Widok
Dziewczyna pyta o przepis a nie o to czy jadłyście czy nie i czy było dobre.
Ja wiem jak upiec schab, gorzej z galaretą.
Schab, taki ok 1,5-2kg bez kości trzeba nakłóć nożem tak, by w środku wzdłuż całego kawałka powstał taki jakby tunel, w który trzeba napchać suszonych śliwek ile wlezie. Można sobie pomagać jakimś kuchennym długim cienkim przyrządem (typu rączka od trzepaczki do piany albo drewniana łyżka), bo zazwyczaj palce mamy za krótkie by napchać śliwek do samego końca. Nacięcie tym nożem (lepiej szpikulcem, ale mało kto ma coś takiego) dobrze robić z 2 stron, ale tak, by się te nacięcia spotkały i stworzyły jedno i potem napychać te śliwki z obu stron jest łatwiej niż z jednej.
Schab potem macerujemy - obtaczamy w soli, pieprzu, ziołach typu majeranek, jałowiec, tymianek, czosnku, miodzie, oliwie - tym czym ktoś lubi. zawijamy w folię i zostawiamy na jakieś 48godz w lodówce by mięso dobrze przeszło przyprawami.
Potem pieczemy w rękawie do pieczenia w 180 stopniach przez 1,5godz.
Potem studzimy i jak jest całkiem zimny kroimy w plastry ulubionej grubości (ale chyba ok 0,5cm do galarety będzie ok), układamy na dosć głębokim półmisku, przyozdabiamy zieleninką, marchewką, majonezem czy czymkolwiek innym i zalewamy galaretą, której ja nie umiem robić, ale zrobiłabym tak: wywar mięsnyo-warzywny z żelatyną (ewentualnie rozpuściłabym jakąś kostkę rozołową z żelatyną mając nadzieję, że będzie ok)
Ja wiem jak upiec schab, gorzej z galaretą.
Schab, taki ok 1,5-2kg bez kości trzeba nakłóć nożem tak, by w środku wzdłuż całego kawałka powstał taki jakby tunel, w który trzeba napchać suszonych śliwek ile wlezie. Można sobie pomagać jakimś kuchennym długim cienkim przyrządem (typu rączka od trzepaczki do piany albo drewniana łyżka), bo zazwyczaj palce mamy za krótkie by napchać śliwek do samego końca. Nacięcie tym nożem (lepiej szpikulcem, ale mało kto ma coś takiego) dobrze robić z 2 stron, ale tak, by się te nacięcia spotkały i stworzyły jedno i potem napychać te śliwki z obu stron jest łatwiej niż z jednej.
Schab potem macerujemy - obtaczamy w soli, pieprzu, ziołach typu majeranek, jałowiec, tymianek, czosnku, miodzie, oliwie - tym czym ktoś lubi. zawijamy w folię i zostawiamy na jakieś 48godz w lodówce by mięso dobrze przeszło przyprawami.
Potem pieczemy w rękawie do pieczenia w 180 stopniach przez 1,5godz.
Potem studzimy i jak jest całkiem zimny kroimy w plastry ulubionej grubości (ale chyba ok 0,5cm do galarety będzie ok), układamy na dosć głębokim półmisku, przyozdabiamy zieleninką, marchewką, majonezem czy czymkolwiek innym i zalewamy galaretą, której ja nie umiem robić, ale zrobiłabym tak: wywar mięsnyo-warzywny z żelatyną (ewentualnie rozpuściłabym jakąś kostkę rozołową z żelatyną mając nadzieję, że będzie ok)
Racja micka, jak się robi taką galaretkę drobiową albo wieprzową z rozdrobnionym mięsem.
A jak się robi mięso w plastrach, to zazwyczaj się piecze - schab, karkówkę.
Rybę do galarety też się gotuje.
Oczywiście przepisów jest całe mnóstwo, ale poza pomysłem moim i uwagami pmagdaleny i o odcedzaniu galarety to jeszcze jakoś nik nic więcej tu nie dodał twórczego.
A jak się robi mięso w plastrach, to zazwyczaj się piecze - schab, karkówkę.
Rybę do galarety też się gotuje.
Oczywiście przepisów jest całe mnóstwo, ale poza pomysłem moim i uwagami pmagdaleny i o odcedzaniu galarety to jeszcze jakoś nik nic więcej tu nie dodał twórczego.