Widok
moi przyszli teście mieli gdzieś cały ten ślub, na wstępie powiedzieli że już dwoje dzieci wzieło ślub więc oni się nie wtrącają, ja jestem jedynaczką więc moi rodzice niech się martwią, pomagają nam i doradzają (smutne ale prawdziwe). Ale ostatnio się okazało że co chwile coś im nie pasuje... a to godzina ślubu zła, a to zaproszenia nie takie, menu złe... wymyślili sobie że na weselu musi być ryż z białym sosem - nieważne że nikt nie wie o co chodzi nawet kucharze z naszej sali....
Mogę się założyć że przyjdą i tylko marudzić będą... :(
Mogę się założyć że przyjdą i tylko marudzić będą... :(
acha i jednocześnie mówią że po co "tyle" pieniędzy wydawać ale oczekiwania mają ogromne...
niestety mam ten sam problem i też mam czasami chęc wyuchną ale jakis szacunek mam. Każdy grosz liczą a po co to a po co tamto szkoda kasy i siedzę tylko i słucham. a jak synuś chce sobe coś kupi to jak najbardziej tak kup bedziesz miał itd .Ale już nie raz było tak że jak się posprzeczaliśmy to zawsze było i jest wtrącanie się i wem że to się nie zmieni :/ Najwyżej się kiedyś pokłócę ale nie pozwolę sobie wchodzi na głowę! Ty też się nie daj bo potem będzie coraz gorzej. Wiem co czujesz i powodzenia życzę
Ja mam inny problem, moi rodzice są za granicą i wogóle się nie interesują ślubem i weselem, trochę jest mi przykro z tego powodu, bo zależy mi żeby im też się podobało. Poprosiłam ich ostatnio na rozmowę na skypie i opowiedziałam jak wszystko będzie wyglądać to powiedzieli że ok i to wszystko.... z kolei rodzice mojego M. mają wiele do powiedzenia, ale nie jest tak źle. Jestem z natury wybuchowa ale jak przychodzi do rozmowy z teściami to poprostu wiem, że musimy ich zdanie pod uwagę ale podajemy konkretne liczby argumenty i forsujemy nasze pomysły.
Madziarrra olej to ja też się ostatnio popłakałam jak słyszę teksty po co taka droga sukienka a po co limuzyna a po co grawer na obrączkach a poc o inne rzeczy przecież to tyle kasy itd Gdybyśmy sami wyprawiali wesele za własne pieniądze to bym olała to ale niestety trochę muszę się podporządkować bo rodzice sie dokładają nauczyłam się że jednym uchem wpuszczę a 2 wypuszczę co mówi a i tak zrobię swoje. Jest przykre jak się słyszy takie i inne wtrącanie się w życie ale przed tym nie uciekniesz musisz dać im do zrozumienia że to jest wasze życie i że sami chcecie podejmować decyzje bo jak się nie odezwiesz to dojdzie do tego że teściowa bedzie przychodziła i robiła przemeblowanie gdzie ma co stać albo wisieć i sprawdzanie w szafkach czy synuś ma wyprasowane i czyste rzeczy tak właśnie miała moja koleżanka. Ja też zaczełam się stawiać bo nie pozwolę sobie wejść na głowę to teraz jestem ta niedobra ale cóż życie :)
moja teściowa jest "najlepsza", wydawało nam się, że skoro na zaproszeniu jest tekst ze zaprasza x i y z rodzicami to rodzicom nie daje się zaproszeń i wywołałam tym wilka z lasu ;p bo MAM JEJ KONIECZNIE DAĆ ZAPROSZENIE INACZEJ NIGDZIE NIE JEDZIE hehe chociaz ona nie sponsoruje wesela tylko my sami z moimi rodzicami to dla niej specjalnie kupie zaproszenie i dam niech się odczepi.
PS. moja teściowa to kobieta z piekła rodem ;p
PS. moja teściowa to kobieta z piekła rodem ;p
A myśmy dla jaj zamówili od razu zaproszenia dla obu par rodziców. Generalnie śmiesznie było bo uzasadniliśmy że teściów moich zapraszamy my i moi rodzice. A moim rodzicom oczywiście że zapraszamy my i moi teściowie :) generalnie smiesznie było. Myślę że nie warto jest kruszyć kopię o takie drobiazgi.
my też, mimo formułki, ze zapraszają "narzeczeni wraz z rodzicami" również rodzicom zaproszenia wydrukowaliśmy - na zasadzie "bedzie pamiątka"
co do wtrącających się... teściową lubię - mieszka daleko;)
a tak serio, jest prostą, wiejską kobietą i generalnie nie ma zdania i raczej się nie wtrąca; zresztą prawie wcale nie finansuje tej imprezy i chyba też z tego powodu się nie odzywa
natomiast ostatnio miałam spięcie z moimi rodzicami (na temat noclegu gości - w sensie rozmieszczenia, potwierdzania itp), gdzie w końcu zapytałam się taty, czemu nie mogą mi po prostu zaufać - no i usłyszałam, ze to on organizuje wesele (fakt dużo kasu dokłada), i ma być wsyztko pod kontrolą - aż mi szczena opadła
generalnie do tej pory za dużo się nie wtrącali, raczej ja szłam po pomoc, pytałam o opinię - ale decyzja w sumie należała do nas (ponieważ mam zbieżny gust i rozumienie wielu spraw z tatą, to rozbieżności nie było, a mamę tata "temperował";))
co do wtrącających się... teściową lubię - mieszka daleko;)
a tak serio, jest prostą, wiejską kobietą i generalnie nie ma zdania i raczej się nie wtrąca; zresztą prawie wcale nie finansuje tej imprezy i chyba też z tego powodu się nie odzywa
natomiast ostatnio miałam spięcie z moimi rodzicami (na temat noclegu gości - w sensie rozmieszczenia, potwierdzania itp), gdzie w końcu zapytałam się taty, czemu nie mogą mi po prostu zaufać - no i usłyszałam, ze to on organizuje wesele (fakt dużo kasu dokłada), i ma być wsyztko pod kontrolą - aż mi szczena opadła
generalnie do tej pory za dużo się nie wtrącali, raczej ja szłam po pomoc, pytałam o opinię - ale decyzja w sumie należała do nas (ponieważ mam zbieżny gust i rozumienie wielu spraw z tatą, to rozbieżności nie było, a mamę tata "temperował";))

skoro nie placice za wesele to nie dziwcie sie ze rodzice sie wtracaja. takie czasy mamy ze kasy brakuje. a jak rodzice daja swoje oszczednosci na wasze wesele i widza na jakie pierdoly typu limuzyna wydajce to nie dziwie sie ze sie wtracaja.
trzeba bylo najpierw zarobic kase i placic za swoje wesele i widzimisie.
jak dzieci zachowujecie sie. pewnie teraz zaluja wasi rodzice ze dali sie naciagna na wyprawianie wesela.
uwazam ze w dzisiejszych czasach kazdy sam powinien placic za swoje zachcianki a rodzice powinni miec jakies oszczednosci na stare lata.
skonczyly sie czasy kiedy to wyprawianie wesela bylo obowiazkiem rodzicow
trzeba bylo najpierw zarobic kase i placic za swoje wesele i widzimisie.
jak dzieci zachowujecie sie. pewnie teraz zaluja wasi rodzice ze dali sie naciagna na wyprawianie wesela.
uwazam ze w dzisiejszych czasach kazdy sam powinien placic za swoje zachcianki a rodzice powinni miec jakies oszczednosci na stare lata.
skonczyly sie czasy kiedy to wyprawianie wesela bylo obowiazkiem rodzicow
u mnie kłótnie są w drugą stronę hehehe
tata by chciał dużo bardizej wystawne niż ja planuję (tzn więcej różnych "luksusów") - np. ja chcę jechać do ślubu jego autem (czarne volvo) a on się upierał, ze weźmie limuzynę
no i parę innych (np. na poczatku uparł się, ze zapłaci za suknię ślubną - i był zawiedziony, że kupiłam taką za 1,5tys - podobała mu się, ale...)
tata by chciał dużo bardizej wystawne niż ja planuję (tzn więcej różnych "luksusów") - np. ja chcę jechać do ślubu jego autem (czarne volvo) a on się upierał, ze weźmie limuzynę
no i parę innych (np. na poczatku uparł się, ze zapłaci za suknię ślubną - i był zawiedziony, że kupiłam taką za 1,5tys - podobała mu się, ale...)

Lusia masz racje jeśli by całość rodzice płacili to pewnie by tak było i bym się też nie dziwiła że chcą zrobić wesele i zaoszczędzić na wszystkim a tak w ogóle to bym nawet nie chciała takiego wesela żeby być uzależnionym od kogoś finansowo. My dajemy połowę kasy na wesele a 2 połową rodzice się dzielą na połowę. I nawet tak było ustalone żeby ich kase przeznaczyć na knajpę a resztą my się zajmiemy czyli to wydaję mi się że nie powinni aż tak się wtrącać A może ja mam odmienne zdanie i nie wiem.
nie masz się co martwić rób po swojemu to jest twój ślub, a wszystkich nie uszczęśliwisz.Ja chciałam dobrze , zaprosiliśmy 140 osób z rodziny a i tak znalazły się osoby które poczóły się urażone. Babcia-bo nie zaprosiłam jej syna, a mojego wujka który jest zawodowym alkoholikiem , i kobieta przyszłego teścia bo nie zaprosiłam jej 2 synów, dla nas to żadna rodzina tym bardziej że nie utrzymujemy kontaktu....Dodatkowo kuzyn przełożył wesele na 10 lipca br wesele skurczyło się do 60 osób
Nie ważne jak będziesz się starała i tak wszystkim nie dogodzisz...
POWODZENIA
Nie ważne jak będziesz się starała i tak wszystkim nie dogodzisz...
POWODZENIA
ja nie mogę powiedzieć, że teściowa się wtrąca. ba, ma wylane na wszystko. ale czego ja nie wymyślę, to krytykuje. mieszka 300km ode mnie i taką ją kocham :P ale denerwuje mnie, jak na prawo i lewo opowiada co to nie będzie za wesele, a gówno wie. nawet nie raczy zadzwonić, czy może coś pomóc itp. ost raz byli u nas rok temu. a teksty typu "agnieszka wiesz co teraz jest modne na podziękowania dla rodziców" albo "które z was będzie dziękować? pewnie agnieszka" przechodzą ludzkie pojęcie! wpieprza się tam gdzie nie ma, wypytuje o rzeczy takie jak dekoracja, orkiestra w kościele itp gdzie to akurat jest moją niespodzianką. do menu chce mieć wgląd a nawet nie zadzwoni do mojej mamy. ale ja już powiedziałam, za to, za co ja sama płacę, to ja decyduję. grrrr
tzn u nas, że tak powiem płacą wszyscy. więc skoro rodzice płacą za orkiestrę czy salę niech decydują a ta tylko gada...menu się same nie ustali. moja mama może to zrobić, ale żeby później pretensji nie było.
Nie zadroszcze. U nas tez płacą wszyscy ale nie ingeruja nam w nic moze dlatego że mamy juz swoje lata i wiedza ze na nic to się nie zda. Owszem interesują się, daja propozycje, pomagaja w zalatwianiu niektorych spraw itd ale na nic nie naciskaja bo to nasze wesele i ma byc takie jakie my chcemy aby było. Ani na rodzicow, ani na przyszlych teścow pod tym wzgedem złego slowa powiedziec nie mogę.
nilla nie masz się co denerwować nie jesteś sama...Moi rodzice bardzo tolerancyjni i pomocni mieszkają prawie 100 km od Gdańska więc tylko rady na telefon, mój przyszły teść -74 lata- ani razu nie zapytał jak przygotowania, czy pomóc...Jak stwierdził nikt mu nie pomagał więc on też nie musi, siostra mojego narzeczonego obrabia rodzinę jaka to ona nie jest dobra , jaka rodzinna , a nie wykonała do nas ani 1 tel. czy pomóc, jak idzie...przenocuje nam parę osób i w tym celu robi balkon u siebie w domu...Dodam że jest to stara panna , a balkon to jest pretekst jaka to ona nie jest wspaniała i po co jej chłop-paplanina na kolejne 4 lata...Więc takźle tak nie dobrze.Całe wesele jeśli chodzi o organizację jest na mojej głowie, czasem nie daję rady i po prostu chcę aby się to skończyło, mam po prostu dość. Mój partner niestety wspiera mnie uczuciowo, ale niestety nie zna się na sprawach organizacyjnych, ma inne talenty że tak powiem. Czasem czuję się sama...I zastanawiam się kto powiedział że slub to najpiękniejsza chwila...
Sylwiak tylko Ty się nie denerwuj i dużo śpij bo ślub już zaraz :) aczkolwiek takie wygadanie się dużo pomaga, wiem to z doświadczenia :P szkoda tylko, że nie umiem teściowej powiedzieć, że ma się odczepić i w końcu menu ustalić a nie gadać :P dla niej najważniejsze jest jaką kreację ubrać byleby się pokazać, jej pomoc ogranicza się do częściowego sfinansowania. niby wiele, a jednak swoim zachowaniem na pewno nie pomaga!
tak sobie czytam coście tu napisały dziewczyny... to chyba już taki smak tych stresujących chwil tuż przed, że z wtrąconego zdania mamy, taty, teściowej czy teścia może zrobić się afera...
Ja np. raczej kłócę się z mamą bo generalnie lubię działać wg. planu a ona na zasadzie to się zrobi (tylko kiedy)
teściowie, heh sarkazm mojego przyszłego teścia obracam w żarty, odgryzam się zawsze jakąś ciętą ripostą, ale paradoksalnie to oni (rodzice i teściowie) są kochani i bez nich nie moglibyśmy myśleć o ogarnięciu tego przed weselnego bajzlu, że już nie wspomnę o wsparciu finansowym :)
założę się że nasze (Wasze) tysiąc pomysłów też czasem wydaje im się idiotyczne i bez sensu, a potem okazuje się że mieli rację, do czego pewnie nie jedna z Was doszła w trakcie przygotowań...
Pozdrawiam w gorącym czasie
Ja np. raczej kłócę się z mamą bo generalnie lubię działać wg. planu a ona na zasadzie to się zrobi (tylko kiedy)
teściowie, heh sarkazm mojego przyszłego teścia obracam w żarty, odgryzam się zawsze jakąś ciętą ripostą, ale paradoksalnie to oni (rodzice i teściowie) są kochani i bez nich nie moglibyśmy myśleć o ogarnięciu tego przed weselnego bajzlu, że już nie wspomnę o wsparciu finansowym :)
założę się że nasze (Wasze) tysiąc pomysłów też czasem wydaje im się idiotyczne i bez sensu, a potem okazuje się że mieli rację, do czego pewnie nie jedna z Was doszła w trakcie przygotowań...
Pozdrawiam w gorącym czasie
no u mnie akurat teściowa ma chore pomysły, jak już wspominałam proponuje nam co zrobić na podziękowania dla rodziców, wariatka :D albo mówi "zróbcie na pierwszy taniec show, to jest teraz modne" wiedząc, że nie chcemy tego. to, że finansuje nie znaczy, że ma prawo mi takie coś narzucać. menu, proszę bardzo niech ustala...jak raczy wogóle tyłek ruszyć i przyjechać, bo narazie tylko gada...skąd z takiej baby wziął się taki facet jak mój narzeczony, za którym bym w ogień poszła :)
nie wiem czy ona taka cudowna, ale jakoś sobie radzimy chociaż ja sobie myślę, że ja pewnie wkurzam ją czasami równie mocno jak ona mnie :). Czasem lubią ogólnie kierować naszym życiem jak np. decydować czy możemy czy nie mieć psa, albo gadaja mi o dziecku :) taki już chyba ich "urok" ale ja wiem, że jak sie bardzo uprę to i tak zrobię swoje bo znajdę na to jakieś rozwiązanie :)
A może u Was to też kwestia takiego dotarcia :) my z teściami to już 8 lat stażu mamy ;P
A może u Was to też kwestia takiego dotarcia :) my z teściami to już 8 lat stażu mamy ;P
Namilandia, ja już 9 lat, ale teściowa kiedyś taka nie była...6 lat temu zginął starszy brat mojego P. o ona teraz jest po prostu nie do wytrzymania.wszystko ją drażni, jechaliśmy teraz na wesele znajomych to całą drogę marudziła, po co tam jedzie, że nienawidzi wesel itp itd a może to menopauza?:P niektórzy też mówią, że po prostu zabieram jej syna i to tak daleko:P taka jest kolej rzeczy
być może i menopauza to na prawdę potrafi namieszać :) moja mama chyba wchodzi w ten etap i też bywa trudna :) no to ładny staż macie :) gratki
właśnie w tych małych można im darować a wielkie przeciągnąć na swoje, ja wyczuwam poślubną wojnę o psa ale narazie siedzę cicho jak mysz pod miotłą :) koniec końców do wesela jeszcze trochę i nie ma co relacji psuć
właśnie w tych małych można im darować a wielkie przeciągnąć na swoje, ja wyczuwam poślubną wojnę o psa ale narazie siedzę cicho jak mysz pod miotłą :) koniec końców do wesela jeszcze trochę i nie ma co relacji psuć
no ja też tak myślę, ponarzekam na nią ale ogólnie staram się byc dobrą synową i zagryzam język, zwłaszcza, że faktycznie będziemy daleko więc nie ma co się kłócić. aczkolwiek bywają gorsze dni :/
masz rację musimy dać radę ....i tak będzie pięknie:)Bez względu na wszystko .Im bliżej tym bardziej luźne podejście .Dziś ciotka sobie w\wymyśliła że w dniu ślubu po kościele pojedziemy na cmentarz i ja w tej białej sukni będę popindalała między grobami...masakra.my pojedziemy na plener a brat pójdzie na grób ....Coraz bardziej mnie to wszystko śmieszy niż martwi...
osobiście uważam za głupotę chodzenie pary młodej na cmentarz,z znajomi mają na płycie cała drogę jak to szli na cmentarz na grób jego ojca, to ma być wesele a nie smutny dzień, na grób można iść przed lub po ale nie latać po cmentarzu w białej sukni, która przecież może się pobrudzić
jak ja słyszę od narzeczonego "zastanowię się" to już wiem, że ma na mysli "nie" grrr :)
no no za tydzień w piątek moja ukochana teściowa odwiedza nas. przyjeżdża ustalać menu, ojej jakiś persen sobie kupię :P
no no za tydzień w piątek moja ukochana teściowa odwiedza nas. przyjeżdża ustalać menu, ojej jakiś persen sobie kupię :P
Ja miałam rodziców w innym kraju, a teściową piętro niżej... W dodatku niczego tu nie znałam, bo przeprowadziłam się dopiero 8 miesięcy temu, a mój - wtedy jeszcze - chłopak często był poza domem służbowo. Organizacja wszystkiego spadła więc w końcu na mnie i siłą rzeczy musiałam teściową o pomoc poprosić... Oczywiście, starała się pewne rzeczy po swojemu ustawiać, ale ja po prostu mówiłam "tak i tak ma być" już podczas rozmów z usługodawcami, a jej zdaniem (mimo że była przy tych rozmowach) się nie przejmowałam. Parę rzeczy zrobiła po swojemu, ale ja na 2 dni przed ślubem, kiedy pokłóciłam się z DJem, którego nam znalazła, a nie było możliwości rezygnacji czy wymiany go na innego, doszłam do wniosku, że mam to w nosie. W trakcie przygotowań zdałam sobie sprawę, że najważniejsze jest dla mnie zostać żoną, mieć męża, a wesele, o którym zawsze marzyłam, to sprawa uboczna. I jak się DJ nie sprawdzi, tort będzie niesmaczny, a dekoracja kwiatowa mi nie będzie pasowała - to naprawdę najmniejszy problem.
I teraz wiem, że nie warto się kłócić... Bo w końcu nie o to chodzi w tym dniu... Niech sobie gadają, należy pokiwać głową, powiedzieć "tak, tak" i zrobić po swojemu... Albo nawet może ustąpić w jakiejś sprawie, żeby sobie nie psuć nastroju dyskusjami, które potem się będą wydawały śmieszne.
I teraz wiem, że nie warto się kłócić... Bo w końcu nie o to chodzi w tym dniu... Niech sobie gadają, należy pokiwać głową, powiedzieć "tak, tak" i zrobić po swojemu... Albo nawet może ustąpić w jakiejś sprawie, żeby sobie nie psuć nastroju dyskusjami, które potem się będą wydawały śmieszne.
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
niestety często tak jest że jak sie powie swoje zdanie rodzicowi i nawet się z nim pokłóci to rodzice nawet jaj knie mają racji to i tak starają się mysleć że ją mają i wywołuja tym samym u swoich dzieci poczucie winy co prowadzi długoterminowo w efekcie do tego, że potem albo przestajemy się z nimi kłócić - zaciskamy zębo olewamy i dopuszczamy sobie,
prawda jest taka, że nawet rodzicom - także teściom tak jak i innym ludziom, musimy wyznaczać granice, nie jesteśmy ich własnością, jesteśmy osobnymi jednostakami z własnymi poglądami i wyobrażeniami o różnych sprawach i prawdziwie dojrzała osoba prędzej czy później to zaakceptuje jeśli tylko jej to pokażemy,
ja na swoją mamę ani na przyszłych teściów nie mam co narzekać, co prawda teściowie wymyślili na początku, że nie musimy mieć fotografa - po tym jak przejżałam z 50 ofert co kosztowało mnie nieprzespanymi nocami, ale mój S,. był stanowczy i powiedział, że fotograf będzie i koniec kropka i mamy fotografa,
a teraz naprawdę nie wtrącają się do niczego, też się aż tak nie znają na weselu- tych podziękowaniach czy innych pierdołach, jedyne w co teściowa chce ingerować to menu- ale ja jej pozwalam na to, bo rozumiem, że ona zna gusta swoich gości lepiej niż ja sama, poza tym ja się samym weselem aż tak nie martwię, bardziej ustalam to co będzie w kościele bo dla mnie to jest istotne ( nie to czy będzie prosiak na weselu) i w sprawy kościelne nikt mi sie nie wtrąca a pomysłów mam wiele
myślę, że jak teraz nie pokażecie, że macie swoje zdanie i nie będziecie asertywne (co nie oznacza wredne, aroganckie czy kłótliwe) to potem będzie już coraz gorzej, granice trzeba innym wytyczać, jak się tych granic nie pokaże to ludzie nie wiedzą czasem na ile mogą sobie pozwolić w kontakcie z wami a na ile nie i przede wszystkim podstawowa sprawa - to WY macie się dogadywać a nie Ty z teściem czy teściową, bo to WY będziecie budować nową rodzinę, jeśli widzicie, ze wasz przyszły mąż teraz już broni mamusi a na Ciebie najeżdza, to radzę to korygować jak najszybciej albo sobie odpuścić, ja sobie takie związku nie wyobrażam gdzie mój mąż staje po stronie matki a nie mojej, my zawsze z moim S. siebie nawzajem bronimy przed rodzicami i innymi osobami i jesteśmy jednomyślni i on ma bardzo odbry stosunek do rodziców, rodziców należy kchac i szanować ale uszczęścliwiać ich na siłę - nie, jeśli się obrażą, bo na pierwsze danie jest grzybowa a nie rosół to oni mają problem nie my:) i tak należy kochane myśleć:) pozdrawiam
prawda jest taka, że nawet rodzicom - także teściom tak jak i innym ludziom, musimy wyznaczać granice, nie jesteśmy ich własnością, jesteśmy osobnymi jednostakami z własnymi poglądami i wyobrażeniami o różnych sprawach i prawdziwie dojrzała osoba prędzej czy później to zaakceptuje jeśli tylko jej to pokażemy,
ja na swoją mamę ani na przyszłych teściów nie mam co narzekać, co prawda teściowie wymyślili na początku, że nie musimy mieć fotografa - po tym jak przejżałam z 50 ofert co kosztowało mnie nieprzespanymi nocami, ale mój S,. był stanowczy i powiedział, że fotograf będzie i koniec kropka i mamy fotografa,
a teraz naprawdę nie wtrącają się do niczego, też się aż tak nie znają na weselu- tych podziękowaniach czy innych pierdołach, jedyne w co teściowa chce ingerować to menu- ale ja jej pozwalam na to, bo rozumiem, że ona zna gusta swoich gości lepiej niż ja sama, poza tym ja się samym weselem aż tak nie martwię, bardziej ustalam to co będzie w kościele bo dla mnie to jest istotne ( nie to czy będzie prosiak na weselu) i w sprawy kościelne nikt mi sie nie wtrąca a pomysłów mam wiele
myślę, że jak teraz nie pokażecie, że macie swoje zdanie i nie będziecie asertywne (co nie oznacza wredne, aroganckie czy kłótliwe) to potem będzie już coraz gorzej, granice trzeba innym wytyczać, jak się tych granic nie pokaże to ludzie nie wiedzą czasem na ile mogą sobie pozwolić w kontakcie z wami a na ile nie i przede wszystkim podstawowa sprawa - to WY macie się dogadywać a nie Ty z teściem czy teściową, bo to WY będziecie budować nową rodzinę, jeśli widzicie, ze wasz przyszły mąż teraz już broni mamusi a na Ciebie najeżdza, to radzę to korygować jak najszybciej albo sobie odpuścić, ja sobie takie związku nie wyobrażam gdzie mój mąż staje po stronie matki a nie mojej, my zawsze z moim S. siebie nawzajem bronimy przed rodzicami i innymi osobami i jesteśmy jednomyślni i on ma bardzo odbry stosunek do rodziców, rodziców należy kchac i szanować ale uszczęścliwiać ich na siłę - nie, jeśli się obrażą, bo na pierwsze danie jest grzybowa a nie rosół to oni mają problem nie my:) i tak należy kochane myśleć:) pozdrawiam
moja droga, to że tak mówi, nie znaczy że jest po mojej stronie, bardzo często przegrywam ja! on wie, ze ona robi źle, nie tak, ale uwagi jej nie zwróci i ona myśli, ze jej wolno, ale po ślubie odcinam się totalnie
ja się jednak cieszę, że mój przyszły mąż potrafi być asertywny do swoich własnych rodziców, potrafi im powiedzieć jasno i stanowczo nie, albo ich olać, jakbym miała przegrwyać z jego własnymi rodzicami to nie wiem czy wogóle bym się pchała w taki związek
pamiętajcie, że to was wasz partner powinien kochać najbardziej i szanowac najbardziej teraz a nie własnych rodziców- rodzice schodzą na 2 plan - tak to w dojrzałym związku powinno wyglądać i wtedy wszystko jest na swoim miejscu, rodzice razem, młodzi razem, a nie, że synek nadal nie ma odciętej gdzieś tam pępowiny, bo taki ktoś wogóle nie powinien zabierać się za małżeństwo
pamiętajcie, że to was wasz partner powinien kochać najbardziej i szanowac najbardziej teraz a nie własnych rodziców- rodzice schodzą na 2 plan - tak to w dojrzałym związku powinno wyglądać i wtedy wszystko jest na swoim miejscu, rodzice razem, młodzi razem, a nie, że synek nadal nie ma odciętej gdzieś tam pępowiny, bo taki ktoś wogóle nie powinien zabierać się za małżeństwo
nulka bardzo dobrze:)
trzeba pracować, ja nad sobą też dużo pracuję, bo w naszym związku to u mnie kaurat jest problem z pępowiną, choć nie przejawia sie to we wtrącaniu się mojej mamy w nasze sprawy ale w ńańczeniu mnie i za silnym wiązaniu emocjonalnym
ale myślę, że dla rodziców też to jest trudny okres bez znaczenia, którymi w kolejności z całego rodzeństwa dziećmi jesteśmy, rodzice też muszą się przyzwyczaić, że od tej pory to nie ich głos się liczy ale naszego partnera i że nie mają już takiej władzy i takiego wpływu na nas jak mieli do tej pory także trzeba dużo cierpliwości i wytrwałości, żeby te wszystkie relacje w rodzinie poukładać:)
trzeba pracować, ja nad sobą też dużo pracuję, bo w naszym związku to u mnie kaurat jest problem z pępowiną, choć nie przejawia sie to we wtrącaniu się mojej mamy w nasze sprawy ale w ńańczeniu mnie i za silnym wiązaniu emocjonalnym
ale myślę, że dla rodziców też to jest trudny okres bez znaczenia, którymi w kolejności z całego rodzeństwa dziećmi jesteśmy, rodzice też muszą się przyzwyczaić, że od tej pory to nie ich głos się liczy ale naszego partnera i że nie mają już takiej władzy i takiego wpływu na nas jak mieli do tej pory także trzeba dużo cierpliwości i wytrwałości, żeby te wszystkie relacje w rodzinie poukładać:)
nam się na szczęście nikt nie wtrąca.. czasami może rodzice powiedzą swoje zdanie ale w naszym przypadku jest tak,że płacimy sami za wszytsko rodzice się deklarują że coś tam dołożą jednak my tego nie boerzemy na poważnie bo wiemy że są w trudnej sytuacji finansowej jak cos dorzucą to będzie fajnie ja nie to też damy radę). Ja się często pytam teściowej jak i mojej Mamusi i pewne rady i nigdy nie usłyszałam słów kretyki.... I dlatego uważam, że nie jest tak źle:) (chociaż pamiętam jak moja mama mi mówiła że po co robimy "takie" wesele... ale ja nie wiem co w jej słowa znaczeniu znaczy 'takie" bo jak dla nas jest normalnie..
oo kurcze kejtig a co się stało?
czemu się nie odbył jeśli można wiedzieć?
Jezu... obiecuje sobie z całego serca że nigdy z żadnego ze swoich synów nie zrobie mamisynka a nauczę ich przede wszystkim szanować i kochać swoje przyszłe kobiety i nie będę zaborcza w stosunku do nich- to jest nienormlane takie wiązanie- w psychologii nazywamy to przeniesiem- takie przeniesienie miłości z własnego męża na synka, często zdaża się w małżeństwach gdzie już miłość między rodzicami wygasła...
mamisynek to najgorszy poza przemocowcem typ faceta na jaki można się natknąć...
3 maj sie kejtig!
czemu się nie odbył jeśli można wiedzieć?
Jezu... obiecuje sobie z całego serca że nigdy z żadnego ze swoich synów nie zrobie mamisynka a nauczę ich przede wszystkim szanować i kochać swoje przyszłe kobiety i nie będę zaborcza w stosunku do nich- to jest nienormlane takie wiązanie- w psychologii nazywamy to przeniesiem- takie przeniesienie miłości z własnego męża na synka, często zdaża się w małżeństwach gdzie już miłość między rodzicami wygasła...
mamisynek to najgorszy poza przemocowcem typ faceta na jaki można się natknąć...
3 maj sie kejtig!
też jakoś sobie tego nie wyobrażałam, ale teraz wiem, że to jednak jest potrzebne, żeby chociaż a ten sposób, na chwilę być z tymi, których już nie ma wśród nas
mojemu narzeczonemu kilka lat temu zmarła mama, nawet jej nie znałam, w zeszłym roku zmarł mój ojciec i czuję, że po prostu trzeba się z nimi spotkać w takim dniu
mojemu narzeczonemu kilka lat temu zmarła mama, nawet jej nie znałam, w zeszłym roku zmarł mój ojciec i czuję, że po prostu trzeba się z nimi spotkać w takim dniu
no a dodam tylko tyle,że moja przyszła teściowa nie jest taka zła, jednak jak ktoś mówi, że to jest moja przyszła teściowa, czy jak była przedstawiana w mojej rodzine czy tak ogólnie-jak się o niej mówi 'teściowa' to Ona od razu poprawia na 'mamusia'.... przy czym jeszcze ie jest moją teściwą-mamusią-ale Ona nie cierpi tego słowa;)
dziewczyny zleci Wam zleci, ja miałam zaręczyny 1 stycznia 2009 a za półtora miesiąca biorę ślub. jeśli jeszcze do tego pracujecie/studiujecie to zanim się obejrzycie a tu miną miesiące. ja miałam na głowie obronę, prawko itp więc w sumie inne rzeczy zaprzątały głowę. a potem wpadłam w wir przygotowań, piękny czas :) nie wiem co będę robić po ślubie :P
pranie, sprzątanie, gotowanie:)
a tak wracając do tematu teścioów, bo widze, że coraz więcej tu takich watków jest, trzeba pamiętać, że ślub nie zmini naszego życia w bajkę, wręcz przeciwnie- czasem jest tak, że teściowie myślą, że skoro jest się już członkiem rodziny to jeszcze na więcej można sobie pozowlić - to tak do tego, jak ktoś tu napisał "byle do ślubu" - pamiętajcie, że juz przed ślubem nalezy sobie ustawić relacje z teściami, takie jakbyśmy chociaż w minimum chcieli, bo potem moga być jeszcze większe zgrzyty
a tak wracając do tematu teścioów, bo widze, że coraz więcej tu takich watków jest, trzeba pamiętać, że ślub nie zmini naszego życia w bajkę, wręcz przeciwnie- czasem jest tak, że teściowie myślą, że skoro jest się już członkiem rodziny to jeszcze na więcej można sobie pozowlić - to tak do tego, jak ktoś tu napisał "byle do ślubu" - pamiętajcie, że juz przed ślubem nalezy sobie ustawić relacje z teściami, takie jakbyśmy chociaż w minimum chcieli, bo potem moga być jeszcze większe zgrzyty
ale ja głupia jestem :P to już to słońce :P
mary_25...czy Ty jesteś w jakiejś branży psychologicznej? aż miło się czyta Twoje wypowiedzi :)
aczkolwiek...nie zawsze jest tak jak się chce :/ teściowa ma moc :P
mary_25...czy Ty jesteś w jakiejś branży psychologicznej? aż miło się czyta Twoje wypowiedzi :)
aczkolwiek...nie zawsze jest tak jak się chce :/ teściowa ma moc :P
:) no to różne "roboty" będą, niektóre nawet całkiem miłe:)
nilla- zgadza się jestem z "tej" branży:) wiem, że to co piszę to czasem idylla i ideały, ale po to jest życie żeby do ideałów dążyć:)
ja sama nie tylko gadam ale też dużo pracuje nad moimi relacjami - wszelakimi, choć ja mam zupełnie na odwrót niż reszta ludzi - muszę dużo namęczyć się żeby moja relacja z mamą się poukładała jakoś, o dziwo z teściami mam całkiem fajne relacje:)
nilla- zgadza się jestem z "tej" branży:) wiem, że to co piszę to czasem idylla i ideały, ale po to jest życie żeby do ideałów dążyć:)
ja sama nie tylko gadam ale też dużo pracuje nad moimi relacjami - wszelakimi, choć ja mam zupełnie na odwrót niż reszta ludzi - muszę dużo namęczyć się żeby moja relacja z mamą się poukładała jakoś, o dziwo z teściami mam całkiem fajne relacje:)
nulka nulka co Ty tam kombinujesz ;)
mój P. za tydzień się broni, potem trzeba do pracy ( żonę ma już pracującą:P) a potem to jakiś relax a nie od razu robota ;);)
swoją drogą może mary to jakoś wytłumaczy, ale ostatnio zrobiłam się strasznie anty na dzieci, a dodam, że je uwielbiam, ale jakoś nie wyobrażam sobie mieć teraz swoich :/
mój P. za tydzień się broni, potem trzeba do pracy ( żonę ma już pracującą:P) a potem to jakiś relax a nie od razu robota ;);)
swoją drogą może mary to jakoś wytłumaczy, ale ostatnio zrobiłam się strasznie anty na dzieci, a dodam, że je uwielbiam, ale jakoś nie wyobrażam sobie mieć teraz swoich :/
nilla - nie wszystko da się tak odraz wytłumaczyć psychologią:)
może masz poprostu za dużo na głowie i Twój mózg automatycznie "póki co" odrzuca myśl o dziecku, grunt to żebyś się tym nie zadręczała i nie zastanawiała, bo to może sie faktycznie przeordzić w głębszę dręczenie
luz blus i do przodu:)
a dziecko wybierze sobie odpowiedni moment w Waszym życiu:)
może masz poprostu za dużo na głowie i Twój mózg automatycznie "póki co" odrzuca myśl o dziecku, grunt to żebyś się tym nie zadręczała i nie zastanawiała, bo to może sie faktycznie przeordzić w głębszę dręczenie
luz blus i do przodu:)
a dziecko wybierze sobie odpowiedni moment w Waszym życiu:)
mój P. już z góry mówi, że chce jedno...ja chcę 2. więc tu już powstaje mały spór, ciekawe co zrobi jak okaże się, że będą bliźnięta:P co akurat w moim pokoleniu jest możliwe, już jeden kuzyn trafił podwójnie :)
Mój były, z którym prawie 10 lat wytrzymałam, nigdy nie chciał mieć dzieci. Co nie było problemem, bo ja wtedy (z nim?) też nie chciałam.
A mój obecny mąż miał 26 lat jak go poznałam i od początku mówił, że jak będzie miał 28-30, to by chciał. A teraz już rzeczywiście w nim widzę to, że bardzo chce. I to jest świetne uczucie, kiedy wiem, że nie będziemy się starać bo taki wiek, albo wypada, tylko on rzeczywiście naprawdę CHCE mieć ZE MNĄ dziecko. Już się nawet przymierza do głaskania mnie po brzuchu :-D, a w naszej okolicy już nawet dwa razy poszła plota, że jestem w ciąży, bo na prawie każdym zdjęciu mnie "za brzuch trzyma". (No dobra, trochę tez przytyłam, ale nie aż tak bardzo! ;-) )

A jeszcze z rzeczy humorystycznych - on by bardzo chciał dwóch chłopców. Tylko jeszcze mi nie wytłumaczył, jak to zamierza osiągnąć. I czy jak będzie dziewczynka, to ją będzie chciał wymienić ;-)
A mój obecny mąż miał 26 lat jak go poznałam i od początku mówił, że jak będzie miał 28-30, to by chciał. A teraz już rzeczywiście w nim widzę to, że bardzo chce. I to jest świetne uczucie, kiedy wiem, że nie będziemy się starać bo taki wiek, albo wypada, tylko on rzeczywiście naprawdę CHCE mieć ZE MNĄ dziecko. Już się nawet przymierza do głaskania mnie po brzuchu :-D, a w naszej okolicy już nawet dwa razy poszła plota, że jestem w ciąży, bo na prawie każdym zdjęciu mnie "za brzuch trzyma". (No dobra, trochę tez przytyłam, ale nie aż tak bardzo! ;-) )

A jeszcze z rzeczy humorystycznych - on by bardzo chciał dwóch chłopców. Tylko jeszcze mi nie wytłumaczył, jak to zamierza osiągnąć. I czy jak będzie dziewczynka, to ją będzie chciał wymienić ;-)
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
nilla- tu się zgadzam- komputer:) żebto to chociaż w celach rozrwyki on był, to mogłabym zakazać, schować, wyrzucić... ale jak w celach pracy i jest niemalże jak kochanka- zasypia z nim w łóżku:) - to już nawet największe tricki psychologiczne wymiękają:)
naszczeście mój dzeci chce mieć, póki co tyle ile będzie w stanie utrzymać:) ja bym chciała 3:) ale zobaczymy co z tego wyjdzie
naszczeście mój dzeci chce mieć, póki co tyle ile będzie w stanie utrzymać:) ja bym chciała 3:) ale zobaczymy co z tego wyjdzie
mary, no więc właśnie z jednej strony widziały gały co brały ;) informatyk to informatyk, ale kurde bez przesady :)
no właśnie moja przyszła mamusia jest w drodze do mnie :P ale się odstrzeliłam, zawsze mówię, że najlepszym miernikiem mojego ciała jest teściowa :P zawsze wie, kiedy schudnę kiedy przytyję :P tylko teraz się denerwuje bo chudnę a ona nie :D
no właśnie moja przyszła mamusia jest w drodze do mnie :P ale się odstrzeliłam, zawsze mówię, że najlepszym miernikiem mojego ciała jest teściowa :P zawsze wie, kiedy schudnę kiedy przytyję :P tylko teraz się denerwuje bo chudnę a ona nie :D