Widok
wracając do tematu, zmieniłam się bardzo:
po pierwsze: biust, uwielbiałam chodzić bez stanika, a teraz to już nie bardzo
po drugie: skóra na brzuchu, raczej nie powinnam pokazaywać pępka, ale bardziej szkoda mi piersi (nie ma dziwne skoro tyje się prawie 30kg)
po trzecie: głowa!! zhardziałam- nikt w kaszę nie będzie mi dmuchał. mam o kogo walczyć. wręcz kłótliwa się zrobiłam- tak ostatnio usłyszam. a jastawiam na swoim.
oczywiście pierwsze i drugie "z przymróżeniem oka"
szczęścliwa mama szczęśliwej córki
po pierwsze: biust, uwielbiałam chodzić bez stanika, a teraz to już nie bardzo
po drugie: skóra na brzuchu, raczej nie powinnam pokazaywać pępka, ale bardziej szkoda mi piersi (nie ma dziwne skoro tyje się prawie 30kg)
po trzecie: głowa!! zhardziałam- nikt w kaszę nie będzie mi dmuchał. mam o kogo walczyć. wręcz kłótliwa się zrobiłam- tak ostatnio usłyszam. a jastawiam na swoim.
oczywiście pierwsze i drugie "z przymróżeniem oka"
szczęścliwa mama szczęśliwej córki
A co mają powiedzieć kobiety które bardzo by chciały pracować,ale za pensję 1200 nie stać ich na opiekunkę,mają jakieś tam wykształcenie,ba nawet zawód ale szczęścia brak do dobrej pracy za godne pieniądze.Może tak odrazu nie negujcie tych kobiet co muszą wręcz siedzieć z dzieckiem aż do przedszkola.
heh a ja wam powiem z drugiej strony. Ja wrociłam do pracy odrazu po macierzyńskim poniewaz zmusiła mnie sytuacja finansowa. Mały skonczył dokladnie 5 miesiecy. Pracuje juz 7 miesiecy i wciaz marze o powrocie do domu, gdyby nie kwesria kasy juz dawno rzuciłabym wszystki i poszła na wychowawczy. jak was czytam to mam wrazenie ze po prostu ja nie zdązyłam sie nacieszyc małym, Wiekszosc z Was wrociła do pracy ok 10 miesiaca dziecka i pewnie gdybym ja tez posiedziała jeszcze te drugie 5 miesiecy to bym zamarzyła za pojdziec do pracy ale niestety teraz marze o powrocie do domu. Umyka mi wszystko pierwsze słowa, gesty, itp Ja mam własnie w pracy wrazenie ze dzien jest nudny i monotonny bo w prayc jest zawsze to samo a w domu jest synek pełen niespodzianek i nowości. Hm jak widac to czy ktos powinien siedziec w domu czy isc do pracy to zalezy od jego charakteru ale i tez momentu w zyciu. Uwierzcie mi nigdy bym siebie nie posądziła o chec bycia Kura domową cała ciaze planowalam wrocic do pracy odrazu po macierzynskim i w ciazy broniłam sie nogami i rekami zeby nie isc na zwolnienie. Ale jak sie synek urodził to kazdy dzien budzilw we mnie coraz wiekszy lek ze niedługo bedzie trzeba wrocic do pracy no i pierwszy miesiac w pracy to nieustanny ryk. Tak wiec kazdy jest inny i jedyne co mozemy sobie zyczyc to to aby kaZda mogła wybrac to co jej najbardziej pasuje ale niestety czesto jest przeciwnie i zycia nas przymusza do innych wyborów.
saraneta, wiem o czym piszesz. u mnie było dokładnie to samo. niecałe 5 miesięcy o powrót do pracy.na szczęscie pracowalam tylko dwa miesiące i znów jestem z małym. teraz ma on rok i dwa miesiące i pomału dojrzewam do myśli, aby wrócić do pracy. a to ze siedzę z małym w domu wcale nie uwazam, jak ktoś wyżej napisał ze jestem zwykłym leniem!!!!
wykorzystałam 4 miesiace macierzynskiego i miesiac zaległego urlopu wiecej sie juz nie dało;/:( Dominika zazdroszcze ze mogłas wrocic po 2 miesiacach. A jesli mozna wiedziec to co to spowodowało, to była Twoja decyzja czy tak wyszło. jestem pewna ze gdybym mogła posiedziec jeszcze troche dłuzej to po roku juz bym marzyła o powrocie do pracy, teraz juz wiem ze przy ewentualnym drugim dziecku na pewno nie wroce do pracy tak szybko. chocbym miała głodem przymierac nie wróce:) bede odkladac kase zebym mogła siedziec w domu chociaz do roku dziecka.
a ja z przerażeniem myślę o 24 sierpnia - kiedy pierwszy dzień będę w pracy po macieżyńskim i niewykorzystanych urlopach z 2008 i 2009. Mój Maluszek będzie miał skończone 6 miesięcy. Boję się głównie z dwóch powodów:
1. nie wiem jak dam sobie radę bez Małej, jej uśmiechów, gaworzenie, marudzenia... no wszystkiego i tu zgadzam się z sarnetą, że ominą mnie Jej "pierwsze" różne rzeczy - jak słowo, siadanie, raczkowanie itd. Wiem, że moi Rodzice będą wspaniałymi opiekunami, ale... ja to ja:) I niestety ze względy na kredyt do pracy muszę wrócić, fajnie by było zostać z Małą chociaż do roczku....
2. nie wracam na to samo stanowisko tylko na całkiem nowe, które wogóle mi nie pasuje, staram nie nastawiać się negatywnie, spróbować muszę.
A czy się zmieniłam - chyba jestem bardziej cieprliwa, wyrozumiała, napewno zmieniły się wartości i to co jest ważne, jednak jak rodzi się dziecko świat się zmienia i kręci wokół malucha. To potrzeby dzieci (i psychiczne i materiałowe) są ważniejsze niż nasze. Tak samo często spotykamy się ze znajomymi - zmieniło się tylko miejsce spotkań - częściej jest u nas i nie rozmawiamy tylko o dzieciach. A moje ciało mam +5kg z którymi nie czuje się zbyt dobrze - ale pracuje nad nimi, skóra na brzuszku - ok, piersi też ok chociaż zmieniły kształt:)
Co się jeszcze zmieniło - to to, że poznałam nowe uczucie - miłość do dziecka - jest niesamowita, bezkrytyczna, wszechogarniająca.
1. nie wiem jak dam sobie radę bez Małej, jej uśmiechów, gaworzenie, marudzenia... no wszystkiego i tu zgadzam się z sarnetą, że ominą mnie Jej "pierwsze" różne rzeczy - jak słowo, siadanie, raczkowanie itd. Wiem, że moi Rodzice będą wspaniałymi opiekunami, ale... ja to ja:) I niestety ze względy na kredyt do pracy muszę wrócić, fajnie by było zostać z Małą chociaż do roczku....
2. nie wracam na to samo stanowisko tylko na całkiem nowe, które wogóle mi nie pasuje, staram nie nastawiać się negatywnie, spróbować muszę.
A czy się zmieniłam - chyba jestem bardziej cieprliwa, wyrozumiała, napewno zmieniły się wartości i to co jest ważne, jednak jak rodzi się dziecko świat się zmienia i kręci wokół malucha. To potrzeby dzieci (i psychiczne i materiałowe) są ważniejsze niż nasze. Tak samo często spotykamy się ze znajomymi - zmieniło się tylko miejsce spotkań - częściej jest u nas i nie rozmawiamy tylko o dzieciach. A moje ciało mam +5kg z którymi nie czuje się zbyt dobrze - ale pracuje nad nimi, skóra na brzuszku - ok, piersi też ok chociaż zmieniły kształt:)
Co się jeszcze zmieniło - to to, że poznałam nowe uczucie - miłość do dziecka - jest niesamowita, bezkrytyczna, wszechogarniająca.
saraneta, nie przedłużono mi umowy. W pierwszym momencie był to szok i wydawało sie, że tragedia, bo u nas również jest kredyt mieszkaniowy. Wracałam do pracy właśnie dlatego, że byliśmy przekonani, że nie ma innej możliwości, że nie damy rady itd. Okazuje się jednak, że z jednej pensji tez da się żyć. Jak się miało 5 tyś to się wydało i czasem było mało, a jak się ma 2 to okazuje się, że też można dać radę. Kiedyś koleżanka zapytała mnie czy powiedziałabym "dzień dobry" mojemu byłemu przełożonemu po tej całej niemiłej sytuacji. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że powiedziałabym "dzień dobry i dziękuję" :))) bo w zasadzie dzięki niemu jestem teraz z małym i wiem, że nie miałabym tego co mam teraz gdybym była w pracy. Oczywiście przez ten czas co pracowałam, też otwarcie mówiłam, że nie ilość czasu spędzonego z dzieckiem, a jakość jest ważna, że nic nie tracę itd. Natomiast dziś wiem, że sama sobie przede wszystkim próbowałam to wmówić. Bo mam to porównanie.
Pewnie,że się da z mniejszymi pieniążkami.
Z pieniążkami to jest tak,że jak ma się ich więcej też można narzekać, bo sie więcej wydaje. Ja podziwiam moją mamę, jak była w stanie dać sobie radę z finansami z pensją nauczycielską i tatą na rencie.Ale się da, tylko trzeba być zorganizowanym. Ja niestety nie bardzo umiem tak dysponować kasą, obcążeni kredytami jesteśmy na maxa,a moja mama nigdy nie narzekała i była w stanie zapewnić mi i mojej siostrze wszystko czego potrzebowałyśmy. Jednynie jak na to patrzę teraz to myślę,że zapomniała przy tym o sobie. Ale teraz mimo,że na emeryturze nie za wysokiej zaczęli z tatą trochę zwiedzać z czego bardzo się cieszę. Próbowaliśmy jakieś systemy stosować, dzielić ila na tydzień i wszystko notować ale brak nam systematyczności w tym wszystkim. No i więcej wydajemy niż nas stać niestety.
Z pieniążkami to jest tak,że jak ma się ich więcej też można narzekać, bo sie więcej wydaje. Ja podziwiam moją mamę, jak była w stanie dać sobie radę z finansami z pensją nauczycielską i tatą na rencie.Ale się da, tylko trzeba być zorganizowanym. Ja niestety nie bardzo umiem tak dysponować kasą, obcążeni kredytami jesteśmy na maxa,a moja mama nigdy nie narzekała i była w stanie zapewnić mi i mojej siostrze wszystko czego potrzebowałyśmy. Jednynie jak na to patrzę teraz to myślę,że zapomniała przy tym o sobie. Ale teraz mimo,że na emeryturze nie za wysokiej zaczęli z tatą trochę zwiedzać z czego bardzo się cieszę. Próbowaliśmy jakieś systemy stosować, dzielić ila na tydzień i wszystko notować ale brak nam systematyczności w tym wszystkim. No i więcej wydajemy niż nas stać niestety.
U mnie zmienił się sposób myślenia o sobie - całkowicie siebie zaakceptowałam:) przed ciążą ciągle myślałam o tym, że warto by było zrzucić 3 kg, że powinnam poćwiczyć, że mam (prawie niewidoczne) rozstępy na tyłku, czyli masakra itd itd. Gryzły mnie takie rzeczy. Teraz prawie wszystko mi się w sobie podoba:) nawet rozstępy mnie rozczulają bo to po moim synku:)
jakaś taka pogodzona ze sobą się zrobiłam i bardzo dobrze mi z tym:)
jakaś taka pogodzona ze sobą się zrobiłam i bardzo dobrze mi z tym:)
Ja się zmieniłam bardzo, myślę, że to przez to, że jestem młodą mamą (mam 19 lat). Stwierdziłam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Dzięki temu wszystkiemu bardzo dużo zrozumiałam, jestem bardziej odpowiedzialna i teraz wiem co jest w życiu najważniejsze. Byłam z moim teraz obecnym mężem ponad 4 lata jak para. Rozstaliśmy się, a później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Los chciał żebyśmy byli razem, a nasz kochany synek jeszcze bardziej umacnia nas w naszej miłości :) Co do znajomych, to niestety mało się spotykam ze znajomymi, wiadomo, trzeba być przy Malutkim. Ale jest mi dobrze jak jest :) I tak od września idę do szkoły, w tym roku matura, ostatnia klasa technikum.
Lady_Jane,ja bylam tylko rok od Ciebie starsza kiedy zostalam mama,wszystko sie zmienilo,macierzynstwo to wyzwanie,ale daje pelno sczescia.Trzymam za Ciebie kciuki,zeby udalo Ci sie pogodzic nauke i wychowanie Skarba.Mnie niestety to sie nie udalo:(
Rok temu znowu zostalam mama i znowu wiele sie zmienilo,ale tym razem zmienily sie inne rzeczy,przede wszystkim wyglad,niestety moje cialo bardzo zle znioslo ciaze,wiec nie wygladam jak wczesniej i wiem ze juz wygladac nie bede.Ale warto bylo,sczescia moj Maluch daje mi tyle ze ten wyglad nie ma znaczenia.
Ogolnie mysle ze macierzynstwo spowodowalo,ze przewartosciowalam swoj swiat,zmienilam priorytety i stalam sie szczesliwsza.:)))
Rok temu znowu zostalam mama i znowu wiele sie zmienilo,ale tym razem zmienily sie inne rzeczy,przede wszystkim wyglad,niestety moje cialo bardzo zle znioslo ciaze,wiec nie wygladam jak wczesniej i wiem ze juz wygladac nie bede.Ale warto bylo,sczescia moj Maluch daje mi tyle ze ten wyglad nie ma znaczenia.
Ogolnie mysle ze macierzynstwo spowodowalo,ze przewartosciowalam swoj swiat,zmienilam priorytety i stalam sie szczesliwsza.:)))


no cóż, moje ciało też nie wygląda za dobrze... Mam dużo rozstępów i kształy już nie są takie jak były... Ale masz rację, nasze Maluchy są największym szczęściem i wygląd nie ma tutaj znaczenia :) Ja chciałam rzucić szkołę, myślałam, że nie dam rady. Na początku ciąży byłam załamana, bo nie wiedziałam jak to powiedzieć rodzicom. Strasznie opuściłam się w nauce... ;/ Groziły mi jedynki na pierwsze półrocze, jednak nauczyciele dali mi szanse. A w drugim półroczu wzięłam się za siebie, rodzice mi pomagają we wszystkim. Myślę, że w czwartej klasie dam sobie radę :)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.




