Widok
mój spadł jak miał około 5 miesięcy. Też na chwilę zostawiłam i słyszę łup- a był daleko od brzegu ale miałam potem stracha...
ze schodów spadł mi dwa razy, teraz są bramki ale wtedy już raczkował i jeszcze nie mieliśmy. Mąż myślał,ze ja go pilnuje a ja że on. Takie wypadki się zdażają ale trzeba jednak uważać, bo może to się różnie skończyć. Wiadomo,że nie da się tak non stopo, czasem wystarczy odwrócić głowę i już. Ale dzieci tak łatwo nie ulegają urazom.
ze schodów spadł mi dwa razy, teraz są bramki ale wtedy już raczkował i jeszcze nie mieliśmy. Mąż myślał,ze ja go pilnuje a ja że on. Takie wypadki się zdażają ale trzeba jednak uważać, bo może to się różnie skończyć. Wiadomo,że nie da się tak non stopo, czasem wystarczy odwrócić głowę i już. Ale dzieci tak łatwo nie ulegają urazom.
Moja córeczka spadła mi też jak miała ok roku.O wyrzutach nie wspomnę, w dodatku tego samego dnia dostała gorączki i nie chciała jeśc.Jak się okazało z powodu ząbkowania ale nie muszę pisac o tym jakie scenariusze sobie wymyślałam.
Teraz ma prawie 3 latka i nie dalej jak tydzień temu skacząc spadła też z wersalki na podłogę uderzając się tyłem głowy o podłogę,skończyło się na guzie i płaczu.A siedziałam dosłownie obok niej.
Teraz ma prawie 3 latka i nie dalej jak tydzień temu skacząc spadła też z wersalki na podłogę uderzając się tyłem głowy o podłogę,skończyło się na guzie i płaczu.A siedziałam dosłownie obok niej.
"człowiek się uczy na błędach :-)"
Tylko,że w tej kwestii nie zawsze da się tego ustrzec mi przynajmniej tego typu wypadki zdarzały się zawsze w mojej bliskiej obecności czyli nie z zaniedbania i pozostawienia dziecka samemu sobie chociażby na chwilę.
Po prostu czasami to ułamki sekund i nie zdążymy złapac dziecka.Na szczęście zazwyczaj takie upadki nie są groźne i kończy\ą się na chwilowym płaczu dziecka i strachu mamy.
Tylko,że w tej kwestii nie zawsze da się tego ustrzec mi przynajmniej tego typu wypadki zdarzały się zawsze w mojej bliskiej obecności czyli nie z zaniedbania i pozostawienia dziecka samemu sobie chociażby na chwilę.
Po prostu czasami to ułamki sekund i nie zdążymy złapac dziecka.Na szczęście zazwyczaj takie upadki nie są groźne i kończy\ą się na chwilowym płaczu dziecka i strachu mamy.
a moja majac dwa lata chciala cosbie cos wziasc do jedzenia i wewalila palec do puszki z kukurydza:/ myslalam ze palec jej wisi na skorce tak to wygladalo, szybko na pogotowie ,lekarz chcial szyc ale stwierdzil ze raczej sie obejdzie - no i bylo gozej bo wdalo sie zakazenie i jesczze dluzsze leczenie ech a jakby zszyli to by sie szybko zagoilo
ostatnio siedziałam w domu z moją mamą, która opiekuje się moim półtorarocznym chrześniakiem, mój Marek zrobił taką histerię, że obie próbowałyśmy go czym zająć a Jasiek w tym czasie zdążył wleźć z łóżka na parapet ! a potem prawie przyprawił mnie o zawał idąc w moją stronę z ... nożem kuchennym ! pomijając całą powagę sytuacji wyglądał jak laleczka Chucky ;)
z kolei ja w wieku 8 lat zrzuciłam na siebie segment, co najdziwniejsze okazało się, że mój mąż jako dziecko zrobił dokładnie to samo,
eh to przeznaczenie ;)
z kolei ja w wieku 8 lat zrzuciłam na siebie segment, co najdziwniejsze okazało się, że mój mąż jako dziecko zrobił dokładnie to samo,
eh to przeznaczenie ;)
ja jak byłam mała wlazłam na szafę :D
spadłam razem z szafą, mama jak mnie zobaczyła to się przeraziła, nic mi się nie stało :) (tak myślę hihi)
Druga sytuacja-kiedyś w sklepach były takie wielkie kraty na oknach aż po sam sufit-mój trzyletni wówczas brat wspiął się ukradkiem pod sam sufit, mama była wtedy ze mną w ciąży, musiał go ściągać jakiś uprzejmy pan :D
Widocznie wystarczy chwilka nieuwagi i juz dziecko wykombinuje :) tego chyba nie da się uniknąć...
spadłam razem z szafą, mama jak mnie zobaczyła to się przeraziła, nic mi się nie stało :) (tak myślę hihi)
Druga sytuacja-kiedyś w sklepach były takie wielkie kraty na oknach aż po sam sufit-mój trzyletni wówczas brat wspiął się ukradkiem pod sam sufit, mama była wtedy ze mną w ciąży, musiał go ściągać jakiś uprzejmy pan :D
Widocznie wystarczy chwilka nieuwagi i juz dziecko wykombinuje :) tego chyba nie da się uniknąć...
Moi młodsi bracia - jak mieli jeden 3 drugi 1,5 - okładali się rurami metalowymi z odkurzacza. Guzów było pełno na głowach - bo robili to na serio. Spadali z szaf i fortepianu, wypadali z okien (wypychali się) - nie było możliwości upilnowania ich. Nic im nie jest oprócz tego że jeden to żywe ADHD, a drugi jest jak kot, chodzi swoimi drogami - ale jak się wścieknie to zabija - idzie po nóż i chce zabić. Teraz jeden ma 9 drugi 7 :)
Moja córeczka kilka razy spadła z łózka jak jeszcze u rodziców nie miałam łóżeczka turystycznego. Cóż z tego, że póxniej juz bylo łózeczko jak wychodziła z niego.......górą...... też kilka razy fikneła kozła. Rozcięty łuk brwiowy ...stała koło mnie i nagle zobaczyła coś ciekawego i przywaliła w róg szafki...non stop guzy na czole....zdarty nos jak przeszorowała po dywanie.....ojjjj,,.....by sie tego nazbierało. A to wszystko po tatusiu, który po pierwszych urodzinach złamał sobie noge wchodząc na płot :-)
Nie ma co bagatelizowac takich upadkow szczegolnie u niemowlakow.
Moj maly jak mial 3 miesiace to wypadl mezowi z lezaczka jak go podnosil i uderzyl glowka w ten metal co jest obok.
Prawa strona glowy byla cala spuchnieta.Spedzilismy cala noc na SORZE,zrobili wszystkie badania,rentgen,usg ale na szczescie nas wypuscili.
Okazalo sie ze ma krwiak w srodku ktory pozniej sie wchlonąl.
Lekarz uspokajal ze to nie bedzie mialo wplywu w dalszym zyciu ale nigdy nic nie wiadomo.Mam nadzieje ze bedzie dobrze.
Moj maly jak mial 3 miesiace to wypadl mezowi z lezaczka jak go podnosil i uderzyl glowka w ten metal co jest obok.
Prawa strona glowy byla cala spuchnieta.Spedzilismy cala noc na SORZE,zrobili wszystkie badania,rentgen,usg ale na szczescie nas wypuscili.
Okazalo sie ze ma krwiak w srodku ktory pozniej sie wchlonąl.
Lekarz uspokajal ze to nie bedzie mialo wplywu w dalszym zyciu ale nigdy nic nie wiadomo.Mam nadzieje ze bedzie dobrze.
mimo powagi poruszanych tu spraw - uśmiałam się do łez jakie to dzieci zdolne i pomysłowe są:)
mi tez się kilka "wypadków" przytrafio i też byłam obok... przewrotka z lądowaniem na głowie przez łóżeczko u rocznej córki - chciała tak jak starsza przejść... spadła z łóżka jak schodziła.. i kilka innych..
chyba nie ma rodziców, którzy nie przeżyli czegoś podobnego! głowa do góry:)
mi tez się kilka "wypadków" przytrafio i też byłam obok... przewrotka z lądowaniem na głowie przez łóżeczko u rocznej córki - chciała tak jak starsza przejść... spadła z łóżka jak schodziła.. i kilka innych..
chyba nie ma rodziców, którzy nie przeżyli czegoś podobnego! głowa do góry:)