Widok
no właśnie oglądam wiadomości na Polsacie i tym mówią, no koments, aż szkoda słów na to
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
...bo koscioł chyba dązy do tego,by Polska byla krajem,w ktorym to wlasnie on ma najwyzsza władzę.
Ich niedoczekanie:PPPPPPPPPPPPPP
Dla mnie kosciół,a raczej jego reprezentanci to porażka na calej linii...
Niech najpierw zajmą sie obserwacją zycia swoich przedstawicieli (czyt.ksiezy i nie tylko),bo wielu z nich zyje w tak ciezkim grzechu i w takiej hipokryzji,ze az sie niedobrze robi.
No ale wiadomo....łatwiej widzieć u innych i osądzać zamiast najpierw zrobic porządek na swoim podwórku.
Ich niedoczekanie:PPPPPPPPPPPPPP
Dla mnie kosciół,a raczej jego reprezentanci to porażka na calej linii...
Niech najpierw zajmą sie obserwacją zycia swoich przedstawicieli (czyt.ksiezy i nie tylko),bo wielu z nich zyje w tak ciezkim grzechu i w takiej hipokryzji,ze az sie niedobrze robi.
No ale wiadomo....łatwiej widzieć u innych i osądzać zamiast najpierw zrobic porządek na swoim podwórku.
a ja mam troche inne zdanie, wlasciwie kompromis... powinno sie probowac z 2-3 zarodkami - zeby w razie czego nie trzeba bylo dokonywac selekcji i zabijac pozostalych. Wiem, ze przygotowanie zarodkow jest drogie dlatego zwykle przygotowuje sie ich wiecej i zabija te, ktore nie sa wykorzystane. Ale w koncu kompromis to kompromis!
co wazne, wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, ze to czy zarodek sie przyjmie i bedzie rozwijal tak na prawde nie zalezy od nas i lekarzy, czy nawet farmakologii - mozna podawac kobiecie milion tabletek a zarodek moze obumrzec i na odwrot. To, czy maluch bedzie sie rozwijal zalezy TYLKO od Boga.
Invitro - czemu nie (choc to troche egoistyczne, bo jest wiele malych dzieci, ktore czekaja na milosc, a jesli ktos ma niespozyte poklady matczynej/ojcowskiej milosci, to bez problemu pokocha inne dziecko) ale takei in vitro, ktore nie zabija innych zarodkow. Moze finansowo nieoplacalne - ale bez zabijania :) Rozwiazanie jest, kosciol sie nie przyczepi bo nie ma zabijania pozostalych zarodkow a to czy sie rozwinie - i tak zalezy od Boga.
co wazne, wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, ze to czy zarodek sie przyjmie i bedzie rozwijal tak na prawde nie zalezy od nas i lekarzy, czy nawet farmakologii - mozna podawac kobiecie milion tabletek a zarodek moze obumrzec i na odwrot. To, czy maluch bedzie sie rozwijal zalezy TYLKO od Boga.
Invitro - czemu nie (choc to troche egoistyczne, bo jest wiele malych dzieci, ktore czekaja na milosc, a jesli ktos ma niespozyte poklady matczynej/ojcowskiej milosci, to bez problemu pokocha inne dziecko) ale takei in vitro, ktore nie zabija innych zarodkow. Moze finansowo nieoplacalne - ale bez zabijania :) Rozwiazanie jest, kosciol sie nie przyczepi bo nie ma zabijania pozostalych zarodkow a to czy sie rozwinie - i tak zalezy od Boga.

Myślę,że to czy będzie się je niszczyć czy nie to i tak kościół będzie przeciw, ponieważ dla kościoła to że życie powstaje w warunkach klinicznych jest nie do przyjęcia. Dla kościoła liczy się dziecko niestety poczęte tylko po Bożemu trochę to smutne biorąc pod uwagę jak wiele par boryka się z problemem z zajściem w ciążę.
Ja osobiście jestem zdecydowanie za In Vitro, trzeba również brać pod uwagę to, że u zdrowych kobiet bardzo często zdarza się że zarodki również giną czego kobieta nawet często nie jest świadoma.
Ja osobiście jestem zdecydowanie za In Vitro, trzeba również brać pod uwagę to, że u zdrowych kobiet bardzo często zdarza się że zarodki również giną czego kobieta nawet często nie jest świadoma.
Dokładnie tak jak pisze Agusia, kościół potępia in vitro w ogóle, niezależnie od tego, czy się coś niszczy, a poza tym to mit z tym niszczeniem np. w Invictcie z tego co wiem, żadnych zarodków (oczywiście tych, które nadają się do zabiegu) się nie niszczy, oddaje się do badań lub "adopcji" dla innych par.
Wiesz, ale ciekawsze jest raczej to jak wiele par spełniłoby wymogi adopcyjne??? Połowa?
Biurokracja w naszym kraju jest taka by zniechęcić petenta do wszystkiego. Zresztą, to już jest dość osobista sprawa czy dwoje ludzi będzie kochać "cudze" dziecko, czy też nie.
A na in vitro wystarczy "uzbierać" kasę.
Biurokracja w naszym kraju jest taka by zniechęcić petenta do wszystkiego. Zresztą, to już jest dość osobista sprawa czy dwoje ludzi będzie kochać "cudze" dziecko, czy też nie.
A na in vitro wystarczy "uzbierać" kasę.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Ciekawe jest to ,ze wypowiadaja sie tu same przeciwniczki in vitro.
Moim zdaniem bardzo dobrze,ze Kosciol sie nie zgadza(zaraz chyba wszystkie na mnie wsiadziecie!!!).Ja tez jestem przeciwna.A Kosclol nic nikomu nie narzuca tylko publicznie wyraza swoje stanowisko w tej kwestii,i bardzo dobrze bo tez ma cos do powiedzenia w tym kraju a nie tyllo pan Tusk,ktory wlasnie piekna Irlandie nam stworzyl i sprzedaje Nasz Kraj Niemcom.Dlatego nie krytykujcie ksiezy bo nikt nie jest bez grzechu...a kazdy za swoje kiedys odpowie...
Moim zdaniem bardzo dobrze,ze Kosciol sie nie zgadza(zaraz chyba wszystkie na mnie wsiadziecie!!!).Ja tez jestem przeciwna.A Kosclol nic nikomu nie narzuca tylko publicznie wyraza swoje stanowisko w tej kwestii,i bardzo dobrze bo tez ma cos do powiedzenia w tym kraju a nie tyllo pan Tusk,ktory wlasnie piekna Irlandie nam stworzyl i sprzedaje Nasz Kraj Niemcom.Dlatego nie krytykujcie ksiezy bo nikt nie jest bez grzechu...a kazdy za swoje kiedys odpowie...
Kościół może wyrażać swoje zdanie, ale mieszanie tego z polityką to już narzucanie swojej woli. W końcu to oni nalegają na to by zakazać in vitro.
Przykre jest to, że osoby które nie mają rodzin, dzieci, takich problemów układają życie innym.
Przykre jest to, że osoby które nie mają rodzin, dzieci, takich problemów układają życie innym.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Kazimiero, szanuje tez i Twoje zdanie.
Ale: niedosc ze politycy wsadzaja swoje gile do zycia, to jeszcze dajesz przyzwolenie klerowi???To zaden argument!
Jak dla mnie- temat do bani- ta metoda dala szczescie wielu ludziom i tak zostanie i tak!.Ksieza musza cos robic, oprocz siedzenia po mszy w pubach i miejscach rozrywki:)
Ale: niedosc ze politycy wsadzaja swoje gile do zycia, to jeszcze dajesz przyzwolenie klerowi???To zaden argument!
Jak dla mnie- temat do bani- ta metoda dala szczescie wielu ludziom i tak zostanie i tak!.Ksieza musza cos robic, oprocz siedzenia po mszy w pubach i miejscach rozrywki:)
Nie mam zamiaru wypowiadać się za lub przeciw in vitro.
Weszłam tutaj po to, żeby napisać, że każdy człowiek, którego kwestia zastosowania metody in vitro dotyczy osobiście powinien sam zdecydować, czy jest to zgodne z jego sumieniem i normami etycznymi/moralnymi według których żyje. Ani państwo, ani rząd, ani sąsiad, czy rodzina nie mają prawa decydować i wyrażać subiektywnych opini w takich przypadkach. Powinna to być tylko i wyłącznie sprawa i decyzja pary, która chce spróbować metody in vitro.
Weszłam tutaj po to, żeby napisać, że każdy człowiek, którego kwestia zastosowania metody in vitro dotyczy osobiście powinien sam zdecydować, czy jest to zgodne z jego sumieniem i normami etycznymi/moralnymi według których żyje. Ani państwo, ani rząd, ani sąsiad, czy rodzina nie mają prawa decydować i wyrażać subiektywnych opini w takich przypadkach. Powinna to być tylko i wyłącznie sprawa i decyzja pary, która chce spróbować metody in vitro.
Kazimiera odpowiedz mi tylko na jedno pytanie czy miałaś problem z zajściem w ciążę???
Syty głodnego nigdy nie zrozumie...
Owszem są ludzie,którzy adoptują i chylę im czoła za samą decyzję a potem za cierpliwośc w długim procesie adopcyjnym.
Niie mogłam zajśc w ciążę,leczyłam się ( na szczęście z pozytywnym skutkiem) i wiem jedno - cierpienie kobiety,która pragnie miec WŁASNE dziecko a nie może jest ogromne i nie zrozumie tego nikt kto sam tego nie doświadczy.
Księża po pierwsze nie posiadają dzieci a co za tym idzie nie znają tego uczucia,chęci,pragnienia,nie mają instynktu macierzyńskiego więc są ostatnimi osobami,którzy powinni decydowac w tej sprawie.
Dlaczego hasło in vitro kojarzy się wyłącznie z zabijaniem zarodków??? Przecież ta metoda daje życie a nie odbiera!!!
A co by było gdyby taki zagorzały przeciwnik tej metody dowiedział się,że sam został poczęty w ten sposób? Bo ja byłabym wdzieczna matce,że tyle przeszła i wycierpiała aby dac mi życie (bo zabieg in vitro to nie relaks w SPA)
A na koniec - skoro mieszamy w to Boga... skoro dał nam rozum,umiejętności i taki postęp medycyny aby pomagac parom pragnącym miec dziecko to chyba nie ma nic przeciwko temu ale najlepiej zasłaniac się Bogiem a prawda jest taka,że nasz kraj nie stac na jakiekolwiek dopłaty czy refundację in vitro i bronią się jak mogą aby nie zalegalizowac tej metody wspomaganego rozrodu pomimo,że niepłodnośc staje się chorobą cywilizacyjną i wszyscy kłapią o niżu demograficznym.
Syty głodnego nigdy nie zrozumie...
Owszem są ludzie,którzy adoptują i chylę im czoła za samą decyzję a potem za cierpliwośc w długim procesie adopcyjnym.
Niie mogłam zajśc w ciążę,leczyłam się ( na szczęście z pozytywnym skutkiem) i wiem jedno - cierpienie kobiety,która pragnie miec WŁASNE dziecko a nie może jest ogromne i nie zrozumie tego nikt kto sam tego nie doświadczy.
Księża po pierwsze nie posiadają dzieci a co za tym idzie nie znają tego uczucia,chęci,pragnienia,nie mają instynktu macierzyńskiego więc są ostatnimi osobami,którzy powinni decydowac w tej sprawie.
Dlaczego hasło in vitro kojarzy się wyłącznie z zabijaniem zarodków??? Przecież ta metoda daje życie a nie odbiera!!!
A co by było gdyby taki zagorzały przeciwnik tej metody dowiedział się,że sam został poczęty w ten sposób? Bo ja byłabym wdzieczna matce,że tyle przeszła i wycierpiała aby dac mi życie (bo zabieg in vitro to nie relaks w SPA)
A na koniec - skoro mieszamy w to Boga... skoro dał nam rozum,umiejętności i taki postęp medycyny aby pomagac parom pragnącym miec dziecko to chyba nie ma nic przeciwko temu ale najlepiej zasłaniac się Bogiem a prawda jest taka,że nasz kraj nie stac na jakiekolwiek dopłaty czy refundację in vitro i bronią się jak mogą aby nie zalegalizowac tej metody wspomaganego rozrodu pomimo,że niepłodnośc staje się chorobą cywilizacyjną i wszyscy kłapią o niżu demograficznym.
a mnie ciekawi dlaczego tak wkurzacie sie na kosciol ... sama mialam problem z zajsciem w ciaze, przezylam jedno poronienie i jestem w ciazy zagrozonej wiec raczej wiem, co to znaczy walczyc o dziecko ... i moze dopiero takie przezycia i takie doswiadczenia sa w stanie otworzyc oczy na bardziej metafizyczna nizli medyczna/biologiczna strone ciazy ...
1. mowiac o tym, ze w kobiecie tez gina zarodki czesto o tym nie wiedzac nie mozna porownywac tego do zabijania niewykorzystanych zarodkow, poniewaz w pierwszej sytuacj idecyduje Bog, a w drugiej czlowiek. Jesli zycie odbiera Bog - ma do tego prawo, czlowiek nie. Mysle, ze gdyby zrezygnowac z przygotowywania tylu zarodkow i wyeliminowac fakt "pozbywania sie ich", kosciol sposcil by z tonu.
2. wierzcie mi, dla osoby, ktora pragnie dziecka, ma niesporzyta milosc matczyna czy ojcowska, nie ma roznicy czy jest to dziecko wlasne biologicznie czy adopotowane - prawdziwa niespozyta milosc matczyna na takie rzeczy nie zwraca uwagi ... chyba ze mylimy ja z miloscia egoistyczna, samolubna. wiem co mowie, bo tez zastanawialismy sie nad adopcja i co wiecej, nie zrezygnujemy z niej, bo i tak nie bede mogla miec kolejnego dziecka.
3. jesli piszecie, ze in vitro powinno byc kwestia sumienia, to dlaczego panstwo ma za to placic? jest tyle dzieci, ktore szukaja milosci i domu! piszecie, ze proces adopcyjny jest dlugi i zmudny...owszem...wiec egositycznie nalezy podejsc do sprawy i wybrac najkrotsza droge?
4. wy wkurzacie sie na kosciol ... kosciol nie jest idealny i czesto mnie tez wkurza, nie uznaje go za wyrocznie ... ale skoro wy mozecie miec TAKIE zdanie, to dlaczego tak ostentacyjnie krytykujecie INNY poglad?
5. aha, i jeszcze jedno. Bog dal czlowiekowi rozum, zdolnosci i wolna wole...nie wszystko co czlowiek stworzyl i czlowiek robi jesr sluszne. ot chocby bomba atomowa, kalasznikow czy inne ... czlowiek ma wolna wole i to on ponosi odpowiedzialnosc za swoje czyny, co nie oznacza, ze Bog sie pod tym podpisuje.
6. nie jestem przeciwniczka in vitro. tak jak napisalam - warto znalezc KOMPROMIS czyli zrezygnowanie z przygotowywania kilku/kilkunastu zarodkow i ograniczenie ich do 1-3, bo w razie czego, nawet jak te 3 sie przyjma, kobieta bez problemu moze urodzic trojaczki. Poniewaz przygotowanie zarodkow jest bardzo drogie, zwykle przygotowuje sie ich powyzej 3 a reszte zabija, wiec ograniczmy to i juz. Moze to nie jest finansowo oplacalne, ale obie strony musza z czegos zrezygnowac zeby byl KOMPROMIS.
7. Asiula ... lezalam 2 tyg w klinice rozrodczosci i endokrynologii ginekologicznej w bialymstoku - tam, gdzie pod okiem prof Szamotowicza dokonano pierwszego udanego zabiegu in vitro w Polsce. Na sasiednich lozkach lezaly dziewczyny po zabiegu - nie jest to SPA ale cierpienia tez nie bylo. Stymulacja hormonalna nie jest bolesna a pobranie komorek jednorazowym nakluciem, ktore - jak same twierdzily - nie bolalo a bylo po prostu nieprzyjemne. Sama inseminacja tez nie boli. Jest to obciazenie psychiczne - ale takie samo jak dla kobiety, ktora po poronieniu znow stara sie o dziecko. Po kilku godzinach od inseminacji pacjentki wypisywane sa do domu! a to, czy zarodek sie przyjmie i bedzie sie rozwijal nie zalezy juz od nikogo (dla wierzacych - tylko od Boga). Taki stres przezywa KAZDA kobieta po poronieniu - strach czy kolejna beta wzrosnie, strach czy nie zobaczy plamek krwi na bieliznie, czy na usg bedzie widoczne serduszko. Wybacz mi, ale duzo bardziej cierpia kobiety, ktore przechodza zagrozona ciaze niz te, ktore przezyly invitro - tutaj nie liczy sie w jaki sposob dziecko zostalo poczete, ale jak przebiega ciaza ...
Przykre, ze kobiety, ktore urodzily dziecko albo sa w ciazy, ktore doswiadczyly lub doswiadczaja cudu narodzin ... sa tak ... zaslepione, ze nie potrafia tego cudu dostrzec ... ale jak widac, zeby zdobyc taka wrazliwosc trzeba najpierw doswiadczyc nieco mniej przyjemnych rzeczy ...
1. mowiac o tym, ze w kobiecie tez gina zarodki czesto o tym nie wiedzac nie mozna porownywac tego do zabijania niewykorzystanych zarodkow, poniewaz w pierwszej sytuacj idecyduje Bog, a w drugiej czlowiek. Jesli zycie odbiera Bog - ma do tego prawo, czlowiek nie. Mysle, ze gdyby zrezygnowac z przygotowywania tylu zarodkow i wyeliminowac fakt "pozbywania sie ich", kosciol sposcil by z tonu.
2. wierzcie mi, dla osoby, ktora pragnie dziecka, ma niesporzyta milosc matczyna czy ojcowska, nie ma roznicy czy jest to dziecko wlasne biologicznie czy adopotowane - prawdziwa niespozyta milosc matczyna na takie rzeczy nie zwraca uwagi ... chyba ze mylimy ja z miloscia egoistyczna, samolubna. wiem co mowie, bo tez zastanawialismy sie nad adopcja i co wiecej, nie zrezygnujemy z niej, bo i tak nie bede mogla miec kolejnego dziecka.
3. jesli piszecie, ze in vitro powinno byc kwestia sumienia, to dlaczego panstwo ma za to placic? jest tyle dzieci, ktore szukaja milosci i domu! piszecie, ze proces adopcyjny jest dlugi i zmudny...owszem...wiec egositycznie nalezy podejsc do sprawy i wybrac najkrotsza droge?
4. wy wkurzacie sie na kosciol ... kosciol nie jest idealny i czesto mnie tez wkurza, nie uznaje go za wyrocznie ... ale skoro wy mozecie miec TAKIE zdanie, to dlaczego tak ostentacyjnie krytykujecie INNY poglad?
5. aha, i jeszcze jedno. Bog dal czlowiekowi rozum, zdolnosci i wolna wole...nie wszystko co czlowiek stworzyl i czlowiek robi jesr sluszne. ot chocby bomba atomowa, kalasznikow czy inne ... czlowiek ma wolna wole i to on ponosi odpowiedzialnosc za swoje czyny, co nie oznacza, ze Bog sie pod tym podpisuje.
6. nie jestem przeciwniczka in vitro. tak jak napisalam - warto znalezc KOMPROMIS czyli zrezygnowanie z przygotowywania kilku/kilkunastu zarodkow i ograniczenie ich do 1-3, bo w razie czego, nawet jak te 3 sie przyjma, kobieta bez problemu moze urodzic trojaczki. Poniewaz przygotowanie zarodkow jest bardzo drogie, zwykle przygotowuje sie ich powyzej 3 a reszte zabija, wiec ograniczmy to i juz. Moze to nie jest finansowo oplacalne, ale obie strony musza z czegos zrezygnowac zeby byl KOMPROMIS.
7. Asiula ... lezalam 2 tyg w klinice rozrodczosci i endokrynologii ginekologicznej w bialymstoku - tam, gdzie pod okiem prof Szamotowicza dokonano pierwszego udanego zabiegu in vitro w Polsce. Na sasiednich lozkach lezaly dziewczyny po zabiegu - nie jest to SPA ale cierpienia tez nie bylo. Stymulacja hormonalna nie jest bolesna a pobranie komorek jednorazowym nakluciem, ktore - jak same twierdzily - nie bolalo a bylo po prostu nieprzyjemne. Sama inseminacja tez nie boli. Jest to obciazenie psychiczne - ale takie samo jak dla kobiety, ktora po poronieniu znow stara sie o dziecko. Po kilku godzinach od inseminacji pacjentki wypisywane sa do domu! a to, czy zarodek sie przyjmie i bedzie sie rozwijal nie zalezy juz od nikogo (dla wierzacych - tylko od Boga). Taki stres przezywa KAZDA kobieta po poronieniu - strach czy kolejna beta wzrosnie, strach czy nie zobaczy plamek krwi na bieliznie, czy na usg bedzie widoczne serduszko. Wybacz mi, ale duzo bardziej cierpia kobiety, ktore przechodza zagrozona ciaze niz te, ktore przezyly invitro - tutaj nie liczy sie w jaki sposob dziecko zostalo poczete, ale jak przebiega ciaza ...
Przykre, ze kobiety, ktore urodzily dziecko albo sa w ciazy, ktore doswiadczyly lub doswiadczaja cudu narodzin ... sa tak ... zaslepione, ze nie potrafia tego cudu dostrzec ... ale jak widac, zeby zdobyc taka wrazliwosc trzeba najpierw doswiadczyc nieco mniej przyjemnych rzeczy ...

Kosiciół super wyraża swoje zdanie tak jak cholerny Rydzyk który twierdzi że ksiądz moze wypic alkohol i potem jezdzic autkiem, przeciez to nic strasznego. Jakiś absurd. Każdy ma prawo do własnego zdania i czynów. Ja jestem za in vitro.
Wybacz mi, ale duzo bardziej cierpia kobiety, ktore przechodza zagrozona ciaze niz te, ktore przezyly invitro - z tym stwierdzeniem sie nie zgodze.
Wybacz mi, ale duzo bardziej cierpia kobiety, ktore przechodza zagrozona ciaze niz te, ktore przezyly invitro - z tym stwierdzeniem sie nie zgodze.
HaniuB
"wierzcie mi, dla osoby, ktora pragnie dziecka, ma niesporzyta milosc matczyna czy ojcowska, nie ma roznicy czy jest to dziecko wlasne biologicznie czy adopotowane - prawdziwa niespozyta milosc matczyna na takie rzeczy nie zwraca uwagi ... chyba ze mylimy ja z miloscia egoistyczna, samolubna."
Dla mnie różnica pomiędzy dzieckiem własnym i adoptowanym jest ogromna.Pomimo tego,co przeszłam nie chciałabym adoptowac dziecka i proszę nie pisz,że z tego powodu moja miłośc do mojego dziecka jest samolubna i egoistyczna bo to by było bardzo krzywdzące w stosunku do mnie i uczuc jakimi darzę swoją córkę.
Ja zwyczajnie nie chciałam dziecka dla samego faktu posiadania,ja chciałam/pragnęłam swoje własne,nasze z krwi i kości.
Nie wiem jakie byłoby moje zdanie na ten temat gdybym do dziś nie miała własnego,może by mi się zmieniło ale w momencie walki o ciążę i urodzenie swojego dziecka adopcja nie wchodziła w grę.
I wkurza mnie do dziś tekst - no jak nie możesz to zaadoptuj przecież jest tyle czekających w domach dziecka.
A skoro ja nie chcę,pragnę sama byc w ciąży doświadczyc cudu narodzin i miec wpływ na jego wychowanie od chwili narodzin to mam do tego prawo.
Tak samo jak mają prawo ludzie do adopcji skoro tego pragną i tak jak już pisałam chylę czoła bo to jest i trudna decycja i trudna droga.
"Na sasiednich lozkach lezaly dziewczyny po zabiegu - nie jest to SPA ale cierpienia tez nie bylo."
A dla mnie faszerowanie się chemią,zabieg pobierania jajeczek,transfer zarodka i cała otoczka laboratoryjnego i pozbawionego intymności procesu byłaby ogromnym cierpieniem ale gdybym nie była w stanie zajśc naturalnie i przede wszystkim byłoby mnie na to stac podjęłabym się tego dla cudu jakim była dla mnie ciąża i narodziny dziecka.
"5. aha, i jeszcze jedno. Bog dal czlowiekowi rozum, zdolnosci i wolna wole...nie wszystko co czlowiek stworzyl i czlowiek robi jesr sluszne. ot chocby bomba atomowa, kalasznikow czy inne ... czlowiek ma wolna wole i to on ponosi odpowiedzialnosc za swoje czyny, co nie oznacza, ze Bog sie pod tym podpisuje."
Każdy z nas odpowiada za swoje czyny,jestem wierząca,miałabym dylemat moralny stojąc przed wyborem in vitro (właśnie głównie z powodu tych wielu zarodków,które mogą aczkolwiek nie muszą powstac przy pierwszej próbie) ale chciałabym aby pozwolono mi decydowac czy mam się poddac temu zabiegowi bo to ja - jeśli już mowa o Bogu będę przed Nim odpowiadac za to co zrobiłam.
"wierzcie mi, dla osoby, ktora pragnie dziecka, ma niesporzyta milosc matczyna czy ojcowska, nie ma roznicy czy jest to dziecko wlasne biologicznie czy adopotowane - prawdziwa niespozyta milosc matczyna na takie rzeczy nie zwraca uwagi ... chyba ze mylimy ja z miloscia egoistyczna, samolubna."
Dla mnie różnica pomiędzy dzieckiem własnym i adoptowanym jest ogromna.Pomimo tego,co przeszłam nie chciałabym adoptowac dziecka i proszę nie pisz,że z tego powodu moja miłośc do mojego dziecka jest samolubna i egoistyczna bo to by było bardzo krzywdzące w stosunku do mnie i uczuc jakimi darzę swoją córkę.
Ja zwyczajnie nie chciałam dziecka dla samego faktu posiadania,ja chciałam/pragnęłam swoje własne,nasze z krwi i kości.
Nie wiem jakie byłoby moje zdanie na ten temat gdybym do dziś nie miała własnego,może by mi się zmieniło ale w momencie walki o ciążę i urodzenie swojego dziecka adopcja nie wchodziła w grę.
I wkurza mnie do dziś tekst - no jak nie możesz to zaadoptuj przecież jest tyle czekających w domach dziecka.
A skoro ja nie chcę,pragnę sama byc w ciąży doświadczyc cudu narodzin i miec wpływ na jego wychowanie od chwili narodzin to mam do tego prawo.
Tak samo jak mają prawo ludzie do adopcji skoro tego pragną i tak jak już pisałam chylę czoła bo to jest i trudna decycja i trudna droga.
"Na sasiednich lozkach lezaly dziewczyny po zabiegu - nie jest to SPA ale cierpienia tez nie bylo."
A dla mnie faszerowanie się chemią,zabieg pobierania jajeczek,transfer zarodka i cała otoczka laboratoryjnego i pozbawionego intymności procesu byłaby ogromnym cierpieniem ale gdybym nie była w stanie zajśc naturalnie i przede wszystkim byłoby mnie na to stac podjęłabym się tego dla cudu jakim była dla mnie ciąża i narodziny dziecka.
"5. aha, i jeszcze jedno. Bog dal czlowiekowi rozum, zdolnosci i wolna wole...nie wszystko co czlowiek stworzyl i czlowiek robi jesr sluszne. ot chocby bomba atomowa, kalasznikow czy inne ... czlowiek ma wolna wole i to on ponosi odpowiedzialnosc za swoje czyny, co nie oznacza, ze Bog sie pod tym podpisuje."
Każdy z nas odpowiada za swoje czyny,jestem wierząca,miałabym dylemat moralny stojąc przed wyborem in vitro (właśnie głównie z powodu tych wielu zarodków,które mogą aczkolwiek nie muszą powstac przy pierwszej próbie) ale chciałabym aby pozwolono mi decydowac czy mam się poddac temu zabiegowi bo to ja - jeśli już mowa o Bogu będę przed Nim odpowiadac za to co zrobiłam.
Ja mam mieszane uczucia, co do tej metody. Długo staraliśmy się o dziecko i in vitro również braliśmy pod uwagę. Mój mąż jest niewierzący i dla niego nie było problemu. Moje sumienie nie pozwalało mi na ten zabieg. Jeżeli twierdzimy, że jesteśmy osobami wierzącymi, przyjeliśmy wiarę kościoła katolickiego, która mówi, że życie powstaje zaraz po zapłodnieniu, to nie możemy opowiadać się za in vitro, czy aborcją, bo tak nam jest wygodnie. Tak samo kościół, nawet jakby chciał, nie może popierać tej metody, bo byłoby to sprzeczne z jego doktryną. Nie potępiam nikogo, kto poddał się in vitro, bo jestem w stanie zrozumieć ogromne pragnienie posiadania dziecka, ale śmieszy mnie krytyka kościoła, który nie może już wygłaszać swoich poglądów.
Ja jestem osobą wierzącą i praktykującą i nie mam mieszanych uczuć, dla mnie i miliona innych par to może być jedyna szansa. Mam sama znajomych którzy mają upragnione dziecko dzięki in-vitro i nie wydaje mi się żeby Bóg ich potępiał za to co zrobili, za to, że zostali rodzicami i doświadczyli cudu narodzin swojego dziecka. Oni się od Boga nie odwrócili i jestem pewna, że ON od nich również się nie odwróci.
Co do adopcji osobiście nie mam nic przeciwko temu (dażę wielkim szacunkiem osoby które się na to zdecydowały) ale nie dla wszystkich jest to łatwa decyzja, zresztą nie oszukujmy się, procedury są takie, że raczej się ludzi zniechęca do tego.
A jeszcze co do kwesti długich starań, to trudna i ciężka droga i pomimo faktu, że jak piszecie inseminacja to chwilka i kobieta zaraz idzie do domu to kto tego nie przeżył to nie ma pojęcia o czym mówi, nie wie jak ciężko psychicznie i emocjonalnie borykać się z problemem bezpłodności, a pozatym to także ingerencja w organizm. Więc nie jest to takie proste i przyjemne jak się co niektórym wydaje.
Każdy ma prawo do własnego zdania i każdy ma swoje sumienie, ale dla mnie osobiście taka ingerencja kościoła w ten temat jest zdecydowanie za duża.
Co do adopcji osobiście nie mam nic przeciwko temu (dażę wielkim szacunkiem osoby które się na to zdecydowały) ale nie dla wszystkich jest to łatwa decyzja, zresztą nie oszukujmy się, procedury są takie, że raczej się ludzi zniechęca do tego.
A jeszcze co do kwesti długich starań, to trudna i ciężka droga i pomimo faktu, że jak piszecie inseminacja to chwilka i kobieta zaraz idzie do domu to kto tego nie przeżył to nie ma pojęcia o czym mówi, nie wie jak ciężko psychicznie i emocjonalnie borykać się z problemem bezpłodności, a pozatym to także ingerencja w organizm. Więc nie jest to takie proste i przyjemne jak się co niektórym wydaje.
Każdy ma prawo do własnego zdania i każdy ma swoje sumienie, ale dla mnie osobiście taka ingerencja kościoła w ten temat jest zdecydowanie za duża.
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Ja będę jednak stać na stanowisku, że Kośćiół w naszym państwie nie wyraża opinii, a ja NARZUCA. To taka instytucja, która oczywiście nie może mieć innego zdania, niż ma, ale powinna je tylko MIEĆ. Czy my żyjemy w państwie wyznaniowym??
A druga sprawa - jest coś takiego jak empatia. Ja zawsze pragnęłam dzieci i potrafię się postawić w sytuacji osób, które mieć ich nie mogą, w jakiejś małej tylko części, ale potrafię... i to, że nie miałam problemów nie oznacza rónież, że nie doceniam mojej ciąży, bądź nie umiem spojrzeć na nią metafizycznie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego miałoby tak być?? To dla mnie największy cud i mój największy sukces... dlatego nigdy nie mogłabym odmówić komukolwiek jakiegokolwiek prawa do przeżywania tych chwil...
A druga sprawa - jest coś takiego jak empatia. Ja zawsze pragnęłam dzieci i potrafię się postawić w sytuacji osób, które mieć ich nie mogą, w jakiejś małej tylko części, ale potrafię... i to, że nie miałam problemów nie oznacza rónież, że nie doceniam mojej ciąży, bądź nie umiem spojrzeć na nią metafizycznie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego miałoby tak być?? To dla mnie największy cud i mój największy sukces... dlatego nigdy nie mogłabym odmówić komukolwiek jakiegokolwiek prawa do przeżywania tych chwil...
dodam kilka słów - teraz tyle krzyczy się o tolerancji - bądźmy więc też tolerancyjni wobec Kościoła, a nie wymagajmy tylko tolerancji dla siebie.
Kościół ma prawo wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie, nikt mu tego prawa nie powinien odmawiać, co nie oznacza oczywiście, że wszyscy muszą się z nim zgadzać.
I jeszcze jedno: trzeba pamiętać w tej całej gonitwie za ciążą, że dziecko to DAR, a nie coś, co się "należy"
Kościół ma prawo wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie, nikt mu tego prawa nie powinien odmawiać, co nie oznacza oczywiście, że wszyscy muszą się z nim zgadzać.
I jeszcze jedno: trzeba pamiętać w tej całej gonitwie za ciążą, że dziecko to DAR, a nie coś, co się "należy"
a nikt nie pomyślał,że te zarodki i tak by umarły a tak część z nich ma szansę być, dla mnie to jest tak samo jak w organiźnmie człowieka tylko poza nim, Tak to by te osoby się nie urodziły w ogóle. Życie jest cudem i dlaczego pozbawiać kobiety, które chcą tego. Adpotowane to nie to samo. Można pokochać dziecko adoptowane ale zupełnie inna jest więź z dzieckiem, które stanowi naprawdę część nas samych.
Długo zastanawiałam się, czy napisać tutaj to, o czym myślę od początku powstania tego wątku, przez wzgląd na to, żeby nie zostało to odebrane jako próba oskarżania kogokolwiek i żeby nikt nie poczuł się zaatakowany.
Trudno rozmawiać o in vitro, kiedy nie ma się problemów takiej natury. Sama nie miałam problemu z zajściem w ciążę i nie potrafię powiedzieć, co by było gdyby... Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie w przypadku, kiedy nie mogłabym mieć własnych dzieci i dlatego daleka jestem od oceniania, co jest dobre a co złe w tej kwestii.
Nasuwa mi się tylko jedna myśl, ale proszę, nie odbierajcie tego jako jakikolwiek atak. Wiele z Was pisze, że to, czy ktoś chce in vitro czy też nie powinno być jego (i jego sumienia) indywidualną sprawą, że powinien mieć prawo do decydowania o tym, jak należy w tej sytuacji postąpić i zrobić to w zgodzie z samym / samą sobą.
Po co nam w takim razie jakiekolwiek prawo? Może wyjdźmy wszyscy z założenia, że będziemy postępować w zgodzie ze swoim sumieniem - niech ci, którzy chcą mordować robią to (bo tak im podpowiada sumienie), ci, którzy chcą gwałcić - niech gwałcą, pijaństwo niech będzie dopuszczone dla tych, których sumienie nie ma nic przeciwko, narkotyki, eutanazja, in vitro... długo można by wymieniać.
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, bo to było tylko takie moje pierwsze skojarzenie, ale nie mogłam się powstrzymać. Jak rozstrzygnąć tę kwestię? Jak nie stworzyć precedensu dla innych czynów "zgodnych z sumieniem"? Może źle rozumuję?
Trudno rozmawiać o in vitro, kiedy nie ma się problemów takiej natury. Sama nie miałam problemu z zajściem w ciążę i nie potrafię powiedzieć, co by było gdyby... Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie w przypadku, kiedy nie mogłabym mieć własnych dzieci i dlatego daleka jestem od oceniania, co jest dobre a co złe w tej kwestii.
Nasuwa mi się tylko jedna myśl, ale proszę, nie odbierajcie tego jako jakikolwiek atak. Wiele z Was pisze, że to, czy ktoś chce in vitro czy też nie powinno być jego (i jego sumienia) indywidualną sprawą, że powinien mieć prawo do decydowania o tym, jak należy w tej sytuacji postąpić i zrobić to w zgodzie z samym / samą sobą.
Po co nam w takim razie jakiekolwiek prawo? Może wyjdźmy wszyscy z założenia, że będziemy postępować w zgodzie ze swoim sumieniem - niech ci, którzy chcą mordować robią to (bo tak im podpowiada sumienie), ci, którzy chcą gwałcić - niech gwałcą, pijaństwo niech będzie dopuszczone dla tych, których sumienie nie ma nic przeciwko, narkotyki, eutanazja, in vitro... długo można by wymieniać.
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, bo to było tylko takie moje pierwsze skojarzenie, ale nie mogłam się powstrzymać. Jak rozstrzygnąć tę kwestię? Jak nie stworzyć precedensu dla innych czynów "zgodnych z sumieniem"? Może źle rozumuję?
asiula i stokrotka ... mozecie miec inne zdanie od mojego i okey ... ale pod zadnym wzgledem nie zgodze sie, ze kobiety poddane in vitro bardziej cierpia niz te z zagrozona ciaza ... po invitro mozna miec ciaze niezagrozona (tak czy siak dostaje sie progesteron przez pierwszy trymestr ciazy). wierzcie mi, ze jednorazowe "niemile" przezycie transferu zarodka jest niepowatrzalne z dlugotrwalym, prawie 9-miesiecznym strachem w zagrozonej ciazy!!!
nie wnikam, czy ktoras z was to przechodzila, ale wierzcie mi, dlugotrwaly strach jest duzo bardziej trudny niz jednorazowy!!! ciagle lezenie plackiem, wstawanie tylko do wc, niemoznosc siedzenia czy chodzenia, kazdorazowe sprawdzanie papieru toaletowego przy wizycie w toalecie, dodatkowe badania, kontrole co 2 tygodnie czy szyjka jeszcze wytrzyma, powracanie do szpitala, posladki opuchniete od strzykawek, zoladek podrazniony od setek tabletek... nie wiem co wymaga od nas wiekszego poswiecenia ... jednorazowy zabieg czy ciagla, permanetna walka i permanenty strach ...
jest to najcudowniejsze poswiecenie i choc pelne bolu i strachu, to za cos takiego mozna dziekowac rodzicom ... a nie za sposob poczecia ...
co do adopcji, to nie mowmy, ze nie mamy wplywu na to, kim bedzie dziecko. Owszem, czesc naszego zachowania dyktuja geny, czesc przezycia w zyciu plodowym, ale spora czesc dyktuja warunki srodowiskowe - czyli my. Nie generalizujmy, ze dzieci z domow dziecka zawsze beda patologiczne, bo zwiekszone ryzyko patologii nie jest rownoznaczne z tym, ze tak bedzie.
A skad wiecie, ze wasze dziecko nie bedzie mialo sklonnosci do psychopatii? schizofrenii? mordowania? Genetyka udowodnila, ze jesli w obu rodzinach wystepowal UTAJONY gen i akyrat oboje go macie, to u waszego dziecka moze sie on UAKTYWNIC. Tak vczesto bywa tez z wadami genetycznymi, ze choc w obu rodzinach nie bylo jakies wady, to nagle u waszego dziecka ona moze byc - wlasnie dlatego, ze dwa utajone geny sie spotkaly.... Takze nigdy niczego nie mozecie byc pewni. I potencjalnie jest na swiecie sporo osob z roznymi tendencjami...ale...o dziwo nigdy moga nie ujawnic, bo wplyw na nas ma takze nasze WYCHOWANIE. Polecam tu ksiazki z zakresu socjologii i psychologii klinicznej - ciekawe, bo sama studiowalam.
Aha... nie wiem czemu obie dziewczyny przyrownujecie mnie do ojca Rydzyka, skoro ja sama uwazam go za zlo wcielone. To ze mam INNE zdanie od was - ktorego bronie TAK SAMO zaciekle jak WY SWOJEGO - nie oznacza, ze jestem nim. A z drugiej strony ... skoro wy tak bardzo jestescie przekonane o slusznosci swojego zdania i tak w nie zaslepione - to moze WY jestescie ojciem Rydzykiem? w koncu jego cecha charakterystyczna jest wszechwiedza....
takze prosze nie obrazajmy sie na siebie za to samo - kazdy moze wyrazac swoje zdanie i przytaczac swoje argumenty. a to, ze obie strony robia to zarliwie, to chyba naturalne przy takim temacie.
nie wnikam, czy ktoras z was to przechodzila, ale wierzcie mi, dlugotrwaly strach jest duzo bardziej trudny niz jednorazowy!!! ciagle lezenie plackiem, wstawanie tylko do wc, niemoznosc siedzenia czy chodzenia, kazdorazowe sprawdzanie papieru toaletowego przy wizycie w toalecie, dodatkowe badania, kontrole co 2 tygodnie czy szyjka jeszcze wytrzyma, powracanie do szpitala, posladki opuchniete od strzykawek, zoladek podrazniony od setek tabletek... nie wiem co wymaga od nas wiekszego poswiecenia ... jednorazowy zabieg czy ciagla, permanetna walka i permanenty strach ...
jest to najcudowniejsze poswiecenie i choc pelne bolu i strachu, to za cos takiego mozna dziekowac rodzicom ... a nie za sposob poczecia ...
co do adopcji, to nie mowmy, ze nie mamy wplywu na to, kim bedzie dziecko. Owszem, czesc naszego zachowania dyktuja geny, czesc przezycia w zyciu plodowym, ale spora czesc dyktuja warunki srodowiskowe - czyli my. Nie generalizujmy, ze dzieci z domow dziecka zawsze beda patologiczne, bo zwiekszone ryzyko patologii nie jest rownoznaczne z tym, ze tak bedzie.
A skad wiecie, ze wasze dziecko nie bedzie mialo sklonnosci do psychopatii? schizofrenii? mordowania? Genetyka udowodnila, ze jesli w obu rodzinach wystepowal UTAJONY gen i akyrat oboje go macie, to u waszego dziecka moze sie on UAKTYWNIC. Tak vczesto bywa tez z wadami genetycznymi, ze choc w obu rodzinach nie bylo jakies wady, to nagle u waszego dziecka ona moze byc - wlasnie dlatego, ze dwa utajone geny sie spotkaly.... Takze nigdy niczego nie mozecie byc pewni. I potencjalnie jest na swiecie sporo osob z roznymi tendencjami...ale...o dziwo nigdy moga nie ujawnic, bo wplyw na nas ma takze nasze WYCHOWANIE. Polecam tu ksiazki z zakresu socjologii i psychologii klinicznej - ciekawe, bo sama studiowalam.
Aha... nie wiem czemu obie dziewczyny przyrownujecie mnie do ojca Rydzyka, skoro ja sama uwazam go za zlo wcielone. To ze mam INNE zdanie od was - ktorego bronie TAK SAMO zaciekle jak WY SWOJEGO - nie oznacza, ze jestem nim. A z drugiej strony ... skoro wy tak bardzo jestescie przekonane o slusznosci swojego zdania i tak w nie zaslepione - to moze WY jestescie ojciem Rydzykiem? w koncu jego cecha charakterystyczna jest wszechwiedza....
takze prosze nie obrazajmy sie na siebie za to samo - kazdy moze wyrazac swoje zdanie i przytaczac swoje argumenty. a to, ze obie strony robia to zarliwie, to chyba naturalne przy takim temacie.

a ciekawe co by kosciol powiedzial na taka teorie:
ja jako oosba wierzaca wierze,ze Bóg tak pokierował medycyną i naukowcami,ze wymyslono invitro po to,aby ludzie ktorzy nie moga miec wlasnych dzieci-mogli je posiadac i byc szczesliwi.
Ciekawe czy Bóg ma oby napewno takie samo podejscie do tematu jak kler :P...
ja jako oosba wierzaca wierze,ze Bóg tak pokierował medycyną i naukowcami,ze wymyslono invitro po to,aby ludzie ktorzy nie moga miec wlasnych dzieci-mogli je posiadac i byc szczesliwi.
Ciekawe czy Bóg ma oby napewno takie samo podejscie do tematu jak kler :P...
Osobiscie jestem przeciwna in vitro i inseminacji-uważam,że dziecko powinno być poczęte z miłościa...teraz posypie si ęna mnie grad obelg.
Niech sie sypie.
Jestem katoliczką - i nei uznaje czegoś takiego jak katolik praktykujacy czy nie. Ten, kto nei praktykuje to po prostu nie katolik.
Wypowiadacie się bardzo mądrze nt. in vitro czy inseminacji...a czy ktoraś z Was poczytała wnikliwie o naprotechnilogii...? Zapewne nie. Bądź słyszała, że dzwonią ale nie do końca wie w którym kościele.
Jestem dobrze po 30, nie mamy dzieci...ale jeśli nie uda nam sięmieć swoich własnych to będziemy chcieli stworzyć dom jakiemuś dzieciątku adoptowanemu.
Betrisko, nie mam skali porownawczej-milość do dziecka bilogicznego czy adoptowanego...ale widzialam łzy szczescia w oczch 3 koleżanek, ktore po calej procedurze in vitro/inseminacyjnej zdecydowaly sie na adopcje. Dziś szczęsliwe są i dzieci i rodzice adopcyjni:)
Haniu, dziekuje za ten tekst-pieknie, mądrze napisałaś:)
Pozdrawiam
Niech sie sypie.
Jestem katoliczką - i nei uznaje czegoś takiego jak katolik praktykujacy czy nie. Ten, kto nei praktykuje to po prostu nie katolik.
Wypowiadacie się bardzo mądrze nt. in vitro czy inseminacji...a czy ktoraś z Was poczytała wnikliwie o naprotechnilogii...? Zapewne nie. Bądź słyszała, że dzwonią ale nie do końca wie w którym kościele.
Jestem dobrze po 30, nie mamy dzieci...ale jeśli nie uda nam sięmieć swoich własnych to będziemy chcieli stworzyć dom jakiemuś dzieciątku adoptowanemu.
Betrisko, nie mam skali porownawczej-milość do dziecka bilogicznego czy adoptowanego...ale widzialam łzy szczescia w oczch 3 koleżanek, ktore po calej procedurze in vitro/inseminacyjnej zdecydowaly sie na adopcje. Dziś szczęsliwe są i dzieci i rodzice adopcyjni:)
Haniu, dziekuje za ten tekst-pieknie, mądrze napisałaś:)
Pozdrawiam
"mnie grad obelg.
Niech sie sypie"
Bez przesady,nie zauważyłam w wątku obelg... i bynajmniej nie zamierzam.
".ale jeśli nie uda nam sięmieć swoich własnych to będziemy chcieli stworzyć dom jakiemuś dzieciątku adoptowanemu."
Twoja decyzja i ją szanuję.Masz wybór - daj również wybór kobiecie,która nie chce adoptowac a chce skorzystac z metody in vitro,która jakby nie było jest wykonywana w naszym kraju.
Uwierz mi,że Twoje zdanie mogłoby się zmienic diametralnie po kilku latach bezkutecznej walki o dziecko.
Czego rzecz jasna nie życzę...
"3 koleżanek, ktore po calej procedurze in vitro/inseminacyjnej zdecydowaly sie na adopcje."
Jednak próbowały wszystkiego a dopiero potem zdecydowały się na adopcję....
Niech sie sypie"
Bez przesady,nie zauważyłam w wątku obelg... i bynajmniej nie zamierzam.
".ale jeśli nie uda nam sięmieć swoich własnych to będziemy chcieli stworzyć dom jakiemuś dzieciątku adoptowanemu."
Twoja decyzja i ją szanuję.Masz wybór - daj również wybór kobiecie,która nie chce adoptowac a chce skorzystac z metody in vitro,która jakby nie było jest wykonywana w naszym kraju.
Uwierz mi,że Twoje zdanie mogłoby się zmienic diametralnie po kilku latach bezkutecznej walki o dziecko.
Czego rzecz jasna nie życzę...
"3 koleżanek, ktore po calej procedurze in vitro/inseminacyjnej zdecydowaly sie na adopcje."
Jednak próbowały wszystkiego a dopiero potem zdecydowały się na adopcję....
"poddane in vitro bardziej cierpia niz te z zagrozona ciaza .."
Cierpienie - pojęcie względne i każdy inaczej i z innego powodu będzie cierpiał.
Gdy nie mogę zajśc w ciążę to skupiam się na tym problemie i szukam rozwiązania,ratunku i pomocy w tej kwestii ponieważ ciąża czy to spokojna czy zagrożona jest wtedy wciąż w sferze marzeń.
Kobieta niepłodna/bezpłodna na pewno zamieniła by się z taką,która jest w ciąży zagrożonej nawet za cenę leżenia 9 miesięcy w łóżku,co tygodniowych badań brania leków czy zastrzyków.
Niepłodnośc - dochodzi do rozmiarów choroby cywilizacyjnej,jeszcze nie tak dawno nie wiele par się z nią borykało,jeśli już to przyczyna często leżała po stronie kobiety dziś niestety w bardzo wielu przypadkach dotyka również mężczyzn lub obojga jednocześnie a wiadomo,że leczenie mężczyzny jest trudne i często bezskuteczne a właśnie inseminacja czy in vitro to jedyna droga do zajścia w ciążę i posiadania potomstwa.
Dlaczego więc nie leczyc,nie wspomagac się w/w metodami?
Haniu - załóżmy (czego oczywiście nie życzę) dowiadujesz się,że masz nowotwór.Co w tej sytuacji zrobisz? Pomyślisz no trudno Bóg tak chciał więc położę się i umrę... nie, napewno będziesz korzystała z wszelkiego rodzaju leków,zabiegów i metod ratujących życie.
Tak samo kobieta niepłodna wykorzysta wszystko co przyniósł rozwój i medycyna i będzie próbowała.
Porównujecie broń atomową,narkotyki,eutanazję,mordy i gwałty (jako rzeczy,na które Bóg nie ma wpływu a są ogólnie zakazane,nieprzyzwolone) do in vitro ale istnieje pewna jak dla mnie ogromna i zasadnicza różnica - powyższe życie zabijają,in vitro życie daje......
Popełniamy chyba jednak zasadniczy błąd mieszając w to Boga... otóż Kościół to instytucja,kler/księża ludzie tacy jak my,oni mają tylko głosic naukę i życ zgodnie z przykazaniami(czego często nie robią) a za swoje czyny zostaną tak samo osądzeni przed Bogiem jak my ludzie świeccy.
Często jest tak,że zabierający głos w tej sprawie księża czy politycy nie mają bladego pojęcia na czym dokładnie in vitro polega,utarło się hasło - in vitro=zabijanie zarodków.A przecież te zarodki się przechowuje i "zabiera" chcąc zajśc ponownie w ciążę,można je również oddac do adopcji.
"co do adopcji, to nie mowmy, ze nie mamy wplywu na to, kim bedzie dziecko."
Oczywiście,że mamy i to nawet ogromny wpływ.
Wcale nie napisałam,że nie chcę adoptowac ponieważ z takiego dziecka wyrośnie morderca czy psychopata - bzdura kompletna.
Nie chcę adoptowac bo nie chcę wychowywac obcego dziecka,chcę miec swoje własne,poczęte przeze mnie i mojego męża,noszone pod moim sercem i urodzone przeze mnie.Chcę doświadczyc cudu narodzin i miec wpływ na kształtowanie osobowości i wychowanie tego małego człowieka od chwil narodzin.
I proszę nie powtarzaj,że to egoizm i samolubstwo bo z tym się kompletnie nie zgadzam.
Na tym kończę tę dyskusję.
Dobranoc.
Cierpienie - pojęcie względne i każdy inaczej i z innego powodu będzie cierpiał.
Gdy nie mogę zajśc w ciążę to skupiam się na tym problemie i szukam rozwiązania,ratunku i pomocy w tej kwestii ponieważ ciąża czy to spokojna czy zagrożona jest wtedy wciąż w sferze marzeń.
Kobieta niepłodna/bezpłodna na pewno zamieniła by się z taką,która jest w ciąży zagrożonej nawet za cenę leżenia 9 miesięcy w łóżku,co tygodniowych badań brania leków czy zastrzyków.
Niepłodnośc - dochodzi do rozmiarów choroby cywilizacyjnej,jeszcze nie tak dawno nie wiele par się z nią borykało,jeśli już to przyczyna często leżała po stronie kobiety dziś niestety w bardzo wielu przypadkach dotyka również mężczyzn lub obojga jednocześnie a wiadomo,że leczenie mężczyzny jest trudne i często bezskuteczne a właśnie inseminacja czy in vitro to jedyna droga do zajścia w ciążę i posiadania potomstwa.
Dlaczego więc nie leczyc,nie wspomagac się w/w metodami?
Haniu - załóżmy (czego oczywiście nie życzę) dowiadujesz się,że masz nowotwór.Co w tej sytuacji zrobisz? Pomyślisz no trudno Bóg tak chciał więc położę się i umrę... nie, napewno będziesz korzystała z wszelkiego rodzaju leków,zabiegów i metod ratujących życie.
Tak samo kobieta niepłodna wykorzysta wszystko co przyniósł rozwój i medycyna i będzie próbowała.
Porównujecie broń atomową,narkotyki,eutanazję,mordy i gwałty (jako rzeczy,na które Bóg nie ma wpływu a są ogólnie zakazane,nieprzyzwolone) do in vitro ale istnieje pewna jak dla mnie ogromna i zasadnicza różnica - powyższe życie zabijają,in vitro życie daje......
Popełniamy chyba jednak zasadniczy błąd mieszając w to Boga... otóż Kościół to instytucja,kler/księża ludzie tacy jak my,oni mają tylko głosic naukę i życ zgodnie z przykazaniami(czego często nie robią) a za swoje czyny zostaną tak samo osądzeni przed Bogiem jak my ludzie świeccy.
Często jest tak,że zabierający głos w tej sprawie księża czy politycy nie mają bladego pojęcia na czym dokładnie in vitro polega,utarło się hasło - in vitro=zabijanie zarodków.A przecież te zarodki się przechowuje i "zabiera" chcąc zajśc ponownie w ciążę,można je również oddac do adopcji.
"co do adopcji, to nie mowmy, ze nie mamy wplywu na to, kim bedzie dziecko."
Oczywiście,że mamy i to nawet ogromny wpływ.
Wcale nie napisałam,że nie chcę adoptowac ponieważ z takiego dziecka wyrośnie morderca czy psychopata - bzdura kompletna.
Nie chcę adoptowac bo nie chcę wychowywac obcego dziecka,chcę miec swoje własne,poczęte przeze mnie i mojego męża,noszone pod moim sercem i urodzone przeze mnie.Chcę doświadczyc cudu narodzin i miec wpływ na kształtowanie osobowości i wychowanie tego małego człowieka od chwil narodzin.
I proszę nie powtarzaj,że to egoizm i samolubstwo bo z tym się kompletnie nie zgadzam.
Na tym kończę tę dyskusję.
Dobranoc.
Są jednak pewne granice używania rozumu. Człowiek nie tylko dobre rzeczy wymyśla, ale i złe. A tam, gdzie chodzi o życie ludzkie - a raczej o jego "tworzenie" - trzeba być bardzo ostrożnym, bo można się mocno zagalopować. Od in vitro niedaleka droga do modyfikacji kodu genetycznego dziecka (bo skoro możemy stworzyć sobie dziecko idealne - bez chorób, słabości,"braków" - to czemu nie?), czy nawet pozaustrojowego "chowu" płodu (bo nie trzeba być w ciąży, przeżywać porodu) itd.
Jeszcze raz powtórzę - dziecko to DAR od Boga.
Jeszcze raz powtórzę - dziecko to DAR od Boga.
Popieram Niusie w 100%-dziecko to Dar od Boga i tylko Bog decyduje czy ma sie ono urodzic czy nie.A jesli komus z jakichs powodow dziecko nie bylo dane to moze naprawde warto pomyslec nad adopcja.
A jesli dla co niektorych z Was Kosciol to instytucja to czemu wiekszosc z Was brala sluby koscielne?Przysiegalyscie Bogu czy ksiedzu?Po co zatem chrzcic dzieci?Zeby tesciowa byla zadowolona?
A jesli dla co niektorych z Was Kosciol to instytucja to czemu wiekszosc z Was brala sluby koscielne?Przysiegalyscie Bogu czy ksiedzu?Po co zatem chrzcic dzieci?Zeby tesciowa byla zadowolona?
Ja wiem, że sumienie to obiektywna sprawa. Natomiast nie trzeba być katolikiem czy jakiegokolwiek wyznania by wiedzeć co jest złe a co dobre. Od tego mieliśmy rodziców by nam to wpajali przez x lat. Natomiast decyzje co do mojego życia chcę zostawić sobie.
Rozumiem, dlaczego kościół ma takie a nie inne zdanie. Co nie oznacza, że wszyscy muszą je mieć. Jesteśmy państwem świeckim, i tak się składa, że część Polaków nie uczestniczy w życiu Kościoła. Więc dlaczego ma dostosować się do tego co mówi kler?
Rozumiem, dlaczego kościół ma takie a nie inne zdanie. Co nie oznacza, że wszyscy muszą je mieć. Jesteśmy państwem świeckim, i tak się składa, że część Polaków nie uczestniczy w życiu Kościoła. Więc dlaczego ma dostosować się do tego co mówi kler?
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
kazimiera masz rację..., ale nie chodzi tu o uogólnianie kościoła..., ja mam na myśli księży tylko i wyłącznie..., nawet jeżeli idę do kościoła to po to aby poczuć się "jakoś inaczej" bo tak własnie się czuję po wyjściu z niego, a księża to swoją drogą... ..., myślałam, że walnę głową w ścianę jak dowiedziałam się , że ksiądz Rydzyk ma już swoją sieć komórkową :)
nie jedyny Rydzyk jest księdzem... Zło jest głośne i jeden zły ksiądz/lekarz/prawnik/ może być znany na całą Polskę i rzutować na opinię o swoich "kolegach po fachu", ale są też inni - tysiące prawdziwych pasjonatów z powołania, o których się nie mówi - bo i po co? Świat karmi się tylko tanią sensacją.
a ja się cieszę, że mamy rozdzielność państwa i Kościoła, bo i tak wiele osób uważa, że Kościół za dużo "każe" i się wtrąca. Najlepszym wyjściem byłoby zabronić Kościołowi istnieć na ziemiach polskich - wtedy by dopiero był płacz i pełne kościoły ;) (jak to było np za komuny - z resztą wiadomo - jak trwoga to do Boga - może mamy za dobrze?)
Ale nie każdy chce należeć do jakiegokolwiek Kościoła. Chcę żyć w świeckim kraju, i mieć swobodę. Dla mnie Kościół to instytucja tylko i wyłącznie. Więc dlaczego ksiądz ma mieć prawo by ingerować w świecką politykę państwa?
Ja szanuję decyzję wierzących. I nie krytykuję ich wyboru. Nie zdecydują się na in vitro w potrzebie. Ok.
Natomiast ja chcę mieć wybór. Mi ksiądz do życia nie jest potrzebny. A rozliczę się wyłącznie przed Bogiem.
Ponadto uważam, że osoba która przez całe życie stosowała się do 10 przykazań Bożych, ale tylko ten jeden raz przekroczyła granicę i zastosowała metodę invitro będzie miała mniej na sumieniu, niż ksiądz pedofil, czy cudzołożnik. Bo niestety ale w większości parafii znajdziemy teraz piękne ciasteczka, co na mieście koloratką się nie szczycą.
Ja szanuję decyzję wierzących. I nie krytykuję ich wyboru. Nie zdecydują się na in vitro w potrzebie. Ok.
Natomiast ja chcę mieć wybór. Mi ksiądz do życia nie jest potrzebny. A rozliczę się wyłącznie przed Bogiem.
Ponadto uważam, że osoba która przez całe życie stosowała się do 10 przykazań Bożych, ale tylko ten jeden raz przekroczyła granicę i zastosowała metodę invitro będzie miała mniej na sumieniu, niż ksiądz pedofil, czy cudzołożnik. Bo niestety ale w większości parafii znajdziemy teraz piękne ciasteczka, co na mieście koloratką się nie szczycą.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
ja jestem osobą wierzącą i praktykującą, ale również samodzielnie myślącą.
co do in vitro, to osobiście mam bardzo mieszane uczucia. nie wiem, czy bym się na taki zabieg kiedykolwiek zdecydowała. na dzień dzisiejszy raczej nie.
rozumiem stanowisko Kościoła co do obaw odnośnie niszczenia zarodków i się z nim zgadzam. rozumiem obawy, o których pisała Nusia i również zgadzam się z nimi.
sądzę też, że człowiekowi potrzeba trochę pokory wobec świata, bo inaczej zapędzimy się zbyt daleko.
natomiast nie rozumiem, co jest złego akurat w samym zapłodnieniu pozaustrojowym (nie mówiąc już o inseminacji).
jest to zwykła lekarska, naukowa metoda, pomagająca nie w spełnianiu zachcianek, ale w chorobie, bo tak można nazwać niepłodność. i to chorobie zataczającej coraz szersze kręgi.
i naprawdę, mimo najszczerszych chęci, nie potrafię zrozumieć, co w tym jest złego. patrząc na to w sposób taki, że złe jest dlatego, bo to Bóg ma decydować o ciąży bądź nie, jesteśmy tylko o krok od stwierdzenia, że to Bóg ma decydować o zdrowiu bądź nie - a zatem wszelkie leczenie byłoby złem, przeszczepy etc.
jeśli środowisko, w którym żyjemy - i ten cały postęp - wpłynęło w taki a nie inny sposób na naszą płodność, to równolegle do tego znaleźliśmy pewne sposoby, aby sobie z tym radzić - również poprzez ten postęp. jest to pewien naturalny mechanizm w świecie...
i o ile rozumiem stanowisko Kościoła jego walkę o nie niszczenie zarodków - bo to podobna sprawa jak w przypadku aborcji - o tyle samą walkę przeciwko in vitro i - niestety - usiłowanie narzucenia swojego zdania na ten temat uważam za nie na miejscu w państwie, w którym żyją ludzie o różnych przekonaniach...
jeśli jest to złe wg etyki Kościoła- to niech to pozostanie w sumieniu jego wiernych - bo nie widzę w tym zła ogólnego, w wymiarze etycznym i ponadreligijnym. moim zdaniem jest to trochę podobna sytuacja jak w przypadku środków antykoncepcyjnych.
ale to tylko moje zdanie. i kto wie, być może czegoś po prostu nie rozumiem.
i jeszcze jedno - Haniu - życzę Ci z całego serca szczęśliwego przebiegu ciąży - ale nie licytuj się, co jest trudniejsze i cięższe. decyzja o in vitro poprzedzona jest najczęściej latami starań, rozczarowań i cierpień, i nawet jeśli ostatecznie to "tylko zabieg", to jest on tylko kulminacją serii wcześniejszych wydarzeń.
co do in vitro, to osobiście mam bardzo mieszane uczucia. nie wiem, czy bym się na taki zabieg kiedykolwiek zdecydowała. na dzień dzisiejszy raczej nie.
rozumiem stanowisko Kościoła co do obaw odnośnie niszczenia zarodków i się z nim zgadzam. rozumiem obawy, o których pisała Nusia i również zgadzam się z nimi.
sądzę też, że człowiekowi potrzeba trochę pokory wobec świata, bo inaczej zapędzimy się zbyt daleko.
natomiast nie rozumiem, co jest złego akurat w samym zapłodnieniu pozaustrojowym (nie mówiąc już o inseminacji).
jest to zwykła lekarska, naukowa metoda, pomagająca nie w spełnianiu zachcianek, ale w chorobie, bo tak można nazwać niepłodność. i to chorobie zataczającej coraz szersze kręgi.
i naprawdę, mimo najszczerszych chęci, nie potrafię zrozumieć, co w tym jest złego. patrząc na to w sposób taki, że złe jest dlatego, bo to Bóg ma decydować o ciąży bądź nie, jesteśmy tylko o krok od stwierdzenia, że to Bóg ma decydować o zdrowiu bądź nie - a zatem wszelkie leczenie byłoby złem, przeszczepy etc.
jeśli środowisko, w którym żyjemy - i ten cały postęp - wpłynęło w taki a nie inny sposób na naszą płodność, to równolegle do tego znaleźliśmy pewne sposoby, aby sobie z tym radzić - również poprzez ten postęp. jest to pewien naturalny mechanizm w świecie...
i o ile rozumiem stanowisko Kościoła jego walkę o nie niszczenie zarodków - bo to podobna sprawa jak w przypadku aborcji - o tyle samą walkę przeciwko in vitro i - niestety - usiłowanie narzucenia swojego zdania na ten temat uważam za nie na miejscu w państwie, w którym żyją ludzie o różnych przekonaniach...
jeśli jest to złe wg etyki Kościoła- to niech to pozostanie w sumieniu jego wiernych - bo nie widzę w tym zła ogólnego, w wymiarze etycznym i ponadreligijnym. moim zdaniem jest to trochę podobna sytuacja jak w przypadku środków antykoncepcyjnych.
ale to tylko moje zdanie. i kto wie, być może czegoś po prostu nie rozumiem.
i jeszcze jedno - Haniu - życzę Ci z całego serca szczęśliwego przebiegu ciąży - ale nie licytuj się, co jest trudniejsze i cięższe. decyzja o in vitro poprzedzona jest najczęściej latami starań, rozczarowań i cierpień, i nawet jeśli ostatecznie to "tylko zabieg", to jest on tylko kulminacją serii wcześniejszych wydarzeń.
A propos moich kolezanek,ktore adoptowaly dzieci - tak, rpzeszly droge z in vitro i inseminacja...ale dzis zaluja. Dwie z nich podeszly do 2 prob i powiedzialy pas.
Medullah...a czemu z przekąsem takie stwierdzenie?
Ja zwolennikow nie atakowalam.
Szanujmy sie nawzajem...chociaż Ty masz na pewno inne zdanie:)
Medullah...a czemu z przekąsem takie stwierdzenie?
Ja zwolennikow nie atakowalam.
Szanujmy sie nawzajem...chociaż Ty masz na pewno inne zdanie:)
englein napisala:
"Osobiscie jestem przeciwna in vitro i inseminacji-uważam,że dziecko powinno być poczęte z miłościa...teraz posypie si ęna mnie grad obelg."
No jesli uwazasz,ze miłośc objawia sie tylko w akcie seksualnym to "gratuluje...." :/
Podejrzewam,iz ludzie,ktorzy nie moga normalnie począć dziecka maja w sobie o wiele wiecej miłości niz ci,dla ktorych tylko akt seksualny jest argumentem,ze ludzie sie kochają.
Jestes przykladem typowego myslenia"moherowego"...
A wiesz kim dla mnie jest katolik?
-To ktos kto potrafi postawic sie w sytuacji innego czlowieka,ale to jest wielka sztuka.Niestety zagorzali praktykujący katolicy jej nie potrafią.Najłatwiej jest oceniac,"zbluzgać"...itd
A wiesz czym najbardziej charakeryzuja sie zagorzale praktykujacy katolicy w Polsce?
Ano tym,ze w kosciele udają wrecz świetych,a gdy z niego wydą,to najchetniej" nóz by drugiemu w plecy wbili!"
Oczywiscie nie mam na mysli tu personalnie Twojej osoby,ale niestety tak wlasnie zachowuje sie ogólnie mowiac polski wielce praktykujacy katolik.
Na wymioty mi sie zbiera jak to widze i slysze...
Hipokryci...
Wiara katolicka nie polega głównie na bieganiu do kościoła,a to potrafią najlepiej.Nic wiecej.
"Osobiscie jestem przeciwna in vitro i inseminacji-uważam,że dziecko powinno być poczęte z miłościa...teraz posypie si ęna mnie grad obelg."
No jesli uwazasz,ze miłośc objawia sie tylko w akcie seksualnym to "gratuluje...." :/
Podejrzewam,iz ludzie,ktorzy nie moga normalnie począć dziecka maja w sobie o wiele wiecej miłości niz ci,dla ktorych tylko akt seksualny jest argumentem,ze ludzie sie kochają.
Jestes przykladem typowego myslenia"moherowego"...
A wiesz kim dla mnie jest katolik?
-To ktos kto potrafi postawic sie w sytuacji innego czlowieka,ale to jest wielka sztuka.Niestety zagorzali praktykujący katolicy jej nie potrafią.Najłatwiej jest oceniac,"zbluzgać"...itd
A wiesz czym najbardziej charakeryzuja sie zagorzale praktykujacy katolicy w Polsce?
Ano tym,ze w kosciele udają wrecz świetych,a gdy z niego wydą,to najchetniej" nóz by drugiemu w plecy wbili!"
Oczywiscie nie mam na mysli tu personalnie Twojej osoby,ale niestety tak wlasnie zachowuje sie ogólnie mowiac polski wielce praktykujacy katolik.
Na wymioty mi sie zbiera jak to widze i slysze...
Hipokryci...
Wiara katolicka nie polega głównie na bieganiu do kościoła,a to potrafią najlepiej.Nic wiecej.
Jadwisia-piszesz,ze nigdy raczej bys sie nie zdecydowala na in vitro.
A skad wiesz ze nie?
Nigdy sie tego nie dowiesz,bo masz juz dziecko i nigdy nie bedziesz miala bladego pojecia jak to jest nie móc go miec a bardzo chcieć.
Dlatego cisnienie mi sie podnosi(delikatnie mowiac) jak ludzie twierdzą,ze nie zrobiliby tak czy tak....,nie zdecydowaliby sie lub zdecydowaliby sie na to czy na tamto....
Najpierw to trzeba by bylo byc w sytuacji o ktorej mowa.inaczej nie mamy prawa oceniac ani wiedziec co bysmy zrobili a czego nie zrobili.Poprostu inaczej sie nie da.
A skad wiesz ze nie?
Nigdy sie tego nie dowiesz,bo masz juz dziecko i nigdy nie bedziesz miala bladego pojecia jak to jest nie móc go miec a bardzo chcieć.
Dlatego cisnienie mi sie podnosi(delikatnie mowiac) jak ludzie twierdzą,ze nie zrobiliby tak czy tak....,nie zdecydowaliby sie lub zdecydowaliby sie na to czy na tamto....
Najpierw to trzeba by bylo byc w sytuacji o ktorej mowa.inaczej nie mamy prawa oceniac ani wiedziec co bysmy zrobili a czego nie zrobili.Poprostu inaczej sie nie da.
A ja Wam powiem tak:
Gdyby katolicy ufali swojemu Bogu to by przyjęli,ze to On dał ludziom in vitro,by uszczesliwic tych,ktorzy dzieci nie moga miec poprze akt seksualny.
Niech sie lepiej zajmą sprawami typu: molestowanie maloletnich przez ksiezy albo posiadanie przez ksiezy kobiet(o zgrozo tego jest cale multum!)
Gdyby katolicy ufali swojemu Bogu to by przyjęli,ze to On dał ludziom in vitro,by uszczesliwic tych,ktorzy dzieci nie moga miec poprze akt seksualny.
Niech sie lepiej zajmą sprawami typu: molestowanie maloletnich przez ksiezy albo posiadanie przez ksiezy kobiet(o zgrozo tego jest cale multum!)
Justi, bardzo dobrze to ujęłaś.
Ja nie mam dzieci i nie wiem czy będę kiedyś miała.
Czasem czytam tu na forum o problemach kobiet, które nie mogą zajść w ciążę, o tym jak się czują. Czasem in vitro to dla nich ostatnia szansa. Dlaczego nie mają mieć możliwości z niej skorzystać. W końcu bez powodu Bóg in vitro nie wymyślił.
Księża tak bardzo martwią się o zarodki, może niech lepiej pomyślą o dzieciach, które już są na świecie.
Ja nie mam dzieci i nie wiem czy będę kiedyś miała.
Czasem czytam tu na forum o problemach kobiet, które nie mogą zajść w ciążę, o tym jak się czują. Czasem in vitro to dla nich ostatnia szansa. Dlaczego nie mają mieć możliwości z niej skorzystać. W końcu bez powodu Bóg in vitro nie wymyślił.
Księża tak bardzo martwią się o zarodki, może niech lepiej pomyślą o dzieciach, które już są na świecie.
Znam wielu takich pseudo katolików, którzy są co niedziela w kościele i przed ludźmi udają świętych a w rzeczywistości z katolikami nie mają nic wspólnego. W jednym takim domu wiem, że podczas niedzielnego obiadu występuje coś takiego jak obrabianie du...y wszystkim którzy się nawiną, czy tak zachowują się katolicy?
englein to mze jeszcze oboje z partnerow musza miec orgazm to wtdy dziecko w 100% jest poczete z milosci???
no tak bo przez in vitro to juz nie z milosci a z zachcianki i z checi porobienia sobie setek badan. co za chore myslenie!
my nie planujemy dzieci ale potrawie postawic sie na miejscu par ktore bardzo jego pragna.
no tak bo przez in vitro to juz nie z milosci a z zachcianki i z checi porobienia sobie setek badan. co za chore myslenie!
my nie planujemy dzieci ale potrawie postawic sie na miejscu par ktore bardzo jego pragna.
Justi!
po pierwsze nie mam dziecka, tylko staram się o nie bezskutecznie już drugi rok.
po drugie nie napisałam, że nigdy bym się na to nie zdecydowała, tylko że na dzień dzisiejszy jestem na nie - JA OSOBIŚCIE, a nie, że jestem przeciwna in vitro. NIE JESTEM przeciwna in vitro, chyba to jasno wynika z mojego postu.
starałam się spojrzeć na temat z różnych stron i rozważyć różne aspekty sprawy.
czytaj uważnie, zanim skrytykujesz.
po pierwsze nie mam dziecka, tylko staram się o nie bezskutecznie już drugi rok.
po drugie nie napisałam, że nigdy bym się na to nie zdecydowała, tylko że na dzień dzisiejszy jestem na nie - JA OSOBIŚCIE, a nie, że jestem przeciwna in vitro. NIE JESTEM przeciwna in vitro, chyba to jasno wynika z mojego postu.
starałam się spojrzeć na temat z różnych stron i rozważyć różne aspekty sprawy.
czytaj uważnie, zanim skrytykujesz.
a co do poczęcia z miłości to również nie rozumiem argumentu - a ile więcej miłości jest w seksie "na czas", w danym terminie i o danej porze, bo teraz jest owulacja.
niewiele więcej niż w zapłodnieniu pozaustrojowym.
jeśli ludzie decydują się na dziecko z miłości, to nie sam akt seksualny jest jej wyrazem.
niewiele więcej niż w zapłodnieniu pozaustrojowym.
jeśli ludzie decydują się na dziecko z miłości, to nie sam akt seksualny jest jej wyrazem.
Jadwisia-Ty tez czytaj uwaznie co ja pisze:)
Zrozumialam i zacytowalam Ciebie,ze RACZEJ nie zdecydowalabys sie na invitro.Nie skrytykowałam Cię tylko chodzilo mi o to,ze czlowiek raczej nie wie jak zachowałby sie w danej sytuacji,bo najpierw trzeba w niej byc.
Co do dzieci....
Wybacz,bylam pewna,ze masz dziecko.Moze dlatego,ze jestes na forum juz długo i tak mi sie skojarzyło jedno z drugim.
Zyczę zatem,aby sie udało:)
Zrozumialam i zacytowalam Ciebie,ze RACZEJ nie zdecydowalabys sie na invitro.Nie skrytykowałam Cię tylko chodzilo mi o to,ze czlowiek raczej nie wie jak zachowałby sie w danej sytuacji,bo najpierw trzeba w niej byc.
Co do dzieci....
Wybacz,bylam pewna,ze masz dziecko.Moze dlatego,ze jestes na forum juz długo i tak mi sie skojarzyło jedno z drugim.
Zyczę zatem,aby sie udało:)
no więc jednak źle mnie zacytowałaś. napisałam, że nie wiem, czy kiedykolwiek bym się zdecydowała na in vitro. i że na dzień dzisiejszy raczej nie.
na dzień dzisiejszy - właśnie dlatego, że uważam, że nigdy nie należy mówić nigdy.
a już w ogóle nie powinno się mówić ze 100% przekonaniem, co by się zrobiło na miejscu innych, nie wiedząc o tym co czują. dlatego pisałam tylko i wyłącznie w swoim imieniu i tylko i wyłącznie o moich uczuciach w chwili obecnej.
więc zacytowałaś mnie mimo wszystko w sposób niewłaściwy. to tak dla porządku :)
i dziękuję za życzenia :)
na dzień dzisiejszy - właśnie dlatego, że uważam, że nigdy nie należy mówić nigdy.
a już w ogóle nie powinno się mówić ze 100% przekonaniem, co by się zrobiło na miejscu innych, nie wiedząc o tym co czują. dlatego pisałam tylko i wyłącznie w swoim imieniu i tylko i wyłącznie o moich uczuciach w chwili obecnej.
więc zacytowałaś mnie mimo wszystko w sposób niewłaściwy. to tak dla porządku :)
i dziękuję za życzenia :)










