Widok
Relacje z teściową
Czy są tu jakieś kobiety które mają trudne relacje z teściową? Ja już nie daje rady. Włożyłam mnóstwo pracy by te relacje były jak najlepsze między innymi ze względu na męża czy córeczkę, ale ostatnio już opadam z sił. Z tego wszystkiego chyba teściowa zauważyła, że mi zależy i pozwala sobie na coraz więcej. Krzyczy na mnie, rozkazuje, krytykuje wszystko. Mówi, że wnuczka to też jej dziecko ale nigdy sama jej nie odwiedzi tylko wymaga bym ja przyjeżdzała na całe dnie. A tam krytykuje mnie od rana do wieczora. Nie chce być wredna czy niegrzeczna bo nie lubie mieć takich kwasów w rodzinie ale jak jednocześnie pokazać, że sobie na takie traktowanie nie pozwalam? Bycie miłą doprowadziło tylko do totalnego braku szacunku do mnie. Traktuje mnie jakbym miała 10 lat. Nie mogę nawet wyjść z córką na spacer czy załatwić przy okazji jakiś spraw blisko jak już do niej jadę bo ''teraz przyjechałaś do mnie to siedz tutaj''. Poradzcie mi jak mam wybrnąć z tej sytuacji, nie raniąc męża ale też nie poświęcając siebie.
powiem ci tak moja teścioowa od kiedy urodziłam małego chce mieć we wszystkim swoje zdanie zaczęłam ja tęperować gdy zaczęła podważać moje zdanie w wychowaniu dziecka,ona by chciałam nosic ciągle na rękach a ja jestem przeciwnikiem.jej wydaje się ze ma racje i ona chce zeby było po jej myśli bo ona umie najlepiej.nie pozwalam jej na kontrole bo juz kiedys weszła mi na dłowe jak mały się urodził.nie pozwól jej dyktować tylko rób po swojemu bo ona ci wejdzie na głowe.to ty jestem mamą ;-)
zaczac robic tak jak Ty chcesz - chcesz zalatwic cos to spytaj czy zostanie sama na godzinke a ty wyjdziesz bo musisz i koniec nie tlumacz sie, zostanie z nia czy masz ciagac ze soba dziecko.
badz stanowcza i zrob po swojemu ;)
na pewno musisz stanowczoscia swoja pokazac ze to Ty stanowisz o swoim zachowaniu i swoich planach nie ona(wiadomo nie jak faszysta ;)) oznajmiasz ze idziesz sie przejsc z nia i idziesz - no chyba ze tesciowka chce sie przejsc z wami ;)
i czasem trzeba w prost powiedziec ze ma cie nie traktowac jak male dzieckobo tez swoje przezylas :)
badz stanowcza i zrob po swojemu ;)
na pewno musisz stanowczoscia swoja pokazac ze to Ty stanowisz o swoim zachowaniu i swoich planach nie ona(wiadomo nie jak faszysta ;)) oznajmiasz ze idziesz sie przejsc z nia i idziesz - no chyba ze tesciowka chce sie przejsc z wami ;)
i czasem trzeba w prost powiedziec ze ma cie nie traktowac jak male dzieckobo tez swoje przezylas :)
Dzieki Dziewczyny. Problem w tym, że jak ona tak wypali coś z grubej rury to mnie zatyka. Nie chce zostawiać z nią córeczki bo nie ufam jej. Wiem, że kocha wnuczkę ale zupa grzybowa jest dobra bo grzyby zmiksowane, danonki dwa dni przeterminowane to też jeszcze nie zaszkodzą... No i stałe : Biedne dziecko bez słodyczy, no a bez ziemniaków polanych tłuszczem to ona jeszcze nie widziała diety dziecka. A ja jestem taka ciapa, że odpowiedź mam gotową ale dwa dni później. Nasze rodziny z mężem bardzo się od siebie różnią, i chyba dlatego jest tak ciężko mi się przystosować.
Pieczulka jak mówie, że mam coś do załatwienia a jest ładna pogoda więc chcę zabrać małą, to ona zaczyna krzyczeć, że nie po to mnie zaprasza żebym sobie łaziła i ona chce sie wnuczką nacieszyć. Ale to cieszenie się polega na siedzeniu w fotelu i dyrygowaniu mną co i jak mam robić przy dziecku. Bo ona się z nią nie pobawi ciągle godzinami tylko pyta Co to? co to? Córcia ma 14 miesięcy średnio atrakcyjna zabawa...Myślałam już żeby po prostu nie jeździć i tyle ale mąż wtedy widzę, że jest smutny że jest mu przykro. Prosiłam go żeby z nią porozmawiał, ale mówi że on od 33 lat jej mówi, żeby się nie wtrącała i nic. ten typ tak ma. Nie chce go nastawiać przeciwko niej absolutnie ale czasami liczę, że jakoś obroni ale wiadomo matka dla syna to świętość. Jak jej odpowiadać żeby nie było bezczelnie wiadomo babka po 60 nie wypale jej przestań się wtrącać bo zwariuję :) A jak krąże kombinuje miło to ona nawet tego nie koduje i szaleje dalej.
Pieczulka jak mówie, że mam coś do załatwienia a jest ładna pogoda więc chcę zabrać małą, to ona zaczyna krzyczeć, że nie po to mnie zaprasza żebym sobie łaziła i ona chce sie wnuczką nacieszyć. Ale to cieszenie się polega na siedzeniu w fotelu i dyrygowaniu mną co i jak mam robić przy dziecku. Bo ona się z nią nie pobawi ciągle godzinami tylko pyta Co to? co to? Córcia ma 14 miesięcy średnio atrakcyjna zabawa...Myślałam już żeby po prostu nie jeździć i tyle ale mąż wtedy widzę, że jest smutny że jest mu przykro. Prosiłam go żeby z nią porozmawiał, ale mówi że on od 33 lat jej mówi, żeby się nie wtrącała i nic. ten typ tak ma. Nie chce go nastawiać przeciwko niej absolutnie ale czasami liczę, że jakoś obroni ale wiadomo matka dla syna to świętość. Jak jej odpowiadać żeby nie było bezczelnie wiadomo babka po 60 nie wypale jej przestań się wtrącać bo zwariuję :) A jak krąże kombinuje miło to ona nawet tego nie koduje i szaleje dalej.
Współczuję serdecznie. Relacja teściowa - synowa to niestety najczęściej ciężka sprawa. Wiem coś na ten temat. U mnie już ta relacja nie istnieje... Moja rada - grzecznie aczkolwiek stanowczo. Zalecam dużo dyplomacji - ale takiej bez strachu. Musisz mieć odwagę żeby powiedzieć że taka sytuacja ci się nie podoba. Możesz np. powiedzieć "Mamo, rozumiem że przyjechaliśmy do ciebie w odwiedziny, ale muszę załatwić pewną ważną sprawę, a potem znowu posiedzimy razem", "dziecko potrzebuje spaceru, bardzo byśmy się cieszyły gdyby mama nam towarzyszyła". Jeśli powie nie, robić swoje. Jeśli krzyczy, grzecznie, lecz stanowczo powiedzieć że sobie tego nie życzysz. Jeśli tego nie uszanuje - nie przyjeżdżać do niej. Mąż w końcu zrozumie.
jak ja urodziłam małego to musiłam sie nauczyć pielęgnacji sama a ona jak do niej przyjezdzałam to wręcz wyrywała mi go z rąk albo jak ja kładłam to ona brała na ręce.i tylko teksty on ma nasikane,jego plecki bolą a potrafiłam u niej siedziec cały dzien.i moje wizyty ograniczyły sie do tego ze jezdze raz w tyg a czesem rzadziej zaczęłam sie jej stawiać i mowić ze to my decydujemy o małym nie ona i ze ja wiem najlepiej.ale ostatnio nawet sie dowaiedziałam ze mój mały ma rosepchany żoładek,no a on poprostu od urodzenia je dużo ;-)
Dzięki. Chyba muszę zawalczyć o normalność bo ta sytuacja robi się chora. To jest tak ciężka kobieta, że własny mąż już od miesięcy się do niej nie odzywa. U każdego widzi wszystko a u siebie nic. Staram się grzecznie i właśnie z dyplomacją ale ona nie jest typem który to uszanuje, doceni. Jak mąż mówi, żeby już przestała to ostatnio wypaliła : w trumnie bedę cicho. No i co? Nic już się nie odpowie i kolejny gol dla niej:) Dzisiaj od niej wróciłam, byłam może z 20 min a wyszłam ugotowana na twardo. O niczym innym nie mogę myśleć.
To nie tak, że jest tylko zła ma swoje pozytywne strony, czasami załatwi jajka ze wsi dla małej, czy jakieś swoje słoiki przekaże ale wiadomo jak walnie czymś przykrym to czlowiek to trawi a nie jajka docenia :)
To nie tak, że jest tylko zła ma swoje pozytywne strony, czasami załatwi jajka ze wsi dla małej, czy jakieś swoje słoiki przekaże ale wiadomo jak walnie czymś przykrym to czlowiek to trawi a nie jajka docenia :)
ja na szczęście z tesciową mam fajne relacje, kochana kobieta tylko czasami zbyt opiekuńcza (za to z moją własną mamą mam przebije ehhh) ale nie ot tym chce pisać :)
Jak chcesz coś zrobić to NIE PYTAJ tesciowej czy możesz, czy jej nie przeszkadza, czy "mamusia" się nie obrazi jak bla bla bla....tylko KOMUNIKUJ ze coś robisz (nie że chcesz zrobić), ze ma być tak i tak itp.
Wcale nie musisz być agresywna tylko sukcesywnie na każde jej: ale ja wiem lepiej mów "Trudno ale będzie tak i tak" a jak ona się upiera to wstawaj, zabieraj Młodą i mów ze chyba juz za dlugo trwa wizyte - kilka razy wyjdziesz i tesciowa zrozumie ze to Ty jestes pania swojego zycia i decydujesz o swoim dziecku.
A jak nie masz ochoty na jazde do tesciowej to prosto z mostu jej powiedz: przykro mi ale dzisiaj nie damy rady (nie musisz mówić czemu) ale jak "mamusia" chce to niech przyjedzie do nas, a jak nie to zobaczymy się kiedy indziej - koniec :)
Powodzenia :P
na moją mamę troche podziałało i na razie mam spokój :)
Jak chcesz coś zrobić to NIE PYTAJ tesciowej czy możesz, czy jej nie przeszkadza, czy "mamusia" się nie obrazi jak bla bla bla....tylko KOMUNIKUJ ze coś robisz (nie że chcesz zrobić), ze ma być tak i tak itp.
Wcale nie musisz być agresywna tylko sukcesywnie na każde jej: ale ja wiem lepiej mów "Trudno ale będzie tak i tak" a jak ona się upiera to wstawaj, zabieraj Młodą i mów ze chyba juz za dlugo trwa wizyte - kilka razy wyjdziesz i tesciowa zrozumie ze to Ty jestes pania swojego zycia i decydujesz o swoim dziecku.
A jak nie masz ochoty na jazde do tesciowej to prosto z mostu jej powiedz: przykro mi ale dzisiaj nie damy rady (nie musisz mówić czemu) ale jak "mamusia" chce to niech przyjedzie do nas, a jak nie to zobaczymy się kiedy indziej - koniec :)
Powodzenia :P
na moją mamę troche podziałało i na razie mam spokój :)
to jak ona jest swiadomoa swojej upierdliwosci to ty swiadomie ja olewaj, rob po swojemu - jak to taka babka to zacznij zartowac ze moze trumne trzeba w domu postawic zamiast fotela to moze bedzie troche cicho ;) byloniebylo tesciowe tez znaja kawaly o sobie ;)
a tak na serio to rob swoje , wychodz na spacery - to "obowiazek" przciez nie mozan dzieci kisic caly czas w domu , na spacer- dorosli tez powinni wychodzic. :)
sily Ci zycze dobrze ze masz wsparcie w mezu. udawaj ze jej nie slyszysz rob po swojemu!!!!
Sorha dobrze prawi
a tak na serio to rob swoje , wychodz na spacery - to "obowiazek" przciez nie mozan dzieci kisic caly czas w domu , na spacer- dorosli tez powinni wychodzic. :)
sily Ci zycze dobrze ze masz wsparcie w mezu. udawaj ze jej nie slyszysz rob po swojemu!!!!
Sorha dobrze prawi
Jesteście kochane, że tak się udzielacie i dajecie rady. Wsparcie w mężu... Mój mąż jest naprawdę kochany (jakby nie z tej rodziny:p) ale jego wsparcie polega bardziej na powiedzeniu: nie martw się, nie przejmuj. Ona się nie zmieni itd. Czasami mi przykro, że ja mam się zmienić tzn przestać przejmować. Mam taki a nie inny poziom wrażliwości i czasami sobie myślę, że jednak powinien coś jej powiedzieć typu nie życzę sobie żebyś tak traktowała moją żonę. Tylko no wiem, jego mama pewnie mu ciężko.
Ona mieszka blisko jego pracy więc on o 14 wyskakuje do niej na obiad, długo z tym walczyłam bolało mnie to ale nie wygrałam. Może to też sprawia, że tak się rządzi bo przecież ''jestem dobra teściowa karmię Ci męża''. Jemu to pasuje bo o 18 jak wraca z pracy obiadu jeść nie będzie bo za cięzki, a mi jest zwyczajnie wstyd, że tam je 3 lata po ślubie. Myślicie że gdybym to wywalczyła to by pomogło?
Ona mieszka blisko jego pracy więc on o 14 wyskakuje do niej na obiad, długo z tym walczyłam bolało mnie to ale nie wygrałam. Może to też sprawia, że tak się rządzi bo przecież ''jestem dobra teściowa karmię Ci męża''. Jemu to pasuje bo o 18 jak wraca z pracy obiadu jeść nie będzie bo za cięzki, a mi jest zwyczajnie wstyd, że tam je 3 lata po ślubie. Myślicie że gdybym to wywalczyła to by pomogło?
Ostatnio dzwoni i już nie, że zaprasza tylko przyjedziesz wtorek czy środa bo w czwartek nie mogę? A ja stoję ze słuchawką i nie wiem co odpowiedzieć. A jak osobiście to jak ostatnio odpowiedziałam, nie przyjadę to twardo ale dlaczego? bo co? Jedyne co wydukałam to co za duzo to niezdrowo. A dziś jak zaczęła swoje dyskusje to się odważyłam i powiedziałam : niech się potem mama nie dziwi, że przyjeżdzać nie chcę. Najgorsze jest to, że ona w innych wali jak młotem ale jak ktoś coś odpowie to płacze. A wtedy mój mąż, że jej szkoda że nie jest zła bo te słoiki daje, obiady mu robi, jajka wykombinuje, że jest biedna bo mąż ją olewa itd...
Sama już nie wiem, w nocy nie mogłam spać od rana walcze ze sobą żeby się nie rozbeczeć. Mąż pyta co może zrobić ale oboje wiemy, że nie zrobi nic. Powiedział tylko, że po moim wyjściu ona też się popłakała. Nie rozumiem tego zachowuje się bezczelnie, krzyczy a później przy synku płacze i udaje niewiniątko. Może to przesada ale ja czuję jakby mnie zwalczała jakby chciała mnie psychicznie wykończyć i przejąć moje obowiązki. Sama jest okropna a moja asertywność ( i to umówmy się słaba asertywność )doprowadza ją do łez a ja nic takiego nie powiedziałam ot mamo mogę decydować o sobie i żeby później się mama nie dziwiła że się unika spotkań. Boję się, że wpadnę w depresję a wiem jaka to straszna choroba, bo doświadczyłam jej w rodzinie. Mam małe dziecko nie mogę na to pozwolić.
ogranicz kontakty do absolutnego minimum z nią, mąż jak chce niech częściej odwiedza mamę Ty wcale nie musisz - zarówno TY jak i wasze dziecko nie potrzebujecie takich atrakcji i nerwowych sytuacji ...mowi sie trudno i żyje dalej . Jak zadzwoni i będzie chciała abyś koniecznie przyszła w wyznaczonym terminie powiedz , że nie planujesz wizyty wcale i tyle - trudno najwyżej się pogniewa moze będzie spokój . Twoj mąż powinien zrozumieć twoją niechęć jeśli w duchu przyznaje Ci rację.
Nie zamartwiaj się , olej sprawę i już , za bardzo się tym przejmujesz ...
Nie zamartwiaj się , olej sprawę i już , za bardzo się tym przejmujesz ...
ja tam nie widze problemu..olac tesciowa...ja tak zrobilam i jest git przynajmniej sie nie wkurzam:))moja tez zawsze lubi swoje 3 grosze wtracic ale ja sie nie daje mowie ze robie inaczej itp. ogolnie w zyciu bym na caly dzien do tesciowej nie pojechala tym bardziej bez meza o nie.jak na dluzej to maks na 3-4h jak jest jakas imprezka to juz wypada, a jak nie to raz na tydzien na herbate na 1-1,5h i starczy a dla mnie az za duzo czasem.oni sa tacy ze mnie nie informuja o niczym to ja ich tez nie jak juz musze to na samym koncu jedynie jak jade gadamy o malym i starczy po co sie wkurzac tez mnie nieproszeni nie odwiedza i mam swiety spokoj przynajmniej:))
nie ma co sie szarpac a na docinki to najlepiej tez dociac albo przytaknac i robic swoje i juz.
nie ma co sie szarpac a na docinki to najlepiej tez dociac albo przytaknac i robic swoje i juz.
Wiecie tylko totalne olanie jej też sprawi, że mąż nie będzie się w tym rewelacyjnie czuł. Na całe dnie jezdzic tez juz faktycznie nie chce. Tylko np wczoraj właśnie o to poszło, byłam na spacerze i poszłam tam przebrać tylko małą podgrzać słoiczek nakarmić i w planach miałam iść sobie dalej spacerować bo było tak ładnie. Myślałam, że będzie happy z takiej niespodzianki, zobaczy małą. A tu noo i gdzie Ty się będziesz szlajać po mieście jakbyś się nie miała gdzie zatrzymać masz zostać nie przesadzaj. Masz czekac do 18 i wrócicie razem ( z mężem samochodem).
Ale macie racje wszystkie chyba trzeba zwyczajnie stanowczo odpowiadać. Tylko, że ja mam takie głupie coś, że zawsze kombinuje jak nie urazić, powiedzieć żeby było grzecznie itd.
Ale macie racje wszystkie chyba trzeba zwyczajnie stanowczo odpowiadać. Tylko, że ja mam takie głupie coś, że zawsze kombinuje jak nie urazić, powiedzieć żeby było grzecznie itd.
przestań się przejjmować mężem -poradzi sobie :-) , nie zachodz do teściowej wcale podczas spaceru no chyba , że będzie was zboczeniec gonił ... nie licz na to , ze ona sie zmieni , to raczej Ty powinnaś zmienić swój stosunek do niej - zadbaj o to abyś to Ty decydowała gdzie i kiedy pójdziesz a nie ona podejmuje za ciebie te decyzje ..odetnij się wreszcie i przestań myślec o wszystkich dookoła , zawalcz o siebie samą
jak słyszałam rady w stylu" ona ma mokro" dawałam pieluchę i chustki mówiąc: Odwagi! patrzyła jak na głupią, ale zmieniała. Jak próbowała karmić dziecko 6 - mczne bigosem, mówiłam: dobra, ale zostanie u mamy na noc i to mama będzie słuchać jej wycia i nosić na rękach bo będzie ją bolał brzuch. ( nie zostawiłabym, ale teściowa się uspokajała). Ostatnio widziałyśmy się w czerwcu 2011, bo było spięcie o kładzenie dziecka w dzień spać. Mąż nie chce tam jeździć, ja też nie, babcia nie dzwoni, nie interesuje się. Chyba jej się wnuczka znudziła ( jedyna), nie nie można przebrać w różowy stylon z falbanami i paradowac po wski. Poza tym dziecko nie ma długich włosów ( nie rosną) wiec co to za dziewczynka. No i nie ma kolczyków! ( jeden z powodów jej Wielkich Fochów). Generalnie moja rada - życie jest za krótkie, żeby spędzać czas w niemiłym towarzystwie. Mąż jak chce niech jeździ, nawet z dzieckiem, ty odpuść.
rozumiem cie bo z jednej strony nie chcesz skrzywdzic męża on ciebie rozumie ale on jest jej synkiem i niewie tak naprawde to co ty czujesz mój mąż też był bo to tak można nazwać mamisynkiem a on specjalnie czasem dzwoniła zeby on przyjezdzał ale naszczęście to się zmieniło jak sie urodził mały i mój mąz jezdzi do niej raz na tydz i jest dobrze.musisz z tym walczyć bo ona cię zniszczy a pożniej nie bedziesz mogła tego dusić w sobie i bedziesz sie wyżywala na mężu a wiesz jak to się słucha od kogos na swoich bliskich a zwłaszcza jak ktos mówi cos niemiłego.
dokładnie ja powiedzialm swojemu ze jak sie nie zmienia to nie bede tam w ogole jezdzila i niech sobie jezdzi sam i bierze malego bo mi tam nie zalezy i wiem, ze nic nie mwil ale chyba sami zrozumieli ze jak beda nie mili to moje wizyty ogranicza sie do minimum a ze maz wyjezdza to by malego co dwa miesiace widzieli a mamy autem 5min do nich:)wiec sie uspokoili i sie juz za bardzo nie madruja:))
Dzięki Dziewczyny, bardzo mi te Wasze wpisy pomogły. Rodzina, znajomi daleko ciągle tylko z rodziną męża i to tak mi nieżyczliwą i tak mnie osaczyli, że przestałam myśleć sama o sobie. Ona mnie traktowała jak dziecko i ja zaczęłam w tę rolę wchodzić i bać się swojego cienia. A teraz jak widzę, jeden, dwa, trzy wpisy odpuść, nie musisz jeździć to kurcze faktycznie nie muszę. Fakt mogło być miło ale nic na siłe. Mąż będzie jeździł z córką ale ja już nie. Mam tylko nadzieję, że nie będzie miał o to żalu ale uważam, że nie powinien bo wiedział jak było.
jest też sposób na chodzenie Męża na obiadki ;P
pakuj Mu obiad do pracy do odgrzania :] dzień wcześniej rób więcej, pakuj w pojemnik nadający się do odgrzewania w mikrofali i gotowe :]
mój Mąż tak nosił obiad do poprzedniej pracy - koleżanki i koledzy dostawali skrętu kiszek od zapachów ;) czasem nawet klienci jak było coś wyjątkowo pachnącego ;) i zapach wydostał się z zamykanego zaplecza na sklep :]
teściowej mów wprost, że nie przyjedziesz, masz inne plany, benzyna kosztuje itp. :]
a jak próbuje coś narzucać - twardo mów co o tym myślisz :] wiem, ze łatwo nie jest, bo ja sama przez długi czas w myśl "poprawnych stosunków" wolałam milczeć niż powiedzieć co myślę ;) ale teraz mi to już stówą lata, teściowa sobie przebimbała i ja się nie cyckam :]
i tak pewni jestem już "beee" - zresztą jak wszystkie synowe(jedna ex i my 2 obecne) ;) bo synków zabrały, bo kasy nie chcą dawać itp. :] bo synek nie jest na każde pierdnięcie itp. :]
moja teściowa z kolei to typ zimnej ryby - zero okazywania uczuć. nie noś dziecka na rękach - bo się przyzwyczai, nie tul tyle - niech leży w łóżeczku, niech nie śpi z wami - bo ma spać samo.
a ja robiłam wszystko dokładnie odwrotnie :]
- za zimno mu - jest za cienko ubrany... nie prawda - to jest dziecko, a nie roślinka szklarniowa. nie mam zamiaru go przegrzewać i leczyć potówek .
- najlepsze są pieluchy tetrowe i nie trzeba tyle kasiory wydawać!
- akurat, może były najlepsze 35 lat temu jak mama swoje dzieci chowała - bo wyboru nie było. ja nie mam zamiaru bawić się w pranie i prasowanie pieluch. poza tym woda, prąd, proszek - to wszystko też kosztuje.
itp. :]
Gabryś zaraz będzie miał 2,5 roku :] teściowa odwiedziła nas 2 razy w domu i chyba ze 3 razy na działce ;)
poza tym są słowa i czyny (gdy poroniłam pierwszą ciążę), których tej kobiecie nigdy nie wybaczę i nie zapomnę :]
mogłabym jeszcze wiele napisać - ale nie wypada ;P
żal mi Teścia, bo Jego bardzo lubię :]
pakuj Mu obiad do pracy do odgrzania :] dzień wcześniej rób więcej, pakuj w pojemnik nadający się do odgrzewania w mikrofali i gotowe :]
mój Mąż tak nosił obiad do poprzedniej pracy - koleżanki i koledzy dostawali skrętu kiszek od zapachów ;) czasem nawet klienci jak było coś wyjątkowo pachnącego ;) i zapach wydostał się z zamykanego zaplecza na sklep :]
teściowej mów wprost, że nie przyjedziesz, masz inne plany, benzyna kosztuje itp. :]
a jak próbuje coś narzucać - twardo mów co o tym myślisz :] wiem, ze łatwo nie jest, bo ja sama przez długi czas w myśl "poprawnych stosunków" wolałam milczeć niż powiedzieć co myślę ;) ale teraz mi to już stówą lata, teściowa sobie przebimbała i ja się nie cyckam :]
i tak pewni jestem już "beee" - zresztą jak wszystkie synowe(jedna ex i my 2 obecne) ;) bo synków zabrały, bo kasy nie chcą dawać itp. :] bo synek nie jest na każde pierdnięcie itp. :]
moja teściowa z kolei to typ zimnej ryby - zero okazywania uczuć. nie noś dziecka na rękach - bo się przyzwyczai, nie tul tyle - niech leży w łóżeczku, niech nie śpi z wami - bo ma spać samo.
a ja robiłam wszystko dokładnie odwrotnie :]
- za zimno mu - jest za cienko ubrany... nie prawda - to jest dziecko, a nie roślinka szklarniowa. nie mam zamiaru go przegrzewać i leczyć potówek .
- najlepsze są pieluchy tetrowe i nie trzeba tyle kasiory wydawać!
- akurat, może były najlepsze 35 lat temu jak mama swoje dzieci chowała - bo wyboru nie było. ja nie mam zamiaru bawić się w pranie i prasowanie pieluch. poza tym woda, prąd, proszek - to wszystko też kosztuje.
itp. :]
Gabryś zaraz będzie miał 2,5 roku :] teściowa odwiedziła nas 2 razy w domu i chyba ze 3 razy na działce ;)
poza tym są słowa i czyny (gdy poroniłam pierwszą ciążę), których tej kobiecie nigdy nie wybaczę i nie zapomnę :]
mogłabym jeszcze wiele napisać - ale nie wypada ;P
żal mi Teścia, bo Jego bardzo lubię :]
O jak podobnie :) Moja teściowa też jest ''zimna''. Jak mała się urodziła to ciągle słuchałam nie noś, nie przytulaj nie kołysz. A ja właśnie wszystko też robiłam odwrotnie. Jak jestem u siebie wiadomo robie co uważam. Tylko jak do niej jeździmy i się nasłuchamy to czasami mam wrażenie, że mi głowa pęknie od tej paplaniny.
Ciągle że mała ma jeść słodycze, tłuste rzeczy, że mam przestać z tymi słoikami bo nic później nie będize jadła. A córcia je wszystko ale wszystko co zdrowe. A teściowa chce ją karmić czymś co widze aż tonie w tłuszczu na patelni.
Już raz po porodzie tak było, że byłyśmy w tak chłodnych stosunkach że widywała małą raz na miesiąc tylko mi było żal męża i stopniowo naprawiłam. Wtedy nie mógł sam jeździć bo mała ciągle przy piersi była. Teraz teściowa się rozbrykała i chyba pora znów jej przypomnieć te czasy.
To jest naprawde strasznie męczące jak jemy to nam w talerze zagląda co chwile coś wciska, wmusza. Teraz ciągle gada że jak chcemy gdzieś wyjechać to bez dziecka ( nie mieliśmy podróży poślubnej) ale ja dziecka nie zostawie na dwa tygodnie. Nie i już, mi córka w niczym nie przeszkadza a ta swoje kto to widział i kto to widział... Ona się obrazi bo ja jej dziecka nie oddaje. Nie chce żeby córcia miała naleciałości :P
Kobieta jest nie do wytrzymania. Teść w Wigilie przyniósł choinke ona zaczęła że brzydka itd. Wyszedł z domu z choinką i nie wrócił przez pare dni. nie dziwie się mu, święty by nie wytrrzymał ale oczywiście ona jest kochana a on świnia bo zostawił. A ona nic nie zastanowi się, że niszczy rodzinę. Ona jest najlepsza i wszechwiedząca.
Ciągle że mała ma jeść słodycze, tłuste rzeczy, że mam przestać z tymi słoikami bo nic później nie będize jadła. A córcia je wszystko ale wszystko co zdrowe. A teściowa chce ją karmić czymś co widze aż tonie w tłuszczu na patelni.
Już raz po porodzie tak było, że byłyśmy w tak chłodnych stosunkach że widywała małą raz na miesiąc tylko mi było żal męża i stopniowo naprawiłam. Wtedy nie mógł sam jeździć bo mała ciągle przy piersi była. Teraz teściowa się rozbrykała i chyba pora znów jej przypomnieć te czasy.
To jest naprawde strasznie męczące jak jemy to nam w talerze zagląda co chwile coś wciska, wmusza. Teraz ciągle gada że jak chcemy gdzieś wyjechać to bez dziecka ( nie mieliśmy podróży poślubnej) ale ja dziecka nie zostawie na dwa tygodnie. Nie i już, mi córka w niczym nie przeszkadza a ta swoje kto to widział i kto to widział... Ona się obrazi bo ja jej dziecka nie oddaje. Nie chce żeby córcia miała naleciałości :P
Kobieta jest nie do wytrzymania. Teść w Wigilie przyniósł choinke ona zaczęła że brzydka itd. Wyszedł z domu z choinką i nie wrócił przez pare dni. nie dziwie się mu, święty by nie wytrrzymał ale oczywiście ona jest kochana a on świnia bo zostawił. A ona nic nie zastanowi się, że niszczy rodzinę. Ona jest najlepsza i wszechwiedząca.
A obiady to już proponowałam tak jak piszesz, ale on swoje po co skoro mama i tak gotuje obiad. No fakt ma dwa kroki, ale mi jest źle z tym. A on że ok będe jadł suche bułki i obiady o 19 skoro tak chcesz... No i weź wtedy się nie poddaj. ale to myśle wiele zmienia, dla niej on tak jakby nigdy na dobre z domu nie odszedł więc czemu by miała zakodować że on założył rodzinę.
chętnie bym pogadała na temat teściowej ;) ale nie tu ;) jak coś - napisz do mnie na priva :]
ja z moją najpierw miałam przeprawę przed wigilią co do jedzenia - powiedziałam w prost, że przyniosę swoje jedzenie (które i tak miałam robić na święta), bo nie mam zamiaru siedzieć głodna przy siedzieć przy stole ;) (oczywiście najpierw chciałam wersję kulturalną - że przecież ona nie będzie się męczyła ze wszystkim, a my tylko na gotowe przyjdziemy, więc podzielmy się kto co robi i tyle)
bo ona robi rzeczy których ja nie lubię, a jak już coś co mogłabym zjeść - to jest to niedobre :] bo nie umie doprawić lub wcale nie doprawia :]
za to "jej hit" którym się zachwycała - zupa krem z dyni - myślałam, że żygnę ;P normalnie każda łyżka rosłą mi w ustach :P przesadziła z curry ;) a twierdziła, że nie dała ;P hihihi :] moja Mama i Mąż też ledwo zjedli :]
no i gadka, że mamy Młodemu nie dawać tyle słodyczy itp. na co ja - a jak tu przyjeżdża to co jest? Najpierw mama daje Mu lizaczka, później cukierka, dalej jakieś ciasto - i kto Gabrysiowi wciska tyle słodyczy? u nas to chociaż kawałek wartościowej czekolady dostanie, a nie szklaka ;P
i koniec gadki :]
ja z moją najpierw miałam przeprawę przed wigilią co do jedzenia - powiedziałam w prost, że przyniosę swoje jedzenie (które i tak miałam robić na święta), bo nie mam zamiaru siedzieć głodna przy siedzieć przy stole ;) (oczywiście najpierw chciałam wersję kulturalną - że przecież ona nie będzie się męczyła ze wszystkim, a my tylko na gotowe przyjdziemy, więc podzielmy się kto co robi i tyle)
bo ona robi rzeczy których ja nie lubię, a jak już coś co mogłabym zjeść - to jest to niedobre :] bo nie umie doprawić lub wcale nie doprawia :]
za to "jej hit" którym się zachwycała - zupa krem z dyni - myślałam, że żygnę ;P normalnie każda łyżka rosłą mi w ustach :P przesadziła z curry ;) a twierdziła, że nie dała ;P hihihi :] moja Mama i Mąż też ledwo zjedli :]
no i gadka, że mamy Młodemu nie dawać tyle słodyczy itp. na co ja - a jak tu przyjeżdża to co jest? Najpierw mama daje Mu lizaczka, później cukierka, dalej jakieś ciasto - i kto Gabrysiowi wciska tyle słodyczy? u nas to chociaż kawałek wartościowej czekolady dostanie, a nie szklaka ;P
i koniec gadki :]
AgusiaGda - aż mi się micha śmiała, jak czytałam Twoje przeboje...tak bardzo przypomina mi to moją relację z teściową! Też jestem drugą żoną mojego męża, ale generalnie obie jesteśmy "bleeee"
Generalnie powinnam siedzieć cicho, wychowywać dzieci, chodzić do pracy i im oddawać pensję, bo ona się pracą brudzić nie będzie.
Generalnie powinnam siedzieć cicho, wychowywać dzieci, chodzić do pracy i im oddawać pensję, bo ona się pracą brudzić nie będzie.
Jak bym czytała o swojej teściowej:) Teścia też mi żal;) Bywam u niej raz na 2-tyg. Aczkolwiek ciekawa jestem jej podejścia jak córka za 3-msc przyjdzie na świat. Coś czuje że będe miała ciągle reprymendę "nie przytulaj małej tak często", "niech płacze- nie podchodź do niej co chwilę" itp.- obym się myliła.
Na twoim miejscu poczytałabym sobie portal piekielni.pl. Też mam usposobienie typu "przepraszam, że żyję", ale po poczytaniu tych historyjek czasem umiem coś odszczeknąć, jeśli trzeba.
PS. Gdyby mój mąż mógł zjeść ciepły obiad, nawet u takiej teściowej jak twoja, byłabym zadowolona. Zamiast tego mój żyje o maślance i bułkach, a później narzeka, że ma problemy z brzuszkiem...
PS. Gdyby mój mąż mógł zjeść ciepły obiad, nawet u takiej teściowej jak twoja, byłabym zadowolona. Zamiast tego mój żyje o maślance i bułkach, a później narzeka, że ma problemy z brzuszkiem...
ja tez bym mogla duuuzo pisac,ale jak sobie o wszystkim przypominam to ciscienie mi szybko rosnie....nie bede sie stresowac...
tak w skrocie to w oczach mojej tesciowej jestem zla mama i zla zona, jak bylam w ciazy z pierwszym dzieckiem to ciagle mi mowila,ze nie dam sobie sama rady z dzieckiem( nie mieszkamy w PL),ze musi mi ktos przyjechac pomoc itp., ale jakos bylo wszystko dobrze :) potem jak przyjezdzalismy do domu to wszystko robilam zle i co wiecej rozgadywala rozne pitoly po ludziach jaka to niedobra matka jestem bo nie daje malemu herbatki( 2 miesiace jak mial)i naprawde mnostwo innych rzeczy.... a ostatnio jak maz przez skyepa z nia rozmawial to mi powiedziala,ze bardzo " ZGRUBLAM" .... bardzo dziwne jestem w 34 tygodniu ciazy....wydaje mi sie,ze mowienie ciezarnej ze przytyla duzo jest nie na miejscu a co dopiero ze gruba jestem...no ale trzeba bylo mi czyms dogrysc...
jakbym sie rozpisala to moglabym ksiazke napisac:):):)
tak w skrocie to w oczach mojej tesciowej jestem zla mama i zla zona, jak bylam w ciazy z pierwszym dzieckiem to ciagle mi mowila,ze nie dam sobie sama rady z dzieckiem( nie mieszkamy w PL),ze musi mi ktos przyjechac pomoc itp., ale jakos bylo wszystko dobrze :) potem jak przyjezdzalismy do domu to wszystko robilam zle i co wiecej rozgadywala rozne pitoly po ludziach jaka to niedobra matka jestem bo nie daje malemu herbatki( 2 miesiace jak mial)i naprawde mnostwo innych rzeczy.... a ostatnio jak maz przez skyepa z nia rozmawial to mi powiedziala,ze bardzo " ZGRUBLAM" .... bardzo dziwne jestem w 34 tygodniu ciazy....wydaje mi sie,ze mowienie ciezarnej ze przytyla duzo jest nie na miejscu a co dopiero ze gruba jestem...no ale trzeba bylo mi czyms dogrysc...
jakbym sie rozpisala to moglabym ksiazke napisac:):):)
Czytam o Twojej teściowej i widzę moją :) Tyle , że moja nie wali między oczy, ale "grzecznie" pyta, dlaczego robię tak i tak, czemu nie karmię małego tym i tym itd itp, bo ona zrobiła by to tak, "ale ona się nie wtrąca, chce tylko pomóc" ... :) Męża też mi było żal, bo on jedyny syn, w związku z tym jedyny wnuk, więc jak mogłabym ograniczać babci radość ze spotkań z chłopakami. Kiedy się w końcu zbuntowałam i powiedziałam, że dość mam tych ciągłych wizyt u osoby, która ma ze mną problem, powiedział, że on nie widzi żadnego problemu, a jeśli jego mama mnie denerwuje, to mam po prostu jej nie słuchać - dobre :)
Z teściową zrobiłam tak, jak piszą dziewczyny, grzecznie acz stanowczo. Kilka razy usłyszałam, co o mnie myśli (oczywiście w formie grzecznościowej), ale "wyparowałam" po wyjściu z jej domu i ograniczyłam sporo kontakty. Na protesty męża, że nie bardzo mu się podoba, zadałam mu pytanie: czy, w przypadku, gdybyśmy mieszkali w mieście, z którego ja pochodzę, on byłby taki chętny widywać moich rodziców kilka razy w tygodniu i zaliczać coweekendowe obiadki. Usłyszałam stanowcze NIE i koniec tematu. Na szczęście mieszkamy ze sobą już 7 lat i mąż odzwyczaił się od mamusi. Teraz kiedy siedzi w domu rodzinnym dłużej niż jedno popołudnie, sam ma głowę większą niż dynia i proponuje nie za częste wizyty.
Powtórzę tylko wcześniejsze propozycje - nie daj się, bo nie warto. Teściowa zaśmieca Ci umysł, a po co ? Ona ma satysfakcję, Ty zmartwienia, a przecież to Twoje życie, dziecko i mąż. I przede wszystkim Twoje zdrowie psychiczne !
Z teściową zrobiłam tak, jak piszą dziewczyny, grzecznie acz stanowczo. Kilka razy usłyszałam, co o mnie myśli (oczywiście w formie grzecznościowej), ale "wyparowałam" po wyjściu z jej domu i ograniczyłam sporo kontakty. Na protesty męża, że nie bardzo mu się podoba, zadałam mu pytanie: czy, w przypadku, gdybyśmy mieszkali w mieście, z którego ja pochodzę, on byłby taki chętny widywać moich rodziców kilka razy w tygodniu i zaliczać coweekendowe obiadki. Usłyszałam stanowcze NIE i koniec tematu. Na szczęście mieszkamy ze sobą już 7 lat i mąż odzwyczaił się od mamusi. Teraz kiedy siedzi w domu rodzinnym dłużej niż jedno popołudnie, sam ma głowę większą niż dynia i proponuje nie za częste wizyty.
Powtórzę tylko wcześniejsze propozycje - nie daj się, bo nie warto. Teściowa zaśmieca Ci umysł, a po co ? Ona ma satysfakcję, Ty zmartwienia, a przecież to Twoje życie, dziecko i mąż. I przede wszystkim Twoje zdrowie psychiczne !
Moja niby ok,pomocna tylko od siedzenia w domu ( 40 lat) w d*pie się przewróciło,uważa że jest najmądrzejsza że wie i robi wszystko lepiej ,ma tak naprawdę jest głupia jak but,jest syfiarą i gotować nawet nie potrafi (z lenistwa) ,mówić też nie umie ,jak na moje ( i nie tylko) jest niedorozwiniętą złośliwą starą śmierdzącą jędzą,cokolwiek ugotuje to jest nie przyprawione,każdy sos ( o ile można tak to nazwać) to tona mąki rozbełtana z wodą a pomidorowy to mała łyżeczka koncentratu.... :/ ściera w kuchni może wisieć miesiąc i kleić się z brudu ona potrafi wytrzeć w to nóż od masła i potem przetrzeć stół ,wytrze w to łapska i powiesi dalej wytyka mi że ja brudas a ja po sobie sprzątam bo oni to nawet wanny po kąpieli nie myją tylko widać usyfiałe ślady gdzie poziom wody był ,każdemu udziela rady na temat wychowania dzieci a sama nie wychowała swoich ,taka typowa kura domowa (niektóre to chociaż dbają o siebie i nie są zdziadziałymi,zapuszczonymi głupkami) która nie zna czegoś takiego jak wyjście ze znajomymi ,uważa że kobieta jak urodzi to ma siedzieć w domu,nie spotykać się z ludźmi i służyć mężowi,tak też nauczyła swoich synów że im wolno wszystko a ich kobiecie nic ( w moim przypadku się pomyliła) wymądrza się do wszystkich że jak czyjeś dziecko nie pracuje i nie pomaga w domu mając dzieścia lat to spakować i za drzwi ,a sama trzyma pasożyta który nie dość że nie robi,ją traktuje jak guano to jeszcze wynosi z domu ,ja jestem dobra jak coś dla niej/za nią robię ,przez jakiś czas tak było że jej pomagałam ale od jakiegoś czasu olałam i powiedziałam że jak ma nie pracującego syna w domu to niech on robi ,nawet po ziemniaki go nie wyśle tylko wszystko robi sama za niego a potem biadoli że ją nogi bolą i jest zmęczona,oj długo by pisać
wstrętna żmija i tyle,nie lubię takich co to uważają się za nie wiadomo co a głupie jak nie wiem co .
wstrętna żmija i tyle,nie lubię takich co to uważają się za nie wiadomo co a głupie jak nie wiem co .
tak se cztam o waszych tesciowych a ja mialam problem z mama - ale nie miedzy rodzinami tylko wlasnie psychiczny -
moja mame przekwitanie w wieku 40 lat tak zalatwilo ze hoho- prawie w wariatkowie wyladowala. gdy przebyla kuracje hormonalna , teraz bierze ziolowe preparaty zastepcze jest wszystko ok, ale przez jakis czas byla jak we mgle praktycznie w rok z wesolej pelnej zycia kobiety zmienila sie w taka jak wyzej opisana - gdyby nie to ze bylismy jeszcze wszyscy w domu i nam sie to nie podobalo ,to pewnie by sie zwinela w sobie i zostala zrzedliwa baba, ale miala nas i ja przycisnelismy , chodzilismy po lekarzach itp.
jeszcze ma pare przywar - no i teraz gleboka depresje ktora sie objawia tylko i wylacznie problemami zdrowotnymi, a powierzchownie nikt by nie powiedzial ze jest w depresji
moja mame przekwitanie w wieku 40 lat tak zalatwilo ze hoho- prawie w wariatkowie wyladowala. gdy przebyla kuracje hormonalna , teraz bierze ziolowe preparaty zastepcze jest wszystko ok, ale przez jakis czas byla jak we mgle praktycznie w rok z wesolej pelnej zycia kobiety zmienila sie w taka jak wyzej opisana - gdyby nie to ze bylismy jeszcze wszyscy w domu i nam sie to nie podobalo ,to pewnie by sie zwinela w sobie i zostala zrzedliwa baba, ale miala nas i ja przycisnelismy , chodzilismy po lekarzach itp.
jeszcze ma pare przywar - no i teraz gleboka depresje ktora sie objawia tylko i wylacznie problemami zdrowotnymi, a powierzchownie nikt by nie powiedzial ze jest w depresji
pieczulka moja mama ma poważne problemy i uważa ze jest zdrowa do lekarza nie musi,tak jak teściowa udziela rad a sama nie wychowała bo imprezowała miała w d*p....tata się zajmował a teraz mi wytyka jak wyjdę do koleżanki,wiecznie ma coś mądrego do powiedzenia a że ja po 2 dziecku zrobiłam się bardziej szczera jak byłam to jak powiem prawdę to obraża się unosi i drze mordę,moja siostra urodziła w wieku 16 lat ,szkołę skończyła ale nie interesowała się dzieckiem moi rodzice wychowywali ,tatuś dziecka miał w d*pie brał tylko jak była potrzeba się pochwalić alko kasę wyciągnąć,moja mama się odgrażała a i tak nic nie zrobiła ,siostra zawsze miała syna w duopie i tak jest do tej pory alimenty na niego bierze a on chodzi w ciuchach od kolegów i tym co ja mu dam bo ona nic mu nie kupuje i traktuje jak guano,moja matka też zaczęła,jak tylko powiem jak było naprawdę to już jestem bebe i mam urojenia,do tego moja matka ma poważne problemy z alko bo rano jak wstanie to pierwsze co to drinka i tak cały dzień o16 17 potrafi się zataczać,nie widzi problemu i mówi że go nie ma a jak zwróciłam uwagę żeby nie piła pilnując moje dziecko to uważa że jest dorosła i może robić co chce,mam urojenia jestem chora psychicznie i o guana się czepiam,jak nie chce to nie musi ze mną mieć kontaktu itd.itp. obrona jej to atak.Przykro mi że moja matka tak się zachowuje ale jej matka nie była lepsza robiła tak samo tylko że nie piła ,innym wytyka a sama nic nie robi.
no dobra, to nie tak jak wyzej opisane - chodzila mi ze mogla miec syf zbierala rozne rzeczy, nie umiala zapanowac nad domem, ciagle cos ja draznilo, gderala i plakala na zmiane... nawet stary polamany taboret oplakiwala, o karmniku nie wspomne i inne takie. typowe psychiczne problemy.
nie chcialam w pelni porownywac mam, tylko ten opis z ta szmata to bylo cos co moja mama wtedy robila.a wczesniej czysto i schludnie bylo -mysmy dbali takze oporzadek wiec nie zaroslismy przez ten rok ;)
nie chcialam w pelni porownywac mam, tylko ten opis z ta szmata to bylo cos co moja mama wtedy robila.a wczesniej czysto i schludnie bylo -mysmy dbali takze oporzadek wiec nie zaroslismy przez ten rok ;)
Wiecie co, wczoraj rozmawiałam o tym szczerzej z mężem. Gadał z nią na obiedzie. Pytała co się ze mną stało, co mi jest. Mąż odpowiedział, że mówisz jej ciągle co ma robić to ma dosyć. A ona na to że ona jest taka dobra, miła dla nas zawsze ma obiad dla mnie jak przyjeżdzam, kawe mi robi. Ona uważa, że jak ma obiad i już zrobi tą kawe to nikt o nic nie powinien mieć do niej pretensji. I ona ostatnio " nic takiego'' nie powiedziała tylko żebym zostala. Ona jakby siebie nie słyszy. Gdyby powiedziała: Zostań, napijemy się kawki, potem się zbiorę i pójdziemy z małą na podwórko to bym została bez problemu. A jak ona mówi będziesz łazić po mieście, masz zostać nie przesadzaj!! to ja reaguje jak reaguje i poźniej jej unikam. A dla niej te dwie wypowiedzi niczym się nie różnią. Mąż dalej,że jej nie zmieni, mogę nie jeździć. Tylko to już jest sytuacja kwasowa. Nie da się tego jakoś inaczej?
A co Waszych przygód z teściowymi to też na bogato. Ja cały czas nie mogę zrozumieć jak można być tak wrednym. Ja wiem, że ja jestem ciapa ale ogólnie to mi z tym dobrze, ja nie czuje potrzeby dowalania innym. No może z mężem jak się poklócę to czasem mu jakąś szpilkę wbiję a tak to nie i już. Nie mam satysfakcji z dowalania innym.
Moja mnie ciągle poucza co i jak mam robić, co kupować co gotować itd. A jak coś do mnie mówi nie wiem wyjmij sobie mleko z lodówki do kawy to łoooo matko. Otwieram lodówkę a tam bucha takim smrodem jak z szadółek. Ona nic nie wyrzuca, wszystko się ''jeszcze da zjeść'' w koszyku na owoce też gnije to wszystko i dalej nie wyrzuci chociaż wygląda to już obrzydliwie. A siedzi od lat w domu i nic nie robi.
Czasami fakt powie coś mężowi, żeby mi dał na bluzkę czy jakiś kosmetyk ma czasami miłe gesty, i mi np teraz jak jest syf między nami to głupio że niby nie doceniam. Ale doceniam te przejawy ale to wszystko tonie w tych radach, upominaniach, krytykach...
Nie wiem może powinnam z nią szczerze o tym porozmawiać. Mamo jest tak i tak ja jestem przywyczajona wychowana inaczej, nie bede tolerowac tego co mąż i reszta tolerują u mamy...
Ale ja nie mam tyle jaj żeby się zdobyć na taką rozmowę chyba.
Moi rodzice są zupełnie inni mój mąż do mojego taty ma mówić na Ty, tak zaproponował mu sam tata, mamie głupio i woli jednak mama ale też jest zawsze dla niego miła, nawet jak coś chcę się na niego poskarżyć czasami to go broni i mówi, ze jest fajny i sie dogadamy... To sa teście:)
Moja mnie ciągle poucza co i jak mam robić, co kupować co gotować itd. A jak coś do mnie mówi nie wiem wyjmij sobie mleko z lodówki do kawy to łoooo matko. Otwieram lodówkę a tam bucha takim smrodem jak z szadółek. Ona nic nie wyrzuca, wszystko się ''jeszcze da zjeść'' w koszyku na owoce też gnije to wszystko i dalej nie wyrzuci chociaż wygląda to już obrzydliwie. A siedzi od lat w domu i nic nie robi.
Czasami fakt powie coś mężowi, żeby mi dał na bluzkę czy jakiś kosmetyk ma czasami miłe gesty, i mi np teraz jak jest syf między nami to głupio że niby nie doceniam. Ale doceniam te przejawy ale to wszystko tonie w tych radach, upominaniach, krytykach...
Nie wiem może powinnam z nią szczerze o tym porozmawiać. Mamo jest tak i tak ja jestem przywyczajona wychowana inaczej, nie bede tolerowac tego co mąż i reszta tolerują u mamy...
Ale ja nie mam tyle jaj żeby się zdobyć na taką rozmowę chyba.
Moi rodzice są zupełnie inni mój mąż do mojego taty ma mówić na Ty, tak zaproponował mu sam tata, mamie głupio i woli jednak mama ale też jest zawsze dla niego miła, nawet jak coś chcę się na niego poskarżyć czasami to go broni i mówi, ze jest fajny i sie dogadamy... To sa teście:)
Możesz spróbować porozmawiać szczerze i na spokojnie. Obawiam się jednak, że jeśli teściowa nie widzi problemu, to raczej Cię nie zrozumie i odbierze to jako atak na siebie. Miałaś tego próbkę, kiedy Twój mąż z nią rozmawiał. Kto wie, może przemyśli swoje zachowanie.
Ja po swojej mamie wiem, ze w tym wieku ciężko jest się człowiekowi zmienić, jeżeli sam nie widzi takiej potrzeby. A nawet jeśli chce, to jest to ciężki kawałek chleba. Dlatego z teściową nawet nie próbuję. Z moją dochodzi problem taki, że ma ona syndrom ofiary i nawet kiedy nikt nie ma do niej pretensji, sama je sobie wymyśla i wciska je nam w usta. Dlatego uważam, że walka może być raczej bezowocna i lepiej odpuścić niż miesiącami się denerować.
Ja po swojej mamie wiem, ze w tym wieku ciężko jest się człowiekowi zmienić, jeżeli sam nie widzi takiej potrzeby. A nawet jeśli chce, to jest to ciężki kawałek chleba. Dlatego z teściową nawet nie próbuję. Z moją dochodzi problem taki, że ma ona syndrom ofiary i nawet kiedy nikt nie ma do niej pretensji, sama je sobie wymyśla i wciska je nam w usta. Dlatego uważam, że walka może być raczej bezowocna i lepiej odpuścić niż miesiącami się denerować.