Widok
dziecko się nie dostało do przedszkola
Hej
Chciałabym Was się zapytać o zdanie. Niestety synek nie dostał się do przedszkola publicznego w Gdańsku. Oboje z mężem pracujemy,. Na prywatne nas nie stać. Czy odwołanie do przedszkoli coś pomagają? W Gdyni rekrutacja miała być później. Dziś chciałam przygotować dokumenty, ale już po terminie :( i nie wiem co dalej. Bardzo proszę o pomoc. może macie jakieś pomysł? Albo czy też miałyście taką sytuację?
Chciałabym Was się zapytać o zdanie. Niestety synek nie dostał się do przedszkola publicznego w Gdańsku. Oboje z mężem pracujemy,. Na prywatne nas nie stać. Czy odwołanie do przedszkoli coś pomagają? W Gdyni rekrutacja miała być później. Dziś chciałam przygotować dokumenty, ale już po terminie :( i nie wiem co dalej. Bardzo proszę o pomoc. może macie jakieś pomysł? Albo czy też miałyście taką sytuację?
Ja również miałam podobną sytuację - dwa razy (ponieważ się przeprowadzaliśmy z Gdańska do Gdyni).
Dwa razy się dostała po odwołąniach. W Gdyni nawet dzwoniono do mnie z dwóch przedszkoli do których napisałam odwołanie.
Sytuacja moja wyglądała tak: rodzice pracujący, dziecko zapisane na 10h do przedszkola (na to cżęsto zwracają uwagę przy odwołaniach, bo wiadomo im dłużej dziecko jest tym więcej pieniędzy dla przedszkola); nie miałam żadnych znajomości.
W Gdańsku składałam odwołanie też do przedszkola do którego nie składałam podania elektronicznie. Po prostu dowiedziałam się, że tam było mało kandydatów na miejsce i jest szansa, że rozpatrzą to pozytywnie.
Dwa razy się dostała po odwołąniach. W Gdyni nawet dzwoniono do mnie z dwóch przedszkoli do których napisałam odwołanie.
Sytuacja moja wyglądała tak: rodzice pracujący, dziecko zapisane na 10h do przedszkola (na to cżęsto zwracają uwagę przy odwołaniach, bo wiadomo im dłużej dziecko jest tym więcej pieniędzy dla przedszkola); nie miałam żadnych znajomości.
W Gdańsku składałam odwołanie też do przedszkola do którego nie składałam podania elektronicznie. Po prostu dowiedziałam się, że tam było mało kandydatów na miejsce i jest szansa, że rozpatrzą to pozytywnie.
Mój się nie dostał 2 lata temu do państwowego przedszkola.
Rodzice pracujący, dwójka dzieci (młodsze roczne od września miało iść do żłobka) syn żłobkowy, zapisany 7-17.
Zaniosłam odwołania do wszystkich 3 przedszkoli, w pierwszym dyrektorka przyjęła ale od razu powiedziała, że decyzja będzie odmowna, bo nawet nie wszystkie rodzeństwa się dostały :PP
Potem dzwoniłam jakoś w czerwcu (może w maju też - nie pamiętam już) oczywiście odp. była że nic się nie zmieniło :( żeby dowiadywać się na początku września. Pod koniec sierpnia, podczas spaceru, zajrzałam do przedszkola, pierwsza odp. była że miejsc nie ma, ze we wrześniu mam przyjść, ale jak powiedziałam że my jesteśmy 'z rejonu', że młodszy do żłobka idzie to pani zapisała sobie mój nr telefonu i powiedziała że jak coś się zwolni to zadzwoni :) i za 3 dni dostałam telefon żeby od poniedziałku przyprowadzić młodego :))))
Nie miałam tam znajomości, chyba po prostu miałam szczęście że pojawiłam się w odpowiednim momencie :))
W połowie września dzwonili do mnie z przedszkola trzeciego wyboru z informacją ze jak jesteśmy zainteresowani to zwolniło się miejsce :) - w czerwcu już tam nawet nie dopytywałam się bo nasza sytuacja uległa zmianie i stwierdziliśmy że nie będziemy młodego tam wozić :P - był zapisany do niepublicznego z fundacji Familijny Gdańsk -koszt miał wynosić ok 500zł z wyżywieniem, wiec wtedy nawet niewiele więcej niż za publiczne się płaciło :P
Także myślę ze warto składać odwołania i potem się przypominać - moja koleżanka np. zrezygnowała z miejsca dla 4latka, bo była na zwolnieniu i nie opłacało jej się młodego dowozić :P
Rodzice pracujący, dwójka dzieci (młodsze roczne od września miało iść do żłobka) syn żłobkowy, zapisany 7-17.
Zaniosłam odwołania do wszystkich 3 przedszkoli, w pierwszym dyrektorka przyjęła ale od razu powiedziała, że decyzja będzie odmowna, bo nawet nie wszystkie rodzeństwa się dostały :PP
Potem dzwoniłam jakoś w czerwcu (może w maju też - nie pamiętam już) oczywiście odp. była że nic się nie zmieniło :( żeby dowiadywać się na początku września. Pod koniec sierpnia, podczas spaceru, zajrzałam do przedszkola, pierwsza odp. była że miejsc nie ma, ze we wrześniu mam przyjść, ale jak powiedziałam że my jesteśmy 'z rejonu', że młodszy do żłobka idzie to pani zapisała sobie mój nr telefonu i powiedziała że jak coś się zwolni to zadzwoni :) i za 3 dni dostałam telefon żeby od poniedziałku przyprowadzić młodego :))))
Nie miałam tam znajomości, chyba po prostu miałam szczęście że pojawiłam się w odpowiednim momencie :))
W połowie września dzwonili do mnie z przedszkola trzeciego wyboru z informacją ze jak jesteśmy zainteresowani to zwolniło się miejsce :) - w czerwcu już tam nawet nie dopytywałam się bo nasza sytuacja uległa zmianie i stwierdziliśmy że nie będziemy młodego tam wozić :P - był zapisany do niepublicznego z fundacji Familijny Gdańsk -koszt miał wynosić ok 500zł z wyżywieniem, wiec wtedy nawet niewiele więcej niż za publiczne się płaciło :P
Także myślę ze warto składać odwołania i potem się przypominać - moja koleżanka np. zrezygnowała z miejsca dla 4latka, bo była na zwolnieniu i nie opłacało jej się młodego dowozić :P
Marta sa prywatne za nawet 450 zł z wyzywieniem itp, wejdz sobie na strone tuptusi, to przedszkole integracyjne,ale bardz fajne I maja swoje placowki I w gdyni,i w gdansku I w rumi I w wejherowie :) moja tam chodzi bo w zeszłym roku byla w panstwowym ale sie przenosilismy I w tym roku za pozno papiery złożyłam, ale przedszkole rewelacja I dzieci maja duzo ciekawsze zajecia niz w państwowych :)
Marta86,moja koleżanka posłała synka do przedszkola http://www.familijny.pl/gdansk/oswiata_edukacja_opieka/przedszkola_calodzienne/niepubliczne_przedszkole_leonardo/3317
Może to jest dla Ciebie jakaś alternatywa,wychodzi 300+10.50 dzienne wyżywienie.
Na tej stronce masz inne placówki,może warto spróbować i podpasuje do miejsca zamieszkania.
Może to jest dla Ciebie jakaś alternatywa,wychodzi 300+10.50 dzienne wyżywienie.
Na tej stronce masz inne placówki,może warto spróbować i podpasuje do miejsca zamieszkania.
Moje dziecko w zeszłym roku się nie dostało pomimo tego że jestem samotną matką, sama wychowuję dziecko.
Odwołania nic nie dały, w ciągu roku też nie było miejsca dla dziecka.
A czemu się nie dostało? Bo jestem bezrobotna.
Więc oczywiście mogę sobie siedzieć w domu z dzieckiem skoro nie pracuje, bo miejsce musi być dla dzieci których oboje rodzice pracują?
I nikt jakoś nie pomyśli o tym że osoba która naprawdę samotnie wychowuje dziecko, jakoś z tym dzieckiem muszą żyć, a ponieważ nie mam co zrobić z dzieckiem, póki co nie stać mnie na opiekunkę, nie mam z kim zostawić dziecka, więc ząbki w ścianę. I kogo to obchodzi? Nikogo. Bo po co przyjąć do przedszkola dziecko samotnej matki, aby mogła iść do pracy?
Takie niestety są państwowe przedszkola - do kitu ich system przyjmowania dzieci.
Autorko tematu, piszesz że oboje z mężem pracujecie, a nie stać was na prywatne przedszkole?
To ja osoba bezrobotna, w tym roku zapisałam dziecko do prywatnego, za przedszkole 500 zł miesięcznie, co tam że całe alimenty na to pójdą (szkoda że z FA więcej nie wypłącają), ale będę mogła podjąć pracę :)
Do państwowego też zapisywałam w tym roku, ale jak na razie powtórka z zeszłego roku, czyli raczej niewielkie szanse że jeszcze coś się zmieni.
Naprawdę śmieszy mnie to, jak ktoś mówi że oboje rodzice pracują a nie stać ich na prywatne przedszkole. To aż tak mało zarabiacie, czy aż tak dużo wydajecie, lub macie aż tak wielkie opłaty za mieszkanie itp?
To oczywiście pytania retoryczne ;P
Odwołania nic nie dały, w ciągu roku też nie było miejsca dla dziecka.
A czemu się nie dostało? Bo jestem bezrobotna.
Więc oczywiście mogę sobie siedzieć w domu z dzieckiem skoro nie pracuje, bo miejsce musi być dla dzieci których oboje rodzice pracują?
I nikt jakoś nie pomyśli o tym że osoba która naprawdę samotnie wychowuje dziecko, jakoś z tym dzieckiem muszą żyć, a ponieważ nie mam co zrobić z dzieckiem, póki co nie stać mnie na opiekunkę, nie mam z kim zostawić dziecka, więc ząbki w ścianę. I kogo to obchodzi? Nikogo. Bo po co przyjąć do przedszkola dziecko samotnej matki, aby mogła iść do pracy?
Takie niestety są państwowe przedszkola - do kitu ich system przyjmowania dzieci.
Autorko tematu, piszesz że oboje z mężem pracujecie, a nie stać was na prywatne przedszkole?
To ja osoba bezrobotna, w tym roku zapisałam dziecko do prywatnego, za przedszkole 500 zł miesięcznie, co tam że całe alimenty na to pójdą (szkoda że z FA więcej nie wypłącają), ale będę mogła podjąć pracę :)
Do państwowego też zapisywałam w tym roku, ale jak na razie powtórka z zeszłego roku, czyli raczej niewielkie szanse że jeszcze coś się zmieni.
Naprawdę śmieszy mnie to, jak ktoś mówi że oboje rodzice pracują a nie stać ich na prywatne przedszkole. To aż tak mało zarabiacie, czy aż tak dużo wydajecie, lub macie aż tak wielkie opłaty za mieszkanie itp?
To oczywiście pytania retoryczne ;P
Ja cię dobrze rozumiem, jednak podarowałabyś sobie komentarze odnośnie pytań retorycznych. W Polsce nie jest tak, że pensje wszystkich sa średnie. W dużej mierze są dużo, dużo niższe a opłaty wysokie. Są pensje po 1500zł (a jak dwoje rodziców ma takie pensje?). a jak ktoś nie ma swojego mieszkania, nie może mieszkać z rodzicami (bo tak się zdarza), to kredyt na mieszkanie czy wynajem to właśnie wysokość jednej pensji. A gdzie czynsz, opłata za prąd, jedzenie? Przecież trzeba za to zapłacić? Do pracy trzeba kupić bilet, żeby dojechać. To są stałe i zwyczajne koszty życia, bez żadnych ekstra zachcianek.
aliea, powinnaś przede wszystkim ścigać ojaca swojego dziecka o alimenty, a nie narzekaż, że państwo Ci nic nie daje. Utrzymanie dziecka jest przede wszystkim obwiązkiem rodziców, niezależnie od tego, czy są ze sobą czy nie.
My się już itak składamy na Twoje dziecko, bo fundusz alimentacyjny to przecież z naszych podatków jest. Piszesz, że jesteś bezrobotna, więc jakiś zasiłek też pewnie dostajesz. I jeszcze chciałąbyś "zabrać miejsce w przedszkolu" ludziom, którzy płacą podatki, z których właśnie Ty i Twoje dziecko się utrzymujecie.
Dziwisz się, że niby dwojgu pracujących rodziców jest ciężko opłącić prywatne przedszkole. A czemu niby ma im być łatwiej niż dwojgu, którzy nie żyją razem?
My się już itak składamy na Twoje dziecko, bo fundusz alimentacyjny to przecież z naszych podatków jest. Piszesz, że jesteś bezrobotna, więc jakiś zasiłek też pewnie dostajesz. I jeszcze chciałąbyś "zabrać miejsce w przedszkolu" ludziom, którzy płacą podatki, z których właśnie Ty i Twoje dziecko się utrzymujecie.
Dziwisz się, że niby dwojgu pracujących rodziców jest ciężko opłącić prywatne przedszkole. A czemu niby ma im być łatwiej niż dwojgu, którzy nie żyją razem?
zmieniasz temat, rozmawialiśmy o kosztach ...
A rozstanie mogło nastąpić np z powodu śmierci rodzica, niekiedy ludzie też z czasem się zmieniają itd. itp. - czemu z tego powodu ma jeszcze bardziej cierpieć dziecko? Bo to ono tu jest najważniejsze i dla niego jest przedszkole.
Myśmy też się nie dostali rok temu, dwójka pracujących rodziców. Jednak nie obwiniam o to samotnych rodziców (czy też udających takowych) tylko system i brak miejsc w przedszkolach. Bo problem jest w tym że tych miejsc brakuje, a już mniejsza z tym które dziecko się dostanie.
Mnie stać na prywatny, więc podchodzę do tego mniej emocjonalnie.
A rozstanie mogło nastąpić np z powodu śmierci rodzica, niekiedy ludzie też z czasem się zmieniają itd. itp. - czemu z tego powodu ma jeszcze bardziej cierpieć dziecko? Bo to ono tu jest najważniejsze i dla niego jest przedszkole.
Myśmy też się nie dostali rok temu, dwójka pracujących rodziców. Jednak nie obwiniam o to samotnych rodziców (czy też udających takowych) tylko system i brak miejsc w przedszkolach. Bo problem jest w tym że tych miejsc brakuje, a już mniejsza z tym które dziecko się dostanie.
Mnie stać na prywatny, więc podchodzę do tego mniej emocjonalnie.
ja też miałam dziecko zapisane na wszelki wypadek do tego przedszkola
http://www.familijny.pl/gdansk/oswiata_edukacja_opieka/przedszkola_calodzienne/niepubliczne_przedszkole_leonardo/3317
akurat we Wrzeszczu na Legionów mieści się w szkole czesne było 500zł. miejsca były bez problemu
dostaliśmy się z odwołania do państwowego - dwoje rodziców pracujących
http://www.familijny.pl/gdansk/oswiata_edukacja_opieka/przedszkola_calodzienne/niepubliczne_przedszkole_leonardo/3317
akurat we Wrzeszczu na Legionów mieści się w szkole czesne było 500zł. miejsca były bez problemu
dostaliśmy się z odwołania do państwowego - dwoje rodziców pracujących
Mnie też stać, co nie znaczy, że mnie nie denerwuje taka niesprawiedliwość. Gdyby sytuacja wyglądała tak, że moje dzieci się nie dostają, bo pierwszeństwo mają ci, którzy są w naprawdę ciężkiej sytuacji, to bym nie miała pretensji. Problem polega na tym, że to kryterium rozróżnia tylko na "samotny" i "niesamotny", co często nijak się ma do prawdziwej sytuacji materialnej i życiowej.
Ludzie są najczęściej "samotni" bo tak im było wygodniej, bo się znudzili, bo pochopnie podjęli ważne decyzje. W zdecydowanej mniejszości są sytuacje, gdzie doszło do jakiejś tragedii jak ciężka choroba czy śmierć.( Tu kobieta pisze o funduszu alimentacyjnym, więc z tego wnioskuję, że ojciec jej dziecka żyje, tylko nei płaci alimentów.)
Mam wsród znajomych też rozwiedzionych, którym naprawdę dobrze finansowo się powodzi. Czy im też należy się pomoc od państwa przed pełnymi rodzinami z niewielkim dochodem?
Ludzie są najczęściej "samotni" bo tak im było wygodniej, bo się znudzili, bo pochopnie podjęli ważne decyzje. W zdecydowanej mniejszości są sytuacje, gdzie doszło do jakiejś tragedii jak ciężka choroba czy śmierć.( Tu kobieta pisze o funduszu alimentacyjnym, więc z tego wnioskuję, że ojciec jej dziecka żyje, tylko nei płaci alimentów.)
Mam wsród znajomych też rozwiedzionych, którym naprawdę dobrze finansowo się powodzi. Czy im też należy się pomoc od państwa przed pełnymi rodzinami z niewielkim dochodem?
pewnie, że tak byłoby najlepiej, ale znając życie, oszustw byłoby jeszcze więcej, kłania się szara strefa itd.
Pamiętam jeszcze ze studiów,że stypendia socjalne i akademiki dostawali nie Ci, którzy byli najbiedniejsi, ale Ci których rodzice dokumentowali "zerowy "dochód. I też by nas to denerwowało.
Ja też znam dzieci rozwiedzionych rodziców, i widzę że mają trudniej, wiem też że wychowywania dziecka w pojedynkę jest dużo trudniejsze, niezależnie czemu ktoś się rozstał z partnerem, więc rozumiem to kryterium. Szkoda że tyle osób oszukuje, ale niestety ciężko jest to dopilnować.
Pamiętam jeszcze ze studiów,że stypendia socjalne i akademiki dostawali nie Ci, którzy byli najbiedniejsi, ale Ci których rodzice dokumentowali "zerowy "dochód. I też by nas to denerwowało.
Ja też znam dzieci rozwiedzionych rodziców, i widzę że mają trudniej, wiem też że wychowywania dziecka w pojedynkę jest dużo trudniejsze, niezależnie czemu ktoś się rozstał z partnerem, więc rozumiem to kryterium. Szkoda że tyle osób oszukuje, ale niestety ciężko jest to dopilnować.
Ja nie negowałam tego, że samotnemu rodzicowi jest trudniej. Oczywiście że może tak być. Ale karygodne jest to, że samotną matkę śmieszy fakt, że jak dwoje rodziców pracuje, to ich nie stać na przedszkole prywatne. Jej może być trudno ale i dwójce rodziców pracujących też.
Osoba nie pracująca, otrzymująca alimenty z FA (czemu nie od ojca?) żyje tylko z tych 500zł? Potrafi za to kupić jedzenie, ubrania, opłacić mieszkanie, wodę, prąd? A może ma inne źródła dochodu? Może ma pomoc od rodziny? Albo ma gdzie mieszkać bez gigantycznego kredytu lub opłaty za wynajem? Trzeba brać wszystko pod uwagę.
Ps. Jak rodzic nie żyje to dziecku należy się renta rodzinna. W tym roku najniższa wynosi trochę ponad 800zł.
Osoba nie pracująca, otrzymująca alimenty z FA (czemu nie od ojca?) żyje tylko z tych 500zł? Potrafi za to kupić jedzenie, ubrania, opłacić mieszkanie, wodę, prąd? A może ma inne źródła dochodu? Może ma pomoc od rodziny? Albo ma gdzie mieszkać bez gigantycznego kredytu lub opłaty za wynajem? Trzeba brać wszystko pod uwagę.
Ps. Jak rodzic nie żyje to dziecku należy się renta rodzinna. W tym roku najniższa wynosi trochę ponad 800zł.
Zgodzę się, że dzieci rozwiedzionych mają gorzej w życiu, ale niekoniecznie z powodów finansowych. A "pomaganie państwa" w postaci udostępniania miejsc w państwowych przedszkolach ma głównie wymiar finansowy, bo są one kilkakrotnie tańsze od prywatnych.
Oczywiście znam też sytuacje, kiedy np ojciec dużo zarabia, a dzieciom z nieaktualnego już związku najchętniej nie dawałby nic albo jak najmniej. Tylko tutaj powinno się jednak zmusić takiego faceta, żeby łożył na swoje dzieci adekwatnie do ich potrzeb i swoich możliwości, a nie przerzucać tą odpowiedzialność na państwo. Czyli na podatników, z których wielu jest w gorszej sytuacji od niego.
Oczywiście znam też sytuacje, kiedy np ojciec dużo zarabia, a dzieciom z nieaktualnego już związku najchętniej nie dawałby nic albo jak najmniej. Tylko tutaj powinno się jednak zmusić takiego faceta, żeby łożył na swoje dzieci adekwatnie do ich potrzeb i swoich możliwości, a nie przerzucać tą odpowiedzialność na państwo. Czyli na podatników, z których wielu jest w gorszej sytuacji od niego.
U mnie sąsiedzi sie rozwiedli. Matka została z dziećmi. Ojciec jest gdzieś dyrektorem, matka ma jakieś stanowisko kierownicze. Dzieci nosza takie ciuchy 9i ich mama też), że mnie na takie wydatki nie stać, mimo że nie narzekamy na sytuacje finansową. Także może być różnie. Sam rozwód nie przesądza o tym, że komuś będzie na pewno trudniej w życiu.
Przedszkole państwowe to glównie dużo mniejsze opłaty niż w placówce prywatnej. I w tej dyskusji to było kilkakrotnie akcentowane. Na inne trudności związane z brakiem jednego rodzica przedszkole nie pomoże (przynajmniej nie umiem sobie wyobrazić, że przedszkole państwowe mogłoby a prywatne nie). Jesli chodzi o finanse, to dla mnie może to być realna pomoc. Jeśli dzieci noszą ciuchy po kilkaset złotych to czemu taki samotny rodzic miałby być uprzywilejowany w dostaniu miejsca w państwowym przedszkolu, skoro, jak tu kilka mam napisało, to głównie finanse brane są pod uwagę przy staraniu się o takie przedszkole.
Państwo powinno zapewnić opiekę dla wszystkich dzieci niezależnie od tego czy jestem samotna czy mam męża i pracę. Rozumiem sytuację osób samotnych, z niepełnosprawnościami itp. i ich pierwszeństwo, ale to, że mam męża i pracę nie powinno mnie, jak i wielu innych, dyskryminować i zmuszać do placówek prywatnych. Nie każdy pracujący zarabia na tyle dużo, by nie odczuć tych dodatkowych kilkuset złotych miesięcznie opłat za prywatną placówkę. Poza tym pracując w tym kraju, płacąc podatki, napędzając gospodarkę, chyba mam prawo także coś od Państwa dostać. To, że oboje rodziców pracuje nie znaczy, że stać ich na prywatne placówki, tym bardziej, jak dzieci np. jest dwójka i każde w prywatnej placówce ( bo i do żłobka dostać się trudno) + kredyt na głowie do spłacenia.
nie tylko finanse, ja startowałam do państwowego bo im bardziej ufam, po różnych aferach z prywatnymi wolałam państwowe.
Nie dostaliśmy się, znalazłam prywatne, polecone które moje dziecko bardzo polubiło i nie mam do niego zastrzeżeń. Drugie dziecko też tam poślę bo wolę sprawdzone, któremu już ufam.
Nie dostaliśmy się, znalazłam prywatne, polecone które moje dziecko bardzo polubiło i nie mam do niego zastrzeżeń. Drugie dziecko też tam poślę bo wolę sprawdzone, któremu już ufam.
Moje dziecko w zeszłym roku nie dostało się do żadnego przedszkola. Złożyliśmy oczywiście odwołanie, dopytywałam, dzwoniłam chodziłam kilka razy już w trakcie roku szkolnego, ale nic z tego nie wyszło.
Na nasze szczęście, zupełnie przypadkiem pokierowano mnie do przedszkola prywatnego. Biały Żagielek, w Brzeźnie.
I jestem Bogu wdzięczna, że tak się stało.
Bo nie umiem sobie wyobrazić lepszego przedszkola :D
Dzieci mają wszystko, ciekawe zajęcia, pyszne zdrowe jedzenie,ukochanie Panie :)
W tym roku nawet nie próbowałam dostać się do publicznego przedszkola.
Czesne to 500 zł już z wyżywieniem. To naprawdę takie przedszkole jakie mogłam wymarzyć dla mojego syna.
Ps. Mają duży ogród ze świetnym placem zabaw, a w tym ogrodzie nawet trampolinę której mój starszy syn okropnie zazdrości bratu ;)
Na nasze szczęście, zupełnie przypadkiem pokierowano mnie do przedszkola prywatnego. Biały Żagielek, w Brzeźnie.
I jestem Bogu wdzięczna, że tak się stało.
Bo nie umiem sobie wyobrazić lepszego przedszkola :D
Dzieci mają wszystko, ciekawe zajęcia, pyszne zdrowe jedzenie,ukochanie Panie :)
W tym roku nawet nie próbowałam dostać się do publicznego przedszkola.
Czesne to 500 zł już z wyżywieniem. To naprawdę takie przedszkole jakie mogłam wymarzyć dla mojego syna.
Ps. Mają duży ogród ze świetnym placem zabaw, a w tym ogrodzie nawet trampolinę której mój starszy syn okropnie zazdrości bratu ;)