Widok

Małżeństwo bez miłości

Rodzina i dziecko bez ogłoszeń Temat dostępny też na forum:
Gdy poznałem mojego męża byłam w związku z chłopakiem który kochał mnie nad życie ale był chorobie zazdrosny i kompletnie nie dojrzały do usamodzielnienia się. Ja natomiast marzyłam o wyprowadzce od rodziców o własnym mieszkaniu. Z mężem mieliśmy szansę na wspólny kredyt bo oboje pracowaliśmy. Wtedy był to mój największy cel. Wzięliśmy ślub po dwóch miesiącach byłam już w ciąży. Dziecka bardzo chciałam. Potem praca, dom i tak minęło 7 lat. Nie chciałam żeby córka była jedynaczka więc zaszła w drugą ciążę. Teraz jestem na urlopie macierzyńskim. Męża nigdy nie kochałam teraz to wiem. Wydawało mi się, że miłość nie jest ważna wiele razy byłam skrzywdzona. Wiem, że mąż też mnie nie kocha. Nigdy się nie przytulamy, nie mamy z sobą o czym rozmawiać. On tylko siedzi przy komputerze. Seks raz na jakiś czas i zero przyjemności. On już nawet śpi w innym pokoju bo mu dziecko w sypialni przeszkadzało. Ma okropny charakter. Nie szanuje ludzi uważa się za najmadrzejszego. Wiem, że nigdy nie zostawi mi mieszkania bo to jedyne co ma. Zarabia grosze ja więcej. Więcej jest w domu niż w pracy. Ja nie mam gdzie odejść z dziećmi. Nie spędza z nami czasu. Starsza córka sama widzi jaki jest. Kiedyś mnie zapytałam czy sama sobie takiego męża znalazłam. Sytuacja bez wyjścia. Ja 35 lat bez szans na poznanie kogoś. Ciągle z dziećmi z lekką nadwagą. Czy ktoś tak ma i też żyje w małżeństwie bez miłości? Jak sobie radzić? Tak mi ogólnie smutno
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 0
inka bardzo smutne to co piszesz. Myślę że niestety wiele związków tak funkcjonuje, ale większość osób boi się do tego przyznać nawet przed samym sobą. Najważniejsze, abyś teraz pomyślała o sobie i zadbała o siebie. Szczęśliwa mama to i szczęśliwe dzieci. Zapisz się na jakiś fitness, wyjdź do ludzi, a z czasem kogoś poznasz, jakąś bratnią duszę i ten ktoś pomoże wyrwać Ci się z tego toksycznego związku. Wiem jedno z doświadczenia! NIE WARTO męczyć się w związku, w którym nie ma miłości. Szkoda życia. Ono jest tylko jedno. Uszy do góry! Najważniejsze, abyś teraz pomyślała o sobie, nabrała pewności siebie a wtedy zobaczysz, że los się do Ciebie uśmiechnie! Powodzenia i szczęścia!
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0
inka, a może jest jeszcze szansa na terapię małżeńską? Zostawcie dzieci z babcią i pójdźcie do kina, na kolacje.. spędźcie sami trochę czasu, spróbujcie porozmawiać, wyjaśnić jak teraz jest. Może jest jeszcze jakaś szansa.. Czasem w natłoku obowiązków gubimy gdzieś ten czas dla siebie, zainteresowanie drugą osobą. Obyś znalazła ten złoty środek i drogę do waszego szczęścia. Ściskam.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miłość to nie jest coś do jest dane nam raz na zawsze. Czasem się ją czuje w związku, a są chwile/miesiące, nawet długie, że nie czujesz jej wcale. Mądrze mówisz że miłość nie jest najważniejsza w związku ale też gdy jej nie ma trudniej jest żyć, smutniej:( Jednak gdy miłości zabraknie lub jest jej po prostu w danym czasie mniej, musimy czuć że szanujemy partnera, wartości w jakie wierzy - można się kłócić i mieć mega kryzysy, ale życiowe priorytety powinniśmy mieć takie same. Tak jak w Małym Księciu: "Miłość to nie patrzeć jedno na drugie - to patrzeć w tym samym kierunku".

Ja byłam w podobnej sytuacji do Twojej. Nieraz przechodziłam kryzysy w związku... było ciężko, smutno, źle... czułam się samotna, sfrustrowana że nie wybrałam kogoś innego, kto by mnie przytulał, mówił słodkie słówka, zabierał na spacery... marzyłam o zdradzie ale nie miałam odwagi... nie byłoby to też zgodne z moimi przekonaniami... obiło się nawet o psychologa, najpierw dla mnie, bo mąż nie chciał słyszeć o terapii małżeńskiej... Kryzys się skończył, z różnych powodów. Przeprowadziliśmy się do samodzielnego mieszkania, trochę odpuściłam. Kupiłam wino, zrozumiałam że tą osobą która może dać mi szczęście jestem tylko ja sama, i to nie dlatego że nie mogę liczyć na męża, po prostu tak to już w życiu jest że nikt nie sprawi że będziemy szczęśliwi jeśli nie będziemy na to gotowi. Zaczęłam żyć takim życiem, jakiego bym chciała, nie umartwiałam się nad sobą, realizowałam swoje małe marzenia. Mąż zaczął patrzeć na mnie inaczej - z szacunkiem, zainteresowaniem, pożądaniem. Też jestem po trzydziestce i też mam nadprogramowe kilogramy, za przeproszeniem, p***dolić je. Moje życie z mężem teraz to bajka. Szczerze, naprawdę nigdy bym się tego nie spodziewała. Na małżeństwo zdecydowałam się bo on był uczciwy, pracowity, prawdomówny, i miał twardo utrwalone wartości rodzinne i odpowiedzialność jeśli chodzi o pracę. Nigdy mnie nie komplementował i to się niewiele zmieniło;) Z tym że już mi tego nie brakuje... wystarczy że widzę jak na mnie patrzy, słowa nie są niezbędne... Już potrafi mnie przytulić i pocałować sam, bez zmuszania;) Po 10 latach związku, w tym 6 latach od ślubu. Zaczęłam go traktować jak męża którego zawsze chciałam mieć. Nikomu nie życzę takich początków, ale każdemu takiego zakończenia.

A co do związków z wielkiej miłości... wiem że u mojej poprzedniej miłości nie jest zbyt kolorowo - miłość wygasa, zmienia się, a jak nie ma wspólnych wartości to trudno utrzymać związek.

Jeszcze jedno - w ostateczności jeśli zdecydujesz się na rozejście z mężem, to pamiętaj - 35lat to nic! Moja mama poznała faceta mając 45 lat (przez internet - sama założyłam jej konto na sympatii) i są razem do tej pory, już ponad 10 lat, szczęśliwi, przeżywają drugą młodość, a ja mam "nowego tatusia";) Wszystko można jeśli się chce.
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kilka dni temu, jeszcze w Karwi, na plaży, przeczytałam ten wątek: http://forum.trojmiasto.pl/Mlody-i-zadluzony-t693000,1,30.html i naprawdę dał mi do myślenia i inaczej spojrzałam na mojego Męża.

Po przeczytaniu Twojego wątku, po prostu rozpłakałam się i dotarło do mnie, że człowiek łatwo przyzwyczaja się do dobrego. Jeszcze raz zobaczyłam Męża w innym świetle.

Życzę Tobie Dużo Miłości i Dziękuję za przetarcie mi oczu.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
ten wątek zasmucił mnie podwójnie, bo czułam jakby ktoś pisał o mnie ... różni nas tylko to, że mam 33 lata i w ciążę zaszłam po trzech latach.. Mąż też ma okropny charakter - wyniósł to z domu gdzie nikt do nikogo nie ma szacunku. Czasem jest ok, ale to ok oznacza dzień bez większej kłótni. Robię wszystko, żeby nie wpływało to na dzieci, ale do końca się to na pewno nie udaje.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mój mąż też przestał mnie kochać mówi że łączy nas tylko dziecko
I nie wiem co takiego jest we mnie że robi i mówi rzeczy jakby mnie nienawidził
Gdyby nie dziecko to chyba ucieklabym juz na druga strone od tego koszmaru
U nad nie zawsze bylo rózowo ale od kiedy zaczelam utrzymywac rodzine i zarabiac dwa razy wiecej od niego to jest stasznie źle czasem mam ochote rzucic prace bo moze to jest dla niego problem
ale wtedy wygrywa glos rozsadku ze gdyby byl prawdziwym kochajacym i wspierajacym mezem to cieszylby sie z mojego awansu i staral sie ewentulanie zmienic swoja prace na lepiej platna ja tr-zy razy zmienial firme az zanalazlam taka w ktorej szef mnie docenia
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja przez jakis czas zarabialam 1000 pln wiecej od meza - wiesz jakie byly u nas nagle awantury? na szczescie maz szybko ogarnal inna prace i juz jest ok.
faceci sa na tym punkcie walnieci....
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko

kto poleci dobry podkład kryjący do twarzy? (39 odpowiedzi)

Szukam podkładu do cery mieszanej, który nie podkreśla porów i dobrze kryje (mam zaczerwienioną,...

dr Hanna Prajs czy przyjmuje prywatnie (12 odpowiedzi)

szukam w necie,ale nie znalazłam, wiecie może czy przyjmuje prywatnie i gdzie? z góry dzięki za...

kaszel u dziecka, jak sobie radzicie ? (86 odpowiedzi)

Synek ma 3 latka, zaczał się katar, potem kaszel. Dwukrotnie byłam u lekarza i osłuchowo jest...

do góry