Widok
Kropeczko
Proooooszę, nic mi nie mów o niemieckich owczarkach. Cierpię na straszną i nieuleczalną chorobę pt. "chciałbym mieć owczarka n., ale z kilku powodów nie mogę" Całość potęguje fakt, o którym dowiedziałem się kilka miesięcy temu, mianowicie, że mój chrzestny ma hodowlę właśnie tej rasy i w swych wyrzutach sumienia, że nie widział mnie kilkanaście lat obiecał, wyselekcjonować dla mnie jakiegoś osobnika alfa. Noo i waham się chodząc rozchwiany już jakiś czas.
a ja
mam owczarka niemieckiego. a właściwie to jakiego ja tam nie mam... ćma pewnie teraz się zastanawia, czy ten niemiecki to już przypadkiem półtora metra pod ziemią nie leży od dwóch lat. otóż jest już nowy. zapomniałem napomknąć wczoraj. swoją drogą to dziwne, jak tu czasem tematy podchodzą pode mnie. od przedwczoraj mam owczarka, a dzisiaj sytuacja aż się prosi żebym się tym pochwalił.
ach
trzeba będzie w końcu na grzyby, bo suszonych zaczyna brakować, a są niezastąpionym ddatkiem... przyglądałam się nawet w akcie desperacji paczuszkom suszonych grzybów sprzedawanych w sklepie. Producentom najwyraźniej w świecie przyświecała zasada, że nic nie powinno się zmarnować, niektóre elementy tego suszu zawierały więcej dziurek po robakach niż grzyba.
Refl(u)eksja
na dziś jest taka, że mieszkam w wyjątkowo alkoholowej okolicy. Po lewej zapuszczony, bezpański ogród, z gruszą obsypaną owocami, idealne na wino. Wszystkie słupy telefoniczne wokół oplecione szczelnie chmielem. Po drugiej stronie ulicy za żywopłotem ogódek, z którego nieodmiennie wieczorami wiatr przynosi strzępy dysput o życiu, tyleż filozoficznych, ile mocno słownie zapętlonych. Chyba nie mam szans... ;)
Stworku
Piękne widoki się rozpościerają przed Tobą. Zobaczysz będzie tak, którejś Wigilii po prostu zabraknie Tobie suszonych grzybów do barszczyku i pójdziesz pożyczyć do wspomnianego ogródka zza żywopłotu. Na tym, że wrócisz po dwóch tygodniach bez soli się nie skończy, będziesz arcymistrzem winiarskim, dodatkowo opatentujesz 4 destylatorki, a na piwo będziesz lipton tea.
Ćmo barowa
hahaha no żeby poradził sobie z brakiem akceptacji u mojego kota na początek, nie no żartuję...
Pomijając takie cechy u szczeniąt jak rozgarnięcie i wyjątkowa sprawność fizyczna (byłaby mu potrzebna przy mnie)musiałby, od czasu do czasu umieć się odnaleźć z innymi owczarkami,(ze względu na mój tryb życia)
jeśli byłby dominujący byłbym o niego spokojny. Ale na razie nie jestem gotowy na psiaka.
Pomijając takie cechy u szczeniąt jak rozgarnięcie i wyjątkowa sprawność fizyczna (byłaby mu potrzebna przy mnie)musiałby, od czasu do czasu umieć się odnaleźć z innymi owczarkami,(ze względu na mój tryb życia)
jeśli byłby dominujący byłbym o niego spokojny. Ale na razie nie jestem gotowy na psiaka.
Stworku
Modyfikują mi się posty, miało być:
"Piękne widoki się rozpościerają przed Tobą. Zobaczysz będzie tak, którejś Wigilii po prostu zabraknie Tobie suszonych grzybów do barszczyku i pójdziesz pożyczyć do wspomnianego ogródka zza żywopłotu. Na tym, że wrócisz po dwóch tygodniach bez grzybków się nie skończy, będziesz arcymistrzem winiarskim, dodatkowo opatentujesz 4 destylatorki, a na piwo będziesz mówiła lipton tea".
"Piękne widoki się rozpościerają przed Tobą. Zobaczysz będzie tak, którejś Wigilii po prostu zabraknie Tobie suszonych grzybów do barszczyku i pójdziesz pożyczyć do wspomnianego ogródka zza żywopłotu. Na tym, że wrócisz po dwóch tygodniach bez grzybków się nie skończy, będziesz arcymistrzem winiarskim, dodatkowo opatentujesz 4 destylatorki, a na piwo będziesz mówiła lipton tea".
c
wcale nie jest powiedziane, że Twój pies alfa wchodząc w kontakt z innymi osobnikami, dalej nim pozostanie. może trafić na jakiegoś "bardziej" alfę i jeśli nie będzie umiał się odnaleść w takiej sytuacji, to polecą kudły. może się jeszcze trafić i taka opcja, że wchodząc do zgranego stada (czyt. takiego, w którym jest ustalona hierarchia) pojadą z nim jak ze szmatą i wyrzucą poza nawias. nie będzie wtedy alfą, mało tego, żegnaj socjalizacjo ;) uważam, że mylnym jest założenie, iż wybranie psa alfa ustrzeże Cię od kłopotów i da poczucie spokoju. zwykle, kiedy człowiek zaczyna mieszać się w sprawy psiej hierarchii, robi zwierzętom krzywdę, a w hipotetycznym stadzie burdel i krwawy ring.
poza tym pies o skłonnościach dominujących w swoim ludzkim stadzie zawsze będzie próbował wspinać się po szczeblach hierarchii. jeśli nie podskoczy właścicielowi alfa, to zazwyczaj może się przepchnąć przez pozostałych członków rodziny, dla których życie z takim zwierzęciem to spory problem i poczucie zagrożenia, bywa, że i terror.
nigdy w życiu nie wprowadziłabym z premedytacją do własnego domu (szczególnie zamieszkanego przez rodzinę) psa dominującego.
przerobiłam to kilkukrotnie, zwykle kończyło się źle.
zawsze ze zdumieniem i niedowierzaniem obserwuję sceny u niektórych moich znajomych, gdy ktoś z rodziny nie może usiąść na fotelu, czy położyć się do łóżka, ponieważ leży tam właśnie piesek swojego właściciela. nieważne, mały czy duży, ale pierwszy po pańciu, bo ma właśnie takie skłonności. od razu uprzedzę pewną myśl, która może Ci się nasunie. nie, nie ustawisz psa dominującego niżej w stadzie za mamę, dziecko, czy kogośtam. sam/o musi to zrobić, a nie każdy jest na to gotowy, nie każdy to potrafi. będzie Ci się wydawało, że zwierz jest najniżej w hierarhii, ale pod Twoją nieobecność alfa zrobi porządek. po swojemu.
jeśli chodzi o sprawność fizyczną, która według Ciebie koreluje z pozycją alfa, to moim zdaniem nie odczułbyś różnicy, chyba, że pies miałby brać udział w zawodach zaprzęgowych, czy harcich wyścigów.
tak na koniec. nie ma psów "całkowicie alfa". nawet omega z czasem może stać się alfą. poza tym pies kształuje swoją pozycję w różnych społecznościach (czt. stadach) inaczej.
poza tym pies o skłonnościach dominujących w swoim ludzkim stadzie zawsze będzie próbował wspinać się po szczeblach hierarchii. jeśli nie podskoczy właścicielowi alfa, to zazwyczaj może się przepchnąć przez pozostałych członków rodziny, dla których życie z takim zwierzęciem to spory problem i poczucie zagrożenia, bywa, że i terror.
nigdy w życiu nie wprowadziłabym z premedytacją do własnego domu (szczególnie zamieszkanego przez rodzinę) psa dominującego.
przerobiłam to kilkukrotnie, zwykle kończyło się źle.
zawsze ze zdumieniem i niedowierzaniem obserwuję sceny u niektórych moich znajomych, gdy ktoś z rodziny nie może usiąść na fotelu, czy położyć się do łóżka, ponieważ leży tam właśnie piesek swojego właściciela. nieważne, mały czy duży, ale pierwszy po pańciu, bo ma właśnie takie skłonności. od razu uprzedzę pewną myśl, która może Ci się nasunie. nie, nie ustawisz psa dominującego niżej w stadzie za mamę, dziecko, czy kogośtam. sam/o musi to zrobić, a nie każdy jest na to gotowy, nie każdy to potrafi. będzie Ci się wydawało, że zwierz jest najniżej w hierarhii, ale pod Twoją nieobecność alfa zrobi porządek. po swojemu.
jeśli chodzi o sprawność fizyczną, która według Ciebie koreluje z pozycją alfa, to moim zdaniem nie odczułbyś różnicy, chyba, że pies miałby brać udział w zawodach zaprzęgowych, czy harcich wyścigów.
tak na koniec. nie ma psów "całkowicie alfa". nawet omega z czasem może stać się alfą. poza tym pies kształuje swoją pozycję w różnych społecznościach (czt. stadach) inaczej.
to w co inwestować, ojcze?
w suki, synu. w suki.
pies to jest dobry do gospodarstwa, albo dla nomadów. co za problem wziąć sukę? pokryć raz drugi, a potem wysterylizować. u mnie jest chyba pięć. są bardzo różne, ale żadna nie ma ekstremalnych odchyłów. no może poza jedną, ale ona była bita kijem, oblewana wrzątkiem i przeturlana samochodem, także to nabyte a nie genetyczne.
pies to jest dobry do gospodarstwa, albo dla nomadów. co za problem wziąć sukę? pokryć raz drugi, a potem wysterylizować. u mnie jest chyba pięć. są bardzo różne, ale żadna nie ma ekstremalnych odchyłów. no może poza jedną, ale ona była bita kijem, oblewana wrzątkiem i przeturlana samochodem, także to nabyte a nie genetyczne.
:)
racja,
są tylko urojone ciąże
albo nieurojone ciąże :) a co za tym idzie nieprzespane noce, zawały serca przy narodzinach (to u mnie ;) zdemolowane meble przez żywiołowe maluchy, przemyślane menu dla szczeniaków kilka razy na dobę :)
albo dzikie i krwawe jatki w kojcu, kiedy paniom hormony wariują, porozrywane uszy, poprzedziurawiane pyski i szyje, pogryzione nosy i języki (moje suki nie biorą jeńców).
ale to tylko czasami...
poza tym, hobo ma rację
są tylko urojone ciąże
albo nieurojone ciąże :) a co za tym idzie nieprzespane noce, zawały serca przy narodzinach (to u mnie ;) zdemolowane meble przez żywiołowe maluchy, przemyślane menu dla szczeniaków kilka razy na dobę :)
albo dzikie i krwawe jatki w kojcu, kiedy paniom hormony wariują, porozrywane uszy, poprzedziurawiane pyski i szyje, pogryzione nosy i języki (moje suki nie biorą jeńców).
ale to tylko czasami...
poza tym, hobo ma rację
Ćmo barowa
Psy znam i to co napisałaś jest prawdą.
Teoria teorią, a Twoje doświadczenie Twoim doświadczeniem, chociaż bardzo dziękuję, przyjąłem i zakodowałem, jak to mówię najważniejsze, że nauka nie idzie w las tylko w nas. Ten mój przyszły pies miałby na co dzień do czynienia tylko ze mną więc babcie dzieci i ciocie odpadają. Kilka psów w tym m.in owczarki niemieckie, w którym to gronie przebywałby mój znam, ale byłyby wcześniej i tak gruntownie z inwigilowane pod każdym możliwym kątem, aby jak napisałaś nie pojechałyby z nim jak z podartą jaką, co oczywiście wcale nie jest wykluczone. Ten świat jest podobny do ludzkiego, tylko, że zasady są prostsze.
ojoj przepraszam ale zaraz mecz, na pewno przed zakupem będę chciał zaczerpnąć Twej wiedzy, wtedy Cię znajdę i podam wszystkie dane co, jakie, gdzie, z kim i po co i jeśli będę w stanie odwdzięcze się.
Teoria teorią, a Twoje doświadczenie Twoim doświadczeniem, chociaż bardzo dziękuję, przyjąłem i zakodowałem, jak to mówię najważniejsze, że nauka nie idzie w las tylko w nas. Ten mój przyszły pies miałby na co dzień do czynienia tylko ze mną więc babcie dzieci i ciocie odpadają. Kilka psów w tym m.in owczarki niemieckie, w którym to gronie przebywałby mój znam, ale byłyby wcześniej i tak gruntownie z inwigilowane pod każdym możliwym kątem, aby jak napisałaś nie pojechałyby z nim jak z podartą jaką, co oczywiście wcale nie jest wykluczone. Ten świat jest podobny do ludzkiego, tylko, że zasady są prostsze.
ojoj przepraszam ale zaraz mecz, na pewno przed zakupem będę chciał zaczerpnąć Twej wiedzy, wtedy Cię znajdę i podam wszystkie dane co, jakie, gdzie, z kim i po co i jeśli będę w stanie odwdzięcze się.
toż
pisałem właśnie, że jak już się nie chce maluchów to wysterylizować i spokój. przy okazji odpada problem ropomacicza, urojonych ciąży a niewykluczone również że zwiększonej tendencji do nowotworów. a zawały przy którymś tam kolejnym porodzie się już kończą. my zaczynaliśmy od szczeniaków na literę o, a ostatni miot był chyba na jot. oczywiście wykorzystywaliśmy uczciwie cały łaciński alfabet łącznie z x-em, ygrekiem i q. poza tym warto zastąpić parkiety i podłogi szwedzkie kafelkami. nawet w salonie. aha, poza tym sh to chyba nie jest dobry materiał do tworzenia uogólnień. poza tym ćma ma oczywiście rację
errata
alfabet dotyczył oczywiście tych z papierami. a była jeszcze freska i jej dwa (a może trzy?) mioty, jest wydra z wdzydz (2x). że już nie wspomnę o krzyżówce mopsa z chińskim grzywaczem. nie wspomnę bo mnie ze związku co w sopocie się mieści wyrzucą z wielkim hukiem. kij z tym, i tak składek nie płacę od 10 lat. sznaucerogrzywacz też się trafił bo te łysole kopulują jakby ktoś duracela w nie wsadził.
no staary...
brat za potworną kasę sprzedał kiedyś grzywacza jarudze "szerokie wargi" nowackiej. biedak padł po dwóch latach, co mój serdeczny przyjaciel skwitował lakonicznym: "przejmujesz się? po takim czasie to już żadna gwarancja nie obowiązuje." i to pisze ja, hobo, przyjaciel wszelkiej fauny. no nie lubię drani, i co ja na to poradzę? chyba już starczy tej ekspiacji
Ćmo barowa
A co sądzisz o tym... false or true?(w sensie sprawdzalności tej praktyki)
Cyganie opowiadali mi kiedyś, że aby spotęgować u psa/suki przywiązanie do właściciela, oraz karność(szczególnie wykonywanie poleceń), zaraz po zabraniu szczeniaka od matki, nosi się je przez kilkadziesiąt dni przy piersi pod ubraniem (sesje np półgodzinne), aby zwierzę było "otulone" zapachem właściciela.
Cyganie opowiadali mi kiedyś, że aby spotęgować u psa/suki przywiązanie do właściciela, oraz karność(szczególnie wykonywanie poleceń), zaraz po zabraniu szczeniaka od matki, nosi się je przez kilkadziesiąt dni przy piersi pod ubraniem (sesje np półgodzinne), aby zwierzę było "otulone" zapachem właściciela.
C
jest dużo prostszy sposób: chcesz mieć oddanego Ci psa to traktuj go jak swoje stado. Jeśli nie będziesz się z nim rozstawać 24h na dobę zrobi dla Ciebie wszystko. No chyba, że okażesz się mało atrkacyjny jako przywódca :-))
Ludzie mają problem w zrozumieniu psychiki psów. Humanizują ich zachowania, a to podstawowy błąd.
Pies jest przede wszystkim zwierzęciem stadnym. Powinienem napisać STADNYM!!!. Chcesz by Twój pies był ok, zapewnij mu bezpieczeństwo poprzez przyjęcie do stada. Nieważne, czy będzie alfą czy omegą, stado jest dla niego wszystkim.
Podstawowy błąd czyniony przez homo sapiens to zakup jednego (pojedynczego) psa. I potem zdziwko, że taki szkodnik, jak się go zaostawi w domu bo wszyscy idą do pracy lub szkoły, a ten demoluje co się da. Na ludzkie to tak, jakby kotś Ciebie zamykał na kilka godzin w pokoju bez klamek, okien i kontaktu ze światem. Każdy prędzej czy później zeświruje.
Żeby być członkiem stada pies potrafi się wyrzec wszystkiego - jedzenia, sexu, poglądów politycznych.
Moja rada - nie kupuj jednego psa, kup przynajmniej dwa. I nie kupuj sobie alfy, jeżeli nie masz pewności, że będziesz mógł z nim być przez 24 h na dobę. Pod Twoją nieobecność przedemoluje Ci całe stado - pisała to Ćma.
Ja już nigdy w życiu nie będę mieć jednego psa na raz.
Ludzie mają problem w zrozumieniu psychiki psów. Humanizują ich zachowania, a to podstawowy błąd.
Pies jest przede wszystkim zwierzęciem stadnym. Powinienem napisać STADNYM!!!. Chcesz by Twój pies był ok, zapewnij mu bezpieczeństwo poprzez przyjęcie do stada. Nieważne, czy będzie alfą czy omegą, stado jest dla niego wszystkim.
Podstawowy błąd czyniony przez homo sapiens to zakup jednego (pojedynczego) psa. I potem zdziwko, że taki szkodnik, jak się go zaostawi w domu bo wszyscy idą do pracy lub szkoły, a ten demoluje co się da. Na ludzkie to tak, jakby kotś Ciebie zamykał na kilka godzin w pokoju bez klamek, okien i kontaktu ze światem. Każdy prędzej czy później zeświruje.
Żeby być członkiem stada pies potrafi się wyrzec wszystkiego - jedzenia, sexu, poglądów politycznych.
Moja rada - nie kupuj jednego psa, kup przynajmniej dwa. I nie kupuj sobie alfy, jeżeli nie masz pewności, że będziesz mógł z nim być przez 24 h na dobę. Pod Twoją nieobecność przedemoluje Ci całe stado - pisała to Ćma.
Ja już nigdy w życiu nie będę mieć jednego psa na raz.
Manson
Zawsze zanim zaczynam jakieś przedsięwzięcie dokładnie badam grunt co by, mówiąc kolokwialnie, nie wtopić. W tym wypadku, wtopą byłoby nieświadome skrzywdzenie psa, jego dobro tutaj-dla mnie- rzecz nadrzędna. To co napisałeś na temat mechanizmu przyjęcia osobnika do stada, rozłożenie nad nim parasola bezpieczeństwa i tym samym okazanie jemu akceptacji jest jądrem zagadnienia, fundamentem, na którym należy zacząć budować relację ze zwierzęciem. Następnie, żeby ułożyć takiego owczarka niem. trzeba wzbudzić w nim bardzo mocne poczucie, że to ja, jako pan całego stada (społeczność stada zaczyna się od 2 szt.) jestem panem każdej sytuacji i sprawuję całkowitą kontrolę nad tym co się dzieje, dając mu tym samym dodatkowy zastrzyk bezpieczeństwa. Potem są obserwacje, poświęcenie, jak piszesz, ogromu czasu i dawanie sporych możliwości wykazywania się, chociaż psiak będzie "jarzył" że to tylko zabawa, na która ja mu pozwalam.
Czasami, jak dziś rano do Ćmy, zadaję komuś pytanie znając już odpowiedź. Nie, nie dlatego żebym kimś manipulował i wykorzystywał ludzi, ale żeby weryfikować przydatność ich sądów. Widziałem "sztuczki" psa-kundelka tego Cygana i jeżeli idzie o posłuszeństwo to mógłby stanąć w konkury z psami w profesjonalny sposób dziś trenowanymi.
Nie stać mnie na psa/y. Nie finansowo, ale czasowo i chociaż na nie "choruję" to w tej chwili, jak napisałem wcześniej, jest to choroba nieuleczalna.
Czasami, jak dziś rano do Ćmy, zadaję komuś pytanie znając już odpowiedź. Nie, nie dlatego żebym kimś manipulował i wykorzystywał ludzi, ale żeby weryfikować przydatność ich sądów. Widziałem "sztuczki" psa-kundelka tego Cygana i jeżeli idzie o posłuszeństwo to mógłby stanąć w konkury z psami w profesjonalny sposób dziś trenowanymi.
Nie stać mnie na psa/y. Nie finansowo, ale czasowo i chociaż na nie "choruję" to w tej chwili, jak napisałem wcześniej, jest to choroba nieuleczalna.
i tak jeszcze nawiasem,
w moim stadzie są m.in. dwa kocury. Póki co oba w hierarchii są wyżej niż psy. Nawet nie muszą tego za bardzo psom przypominać.
Bardzo lubię w ciepłe słoneczne popołudnie u schyłku dnia siąść sobie z butelką piwa na trawie pod drzewem. Moje stado potrzebuje mniej więcej 20 minut, żeby, pojedynczo, po kolei, bez jakiejś zaplanowanej akcji, tak spontanicznie i żywiołowo uwalić się dookoła mnie w najprzeróżniejszych swobodnych pozycjach. Moja kobieta też. I to się wtedy nazywa - stado odpoczywa po pracowitym dniu :-)))
Bardzo lubię w ciepłe słoneczne popołudnie u schyłku dnia siąść sobie z butelką piwa na trawie pod drzewem. Moje stado potrzebuje mniej więcej 20 minut, żeby, pojedynczo, po kolei, bez jakiejś zaplanowanej akcji, tak spontanicznie i żywiołowo uwalić się dookoła mnie w najprzeróżniejszych swobodnych pozycjach. Moja kobieta też. I to się wtedy nazywa - stado odpoczywa po pracowitym dniu :-)))
Manson
"...wybieraj psa nie po wyglądzie, a po charakterze"
Taka refleksja...
Wiesz, byłem kiedyś w tartaku za Wejherowem i robiłem zakupy. Pomiędzy hałdami sztaplowanych desek i zwałami pni kręciło się "coś" takiego małego, śmiesznie pokracznego i kudłatego. Będąc z wyżłem znajomych przywiązałem go do barierki przy biurze i poszedłem szukać mojego zamówienia na placu. Żebyś widział ten atak tego małego potworka na 4 razy większego psa... Ten mały był odpędzany trzonkiem od miotły przez pracownicę, a ja z wyżłem musiałem natychmiast opuścić teren tartaku i tam go zostawić.
Pani z biura wyjaśniła mi, że tamten mały to był przybłęda, który zanim został przygarnięty przez pracowników dość długo kręcił się po okolicy. Z tego co mówiła plac tartaku potraktował jak swój, za który oddałby bez wahania życie. Mówiła, że nie ma takiej możliwości żeby jakikolwiek inny pies mógł swobodnie przebywać w tym miejscu bez rozlewu krwi z obu stron.
To taki życiowy przypadek, bardziej utkany przez ślepy los niż świadomy wybór z czyjejś strony, ale dobrze pokazuje charakter tego malucha.
Taka refleksja...
Wiesz, byłem kiedyś w tartaku za Wejherowem i robiłem zakupy. Pomiędzy hałdami sztaplowanych desek i zwałami pni kręciło się "coś" takiego małego, śmiesznie pokracznego i kudłatego. Będąc z wyżłem znajomych przywiązałem go do barierki przy biurze i poszedłem szukać mojego zamówienia na placu. Żebyś widział ten atak tego małego potworka na 4 razy większego psa... Ten mały był odpędzany trzonkiem od miotły przez pracownicę, a ja z wyżłem musiałem natychmiast opuścić teren tartaku i tam go zostawić.
Pani z biura wyjaśniła mi, że tamten mały to był przybłęda, który zanim został przygarnięty przez pracowników dość długo kręcił się po okolicy. Z tego co mówiła plac tartaku potraktował jak swój, za który oddałby bez wahania życie. Mówiła, że nie ma takiej możliwości żeby jakikolwiek inny pies mógł swobodnie przebywać w tym miejscu bez rozlewu krwi z obu stron.
To taki życiowy przypadek, bardziej utkany przez ślepy los niż świadomy wybór z czyjejś strony, ale dobrze pokazuje charakter tego malucha.
Noo to...
pakuję ekwipunek, śpiwory,
jadło i potrzebny asortyment
wspierając się dwuletnią nalewką z pigwy.
Wyruszam się na kilkudniowe grzybobranie,
nocne hajcowanie ognisk,
kieleckie kociołki,
pieczone ziemiory,
śródnocne wypatrywanie i
śledzenie tras rejsowych
samolotów na gwieździstym,
październikowym niebie, oczekiwanie na wschód słońca
podpierając się o latarnię w Stilo
i takie tam różne nieistotne rzeczy.
jadło i potrzebny asortyment
wspierając się dwuletnią nalewką z pigwy.
Wyruszam się na kilkudniowe grzybobranie,
nocne hajcowanie ognisk,
kieleckie kociołki,
pieczone ziemiory,
śródnocne wypatrywanie i
śledzenie tras rejsowych
samolotów na gwieździstym,
październikowym niebie, oczekiwanie na wschód słońca
podpierając się o latarnię w Stilo
i takie tam różne nieistotne rzeczy.
ja rozumiem
powagę sytuacji. chyba nawet, z uwagi na mój rocznik, bardziej niż niejedna osoba rozumiem. ale po co to popiersie papieża sięga dzisiaj cały dzień połowy ekranu? co prezes urbański udowadnia w ten sposób i komu?
by the way. czytam pewną książkę o różowych stronach. czytam, czytam i mniej więcej w połowie znajduje paragon: gdański dom książki, księgarnia nr 6, 80-343 gdańsk, ul. dmowskiego 5. a poniżej: książka antykwar. 6.00
data sprzedaży: 16/10/2003
czyli 30 rocznica pontyfikatu jest 5 rocznicą zakupu książki i w konsekwencji miłego prezentu. piękna egzemplifikacja faktu, że życie składa się nie tylko z wydarzeń doniosłych, ale przede wszystkim z drobnych, ale jakżesz osobistych
by the way. czytam pewną książkę o różowych stronach. czytam, czytam i mniej więcej w połowie znajduje paragon: gdański dom książki, księgarnia nr 6, 80-343 gdańsk, ul. dmowskiego 5. a poniżej: książka antykwar. 6.00
data sprzedaży: 16/10/2003
czyli 30 rocznica pontyfikatu jest 5 rocznicą zakupu książki i w konsekwencji miłego prezentu. piękna egzemplifikacja faktu, że życie składa się nie tylko z wydarzeń doniosłych, ale przede wszystkim z drobnych, ale jakżesz osobistych
Kawały na obecne czasy
Szczyt optymizmu?
Bankier prasujący 5 koszul w niedzielę wieczorem.
=======================
Szalejący kryzys ekonomiczny. Dzwoni bankier do bankiera:
- Cześć stary, jak sypiasz?
- Jak niemowlę.
- Żartujesz?
- Nie. Wczoraj całą noc płakałem i dwa razy się z******em.
==========================
Dobre, tylko dlaczego chce mi się płakać;(
Bankier prasujący 5 koszul w niedzielę wieczorem.
=======================
Szalejący kryzys ekonomiczny. Dzwoni bankier do bankiera:
- Cześć stary, jak sypiasz?
- Jak niemowlę.
- Żartujesz?
- Nie. Wczoraj całą noc płakałem i dwa razy się z******em.
==========================
Dobre, tylko dlaczego chce mi się płakać;(
Jesienny erotyk
Mam na języku słony smak niespokojnej skóry.
Nie wiem co będzie jutro. Nie wiem czy będzie jutro.
Wnikasz we mnie gwałtownie. Zamknięta w łuku ramion
opieram się przeczuciom. Jest jesień. Drzewa płoną
rdzawo-czerwonym blaskiem,
a może to świat płonie
i kiedy się zbudzimy nie będzie już niczego.
Takie masz ciepłe dłonie. Jak niewidomy uważnie
poznajesz mnie dotykiem.
Czy palce widzą więcej?
Czy zanim wiatr się zerwie zdążymy zapamiętać
dojrzały obraz września? Słony smak twojej skóry?
Zapach perfum zza ucha zmieszany z mchu wilgocią?
Słońce liśćmi pocięte układa się na twarzach
w marmuru drżące wzory.
Jest jesień. Dzień miodowy.
Jutro nas tu nie będzie. Jutro nas tu nie będzie.
Nie wiem co będzie jutro. Nie wiem czy będzie jutro.
Wnikasz we mnie gwałtownie. Zamknięta w łuku ramion
opieram się przeczuciom. Jest jesień. Drzewa płoną
rdzawo-czerwonym blaskiem,
a może to świat płonie
i kiedy się zbudzimy nie będzie już niczego.
Takie masz ciepłe dłonie. Jak niewidomy uważnie
poznajesz mnie dotykiem.
Czy palce widzą więcej?
Czy zanim wiatr się zerwie zdążymy zapamiętać
dojrzały obraz września? Słony smak twojej skóry?
Zapach perfum zza ucha zmieszany z mchu wilgocią?
Słońce liśćmi pocięte układa się na twarzach
w marmuru drżące wzory.
Jest jesień. Dzień miodowy.
Jutro nas tu nie będzie. Jutro nas tu nie będzie.
kropeczko
nah... nie chce mi się zgłębiać kolejnego ekshibicjonistycznego serwisu. nawet n-k mam już dosyć i, w zależności od humoru, albo skasuję konto albo najpierw z perwersyjną przyjemnością wyrzucę wszystkich znajomych (żadnego nie zaprosiłem, także mam prawo). jak chcesz, to daj meila - podeślę.
panie prezydencie
mam wizję! mam piękną wizję! te pana słowa... ta ich liryczność, poetyka... ta umiejętność frazowania...
Czy jest Pani/Pan za komercjalizacją jednostek służby zdrowia, która może prowadzić do ich prywatyzacji?
ja to widzę. naprawdę to widzę. proszę kliknąć linka i spróbować samemu! będzie pięknie! alleluja!!!
Czy jest Pani/Pan za komercjalizacją jednostek służby zdrowia, która może prowadzić do ich prywatyzacji?
ja to widzę. naprawdę to widzę. proszę kliknąć linka i spróbować samemu! będzie pięknie! alleluja!!!
kropeczko
buahahaha. ale o czym ty teraz? ja miałem na myśli to, że nie chce mi się zgłębiać serwisu wrzuta.pl i umieszczać tam zdjęć owczarki. zamiast tego poprosiłem cię o meila, żeby ci te zdjęcia przesłać. a do erotyku nic nie mam. mój post nawet setną częścią promila o niego nie zahaczał. przeczytaj spokojnie to co napisałem, ale w kontekście tego, co adresowałaś osobiście do mnie. już się wyjaśniło wszystko?
HOBO
Napisałeś zaraz po moim wierszu... odczytałam to tak jakbys poczuł się w pewien sposób urażony... fakt, długo zastanawiałam się czy go zamieścić ale odrobina erotyzmu nie powinna nikogo szokować...
Uffff............
Ciesze sie że nie należysz do wyznawców RM;))))
Jak widzisz słowo pisane nie zawsze potrafi oddać faktyczne myśli, uczucia , emocje... czasem brakuje mimiki, gestów, tonu głosu, co doskonale potrafi oddać znaczenie słów.
Uffff............
Ciesze sie że nie należysz do wyznawców RM;))))
Jak widzisz słowo pisane nie zawsze potrafi oddać faktyczne myśli, uczucia , emocje... czasem brakuje mimiki, gestów, tonu głosu, co doskonale potrafi oddać znaczenie słów.
nic się nie stało.
nie ma co zagadnienia robić. napisałaś mnie wersalikami, żeby mi zwrócić uwagę, że ja cię z małej litery? nic osobistego. to tylko efekt przyzwyczajenia. dużo w wordzie pracuje i on sam za mnie wstawia duże litery, gdzie trzeba. pamiętam, że na jakimś forum miałem na stałe ustawiony dopisek "nie używam dużych liter". szkoda, że tu się tak nie da.
a szokują mnie sprawy z całkiem odmiennych dziedzin. głupota, łajdactwo i takie tam.
a szokują mnie sprawy z całkiem odmiennych dziedzin. głupota, łajdactwo i takie tam.
Stworku
Najgorzej będzie, kiedy mysza skończy siekać ząbkami ostatnie okruchy pieczywa z wiklinowych czeluści i wlepi swoje czaro-krucze oczka w trzy diabelnie czarne kropeczki z najniżej położonych wersów otchłani.
Zawsze twierdziłem, że wojna nuklearna jest o mysi włos ;)
ps Stworku. Są grzyby. Miodówek i gąsek najwięcej jest w nadmorskich lasach i okolicach wydm, np na wysokości Sasina itd itp. Można znaleźć jeszcze prawdziwki, młode podgrzybki, sporo jest opieńków, trafiają się rydze i kanie-okolice Kopalina. Chociaż, na moje, to już jest końcówa.
Zawsze twierdziłem, że wojna nuklearna jest o mysi włos ;)
ps Stworku. Są grzyby. Miodówek i gąsek najwięcej jest w nadmorskich lasach i okolicach wydm, np na wysokości Sasina itd itp. Można znaleźć jeszcze prawdziwki, młode podgrzybki, sporo jest opieńków, trafiają się rydze i kanie-okolice Kopalina. Chociaż, na moje, to już jest końcówa.
Ace
Twoja sofistyka jest beznadziejnie naga...
Aż tak bardzo to Ty się nie utożsamiaj z tym ciapkiem z tartaku. Rozumiem, że tam gdzie przebywasz, teren nie Twój i trochę żeś jak przybłęda, itd., ale frustrację zachowaj dla siebie. Twój atak ad personam, jest dla mnie, jak ta woda, która po przysłowiowej kaczce spływa.
hahaha widziałeś kiedyś kaczkę , która prowadzi na smyczy wyżła, to jest dopiero coś, jak brookliński most.
Aż tak bardzo to Ty się nie utożsamiaj z tym ciapkiem z tartaku. Rozumiem, że tam gdzie przebywasz, teren nie Twój i trochę żeś jak przybłęda, itd., ale frustrację zachowaj dla siebie. Twój atak ad personam, jest dla mnie, jak ta woda, która po przysłowiowej kaczce spływa.
hahaha widziałeś kiedyś kaczkę , która prowadzi na smyczy wyżła, to jest dopiero coś, jak brookliński most.
a mj pies
ma dupsko ufajdane obleśnym zaschniętym gównem. w związku z powyższym czeka mnie wrzucenie jej do wanny, rozmiękczenie gówna, oderwanie go, a następnie ostrzyżenie okolic okołoodbytowych do samej skóry. przeczuwawszy to (jak ja uwielbiam imiesłowy uprzednie) czarna zdzira schowała się pod łóżko i przydałaby się para wołów żeby ją wyciągnąć. teraz zastanawiam się, czy podpisać się pod tym i wcisnąć "wyślij". a raz kozie! znajcie moją subtelność. subtelność chłopa, który na pytanie proboszcza "co tam majstrujecie gospodarzu?" odpowiedział "a s****z robię proszę księdza". na to zmieszany proboszcz:
- "no...tak...ale... czy nie mogliście tego jakoś tak... w bawełnę owinąć?"
- "a co ja będę w bawełnę owijał? opierdolę dechami i c***!".
- "no...tak...ale... czy nie mogliście tego jakoś tak... w bawełnę owinąć?"
- "a co ja będę w bawełnę owijał? opierdolę dechami i c***!".
:)
może i nad morze. mam takie ulubione miejsce. w mikoszewie. zauważyłem taką ciekawą prawidłowość, że osoby z którymi tam jeżdżę w przeciągu kilku miesięcy znikają z mojego życia i wyjeżdżają baaaardzo daleko. nie, tego jeszcze wściekliźnie nie zrobię. mimo wszystko ciągnie swój do swego. zresztą, rozumiem spacer po lesie o 7 rano, ale wyjazd do mikoszewa o 0:20? może lepiej poczekam na pełnię albo...zmianę czasu (o któej oczywiście postaram się przypomnieć ;)
C
Hehe
Widzialem dwa wyzlo-woly w tartaku. Pachnialy kaczym stawem, ktory potrzebuja do zycia jak kroplowke.
Swojsko choc nie wiem.
Przez moement znow podziwialem cierpliwosc.
No jo, ambiwalentnie troche wiadomo.
Omijaly ze znizona glowa mutantow bialych krow, z uszami i oosrodkiem mowy ktory robi glowe taka wydluzona.
Nie meli jednak takich wyszukanych sofizmow w odpowiedzi jak odwracanie kota ogonem.
A ja po prostu nie dbam o scislosc w nieistotnych sprawach.
Mea...
Widzialem dwa wyzlo-woly w tartaku. Pachnialy kaczym stawem, ktory potrzebuja do zycia jak kroplowke.
Swojsko choc nie wiem.
Przez moement znow podziwialem cierpliwosc.
No jo, ambiwalentnie troche wiadomo.
Omijaly ze znizona glowa mutantow bialych krow, z uszami i oosrodkiem mowy ktory robi glowe taka wydluzona.
Nie meli jednak takich wyszukanych sofizmow w odpowiedzi jak odwracanie kota ogonem.
A ja po prostu nie dbam o scislosc w nieistotnych sprawach.
Mea...
Ac
Dobrze zwietrzyłeś kroplówkę i swojskie klimaty-skumałeś bazę to podstawa.
Wiadomo, że na własnym podwórku każdy ma swój mocny argument. Norma.
Ale wiesz, można być Europejczykiem HA! światowcem nawet, tyle że ten "kawałek" bliskiej osoby, gruntu, czy jakiejś rzeczy z dziecięcych mieć trzeba. Bo do czegoś wracać trzeba, inaczej ciepło oddechu fiksum-dyrdum czuć na plecach. I to nie jest żadne HALLO. Fajnie wyłożył to kiedyś Łysiak w swojej książce.
I jeszcze jedno, przez to bielmo nie patrzałeś uważnie, może patrzałeś ale nie widziałeś, niestety białe łby krów nas nie dotyczą, mało wiesz o wyżłach ;)
Wiadomo, że na własnym podwórku każdy ma swój mocny argument. Norma.
Ale wiesz, można być Europejczykiem HA! światowcem nawet, tyle że ten "kawałek" bliskiej osoby, gruntu, czy jakiejś rzeczy z dziecięcych mieć trzeba. Bo do czegoś wracać trzeba, inaczej ciepło oddechu fiksum-dyrdum czuć na plecach. I to nie jest żadne HALLO. Fajnie wyłożył to kiedyś Łysiak w swojej książce.
I jeszcze jedno, przez to bielmo nie patrzałeś uważnie, może patrzałeś ale nie widziałeś, niestety białe łby krów nas nie dotyczą, mało wiesz o wyżłach ;)
C
Bonusa biale krowy u mnie nie maja.
Wyzly byly ok ale tez zajete jakos dziwnie. Roznica miedzy nami ta, ze wiecej obserwuje kazda calosc, jak te rosyjski babuszki, ale lodke w ktorej jestesmy pozostawiam lodka (dla fiksum dyrdum czy cos;)
i nie mysle, ze musze ja widziec jako pojazd kosmiczny. Gdy trzeba bedzie zrobi sie i prawdziwy pojazd.
Z moich wyliczen dlugo wychodzilo, ze posiadam optymalna na te czasy mentalnosc i wystarczajaca celnosc. Potrzebowalem tylko odpowiednich plecow i dyscypliny wczesnie.
A jesli pijesz winko tez i do
jakiegos patchworku z Ewelina i Zuza to bedzie dlugo tak, a nie inaczej.
Brak zrywu w tych sprawach.
Co to one biale krowy znow, czy cos?
Wyzly byly ok ale tez zajete jakos dziwnie. Roznica miedzy nami ta, ze wiecej obserwuje kazda calosc, jak te rosyjski babuszki, ale lodke w ktorej jestesmy pozostawiam lodka (dla fiksum dyrdum czy cos;)
i nie mysle, ze musze ja widziec jako pojazd kosmiczny. Gdy trzeba bedzie zrobi sie i prawdziwy pojazd.
Z moich wyliczen dlugo wychodzilo, ze posiadam optymalna na te czasy mentalnosc i wystarczajaca celnosc. Potrzebowalem tylko odpowiednich plecow i dyscypliny wczesnie.
A jesli pijesz winko tez i do
jakiegos patchworku z Ewelina i Zuza to bedzie dlugo tak, a nie inaczej.
Brak zrywu w tych sprawach.
Co to one biale krowy znow, czy cos?
Ac
No dużo napisał, nawet bardzo. Skompletuj całe Malarstwo białego człowieka, a będzie to już ogromny sukces. Ja wspomniałem Kielich co oczywiście nie koliduje żebyś nabył całą twórczość (chociaż uważam, że przy nakładach finansowych adekwatnych do cen katalogowych i tak tego nie dokonasz, bo niektóre książki Łysiaka są b. trudne do zdobycia) Ze swej strony polecam MW-pożyczyć Tobie mogę nawet, bo przeczytać trzeba.
Aaaa to sypanie nonsensu garściami mnie nie przeszkadza, ale jeśli zaczynasz aplikować wiadrami to ciężko mnie się to przeżuwa. Coś jak 6 gum turbo na raz.
Aaaa to sypanie nonsensu garściami mnie nie przeszkadza, ale jeśli zaczynasz aplikować wiadrami to ciężko mnie się to przeżuwa. Coś jak 6 gum turbo na raz.
stare poszło, nowe jeszcze nie przyszło :)
monitor zajechał się na śmierć
może to i dobrze
niektórzy skacowani pamiętają go jeszcze z mieszkania na Sienkiewicza :)
stare, dobre hyde pubowo - stoczniowe czasy
zawsze będzie mi się kojarzył z setkami corelowych projektów
i nic już nie będzie takie samo ;)
się ma tę słabość do zabytków :)
trzeba by pójść gdzieś, kupić jakieś okienko, czy coś...
szkoda tylko, że kot nie będzie miał się już na czym wygrzewać
i żaden ogon nie będzie przesłaniał mi widoku
tymczasem bez odbioru.
pójdę z piwem popatrzeć na las (na coś trzeba)
hobo, hańba!!!
że mnie tam nie było. roznieślibyśmy budę,
a i kozę jakąś by się porwało, hej!
może to i dobrze
niektórzy skacowani pamiętają go jeszcze z mieszkania na Sienkiewicza :)
stare, dobre hyde pubowo - stoczniowe czasy
zawsze będzie mi się kojarzył z setkami corelowych projektów
i nic już nie będzie takie samo ;)
się ma tę słabość do zabytków :)
trzeba by pójść gdzieś, kupić jakieś okienko, czy coś...
szkoda tylko, że kot nie będzie miał się już na czym wygrzewać
i żaden ogon nie będzie przesłaniał mi widoku
tymczasem bez odbioru.
pójdę z piwem popatrzeć na las (na coś trzeba)
hobo, hańba!!!
że mnie tam nie było. roznieślibyśmy budę,
a i kozę jakąś by się porwało, hej!
ciemko
pamiętam, że trochę to przypominało słynną scenę z cybulskim zapalającym kieliszki ze spirytusem. wymieniałem inicjały ludzi, którzy tchnęli ducha w knajpę z czerwonymi ścianami. pokrótce opisywałem też, co się z nimi stało i czemu już ich tam nie ma. kilkorgu z nich obrobiłem przy okazji tył. potem jednak przypomniały mi się nasze rozmowy o zniewolonym umyśle i stwierdziłem, że nie będę się bawił w czesia-noblistę.
myśl spiralnie zakręcona (czyt. niezrozumiała)
wracam sobie dziś o zmierzchu jaśkówką do domu
i mijając przystanek autobusowy
dostrzegam (prawie subliminalnie) nagryzmolony łaciną napis "quo vadis"*
nie wierzę w przypadki, brak przypadków, przeznaczenia i mistrzowskie liczby.
w nic nie wierzę.
a jednak to hasło, na tej ulicy to zdumiewający zbieg okoliczności,
coś jakby skrzyżowanie ścieżek świata, który istnieje już tylko w mojej jaźni, w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości,
którego nie da się zakotwiczyć na tej ziemi.
*hasło miałam czelność zmyślić albo ukraść niejakiemu Henrykowi ;)
...a może to tylko ciężki tydzień i nic tam nie było nagryzmolone?
i mijając przystanek autobusowy
dostrzegam (prawie subliminalnie) nagryzmolony łaciną napis "quo vadis"*
nie wierzę w przypadki, brak przypadków, przeznaczenia i mistrzowskie liczby.
w nic nie wierzę.
a jednak to hasło, na tej ulicy to zdumiewający zbieg okoliczności,
coś jakby skrzyżowanie ścieżek świata, który istnieje już tylko w mojej jaźni, w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości,
którego nie da się zakotwiczyć na tej ziemi.
*hasło miałam czelność zmyślić albo ukraść niejakiemu Henrykowi ;)
...a może to tylko ciężki tydzień i nic tam nie było nagryzmolone?