Widok
Jadłowstręt u 5-latka.
Mam problem z dzieckiem (5lat). Ciągnie się to od długiego czasu i widzę, że jest coraz gorzej. Krótko mówiąc - nie chce jeść, a jak już coś zje to prowokuje wymioty, płacze. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, kiedyś myślałam, że może stres np wyjazd do dziadków do których jeździmy bardzo rzadko ze względu na odległość, bo od czegoś takiego się zaczynało. Dziecko do przedszkola nie chodzi, w domu jest spokój tzn nie ma awantur itp. Dziś rano po przebudzeniu pierwsze co to był płacz i pędem do łazienki wymiotować, powód - nie chce jeść zupy na obiad.
Proszę poradźcie coś bo nie mam pojęcia co z tym robić, wszystko czego próbowałam się nie sprawdza, a jest coraz gorzej.
Może jakiś psycholog dziecięcy? Tylko kto i gdzie?
Proszę poradźcie coś bo nie mam pojęcia co z tym robić, wszystko czego próbowałam się nie sprawdza, a jest coraz gorzej.
Może jakiś psycholog dziecięcy? Tylko kto i gdzie?
Myślałam, że to będzie kolejny post w stylu "Moje dziecko nie lubi warzyw", a tu rzeczywisty problem. Pytałaś dziecka, dlaczego nie chce jeść zupy? Co wolałby zjeść zamiast zupy? Przyszło mi na myśl, że może ktoś mu jakichś głupot nagadał, że w zupie są robaki czy coś w tym stylu. Moja ciocia jako dzieciak widziała, jak pająk wpadł do gotującego się żurku. Do dzisiaj nie tknie żurku, choć jest już na emeryturze, a przed tym "incydentem" z pająkiem bardzo żurek lubiła.
Współczuję. To jest problem gdy nie wiadomo czym nakarmić dziecko...
Mój obecnie 5,5 letni synek też jest niejadkiem. Od maleńkiego jadł wszystko. Taki śmietnik na jedzenie ;p Warzywa, owoce, zupy, jogurty itd. Ideał dziecka. Do około 3 lat. Potem systematycznie kolejne rzeczy były blee i nie chciał jeść. Problem się nasilał. Były takie dni, że wypijał kakao na śniadanie, potem nic, bo wszystko blee i na kolację danio i to tylko jeden wybrany smak, bo inne nie. No więc po wszystkich nerwach, szarpaninach, kłotniach stwierdziłam, że będzie jadł co chce i zobaczymy jak długo da radę. I tak ciągle dla niech kotlety (schabowy, mielony, kurczak), sandwicze, danio, barszcz biały i zapiekanka makaronowa. To chyba wszystko co jadł. Ale chyba ma już dość, bo zaczyna sie przekonywać do innych rzeczy typu zupa pomidorowa, rosół, gulasz, ryż z mięsnym sosem, nawet mandarynki już je. Więc uznaję, że to idzie w dobrą stronę. Może jeszcze będzie w miarę normalnie ;p Mam tylko ciszą nadzieję, że młodszy 2,5 roku, który też je wszystko nie pójdzie w ślady starszego tylko starszy w ślady młodszego ;p
Mój obecnie 5,5 letni synek też jest niejadkiem. Od maleńkiego jadł wszystko. Taki śmietnik na jedzenie ;p Warzywa, owoce, zupy, jogurty itd. Ideał dziecka. Do około 3 lat. Potem systematycznie kolejne rzeczy były blee i nie chciał jeść. Problem się nasilał. Były takie dni, że wypijał kakao na śniadanie, potem nic, bo wszystko blee i na kolację danio i to tylko jeden wybrany smak, bo inne nie. No więc po wszystkich nerwach, szarpaninach, kłotniach stwierdziłam, że będzie jadł co chce i zobaczymy jak długo da radę. I tak ciągle dla niech kotlety (schabowy, mielony, kurczak), sandwicze, danio, barszcz biały i zapiekanka makaronowa. To chyba wszystko co jadł. Ale chyba ma już dość, bo zaczyna sie przekonywać do innych rzeczy typu zupa pomidorowa, rosół, gulasz, ryż z mięsnym sosem, nawet mandarynki już je. Więc uznaję, że to idzie w dobrą stronę. Może jeszcze będzie w miarę normalnie ;p Mam tylko ciszą nadzieję, że młodszy 2,5 roku, który też je wszystko nie pójdzie w ślady starszego tylko starszy w ślady młodszego ;p
Dlatego zapytałam czy dziecko nie ma żadnych problemów gastrycznych i czy tak ma tylko przy zupach czy przy wszystkich potrawach.Moja 6 latka do tej pory nie ruszyła niektórych,potraw ,zup czy warzyw i owoców i powiedziała ,że nie ruszy.Ja jej nie zmuszam bo nie widzę sensu .Z roku na rok jest coraz lepiej i jej dieta się bezproblemowo rozszerza o kolejne produkty,no ale na samą myśl o jakiejś potrawie to jeszcze nigdy nie wymiotowała.
Mi się wydaje, że to nie jest tylko kwestia potraw, których dziecko nie toleruje. Gdyby tak było to mama pewnie by się tak nie denerwowała, Nie od dziś wiadomo, że dzieci zwłaszcza w tym okresie często mają bardzo ograniczony zestaw pokarmów, które jedzą.
Jeżeli dziecko jest zdrowe, nie ma refluksu, nie boli je brzuch, nie cierpi za zaparcia to udałabym się z dzieckiem do psychologa.
Jeżeli dziecko jest zdrowe, nie ma refluksu, nie boli je brzuch, nie cierpi za zaparcia to udałabym się z dzieckiem do psychologa.
Znam to z autopsji ;) Ja mam 4,5latka, ma swoje "smaki" i za nic nie chce probowac niczego innego. Nawet jeżeli uda się mi przekonac go do sprobowania czegos to od razu jest odruch wymiotny.
Ja caly czas mam nadzieje, ze mu przejdzie i w koncu zacznie jesc wiecej rzeczy niz teraz:(
Jedyne co zauwazyłam, że jak skupia się za bardzo na jedzeniu to w pewnym momencie ma odruch wymiotny, jak szybko zareaguje i odciagne jego uwage np mowiac, że cos widzialam za oknem to zjada to normalnie.
Ja caly czas mam nadzieje, ze mu przejdzie i w koncu zacznie jesc wiecej rzeczy niz teraz:(
Jedyne co zauwazyłam, że jak skupia się za bardzo na jedzeniu to w pewnym momencie ma odruch wymiotny, jak szybko zareaguje i odciagne jego uwage np mowiac, że cos widzialam za oknem to zjada to normalnie.
Tylko, że czasami to jest poważniejszy problem. U nas to siedziało w głowie. To był lęk przed jedzeniem. Córka tolerowała tylko suche pokarmy, bała się wszystkiego co mokre, lepkie, ciepłe i bardzo zimne. Przed dwa lata jadła praktycznie suche bułki, chrupki, suche płatki itp Mimo, że była starsza to nie przechodziło jej, mimo, że patrzyła na brata jak je, ciekła jej ślinka to jedna strach był większy. Aż latem się udało. Dużo pracy, łez... nie jest idealnie ale z pomocą osób trzecich przeszłam przez to.
To może faktycznie trzeba dziecku pomóc kimś trzecim. Dzieci mają rózne dziwadła co do jedzenia, u nas cyrki były codziennością. U nas też syn próbował wymiotować, ale parę ostrzejszych reakcji wystarczyło. I udaje sie go przekonać żeby próbować, a jak coś spróbuje to może wtedy sam zadecydować czy chce to zjeść czy nie. Ale musi próbować. Początek był koszmarny, potem szło lepiej i teraz jest już róznica.
U mnie też córka przez dwa lata jadła tylko suche pokarmy w tym 4 rzeczy na krzyż,żadnych serków,jogurtów ani innego nabiału oprócz jajek,zup żadnych tylko kurczaka,suchy ryż,chleb i bułki, czasami ziemniaki,nawet słodyczy nie chciała oprócz gorzkiej czekolady.Przeszło jej,nie naciskałam,nie nękałam,dałam jej spokój.Tylko babcie dostawały apopleksji i twierdziły ,że dziecko się zagłodzi.Nie zaglodziło się ,wyniki morfologii były dobre.W wieku 5-6 lat sama z siebie zaczęła tykać zupy,jogurty,serki,nadal nie je wszystkiego ale to niebo w porównaniu z tym co było.Ja na spokojnie podeszłam do tematu bo czułam,że nic złego się nie dzieje .Może trzeba poprostu dać dziecku spokój i nie stresować na siłę,my jako dorośli też nie jemy wszystkiego ,czasmi nie chce nam się jeść albo poprostu na daną potrawę nie mamy ochoty ,przestaje nam coś smakować i tego nie ruszamy no ale nas do jedzenia nikt nie zmusza ani się nad nami nie trzęsie z tego powodu.
Miałam podobnie.tylko dziecko młodsze.suche bulki,słodkie rzeczy wiadomo, jogurty wybrane i sandwiche...do tego problem z mową.mijał rok.mimo problemów zapisaliśmy córkę do przedszkola i to byla najlepsza decyzja. Małymi krokami, po łyżce kaszy suchej i wybrzydzaniu-panie wychowawczynie były poinformowane o problemie z jedzeniem i mową-dziecko zaczęło jeść.od września córka zjada miseczkę zupy albo drugie danie i prosi o dokladki. Jasne ma swoje lepsze gorsze dni jak i rzeczy które z chęcią je... To tak pokrótce nasza historia. Mowa się poprawiła również. Mam małą gadułę, ale ćwiczymy i czytamy dużo. Ja bym rozważyła wizytę u psychologa dziecięcego lub posłanie do 'dzieci' dziecka. Jednak przebywanie z rówieśnikami dużo daje, choć jakos posiłków w punktach opieki też dlatego zwróciłabym uwagę czy maja własną kuchnię.
Życzę dużo cierpliwości i powodzenia.
Życzę dużo cierpliwości i powodzenia.
Mój syn również wielu rzeczy nie ruszy, nie chce nawet posmakować. Jest tylko kilka rzeczy które mu smakują, Więc praktycznie ciągle je to samo. Czasem posmakuje coś nowego, ale mu nie podchodzi, po jakimś czasie znowu to smakuje i po kilku razach czasem załapuje smaka i później chętnie jada. Czasem jest tak że to co kiedyś lubił, nagle z dnia na dzień stało się bleee, ale nie dziwie się, skoro jadł to prawie codziennie, i mi w końcu by zbrzydło. Jemu każde potrawy szykuje oddzielnie, czasem ma ochotę posmakować to co jedzą inni domownicy, to mu daje dosłownie odrobinkę, ale jeśli nie chce to robie mu to co lubi, nie ważne że prawie ciągle to samo, ważne że coś je. Zawsze się go pytam co by chciał zjeść, wciskanie na siłę czegoś czego nie lubi nie ma sensu. Nie zmuszam go, nie namawiam żeby posmakował. Jak chce to fajnie, nie ważne że zaraz to wypluje, ważne że sam chciał posmakować. Gdy chodził do dziadka, to dziadek ciągle mówił mi że mały nic nie je, nic nie chce, to zrobiłam mu króciutką listę rzeczy które chętnie zjada, i jest ok.
Tylko u mnie nigdy nie było tak, że dziecko wymuszało wymioty, po prostu jak nie chciał jeść to nie jadł.
Nigdy nic na siłę, sama jestem taka że jak ktoś mi gada żebym posmakowała, a dla mnie to jest np. nieapetyczne, to nie ruszę, a gadki o posmakowaniu tylko bardziej mnie zniechęcają, więc nie robię tak z dzieckiem, bo wiem że to bez sensu.
Trzeba porozmawiać z dzieckiem, nie pchać jedzenia na silę, nie lubi, to nie, zrobić coś co chce, żeby chociaż odrobinkę zjadło. Bo chyba przecież coś je, tak?
Ważnym pytaniem jest czy dziecko prowokuje wymioty zawsze, czy tylko przy posiłkach których nie lubi? Jeśli przy większości, to ja bym zrobiła odpowiednie badania, usg brzucha itp., skonsultowałabym to z jakimś specjalistą. Na pewno by to nie zaszkodziło, nawet warto dla swojego spokoju.
Na pewno nie jest to łatwe ani dla dziecka, ani dla rodziców, dlatego też życzę dużej wytrwałości, małymi kroczkami, spokojnie dowiedzieć się co powoduje takie zachowanie u dziecka.
Tylko u mnie nigdy nie było tak, że dziecko wymuszało wymioty, po prostu jak nie chciał jeść to nie jadł.
Nigdy nic na siłę, sama jestem taka że jak ktoś mi gada żebym posmakowała, a dla mnie to jest np. nieapetyczne, to nie ruszę, a gadki o posmakowaniu tylko bardziej mnie zniechęcają, więc nie robię tak z dzieckiem, bo wiem że to bez sensu.
Trzeba porozmawiać z dzieckiem, nie pchać jedzenia na silę, nie lubi, to nie, zrobić coś co chce, żeby chociaż odrobinkę zjadło. Bo chyba przecież coś je, tak?
Ważnym pytaniem jest czy dziecko prowokuje wymioty zawsze, czy tylko przy posiłkach których nie lubi? Jeśli przy większości, to ja bym zrobiła odpowiednie badania, usg brzucha itp., skonsultowałabym to z jakimś specjalistą. Na pewno by to nie zaszkodziło, nawet warto dla swojego spokoju.
Na pewno nie jest to łatwe ani dla dziecka, ani dla rodziców, dlatego też życzę dużej wytrwałości, małymi kroczkami, spokojnie dowiedzieć się co powoduje takie zachowanie u dziecka.