Widok

nie radzę sobie - dużo krzyczę na dziecko

Rodzina i dziecko bez ogłoszeń Temat dostępny też na forum:
Nie radzę sobie ostatnio z wychowywaniem córki. Za miesiąc skończy 2 latka. Owszem jest żywym dzieckiem (nie mogę mieć za to pretensji do niej) ale jest też nieposłuszna. Jest małym złośliwcem. Nie radzę sobie z tym - dużo na nią krzyczę. Klapsa też dam :( (nic więcej - takich zapędów żeby bić po buzi czy gdzieś indziej to nie mam - za te klapsy mam okropne wyrzuty sumienia). Jesteśmy prawie same bo mąż ma taką pracę że go nie ma. Staram się małej tłumaczyć spokojnie, mówić łagodnie ale ona i tak mam wrażenie robi po złości. To w końcu nerwy mi puszczają :( Źle mi z tym ale nie wiec co robić żeby reagować inaczej - przecież nie mogę się na wszystko zgadzać bo ją rozpuszczę całkowicie.
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 5
Może staraj się ignorować napady płaczu/krzyku ito.

Jeśli coś robi na co niepozwalasz (np. rysuje po ścianie) zabierz jej kredkę, wytłumacz, zacznie się akcja ale Ty nie reaguj.(odwróć się zaciśnij zeby policz do 10) Dopiero jak się uspokoi, wytłumacz jeszcze raz.

Ja też z tych mało cierpliwych, dziecko też mały rojber, ale uczę się i taką taktykę orbałam.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziecko widzi, że Cię wyprowadza z równowagi i pewnie robi Ci to już złośliwie, może jako karę za te klapsy ;) Musisz się jakoś opanować, dawać dziecku kary i się tego trzymać. Tłumaczyć, że nie będzie mogło tego zrobić, bo się tak zachowywało - np oglądać bajki itd. Pewnie będzie krzyczeć czy płakać, ale nie przejmuj się tym. Niestety dzieci w tym wieku takie są.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mam blizniaki i tez sporo w tym wieku na dzieci krzyczalam, pozniej plakalam razem z nimi i je przepraszalam ;)
teraz widze, ze takie sytuacje lepiej przeczekac, lepiej wlasnie odwrocic sie na piecie, policzyc do 10ciu, wyjsc z pokoju, uspokoic sie! krzyk nic nie da, bedzie jeszcze gorzej i dojdzie do tego frustracja... ale mialam dokladnie tak samo, niby wszystko rozumialam, ze nie mozna itp. ale sama zawsze bylam nerwusem i pierwsza reakcja to byl wlasnie krzyk...
pozniej i dzieci sa madrzejsze i my, ja teraz na dzieci juz w ogole nie musze krzyczec, teraz juz rozumieja i sluchaja ;) ale do tego potrzeba jeszcze ok. 2 lat ;)
powodzenia! i starj sie po prostu panowac nad emocjami!
moze potrzeba Ci wypoczynku od dziecka? czasem wystarczy samotny wieczorny spacer, ja tak wlasnie uciekalam, niby wyrzucic smieci, a znikalam na pol godziny ;) wtedy plakalam i oddychalam pelna piersia ;) to minie zobaczysz! i pamietaj, ze dziecko kocha Cie calym sercem, a te zlosliwosci to proba sil, na co moze sobie powzolic maly lobuz!
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 0
też mam prodobny problem z krzyczeniem na Młodego - ja z tych bardziej nerwowych, staram się pilnować, liczyć itp. ale czasami nie wyrabiam.
Trochę pomaga jak wynoszę Młodego do jego pokoju jak się awanturuje i zostawiam (czasami kilka razy). prędzej czy pozniej Młody odpuszcza.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dokładnie, jesli będziesz krzyczeć ono tez będzie krzyczeć.

Widze to po swojej córce. Ma prawie 3 lata, a widzę jak odzwierciedla nasze zachowania.

Ja by nie krzyczeć i się opanować często mówiłam do niej (wkurzona na maksa) przez zaciśnięte zeby - ona teraz też tak robi jak jest zła.

Mówi: "jestem zdenerwowana!"itp itd.
Także dzieci chłoną jak gąbka. Ale to sobie człowiek uzmysławia dopiero po czasie...I zwykle na chwilę :)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mi się wydaje, że powinnaś sobie trochę odpuścić - chodzi mi o to by na więcej może pozwalać, nie "opierniczać", a właśnie więcej ignorować. Myślę, że zachowanie dziecka wynika z jego wieku - 2 lata to czas poznawania i próbowania.
Nie wierzę, że dziecko z natury jest złośliwe, może złości uczy się właśnie od Ciebie. Klapsy są niepotrzebne, bo dziecko będzie powtarzało ten gest - albo będzie Ci oddawać (co jest zrozumiałe) albo będzie później biło dzieci w przedszkolu...
Myślę, że w waszych relacjach potrzeba spokoju, więcej wyrozumiałości i cierpliwości.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 5
pociesz sie , że nie jesteś z tym problemem sama - mało znam megacierpliwych matek - mi też brakuje cierpliwości, bardzo staram się nie krzyczeć ale czasem poprostu czara sie przelewa i wybucham ..wiem , ze powinnam bardziej wyluzowac czasami ale niestety łatwo mi to nie przychodzi i chyba tu jest pies pogrzebany
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dokładnie, jesli będziesz krzyczeć ono tez będzie krzyczeć.
Widze to po swojej córce. Ma prawie 3 lata, a widzę jak odzwierciedla nasze zachowania.
Także dzieci chłoną jak gąbka. Ale to sobie człowiek uzmysławia dopiero po czasie...I zwykle na chwilę :)
==
Zgadza się.

Mi się wydaje, że powinnaś sobie trochę odpuścić - chodzi mi o to by na więcej może pozwalać, nie "opierniczać", a właśnie więcej ignorować. Myślę, że zachowanie dziecka wynika z jego wieku - 2 lata to czas poznawania i próbowania.
==
Nic nie "odpuszczać", ani ignorować. Odpuszczanie to przyzwalanie na dane zachowanie, które im dziecko starsze, tym trudniej wykorzenić. Do 7 r.ż. się formuje zachowanie, nawyki.
Niestety większość rodziców za bardzo "popuszcza" a potem zdziwiona, że sobie z nastolatkiem nie radzi. No ale wtedy to "kolegów i nauczycieli" wina :D
Najważniejsze cechy to opanowanie, cierpliwość, spokój, słowność, żelazna konsekwencja w działaniu i niezmienność zasad (tej rodzicom najbardziej brakuje bo to wymaga dyscypliny przede wszystkim od nich samych), wyobraźnia by przewidzieć zachowanie zanim ono nastąpi i odpowiednio zareagować no i serdeczność, empatia...
Zabawne, te same umiejętności potrzebne są również do kierowania zespołem ludzkim, szkolenia psów czy trenowania koni.
Może dlatego ludzie posiadający dobrze ułożone psy mają również dobrze wychowanie dzieci.

Krzyk jest dowodem słabości i niczego nie nauczy się dziecka krzycząc na nie, poza ignorowaniem matki. O klapsie nie wspomnę.
Przez pewien czas miałam taką sąsiadkę z dwójką dzieci, jeny jak ona się darła, szlag mnie trafiał. Dzieci rozpuszczone zachowywały się...jak matka, wypisz wymaluj. Mieszkali na mojej ulicy dwie posesje dalej od mojej, a ja (i inni sądziedzi) wszystko słyszeliśmy - a co to dopiero byłoby w bloku?
Na szczęście po kilku miesiącach się wyprowadziła.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 4
Nie daj sie zwariowac. Moje chlopaki (4 lata i 15 m-cy) potrafia doprowadzic do obledu. NIE BIJ! Dzieci nie sa zlosliwe. Po prostu nie rozumieja tego co dla nas jest oczywiste. Ja tez krzycze i jestem ostra. Sama sobie dodaja animuszu gadaniem w powietrze ale nie wierze w klapsy. Jesli masz gorsza chwile to "wylacz sie" a dziecko niech krzyczy, wariuje i robi co chce. Takie prawo dziecka. Ucz siebie i corke, ze slabsze momenty i emocje to czesc prawdziwego zycia. Nie tlum w sobie niczego i pozwalaj na to malej. Wyzal sie mezowi. Odrzuc presje otoczenia i ciesz sie, ze jestes mama.
Nie jestes sama ~:)
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 2
Dzięki za Wasze posty. Jeśli jesteśmy w domu to staram się nie reagować na jej krzyki i płacze (dziś rano np. z racji tego że była niegrzeczna przy ubieraniu powiedziałam jej że nie dostanie ciastka - ona potem "ciacho ciacho" i ryk jak mówiłam spokojnie, że nie, bo była niegrzeczna... poryczała i przestała) ale mam problem np. na klatce jak wchodzimy. Może mi się nie spieszy aż tak ale to jej zatrzymywanie na każdym półpiętrze doprowadza mnie do furii... Albo marudzenie przy porannym siadaniu na nocnik :/ Później w ciągu dnia siada ale rano zawsze jest ryk :/ A najczęśniej niestety wstaje na ostatnią chwilę (nie mam sumienia budzić jej o 6 :/) i potem jest pośpiech. Budzić wcześniej? Odpuścić poranny nocnik? (jeszcze i tak chodzi w pieluchach - jesteśmy na początku odpieluchowywania).

A macie tak, że złość na męża odreagowujecie na dziecku? W sensie własnie krzykiem?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 5
Ja mam zazwyczaj tak,ze zlosc na dziecku odbija sie na mezu:)Ale jak maly mnie zdenerwuje,to wychodze z pokoju i czasem mija sporo czasu zanim ochlone
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
dobrym przyspieszaczem schodzenia po klatce jest obecanie poakzania czegoś na dworzu (np że piesek , kotek czeka, sok w sklepie kupimy itp ze dzieci czekaja na plau zabaw ) co do porannego nocnikowania to radzę jednak budzić wcześniej te 30 mi zeby dac jej na spokojnie pomarudzić bez pośpiechu bo widać to taki typ co musi tak z rana :-), dziecko nie zna się na zegarku więc jak te 30 min krócej pośpi to za bardzo nie ucierpi a moze poranek będzie spokojniejszy dla ciebie
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
A może po prostu jesteś przemęczona? Mąż dużo pracuje, wszystko na Twojej głowie. Może masz kogoś kto mógłby Cię czasem odciążyć? A tak w ciągu dnia, gdy czujesz, że już nie wytrzymujesz...puść jej bajkę :) o ile to ją uspokaja na chwilkę :) ja tak czasem robię. Wiem, że "tv to zło";) ale to jedyny sposób żeby samemu chwilę odetchnąć. Bo to niestety ten wiek... Testowanie, histerie... Histerię "polecam" przeczekać w spokoju, pozwolić jej poradzić sobie samej ze złością, nawet jeśli to trwa kilkadziesiąt minut, nawet na ulicy (tak tak, też to znam) - każda następna będzie mniejsza. No i klapsy... Lepiej czasem krzyknąć żeby wyrwać z "amoku", ale jeśli to nic nie daje to właśnie przeczekać. I przede wszystkim - musisz postarać się o własny wypoczynek, zmniejszyć ciśnienie. Powodzenia :)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślę że masz ogólnie problem z odreagowaniem negatywnych emocji. Z drugiej strony jak jesteś stale z dzieckiem to jest to bardzo trudne. Może umów się z mężem tak, że jak on wraca z prcy, to Ty idziesz na spacer, do koleżanki. Chociaż raz na jakiś czas, żebyś miała chwilę dla siebie.
Ja jeszcze mamą nie jestem, ale mam psa łobuza i czasem mnie też wyprowadza z równowagi. Chyba każdy z nas tak ma :)
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
U nas z tym wchodzeniem po schodach bywa podobnie, wtedy wymyślam jakieś minizawody, kto pierwszy dojdzie do domu - mama czy synek. Lubi wkręcać się wymyślone historyjki, często można załatwić tak z nim inne sprawy. I faktycznie - może dać dziecku więcej czasu, ze zrozumieniem, że maluch musi przecież w tym czasie: pooglądać guzik, pośpiewać, pogadać do siebie i załatwic kupę innych spraw ważnych tylko dla niego ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
dokladnie, dzieci mają swój świat i sprawy baardzo wazne ale tylko dla nich , my dorośli często o tym zapominamy niestety bo dla nas wydaje sie nieistotne to co dla nich jest w tym momencie najwazniejsze na świecie (oglądanie robaczka na chodniku czy wyszukiwanie pięćdziesiątego piątego kamyka przy piaskowanicy akurat wtedy gdy trzeba juz zbierac się do domu ...)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No właśnie - zapominamy o tym, że dzieci mają swój świat...

Właśnie o to chodzi, że nie jestem non stop z dzieckiem - pracuję, mała chodzi do żłobka i tak naprawdę mało czasu spędzamy razem a ja jeszcze tak się zachowuję - właśnie dlatego mam takie wyrzuty sumienia :/

Niestety to chyba też chodzi o to, że mam problem z odreagowywaniem złych emocji. Owszem jestem zmęczona bo w pracy full i szansa na urlop dopiero w sierpniu, w domu z mężem się nie dogadujemy ostatnio i do tego kłopoty finansowe :/ W tym wszystkim zapominam o córce, która na pewno odczuwa wszystko a ja myślę, że jej sprawy są nieważne. I ostatnio wychowywanie jej traktuję jakby to powiedzieć "mechanicznie" - oby odpękać każdy dzień :( Wiem, strasznie to brzmi.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Najważniejsze, że zauważasz problem, zastanawiasz się jak to zmienić. Czuję, że wkrótce się Tobie wszystko poukłada z córeczką.

Wiesz, mam bliską koleżankę, która nieustannie krzyczy na swoją córkę, choć dziecko ma juz 10 lat. Prawie z nią nie rozmawia, dziecko nie może mieć własnego zdania, jest ciągle podniesiony głos i nakazy. Najgorsze, że uważa, że tak należy z dzieckiem postępować i tłumaczy swój krzyk tym, że jest nerwowa. A dziewczynka jest często smutna, szuka oparcia w babci. Wolę nie myśleć, jak będzie gdy wkroczy w trudny czas dojrzewania.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Hej,

zgadzam sie z poprzedniczkami. Po prostu potrzebujesz trochę więcej odpoczynku.. A jak małe śpi? Bo jak marnie i tylko ty wstajesz to nic dziwnego ,ze potem nie masz cierpliwości. U mnie jak zmusiłam męża by wstawał co drugą noc do małego to MAGICZNIE mam DUŻO wiecej cierpliwości :)

Ogólnie - wygospodaruj sobie trochę czasu dla siebie. JAk odpoczniesz to cierpliwośc wzrośnie.

w szczególe to bym powoli coraz konsekwentniej wprowadzała reguły - dziecko zajarzy co i jak ale tylko jak będziesz konsekwentna.. Ja czasami ignoruję go -ale nie jak robi co zabronione. Jak on mnie ignoruje idzie do kąta. Jak sam nie idzie niosę go tam. Potem ma mnie przeprosić i sie przytulamy.

Zgadzam sieczasami złośliwie coś robi by mnie podkręcić. Nie są dzę by to była prawdziwa złośliwość po prostu stawia na swoim.. Ale to MEGA wkurza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj przeczytałam co napisałaś - po prostu jestaś przemęczona.

Może coś sobie odpuścić? Nieco mniej sprzątać a razem z dzieckiem zrobić coś miłego - wyjsć na ulubiony plac zabaw... Razem się turlać po łóżku w sobotę rano - my z bąkiem się chowamy pod kołdrą w soboty..
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
szczęśliwa mama, szczęśliwe małżeństwo to i szczęśliwe dziecko, spróbuj naprawić relacje między tobą i mężem, odpocznij trochę , a będziesz zupełnie inaczej reagować. nie doszukujmy się wad w naszych dzieciach, to my musimy zmienić coś w naszym życiu, odpuść sobie trochę, jeśli wiesz ,że to i tak nie ma sensu, a sprawia, że się denerwujesz.skoro malutka chodzi w pieluchach , to nie sadzaj jej rano na nocnik, im będzie starsza tym będzie bardziej chętna do współpracy.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dzięki dziewczyny! Jak zwykle jesteście niezastąpione - aż się wzruszyłam.

Mała śpi dobrze na szczęście - przesypia całe noce. I macie rację - muszę bardziej odpuścić. Tymbardziej, że i tak mało czasu spędzamy razem. Relacje z mężem - no cóż, to osobny temat ale wiem, że trzeba to naprawić (albo się rozejść) bo w takiej atmosferze dziecko nie może się wychowywać.

Problem na pewno zauważam bo jeszcze niedawno sama gadałam na siostrę męża - ona sama wychowuje córkę, jest sfrustrowana życiem bo nadal mieszka z teściową, popija, nie ma pieniędzy i właśnie ciągle krzyczy na dziecko. I zawsze mówiłam "jak tak można" - a jak widać robię to samo (w sensie krzyku, nie popijania).

Nie mogę sobie pozwolić na wolne (dopiero w sierpniu) ale postaram się odetchnąć wieczorem, jak mała zaśnie. I jakoś tak bardziej optymistycznie patrzeć na życie bo póki co przez te problemy finansowe ciągle widzę najgorsze.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
no i rozmawiajcie z mezem, czesciej i spokojniej... ukladajcie plany finansowe, moze to beda male kroczki, moze nie ma szans na polepszenie sytuacji materialnej, ale spokojna rozmowa czasem wiele daje... mozna sprobowac ulozyc plan naprawczy finansow, zastanowic sie na co Was stac, co mozna odpuscic i przeczekac zly okres. sprawy finansowe wszystkich potrafia wyprowadzic z rownowagi... a jak bedziesz wiecznie sfrustrowana do niczego dobrego to nie doprowadzi... pamietaj co masz najcenniejszego! rodzine :) czasem warto na prawde zacisnac zeby, zrobic dobra kolacje mezowi, spokojnie pogadac, przytulic, przeprosic za zly czas i nerwy... tak samo z dzieckiem: cieszyc sie kazda chwila spedzona z nia! moze sproboj wymyslac jakies ciekawe tematy po powrocie ze zlobka, co bedziecie dzis robic w domu! moze malowanie lapkami, moze wycinanki, moze wspolne wyglupy! dawaj jej zadania, o ktorych bedzie myslala, az do powrotu ze zlobka: "pamietasz co mialysmy dzis robic? razem malowac, zbierac roslinki i je zasuszac np. miedzy kartkami w ksiazce, lepic z ciastoliny itp." wiem, po pracy nie masz juz sily, ale niech dziecku dom dobrze sie kojarzy! a przede wszystkim z usmiechnieta mamusia :) powodzenia!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie zrozumcie mnie źle ale w jednym z wątków http://forum.trojmiasto.pl/wyzywanie-dziecka-przez-matke-t304782,1,130.html

jak ja powiedzialam, że też dużo krzyczę to prawie mnie zjadłyście :P

Zastanawie mnie podejście niektórych forumek...co byście napisały jak znów napisalaby jakaś "Paulina", że jej sąsiadka krzyczy na dziecko? Tu autorka wątku sama mówi, że sobie nie radzi i tyle współczucia i dobrych rad, a w tamtym wątku już MOPSEM szczułyście.

Mamo małego złośliwca, każda z nas a przynajmniej część zna ten "problem". To chyba taki okres w życiu dziecka. Mojemu synowi już przeszły te jego złośliwości. Ja robiłam tak jak napisała jedna z forumek - szłam do kuchni liczyłam do 10 (czasami do 100 :P), albo klepałam schabowe hehehe :) Najgorzej ze scenami na dworze tudzież w sklepie


popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mamo małego złośliwca - jak ja Cię doskonale rozumiem... z tą różnicą, ze ja właściwie 24 godziny na dobę spędzam z dzieckiem. :/

codziennie powtarzam sobie, że nie będę się denerwowała, nie będę krzyczała... ale moje dziecko potrzebuje dosłownie kilku sekund żeby doprowadzić mnie do stanu wrzenia ;P i kilkunastu sekund - żebym wybuchła.

nie trafia powtarzanie, tłumaczenie, proszenie, zabranianie, grożenie, karanie, stanie w kącie itd.
teraz właśnie mamy etap cofania się w osiągnięciach(po co sikać do kibelka czy nocnika, jak jednak można w majtki, nawet chodzenie pół dnia w mokrych majtkach na tyłku nikomu nie przeszkadza i nie zachęca do wołania przy następnym siusianiu) i histerii (której nigdy nie przerabialiśmy). Do tego ciągle marudzi i ryczy o byle co - nawet wystarczy spokojnie Mu czegoś odmówić i już jest ryk, łzy jak grochy itd.
do tego chodzi i kłamie, że ciągle dostaje lanie - co jest absolutną nieprawdą. (właśnie wystarczy, że mu się czegoś odmówi i już niby ta osoba mu "klep klep" robiła)

sytuacja w domu też taka sobie - znienawidzona praca mojego Męża, wieczne nadgodziny i marne gorsze wypłaty :/

jestem strasznie nerwowa, wybuchowa, sfrustrowana :/ momentami łapię takiego doła, że mam wrażenie, że już nic fajnego mnie w życiu nie spotka. że nie ma żadnych perspektyw na przyszłość i lepsze jutro. a skoro tak jest - to po co to wszystko ciągnąć?
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
* grosze miały być ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
agusiagda:
może to już najwyższy czas na powrót do pracy?
Lepiej już będzie oddać małego do prywatnego przedszkola, nawet biorąc pod uwagę że z Twojej pensji niewiele zostanie niż dalej się tak męczyć?
Bo w tym momencie robisz krzywdę i sobie i dziecku.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z tego, co wiem, Agusia by bardzo chętnie wróciła do pracy, gdyby ją tylko miała;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
to nie takie proste :/ przy aktualnym trybie pracy mojego Męża :/ nie zawsze miałby kto Młodego zaprowadzić lub odebrać.

kombinuję z własnym interesem - wtedy Młody chociaż na 5 godzin do punku przedszkolnego :] ale jak Go chciałam zapisać w marcu, to był jeszcze za mały(wiekowo)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
AgusiaGda bardzo podobała mi się Twoja wypowiedź, tzn nie chodzi o to, że masz fajnie, tylko o to, że na chłodno piszesz co i jak (bo już chciałam Cię zaklasyfikować do grupy super matek co to są ah i oh jak co niektóre;))
Chodzi o to, że każda z nas ma ludzką twarz, nie tylko maskę super matki, matki polki dodajmy. I chyba każda mama ma prawo do powiedzenia głośno, że jest jej aktualnie ciężko z tym i z tym. Bo to co mnie akurat drażni ostatnio, że tak naprawdę ludzie są tak zadufani swoimi problemami (nie mówię, że nie powinni), że ciężko z kimkolwiek porozmawiać o swoich problemach, bo jak się słyszy "Ty to masz dobrze", albo "dobrze, że Twój... to... bla, bla), to mam ochotę skorzystać z płatnej pomocy psychologicznej, żeby mnie ktoś zwyczajnie wysłuchał. po prostu wychodzi na to, że poki mnie mąż nie zdradzi, nie wydarzy się jakaś tragedia w rodzinie, to nie ma o czym gadać.
Koloryzuję trochę, ale leży mi to na wątrobie ostatnio.
Poza tym, uważam że wielką krzywdę wielu mamom wyrządził celebrycki świat mediów, lansujący super zarąbiste uśmiechnięte ciężarne z niespuchniętymi nogami, mimo dziesięciocentymetrowych szpilek, i super zarąbiste młode mamuśki lansujące się 10 dni po porodzie, podczas gdy ich super niesprawiające problemów dzieci pozostawione są pod opieką super niani. Fajnie. Też bym tak chciała, i pewnie nie tylko ja. Ale jak taka sfrustrowana, niewyspana dziewczyna popatrzy na ten cyrk z tv (dodajmy do tego hormony i rozstępy) to przecież nie jedna pomyśli, że z nią jest coś nie tak, i wymagania rosną, wymagania wobec siebie, a i tęsknota za tym celebryckim kłamstwem.

Podsumowując, mama też człowiek, i też ma prawo czuć się zmęczona i zniechęcona i ma prawo czuć złość, frustrację, smutek i to naprawdę cudownie dziewczyny (autorko wątku) że macie tego świadomość, i chcecie coś z tym robić, i szukacie różnych rozwiązań.

I tak się rozpisałam, że już zapomniałąm co jeszcze chciałąm dodać...
;)
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 0
Emiliana - hehehe :) dzięki :) nigdy nie byłam słodząco-ciuciającą super mamusią ;) i nigdy nie będę :] wolałam przespać się razem z dzieckiem niż prasować ;) wolałam dać obiadek czy owoce ze słoiczka niż ten czas poświęcać na gotowanie ;)

i cieszę się, że wreszcie zaczęto głośno mówić także o "mrocznych" stronach macierzyństwa ;) o tym, że mama może być zła, zmęczona, sfrustrowana, może mieć ochotę zwiać gdzie pieprz rośnie ;)
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 0
Racja, też mi się niedobrze robi od tych mamusiek celebrytek bleeeee
A potem nie dość że początkujące matki wymagają od siebie bardzo dużo to i jeszcze otoczenie.
Ja pamiętam że zszokowałam koleżankę jak jej powiedziałam że mam dosyć bycia w ciąży. Zrobiła taką afere, dobrze że mnie nie pobiła hehe. A ja w tym czasie stale wymiotowałam i nie byłam w stanie czasem się wykąpac sama.
image
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
jenyyy...nie jestem sama :)

też mam czasem problemy ze sobą ;) tzn z panowaniem nad sobą :/ nie biję córci, ale czasem wrzeszczę na nią (mam wrażenie) za dużo... Sam fakt że moja teściowa mi powiedziała, że córcia jakaś lękliwa jest itp (pomijam to że teściowa sama potrafi krzyknąć na wnuczkę) heh ale nie ukrywam że przejęłam się tym i nie wiem jak mam dojść do tego żeby wszystko UMIEĆ dziecku wytłumaczyć... Bo ja po prostu nie umiem :(
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witaj , powiem Ci mamusi , ze z tego co zauważyłam to prawie wszystkie mamy krzyczą , a babcie są miłe i spokojne :) ja mam dwie córcie (5 , 2 lata ) i praktycznie nie ma dnia żebym na nie nie krzyknela , a czasami to sama nawet nie wiem po co sie tak wciąż wydzieram;) uszy do góry !!! Jestes super Mamą!!!
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3
hej,my też mieliśmy(mamy do dzis tylko ze jakis rok temu było gorzej) taki sam problem z synkiem, wprowadzilismy zasade "nie wychódz z pokoju dopóki sie nie uspokoisz" na początku trwało to m/w pół godziny bo sie siłował histeryzował ze chcial wyjsc ale dzis popłacze kilka minut, nie próbuje nawet wyjsc bo wie ze nie da rady i sie uspokaja, nastepnie pytam czy juz sie uspokoiłeś? mówi ze tak i jest dobrze,potem tłumacze co zrobił zle i tym sposobem wszystko jest ok. A myslalam że nie dam rady z synkiem, też wrzeszczałam,dawałam klapsy,normalnie myslalam ze oszaleje z tymi jego histeriami ale podczytałam na tym wlasnie forum co robić:) i udało sie!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
dodam że jestem mile zaskoczona reakcją innych mam na taki wątek, kiedys był raczej lincz na tym forum jak się któras mama przyznała że jej ciężko że krzyczy lub daje klapsa w tyłek dziecku, teraz aż sie ciepło robi jak sie czyta;)
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
Wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy czasem ma dość. Jakbyś była robotem, to byś nie krzyczała. Gdy moja córcia miała 2 lata też dawała czadu, znic jej tak nie uspokajało, jak totalna ignora :) to na prawdę najlepiej działa na dzieci. Teraz (4 lata) moje dziecko ma fazę "nie chce sprzątać zabawek" :P wczoraj posprzątałam wszystkie rozrzucone do worka na śmieci schowałam wysoko na szafę na 3 dni - był płacz, groźby o nie lubienie mamy itp. ale mnie to nie łamie już.
Nie jest łatwo wychować dziecko, ale ja chcę być z mojej córki dumna, że jest grzeczna, uprzejma, schludna kiedy będzie starsza, a inaczej się nie nauczy, jeśli tłumaczenie nie pomaga.
Trzymaj się cieplutko!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
I ostatnio wychowywanie jej traktuję jakby to powiedzieć "mechanicznie" - oby odpękać każdy dzień

rozumiemiemy cię w 1000 % ja i mój mąz mamy to samo i tez zauwazulam ze zaczelam na malego krzyczec tak sobie pomyslalam ze jak tlumaczenie nie pomaga to moze krzyk pomoze ale niestety fiasko

jakie macie wpobowane sposoby "karania" 19 mieieczniaka napisalm karania w cudzyslowiu np zabral tacie klucze do samochodu i nie chce oodac w koncu zostaja mu one odbranae sila
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jakie macie wpobowane sposoby "karania" 19 mieieczniaka napisalm karania w cudzyslowiu np zabral tacie klucze do samochodu i nie chce oodac w koncu zostaja mu one odbranae sila
==
Co to znaczy zabrał? Kluczyki samochodowe to nie zabawka.
W tym wieku najlepszy sposób to przewidywanie potencjalnych zachowań.
Klucze do samochodu winny być poza zasięgiem dziecięcych rączek, w przeciwnym razie za parę miesięcy znów przeczytamy coś takiego:

http://zawiercie.naszemiasto.pl/archiwum/1029032,bo-dziecko-uruchomilo-samochod,id,t.html
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6
I ja mam blizniaki, i tez czasami sie denerwuje, potem mam wyrzuty sumienia, myslałam ze tylko ja ale ulzylo mi jak widze ze nie tylko ja... ja w ogole od początku mialam wyrzuty sumienia jak zrobilam cos nie tak, nawet kiedy mi sie dzieci rozkopaly z kolderek w nocy i mialy zimne rączki - obwinialam sie ze powinnam byc lepsza matką...
Wyrzuty sumienia bardzo bolały, ale z czasem przestalam sie az tak bardzo przejmowac...

Polecam to rozwiązanie:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=449978615089635&set=a.339836326103865.83053.339797872774377&type=1&theater

bardzo interesujacy tekst! i duzo mozna z niego wyniesc!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mamo złośliwego dziecka - poczytałam o Twoich problemach i jakbym czytała o sobie sprzed jeszcze paru dni. Nie wiem, co się stało, ale coś we mnie pękło, gdy jednego późnego wieczoru młoda nie chciała spać i wpadłam w furię... Postanowiłam potem, że nigdy więcej. Zaczęłam czytać o agresji, złości, o dzieciach i postanowiłam coś zmienić. Nie w dziecku, ale w sobie i swoim podejściu. Pisałaś, że pracujesz a mała chodzi do żłobka, zaś opieka stała się mechaniczna. Mąż poza domem. U mnie było podobnie i zaczęłam to analizować w kontekście fajnego bloga, który poczytałam (link podam niżej). Wyszło mi na to, że te pseudo złośliwości córki, nieposłuszeństwo itd.... to wynik braku mamy. Tak. Własnie braku mamy. Bo mama jest, ale jej nie ma. Wciąż z boku, na pół gwizdka. W pracy. W żłobku. W domu, ale zajęta. A dziecko w ten sposób woła o mamę. I przez ostatnie parę dni po pracy zostawiam wszystko i jestem cała z małą. Nawet oglądając krótko bajki, jesteśmy razem. Razem puszczamy pranie, razem robimy kanapki. Jesteśmy, rozmawiamy. I powiem Ci, że to działa. Mala zasypia szczęśliwa, budzi się zadowolona i obu nam jest duuużo lepiej. Owszem, w domu brudniej i ja nie mam czasu dla siebie, ale też poziom stresu znacznie spadł. I zaczyna mi się podobać to bycie razem. A tu ten blog http://coachingrodzica.blog.pl/
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja matka - patrząc wstecz - była beznadziejną matką, krzyczała,biła, wręcz sie nade mną znęcała...i psychicznie i fizycznie.Tyle razy stosowała w stosunku do mnie szantaż emocjonalny, robila mi zwykłe świństwa... i nigdy nie widzialam, zeby miala wyrzuty sumienia... nigdy nie przyszla i nie przeprosila, nigdy nie płakala bo np. miala wyrzuty kiedy uderzyla mnie drewniakiem w głowe... więc moje drogie o czym tu mowa, macie wyrzuty sumienia z powodu oczywistych spraw, i sam fakt ze macie te wyrzytu sumienia sprawia ze jestescie dobrymi matkami!!! Moja matka była wielokrotnie sadystką, i ja kiedy bylam w ciazy strasznie sie balam ze bede taka jak ona... ale nie jestem, i cale szczescie :-) a teraz ona odgrywa dobrą babcię i zwraca mi uwage kiedy ja trace cierpliwosc do moich dzieci... czysta hipokryzja!
Tak długo dopóki zdajecie sobie sprawe, ze źle zrobilyscie, albo po prostu macie wyrzuty sumienia macie swiadomosc ze tak nie powinno byc - jestescie dobrymi matkami, niektore kobiety katuja lub zabijają swoje dzieci i nie mają wyrzutow sumienia (patrz Waśniewska). Każdemu czasami puszczą nerwy - to normalne! więc glowa do góry :-)
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 1
mimika ja miałam to samo.Moja matka też taka była ,aż szkoda pisać miałam jej dość do tej pory jak żyje nie wybaczę jej tego co mi zrobiła.Ja nie chciałam być taka jak ona i nie jestem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
z całym szacunkiem, ale odnoszę dziwne wrażenie, że chyba niewiele z was dojrzało do macierzyństwa, rodziny, małżeństwa...z dzieckiem na ręku, dopiero czytacie i uświadamiacie sobie pewne rzeczy? z mężem się dochodzicie o wychowanie? to co robiłyście planując dziecko? bo chyba świadome dojrzałe osoby (mąż i żona), NAJPIERW takie rzeczy przetrawiają, omawiają, czytają, dowiadują się, planują...a potem stwierdzają, tak jesteśmy gotowi, wiemy z czym to się je. i nie, nie rzucajcie mi tu, że póki nie masz tego dzieciątka na ręku nie możesz wiedzieć. zalegacie na forum, czytacie o tym wszystkim, obserwujecie koleżanki, potraficie przed ciążą zrobić rozeznanie nt wózka czy fotelika, a kto z Was przygotował się wychowawczo do roli matki i ojca zanim został matką i ojcem?świadomie rozmawiał o tym jakie zmiany następują w małżeństwie i w życiu?o tym jak wychowywać dziecko, jakie zasady wprowadzić, jaki plan dnia przyjąć? czy policzyłyście tylko czy pieniążków wystarczy na pieluchy? no sorry...albo te wywody, bo z dzieckiem sama siedzę, bo pracy nie mam, bo u teściów mieszkamy? ale, czy to nie był przypadkiem Wasz wybór? może trzeba było odczekać, ąż praca się znajdzie, aż na swoje pójdziecie? nie wiem gdzie tu świadomość i dojrzałość...o wyżywaniu się na dziecku za zwady z mężem nie wspomnę...Szczerze, szkoda tych dzieciaków, one na świat się nie prosiły, daliście im życie, a teraz na nie przelewacie swoje frustracje. żal.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 22
"jaga" ty tą ksywe to chyba wybrałaś sobie nie bez powodu nie? xD
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 1
"jaga" żal mi ciebie!!!!! naprawdę bardzo ci współczuje!!!!

ja problemów z wyzywaniem sie na swoim dziecku nie mam, ale z tego co wiem każdy 2-3 latek jest denerwujący, i tu nie chodzi o jakiekolwiek inne problemy (one oczywiscie tez moga dochodzic) ale o to, ze za takim małym bobo ciężko jest nadążyc a człowiek ma tez inne sprawy i obowiązki na glowie. Tak samo ciężarna nie powinna narzekac ze jej ciezko, skoro świadomie zaszła w ciążę - strasznie głupie gadanie! Gdyby tak każdy robił, to ludzie by wymarli.
No ale nie zaprzatajmy sobie głów jedną głupia złosliwą małpą.

Ten tekst jest super:

Przychodzą do mnie mamy, których dzieci są w wieku od 1,5 do 2,5 roku. Problemy tych mam są bardzo podobne.
- Wie pani, kompletnie sobie z nim nie radzę. Mówię nie rób tego, a on natychmiast idzie i dokładnie to właśnie robi, czego nie wolno. I jeszcze patrzy mi w oczy.
- Mówię umyjemy rączki, a ona odpowiada nie umyjemy. I muszę wlec na siłę
- Jeszcze miesiąc temu mogłam się z nim dogadać, a teraz mówię nie wolno, a on do mnie wolno. I tak ze wszystkim. Nie mam już siły
Okres, kiedy dziecko ustanawia granice. Program biologiczny, wspólny nie tylko dla ludzkich dzieci, ale też dla wszystkich dzieci ssaków naczelnych. Celem programu jest:
1. Zrozumieć jak urządzony jest świat, do którego dziecko trafiło, co w tym świecie wolno, a czego nie wolno.
2. Przesunąć granice na swoją korzyść albo przekonać się, że nie można tych granic przesunąć.
- A jak można to nazwać?
- Szukanie nazwy dla programu biologicznego jest chyba nielogiczne?
- Ale przecież nie mogę cały czas się podporządkowywać dziecku?
- Kategorycznie nie ma takiej potrzeby.
- To co mam robić??? Granice, programy wszystko pięknie brzmi. Ale co ja mam robić w tym konkretnym przypadku?

***
Mama była młoda i sympatyczna. Wyglądała na zagubioną.
- Mój syn, Franek, ma 2,5 roku. Mieszkamy, w zasadzie, we dwójkę, mąż wyjeżdża służbowo i prawie go nie widujemy. Wie pani, ja nie mam z Frankiem żadnych problemów. Prócz jednego. I nie wiem, co mam robić.
- Proszę opisać problem.
- Rano, po śniadaniu, wychodzę z nim na spacer na plac zabaw. Franek od miesiąca odmawia ubierania się. Całkiem. Chociaż bardzo lubi wychodzić, lubi się bawić z dziećmi, lubi spacery. Poza tym, dziecko przecież musi wychodzić! Każdego ranka namawiam go, proszę, grożę, manipuluję, przekupuję, zwodzę, a w końcu ubieram na siłę. Franek ucieka ode mnie, śmieje się, a jak mi się uda coś na niego włożyć, to się wyrywa, ściąga to i rzuca na podłogę. To wszystko trwa około półtorej godziny. Pod koniec Franek jest cały spocony, ja też, nie mam już ochoty nigdzie iść, mam ochotę go zabić. Rozumiem, że tak być nie powinno, ale nie wiem co robić.

Pogadałyśmy sobie trochę o programie biologicznym

Mama Franka przyszła do mnie jeszcze raz, żeby opowiedzieć o rezultatach naszej rozmowy i metodzie, jaką podczas tej rozmowy poznała. Dzięki temu powstał opis przypadku zielone skarpetki.

Rano, następnego dnia po wizycie u mnie, mama Franka, jak zwykle poszła do przedpokoju i powiedziała:
- Teraz założymy zielone skarpetki.
- Nie, czerwone! powiedział Franek, patrząc mamie w oczy.
- Czerwone suszą się na kaloryferze. Zielone. Założymy. stanowczo powiedziała mama i usiadła w przedpokoju pod wieszakiem, trzymając w ręku owe skarpetki.
- Nie, nie założymy, - powiedział Franek i schował się w pokoju.
Mama siedziała w milczeniu. Po jakimś czasie Franek zorientował się, że wszystko idzie niezgodnie z planem. Przecież mama powinna już ganiać za nim po mieszkaniu ze skarpetkami w ręku. Franek zajrzał do przedpokoju.
- O, przyszedłeś włożyć skarpetki? Świetnie, chodź do mnie.
- Nie będę! powiedział Franek dość niepewnie.
- Będziesz, - spokojnie, ale stanowczo powiedziała mama, nie ruszając się z miejsca.
Franek połaził trochę po mieszkaniu, a potem wpadł na świetny pomysł.
- Chcę pić! oświadczył, wracając do przedpokoju.
- Doskonale. Założymy skarpetki i pójdziemy się napić.
- Chcę pić!
- Skarpetki.
- Pić!!! Aaaaaaaaaaaaa!!!
- Wiesz, nawet ci współczuję jako ofierze moich błędów wychowawczych, - w zamyśleniu powiedziała mama, patrząc na tarzającego się po podłodze syna. Ale jakoś musimy poradzić sobie z tą sytuacją. Następne, co będzie w naszym wspólnym życiu to skarpetki. Tylko skarpetki i nic więcej.
Nie wiem czy to prawda, ale mama Franka powiedziała, że trwało to kilka godzin, Franek wszelkimi sposobami usiłował zmienić jej decyzję, a ona siedziała w przedpokoju ze skarpetkami w ręku. Zielonymi. W końcu Franek przyszedł założyć skarpetki. Na spacer już nie poszli, bo zrobiło się ciemno, w zimie dni są krótkie. Mama nakarmiła, wykąpała, położyła spać i wycieńczona padła obok.

Następnego dnia.
- Założymy buciki?
- Nie
Mama siada w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, pod wieszakiem i zaczyna tę samą wypowiedź:
- Następne, co będzie w naszym wspólnym życiu
Na twarzy Franka maluje się przerażenie. Prawdopodobnie wyobraża sobie, że następny dzień upłynie tak samo, jak poprzedni. Chyba uznaje to za niepotrzebne, straszne, nie do zniesienia. Podchodzi do mamy i wkłada buciki.
- Proszę sobie wyobrazić, więcej ani razu ani razu ubiera się sam, chętnie, - mówi mama kończąc opowieść. Dziwne.
- Nie ma w tym nic dziwnego, - odpowiadam. Program nareszcie otrzymał jednoznaczną odpowiedź na swoje pytanie i zakończył pracę. Może pani przejść do następnego etapu.
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 0
jaga jest znana chyba wiekszosci osob z tego forum raczej ze strony wlasnie takowej dlatego uprasza sie o ignorowanie. a co do dzieciakow to omawianie analizowanie czytanie dojrzewanie i rozmowy z mezem przed pojawieniem sie dziecka a posiadanie go to 2 oddzielne sprawy wiec prosimy droga jago zachowaj swoje przemyslenia na potem. dziewczynom gratuluje odwagi w szczerym poruszaniu tematu bo uwazam ze jest to bardzo bardzo potrzebne
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
Program biologiczny, wspólny nie tylko dla ludzkich dzieci, ale też dla wszystkich dzieci ssaków naczelnych.
==
Nie tylko naczelnych. Psy czy konie w wieku kilku-kilkunastu miesięcy jak i w okresie dojrzewaniania też "próbują" ustalić czy przestawić granice.

To opisane wyżej to się właśnie nazywa opanowanie, cierpliwość i żelazna konsekwencja w działaniu oraz niezmienność zasad. I właśnie tego najbardziej ludziom brakuje.
Dlatego mają źle wychowane dzieci i...psy.
Nie trzeba uciekać się do wrzasku czy bicia. Wystarczy utwierdzić dziecko czy psa, że...nie zmienimy zdania, jak ja to mówię "choćby świat się skończyć miał".

Ale powiedz to jakiejś matce to nie uwierzy..dopóki nie przeczyta tego samego w jakimś poradniku czy blogu :D

Jednak dziecko opisane w historyjce w rzeczywistości jest bardzo grzeczne, znam dzieci, z którymi ten "pierwszy rzut" tak łatwo by nie poszedł i trwałby co najmniej kilka dni z rzędu celem utrwalenia :D
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4
Moja matka - patrząc wstecz - była beznadziejną matką, krzyczała,biła, wręcz sie nade mną znęcała...i psychicznie i fizycznie.Tyle razy stosowała w stosunku do mnie szantaż emocjonalny, robila mi zwykłe świństwa... i nigdy nie widzialam, zeby miala wyrzuty sumienia... nigdy nie przyszla i nie przeprosila, nigdy nie płakala bo np. miala wyrzuty kiedy uderzyla mnie drewniakiem w głowe... więc moje drogie o czym tu mowa, macie wyrzuty sumienia z powodu oczywistych spraw, i sam fakt ze macie te wyrzytu sumienia sprawia ze jestescie dobrymi matkami!!! Moja matka była wielokrotnie sadystką, i ja kiedy bylam w ciazy strasznie sie balam ze bede taka jak ona... ale nie jestem, i cale szczescie :-) a teraz ona odgrywa dobrą babcię i zwraca mi uwage kiedy ja trace cierpliwosc do moich dzieci... czysta hipokryzja!
==
Wcale nie hipokryzja. Podejrzewam, iż Twoja matka po prostu nawet nie wiedziała, że robi źle. Umiejętności bycia rodzicem nie nabywa się automatyczne wraz z urodzeniem dziecka. Tego, podobnie jak i wszystkiego innego, też trzeba się uczyć. Poza tym najtrudniej jest być krytycznym w stosunku do samego siebie.
Podam na przykładzie:
Ostatnio oglądałam nagranie wesela mojej koleżanki sprzed 10 lat. Razem z nią. Kamera zarejestrowała fragment jak ciągle pouczała męża przy stole, że ma siedzieć prosto, nie nakładać tyle itd. (serio).
W pewnym momencie koleżanka mówi do mnie: ja naprawdę się tak koszmarnie zachowywałam?
Odpowiedziałam jej, że tak i na dodatek nadal Ci się to zdarza. Ale nie zwracasz na to sama uwagi, więc nie wiesz co robisz źle.

Myślę, że po części tak też było z Twoją mamą.
Smutne, że w Tobie jest wciąż o to żal. Spróbuj jej wybaczyć.
W końcu nigdy nie wiesz co o Tobie napisze Twoje dziecko za kilkadziesiąt lat na jakimś forum ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6
Do.Kinga. Ja wiem swoje jak matki nie wiedzą,że robią zle uczą się na błędach swoich matek .Moja babcia też taka była jak moja matka biła ,znęcała się i robiła to samo każdy ma rozum i wie co robi ale moja matka była jeszcze gorsza od swojej matki.Jak można nienawidzić swojego dziecka,bo jest podobne do męża rodziny?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
"jaga" żal mi ciebie!!!!! naprawdę bardzo ci współczuje!!!!

ojej, naprawdę? ale czemuż to? bo nie wiem czy się śmiać czy płakać???

ja problemów z wyzywaniem sie na swoim dziecku nie mam, ale z tego co wiem każdy 2-3 latek jest denerwujący, i tu nie chodzi o jakiekolwiek inne problemy (one oczywiscie tez moga dochodzic) ale o to, ze za takim małym bobo ciężko jest nadążyc a człowiek ma tez inne sprawy i obowiązki na glowie.

z tego co ja wiem i obserwuję, stwierdzenie"każdy 2-3 latek jest denerwujący" wypowiadają tylko niedojrzałe i NIEŚWIADOMI rodzicielstwa rodzice...ja znam świetne maluchy, z którymi rodzice nie mają problemów, problemów takich o czym tutaj piszecie, tzn. problemów, które rodziców nie frustrują, doprowadzają do szewskiej pasji itp...a czemu? bo zwyczajnie, dziecko jak ktoś wyżej napisał chłonie jak gąbka, jak mama i tata nie bardzo ze sobą współgrają , tak dziecko nie będzie współgrało z żadnym z nich..poza tym tylko szczęśliwi rodzice mogą zagwarantować szczęśliwe dzieciństwo, a po Waszych postach ewidentnie widać, że jesteście sfrustrowane, rozdrażnione, poirytowane, podenerwowane...same o tym piszecie! i jeszcze oczekujecie że trzylatek po prostu będzie jak pudelek kanapowy, z taką sfrustrowaną ciągle niezadowoloną matką tworzył układ partnerski, żart chyba? i tu nie chodzi o zwykły gorszy dzień, czy zmęczenie (a propos, w ilu to wątkach piszecie, że przy dziecku się dostaje skrzydeł i nie czuć zmęczenia?!), bo gdyby taki maluch codziennie nie doświadczał waszej frustracji, zapewne takich pojedynczych zdarzeń i gorszych dni by aż tak nie odbierał. Gorzej jak ktoś planuje dziecko bez zastanowienia, bo jest ciąża i kobieta w skowronkach chodzi, mężuś wyręcza, a potem przychodzi szara rzeczywistość...i dziecko zaczyna irytować, bo kto trzy lata wstecz pomyśli, że dwulatek wymaga uwagi, cierpliwości? że poznaje świat? że to głównie Wasza rola mu go pokazywać? że to jego prawo -zadawać pytania, dotykać, smakować, testować? możesz mi naubliżać, świadczy to o Tobie, ale argumentów niestety nie wysunęłaś żadnych, także, dyskusja nie ma większego sensu.

Tak samo ciężarna nie powinna narzekac ze jej ciezko, skoro świadomie zaszła w ciążę - strasznie głupie gadanie! Gdyby tak każdy robił, to ludzie by wymarli.
No ale nie zaprzatajmy sobie głów jedną głupia złosliwą małpą.

Jak kobieta pragnie być w ciąży, to chyba jednak żadna dolegliwość nie zabiera jej radości noszenia dzieciątka pod sercem, ale co kto lubi, nie prawdaż?
Najlepszym sposobem na wybrnięcie z dyskusji w przypadku braku mądrych argumentów zazwyczaj jest ubliżenie i wyzwisko, dlatego powtarzam, dyskusja nie ma większego sensu. Obstawiam przy swoim, dzieci rodzą dzieci, a potem pojawia się wielkie ZDZIWIENIE. konsekwencje ponoszą niestety dzieciaki.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 14
Niezwykle rzadko zdarza mi się zgadzać z jagą,ale po części zgadzam się z nią.Decydując się na dziecko byłam przygotowana,że nie będe spać,że dziecko będzie płakać,że będzie wymuszać,że całe moje życie zmieni.
Nie przewidziałam jednego,że będe je tak kochać,że niemal naturalnie z wielu rzeczy będę rezygnować bez żadnego bólu.Niezwykle zaskoczyła mnie moja mała istotka,bo nie płakała bez powodu-prawie wogóle nie płakała,pozwalała się wyspać,nie miała kolek,bezboleśnie ząbkowała,kiedy zdażył sie gorszy dzień nie irytowała mnie tylko przepełniała troską i pytaniem co się dzieje?
Aby nie było różowo też miała ten naturalny bunt 2latka,akurat w momencie ważnego projektu w pracy mojego zabiegania zdenerwowania i poczucia,że jestem wiecznie spużniona i kiedy pierwszy raz rzuciła sie z fuia na podłogę(co wczesniej jej sie nie zdażąło,a ja wierzgającą ja zaniosłam do jej pokoju.Powiedziałąm hello to moje dziecko dlaczego mnie irytuje.
Odpowiedz jest prosta bo mnie potrzebuje...i objęłam taką samą taktyke jak ktoś wyżej napisał.Wiadomo dom musi być posprzątany obiad ugotowany pranie zrobione i robiłyśmy to razem,nie ja w pędzie bo zaraz do pracy tylko spokojnie po jednej rzeczy segregowałyśmy pranie,młoda wrzucała brudy do pralki,po jednej rzeczy podawała mimokre do powieszenia,powoli odkurzałysmy,bo robiłyśmy to razem-czasami jakiś kot został w kacie,ale to już mniej ważne.
Dziecko sie uspokoiło i stało sie naprawdę radosne

Z dzieckiem trzeba być,a nie tylko je myć karmić i kupować nowe zabawki
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z dzieckiem trzeba być,a nie tylko je myć karmić i kupować nowe zabawki

dobrze powiedziane! niestety dla wielu rodziców nie do pojęcia (co wyraźnie można wywnioskować z postów mamuś powyżej).
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 7
jaga czemu mam wrażenie że twoja wiedza na ten temat jest tylko czysto teoretyczna?
" ciężarna nie powinna narzekac ze jej ciezko, skoro świadomie zaszła w ciążę"
"Jak kobieta pragnie być w ciąży, to chyba jednak żadna dolegliwość nie zabiera jej radości noszenia dzieciątka pod sercem, ale co kto lubi"

czy ty wogule wiesz co piszesz? np.swiadomie zaszłam w ciąże obydwie ale druga sprawiła ze od 7 miesiąca prawie nie mogłam sie ruszać bo kręgosłup w dolnej częsci tak mnie bolał że czułam się jak niepełnosprawna(wstanie z pozycji leżącej czy siedzącej trwało do 10minut) a nie leniuchowałam czy nadmiernie się ruszałam.
no ale przecież nie powinnam była narzekać...
"każdy 2-3 latek jest denerwujący" wypowiadają tylko niedojrzałe i NIEŚWIADOMI rodzicielstwa rodzice..."
zadam ci podstawowe pytanie, czy ty masz dzieci?
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak sie zastanawiam co jest lepsze byc sfrustrowana matka czy udzielajaca swietnych porad bezdzietna kobieta, ktora tyle czasu szykowala sie do macierzynstwa tyle czasu dorabiala sie, przewidywala wszystkie problemy od buntu dwulatka po problemy z nastolatkami ze juz na swoje dzieci jest za pozno i zostaje wytykaniw innym wad?
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 1
Jaga - to przygotowywanie, o którym piszesz, jest ważne. Jest to podstawa teoretyczna. I warto sobie poczytać, przemyśleć różne sprawy. To trochę jak szkoła :-) A potem rodzi się dziecko - i... okazuje się, że teorie często nijak się mają do praktyki bądź inaczej - teorią nie da się nadrobić doświadczenia i umiejętności - tak samo jak w życiu zawodowym. Dlatego przygotowanie do świadomego macierzyństwa (w tym oczekiwania odnośnie tego jak to będzie i jaką się będzie matką) nie nadrobi faktycznego doświadczenia. I tak samo jak w życiu zawodowym, często trzeba improwizować, eksperymentować - tak, niestety na własnym dziecku :-) Dopóki nie nauczymy się jak faktycznie być dobrą mamą.

I tak, czasem ktoś w ogóle nie odrobi lekcji i trudno ją nazwać mamą, czasem jest mamą na pół gwizdka, a czasem pracuje nad sobą, aby stale doskonalić się w swoim macierzyństwie. I życzę każdej mamie, żeby znalazła siły i chęci aby doskonalić się i uczyć na błędach, aby dojrzewać w swoim macierzyństwie.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jaga nie ma dzieci- jaga ma podręczniki , poradniki , idealistyczne teorie i własne obserwacje :)
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 1
Jaga - to przygotowywanie, o którym piszesz, jest ważne. Jest to podstawa teoretyczna. I warto sobie poczytać, przemyśleć różne sprawy. To trochę jak szkoła :-) A potem rodzi się dziecko - i... okazuje się, że teorie często nijak się mają do praktyki bądź inaczej - teorią nie da się nadrobić doświadczenia i umiejętności - tak samo jak w życiu zawodowym. Dlatego przygotowanie do świadomego macierzyństwa (w tym oczekiwania odnośnie tego jak to będzie i jaką się będzie matką) nie nadrobi faktycznego doświadczenia. I tak samo jak w życiu zawodowym, często trzeba improwizować, eksperymentować - tak, niestety na własnym dziecku :-) Dopóki nie nauczymy się jak faktycznie być dobrą mamą.

oczywiście, że masz rację, dopiero doświadczajac realnie macierzyństwa weryfikujemy całokształt wiedzy teoretycznej, którą na ten temat posiadamy. jednak, dalej obstawiam przy swoim, że większość tej tajemnej wiedzy nie posiada, bo zwyczajnie do pewnych rzeczy nie dorosła. potraficie czytać o hormonach, medycznych sprawach, tak naprawdę nie mając wiekszej specjalistycznej wiedzy i niewiele z tego rozumiejąc, a nie wysilicie się planując dziecko, by poczytać o jego wychowaniu? jesli teoria nie ma znaczenia, to JAKIM CUDEM POLECACIE SOBIE POZYCJE LITERATUROWE W TYM NAWET WĄTKU, BY ROZWIAZAC PROBLEMY? I czy nie powinno się tych pozycji jednak przeczytać ZANIM takiego dwulatka wychowuje się w realu?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 10
ak sie zastanawiam co jest lepsze byc sfrustrowana matka czy udzielajaca swietnych porad bezdzietna kobieta, ktora tyle czasu szykowala sie do macierzynstwa tyle czasu dorabiala sie, przewidywala wszystkie problemy od buntu dwulatka po problemy z nastolatkami ze juz na swoje dzieci jest za pozno i zostaje wytykaniw innym wad?

myślę, że najlepiej jest wyciągać wnioski i uczyć się na błędach innych i mając swoje dziecię na reku przynajmniej unikać tego o czym teraz tutaj dyskutujecie:) problem polega na tym, że ja zamierzam waszych błędów nie popełniać i mój dwulatek na pewno nie doświadczy sfrustrowanej matki i ojca, krzyków, irytacji i o czym tam jeszcze piszecie:) ale, Wy już tej szansy swojemu dziecku nie podarujecie, więc sama oceń, kto lepiej na tym wyjdzie. ale cóż, niektórzy zamiast wyciągać wnioski z obserwacji i błędów innych, wolą wyciągać je krzywdząc swoje dziecko. kwestia wyboru, oczywiście.
P.S. pewnie moje dzidzia urodzi się wcześniej niż niejednej kobiecie z tego forum (mam dopiero 30 lat moja droga:), więc przepraszam ale dorabiasz sobie jakąś chorą ideologię na mój temat.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 13
też mam 30 lat i dwójkę dzieci i udało nam się przejść ten wiek bez większych problemów, frustracji, krzyków itd.

Ale nie będę nikomu udzielała - tak jak Ty - "dobrych rad", bo każde dziecko jest inne i to że u nas było spokojnie nie oznacza, że zachowując się tak samo z innym dzieckiem mogłoby być trudniej.
Mam nieograniczone pokłady cierpliwości i pewnie to mi pomaga w wychowywaniu dzieci, ale rozumiem też, że nie każdy musi być aż tak cierpliwy, wszystko zależy od charakteru.
A zbyt duża cierpliwość ma swoje dobre i złe strony.

A Ty pewnie też popełnisz masę błędów w wychowaniu dzieci, nie bądz tak pewna siebie.
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale nie będę nikomu udzielała - tak jak Ty - "dobrych rad", bo każde dziecko jest inne i to że u nas było spokojnie nie oznacza, że zachowując się tak samo z innym dzieckiem mogłoby być trudniej.

cóż, nigdzie nikomu dobrych rad nie udzielam, żadnej takowej nie wypowiedziałam,wygłaszam jedynie swoją opinię na forum ( od tego forum bodajże jest), ale, akurat standardowo, jak zakolesz w czuły punkt, to cię zadziobią ;) jakoś mnie to nie dziwi...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 7
Ty dziobiesz innych wiec sie nie ma co dziwic ze inni dziobia Ciebie ....

A jak sobie radzisz z faktem, ze co ksiazka to inny sposob wychowania, po przeczytaniu 5 czy 6 masz np. conajmniej 3 sposoby na usypianie dziecka, zupelnie sprzeczne z soba?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
A jak sobie radzisz z faktem, ze co ksiazka to inny sposob wychowania, po przeczytaniu 5 czy 6 masz np. conajmniej 3 sposoby na usypianie dziecka, zupelnie sprzeczne z soba?

Ano tak, że jak wyżej ktoś napisał, teorię dopasowujemy do konkretnego przypadku, czyli, sprawdzamy co działa na nasze dziecię:) i chyba lepiej jest znać kilka sposobów zanim się urodzi, niż dokształcać się z dwulatkiem na ręku? o braku czasu na czytanie po urodzeniu nie wspomnę, ale...jak se pościelesz...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 6
no wiec z kim my tu konwersujemy... jaga nie masz zielonego pojęcia o macierzynstwie,zarzucasz nam matkom złe i nieswiadome macierzynstwo na podstawie własnych obserwacji i przeczytaniu paru książeczek czy portali internetowych... i do tego jestes tak pewna siebie...
" ja zamierzam waszych błędów nie popełniać i mój dwulatek na pewno nie doświadczy sfrustrowanej matki i ojca, krzyków, irytacji i o czym tam jeszcze piszecie"
pozyjemy, zobaczymy, (oczywiscie zycze ci tego swietego spokoju buchaha) a wzielas pod uwage hormony które buzują po porodzie? albo szok poporodowy? znam kobite ktora zawsze chciala miec dziecko,miala dobry charakter,spokojna dziewucha,mysląca pozytywnie, ale po porodzie cos jej sie stalo i nie mogła patrzec na to dziecko.
" tylko szczęśliwi rodzice mogą zagwarantować szczęśliwe dzieciństwo"
to sie zdarza tylko chyba w reklamie np winiary...
w każdym związku są kłótnie, nieporozumienia itp, nie ma idealnych par, my jestesmy szczesliwi ze sobą ale są sytuacje ze któres z nas krzyknie na małego i już! człowiek jest tylko człowiekiem a nie maszyną pozbawioną uczuć.
popieram tę opinię 15 nie zgadzam się z tą opinią 0
Brawo Basik!Podpisuję się pod tym co napisałaś,lepiej tego nie mogłaś ująć.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
no wiec z kim my tu konwersujemy... jaga nie masz zielonego pojęcia o macierzynstwie,zarzucasz nam matkom złe i nieswiadome macierzynstwo na podstawie własnych obserwacji i przeczytaniu paru książeczek czy portali internetowych... i do tego jestes tak pewna siebie...

oj oj, jedyne co, to wygłaszam opinię NA PODSTAWIE WĄTKÓW NA TYM FORUM:) opisujecie siebie jako sfrsustrowane, wiecznie zadręczone matki....cóż, szczerze współczuję i Wam i dzieciom i mężom...Czy jestem pewna siebie? tak jestem pewna, że mając dzieciątko już na ręku, nie będę sfrustrowana i zamarwtiona kwestią mieszkaniową, kwestią finansową, kwestią braku czasu mojego męża dla nas, dla dziecka, kwestią swojej pozycji zawodowej, kwestią pozycji mojego męża. Tego jestem pewna. I w związku z tym jestem pewna, że Wam nie zazdroszczę i współczuję...
P.S. NIE CZYTUJĘ portali internetowych (no, takich o których zakładam, że piszesz, wp, onet itp pierduty;)

" tylko szczęśliwi rodzice mogą zagwarantować szczęśliwe dzieciństwo"
to sie zdarza tylko chyba w reklamie np winiary...

cóż, szkoda mi Cię, a najbardziej Twego dziecka, nic więcej mi do głowy nie przychodzi na ten komentarz...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 10
uwielbiacie sie klocic, co?..chyba polowa z was powinna byc raperkami i moglybyscie sie disowac non stop.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
jaga czuje, wiem to ze dzieci miec nie bedziesz i dzieki Bogu. Mozesz mnie zjesc za to co napisalam i tak, nie mam zadnych argumentow na to, po prostu to wiem, dlatego problem wychowania dzieci pozostanie tylko w twojej glowie
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja w dyskusji na temat nie biorę udziału ,ale przeczytałam ostatni wpis i bardzo dużo takich pojawia się na forum ,że ktoś się kłóci , pisze swoje racje zdaniem innych bez sensu ale ma takie prawo ,ale ja bym nie nazwała tego kłótnią ale wymianą własnych opinii ,zresztą od czego jest forum ,właśnie od tego aby w danym temacie przedstawić swoje zdanie ,i wiadomo każdy ma swoje racje ,swoje spostrzeżenia i niekoniecznie zgodne z innymi uczestnikami dyskusji .Uważam że wypominanie komuś że się kłoci jest po prostu bez sensu .
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
jaga, matka teoretyczka - niesamowite :D
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0
szkoda ci mnie? a niby czemu? mam zaj....iste zycie, moze nie tak idealne jak twoje ale ja ciesze sie z tego co mam i kim jestem.
cóż jaga, żyjesz w innym świecie więc życzę ci dużo szczęścia a przede wszystkim trzezwego spojrzenia na życie.pa
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przecież ta "jaga"to jakaś podpucha i prowokacja,od razu widać.Żadna inteligentna,empatyczna kobieta nie napisze takich bzdur o innych kobietach,zwłaszcza o kobietach w ciąży.No chyba,że licealistka z głową w chmurach:)Myślę,że to jakiś happening lub ktoś zbiera dane do pracy naukowej.Jej wypowiedzi w ogóle nie mają cech prawdopodobieństwa.Która kobieta z krwi i kości,z pewnym bagażem doświadczeń gadałaby takie bzdety i to jeszcze na forum dla matek.
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie matka,
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Takie kobiety istnieją , i są po prostu zawistne .
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przecież ta "jaga"to jakaś podpucha i prowokacja,od razu widać.Żadna inteligentna,empatyczna kobieta nie napisze takich bzdur o innych kobietach,zwłaszcza o kobietach w ciąży.No chyba,że licealistka z głową w chmurach:)Myślę,że to jakiś happening lub ktoś zbiera dane do pracy naukowej.Jej wypowiedzi w ogóle nie mają cech prawdopodobieństwa.Która kobieta z krwi i kości,z pewnym bagażem doświadczeń gadałaby takie bzdety i to jeszcze na forum dla matek.

cóż, skoro moje istnienie jest aż tak nieprawdopodobne, to chyba tylko pozostaje mi się cieszyć, przynajmniej nie zlewam się z tłumem:)tak więc, dziękuję za komplement.

Żadna inteligentna,empatyczna kobieta nie napisze takich bzdur o innych kobietach,zwłaszcza o kobietach w ciąży.

tak, kobieta w ciąży to w końcu coś tak niesamowitego, 8 cud świata, przepraszam, ale nie rozumiem tego porównania. Tak jak nie rozumiem bezpodstawnych zwolnień L4 i traktowania ciąży jako kupon przetargowy do wielu rzeczy.Ale zdaje sobie sprawę, ze dla niektórych kobiet rola matki jest jedyną rolą jaką w życiu spełniają, więc na każdym kroku będą podkreślać to swoje życiowe osiągnięcie. Ja do tych kobiet nie należę, i zapewniam, że jest nas więcej:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6
jaga czuje, wiem to ze dzieci miec nie bedziesz i dzieki Bogu. Mozesz mnie zjesc za to co napisalam i tak, nie mam zadnych argumentow na to, po prostu to wiem, dlatego problem wychowania dzieci pozostanie tylko w twojej glowie

niestety zasmucę Cię, zarówno Twoje przeczucia i wiedza na temat mojego macierzyństwa nie ma pokrycia w rzeczywistości:) swoją drogą, cóż za infantylny prostolinijny wpis!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6
Jaga to ty naprawdę istniejesz ?!A ja myśłałam ,że to tylko mój koszmar,że pod Jagą ukrywa się jakiś sfrustrowany facet ,który nie potrafi nawiązać poprawnych relacji z kobietami.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1
zkoda ci mnie? a niby czemu? mam zaj....iste zycie, moze nie tak idealne jak twoje ale ja ciesze sie z tego co mam i kim jestem.
cóż jaga, żyjesz w innym świecie więc życzę ci dużo szczęścia a przede wszystkim trzezwego spojrzenia na życie.pa

ideały nie istnieją, z definicji, ale można do nich oczywiście wytrwale dążyć:)
co do tego Waszego szczęścia, czytając to forum, niestety nasuwa się obraz sfrustrowanych kobiet, więc polemizowałabym.
Szczęścia życzę zatem i Tobie, a na życie patrzę wyjątkowo trzeźwo.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 7
jak ktoś czyta wybiórczo to tylko coś takiego widzi ... plus jeśli się weźmie się jeszcze pod uwagę że o prostu kobiety od czasu do czasu lubią po prostu ponarzekać w swoim towarzystwie ....

Ja też mam 30 lat i dobrą pracę, pozycję zawodową, wykształcenie i odpowiednie warunki mieszkaniowe, ale nie muszę się tym chwalić. Większym powodem do radości i dumy jest dwójka maluchów.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
czy ktoś po przeczytaniu wpisów jagi powiedziałby lub pomyślał "To jest szczęśliwy człowiek"?
Klimat jak w filmie "Żony ze Stepford" :-)

Jaga, czy Ty nigdy nie jesteś sfrustrowana, smutna, bezsilna, wykończona? Jak powiesz, że nie bo wszystko dobrze zaplanowałaś i robiłaś w odpowiednim czasie to nie mam więcej pytań :-]

Ale jeżeli tak usilnie musisz przekonywać forumowe matki, że źle się przygotowały do życia i wszystko robią niewłaściwie, to zapewniam Cię że pomysły, potrzeby/żądania i nastroje dziecka są często trudniejsze do zdzierżenia niż "najgłupsza forumka" :p
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ja napiszę tylko tak: również przed ciążą i w jej trakcie miałam obraz sielankowego macierzyństwa, niekończącej się cierpliwości, słodkich obrazków. Zarzekałam się, ba! byłam PEWNA, że nie będę krzyczeć na moje dziecko, będę z nim rozmawiać, będę je kochać nad życie zaraz jak je zobaczę...

I co? Po porodzie płakłam, bo nie poczułam tego "obucha", nic mną nie wstrząsnęło itp. Wszyscy myśleli, że ryczę ze wzruszenia, a ja płakałam, bo nic nie czułam do mojego dziecka. Cierpiałam strasznie, nie mogłam się pozbierać. Nie życzę nikomu takich przeżyć...
Miłość przyszła z czasem. Moja córka ma 4 lata, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zdarza mi się na nią krzyknąć, zdenerwować się. Potrafię się do tego przyznać. Nie jestem robotem, mam swoje granice.
Zycie weryfikuje nasze poglądy, nie możemy powiedzieć, że jesteśmy czegoś pewni... Szczególnie w sytuacjach nowych, nie sprawdzonych...

Jeszcze jedno chciałam powiedzieć - JAGO - możesz mieć swoje poglądy, wyrażać je - oczywiście - ale dlaczego z taką pogardą do innych ??

życzę Ci żeby Twoje zamierzenia się sprawdziły, żebyś była wspaniałą matką, pełną cierpliowści, spokoju.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
zastanawia mnie tylko po co z nią dyskutujecie, pytanie raczej dotyczyło rad jak sobie z tym poradzić, a nie tego, czy jaga istnieje/ma rację/nie ma racji i to dziwna osoba. Z reguły dyskusja z osobami takiego rodzaju nie ma sensu, więc po co dawać się w nią wciągać?
Jak tam mamo małego złośliwca?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też mam 30 lat i dobrą pracę, pozycję zawodową, wykształcenie i odpowiednie warunki mieszkaniowe, ale nie muszę się tym chwalić.

a gdzie się chwalę?

Większym powodem do radości i dumy jest dwójka maluchów.

też tak uważam, a jeszcze jak są szczęśliwe i mają szczęśliwych rodziców to już w ogóle sielanka!:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
czy ktoś po przeczytaniu wpisów jagi powiedziałby lub pomyślał "To jest szczęśliwy człowiek"?
Klimat jak w filmie "Żony ze Stepford" :-)

myślisz, że interesuje mnie co kto myśli nt mojego życia?

Jaga, czy Ty nigdy nie jesteś sfrustrowana, smutna, bezsilna, wykończona? Jak powiesz, że nie bo wszystko dobrze zaplanowałaś i robiłaś w odpowiednim czasie to nie mam więcej pytań :-]

jestem (dlaczego zakładasz, ze nie?!), ale takie uczucia w stosunku do własnego dziecka raczej nie powinny mieć racji bytu (w normalnym układzie oczywiście)

Ale jeżeli tak usilnie musisz przekonywać forumowe matki, że źle się przygotowały do życia i wszystko robią niewłaściwie, to zapewniam Cię że pomysły, potrzeby/żądania i nastroje dziecka są często trudniejsze do zdzierżenia niż "najgłupsza forumka"

nie wiem naprawdę, skąd Wy wymyślacie te swoje stwierdzenia? kogo ja przekonuję? może zacytuj, gdzie i kiedy przekonywałam kogokolwiek na tym forum?
co do "najgłupszej forumki" - jak jesteś tą"mądrą" komentarz odnajdziesz powyżej:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
A ja napiszę tylko tak: również przed ciążą i w jej trakcie miałam obraz sielankowego macierzyństwa, niekończącej się cierpliwości, słodkich obrazków. Zarzekałam się, ba! byłam PEWNA, że nie będę krzyczeć na moje dziecko, będę z nim rozmawiać, będę je kochać nad życie zaraz jak je zobaczę...

I co? Po porodzie płakłam, bo nie poczułam tego "obucha", nic mną nie wstrząsnęło itp. Wszyscy myśleli, że ryczę ze wzruszenia, a ja płakałam, bo nic nie czułam do mojego dziecka. Cierpiałam strasznie, nie mogłam się pozbierać. Nie życzę nikomu takich przeżyć...
Miłość przyszła z czasem. Moja córka ma 4 lata, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zdarza mi się na nią krzyknąć, zdenerwować się. Potrafię się do tego przyznać. Nie jestem robotem, mam swoje granice.
Zycie weryfikuje nasze poglądy, nie możemy powiedzieć, że jesteśmy czegoś pewni... Szczególnie w sytuacjach nowych, nie sprawdzonych...

opisujesz depresję poprodową, jednostkę chorobową, co to ma do matki, którą irytuje jej dwuletnie dziecko?!!

Jeszcze jedno chciałam powiedzieć - JAGO - możesz mieć swoje poglądy, wyrażać je - oczywiście - ale dlaczego z taką pogardą do innych ??

zacytuj fragment "pogardy dla innych" w moim wydaniu.

życzę Ci żeby Twoje zamierzenia się sprawdziły, żebyś była wspaniałą matką, pełną cierpliowści, spokoju.

dziękuję, zakładam, że tak będzie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
zastanawia mnie tylko po co z nią dyskutujecie, pytanie raczej dotyczyło rad jak sobie z tym poradzić, a nie tego, czy jaga istnieje/ma rację/nie ma racji i to dziwna osoba. Z reguły dyskusja z osobami takiego rodzaju nie ma sensu, więc po co dawać się w nią wciągać?

jak byłoby miło by jakakolwiek dyskusja miała tutaj miejsce! z definicji - dyskusja = argumenty, nie "jaga jest głupia, bo uważa inaczej niż my"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
"myślisz, że interesuje mnie co kto myśli nt mojego życia?"

Tak, przez cały wątek przedstawiasz je jako jedynie słuszne.

Mówisz, że chcesz dyskusji, ale

"bo chyba świadome dojrzałe osoby (mąż i żona), NAJPIERW takie rzeczy przetrawiają, omawiają, czytają, dowiadują się, planują...a potem stwierdzają, tak jesteśmy gotowi, wiemy z czym to się je. i nie, nie rzucajcie mi tu, że póki nie masz tego dzieciątka na ręku nie możesz wiedzieć. zalegacie na forum, czytacie o tym wszystkim, obserwujecie koleżanki, potraficie przed ciążą zrobić rozeznanie nt wózka czy fotelika, a kto z Was przygotował się wychowawczo do roli matki i ojca zanim został matką i ojcem?świadomie rozmawiał o tym jakie zmiany następują w małżeństwie i w życiu?o tym jak wychowywać dziecko, jakie zasady wprowadzić, jaki plan dnia przyjąć?"

ciężko z tym dyskutować bo DOŚWIADCZENIE mówi, że jedyne prawdziwe zdanie to "póki nie masz tego dzieciątka na ręku nie możesz wiedzieć".

Jak to czytam: "świadomie rozmawiał o tym jakie zmiany następują w małżeństwie i w życiu?o tym jak wychowywać dziecko, jakie zasady wprowadzić, jaki plan dnia przyjąć?" - i to ma być PRZED narodzinami i potem mam to zastosować.
Urocze to, ale buzia się śmieje na wspomnienie jak to się ma do życia. Ale to jest piękne. Wiele pięknych chwil przed Tobą, piękniejszych niż to zaplanowałaś.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przyglądam się tej bezsensownej dyskusji i racja leży po środku.
Oprócz doświadczenia liczy się wiedza np o metodach wychowawczych, psychologii dziecka itd.
Jaga dobrze robi czytając wcześniej i zdobywając informacje na temat dzieci i możliwych problemów.
Ale życie pokaże czy będzie potrafiła zastosować wyczytane rady w praktyce. Czy będzie w stanie opanować złość i gniew oraz racjonalnie i spokojnie ocenić sytuacje gdy dzieciak sprawi, że "wyjdzie z siebie i stanie obok".
Jednak i tak będzie w lepszym położeniu od tych szukających na gwałt porad dopiero w chwili wystąpienia problemu. Bo przynajmniej wiedzę mieć będzie, nawet jeśli częściową, ale zawsze coś.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
opisujesz depresję poprodową, jednostkę chorobową, co to ma do matki, którą irytuje jej dwuletnie dziecko?!!

Z Twoich wypowiedzi mogę wywnioskować, że również depresja poporodowa jest wyznacznikiem, że matka nie jest dobrą matką, że nie dobrze się przygotwała na bycie nię.

Jeśli chodzi o pogardę chodzi mi o "ton" Twoich wypowiedzi.

Myślę, że dziewczyny próbują Ci powiedzieć, że życie weryfikuje niektóre sprawy i naprawdę nie da rady przygotować się w 100%.

Narodzenie dziecka i macierzyństwo to taka rewolucja w życiu, że nie wierzę, że ktoś będzie na to przygotowany i przewidzi wszysstkie problemy, przeciwności, które na niego czekają.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Alez oczywiscie ksiazki o dzieciach warto czytac i dobre warunki materialne i zawodowe ulatwiaja nazwijmy to rodzicielstwo. ale przekonanie ze to wystarczy aby uniknac problemow zwiazanych z dziecmi jest bledne.

tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono . dopiero jak przezyjemy bunt dwulatka czy trzylatka poznamy granice wlasnej cierpliwosci.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zawsze warto szukać porady, zarówno wśród literatury fachowej, jak i w książkach. W przypadkach, kiedy na prawdę jest źle i nie widzimy wyjścia z sytuacji, warto tez skorzystać z pomocy psychologa. Może pomóc nam zrozumieć przyczyny dziecięcych zachowań. Myślę, że to dobre rozwiązanie w takiej sytuacji.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dzieci czasami są męczące więc rozumiem, że czasami możesz być zdenerwowana, tylko no jeżeli widzisz, że to nie daje efektów, to trzeba zmienić taktykę. Tez uważam, że pomoc specjalisty może pomóc, zerknij sobie na poradniki https://mamaimaluch.pl/jak-opanowac-zlosc-na-dziecko/ tam znajdziesz trochę porad. Może po prostu jesteś przemęczona i przydałoby Ci się trochę wolnego. Czasami dystans pomaga :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko

Cosinius - ktoś tam się uczy? (6 odpowiedzi)

Witam chciałąbym od lutego iść do szkoły policealnej , terazm mam dylemat do której profil...

Oszczędzanie - jakie macie sposoby? (110 odpowiedzi)

Ponieważ niedługo rozpoczynam urlop wychowawczy, przyjdzie nam żyć przez pewien czas z jednej...

urodziny dziecka tanio i fajnie jak urządzić? (53 odpowiedzi)

może zbiorę jakieś fajne pomysły od WAS? co można przygotować do zjedzenia dla dzieci? w co się...

do góry