Widok
Szczerze nie dowiesz sie czy sie opiekują :) Nikt CI tego nie powie :P Trzeba obserwowac dziecko , i nasłuchiwac co sie dzieje w sali (np. przed odbiorem ). Ja miałam w kasztanku, nie miła sprawe z jedna opiekunka : prowadzałam synka na 7*30, o tej godzinie zazwyczaj dzieci sa w jednej grupie a pozniej przechodza na śniadanie . Syn był w trakcie odpieluchowywania ( miał pieluszke tylko na drzemke , po wcześniejszym ustaleniu z opiekunkami ) niestety jeszcze nie zdążył nauczyc sie kontroli tej grubszej sprawy . Tego dnia najwyrażniej jedna z Pań opiekunek sie spóżniła, bo w trakcie śniadania była tylko jedna Pani . No i synowi sie przydarzyło . Dostałam bure że jak to przyprowadzam dziekco bez pieluchy, ona nie może zostawić reszty dzieci bez opieki żeby iść umyć moje dziecko. I że mam kategorycznie przyprowadzac dziecko rano z pielucha. Powiedziałam że ustalenia były inne, że nie bede ogłupiała dziecka że raz mu zakładam a raz nie a do tego zapytałam sie dlaczego jest tylko jedna opiekunka przy takiej ilośći dzieci( koło 10 ). Nie usłyszałam odpowiedzi za to temat pieluch u mojego syna znikł i nagle nie było problemu
Mój synek chodził do kasztanka. Byliśmy bardzo zadowoleni poszedł jak skończył rok a mając 3 lata poszedł do przedszkola. Adaptacja trwała dość dług o ale potem sam biegł uśmiechnięty na salę a jak przychodziła to nie chciał wychodzić tak mi się podobało. Panie wiadomo sa różne ale wszystkie super opiekował się maluchami odpieluchowanie u nas też przebiegło szybko i bez problemu. Także ja bardzo polecam.
Adaptacja-jakie to piękne słowo zamiennik na separacje od rodzica i darcie się bezbronnego i przerażonego nową sytuacją dziecka. Podczas gdy Panie są już zimne i w nosie mają jego cierpienie.. Moja córka chodziła do tego żłobka i chwilę syn. No cóż rodzic tam nic nie może, w końcu są kolejki do żłobków więc może tylko cieszyć się ze dziecko się w dostało, podpisać umowę i w terminie robić płatności. Zwrócić uwagi nie może, zapytać o nic nie może, poprosić o cokolwiek nie może. Hm no może może, ale wyjdzie na czepialskiego, anie powinien bo ma się cieszyć, że dziecko się w dostało.
Wygladało to tak jakby była jednorazowa sytuacja , bo póżniej jak już widziałam dzieci idące na śniadanie to były dwie Panie. Generalnie, czasem miałam wrażenie, że robia łaske że zajmują sie moim dzieckiem. Mimo tego syn sie nie skarżył i bbardzo chetnie chodził, czesto nawet było tak że nie hcicał wracać do domu. Był czysty przebrany . Tylko często musiałam donosić pieluchy, bo w magiczny sposób bardzo szybko schodziły.
Antyzlob- odechcialo mi sie posylac dziecko do zlobka
XxX dobrze ze synkowi sie podobalo i nie odczuwal czasami mniejszego zainteresowania przez panie. A z pieluchami to ciekawa
ja bylam zawsze przeciwna zlobkom ale wyszlo tak ze mloda sie dostala. Szwagierki syn chodzi do zlobka i ona jest zadowlona bo dziecko lepiej sie rozwija niz jakby w domu siedzial.
XxX dobrze ze synkowi sie podobalo i nie odczuwal czasami mniejszego zainteresowania przez panie. A z pieluchami to ciekawa
ja bylam zawsze przeciwna zlobkom ale wyszlo tak ze mloda sie dostala. Szwagierki syn chodzi do zlobka i ona jest zadowlona bo dziecko lepiej sie rozwija niz jakby w domu siedzial.
Żłobek jest ok, chyba ma najsensowniejsze Panie ze wszystkich państwowych w Gdańsku, oczywiście nie w każdej grupie, ja z czystym sumieniem moge polecić te, które od września przejma grupę IV, Pani Agnieszka i Agata super, co do pozostałych Pań w innych grupach mam mieszane uczucia, niektóre rzeczywiście ograniczają się do niezbędnego minimum, szczególnie w godzinach popołudniowych
Podsumowując, zawsze można się do czegoś doczepić ,ale akurat w tym miejscu trzeba się postarać
Podsumowując, zawsze można się do czegoś doczepić ,ale akurat w tym miejscu trzeba się postarać
My tez dostalismy sie od wrzesnia po prawie 2 latach oczekiwania. Obecnie synek chodzi do prywatnego i nie zlobka niema zmieniamy. Poczatkowo plan byl taki, ze bede odwozic i zabierac dziecko po drodze do pracy, ale troche sieprzez ten czas pozmienialo i teraz doliczajac czas dojazdu oraz koszty paliwa nie kalkuluje nam sie zmieniac zlobka. Poza tym jak osoba wczesniej zauwazyla roznie moze byc tez z adaptacja w nowym miejscu. My nie mielismy jakis wiekszych problemow z adaptacja , ale synek jest co raz starszy, do tego bunt dwulatka i zmiana miejsca wcale nie musi przebiec gladko.
U mnie głównie rozchodzi się o to że od kasztanka mam bezproblemowy dojazd do pracy komunikacja miejska a od tego prywatnego co teraz chodzimy pozostaje mi iść na piechotę ponad 20 minut... Póki wiosna, lato i ładna pogoda to jest spoko ale przyjdzie zima i będzie kicha :( z drugiej ugij strony ponowną adaptacja mnie totalnie przeraża.... A może jakaś mama ma doświadczenie jak to wygląda z chorowaniem - przy zmianie żłobka znowu dziecko bardziej choruje bo ma konta z nowymi osobami czy to bez znaczenia?
Byliśmy w żłobku 3 lata temu i jesteśmy teraz.
Kierownik ta sama. Kobieta specyficzna, ciężko dążyć sympatią. Mówi ale jakby jakoś tak specjalnie aby jej nie zrozumieć: przykład jest zabranie ze będzie remont. Prawie koniec zebrania...ok..ale dopiero wtedy wyszło że będzie placówka zamknięta pół roku. Ogólnie ok,bo będzie gdzie indziej itd, dzieciaki ze swoim paniami, tylko nie umie przekazać informacji. Mówi mówi ale nie powie.
Opieka- są Panie i miłe i angażujące,ale też inne tak sobie. Cytat:nie wezmę na ręce bo nie.
Jedzenie super.
Dodatkowo jakieś teatrzyki, rytmika itd.
Na dwór nie wychodzą zbyt wiele, nie to co np w Niemczech lub Norwegii-codziennie bez względu na pogodę.
W placówce jest ciepło,czysto.
Choroby- katar to nie choroba, tematy takie jak wszy- nie było, owsików- też nie (przez dwa lata u nas)
Kierownik ta sama. Kobieta specyficzna, ciężko dążyć sympatią. Mówi ale jakby jakoś tak specjalnie aby jej nie zrozumieć: przykład jest zabranie ze będzie remont. Prawie koniec zebrania...ok..ale dopiero wtedy wyszło że będzie placówka zamknięta pół roku. Ogólnie ok,bo będzie gdzie indziej itd, dzieciaki ze swoim paniami, tylko nie umie przekazać informacji. Mówi mówi ale nie powie.
Opieka- są Panie i miłe i angażujące,ale też inne tak sobie. Cytat:nie wezmę na ręce bo nie.
Jedzenie super.
Dodatkowo jakieś teatrzyki, rytmika itd.
Na dwór nie wychodzą zbyt wiele, nie to co np w Niemczech lub Norwegii-codziennie bez względu na pogodę.
W placówce jest ciepło,czysto.
Choroby- katar to nie choroba, tematy takie jak wszy- nie było, owsików- też nie (przez dwa lata u nas)
Zgadza się, nie wychodzą!!!
Zalety to -tanio, jedzenie ok, wierszyki opanowane przez dziecko!!
Ciekawe że jak siedzą na nocnikach (maluchy) to są takie opiekunki co włączają im telefon z piosenkami. Serio? Co to jest za zwyczaj?
Warunki przyzwoite,ale potwierdzam- będzie remont. Od czerwca 2020 do chyba stycznia. Więc placówka zamknięta, tylko że dzieci idą w dużej mierze do Żagielka.
Pielęgniarka-w grudniu wszędzie widziała bostonke... Wysłała nas do domu, lekarza tego samego dnia potwierdził że to nie jest. Ale co dzień zmarnowałam , to tylko ja wiem.
( Synek nie miał żadnych objawów,gorączki itd,tylko parę- 6-pryszczykow na zewnątrz dłoni. Bostonka jest raczej wewnątrz dłoni lub stóp,choć może być również gdzie indziej. No ale że on bostonke przechodził pół roku wcześniej to znałam temat) . Niestety musiałam iść po zaświadczenie.
Zalety to -tanio, jedzenie ok, wierszyki opanowane przez dziecko!!
Ciekawe że jak siedzą na nocnikach (maluchy) to są takie opiekunki co włączają im telefon z piosenkami. Serio? Co to jest za zwyczaj?
Warunki przyzwoite,ale potwierdzam- będzie remont. Od czerwca 2020 do chyba stycznia. Więc placówka zamknięta, tylko że dzieci idą w dużej mierze do Żagielka.
Pielęgniarka-w grudniu wszędzie widziała bostonke... Wysłała nas do domu, lekarza tego samego dnia potwierdził że to nie jest. Ale co dzień zmarnowałam , to tylko ja wiem.
( Synek nie miał żadnych objawów,gorączki itd,tylko parę- 6-pryszczykow na zewnątrz dłoni. Bostonka jest raczej wewnątrz dłoni lub stóp,choć może być również gdzie indziej. No ale że on bostonke przechodził pół roku wcześniej to znałam temat) . Niestety musiałam iść po zaświadczenie.
Weź mi nie mów o bostonce... Ta..też przerabiane z pielęgniarką. Walka.
Ale może chcę dbać o dzieci, tylko czasem po prostu nie ma jej tam gdzie powinna. Była 3 lata temu akcja,bo dziewczynka rozbiła sobie łuk briowy- biegała czy skakała i bach w obudowę kaloryfera.... Podejrzenia wstrząśnienia mózgu,grubsza sprawa, hospitalizacja itd.
Niestety nie wiadomo jak to się stało itd. Dziecko 2.5l nie powie,a opiekunki trochę rozbiegały się w zeznaniach. Monitoring brak. Całe szczęście wszystko ok,ale też neurolog, badania itd. Straż, czas, pieniądze..
Ale może chcę dbać o dzieci, tylko czasem po prostu nie ma jej tam gdzie powinna. Była 3 lata temu akcja,bo dziewczynka rozbiła sobie łuk briowy- biegała czy skakała i bach w obudowę kaloryfera.... Podejrzenia wstrząśnienia mózgu,grubsza sprawa, hospitalizacja itd.
Niestety nie wiadomo jak to się stało itd. Dziecko 2.5l nie powie,a opiekunki trochę rozbiegały się w zeznaniach. Monitoring brak. Całe szczęście wszystko ok,ale też neurolog, badania itd. Straż, czas, pieniądze..