małą Agnieszką do domu. W 14. dobie po porodzie doszło u niej do zatrzymania krążenia. Lekarze z pogotowia stwierdzili "podejrzenie zachłyśnięcia się pokarmem matki". Agnieszka w śpiączce trafiła na oddział intensywnej terapii w Instytucie Matki i Dziecka. Zmarła pięć tygodni później. W posiewie pobranym jej z gardła wykryto bakterię. - Lekarze uśpili naszą czujność - mówi Izabela. - Kiedy wypisywali nas ze szpitala, mówili, że córeczka jest zdrowa. Nikt nas nie ostrzegł, że gdyby wystąpiły zaburzenia oddechu, ospałość, brak apetytu, trzeba zawieźć dziecko do szpitala. Agnieszka miała takie objawy.
Mniej skuteczny antybiotyk?
Petryccy twierdzą, że Izie za późno podano antybiotyk - dwie godziny przez porodem. Im wcześniej się to zrobi, tym lepiej, bo antybiotyk musi zacząć działać. Prof. Jerzy Koterski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, podkreśla, że nie ma zaleceń dotyczących czasu podania antybiotyku. - To indywidualne przypadki - podkreśla. - Decyduje o tym lekarz.
Prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds. neonatologii, twierdzi, że w tym przypadku nie można mówić o błędzie lekarza. - U noworodka nie było niepokojących objawów, które świadczyłyby o zakażeniu bakterią - podkreśla. - To, że później wykryto tę bakterię u dziecka, oznacza, że było jej nosicielem, ale nie był zakażone.
Z kolei Waleria Hryniewicz z Narodowego Instytut Leków ma jedynie wątpliwości, czy podanie Izie erytromycyny, która gorzej sobie radzi w walce z paciorkowcami z grupy B, było dobrym wyborem. - Na erytromycynę jest oporny rosnący procent szczepów paciorkowców. Z badań amerykańskich wynika, że nie działa na 7-25 proc. z nich - twierdzi. - Lepszym wyborem byłaby penicylina lub ampicylina.
Nie zlecają badań
W Polsce kuleje wykrywanie paciorkowców u ciężarnych kobiet. Według zaleceń Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego każdej powinno się pobierać wymazy między 35. a 37. tygodniem ciąży. Jednak to badanie jest zalecane, ale nie jest obowiązkowe - nie refunduje go NFZ, więc lekarze go nie zlecają. Potwierdza to prof. Helwich: - Wszystkie kobiety powinny mieć robiony posiew, ale tylko nieliczne ośrodki go zlecają.
Ile noworodków umiera w Polsce z powodu zakażenia paciorkowcem z grupy B, nie wiadomo. O tym, że lekarze lekceważą tę bakterię, świadczą liczne wpisy na forach internetowych.
Ika223: "Byłam w szpitalu, gdzie nie robi się posiewu przed porodem. Sekcja zwłok dziecka wykazała posocznicę paciorkowcową i zapalenie płuc. Lekarz powiedział: Wyciągnęła pani czarną kartę od losu". Nikita_26: "Moje maleństwo zmarło po 12 godzinach po porodzie. Dopiero wtedy zrobiono u mnie posiew. Okazało się, że miałam paciorkowca. Oczywiście lekarz twierdził, iż ta bakteria nie była przyczyną śmierci maleństwa. Stwierdzi, iż mieliśmy pecha". Aslanis: "Mój synek zmarł. Sekcja wykazała posocznicę wrodzoną. Badania na posiew nigdy nie miałam zleconego. Dlaczego nie korzystamy z wypracowanych na świecie metod? Wystarczą banalne antybiotyki z grupy penicyliny znane od ponad 100 lat!".
Jak poradzili sobie w USA
W latach 70. w Stanach Zjednoczonych paciorkowce z grupy B były główną przyczyną zakażeń i zgonów u noworodków. Śmiertelność wynosiła 50 proc. Dlatego powstał program, dzięki któremu w latach 90. śmiertelność spadła do 4 proc. Najważniejsze jest stwierdzenie zakażenia, więc kobiety między 35. a 37. tygodniem ciąży mają robione badania mikrobiologiczne. Jeśli wynik jest dodatni, kobieta w czasie porodu otrzymuje antybiotyk, najlepiej penicylinę.
Objawy zakażenia noworodka paciorkowcem typu B mogą wystąpić do trzeciego miesiąca życia. Dochodzi do ogólnego zakażenia organizmu zwanego posocznicą, czasem też do zapalenia płuc, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.
Cokolwiek w życiu robisz, nie ma większego znaczenia. Ale ważne jest, żeby to robić
ja strasznie przeżyłam wykrycie tego paciorkowca...bałam się o córeczkę, tym bardziej, że wiadomość o jego obecności spadła tak niespodziewanie. I jak usłyszałam od neonatologa jakie choroby może wywoływać, to nogi się pode mną ugięły. Nie miało dla mnie znaczenia, że przedłuży się nasz pobyt w szpitalu, bo najważniejsze jest dla mnie zdrowie córeczki. Ale strach był i to wielki. A wszystko przez niefrasobliwość lekarza, który ani razu nie napomknął o czymś takim, nie dał mi wyboru zrobienia badania. W szpitalu mimo tego iż wynik CRP Nataszki był prawidłowy, oraz wymazy z ucha i policzka ujemne, to i tak zastosowano profilaktycznie antybiotyk. I całe szczęście, bo jak po powrocie do domu przeczytałam w internecie historię dziewczyny, u której również w wodach płodowych wykryto paciorkowca, a dziecku zrobiono badanie CRP, które tak jak u nas było prawidłowe i nie zastosowano leczenia, a następnie wypuszczono do domu, gdzie po kilku dniach ujawniła się choroba spowodowana paciorkowcem i dzieciątka nie dało się uratować, to jestem wdzięczna Bogu, że u nas wszystko dobrze się skończyło. Ale ja już o tym wcześniej pisałam i uczulałam dziewczyny na badania pod tym kątem...