Widok
mój poszedł jak miał równo trzy latka i wszystko było super bardzo chciał chodzić do przedszkola bo widział, że koledzy już chodzą i zadowolony do dziś tylko czasem jak zmęczony i zimno to marudzi i nie chce iść:-)
Mój w lipcu będzie mieć 3 lata, teraz od lutego zaczął chodzić, nie jest kolorowo, płacze i nie chce z domu wychodzić ani zostawać. Dopiero zaczynamy był kilka razy więc może jeszcze się przekona, ja się cały czas zastanawiam czy to nie za szybko, widać różnicę między nim a 3latkami, jest jednak jeszcze do tyłu ale mam nadzieję nadrobi i będzie dobrze.
Mój poszedł jak miał 2 lata i 3 m-ce, ale tylko dlatego, że bardzo chciał do dzieci i tak zostało do tej pory. Teraz ma prawie 4 lata. Największą karą jest jak nie może iść do przedszkola ;) Rozwój wśród rówieśników jest nieporównywalny z siedzeniem w domu nawet z najbardziej kreatywną mamą czy nianią :)
Moja miała 2 lata i 2 miesiące jak poszła do "mini" przedszkola - chodzi na 3 dni po 5 godzin. I jest super zadowolona!! ryczy jak po nią przychodzę i krzyczy że nie chce do domu iść:)))
Pewnie gdybym miała kasę to bym ją dawała na 5 dni:)
Mam nadzieję że od września pójdzie do państwowego na cały etat:)) Będzie miała 3 lata skończone bo jest z lipca.
Ale tak jak dziewczyny piszą adaptacja dziecka w przedszkolu to indywidualna rzecz.
Pewnie gdybym miała kasę to bym ją dawała na 5 dni:)
Mam nadzieję że od września pójdzie do państwowego na cały etat:)) Będzie miała 3 lata skończone bo jest z lipca.
Ale tak jak dziewczyny piszą adaptacja dziecka w przedszkolu to indywidualna rzecz.
Moja mała miała 2latka i 2 miesiące jak poszla do prywatnego przedszkola i uważam że to była dobra decyzja. Co prawda młodej trochę zajęło zaklimatyzowanie się (rano płakała jak zostawała, pomimo tego że w domu nie mogła się doczekać wyjścia), ale super się tam rozwija. Zna mnóstwo piosenek, zabaw i świetnie się tam bawi i uczy.
Kubuś miał 2 lata i 9 miesięcy, był oczywiscie już samodzielny w kwiestii siusiania, jedzenia itd, poza tym jest komunikatwyny, bez problemu rozmawia,ale okazało się, że z tą samodzielnością to owszem - w domku jest w przedszkolu - nie;) taki bunt. Nie żałuję - kuba super się rzowija, śpiewa całe zwrotki piosenek, nawiązuje kontakty, ale widzę też że to wszystko jest dla niego trudne - cięzko się adaptuje, ostatnio ciężko mu zostać, choć z początku zostawał bez problemu.
A jeśli nie chcecie by Wasze dzieci szły do szkoły w wieku 6-u lat, polecam włączenie się do akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. Akcję tworzy http://www.rzecznikrodzicow.pl a szczegóły akcji na stronie http://www.ratujmaluchy.pl natomiast miejsca zbierania podpisów na stronie :
http://rzecznikrodzicow.pl/gdzie-mozna-zlozyc-podpis-pod-referendum-edukacyjnym
podajcie dalej tą informację, wszystko zależy od nas!
http://rzecznikrodzicow.pl/gdzie-mozna-zlozyc-podpis-pod-referendum-edukacyjnym
podajcie dalej tą informację, wszystko zależy od nas!
Moja córka poszła do przedszkola, gdy miała skończone 3 latka.
Synek jest grudniowy i planuję dać go do przedszkola od września.
Z tym, że on odkąd skończył 8 miesięcy chodzi do żłobka i nie ma problemów z adaptacja.
Poza tym jest samodzielny w jedzeniu i piciu i właśnie przestał nosić pieluchy w dzień :)
Przy korzystaniu z nocniczka nie musze mu pomagać.
Sam też potrafi się ubrać - tylko nie umie zapinać zamków i guzików :)
Synek jest grudniowy i planuję dać go do przedszkola od września.
Z tym, że on odkąd skończył 8 miesięcy chodzi do żłobka i nie ma problemów z adaptacja.
Poza tym jest samodzielny w jedzeniu i piciu i właśnie przestał nosić pieluchy w dzień :)
Przy korzystaniu z nocniczka nie musze mu pomagać.
Sam też potrafi się ubrać - tylko nie umie zapinać zamków i guzików :)
moj synek tez jest dzieckiem grudniowym, w zeszlym roku tez mialam taki dylemat, ale zdecydowalismy sie go poslac wsrod dzieci i to byl strzal w dziesiatke, super sprawa dziecko lepiej sie rozwija uczy nowych rzeczy no i co najwazniejsze ma kontakt z rowiesnikami co pozwala mu lepiej komunikowac sie z reszta srodowiska:) polecam
Ja też mam ten dylemat...
Moja córka w listopadzie skończy 3 latka.
Niestety nosi jeszcze pieluchę, z jedzeniem jakoś sobie radzi ale z ubieraniem już gorzej...
Mam obawy,że sobie nie poradzi (albo ja poporostu!)... mimo to,że jest wesołą-radosną dziewczynką lubiącą inne dzieci.
Do tej pory dziadkowie się małą opiekują i radzą, żebym jeszcze Ją zostawiła w domu.
Co robić...?!
Moja córka w listopadzie skończy 3 latka.
Niestety nosi jeszcze pieluchę, z jedzeniem jakoś sobie radzi ale z ubieraniem już gorzej...
Mam obawy,że sobie nie poradzi (albo ja poporostu!)... mimo to,że jest wesołą-radosną dziewczynką lubiącą inne dzieci.
Do tej pory dziadkowie się małą opiekują i radzą, żebym jeszcze Ją zostawiła w domu.
Co robić...?!
[url=http://www.maluchy.pl]

Moje poszło w wieku 2,2 lat dałam bo bardzo ją ciągnęło do dzieci a w rodzinie niestety już same nastolatki,odpieluchowanie przyszło z czasem samodzielność również,ma jeszcze trochę problemy z ubieraniem ale dzielnie sobie radzi mało tego nie chce nawet żeby jej ktoś pomagał.Dzieciak samodzielności tak naprawdę uczy się dopiero w przedszkolu i szybko nadrabia zaległości więc o to się nie martw,jedno jest pewne ,że nie nauczy się tego przy dziadkach ani nas rodzicach ,którzy mamy wręcz tendencje do wyręczania naszych już nie maleństw we wszystkich czynnościach.
Pierwszy synek 1 rok i 4 miesiące. Drugi: 1 rok i 10 miesięcy.
W przypadku pierwszego - miałam poczucie, że to za wcześnie. W przypadku drugiego - że to dobry wiek.
Oczywiście piszę o prywatnym "żłobko-przedszkolu".
Z pójściem do przedszkola wiąże się seria częstych infekcji. Jednakże dzieci, które wcale nie chodzą do przedszkola - odchorowują później w szkole.
W przypadku pierwszego - miałam poczucie, że to za wcześnie. W przypadku drugiego - że to dobry wiek.
Oczywiście piszę o prywatnym "żłobko-przedszkolu".
Z pójściem do przedszkola wiąże się seria częstych infekcji. Jednakże dzieci, które wcale nie chodzą do przedszkola - odchorowują później w szkole.
Jedyne co mogę polecić, to opinię rodziców, którzy już podjęli decyzję o posłaniu swojego maleństwa do przedszkola - odsyłam do załączonego linka ;) Pozdrawiam
http://www.trojmiasto.pl/Tulaczek-o37826.html#wyniki
http://www.trojmiasto.pl/Tulaczek-o37826.html#wyniki
Posyłanie dzieci młodszych niż 5 letnie do przedszkola to organizowanie im przyspieszonego kursu obycia z lumpen-proletariatem oraz niemal jednocześnie wszystkich chorób zakaźnych.
Jeśli nie musiz nie wysyłaj dziecka do przedszkola bo korzyści są nikłe a straty ogromne. Lepiej zorganizować opiekę np kogoś z rodziny lub emerytkę. Dziecko spotka się z rówieśnikami na placu zabaw a opiekun lepiej zadba zarówno o sprawy żywieniowe jak i edukacyjne.
Jeśli nie musiz nie wysyłaj dziecka do przedszkola bo korzyści są nikłe a straty ogromne. Lepiej zorganizować opiekę np kogoś z rodziny lub emerytkę. Dziecko spotka się z rówieśnikami na placu zabaw a opiekun lepiej zadba zarówno o sprawy żywieniowe jak i edukacyjne.
ja nie jestem taka pewna czy przebywanie całego okresu przedszkola z babcią jest takie fajne! Obserwuję na moim osiedlu jedną babcię która zajmuje się swoim wnukiem od urodzenia, obecnie chłopak ma 5lat. Zaznaczam, że nie ma rodzeństwa a kontakt z innymi dziećmi nikły. I co? Efekt jest taki że jest okropnym samolubem, piszczkiem, po prostu rozpieszczonym do granic możliwości dzieckiem. Babcia robi za niego wszystko! Dosłownie. (oczywiście piszę tylko o tym co widzę na podwórku przez 2-3godz, a nie o ich całodziennym życiu- jednak jak nietrudno się domyślić na pewno jest też taki w domu). Czy to nie jest krzywda dla dziecka? Potem rośnie taki aspołeczniak który nie wie jak dogadać się z rówieśnikiem, nie wie jak się z nim podzielić, pobawić itp.
u mnie w rodzinie też jest taki "przypadek". Moja kuzynka była chowana do wieku szkolnego w domu, bez dzieci, tylko z moją ciotką (która notabene urodziła ją bardzo późno). I co? Aktualnie moja kuzynka jest staro-młodą dziewczyną, co znaczy, że jest młlodziutka a zachowuje się jak starucha ;)
u mnie w rodzinie też jest taki "przypadek". Moja kuzynka była chowana do wieku szkolnego w domu, bez dzieci, tylko z moją ciotką (która notabene urodziła ją bardzo późno). I co? Aktualnie moja kuzynka jest staro-młodą dziewczyną, co znaczy, że jest młlodziutka a zachowuje się jak starucha ;)
To ja się trochę pożalę niż wniosę coś do dyskusji, a mianowicie, szukam może doświadczeń mam, które miały swoje dzieci w żłobko-przedszkolach. Czy zostawiałyście tam dzieciaki do ukończenia przedszkola tzn do zerówki, czy w wieku trzech lat przenosiłyście dzieci do "normalnego" przedszkola.
Stoję przed takim dylematem i zastanawiam się co robić, tzn. bardziej jestem przekonana za pozostawieniem w żłobku-przedszkolu niż za serwowaniem kolejnych stresów z aklimatyzacją do nowego miejsca bo wiem, że z tym było u nas bardzo ciężko.
Chyba sobie sama odpowiedziałąm właśnie na swoje pytanie, ale mimo wszystko chętnie poznam Wasze doświadczenia.
Stoję przed takim dylematem i zastanawiam się co robić, tzn. bardziej jestem przekonana za pozostawieniem w żłobku-przedszkolu niż za serwowaniem kolejnych stresów z aklimatyzacją do nowego miejsca bo wiem, że z tym było u nas bardzo ciężko.
Chyba sobie sama odpowiedziałąm właśnie na swoje pytanie, ale mimo wszystko chętnie poznam Wasze doświadczenia.
moja córa chodzi teraz do prywatnego przedszkola ( ma 2 lata i 7 mies). daje ją na 2 dni w tygodniu po 5 godzin. bardzo lubi przebywać z dziećmi więc ją zapisaliśmy tam :) jak zaczęła chodzić do prywatnego przedszkola to miała 2 lata i 4 mies.
od września chcę ją dać od państwowego przedszkola o ile się dostanie bo czekamy na wyniki odwołań.
jeżeli się nie dostanie to nadal będzie chodzić do prywatnego.
od września chcę ją dać od państwowego przedszkola o ile się dostanie bo czekamy na wyniki odwołań.
jeżeli się nie dostanie to nadal będzie chodzić do prywatnego.
Ten post z proletariatem mnie ubawil ;) . Ale nam sie Hrabina na Forum trafila ;) .
Moj synek poszedl do przedszkola kilka dni po skonczeniu 3 lat, normalnie od wrzesnia. Wogole sie nie zaaklimatyzowal, ani w pierwszym, swietnym przedszkolu, ani po przeprowadzce w beznadziejnym przedszkolu.
Nie zaluje, ze poszedl do przedszkola, bo byl tak przyzwyczajony, do rozpieszczania przez nianie, nas, babcie, ze wogole nie potrafil sie odnalezc w zorganizowanym miejscu, jakim jest przedszkole. Ale te 2 lata spedzone tam zaprocentowaly, gdy poszedl do szkolnej zerowki. W szkole nie bylo najmniejszych problemow z aklimatyzacja, odnalezieniem sie w grupie, odnalezieniem sie wsrod wielu obowiazkow.
No i w szkole wogole nie choruje, a dzieci bez przedszkola bardzo czesto. U nas zdarzyl sie wychorowac przez 2 lata i nabral odpornosci. Na zadna zakazna chorobe nie zachorowal, wiec nie przesadzalabym
I nauczyl sie normalniej jesc, bez wczesniejszych mega grymasow. Idealnie nie jest ale o niebo lepiej.
Moj synek poszedl do przedszkola kilka dni po skonczeniu 3 lat, normalnie od wrzesnia. Wogole sie nie zaaklimatyzowal, ani w pierwszym, swietnym przedszkolu, ani po przeprowadzce w beznadziejnym przedszkolu.
Nie zaluje, ze poszedl do przedszkola, bo byl tak przyzwyczajony, do rozpieszczania przez nianie, nas, babcie, ze wogole nie potrafil sie odnalezc w zorganizowanym miejscu, jakim jest przedszkole. Ale te 2 lata spedzone tam zaprocentowaly, gdy poszedl do szkolnej zerowki. W szkole nie bylo najmniejszych problemow z aklimatyzacja, odnalezieniem sie w grupie, odnalezieniem sie wsrod wielu obowiazkow.
No i w szkole wogole nie choruje, a dzieci bez przedszkola bardzo czesto. U nas zdarzyl sie wychorowac przez 2 lata i nabral odpornosci. Na zadna zakazna chorobe nie zachorowal, wiec nie przesadzalabym
I nauczyl sie normalniej jesc, bez wczesniejszych mega grymasow. Idealnie nie jest ale o niebo lepiej.
mój jak poszedł do przedszkola to miał miesiąc do skończenia 2 lat (nie mieliśmy wyjścia),
nie żałuję, w przedszkolu nauczył się dużej samodzielności, a po około 2 miesiącach mówił pięknie pełnymi zdaniami (bo jak poszedł to mówił na zasadzie "Kali umieć")
a i był odpieluchowany (oczywiście jakieś wpadki się zdarzały), chodził bez pieluchy a jak chciał się załatwić to wołał.
nie żałuję, w przedszkolu nauczył się dużej samodzielności, a po około 2 miesiącach mówił pięknie pełnymi zdaniami (bo jak poszedł to mówił na zasadzie "Kali umieć")
a i był odpieluchowany (oczywiście jakieś wpadki się zdarzały), chodził bez pieluchy a jak chciał się załatwić to wołał.