Widok

Jak Wam się żyje z kredytem (hipotecznym)??

Rodzina i dziecko bez ogłoszeń Temat dostępny też na forum:
Hej!

Chciałabym Was poprosić o podzielenie się opiniami nt. jak żyje się z kredytem hipotecznym. Jak wiadomo są to często horrendalne kwoty i równie horrendalnymi ratami.
Co mnie osobiście przeraża. Chociaż może bardziej przeraża mnie fakt okresu spłaty-30,40 lat?

Mamy mieszkanie (bez kredytu, ot taki łut szczęścia), dość duże, w wielkiej płycie.
Wiadomo, że marzy nam się domek z ogródkiem.
Jednak mnie jak już pisałam przeraża fakt kredytu i jakiegoś "uwiązania" przez tyle lat.

Patrzyłam na kalkulatory kredytowe i raty pokazawał rzędu 1400-1600 zł i wyżej. To często jedna pensja, albo prawie.

Jak Wy sobie z tym radzicie. Macie jakieś odczucie dużego balastu jakim jest kredyt czy raczej nie myślicie o tym i żyje się spoko?

będę wdzięczna za każdą sugestię:)
pozdrawiam
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hej! My spłacamy kredyt za dom, na początku kwota była kolosalna, bo dom w Jelitkowie jak wiadomo niemało kosztuje, jednak obecnie mija 10-tyk rok jak spłacamy ów kredyt i dajemy radę :) myślę że uda nam się go spłacić szybciej niż w ciągu 30 lat (planujemy za 10 lat mieć już go całkowicie spłaconego). Też na początku byłam pełna obaw itp., ale teraz nie żałuję, mamy przestronny dom z ogrodem i nie zamieniłabym go na żaden inny:) a w przyszłości będzie co dzieciom zostawić. My spłacamy comiesięczną ratę w wys. 3.500 tys. , więc prawie cała moja pensja idzie na tę ratę, ale i tak nie żałujemy :) Pozdrawiam serdecznie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
ten post powyżej z pewnością tak pomocny jak ten mój ;-)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kurde, ciezko sie zyje. Powazne obciazenie, na psychice głównie ;)
Jak masz mieszkanie to nie ładuj sie w kredyt, wg mnie nie warto
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1

Ja mam niską ratę http://supersklep24.pl/atrakcyjny-kredyt-gotowkowy/ polecam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
mi się żyje coraz lepiej bo wzięliśmy raty malejące, różnica przez te 3 lata co już spłacamy jest ogromna bo już ok. 1 tys. zł mniej co m-c :)

poza tym my wzięliśmy na 15 lat bo b. bałam się takiego na 30 lat i więcej, acha i nie wzięliśmy na cały dom, w sumie cały środek (w sensie urządzania wnętrz) robimy już z kasy na bieżąco
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja wlasnie dostalam kredyt na mieszkanie ....rata 1600 na 15 lat....ale jak tak patrze, to co mi pozostalo w tej chwili wynajmujemy mieszkanie 1 pokojowe i tez placimy powyzej 1300 a mieszkac gdzies trzeba i z tego co wiem na pewno nie bede zalowac ....polowa ludzi chcialaby miec wlasne lokum ale niestety nie ma.
Narazie finansowo idzie nam dobrze ale nie wiem czy za 5 lat tez tak bedzie ale coz nie mysle o tym tak czesto.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miranda co konkretnie miałaś na myśli pisząc o moim poście?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Aha dodam że nasz kredyt był i tak mniejszy, ponieważ sprzedaliśmy mieszkanie 3-pokojowe na żabiance, więc mieliśmy o tą kwotę niższy kredyt. Ale jeśli czujesz że jest Wam ciasno w Waszym mieszkaniu i masz marzenie o domu, to się nie zastanawiaj:) Marzenia trzeba spełniać, w końcu raz się żyje :) Jeśli finansowo nie ma u Was tragedii, to dom jak najbardziej polecam :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mieszkanie w wielkiej płycie możesz wynająć, będziesz mieć akurat na spłate kredytu. Poza tym jeśli macie takie zarobki, ze bank da wam kredyt, to nie ma się nad czym zastanawiać.

Możecie nic nie ryzykowac i wegetować w wielkiej płycie.

Obciążenie przy kredycie oczywiście jest, ale ma się to nijak do spełnionych marzeń. A do kredytu można się przyzwyczaić.
Czasami mam ochotę iść sobie w cholerę, tyko nie wiem którędy.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
My mamy kredyt na mieszkanie i jest troszeczkę ciężko moja wypłata nie duża bo ok 1100 zł idzie na ratę kredytu a opłaty i wyżywienie jakoś radzimy sobie z męża wypłaty. Mamy małe dziecko wiec czasami brakuje ale radzimy sobie jak możemy zawsze pocieszamy się tym że mamy swoje własne mieszkanie w tak młodym wieku. Kredyt mamy na 20 lat. Jeżeli mogę coś doradzić to ja na waszym miejscu wzięła bym kredyt na dom a mieszkanie które posiadacie w żadnym razie nie sprzedawać tylko dała bym pod wynajem i myślę że na comiesięczną ratę byście mogli z tego wyciągnąć.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
pewnie ,ze wynajac to mieszkanko .....na rate jak znalazł i ma sie dwa mieszkania w efekcie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
My tez stoimy przed taka decyzją - mamy 2-pokojowe mieszkanie wlasnosciowe bez kredytu i chcemy postarac sie o kredyt i kupic wieksze mieszkanie bądz domek. To mieszkanie raczej wynajmiemy niz sprzedamy, przynajmniej taki jest plan :)

Zawsze bedzie mi sie spokojniej spalo z myslą, ze mamy w razie czego zabezpieczenie w postaci wynajmowanego mieszkania :) bo nigdy nie wiadomo co sie wydarzy za 5, 10 czy 15 lat...

A wizja kredytu jakiegokolwiek mnie przeraza ofkors :) Ja z tych co to nawet karty kredytowej nie mam :) debetu równiez :D
Ale jak napisal ktos wyzej to jedyne wyjscie, zeby mieszkac w wiekszym mieszkaniu :)
Nie my pierwsi :)

Pomysl sobie, ze i tak jestescie w lepszej sytuacji bo juz macie mieszkanie, nie zaczynacie wszystkiego od zera :)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My również mamy kredyt, może dlatego nie spędza nam tak snu z powiek bo jest mały - rata to niecałe 500 zł ale oczywiście na 30... no już teraz na 25 lat:) więc ja nawet o nim nie myślę zbyt często.

No ale mam tylko 2 pokojowe mieszkanko więc coś za coś.

My przy decyzji o kredycie braliśmy pod uwagę zarobki i to że za jakiś czas pojawi się dziecko i kredyt był taki abym mogła spokojnie go spłacac i nie bac się,że nie starczy do kolejnej wypłaty.


Uważam,że jeśli macie mieszkanie,które możesz potem ewentualnie wynając i ono będzie Ci spłacało kredyt lub chociaż jego częśc to jesteście na wygranej pozycji.A w razie draki zawsze mieszkanie można sprzedac.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
> joaśka - jak przeczytałam to pomyslałam, że Twoja sytuacja z domem w Jelitkowie i kredytem 3500 :O jest trochę abstrakcyjna dla osoby, która obawia się kredytu, bo 1600 to prawie cała wypłata...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moje sugestie:
1. Zacznij oszczędzać. Żyj normalnie - ale postaraj się jak najwięcej zaoszczedzić. Tak z pół roku.
2. Po tym pół roku zobacz ile masz oszczędności (średnio miesięcznie). Podziel to na pół i będziesz wiedziała ile możesz _bezpiecznie_ przeznaczyć na spłatę kredytu - bez znaczącego obniżenia komfortu życia.
3. Zastanów się nad kupnem działki i budową. Jest to znacznie bardziej czaso- i energochłonne niż zakup gotowca, ale:
- jest (może być) znacznie tańsze
- możesz zamieszkać w domu niecałkowicie wykończonym - kończąc go z bieżących wpływów, bez kredytu.
4. Oczywiście - jak to inni napisali - nie sprzedawaj mieszkania, tylko je wynajmij. Jest to nieporównywalnie bardziej opłacalne.
Poza tym masz zapewnione bezpieczeństwo: gdyby (odpukać) coś się stało i bank zabrałby Ci dom - wracasz do mieszkania a nie na bruk.
5. Zalecam "wieczór pesymizmu i czarnowidztwa". Spróbuj zastanowić się, co zrobisz, jeżeli:
- mąż umrze/zginie (to pół biedy - można męża ubezpieczyć, ale to oczywiście kosztuje)
- któreś z Was straci pracę. Ile czasu potrzebujecie na znalezienie innej? Za jakie pieniądze? Ubezpieczenie utraty pracy doklejane do kredytów to bardzo drogi i niestety niezbyt pewny gadżet. Ile w związku z tym musicie mieć nieruszalnych oszczędności, aby przetrwać ten okres?
- rozejdziecie się z mężem. Generalnie nikt tego nie zakłada, ale statystyki mówią o 25% rozwodów w pierwszych 10 latach małżeństwa - czyli jest to możliwość dosyć prawdopodobna.
6. Jeśli kiepsko Ci wyszło z p.2 i p.5 - nie załamuj się :)
Nie musisz od razu budować/kupować domu, w którym spędzisz resztę życia. Może nastaw się na coś skromniejszego. Za parę (-naście) lat to sprzedasz (-cie) i kupisz/wybudujesz coś większego.

sadyl
http://dobra-polisa.pomorskie.pl/
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
żyje sie ciężko...
ciągle trzeba sobie czegoś odmawiać, nigdy nie starcza do pierwszego :(
masakra....
jeszcze ciągle jedzenie drożeje :( chleb już kosztuje ok 2,40 :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Również żyję z kredytem hipoteczny, i gdybym miała możliwość ( czyt. mieszkanie bez kredytu) w życiu bym go nie zaciągnęła.
Dla mnie to dramat, cały mój zarobek idzie na ratę, psychiczne zamartwianie się co będzie jak stracę pracę itd.
Źle mi się żyje z kredytem i wolałabym mieszkanie w wielkiej płycie, ale bez kredytu
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts

Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nam ostatnio doradca finansowy odradził inwestowania w nieruchomości ( w sensie zostawienia dodatkowego mieszkania). Budownictwo bardzo się rozwinęło,a przyrost naturalny zmniejsza, za jakis czas większość będzie miała swoje mieszkania lub w spadku po rodzinie i nie będą tyle warte, ceny wynajmu również spadną. Teraz jest bum mieszkaniowy, bo pokolenie wyżu demografcznego urządza się.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No i ja zyje z kreytem, 335 tys na 30 lat, teraz rata to jakies 1800 zl, dochodzila juz do 2100zl, byla takze ok 1500 zl, ale widzat tendecje, raczej bedzie szla w gore, stopy kiiedys musza podniesc a kurs zl raczej sie oslabia (mamy w CHF0, zyjemy z kredytem od 3,5 roku. Na poczatku nie bylo tak zele, planowalismy dziecko wiec wszytko jakos z zapasem liczylismy, ale maja urodzila sie duzo za wczesnie, efekt ejst taki, ze oprocz standartowych wydatkow na dziecko dochodzi nam ok 2000zl m-cznie na leczenie, wizyty u lekarzy, rehabilitacje. Nikt tego nie mogl przewidziec, jest nam ciezko, bardzo. Pieniadze na majke musza byc, a oczywiscie na rzadna pomoc z urzedu nie mozemy liczyc, bo wiadomo jak kogos stac bylo na krety to nie lapie sie na te ich 504 zl.
Na dzien dzisiejszy chyba nie zdecydowalabym sie na kredyt
image image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
my rowniez z kredytem i jest masakra,mamy we frankach i rata skacze jak wariat.ale z drugiej strony gdybysmy mieli wynajmowac za 1200 plus oplaty i wciaz sie przeprowadzac,nie móc gwozdzia wbic w sciane bo"nie nasze" to juz wole tak..........
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przepraszam za niedyskrecję: czy Wasz "doradca finansowy" nie doradził Wam inwestowania w co innego i czy przypadkiem nie miał z tego prowizji? :)

Kilka "przeoczonych" przesłanek:
- ludność się urbanizuje, przeprowadzając się ze wsi do miast
- społeczeństwo się starzeje. Ludzie starsi zazwyczaj mieszkają samotnie (czyli po 1 mieszkaniu na głowę - w przeciwieństwie do młodych małżeństw). Przy ok. zerowym przyroście naturalnym oznacza to WZROST zapotrzebowania na mieszkanie.
- mimo usilnych starań kolejnych rządów - społeczeństwo się bogaci. Oznacza to także wyprowadzkę młodych rodzin spod skrzydeł rodziców.

A co do opłacalnosci:
Załóżmy, że mamy mieszkanie w bloku, warte 200 tys. Bez większego wysiłku uda nam się z wynajmu wyciągnąć ok. 800 zł/m-c
Za kredyt na 200 tys zapłacisz ratę ok 1000 zł - czyli dołożysz 200 zł/m-c
Mieszkanie z płyty jest dosyć wiekowe - czyli jego wartość już tak szybko nie spada (a może nawet rośnie - jesli jest w atrakcyjnym punkcie)

Zatem pytanie do Izki: czy chcesz za 200 zł/m-c mieć drugie mieszkanie? (i teraz - na wszelki wypadek, i za 30 lat)

sadyl
http://dobra-polisa.pomorskie.pl/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
kredyty na 30 lat są nie spłacalne, nikt nie ma gwarancji, ze przez ten cały okres będzie miał pracę, aby spłacać raty. prędzej człowiek pożegna się ze światem. myślenie ze będzie dla dzieci. w moim otoczeniu nikt nie mieszka z rodzicami, a emerytury zaczyna brakować na utrzymanie wielkich mieszkań czy domów. my też mieliśmy kredyt na dom na obrzeżach miasta, cisza spokój. ale sprzedaliśmy je. ileż można lać paliwa do samochodów, stać w korkach, tracić czas na dojazd gdziekolwiek. teraz mieszkam w centrum, wszędzie podejdę pieszo, podjadę rowerem, lub tramwajem. naprawdę jest mi z tym lepiej. przedszkole i szkoła pod domem, kino blisko. nie jestem szoferem tylko mamą, moje dziecko nie przesiaduje w samochodzie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mam kredyt we frankach na 30 lat i nie narzekam, przyzwyczaiłam się do comiesięcznej kwoty i jest ok. rata owszem, nieco się waha ale nie skacze jakoś drastycznie (a i tak, nawet przy najdroższym franku była niższa niż byłaby w złotych).
zakładanie, że za 5 czy 10 lat stracę pracę i dlatego nie będę ryzykować, jest moim zdaniem nie do końca sensowne.
ja wprawdzie miałam tylko dwie perspektywy - kredyt lub wynajem i tu kredyt jest 1000 razy sensowniejszy. ale generalnie moim zdaniem kredyt to nic tak strasznego - o ile oczywiście mierzy się siły na zamiary, jeśli nie kupuje się nie wiadomo czego za nie wiadomo ile, i jeśli zakłada się, że w razie utraty pracy zrobi się wszystko, by znowu pracować. a jeśli będzie trzeba, to mieszkanie się sprzeda. albo wynajmie, i z wynajmu będzie się spłacać kredyt, a samemu przeprowadzi się na ten czas do czegoś tańszego, czy - jeśli to możliwe - do rodziny. możliwości jakieś są. trzeba mieć na pewno trochę odwagi, samozaparcia i dystansu do sprawy. i na pewno zdarzają się kredytowe dramaty, ale te zdarzają się i bez kredytu i pewnie jeszcze wiele z nas stanie przed rozmaitymi trudnymi problemami do rozwiązania...
kredyt to normalna rzecz i jeśli korzystamy z niej rozważnie, jest ok.

jeśli masz już mieszkanie, to jest to prostsze - Dziewczyny tu proponowały różne rozwiązania. myślę, że z zachowaniem rozwagi i świadomością szans i zagrożeń warto spełniać marzenia :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja miałam mieszkanie w wielkiej płycie, na nowe mieszkanie wziełam kredyt. Ale po krótkim czasie postanowilismy sprzedać. Kupiec się znalazł szybko, za cenę którą chcieliśmy. Dziś mam problem z głowy, a pieniążki połowę spłaciliśmy a reszta pracuje na siebie na lokatach i zarabia na ratę. Dzięki temu mamy małą ratę bo coś około 550zł mniej stresu i zabezpieczenie finansowe. Ja jakoś nie miałam natchnienia na nerwy związane z wynajmem tym bardziej że znałam kilka negatywnych przypadków. A tak śpie spokojnie. A swoją drogą to ubezpieczeni jesteśmy razem z mężem, bo ni chcemy aby które kolwiek z nas zostało kiedyś na lodzie .
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
dla nas z kredytem zyje sie ciezko, tak jak pisalas jedna pensja idzie na kredyt czyli zyjemy z jednej. no i obciazenie psychiczne tez spore. czasami sobie mysle jaki mielibysmy luz finansowy, gdyby nie trzeba bylo tego placic :-) ale cos za cos, kazdego indywidualna sprawa na co stawia!
imageimage
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
U nas:

- kredyt 30 lat we frankach; rata 1300, czynsz 450zł - 48m2, z drugiej ręki, 10letnie - bez szału (nie ma kasy na generalny remont i nowe aranżacje wnętrz, no ale coś za coś :) ),
- paliwo - ok. 350zł miesięcznie - na dojazdy do pracy i zawożenie dziecka do żłobka (a i tak się bardzo cieszę że mam mały samochodzik);
- ja pracuję, mąż pracuje, dziecko w żłobku - 750zł (niestety nie dostało sie do państwowego);
- o tym żebym została na wychowawczym absolutnie nie mogło być mowy (bo z jednej pensji 3-osobowa rodzina z kredytem na karku nie wyżyje);
- na żaden socjalny nie mogę liczyć, bo jednak mam te >500zł na osobę (czy ile to tam jest).

Reasumując - żyjemy w miarę normalnie, choć czasami zastanawiam się 10 razy zanim kupię coś, co nie jest rzeczą najpilniejszej potrzeby, nie jeździmy na zagraniczne wakacje, nie wydajemy kasy w drogich butikach. Ale cieszę się, że mam gdzie mieszkać i nie muszę być zależna od rodziców. Nikt nam nie pomaga. Jakoś dajemy radę.
czasami jak jest lepiej to nawet się wyrwiemy raz w miesiącu na jakąś kolacyjkę do knajpki :) Teraz próbujemy oszczędzić trochę kasy na większy samochód, mam nadzieję, że się uda niedługo.
maritiki@op.pl
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi.
Dały do myślenia.
Szczególnie ta o lokalizacji (któraś z Was pisała że jest mamą a nie szoferem). Bo właśnie-dom to wiadomo za miastem, w mieście nie będzie nas stać bo ceny z kosmosu. A to wiąże się z kupnem 2 auta, kasa na paliwo, problem z bliskością szkoły, przychodni itp itd.

długi czas żyliśmy z jednej pensji gdy ja studiowałam i było nam różnie (zwykle ciężko)teraz mąż więcej zarabie ale nie na tyle, żeby pozwolić sobie np na wyjścia co tydzień, szalone wakacje itp.
Więc ta druga pensja na zaoszczędzenie, rozrywkę jest niezbędna

tak sobie myślę, że jednak z tym kredytem to nie dla mnie. Zbyt duże obciążenie psychiczne.
Poza tym mieszkanie mamy spore 70m, w super lokalizacji.
Nie jest nam w nim źle.
Ale tak jak pisałyście-zależy kto od czego zaczyna. gdybyśmy nie mieli gdzie mieszkać i musielibyśmy wynajmować to też bym się nie zastanawiała tylko wzięła kredyt na własne M. Mamy ten luksus, że mamy mieszkanie bez kredytu i dodatkowych obciążeń.

Być może wrócę do tego dylematu za parę lat:)

pozdrawiam Was i życzę powodzenia:)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko

echo serca płodu-gdzie w Gdańsku? (30 odpowiedzi)

Czy orientujecie sie, gdzie poza Invictą, zrobię badanie echo serca płodu? Co prawda mam...

Gdzie w trójmieście biżuteria Colibra? (19 odpowiedzi)

jak w temacie.

Fajne i ciekawe przystawki - przekąski :) (71 odpowiedzi)

Mój mąż ma za tydzień urodziny, ze wzgledu że mam małe dziecko potrzebuje szybkich i ciekaweych...

do góry