Widok
Kochanie, jestem w ciąży- jak MU o tym powiedziałyście? :)
Do wątku zainspirował mnie artykuł na gazeta.pl:
http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79361,10120738,Halo__bedziemy_mieli_dziecko_.html
:) Ciekawa jestem Waszych opowieści. Jeśli takie wątki już były, wklejcie linki bo jestem tu świeżynką (nie, jeszcze nie jestem w ciąży, ale..) :)
http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79361,10120738,Halo__bedziemy_mieli_dziecko_.html
:) Ciekawa jestem Waszych opowieści. Jeśli takie wątki już były, wklejcie linki bo jestem tu świeżynką (nie, jeszcze nie jestem w ciąży, ale..) :)
Mój mąż pierwszy ode mnie wiedział że jestem w ciąży ,cały czas powtarzał w ciąży jesteś to widać ,a ja w jakiej ciąży przecież wszystko wskazuje że dostanę okres . Dostałam a on dalej swoje ,wyjechał a ja się przeziębiłam siedziałam w domu i cały czas było mi niedobrze , niemożliwe że od zwykłego kataru niezbyt dokuczliwego tak fatalnie się czułam.Postanowiłam że zrobię test i szok dwie kreski a jak poszłam do lekarza to okazało się że to 9 tc ,jak zadzwoniłam do męża to jego słowa . Cześć kochanie jak u lekarza który tydzień.
my też obydwoje domyślaliśmy się, że jestem w ciąży ;) z tym, że 2-3m-ce wcześniej miałam wczesne poronienie...
Mąż mnie podkręcał - a ja nie chciałam dopuścić do siebie myśli o ciąży ;) wymyślałam co się da ;) grypę żołądkową, zwykłą, stres, menopauzę ;)
przed pracą pojechałam zrobić Betę :) następnego dnia urwałam się wcześniej i pojechałam po wyniki :) w tym czasie Mariusz jechał po mnie do przychodni (pracowaliśmy na 2 końcach Gdańska) :)
zdążyłam odebrać wyniki, zadzwonić do Mamy i poryczeć się do słuchawki ;) iść do sklepu, kupić małą torebkę za prezenty i parę maleńkich skarpetek :) dołożyłam wynik bety :]
Mąż to dostał w samochodzie na parkingu ;) koło kolejki na Żabiance :) (wyniki odbierałam w Endomedzie)
Mąż mnie podkręcał - a ja nie chciałam dopuścić do siebie myśli o ciąży ;) wymyślałam co się da ;) grypę żołądkową, zwykłą, stres, menopauzę ;)
przed pracą pojechałam zrobić Betę :) następnego dnia urwałam się wcześniej i pojechałam po wyniki :) w tym czasie Mariusz jechał po mnie do przychodni (pracowaliśmy na 2 końcach Gdańska) :)
zdążyłam odebrać wyniki, zadzwonić do Mamy i poryczeć się do słuchawki ;) iść do sklepu, kupić małą torebkę za prezenty i parę maleńkich skarpetek :) dołożyłam wynik bety :]
Mąż to dostał w samochodzie na parkingu ;) koło kolejki na Żabiance :) (wyniki odbierałam w Endomedzie)
Tak trochę z innej beczki historia :)
W pierwszej ciąży po tygodniu spóźniającej się miesiączki uznaliśmy że trzeba nasze przeczucia sprawdzic, On był pewny no ale ja nie. Tak się przejął tym wszystkim, że jak jechaliśmy po testy ( sobota wieczór, najbliższa apteka 20 km od Nas) jechaliśmy samochodem który rzadko używaliśmy ale przed wyjazdem mówiłam żeby zatankować no ale on zapomniał zjechać na stację z tego podekstytowania i w połowie drogi staneliśmy. Ale mąż był tak zdeterminowany, że pieszo chciał iść do Apteki no ale doszedł do najbliższej stacji beznzynowej :) no a później to już wszystko poszło z górki.
W pierwszej ciąży po tygodniu spóźniającej się miesiączki uznaliśmy że trzeba nasze przeczucia sprawdzic, On był pewny no ale ja nie. Tak się przejął tym wszystkim, że jak jechaliśmy po testy ( sobota wieczór, najbliższa apteka 20 km od Nas) jechaliśmy samochodem który rzadko używaliśmy ale przed wyjazdem mówiłam żeby zatankować no ale on zapomniał zjechać na stację z tego podekstytowania i w połowie drogi staneliśmy. Ale mąż był tak zdeterminowany, że pieszo chciał iść do Apteki no ale doszedł do najbliższej stacji beznzynowej :) no a później to już wszystko poszło z górki.
ja wręczyłam mężowi książkę "I Ty możesz być super tatą" w środku koperta z betą, dopóki nie trafił na kopertę nie wiedział o co kaman, bo staraliśmy się o dziecko i myślał, że to w ramach przygotowań - nie sądził że taka papla dotrzymała tajemnicy tyle czasu (najpierw dwa testy, później beta, w sumie 3 dni), sama byłam w szoku że dałam radę, ale musiałam mieć pewność
też ryczałam :)
też ryczałam :)
Emilia 14.11.2009
Szymon 05.01.2011
DZIĘKI SZATAŃSKIEJ PYSZE JEDNYCH NIE SŁUCHAM, DRUGICH NIE SŁYSZĘ
Szymon 05.01.2011
DZIĘKI SZATAŃSKIEJ PYSZE JEDNYCH NIE SŁUCHAM, DRUGICH NIE SŁYSZĘ
u nas Mąż wiedział pierwszy, bo.... wracając z podróży poślubnej zakupilismy test w czasie przesiadki w Niemczech, bo czułam po prostu, że To się stało :-)
z Warszawy wracaliśmy samochodem i ja już zwątpiłam na pewnej stacji, bo zaczełam krwawić, ale dojechaliśmy do domu, zrobiliśmy test, patrzę się w niego a tam kurde jakiś napis, a ja ni w ząb niemieckiego, za to Mąż po germanistyce... no i dowiedział się pierwszy :-)
z Warszawy wracaliśmy samochodem i ja już zwątpiłam na pewnej stacji, bo zaczełam krwawić, ale dojechaliśmy do domu, zrobiliśmy test, patrzę się w niego a tam kurde jakiś napis, a ja ni w ząb niemieckiego, za to Mąż po germanistyce... no i dowiedział się pierwszy :-)
w pierwszej ciąży zrobiłam test w łazience i go tam zostawiłam, tak bardzo bałam się że znowu nic........
po paru chwilach weszłam do środka i widze dwie kreski, wołam męża "chodź zobacz co to oznacza bo ja nie wiem" :)
dodam ze to nie był pierwszy robiony w życiu test ciążowy.
w drugiej ciąży zwyczajnie przez telefon mu powiedzialam, nie mogłam wytrzymac z radości :)
po paru chwilach weszłam do środka i widze dwie kreski, wołam męża "chodź zobacz co to oznacza bo ja nie wiem" :)
dodam ze to nie był pierwszy robiony w życiu test ciążowy.
w drugiej ciąży zwyczajnie przez telefon mu powiedzialam, nie mogłam wytrzymac z radości :)
Ja pierwszy test robiłam w pracy dwie krechy bardzo wyrażnie wskazywały na ciążę normalnie w szoku byłam oczywiście tez sie popłakałam i juz nie byłam w stanie dalej pracowac nie mogłam sie skupić puścili mnie do domu wcześniej zadzwoniłam po męża żeby po mnie podjechał ja do niego że puscili mnie wcześniej z pracy bo nie mogłam sie skupic na pracy itp. a on Coś się stało,żle sie czujesz itp. W tym momencie wyciągnęłam test i z tekstem To sie stało
Też go wmurowało bo troszkę się staralismy
Też go wmurowało bo troszkę się staralismy
Ja zrobiłam test szybciej, przed spodziewaną miesiączką, bo dziwnie się czułam i myślałam że im szybciej zrobię test tym mniej będę sobie robić nadzieję że jestem w ciąży.
Gdy byłam w łazience zadzwonił mój mąż z pytaniem, czy już zrobiłam test. Powiedziałam że tak, i że znowu "pupa blada, jedna krecha".
Po jakiejś chwili przyjechał do domu, a ja sprzątając test i chcąc go wyrzucić do kosza spojrzałam na niego jeszcze raz i aż musiałam usiąść. Była tam druga, cieniuteńka, bladziutka kreseczka, taki cień cienia, że aż myślałam że z tej tęsknoty za dzieckiem coś mi się stało z narządem wzroku. Pokazałam mojemu M, by sam sprawdził, bo ja chyba mam zwidy, a on na to z wyszczerzem na twarzy:
- Prawie 2 kreski!!
- A można być prawie w ciąży?
- Oj tam, oj tam, zrób jeszcze jeden!
No i następnego dnia wyszła mocniejsza kreska:)
Gdy byłam w łazience zadzwonił mój mąż z pytaniem, czy już zrobiłam test. Powiedziałam że tak, i że znowu "pupa blada, jedna krecha".
Po jakiejś chwili przyjechał do domu, a ja sprzątając test i chcąc go wyrzucić do kosza spojrzałam na niego jeszcze raz i aż musiałam usiąść. Była tam druga, cieniuteńka, bladziutka kreseczka, taki cień cienia, że aż myślałam że z tej tęsknoty za dzieckiem coś mi się stało z narządem wzroku. Pokazałam mojemu M, by sam sprawdził, bo ja chyba mam zwidy, a on na to z wyszczerzem na twarzy:
- Prawie 2 kreski!!
- A można być prawie w ciąży?
- Oj tam, oj tam, zrób jeszcze jeden!
No i następnego dnia wyszła mocniejsza kreska:)
ja zrobilam test w sumie nie wiem dlaczego- kilka wizyt w szpitalu z okropnym samopoczuciem i ani razu nikt nie powiedzial mi, ze jestem w ciazy! jak zrobilam test okazalo sie ze to juz 6tc. pokazuje mezowi test w niedziele raniutko a on do mnie, ze spac mu sie chce i nie bedzie sie teraz ze mna kochal- myslal, ze to test owulacyjny :) i poszlismy dalej spac, jak sie obudzilismy kilka godzin pozniej to on nic nie pamietal- w sklepie zaproponowal mi, zebysmy sobie piwko kupili :P jak mu przypomnialam to sie troszke zdziwil :)
teraz ostatnio poprostu do niego zadzwonilam, bo nie wytrzymalabym do wieczora ( ale niestety z 2 kresek zrobila sie 1 na tescie, takze mam nadzieje, ze jeszcze bede miala mozliwosc przekazac mu ta wiadomosc :)
teraz ostatnio poprostu do niego zadzwonilam, bo nie wytrzymalabym do wieczora ( ale niestety z 2 kresek zrobila sie 1 na tescie, takze mam nadzieje, ze jeszcze bede miala mozliwosc przekazac mu ta wiadomosc :)
Mój mąż był tego dnia kiedy robiłam test na wyjeździe motocyklowym,ale wieczorem rozmawialiśmy przez telefon i mówi rano dzwonie i powiesz mi jak test. No i wstałam rano zrobić test krechy były tak wyraźne,że bardziej być nie mogły kiedy zadzwonił mój mąż mówi:
-I Jak zrobiłaś?
a ja się rozpłakałam nawet nie wiem czy bardziej ze szczęścia czy ze strachu i na to:
-Chciałeś to masz!!!
i się rozłączyłam(jak by mi krzywdę jakąś zrobił) do dziś się z tego śmiejemy
mąż odczekał chwilkę,żebym ochłonęła w tym czasie mama wbiegła do łazienki i krzyczy jedziemy po wózek!;) jak zadzwonił to już mi się lepiej z nim rozmawiało. Jeszcze tego dnia wrócił z wyjazdu akurat wracałam ze sklepu jak usłyszałam jak jedzie na motorze i trzyma w ręku bukiet kwiatów i z pod kurtki wyjął wielką bomboniere śmiesznie to wyglądało;) ale już na niego nie krzyczałam ochłonęłam i było ekstra
-I Jak zrobiłaś?
a ja się rozpłakałam nawet nie wiem czy bardziej ze szczęścia czy ze strachu i na to:
-Chciałeś to masz!!!
i się rozłączyłam(jak by mi krzywdę jakąś zrobił) do dziś się z tego śmiejemy
mąż odczekał chwilkę,żebym ochłonęła w tym czasie mama wbiegła do łazienki i krzyczy jedziemy po wózek!;) jak zadzwonił to już mi się lepiej z nim rozmawiało. Jeszcze tego dnia wrócił z wyjazdu akurat wracałam ze sklepu jak usłyszałam jak jedzie na motorze i trzyma w ręku bukiet kwiatów i z pod kurtki wyjął wielką bomboniere śmiesznie to wyglądało;) ale już na niego nie krzyczałam ochłonęłam i było ekstra
My też się trochę staraliśmy, więc gdy robiłam test w dzień spodziewanej miesiączki, wyszła jedna kreska... ehhh znów się nie udało. Jednak @ nie było przez kolejny tydzień więc zrobiłam test i znów jedna kreska, test zostawiłam w łazience i jak wracałam sprzątać to była bardzo blada druga. Poszłam do sypialni i powiedziałam żeby M spojrzał bo chyba sobie już wkręcam. Ale ona tam była. W niedziele powtórka z rozrywki. W poniedziałek 20 grudnia pojechałam na bete rano. Wieczorem odbieraliśmy wyniki razem. Na raz dwa trzy podnieśliśmy kartkę by razem spojrzeć. Miało być powyżej 5. Ja pierwsza zobaczyłam wyniki się poryczałam. M z tej konsternacji i zdenerwowania nie wiedział, czy płacze ze szczęścia czy nie i gdy pokazałam mu wynik wiedział sam. Było 271:) W Wigilie powiedzieliśmy najbliższej rodzinie. To były piękne święta. A teraz czekamy:)
Markowa - widzę że nie dość że brałyśmy ślub tego samego dnia to jeszcze historie z ciążą mamy podobne;)
Co do bety to jak odbierałam to na karteczce było napisane 277,4 czegośtam. Nie byłam w stanie myśleć, w uszach słyszałam tylko szum krwi, i spytałam panią z recepcji:
-Przepraszam, mogłaby to pani zinterpretować?
-Phi! No jak to, 4-6 tydzień!
-Aha...
Na nogach jak z waty wyszłam z laboratorium i potrzebowałam jakiejś godziny żeby ochłonąć. Chciałam kupić małe buciki i zanieść mężowi, ale nie mogłam nigdzie takich znaleźć, więc kupiłam tort, który okazał się zupełnie nie do zjedzenia;)
A pamiętacie dzień poczęcia?;>
Ja pamiętam że był 30 kwietnia a my we dwójkę pracowaliśmy w ogrodzie. W pewnej chwili powiedziałam: "Kochanie, dziś mam jajeczkowanie na 200%", a on na to: "Idź się myj, zaraz przyjdę!" Hihihih no i tak oto jestem w 17 tygodniu ciąży;)
Co do bety to jak odbierałam to na karteczce było napisane 277,4 czegośtam. Nie byłam w stanie myśleć, w uszach słyszałam tylko szum krwi, i spytałam panią z recepcji:
-Przepraszam, mogłaby to pani zinterpretować?
-Phi! No jak to, 4-6 tydzień!
-Aha...
Na nogach jak z waty wyszłam z laboratorium i potrzebowałam jakiejś godziny żeby ochłonąć. Chciałam kupić małe buciki i zanieść mężowi, ale nie mogłam nigdzie takich znaleźć, więc kupiłam tort, który okazał się zupełnie nie do zjedzenia;)
A pamiętacie dzień poczęcia?;>
Ja pamiętam że był 30 kwietnia a my we dwójkę pracowaliśmy w ogrodzie. W pewnej chwili powiedziałam: "Kochanie, dziś mam jajeczkowanie na 200%", a on na to: "Idź się myj, zaraz przyjdę!" Hihihih no i tak oto jestem w 17 tygodniu ciąży;)
Tiaaa ja też znam dzień bo byliśmy u lekarza na monitoringu. I lekarz mówi Pani P. to dziś.
- Panie DR ale dziś jest mecz.
- To poprosi Pani męża.
- Panie M ja wiem, że dziś jest mecz, ale mogłby Pan przed meczem jeszcze zaaranżować z żoną sytuację.
No i tak zaaranżował, że mecz się skończył 1:1 ale w domu był jeszcze jeden gol:)
- Panie DR ale dziś jest mecz.
- To poprosi Pani męża.
- Panie M ja wiem, że dziś jest mecz, ale mogłby Pan przed meczem jeszcze zaaranżować z żoną sytuację.
No i tak zaaranżował, że mecz się skończył 1:1 ale w domu był jeszcze jeden gol:)
u nas było tak, że to mąż (wtedy jeszcze narzeczony) stwierdził "Ty to w ciąży jesteś", zrobiłam test, jedna kreska, rzuciłam nim w niego i powiedziałam że sam jest w ciąży, a on po chwili "wiesz co, zrób jeszcze jeden bo ten jest zepsuty bo tu jest jakaś plama", więc poszliśmy do sklepu po jeszcze 3 rózne testy ciążowe, całą noc sikałam:)
rano-w ppiątek pojechaliśmy na betę, koło 15 miałam odebrać wyniki, odebrałam, beta koło 80, poszłam od razu do bankomatu po gotówkę i chciałam jechać prosto do lekarza. i wtedy zadzwonił i się pyta:
-odbrałaś?
-odebrałam
-i gdzie jesteś?
-w bankomacie?
-i ile?
(i tu była moja pełna konsternacja bo nigdy się mnie nie pytał ile gotówki biorę)
-yyyy 150zł...
-aha ok
i się rozłączył
po minucie dzwoni znowu
-ale jak wynik????
-no jestem w ciąży
i znowu się rozłączył, po jakichś 15 minutach znowu dzwoni telefon, tym razem szef męża: "ja nie wiem co mu powiedziałaś ale od 15 minut siedzi i się nie ruszył, przyjedź po niego, już dziś ma wolne"
rano-w ppiątek pojechaliśmy na betę, koło 15 miałam odebrać wyniki, odebrałam, beta koło 80, poszłam od razu do bankomatu po gotówkę i chciałam jechać prosto do lekarza. i wtedy zadzwonił i się pyta:
-odbrałaś?
-odebrałam
-i gdzie jesteś?
-w bankomacie?
-i ile?
(i tu była moja pełna konsternacja bo nigdy się mnie nie pytał ile gotówki biorę)
-yyyy 150zł...
-aha ok
i się rozłączył
po minucie dzwoni znowu
-ale jak wynik????
-no jestem w ciąży
i znowu się rozłączył, po jakichś 15 minutach znowu dzwoni telefon, tym razem szef męża: "ja nie wiem co mu powiedziałaś ale od 15 minut siedzi i się nie ruszył, przyjedź po niego, już dziś ma wolne"
Mój mąż do dziś wspomina jak się dowiedział o pierwszej ciąży, ledwo przeżył z wrażenia:)
mieszkaliśmy razem od kilku miesięcy, wcześniej długo byliśmy parą, z małymi przerwami ale jakoś zawsze do siebie wracaliśmy. W końcu dostałam pierścionek zaręczynowy i po miesiącu przeprowadziłam się do niego. Na początku było bosko, zero kłótni, po prostu sielanka, ale potem wszystko zaczęło się psuć, pojawiły się kłótnie o niewyprane skarpety czy brudną wannę:) Ani ja siebie nie poznawałam, ani mój D mnie, ale staraliśmy się "dotrzeć" W końcu po kolejnej kłótni O NIC mój D wkurzony wsiadł w kolejkę i pojechał nad morze przemyśleć sprawy. A ja zaryczana pisałam z przyjaciółką na gg, że jak to możliwe tak się kochamy a nie umiemy razem być. A ona do mnie - idź do rossmana (akurat był po drugiej stronie ulicy:) i zrób test bo jesteś taka okropna ostatnio, że albo masz PMS albo jesteś w ciąży. Nie zabezpieczaliśmy się wtedy bo właściwie planowaliśmy ślub i dziecko, bez ciśnienia, ale jakby wyszło to fajnie:) więc lecę po ten test, był wieczór, więc nie wierzyłam że cokolwiek wyjdzie. Ale patrzę a po minucie 2 wielkie krechy. Poryczałam się znowu, tym razem z żalu (bo życie mi się nie układa a jestem w ciąży;P) i zapaliłam z nerwów papierosa (ktoś po ostatniej imprezie zostawił w kuchni paczkę i miałam na nie ogromną ochotę, chociaż nigdy nie paliłam:P). Wtedy mój D napisał że nie wie czy nasz związek ma sens i chyba nie wróci na noc. A ja mu odpisałam że przepraszam, wiem że jestem nieznośna, ale jestem w ciąży. I tu zero odzewu. Po 20 minutach ktoś włazi do domu, ze łzami w oczach, najpierw na mnie krzyczy za niedopałki przy komputerze, potem mocno przytula i mówi że spotkał kanarów w skmce ale jak na nich spojrzał swoim zabójczym wzrokiem to nawet do niego nie podeszli, a chciał im pokazać zamiast biletu smsa ode mnie:p:) A dodam, że wygląda zupełnie niegroźnie:D
Dzisiaj się z tego śmiejemy, ale wtedy nie było tak wesoło:) po kilku dniach poszliśmy na usg i okazało się że to już 8 tydzień, D przestał się przejmować moimi humorami (a miałam taką huśtawkę że do dziś mi wstyd:) i mogliśmy się już tylko cieszyć:)
mieszkaliśmy razem od kilku miesięcy, wcześniej długo byliśmy parą, z małymi przerwami ale jakoś zawsze do siebie wracaliśmy. W końcu dostałam pierścionek zaręczynowy i po miesiącu przeprowadziłam się do niego. Na początku było bosko, zero kłótni, po prostu sielanka, ale potem wszystko zaczęło się psuć, pojawiły się kłótnie o niewyprane skarpety czy brudną wannę:) Ani ja siebie nie poznawałam, ani mój D mnie, ale staraliśmy się "dotrzeć" W końcu po kolejnej kłótni O NIC mój D wkurzony wsiadł w kolejkę i pojechał nad morze przemyśleć sprawy. A ja zaryczana pisałam z przyjaciółką na gg, że jak to możliwe tak się kochamy a nie umiemy razem być. A ona do mnie - idź do rossmana (akurat był po drugiej stronie ulicy:) i zrób test bo jesteś taka okropna ostatnio, że albo masz PMS albo jesteś w ciąży. Nie zabezpieczaliśmy się wtedy bo właściwie planowaliśmy ślub i dziecko, bez ciśnienia, ale jakby wyszło to fajnie:) więc lecę po ten test, był wieczór, więc nie wierzyłam że cokolwiek wyjdzie. Ale patrzę a po minucie 2 wielkie krechy. Poryczałam się znowu, tym razem z żalu (bo życie mi się nie układa a jestem w ciąży;P) i zapaliłam z nerwów papierosa (ktoś po ostatniej imprezie zostawił w kuchni paczkę i miałam na nie ogromną ochotę, chociaż nigdy nie paliłam:P). Wtedy mój D napisał że nie wie czy nasz związek ma sens i chyba nie wróci na noc. A ja mu odpisałam że przepraszam, wiem że jestem nieznośna, ale jestem w ciąży. I tu zero odzewu. Po 20 minutach ktoś włazi do domu, ze łzami w oczach, najpierw na mnie krzyczy za niedopałki przy komputerze, potem mocno przytula i mówi że spotkał kanarów w skmce ale jak na nich spojrzał swoim zabójczym wzrokiem to nawet do niego nie podeszli, a chciał im pokazać zamiast biletu smsa ode mnie:p:) A dodam, że wygląda zupełnie niegroźnie:D
Dzisiaj się z tego śmiejemy, ale wtedy nie było tak wesoło:) po kilku dniach poszliśmy na usg i okazało się że to już 8 tydzień, D przestał się przejmować moimi humorami (a miałam taką huśtawkę że do dziś mi wstyd:) i mogliśmy się już tylko cieszyć:)
Ja powiedziałam mojemu jak oglądał gazetkę z Media Markt. Mówił, że musimy kupić większy i nowszy telewizor, a ja mu na to, że w najbliższym czasie nie będzie nas stać na nowy tele. a on : dlaczego? a ja: bo będziemy mieli inne wydatki. Trochę czasu minęło zanim skumał o co chodzi, był w lekkim szoku bo nie planowaliśmy zaraz po ślubie dzieci ale tak wyszło (pojechaliśmy na wycieczkę a tam inny klimat, zero stresu no i poszło). Ja oczywiście się popłakałam ale ze szczęscia.
fajny watek :)
w ciazy z filipem zrobilam bete tydzien przed terminem @ bo bylam po poronieniu i musialam jak najwczesniej wlaczyc puphaston i nospe. pamietam, ze wynik wyszedl troche ponizej 5, ale wiedzialam, ze "cos zaczelo kielkowac". poniewaz oboje domyslalismy sie, ze jestem w ciazy (nagle spadla mi aktywnosc fizyczna i nie bylam w stanie przejechac na rowerze treningowym nawet 100m :D) zadzwonilam i normalnie powiedzialam, ze cos kielkuje ale jeszcze za wczesnie. po 2 dniach znowu powtorzylam bete i ... juz bylam pewna :) cieszylismy sie niezmiernie, ale poprzednie poronienie skutecznie gasilo nasz zapal. dlatego do tej ciazy podchodzilismy bardzo ostroznie i liczylismy sie z tym, ze moze byc roznie. po 38 tygodniach lezenia, przyjmowania lekow i wielu chwilach zwatpienia urodzil sie nasz kochany, zdrowiutki synek :)
w obecnej ciazy nie mielismy cisnienia, ciaza byla planowana i zalozylismy, ze ola pocznie sie wtedy, kiedy bedzie chciala i sama wybierze nalepszy czas :) no i jakos zapomnialam o tym, ze powinnam byla dostac @ i dopiero po kilku dniach rzucial do meza, zeby kupil przy okazji test. lezal chyba jeszcze z 2 dni. az maz z delegacji zadzwonil zebym w koncu go zrobila. no i zrobilam. i wyslalam mu zdjecie mms'em z gratulacjami ;) nie powiem, nogi mi sie ugiely, jemu tez, ale bylismy bardzo szczesliwi. i co lepsze, mimo jednego poronienia i jedej zagrozonej - aczkolwiek szczesliwie zakonczonej - ciazy... nie balismy sie. i jakos nie wiem kiedy dotrwalismy juz do 39 tygodnia :)
w ciazy z filipem zrobilam bete tydzien przed terminem @ bo bylam po poronieniu i musialam jak najwczesniej wlaczyc puphaston i nospe. pamietam, ze wynik wyszedl troche ponizej 5, ale wiedzialam, ze "cos zaczelo kielkowac". poniewaz oboje domyslalismy sie, ze jestem w ciazy (nagle spadla mi aktywnosc fizyczna i nie bylam w stanie przejechac na rowerze treningowym nawet 100m :D) zadzwonilam i normalnie powiedzialam, ze cos kielkuje ale jeszcze za wczesnie. po 2 dniach znowu powtorzylam bete i ... juz bylam pewna :) cieszylismy sie niezmiernie, ale poprzednie poronienie skutecznie gasilo nasz zapal. dlatego do tej ciazy podchodzilismy bardzo ostroznie i liczylismy sie z tym, ze moze byc roznie. po 38 tygodniach lezenia, przyjmowania lekow i wielu chwilach zwatpienia urodzil sie nasz kochany, zdrowiutki synek :)
w obecnej ciazy nie mielismy cisnienia, ciaza byla planowana i zalozylismy, ze ola pocznie sie wtedy, kiedy bedzie chciala i sama wybierze nalepszy czas :) no i jakos zapomnialam o tym, ze powinnam byla dostac @ i dopiero po kilku dniach rzucial do meza, zeby kupil przy okazji test. lezal chyba jeszcze z 2 dni. az maz z delegacji zadzwonil zebym w koncu go zrobila. no i zrobilam. i wyslalam mu zdjecie mms'em z gratulacjami ;) nie powiem, nogi mi sie ugiely, jemu tez, ale bylismy bardzo szczesliwi. i co lepsze, mimo jednego poronienia i jedej zagrozonej - aczkolwiek szczesliwie zakonczonej - ciazy... nie balismy sie. i jakos nie wiem kiedy dotrwalismy juz do 39 tygodnia :)
u nas bylo tak: ciaza nr.1 - staralismy sie juz prawie rok i nic nie wychodzilo, dodatkowo problemy z plodnascia u mnie itp...okres spoznial sie, ale mialam nieregularny, wiec wkurzona bylam, bo wyjezdzalismy tego dnia do Tajlandii na 2 tyg., wiec stwierdzilam,ze robie, bo zawsze lepiej abym juz wiedziala, niz nie itp.zrobilam test, poszlam pod prysznic, bo za 1h mialam wyjsc juz na samolot do Bangkoku...i co pieknie widac napis pregnant 5-6 tc, ja w placz, maz robi sniadanie i pokazuje mu test, on w 7 niebie i super itp...ja przerazona, b czeka nas 12h w samolocie i zmiana klimatu, nikomu nie powiedzielismy, tylko ja pow.sis, i dopiero po 3 tyg. powiedzialam mamie...aha na lotnisku kupowalam dodatkowe 2 tesy kreskowe, aby w bangkoku robic...
ciaza nr.2 - tez troche trwalo zanima zaszlam, doszly jeszcze dodatkowe problemy z moja plodnoscia.znow brak okresu, a wizyta u lekarza zblizala sie, wiec stwierdzilam, ze zrobie i jakie bylo moje zaskoczenie ze wyszlo pregnant, powyzej 6tc, a za tydz. lecialam do reykjaviku z sis na urodziny...czyli generalnie zawsze zaciaze jak jakis wyjazd sie zbliza...maz w skowronkach, ja plakalam znow i bylam przerazona...
ciaza nr.2 - tez troche trwalo zanima zaszlam, doszly jeszcze dodatkowe problemy z moja plodnoscia.znow brak okresu, a wizyta u lekarza zblizala sie, wiec stwierdzilam, ze zrobie i jakie bylo moje zaskoczenie ze wyszlo pregnant, powyzej 6tc, a za tydz. lecialam do reykjaviku z sis na urodziny...czyli generalnie zawsze zaciaze jak jakis wyjazd sie zbliza...maz w skowronkach, ja plakalam znow i bylam przerazona...
Bardzo staralismy sie o Młodego, a poniewaz mialam bvardzo nieregularne miesiaczki (raz co dwa tygodnie a raz co dwa miesiace) to doszło do tego ze potrafilam co drugi dzien latac do apteki po test i ciagle nic :/
Pamietam ze w poniedzialek zrobilam test i nic ale jakos sie inaczej czulam i cos jakbym przeczuwala ale mąż kazał mi wyluzować. W piątek miesliśmy z kolegami z pracy iść na piwo i bardzo mi to nie pasowało więc z samego rana zrobiłam potajemnie drugi test i były już dwie kreski. Wybiegłam z łazienki i chciałam oznajmić mężowi że jest już nas trójka ale coś mi się pomieszało i wypaliłam do niego:
-Kochanie jest nas dwoje :))
On patrzy na mnie jak na idiotkę i widzę że nie kuma, więc tłumacze że są dwie kreski a on po cichu:
- No chyba troje :)
Pamietam ze w poniedzialek zrobilam test i nic ale jakos sie inaczej czulam i cos jakbym przeczuwala ale mąż kazał mi wyluzować. W piątek miesliśmy z kolegami z pracy iść na piwo i bardzo mi to nie pasowało więc z samego rana zrobiłam potajemnie drugi test i były już dwie kreski. Wybiegłam z łazienki i chciałam oznajmić mężowi że jest już nas trójka ale coś mi się pomieszało i wypaliłam do niego:
-Kochanie jest nas dwoje :))
On patrzy na mnie jak na idiotkę i widzę że nie kuma, więc tłumacze że są dwie kreski a on po cichu:
- No chyba troje :)
my staraliśmy się 2 tygodnie przed ślubem, jakoś bolał mnie brzuch i mówie, że mnie boli chyba na okres, na to małż "na okres cie boli inaczej, teraz jesteś w ciązy". Taaaa ekspert od bóli menstruacyjnych sie znalazł! Ale na weselu już nic nie piłam. Miałam wyrzuty sumienia, że wino w kościele piłam, a potem pierwszego szampana. Wolałam już nie pić w razie czego.
Test zrobiłam przed poprawinami, na test patrzyliśmy oboje czy sie pojawiają kreski czy nie aż w końcu:
- No są dwie.
- To znaczy, że co?
- Że ciąża.
- Aha, to git.
Na poprawiny zeszliśmy już z dobrą nowiną, oficjalna wersja jest taka, że wszystko stało się w noc poślubną, bo dla chcącego nic trudnego i jak sie chce to sie zasadzi tak, że od razu test wykazuje ;)
Test zrobiłam przed poprawinami, na test patrzyliśmy oboje czy sie pojawiają kreski czy nie aż w końcu:
- No są dwie.
- To znaczy, że co?
- Że ciąża.
- Aha, to git.
Na poprawiny zeszliśmy już z dobrą nowiną, oficjalna wersja jest taka, że wszystko stało się w noc poślubną, bo dla chcącego nic trudnego i jak sie chce to sie zasadzi tak, że od razu test wykazuje ;)
Nigdy nie miałam regularnie miesiączki więc jak mi się spóźniała nie panikowałam mieszkaliśmy z narzeczonym już wcześniej kilka miesięcy, a za 7 miesięcy miał odbyć się nasz ślub. Miesiączki jak nie było tak nie było więc postanowiliśmy zrobić test i wyszły dwie cudowne kreski pamiętam jak dziś że nie nigdy nie widziałam jak mój mąż płacze a wtedy właśnie po raz pierwszy widziałam u niego łzy. Prawie natychmiast przyjechała moja mama z moim 15-letnim bratem i szampanem cieszyli się jak nie wiem. Wtedy też za dwa dni miałam imprezę firmową i tak jak uwielbiam z moim mężem tańczyć to wtedy tańczyłam jakbym miała kołek w pupie - No bo ja przecież w ciąży byłam- choć nikt tego nie wiedział ale oczy same nam się śmiały.Potem się okazało że żona mojego szefa się domyśliła bo mój K wypijał za mnie drinki a mi wlewał sok ha ha ha jak to wspominam to buzia mi się śmieje :)
A ja, ja sama choć przyjęłam to z płaczem i strachem to wiem że był to jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu a na ślubie jak mój K włożył mi obrączkę na palec uklęknął i pocałował mnie w brzuch. Takie chwile pamięta się całe życie.
A ja, ja sama choć przyjęłam to z płaczem i strachem to wiem że był to jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu a na ślubie jak mój K włożył mi obrączkę na palec uklęknął i pocałował mnie w brzuch. Takie chwile pamięta się całe życie.
Po odstawieniu tabletek zaczęliśmy starać się o maleństwo, po 2 miesiącach prób z kalendarzykiem kupiłam testy owu żeby sprawdzić czy mam szanse na owulacje, zostawiłam jeden z pasków w łazience załamana że nici z tego... Mój P. wstał rano i mówi do mnie że ja mam owulacje:) zrobiłam następne testy i rzeczywiście była!!! Gdyby nie on to bym wyszła w biegu do pracy i nie zauważyła, i tak się skończyło z testem po paru tygodniach. Stwierdził że mam sokole oko i że to on sprawdzi. Zrobiłam test i wyszłam do drugiego pokoju, byłam zestresowana...... i to były najdłuższe 5 minut w moim życiu :) Chciałam sprawdzić sama ale mnie nie puścił do łazienki.
Nie zapomnę jego słów nigdy:
" Kochanie nie wiem jak Ci to powiedzieć ale będziemy mieli dziecko:)"
było to 12 lutego , a 14 w walentynki upewniłam się i zrobiłam bete.
Nie zapomnę jego słów nigdy:
" Kochanie nie wiem jak Ci to powiedzieć ale będziemy mieli dziecko:)"
było to 12 lutego , a 14 w walentynki upewniłam się i zrobiłam bete.
my staralismy sie o dziecko, w pierwszym miesiacu sie nie udalo.Za drugim podejciem zrobilam test przed samym okresem bo nie moglam wytrzymac z ciekawosci i pokazala sie cieniutka druga kreska.Kupilam pudeleczko wlozelam do niego test i zdjecia malutkiej dzidzi;)Powiedzialam ze mam dla niego prezent,maz zszokowany z jakiej okazji?Otwrzyl pudelko,wysciskal mnie,spytal czy na prawde?a ja sie poryczalam;)Nastepnego dnia dostalam bukirt roz i poszlismy na kolacje;)
znalazłam na forum moje wyniki ;) wrzuciłam tu w dniu odebrania ich ;)
http://forum.trojmiasto.pl/badanie-beta-HCG-t70474,1,16.html?hl=na czczo#hl

http://forum.trojmiasto.pl/badanie-beta-HCG-t70474,1,16.html?hl=na czczo#hl
spóżniała mi sie @ ale sie nie martwilam bo czasem tak miałam za to moj narzeczony chodzil za mna i gadal ze jestem w ciąży gdy go opieprzałam i kazałam sie odczepic on mowił ,ze i tak ma racje. poszlismy na parapetówke do jego kuzynki, która stwierdzila ,że jakos inaczej wyglądam(wariatka jakas czy co) a mój ,ze w ciązy jestem.
pukałam sie w głowe i byłam wsciekla ,ze mi sie wmawia takie bzdury.
Na drugi dzien wstałam rano zrobilam test i nie zdążyłam dobrze nasikac a juz były 2 krechy.Wyłam jak głupia w łazience potem poszłam do sypialni luby sie obudził powiedziałam co zrobiłam i co wyszło a On też zacząl ryczec jak glupek i tak ,ześmy wyli przez pól godziny, ja z szoku ,ze po pierwszym razie bez zabezpieczenia zaszłam w ciąże o On pewnie ze mial skubany racje:p-))
pukałam sie w głowe i byłam wsciekla ,ze mi sie wmawia takie bzdury.
Na drugi dzien wstałam rano zrobilam test i nie zdążyłam dobrze nasikac a juz były 2 krechy.Wyłam jak głupia w łazience potem poszłam do sypialni luby sie obudził powiedziałam co zrobiłam i co wyszło a On też zacząl ryczec jak glupek i tak ,ześmy wyli przez pól godziny, ja z szoku ,ze po pierwszym razie bez zabezpieczenia zaszłam w ciąże o On pewnie ze mial skubany racje:p-))
u nas tez to bylo niespodziewane bo juz jakis czas się staralismy i nic. Miesiączka mi się spóźniała, a że miałam wszystie objawy takie, ktore mam przed to mówilam sobie, ze lada moment ja dostane. Jedynie co nigdy nie mialam przed miesiaczka to bolących piersi a wtedy akurat tak. No i mialam mase testow ciazowych bo bo dostalam je gratis z owulacyjnymi:)) zrobilam test i zaraz szybko zawolalam meza zeby zobaczyl czy ja dobrze widze:))bo byly dwie kreseczki. Ale to mi nie wystarczylo bo byl piatek wieczor. Zrobilam na drugi dzien kolejne dwa ale te tez mi nic nie daly i stwierdzilama ze szybko w pon jade robic bete no i tam juz byl4-5tydz:) ale we wtorek juz bylam u lekarza zeby mi to wszystko potwierdzil:) dopiero jak na usg zobaczylam ta malutka fasolke to uwierzylam:))
dziewczyny zauwazyłyście ze faceci pod tym względem mają jakiś 6 zmysł ?? Czują zę jestesmy w ciąży. MÓj też to wyczół choć ja nie dopuszczałam do siebie takiej myśli po 3 poronieniach. Troche mnie jedynie zaniepokoił moment kiedy przy obiedzie zjadłam surówkę z pora i od razu do kibla poleciałam :(A dodam ze uwielbiam tą surówkę. Poźniej 4 testy i dalsze niedowierzanie, :) Oczywiscie na każdym były 2 kreski. MÓj M był dumny jak paw, nawet tego dnia, jak wyjezdzaliśmy gdzies, a ja zawsze brame otwieram, to sam wysiadł z samochodu i poleciał ją otworzyć. Ja się na niego patrze i mówie :
- A ty co ??
- No przecież w ciązy jesteś
- Jakiej ciązy ?? ( wyśmiałam go bo nie wierzyłam, ale on dobrze wiedział :)
- A ty co ??
- No przecież w ciązy jesteś
- Jakiej ciązy ?? ( wyśmiałam go bo nie wierzyłam, ale on dobrze wiedział :)
Ja zaszłam w ciążę dokładnie po 3 miesiącach od odstawienia pigułek(moja ginekolog mi tyle zaleciła).Test ciążowy zrobiłam kilka dni przed spodziewaną miesiączką,bo bardzo chciałam sprawdzić czy się udało.Nie miałam żadnych dolegliwości czy przeczucia.Bardzo chciałam być w ciąży,ale jak zobaczyłam 2 kreski to nie mogłam w to uwierzyć.Serce mi biło jak szalone gdy zobaczyłam że test wyszedł bardzo wyraźnie.Mąż jeszcze leżał w łóżku,a ja wyleciałam z łazienki i krzyczę że jestem w ciąży i co teraz mam zrobić:-)I oczywiście w ryk.Mąż mnie przytulił i razem poleżeliśmy jeszcze w łóżku oglądając test.Schowałam go na pamiątkę i do tej pory mam:-)
przeczytalam cały wątek i czytając niektóre wypowiedzi sama miałam łzy w oczach...my również chcielibyśmy szybko zajść..zawsze mialam nieregularne miesiączki..bralam tabsy anty..odstawialm pod koniec lipca (moj gin mowil,ze nie musimy czekac) wiec... no i w sumie zawsze przed miesiaczka bolaly mnie piersi i zawsze jakis pryszcz (zeby tylko 1) wyskoczyl mi na twarzy..a teraz okres mam dostac niby w czwartek-pt.. a ani piersi nie bola ani pryszcza nie ma.. wiec mysle,ze w ciazy nie jestem..ani okresu nie dostane jak planowalam..pewnie znowu bedzie nieregulany...a testy owulacyjne mozna kupic w kazdej aptece? bo moze ja nawet owulacji jeszcze nie mialam..ehh..
Przy pierwszej ciąży czułam się już dziwnie przed spodziewaną@.Dziecka nie planowaliśmy,byliśmy 3 miesiące po ślubie,ale widocznie tęsknota zaowocowała(mąż wrócił z kilkudniowego turnieju piłki nożnej).
Ne dostałam @,więc byłam pewna,że to ciąża,ale testu nie robiłam.Czekałam jeszcze jeden cykl i myk do lekarza.Tam usg pokazało naszego maluszka a zdjęcie z usg było prezentem urodzinowym dla mojego męża.
Z drugą ciążą było tak,że postanowiliśmy działać,na hura-robimy!!!Przeważnie czuję kiedy mam owu......
Trafiony-zatopiony za pierwszym razem,ale.......jak zwykle przed miesiaczką bolały mnie piersi brzuch-więc myślałam,że jednak nic z tego.Dla pewności dwa dni przed spodziewaną @ zrobiłam test,wyszły szybko dwie krechy,ja jak głupia,spłoszona wyrzuciłam test,jak bym chciała coś ukryć:(
Mąż był przy mnie i stwierdził:chciałaś to masz:)
hehe,żałuję,że ten test wyrzuciłam!!!!!!!była by fajna pamiątka.
Dodam,ze w obu przypadkach spełniły się moje przeczucia co,co płci.
Ne dostałam @,więc byłam pewna,że to ciąża,ale testu nie robiłam.Czekałam jeszcze jeden cykl i myk do lekarza.Tam usg pokazało naszego maluszka a zdjęcie z usg było prezentem urodzinowym dla mojego męża.
Z drugą ciążą było tak,że postanowiliśmy działać,na hura-robimy!!!Przeważnie czuję kiedy mam owu......
Trafiony-zatopiony za pierwszym razem,ale.......jak zwykle przed miesiaczką bolały mnie piersi brzuch-więc myślałam,że jednak nic z tego.Dla pewności dwa dni przed spodziewaną @ zrobiłam test,wyszły szybko dwie krechy,ja jak głupia,spłoszona wyrzuciłam test,jak bym chciała coś ukryć:(
Mąż był przy mnie i stwierdził:chciałaś to masz:)
hehe,żałuję,że ten test wyrzuciłam!!!!!!!była by fajna pamiątka.
Dodam,ze w obu przypadkach spełniły się moje przeczucia co,co płci.
U mnie było tak że mówiłam nie niejestem w ciąży.Miałam opóźnienie 4 dni a mówiłam mojemu,że 2 to norma i zaczęliśmy się zastanawiać czy może jednak coś się dzieje.Pojechał razem ze mna po test i zrobiliśmy go razem.A on tylko wydusił "Karolina ty jesteś w ciąży" Akurat jechaliśmy do kuzynki tego dnia i od razu jej powiedziałam.Zobaczyła test i powiedziała "No jak nic ciąża ja takich mocnych kresek nie miałam."Złożyła gratulacje a my pojechalismy do domu i nie wierzyliśmy chyba do końca,że będziemy mieli dzidzie. :-)
Mój Małż dzisiaj oglądał ciuchy ciążowe na necie... hehe, pojęcia nie mam co Mu odbiło ;) Ja sobie tak w myślach planuję jak większość z Was, żeby kupić malutkie buciki i powiedzieć Mu o tym w odpowiednim momencie, ale znając życie i moją niewyparzoną gębę pewnie powiem przy pierwszej nadarzającej się okazji :P P.S. jutro robię teścik, ale pojęcia nie mam czy mam jakieś szanse, skomplikowane to...
a u nas było tak, że staraliśmy się i w tym cyklu byłam pod kontrolą lekarza co kilka dni (2x z rzędu)..jak zbliżał się termin miesiączki to zrobiłam 2 testy i..pupa, negatywne..było mi smutno, ale cóż..chociaż czułam, że jestem w ciąży, ale powtarzałam sobie, że pewnie dlatego, że tak bardzo chcę..miałam zrobić w pon rano przed pracą bete dla pewności..normalnie wyniki są w przychodni następnego dnia i tak powiedziałam mężowi, ale oczywiście wzięłam jakiś tam kod i zadzowniłam o 14 do lab i się dowiedziałam, ze jestem w ciąży!pojechałam do klifu po małe skarpetki i do męża do pracy, wsiada do auta, a tam zapakowane skarpetki:)ale była radość, tego banana na naszych twarzach nie zapomnę:))pojecaliśmy na kebaba i obiecałam sobie, że od jutra już lżejsze jedzenie hehe;p
stokrotka24s, ja miałam ten sam problem..miesiączka nawet co 77 dni!masakra, weź się tu wpasuj:( polecam na ten problem moją gin. dr Agatę Grzybowską, przyjmuje w przychodni na dąbrowie i z tego co wiem gdzieś w centrum Gdyni..kobieta jest rewelacyjna!!ja na nfz byłam podczas jednego cyklu po 4x (mimo ze w rejestracji babki mówiły jej, że nie ma jak mnie wcisnąć, a ona, że jakoś muszą znaleźć miejsce) , bo obserwowała co z jajeczkiem, czy rośnie, czy pękł itp..pomogła trochę lekami i za drugim razem się udało:) prowadziła całą ciąże i naprawdę jestem baardzo zadowolona:))
MRtusia..ja nie jestem z 3miasta wiec mam do Gdyni jadac jakies 90 km niestety..dziękuję za wsparcie..ciagle mysle,czy jestem czy nie..i dlaczego nie bola piersi i nie ma pryszczow:P
albo nie bylo jeszcze owulacji ale nie jestem albo jestem..poczekam do pt i zrobie test...
byc moze moj organizm sie ustabilizowal po tabsach i teraz bede miala regularne cykle albo teraz dopiro sie rozbujal i bede miaal jak ty co 77 dni..:(
zanim bralam tabsy to mialam co 35, 44, 56..21..jak kto chcial..nigdy nie wiesz kiedy dostaniesz:P
albo nie bylo jeszcze owulacji ale nie jestem albo jestem..poczekam do pt i zrobie test...
byc moze moj organizm sie ustabilizowal po tabsach i teraz bede miala regularne cykle albo teraz dopiro sie rozbujal i bede miaal jak ty co 77 dni..:(
zanim bralam tabsy to mialam co 35, 44, 56..21..jak kto chcial..nigdy nie wiesz kiedy dostaniesz:P
stokrotka, powodzenia!po pierwsze znajdz dobrego lekarza, bo ja bez mojej to nie wiem, kiedy bym zaszla..ja odstawilam pigułki w sierpniu i do lutego byłam bez kontroli lekarskiej, no i wtedy maiłam takie długie cykle:( ale każdy organizm jest inny, więc miejmy nadzieję, że u ciebie wszystko się wyreguluje samo:)
Fajny ten artykuł;)
Ja podobnie do jednej z kobitek opisujących, nie spodziewałam się II na teście...
No ale zrobiłam go (a nawet dwa) i jak na tym czulszym zaczęła się pojawiać druga krecha, to wróciłam do sypialni (sobota leniuch była), usiadłam obok niego i mówię - za chwilę Cię poproszę, byś przyszedł do łazienki. Weszliśmy, on pierwszy i tak stoimy... Więc nie wytrzymałam i się go pytam, czy wie, co to jest. Zgadł, ze test ciążowy;P I się mnie pyta, co znaczy. To ja mu, czy widzi dwie kreski, bo dwie kreski to ciąża (a nieco blada jeszcze była ta druga krecha).
Uwierzył dopiero, jak ulotkę przeczytał ;P
Za to rodzicom chcemy powiedzieć w "wyjątkowy" sposób - chcemy zaprosić ich na obiad/kolację za tydzień w sobotę (w poniedziałek jedziemy na usg, a wcześniej nie było okazji) niby z okazji wizyty teściowej u nas a po obiedzie na stole postawić tort, taki ala na chrzest czy roczek z bucikami itp i z napisem "Gratulacje - jesteście dziadkami"
Mam nadzieję, że się uda;)
Ja podobnie do jednej z kobitek opisujących, nie spodziewałam się II na teście...
No ale zrobiłam go (a nawet dwa) i jak na tym czulszym zaczęła się pojawiać druga krecha, to wróciłam do sypialni (sobota leniuch była), usiadłam obok niego i mówię - za chwilę Cię poproszę, byś przyszedł do łazienki. Weszliśmy, on pierwszy i tak stoimy... Więc nie wytrzymałam i się go pytam, czy wie, co to jest. Zgadł, ze test ciążowy;P I się mnie pyta, co znaczy. To ja mu, czy widzi dwie kreski, bo dwie kreski to ciąża (a nieco blada jeszcze była ta druga krecha).
Uwierzył dopiero, jak ulotkę przeczytał ;P
Za to rodzicom chcemy powiedzieć w "wyjątkowy" sposób - chcemy zaprosić ich na obiad/kolację za tydzień w sobotę (w poniedziałek jedziemy na usg, a wcześniej nie było okazji) niby z okazji wizyty teściowej u nas a po obiedzie na stole postawić tort, taki ala na chrzest czy roczek z bucikami itp i z napisem "Gratulacje - jesteście dziadkami"
Mam nadzieję, że się uda;)

Hej
fajnie tak sobie poczytać takie historie:)
U mnie było tak, że gin ani endokrynolog nie dawali mi szansy na szybkie zajście w ciąże - hiperprolaktynemia... cykle niby regularne, ale bolesne i miesiączka trwająca do 10 dni jeszcze - miałam progesteron zbadać - w grudniu ...
Ponieważ już mam swoje latka i była najwyższa pora na dzidzię, stwierdziliśmy z mężem (wtedy jeszcze narzeczonym), że od ślubu nie zabezpieczamy się - co ma być to będzie. Po ślubie polecieliśmy na Dominikanę na dwa tygodnie. Następna miesiączka była inna tylko 5 dni, jeszcze się śmiałam do męża, że w końcu mam normalny cykl...
Tego dnia jechałam do Warszawy na rozmowę kwalifikacyjną. Pierwszy objaw to był wstręt do kawy rano przed wyjazdem, okres spóźniał się dwa dni. Jak wracałam strasznie bolał mnie kręgosłup - zajechałam po drodze do apteki po test, zrobiłam go wieczorem. Wyszła cieniuteńka druga kreska... ale nic nikomu nie powiedziałam, następnego dnia kupiłam kolejny test i zrobiłam go w pt rano - krecha była wyraźna.
Zanim powiedziałam mężowi wiedziały już mama i psiapsióła.
Wracając z pracy kupiłam takie malutkie buciki i książkę o byciu ojcem. Jak wróciłam do domu, kazałam mężowi zamknąć oczy i włożyć rękę do torebki z upominkiem - on się zapytał "Co to - pączki?" tego nie zapomnę ale szczerze to nie pamiętam jak zareagował...
W każdym bądź razie na przekór lekarzom moja Julka już trzeci tydzień jest z nami:))
fajnie tak sobie poczytać takie historie:)
U mnie było tak, że gin ani endokrynolog nie dawali mi szansy na szybkie zajście w ciąże - hiperprolaktynemia... cykle niby regularne, ale bolesne i miesiączka trwająca do 10 dni jeszcze - miałam progesteron zbadać - w grudniu ...
Ponieważ już mam swoje latka i była najwyższa pora na dzidzię, stwierdziliśmy z mężem (wtedy jeszcze narzeczonym), że od ślubu nie zabezpieczamy się - co ma być to będzie. Po ślubie polecieliśmy na Dominikanę na dwa tygodnie. Następna miesiączka była inna tylko 5 dni, jeszcze się śmiałam do męża, że w końcu mam normalny cykl...
Tego dnia jechałam do Warszawy na rozmowę kwalifikacyjną. Pierwszy objaw to był wstręt do kawy rano przed wyjazdem, okres spóźniał się dwa dni. Jak wracałam strasznie bolał mnie kręgosłup - zajechałam po drodze do apteki po test, zrobiłam go wieczorem. Wyszła cieniuteńka druga kreska... ale nic nikomu nie powiedziałam, następnego dnia kupiłam kolejny test i zrobiłam go w pt rano - krecha była wyraźna.
Zanim powiedziałam mężowi wiedziały już mama i psiapsióła.
Wracając z pracy kupiłam takie malutkie buciki i książkę o byciu ojcem. Jak wróciłam do domu, kazałam mężowi zamknąć oczy i włożyć rękę do torebki z upominkiem - on się zapytał "Co to - pączki?" tego nie zapomnę ale szczerze to nie pamiętam jak zareagował...
W każdym bądź razie na przekór lekarzom moja Julka już trzeci tydzień jest z nami:))
U nas było tak:
Bardzo długo staraliśmy się o dzidzię i ciągle nic-miałam baardzo nieregularne miesiączki.No i w pażdzierniku stwierdziliśmy że odpuszczamy i bierzemy się za przygotowania do ślubu...W międzyczasie moja gin dała mi luteine na uregulowanie cykli i kazała odpuścić-nie myśleć cały czas o tym że chcemy mieć dziecko.No i 12grudnia wstałam rano i poprostu czułam że muszę zrobić test(zawsze jakiś był w domu) poszłam do toalety,zrobiłam test i....2krechy.Wyleciałam z łazienki i mówię do wtedy jeszcze narzeczonego"spójrz na to-chyba ma zwidy"a on"a co znaczą dwie kreski-daj instrukcje" no i wtedy po raz pierwszy widziałam łzy w jego oczach:) Tego dnia jeszcze szliśmy do jego kuzynki synka na chrzciny i jak siedzieliśmy przy stole to jego kuzynki mąż mówi do mnie "Gośka ty chyba w ciąży jesteś" ja mówie"no co ty-a po czym tak stwierdzasz?" a on na to "to widać". W poniedziałek zrobiłam bete i wyszło że 5-6tydzień:)
A rodzince powiedzieliśmy w Wigilię-dla moich rodziców i męża rodziców kupiliśmy małe skarpetki,zapakowaliśmy w papier i położyliśmy pod choinką.Moi rodzice najpierw nie zajarzyli o co chodzi ale póżniej była już tylko wielka radocha:)
Bardzo długo staraliśmy się o dzidzię i ciągle nic-miałam baardzo nieregularne miesiączki.No i w pażdzierniku stwierdziliśmy że odpuszczamy i bierzemy się za przygotowania do ślubu...W międzyczasie moja gin dała mi luteine na uregulowanie cykli i kazała odpuścić-nie myśleć cały czas o tym że chcemy mieć dziecko.No i 12grudnia wstałam rano i poprostu czułam że muszę zrobić test(zawsze jakiś był w domu) poszłam do toalety,zrobiłam test i....2krechy.Wyleciałam z łazienki i mówię do wtedy jeszcze narzeczonego"spójrz na to-chyba ma zwidy"a on"a co znaczą dwie kreski-daj instrukcje" no i wtedy po raz pierwszy widziałam łzy w jego oczach:) Tego dnia jeszcze szliśmy do jego kuzynki synka na chrzciny i jak siedzieliśmy przy stole to jego kuzynki mąż mówi do mnie "Gośka ty chyba w ciąży jesteś" ja mówie"no co ty-a po czym tak stwierdzasz?" a on na to "to widać". W poniedziałek zrobiłam bete i wyszło że 5-6tydzień:)
A rodzince powiedzieliśmy w Wigilię-dla moich rodziców i męża rodziców kupiliśmy małe skarpetki,zapakowaliśmy w papier i położyliśmy pod choinką.Moi rodzice najpierw nie zajarzyli o co chodzi ale póżniej była już tylko wielka radocha:)