Widok
samotne samodzielne mamy :) jak dajecie rade?
hej dziewczyny.
dopadla mnie ciezka sytuacja zyciowa (ale nie nie, nie potrzebuje pieniedzy, ubranek, jedzenia czy czegokolwiek :)...
a wiec do rzeczy... wydawalo mi sie ze mam wspanialego partnera, zakochana bylam w nim po uszy, ale niestety wszystko co dobre szybko sie konczy. Przestalismy sie dogadywac, codzienne kllotnie, pretensje.. po prostu nie mam juz sily (dluga opowiesc).
z tego zwiazku mamy 1,5 roczna coreczke plus mieszkanie na ktore wzielam kredyt z moja mama, po to zeby mieszkanie bylo moje (ot tak dmuchac na zimne)
niestety albo i stety musze sie z nim rozstac i dac sobie rade sama - przeraza mnie to strasznie... nie wiem co bedzie, czy bedzie mnie stac utrzymac dziecko, no i jak wniesc sprawe o alimenty? ile to sie u was toczylo?
dalej z nim po prostu nie wytrzymam... psychicznie mnie molestuje, codziennie sa wyzwiska itp..
wsrod bliskich same SZCZESLIWE malzenstwa wiec moze tutaj jakas mama podzieli sie ze mna swoja historia i chociaz duchowo wesprze...
dopadla mnie ciezka sytuacja zyciowa (ale nie nie, nie potrzebuje pieniedzy, ubranek, jedzenia czy czegokolwiek :)...
a wiec do rzeczy... wydawalo mi sie ze mam wspanialego partnera, zakochana bylam w nim po uszy, ale niestety wszystko co dobre szybko sie konczy. Przestalismy sie dogadywac, codzienne kllotnie, pretensje.. po prostu nie mam juz sily (dluga opowiesc).
z tego zwiazku mamy 1,5 roczna coreczke plus mieszkanie na ktore wzielam kredyt z moja mama, po to zeby mieszkanie bylo moje (ot tak dmuchac na zimne)
niestety albo i stety musze sie z nim rozstac i dac sobie rade sama - przeraza mnie to strasznie... nie wiem co bedzie, czy bedzie mnie stac utrzymac dziecko, no i jak wniesc sprawe o alimenty? ile to sie u was toczylo?
dalej z nim po prostu nie wytrzymam... psychicznie mnie molestuje, codziennie sa wyzwiska itp..
wsrod bliskich same SZCZESLIWE malzenstwa wiec moze tutaj jakas mama podzieli sie ze mna swoja historia i chociaz duchowo wesprze...
3 lata temu podjęłam decyzję o odejściu od męża. Miałam wtedy 2 dzieci 9 lat i 8
Bałam się jak diabli tej samodzielności i bycia samej.
Na początku było ciężko pod względem finansowym, ale za to jaki spokój :)
Znalazłam dobrą pracę, z czasem dostałam rozwód.
Poznałam również wspaniałą osobę, obecnie jest moim mężem i mamy wspólną córeczkę która ma 6 miesięcy.
Jak sie "dusisz" w związku, jak widzisz, że nie ma to sensu nie ciągnij tego bo wykończysz siebie, a nie ma nic wspanialszego jak szczęśliwa mama :)
Powodzenia życzę
Bałam się jak diabli tej samodzielności i bycia samej.
Na początku było ciężko pod względem finansowym, ale za to jaki spokój :)
Znalazłam dobrą pracę, z czasem dostałam rozwód.
Poznałam również wspaniałą osobę, obecnie jest moim mężem i mamy wspólną córeczkę która ma 6 miesięcy.
Jak sie "dusisz" w związku, jak widzisz, że nie ma to sensu nie ciągnij tego bo wykończysz siebie, a nie ma nic wspanialszego jak szczęśliwa mama :)
Powodzenia życzę
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Napewno dasz sobie rade, kiedys tez probowalam na sile cos ratowac, no bo w koncu jestesmy razem juz 11 lat, ale nie mozna skleic czegos, co juz sie rozlecialo, wiec po co sie meczyc w zwiazku? W zwiazku, ktory nie jest juz zwiazkiem? Musisz sprobowac poradzic sobie sama, napewno bedzie ciezko, ale z tego co piszesz, masz mame, na ktora zawsze mozesz liczyc i tak, jak pisaly dziewczyny, komfort psychiczny jest o wiele lepszy i cenniejszy niz codzienne klotnie, z czasem zobaczysz, czy warto jeszcze sobie wybaczyc i sprobowac byc razem. Tak ze smialo do przodu i wszystko bedzie dobrze!!!
ja mialam podobnie tylko,ze moj wolal siedziec w domu i grac na komputerze a ja mialam pracowac i zarabiac pieniadze nawet w ciazy.udalo mi sie po roku dostac rozwod i alimenty.jakos dajemy sobie rade dziecki rodzicom moim duzo Nam pomagaja i gdyby nie oni to niewiem jak to by sie dalej potoczylo.zaczynamy zycie od nowa.niedlugo planuje podjac prace chociaz na pare godzin dziennie.wierze w to iz jeszcze w swoim zyciu znajde dla siebie odpowiedzniego faceta,ktory bedzie rowniez ojcem dla mojego synka
ja wierze ze wiele zwiazkow da sie uratowac
u mnie bylo to samo
wojna o pieniadze
o to ze nie mysle jak on
itd....ale wiem ze rozmowa spokjna cierpilwa moze wiele zmienic
ze sa osoby trzecie ( mam na mysli np poradnie ) przy ktorych wiele mozemy zrozumiec ...
czasem cos wydaje sie juz bez wyjscia i wtedy zerygnujemy , ale moze wlasnie wtedy sprobowac jeszzcze raz ale inna droga....
u mnie bylo to samo
wojna o pieniadze
o to ze nie mysle jak on
itd....ale wiem ze rozmowa spokjna cierpilwa moze wiele zmienic
ze sa osoby trzecie ( mam na mysli np poradnie ) przy ktorych wiele mozemy zrozumiec ...
czasem cos wydaje sie juz bez wyjscia i wtedy zerygnujemy , ale moze wlasnie wtedy sprobowac jeszzcze raz ale inna droga....
ja kiedys byłam w takim toksycznym związkui-masakra!zawsze mówiłam ze nigdy sie nie uwolnie od psychopaty mineło 10 lat i juz nie oglądam sie za siebie ze strachu
bardzo mi ublizał na dzien dobry było czesc świnio!
Ale dałam rade -odeszłam ,córka nie chodziła głodna a ja poprostu nie kupowałam sobie nic nowego w tym czasie,i nie poszłam prosic o alimenty.pieniądze nie zastąpią taty dla dziecka a ja bym nie wzieła nawet grosza od kogos kto mnie bił i ponizał!
ach............zycie pisze rózne scenariusze
bardzo mi ublizał na dzien dobry było czesc świnio!
Ale dałam rade -odeszłam ,córka nie chodziła głodna a ja poprostu nie kupowałam sobie nic nowego w tym czasie,i nie poszłam prosic o alimenty.pieniądze nie zastąpią taty dla dziecka a ja bym nie wzieła nawet grosza od kogos kto mnie bił i ponizał!
ach............zycie pisze rózne scenariusze
Dzieki dziewczyny za cieple slowa... probowalismy juz ratowac nasz zwiazek ale z nim nie da sie na spokojnie rozmawiac. On zawsze wie swoje. On zawsze uwaza ze ma racje. Teraz jak wrocilam do pracy to juz wogole jest porazka. Wieczne pretensje ze moja praca to gowno ze daje male pieniadze.
Codzienne gadanie ze o siebie nie dbam, ze nie wygladam jak kiedys. A jak mu mowie ze w tych czasach niestety wszystko kosztuje i tez chcialabym pojsc kupic sobie cos ladnego raz na jakis czas to wogole pretensja ze ja wszystko musze robic za pieniadze.
No i odwieczna pretensja o to ze nie chce z nim chodzic do lozka... czemu bo przestal mnie krecic, przestal mnie podniecac. Przez co? Przez wieczne podawanie mu wszystkiego, przez wieczne darcie mordy, przez wieczne gadanie ze jestem gruba (59 kg przy wzroscie 168 cm to chyba nei jest tak duzo). A jak juz jestesmy w lozku to po 10 minutach mi mowi ze czemu ja sie nie podniecam...
Ach dziewczyny naprawde masakra... Myslalam ze cos sie zmieni ale niestety nic sie nie zmienia, bo co z tego ze ja bede chciala cos zmienic w sobie bo tez swietoszkiem nie jestem jak on powiedzial ze nic nie bedzie zmienial...
i jeszcze grozi mi ze pojdzie do sadu i bedzie sie staral zeby corka byla z nim, ze ja sie nie nadaje na matke bo nie mam dla corki czasu bo pracuje a w tym czasie corka jest u dziadka...
no i pozatym jak mam walczyc o alimenty? musze miec dowody ile wydaje na dziecko? czy jak to wyglada? moja pensja starczy mi jedynie na kredyt na mieszkanie i oplaty... :-( no i czy mozna gdzies za darmo otrzymac porade prawna??
jestescie kochane :)
Codzienne gadanie ze o siebie nie dbam, ze nie wygladam jak kiedys. A jak mu mowie ze w tych czasach niestety wszystko kosztuje i tez chcialabym pojsc kupic sobie cos ladnego raz na jakis czas to wogole pretensja ze ja wszystko musze robic za pieniadze.
No i odwieczna pretensja o to ze nie chce z nim chodzic do lozka... czemu bo przestal mnie krecic, przestal mnie podniecac. Przez co? Przez wieczne podawanie mu wszystkiego, przez wieczne darcie mordy, przez wieczne gadanie ze jestem gruba (59 kg przy wzroscie 168 cm to chyba nei jest tak duzo). A jak juz jestesmy w lozku to po 10 minutach mi mowi ze czemu ja sie nie podniecam...
Ach dziewczyny naprawde masakra... Myslalam ze cos sie zmieni ale niestety nic sie nie zmienia, bo co z tego ze ja bede chciala cos zmienic w sobie bo tez swietoszkiem nie jestem jak on powiedzial ze nic nie bedzie zmienial...
i jeszcze grozi mi ze pojdzie do sadu i bedzie sie staral zeby corka byla z nim, ze ja sie nie nadaje na matke bo nie mam dla corki czasu bo pracuje a w tym czasie corka jest u dziadka...
no i pozatym jak mam walczyc o alimenty? musze miec dowody ile wydaje na dziecko? czy jak to wyglada? moja pensja starczy mi jedynie na kredyt na mieszkanie i oplaty... :-( no i czy mozna gdzies za darmo otrzymac porade prawna??
jestescie kochane :)
aleksandra 20 czy te 20 to twój wiek?
spylaj z tego związku dalej niz widzisz
jestes młoda i zycie przed tobą ,na wszystko jest rozwiązanie nawet jesli miałbys dzisiaj stracic to w przyszłosci zyskasz
Ja uciekłam z domu po kolejnym biciu na boso w pazdzierniku,uciekłam bez córki ale ją odzyskałam po pół roku :)
spylaj z tego związku dalej niz widzisz
jestes młoda i zycie przed tobą ,na wszystko jest rozwiązanie nawet jesli miałbys dzisiaj stracic to w przyszłosci zyskasz
Ja uciekłam z domu po kolejnym biciu na boso w pazdzierniku,uciekłam bez córki ale ją odzyskałam po pół roku :)
Alessandra, czytam i widzę siebie....U mnie wygląda dokładnie tak samo. Te same problemy, te same zarzuty. też powoli dojrzewam do decyzji o odejściu, bo nie widzę ratunku. Wiem, że dam sobie radę. Już kiedyś odeszłąm od innego faceta. Było cieżko ale stanęłam na nogi. Teraz będzie trudniej, bo jest dziecko, ale pamiętaj - dziecko czuje jak mama płacze, nawet jak nie widzi łez... I właśnie dla dziecka czasem trzeba odejść. Niech nie patrzy na walczących i bijacych sie rodziców....
A propos pomocy, zadzwoń do Centrum Interwencj Kryzysowej. Tam mają psychologów, prawników, pomagają przez to przejść.
A propos pomocy, zadzwoń do Centrum Interwencj Kryzysowej. Tam mają psychologów, prawników, pomagają przez to przejść.
aleksandra ! w Nowym Porcie w Gdansku na ul Gustkiewicza jest osrodek interwencji kryzysowej - bardzo fajny - tez tam bylam
sa psychologowie i prawnicy - gdzie mozesz uzyskac darmowa zupelnie pomoc ! Udaj sie tam , najpierw zadzwon umowia cie na spotkanie takie pierwsze wstepne z psychologiem a potem bedziesz mogla skorzystac z pomocy prawnika - sa bardzo fajni ludzie , mozesz zabrac ze soba dziecko maja tam kacik do zabawy dla dzieci .
Opowiedz im o wszystkim , wiem ze to trudne ale mozesz uzyskac naprawde istotne informacje !!!!!
sa psychologowie i prawnicy - gdzie mozesz uzyskac darmowa zupelnie pomoc ! Udaj sie tam , najpierw zadzwon umowia cie na spotkanie takie pierwsze wstepne z psychologiem a potem bedziesz mogla skorzystac z pomocy prawnika - sa bardzo fajni ludzie , mozesz zabrac ze soba dziecko maja tam kacik do zabawy dla dzieci .
Opowiedz im o wszystkim , wiem ze to trudne ale mozesz uzyskac naprawde istotne informacje !!!!!
powiem ci tak. Moja kolezanka ma 2 dzieci. Kiedy 2 dziecko miało miesiąc to maz zostawił ja dla sasiadki. Dziewczyna była załamana. Wiazala koniec z koncem, ale trwało to krótko. Zalogowała sie na sympati ( za namowa mojego meża) poznała kolesia tez po rozwodzie. Spotykali sie od czasu do czasu i z czasem zakochali sie w sobie W przyszłym tyg ide do nich na wesele a mój maz jest swiadkiem. Takze kochana glowa do góry :)
Olcia powiem Ci tak: jak możesz to uciekaj od niego gdzie pieprz rośnie - poradzisz sobie.
Moja kuzynka też tak miała- siedziała z ojcem swojego dziecka (on nie pracował - tzn. pracował w firmie rodziców czyt. zbijał bąki bo na umówione spotkania z klientami chodziła za niego jego matka bo on się musiał wyspać!) - bardzo nie chciała tego rozstania bo wiadomo dziecko itd. - pomimo tego ze sama parę razy próbowała poskładać ten związek nic nie wyszło bo jak twierdził "on się nie zmieni i nie będzie chodził do żadnych poradni" i skończyło się na tym że się rozstali.
Poszła do sądu po alimenty - on nie da bo nie ma z czego (pracował u rodziców ze niby nie ma dochodów) więc alimenty płacą dziadkowie!
Efekt tego taki ze od 6 lat dziecka nie widział bo mu nie zależy (po prostu cham i prostak!)
Tylko małej mi szkoda!Ale ona nie wspomina taty - bo odeszły jak miała 2 lata!
a on specjalnie o to nie walczył - bo jak on będzie wyglądał - młody przystojny i z dzieckiem ;-)!
paranoja jakaś
Ale Mała ma już do kogo mówić tato i w dodatku ma jeszcze brata i kuzynka mówi ze decyzja o odejściu była najlepszą decyzją w jej życiu!
Więc Kochana dasz sobie radę !
Masz wspaniałych rodziców i Kinie i nie będzie Ci jakiś chłop ubliżał !
Myślę ze jak chcesz się rozstać to najlepiej teraz kiedy Mała jeszcze nie jest w stanie zapamiętać tych kłótni i wyzwisk, bo im starsza tym bardziej będzie pamiętać te kłótnie i wyzwiska !
a jak się rozstaniecie to może będziecie ze sobą po jakimś czasie rozmawiać jak rodzice dziecka(dbający o jego dobro) a nie jak para(wrzeszcząca i kłócąca się)
A poza tym jesteś Młodą fajną Kobitką i jeszcze nie jednemu facetowi możesz zawrócić w głowie!
Najważniejsze to uwierzyć w siebie a reszta się na pewno ułoży!
Moja kuzynka też tak miała- siedziała z ojcem swojego dziecka (on nie pracował - tzn. pracował w firmie rodziców czyt. zbijał bąki bo na umówione spotkania z klientami chodziła za niego jego matka bo on się musiał wyspać!) - bardzo nie chciała tego rozstania bo wiadomo dziecko itd. - pomimo tego ze sama parę razy próbowała poskładać ten związek nic nie wyszło bo jak twierdził "on się nie zmieni i nie będzie chodził do żadnych poradni" i skończyło się na tym że się rozstali.
Poszła do sądu po alimenty - on nie da bo nie ma z czego (pracował u rodziców ze niby nie ma dochodów) więc alimenty płacą dziadkowie!
Efekt tego taki ze od 6 lat dziecka nie widział bo mu nie zależy (po prostu cham i prostak!)
Tylko małej mi szkoda!Ale ona nie wspomina taty - bo odeszły jak miała 2 lata!
a on specjalnie o to nie walczył - bo jak on będzie wyglądał - młody przystojny i z dzieckiem ;-)!
paranoja jakaś
Ale Mała ma już do kogo mówić tato i w dodatku ma jeszcze brata i kuzynka mówi ze decyzja o odejściu była najlepszą decyzją w jej życiu!
Więc Kochana dasz sobie radę !
Masz wspaniałych rodziców i Kinie i nie będzie Ci jakiś chłop ubliżał !
Myślę ze jak chcesz się rozstać to najlepiej teraz kiedy Mała jeszcze nie jest w stanie zapamiętać tych kłótni i wyzwisk, bo im starsza tym bardziej będzie pamiętać te kłótnie i wyzwiska !
a jak się rozstaniecie to może będziecie ze sobą po jakimś czasie rozmawiać jak rodzice dziecka(dbający o jego dobro) a nie jak para(wrzeszcząca i kłócąca się)
A poza tym jesteś Młodą fajną Kobitką i jeszcze nie jednemu facetowi możesz zawrócić w głowie!
Najważniejsze to uwierzyć w siebie a reszta się na pewno ułoży!
Ola, myśl o samotności ma wielkie oczy, a tak naprawdę nasza druga, ta prawdziwa połówka blisko nas gdzieś jest i czeka.
Ja też się samotności bałam, ale pewnego dnia rano obudziłam się i powiedziałam ODCHODZĘ.
Tak jak powiedziałam zrobiłam. Spakowałam siebie, dzieci i poszłam....
Wiele łez wylałam, ale z dnia na dzień było coraz bardziej CUDOWNIE.
Praca, nowi znajomi, nowe miejsce zamieszkania i ogromna walka, żeby było mi i dzieciom dobrze.
W ciągu dwóch lat od rozstania z mężem, założyłam nową, wspaniałą rodzinę, mam NAJCUDOWNIEJSZEGO męża na świecie, cudowne dzieci, mieszkanie, nowych przyjaciół i NOWE CUDOWNE życie.
Obecnie z ex mężem żyję super. Mamy bardzo dobry kontakt, ale u nas rozstanie nie opierało się na jakiś przykrych rzeczach, po prostu mąż bywał wiecej w Norwegii niż w Polsce z nami, z czasem moje uczucie do niego wygasło tak bardzo, że nie było co zbierać :(
Walczyłam o te małżeństwo dobre kilka lat, walkę przegrałam, ale teraz dziękuję Bogu za przegraną, bo dopiero teraz wiem, co znaczy WSPANIAŁY mąż który nie uważa, że jego obowiązkiem jedynym jest zarabianie na rodzinę, ale także jest masa innych obowiązków.
Ja też się samotności bałam, ale pewnego dnia rano obudziłam się i powiedziałam ODCHODZĘ.
Tak jak powiedziałam zrobiłam. Spakowałam siebie, dzieci i poszłam....
Wiele łez wylałam, ale z dnia na dzień było coraz bardziej CUDOWNIE.
Praca, nowi znajomi, nowe miejsce zamieszkania i ogromna walka, żeby było mi i dzieciom dobrze.
W ciągu dwóch lat od rozstania z mężem, założyłam nową, wspaniałą rodzinę, mam NAJCUDOWNIEJSZEGO męża na świecie, cudowne dzieci, mieszkanie, nowych przyjaciół i NOWE CUDOWNE życie.
Obecnie z ex mężem żyję super. Mamy bardzo dobry kontakt, ale u nas rozstanie nie opierało się na jakiś przykrych rzeczach, po prostu mąż bywał wiecej w Norwegii niż w Polsce z nami, z czasem moje uczucie do niego wygasło tak bardzo, że nie było co zbierać :(
Walczyłam o te małżeństwo dobre kilka lat, walkę przegrałam, ale teraz dziękuję Bogu za przegraną, bo dopiero teraz wiem, co znaczy WSPANIAŁY mąż który nie uważa, że jego obowiązkiem jedynym jest zarabianie na rodzinę, ale także jest masa innych obowiązków.
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Ja również poradzę Ci - odejdź. Co masz do stracenia? Jesteś młoda masz zaledwie 26 lat! Dziewczyny w Twoim wieku dopiero szykują się za mąż. Nie wydaje mi się, żeby w Twoim związku się poprawiło - przekroczyliście jakąś barierę wyzwisk, totalnej niechęci...niestety czas działa przeważnie na niekorzyść w związku a u Was już teraz pojawiło się to, co najgorsze. Na co czekać? Aż będziesz miała lat 35, 40, 45 - wtedy dopiero zaczniesz się martwić, że tyle lat zmarnowanych i nie jesteś już taka młoda. Trzymanie się bylejakiego faceta tylko ze strachu, żeby nie być samą w wieku 26 lat, to nieporozumienie.
dziewczyny dzieki za wszystkie pozytywne i ciepłe słowa :)
a co na to moi rodzice.. juz dawno mowili mi ze to nie ma sensu, ze widza ze mnie nie szanuje i ze nie bedzie szanowal, ze nic nie potrafi, wychowany przez mamusie ktora nad nim zawsze skakala. Wiem ze maja racje i wiem ze mi pomoga bo zawsze mi pomagali.
Po rozstaniu chcialabym byc z nim w dobrych stosunkach ze wzgledu na dziecko ale juz mi powiedzial ze takie cos nie bedzie mialo wogole miejsca. Ze jestem osoba ktora tak go irytuje i ze bedzie wspominal mnie najgorzej jak moze.
Na poczatek napewno przejde sie do tego centrum kryzysowego, mam nadzieje ze tam znajde jakas fachowa porade i ze znajde w koncu sile zeby powiedziec KONIEC.
Wiecie ze ja juz nawet ostatnio stwierdzilam ze nie mamy o czym rozmawiac... zero wspolnych tematow.
I owszem mialabym gdzie mieszkac po rozstaniu. Mimo ze mam swoje mieszkanie to zapewne musialabym je wynajac bo niestety nie byloby mnie na nie stac.
A powiedzcie dziewczyny ktore staray sie o alimenty, jak to wyglada? Dlugo trwa taka sprawa? Musze miec jakies dowody ile wydaje na dziecko? Paragony? Bardzo duzo rzeczy kupuje corci babcia, jedna i druga wiec malo wydaje dla niej na ubrania, praktycznie tylko mleko, pieluchy i jedzenie.
Jednak na was forumki mozna liczyc :*
a co na to moi rodzice.. juz dawno mowili mi ze to nie ma sensu, ze widza ze mnie nie szanuje i ze nie bedzie szanowal, ze nic nie potrafi, wychowany przez mamusie ktora nad nim zawsze skakala. Wiem ze maja racje i wiem ze mi pomoga bo zawsze mi pomagali.
Po rozstaniu chcialabym byc z nim w dobrych stosunkach ze wzgledu na dziecko ale juz mi powiedzial ze takie cos nie bedzie mialo wogole miejsca. Ze jestem osoba ktora tak go irytuje i ze bedzie wspominal mnie najgorzej jak moze.
Na poczatek napewno przejde sie do tego centrum kryzysowego, mam nadzieje ze tam znajde jakas fachowa porade i ze znajde w koncu sile zeby powiedziec KONIEC.
Wiecie ze ja juz nawet ostatnio stwierdzilam ze nie mamy o czym rozmawiac... zero wspolnych tematow.
I owszem mialabym gdzie mieszkac po rozstaniu. Mimo ze mam swoje mieszkanie to zapewne musialabym je wynajac bo niestety nie byloby mnie na nie stac.
A powiedzcie dziewczyny ktore staray sie o alimenty, jak to wyglada? Dlugo trwa taka sprawa? Musze miec jakies dowody ile wydaje na dziecko? Paragony? Bardzo duzo rzeczy kupuje corci babcia, jedna i druga wiec malo wydaje dla niej na ubrania, praktycznie tylko mleko, pieluchy i jedzenie.
Jednak na was forumki mozna liczyc :*
Nie poradzę Ci w kwestii alimentów. Chciałabym tylko zauważyć, że pomimo niefartu od losu, niektóre dziewczyny mogłyby Ci tylko pozazdrościć - wspierający rodzice, własne mieszkanie do wynajęcia - super kapitał! Facet,który nie ma praw do mieszkania, którego możesz ot tak spakować za drzwi. Dziewczyno, Ty sobie ze wszystkim poradzisz! :) teraz skaczecie sobie do oczu ale wiadomo, że czas leczy rany i mieszkając osobno emocje trochę ostygną, z daleka i na spokojnie więcej widać...
Aleksandra, wyliczasz w alimentach wszystko, łącznie z ubraniami bo los może się obrócić i dziadkowie nie będę kupować.
Poczytaj tutaj
http://forum.trojmiasto.pl/alimenty-t167916,1,16.html?hl=alimenty#hl
Poczytaj tutaj
http://forum.trojmiasto.pl/alimenty-t167916,1,16.html?hl=alimenty#hl
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
tez jesli sie pojawisz w centrum interwecji kryzysowej to tam prawnik jest i powiec Ci co i jak z alimentami.ja dostalam alimenty gdy uzyskalam rozwod.wczesniej sie staralam o zabezpieczenie alimentacyjne i bardzo szybko je dostalam bo po msc od zlozenia pisma.moj ex tez sie nie pokazuje aby odwiedzic malego byl tylko jak mialam 3 i 4 tyg synus.udalo mi sie odebrac mu prawa i jestem przeszczesliwa bo moge zaczac na nowo Nasze zycie(alimenty tez dostaje)
no i dzisiaj kolejna awantura... przychodze z pracy i co widze? kupa brudnych naczyn, makaron na obiad nie ugotowany a on lezy... i przeciez jak ja sie moge go czepiac, przeciez caly dzien zajmowal sie dzieckiem...
no i jak zwykle wyzwiska ze ja nie mam prawa sie czepiac, ze to przeze mnie musial siedziec w domu a nie mogl isc do pracy...
po prostu trzeba to skonczyc, bo juz mam dosc wyzwisk...
ale wiecie co jest najgorsze... ze nie dojdziemy do porozumienia jesli chodzi o dziecko, on bedzie zawziety, bedzie probowal mi ja odebrac i przez to bedzie jeszcze wieksza wojna a najbardziej ucierpi na tym mala... bo co ja powiem w sadzie, ze on nie chce sie widywac z dzieckiem jak chce..
juz nawet nie mam lez zeby plakac...
no i jak zwykle wyzwiska ze ja nie mam prawa sie czepiac, ze to przeze mnie musial siedziec w domu a nie mogl isc do pracy...
po prostu trzeba to skonczyc, bo juz mam dosc wyzwisk...
ale wiecie co jest najgorsze... ze nie dojdziemy do porozumienia jesli chodzi o dziecko, on bedzie zawziety, bedzie probowal mi ja odebrac i przez to bedzie jeszcze wieksza wojna a najbardziej ucierpi na tym mala... bo co ja powiem w sadzie, ze on nie chce sie widywac z dzieckiem jak chce..
juz nawet nie mam lez zeby plakac...
Olcia a może jak nie chcesz już z nim być to może po prostu wystaw mu walizki za drzwi i niech wraca do mamusi jak mu tak źle się z Tobą żyje i już ! A reszta jakoś się ułoży!
A w sadzie możesz przecież powiedzieć ze kierowałaś się dobrem dziecka podejmując decyzję o rozstaniu - bo chcesz wychować szczęśliwe dziecko (tzn. takie które nie będzie musiało wysłuchiwać tych wyzwisk w stronę jej matki)
A pozatym Twoi rodzice jak napisałaś też zauważyli ze on Cię nie szanuje!
Coś czuję ze on by najlepiej czuł się jakby cały dzien leżał na kanapie , do dziecka żeby była niańka a Ty żebys przynosiła krocie do domu i go utrzymywała a on by leżał przed tv z piwkiem w ręku!
Ja bym se dała z Nim spokój!
Trzymam za ciebie kciuki Olcia!
A w sadzie możesz przecież powiedzieć ze kierowałaś się dobrem dziecka podejmując decyzję o rozstaniu - bo chcesz wychować szczęśliwe dziecko (tzn. takie które nie będzie musiało wysłuchiwać tych wyzwisk w stronę jej matki)
A pozatym Twoi rodzice jak napisałaś też zauważyli ze on Cię nie szanuje!
Coś czuję ze on by najlepiej czuł się jakby cały dzien leżał na kanapie , do dziecka żeby była niańka a Ty żebys przynosiła krocie do domu i go utrzymywała a on by leżał przed tv z piwkiem w ręku!
Ja bym se dała z Nim spokój!
Trzymam za ciebie kciuki Olcia!
A powiedzcie dziewczyny co ma zrobić taka osoba która:Ma męża od trzech lat z nim dziecko 1,5 roczne,przestało się między nimi układać,dziecko jest często świadkiem awantur,a kłótnie są o pieniądze,wzajemne zrozumienie,czy często pierdoły,bo ten czepia się wszystkiego,podnosi ton,w łózku ma wymagania,nie potrafi uszanować że czegoś można nie lubieć,nie tolerować,poza tym nie ma w zwiazku miłości,przyjażni żadnych pocałunków,przytuleń,ciepłych słów jednym słowem rutyna i stres.
Wynajmujemy mieszkanie,ja nie mam pomocy ze strony rodziny,nawet nie miałabym gdzie pójść,bo nie mam nigdzie zameldowania,nie pracuję.I jak tu myśleć o rozwodzie?
Wynajmujemy mieszkanie,ja nie mam pomocy ze strony rodziny,nawet nie miałabym gdzie pójść,bo nie mam nigdzie zameldowania,nie pracuję.I jak tu myśleć o rozwodzie?
hej
ja tez samotnie ide przez życie. nie powiem ze te cholerne zycie jak dotad dało mi w kos a jeszcze kawal go przede mna. mała ma 11 miesiey i od zawsze jestem praktycznie z nia sama. jej ojciec wolał kolegów. daje na mala kase ale chyba bym wolala pomoc jednak. mala jest chora i bieganie po szpitalach aptekach i poradniach juz mnie dobija. grrr... przydałyby sie ksiaze z bajki i juz. daje rade, dla małej. postanowiłam sobie ze jak ja bede silna to ona tez bedzie i wygramy z choroba kiedys tam. nie życze zednej z was tego ale nic nie umacnia w Tobie siły jak pobyt w szpitalu i rozmowa z lekarzem który daje Twojemu dziecku pare procent szans na przeżycie. pozdrawiam was i życze wytrwałości
ja tez samotnie ide przez życie. nie powiem ze te cholerne zycie jak dotad dało mi w kos a jeszcze kawal go przede mna. mała ma 11 miesiey i od zawsze jestem praktycznie z nia sama. jej ojciec wolał kolegów. daje na mala kase ale chyba bym wolala pomoc jednak. mala jest chora i bieganie po szpitalach aptekach i poradniach juz mnie dobija. grrr... przydałyby sie ksiaze z bajki i juz. daje rade, dla małej. postanowiłam sobie ze jak ja bede silna to ona tez bedzie i wygramy z choroba kiedys tam. nie życze zednej z was tego ale nic nie umacnia w Tobie siły jak pobyt w szpitalu i rozmowa z lekarzem który daje Twojemu dziecku pare procent szans na przeżycie. pozdrawiam was i życze wytrwałości
U mnie było tak samo.Wyzwiska kłótnie nie raz mi się oberwało i do pracy szłam posiniaczona i podrapana.Też się wyśmiewał z mojej pracy co ja tam robię że jestem ciągle zmęczona.Doszło nawet do tego mówił że ja się z kimś puszczam na magazynie chociaż tam były same dziewczyny a ten magazyn służył nam również za szatnie,to było obrzydliwe.Wracałam do niego kilka razy a on obiecywał że się poprawi,i na obietnicach się skończyło.Od 4 mies mieszkam z moją córką u mojej mamy jesteśmy na jej utrzymaniu,a starszy syn mieszka u drugiej babci ,czyli u mojego byłego matki,nie mam pracy i mam już pomału dość.Tylko on ma problem z alkoholem dostał jedna szanse bo o mało nie zginoł w wypadku,ale on sobie z tego nic nie robi byle tylko innym życie uprzykrzać,i miec co wypić
Dasz radę - tak jak ja ją daję ;-)
Przypilnuj, żeby zabrał WSZYSTKIE swoje rzeczy - nie ma wracania, po plecak/buty zimowe/cokolwiek. Zapowiedz, że to co zostanie wyniesiesz na śmietnik, bo nie jesteś przechowalnią. Wiem co mówię, jak cokolwiek zostawi, będzie miał pretekst, żeby przyłazić, a to nie będzie miłe ani nie jest potrzebne. Jeśli cokolwiek zostawi, wynieś to do piwnicy, tak, żeby nie miał już wstępu do TWOJEGO mieszkania. I zmień zamki. To, że odda ci klucze nie załatwie sprawy, zawsze wcześniej mógł dorobić.
Trzymam kciuki i gorąco ściskam!
Przypilnuj, żeby zabrał WSZYSTKIE swoje rzeczy - nie ma wracania, po plecak/buty zimowe/cokolwiek. Zapowiedz, że to co zostanie wyniesiesz na śmietnik, bo nie jesteś przechowalnią. Wiem co mówię, jak cokolwiek zostawi, będzie miał pretekst, żeby przyłazić, a to nie będzie miłe ani nie jest potrzebne. Jeśli cokolwiek zostawi, wynieś to do piwnicy, tak, żeby nie miał już wstępu do TWOJEGO mieszkania. I zmień zamki. To, że odda ci klucze nie załatwie sprawy, zawsze wcześniej mógł dorobić.
Trzymam kciuki i gorąco ściskam!
odgrzebuje stary temat bo nie chcę zakładać nowego, mam podobną sytuację nie wyrabiam już psychicznie czuje sie jak sprzątaczka i kucharka a nie partnerka... sytuacja jest o tyle gorsza: brak mieszkania i dzidzi w drodze... :( nie wiem od czego zacząć :( póki co prace mam do końca ciązy zapewnioną ale cięzko coś odłożyć
to ja odgrzebię ten wątek jeszcze raz...
jesteśmy dopiero 3 lata po ślubie i mamy roczne dziecko. oboje bardzo go chcieliśmy. na początku była sielanka. potem mąż wymigiwał się od obowiązków, 5 dni w tygodniu był w pracy, pozostałe 2 przeznaczał na kursy. tak naprawdę zostałam ze wszystkim sama, byłam cholernie zmęczona, tym bardziej, że wróciłam do pracy, miałam jeszcze dziecko i dom na głowie. nie mogłam liczyć na to, że mąż zostanie z dzieckiem, żebym mogła wyjść do koleżanki czy na zakupy, gdziekolwiek. do tego obrażał się jak chciałam, żeby to się zmieniło. O naszych wspólnych wyjściach nie było nawet mowy! Rozmowy nie dawały żadnych skutków. Wkurzyłam się na niego i też się nie odzywałam. Potem było raz lepiej raz gorzej, ale od kilku miesięcy on miał mnie i dziecko w d... nie chciał z nami spędzać czasu, unikał nas nawet przez 1,5miesiąca swojego urlopu. odkryłam, że z każdą sprawą leci do matki - wychodził z domu, wtedy dzwonił i razem mnie obgadywali. jego rodzinka znała zawsze tylko jego wersję i nietrudno się domyślić jaki miała do mnie stosunek. doszło nawet do tego, że namówili go, żeby nie jeździł do mojej mamy, bo "jazda pociągiem jest dla rocznego dziecka niebezpieczna"(pociąg jedzie dokładnie 2 godziny).
kilka dni temu dowiedziałam się, że od wielu miesięcy mnie zdradzał! mam na to dowody,a oczywiście on zaprzecza. Dzień po tym jak wszystko wyszło musiałam się komuś wyżalić i wyszłam na kawę z koleżanką (nie było mnie 3 godziny). Okazało się, że w tym czasie mój mąż znowu zadzwonił do mamuśki i przekazał, że to ja mam jakiegoś faceta, że się z kimś spotykam! Najlepsze jest to, że mam takie wyjścia bardzo rzadko, bo jego zwyczajnie nigdy nie ma, więc jestem w domu z dzieckiem. Po tej akcji zostałam wyzwana przez jego rodzinę od k**** itp!
Kazałam mu się wyprowadzić i ze strachu przed tymi wariatami wymieniłam zamki w drzwiach. na szczęście mieszkanie kupiłam przed ślubem, ale częściowo na kredyt.
Przed wyjściem jeszcze uzgadniał, że będzie chciał spotykać się z dzieckiem - wreszcie! Zgodziłam się, ale powiedziałam, że nie pozwolę mu go zabrać do dziadków, którzy mają taki stosunek do mnie, nie chcę, żeby moje dziecko miało z nimi do czynienia. zresztą, mimo,że mieszkają blisko nigdy bez okazji go nie odwiedzali. jak myślicie, czy w przyszłości sąd weźmie to pod uwagę? czy sąd może mu pozwolić zabierać dziecko gdzie chce?
od razu powiedział, że mieszkanie jest moje (i większość rzeczy również), ale np. ze wspólnych pieniędzy zrobiliśmy remont, kupiliśmy komodę czy szafę zamontowaną na stałe. zasugerował mi, że powinnam mu dać jakieś pieniądze. tylko skąd, skoro jestem na urlopie i dostaję mniej niż zwykle, a teraz mam sama płacić raty, czynsz, prąd, itp, oczywiście jedzenie, ubranka, szczepienie... ktoś mi powiedział, że nie powinnam mu nic dawać, bo nie dość, że to on zdradzał, to jeszcze w nagrodę dam mu niezłą sumkę za którą kupi sobie auto, a ja będę karmić dziecko chlebem z margaryną, bo mi już nie starczy. po zapłaceniu raty i opłat w następnym miesiącu, zostanę praktycznie bez grosza (wciąż jeszcze spłacam debet).
powiedział też, że chce złożyć pozew o rozwód. tylko co to oznacza dla mnie? czy jeśli on złoży pierwszy ze swoimi propozycjami, to moje nie będą się liczyć? czy to ja mam go wyprzedzić? co z orzekaniem o winie? czy wybrać to czy lepiej szybko bez orzekania. ale jakie to będzie miało znaczenie dla nas - czy jak będzie z jego winy, to nie będę musiała go spłacać? koszmar...
jestem załamana, kiedy dziecko zasypia siadam i ryczę, że zmarnowałam życie swoje i synka. teraz już nic nie będzie takie jak dawniej!
nie powiedziałam swojej mamie (bo nie chcę, żeby teraz to przeżywała, a nie najlepiej jest z jej zdrowiem) ani rodzinie (bo jest mi cholernie wstyd). Najgorsze, że zbliżają się święta - gdyby mama wiedziała, zmusiłaby mnie żebym przyjechała, ale będą jeszcze inni goście i nie chcę żeby ktoś mnie pytał, albo patrzył jak ryczę.
wygląda na to, że spędzę je tylko z moim malutkim dzieckiem...
jesteśmy dopiero 3 lata po ślubie i mamy roczne dziecko. oboje bardzo go chcieliśmy. na początku była sielanka. potem mąż wymigiwał się od obowiązków, 5 dni w tygodniu był w pracy, pozostałe 2 przeznaczał na kursy. tak naprawdę zostałam ze wszystkim sama, byłam cholernie zmęczona, tym bardziej, że wróciłam do pracy, miałam jeszcze dziecko i dom na głowie. nie mogłam liczyć na to, że mąż zostanie z dzieckiem, żebym mogła wyjść do koleżanki czy na zakupy, gdziekolwiek. do tego obrażał się jak chciałam, żeby to się zmieniło. O naszych wspólnych wyjściach nie było nawet mowy! Rozmowy nie dawały żadnych skutków. Wkurzyłam się na niego i też się nie odzywałam. Potem było raz lepiej raz gorzej, ale od kilku miesięcy on miał mnie i dziecko w d... nie chciał z nami spędzać czasu, unikał nas nawet przez 1,5miesiąca swojego urlopu. odkryłam, że z każdą sprawą leci do matki - wychodził z domu, wtedy dzwonił i razem mnie obgadywali. jego rodzinka znała zawsze tylko jego wersję i nietrudno się domyślić jaki miała do mnie stosunek. doszło nawet do tego, że namówili go, żeby nie jeździł do mojej mamy, bo "jazda pociągiem jest dla rocznego dziecka niebezpieczna"(pociąg jedzie dokładnie 2 godziny).
kilka dni temu dowiedziałam się, że od wielu miesięcy mnie zdradzał! mam na to dowody,a oczywiście on zaprzecza. Dzień po tym jak wszystko wyszło musiałam się komuś wyżalić i wyszłam na kawę z koleżanką (nie było mnie 3 godziny). Okazało się, że w tym czasie mój mąż znowu zadzwonił do mamuśki i przekazał, że to ja mam jakiegoś faceta, że się z kimś spotykam! Najlepsze jest to, że mam takie wyjścia bardzo rzadko, bo jego zwyczajnie nigdy nie ma, więc jestem w domu z dzieckiem. Po tej akcji zostałam wyzwana przez jego rodzinę od k**** itp!
Kazałam mu się wyprowadzić i ze strachu przed tymi wariatami wymieniłam zamki w drzwiach. na szczęście mieszkanie kupiłam przed ślubem, ale częściowo na kredyt.
Przed wyjściem jeszcze uzgadniał, że będzie chciał spotykać się z dzieckiem - wreszcie! Zgodziłam się, ale powiedziałam, że nie pozwolę mu go zabrać do dziadków, którzy mają taki stosunek do mnie, nie chcę, żeby moje dziecko miało z nimi do czynienia. zresztą, mimo,że mieszkają blisko nigdy bez okazji go nie odwiedzali. jak myślicie, czy w przyszłości sąd weźmie to pod uwagę? czy sąd może mu pozwolić zabierać dziecko gdzie chce?
od razu powiedział, że mieszkanie jest moje (i większość rzeczy również), ale np. ze wspólnych pieniędzy zrobiliśmy remont, kupiliśmy komodę czy szafę zamontowaną na stałe. zasugerował mi, że powinnam mu dać jakieś pieniądze. tylko skąd, skoro jestem na urlopie i dostaję mniej niż zwykle, a teraz mam sama płacić raty, czynsz, prąd, itp, oczywiście jedzenie, ubranka, szczepienie... ktoś mi powiedział, że nie powinnam mu nic dawać, bo nie dość, że to on zdradzał, to jeszcze w nagrodę dam mu niezłą sumkę za którą kupi sobie auto, a ja będę karmić dziecko chlebem z margaryną, bo mi już nie starczy. po zapłaceniu raty i opłat w następnym miesiącu, zostanę praktycznie bez grosza (wciąż jeszcze spłacam debet).
powiedział też, że chce złożyć pozew o rozwód. tylko co to oznacza dla mnie? czy jeśli on złoży pierwszy ze swoimi propozycjami, to moje nie będą się liczyć? czy to ja mam go wyprzedzić? co z orzekaniem o winie? czy wybrać to czy lepiej szybko bez orzekania. ale jakie to będzie miało znaczenie dla nas - czy jak będzie z jego winy, to nie będę musiała go spłacać? koszmar...
jestem załamana, kiedy dziecko zasypia siadam i ryczę, że zmarnowałam życie swoje i synka. teraz już nic nie będzie takie jak dawniej!
nie powiedziałam swojej mamie (bo nie chcę, żeby teraz to przeżywała, a nie najlepiej jest z jej zdrowiem) ani rodzinie (bo jest mi cholernie wstyd). Najgorsze, że zbliżają się święta - gdyby mama wiedziała, zmusiłaby mnie żebym przyjechała, ale będą jeszcze inni goście i nie chcę żeby ktoś mnie pytał, albo patrzył jak ryczę.
wygląda na to, że spędzę je tylko z moim malutkim dzieckiem...
nie znam sie na prawie, ale ja bym wybrala opcje z orzekaniem o winie - jego wina jest ewidentna, nie oskubie Cie, tylko Ty jego, nie dawaj mu zadnych pieniedzy.
znam sie za to na czlowieku i wiem, ze potrzebujesz teraz mamy - jedz do niej na kilka dni, wyplacz sie, swiat od razu bedzie lepszy.
nie wstydz sie swojej rodziny w swieta, roznie z nia bywa, ale w ciezkich chwilach potrafia naprawde wesprzec.
ciesz sie, ze masz tego toksycznego dziada z glowy - teraz czujesz sie na dnie, ale bedzie coraz lepiej. jego rodzina o niczym nie wie, dlatego tak Cie traktuja. w czasie sprawy rozwodowej dowiedza sie prawdy i zmienia zdanie.
na poczatek pozwol sobie pomoc i zadzwon do przyjaciol, rodziny. oni tez chca sie czuc potrzebni.
znam sie za to na czlowieku i wiem, ze potrzebujesz teraz mamy - jedz do niej na kilka dni, wyplacz sie, swiat od razu bedzie lepszy.
nie wstydz sie swojej rodziny w swieta, roznie z nia bywa, ale w ciezkich chwilach potrafia naprawde wesprzec.
ciesz sie, ze masz tego toksycznego dziada z glowy - teraz czujesz sie na dnie, ale bedzie coraz lepiej. jego rodzina o niczym nie wie, dlatego tak Cie traktuja. w czasie sprawy rozwodowej dowiedza sie prawdy i zmienia zdanie.
na poczatek pozwol sobie pomoc i zadzwon do przyjaciol, rodziny. oni tez chca sie czuc potrzebni.
Uszy do góry. Przede wszystkim ochłoń. Nerwy są złym doradcą.
Teraz tak, możesz złożyć swój pozew o rozwód, to, że on złożył to może cię guzik obchodzić i możesz nie wiedzieć, albo on może kłamać. Co do widzeń, to zaproponuj mu, ze może do was przychodzić w soboty, na zabieranie z domu na noc takich małych dzieci to chyba sąd nie pozwala. Co do widzeń z dziadkami, to jeżeli ci założą sprawę to i tak będziesz musiała im dać dziecko i tak więc pomimo waszych stosunków to bym wymyśliła jakiś kompromis. W końcu to dziadkowie, ale każde dziecko chce mieć dziadków.
Co do podziału to mu powiedz, ze niech zabiera Komandora i wsadzi go sobie w.... jak zmieści. Tak na poważnie to faktycznie wspólnym majątkiem musisz się podzielić, ale tego chyba nie trzeba od razu robić. Natomiast zadzwoniłabym do sądu i zapytała co w takiej sytuacji z alimentami, czy to musi być przy sprawie rozwodowej czy możesz osobno jakiś wniosek złożyć.
Teraz tak, możesz złożyć swój pozew o rozwód, to, że on złożył to może cię guzik obchodzić i możesz nie wiedzieć, albo on może kłamać. Co do widzeń, to zaproponuj mu, ze może do was przychodzić w soboty, na zabieranie z domu na noc takich małych dzieci to chyba sąd nie pozwala. Co do widzeń z dziadkami, to jeżeli ci założą sprawę to i tak będziesz musiała im dać dziecko i tak więc pomimo waszych stosunków to bym wymyśliła jakiś kompromis. W końcu to dziadkowie, ale każde dziecko chce mieć dziadków.
Co do podziału to mu powiedz, ze niech zabiera Komandora i wsadzi go sobie w.... jak zmieści. Tak na poważnie to faktycznie wspólnym majątkiem musisz się podzielić, ale tego chyba nie trzeba od razu robić. Natomiast zadzwoniłabym do sądu i zapytała co w takiej sytuacji z alimentami, czy to musi być przy sprawie rozwodowej czy możesz osobno jakiś wniosek złożyć.
dzięki, ale skoro on dla odwrócenia uwagi naopowiadał im niestworzonych rzeczy, to wg nich ja byłam złą matką, żoną, nie robiłam nic w domu itd. jak wpadną do sądu i zaczną przekazywać jego kłamstwa i sędzia w nie uwierzy, to jeszcze on stanie się ofiarą, a ja będę winna.
on teraz chyba mieszka u mamusi, więc gdyby chciał zabrać dziecko do siebie, czyli do swoich rodziców, to ma prawo je dostać czy nie?
w zasadzie jeszcze ani razu sam z synkiem nigdzie nie pojechał, więc dlaczego teraz ma tak robić?
nie chcę, żeby za kilka lat oni nastawiali moje dziecko przeciwko mnie, wyrażali się o mnie właśnie źle, wypytywali je o to co robiłam, o której wróciłam z pracy itp. wiem, że to daleka przyszłość, ale...
dziękuję za pomoc. wygadałam się już komuś, dużo mi lepiej. chociaż najgorsze jeszcze przede mną. ale dobrze mieć świadomość, że są ludzie wokół, którzy mnie wspierają...
on teraz chyba mieszka u mamusi, więc gdyby chciał zabrać dziecko do siebie, czyli do swoich rodziców, to ma prawo je dostać czy nie?
w zasadzie jeszcze ani razu sam z synkiem nigdzie nie pojechał, więc dlaczego teraz ma tak robić?
nie chcę, żeby za kilka lat oni nastawiali moje dziecko przeciwko mnie, wyrażali się o mnie właśnie źle, wypytywali je o to co robiłam, o której wróciłam z pracy itp. wiem, że to daleka przyszłość, ale...
dziękuję za pomoc. wygadałam się już komuś, dużo mi lepiej. chociaż najgorsze jeszcze przede mną. ale dobrze mieć świadomość, że są ludzie wokół, którzy mnie wspierają...
Dziewczyno, co cię obchodzi co oni o tobie mówią. Niech sobie mówią.
Dziecku też niech mówią, ono kiedyś dorośnie i samo oceni. Czy wiesz czy on złożył pozew z orzekaniem czy bez?
Co do dziecka, to ci powiem, że w końcu to ojciec, nawet jeżeli do tej pory miał wszystko gdzieś, on ma pełnię władzy rodzicielskiej, tak samo jak ty. Zrobisz co będziesz uważała za stosowne, ale jak dojdzie do rozprawy, to sąd i tak mu zasądzi odwiedziny.
Moje zdanie jest takie im mniej będziesz się z nim szarpać tym lepiej dla ciebie i dla dziecka.
Dziecku też niech mówią, ono kiedyś dorośnie i samo oceni. Czy wiesz czy on złożył pozew z orzekaniem czy bez?
Co do dziecka, to ci powiem, że w końcu to ojciec, nawet jeżeli do tej pory miał wszystko gdzieś, on ma pełnię władzy rodzicielskiej, tak samo jak ty. Zrobisz co będziesz uważała za stosowne, ale jak dojdzie do rozprawy, to sąd i tak mu zasądzi odwiedziny.
Moje zdanie jest takie im mniej będziesz się z nim szarpać tym lepiej dla ciebie i dla dziecka.
zdradzona - jak ja Ciebie rozumiem. Przede mną też rozwód. Nie umiem sobie dać z tym rady. Wprawdzie nie mam pewności co do zdrady, ale brak zainteresowania mną. Dzieckiem raz się interesuje, raz nie. Ogólna załamka.
Nie umiem sobie z całą sytuacja poradzić. zazdroszczę kasi i innym dziewczynom, które już maja to za so9bą, a wręcz teraz są szczęśliwsze, może my też kiedyś będziemy. Starajmy się tak myśleć, może będzie łatwiej. Chociaż łatwo powiedzieć trudniej zrobić.
Nie umiem sobie z całą sytuacja poradzić. zazdroszczę kasi i innym dziewczynom, które już maja to za so9bą, a wręcz teraz są szczęśliwsze, może my też kiedyś będziemy. Starajmy się tak myśleć, może będzie łatwiej. Chociaż łatwo powiedzieć trudniej zrobić.
Dziewczyny moja sytuacja w tej chwili jest beznadziejna. Klamka zapadla...odchodze, najprawdopodobnie wroce w swoje rodzinne strony...ale pamietajcie....
Jedyną bajkę jaką pamięta dziecko przez całe swoje życie to jego dzieciństwo..........
Ta maksyma jest tak prawdziwa,ze dodaje sil matkom na rozdrozu, matkom ktore zastanawiaja sie czy dadza rade, czy odejsc, jak to udzwigna... Lepiej zakonczyc zwiazki nie majace przyszlosci niz skazywac swoje dzieci na bajke-horror, ktora bedzie sie za nimi ciagnela do konca zycia...
Trzymam za was wszystkie sily, za siebie tez. Bylo milion szans, ale tej milion jednej juz nie bedzie. Dzieciom potrzebne sa szczesliwe matki, a nie zmeczone zyciem, awanturami i z podbitym okiem.
Musi byc dobrze, innej rady nie ma :) Matka wszystko zrobi dla swojego dziecka, wszystko, dodaje jakiejs magicznej sily ktora prowadzi ja do lepszego zycia. Zycze Wam i sobie tej sily, oby jej nie zabraklo i oby przyszla w odpowiednim momencie!!!!!!
Jedyną bajkę jaką pamięta dziecko przez całe swoje życie to jego dzieciństwo..........
Ta maksyma jest tak prawdziwa,ze dodaje sil matkom na rozdrozu, matkom ktore zastanawiaja sie czy dadza rade, czy odejsc, jak to udzwigna... Lepiej zakonczyc zwiazki nie majace przyszlosci niz skazywac swoje dzieci na bajke-horror, ktora bedzie sie za nimi ciagnela do konca zycia...
Trzymam za was wszystkie sily, za siebie tez. Bylo milion szans, ale tej milion jednej juz nie bedzie. Dzieciom potrzebne sa szczesliwe matki, a nie zmeczone zyciem, awanturami i z podbitym okiem.
Musi byc dobrze, innej rady nie ma :) Matka wszystko zrobi dla swojego dziecka, wszystko, dodaje jakiejs magicznej sily ktora prowadzi ja do lepszego zycia. Zycze Wam i sobie tej sily, oby jej nie zabraklo i oby przyszla w odpowiednim momencie!!!!!!
dziewczyny, wiem, że dla dziecka jestem zrobić wszystko i to dodaje mi sił. zdarzyło mi się kilka razy rozpłakać przy synku, ale mimo, że jest jeszcze mały, to nagle posmutniał, zostawiał zabawki i przyglądał mi się. już wiem, że muszę się wziąć w garść! dziecko musi mieć szczęśliwy dom, uśmiechniętą, radosną matkę i tego się trzymam!!! Tylko na razie bardzo boli...
Kkasia1, faktycznie najgorzej jak się jeszcze kocha...
Nie wiem czy złożył pozew, pewnie jeszcze nie, bo minęło mało czasu.
Mawa, u mnie też się od tego zaczęło. Przestał się mną interesować, dziecko było mu obojętne, wolał sobie sam wyjść. Teraz wyszło, że jest zazdrosny o swoje dziecko - bo już przestał być pępkiem świata. Naprawdę starałam się nie odsuwać go po narodzinach dziecka, ale muszą chcieć dwie strony.
Najlepsze, że powiedział, że chce, żeby sąd ustalił widzenia, a on będzie odwiedzał tak dużo dodatkowo, na ile ja mu pozwolę. Tylko gdzie był przez ostatnie miesiące? - w weekend jechał na 7 godzin na siłownię, albo wymyślał, że musi skoczyć do bankomatu na 4 godziny, pochodzić po galerii przez pół dnia... tylko wyszło, że jeździł na spotkania ze swoimi "koleżankami" poznanymi w necie! Nawet nie starał się tuszować i udawać. Prosiłam tysiące razy, żebyśmy razem poszli na spacer, pojechali na lody itp - zawsze było NIE! Przesiadywał na gg całymi dniami i też wcześniej go podejrzewałam, ale zawsze się wytłumaczył. Jest mistrzem kłamstw, mam nadzieję że kiedyś wreszcie jego rodzina też załapie, że jego tłumaczenia to wyrafinowane kłamstwa, a on kiedyś siądzie i pomyśli, że spieprzył życie nie tylko synowi i żonie, ale też sobie i będzie żałował, że miał wszystko, a z własnej głupoty to stracił!
Mimii, współczuję. Dobrze, że masz takie trzeźwe podejście i jesteś taka dzielna. Podziwiam i zazdroszczę.
Mimi75, też przeszłaś rozstanie z mężem?
Kkasia1, faktycznie najgorzej jak się jeszcze kocha...
Nie wiem czy złożył pozew, pewnie jeszcze nie, bo minęło mało czasu.
Mawa, u mnie też się od tego zaczęło. Przestał się mną interesować, dziecko było mu obojętne, wolał sobie sam wyjść. Teraz wyszło, że jest zazdrosny o swoje dziecko - bo już przestał być pępkiem świata. Naprawdę starałam się nie odsuwać go po narodzinach dziecka, ale muszą chcieć dwie strony.
Najlepsze, że powiedział, że chce, żeby sąd ustalił widzenia, a on będzie odwiedzał tak dużo dodatkowo, na ile ja mu pozwolę. Tylko gdzie był przez ostatnie miesiące? - w weekend jechał na 7 godzin na siłownię, albo wymyślał, że musi skoczyć do bankomatu na 4 godziny, pochodzić po galerii przez pół dnia... tylko wyszło, że jeździł na spotkania ze swoimi "koleżankami" poznanymi w necie! Nawet nie starał się tuszować i udawać. Prosiłam tysiące razy, żebyśmy razem poszli na spacer, pojechali na lody itp - zawsze było NIE! Przesiadywał na gg całymi dniami i też wcześniej go podejrzewałam, ale zawsze się wytłumaczył. Jest mistrzem kłamstw, mam nadzieję że kiedyś wreszcie jego rodzina też załapie, że jego tłumaczenia to wyrafinowane kłamstwa, a on kiedyś siądzie i pomyśli, że spieprzył życie nie tylko synowi i żonie, ale też sobie i będzie żałował, że miał wszystko, a z własnej głupoty to stracił!
Mimii, współczuję. Dobrze, że masz takie trzeźwe podejście i jesteś taka dzielna. Podziwiam i zazdroszczę.
Mimi75, też przeszłaś rozstanie z mężem?
Mawa, mnie jest cholernie ciężko po 3 latach, a co dopiero po 12... Ale musimy dać radę!
W zasadzie przez ostatni rok mogłam bardziej liczyć na swoją rodzinę i przyjaciół (mimo, że starał się mnie z nimi skłócić) niż na męża. Teraz też mam duże wsparcie przyjaciółek- telefony, smsy. Na szczęście są ludzie, którzy znając nas oboje wspierają mnie, a nie jego, bo wiedzą jak było.
Nie wierzę, że mnie też się uda jeszcze kiedyś kogoś spotkać i ułożyć sobie życie na nowo, jak np. Kasia31. Zawiodłam się na nim i chyba już nie będę potrafiła nikomu zaufać... Ale teraz nie to jest najważniejsze!
W zasadzie przez ostatni rok mogłam bardziej liczyć na swoją rodzinę i przyjaciół (mimo, że starał się mnie z nimi skłócić) niż na męża. Teraz też mam duże wsparcie przyjaciółek- telefony, smsy. Na szczęście są ludzie, którzy znając nas oboje wspierają mnie, a nie jego, bo wiedzą jak było.
Nie wierzę, że mnie też się uda jeszcze kiedyś kogoś spotkać i ułożyć sobie życie na nowo, jak np. Kasia31. Zawiodłam się na nim i chyba już nie będę potrafiła nikomu zaufać... Ale teraz nie to jest najważniejsze!
Dziewczyny trzymajcie się i dajcie sobie czas.
Zdradzona, pozwu nie składać, bo za szybko. Musi minąć przynajmniej pół roku od ustania pożycia inaczej Sąd oddali wniosek i każe w późniejszym terminie składać.
Zdradzona, pozwu nie składać, bo za szybko. Musi minąć przynajmniej pół roku od ustania pożycia inaczej Sąd oddali wniosek i każe w późniejszym terminie składać.
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
dzięki Kasia31, a jak to jest z opieką nad dzieckiem, ustaleniem odwiedzin czy alimentami? też dopiero za pół roku? kto o to powinien wystąpić?
czytałam kilka wątków z twoimi wypowiedziami i przyznaję, że podniosłaś mnie na duchu. miło było czytać, że w końcu jesteś szczęśliwa i ułożyłaś sobie życie.
czytałam kilka wątków z twoimi wypowiedziami i przyznaję, że podniosłaś mnie na duchu. miło było czytać, że w końcu jesteś szczęśliwa i ułożyłaś sobie życie.
zdradzona, ja uwazam ze powinno sie juz zlozyc wniosek, to ze dopiero teraz jest koniec nie znc\zy ze wczesniej przez pol roku utrzymywaliscie kontakty seksualne. Bo sadowi chodzi o ustanie pozycia malzenskiego czy jakos tak.
Czy ja jestem dzielna? Nie wiem, okaze sie, poki co siedze i glowkuje co zrobic, czy wrocic w swoje strony gdzie mam swoje meiszkanie czy wynajac tu cos w trojmiescie, szukajac pracy juz jakiejkolwiek?? Moje oszczednosci sa niewielkie i pojawia sie pytanie czy zostac tu w 3miescie i korzystac z oszczednosci-to jakies 6tys i miesiecznie mam 500zl z wynajmowanego aswojego m czy przeznaczyc te pieniadze na zycie w moim miescie??? Nie wiem co zrobic, musze zlozyc pozew o alimenty i teraz nie wiem czy tu czy w moim miescie? Nic nei wiem, oprocz tego,ze musze zapewnic dziecku godne i szczesliwe dziecinstwo!!! Juz bylo milion szans, milion!!! nastepnej nie bedzie, dzis ma przyjsc "tatus" porozmawiac i ustalimy jaki on ma stosunek do kwestii syna i alimentow. Latwo nie bedzie...Nawet nie wiecie ile mam mysli w glowie :(
Czy ja jestem dzielna? Nie wiem, okaze sie, poki co siedze i glowkuje co zrobic, czy wrocic w swoje strony gdzie mam swoje meiszkanie czy wynajac tu cos w trojmiescie, szukajac pracy juz jakiejkolwiek?? Moje oszczednosci sa niewielkie i pojawia sie pytanie czy zostac tu w 3miescie i korzystac z oszczednosci-to jakies 6tys i miesiecznie mam 500zl z wynajmowanego aswojego m czy przeznaczyc te pieniadze na zycie w moim miescie??? Nie wiem co zrobic, musze zlozyc pozew o alimenty i teraz nie wiem czy tu czy w moim miescie? Nic nei wiem, oprocz tego,ze musze zapewnic dziecku godne i szczesliwe dziecinstwo!!! Juz bylo milion szans, milion!!! nastepnej nie bedzie, dzis ma przyjsc "tatus" porozmawiac i ustalimy jaki on ma stosunek do kwestii syna i alimentow. Latwo nie bedzie...Nawet nie wiecie ile mam mysli w glowie :(
jeśli potrzebujecie darmowej porady prawnej albo psychologa - zadzwońcie tutaj http://www.duk.gdansk.pl/ lub tu http://www.cpkgdansk.org.pl/
powodzenia i mocno trzymam za Was kciuki :) jesteście dzielne :))) odważyłyście się na bardzo trudny krok :] dacie radę :) wierzę w Was :)
powodzenia i mocno trzymam za Was kciuki :) jesteście dzielne :))) odważyłyście się na bardzo trudny krok :] dacie radę :) wierzę w Was :)
ja nie mogę powiedzieć, że nie wpadł na to, że potrzebuję pieniędzy na dziecko. powiedział, że jest jego ojcem i będzie mi pomagał w jego wychowaniu (wreszcie!) i dawał alimenty.
napisałam mu, że mam chodzić na rehabilitację i czy w tym czasie może się zająć synkiem - zgadnijcie czy się zgodził? żenada. on naprawdę głęboko wierzy w to, że to tylko moja wina. wybielił się całkowicie!
też się umówiłam do prawnika w CPK.
napisałam mu, że mam chodzić na rehabilitację i czy w tym czasie może się zająć synkiem - zgadnijcie czy się zgodził? żenada. on naprawdę głęboko wierzy w to, że to tylko moja wina. wybielił się całkowicie!
też się umówiłam do prawnika w CPK.
Jesli chodzi o mnie to tesciowa ;>dala mi 3dni temu 150zl. Dzis byl Pan Domu ;> i zobowiazal sie na 500zl alimentow.I pytal czy nie chce by zostal heheZawsze mu pozwalalam ale nie tym razem!!!! Mowil,ze krece afere bo inne baby toleruja chlanie-odpowiedzialam,zeby sobie taka znalazl i wtedy bedzie ja kochal ponad wszystko.Widze,ze duma meska go rozpiera...hehe zobaczymy jak dlugo.
Czy jest cos takiego jak dobrowolne alimenty?W pn ide zlozyc pozew o alimenty-bo chce by byly one zasadzone! chce miec to na pismie.Zastanawia mnie fakt widywania sie z synem. Dzis przyjechal ale mama zgubila klucze wiec wzial kilka ubran i pojechal mowiac ze jutro przyjedzie.
chyba sie tez umowie do tego prawnika.
Czy jest cos takiego jak dobrowolne alimenty?W pn ide zlozyc pozew o alimenty-bo chce by byly one zasadzone! chce miec to na pismie.Zastanawia mnie fakt widywania sie z synem. Dzis przyjechal ale mama zgubila klucze wiec wzial kilka ubran i pojechal mowiac ze jutro przyjedzie.
chyba sie tez umowie do tego prawnika.
witam wszystkie
Ja również jestem mamą 2,5letniej córeczki którą mam z mężem jednak od męża odeszłam prawie 2lata temu ale to dłuższa historia(może niektóre kojarzą)
Ja jak wniosłam o alimenty do sądu-bez pozwu rozwodowego to spraw było 3 i wtedy już dostałam prawny wyrok ostateczny a na czas trwania procesu wystapiłam o zabezpieczenie i je otrzymałam
NIestety mój mąż jak od niego odeszłam oczywiście na mnie zwalił całą winę i w ogóle nie poczuł się do odpowiedzialności i nie dawał ani grosza na dziecko
Do tej pory niestety nic nie daje i w ogole nie interesuje się dzieckiem
Jak by coś to mogę trochę doradzić
pozdrawiam i trzymajcie się mocno
Dacie rade :-)
Ja również jestem mamą 2,5letniej córeczki którą mam z mężem jednak od męża odeszłam prawie 2lata temu ale to dłuższa historia(może niektóre kojarzą)
Ja jak wniosłam o alimenty do sądu-bez pozwu rozwodowego to spraw było 3 i wtedy już dostałam prawny wyrok ostateczny a na czas trwania procesu wystapiłam o zabezpieczenie i je otrzymałam
NIestety mój mąż jak od niego odeszłam oczywiście na mnie zwalił całą winę i w ogóle nie poczuł się do odpowiedzialności i nie dawał ani grosza na dziecko
Do tej pory niestety nic nie daje i w ogole nie interesuje się dzieckiem
Jak by coś to mogę trochę doradzić
pozdrawiam i trzymajcie się mocno
Dacie rade :-)
Mała757, co to znaczy zabezpieczenie alimentów na czas rozprawy? czyli kiedy dostałaś/miałaś przyznane pierwsze pieniądze? dostajesz coś z funduszu alimenatacyjnego czy radzisz sobie sama?
też się obawiam, czy oni nie będą chcieli mnie oczernić i zaczną kłamać w sądzie - tyle czasu ich okłamywał, że dla nich to jedyna prawda jaką znają i jaką chcą znać.
Mawa, ja za tydzień. daj znać czego się dowiesz i jak wygląda taka rozmowa. nawet nie wiem o co pytać, co mówić.
Jeśli chodzi o hasło do poczty to znalezienie go potrwało chyba z godzinę - wpisywałam jego stare loginy i hasła, aż trafiłam. Naprawdę nie trzeba zatrudniać Malanowskiego, żeby wykryć zdradę. Niestety nie udało mi się z jego gg, a tam dopiero jest skarbnica. tylko pisał na moim komputerze i chyba zostało coś na twardym dysku? jak będzie trzeba, znajdę ludzi, którzy pewnie za grube pieniądze mi to znajdą.
Mimii, tak trzymaj, konsekwencja przede wszystkim.
A ja jutro mam "odwiedziny", czyli pakowanie rzeczy z ponad 4 lat. Cieszę się, że synek go spotka - dziś podszedł do ramki z naszym zdjęciem ślubnym (nie wiem czemu go jeszcze nie schowałam?), pokazał paluszkiem i powiedział kilka razy TATA. K... mać serce mi się krajało, ale pewnie dziecko za nim tęskni... Napisałam mu o tym w smsie i odpisał, żebym go nie brała na litość...
też się obawiam, czy oni nie będą chcieli mnie oczernić i zaczną kłamać w sądzie - tyle czasu ich okłamywał, że dla nich to jedyna prawda jaką znają i jaką chcą znać.
Mawa, ja za tydzień. daj znać czego się dowiesz i jak wygląda taka rozmowa. nawet nie wiem o co pytać, co mówić.
Jeśli chodzi o hasło do poczty to znalezienie go potrwało chyba z godzinę - wpisywałam jego stare loginy i hasła, aż trafiłam. Naprawdę nie trzeba zatrudniać Malanowskiego, żeby wykryć zdradę. Niestety nie udało mi się z jego gg, a tam dopiero jest skarbnica. tylko pisał na moim komputerze i chyba zostało coś na twardym dysku? jak będzie trzeba, znajdę ludzi, którzy pewnie za grube pieniądze mi to znajdą.
Mimii, tak trzymaj, konsekwencja przede wszystkim.
A ja jutro mam "odwiedziny", czyli pakowanie rzeczy z ponad 4 lat. Cieszę się, że synek go spotka - dziś podszedł do ramki z naszym zdjęciem ślubnym (nie wiem czemu go jeszcze nie schowałam?), pokazał paluszkiem i powiedział kilka razy TATA. K... mać serce mi się krajało, ale pewnie dziecko za nim tęskni... Napisałam mu o tym w smsie i odpisał, żebym go nie brała na litość...
no właśnie nie wiem. Tez mam problem, jak pomyślę, ze mam o wszystkim mówić obcej osobie/.
Ale chyba jakoś dam radę - mam nadzieję.
Nie jem od kilku dni (troszkę coś wmuszę w siebie), spać nie mogę. Normalnie masakra.
Gdyby nie dziecko i praca, to chyba bym w ogóle z łóżka nie wstała.
Z utęsknieniem czekam na chwilę, kiedy będzie lepiej.
Ale chyba jakoś dam radę - mam nadzieję.
Nie jem od kilku dni (troszkę coś wmuszę w siebie), spać nie mogę. Normalnie masakra.
Gdyby nie dziecko i praca, to chyba bym w ogóle z łóżka nie wstała.
Z utęsknieniem czekam na chwilę, kiedy będzie lepiej.
Odnośnie pytania jednej z forumek, co do tego czy alimenty muszą być zasądzone, żeby je otrzymywać. Istnieje jeszcze inna możliwość. Jeżeli ojciec chce dobrowolnie płacić, a matka zgadza się na proponowaną kwotę, można udać do notariusza i tam sporządzić akt notarialny, w którym ojciec zobowiązuje się płacić określoną kwotę. Takiemu zobowiązaniu nadaje się tzw. rygor egzekucji z art. 777 kpc. W razie nie wywiązywania się z zobowiązania, sprawę można od razu skierować do komornika, gdyż taki akt notarialny jest traktowany jak wyrok sądowy.
Nie wiem ile dokładnie kosztuje taki akt, ale nie więcej niż 300-400 zł.
Nie wiem ile dokładnie kosztuje taki akt, ale nie więcej niż 300-400 zł.
mimi a gdzie szukasz mieszkania i w jakiej kwocie?może coś pomogę znaleźć
Ja dostaje alimenty w MOPS-u bo mąż nie płaci
Ja miała zasądzone zabezpieczenie 400zł a rzeczywistych alimentów dostałam 500zł.
nie wiedziałam że moge iść do MOPS-u jak mam tylko zabezpieczenie i dopiero na sprawie sędzina mi powiedziala że oczywiście powinnam iść żeby mieć pieniądze tylko to też trwa minimum 2miesiące bo komornik najpier musi wystawić papier o 2miesięcznej bezskuteczności ściągania pieniędzy od dłużnika
Ja dostaje alimenty w MOPS-u bo mąż nie płaci
Ja miała zasądzone zabezpieczenie 400zł a rzeczywistych alimentów dostałam 500zł.
nie wiedziałam że moge iść do MOPS-u jak mam tylko zabezpieczenie i dopiero na sprawie sędzina mi powiedziala że oczywiście powinnam iść żeby mieć pieniądze tylko to też trwa minimum 2miesiące bo komornik najpier musi wystawić papier o 2miesięcznej bezskuteczności ściągania pieniędzy od dłużnika
zdradzona
wczoraj byłam w cpk. Bardzo fajna pani prawnik. Naprawdę super się z nią rozmawiało. Odpowiedziała na wszystkie moje pytania, w sposób bardzo dla mnie przystępny i zrozumiały (nie prawniczym językiem).
Nie wiem czy mają tylko jedną prawniczkę, czy kilka, więc nie wiem na kogo trafisz, ale ta była naprawdę fajna.
Jestem zadowolona z wizyty.
Gorzej w domu. Niestety taką mam sytuację, ze jeszcze 2-3 miesiące będziemy usieli razem mieszkać. Nie wyobrażam sobie tego.
Jestem załamana
wczoraj byłam w cpk. Bardzo fajna pani prawnik. Naprawdę super się z nią rozmawiało. Odpowiedziała na wszystkie moje pytania, w sposób bardzo dla mnie przystępny i zrozumiały (nie prawniczym językiem).
Nie wiem czy mają tylko jedną prawniczkę, czy kilka, więc nie wiem na kogo trafisz, ale ta była naprawdę fajna.
Jestem zadowolona z wizyty.
Gorzej w domu. Niestety taką mam sytuację, ze jeszcze 2-3 miesiące będziemy usieli razem mieszkać. Nie wyobrażam sobie tego.
Jestem załamana
Kkasia, na pewni różnicę trzeba oddać zabezpieczonych alimentów ?
Ja miałam taką sytuację, alimenty zostały mi zabezpieczone w dość wysokiej kwocie, na ostatniej sprawie razem z ex doszliśmy do porozumienia i ja zgodziłam się sama na ich obniżenie o daną kwotę.
Nic Sędzina nie mówiła, że mam to teraz wyrównać
I taka prośba o zabezpieczenie alimentów jest bardzo ważna, bo w innej sytuacji, mąż będzie dawał tyle pieniędzy, na ile ma ochotę ;)
No i dziewczyny trzymajcie się :)
Uwierzcie, że może być lepiej niż było z ex :)
Nie każdy facet jest zdrajcą, oszustem, bądź jeszcze dzieciakiem :)
A co najlepsze, z ex mężem też można żyć w bardzo przyjaznych stosunkach :)
Ja miałam taką sytuację, alimenty zostały mi zabezpieczone w dość wysokiej kwocie, na ostatniej sprawie razem z ex doszliśmy do porozumienia i ja zgodziłam się sama na ich obniżenie o daną kwotę.
Nic Sędzina nie mówiła, że mam to teraz wyrównać
I taka prośba o zabezpieczenie alimentów jest bardzo ważna, bo w innej sytuacji, mąż będzie dawał tyle pieniędzy, na ile ma ochotę ;)
No i dziewczyny trzymajcie się :)
Uwierzcie, że może być lepiej niż było z ex :)
Nie każdy facet jest zdrajcą, oszustem, bądź jeszcze dzieciakiem :)
A co najlepsze, z ex mężem też można żyć w bardzo przyjaznych stosunkach :)
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Piszę do dziewczyn które przechodzą przez rozwód i mają wyrzuty ze to bardzo zle dla dziecka i czują się winne ze zabierają dziecku rodzinę ojca itp...
Ja jestem zdania ze lepiej zeby dziecko znało rodziców jako znajomych, oczywiscie najlepiej jako lubiących się( jak się da) niz jako osoby mieszkające razem obok siebie...
Moze teraz wam się wydaje ze jest źle i niedobrze i nigdy z dołka nie wyjdziecie, ale tak nie jest. Jestem drugą żoną mojego męża, ma córkę z pierwszego małżenstwa i oczywiscie, trudno było na początku wszystko to jakos poukladac ale teraz jest normalnie, jest po prostu dobrze.
Oboje wyszli z załozenia ze dobro dziecka jest najwazniejsze i dzieku temu córa meża czuje sie dobrze u nas, nie boi sie o mamie opowiadac i na odwrót. Czuje się kochana przez mamę przez tatę, my mamy dobry kontakt, z facetem jej mamy tez ma dobry, bo duzo o nim opowiada.
Na szczęscie rozstali się jak dziecko było malutkie, wiec nie pamieta nic z tamtego okresu i lepiej.
Im wczesniej (im dziecko mniejsze) tym dla niego bedzie pozniej latwiej, wam moze się serce kroic ale wszystko jest do przejscia - trzymam za was kciuki
Ja jestem zdania ze lepiej zeby dziecko znało rodziców jako znajomych, oczywiscie najlepiej jako lubiących się( jak się da) niz jako osoby mieszkające razem obok siebie...
Moze teraz wam się wydaje ze jest źle i niedobrze i nigdy z dołka nie wyjdziecie, ale tak nie jest. Jestem drugą żoną mojego męża, ma córkę z pierwszego małżenstwa i oczywiscie, trudno było na początku wszystko to jakos poukladac ale teraz jest normalnie, jest po prostu dobrze.
Oboje wyszli z załozenia ze dobro dziecka jest najwazniejsze i dzieku temu córa meża czuje sie dobrze u nas, nie boi sie o mamie opowiadac i na odwrót. Czuje się kochana przez mamę przez tatę, my mamy dobry kontakt, z facetem jej mamy tez ma dobry, bo duzo o nim opowiada.
Na szczęscie rozstali się jak dziecko było malutkie, wiec nie pamieta nic z tamtego okresu i lepiej.
Im wczesniej (im dziecko mniejsze) tym dla niego bedzie pozniej latwiej, wam moze się serce kroic ale wszystko jest do przejscia - trzymam za was kciuki
Większośc z forumek w tym temacie, najbardziej jest zainteresowana wysokością alimentow.Opamiętajcie się MATKI. Gdzie dobro dziecka,np najważniejsze ,poczucie bezpieczeństwa.Żal patrzec na dzieci z takich związków.Na każdym ;kroku; widac że w domu coś nie tak.
Szkoda tych dzieciaczków.
Wieeeele lat pracuję z dziecmi więc wiem co piszę.
Szkoda tych dzieciaczków.
Wieeeele lat pracuję z dziecmi więc wiem co piszę.
"Bardzo niesprawiedliwy komentarz!!!"
zgadzam się z tobą, Mawa!
byłam u pani prawnik - bardzo się cieszę, potrafiła mi doradzić i pomogła spojrzeć na całą sytuację z innej strony. po rozmowie z nią postanowiłam jeszcze próbować dogadać się z mężem. tylko, że na razie on nie chce ze mną rozmawiać. nie ważne, będę jeszcze próbować, żebym potem sobie za x lat nie wyrzucała, że mogliśmy być razem, a ja coś przeoczyłam.
zgadzam się z tobą, Mawa!
byłam u pani prawnik - bardzo się cieszę, potrafiła mi doradzić i pomogła spojrzeć na całą sytuację z innej strony. po rozmowie z nią postanowiłam jeszcze próbować dogadać się z mężem. tylko, że na razie on nie chce ze mną rozmawiać. nie ważne, będę jeszcze próbować, żebym potem sobie za x lat nie wyrzucała, że mogliśmy być razem, a ja coś przeoczyłam.
dziewczyny duzo siły dla Was i dla siebie również ja mam dwoje dzieci moj mąż nie mieszka z nami od 4 tygodni ale radzimy sobie jakoś - jednak teraz po takim czasie bez nas zaczal sobie uswiadamiac co starcił zapisał sie na terapię psychologiczną mówi ze chce walczyc o nas ZOBACZYMY czy to nie tylko słomiany zapal chciałabym zeby to byla prawda :) ale za wiele tez nie moge oczekiwac bo nieciekawa sytuacja jest u nas od dawna - ale teraz mysle tylko o spokoju dla siebie i dzieci :) powodzenia!!! dajecie mi duzo wsparcia i siły do dalszej walki - odzywajcie sie czasem to pomaga :)
zdradzona...
Co u Ciebie? Odezwij sie!!!
Ech jak maz z domu wychodzi sam to pol biedy, gorrzej jak matka z dzieckiem/dziecmi musi sie tulac, wynajmowac mieszkania;/ jak bym miala swoje m tu w Gd to dawno ta sprawa bylaby zakonczona... niestety kolejna szansa, ale brak wiary...czekanie na kolejny kryzys. Najgorsze jest to,ze matka z dzieckiem chce wynajac mieszkanie a tu d*pa!!! Nie chca wynajmowac matkom samotnym z dziecmi mieszkan!!! Co za bzdura!!! Mysle,ze jakby na swiezo znalezc mieszkanie to tez bym sie nie zastanawiala, spakowala i wyszla...bezpowrotnie.
Co u Ciebie? Odezwij sie!!!
Ech jak maz z domu wychodzi sam to pol biedy, gorrzej jak matka z dzieckiem/dziecmi musi sie tulac, wynajmowac mieszkania;/ jak bym miala swoje m tu w Gd to dawno ta sprawa bylaby zakonczona... niestety kolejna szansa, ale brak wiary...czekanie na kolejny kryzys. Najgorsze jest to,ze matka z dzieckiem chce wynajac mieszkanie a tu d*pa!!! Nie chca wynajmowac matkom samotnym z dziecmi mieszkan!!! Co za bzdura!!! Mysle,ze jakby na swiezo znalezc mieszkanie to tez bym sie nie zastanawiala, spakowala i wyszla...bezpowrotnie.
ja własnie wynajmuje małe m z dwojka dzieci (800 zł + rachunki za czynsz, energie, tv)do tego żlobek do oplacenia (650 zł) a starsza jako 5 latek do zerowki poszla wiec koszta mniejsze, a małzonek stwierdził ze 700 zł na dwojke to duzo dlatego sie nie pierdziele i skladam wniosek o alimenty moja pensja marna i na wszystko nijak nie starcza a wyrok zawsze bede miala w kieszeni - nigdy nie wiadomo kiedy bedzie na gwałt potrzebny zeby do komornika złożyc bo tatus zapomni o tym ze na utrzymanie dzieci trzeba dołożyć :(