Widok
jak ja słyszę od narzeczonego "zastanowię się" to już wiem, że ma na mysli "nie" grrr :)
no no za tydzień w piątek moja ukochana teściowa odwiedza nas. przyjeżdża ustalać menu, ojej jakiś persen sobie kupię :P
no no za tydzień w piątek moja ukochana teściowa odwiedza nas. przyjeżdża ustalać menu, ojej jakiś persen sobie kupię :P
Ja miałam rodziców w innym kraju, a teściową piętro niżej... W dodatku niczego tu nie znałam, bo przeprowadziłam się dopiero 8 miesięcy temu, a mój - wtedy jeszcze - chłopak często był poza domem służbowo. Organizacja wszystkiego spadła więc w końcu na mnie i siłą rzeczy musiałam teściową o pomoc poprosić... Oczywiście, starała się pewne rzeczy po swojemu ustawiać, ale ja po prostu mówiłam "tak i tak ma być" już podczas rozmów z usługodawcami, a jej zdaniem (mimo że była przy tych rozmowach) się nie przejmowałam. Parę rzeczy zrobiła po swojemu, ale ja na 2 dni przed ślubem, kiedy pokłóciłam się z DJem, którego nam znalazła, a nie było możliwości rezygnacji czy wymiany go na innego, doszłam do wniosku, że mam to w nosie. W trakcie przygotowań zdałam sobie sprawę, że najważniejsze jest dla mnie zostać żoną, mieć męża, a wesele, o którym zawsze marzyłam, to sprawa uboczna. I jak się DJ nie sprawdzi, tort będzie niesmaczny, a dekoracja kwiatowa mi nie będzie pasowała - to naprawdę najmniejszy problem.
I teraz wiem, że nie warto się kłócić... Bo w końcu nie o to chodzi w tym dniu... Niech sobie gadają, należy pokiwać głową, powiedzieć "tak, tak" i zrobić po swojemu... Albo nawet może ustąpić w jakiejś sprawie, żeby sobie nie psuć nastroju dyskusjami, które potem się będą wydawały śmieszne.
I teraz wiem, że nie warto się kłócić... Bo w końcu nie o to chodzi w tym dniu... Niech sobie gadają, należy pokiwać głową, powiedzieć "tak, tak" i zrobić po swojemu... Albo nawet może ustąpić w jakiejś sprawie, żeby sobie nie psuć nastroju dyskusjami, które potem się będą wydawały śmieszne.
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
niestety często tak jest że jak sie powie swoje zdanie rodzicowi i nawet się z nim pokłóci to rodzice nawet jaj knie mają racji to i tak starają się mysleć że ją mają i wywołuja tym samym u swoich dzieci poczucie winy co prowadzi długoterminowo w efekcie do tego, że potem albo przestajemy się z nimi kłócić - zaciskamy zębo olewamy i dopuszczamy sobie,
prawda jest taka, że nawet rodzicom - także teściom tak jak i innym ludziom, musimy wyznaczać granice, nie jesteśmy ich własnością, jesteśmy osobnymi jednostakami z własnymi poglądami i wyobrażeniami o różnych sprawach i prawdziwie dojrzała osoba prędzej czy później to zaakceptuje jeśli tylko jej to pokażemy,
ja na swoją mamę ani na przyszłych teściów nie mam co narzekać, co prawda teściowie wymyślili na początku, że nie musimy mieć fotografa - po tym jak przejżałam z 50 ofert co kosztowało mnie nieprzespanymi nocami, ale mój S,. był stanowczy i powiedział, że fotograf będzie i koniec kropka i mamy fotografa,
a teraz naprawdę nie wtrącają się do niczego, też się aż tak nie znają na weselu- tych podziękowaniach czy innych pierdołach, jedyne w co teściowa chce ingerować to menu- ale ja jej pozwalam na to, bo rozumiem, że ona zna gusta swoich gości lepiej niż ja sama, poza tym ja się samym weselem aż tak nie martwię, bardziej ustalam to co będzie w kościele bo dla mnie to jest istotne ( nie to czy będzie prosiak na weselu) i w sprawy kościelne nikt mi sie nie wtrąca a pomysłów mam wiele
myślę, że jak teraz nie pokażecie, że macie swoje zdanie i nie będziecie asertywne (co nie oznacza wredne, aroganckie czy kłótliwe) to potem będzie już coraz gorzej, granice trzeba innym wytyczać, jak się tych granic nie pokaże to ludzie nie wiedzą czasem na ile mogą sobie pozwolić w kontakcie z wami a na ile nie i przede wszystkim podstawowa sprawa - to WY macie się dogadywać a nie Ty z teściem czy teściową, bo to WY będziecie budować nową rodzinę, jeśli widzicie, ze wasz przyszły mąż teraz już broni mamusi a na Ciebie najeżdza, to radzę to korygować jak najszybciej albo sobie odpuścić, ja sobie takie związku nie wyobrażam gdzie mój mąż staje po stronie matki a nie mojej, my zawsze z moim S. siebie nawzajem bronimy przed rodzicami i innymi osobami i jesteśmy jednomyślni i on ma bardzo odbry stosunek do rodziców, rodziców należy kchac i szanować ale uszczęścliwiać ich na siłę - nie, jeśli się obrażą, bo na pierwsze danie jest grzybowa a nie rosół to oni mają problem nie my:) i tak należy kochane myśleć:) pozdrawiam
prawda jest taka, że nawet rodzicom - także teściom tak jak i innym ludziom, musimy wyznaczać granice, nie jesteśmy ich własnością, jesteśmy osobnymi jednostakami z własnymi poglądami i wyobrażeniami o różnych sprawach i prawdziwie dojrzała osoba prędzej czy później to zaakceptuje jeśli tylko jej to pokażemy,
ja na swoją mamę ani na przyszłych teściów nie mam co narzekać, co prawda teściowie wymyślili na początku, że nie musimy mieć fotografa - po tym jak przejżałam z 50 ofert co kosztowało mnie nieprzespanymi nocami, ale mój S,. był stanowczy i powiedział, że fotograf będzie i koniec kropka i mamy fotografa,
a teraz naprawdę nie wtrącają się do niczego, też się aż tak nie znają na weselu- tych podziękowaniach czy innych pierdołach, jedyne w co teściowa chce ingerować to menu- ale ja jej pozwalam na to, bo rozumiem, że ona zna gusta swoich gości lepiej niż ja sama, poza tym ja się samym weselem aż tak nie martwię, bardziej ustalam to co będzie w kościele bo dla mnie to jest istotne ( nie to czy będzie prosiak na weselu) i w sprawy kościelne nikt mi sie nie wtrąca a pomysłów mam wiele
myślę, że jak teraz nie pokażecie, że macie swoje zdanie i nie będziecie asertywne (co nie oznacza wredne, aroganckie czy kłótliwe) to potem będzie już coraz gorzej, granice trzeba innym wytyczać, jak się tych granic nie pokaże to ludzie nie wiedzą czasem na ile mogą sobie pozwolić w kontakcie z wami a na ile nie i przede wszystkim podstawowa sprawa - to WY macie się dogadywać a nie Ty z teściem czy teściową, bo to WY będziecie budować nową rodzinę, jeśli widzicie, ze wasz przyszły mąż teraz już broni mamusi a na Ciebie najeżdza, to radzę to korygować jak najszybciej albo sobie odpuścić, ja sobie takie związku nie wyobrażam gdzie mój mąż staje po stronie matki a nie mojej, my zawsze z moim S. siebie nawzajem bronimy przed rodzicami i innymi osobami i jesteśmy jednomyślni i on ma bardzo odbry stosunek do rodziców, rodziców należy kchac i szanować ale uszczęścliwiać ich na siłę - nie, jeśli się obrażą, bo na pierwsze danie jest grzybowa a nie rosół to oni mają problem nie my:) i tak należy kochane myśleć:) pozdrawiam
moja droga, to że tak mówi, nie znaczy że jest po mojej stronie, bardzo często przegrywam ja! on wie, ze ona robi źle, nie tak, ale uwagi jej nie zwróci i ona myśli, ze jej wolno, ale po ślubie odcinam się totalnie
ja się jednak cieszę, że mój przyszły mąż potrafi być asertywny do swoich własnych rodziców, potrafi im powiedzieć jasno i stanowczo nie, albo ich olać, jakbym miała przegrwyać z jego własnymi rodzicami to nie wiem czy wogóle bym się pchała w taki związek
pamiętajcie, że to was wasz partner powinien kochać najbardziej i szanowac najbardziej teraz a nie własnych rodziców- rodzice schodzą na 2 plan - tak to w dojrzałym związku powinno wyglądać i wtedy wszystko jest na swoim miejscu, rodzice razem, młodzi razem, a nie, że synek nadal nie ma odciętej gdzieś tam pępowiny, bo taki ktoś wogóle nie powinien zabierać się za małżeństwo
pamiętajcie, że to was wasz partner powinien kochać najbardziej i szanowac najbardziej teraz a nie własnych rodziców- rodzice schodzą na 2 plan - tak to w dojrzałym związku powinno wyglądać i wtedy wszystko jest na swoim miejscu, rodzice razem, młodzi razem, a nie, że synek nadal nie ma odciętej gdzieś tam pępowiny, bo taki ktoś wogóle nie powinien zabierać się za małżeństwo
nulka bardzo dobrze:)
trzeba pracować, ja nad sobą też dużo pracuję, bo w naszym związku to u mnie kaurat jest problem z pępowiną, choć nie przejawia sie to we wtrącaniu się mojej mamy w nasze sprawy ale w ńańczeniu mnie i za silnym wiązaniu emocjonalnym
ale myślę, że dla rodziców też to jest trudny okres bez znaczenia, którymi w kolejności z całego rodzeństwa dziećmi jesteśmy, rodzice też muszą się przyzwyczaić, że od tej pory to nie ich głos się liczy ale naszego partnera i że nie mają już takiej władzy i takiego wpływu na nas jak mieli do tej pory także trzeba dużo cierpliwości i wytrwałości, żeby te wszystkie relacje w rodzinie poukładać:)
trzeba pracować, ja nad sobą też dużo pracuję, bo w naszym związku to u mnie kaurat jest problem z pępowiną, choć nie przejawia sie to we wtrącaniu się mojej mamy w nasze sprawy ale w ńańczeniu mnie i za silnym wiązaniu emocjonalnym
ale myślę, że dla rodziców też to jest trudny okres bez znaczenia, którymi w kolejności z całego rodzeństwa dziećmi jesteśmy, rodzice też muszą się przyzwyczaić, że od tej pory to nie ich głos się liczy ale naszego partnera i że nie mają już takiej władzy i takiego wpływu na nas jak mieli do tej pory także trzeba dużo cierpliwości i wytrwałości, żeby te wszystkie relacje w rodzinie poukładać:)
nam się na szczęście nikt nie wtrąca.. czasami może rodzice powiedzą swoje zdanie ale w naszym przypadku jest tak,że płacimy sami za wszytsko rodzice się deklarują że coś tam dołożą jednak my tego nie boerzemy na poważnie bo wiemy że są w trudnej sytuacji finansowej jak cos dorzucą to będzie fajnie ja nie to też damy radę). Ja się często pytam teściowej jak i mojej Mamusi i pewne rady i nigdy nie usłyszałam słów kretyki.... I dlatego uważam, że nie jest tak źle:) (chociaż pamiętam jak moja mama mi mówiła że po co robimy "takie" wesele... ale ja nie wiem co w jej słowa znaczeniu znaczy 'takie" bo jak dla nas jest normalnie..






