Widok
nilla nie masz się co denerwować nie jesteś sama...Moi rodzice bardzo tolerancyjni i pomocni mieszkają prawie 100 km od Gdańska więc tylko rady na telefon, mój przyszły teść -74 lata- ani razu nie zapytał jak przygotowania, czy pomóc...Jak stwierdził nikt mu nie pomagał więc on też nie musi, siostra mojego narzeczonego obrabia rodzinę jaka to ona nie jest dobra , jaka rodzinna , a nie wykonała do nas ani 1 tel. czy pomóc, jak idzie...przenocuje nam parę osób i w tym celu robi balkon u siebie w domu...Dodam że jest to stara panna , a balkon to jest pretekst jaka to ona nie jest wspaniała i po co jej chłop-paplanina na kolejne 4 lata...Więc takźle tak nie dobrze.Całe wesele jeśli chodzi o organizację jest na mojej głowie, czasem nie daję rady i po prostu chcę aby się to skończyło, mam po prostu dość. Mój partner niestety wspiera mnie uczuciowo, ale niestety nie zna się na sprawach organizacyjnych, ma inne talenty że tak powiem. Czasem czuję się sama...I zastanawiam się kto powiedział że slub to najpiękniejsza chwila...
Sylwiak tylko Ty się nie denerwuj i dużo śpij bo ślub już zaraz :) aczkolwiek takie wygadanie się dużo pomaga, wiem to z doświadczenia :P szkoda tylko, że nie umiem teściowej powiedzieć, że ma się odczepić i w końcu menu ustalić a nie gadać :P dla niej najważniejsze jest jaką kreację ubrać byleby się pokazać, jej pomoc ogranicza się do częściowego sfinansowania. niby wiele, a jednak swoim zachowaniem na pewno nie pomaga!
tak sobie czytam coście tu napisały dziewczyny... to chyba już taki smak tych stresujących chwil tuż przed, że z wtrąconego zdania mamy, taty, teściowej czy teścia może zrobić się afera...
Ja np. raczej kłócę się z mamą bo generalnie lubię działać wg. planu a ona na zasadzie to się zrobi (tylko kiedy)
teściowie, heh sarkazm mojego przyszłego teścia obracam w żarty, odgryzam się zawsze jakąś ciętą ripostą, ale paradoksalnie to oni (rodzice i teściowie) są kochani i bez nich nie moglibyśmy myśleć o ogarnięciu tego przed weselnego bajzlu, że już nie wspomnę o wsparciu finansowym :)
założę się że nasze (Wasze) tysiąc pomysłów też czasem wydaje im się idiotyczne i bez sensu, a potem okazuje się że mieli rację, do czego pewnie nie jedna z Was doszła w trakcie przygotowań...
Pozdrawiam w gorącym czasie
Ja np. raczej kłócę się z mamą bo generalnie lubię działać wg. planu a ona na zasadzie to się zrobi (tylko kiedy)
teściowie, heh sarkazm mojego przyszłego teścia obracam w żarty, odgryzam się zawsze jakąś ciętą ripostą, ale paradoksalnie to oni (rodzice i teściowie) są kochani i bez nich nie moglibyśmy myśleć o ogarnięciu tego przed weselnego bajzlu, że już nie wspomnę o wsparciu finansowym :)
założę się że nasze (Wasze) tysiąc pomysłów też czasem wydaje im się idiotyczne i bez sensu, a potem okazuje się że mieli rację, do czego pewnie nie jedna z Was doszła w trakcie przygotowań...
Pozdrawiam w gorącym czasie
no u mnie akurat teściowa ma chore pomysły, jak już wspominałam proponuje nam co zrobić na podziękowania dla rodziców, wariatka :D albo mówi "zróbcie na pierwszy taniec show, to jest teraz modne" wiedząc, że nie chcemy tego. to, że finansuje nie znaczy, że ma prawo mi takie coś narzucać. menu, proszę bardzo niech ustala...jak raczy wogóle tyłek ruszyć i przyjechać, bo narazie tylko gada...skąd z takiej baby wziął się taki facet jak mój narzeczony, za którym bym w ogień poszła :)
nie wiem czy ona taka cudowna, ale jakoś sobie radzimy chociaż ja sobie myślę, że ja pewnie wkurzam ją czasami równie mocno jak ona mnie :). Czasem lubią ogólnie kierować naszym życiem jak np. decydować czy możemy czy nie mieć psa, albo gadaja mi o dziecku :) taki już chyba ich "urok" ale ja wiem, że jak sie bardzo uprę to i tak zrobię swoje bo znajdę na to jakieś rozwiązanie :)
A może u Was to też kwestia takiego dotarcia :) my z teściami to już 8 lat stażu mamy ;P
A może u Was to też kwestia takiego dotarcia :) my z teściami to już 8 lat stażu mamy ;P
Namilandia, ja już 9 lat, ale teściowa kiedyś taka nie była...6 lat temu zginął starszy brat mojego P. o ona teraz jest po prostu nie do wytrzymania.wszystko ją drażni, jechaliśmy teraz na wesele znajomych to całą drogę marudziła, po co tam jedzie, że nienawidzi wesel itp itd a może to menopauza?:P niektórzy też mówią, że po prostu zabieram jej syna i to tak daleko:P taka jest kolej rzeczy
być może i menopauza to na prawdę potrafi namieszać :) moja mama chyba wchodzi w ten etap i też bywa trudna :) no to ładny staż macie :) gratki
właśnie w tych małych można im darować a wielkie przeciągnąć na swoje, ja wyczuwam poślubną wojnę o psa ale narazie siedzę cicho jak mysz pod miotłą :) koniec końców do wesela jeszcze trochę i nie ma co relacji psuć
właśnie w tych małych można im darować a wielkie przeciągnąć na swoje, ja wyczuwam poślubną wojnę o psa ale narazie siedzę cicho jak mysz pod miotłą :) koniec końców do wesela jeszcze trochę i nie ma co relacji psuć
no ja też tak myślę, ponarzekam na nią ale ogólnie staram się byc dobrą synową i zagryzam język, zwłaszcza, że faktycznie będziemy daleko więc nie ma co się kłócić. aczkolwiek bywają gorsze dni :/
masz rację musimy dać radę ....i tak będzie pięknie:)Bez względu na wszystko .Im bliżej tym bardziej luźne podejście .Dziś ciotka sobie w\wymyśliła że w dniu ślubu po kościele pojedziemy na cmentarz i ja w tej białej sukni będę popindalała między grobami...masakra.my pojedziemy na plener a brat pójdzie na grób ....Coraz bardziej mnie to wszystko śmieszy niż martwi...
osobiście uważam za głupotę chodzenie pary młodej na cmentarz,z znajomi mają na płycie cała drogę jak to szli na cmentarz na grób jego ojca, to ma być wesele a nie smutny dzień, na grób można iść przed lub po ale nie latać po cmentarzu w białej sukni, która przecież może się pobrudzić



