Widok
> Hej!!!!
> Mam takie pytanko......czy dla orkiestry musi być takie same
> menu jak dla gości???Pytam bo płacimy trochę od osoby...i
> oprócz tego ze trzeba zapłacić za orkiestrę trzeba liczyć ich
> jako dodatkowych gosci?
Różnie bywa w różnych knajpach. 50% opłaty, zero odpłatności (przy naprawdę dużych imprezach), przy czym zdażało się iż młodzi płacili 100% a zespół i pozostała część obsługi otrzymywali 20% tego za co młodzi zapłacili.
Jedna uwaga - poinformujcie zespół i pozostałych "pracowników" że zamierzacie na nich oszczędzać tak żeby mogli zabrać ze sobą kanapki - bo jak obsługa zamówi sobie pizze to może być nieciekawie.
Temat był wałkowany już kilka razy.
> Mam takie pytanko......czy dla orkiestry musi być takie same
> menu jak dla gości???Pytam bo płacimy trochę od osoby...i
> oprócz tego ze trzeba zapłacić za orkiestrę trzeba liczyć ich
> jako dodatkowych gosci?
Różnie bywa w różnych knajpach. 50% opłaty, zero odpłatności (przy naprawdę dużych imprezach), przy czym zdażało się iż młodzi płacili 100% a zespół i pozostała część obsługi otrzymywali 20% tego za co młodzi zapłacili.
Jedna uwaga - poinformujcie zespół i pozostałych "pracowników" że zamierzacie na nich oszczędzać tak żeby mogli zabrać ze sobą kanapki - bo jak obsługa zamówi sobie pizze to może być nieciekawie.
Temat był wałkowany już kilka razy.
Od mojego wujka kamerzysty słyszałam wiele historii , tę z pizzą też. Generalnie obojętnie czy płacicie 100%, 50% czy zero, to należy jednak co jakiś czas zajżeć na stolik zespołu i kamerzysty, żeby się nie okazało że oni o "suchym pysku siedza". Najczęściej w przypadku jeśli płaciliście 100% to z reguły oni faktycznie dostają szczątkową część tego co goście za te same 100%, i proporcjonalnie mniej jak w przypadku 50%, a przecież wy płaciliście, a grajkowie z kamerzystą myśla że na nich ściubicie, i wtedy mniej serca wkładają w swa pracę, a jeszcze mogą narobić wstydu z tą osławioną pizzą, więc trzeba kontrolować czy lokal nie leci w gumę. Po za tym wujcio mówi że najbardziej ekipę obsługującą ściska kiedy oni dostali obiad porcjowany z jednym kawałkiem mięsa, a obok na stoliku dla dzieci leżą trzy niemal nie ruszone przez niejadków półmiski pełne mięsa. No i ważna kolejność dostarczania posiłków. Lokal najczęściej daje grajkom na koniec, a przecież oni właśnie powinni jako jedni z pierwszych dostawać posiłek aby własnie być gotowi do dalszej pracy podczas gdy goście dopiero kończą jedzenie. Takie to właśnie są różne złośliwości ze strony lokalu, które jeśli nie dopilnujecie, mogą się odbić na poziomie obsługi waszego wesela. A! jeszcze jedno! Lokale też lubią przyciąć na nocnej kolacji. Dają ją ok 3.00 w nocy, kiedy często-gęsto nie ma już połowy gości, a przecież wy zapłaciliście za całość, więc raczej starajcię się aby była ona ok 1.00 tuż po oczepinach. Tak więc trzeba uważać, bo myli sie ten , kto myśli że skoro za wszystko zapłacił, i to w dodatku słono, to się już na swoim weselu nie musi o nic martwić.
Zgadzam się z Natalcią!!!
To tak jak z kruczkami umów bankowych. Czytaj drobny druk!!!
Dobry Band sobie poradzi, dwa czy trzy utworki dla kucharek i obsługi i jesteśmy wszyscy happy!!! Bzy problemów. Improwizować i aranżować w locie, to trzeba mieć w sobie i wtedy nie ma niesnastek. Można być artystą ale trzeba być i jest się człowiekiem.
Z nami nie ma problemów!!!
A ja jestem na forum od ok. miesiąca i nie oszczędzę zareklamować, choć wiem że nie "wypada",
www.jedynetakietrio.ovh.org
Co chwilę może coś nowego na stronie (uczę się - może wkrótce Flash).
To tak jak z kruczkami umów bankowych. Czytaj drobny druk!!!
Dobry Band sobie poradzi, dwa czy trzy utworki dla kucharek i obsługi i jesteśmy wszyscy happy!!! Bzy problemów. Improwizować i aranżować w locie, to trzeba mieć w sobie i wtedy nie ma niesnastek. Można być artystą ale trzeba być i jest się człowiekiem.
Z nami nie ma problemów!!!
A ja jestem na forum od ok. miesiąca i nie oszczędzę zareklamować, choć wiem że nie "wypada",
www.jedynetakietrio.ovh.org
Co chwilę może coś nowego na stronie (uczę się - może wkrótce Flash).
Grałem już na kilkudziesięciu weselach (wiadomość dla złośliwych: już nie gram).
Istotnie, zdarzało się, że knajpa robiła numery, łącznie z nieserwowaniem orkiestrze (nosiły nam mamy młodych, obciach jak diabli).
Ale najgorzej boli, gdy młodzi przeznaczają zespołowi rolę łachmyciarzy. Takich pajaców, co jak im się da kasę, to już wszystko OK. Zespół nie musi pić alkoholu, ale zadowolony (=najedzony, napity herbatą i wodą) gra i śpiewa z sercem, a głodny gra tylko 'zgodnie z umową'. Nie liczcie na solówki, humor, przedłużanie. Zespół to nastrój, muzyka, zabawa. Bez zespołu jest tylko muzyczka.
Chciałem napisać coś o obeldze, jaką dla zespołu jest pogarda ("mają zapłacone, nic im się nie należy"), ale się wstrzymam.
Pamiętajcie tylko, że zespół przeważnie ma przyklejony uśmiech do twarzy; świadczy to o profesjonalizmie. Ale przeważnie w 15 minut zespół już wie, czy gra dla super rodziny, czy dla buraków.
I na zakończenie: są tak miłe wesela, że aż sie je z radością wspomina. I z radością daje z siebie 150% sił i inwencji.
I niech u Was tez tak będzie!
Mulder
Istotnie, zdarzało się, że knajpa robiła numery, łącznie z nieserwowaniem orkiestrze (nosiły nam mamy młodych, obciach jak diabli).
Ale najgorzej boli, gdy młodzi przeznaczają zespołowi rolę łachmyciarzy. Takich pajaców, co jak im się da kasę, to już wszystko OK. Zespół nie musi pić alkoholu, ale zadowolony (=najedzony, napity herbatą i wodą) gra i śpiewa z sercem, a głodny gra tylko 'zgodnie z umową'. Nie liczcie na solówki, humor, przedłużanie. Zespół to nastrój, muzyka, zabawa. Bez zespołu jest tylko muzyczka.
Chciałem napisać coś o obeldze, jaką dla zespołu jest pogarda ("mają zapłacone, nic im się nie należy"), ale się wstrzymam.
Pamiętajcie tylko, że zespół przeważnie ma przyklejony uśmiech do twarzy; świadczy to o profesjonalizmie. Ale przeważnie w 15 minut zespół już wie, czy gra dla super rodziny, czy dla buraków.
I na zakończenie: są tak miłe wesela, że aż sie je z radością wspomina. I z radością daje z siebie 150% sił i inwencji.
I niech u Was tez tak będzie!
Mulder
Ja powiem tak. Przez trzynaście lat grania na weselach (jak ten czas leci ) to bywało różnie. W umowie jaką podpisuję z klientem jasno wyrażam się na temat konsumpcji. Oczekujemy dwóch ciepłych posiłków. Kawę czy herbatę raczej dostajemy bez ograniczeń. Napoje też. Jeżeli chodzi o alkohol to po prostu 0 !!! Nie pijemy. Ewentualnie lampka winka dla lepszej atmosfery i to wszystko. Oczywiście jeżeli chce nas ktoś uraczyć większą ilością weselnego jadła to nie mamy nic przeciwko he he he... Jednak uważam że dwa posiłki przez całą noc to jest niewiele. A chyba nie do końca kulturalnie by było jak bym na stół wyłożył sznytki (czyt. kanapki) z salcesonem i termos z herbatą. Kończąc wywód dopowiem, że czy stół mam wypełniony na full czy też nie to i tak rano jak przyjeżdżam do domu to wypijam kawę i zjadam śniadanie. Wszystkich pozdrawiam !!!
A ja powiem inaczej - przez 14 lat zdażyło mi się cztery razy zamawiać jedzonko z knajpy i siatki z napojami ze sklepu.
Za każdym razem kończyło się to wielką obrazą młodych i rodziców - przylatywali z pretensjami że jak to że ktoś przeoczył, że ................ to czy tamto - na co my wyciągaliśmy umowę i pokazywaliśmy punkt o cateringu - zapewnia go zleceniodawca.
Dla wyjaśnienia - zamówione jedzonko wnosili na salę około 23.00 - więc tłumaczenia o niedopatrzeniu czy czymś podobnym raczej odpadały.
Dodam że stolik w 99% przypadków stoi zawsze w widocznym miejscu i nie sposób nie zauważyć co się na nim znajduje. I jeszcze jedno - w trzech na te cztery przypadki później już na stole stało pełno jedzenia - ale podkreślam stało bo nikt niczyjej łaski nie oczekiwał, więc rano młodzi mogli sobie to zabrać do domku.
Dodam jeszcze że nie da się śpiewać bez picia (nie mówimy to o alkoholu) - gardło nie wytrzyma non stop przez kilka godzin.
Za każdym razem kończyło się to wielką obrazą młodych i rodziców - przylatywali z pretensjami że jak to że ktoś przeoczył, że ................ to czy tamto - na co my wyciągaliśmy umowę i pokazywaliśmy punkt o cateringu - zapewnia go zleceniodawca.
Dla wyjaśnienia - zamówione jedzonko wnosili na salę około 23.00 - więc tłumaczenia o niedopatrzeniu czy czymś podobnym raczej odpadały.
Dodam że stolik w 99% przypadków stoi zawsze w widocznym miejscu i nie sposób nie zauważyć co się na nim znajduje. I jeszcze jedno - w trzech na te cztery przypadki później już na stole stało pełno jedzenia - ale podkreślam stało bo nikt niczyjej łaski nie oczekiwał, więc rano młodzi mogli sobie to zabrać do domku.
Dodam jeszcze że nie da się śpiewać bez picia (nie mówimy to o alkoholu) - gardło nie wytrzyma non stop przez kilka godzin.
Woda, napoje dla dęciaków, perkusistów, wokalistów!!! Duuużo wody (jeszcze zależy od zaangażowania muzyka w grę na instrumencie, bo gdy jest tylko na pokaz to wytrzyma bez jedzenia i picia ;-))! Wynika z tego, że zespoły grające live "są droższe" w utrzymaniu.
Przez lata utarły się pewne prawidełka a tu za tym coś podjudzę.
To jest niestety wyrażany szacunek dla kapeli.
Nasze społeczeństwo zaczyna rozróżniać rzeczy wartościowe i buble (tu sorki i bez urazy koledzy, muzycy po fachu) jak ktoś odwala chałturę lub obsługa słyszy znów te same jałowe aranżacje puszczane z MD czy z dyskietki to się nie dziwmy, że ich podejście do kapeli jest takie a nie inne.
Kelnerzy są mocno uświadomieni. Przez lata pracy w tym fachu nikt z nimi jeszcze nie wygrał a swoim zachowaniem wyrażają swój stosunek do pracy zespołu (GRAND, Haffner - w Sopocie). Na to uczulam bo gram różnych składach o różnym profilu i pokłon dostawał ten team, gdzie było widać i słychać ich dobrze wykonaną pracę a za to było sowicie i wszystkiego pełno. Coś za coś adekwatnie do tego co się robi, niestety tak jest wszędzie w każdym zawodzie!!!
Przez lata utarły się pewne prawidełka a tu za tym coś podjudzę.
To jest niestety wyrażany szacunek dla kapeli.
Nasze społeczeństwo zaczyna rozróżniać rzeczy wartościowe i buble (tu sorki i bez urazy koledzy, muzycy po fachu) jak ktoś odwala chałturę lub obsługa słyszy znów te same jałowe aranżacje puszczane z MD czy z dyskietki to się nie dziwmy, że ich podejście do kapeli jest takie a nie inne.
Kelnerzy są mocno uświadomieni. Przez lata pracy w tym fachu nikt z nimi jeszcze nie wygrał a swoim zachowaniem wyrażają swój stosunek do pracy zespołu (GRAND, Haffner - w Sopocie). Na to uczulam bo gram różnych składach o różnym profilu i pokłon dostawał ten team, gdzie było widać i słychać ich dobrze wykonaną pracę a za to było sowicie i wszystkiego pełno. Coś za coś adekwatnie do tego co się robi, niestety tak jest wszędzie w każdym zawodzie!!!
Ty tequila1976 ty wytrzeźwiej bo ty za dużo tequila pijesz i nie wiesz o czy piszesz.
Ty się chyba z choinki urwałeś - dwa miesiące temu w ramach szacunku - kierownik sali posadził nas w ............. pomieszczeniu do którego się przechodziło przez kuchnię a napoje i co nieco jedzonka podrzucali nam rodzice młodych jak zobaczyli że nasz stolik świeci pustkami - nie pomogły upomnienia szefa knajpy i kelnerów (przez młodych i rodziców) że najpierw mają do nas przynosić - gdyby nie rodzice młodych (tu wieeeeeeeeeeeeelgachny szacuneczek w ich kierunku) byśmy bez napojów o suchym gardle siedzieli.
A co do przykładania się - to skoro możesz o suchym pysku twardzielu śpiewać od 18 do 5 rano to chyba cię zatrudnię w naszej kapeli tylko najpierw powiedz gdzie zamiarujesz występować to posiedzę obok i policzę ile razy śpiewałeś, bo faktycznie jak dwa razy na godzinę to cholera rzeczywiście Ci się uda bez picia wysiedzieć.
Ty się chyba z choinki urwałeś - dwa miesiące temu w ramach szacunku - kierownik sali posadził nas w ............. pomieszczeniu do którego się przechodziło przez kuchnię a napoje i co nieco jedzonka podrzucali nam rodzice młodych jak zobaczyli że nasz stolik świeci pustkami - nie pomogły upomnienia szefa knajpy i kelnerów (przez młodych i rodziców) że najpierw mają do nas przynosić - gdyby nie rodzice młodych (tu wieeeeeeeeeeeeelgachny szacuneczek w ich kierunku) byśmy bez napojów o suchym gardle siedzieli.
A co do przykładania się - to skoro możesz o suchym pysku twardzielu śpiewać od 18 do 5 rano to chyba cię zatrudnię w naszej kapeli tylko najpierw powiedz gdzie zamiarujesz występować to posiedzę obok i policzę ile razy śpiewałeś, bo faktycznie jak dwa razy na godzinę to cholera rzeczywiście Ci się uda bez picia wysiedzieć.
Bez obrazy...
Nikogo wypowiedzią nie chciałem obrażać ale jak ktoś się tak czuje to coś znaczy...
Popytajcie trochę to się może czegoś o nas dowiecie z tym graniem i śpiewaniem hi,hi,hi.
My jako band nigdy nie mieliśmy takich sytuacji bo wyczuwamy miętę przez rumianek już na początku i mamy pewne gagi na takich bufonów, gdzie po po interwencji wszystko jest tak jak powinno. Wystarczy że jest się na scenie i ogłosi coś pięknie na forum ... i wszystko dobrze. Trzeba oczywiście zrobić to w sposób zrozumiały dla każdego i bez uwłaczania godności kogoś.
Na "prawie wszystko" mamy sposób. Improwizacja i oliwa głowie w każdym calu.
A my pijemy RED BULL'a ! ! !
No a z moją (naszą) wytrzymałością, bez komentarza. Jak nie "dotkniesz"... ;-)
Nikogo wypowiedzią nie chciałem obrażać ale jak ktoś się tak czuje to coś znaczy...
Popytajcie trochę to się może czegoś o nas dowiecie z tym graniem i śpiewaniem hi,hi,hi.
My jako band nigdy nie mieliśmy takich sytuacji bo wyczuwamy miętę przez rumianek już na początku i mamy pewne gagi na takich bufonów, gdzie po po interwencji wszystko jest tak jak powinno. Wystarczy że jest się na scenie i ogłosi coś pięknie na forum ... i wszystko dobrze. Trzeba oczywiście zrobić to w sposób zrozumiały dla każdego i bez uwłaczania godności kogoś.
Na "prawie wszystko" mamy sposób. Improwizacja i oliwa głowie w każdym calu.
A my pijemy RED BULL'a ! ! !
No a z moją (naszą) wytrzymałością, bez komentarza. Jak nie "dotkniesz"... ;-)
Wątek dla nowożeńców, ale widze że sami zainteresowani swoim menu się wypowiadają, korzystając zresztą z wpłynięcia na świadomość nowożeńców w celu poprawy swego bytu na weselach jak i możliwości zareklamowania się. No ale powiedzieć trzeba, że ciekawa dyskusja rozgorzała.
Uważam jednak że skoro nie ładnie się zachowali czy to organizatorzy czyli Młodzi lub rodzice, czy to wykonawcy a więc kelnerzy czy same kierownictwo tak czy inaczej zespół powinien trzymać kulturę i fason do końca. A więc nie zamawiać pizzy czy wyciągac kanapek. Bo narobicie wstydu przecież również sobie. To o waszej kulturze świadczy. Napewno narobicie wstydu, tym co być może wcale nie zawinili, czyli Młodym na ich uroczystym dniu. I jak się wtedy będziecie czuli? Pizza i kanapki to nie jest metoda. Tak samo ogłaszanie pięknie acz zrozumiale czegoś na forum lub granie kilka numerów dla kucharek. Albo wymowne wyciąganie umowy i pokazywanie punktów dotyczących wyżywienia. Więc uważacie że tylko z ich strony są niespełnione warunki, a z waszej to już wszystko OK ? napewno? Przecież obiecywaliście Młodym że stworzycie na tym ważnym dla nich dniu klimat, atmosferę że wszyscy będą się świetnie bawić. Wszystkie wymienione przez was sposoby raczej temu nie służą. W ten sposób sami stajecie sie jeszcze gorszymi "burakami" niz ci jak ich tu nazwaliśie. Zastanówcie sie co robicie, skoro sami nie macie kultury to pomyślcie chociaż, że możecie niewinnym wyżądzić krzywdę. A nawet jeśli ktoś młodych czy rodziców zawinił, to co są temu są winni goscie którzy również oczekiwali że będzie świetny występ bez ekscesów, super atmosfera i niezapomniana na lata impreza. I powiem wam jeszcze, że jeśli nawet tak się stało, że nie dostaliście posiłków w wyniku podjęcia takiej decyzji przez Młodych to w końcu jesteście przecież w pracy bo sami przeciez stwierdziliście że to zawód. Czy w tradycyjnej pracy dostajecie od szefa posiłek? Nie. A przerwa jeśli jest - to jedna. Na weselu gracie za nie małe pieniądze i macie dużo więcej przerw. I świadomość o swoich wysokich umiejętnościach i dokonaniach artystycznych też nie upoważnia do zachowywania się jak urażone primadonny. A jeśli już o umiejętnościach, to czy gra zespoł jazzowy czy discopolowy, to co do sowitego ugaszczania bandu mają kelnerzy, którzy mając po latach pracy wysublimowany zmysł muzyczny mieliby lepiej chodzić i więcej stawiać na stół ceniąc wyższy poziom grających. Bez przesady, mogą być mili i się uśmiechać , bić brawa ale nie mają wpływu na menu dla was. I na koniec jeśli już wszystko jednak macie gdzieś i dalej zamierzacie uprawiać te małoprzyjemne i zawstydzające sposobiki to skoroście taaacy doświadczeni i zahartowani w boju muzycy, to dlaczego nie wozicie ze sobą tej jednej czy dwóch butelek wody mineralnej, aby móc wytrzymać trudy występu mistrzowie. Pytam, dlaczego? Instrumenty macie, zapasowe kable, lutownice, papierosy, dezodoranty itd itp a butelki wody mineralnej nie możecie zabrać? Miłego dnia i moje uszanowanie.
Uważam jednak że skoro nie ładnie się zachowali czy to organizatorzy czyli Młodzi lub rodzice, czy to wykonawcy a więc kelnerzy czy same kierownictwo tak czy inaczej zespół powinien trzymać kulturę i fason do końca. A więc nie zamawiać pizzy czy wyciągac kanapek. Bo narobicie wstydu przecież również sobie. To o waszej kulturze świadczy. Napewno narobicie wstydu, tym co być może wcale nie zawinili, czyli Młodym na ich uroczystym dniu. I jak się wtedy będziecie czuli? Pizza i kanapki to nie jest metoda. Tak samo ogłaszanie pięknie acz zrozumiale czegoś na forum lub granie kilka numerów dla kucharek. Albo wymowne wyciąganie umowy i pokazywanie punktów dotyczących wyżywienia. Więc uważacie że tylko z ich strony są niespełnione warunki, a z waszej to już wszystko OK ? napewno? Przecież obiecywaliście Młodym że stworzycie na tym ważnym dla nich dniu klimat, atmosferę że wszyscy będą się świetnie bawić. Wszystkie wymienione przez was sposoby raczej temu nie służą. W ten sposób sami stajecie sie jeszcze gorszymi "burakami" niz ci jak ich tu nazwaliśie. Zastanówcie sie co robicie, skoro sami nie macie kultury to pomyślcie chociaż, że możecie niewinnym wyżądzić krzywdę. A nawet jeśli ktoś młodych czy rodziców zawinił, to co są temu są winni goscie którzy również oczekiwali że będzie świetny występ bez ekscesów, super atmosfera i niezapomniana na lata impreza. I powiem wam jeszcze, że jeśli nawet tak się stało, że nie dostaliście posiłków w wyniku podjęcia takiej decyzji przez Młodych to w końcu jesteście przecież w pracy bo sami przeciez stwierdziliście że to zawód. Czy w tradycyjnej pracy dostajecie od szefa posiłek? Nie. A przerwa jeśli jest - to jedna. Na weselu gracie za nie małe pieniądze i macie dużo więcej przerw. I świadomość o swoich wysokich umiejętnościach i dokonaniach artystycznych też nie upoważnia do zachowywania się jak urażone primadonny. A jeśli już o umiejętnościach, to czy gra zespoł jazzowy czy discopolowy, to co do sowitego ugaszczania bandu mają kelnerzy, którzy mając po latach pracy wysublimowany zmysł muzyczny mieliby lepiej chodzić i więcej stawiać na stół ceniąc wyższy poziom grających. Bez przesady, mogą być mili i się uśmiechać , bić brawa ale nie mają wpływu na menu dla was. I na koniec jeśli już wszystko jednak macie gdzieś i dalej zamierzacie uprawiać te małoprzyjemne i zawstydzające sposobiki to skoroście taaacy doświadczeni i zahartowani w boju muzycy, to dlaczego nie wozicie ze sobą tej jednej czy dwóch butelek wody mineralnej, aby móc wytrzymać trudy występu mistrzowie. Pytam, dlaczego? Instrumenty macie, zapasowe kable, lutownice, papierosy, dezodoranty itd itp a butelki wody mineralnej nie możecie zabrać? Miłego dnia i moje uszanowanie.
dlatego jak wyczuję że ktoś jest burak, to nie biorę wcale takiego zlecenia. Poczekam ąz przyjdzie ktoś normalny zainteresowany moją usługą.
do Grajka
1. Jak ci do kieszeni nie zaglądam, więc się nie interesuj czy zespół zarabia dużo czy mało.
2. Fakt w pracy ci nikt jedzenia nie daje, bo pracujesz u kogoś na gotowym. Stwórz sobie sam miejsce pracy, kup sprzęt, przygotuj porządną ofertę to wtedy pogadamy cwaniaku jeden.
3. Do pracy chodzisz na 8 godzin. Wyobrażasz sobie co by było gdyby po 8-miu godzinach zespół i kamerzyście się zwinęli, bo skończyli pracę. Obsługa wesela to nie tylko 11godzin grania (od 18.00 do 5.00) ale również co najmniej 2 godziny przygotowań przed i 1 godzina demontarzu po imprezie.
4. Przerwy w pracy? A ty myślisz, że przerwa pomiędzy piosenkami to taka ot sobie przerwa w której możesz sobie robić co chcesz? Jak przyjdzie podpity wójek i pierdzieli bez sensu? Żeby byc miłym trzeba przynbajmniej udawac że się go słucha. W przerwach trzeba przygotować rekwizyty do zabaw, teksty, nuty do grania. Sory ale w takiej "przerwie" czasem nawet nie ma czasu do kibelka skoczyć.
5. O pizzy... wiesz nawet gdybyś błędnie uważał się za pracodawcę zespołów, kamerzystów, kelnerów to powiem ci jedno. W każdej szanującej sie firmie, gości i pracowników podejmuje się przynjamniej kawą. TAKA JEST POLSKA TRADYCJA.
A JAK SNERZYSZ NA BUTELKĘ WODY - TO MOŻE WCALE NIE ORGANIZUJ WESELA.... BO SZKODA PIENIĘDZY
do Grajka
1. Jak ci do kieszeni nie zaglądam, więc się nie interesuj czy zespół zarabia dużo czy mało.
2. Fakt w pracy ci nikt jedzenia nie daje, bo pracujesz u kogoś na gotowym. Stwórz sobie sam miejsce pracy, kup sprzęt, przygotuj porządną ofertę to wtedy pogadamy cwaniaku jeden.
3. Do pracy chodzisz na 8 godzin. Wyobrażasz sobie co by było gdyby po 8-miu godzinach zespół i kamerzyście się zwinęli, bo skończyli pracę. Obsługa wesela to nie tylko 11godzin grania (od 18.00 do 5.00) ale również co najmniej 2 godziny przygotowań przed i 1 godzina demontarzu po imprezie.
4. Przerwy w pracy? A ty myślisz, że przerwa pomiędzy piosenkami to taka ot sobie przerwa w której możesz sobie robić co chcesz? Jak przyjdzie podpity wójek i pierdzieli bez sensu? Żeby byc miłym trzeba przynbajmniej udawac że się go słucha. W przerwach trzeba przygotować rekwizyty do zabaw, teksty, nuty do grania. Sory ale w takiej "przerwie" czasem nawet nie ma czasu do kibelka skoczyć.
5. O pizzy... wiesz nawet gdybyś błędnie uważał się za pracodawcę zespołów, kamerzystów, kelnerów to powiem ci jedno. W każdej szanującej sie firmie, gości i pracowników podejmuje się przynjamniej kawą. TAKA JEST POLSKA TRADYCJA.
A JAK SNERZYSZ NA BUTELKĘ WODY - TO MOŻE WCALE NIE ORGANIZUJ WESELA.... BO SZKODA PIENIĘDZY
Witam. Jak widzę te wszystkie popisy krasomówcze Panów z zespołów to mi się płakać chce. Zdaje się być prawdą , że zawziętość między muzykantami bo chyba z takimi mamy tu do czynienia nie zna granic. Po co te kłótnie i to jeszcze o jedzenie. Ludzie, zachowujcie się jak muzycy a nie jak grajkowie na miarę Janka . I jeszcze jedno, jeżeli ktoś spotyka się z zamawiającym i od razu widzi że ma do czynienia z burakiem to albo sam nim jest (swój pozna swego) albo do końca nie wie co klientowi oferuje. Jak powiedział jeden z moich znajomych muzyków weselnych: Panowie muzycy: na weselu my jesteśmy od grania jak d**pa od sr**a. I to jest prawda. Jak się komuś nie podobają warunki stawiane przez klienta to niech skończy z tym interesem. My jesteśmy dla klienta aby go zadowolić a nie klient dla nas. Na tym kończę i więcej się nie odezwę. Szkoda mojej klawiatury. Pozdrawiam wszystkich narzeczonych , muzyków i "gwiazdy"
Ty już nie bądź taki chojrak, bo jak przyjdzie do ciebie popieprzony klient, który sobie zażyczy żebys wystąpił w czarnym fraku z czerwoną muszką a o północy zatańczył na rurze a przez całe wesele śpiewał mu piosenki z baletu mongolskiego to co zrosbisz? weźmiesz takie zlecenie?
Klient nasz pan i owszem, ale wszystko ma swoje granice. Nie dajmy sie upokorzyć
Klient nasz pan i owszem, ale wszystko ma swoje granice. Nie dajmy sie upokorzyć
Wieśniak jesteś typowym burakiem I-wszej kategorii, i większość wypowiadających się tutaj to też pożalsięBoże gwiazdy, ale sceny regionalnej.
Jako kelnerka pracuję od wielu lat i ja też od razu potrafie rozpoznać czy grają bufony, buraki, sieroty czy pijaki. Zwykłe weselne zespoły, może prywatnie jesteście wielkimi muzykami, ale na weselu zwykłymi grajkami, zero samokrytyki, kultury i dyscypliny, za to wielkie oczekiwania, skargi, złośliwości, urażona ambicja. Na szczęscie moje spotkania z takimi asami są przeważnie jednorazowe, bo po takim występie nikt was nie poleci.
Chyba że robicie to sami, własnie tu na forum, jak często to widzę.
Jako kelnerka pracuję od wielu lat i ja też od razu potrafie rozpoznać czy grają bufony, buraki, sieroty czy pijaki. Zwykłe weselne zespoły, może prywatnie jesteście wielkimi muzykami, ale na weselu zwykłymi grajkami, zero samokrytyki, kultury i dyscypliny, za to wielkie oczekiwania, skargi, złośliwości, urażona ambicja. Na szczęscie moje spotkania z takimi asami są przeważnie jednorazowe, bo po takim występie nikt was nie poleci.
Chyba że robicie to sami, własnie tu na forum, jak często to widzę.
Witam
Niektóre państwa wypowiedzi, sugerują że państwo młodzi i goście są dla Was a nie na odwrót. Oczywiście, że orkiestry nie powinno się zostawiać bez poczęstunku i napojów, ale drodzy panowie i panie jesteście w pracy, a nie na proszonym obiedzie. Zamawianie pizzy itp. wiktuałów to brak kultury osobistej. Zgadzam się, że brak zapewnienia poczęstunku dla orkiestry to duży nietakt ze strony organizatorów (lokalu czy państwa młodych), ale to nie znaczy, że trzeba od razu reagować w chamski sposób. Czasami w natłoku spraw zwiazanych z przygotowaniami, można zapomnieć o pewnych sprawach i wtedy orkiestra może delikatnie zasugerować, że musi coś zjeść. Można też wozić ze soba zgrzewkę wody mineralnej i też nie będzie problemu. Co do wyzywania podchmielonych krewnych od buraków, to uważam, że taki krewny jest na weselu i ma prawo sobie wypić i poprosić państwa po raz setny, o powiedzmy, Przeżyj to sam, bo jest gościem i ma się bawić, a Wy jako orkiestra zobowiązaliście się taką zabawę zapewnić. Wesela maja to do siebie, że goście reprezentują różne klimaty muzyczne i różne poziomy intelektuale, a dobra orkiestra weselna ma to do siebie, że potrafi każdemu zapewnić udaną i niezapomnianą zabawę. Więc jeżeli się pństwu buraczano-podpite klimaty nie podobaja, to proszę się przenieść do filharmonii, ciekawa jestem, czy dyrekcja opery zapewni Wam bogate menu, a może zamówicie wtedy pizze? Pozdrawiam wszystkie zespoły, które traktują swoich klientów z szacunkiem.
Niektóre państwa wypowiedzi, sugerują że państwo młodzi i goście są dla Was a nie na odwrót. Oczywiście, że orkiestry nie powinno się zostawiać bez poczęstunku i napojów, ale drodzy panowie i panie jesteście w pracy, a nie na proszonym obiedzie. Zamawianie pizzy itp. wiktuałów to brak kultury osobistej. Zgadzam się, że brak zapewnienia poczęstunku dla orkiestry to duży nietakt ze strony organizatorów (lokalu czy państwa młodych), ale to nie znaczy, że trzeba od razu reagować w chamski sposób. Czasami w natłoku spraw zwiazanych z przygotowaniami, można zapomnieć o pewnych sprawach i wtedy orkiestra może delikatnie zasugerować, że musi coś zjeść. Można też wozić ze soba zgrzewkę wody mineralnej i też nie będzie problemu. Co do wyzywania podchmielonych krewnych od buraków, to uważam, że taki krewny jest na weselu i ma prawo sobie wypić i poprosić państwa po raz setny, o powiedzmy, Przeżyj to sam, bo jest gościem i ma się bawić, a Wy jako orkiestra zobowiązaliście się taką zabawę zapewnić. Wesela maja to do siebie, że goście reprezentują różne klimaty muzyczne i różne poziomy intelektuale, a dobra orkiestra weselna ma to do siebie, że potrafi każdemu zapewnić udaną i niezapomnianą zabawę. Więc jeżeli się pństwu buraczano-podpite klimaty nie podobaja, to proszę się przenieść do filharmonii, ciekawa jestem, czy dyrekcja opery zapewni Wam bogate menu, a może zamówicie wtedy pizze? Pozdrawiam wszystkie zespoły, które traktują swoich klientów z szacunkiem.
Muzyk, muzykant, grajek czy jak tam mnie nazwą, ujmy na honorze mi nie czyni. Na weselach bywa różnie. Ale wode mineralną tak na wszelki wypadek mam, bo co mi po coli, orężadzie czy kawie na stoliku.
Jeśli nie ma obiadu a i tak bywało, to żeby nie robić jakiejś afery, poprostu pytam kelnerów czy coś jest wogóle przewidziane dla zespołu. Z reguły przewidziany jest wtedy dla nas dostęp do bufetu z zimnymi a czasem nawet ciepłymi zakąskami. Bywało też że mieliśmy miec to czy to na stoliku , a nie dostaliśmy, to prędzej czy póżniej ktoś z rodziców zauważał i lokal naprawiał wpadkę. To wesele, nie ma co zaraz robić tragedii że czegoś się nie dostało, tylko zapytać kelnera, czy cos jest przewidziane, napewno sprawa sie wyjaśni. A Młodzi z rodzicami tego dnia też nie sa wstanie dopilnować wszystkiego, więc nie ma co się bulwersować albo mścić pizzą czy przygrywkami dla kucharek. Nawet tak jak pisze Cytrynka wystarczy jakaś dyskretna sugestia. Ale to co robicie, to wasza sprawa i o was świadczy. Zyczę sukcesów, szczególnie tym którzy sobie klientów wybierają i robia swoje i moga sobie pozwolić na lekceważenie wcinających sie gości czy nawet samych młodych. Kapelusza chylę.
Jeśli nie ma obiadu a i tak bywało, to żeby nie robić jakiejś afery, poprostu pytam kelnerów czy coś jest wogóle przewidziane dla zespołu. Z reguły przewidziany jest wtedy dla nas dostęp do bufetu z zimnymi a czasem nawet ciepłymi zakąskami. Bywało też że mieliśmy miec to czy to na stoliku , a nie dostaliśmy, to prędzej czy póżniej ktoś z rodziców zauważał i lokal naprawiał wpadkę. To wesele, nie ma co zaraz robić tragedii że czegoś się nie dostało, tylko zapytać kelnera, czy cos jest przewidziane, napewno sprawa sie wyjaśni. A Młodzi z rodzicami tego dnia też nie sa wstanie dopilnować wszystkiego, więc nie ma co się bulwersować albo mścić pizzą czy przygrywkami dla kucharek. Nawet tak jak pisze Cytrynka wystarczy jakaś dyskretna sugestia. Ale to co robicie, to wasza sprawa i o was świadczy. Zyczę sukcesów, szczególnie tym którzy sobie klientów wybierają i robia swoje i moga sobie pozwolić na lekceważenie wcinających sie gości czy nawet samych młodych. Kapelusza chylę.
Dobry tekst, dobry tekst. Jestem za. Dobrze cytrynko powiedziałaś. Podaj płetwę. Dopowiem tylko jedno . Grając jesteśmy w pracy. Kasujemy od młodych niemałe pieniądze za usługę więc jeżeli nawet się by zdażyło że o nas organizatorzy zapomną to chyba nas stać żeby zejsć do baru i coś tam sobie przekąsić. Są jednak zespoły, które grają całą noc za dwieście złotych na rozklekotanym sprzęcie, za żarcie i litra wódki... Ale to już zupełnie inna historia i inny wątek............. I zapewne aż takich GWIAZD tu nie ma. Chociaż jak mówi stare przysłowie pszczół w ulu: uderz w stół a resztę dopowiedz sobie sam. he hehe
...a co ma powiedziec kamerzysta ktory ląduje u Panny młodej o 8 rano bo miala takie zyczenie miec film od deski do deski, potem do salonu paznokci, potem do domu bo czeka juz wizarzystka, potem ubieranie panny mlodej, ogolne przygotowania i wszystko ma byc nakrecone, potem przyjezdza Pan mlody, blogoslawientwo, ewentualnie jakies ostatnie przygotowania i wyjazd do kosciola...mamyjuz 16.30 po mszy zyczenia itp, mamy godzine 18, Para młoda jedzie do studia na zdjecia, i oczywiscie chce zebykamerzysta nakrecil jak wchodza do studia, wychodza itp, w rezultacie ladujemy o 1930.- 20 w lokalu gdzie kamerzysta ma zostac np do godziny 2. i w tym momencie okazuje sie że nie ma nawet stolika i krzesla zeby 4 litery posadzic nie wspominając o jakiej kolwiek wodzie mineralnej czy cieplym posiłku.... i co ? mamy juz za sobą 12 godzin pracy, przed nami następne 6-7 godzin i jak tu nie wyjąc kanapek czy samemu nie zamowic jedzenia kiedy jest się tylko po sniadaniu zjedzonym o 7 rano???? W tym momencie to ma sie w dupie obciach jaki sie zrobi młodym.... to prawda w biurze nikt ci obiadku nie zapewni ale w biurze masz często mozliwośc zejsc do baru, wyjac swoje kanapki czy tez zamówi catering z dowozem do firmy i nikt jakoś nie uwaza tego za obciach.
Widze, że nie tylko orkiestra, ale i również kamerzysta boi się zapytać o posiłek i od razu woli przejść do ataku: jak wy tacy, to zobaczycie jakiego wstydu wam narobie! Drogi panie kamerzysto, kanapkę to pan może zjeść w samochodzie, w drodze do studio, plener, kościół, sala weselna, itd. Czytając takie wypowiedzi, aż się boję kogokolwiek zamawiać, bo jeszcze nieopatrznie się czymś narażę i albo orkiestra mnie oleje, albo pan kamerzysta nic ciekawego nie zmontuje, bo będzie głodny. Ludzie za Wasze usługi płacimy naprawdę duże pieniądze i mamy prawo wymagać przyjazdu o 8 rano, bo to nie są nasze fanaberie, tylko jeden z najważniejszych dni w naszym życiu.
No i krótko (przydługo!) dodam...
... właśnie dlatego już nie grywam.
Bo wprawdzie można nawet do "Córki Rybaka" podłożyć z*******ą solówę w rytmie bluesa...
... ale "nie da się" przeforsować żadnych zmian, bo "po co, skoro przecież jest dobrze".
A dobrze rzekomo jest, bo zespół jest świetny, tylko goście są głupi.
A nowy przebój to kolejny Krawczyk albo Demis Roussos.
A jak chcą coś innego, to niech spadają.
Nie pomaga nawet świadomość, że jak "klawiszowiec zrobi plus jeden", to i tak zagra się nie w B-dur, tylko w H-dur. Bez nutów. Od ręki.
Bo duma zespołu (lub jego szefa) to straszna rzecz. Nie mająca nic wspólnego z profesjonalizmem. Który każe być świetnym grajkiem na weselu u Irlandczyka, Kaszuba i Profesora.
Najgorzej to mieć tę straszną pewność, że po "Mery Lu" będzie "Baju Baj" i "Kamą Sawa" (nie łudźcie się, że przypomina to Mary Loo albo Comment Ca Va).
A wiecie co to jest? Żem balade sur laweni le keruwe la lękoni...
To jest horror. Nie równoważy go nawet idealnie zaimitowany cockney z
"I'll always look at the bright side of death //
Just before you draw your terminal breath".
OK, dla tych co nie wiedzą, o co mi chodzi - rutyna to straszna rzecz. Biada wam, zespoły, gdy was chwalą! Gdy bogowie chcą kogoś zniszczyć, to mu rozdymają DUMĘ.
A dla tych, którzy robią to tylko dla kasy... Zawsze wam płacą za mało i za rzadko, no nie?
Życzę miłego!
Mulder.
PS - obawiam się, że nader wąskie grono wielbicieli mojego zrzędzenia ochajtało się i głos mój jest głosem wołającego na puszczy. Rozmawia z echem pośród skał?
... właśnie dlatego już nie grywam.
Bo wprawdzie można nawet do "Córki Rybaka" podłożyć z*******ą solówę w rytmie bluesa...
... ale "nie da się" przeforsować żadnych zmian, bo "po co, skoro przecież jest dobrze".
A dobrze rzekomo jest, bo zespół jest świetny, tylko goście są głupi.
A nowy przebój to kolejny Krawczyk albo Demis Roussos.
A jak chcą coś innego, to niech spadają.
Nie pomaga nawet świadomość, że jak "klawiszowiec zrobi plus jeden", to i tak zagra się nie w B-dur, tylko w H-dur. Bez nutów. Od ręki.
Bo duma zespołu (lub jego szefa) to straszna rzecz. Nie mająca nic wspólnego z profesjonalizmem. Który każe być świetnym grajkiem na weselu u Irlandczyka, Kaszuba i Profesora.
Najgorzej to mieć tę straszną pewność, że po "Mery Lu" będzie "Baju Baj" i "Kamą Sawa" (nie łudźcie się, że przypomina to Mary Loo albo Comment Ca Va).
A wiecie co to jest? Żem balade sur laweni le keruwe la lękoni...
To jest horror. Nie równoważy go nawet idealnie zaimitowany cockney z
"I'll always look at the bright side of death //
Just before you draw your terminal breath".
OK, dla tych co nie wiedzą, o co mi chodzi - rutyna to straszna rzecz. Biada wam, zespoły, gdy was chwalą! Gdy bogowie chcą kogoś zniszczyć, to mu rozdymają DUMĘ.
A dla tych, którzy robią to tylko dla kasy... Zawsze wam płacą za mało i za rzadko, no nie?
Życzę miłego!
Mulder.
PS - obawiam się, że nader wąskie grono wielbicieli mojego zrzędzenia ochajtało się i głos mój jest głosem wołającego na puszczy. Rozmawia z echem pośród skał?
Droga cytrynko. Szanujący się i z pewnym poziomem kultury zespół ani kamerzysta nie powie ci wprost na weselu, że coś jest nie tak. To uroczystość młodych i nie warto moim zdaniem zawracać im głowy pierdołami ale... są ludzie i ludzie. Już w trakcie wstępnej rozmowy da się wyczuć klienta. Są tacy, którzy od początku nie wzbudzają żadnych wątpliwości, bo po kilku minutach rozmowy widac że to spoko goście. Takich nawet nie trzeba pytać (wręcz nawet nie wypada pytać) o to czy dostaniemy coś do jedzenia lub do picia albo czy będziemy mogli gdzieś usiąść, bo to dla nich normalne że obsługał też czasami chce chwile odsapnąć. Ale są i tacy których najchętniej spóściłbym ze schodów. Przyjeżdża taki gwiazdor z nastawieniem ja płacę ja wymagam i wymyśla. Taki koleś czy paniusia nie mają nawet zielonego pojęcia o tym jak się kręci czy gra wesele ale do powiedzenia mają najwięcej. Wymyślają, cudują a na końcu targują się jeszcze o 100zł. Dlatego pozbywam się takich klientów. Nie mam w zwyczaju oszukiwać ludzi. Jak mówię że coś da się zrobić, to zrobię, jak nie to nie. Co niektórzy opowiadają klientom że spełnią wszystkie ich życzenia bo przeciez grają i filmują dla młodych, a potem i tak robią po swojemu wbrew temu co z młodymi ustalili. Ja spaliłbym się ze wstydu gdyby podczas wesela podeszli do mnie młodzi i powiedzieli, panie a nie tak się umawialiśmy....
Doskonale pana rozumiem, niestety polskie społeczeństwo obrodziło ostatnio w osobniki typu: "ja płacę, ja wymagam", ale wydawało mi się, że rozmawiamy o sytuacji, gdzie umowa już dawno podpisana i na weselu okazuje się, że nie ma gdzie usiąść (biedny pan kamerzysta, który musiał zgodnie z umową, pojawić się o 8 rano u panny młodej), albo co gorsza, nie ma co zjeść. Z części powyższych wypowiedzi zrozumiałam, że strach przed rozmową z osobami kompetentnymi i odpowiedzialnymi za owe niedopatrzenia jest zbyt wielki i najlepiej zepsuć młodym wesele, chamskim traktowaniem gości, durnymi przygrywkami dla kucharek, czy zamawianiem fast foodu. Bo przez myśl nikomu nie przejdzie, że młodzi są tk zestresowani, że najzwyczajniej w świecie nie sprawdzili czy poczęstunek dla orkiestry czy kamerzysty podano. Owszem bywa tak, że młodzi oszczędzają na czym, w sumie powinnam napisać na kim się da i robią z siebie polskich panów Soprano, ale to nie oznacza, że trzeba zniżać się do ich poziomu. Na moim weselu orkiestra i kamerzysta bedą mieli osobny stolik przy scenie i dostaną dwa ciepłe posiłki, zimne zakąski, ciasto i napoje bez ograniczeń. Uzgodniłam to już z lokalem i mam nadzieję, że nikt nie będzie obrażony za to, że dostał mniej niż inni goście. Doskonale rozumiem, że wszystkich nie da się zadowolić w stu procentach, ale po powyższych wypowiedziach widać, kto przychodzi do pracy i chce ją wykonać jak najlepiej, a kto przychodzi się czepiać.
Ponownie się odezwę i sprostuję.
Durne przygrywki dla kucharek? To nie tak! Zrozumcie, proszę jedno, to sympatycznym podejściem zdobywa się zaufanie a nie tzw. głupimi wybrykami, których się później żałuje, prawda? To konkretna dedykacja, podziękowanie, serdeczny ukłon w stronę... pełny artyzm. Więcej wyobraźni (chociaż podoba mi się i na temat bo tak jak na początku pisałem i udalo mi się - podjudziłem i wyszlo szydło z worka kim kto jest!). Po to jesteśmy żeby grać i śpiewać a wszystko jak dobrze zrobione przynosi ze sobą szacunek. Doświadczam tego na własnej skórze i będę zagorzale bronił! Coś za coś!
Urwany z choinki i pijący Red Bull'a ;-).
Pozdrawiam.
Durne przygrywki dla kucharek? To nie tak! Zrozumcie, proszę jedno, to sympatycznym podejściem zdobywa się zaufanie a nie tzw. głupimi wybrykami, których się później żałuje, prawda? To konkretna dedykacja, podziękowanie, serdeczny ukłon w stronę... pełny artyzm. Więcej wyobraźni (chociaż podoba mi się i na temat bo tak jak na początku pisałem i udalo mi się - podjudziłem i wyszlo szydło z worka kim kto jest!). Po to jesteśmy żeby grać i śpiewać a wszystko jak dobrze zrobione przynosi ze sobą szacunek. Doświadczam tego na własnej skórze i będę zagorzale bronił! Coś za coś!
Urwany z choinki i pijący Red Bull'a ;-).
Pozdrawiam.
Nasze przygotowania do ślubu idą pełną parą, ale nie mamy jeszcze orkiestry. Niedawno byłam razem z narzeczonym u zespołu, który dwa lata temu świetnie zagrał u mojej przyjaciółki. Niestety, potem mieliśmy o nich same nieprzyjemne wieści: jedną znajomą parę wystawili do wiatru na miesiąc przed weselem, gdzieś wzięli pieniądze od gości za granie do 5 rano, chociaż w/g umowy mieli grać do tej właśnie godziny, gdzie indziej ciągle robili straszny śmietnik na swoim stoliku, na innym weselu naśmiewali się z tańczących gości, wytykając ich palcami i wyśmiali kogoś zamawiającego "Jesteś szalona", gdzieś okazywali dobitnie swoje oburzenie właśnie za nieco skromniejsze menu przewidziane dla nich... Mieliśmy nadzieję, że to tylko plotki, ale na spotkaniu z panami z zespołu od razu uwierzyliśmy we wszystkie te opowieści. Pokazali nam jako swoje demo, film z wesela, które uznali za beznadziejne, opowiedzieli nam wszystko, co tylko wiedzieli o gościach i młodej parze, opowieść okraszali suto epitetami w stylu "buraki".
Nie chcemy ich na swoim weselu, choćby byli jedyną orkiestrą w Polsce.
Szanowne zespoły!
Skoro bywacie na tym forum, to wiecie, jak ważnym wydarzeniem dla "młodych" i ich rodzin jest wesele! A może zapominacie o tym, skoro to jest dla Was tylko jedna z kilku imprez miesięcznie?
Pamiętajcie, że to od Was w dużej mierze zależy to, czy ten dzień będzie naprawdę udany!
A co do piosenek które "jesteście zmuszeni" grać, to sorry, panie M., ale możemy sobie lubić co innego, ale polskie wesele rządzi się swoimi prawami, i chociaż może nam to się nie podobać, to mamy wybór tylko przy pierwszym tańcu, i poprosić o Sinatrę albo Norah Jones. A potem już "prawy do lewego", bo inaczej wujkowie nie ruszą się od stołów i upiją się z żalu.
Halo!!!
Czy jest tu jakiś zespół, któremu można zaufać? Który umie zagrać "z jajem" polskie i zagraniczne przeboje, nie brzydzi się "komą sawa", ale też potrafi zaśpiewać jak Joe Cocker, rozbawić gości i jeszcze tego poczucia humoru wystarczy dla nich samych? I jeszcze wiedzący, co to znaczy takt i dobre wychowanie?
Nie chcemy ich na swoim weselu, choćby byli jedyną orkiestrą w Polsce.
Szanowne zespoły!
Skoro bywacie na tym forum, to wiecie, jak ważnym wydarzeniem dla "młodych" i ich rodzin jest wesele! A może zapominacie o tym, skoro to jest dla Was tylko jedna z kilku imprez miesięcznie?
Pamiętajcie, że to od Was w dużej mierze zależy to, czy ten dzień będzie naprawdę udany!
A co do piosenek które "jesteście zmuszeni" grać, to sorry, panie M., ale możemy sobie lubić co innego, ale polskie wesele rządzi się swoimi prawami, i chociaż może nam to się nie podobać, to mamy wybór tylko przy pierwszym tańcu, i poprosić o Sinatrę albo Norah Jones. A potem już "prawy do lewego", bo inaczej wujkowie nie ruszą się od stołów i upiją się z żalu.
Halo!!!
Czy jest tu jakiś zespół, któremu można zaufać? Który umie zagrać "z jajem" polskie i zagraniczne przeboje, nie brzydzi się "komą sawa", ale też potrafi zaśpiewać jak Joe Cocker, rozbawić gości i jeszcze tego poczucia humoru wystarczy dla nich samych? I jeszcze wiedzący, co to znaczy takt i dobre wychowanie?
Tequila powiedz gdzie grasz ten koncert, nie trzymaj nas w napięciu chcemy zakosztować tej uczty artystycznej w twoim wykonaniu. Prędzej czy póżniej i tak albo ty nie wytrzymasz i sie pochwalisz (bo chwalipięctwo i samouwielbienie lezy w twojej naturze) albo ktoś nam to napisze, gdzie ten wspaniały jedyny w swoim rodzaju band da czadu
Niktoś napisał(a):
> Stary wiedziałem że będziesz pierwszy, mam też nadzieje że
> Waldek mnie też nie zawiedzie. No i Kaśka vel Arky tez ostatnio
> bardzo aktywny, czekam na wasze wpisy i będzie komplet
Też się obawiam tego "kompletu". Ale może ukrywa tu się jeszcze ktoś, ale się wstydzi dołączyć do tego towarzystwa? Halo? Może chociaż na priva?
> Stary wiedziałem że będziesz pierwszy, mam też nadzieje że
> Waldek mnie też nie zawiedzie. No i Kaśka vel Arky tez ostatnio
> bardzo aktywny, czekam na wasze wpisy i będzie komplet
Też się obawiam tego "kompletu". Ale może ukrywa tu się jeszcze ktoś, ale się wstydzi dołączyć do tego towarzystwa? Halo? Może chociaż na priva?
O jaaa..to, co tu widzę, to żenujący wywód zdesperowanych ludzi, walczących o klienta .. panowie, nie tedy droga..czy wy na prawde nie macie nic lepszego do roboty, niż wzajemne oczernianie sie??
Dajcie sobie w koncu spokój z tą nachalna reklamą i wywodami, których się czytać nie da..
Tym, ktorzy szukaja zespolu, polecam lekture tego watku, by wiedzieli jakich zespolow unikac..
W glowie sie nie miesci, co wy tutaj wyprawiacie..
To jest WESELNIK a nie anonse..!!
Dajcie sobie w koncu spokój z tą nachalna reklamą i wywodami, których się czytać nie da..
Tym, ktorzy szukaja zespolu, polecam lekture tego watku, by wiedzieli jakich zespolow unikac..
W glowie sie nie miesci, co wy tutaj wyprawiacie..
To jest WESELNIK a nie anonse..!!
Umowa musi chronić obie strony. Nie rozumiem też, dlaczego wymagasz, aby ktoś nagle zapałał nieograniczonym zaufaniem do obcych ludzi. Jeżeli się usiądzie, napisze razem dobrą umowę, a potem jej przestrzega, to jest ogromna szansa, że zachowa się o sobie dobre zdanie. Dlaczego dobry zespół miałby się obawiać podpisania umowy?wieśniak napisał(a):
> Czy jest tu zespół któremu mozna zaufac? Odpowiedź brzmi NIE.
> Ludzie są ludźmi. Tak jak klienci nie ufają zespołom, tak
> zespoły nie ufają klientom. Proste!. Czy ktoś z was
> zdecydowałby się np. wziąć zespół bez podpisania z nim umowy?
> Niesądzę. Bo dzisiaj nikt nikomu nie ufa. TAKA JEST NASZA
> POLSKA
> Czy jest tu zespół któremu mozna zaufac? Odpowiedź brzmi NIE.
> Ludzie są ludźmi. Tak jak klienci nie ufają zespołom, tak
> zespoły nie ufają klientom. Proste!. Czy ktoś z was
> zdecydowałby się np. wziąć zespół bez podpisania z nim umowy?
> Niesądzę. Bo dzisiaj nikt nikomu nie ufa. TAKA JEST NASZA
> POLSKA