Widok
Mnie dopiero czeka organizacja komunii chłopców za kilka lat , ale obserwując wątku około - majowe w stylu:
"jak się ubrać na komunię dziecka"
"co kupić chrześniakowi lub ile dać kasy"
"gdzie można urządzić komunię"
widzę że jednak materializm, materializm i jeszcze raz materializm. Nikt nie wspomina niestety o przeżyciach duchowych. Ja mogę szczerze powiedzieć że swoją komunię świętą doskonale pamiętam i pamiętam swoje odczucia w trakcie uroczystości - to było dla mnie naprawdę przyjęcie Jezusa do serca. Chciałabym i mam nadzieje nauczyć moje dzieciaki tego samego.
"jak się ubrać na komunię dziecka"
"co kupić chrześniakowi lub ile dać kasy"
"gdzie można urządzić komunię"
widzę że jednak materializm, materializm i jeszcze raz materializm. Nikt nie wspomina niestety o przeżyciach duchowych. Ja mogę szczerze powiedzieć że swoją komunię świętą doskonale pamiętam i pamiętam swoje odczucia w trakcie uroczystości - to było dla mnie naprawdę przyjęcie Jezusa do serca. Chciałabym i mam nadzieje nauczyć moje dzieciaki tego samego.
nie wiem jak można napisać, że nie było to dla rodzica przeżycie duchowe, a syn poszedł bo chciał, kurczę 8 latek dla którego przykładem NIE są rodzice idzie do komunii bo chce !!!! ja wierze w boga, modle się, chodzę do kościoła i tak wychowuję swoje dzieci dając im przykład, myślę że decydować o sobie będą jak już osiągną pełnoletność, więc nie wierzę w banialuki że syn chciał, po prostu trzeba dzieciaka ochrzcić, puścić do komunii, potem bierzmowanie, bo nóż widelec kiedyś pozna dziewczynę będą chcieli wziąść ślub, bo to " fajna i modna impreza ", a tu co - sakramentów brak !!!! OBŁUDA I ZAKŁAMANIE OD DZIECKA, a dodam jeszcze że później JAK TRWOGA TO DO BOGA , ale cóż trudno się przyznać
moja córka idzie w tym roku do komunii, jest na pewno dużo więcej że tak powiem "chodzenia" do kościoła w tym roku, bo i różaniec i roraty i teraz droga krzyżowa i dodatkowe zajęcia religii w kościele, ale naprawdę ja nie rozumiem rodziców, którzy przyprowadzają dzieciaki na te nabożeństwa, a nawet w niedzielę do kościoła, a sami wychodzą i potem czekają na dzieci na zewnątrz, kurcze co taki dzieciak ma sobie myśleć, JESTEM TU NA SIŁĘ, A MAMA CZY TATUŚ NIE MUSI, TO PO CO JA, to chyba nie jest dawanie przykładu dzieciom i wychowywanie ich i po co to wszystko
nie chodzę, bo nie mam takiej potrzeby, nie jestem przykładem jeżeli chodzi o wiarę, bo nie muszę, tłumaczę że każdy ma prawo mnieć swoje poglądy na religię. Mylisz się, że trzeba dzieciaka ochrzcić i posłać do komunii _NIE TRZEBA- takie jest moje podejście, na religię chodzi , ale wie że jak nie będzie chciał to nie musi - gorsza matka, bo pokazuję dziecku ,że ludzie mogą myśleć inaczej niż katolicy
Zaprowadzałam go pod kościół i szłam - wybacz ale mam inne potrzeby duchowe, choć czasem żałuję, że nie byłam w kościele kiedy Ksiądz szarpał dzieci, bo wszystkie matki katolizki siedziały cicho - a ja bym się odezwała
Zaprowadzałam go pod kościół i szłam - wybacz ale mam inne potrzeby duchowe, choć czasem żałuję, że nie byłam w kościele kiedy Ksiądz szarpał dzieci, bo wszystkie matki katolizki siedziały cicho - a ja bym się odezwała
Myślę podobnie jak Kina - dla mnie temat komunni jest jeszcze odległy ale ponieważ nie jestem praktykująca, do instytucji kościoła mam raczej negatywny stosunek zaś do samej wiary hmmm może i wierzę ale na własny sposób to raczej nie będę nakłaniała Młodego do komunii. Fakt, był ochrzczony ale tylko dla tego iż jego prababcia nas o to poprosiła - nikomu krzywdy tym nie wyżądziliśmy więc nie widziałam problemu aby go ochrzcić (i nic na chrzcie nie obiecywałam);
Jeśli będzie komunia to postaram się aby Młody odebrał to jako coś więcej niż spotkanie/prezenty itp.
Jeśli będzie komunia to postaram się aby Młody odebrał to jako coś więcej niż spotkanie/prezenty itp.
Jak Sorha na chrzcie nic nie obiecywałaś?
A to sobie przypominasz:
Ksiądz (do rodziców):
Czy chcecie, aby to dziecko (te dzieci) w tej wierze świętego Kościoła ochrzczone zostało (zostały) w imię Trójjedynego Boga: Ojca i Syna i Ducha Świętego?
Jeśli tak to odpowiedzcie: Chcemy!
Rodzice:
Chcemy!
Ksiądz (do rodziców i chrzestnych):
Czy przyrzekacie to dziecko (te dzieci) z Bożą pomocą wychować w tej wierze chrześcijańskiej? Jeśli tak to odpowiedzcie: Przyrzekamy z pomocą Bożą!
Rodzice:
Przyrzekamy z pomocą Bożą!
To co? Kłamałaś?
Wracając do tematu, zgadzam się z doti. Dla kobiety każda impreza (czy to chrztu, czy komunii, czy świąt) wiąże się z organizacją "przyjęcia", trzeba zrobić zakupy, posprzątać, trzeba ugotować, podać, wiec niestety trzeba się trochę narobić. Jakby ktoś to robił za nas to mogłybyśmy się w pełni oddać przeżyciom duchowym ;)
A to sobie przypominasz:
Ksiądz (do rodziców):
Czy chcecie, aby to dziecko (te dzieci) w tej wierze świętego Kościoła ochrzczone zostało (zostały) w imię Trójjedynego Boga: Ojca i Syna i Ducha Świętego?
Jeśli tak to odpowiedzcie: Chcemy!
Rodzice:
Chcemy!
Ksiądz (do rodziców i chrzestnych):
Czy przyrzekacie to dziecko (te dzieci) z Bożą pomocą wychować w tej wierze chrześcijańskiej? Jeśli tak to odpowiedzcie: Przyrzekamy z pomocą Bożą!
Rodzice:
Przyrzekamy z pomocą Bożą!
To co? Kłamałaś?
Wracając do tematu, zgadzam się z doti. Dla kobiety każda impreza (czy to chrztu, czy komunii, czy świąt) wiąże się z organizacją "przyjęcia", trzeba zrobić zakupy, posprzątać, trzeba ugotować, podać, wiec niestety trzeba się trochę narobić. Jakby ktoś to robił za nas to mogłybyśmy się w pełni oddać przeżyciom duchowym ;)
hehe ale pytanie :) a tak serio wierzę że można być dobrym, że można żyć taka aby nie krzywdzić innych, że jest różnica pomiędzy dobrem azłem, wierzę w wolną wolę i odpowiedzialność za swoje czyny ........ - gdzieś w tym wszystkim jest mój Bóg ale aby wierzyć w niego nie potrzebuję kościoła, księży i rytuałów tylko czasami trochę rozmowy z nim; odrzucam biblię jako księgę boską - czytałam i uważam ją za zwyczajną książkę powiedzmy "historyczną" - taki zbiór bajek z morałem :) z ciekawości czytałam część Koranu i kilka książek o innych religiach (z żadną się tak naprawdę nie utożsamiam). Uważam że fanatyczne trwanie w wierze powoduje więcej złego i że człowiek ma prawo do wyboru. Wkurza mnie też że jako Państwo stoimy za jedną wiarą - to nigdy nie powinno się mieszać bo prawdę mówiąc nie chce utoższamiać się z państwem katolickim.
No to się rozpisałam ale chciałeś wiedzieć - a Ty w co wierzysz jak takie wątki zakładasz ??
No to się rozpisałam ale chciałeś wiedzieć - a Ty w co wierzysz jak takie wątki zakładasz ??
Czyli wierzysz w Boga, co przyznałaś, a jedynie masz wątpliwości, trochę niewiedzy (ale przecież nie jesteś teologiem, to skąd masz mieć wiedzę?), niechęć do księży (zrozumiałe w dzisiejszych czasach), wstręt do fanatyków (nie dziwię, po tym co robi Rydzyk) - w zasadzie jesteś osobą wierzącą.
Jest taka książeczka, a w zasadzie Kalendarz Ewangeliczny na 2012 (Wydawnictwo Św.Paweł) - to Ewangelie na każdy dzień roku, z krótkim komentarzem wyjaśnienia i krótką, literalnie, modlitwą na cały dzień.
Spróbuj kiedyś przeczytać z rana, co pewien bardzo mądry Ktoś, dawno temu mówił o życiu, spojrzeniu na świat i innych ludzi - zdziwiłabyś się, jak mocno aktualne bywają te słowa:)
Fanatyzm był mocno krytykowany przez Chrystusa, nie uznawał On takich postaw i przestrzegał przed nimi. Stąd ważnym jest, aby nie ulegać wątpliwościom, a je rozwiewać i zachować zdrowy rozsądek.
Te bajki z morałem, o których piszesz, mają o wiele głębszy wymiar, niż Ci się wydaje. Należy jednak czytać ten tekst ze zrozumieniem i poddać go interpretacji. Są księża, którzy są zupełnie normalni, przyjaźni i przede wszystkim wykształceni, z którymi mogłabyś na ten temat porozmawiać.
Odpowiadając na Twoje pytanie: wierzę w Boga, jestem katolikiem, praktykującym, interesuję się teologią i historią okresu w którym żył Chrystus.
p.s. Biblia nie jest książką historyczną - niewiele tam faktografii, a sporo niezrozumiałych metafor i bez podstaw teologicznych nie warto się za jej lekturę zabierać; jako całości. Zacznij od Ewangelii - choć też trzeba się wczytać w ich treść.
Jest taka książeczka, a w zasadzie Kalendarz Ewangeliczny na 2012 (Wydawnictwo Św.Paweł) - to Ewangelie na każdy dzień roku, z krótkim komentarzem wyjaśnienia i krótką, literalnie, modlitwą na cały dzień.
Spróbuj kiedyś przeczytać z rana, co pewien bardzo mądry Ktoś, dawno temu mówił o życiu, spojrzeniu na świat i innych ludzi - zdziwiłabyś się, jak mocno aktualne bywają te słowa:)
Fanatyzm był mocno krytykowany przez Chrystusa, nie uznawał On takich postaw i przestrzegał przed nimi. Stąd ważnym jest, aby nie ulegać wątpliwościom, a je rozwiewać i zachować zdrowy rozsądek.
Te bajki z morałem, o których piszesz, mają o wiele głębszy wymiar, niż Ci się wydaje. Należy jednak czytać ten tekst ze zrozumieniem i poddać go interpretacji. Są księża, którzy są zupełnie normalni, przyjaźni i przede wszystkim wykształceni, z którymi mogłabyś na ten temat porozmawiać.
Odpowiadając na Twoje pytanie: wierzę w Boga, jestem katolikiem, praktykującym, interesuję się teologią i historią okresu w którym żył Chrystus.
p.s. Biblia nie jest książką historyczną - niewiele tam faktografii, a sporo niezrozumiałych metafor i bez podstaw teologicznych nie warto się za jej lekturę zabierać; jako całości. Zacznij od Ewangelii - choć też trzeba się wczytać w ich treść.
o lol:)
Ja ze swojej Pierwszej Komunii pamiętam tylko wielkie zamieszanie w domu, w którym ja byłam najmniej ważna. A to rosół jeszcze nie gotowy, a to sukienka się przypaliła żelazkiem, a to lakieru do włosów zabrakło i kok się nie trzymał. I pamiętam ten wieczór przed Komunią, kiedy podekscytowana kręciłam się po kuchni ze wszystkimi, a mama mnie okrzyczała, że mam nie przeszkadzać tylko iść spać. No więc poszłam, nawet się nie pomodliłam. A żeby się jakkolwiek pocieszyć, marzyłam o górze prezentów.
Dzisiaj mam żal trochę do swoich rodziców, że tak wyszło. No ale najważniejsze, że później dotarł do mnie sens Komunii:) No i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wprowadzić swoje dzieci w tą wielką Tajemnicę inaczej.
Ja ze swojej Pierwszej Komunii pamiętam tylko wielkie zamieszanie w domu, w którym ja byłam najmniej ważna. A to rosół jeszcze nie gotowy, a to sukienka się przypaliła żelazkiem, a to lakieru do włosów zabrakło i kok się nie trzymał. I pamiętam ten wieczór przed Komunią, kiedy podekscytowana kręciłam się po kuchni ze wszystkimi, a mama mnie okrzyczała, że mam nie przeszkadzać tylko iść spać. No więc poszłam, nawet się nie pomodliłam. A żeby się jakkolwiek pocieszyć, marzyłam o górze prezentów.
Dzisiaj mam żal trochę do swoich rodziców, że tak wyszło. No ale najważniejsze, że później dotarł do mnie sens Komunii:) No i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wprowadzić swoje dzieci w tą wielką Tajemnicę inaczej.
nie wezcie dziewczyny tego jako atak ale jest jeszcze jeden taki co wierzy a nie praktykuje nazywa sie szatan. nie ma czegos takiego ze wierze w Boga ale nie w Kosciol bo Kosciol to wierzacy, Jezus bardzo konkretnie to okreslil i nie pozostawil w tej kwestii wyboru, rozumiem ze pewni ksieza zniechecaja, fanatycy tez. ja chodze do Kosciola w kratke ale to z mojego lenistwa i dlatego ze zycie po chrzescijansku jest trudne, a nie bo mi ksiadz nie pasuje. trzeba byc szczerym przed soba i nie zwalac wszystkiego na ksiezy i system. a co do Komunii to jest ciezko ale to chyba jak ze wszystkim obecnie, bo zyjemy w swiecie nastawionym na konsumpcje, acha i to jest forum na ktorym raczej sie omawia praktyczne sprawy a nie duchowe, dlatego i tez przewazaja watki typu ubraniw, prezenty czy impreza. aczkolwiek rowniez domyslam sie ze pytanie bylo zeby sprowokowac bo nie mysle ze uwazasz ze wszystkie osoby tu piszace mysla tylko o kasie.
Oczywiwscie, ze z tym duchowym przezywaniem to daleko posunieta przesada. Rozmawialam na ten temat z ksiedzem na Koledzie. Moj synek pojdzie do Komunii majac 7,5 roku. Spytalam ksiedza, czy on cokolwiek z tego zrozumie. Ksiadz (prowadzacy w tym roku dzieci komunijne z dwoch rocznikow) powiedzial, ze oczywiscie, ze nie niewiele, ale dzieci rok starsze tez nie rozumieja... Cos tam wiedza, nie rozumieja tego prawie wcale. I tak juz jest. Za kilka lat zrozumieja.
U nas Komunia za 2 lata, nie zastanawiamy sie nad prezentami, bo mysle, ze ten aspekt ani nas ani naszego synka nie bedzie jakos szczegolnie zajmowal. Jak o czyms marzy to dostaje, nie potrzebna mu do tego Komunia. Takze materialnie, u nas bedzie czysto i bez szarpania ;). Ale wydaje mi sie, ze 7,5 latek bardziej bedzie przezywal duze spotkanie rodzinne (ktore uwielbia) niz przyjecie Hostii. Ale moze mnie zaskoczy.
U nas Komunia za 2 lata, nie zastanawiamy sie nad prezentami, bo mysle, ze ten aspekt ani nas ani naszego synka nie bedzie jakos szczegolnie zajmowal. Jak o czyms marzy to dostaje, nie potrzebna mu do tego Komunia. Takze materialnie, u nas bedzie czysto i bez szarpania ;). Ale wydaje mi sie, ze 7,5 latek bardziej bedzie przezywal duze spotkanie rodzinne (ktore uwielbia) niz przyjecie Hostii. Ale moze mnie zaskoczy.
a dziecko chrzczone co rozumie? też nic. Czesto nawet młodzież bierzmowana też nic nie rozumie. No jak chce to rozumie, ale przeważnie to chyba jednak nie do końca wie co sie dzieje.
Można też wywnioskować, że ludzie którzy biorą ślub kościelny też nie wiele rozumieją.
Także jak widać nie trzeba nic rozumieć żeby przyjąć jakikolwiek sakrament.
Można też wywnioskować, że ludzie którzy biorą ślub kościelny też nie wiele rozumieją.
Także jak widać nie trzeba nic rozumieć żeby przyjąć jakikolwiek sakrament.
Walerka, nie chcę atakować, ale powalają mnie takie wpisy na kolana. Jestem osobą wierzącą, w życiu kieruję się dekalogiem - ale nie chodzę do kościoła. Nie uznaję instytucji, która jest zaprzeczeniem tego, co Jezus mówił o swoich następcach. Mieli być skromni, żyć w ubóstwie, dzielić się rzeczami materialnymi z wiernymi- to raczej nie jest dobry opis watykańskiej mafii. W przeciwieństwie do co-niedziela-w-pierwszej-ławce-w-kościele katolików bardzo dobrze znam historię wiary chrześcijańskiej, czytałam większość Nowego Testamentu i sporą część Starego i obecny twór w postaci kościoła i kleru nie jest kontynuacją, a raczej zaprzeczeniem większości nauk z tych ksiąg. Jestem przed sobą szczera, życie po chrześcijańsku jest trudne, ale z pewnością mogę o sobie powiedzieć, że jestem osobą wierzącą, nie uznającą kościoła. Dla Ciebie to chyba "nie praktykowanie", dla mnie to rozsądek. A straszenie "szatanem" mnie rozczuliło, widać że masz podejście do wiary jak 6-letnia dziewczynka, dla której wiara to właśnie aniołki, pastuszkowie, mały dobry Jezusek i zły szatan, która chodzi do kościoła bo tak trzeba i wierzy, że Bóg faktycznie Ziemię w tydzień stworzył :)
tylko Chick Norris jest w stanie stworzyć świat w 6 dni! I nie potrzebuje odpoczynku! ;)
a tak poważnie to jak dla mnie obojętnie w co się wierzy, można wierzyć w Boga, w Bozię, w aniołki, w Maryję, w cokolwiek... oby coś z tego wynikało. A niestety często z tego nie wynika nic.
Bo słowa i deklaracje to nie wszystko. Liczy się życie, stosunek do drugiego człowieka, a z tym to niestety jest kiepściutko.
a tak poważnie to jak dla mnie obojętnie w co się wierzy, można wierzyć w Boga, w Bozię, w aniołki, w Maryję, w cokolwiek... oby coś z tego wynikało. A niestety często z tego nie wynika nic.
Bo słowa i deklaracje to nie wszystko. Liczy się życie, stosunek do drugiego człowieka, a z tym to niestety jest kiepściutko.
tyle ze wiara w szatana jest czescia wiary chcrzescijanskiej, nie w diabelka z rogami tylko w aniola ktory sie sprzeciwil Bogu. a do Kosciola mozna chodzic i byc lekko ponadto co mowia ksieza bo nie zaprzeczam to co dzieje sie w Polsce nie podoba mi sie. akurat mam porownanie z Kosciolem katolickim w UK i to jest zupelnie inna bajka np jak chrzcilam dziecko to na pytanie jakie mam dostarczyc papierki ksiadz sie na mnie popatrzyl dziwnie i zapytal ale jestes Katoliczka i rodzice chcrzestni tez, poza twoim zapewnieniem nic innego nie potrzebuje. w Pl zawsze chodzilam chociaz mi sie nie podobalo, moze mialam to szczescie ze spotkalam paru ksiezy ktorzy byli inni
Moje dziecko było 2 lata temu dla mnie ogromne przeżycie - stresowe i nerwowe, dla niej też. Dlaczego????
Bo ma babcie bardzo pobożną. A ja nie chodzę do kościoła.
To był dla nas rok udręki, zastraszeń i wymuszeń. Babcia nie ocknęły się nawet wtedy gdy córka powiedziała im po prostu: męczę się strasznie, ale zrobię to tylko dla ciebie.
Na imprezę zaprosiły pół rodziny i znajomy, żeby wszyscy widzieli, że jednak my też katoliki. Było ok. 60 osób.
I nie piszcie mi tu, że mogłam się nie zgodzić, bo nacisk rodziny był olbrzymi, a żyjemy wszyscy razem w jednym domu.
Bo ma babcie bardzo pobożną. A ja nie chodzę do kościoła.
To był dla nas rok udręki, zastraszeń i wymuszeń. Babcia nie ocknęły się nawet wtedy gdy córka powiedziała im po prostu: męczę się strasznie, ale zrobię to tylko dla ciebie.
Na imprezę zaprosiły pół rodziny i znajomy, żeby wszyscy widzieli, że jednak my też katoliki. Było ok. 60 osób.
I nie piszcie mi tu, że mogłam się nie zgodzić, bo nacisk rodziny był olbrzymi, a żyjemy wszyscy razem w jednym domu.
Halewicz przezyciem duchowym jest przyjmowanie komunii, a organizacja imprezy to organizacja imprezy
jedno i drugie jest wazne i żadnego nie mozna zaniedbac,
czy i ile dziecko zrozumie nie wiadomo - zalezy od dziecka
a to ze ten kawałek opłatka jest cialem Chrystusa to jest kwestia wiary
i jesli nim naprawde jest ( jak mówi nasza wiara) to przeciez istotne jest aby go dziecko przyjeło nie zaleznie od tego ile rozumie w danym momencie...
A tak podczytując twoje wątki i wiedząc o tobie to i owo ( tylko to co sam napisałes ) ja mam pytanie - skąd taki wątek u Ciebie?
czy cos Cie nurtuje?
czy moze po prostu chciałes zamieszac? ..
jedno i drugie jest wazne i żadnego nie mozna zaniedbac,
czy i ile dziecko zrozumie nie wiadomo - zalezy od dziecka
a to ze ten kawałek opłatka jest cialem Chrystusa to jest kwestia wiary
i jesli nim naprawde jest ( jak mówi nasza wiara) to przeciez istotne jest aby go dziecko przyjeło nie zaleznie od tego ile rozumie w danym momencie...
A tak podczytując twoje wątki i wiedząc o tobie to i owo ( tylko to co sam napisałes ) ja mam pytanie - skąd taki wątek u Ciebie?
czy cos Cie nurtuje?
czy moze po prostu chciałes zamieszac? ..
Nurtuje mnie społecznie wiele spraw. Nad wieloma się zastanawiam. A ten wątek doskonale odzwierciedla "prawdziwe ja" niektórych Pań.
Z przykrością stwierdzam, że poziom wiedzy o wierze, Bogu, kościele...jest rodem z SuperExpress`u/Polsatu/Dlaczego ja?
Większość Pań mających problem z wiarą i kościołem ma zerową wiedzę teologiczną - a Komunii Świętej, jako sakramentu, kompletnie nie rozumieją. To jak mają zrozumieć ich dzieci?? o_O
W ogóle wiesz, co Chrystus i Apostołowie jedli podczas ostatniej wieczerzy? :)
Z przykrością stwierdzam, że poziom wiedzy o wierze, Bogu, kościele...jest rodem z SuperExpress`u/Polsatu/Dlaczego ja?
Większość Pań mających problem z wiarą i kościołem ma zerową wiedzę teologiczną - a Komunii Świętej, jako sakramentu, kompletnie nie rozumieją. To jak mają zrozumieć ich dzieci?? o_O
W ogóle wiesz, co Chrystus i Apostołowie jedli podczas ostatniej wieczerzy? :)
@danag - warto studiować ten temat, zgłębić wiedzę o tych czasach, zwyczajach wtedy panujących, wówczas łatwiej zrozumieć Ewangelię.
Ostatnią wieczerzę Chrystus z Apostołami nie spożywali w wieczerniku, a prawdopodobnie na dachu jednego z jerozolimskich domów, półleżąc, a nie siedząc; tak wtedy ludzie wieczorami biesiadowali.
A co do istoty posiłku, to faktycznie jest to interesujący temat: http://www.it.dominikanie.pl/teksty/pl/ref/4-II,39.html I wbrew pozorom, wcale nie taki płytki:)
Ostatnią wieczerzę Chrystus z Apostołami nie spożywali w wieczerniku, a prawdopodobnie na dachu jednego z jerozolimskich domów, półleżąc, a nie siedząc; tak wtedy ludzie wieczorami biesiadowali.
A co do istoty posiłku, to faktycznie jest to interesujący temat: http://www.it.dominikanie.pl/teksty/pl/ref/4-II,39.html I wbrew pozorom, wcale nie taki płytki:)
Halewicz - nie wklejaj mi Wikipedii, akurat ja, zapewne w przeciwieństwie do 99% ludzi z forum, studiowałam, co prawda Nowy tylko Testament, po grecku -dość szczegółowo (wykładowca-szczegółarz) wiec znowu popełniłeś błąd - tak logos to nauka a nie wiara. Uczenie o Bogu i uczenie się o Bogu nie czyni Cię nadal osobą wierzącą.
Islamista nie jest muzułmaninem, jest osoba posiadającą szeroką wiedzę na temat kultury i religii islamu.
Więc nadal nie widzę powiązania między teologiem a wierzącym.
Osoba wierząca nie musi posiadać wiedzy teologicznej by uwierzyć, wręcz na odwrót, wiara nie opiera się na żadnym logicznym wytłumaczeniu a nie na sprawdzaniu faktów bo nie wiem czy słyszałeś że błogosławieni Ci którzy nie widzieli a uwierzyli.
Moi koledzy z roku doskonale znali nowy testament i to po grecku i po łacinie, takie szczegółowe sprawy wynikające z różnicy między greckim a polskim, że dopiero byś prawdziwie zrozumiał jakbyś po grecku przeczytał i myślę że do dziś posiadają ogromną wiedzę w tym temacie, a praktycznie nikt z nich nie jest teologiem ani wierzącym, są filologami klasycznymi...
Więc wiedza z zakresu temperatury panującej a Kanie Galilejskiej, wilgotność powietrza, pojemność stągwi, stosunek wody do wina w mieszance podczas ostatniej wieczerzy oraz rozmiar buta św. Piotra są mi zbędne do uwierzenia w miłość Boga do człowieka - to się przyjmuje albo nie -na klatę
Islamista nie jest muzułmaninem, jest osoba posiadającą szeroką wiedzę na temat kultury i religii islamu.
Więc nadal nie widzę powiązania między teologiem a wierzącym.
Osoba wierząca nie musi posiadać wiedzy teologicznej by uwierzyć, wręcz na odwrót, wiara nie opiera się na żadnym logicznym wytłumaczeniu a nie na sprawdzaniu faktów bo nie wiem czy słyszałeś że błogosławieni Ci którzy nie widzieli a uwierzyli.
Moi koledzy z roku doskonale znali nowy testament i to po grecku i po łacinie, takie szczegółowe sprawy wynikające z różnicy między greckim a polskim, że dopiero byś prawdziwie zrozumiał jakbyś po grecku przeczytał i myślę że do dziś posiadają ogromną wiedzę w tym temacie, a praktycznie nikt z nich nie jest teologiem ani wierzącym, są filologami klasycznymi...
Więc wiedza z zakresu temperatury panującej a Kanie Galilejskiej, wilgotność powietrza, pojemność stągwi, stosunek wody do wina w mieszance podczas ostatniej wieczerzy oraz rozmiar buta św. Piotra są mi zbędne do uwierzenia w miłość Boga do człowieka - to się przyjmuje albo nie -na klatę
@Emenems - studiowałaś Nowy Testament w grece i...? Nie wiem, mam teraz paść na kolana, czy o co Ci chodzi?
Aby zrozumieć istotę wiary, potrzebne jest również zgłębianie wiedzy teologicznej i również historycznej. Nie wyobrażam sobie, a osoba niewierząca mogła w sposób właściwy zgłębiać teologię - chyba, że potraktuje to w sposób stricte naukowy, jako studiowała naukę o jakichś bożkach.
Osoba wierząca nie musi posiadać wiedzy teologicznej - fakt. Ale osoba, która ma wątpliwości i kompletnie nie rozumie zagadnień wiary, może rozwiewać swoje wątpliwości właśnie poprzez studiowanie teologii.
Nie znam greki, natomiast wiem, że istniały/istnieją zasadnicze różnice językowe/interpretacyjne w tłumaczeniu Pisma Świętego z greki na łacinę. Grecy zapewne tłumaczyli Pismo Święte z aramejskiego ale jak wiesz, nie zachowały się żadne oryginalne pisma z tego okresu (pomijając oczywiście fragmenty zwojów z Qumran).
Wiedz historyczna o panujących zwyczajach wśród Żydów tamtego okresu pozwala zrozumieć treść niektórych Ewangelii - bez tej wiedzy trudno jest na przykład pojąć dlaczego Żydzi przykładali taką wagę do stroju weselnego i jakie to ma odniesienia do nas, współczesnych ludzi? (Mt 22,1-14).
p.s. nie wklejam Wikipedii - to nie jest dla mnie źródło wiedzy.
p.s. nie podawaj mi tu przykładu Islamu, bo dla mnie Islam to swoista sekta, a nie religia - pomieszanie nauk Chrystusa z Zarustrianizmem.
Aby zrozumieć istotę wiary, potrzebne jest również zgłębianie wiedzy teologicznej i również historycznej. Nie wyobrażam sobie, a osoba niewierząca mogła w sposób właściwy zgłębiać teologię - chyba, że potraktuje to w sposób stricte naukowy, jako studiowała naukę o jakichś bożkach.
Osoba wierząca nie musi posiadać wiedzy teologicznej - fakt. Ale osoba, która ma wątpliwości i kompletnie nie rozumie zagadnień wiary, może rozwiewać swoje wątpliwości właśnie poprzez studiowanie teologii.
Nie znam greki, natomiast wiem, że istniały/istnieją zasadnicze różnice językowe/interpretacyjne w tłumaczeniu Pisma Świętego z greki na łacinę. Grecy zapewne tłumaczyli Pismo Święte z aramejskiego ale jak wiesz, nie zachowały się żadne oryginalne pisma z tego okresu (pomijając oczywiście fragmenty zwojów z Qumran).
Wiedz historyczna o panujących zwyczajach wśród Żydów tamtego okresu pozwala zrozumieć treść niektórych Ewangelii - bez tej wiedzy trudno jest na przykład pojąć dlaczego Żydzi przykładali taką wagę do stroju weselnego i jakie to ma odniesienia do nas, współczesnych ludzi? (Mt 22,1-14).
p.s. nie wklejam Wikipedii - to nie jest dla mnie źródło wiedzy.
p.s. nie podawaj mi tu przykładu Islamu, bo dla mnie Islam to swoista sekta, a nie religia - pomieszanie nauk Chrystusa z Zarustrianizmem.
Islam - sekta ?? no popatrz, a mnie ksiądz na religii w liceum (ksiądz Kazimierz z parafii św. Kazimierza w Gdańsku-Zaspie, rok 2001) uczył własnie, że Islam jest jedną z % głównych religii świata obok Chrześcijam zaraz i Judaizmu....jesteś dość odważny by nazwać islam sekta, bo cóż, różni ignoranci zapatrzeni tylko w swoją religię chodzą po ziemi.
Tak istnieją znaczące różnice - dlatego niestety Nowy Testamnet po polsku jest dość słaby, taka prawda, w ogóle klimat nie jest oddany, tłumacz sili się na wygórowaną polszczyznę skomplikowane zdania, gdzie to było pismo pisane przez prostych ludzi, z mnóstwem powtórzeń w prostym języku - o wiele przyjemniej się czyta.
I nie w grece studiowałam - tylko po grecku.
I jestem osobą jak najbardziej wierzącą, praktykującą, tylko jakos studiowanie Pisma Świętego i grzebanie w kulturze z przed 2000lat jakoś mojej wiary nie pogłębiło - za to cierpienie, aktywna pomoc drugiemu człowiekowi, przyjmowanie porażek życiowych - tak, to mnie umacnia w wierze.
a pozatym, z osobą która tak się wypowiada o innych religiach (islam-sekta) nie chce mi się prowadzić dyskusji, bo widać ze nie masz ochoty przyjąć innych argumentów, wiesz najlepiej ja już skończę i niech tak zostanie, niech wyjdzie na twoje, teologia jest potrzebna do Zbawienia.
Tak istnieją znaczące różnice - dlatego niestety Nowy Testamnet po polsku jest dość słaby, taka prawda, w ogóle klimat nie jest oddany, tłumacz sili się na wygórowaną polszczyznę skomplikowane zdania, gdzie to było pismo pisane przez prostych ludzi, z mnóstwem powtórzeń w prostym języku - o wiele przyjemniej się czyta.
I nie w grece studiowałam - tylko po grecku.
I jestem osobą jak najbardziej wierzącą, praktykującą, tylko jakos studiowanie Pisma Świętego i grzebanie w kulturze z przed 2000lat jakoś mojej wiary nie pogłębiło - za to cierpienie, aktywna pomoc drugiemu człowiekowi, przyjmowanie porażek życiowych - tak, to mnie umacnia w wierze.
a pozatym, z osobą która tak się wypowiada o innych religiach (islam-sekta) nie chce mi się prowadzić dyskusji, bo widać ze nie masz ochoty przyjąć innych argumentów, wiesz najlepiej ja już skończę i niech tak zostanie, niech wyjdzie na twoje, teologia jest potrzebna do Zbawienia.
Ememens oczywiście ma rację... Nawet słyszałam, takie żarciki, że na żadnym kierunku studiów nie ma więcej niewierzących, niż na teologii:) Dlaczego? Dlatego, że jeżeli ktoś ma tak ogromną wiedzę naukową o Bogu, a nie ma silnej, stale rozwijanej wiary, to ogromna jest pokusa, by wszystko traktować już naukowo. Wiara i rozum to dwa skrzydła... Nie tylko jedno, i nie tylko drugie, ale obydwa, które nie są tym samym... A z drugiej strony, jednym z doktorów Kościoła, obok wybitnych teologów jak św Augustyn czy Tomasz z Akwinu, została św Tereska, zakonnica, która żadnego wykształcenia nie miała, miała tylko (i aż) wiarę.
A drugie: Halewiczu, nawet KKK jest napisany takim językiem, że często prosty przeciętny człowiek, chcący rozwiać swoje wątpliwości, go nie zrozumie. Nie mówiąc już o innych dokumentach kościelnych. Dlatego między innymi powstało Kompendium KKK, po to jest mnóstwo komentarzy, kazań, przypisów. Akurat ja czytam dużo tego rodzaju dokumentów czy książek, bo się tym interesuję i po paru latach już raczej nie mam problemu z ich rozumieniem, ale inni wymiękają po pierwszych zdaniach. Bo to po prostu jest język bardzo trudny. Jakiś czas temu czytałam Dives in Misericordia, to wszyscy się dziwili, jak można czytać takie rzeczy dla przyjemności, i jeszcze je rozumieć:)
A drugie: Halewiczu, nawet KKK jest napisany takim językiem, że często prosty przeciętny człowiek, chcący rozwiać swoje wątpliwości, go nie zrozumie. Nie mówiąc już o innych dokumentach kościelnych. Dlatego między innymi powstało Kompendium KKK, po to jest mnóstwo komentarzy, kazań, przypisów. Akurat ja czytam dużo tego rodzaju dokumentów czy książek, bo się tym interesuję i po paru latach już raczej nie mam problemu z ich rozumieniem, ale inni wymiękają po pierwszych zdaniach. Bo to po prostu jest język bardzo trudny. Jakiś czas temu czytałam Dives in Misericordia, to wszyscy się dziwili, jak można czytać takie rzeczy dla przyjemności, i jeszcze je rozumieć:)
i jeszcze jedno - ty chyba sam nie jesteś wierzący i cała teologia i rozumienie wiary jest Ci potrzebne żeby uwierzyć - szukasz czegoś namacalnego o co możesz się zahaczyć - nie możesz po prostu uwierzyć na tym to polega chyba, aby wierzyć a nie szukać dowodów na to żeby uwierzyć. Bóg jest ponadczasowy, więc studiowanie czasów chrystusowych to może być hobby ale w żadnej sposób nie przyczynia się do pogłębienia wiary.
Bóg jest miłością - udowodnij mi, że ma to coś wspólnego z tym, gdzie jedli ostatnią wieczerzę
Bóg jest miłością - udowodnij mi, że ma to coś wspólnego z tym, gdzie jedli ostatnią wieczerzę
@emenems - Islam jest dla mnie sektą. Powstał 600 lat po narodzinach Chrystusa, jako hybryda chrześcijaństwa i pogańskich wierzeń.
Moja wiara - zgłębiam ją, próbuję zrozumieć przekaz Ewangeliczny i dostosować go obecnego czasu - w ten sposób moja wiara jest wiarą świadomą. Zadawanie pytań, rozwiewanie wątpliwości i studiowanie Prawd Wiary jest właściwą drogą - również kontekście historycznym.
Wyobrażenie Ostatniej Wieczerzy, pełne zobrazowanie sobie tej najważniejszej dla wierzących chwili, dotknięcie tego czasu jest dla mnie bardzo istotne. Tak jak przejście Via Dolorosą, niosąc plecak wypełniony kamieniami, w trudzie i znoju iść i się modlić, wiedząc, że kroczy się właściwą drogą.
To nie szukanie dowodu na istnienie Boga, to faktyczne jego znalezienie - w każdym kamieniu po którym człowiek wtedy stąpa.
Uczestniczenie w mszy świętej w ogrodach Getsani, gdy słońce zachodzi, to również dotknięcie tamtego czasu.
Posłuchaj/obejrzyj wywiad z Jimem Caviezelem, co zawiśnięcie na krzyżu zmieniło w życiu tego aktora.
Zawisłaś byś na krzyżu z własnej woli? Miałabyś na tyle odwagi? Bo ja tak.
Aby to zrozumieć i móc przeżyć wiarę w sposób pełen, doświadczyć jej, trzeba wrażliwości duszy - której Tobie zupełnie brak.
p.s. obejrzyj Pasję, w skupieniu.
Moja wiara - zgłębiam ją, próbuję zrozumieć przekaz Ewangeliczny i dostosować go obecnego czasu - w ten sposób moja wiara jest wiarą świadomą. Zadawanie pytań, rozwiewanie wątpliwości i studiowanie Prawd Wiary jest właściwą drogą - również kontekście historycznym.
Wyobrażenie Ostatniej Wieczerzy, pełne zobrazowanie sobie tej najważniejszej dla wierzących chwili, dotknięcie tego czasu jest dla mnie bardzo istotne. Tak jak przejście Via Dolorosą, niosąc plecak wypełniony kamieniami, w trudzie i znoju iść i się modlić, wiedząc, że kroczy się właściwą drogą.
To nie szukanie dowodu na istnienie Boga, to faktyczne jego znalezienie - w każdym kamieniu po którym człowiek wtedy stąpa.
Uczestniczenie w mszy świętej w ogrodach Getsani, gdy słońce zachodzi, to również dotknięcie tamtego czasu.
Posłuchaj/obejrzyj wywiad z Jimem Caviezelem, co zawiśnięcie na krzyżu zmieniło w życiu tego aktora.
Zawisłaś byś na krzyżu z własnej woli? Miałabyś na tyle odwagi? Bo ja tak.
Aby to zrozumieć i móc przeżyć wiarę w sposób pełen, doświadczyć jej, trzeba wrażliwości duszy - której Tobie zupełnie brak.
p.s. obejrzyj Pasję, w skupieniu.
odpowiadając - raczej nie, nie sądzę bym miała tyle odwagi, mało kto by miał, może Mksymilian Maria Kolbe, niewątpliwie miał, daleko mi pod tym względem do ideału
Nie wiem, czy miałeś okazję przebywac wśród prawdziwych muzułmanów, ja tak - i podziwiam ich wiarę i wytrwanie w niej(mowa o prawdziwych wierzących i praktykujących) pomimo tego, co właśnie się o nich w dzisiejszych czasach sądzi.
Nie przeszkadza mi miec za prawdziwego kolegę muzułmanina, chłopak ma 22 lata w wiecej oleju w głowie niż niektóry "moher".
Jak tak lubisz zgłębiac religię, zainteresuj się innymi ludźmi, ich wierzeniami, sposobem życia i posłuchaj, co mają co powiedzenia - tak na prawdę nei róźnią się dużo od chrześcijan.
Nie lubię ludzi, którzy uważają się za kataloików i to im dale prawo do czucia się lepszymi nad innymi wierzącymi, dobrymi ludźmi
Nie wiem, czy miałeś okazję przebywac wśród prawdziwych muzułmanów, ja tak - i podziwiam ich wiarę i wytrwanie w niej(mowa o prawdziwych wierzących i praktykujących) pomimo tego, co właśnie się o nich w dzisiejszych czasach sądzi.
Nie przeszkadza mi miec za prawdziwego kolegę muzułmanina, chłopak ma 22 lata w wiecej oleju w głowie niż niektóry "moher".
Jak tak lubisz zgłębiac religię, zainteresuj się innymi ludźmi, ich wierzeniami, sposobem życia i posłuchaj, co mają co powiedzenia - tak na prawdę nei róźnią się dużo od chrześcijan.
Nie lubię ludzi, którzy uważają się za kataloików i to im dale prawo do czucia się lepszymi nad innymi wierzącymi, dobrymi ludźmi
Tak, mam - nie "unieważenie", a stwierdzenie nieważności. Miłuję bliźniego swego, jak siebie samego - ale to nie oznacza, że mam bezmyślnie akceptować wszelkie przejawy agresji na tle religijnym, fanatyzm, fundamentalizm i sekciarstwo.
Pomimo wielu różnic wyznaniowych, szaleńców obłożonych trotylem, to w Jerozolimie chrześcijanie, Żydzi i muzułmanie żyją razem od setek lat. Nie są potrzebne żadne wyprawy krzyżowe.
Pomimo wielu różnic wyznaniowych, szaleńców obłożonych trotylem, to w Jerozolimie chrześcijanie, Żydzi i muzułmanie żyją razem od setek lat. Nie są potrzebne żadne wyprawy krzyżowe.
Niestety prawdą jest że największym wrogiem Kościoła jest kościół a że wszystkich religii jakie znam to największymi obłudnikami i hipokrytami są katolicy niestety.chociaż sama praktykuje nie zmienia to faktu że tak jest.wystarczy poczytać weselnik by zdać sobie sprawę ile kobiet uważających się za dorosłe i dojrzałe bierze ślub kościelny dla babci cioci mamy albo dlatego że to fajne...wstydzą się własnych poglądów, chrzczą dzieci bo się chrzci, posyłają do komunii bo babcia będzie zła...jakąś paranoja!jakby szczerze wierzyli w zasady które wyznają byliby dumni że swojego postępowania i życia.żadne argumenty w postaci babci czy mamy czy tego że dziecko będzie się źle czuło w szkole do mnie nie trafiają.jakby rodzice swoje wartości reprezentowali sobą to dzieci nie miałyby się czego wstydzić.a tak jest jak jest i ja do takich ludzi nie mam tolerancji ani szacunku, za to bardzo szanuje ludzi innych wyznań, ateistów i innych którzy nie boją się pokazywać i żyć wg własnych zasad i być im wiernym.a nie z byle powodu wysyłać dziecko do komunii bo tak się robi.żałosne
Pytanie, czy ludzi, o których piszesz, w ogóle można nazwać katolikami;)
http://demotywatory.pl/3381101/Jesli-chodzenie-do-kosciola-czyni-cie-katolikiem
;)
http://demotywatory.pl/3381101/Jesli-chodzenie-do-kosciola-czyni-cie-katolikiem
;)
Panie Halewicz,
zwykle czytam Pana wpisy z lekkim rozbawieniem - prowokuje Pan zmyślnie i często celnie trafia, wyciągając na powierzchnię głęboko skrywane kompleksy innych ... Jednakże - tym razem - oczekuję od Pana - niemalże instytucji na tym forum - wyjaśnienia.
Dlaczego jako człowiek inteligentny, niewątpliwie posiadający jakąś wiedzę, do tego wierzący, prowadzi Pan retorykę na tak niskim poziomie?
Wiara i wiedza mogą współistnieć tylko, gdy wiara jest na tyle silna, że pozwala nam na ignorowanie faktów. Mając bowiem wiedzę historyczną i teologiczną, jak również z dziedziny fizyki i kosmologii, nie można, nie negując faktów, wciąż wierzyć w historie opisane np. w Biblii.
Nie neguję wiary - podziwiam ludzi, którzy potrafią zamknąć oczy i czuć coś, nie potrzebując żadnych dowodów - taka jest bowiem definicja wiary, czyż nie?
Jednakże z punktu widzenia osoby, dla której wiedza jest wyznacznikiem (pewnie uboższej duchowo, ale przynajmniej opierającej swe życie na realnych sprawach) chciałabym, żeby potrafił Pan wykorzystać swą wiedzę i umiejętności (w prowadzeniu dyskusji) nie tylko do prowokowania innych, udowadniania swej wartości, ale może do czegoś dobrego? Jeśli istotnie jest tak, że posiada Pan zarówno wiarę, jak i wiedzę - jest Pan w niesamowicie szczęśliwej sytuacji - zamiast judzić - może starać się jakoś pozytywnie wpłynąć na otoczenie?
Mam wrażenie, że spisał Pan już wszystkich na straty, a może nie warto? To na pewno zabawne - mieć tyle czasu, obrażać tylu ludzi i kryć się bezpiecznie za monitorem, mając satysfakcję, że jest Pan w stanie dopiec kolejnej osobie.
A może można zrobić więcej? Przyszło to Panu głowy?
Pozdrawiam
zwykle czytam Pana wpisy z lekkim rozbawieniem - prowokuje Pan zmyślnie i często celnie trafia, wyciągając na powierzchnię głęboko skrywane kompleksy innych ... Jednakże - tym razem - oczekuję od Pana - niemalże instytucji na tym forum - wyjaśnienia.
Dlaczego jako człowiek inteligentny, niewątpliwie posiadający jakąś wiedzę, do tego wierzący, prowadzi Pan retorykę na tak niskim poziomie?
Wiara i wiedza mogą współistnieć tylko, gdy wiara jest na tyle silna, że pozwala nam na ignorowanie faktów. Mając bowiem wiedzę historyczną i teologiczną, jak również z dziedziny fizyki i kosmologii, nie można, nie negując faktów, wciąż wierzyć w historie opisane np. w Biblii.
Nie neguję wiary - podziwiam ludzi, którzy potrafią zamknąć oczy i czuć coś, nie potrzebując żadnych dowodów - taka jest bowiem definicja wiary, czyż nie?
Jednakże z punktu widzenia osoby, dla której wiedza jest wyznacznikiem (pewnie uboższej duchowo, ale przynajmniej opierającej swe życie na realnych sprawach) chciałabym, żeby potrafił Pan wykorzystać swą wiedzę i umiejętności (w prowadzeniu dyskusji) nie tylko do prowokowania innych, udowadniania swej wartości, ale może do czegoś dobrego? Jeśli istotnie jest tak, że posiada Pan zarówno wiarę, jak i wiedzę - jest Pan w niesamowicie szczęśliwej sytuacji - zamiast judzić - może starać się jakoś pozytywnie wpłynąć na otoczenie?
Mam wrażenie, że spisał Pan już wszystkich na straty, a może nie warto? To na pewno zabawne - mieć tyle czasu, obrażać tylu ludzi i kryć się bezpiecznie za monitorem, mając satysfakcję, że jest Pan w stanie dopiec kolejnej osobie.
A może można zrobić więcej? Przyszło to Panu głowy?
Pozdrawiam
Wielu ludzi chodzi do kościoła z przyzwyczajenia, bo wypada, bo inni patrzę (w szczególności na terenach wiejskich). Nie rozumieją Ewangelii, nie zastanawiają się nad ich treścią i przekazem. Nie respektują norm i zasad ujętych w Piśmie Świętym, a gros księży nie potrafi właściwie interpretować Ewangelii i dostosować kazań do zgromadzonych ludzi w kościele.
Znam wielu mądrych i wykształconych księży, którzy nie są leniwi i zamiast cytować bełkotliwe i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka interpretacje Ojców Kościoła, przygotowują się do kazania, potrafią wyjaśnić istotę słów Chrystusa. Zgadzam się, jest ich niewielu, są krytyczni wobec wielu zjawisk w kościele, na swój sposób próbują do zmienić, choć muszą być pokorni wobec skostniałej hierarchiczności kościoła.
Nie chodzę do kościoła bezmyślnie. Przed mszą czytam Ewangelię, analizuję jej treść, czytam różne interpretacje, studiuję ten tekst i rozważam. I o dziwo, za każdym razem odnajduję w nich coś nowego, coś ciekawego i wartego zastanowienia się na sensem obecnego życia.
Nie jestem fanatykiem, nie akceptuję metod Rydzyka, nazywam rzeczy po imieniu.
Znam wielu mądrych i wykształconych księży, którzy nie są leniwi i zamiast cytować bełkotliwe i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka interpretacje Ojców Kościoła, przygotowują się do kazania, potrafią wyjaśnić istotę słów Chrystusa. Zgadzam się, jest ich niewielu, są krytyczni wobec wielu zjawisk w kościele, na swój sposób próbują do zmienić, choć muszą być pokorni wobec skostniałej hierarchiczności kościoła.
Nie chodzę do kościoła bezmyślnie. Przed mszą czytam Ewangelię, analizuję jej treść, czytam różne interpretacje, studiuję ten tekst i rozważam. I o dziwo, za każdym razem odnajduję w nich coś nowego, coś ciekawego i wartego zastanowienia się na sensem obecnego życia.
Nie jestem fanatykiem, nie akceptuję metod Rydzyka, nazywam rzeczy po imieniu.
Halewiczu... ale po co takie kontrowersyjne pytania na forum? ;)
Dla mnie odpowiedzi typu:
-ukrzyzuj sie
-wierzę w boga,ale nie chodzę do kosciola....
byly oczywiste...
Niestety w Polsce coraz więcej osob nie obchodzi swiąt, sakramentow dla Boga, ale żeby inni widzieli,dla prezentow, rodziny.
Ludzie chcieliby, zeby księza zyli w namiotach i zebrali o jedzenie ;)
Proponuję byś swoim zachowaniem zachęcał ludzi do pojscia do Kosciola, do spedzania Swiat duchowo, do bycia blisko Boga.
Dla mnie odpowiedzi typu:
-ukrzyzuj sie
-wierzę w boga,ale nie chodzę do kosciola....
byly oczywiste...
Niestety w Polsce coraz więcej osob nie obchodzi swiąt, sakramentow dla Boga, ale żeby inni widzieli,dla prezentow, rodziny.
Ludzie chcieliby, zeby księza zyli w namiotach i zebrali o jedzenie ;)
Proponuję byś swoim zachowaniem zachęcał ludzi do pojscia do Kosciola, do spedzania Swiat duchowo, do bycia blisko Boga.
Nie za bardzo rozumiem pytanie, bo jest za ogólne, jeżeli pytasz mnie jako osobę wierzącą to wolę w tym temacie się nie wypowiadać tylko zostawić rozważania sobie albo dyskusję na ten temat prowadzić w innym gronie, jest to dosc dla mnie intymny temat, temat uczuć religijnych, natomiast jako hellenista Ci mogę powiedzieć że okrutność tamtych czasów a szczególnie ludzi mnie obrzydza, ale nie dziwi miałam okazję czytać dużo, równie okrutnych tekstów, równie makabrycznych i nie do uwierzenia, że człowiek człowiekowi może takie coś zafundować.
Och Emenemens! Spodziewałem się takiej odpowiedzi "nie za bardzo rozumiem pytanie" :) Faktycznie, językowy kalambur, nie do odczytania^^
A cóż to za tekst "dyskusję na ten temat prowadzić w innym gronie" - a to grono jest nieodpowiednie? Nie dorasta do Twojego hellenizmu, czy o co Ci chodzi?
Akt ukrzyżowania, biorąc pod uwagę ówczesne sposoby pozbawiania życia, był dość delikatny. I nie o okrucieństwo scen się pytałem - o czym doskonale wiesz.
A cóż to za tekst "dyskusję na ten temat prowadzić w innym gronie" - a to grono jest nieodpowiednie? Nie dorasta do Twojego hellenizmu, czy o co Ci chodzi?
Akt ukrzyżowania, biorąc pod uwagę ówczesne sposoby pozbawiania życia, był dość delikatny. I nie o okrucieństwo scen się pytałem - o czym doskonale wiesz.
Powiem Ci szczerze, że ja więcej przemyśleń mam po zwykłej Drodze Krzyżowej niż po obejrzeniu Pasji;) Po prostu do każdego dociera co innego. A być może po prostu byłam jeszcze zbyt młoda, kiedy ją oglądałam:) A teraz nie mam tyle odwagi, by obejrzeć ją jeszcze raz, bo dobrze pamiętam, jak w ciągu filmu kilka razy wychodziłam z pokoju, bo nie mogłam znieść niektórych scen:)
Swoją drogą- to dość niewdzięczne forum na dysputy o swoich przemyśleniach, bo te dotykają nieraz bardzo delikatnych sfer życia. Nie każdy powinien mieć do tych sfer dostęp. Dla mnie relacja między mną a Bogiem jest czymś bardzo intymnym- i mimo tego, że się jej nie wstydzę- to nie wszystkim mam ochotę się dzielić. Miłość ma to do siebie, że zawiera pewną tajemnicę:)
Swoją drogą- to dość niewdzięczne forum na dysputy o swoich przemyśleniach, bo te dotykają nieraz bardzo delikatnych sfer życia. Nie każdy powinien mieć do tych sfer dostęp. Dla mnie relacja między mną a Bogiem jest czymś bardzo intymnym- i mimo tego, że się jej nie wstydzę- to nie wszystkim mam ochotę się dzielić. Miłość ma to do siebie, że zawiera pewną tajemnicę:)
millani Halewicz - własnie chodziło mi o to co napisała milalni, zresztą napisałam to a ty musisz przekręcać ze zadzieram nosa - napisał mCi co myślę jeżeli chodzi o wartość historyczną filmu a powiedziałam, że nie chce dyskutować na tematy relacji z Bogiem i moich uczuć religijnych na forum, uważam że to bardzo osobisty temat, jeden z bardziej intymnych w moim życiu i nie mam ochoty o rzeczach dla mnie trudnych, ciężkich do sformułowania rozmawiać.
Widzę ze masz tendencję do odwracania kota ogonem. Wyraziłam dwie opinie, osobistą jako osoba wierząca i co myślę pod kątem historycznym o filmie. A ty się uczepiłeś mojej fil. klasycznej. wygląda jakbyś nie zrozumiał tego co napisałam - napisałeś ze jestem zadufaną w sobie hellenistką i nikt mi nie dorasta do pięt by dyskutować z nim - a to nie prawda, bo jako własnie hellenista chętnie podyskutuje na temat filmu, napisałam ze jako osoba wierząca nie chcę - ty pomieszałeś te dwie rzeczy, które w takich przypadkach szczególnie rozdzielam.
I taka właśnie z Tobą dyskusja....
Widzę ze masz tendencję do odwracania kota ogonem. Wyraziłam dwie opinie, osobistą jako osoba wierząca i co myślę pod kątem historycznym o filmie. A ty się uczepiłeś mojej fil. klasycznej. wygląda jakbyś nie zrozumiał tego co napisałam - napisałeś ze jestem zadufaną w sobie hellenistką i nikt mi nie dorasta do pięt by dyskutować z nim - a to nie prawda, bo jako własnie hellenista chętnie podyskutuje na temat filmu, napisałam ze jako osoba wierząca nie chcę - ty pomieszałeś te dwie rzeczy, które w takich przypadkach szczególnie rozdzielam.
I taka właśnie z Tobą dyskusja....
Jeszcze mam trochę czasu ale ani chrzest nie był ani komunia nie będzie dla mnie żadnym przeżyciem duchowym bo religię traktuję jak element kultury i wydarzenie folklorystyczne, "li tylko".
Moje dziecko pewnie też będzie traktować to z przymrużeniem oka, ot, jak Mikołaja w okresie Bożego Narodzenia.
Reszcie radzę też dorosnąć.
Moje dziecko pewnie też będzie traktować to z przymrużeniem oka, ot, jak Mikołaja w okresie Bożego Narodzenia.
Reszcie radzę też dorosnąć.
To nawet dość proste, można uwierzyć najpierw w Mikołaja, Dobre Mzimu, krasnoludki, Jahwe i podobne a potem skonfrontować wiarę z normalnym życiem i codziennymi problemami oraz spojrzeć z dystansem na te obchody w kościołach (palemki, roty, cokolwiek).
Nie powiem, święta są miłe. Też lubię folklor. Ale żeby tak na serio?
Nie powiem, święta są miłe. Też lubię folklor. Ale żeby tak na serio?
no tak, fajnie jest w to wierzyć. I chyba religia ma na celu przede wszystkim taka wiarę dać. Żeby biednym dać nadzieję, że po śmierci bedzie lepiej. Im biedniej żyjesz tym lepiej bedziesz mieć po śmierci.
No bo po co żyć w takim razie skoro to do niczego nie prowadzi? Co mi da, że bede żyć w biedzie, chociaż uczciwie? Taka wiara jest jednak pocieszeniem dla tych najbiedniejszych, dla tych chorych, dla tych nieszczęśliwych. Przecież głównie tacy szukają w wierze pocieszenia.
No i groźba piekła. Silniejsza niż wyrok w zawieszeniu ;)
Skoro normy prawne mogą nas nie powstrzymać to może chociaż sumienie?
Jehowi mnie ostatnio dobili, bo powiedzieli że dusza umiera wraz z ciałem a po śmierci nie ma niczego. No nie powiem, rozczarowali mnie ;)
No bo po co żyć w takim razie skoro to do niczego nie prowadzi? Co mi da, że bede żyć w biedzie, chociaż uczciwie? Taka wiara jest jednak pocieszeniem dla tych najbiedniejszych, dla tych chorych, dla tych nieszczęśliwych. Przecież głównie tacy szukają w wierze pocieszenia.
No i groźba piekła. Silniejsza niż wyrok w zawieszeniu ;)
Skoro normy prawne mogą nas nie powstrzymać to może chociaż sumienie?
Jehowi mnie ostatnio dobili, bo powiedzieli że dusza umiera wraz z ciałem a po śmierci nie ma niczego. No nie powiem, rozczarowali mnie ;)
trtr- konfrontuję to, w co wierzę, z normalnym życiem, jestem typem człowieka, który nie robi nic bez potrzeby, i nie robi nic, czego nie rozumie. I? Wychodzi mi całkiem spójny i logiczny obrazek:) A Tobie? Najwyraźniej coś mało spójny wychodzi, skoro potrzebujesz Mzimów i Mikołajów, żeby zapełnić w nim dziury:)
hehehe, sory, ale byś sie zdziwiła viki. W parafii u mojej teściowej (małe miasteczko) daje się na tacę na pokaz! W miastach może to nie występuje bo sie ludzie ogólnie mało znają, ale na wsiach, w małych miasteczkach to jest normalne! Skoro ksiądz potrafi wyczytywać na mszy kto ile dał do koperty na kolędzie no to wybacz.
a samochodem potrafią podjechać pod same drzwi, szkoda że nie da rady pod ołtarz podjechać bo pewnie chętnie by podjechali.
Nawet był taki jeden co na niedzielę wypożyczał samochód z wypożyczalni żeby się pokazać. Stał przy tym samochodzie pół godziny przed mszą żeby aby na pewno wszyscy zdążyli zobaczyć.
Nawet był taki jeden co na niedzielę wypożyczał samochód z wypożyczalni żeby się pokazać. Stał przy tym samochodzie pół godziny przed mszą żeby aby na pewno wszyscy zdążyli zobaczyć.
kobieta się was pyta o przygotowania a wy o wierze?!
dziwni jesteście i po cholerę w ogóle czytacie ten wątek i minusujecie?
jak można pytanie minusować?
Ja Pani powiem, że u mojej siostrzenicy będzie skromnie najbliższa rodzina i będzie to organizowane przez jej rodziców. Ja tez trochę pomogę, chociaz mieszkam w innym mieście.
Cieszę się z jej komunii , bo nawet jak ktoś nie wierzy, to dla dziecka jest to bardzo ważne przeżycie. W czasach kiedy miałam komunię pamiętam że się bardzo na nią cieszyłam i wierzyłam w każde słowo księdza, dziś no cóż...
Ale samą imprezę uważam za ważną, jak rytuał przejścia.
dziwni jesteście i po cholerę w ogóle czytacie ten wątek i minusujecie?
jak można pytanie minusować?
Ja Pani powiem, że u mojej siostrzenicy będzie skromnie najbliższa rodzina i będzie to organizowane przez jej rodziców. Ja tez trochę pomogę, chociaz mieszkam w innym mieście.
Cieszę się z jej komunii , bo nawet jak ktoś nie wierzy, to dla dziecka jest to bardzo ważne przeżycie. W czasach kiedy miałam komunię pamiętam że się bardzo na nią cieszyłam i wierzyłam w każde słowo księdza, dziś no cóż...
Ale samą imprezę uważam za ważną, jak rytuał przejścia.
Doslownie jest to szereg przygotowan.
-Zaliczanie dzieci wszystkich regulek, przykazan, piesni, i roznorodnych pytan koscielnych
-bieganie z wywieszonym jezykiem po pracy po dziecko do szkoly i do kosciola 3 razy w tyg
-roraty, drogi krzyzowe i inne rekolekcje
-roznorodne spotkania w kosciele i w salce to z proboszczem, siostra, kamerzysta, panem od zdjec
-spotkania z firmami ktore szyja alby- bo musza byc takie same a jak nie to dziecko z tylu bedzie siedziec, zaliczki i jezdzenie po dodatkowe przymiarki
-uzgadnianie jakie lancuszki, ksiazeczki d*perelki i po ile jaka skladka, co jeszcze i za ile - przybranie kosciola kwiaty prezenty wycieczka po komuni......
-wynajecie sali na obiad po komuni lub restauracji (wszystko zajete!!!)
-a jak nie to w domu i zaczyna sie pozyczanie sztuccow talerzy szkolanek i organizowanie kolezanek do pomocy przy gotowaniu :)
-ogarniecie sensownego prezentu dla szkraba
- i moze nawet kredyt zeby nic nie wymknelo sie spod kontroli :)
Pozdrawiam
mama tegorocznego dziecka pierwszokomunijnego
-Zaliczanie dzieci wszystkich regulek, przykazan, piesni, i roznorodnych pytan koscielnych
-bieganie z wywieszonym jezykiem po pracy po dziecko do szkoly i do kosciola 3 razy w tyg
-roraty, drogi krzyzowe i inne rekolekcje
-roznorodne spotkania w kosciele i w salce to z proboszczem, siostra, kamerzysta, panem od zdjec
-spotkania z firmami ktore szyja alby- bo musza byc takie same a jak nie to dziecko z tylu bedzie siedziec, zaliczki i jezdzenie po dodatkowe przymiarki
-uzgadnianie jakie lancuszki, ksiazeczki d*perelki i po ile jaka skladka, co jeszcze i za ile - przybranie kosciola kwiaty prezenty wycieczka po komuni......
-wynajecie sali na obiad po komuni lub restauracji (wszystko zajete!!!)
-a jak nie to w domu i zaczyna sie pozyczanie sztuccow talerzy szkolanek i organizowanie kolezanek do pomocy przy gotowaniu :)
-ogarniecie sensownego prezentu dla szkraba
- i moze nawet kredyt zeby nic nie wymknelo sie spod kontroli :)
Pozdrawiam
mama tegorocznego dziecka pierwszokomunijnego